background image

TECHNOLOGIA EWANGELII

Ks. W odzimierz Sedlak

PALLOTTINUM POZNA  1989

Redaktor Aldona Fabi
Projekt ok adki i opracowanie graficzne Jaros aw Mugaj
ISBN 83-7014-092-0

Za zezwoleniem w adzy duchownej
„Jestem detektorem Boga i przyrody”

background image

2

Mimo  e „Technologia Ewangelii” jest przeznaczona dla ludzi wyrobionych
intelektualnie, dla inteligencji, to jednak ka dy cz owiek mo e w niej co
znale  dla siebie. Nie wszystko mo e by  zrozumia e bez g bokiego
wnikni cia w tre  i bez znajomo ci Pisma  wi tego. W niektórych miejscach
Autor nawi zuje do Starego Testamentu, poza tym kilka razy odwo uje si  do
niektórych zagadnie  naukowych z w asnych odkry .

odzimierz Sedlak pisz c swoj  „Technologi ” nie opiera  si  na innych

publikacjach ni  Ewangelia; nie jest to jednak ani nowy jej przek ad, ani

umaczenie spraw tam zawartych. Autor pokazuje osobiste, intymne

podej cie do Boga i religii. Wszystkie osobiste prze ycia powierza
Najwy szemu, dzi ki Niemu odnosi sukcesy, ale równie  „dzi ki” Niemu ma
trudno ci. Pan Bóg „stawia na drodze belki” po to, aby wskaza  inn  drog .

„Technologia” nie jest komentarzem Ewangelii, lecz w

nie zastosowaniem

jej w  yciu osobistym, umiej tno ci  przekazywania Ewangelii innym. W tej
ksi ce s  zawarte przemy lenia w najbardziej uduchowionych chwilach

ycia, zarówno podczas rado ci, jak i za ama , w rozpaczy, w czasie

podziwiania pi kna ziemskiego i wytworów ludzkich, w smutku i w pogardzie
dla g upoty ludzkiej, podczas zachwytów nad prostot  i pi kno ci

ycia.

Po prostu - uwielbienie Boga w ka dym momencie istnienia na ziemi.

Czytelnik spotyka si  przy lekturze tej ksi ki z now  form  podawania tre ci
Ewangelii. Termin „technologia” zawiera sens techniczny i nowoczesny.
Zestawienie w tytule wspó czesnego terminu z prastarym terminem
„ewangelia” powinno zaskakiwa  odbiorc  tylko pocz tkowo. Autor u ywa
wielu wspó czesnych terminów naukowych. Maj  one przybli

 poj cia

ewangeliczne wspó czesnemu cz owiekowi przyzwyczajonemu do terminów
naukowych i technicznych.

„Technologia Ewangelii” - to sposób odkrywania Boga w  yciu i wskazanie
dróg wiod cych do Niego. Autor zapewnia swoj  postaw ,  e zaufanie Bogu
pomaga, wlewa nadziej , uwalnia od obci

, daje ulg . To bardzo du a

i nie atwa umiej tno  odnosi  si  w ka dym momencie  ycia do Boga, czy to

dzie trudna sytuacja, czy te  radosna. Cz owiek na ogó  dopiero wtedy wo a

do Boga, gdy mu co  dokucza, dotknie go cierpienie, jest w sytuacji bez
wyj cia. Cz owiek „zna modlitw

mierci, ale nie umie si  modli  do Boga.

Bóg zreszt  stanowi polis  asekuracyjn . W razie ostatecznej kraksy istnieje
przecie  nadprzyrodzony «automat», sk d po wrzuceniu jednej «Zdrowa ki»
mo e co  po ytecznego wyskoczy ”. Sedlak uczy i pokazuje,  e za chwile
szcz liwe, radosne nale  si  Bogu podzi kowania, a za nieszcz cia - te
trzeba dzi kowa . Widocznie s  one do czego  potrzebne.

Sedlak wcale nie próbowa  analizowa  Ewangelii. Pisa  w natchnieniu,
wed ug potrzeb swego ducha. „Technologia” faktycznie jest wynikiem ca ego

ycia Autora; napisanie tej ksi ki nie zosta o spowodowane dopiero

kontraktem z wydawnictwem. Autor nie by  w stanie wcze niej tego dzie a
napisa , gdy  nie czu  si  jeszcze wystarczaj co dojrza y naukowo ani
duchowo przygotowany. Ten zamiar tkwi  w nim jednak od dawna, bo od

background image

3

ponad 20 lat. I od wielu lat robi  notatki. Autor dojrzewa , a materia  rós .
Pierwsze notatki nosz  dat  19 wrze nia 1964 roku, a tak naprawd
przygotowanie „Technologii” trwa o ca e „ wiadome”  ycie, a wi c zacz o si
najpó niej od pi tnastego roku  ycia. By  wi c czas nie tylko na
przemy lenia, ale i na wnikliw  obserwacj  swego  ycia w zale no ci od
dzia ania Bo ego. Jak obecnie Sedlak ocenia, „Technologia Ewangelii” by a
dla niego najwi kszym zadaniem, które chcia  wykona  jak najlepiej.

Od 19 wrze nia 1964 roku wydarzy o si  wiele spraw istotnych dla rozwoju
intelektualnego Autora: powsta a krzemowa teoria  ycia, odkrycie kopalnej
fauny i kambryjskich glonów w Górach  wi tokrzyskich, bioelektronika, film
„Bioelektronika” i film biograficzny „Sedlak”. I ca a droga naukowa od
magistra do profesora zwyczajnego. „Moja wiedza uczyni a niesko czony
krok ku Bogu. Nie przypuszcza em nigdy,  e kwantowy  wiat i kwantowa
analiza mojego  ycia tak mnie poj ciowo zbli y do Boga. Paradoks
teoriopoznawczy polega na tym,  e  wiat kwantowy, niesko czenie ma y,
zbli

 mnie poj ciowo do niesko czenie wielkiego  wiata - Boga. Tego nie

mo na by o przewidzie  w bioelektronice.”

„Technologia Ewangelii” nie jest zbiorem kaza  ani konferencji
rekolekcyjnych, mimo  e Autor posiada du y zestaw jednych i drugich.

Trudno okre li , jakiego rodzaju to ksi ka. Nie ma charakteru rozmy la
o Ewangelii. Nie jest religijnym pami tnikiem Autora, nie jest równie
egzegez . Autor zastosowa  termin „technologia” do spraw Bo ych.
„Technologia” tutaj, to sposób przystosowania wspó czesnego cz owieka do
prawd ewangelicznych. W zamiarze Autora tkwi przybli enie Ewangelii
cz owiekowi przez dawanie  wiadectwa prawdzie Jezusowej, unaocznienie
autentyzmu swych prze

. „Mo e si  uda skierowa  jeszcze czyje  oczy na

sposób g bszego zrozumienia Boga t  w

nie drog ?” - pisze Autor.

odzimierz Sedlak nigdy nie narzuca  nikomu swoich przekona . Mówi

tylko to, co sam my la  o Bogu. Ta forma by a najskuteczniejsza bo mówi
z przekonania. Zabiera  g os jako kto , kto w danej sprawie ma co  do
powiedzenia. „Technologia” jest tak w

nie pisana. S  to ewangeliczne

impresje, z którymi Autor dzieli si , jak gdyby mówi , a nie pisa . Jakby przed
sob  mia  s uchaczy, a nie czytelników.

Bezpo rednio  „mówienia” wydaje si  najwi ksz  si  przekonywaj

 przy

tym „g

nym odczytywaniu” Ewangelii przez Sedlaka. To robi wra enie,

jakby Autor by

wiadkiem tre ci ewangelicznej i by  upowa niony oraz

powo any do dania  wiadectwa o Bogu przez pos ugiwanie si  nowoczesnym

zykiem nauki i techniki w wyk adaniu Bo ej tre ci. Podaj c stare tre ci

w nowej formie i w dzisiejszym rozumieniu, nie usi uje nikogo przekonywa .
Dzieli si  tylko swoimi my lami, prze yciami i doznaniami. Dlatego jest to
bezpretensjonalne, bardziej naturalne. Czytelnik stoi przed now  form
przekazywania tre ci wynikaj cej wprost z Ewangelii.

Z tego nowoczesnego ujmowania Ewangelii wynika,  e Autor, nie maj c
nawet takiego zamiaru, jest autentycznym  wiadkiem wielu spraw Bo ych.

background image

4

Powinno to przemawia  do dzisiejszego czytelnika, który nie poszukuje
naukowych opracowa  i uczonych dzie  o Jezusie, ale raczej potrzebuje
cz owieka, który by szed  w stron  Boga i pokaza  mu drog  do Niego.
„«Technologia» jest jedn  z prób przybli enia Ewangelii mi

nikom

wspó czesno ci w jej dobrych, jak i z ych przejawach oraz d eniach. Ogólnie
bior c istnieje jaka  ambicja wiary i poszukiwania oryginalnej na dzi
mo no ci wej cia w Jezusowy  wiat.” Intencje Autora bardzo dobrze oddaje
ju  sam tytu  ksi ki - „Technologia Ewangelii”.”

Autor nie ukrywa swego zapatrzenia w posta  Jezusa - Brata cz owieka,
którego pó no w swym  yciu rozpozna  jako Brata, ale za to jest
w „Technologii”  wie

 prze

, bezpo rednio , troch  nawet  ywio owo ci.

Udziela si  to przy czytaniu - Jezus jest przecie  Bratem ka dego cz owieka.
Przebija to z ca ej tre ci ksi ki. „Ten roztwór cz owieka w Bogu, a Boga
w cz owieku jest w

nie rewelacj  Ewangelii, tym, co od dwóch tysi cleci

urzeka o niezwyk  ilo  ludzi.”

odzimierz Sedlak wybra  bardzo oryginaln  drog  przedstawienia swoich

przemy le , uczu , zachwytów nad Bogiem Stworzycielem, Jego Synem
i Matk  Bosk . „Technologia Ewangelii” sk ada si  z siedmiu dzia ów,
zatytu owanych nazwami pór roku: Przedwio nie Objawienia, Wiosna
Objawienia, Ewangeliczne lato, Jesienny zbiór ewangeliczny, Zimowy
zmierzch Objawienia, i na zako czenie siódmy dzia : W Ewangelii jest zawsze
dzi . „Technologia Ewangelii” odznacza si  swoistym pi knem, liryzmem,
miejscami jest gro na, straszna. Problemy czysto religijne przeplataj  si
z czysto naukowymi, a wszystko to na tle osobistych odczu  Autora.

„Technologia Ewangelii” rzadko odwo uje si  do Starego Testamentu. Autor
nie rozpatruje jego ksi g, ale nawi zuje do pewnych tre ci tam poruszonych.
Oryginalna wizja stworzenia  wiata przez Boga, nie w ci gu kilku dni, ale
miliardów lat. Prze

enie biblijnych dni na lata. Bóg wywiód  Wszech wiat

i  ycie ze  wiat a przez elektrony i protony. Autor posiada „wolno  pisania
o Bogu inaczej, gdy  pozwoli  On dog bniej doj  w poznaniu  ycia tam,
gdzie nikt jeszcze nie zajrza , czego nikt nie przypuszcza ”.

Autor poznaje Boga przez przyrod , przez jej dzia anie i akcj . Bóg jest
zawarty w przyrodzie. Wystarczy chcie  Go tam znale  i doj  do Niego.
Wiara w nauce, powierzenie Bogu niepewno ci, szukanie u Niego wskazówek
co do wyboru drogi. Zupe ne zawierzenie Bogu. „Poznawanie przyrody
i poznawanie Boga to dopiero  ycie, które w sobie czuj , nawet rozumiem
i mam. Co za dziwne sprz enie ca kiem nawet istotne - jestem detektorem
Boga i przyrody. To nadaje niebywa y sens mojej egzystencji.”

Bóg stworzy

wiat nieo ywiony i  ywe organizmy, ale tylko cz owiekowi da

dusz . „Zindywidualizowa  mnie Bóg. Jestem sob . I t  swojo  rozwijaj c
staj  si  bardziej cz owiekiem. W nale ytej oprawie. Dojrzewam jak kwiat –
w  wietle i Cieple.”

background image

5

Wszystkie odkrycia: krzemow  teori

ycia, skamienia

ci, bioelektronik ,

ca  prac  naukow  zawdzi cza Autor Bogu. Zaufa  Mu, zawierzy , wymodli ,
niejako „zmusi ” Boga do ods oni cia tajemnic. „Mój  wiat wypracowa em
poniek d sam, lecz w bezczelny nieco sposób jak na cz owieka - razem
z Bogiem. Przemno

em moje si y z Jego moc , mój nie dokszta cony rozum

z Jego odwieczn  m dro ci , moje nieporadno ci z Jego Wszechmoc . (...) Na
jakim  etapie stwierdza si ,  e mija 60 rocznica codziennej i wielokrotnej
dziennie modlitwy o zapa  do pracy. Co ma robi  Bóg? Co ma pocz  z tak
istot ?” Bóg jest drog , na której mo na pozna  wszystko:  ycie,
Wszech wiat... Przez modlitw  jako punkt wyj cia.

Twórcza intuicja, intuicja bez dowodów - to dar Bo y. Charyzmat poznawania
prawdy przyrodniczej musia  chyba Autor otrzyma  od Boga, dzi ki Niemu
tyle odkry , zrozumia , zbli

 si  do istoty  ycia. „Autor ma to niewys owione

szcz cie wiedzie  o tym. Bóg pozwoli  tam wej  - us ysze  i zobaczy . Tak
si  Jemu upodoba o. Objawia On prawd , komu zechce”. Bóg kszta tuje
cz owieka do specjalnych zada  ju  w chwili zap odnienia: „Bóg zaprawd
zna  si  musi na mechanice kwantowej. Je li przewiduje typ cz owieka do
swoich zada , to musi go przygotowa  fizycznie, biologicznie i duchowo.”

Ksi dz Sedlak do wiadcza  tragedii z konieczno ci losu, ale nigdy nie prze
za amania wiary. „Fizyczn  niemo liwo  mo na by tak okre li ,  e
sko czony rozum chcia by ogarn  Boga i to si  okazuje niemo liwe.
Wysuwa si  fa szywy wniosek wobec tego - Boga nie ma. Poprawnie trzeba by
by o powiedzie ,  e takiego rozumu nie ma, który obiektywnie metod
empiryczn  uzasadni by Boga.”

Cz owiek jest tak male ki wobec Boga i przyrody, a mimo to Bóg nie widzi
ludzi jako t um, ale indywidualnie. W tym wyra a si  liryzm w stosunku do
Boga - Bóg jako Cz owiek jest dla ludzi zrozumia y. Dopiero wobec Boga
jeste my kim . Na tle rozmiarów Boga wszystko ma w

ciwe proporcje.

Ma

 cz owieka w stosunku do Wszech wiata nie jest ma

ci  wobec

Boga.

U Boga nie ma nic niemo liwego. S  wybra cy, których Bóg do wiadcza, ale
zarazem za wiadcza o swojej nad nimi opiece, tylko trzeba to umie  dostrzec,
trzeba si  nauczy  patrze  na swoje  ycie jako dane od Boga. Ewangeli  nie
tylko trzeba czyta , ale „widzie , dozna , by  w niej. Ewangeli  pojmuje si
nie na lekturze, lecz w praktyce zdarze .”

Autor uwa a,  e cz owiek jest konieczno ci  Wszech wiata, a nie
przypadkiem. Tkwi  w zamiarze Boga jeszcze przed istnieniem czegokolwiek,
gdy  tylko cz owiek móg  ujawni  istnienie Boga, swego Stwórcy. Bez
cz owieka Bóg pozosta by nieujawniony. Tego nie mog y uczyni  zwierz ta,
ro liny czy ca y  wiat nieo ywiony, mimo  e istniej  na chwa  Bo .
Cz owiek marzy  od chwili swego zaistnienia o nie miertelno ci, t skni  za
niesko czono ci , któr  mo e znale  tylko w Bogu, gdy  od Niego pochodzi.

background image

6

Autor bardzo osobi cie podchodzi do Ewangelii, do spotkania z Bogiem. Jest
to tak bardzo osobista sprawa i tak z

ona,  e trudno uwierzy  w te

prze ycia, doznawane ju  od dziecka. Czytanie Ewangelii daje jej rozumienie,
ale nie przy jednokrotnym przerzuceniu stron jak w powie ci. Ewangelia daje
zbli enie czasu Jezusowego, który jest obecny równie  dzi . Daje czucie
Jezusa. Cuda ewangeliczne zdarzaj  si  dzisiaj na ka dym kroku, tylko
trzeba umie  je dostrzec.

Autor przejawia olbrzymi kult i umi owanie Matki Boskiej. Bardzo wiele Jej
zawdzi cza. 

czy si  z Ni , modli si  odmawiaj c wiele razy dziennie „Ave”.

Jest to mi

 dyskretna, g boka, ukryta przed lud mi, nie obnosz ca si .

