Miller nie potwierdza kłótni
Nasz Dziennik, 2011-03-01
M
inister
Jerzy Miller, szef polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską,
potwierdza informacje "Naszego Dziennika". Nie chciał
wczoraj uwierzytelnić tezy, jakoby doszło do kłótni na lotnisku
między gen. Andrzejem Błasikiem a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem.
Biuro Ochrony Rządu nie dysponuje również żadnym wewnętrznym
raportem na ten temat.
Jerzy
Miller, pytany przez dziennikarzy o doniesienia "Gazety
Wyborczej" i TVN 24 w kwestii rzekomej kłótni między gen.
Błasikiem i mjr. Protasiukiem tuż przed wylotem do Smoleńska,
powiedział, że nic mu o tym nie wiadomo i że nie czerpie wiedzy o
ważnych okolicznościach dotyczących sprawy smoleńskiej z mediów.
- Pan użył sformułowania, jakby był pan pewny, że doszło do
kłótni, ja takiej pewności nie mam - odpowiedział dziennikarzowi
na pytanie, czy informacje te wnoszą coś do końcowego raportu prac
komisji. Miller dodał, że sprawa ta jest badana. Prokurator
generalny Andrzej Seremet także nie ma informacji, żeby doszło do
kłótni między obu wojskowymi. - Prokuratorzy nie dysponują żadnym
dowodem, który by potwierdzał istniejące w opinii publicznej
przekonanie, że istnieje nagranie, na którym te dwie wymienione
osoby dyskutują czy w ogóle rozmawiają - powiedział PAP
Seremet.
Jak ustalił "Nasz Dziennik", również Biuro
Ochrony Rządu nie posiada w swoich wewnętrznych raportach żadnych
informacji na temat ewentualnej kłótni, do której miałoby dojść
przed wylotem rządowego samolotu 10 kwietnia 2010 roku. - Nie mamy
takich informacji - stwierdza rzecznik BOR mjr Dariusz
Aleksandrowicz.
Z wypowiedzi szefa MSWiA zadowolony jest
mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik wdowy po gen. Andrzeju
Błasiku, pani Ewy Błasik. - Materiału dowodowego na potwierdzenie
tych informacji medialnych nie ma, ktoś dokonał takich ocen bez
zweryfikowania tego materiału - zaznacza Kownacki. Jak podkreśla,
to właśnie komisja Millera posiada przekazane przez wojskową
prokuraturę nagranie, w oparciu o które pojawiają się
niepotwierdzone doniesienia o kłótni.
Istnienie nagrania z
przemysłowej kamery rejestrującej obraz przed terminalem,
zawierającego tylko obraz, potwierdził rzecznik Naczelnej
Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. - W tej kwestii
przeprowadzone były dowody w postaci przesłuchań świadków, jak
również zabezpieczono film z kamery przemysłowej - przyznaje.
Jednak zdecydowanie uchyla się od odpowiedzi, czy do kłótni
rzeczywiście doszło, czy też nie. - W tej chwili nie możemy
dokonać oceny materiału dowodowego - wskazuje.
W oparciu o
bardzo słabej jakości nagranie z kamery przemysłowej telewizja TVN
24 wytworzyła informację, jakoby przed wylotem do Smoleńska doszło
do emocjonalnej rozmowy między gen. Błasikiem i mjr. Protasiukiem.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" napisała o świadku, który miał
słyszeć, jakoby na lotnisku szef Sił Powietrznych zwymyślał
pilota. Mecenas Kownacki po raz kolejny podkreśla, że te tezy są
przykładem kaczki dziennikarskiej.
- Z tego, co wiadomo, jest
to nagranie z kamery przemysłowej z odległości 100-150 metrów,
bardzo niewyraźne, a co najważniejsze - pozbawione zapisu
dźwiękowego. Wysuwanie na jego podstawie wniosków, że doszło na
płycie lotniska do rzekomej kłótni, jest zupełnie nieuprawnione -
stwierdza adwokat. - Rozmawiałem z wieloma osobami, które były na
miejscu, i również zaprzeczają takiej wersji - dodaje.
Bartosz
Kownacki podkreśla, że w oparciu o przepisy prawa prasowego
twierdzenia "bez jakichkolwiek dowodów winy jednej z ofiar
katastrofy mogą się ocierać o naruszenie dóbr osobistych na
podstawie kodeksu cywilnego". Pytany, czy w związku z tym można
się spodziewać jakichś działań prawnych, mecenas stwierdził, że
podjęcie takiej ewentualnej decyzji należy do jego klientki, pani
Ewy Błasik.
Minister Miller poinformował wczoraj, że nie
można podać konkretnej daty przygotowania raportu polskiej komisji,
ponieważ zależy on od terminu naprawy usterki tupolewa, który ma
zostać użyty do eksperymentu odtwarzającego ostatnie minuty lotu.
- Chodzi o lot, który ma powtórzyć działanie w kabinie pilotów
10 kwietnia, w warunkach przelotu samolotem bliźniaczo podobnym,
czyli Tu-154M o numerze bocznym 102. W zależności od tempa naprawy
usterki raport ten będzie wcześniej lub później oddany. Trudno
jest dziś podać konkretną datę, bo to nie komisja zajmuje się
naprawą usterki - powiedział szef MSWiA.
Zenon Baranowski