background image

Prokuratura nie czyta z ust 
Nasz Dziennik, 2011-03-09 

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie 
nie prowadzi żadnych badań nad materiałem z 
monitoringu lotniska Okęcia, na którym 10 
kwietnia 2010 r. zarejestrowana została rzekoma 
sprzeczka gen. Andrzeja Błasika i mjr. Arkadiusza 
Protasiuka. Jak ustaliliśmy, szansa na odczytanie z 
ruchu warg treści domniemanej rozmowy obu 
mężczyzn - co sugerowały media - jest żadna.
 
 

Prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. 
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie posiada nagrań z monitoringu na lotnisku 
Okęcie, na których miałaby zostać zarejestrowana rzekoma sprzeczka gen. Andrzeja Błasika i 
mjr. Arkadiusza Protasiuka. Według sugestii mediów, pilot nie chciał lecieć do Smoleńska. 
Jak poinformował nas kpt. Marcin Marsjan z biura rzecznika prasowego Naczelnej 
Prokuratury Wojskowej, obecnie materiałem z monitoringu dysponuje KBWLLP, a nie 
wojskowa prokuratura. 
- Nie dysponujemy tym dowodem. On został zabezpieczony procesowo przez prokuraturę w 
dniu 10 kwietnia ub. r. na lotnisku Okęcie i został przekazany Komisji, której przewodzi pan 
minister Jerzy Miller - podkreślił kpt. Maksjan. Dopytywany dodał, że wojskowa prokuratura 
nie wykonywała kopii tego materiału. - Czekamy na ustalenia Komisji. Później materiał 
zostanie nam zwrócony. Wówczas na pewno stosowne badania zostaną przeprowadzone. 
Jakie? Proszę wybaczyć, ale dziś o tym nie będziemy przesądzać - dodał kpt. Maksjan. 
Pytany, czy w tej sprawie prokuratura zbiera inne dowody, odpowiedział, że "wszystko, co 
ma istotne znaczenie dla śledztwa w sprawie katastrofy, jest badane przez prokuraturę". 
Według doniesień medialnych rozmowa gen. Błasika i mjr. Protasiuka miała zostać 
zarejestrowana w trzech miejscach - na zewnątrz przed wejściem do saloniku, w jego wnętrzu 
i na płycie lotniska. Jako że nagranie nie posiada głosu, pojawiły się niepotwierdzone 
sugestie, że treść rozmowy na zlecenie Komisji będą próbowali odczytać specjaliści od 
czytania z ruchu warg. 
Obecnie na temat sposobu badania zarejestrowanego materiału nie wypowiada się ani 
Komisja, ani Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA, do której są odsyłani dziennikarze 
interesujący się pracami Komisji. - Komisja na poszczególnych etapach prac nie wypowiada 
się na temat wyników badań. Tego zaś, co zostało opublikowane w mediach na ten temat, nie 
komentuje - podkreśliła. 
Wcześniej w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Maciej Lasek, zastępca przewodniczącego 
Podkomisji Lotniczej w KBWLLP potwierdził, że materiał z kamer przemysłowych Okęcia 
był analizowany przez Komisję, aledopytywanyo szczegóły tych prac uznał, że nie może 
udzielać takich informacji. - Materiał, jaki analizujemy, pozwoli nam na ocenę tego, co 
zobaczyliśmy. Cały ten wątek zostanie zawarty w naszym raporcie - zaznaczył. Jak 
ustaliliśmy, oprócz materiału filmowego Komisja dysponuje też innymi relacjami 
odnoszącymi się do tego zdarzenia, ale nie wiadomo, czy jest to już cały niezbędny do 
wydania oceny materiał i czy wątek rzekomej kłótni został już zakończony. - Nie mogę tego 
powiedzieć. Prawdę mówiąc, stwierdzenie, że praca została zakończona, będzie możliwe 
wtedy, gdy złożymy swoje podpisy pod raportem - dodał. 
Na ile Komisja może liczyć na pomoc eksperta od czytania z ruchu warg? W ocenie 
pragnącego zachować anonimowość doświadczonego pracownika pionu technicznego jednej 
z firm zajmujących się m.in. projektowaniem, wykonawstwem i obsługą systemów 

background image

telewizyjnego dozoru, teoretycznie istnieje możliwość wyszczególnienia z nagranego 
materiału takich elementów, jak ruch warg. Jednak tego rodzaju rozwiązania stosowane są 
bardzo rzadko, gdyż są one drogie, a do tego systemy monitoringu zazwyczaj mają sprostać 
mniej wymagającym wyzwaniom. Jak uznał, choć jest prawdopodobne, że w obiekcie takim 
jak lotnisko zastosowany został sprzęt o wysokich parametrach, to praktyka podpowiada, że z 
uwagi na ograniczoną ilość miejsca niezbędnego do obowiązkowego archiwizowania nagrań, 
nie stosuje się zapisu ciągłego (zapewnia to rejestracja 25 klatek na sekundę), ale zapis 
stwarzający wrażenie ciągłego (na poziomie 12,5 kl/s). W takim przypadku - biorąc pod 
uwagę szybkość wypowiadania słów - czytanie z ruchu warg jest wyzwaniem skazanym na 
niepowodzenie. Do tego należy pamiętać, że nie bez znaczenia jest to, w jaki obiektyw została 
wyposażona kamera. Jeśli rejestrowany był obraz o szerokim kącie widzenia - co jest 
prawdopodobne w przypadku monitorowania np. płyty lotniska czy otoczenia obiektów - 
przybliżony cyfrowo obraz będzie zbyt niskiej jakości, by mógł posłużyć do czytania z ruchu 
warg. Ponadto, by taki eksperyment się powiódł, należałoby założyć, że mężczyźni przez 
większą część rozmowy skierowani byli twarzami do kamery. Jak ocenił nasz rozmówca, 
przy tak dużej ilości warunków, które powinny zostać spełnione, by odczyt słów z ruchu warg 
był skuteczny, wynik takiej analizy - o ile zostanie ona faktycznie podjęta - przypomina raczej 
wróżenie z fusów. Z pewnością za pomocą nagrania można dokonać analizy gestów, być 
może mimiki i na tej podstawie wnioskować o tym, jaka atmosfera towarzyszyła spotkaniu 
mężczyzn. Jednak jak dodał, bez wglądu w treść i bez znajomości parametrów 
zarejestrowanego na Okęciu obrazu, trudno jednoznacznie oceniać, ile informacji z nagrania 
będą w stanie wyciągnąć eksperci. 
 
  

Marcin Austyn