„Ukrad em Jej obraz. Ukrad em klasztorowi. Na serio. Podoba a mi si . «Je li

dziesz mi b ogos awi , zabieram Ci  do Radomia.» Dziur  zas oni em  w.

Teres , a J  zabra em.” Autor stawia Matk  Bosk  na granicy dwóch epok,
jako pocz tek Wiosny Objawienia. Od Niej si  wszystko zacz o. Rola kobiety
w dziele Boga: Ewa - grzech, Matka Boska - mi

, dobro, czysto , wieczna

odo .

Zawsze jest potrzebna matka, jednak nie mo na jej mie  przez ca e  ycie. Ale
mo na mie  Matk  od pocz tku swego istnienia, a  po kres  ycia i poza nim.
Dojrza emu cz owiekowi matka jest równie  potrzebna, nie tylko dzieciom.
Istnieje potrzeba ucieczki pod Jej opieku cze ramiona, zawierzenie
w potrzebach codziennych, ca kowita ufno . „Matka Codziennych Spraw,
tych kuchennych, gospodarczych, osobistych, spraw higieny i zdrowia,
pospolitej troski, której nie warto Panu Bogu przedk ada , ale Jej mo na; nie
ma spraw drobnych, których by nie zna a Madonna od codziennego kurzu
mojego  ywota. Matka na nie wi teczne dni.”

Lato Objawienia zaczyna si  szukaniem  ladów Jezusa w niespotykany
sposób.  lady, których nie ma, ale faktycznie powinny by . Pan Jezus 
przecie , mia  swoje  cie ki, po których chodzi , patrzy  na okolice, na
kamienie przydro ne, na ludzi, st pa  po piasku. Autor zbiera pami tki
w Ziemi  wi tej - kamienie - bo Pan Jezus móg  przecie  na nie patrze .
Przeszed  niektóre  cie ki, po których Jezus chodzi , przecie  ten sam piasek
na nich pozosta . Takie same wody jeziora Genezaret czy szum oliwek na
Górze Oliwnej.

Autor cieszy si ,  e Pan Jezus 

, chodzi , naucza  w czasach

ewangelicznych. Dzi  nie by by zrozumiany, móg by by  wzi ty za szarlatana,
uduchowionego szale ca, wybitnego uzdrowiciela, gwa ciciela porz dku
publicznego. Wymaga by technicznego wyposa enia dla g oszenia nauk itp.
I pewnie niezbyt d ugo móg by chodzi  bezkarnie po ziemi, nauczaj c.
Zgin by skrytobójczo lub zosta by zamkni ty w szpitalu psychiatrycznym
jako nieuleczalnie chory niebezpieczny osobnik. Sko czy by si  szybko, nie
zostawiaj c po sobie lirycznych wspomnie  - Ewangelii.

Autor uwa a,  e ma prawo w ogóle pisa  „Technologi  Ewangelii”. Wszystko,
co posiada, czym jest i do czego doszed , pochodzi od Boga:  ycie, zdrowie,

background image

7

niepowodzenia i choroby, okresy twórcze i upadki, rozum i jego brak.
Za wszystkie te dary dzi kuje Bogu. „Je lim kiedykolwiek powo

 si  na

autopsj , to jedynie, by dziwnym rzeczom pozostawi  ich autentyzm, ich
historyczn  piecz  czasu, by nie wydawa y si  wymys em.”

Ksi dz Sedlak ironizuje ze sposobów obecnych mod ów i technicznego
podchodzenia do Boga. Pisze,  e cz owiek „potrafi nawet Pana Boga
cybernetycznie ustawi  i zaprogramowa  Jego eksploatacj  (...).
Ewangeliczny Jezu, cybernetycznie pojmowany, elektroniczny Synu Bo y,
wystarczy si  tylko nauczy  manipulowania na Twoich obrazach i stajesz si
pos uszny naszej woli, jak inne urz dzenia elektroniczne przy odpowiedniej
eksploatacji.”

„Technologia Ewangelii” to nie powie  do czytania jednym tchem. Jest to
prze ycie Boga przez konkretnego cz owieka. „W tej ksi ce nie szukaj
kopia u postaci Jezusa (...). Zapomnij, kto ci mówi  czy pisa , zapomnij
nazwiska. Wa ne jest, co ci powiedzia .”

W ksi ce wyst puj  cz sto powtórzenia, ale nie s  one przeoczeniem Autora.
Istniej  raczej po to,  eby unaoczni  potrzeb  ci

ego doznawania Boga,

przez ca e  ycie, codziennie. Nie od czasu do czasu, nie sporadycznie.

Ksi

 mo na czyta  nie tylko od pocz tku do ko ca, systematycznie dzia

za dzia em, rozdzia  za rozdzia em. Mo na j  czyta  od  rodka, od ko ca
i wróci  do pocz tku. Mo na czyta  jaki  rozdzia  wyrwany z którego  dzia u.
Nie tylko ksi ka, ale ka dy dzia , rozdzia  stanowi sam w sobie zamkni
tre . Nawet najmniejszy obj to ciowo rozdzia  mo na rozwa

 nie w sensie,

co autor wymy li , ale: Co mi on daje? Czy do czego  mnie inspiruje? Czy
podobnie lub inaczej podchodz  do spraw poznanych w ksi ce? Czy w ogóle
kiedykolwiek zastanawia em si , czy te  podobnie patrzy em na siebie, na

ycie? Czy dopiero mi si  oczy otwieraj ,  e patrzy em, a nie widzia em?

Ksi ka jest nietypowa, jej tre  chwilami szokuj ca, ale i inspiruj ca do
cz stszego si gania po Ewangeli . Zmusza do my lenia w zupe nie inny
sposób o  yciu w asnym i innych, o Bogu, Jego Synu i Matce Boskiej.
Prze ywa si  szok odkrywaj c,  e czasy ewangeliczne s  tak e dzisiaj.
Ewangelie dla ludzko ci s  i pozostan  na zawsze ostoj . „Uczestniczymy

jaki   sposób  w  antropogenezie  filogenetycznie  jako  ród  ludzki

i ontogenetycznie, obserwuj c rozwój okre lonego kszta tu cz owiecze stwa
w  yciu osobniczym. Geniusze,  wi ci, zbrodniarze, zbocze cy, n dznicy,
arcydebile, despoci s  wypadkow  fluktuacji cz owiecze stwa wszystkich
tysi cleci historii ludzko ci. Ewangelia stoi jak ska a dobra i bosko ci.”

„W ka dym czasie mo na b dzie mówi  o odczytaniu Ewangelii od nowa. To
nie wspó czesny pomys , tylko wieczna cecha Ewangelii. Dziw jej polega na
tym,  e jest niepowtarzalna i mo na j  zawsze przymierzy  do stylu
wszystkich czasów.” Czasy ewangeliczne to nie tylko przesz

, to równie

tera niejszo  i przysz

 cz owieka.

Joanna Kalisz

background image

8

Upowa niony przez Tego ...

Pisarzem w sprawach Bo ych nie jest si  na mocy w asnego zachcenia. Nie
ch  dobra, absolutnie nie ambicja, lecz przygotowanie, o którym samemu
si  nie wiedzia o przez dziesi tki lat  ycia. Fakultet Bo ych spraw ko czy si
pod wiadomie. Sprawy Bo ej nikt nie bierze w r ce w asn  moc , je li go Bóg
nie powo a. Czy bywa powo anie w powo aniu? Oczywi cie. Powo anie ogólne
do kap

stwa, ale ponadto do szczególnej misji daj cej tak przedziwn

kolorystyk  dzia aniu ludzkiemu na rzecz Boga.

Czy mo na mówi  o technologii Ewangelii nie widz c ani jednego cudu
w swoim  yciu? Ile razy nale

oby przeczyta  ca e Pismo  wi te od Genesis

do Apokalipsy? Podkre lano z uznaniem w nekrologu ks. Kruszy skiego,  e
przeczyta  osiem razy Pismo  wi te oczywi cie zawodowo, by  przecie
biblist . Czy nie uczestnicz c w ani jednym proroctwie sensu szerszego,
dok adniej prekognicji, mo na by  przygotowanym do pisania technologii
Ewangelii? W przypadku referatu czy rozprawy - tak. Kto  trafnie nawet to
wyrazi : przepisanie z jednej ksi ki b dzie na pewno plagiatem; z dwóch
ksi ek - to ju  kompilacja, ale z trzech ksi ek - to niechybnie dzie o
naukowe. O sprawach Bo ych nie nale y mówi , lecz trzeba w nich mie
w ogóle co  do powiedzenia. Jak dziwnie inaczej wygl da wyk ad uczonego
w sprawie, gdzie jest co  istotnego w zabraniu g osu, i to wy cznie jego, od
przegl dowego wyk adu aktualnego stanu cudzej wiedzy. Erudycja to
przyswojona sobie znajomo  rzeczy. Prawdziwy uczony ma co  do
powiedzenia od siebie. Wyst puje wtedy jako autentyczny  wiadek
okre lonego tematu. To nie opowiadacz, ale badacz pasjonuj cy si
problemem, twórca.

Niedaleka ju  analogia:  wiadek Bo ych dzia

 to ich badacz, to bieg y

w  ledzeniu Bo ych dróg, to cz owiek, który ma co  do powiedzenia od siebie.
Jest wielka ró nica mi dzy mówi  o czym  a znajdowa  si  w czym . To nie
o bieg

 stenografa chodzi, lecz o znawstwo z autopsji. Bóg poznawany na

styku naszego  ycia z Nim. To co  wi cej ni  wiara w Boga. To codzienna
okoliczno  spotkania z Nim, widzenia wszystkiego w takiej perspektywie.

Najpierw Bóg poddaje technologicznemu zabiegowi potencjalnego autora.
Obróbka Bo a bywa zwykle radykalna. W przypadku rezonansu w odbiorze

aski przez cz owieka akcja przygotowa  jest szybka, g boka i bardzo

istotna. Bóg jest w dzia aniu zawsze zdecydowany. Czynniki hamowania
mog  wyst pi  jedynie po cz owieczej stronie.

Najpierw musi Bóg wy

lowa  pych  cz owieka. Najcz ciej bywa to przez

fizyczne niedo stwo albo s ab  konstrukcj  biologiczn  z ustawiczn
zale no ci

ycia wprost od Boga. Potencjalny autor musi wiedzie ,  e jest

biologicznym zerem utrzymywanym przy egzystencji moc  szczególnej opieki
Bo ej. Otrzymuje si  dokument przekre lonego zera przez dobro  Bo .
W ka dej chwili mo e ono uzyska  sw  naturaln  wa ko , równaj

 si

brakowi egzystencji.

background image

9

Po drugie - Bóg przepuszcza przez wy ymaczk  upokorze , niepowodze ,
walk, przegranych, skompromitowa . Pycha ludzka musi by  chemicznie
wyprana, by  adna  aska i  adne dzia anie nie przypisywano osobistej
zapobiegliwo ci.

Kto wiele razy realizowa  ewangeliczne nadstawienie policzka pod uderzenie
i nie mia

alu do wykonawcy, ten ma ju  niewielkie mo liwo ci od ycia

pychy. Zosta a ona wymacerowana  yciem, okoliczno ciami, prób ,
rozdeptaniem przez ludzi. Spulweryzowan  pych  rozwiewa ustawicznie Bóg
drobnymi okoliczno ciami, ale skutecznie.

Pytanie - dlaczego? Sk d mo na wiedzie , dlaczego 13-14-latek, nie czytaj cy
w ogóle ksi ek, nie móg  si  oderwa  od niemal codziennego przewracania
kart Ewangelii? Nietypowy na umy le czy  aska Bo a? Sk d w ród zbierania
minera ów, skamienia

ci, zainteresowa  chemi  przysz a nagle ch

opuszczenia domu rodzinnego i udania si  w  wiat dla g oszenia Ewangelii?
Próba sko czy a si  normalnie dla dziecka w tym wieku - l kiem przed
ciemno ci  listopadowej nocy. 

dza przygód, zwyk e uciekinierstwo

odzie cze czy palec Bo y?

Mija y lata, r ka Pa ska „sta a si ” widocznie w dolinie rzeki Kamiennej. Dzi
z rozrzewnieniem patrz  na krajobraz -  wiadka spotkania tego ch opaczyny
z  ask . Dzi  wiem,  e spotkanie takie jest okoliczno ci  z Bogiem.  aska to
daj cy si  Bóg w parametrze czasu. Z rozrzewnieniem patrz  na ukryt
w dolinie Kamienn . W tej dolinie by o pierwsze spotkanie z Nim. Dlaczego?
Postawi bym inaczej pytanie -jakim prawem? Sk d nagle upowa nienie, by
odczytywa  Ewangeli  po swojemu twierdz c... Co twierdz c? Nic.

umaczenie,  e odczytuj ?

Po wielu latach, po du ym sta u naukowym, po zdobyciu prawa zabierania

osu nie tylko o przyrodzie, lecz w samej przyrodzie, ukaza  si  wywiad

prasowy pod tytu em: „Upowa niony przez Tego, który trzyma  ycie i  mier
w r ce”.

ugo trwa, zanim si  cz owiek zorientuje,  e pewne prawid owo ci wskazuj

na dzia anie Boga. I to jest najci sz  prób . To niemo liwe, by Pan Bóg
interesowa  si  w szczegó ach moim  yciem. Wierz  we wszystko, ale nie
mog  dopu ci  mo liwo ci szczególnego dzia ania i wybiórstwa w ród
miliardów ludzi. Na tle dokonanego wymacerowania z pychy - przypuszczenie
wybrania staje si  jeszcze bardziej niedorzeczne. Mijaj  lata w rozterce. Je li
to jest prawda, to ma Bóg skuteczne sposoby przekonania o swoim wyborze
i planie.

Po d ugim mocowaniu si  pokory z logik  nabiera si  powoli przekonania,  e
jest w tym palec Bo y. Dziwne to, bo dziwne, nie ma  adnych danych na
powo anie do takiego przeznaczenia, s  inni bieglejsi, pe niejsi, obrotniejsi.
Ostatecznie Pan Bóg lubi si  pos

 narz dziem nieproporcjonalnym do

wielko ci zadania. Teraz czeka dopiero istotna próba - próba  mierci. Czy
kandydat gwa townie pragnie 

,  eby móc dzie o Bo e spe ni ? Próba

background image

10

przerzucenia przez grób jest wielokrotnie zwykle powtarzana. Je li to jest

 Bo y ju  dostatecznie, nie b dzie si  niepokoi ,  e Bóg wykona

zamierzone dzie o i bez niego. Okre lony cz owiek nie jest tu wcale
konieczny. Cz owiek jest mniej ni  warunkiem. Bóg nie podlega  adnym
uwarunkowaniom.

Przyrz d ludzki, którym Bóg pragnie si  pos

, musi by  doskonale

„wyzerowany”, by dzie o Bo e okaza o si  w pe ni nadprzyrodzone. Wiekuiste
plany Bo e s  niezale ne od  ycia wykonawcy. Z tym faktem musi si
ostatecznie ka de narz dzie Bo e pogodzi ,  e pozostaje niczym w obliczu
przeznaczonych mu zada  i jest wy cznie instrumentem. Niczym poza tym.
Powo anie nie wnosi  adnych personalnych uprawnie . Pi trzy si  jedynie
zadanie. Ma ono wspóln  cech  z górami - te nie ulegaj  obni eniu z racji ich
zdobywania. Ludzkie trudno ci s  nadal normalne.

Czy Ewangelia odczytana przez cz owieka rozmi owanego w wiedzy i technice,
dumnego z osi gni , mo e da  satysfakcj  wiary z t sknot  za
Niesko czono ci ?

Dzi  Chrystus musia by inaczej g osi  sw  nauk . Przede wszystkim
wprowadzi  kilka kursów zale nie od zaawansowania albo raczej stopnia
pychy dynamizuj cej cz owieka. Jeden kurs tradycyjny dla ma ych umys ów,
ale rekompensuj cych ten brak szeroko ci  serca. To ju  ostatni Mohikanie
prostoty. Drugi kurs dla  rednich zarozumialców, z lekkim tylko zakalcem
wiadomo ci. I kurs najwy szej klasy intelektualnej dla zbyt m drych
i krytycznych, by rozumie  rzeczy transcendentne.

Przeciwnicy znale liby si  w ka dej klasie. Ewangeli  trzeba bra
w kontra cie z a. Widocznie jest to Boskie i ludzkie prawo wszelkiego dobra.
Jasno  bez cienia jest niedostrzegalna, jak ruch jednostajny jest
niewyczuwalny. Mechanika odbioru dobra musi wi c wynika  z natury dobra
i cech naszej percepcji. Absolutne dobro bez kontrastu odebra  mo e jedynie
Bóg.

Kiedy cz owiek jest w stanie zrozumie ,  e jest zb dn  konieczno ci  dla
Boga, mo e ju  przyst pi  do realizowania Jego planów. Zawsze wyst powa

dzie nieproporcjonalna mo liwo  do rozmiaru przedsi wzi cia.

Ustawiczna troska towarzyszy  b dzie pracy, o której ma si  pe ne
prze wiadczenie,  e to nie jest w asne zadanie, tylko zlecone. Ci gle b dzie
si  pod ci nieniem konieczno ci. Zawsze towarzyszy  b dzie ufno  wbrew
realiom. Pewno  mimo zw tpienia. M stwo przy ca ej l kliwo ci. Wielko
zniwelowana w asnym prze wiadczeniem. Dyskrecja dzia ania pracy na
cudzym polu. Ciche pragnienie, by to zrobi  najlepiej przy ca ej niemo no ci
udoskonalenia. Chroniczne zapracowanie nie wyka czaj ce jednak ani
fizycznie, ani psychicznie. Rado  z niepowodze  mimo w

onego trudu.

wiadomo  wsadzenia g owy w Boskie jarzmo. Towarzysz ca obecno  Bo a

i widok tylu dziwnych rozwi za , które wygl daj  na bezpo rednie
wkroczenie Pana Boga. Jaka  cicho  tego cz owieka przy ca ej jego
dynamice.

background image

11

Technologiczna obróbka cz owieka stosowana przez Boga jest niezawodna
i pe na. W taki sposób Jahwe kszta towa  proroków Starego Testamentu.
Takiemu zabiegowi poddawa  Jezus swoich aposto ów. Radykalnej
technologii Boskiej podlega  Szawe . I wszyscy inni wybrani przez Boga do
jakiegokolwiek dzie a. Dziej  si  sprawy niekoniecznie wprost
nadprzyrodzone. Mo e to by  dzie o sztuki, naukowe, spo eczne. Szeroko
technologicznej obróbki i wydobywany kszta t cz owieka s  niepowtarzalne.
Psychologiczne studium nad technologi  przygotowuj

 cz owieka do

dzia ania jest pasjonuj ce i fragmentarycznie ledwo znane.

Dlaczego pisz  w

nie to, a nie co innego? Bo musz . Jest jaka  grawitacja

aski, któr  odbiera si  ca kiem wyra nie, ale nie ka dym usposobieniem, Nie

wiem dlaczego, le c spokojnie na wznak przed za  ni ciem, wyczuwam
nawet odleg e niepokoje sejsmiczne. To co innego ni  wstrz sy
przeje

aj cego ci kiego wozu lub samochodu. G bokie, dr enie skorupy

ziemskiej. Czuje si , przy ca kowitym wy czeniu wszelkiego odbioru z
zewn trz, kiedy si  og uchnie na wymuszaj

 informacj  t ocz cych si

spraw. W analogiczny sposób mo na dopiero te  odbiera  Boga.

Przy umiej tno ci wy czania si  z codziennego szumu  ycia, przy redukcji

apania niezamierzonej informacji, mo na wyrobi  reakcj  na  ask  Bo , na

ka de jej zaburzenie.

Kiedy tak du o si  nagra o,  e wbrew zdrowemu rozumowi dochodzi si  do
wniosku,  e to nagranie jest wychwytem szumu informacyjnego  wiata,
poczyna si  powoli ods ania  co , co nie jest  wiatem, a znajduje si  na nim.
Po takim odkryciu jakiego  czynnika, którego alikwoty ró ni  si  od d wi ku

wiata, poczyna si  rozumie  - widocznie mówi  Bóg. A gdy wi cej si  z

y

takich epizodów, powstaje  cie ka, na której mo na w pewnych
okoliczno ciach spotka  id cego samotnie Boga. Poczyna si  rozumie
Aposto ów niezdolnych do porzucenia Mistrza. Na ka dej drodze  wiata
wypatruje si  automatycznie jedynego W drowca.

Ugniot ducha jest znacznie wi kszy od ci aru materii. Ja musz ...
Rozumiesz ten od  rodka rozpieraj cy przymus? Ja musz , cho  my l oraz

ce zaj te by y inn  robot , ci nienie konieczno ci nie dawa o spokoju. Zbyt

cz sto posta  bezzarysowa przecina a drog . Wiedzia em,  e to On.

Kiedy , kto by  powo any przez Boga, musia  w ada  przyrod  i czasem
przysz ym, wykazywa  si  cudotwórcz  moc  i przenikliwo ci  czasu
przysz ego. Dzi  wymaga si  milcz c innej weryfikacji - kto mówi, jaki poziom
umys owy, mistyk z ubóstwa my lowego? To pytanie z pogranicza
psychopatologii. W ogólnej sytuacji tak wysokie idea y, jak Bóg, pos annictwo
itp. staj  si  anachronizmem i budz  podejrzenie niepe nosprawnej psychiki.
Trzeba si  sta  najpierw autorytetem w skali dzisiejszej odbieralno ci. A wi c
umys owo wysun  si  w czo ówk  nie tyle znawstwa przedmiotu, bo do tego
wystarcza dobra pami  i podr czniki oraz encyklopedie. Chodzi o zdobycie
prawa twórczego poznania maksymalnej skali. Taki nie b dzie w oczach

background image

12

wiata o Bogu zabiera  g osu z g upoty czy ograniczenia, skoro jest

w pierwszej linii twórczego wy cigu ludzko ci. Taki, je li nie robi wra enia
przekonuj cej miarodajno ci, to przynajmniej stawia pytanie: Jakie mog
by  zwi zki takich wy yn inteligencji z poj ciem Boga? Co w tym mo e by
istotnego? By  mo e taki wariant Bo ego poselstwa czy  wiadectwa jest na
miar  obecnych i najbli szych czasów.

Technologia przygotowania cz owieka do dawania  wiadectwa mia a zawsze
akcenty epoki. Bóg musi uwzgl dni  specyficzno  czasów i poziom
umys owy ludzko ci. Pastuch krów w roli proroka jak Amos to nie na
dzisiejsze gusty. To szokowa o kiedy .

Czu  si  upowa nionym przez Tego... nie znaczy tutaj by  wyró nionym,
raczej przygotowanym do podj cia takiej sprawy. Przygotowanym za  by  to
równoznaczne z odpowiednim wywa kowaniem przez  ycie i odebraniem
„dobrej” szko y u samych  róde , w tym przypadku ze z yciem z Ewangeli

wielkim  sta em  publicznej  pracy.  Niestety,  nie  ma  podr cznika

z zarysowaniem procesu technologicznego przyswojenia sobie Ewangelii.
Z konieczno ci kryteria musz  by  podmiotowe w takiej sytuacji. Pozostaje
jedynie - „czu  si  upowa nionym”. Wynika  to mo e z ca ego biegu  ycia
uzale nionego nie tylko od ch ci, ale z konieczno ci podzielenia si
dzia aniem  aski.

Ju  w tym miejscu staje si  oczywiste,  e ksi ka nie stanowi ani sensacji,
ani krymina u dla zabicia czasu w metrze, autobusie czy tramwaju. Ksi ka
jest dla tych, którzy jej potrzebuj . Potrzeba za  jest pewnego rodzaju
niepokojem poszukiwa  czego , co jest sygnowane jakby dla niego.
Filtracyjne sita w asnego gustu? Bóg jest odbierany wed ug indywidualnej
natury ka dego cz owieka.

Ka dy ma wi c w asny wst p do Ewangelii. Daje go bezpo rednio Bóg
wlewaj c w cz owieka odpowiedniej g sto ci roztwór ducha. Tej bariery nie
przeskoczy nikt. Ale mo e j  rozja ni , praktycznie zastosowa  albo
przynajmniej si  ustosunkowa  do niej z czyj  pomoc . Mamy wi c prób
rekonstrukcji procesu technologicznego, jakiego u

by prawdopodobnie Bóg

dla nale ytego przygotowania cz owieka, który mia by dokona  asymilacji
Ewangelii w obecnych czasach. Jak z

ona musia aby by  technologia

Ewangelii pojmowana jako szerokie przyswojenie sobie ducha i klimatu
Ewangelii?

Gdy Wszystko by o jeszcze Niczym, istnia o ju  w zamy le Bo ym, jak
ujawni  siebie. Dla nikogo faktycznie. Abstrakcyjny zamiar Bo y.
Potencjalno  Objawienia. Wszechpró ni  zalega a ciemno . Nie by o jeszcze

wiat a, prócz Bo ej jasno ci, gdy  niewielkiego wycinka fali

elektromagnetycznej nie transformowa

aden mózg na  wietlne doznania.

Przedwio nie Objawienia.

Nikt nie wyobrazi sobie w Uniwersalnej Ciemno ci unosz cego si  Ducha
Bo ego. Nawet wyobra ni  nie mo na tam uczestniczy .  wiat kwantów jest

background image

13

niewyobra alny, tym bardziej Bóg unosz cy si  nad Niesko czon  Pró ni .
Tak by o, jak twierdzi Ksi ga Genesis. Wydaje si  to najpi kniej i najlepiej
wyra on  prawd .

W klepsydrze Pró ni przewala y si  miliardy lat w cia a niebieskie, a w ród
nich w Ziemi .

W sto ku widzenia Bo ego porusza  si  Abraham. Ten jasny kr g
przesuwaj cej si  podstawy sto ka zdawa  si  prowadzi  tego cz owieka.
Niesamowite biorstwo  wiat a. Przed trzema tysi cami lat spojrza  Jahwe na
domostwo Abrahama w Ur Chaldejczyków. Z ca ej ziemi spojrzenie Bo e
wybra o jedno podwórze, a w nim pojedynczego cz owieka. Dokonuje si
Przedwio nie Objawienia. Zaczyna si  ono gdzie  nad Zatok  Persk .

I nieomylnie ta smuga  wietlna Boskiego wybra stwa prowadzi Abrahama do
Ziemi Kanaan. Smuga Boskiego  wiat a przesuwa si  w  lad za jego

drówk , jakby go w marszu o nieznanym przeznaczeniu prowadzi a.

Jahwe niós  si  za bosymi stopami cz owieka.

Wezwanie.

Abraham chce sam, bo nie mo e nie chcie .

Widzia , jak go jasno  Jahwe prowadzi. W skwarze rozpalonej pustyni Bóg
by  och od , a  wiadomo ,  e pe ni wol  Czego , co jest daleko pi kniejsze
i mocniejsze ni  bogowie Chaldejczyków, dodawa a si  starszemu wiekowi.

Gdyby popatrzy o si  z du ej odleg

ci, jasny kr g przesuwa  si  z Ur do

Kanaan, a w tym kr gu obraca  si  Abraham.

Przedwio nie Objawienia. Zacz o si  od wezwania. Jasny ruchomy kr g

ród bezmiaru mroku, zagubienia, miejscami okrucie stwa. Abraham

wiedzia ,  e ludy spotykane po drodze na oczach oblegaj cych ofiaruj  na
obronnych wa ach i murach swoich pierworodnych synów. S ysza
niecz owieczy krzyk prowadzonych przez ogie  dzieci, o ile ich wcze niej nie
zg adzi o ostrze kamienne po zdobyciu miasta. Dola ci arnych by a
tragiczna. Prute brzuchy i wyrywane p ody by y przywilejem zdobywców.

Czer  i mrok cz owieczych odczu  i dzia

 jeszcze bardziej uwydatnia a

wietlisto  powo ania. Kr g otaczaj cy Abrahama by  rzeczywist  enklaw

brzasku dobra, enklaw  posuwaj

 si  pustynnymi szlakami. Nie wiadomo,

czy Bóg zagarnia  Abrahama, czy Abraham przenosi  z sob  przedwio nie
Objawienia. On nie wiedzia  niczego, co by o ods oni ciem tajemnicy. Ma i .
Idzie wi c. Dok d? Nie wypytuje. Sterowa  b dzie Bóg. Utrzymywa  si

Jego granicach. Bóg zna w drowne szlaki lepiej ni  nomada.

Sk d u tego analfabety najwy szy wzlot mistyki, o której dowiedzia a si
ludzko  dopiero trzy i pó  tysi ca lat pó niej od mistyków miary Jana od
Krzy a czy Teresy z Awili? Abraham wiedz c, jak Jahwe patrzy na ofiar

background image

14

z pierworodnych na murach podczas obl enia, nie móg  w naturalny sposób
poj

dania z

enia w ofierze syna pocz tego w s dziwej staro ci.

Próba powo ania do wielkich przeznacze ...? Próba zrobienia z nomady
mistyka ze szczytem „Nocy zmys ów”? (Jan od Krzy a).

Abraham w druj c z Ur s ysza  po drodze dziwne, cho  ma o prawdopodobne
opowie ci o Ablowej ofierze. Swoje mod y do Nieba zmiesza  z w asn  krwi .
Brat... Ci gn  Abraham przez tereny, gdzie starzy bajali o potopie i barwnej

czy rozpi tej na niebie, bo bardzo dawne s uchy mówi y o jakim

przymierzu ziemi z niebem, nawet jeden cz owiek i jego rodzina wiedzieli,  e
to prawda, bo sk adali wówczas ofiar  ocalenia.

Najstarsi ludzie rozgl daj c si  pogadywali po cichu o sekrecie przekazanym
przez pradziadów i dziadów o jakiej  niewie cie przep dzonej ze szcz cia
przez nieznanego Boga, który zapowiedzia  jej,  e przyjdzie inna niewiasta
i zetrze niedobr  i z  g ow . Dziwne s uchy chodzi y stronami w ród
najstarszych ludzi przechowuj cych pami , bardzo ju  zniekszta con ,
o dobrych pradawnych czasach, kiedy ludzie byli szcz liwi, jakby ju
w niebie mieszkali.

Sz a jaka  fala przez ludzkie pokolenia o jakich  zdarzeniach dziwnych, kiedy
jeszcze Bóg, a mo e bogowie chodzili po ziemi i mówili do uszu ludzkich.

Rozkurz prawdy o nieznanym Bogu stawa  si  coraz wi kszy w miar
uciekania wieków. Bóg Jahwe chcia  niejako sam utrzyma  prawd  o sobie
najpierw w jednym cz owieku i w jego rodzinie, wreszcie w narodzie, który
wywiedzie z Abrahama przez jego syna, wnuka i prawnuków. Wybra stwo
Bo e stawa o si  z osobistego coraz bardziej spo eczne, narodowe dok adniej.
Naród wybrany. Portato Objawienia.

Jasny kr g Bo ego  wiat a prowadzi  dalej do Egiptu, stamt d znowu do
ziemi Abrahama - do Kanaanu. Od Abla poczynaj c dalej kurzy y si  ofiary, a
modlitewny dym sprawia  przyjemno  Jahwe. Dym ofiarny wyra a
przywi zanie cz owieka do Niego, cho  z up ywem paru tysi cleci Jahwe
chcia  ofiar z jedynego miejsca na  wiecie – z Jeruzalem.

Pojawili si  nawiedzeni przez Jahwe. Zaganiali naród izraelski jak pasterze
stada owiec na tory Boga.  arliwo ci  o chwa  Wiekuistego chcieli wypali
grawitacj  wybranego narodu do ba wochwalstwa. Nawiedzeni widzieli swój
tragizm bezsilno ci. K adli  ycie w sp dzaniu owiec narodu do Jahwowskiej
gromady. Daremnie, a  przyszed  krwawy miecz oczyszczaj cy daremne
wo anie do naprawy.

Przedwio nie Objawienia trwa o. Nawiedzeni ci gn li je wbrew swoim si om.
Jedno pewne - prawda o powo uj cym Bogu si  pog bia a. Zamieraj ce
i spaczone poj cia o pradawnych czasach zosta y sprowadzone do znanego
ju  Boga objawiaj cego si  Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Szcz liwe
czasy by y faktem, po których t uk o si  echo ech, a zw aszcza o niewie cie,

background image

15

która zetrze g ow  z ego. By a jaka  zapowied  Jahwe na nieokre lon
perspektyw  czasu.

Przedwio nie klarowa o coraz bardziej klimat powo ania przez Jahwe.
Przedwio nie zwierzy  Bóg jednemu narodowi i utrzymywa

ar prawdy oraz

nadziej  tak charakterystyczn  dla ka dego przedwio nia. Ta nadzieja.
Przedwio nie idzie... i ko czy si  wiosn .

Parafrazuj c s owa Genesis: by  wieczór i zaranek, Dzie  Pierwszy
Przedwio nia Boga,  wiata i Cz owieka.

background image

16

1. Niech si  stanie

By  Bóg i nic. Niczym po naszemu na co dzie  by a pró nia. Wymy lili j
fizycy, poniewa  eter kosmiczny nie pasowa . Gdyby nawet pró nia by a
elektromagnetyczna, co to ma do pustego czy pró nego? Na jedno wychodzi,
czy Bóg powo

 z pró ni  wiat o, czy poleci  to  wietliste dzie o wykona

elektromagnetycznej pró ni. I wykona a. Tyle samo Boskiej pot gi trzeba na
wywiedzenie  wiat a z niczego, co rozkaza  pró ni, by ze swej
elektromagnetyczno ci o zerowych drganiach wyprowadzi a  wietlistego
go ca. Pierwszy to zryw twórczy pró ni z polecenia Boga.

Nie wiemy, jak dwa kwanty  wiat a w serdecznym u cisku daj  mas  zwan
elektronem. Te same elektrony uczynione na Bo e polecenie tworz  przecie
ziemie i morze,  ycie i cz owieka z jego my

. By namówi  dwa fotony, czyli

kwanty  wiat a, na utworzenie masy elektronu, trzeba gigantycznej mocy.

Autor natchniony Genesis podaje fakty Bo ego pochodzenia, nie zajmuje si
jednak sposobem realizowania stworzenia. Tym samym pozostawia otwart
drog  w miar  post pu nauki do poszukiwa  po redniego czy bezpo redniego
stworzenia. W przypadku po redniego wariantu, Bóg nie musia  wszystkiego
bra  w „d onie” ani osobi cie rozsypywa  srebrny py  gwiazd, ni gwiazdami
mo ci  Mleczn  Drog . Bóg przygl da  si  tylko, jak si  Wszech wiat rozwija,
tchn  bowiem w materi  logik  przysz ej przyrody, któr  teraz wydobywamy.
Materia sama pos uszna prowadzi a dzie o Bo e na pewno nie w ci gu
sze ciu dni, jak chce autor Genesis, ale dzie  u Boga mo e by  i znacznie
wi cej ni  tysi c lat, zapewne miliardy nawet. Jeden jedyny Bóg jest zdolny
klepsydr  Wszech wiata odwraca  i ustala  co  w naszej skali czasu, której
Bóg zreszt  nie ma, nie podlega bowiem gonitwie momentów i chwil.

Miliardy lat mo na rzuca  bez brania odpowiedzialno ci za ich ilo , nikt
bowiem nie potrafi okre li , kiedy stworzenie  wiata nast pi o faktycznie.
Zadowalamy si  czasoprzestrzeni  ze  wiata bajkowego -”by o to bardzo
dawno temu”. Imperatyw Boskiego s owa - „niech si  stanie” - poderwa
pró ni  do zgenerowania  wiat a. Cho  pró nia nie ma nawet echa, bo od
niczego mo e si  tylko nic odezwa , tym razem pró nia z uleg

ci  dziecka

drgn a rozb yskuj c po wiat  towarzysz

 na zawsze we Wszech wiecie.

Z kolei  wiat o samo wiedzia o,  e u yczona jemu moc ma wytworzy  materi ,
bo On tak zakre li  drog  rodzenia masy! Pos uszna pró nia wyprowadzi a co
w niej potencjalnie mog o si  znale  i t  potencjalno  zamieni  Bóg swoim

owem na realno . Niech si  stanie Ziemia. Ale znalaz a si  ona w ród

takiej ilo ci gwiazd, jak  jedynie zna  mo e imiennie Bóg. Zreszt  Ziemia
z innej perspektywy wygl da te  jedynie jak Merkury, Wenus, Jowisz. Jest
w zespole Wszech wiata tylko gwiazd .

Nie wiadomo, co bardziej podziwia  - wspania omy lno  Boga w dziele
stwarzania czy pot

 s owa, którego s ucha pró nia, wykonuje  wiat o,

wyprowadza si  masa, rodz  si  atomy. Ca a pró nia to urealnione s owo
Bo e, oblekaj ce si  w now  jako .

background image

17

A mo e to jedynie nasza antropomorfizacja ogl dana ex post z dzisiejszej
pozycji tak widzi stworzenie  wiata? A Bóg „nacisn ” jeden tylko klawisz
i zosta a wygrana pró nia ze swymi pochodnymi, które natchnieniem si
staj  dla milionów ludzi? Czy nie pi kniejsza ta uniwersalna wszechmoc
wypowiedziana ze skuteczn  moc  przez Boga? I dalej zacz  si  toczy
i organizowa  k bek Wszech wiata? Nazywamy te nast pstwa dzia
przyrody jej logik , któr  zdaje si  niedawno dopiero odkryli my. Przyroda
by aby wi c zmaterializowanym s owem Bo ym, zmaterializowaniem zdolnym
do zró nicowania si  w bezmiar cudów, planów, m dro ci, wystroju  wiata a
do momentu... Nie, to ma o prawdopodobne. Có  po pi knie Wszech wiata,
przecie  go nikt nie kontempluje ani podziwia, nie widzi ani nawet
przypuszcza jego istnienie? Ostatecznie arcydzie o Bo e wygrane przez
pos uszny Bogu Wszech wiat wyprowadzi o cz owieka. To nie cz owiek zacz

, lecz od

 ca y Wszech wiat w oczach cz owieka. To logik  przyrody

odkry  cz owiek dopiero, zacz  my le  wstecz, w g b i naprzód do Boga.

Nie w tym jest dziw,  e tak by o, lecz w tym,  e cz owiek o tym wie, rozumie,
rozkoszuje si  poznaniem mechanizmu stwarzania Wszech wiata.

Je li Bóg jest Wszechw adn  Tera niejszo ci , bo sam si  kaza  po Imieniu
nazywa  - „Jam Jest, Którym Jest”, to bardziej bliski jest jeden akt
stworzenia z zakre lon  sekwencj  zdarze  i wyprowadzenia z niczego
wszystkiego do cz owieka w cznie ni  poszczególne akcje w nast pstwie
czasu. Ta nie miertelna i wszechw adna si a s owa Bo ego jest bli sza
sytuacji rzeczywistej, rozegranej w brzasku nie istniej cego jeszcze
Wszech wiata.

Bóg nie jest rzemie lnikiem i nie polerowa  ka dej gwiazdy oddzielnie ani

wiga  z mozo em ca e  wiaty. Bóg zna Tworzywo Nico ci, z którego s owo

Jego mo e wszystko wywie . Stan  raczej przed w asnym planem, niejako
przed tablic  rozdzielcz . I sta o si  wszystko.

Od stworzenia Wszech wiata i wszystkiego dalej do cz owieka mo na
rozwa

 dzie o stworzenia, widz c w tym pradawnym akcie Bo ym siebie

w potencjalno ci. Jako element Wszech wiata, zadzierzgni ty w tamtej
przesz ej niesko czono ci, mam prawo rozpytywa  o dzie o stworzenia. Nie
tylko wstecz trzeba obserwowa  i rekonstruowa , ale wypada si  odwróci
twarz  do biegu i rozwa

 tamt  Niesko czono , do której jako cz owiek

jest si  powo anym. Tak cz owiek staje si  zawieszony na pewien czas mi dzy
dwiema niesko czono ciami. Jedna spe niona, druga do spe nienia. Mam
przed oczami Najwi kszy Cel  ycia. I najogólniej poj ty.

background image

18

2. Nie by o od pocz tku  wiata

Na pocz tku by o nic i wszystko. Nic by o ciemno ci . Wszystko by o
w Niesko czonej  wiat

ci. Stworzy  Bóg Nic. Nic by o puste i nie by o

w nim niczego prócz zerowych drga  fali elektromagnetycznej. Tak  natur
nada  Nico ci Bóg. „Nic” nie by o wi c Pró ni , oprócz Pró ni by  jedynie Bóg.
„Nic” by o do Boga podobne, wed ug naszych obecnych poj . „Nic” by o
jeszcze niezmienne, pozbawione czegokolwiek. „Nic” by o niesko czone
i wieczne, by o nieruchome. Po „Niczym” móg  si  przechadza  jedynie Bóg.

Pierwszym drgnieniem woli Bo ej by o o ywienie Niczego. Pró nia : drgn a
fluktuacj , jak gdyby zafalowa a lekko niby niesko czony ocean Niczego.
Wiedzia  o tym Bóg i nada  jej swoj  niesko czono  i rys
elektromagnetyczny, o czym wiedzia  On sam jeden tylko. „Nic” jest
absolutnie ciemne, widzie  je mo e jedynie Bóg. Dziwny to by

wiat

ogarniaj cy sw  Niesko czono , tamt  w

nie drgaj

 Niesko czono

Niczego.

I widzia  Bóg,  e w ród fluktuacyjnego odruchu pos usznej Pró ni rozb

nie

pierwszy foton niesko czenie ma y na tle Nieogarni tej Nico ci. I stworzy
Bóg jednostk

wiat a nazwan  niezmiernie du o pó niej przez cz owieka

fotonem, czyli kwantem  wiat a. Foton poszybowa  z radosn  wie ci
stworzenia go w Niesko czon  Pró ni  jak u miech Pana Boga. Jak gdyby
pierwsz  wiadomo  o sobie wys

 Bóg w Niesko czono  z pos usze stwem

wszystkiego sobie.

Nast pne okruchy kwantowe  wiat a rodzi y si  z pró ni elektromagnetycznej
jak gdyby rozsypywane siewnym gestem Boga.

Od stworzenia Niczego i Wszystkiego zacz o si  twórcze dzie o Boga, które
obecnie nazywamy Wszech wiatem. By  doprawdy Pierwszy Dzie
stworzenia, d ugi wed ug naszych rachub, bo dzie  u Boga jest jako miliardy
lat.

Autor Genesis nie wiedzia  nic o istnieniu pró ni elektromagnetycznej.
Ponadto traktowa  stworzenie  wiata makroskopowo. Bóg jednak zak ada
fundamenty pod mechanik  kwantow  Wszech wiata i konsekwentnie
rozmieszcza  dzie o stworzenia. Autor Genesis opisuje ostatnie etapy
stawania si

wiata. W dzisiejszym rozumieniu Bóg jest wi kszy, pot niejszy

w przesubtelnej znajomo ci za

onych przez siebie praw, zanim z nich

powsta  Wszech wiat.

To mimo wszystko nieudolna tylko rekonstrukcja, niedozwolona
ekstrapolacja w „Nic” i w praczas. To si ganie w zakryte przed cz owiekiem
rejony Niczego i Wszystkiego. Zagl danie Bogu w d

, jak w ukszta towanej

niesko czenie Pró ni rozsiewa  z ocisty py  fotonów. Ten epizod to nasze
prawne bezprawie. Poznawanie przesz

ci przez cz owieka. On jeden - Bóg -

tylko rozumie  mo e „Nic”, zna  jego natur  niezerowego zera. On jeden

background image

19

potrafi tam liczy  Czas. Nam wolno jedynie w zachwycie nad Nim si ga  tak
nieograniczeni w przesz

.

Je li prawd  jest, czego nauczaj  filozofowie,  e w Bogu jest wy cznie
tera niejszo , gdy  nie ma pogoni momentów czasu, to Bóg jest ustawicznie
w trakcie stwarzania, a ja rozpatrywany od strony Boga jestem cz owiekiem
aktualnie stwarzanym. Wed ug rachub Bo ych jestem obecny w momencie
rozpo cierania niesko czonej Pró ni, uczestnicz  w narodzinach pierwszego

ysku  wiat a, znajduj  si  we fluktuacji elektromagnetycznej Nico ci, mój

wiek nie stanowi 70 lat od narodzenia licz c, jestem potencjalnie w ca ej
historii biosfery, dziel  z Niesko czono ci  fotosfer . Szalone to, ale
uczestnicz  w Bogu w jaki  niewyt umaczalny sposób.

Przed szale stwem egzystencji bronimy si  zasadami fizyki. Go za fizyka
mo e obowi zywa  Boga i co za logiczne racje wymy lone przez Arystotelesa?
«Czy Bóg nie jest niezliczon  sum  sprzeczno ci naszych racji i pseudoracji?
Czy Pan Bóg, niewymierny w ludzkich klockach wiedzy posegregowanych
w rzekom  prawd  o przyrodzie, ju  j  ods oni ? Ciekawe, w jaki sposób
pigularz wyuczonych na kursie prawd mo e w ogóle zabiera  g os na temat
Boga? Spacer po Mlecznej Drodze, spacer my

, jest niedorzeczno ci

obracania mózgu w ród miliardów gwiazd. Ja jednak uwa am to za przej cie
paru metrów w ród srebrnego py u gwiazd. Co za proporcja? Kto jest idiot
nie widz c dysproporcji? W jubilerskiej za  pracy Pana Boga orientuj  si
przecie ,  e mechanika kwantowa jest s uszna tylko dla atomu wodoru, poza
tym jest przylepiona prawem ignorancji i mówienia czegokolwiek z braku
wiedzy.

Wierz  w Boga Stworzyciela nieba i ziemi, to znaczy uznaj  moj  egzystencj
w prekognicji Boskiej i wierz ,  e pocz em si  w zamy le Bo ym razem ze
Wszech wiatem, rozwija em si  poprzez fotosfer , biosfer  i wszed em
pewnego dnia w antroposfer  i tutaj Bóg dalej mnie rozwija  czyni c mnie
tym, czym jestem. Moja ewolucja w Bogu i przez Niego trwa a ogromnie

ugo, ale dzi ki temu mam swój w asny udzia  w historii kosmosfery,

fotosfery, przynale  do ca ej biosfery przez filogenez  i ontogenez . I nad tym
wszystkim sta  Bóg, a nie dopiero w dniu mojego narodzenia. Tam ju
szczególnie - widzialnie i dotykalnie - rozwija a si  Jego asystencja.

Moja wiara w Boga Stworzyciela jest brzemienna w koleje, sfery, drog , któr
dochodzi em do mojego istnienia i nazwiska. Niczyje  ycie nie jest krótkie,
gdyby w antroposferze przebywa  nawet tylko rok. W oczach Bo ych s  to
równie  miliardy lat rozwijaj cego si  dzie a stworzenia a  do cz owieka.
Gdyby Bóg u ywa  znakowanych atomów, musia by wiedzie , które atomy
okre lonego pierwiastka chemicznego s  moim przeznaczeniem. Je li uczeni
utrzymuj ,  e ka dy atom w gla przeszed  ju  przez faz

ycia i by  w czony

w materi  organizmu, to Bóg musi wiedzie to na pewno i potrafi wskaza ,
który to jest z atomów w gla we Wszech wiecie.

background image

20

Wro ni cie cz owieka w Boga i Wszech wiat jest bardzo znamienne i bogate
w prze ycia. To czucie z ca ym Wszech wiatem i stoj cym poza nim i w nim
Bogiem.

To jest w

ciwe stworzenie cz owieka. Dzie o najwspanialszej najg bsze

w tre ci. Wszczepienie w ca  fotosfer , biosfer , a w moim; przypadku
cz owieka wspó czesnego jestem wszczepiony jeszcze w ca  antroposfer  a
do dzisiaj. Dzie o takie jak cz owiek ma korzenie w Bogu, strukturodajnej
Pró ni, w  wiecie protofotonów, w biosferze a  do w

ciwej sfery

antropologicznej. Co wi cej - cz owiek zawiera w sobie co  z mijanych
i „prze ywanych” sfer. Co  z Boga i niesko czonej elektromagnetycznej
Pró ni, co  ze  wiat a i Kosmosu, co  z najodleglejszego i najbli szego  ycia
i co  z siebie - jest przecie  cz owiekiem. Ca ej przesz

ci nosi  lady i zbija je

jak w soczewce w swej  wiadomo ci. Najwa niejsze - wie o tym. Ma

wiadomo .

Mo e dlatego cz owiek posiada  ywio ow  potrzeb  poznawania przyrody,
jakby chcia  siebie w niej odkry . Posiada nie tylko ciekawo  zwierz t
rozpoznawania  rodowiska, ale dociekliwo . Wymy li  niesko czono
i zero, po to by si  mi dzy tymi dwiema wielko ciami intelektualnie
rozprzestrzenia . By od niepami tnych czasów si ga  gwiazd i wyczuwa  ich
wp yw na siebie. Tylko cz owiek; odkrywa zas ony niewiedzy o przyrodzie,
zdobywa przyrod , ujarzmia i niszczy. Niestety.

Wszystkie ro liny i zwierz ta wyczuwaj

wiat o, ale jedynie cz owiek uczyni

z niego kult, widz c w nim jaki  pierwiastek transcendencji. Nie mia
lepszego okre lenia jak  wiat o na istot  przerastaj

 jego bytowanie na

ziemi.

Bóg w stworzeniu  wiata zawsze widzia  cz owieka, cho  go jeszcze nie by o.
Bóg stwarza  cz owieka nie z Pró ni bezpo rednio. Cz owiecze stwo
kszta towa o si  powoli, a  ostatecznie Bóg tchn  co  z siebie. Bóg da  tej
istocie niezmierne przygotowanie rozwojowe, ale wyzwoli  w niej jaki  zap on
cz owiecze stwa nazywany dusz .

background image

21

3. Stworzy  Bóg...

Wszed  Bóg w Pró ni , podzieli  j  b ogos awi cym znakiem krzy a na cztery
oddzia ywania, które kiedy  fizycy odkryj  po miliardach lat. Pró nia, a z ni
materia charakteryzowa  si  b

 czworakim oddzia ywaniem -

grawitacyjnym, s abym, elektromagnetycznym i silnym. Tak zró nicowana
pró nia przeci ta b ogos awi cym gestem Bo ym drgn a pocz a 

,

oddzia ywa , a  yj c rozwija a si . Pró nia zacz a podlega  ewolucji i jak
gdyby za jednym poci gni ciem nici zacz  si  rozkr ca  ca y jej
niesko czony motek. Pró nia pocz a realizowa  Boski plan zawarty w tym

ogos awie stwie.

Autor Ksi gi Genesis ograniczy  ca  akcj  do najbli szego szabatu po sze ciu
dniach, ale to nie umniejsza w niczym prawdy. Miliardy lat w  yciu pró ni s
u Boga jak jeden dzie , widocznie u autora Genesis równie . Sama za
miniaturka Pró ni i jej dzieje staj  si  bajecznie kolorowe i mo liwe do
ogarni cia jednym spojrzeniem.

Z koleby Pró ni d wign  si  pierwszy kwant  wiat a na Boskie rozkazanie -
niech si  stanie  wiat o. Pisz c ksi

 „Na pocz tku by o jednak  wiat o”,

dane mi by o cofn  czas o bli ej nieokre lone miliardy lat i stan  nad
Pró ni  rodz

 pierwszy b ysk  wiat a. To szczyt wszystkiego, co mo na

prze

 jako niezwyk

. Temat wymaga  odtworzenia tej sytuacji. Zreszt  -

niczym jest narodzenie pierwszego kwantu  wiat a, je li nie ma obserwatora,
który mo e to stwierdzi , rozkoszowa  si  intelektualnie, wielbi
Wszechmocnego za dar  wiat a. Przyroda nabiera warto ci, o ile obejrzy j
ludzka  wiadomo . O ile kto  szepnie w ekstazie: „To wspania e, cudowne”.

W tym pierwszym obudzeniu przez Boga niepokoju w Pró ni nigdy ju  nie

dzie spokoju, gdy  po olbrzymim zakolu czasu powo

 Bóg niespokojny

umys  cz owieka. Ten raz obudzony nie za nie w niewiedzy. Osobi cie boj
si  o moj  wieczno  w pokoju, skoro ju  tutaj umys  mia  tyle niepokoju...
Geneza  ycia, krzem, elektroniczne zadzierzgni cie akcji  ycia... Czy Bóg tak
kszta towa  swe dzie o, jak rozumia em i jak zdolen by em podpatrze ? Czy
inspiracja Bo a s usznie przebieg a w pracy cz owieka? Czy Bóg akceptuje w
wieczno ci s uszno  odtworzenia, jak to z naszych rachub i mo liwo ci
wynika o na ziemi? Przecie  On sam przeznaczy  cz owieka do si gania tego,
co jedynie Bóg mo e wiedzie . To On upowa ni  si ganie my

 do pocz tków

Niczego. Do Pró ni, która nie jest przecie  absolutnie niczym.

W Pró ni  rzuci  Bóg swoj  iskr . I sko czy  si  spokój. Rozpali  przymus
poznawania przyrody. Iskra Bo a w kontakcie z przyrod  musi j
rozp omieni , rozja ni , by j  wreszcie pozna . Jaka pewno  w chybotliwej
racji? Jaki argument? Paru innym przede mn  podobnie si  wydawa o?
Zreszt  poznawanie przyrody to nie poznawanie tego, co inni o niej wiedz .
Do jakiego sta ego punktu prawdy odnosi  fragmentaryczne rozeznanie? Czy
ewentualne doj cie do poznania przyrody jest równoznaczne z zast pieniem

background image

22

tamtego punktu odniesienia moimi racjami? Tak robi  fizycy. Na kawa ku
wychodzi. Nieco dalej za ciasno. A ci panowie lubi  elegancj  nie tylko dobrze
wyprasowanej koszuli, ale równie  elegancj  rachunkowego przedstawienia
rzeczywisto ci, a tu zbyt przestronne i w rezultacie za bardzo zagmatwanie.

Czy ja si  dowierc  prawdy w przyrodzie, czy istnieje co , co bym nazwa
logik  przyrody i jak po szczeblach fragmentarycznych rozezna  mog
przewidzie  nie znany mi etap tej logiki? Wracam do b ogos awi cego gestu
Boga w Pró ni i nad Pró ni . Pró nia potem ju  sama rolowa a swe dzieje a
do rozwini cia Wszech wiata i Wszech ycia. I - Wszechpoznania, na które
zosta em skazany brakami nie odczytanej przestrzeni.

Bóg jako „metoda” badania przyrody? Z tym nie zgodzi si

aden metodolog.

Uzasadnieniem metodologicznych racji s  wyniki poznawcze uzyskane tym
zabiegiem. Je li na pocz tku obchodzenia „nieznanego” w przyrodzie b dzie
modlitwa o poznanie i nagle w k bku nieznanego dostrzegam ko cówk
nitki, za któr  nikt dotychczas nie poci gn , to jest to ju  jaka  metoda czy
jeszcze nie? Mam przecie  wynik, jakiego nie uzyska  nikt. Dalsze badanie
jest ju  normalne i typowo przyrodnicze. Ale przecie  jasny punkt
w ciemno ci najbardziej si  liczy w poznaniu, do którego cz owiek jeszcze nie
si gn . Modlitwa okaza a si  doskona  metod  wst pnego s du. A co
ostatecznie kogo obchodzi moja metodologiczna kuchnia? By em mia  wyniki
i to nowe oraz licz ce si . Metoda dla mnie jest taktyk  w dzia aniu
poznawczym.: Je li praktyka ma osi gni cia? Mój Bóg jest sprz ony
z przyrod  od tamtego momentu b ogos awienia Pró ni do jej ewolucyjnego
autorolowania. Je li On chcia  mi okaza , któr  nitk  poci gn , by Pró nia
zacz a si  polaryzowa  w odpowiednim kierunku, by dostrzec poszczególne
etapy, to mój zysk. Metoda jest zawsze czynno ci  uzyskuj

 rozeznanie.

W najtrudniejszej fazie wyczuwania  ladów, poszukiwania w tej okolicy, gdzie
jednym sta ym punktem odniesienia jest On. Potem mo na Go zast pi
innymi kryteriami - przyrodniczymi. Ale w tej najtragiczniejszej sytuacji
tajemnicy przyrody? W tej dezorientuj cej fazie poznawania, gdzie wszystko
jest niepewne, wszystko jest w tpliwo ci , nie zostaj  sam w pustyni my li.
Wystarczy, je li wska e mi jedynie kierunek. Chwyci em klamr  spinaj
mój umys  z nieznanym, w punkcie gdzie jeszcze nie by o styku cz owieka
przyrod .

W absolutnej ciemno ci zostaje jeden punkt jasny - Bóg. Poza tym „nico ”

wiat a. Takie sytuacje lubi , lecz nie chcia bym ich podejmowa  bez tego

Punktu. To wyzwanie rzucone zarówno tajemnicy przyrody, jak i Jemu. Nie
mniej tragiczny moment ni  wyj cie Piotra z  odzi, czego zreszt  sam pragn ,
cho  nie obliczy  g bi, mocy wiatru i si y grawitacji. Trzeba decydowa  si  na
skok w jasno  takiego jedynego Punktu, bez  adnych danych. Wszystko
przemawia przeciw. Zdecydowa  si  czy czeka  na wi ksze rozeznanie?
Czeka  tutaj znaczy nic nie robi . Czy wystarcza rzuci  si  w mroczn
przepa  i domniemany przeciwleg y brzeg, który oka e si  fikcj ? Je li tam
jest tak, jak my

, wtedy olbrzymia wygrana intelektualna. Je li tam jest

nic?... Trzeba. Prze egna  si . Ryzyko zawodowe. Skok... Jest. Jest pó ka,
ca kiem wygodna. Z niej nowy, nikomu nie znany jeszcze widok od tamtej

background image

23

strony. Metodologiczne podej cie nie zaakceptowane przez nikogo okaza o si

uszne. Mo na dalej pracowa  zwyk  drog  i metod  przyrodnika.

W przyrodzie jest wszystko dziwne i nie wiadomo jeszcze, czy rzeczywisto
materialna wygl da tak, jak my my to sobie badawczo wydumali. Tym
bardziej wiedza Bo a o przyrodzie mo e si  okaza  zupe nie odmienna od
naszych stwierdze . Na bezdro ach prawdy jeden b ysk intuicji mo e
zast pi  lata albo i wieki ludzkich poszukiwa . Jeden jasny b ysk uchwycony
ludzk  spostrzegawczo ci  mo e odwróci  o 180° nasze poj cia.
W absolutnym obszarze niewiadomych wystarczy dostrzec wektor okre lony
palcem Bo ym. Do reszty z Jego pomoc  dojdzie ju  cz owiek. Wiara w nauce
nie jest przeszkod , jest niesko czon  potencjalno ci  doj cia do
przyrodniczej prawdy. On tylko jeden jest konstruktorem Wszech wiata i zna
plany jego budowy. On wie, czy istnieje jeden wszech wiat, czy kilka i czy
gdzie  na granicy czasoprzestrzeni, gdy ona si  za amie, mo e nast pi
przeskok materii ciemnej do innego wszech wiata, jak to si  niektórym
astronomom widzi. Dlaczego jedyny Konstruktor natury nie mo e by  moim
metodycznym startem w poznawaniu przyrody, skoro nie jest zazdrosny
o posiadan  prawd ?

Nie dalsze kroki przyrody s  trudne, a wi c jej makroskopowy obraz.
Najbardziej trudne do poznania s  pierwsze kroki nie tyle naszego poznania,
co dziejów Wszechrzeczy. A wi c tego, czego  wiadkiem by  jedynie
stwarzaj cy Bóg. Jestem wi c metodologicznie u w

ciwych podstaw.

Ewangelia mo e by  czynnikiem kszta

cym super m drców, je li g upcy

proklamuj  si  ju  jako m drcy. Ewangelia nie wyklucza g bszej wiedzy. Nie
mo e by  pi kniejszej syntezy jak g boka wiara i przepa cista wiedza
o stworzeniu. Istnieje tu jakie  tajemnicze samo sprz enie. Wiara podgl da
Boga w dzia aniu, poznana prawda dynamizuje wiar . To chyba mo e by
jedynie super uk ad w relacji »wiara - wiedza”.

background image

24

4. Patrze  na r ce Bogu

Szalony czy optymalnie niepoczytalny? Bogu na r ce patrze ?... W jaki
sposób si  im przygl da  b

c py em egzystencji wobec planety Ziemia, tym

bardziej Wszech wiata, a co dopiero Boga. A jednocze nie wolno my

 si ga

do granic geometrii i fizyki czasoprzestrzeni. Ten okruch egzystencji czuje,
my li, rozumie, chce wiedzie , chce z Bogiem wej  w zawody. Si ga  do
granic, gdzie Bóg splata „Nic” w mg awice, gasi galaktyki, nico  powo uje do
rozmiarów geniusza. Widzie , jak Bóg nawija pró ni  w  ycie, przykrywa
my

cy py  konstrukcj  Wszech wiata. Aby to wszystko obj , trzeba mie

szybsz  my l ni  pr dko

wiat a, szybsz  przynajmniej miliony razy od

einsteinowskiego c. Musz  tam „by ”, zanim moja egzystencja si  sko czy.
Nie ma wi c czasu na spacerowy krok z pr dko ci

wiat a. Dochodz  do

wniosku,  e Bóg da  jakie  zarzewie niesko czono ci cz owiekowi. T skni za
ni , porywa si  na ni , porusza si  z jej szybko ci , poszukuje jej - albo jest
niesko czonym idiot ..., chocia  niesko czenie zwariowa  jest te  swoistego
rodzaju genialno ci  i kto wie, jakby si  kszta towa a nauka przy takich
uczonych.

Brniemy wi c dalej w pomyle czej drodze „nadpr dkiej” szybko ci  wiat a.
Nie wiem doprawdy, jak Bóg mo e „na nice” przerzuca  fal
elektromagnetyczn

ycia, by si  ona sama u wiadomi a. Jest to nie

mniejszym cudem ni  ukszta towanie Wszech wiata z pró ni. Jak si  musi
dobry Bóg u miecha , kiedy patrzy na podskakuj cy ko o siebie egzemplarz
ludzki, który by chcia  wszystko wiedzie . Ale mimo tego „niesko czonego”
zwariowania cz owieka, Pan Bóg si  cieszy,  e Jego twór - cz owiek - po yka
bakcyla niesko czono ci. Tylko w ten sposób przecie  mo na si gn  do
Boga.

Ach, ten Bóg odwa any ci gle na analitycznej wadze g upców jarmarcznymi
ci arkami.

Trzeba oddech niesko czono ci z apa ,  eby poj  Boga.  eby zrozumie
siebie.  ywy pojemnik na niesko czono . Paradoksy? Ca a konstrukcja
cz owieka jest paradoksalna i dlatego odznacza si  tak dynamik .

Nie wystarcza widzie  tylko gwiezdny rajd niesko czono ci. Ta sprawa nie
mo e zakrywa  istotnych rzeczy, jak Bóg, pró nia, Wszech wiat,  ycie, my l
ludzka. Tutaj dostrzegam,  e jestem w  rodku niesko czono ci, nie na

adnym jej kra cu. Je li pragn  jakikolwiek rachunek niesko czono ci

poj , musz  nie tyle  da  paragonu kwituj cego taki rozmiar, ale musz
sam co  z niesko czono ci posiada  w sobie, gdy  inaczej pragn bym zagra
na niesko czonych organach o niewyobra alnej ilo ci g osów i klawiszy,
peda ów i piszcza ek. Przecie  wiem,  e z tej melodii ma dopiero wyj  moja
pie

 o Bogu, Wszech wiecie,  yciu i cz owieku. Chc  us ysze  najczystsze

brzmienie wszystkiego, co wymieni em. Owe niesko czone organy to przecie
ja, kondensacja ich istnieje we mnie, w mojej naturze, ale l kam si
kakofonii.

background image

25

Kto tutaj zwariowa ? Przecie  nie mo na operowa  niesko czono ci , niczego
z niej nie posiadaj c. Przepraszam, nie ma kawa ka niesko czono ci. Ona
podzielona niesko czon  ilo  razy pozostaje zawsze niesko czona w ca

ci

i ka dej cz ci. Musz  wi c by  z t  niesko czono ci  zespolony w ca
natury, akcji, mo liwo ci. Stwierdzam niezwyk  jedno  siebie z Bogiem,
Wszech wiatem, wszech yciem i wszech wiadomo ci . Przecie  istnie  mo e
tylko jedna niesko czono .

Po tej „niesko czonej” dygresji mo na wróci  do transformacji fali
elektromagnetycznej na jej samo wiadomo  jako podmiotu. Nieznane s  jej
transformacje w osobowo  cz owieka. Jak fala elektromagnetyczna kocha,
obejmuj c naprzemianlegle ramieniem elektrycznym to znów magnetycznym,
jak przyciska do elektromagnetycznego serca. Nie wiadomo, jak zapala

zap adnia my l do twórczego poszukiwania ani jak si  przekazuje

elektromagnetyczne  ycie i rozpoczyna w zetkni ciu z materi  biotyczn  furi
organogenezy w gametach glonów i pierwotniaków, w ptasich jajach,
w  onach samic i cz owieczych matek.  wiat o ci gle co  „mówi”, o czym
informuje. Wszech wiat nadaje sw  depesz

wiat em.  ycie nadaje

wiat em,  e co  si  w biotycznej masie dokonuje, dlatego mog  t  mas

nazwa

yw .  wiat o mózgu orientuje,  e cz owiek my li, dzia a, czuje,

„rozumuje”. Nie wiem tylko, jak  wietlista racja informacji steruje wzrostem
komórki czyni c j  elementem zespo u zwanego osobnikiem. Nie wiem, jak

wiat o rozja nia ciemne drogi morfogenezy kszta tuj c analogiczny wygl d

cz owieczego cia a. W jaki sposób  wiat o kszta tuje cz owieka w  onie matki,
a pó niej jego intelekt? Czym mo e jeszcze by

wiat o prócz informacji,

o której nikt nie wie, czym ona jest? O czym wobec tego Bóg chce
poinformowa  nazywaj c siebie  wiat

ci ? Czy jest to, ewangelicznie

mówi c, przypowie ci  o  wietle, czy Bóg rzeczywi cie ma w sobie co  ze

wiat a?

I znowu dociekliwe pytanie: jak  wiat o spersonifikowa o si  w osobowego
Boga? Kaza  si  nazywa

wiat

ci , sam u ywa

wiat a jako widzialnego

znaku swej obecno ci (Tabor, Zmartwychwstanie, wtórne przyj cie). To Bóg
wszczepi  w prymitywnego cz owieka i pó niejszego geniusza ide  kultu

wiat a. Powszechna epidemia solarna rozci gn a si  na  wiat gdzie  oko o

drugiego tysi clecia p.n.e. Czy przypadek, czy  wietlisto  wytrysn a z duszy
cz owieka jako potrzeba wyemitowania wiary? W jaki sposób Bóg -  wiat o,
Bóg-Ogie  Trawi cy wszed  do Nowego Testamentu pod inspiracj

wiat a -

Syna i Ognia Ducha  wi tego? Dlaczego w cz owieku istnieje ustawiczny g ód

wiat a bez brzasku i pozbawiony zachodnich zórz? Dlaczego cz owiek

wyobra a sobie królestwo Bo e jako królestwo nieustannego  wiat a?

Splot  wiat a jest naszym przeznaczeniem. Co on wyra a? Czy nie, da by si
zunifikowa  od pró ni poprzez Wszech wiat,  ycie,  wiadomo  do samego
Boga?

background image

26

5. Udzia  w dziele stworzenia

Dozwoli  Jahwe raz stan  nad koleb  stwarzanego przez Niego, fotonu. Tym
samym ustawi  mnie na kraw dzi stworzenia  wiata. To by  szok. A drugi
taki, kiedy stwarza  elektromagnetyczne  ycie zamkni te w oprawie zwi zków
organicznych. I wtedy chyba polubi em stwarzanie  wiata w asn  prac .

wiaty stwarzaj  si  dzisiaj, a my nic o tym nie wiemy. Przecie  powo aniem

cz owieka jest odkry  twórcz  akcj  Boga i ciekawie zagl da  Mu przez rami ,
co i jak robi. Przed momentem zrozumia em dopiero,  e pierwsze rozdzia y
Ksi gi Genesis dziej  si  na moich oczach,  e dopu ci  mnie Bóg do patrzenia
na akt stwarzania  wiata,  e pozwoli  mi to studiowa , odkrywa  tajemnice
przyrody analizowa  praprz dziwo wszystkiego. Bóg w akcji - to Jego praca.
Objawi  mi j  w zasadzie, kaza  natomiast bada  w szczegó ach. Tyle jest
zasadniczo  wiata, ile go pozna em. I wiem,  e tam dalej te  jest  wiat tylko
nie rozpoznany przez nikogo. Trzeba  wiat stwarza  coraz szerszy, coraz
wi kszy, pi kniejszy i dziwniejszy.

Rozumiem to - przez marzenie do twórczej pracy. Wszelkie ludzkie rozumne
dzia anie jest udzia em w stwarzaniu  wiata. Czy to mojej powo anie? Moje
zatrudnienie na  wiecie? Mój anga ? Wysokie chyba stanowisko.

Kiedy przebywam w mojej bibliotece, otaczaj  mnie dziesi tki. tysi cy ludzi,
których umys  zosta  zawarty w ksi kach. Po ich tropach szed em, ale
wyprzedzi em ich. Zaszed em dalej. Nie znam metodologii i procesu
technologicznego stworzenia  wiata. Mój  wiat wypracowa em poniek d sam,
ale w bezczelny nieco sposób jak na cz owieka - razem z Bogiem.
Przemno

em moje si y z Jego moc , mój niedokszta cony rozum z Jego

odwieczn  m dro ci , moj  nieporadno  z Jego wszechmoc .

Z mi kkiej gliny ulepi  mnie Bóg, ale wypali  za to w t gim ogniu
przeciwno ci na kamionk , która a  dzwoni g bokim tonem, gdy j  si
uderzy. Nad rzek  Kamienn  odnalaz  mnie i stamt d od tej pory uciec ju
nie mog , bo wlok  Boga z sob .

Kiedy  s

ca straszy a trzyletniego Waldka w ciek ym parowozem, kiedy

marudzi  i nie chcia  usn . Skutkowa o. Min y lata i zmieni y si  kszta ty
parowozów, a co  z tamtego zosta o. Parowóz pozosta  symbolem w ciek ej,
szalonej pracy. Jeszcze dzi  patrz  urzeczony na p dz cego kolosa przy
kompletnie zwariowanych przek adniach spinaj cych ko a, jakby t oki
chcia y je z osi powyrywa . Nie, nie mog ... W osy mi si  je ... Ja wiem,  e to
ów w ciek y parowóz, symbol gigantycznej i niestrudzonej pracy. Symbol
mojego dzia ania. Dreszcz przebiega mi po plecach. Parowóz gna z  oskotem
szyn, pióropuszem dymu i pary. Parowóz  yje. To ja... Niech tylko Bóg ten
parowóz b ogos awi, by nie zardzewia  na bezczynnym postoju. Niech go
trzyma ustawicznie pod par  i pozwala mu ci gn  z  omotem setk

adownych wagonów. Na przodzie on, parowóz niezdarty, niepokonalny,

szalony, zwariowany, w ciek y parowóz dzieci stwa. Mobilizuj cy sen –

background image

27

o pracy cz owieka. Parowóz dziwny, bo w op tanym p dzie k adzie dopiero
przed sob  szyny, po których si  potoczy.

Kto w m odo ci przeszed  faz  zerowej pracowito ci, bez  adnej przesady,
w wieku 12-18 lat, dla tego praca sta  si  mo e bo yszczem, powo aniem,
fanatyzmem albo udzia em w Boskim dziele stwarzania  wiata. Ale to nie
natura, to  aska tak dzia a, ona rzuca w nast pn  kra cowo  szalonej
mi

ci do pracy, wi kszej ni  do  ycia i zdrowia. Paradoks, a jednak

prawdziwy. Na prac  zawsze si  czas wydob dzie, - dla zdrowia najcz ciej go
brakuje. Ile chorób przesz o na skutek zaj cia si  prac . Ile razy na ambonie
mia o si

wiadomo ,  e by  mo e zostanie si  tu i ju  wi cej samemu nie

zejdzie. Dlaczego nie czuje si  zimna w nie ogrzewanym ko ciele spowiadaj c
po 8 i 10 godzin podczas rekolekcji, a w tygodniu z pierwszymi pi tkami po
37 godzin sze dziesi ciominutowych, a nie szkolnych.

Czy bywa ekstaza pracy? Czy bywa praca przekraczaj ca dziesi ciokrotnie
norm  przeci tn  cz owieka bez zm czenia, a regeneracja si  dokonuje si
dos ownie w kwadransach? Czy mo na odbudowa  nienasycony g ód pracy,
ustawiczne poszukiwanie czego , uczenie si , zdobywanie, tworzenie? Czy
istnieje jeszcze gdzie  poza tym bez urlopowe zaj cie? G owa nie na wiatr
jedynie.

W d ugodystansowej pracy trwaj cej dziesi tki lat nikt mnie nie minie. Czy
nie powinien istnie  dar Ducha  wi tego zwany pracowito ci ? Przecie  ten
dar nas tak zbli a do stwarzaj cego Boga. Jest udzia em w Jego stwarzaniu

wiata.

Ekstaza pracy... zakochanie w robocie, a mo e tylko zakochanie w Bogu
Stworzycielu, rado  dopuszczenia do stwarzania  wiata, jaka  aktywna

sknota do tego, by wiedzie  wszystko o przyrodzie - Boskim dziele.

Nie miertelny g ód  wiat a. Nigdy dosy , nigdy ju  czy te nareszcie, nigdy
pe ny, ci gle spragniony poznania, czynu, dzia ania, tworzenia,
kszta towania  wiata, a w tym  wiecie przecie  najbardziej kszta towania ja
potrzebuj , a ze mn  dopiero wszystko inne. Ta reszt do wzi cia. Reszta
pozostawiona przez Boga, by j  zdobywa , bra , ch on , intelektualnie si
objada .

Trzeba wtedy mie  drugie  ycie, które by si  m czy o, musia o odpoczywa ,
urlopowa , wczasowa , bo w jednym jedynym  yciu nie ma na to miejsca ani
czasu. Nie wiem, czy to mo liwe bez interwencji Boga. Nie znam granicznych
miedz, gdzie ko czy si  ludzka mo liwo ci a zaczyna ju  Boskie dzia anie.
Dok d wolno  miertelnemu si ga  a gdzie si  zaczyna strefa
Nie miertelnego? Je li pod wiadomie mijam graniczn  stref , niech mi Bóg
wybacza, to nie agresja, to zakochanie w Bogu Stworzycielu. To zapatrzenie
w Niego podczas akcji Ksi gi Genesis. To zakochanie, je li nie w stwarzaniu

wiata, to przynajmniej w obróbce  wiata na pewno.

Nie wiadomo, jak to Bóg robi, a mo e odkrawa czas z wieczno  i tworzy
z tego dla mnie dziwne godziny posiadaj ce 180 minut, tym samym tworzy

background image

28

jaki  relatywistyczny koncentrat czasu o niebywa e wydajno ci. Co tu jest
bardziej potrzebne - intensywne modlitwy powtarzane z dok adno ci
chronometru ca ymi latami czy to szale cza po danie wiedzy i ss ce
dzia anie m dro ci nie spe nianej nigdy dc ko ca. Bóg to wie. Stwierdzamy
tylko skutki. Mechanizmy dzia ania Bo ego s  poza ludzk  kompetencj . Jak
si  dochodzi do tego? Raczej, jak si  biegnie? Dziwne rocznice same si
w yciu uk adaj . Na jakim  etapie stwierdza si ,  e mija 60 rocznica
codziennej i wielokrotnej dziennie modlitwy o zapa  do pracy. Co ma zrobi
Bóg? Co ma pocz  z tak  istot ? Nie odpowiem na to pytanie. Odpowied
nie do mnie nale y. Ksi gowo ci nie prowadz . Czy to jest wbijanie si
czasowym klinem w wieczno ? Naprawd  nie wiem. Wiem tylko,  e ci, co za
Jezusem szli, nie mieli kiedy spa , bo Jemu si  chcia o na modlitwie
nocowa . Nie mieli czasu chleba prze kn , bo Jezus uzdrawia  lub
Ewangeli  g osi . Nie mieli odpoczynku, bo praca na robot  zachodzi a. Wiem
te ,  e Jezus czasami przygotowywa  dla nich  niadanie, piek c ryb  na
rozgrzanych kamieniach brzegu Genezaret

background image

29

6. Start - Bóg

Id  do Ciebie niestrudzenie. Id  coraz drobniejszymi krokami, nie dlatego,  e
nie mam ju  si . Dochodz  po asymptocie do poznawania Twej natury.
Asymptota to prosta, która niesko czenie zbli a si  do okr gu by nigdy si
z nim nie przeci , ale nie z Tob . W niemo liwej sytuacji jest fizyk zbli aj cy
si  do temperatury absolutnego zera. To ju  u amki ostatniego stopnia, ale

 nie do wyczerpania. Id  i poznaj  Boga. Krok skraca si , droga wyd

a,

intensyfikuje. Czuje si  coraz wi kszy ci ar.

Czy tak wolno o Bogu pisa ? Czyje zezwolenie tu potrzebne oprócz Boskiego?
A je li On pozwoli  g biej oraz istotniej wej  w  ycie, tak g boko, jak
nikomu si  dot d nie powiod o? A je li to by  pierwszy i zdecydowany krok
naprzód w poznaniu przyrody? Nie cz stek elementarnych. Istnieje co
pierwotniejszego jeszcze. Trzeba si  nauczy  przerzucania od zera do
niesko czono ci, niejako z d oni w d

. Trzeba naby  wprawy w operowaniu

kilkoma uk adami odniesienia, prócz tego ustalonego w p pku w asnego
brzucha, potem przerzuca  pocz tek uk adu pomiarowego z Ziemi, kolejno
na S

ce lub dowoln  mg awic  albo galaktyk . A mo e istnieje co  dalej

i bli ej jednocze nie ni  dowolna galaktyka... Bóg?... Czy potrafi  ustawi
uk ad odniesienia w niesko czonej Pró ni, która bynajmniej nie jest niczym?
Czy musz  wszystko do okre lonego punktu sprowadza , nawet Boga? Czy
si  to uda w jaki  sposób? Czy nie pogubi  si  w tych kolejnych
transformacjach uk adu odniesienia, transformacjach, dla których nikt nie
ustali  praw przemienno ci? Czy mo e gubi si  cz owiek w swojej
inteligentnej niewierze w Boga? Przerzuca swoje urojenia i nie mo e mu si
Bóg wyroi ? Nie posiadaj c wprawy i przy l kliwym usposobieniu, by nie
wysz o co  niespodziewanego, branie si  za tak  operacj  rachunkow
przychodzi trudno.

Ze stanowiska fizycznego nale

oby najpierw nauczy  si  obracania

niesko czon  Pró ni . Je li nie wie si , czym ona jest, to przynajmniej
powinno si  wyczuwa  jej natur . To rzekome nic stanowi ce potencjalnie
wszystko przybli a wyobra eniowo Boga. Nie mówi ,  e poj ciowo, gdy
trudno mie  poj cie o nieznanym, a tym bardziej o przeliczniku Nieznanego
przez niezrozumia e.

Rozwa ania biblijne trzeba rozpocz  znacznie wcze niej ni  na Poziomie
chaosu wszechniebytów. Czy istniej  ju  kwantowe procesy Niczego?
Nieudana unitarna teoria pola z niesko czonym chochlikiem w rachunku,
odbieraj cym fizykom odwag . A renormalizacja to przecie  taki kapitalny

rodek dla rozmi kczania logicznie zbyt twardych k sków rozmy lania, jakby

enzymy naszej logiki wiedzia y,  e musz  co  zmacerowa , zanim trafi  na
niesko czono . Kapitalne Wspania e. Ale nale

oby wsz dzie to stosowa ,

gdzie w rachunek wchodzi niesko czono  albo nieco mniej przera aj ce
zero. Ono jest przecie  zaprzeczeniem istnienia. Niesko czono  tylko w
urojonym rachunku wyklucza takie poj cie jak niesko czony odprysk

background image

30

rzeczywisto ci. Niesko czono  przez logiczne obracanki mo e da  nadziej
utraty tego wymiaru dzi ki renormalizacji. Trudniej renormalizowa  zero
pozostawiaj c mu wygaszenie istnienia.

Zanim postawi  pierwszy decyduj cy krok w kierunku rozumowego poznania
Boga, zanim si  zdecyduj  na marsz do Niego, musz  si  nauczy  odwa nego
operowania zerami i niesko czono ciami, by mnie nic nie zaskoczy o
w rachunku. Oczywi cie nie chodzi o l k fizyka któremu co  tam nie bardzo
si  zgadza z tym, co wymy li  modelowo A propos - nie ma  adnych modeli
Boga. Albo jest Bóg jako rzeczywisto , albo nie ma nic. Fabrykowanie
modeli Boga kompletnie zawodzi. Mo na by wtedy proponowa  niesko czon
ilo  modeli. Mo e nawet nieg upi pomys  - jest tyle modeli przecie , ile g ów
wyobra aj cych sobie Boga. Terminologicznie istnieje jeden Bóg, poj ciowo
ka dy ma w asne Jego doznanie. Dlatego nie potrafi bym. nikogo „nauczy ”
mojego widzenia Boga. Po prostu nie orientuj  siej czy s usznie oceniam albo
czy czytelnik posiada identyczny gust jak mój przy takiej samej pracy
komórek mózgowych. Najtrudniej wyzerowa  wszystkie g osy na mój kaliber,
a zerowanie przyrz du musi uprzednie przecie  nast pi , je li wyniki maj
by  porównywalne.

Dlatego nie dziwi  si ,  e najszybciej chwyta Boga dziecko lub geniusz. Ten
skrajny rozst p religijnych osi  wiata wype nia przeci tna wiara, jak  daje
Bóg.

Jaki zreszt  wymiar odpowiada mi najbardziej - kolosalny Wszech wiat czy
kwantowy rozmiar? Czy zachwyt budz  olbrzymy i nie mniej wielkie
odleg

ci, czy niewyobra alny  wiat kwantowy, gdzie w emitowanym  wietle

w postaci kwantu blasku czuj  si  najlepiej. Czy mistyka olbrzymów, czy
mistyka ma

ci? A je li w tych dwóch rozmiarach kontemplowa  mo na

Boga? To jeszcze lepiej. Zjawiaj  si  wymiar po rednie, a w ród nich mój

asny równie .

Nie trzeba zreszt  posiada  wym otkowanego wspó czesn  wiedz  mózgu, by
odnale  Boga.

Wielcy mistycy poczynaj c od patriarchów, proroków, aposto ów,
anachoretów nie przewy szali intelektualnego poziomu swojej epoki. Stopie
rozumienia Boga nie jest tylko funkcj  stanu umys owego epoki. Zbyt
inteligentne, nadto subtelne rozumienie Boga, by mo na go uwa

 jedynie

za wytwór umys owy mistyków bior c pod uwag  brak ich wykszta cenia
i zbyt du  prostot . Trudno ci zjawiaj  si  wtedy, gdy si  zaczyna
metodologicznie rozwa kowywa  Boga. Tutaj podj to jedynie prób
skomplikowania problemu Boga, by uplastyczni  sobie istotne problemy albo
nie zbadane jeszcze szlaki w poznawaniu Boga.

Wbrew powszechnemu przekonaniu,  e najwi kszym dzie em Boga jest
Wszech wiat roziskrzony miliardami gwiazd, mg awic i galaktyk,
najistotniejsze dzia anie Bo e rozgrywa o si  zawsze w obr bie materii

ywionej. Ta - pchni ta si  Najwy szego - dotoczy a si  a  do wytworzenia

background image

31

cz owieka. Kszta t jego  wiadomo ci nie by  przypadkiem. W tym przedziale
materii o ywionej dokona y si  najistotniejsze sprawy Bo e - patriarchowie,
prorocy, znacznie wcze niej historia Edenu i pierwszej  wiadomej
niesubordynacji cz owieka. Tutaj by o Zwiastowanie, ci a, poród. Dziecko-
prorok z Nazaretu. Jego  mier , ofiara za ludzkie z o, Zmartwychwstanie. Na
tym splocie materii,  ycia i ducha zwi za o si  wszystko, co zawiera Pismo

wi te, szczególnie Ewangelia.

Drog  wskaza  sam Bóg - wybra  materi , nada  jej wektor  ycia i hominizacji
po to, by wszystko co Boskie trafia o na tej drodze do wiadomo ci. Materia
nie jest balastem piasku w balonie, by zbyt wysoko nie wzlecia . Mo na te  w
innym wariancie zinterpretowa  sprawy Boskie najcz ciej z czone
z materi . Wniosek ten zatwierdzi  Jezus przez Wcielenie. Zarówno materia,
jak i duch zosta y nobilitowane przez Boga. Ewangelie ukazuj  w

nie t

symbioz  Boga z materi  o ywion , symbioz  rozwini

 w tajemnic

Wcielenia i Odkupienia. Widocznie natura Boska nie jest ca kowicie „obca”
materii. Materia odgrywa istotn  rol  w  yciu i  wiadomo ci. Bóg si
pos uguje materi , by w kategoriach zrozumia ych przez cz owieka -
nazwijmy to w kategoriach rezonansowych - komunikowa  si  z cz owiekiem.

Materia jest od strony fizyki pytajnikiem.  ycie-jest niewiadom  od strony
biologii. Cz owiek - biologicznie i psychologicznie to istota nieznana. Gdzie si
zaczynu i gdzie ko czy w ze  materii? Któr kolwiek ko cówk  si  wyci gnie -
w r kach zostaje niewiadoma. Czy nie by oby dobrze jeszcze jedn  ko cówk
uwzgl dni  - Bosk ? Poznaj c Boga oczyszczamy Go skrz tnie z materii,
nawet z rzucanego przez ni  cienia. Tymczasem od strony Boga wydaje si ,

e  atwiej i lepiej mo na pozna  Bateri  nieo ywion  i biotyczn . Ale wtedy

trzeba si  zgodzi  nie tylko na nie miertelno

ycia, ale równie  na

zmartwychwstanie by ej masy biotycznej.

Poznawanie Boga dokonuje si  wr cz paradoksalnie. Je li Bóg nie chce si
zmie ci  w kryteriach dwuwarto ciowej logiki Arystotelesa wtedy rezygnuje
si  z Boga. Tymczasem winno by  odwrotnie - je li kryteria logiczne, i to
wynikaj ce jedynie z dwuwarto ciowej podstawy logicznej, nie odpowiadaj
mo liwo ci zobaczenia Boga, nale

oby zakwestionowa  regu ki logiczne

jako wy ymaczki naszego rozumowania Tak si  robi w innych naukach
dedukcyjnych stosowanych potem w fizyce. Prócz geometrii Euklidesa
istnieje przecie  geometria Riemana, gdzie dwie równoleg e przecinaj  si
w niesko czono ci, a suma k tów w trójk cie nie stanowi 180°. Ca a fizyka
relatywistyczna pos uguje si  inn  logik  geometryczn  ni  Euklidesowa. Co
takiego musia oby zaistnie  w naszej logice przy innych za

eniach i wtedy

rozumowo móg by wyj  dopiero Bóg jako poj cie. Przy zmianie aksjomatów
logicznych inaczej przebiega rozumowanie, ale te  opisuje si  zjawiska
rzeczywisto ci dotychczas nieokre lone. Wiedza nasza jest tak
skonstruowana,  e dopiero wtedy wydaje si  nam,  e rozumiemy zjawisko
przyrodnicze, gdy potrafimy je logicznie opisa , czyli naszemu.

Materia musia a si  zbryli , czyli wykrystalizowa  z energii elektro-
magnetycznej.

background image

32

Materia musia a 

, a  yj c ten proces rozci gn  na miliardy lat. Równie

wymienia a podstawow  tre  poprzez  mier  poprzednich organizmów,
wydaj c nowe osobniki. 

 dla materii to d

 do nie miertelno ci. A gdyby

wy sza organizacja o ywionej masy podlega  musia a prawu  mierci, ale
chcia a sobie zawarowa  nie miertelno , a nawet zmartwychwstanie? Nasze
prawdopodobno ci s dów o materii i  yciu s  zbyt apodyktyczne, bo opieraj
si  na wycinkach i modelarskich zabiegach metodologicznych. Kto zreszt
zg bi  do ko ca tajemnice materii, skoro brak teorii powstawania cz stek
elementarnych? Kto mo e zapewni ,  e poznane przez biologów  ycie nie
wymaga kompletnego odwrócenia poj  zbyt sfizykowanych? Kto w ogóle jest

adny orzeka  o  yciu i  wiadomo ci z daniem gwarancji,  e tak jest

prawdziwie? Kto w ogóle ma prawo bez cienia w tpliwo ci zabiera  g os
o rzeczywisto ci przyrodniczej, skoro g biej my

cy fizycy stawiaj  pytanie,

czy mamy  wiat przez nas wymy lony, czy rzeczywi cie obiektywny?

Do Boga pragnie si  pozytywistycznie doj , cho  sam pozytywizm
kwestionuje si  w naukach przyrodniczych. Pan Bóg musi empirycznie wyj ,
jak wiele innych rozpozna  przyrody, co do których si  w tpi. Poszatkowano
rzeczywisto  na poletka, jak ongi  geometri  Euklidesa wzi to z faktycznego
pomiaru gruntów greckich. Nasz empiryzm trafia w  lep  ulic  niezbie no ci
poszczególnych sformu owa  wtórnie sklejanych bez lepiszcza. Ostre rygory
fizyki w opisie s  ca kowicie rozgotowane w podstawowych punktach
jednolitej wizji  wiata. Okaza a si  potrzebna wtórna intuicja, je li inaczej nie
mo na problemu rozwi za . Intuicja za  jest jedn  z niewiadomych takiego
samego rz du, jak  ycie,  wiadomo , cz owiek. Istnieje heurystyka, czyli
wiwat-strza  my li, o którym si  wie,  e wypalony z dubeltówki nabój trafi
w prawd .  cis

 jest w ogóle nie cis a,

Jak si  pisze o Bogu? Tylko tak, jak si  wie. Najogólniej do Boga doj  mo na
na drodze naturalnej, a ta droga jest ju  wst pnym aktem Boga. Czy wolno o
Bogu pisa , jak nikt tego dot d nie czyni ? Czy chodzi o l k nieprawdziwo ci?
A wi c dochodzenie do Boga na zasadzie rachunku niemo no ci? Musia oby
si  wst pnie inne pytanie postawi  - czy mo na o przyrodzie tak pisa , jak
nikt tego dot d nie zrobi , tak jak nie podaje  aden podr cznik akademicki?
Czy nie mo na wyj  od czego  bardzo prostego i jednocze nie
powszechnego? Je li ogólna zgoda ludzi na prymitywnych nawet szczeblach
kultury widzia a zawsze w  wietle analogi  Boga? Je li ludzko  posiada a
zawsze czucie Boga i t sknot  do transcendencji przy w asnej  miertelno ci?
Czy mo na to nazwa  totaln  pomy

 ludzkiej natury, pomy

 odnosz

si  w

nie do natury cz owieka? Raczej widzia bym tutaj instynkt

duchowo ci.

Czy wolno o Bogu pisa  inaczej? Nie daje to spokoju. Inaczej postawmy
problem - czy wolno o Tobie tak pisa , jak pozwoli

 mi si  pozna ? A je li

wcze niej da

 wnikliwiej i g biej pozna

ycie oraz  wiadomo ? Pozwoli

o  yciu inaczej wiedzie , ni  wszystkim innym si  to uda o? Pozwól t  wiedz
zestawi  z Tob , by Ci  istotniej i wnikliwiej odczyta . Mo e to raczej styl

background image

33

nieco inny, terminologia nie metafizyczna. Ale przecie  w tym jest ta sama
odwieczna Twoja natura skonfrontowana z tym, co sam objawi  zechcia
ludzko ci.

Tak pisa  nie wolno - o ile nie wie si  wi cej ni  obiegowo. Si gaj c
w tajemnice  ycia i ludzkiej  wiadomo ci trudno nie pisa  o Bogu inaczej.
Ka da epoka ma swój sposób wyra ania podstawowych poj . Spróbujmy
przerzuci  si  ju  do nast pnej epoki.

background image

34

7. Bogu przez rami  zajrze

„Dzi kuj  Ci, Ojcze,  e zakry

 to przed m drcami i uczonymi a objawi

prostaczkom. Tak, Ojcze, bo si  tak upodoba o Tobie” [Mt 11 j 25-26].
W Starym Testamencie Jahwe ukazuje si  niekiedy, ale nigdy twarz ; jakby
zas ania  sob , co stwarzaj  Jego r ce. Ca a tak urz dzona, jak by my jej
nigdy frontalnie nie poznali, musimy si  zadowoli  „naszym” poznaniem
i opisem. To jest ci gle „nasza” przyroda, nie wiadomo, jak dalece jest ona

uszna obiektywnie. Stanowi to du  trudno  dla fizyków. W ca ej

przyrodzie jest jaki  szyfr, od którego klucz rzuci  Bóg w przepa . Klucz od
materii nieo ywionej le y gdzie  ci ni ty i czeka na szcz liwego znalazc .
Klucz od materii biotycznej rzuci  Pan Bóg, wydaje nam si , w inn  przepa .
A mo e oba klucze le  niedaleko siebie. A jeszcze jeden klucz od ludzkiej

wiadomo ci ukry  Bóg albo z tamtymi, albo osobno. Podchodzimy do

fundamentalnych spraw niejako od kuchni, wywa aj c drobne zamki, gryz c
przyrod  po kawa ku. Mimo ca ego upojenia nauk  porzucone przez Boga
klucze pokrywa ci ka mg a niewiedzy.

Je li Bóg tajemnych kluczy nie umie ci  na szczytach niezdobytych gór, to
powinny one le

 gdzie  przy samej ziemi. Naj atwiej by oby je wówczas

zaobserwowa  badaj c przyrod  na kl czkach. Przy ewentualnym
zauwa eniu tej Boskiej zguby, najkrótsza to droga do podj cia jej z ziemi.

wi c przy wynios

ci nie zobaczy si  niczego. Trzeba pokornych

i wiedz cych,  e sprawa z przyrod  jest równocze nie spraw  z Bogiem.

Bez usilnej kontemplacji nieznanego, trudno cieszy  si  odkrytym. Badacz
przyrody to jaki  osobnik, który nie sam kr ci si  po obcym terenie. Usi uje
pisa , ale trzeba by  wykszta conym, posiada  naukowe zamówienie
spo eczne, zagwarantowane fundusze i najnowocze niejsz  aparatur .
Ewentualnie jeszcze mo na nie mie

adnych wyników w rozs dnej proporcji

do przygotowa . Jednej rzeczy nie ma w umowie o badania - intuicji
odkrywcy i b ogos awie stwa Bo ego. A mo e to nawet do jednego si
sprowadza? Nie kontraktuje si  g owy z jej m dro ci . Wykszta cenie
i m dro  to nie synonimy. W tym rzecz si  zasadza,  e nie wystarczaj
drobne szczegó y, a wi c odkrycie detali ubogacaj cych wiedz , gdy  nie s  to
klucze do fundamentalnych zasad, Kluczy nie ujawni nowoczesna aparatura,
lecz wspó czesna albo przysz a konstrukcja g owy. Klucze s  do znalezienia.

Czy przypadkiem niezbyt wielka zarozumia

 si gania a  tam? Si ga  mo e

ka dy nawet bez zarozumia

ci. Pytanie, czy namaca si  le cy gdzie  klucz

przyrody? Czy olbrzymi szcz liwy traf, czy wielka Opatrzno , je li kto
wyczuje porzucony który  z kluczy Boskiego dzie a?

odzie cze marzenia bycia kiedy  odkrywc  i wynalazc  zmienia y si

z biegiem lat w pragnienie poznania przyrody poza zakresem znanym ju
wszystkim, a wi c w skali pozapodr cznikowej. Tu wyros a góra trudno ci
wcale nie obiektywnych. Spó niony wiek na rozpocz cie studiów

background image

35

uniwersyteckich, brak dost pu do wielkich o rodków naukowych, profesja
nie u atwiaj ca  ycia naukowego, wielorako  zaj  zawodowych, g owa nie
z wyboru, tylko z urodzenia. Zosta y kolana i modlitwa. Zosta o cierpienie,
cierpienie wyniszczaj ce bezmo no ci . Uk adem  wiata. Nie mam
rzemie lniczego warsztatu nauki. Albo klucz otrzymam z r ki Opatrzno ci
przy usilnej pracy, albo nic. Bóg cz sto ratuje desperatów.

Bywaj  takie dziwne momenty, jak gdyby si  Pan Bóg ods ania  w tym, co
stwarza. Jakby po prostu chcia ,  eby kto  niedyskretnie spojrza  na r ce.

ysk my li w jakim  momencie. I mam t

wiadomo  - znajduj  si

w czasach pierwszego rozdzia u Ksi gi Genesis. „Niech si  stanie  wiat o.”
By  taki moment,  e czu em jakbym sta  nad koleb , gdzie narodzi o si

wiat o. Urodziny pierwszego fotonu. Sta o si  wtedy w zadumie. Milcz c. By

za chwil  upa  na kolana dzi kuj c za t  translokacj  w pocz tek  wiat a.
Z takich ol nie  rodz  si  potem ksi ki: „Na pocz tku by o jednak  wiat o”,

ycie jest  wiat em”.

W innym zagadnieniu - czy w bia ku jest krzem? - najpierw by o doznanie
umieszczenia si  w rozdziale Genesis: „Niech ziemia wyda istoty  ywe”.
Krzemowe? Czy od nich wystartowa o dopiero  ycie w glowe? Tak to wynika
z ewolucyjnej roli krzemu w organizacji  ycia. Ten b ysk my li zjawi  si  na
trzy dni przed stwierdzeniem w p ucach dwóch dziur wielko ci  liwki.
Gru lica rozpadowa. Niebezpiecze stwo  ycia... Bóg chcia  inaczej. Krzem si
rozwin , a gru lica zatrzyma a i cofn a.

Ale to jeszcze niezbyt du y klucz rzucony gdzie  przez Boga. Wielkiego klucza
od przyrody nikt jeszcze nie podj . Le y ukryty. Na kogo czeka? Na kogo
bardzo ma ego czy wielkiego? Zacz y si  trudno ci w pracy. Odwodz ,
odprowadzaj , nie radz  zajmowa  si  tak  spraw . Czy intuicyjnie inni
wyczuwaj  w

ciwy kierunek? Tak si  robi w badaniach strategicznych.

Ptaki odci gaj  równie  wroga najdalej od gniazda.

Tak, to ten klucz - elektromagnetyczny, klucz otwieraj cy wej cie w materi

ywion  i psychik  cz owieka jednocze nie. Klucz znaleziony przy okazji

pracy nad bioelektronik .

Aby nie mie  z udze ,  e klucz do  ycia podrzuci  Bóg, a nie doszed em po
tropach swego rozumu, wykaza o inne zdarzenie. Poszukiwane  lady  ycia
kambryjskiego w kwarcytach g ównego pasma Gór  wi tokrzyskich by y
prawdziwym dziwem. Podczas pracy z siostrze cem fotograf zapragn  zrobi
nam zdj cie. Najlepiej w akcji a wi c przy odwracaniu du ego bloku
skalnego. By o ich kilkaset tysi cy na go oborzu. Wskazany przypadkiem
ujawni  na odwrocie dwie pierwsze autentyczne skamienia

ci. W trzy

godziny potem piorun spó ni  si  o minut , uderzy  w kuchni  klasztorn ,
sk d wyszli my do refektarzyka tylko poza drzwi.

Kto podsun  Bo e widzenie przyrody? Czy w asne Ave odmawiane przed
rozpocz ciem jakiejkolwiek pracy, a wi c kilkana cie razy dziennie przez
56 

lat, czy modlitwa wielu osób, a mo e owe dwakro  po milionie

background image

36

„Zdrowasiek” odmówionych przez dzieci z  mielowskiej krucjaty
eucharystycznej w latach 1935-1939?

Ciekawo  poznawania przyrody rozwin a si  w cz owieku od analizy. Jest
to najpierwotniejszy instynkt intelektualny. To samo obserwujemy
w osobniczym rozwoju w okresie dzieci stwa cho by w formie destrukcji
zabawek, by sprawdzi  ich wn trze. Analiza badawcza okre li a sw  metod
i podstaw  poznawania. Od 24 wieków kszta cimy si  na dwuwarto ciowej
logice Arystotelesa „albo - albo”, po redniego nie ma. Klasycznie brzmi to
tertium non datur. Do pewnych granic logika ta jest podstaw  olbrzymiego
zakresu poznania naukowego i niemal stuprocentowego przekonania
analityków w ród badaczy. Biologia do niedawna uchodzi a za wy cznie
eksperymentaln , czyli analityczn . I to obci enie istnieje nadal.

 

pewnym  okresie  bada   przyrodniczych  dwuwarto ciowa  logika

z tertium non idatur staje si  przeszkod  w posuwaniu wiedzy naprzód.

Czy wobec tego syntetyczna umys owo , ta intuicyjna trafno  w  rodek
szerokiego zagadnienia dziobanego mozolnym wysi kiem przez analityków
jest wynikiem pierwotnego instynktu badawczego, czy mo e ju  charyzmatem
syntetycznego my lenia i dzia ania? Czy dar przybli enia kra cowych osi
przyrodniczych zdarze  jest umiej tno ci , która rodzi analityczny p d, czy
charyzmatem widzenia niemo liwego jako tertium ? Czy twórcza intuicja jest
dewiacj  umys ow , czy Boskimi darem trafnego widzenia bez dowodu na
razie? Czy wyj tkowa intuicja badacza nie jest przypadkiem mistyk
przyrodnicz  z „teleskopowym” widzeniem rozwi zania, zanim zjawi  si
dowody? A wi c czy nie jest ona charyzmatem?

Mo na wtedy zbli

, w poszukiwanej wielkiej syntezie przyrody, poznane

analitycznie dwie skrajne osie wiedzy i nagle zobaczy ,  e one bynajmniej nie
obracaj  si  niezale nie. Mamy zakres poznawczy rozci gaj cy si  od
kwantowych rozmiarów do makroskali. I odpowiednie do tego dobieramy
metody. Wyniki stanowi  niejako pojazd nauk przyrodniczych ze skrajnym
rozstawieniem osi. Oczywi cie jest to przeno nia. Nie stanowi  one
odmiennego przedniego i tylnego nap du, jak to konstruujemy w pojazdach
mechanicznych. Skrajne osie przyrody s  sprz one w jeden  czny
mechanizm. W rozmiarach kwantowych jest to zreszt  regu  absolutn .
Synteza prowadzi do stwierdzenia tej wi zi, która jest ca kiem naturalna
w przyrodzie, a w analitycznej hegemonii badawczej stanowi oddzielne
problemy. Dzi kuj  za charyzmat syntezy my lenia i badania przyrody. Na
ten pomys

aden analityk nie móg  wpa . Synteza jest poza konstrukcj

jego umys owo ci.

Biolodzy widz  oddzielnie reakcje chemiczne metabolizmu i elektroniczne
cechy zwi zków organicznych aktywnych biologicznie. W

nie tertium

mi dzy tymi w

ciwo ciami stanowi bioelektronik . Nie potrafi  tego

zrozumie . Tak samo elektromagnetyczne promieniowanie reakcji
chemicznych przyjmuje si  w  ywych ustrojach i to ju  od dawna. Odkryto
równie  promieniowanie luminescencyjne w wyniku procesów
elektronicznych. Nikt nie dostrzega owego tertium - elektromagnetycznej

background image

37

natury  ycia,  e  ycie jest  wiat em, cho  wszyscy si  ju  zgadzaj ,  e emisja

wiat a jest nieoddzielna od procesów  yciowych.

W logice nie ma tertium, w przyrodzie owo tertium jest z regu y czym
nowym oraz istotnym. Mo na paradoks sformu owa : poniechanie podstaw
logiki mo e prowadzi  do odkrycia cennych w

ciwo ci natury.

Moja irracjonalno  prowadzi mnie ku twórczemu poznaniu nawet trudnych
do wykrycia racjonalno ci. Widocznie jest s uszna i jako metoda dzia ania
naukowego prawdziwa, bo efektywna. Efektywno  tutaj legitymuje
post powanie. Tym si  jedynie ró ni  od fizyków,  e oni swych metod nie
nazywaj  irracjonalno ci , cho  s  oparte na dowolnych aksjomatach logiki
i matematyki.

Cuda i odkrycia maj  swoje godziny. Nie mo na ich przewidzie  ani
przyspieszy . Najprostsze odkrycie by o w innym czasie niemo liwe do
dojrzenia. Zupe nie jak gdyby Pan Bóg by  odwrócony i ukrywaj c sw  twarz,
upuszcza  od niechcenia cud lub odkrycie i dziwi  si ,  e ich nikt nie
podejmuje.

Bóg w ogóle nie jest analitykiem. Analiza to najni szy sposób poznawania,
znany ju  u zwierz t i zapewne te  ro lin. Analityczne szczegó y  ywy uk ad
rozpoznaje poprzez swój organizm. Bóg nie potrzebuje analizy. Do Niego
nale y synteza istotnych podstaw przyrody. Analiza jest dla mrówczych
umys ów laborantów, ogólnie do wiadczalników. Klucze od wielkiej syntezy
ma Bóg. Warto wi c dostrzec, co z Jego r k nieopatrznie, a mo e celowo
kapie, co  nowego. Jest to cichy pobrz k tajemnych kluczy przyrody?

Nie oby o si  z ca  pewno ci  bez Boga. Bóg ma swój kantor wymiany
modlitw na b ogos awie stwo, na oczywiste prowadzenie cz owieka.

Czy sko czy y si  objawienia publiczne i obowi zuj ce wszystkich? Tak. Ale
przecie  nie objawienia prawdy przyrodniczej i objawienia dobroci i m dro ci
Bo ej. M dro  Bo a ustawicznie si  objawia. Nie dostrzegamy tylko tego

ród codziennej bieganiny.

background image

38

8. Mechanika kwantowa i Pan Bóg

Gdyby wspó czesny cz owiek pisa  Ksi

 Genesis, rozpocz by: „Na pocz tku

by o Nic, ale Nic nie by o Niczym, Nic by o Pró ni , a Pró nia z woli Bo ej
by a elektromagnetyczna. I wyprowadzi  Bóg z Pró ni wszelkie rzeczy
i zdarzenia, martwe, jak i  ywe. Pró nia bowiem nie by a Niczym. Pró nia
by a potencjalnie wszystkim”.

Upatrywanie tylko makroskopowej dzia alno ci Bo ej nie wydaje si  s uszne,
cho  naj atwiejsze w interpretacji. Wiedza Bo a nie odnosi si  dopiero do

ona matki, sk d zaczyna si  szereg dzia

 przygotowuj cych cz owieka do

szczególnych zada , jak w Starym Testamencie bywa o. Wiedza Bo a si ga
daleko wstecz poza stan embrionalny. Czym jest Bo e dzia anie w tym
rozmiarze? Czy Bóg zna si  równie  na mikrobiologii oraz na kwantowej
mechanice biologicznej?

Gdy  ledzi si  proces prekognicji Bo ej, wydaje si ,  e si ga  ona winna ju
do sytuacji genowych. Ale zosta y one ju  wcze niej w filogenezie
zakodowane, uwzgl dnione i przez przyrod  poprawnie odczytane. Ale to
przecie  jest dzia anie historyczne w czasie tera niejszym. W

nie o to

chodzi. Nie robi  historii przysz

ci . Widzie  czas pozaprzesz y

zaktualizowany obecnie. I tak Bóg swoj  opatrzno ci  zawarunkowa  czas
obecny mimo zdarzenia, które rozegra o si  miliardy lat temu. Ale to samo
tkwi. ju  w ontogenezie, jako ci gle wspó czesne. Dziwne rzeczy wyprawia

ycie z czasem.

I tak, je li Bóg powo uje kogo  na geniusza nauki, sztuki, spo ecznika,
misjonarza czy  wi tego, musi On wcze niej zarz dzi  pul  genetyczn  ju
w chromosomach podczas jej redukcji. Bóg jest wówczas Najwi kszym
In ynierem Genetykiem. W ród milionów plemników musi wybra
„znakowany” przez siebie i spowodowa  spotkanie go z odpowiednio wybran
gamet

sk . Prowadzi  ten zabieg bynajmniej nie w najbli szych tylko

aktualiach. Przeciwnie, to proces sterowanej hodowli cech genetycznych
przez szereg pokole . To olbrzymia gra prawdopodobie stwa, która dla Boga
stanowi plan wykre lony na tablicy Niesko czono ci.

Potem nast puje wybór miejsca dla makroskopowej akcji i wybór czasu.
Trzeba zapewni  warunki  rodowiskowe, które b

 ugniata y geny

zamkni te w gametach. Ucier  rodowiskowy musi by  taki,  eby z tego
zespo u rozwin  cechy niepospolite. Wszystko tutaj jest dzie em Bo ym.

Na jego marginesie dokonuje si  wszystko, a wi c czasy, ludzie, warunki
ekonomiczne, polityczne, kulturowe, stan zdrowia modelowanego cz owieka,
wszystko ma swe uzasadnienie opatrzno ciowe kilkana cie pokole  wstecz.
Bóg jest kwantowym genetykiem. Tak przecie  Kszta tuje si

wi ty, geniusz

umys u, serca, bohater, m czennik czy reformator, twórca jakiejkolwiek
orientacji. W tablicach rozdzielczych Opatrzno ci jest teoretycznie

background image

39

i w praktyce niesko czona ilo  mo liwo ci. W rachunku niesko czono cio-
wym tylko Bóg mo e si  pewnie i biegle orientowa .

Do tego przykrawa Bóg odpowiedni

ask . Wyposa enie potencjalnego dzie a

Bo ego jest bardzo gruntowne i detalicznie przemy lane! Bóg musi si  na
wszystkim zna , a wi c tym samym na kwantowych podstawach
biologicznych i to nie tylko z racji stworzenia  ycia, ale tak e z prowadzenia
akcji od Pró ni, a wi c prekognicja zaczyna si  w niewiadomym czasie, ale na
pewno rz du dziesi tków miliardów lat. Jedynie Bóg czyni z niesko czono ci
konkretn  warto . Jedynie On jest w adny do miniaturyzacji
niesko czono ci i do konkretyzacji abstrakcji oraz czystej idei.

Z innych zapewne przes anek szczegó owych wynika a równie  znajomo
mechaniki kwantowej Alberta Szent-Gyórgyiego. Pisze on w ksi ce Wst p do
biologii submolekularnej (1960): „W moim umy le tkwi przekonanie,

e Stwórca musia  posiada  g bok  znajomo  mechaniki kwantowej i fizyki

cia a sta ego i zastosowa  je. Na pewno nie ograniczy  si  On do poziomu
molekularnego w swoim dziele kszta towania  ycia tylko po to, aby upro ci
je dla biochemika” (s. 32).

Dotychczas znamy Boga jako Wszechmoc rozsypuj

 pyl galaktyk i gwiazd,

jako Instalatora Mlecznej Drogi. Tymczasem najciekawszy moment jest poza
nasz  wiedz : kiedy Bóg tr ci  palcem niesko czon  pró ni
elektromagnetyczn , a ta wy piewa a pie

 istnienia masy, a masa z kolei

w dalekiej przysz

ci wyda a kwantowy krzyk  ycia. Bóg jako znawca

mechaniki kwantowej jest bardziej tajemniczy ni  jako Wszech wiat czy
Wszechmoc przesypuj ca w d oni galaktyki.

Pot ga Boga nie przejawia si  jedynie w tym,  e gasi i zapala s

ce,  e stopy

Jego  cieraj  gwiezdny py . Niedawno weszli my w kwantowe wymiary  ycia
i otworzy  si  nagle nowy  wiat - bioelektroniki. Wiadomo,  e jest „tak”, nie
wiadomo tylko „jak” si  to dokona o. Jak Bóg sczepi  reakcje chemiczne
z procesami elektronicznymi w bia kowej masie. Jak  ycie od miliardów lat
wygrywa Bogu elektromagnetyczn  kantat .  ycie  piewa swój odwieczny
hymn kwantowy na chwalb  Stwórcy. To prawieczna melodia o ywionej
materii, w któr  ws uchuje si  Bóg. Bóg jeden ws uchuje si  ustawicznie
w kwantowy krzyk  ycia i widzi kwantowy oddech  wiat a. Jest wówczas

ycie w materii.

Autor ma to niewys owione szcz cie wiedzie  o tym. Bóg pozwoli  tam wej
- us ysze  i zobaczy . Tak si  Jemu upodoba o. Objawia On prawd , komu
chce.

background image

40

9. Ja – cz owiek – punkt osobliwy Wszech wiata

Dla kogo s  prawa, dla przyrody czy dla cz owieka? To przecie  cz owiek
wymy li  kodeks praw przyrody, do których ona coraz bardziej stara si  nie
stosowa . Nadawanie praw przyrodzie przez cz owieka jest bzdur
zarozumia

ci. Natomiast prawa tworzone przez ludzi dla ludzi mog  by

bezprawiem z obowi zkiem wykonania. Niezale nie od tej dygresji chcia bym
mie  wspólne prawa z Wszech wiatem. Je li mg awica, konstelacja gwiazd,
Mleczna Droga s  poczytywane za osobliwe punkty Wszech wiata, to nie
widz  przeszkód, by si  nie poczuwa  do spunktowanej osobliwo ci
Wszech wiata.

Takim punktem osobliwym sta em si  umownie 31 pa dziernika 1911 roku,
a w my li Bo ej odwiecznie. Mój  wiat my li jest wi kszy od Wszech wiata.
Nakrywam go kloszem mojego poznania. Si gam niesko czono ci niezale nie
od przyj tego modelu Wszech wiata. Co wi cej, mog  z analogicznymi
punktami osobliwymi jak ja zmienia  losy planety Ziemi modyfikuj c jej
moment dobowy obrotu na skutek przemieszczenia olbrzymiej masy na jedno
miejsce. Nietrudno zreszt  unicestwi  w prosty i szybki sposób pewn  cz

wiata. Je li stwierdzam,  e w skali kosmicznej jestem znacz cy jako punkt

osobliwy, to tym bardziej w relacji do Boga.

Bóg dostrzega mnie indywidualnie. Nie jestem niemianowanym elementem
sk adowym. Przeciwnie, w oczach Bo ych jestem wyró niony indywidualnie.

Tak wygl da yby sprawy „na optyk ”, ale przecie  nie o to chodzi.
Wszech wiat nie kocha swoich punktów osobliwych, nawet
najpot niejszych. Ani ich nie rozpoznaje na mój sposób. Reakcja
Wszech wiata jest w innym znaczeniu  wiadoma. Wszech wiat kocha
grawitacj . Pie ci mas

wiat em. Doznaje wi c „czucia” mas  i polem

elektromagnetycznym. Nie wie jednak,  e wie. To jest „co ”, co mam tylko ja:
poznanie siebie i obserwacj  moich zmian w czasie. Rado  poznawania. Przy
tym oceniam temperatur  towarzysz cych mi emocji. Doznaj  to jak
„psychiczn ” termodynamik , jak mo na by to okre li  w j zyku
zrozumia ym dla Wszech wiata.

Jestem osobliwym punktem Wszech wiata, ale nawet w sobie stwierdzam
osobliwy punkt  ycia, który nazywam  wiadomo ci , punkt, który mog
odnosi  do jakiegokolwiek innego punktu rzeczywisto ci, równie  do Boga.
Gdybym poszukiwa  jakiej  analogii, a Boga poznajemy tylko analogicznie
z sob , to powiedzia bym,  e Bóg przenika mnie podobnie jak pró nia ka
rzecz, czyli wszystko. Oczywista jest kwestia sposobu. Tarmosi si  moje
poznanie, mam analogi  mi dzy dwiema niewiadomymi, jury stanowi trzecia
niewiadoma - moja  wiadomo . Trio o niesko czonej ilo ci stopni swobody.

tpliwo ci co do siebie nie ma si  nigdy, z wyj tkiem autora powiedzenia

Scio nihilme scire. G upi nigdy nie w tpi,  e jest. Z regu y nawet wi cej
przyznaje sobie, ni  faktycznie mo na by mu przypisa .

background image

41

Tymczasem zamyka si  jaki  cykl egzystencji ludzkiej poczynaj c od Bo ej
idei, przez sprz enie jej z materi  organiczn , wybiegiem my li
w niesko czono  i z apaniem kierunku na Boga. Jest to rondo ka dego
punktu osobliwego zwanego cz owiekiem, niezale nie czy on o tym wie i chce
tego. Wspania y i zawrotny cykl. Rozpoczynam od kwantowego ruchu
rotacyjnego jakiej  drobiny wyj tkowo niespokojnej, zakre lam horyzont
mojego rozeznania, wreszcie wibruje my l na promieniu równym
niesko czono ci. W tej niesko czono ci usi uj  w sobie zamkn
Boga. Konstrukcja cz owieka jest bardziej z

ona, ni by to wynika o tylko

z ewolucji od zwierz cia. Rozumiem,  e Droga Mleczna przy swoim rozmiarze
jest tylko punktem osobliwym Wszech wiata. Pojmuj ,  e jest ona równie
swoim wszech wiatem, a przy tym punktem osobliwym tamtego
astronomicznego Wszech wiata. Mam zadatki na niesko czono , która nie
jest bynajmniej abstrakcj . Niech si  fizycy k opocz  o realno
niesko czono ci. Tej troski pozbawi a mnie moja natura cz owieka.

Ja wiem,  e jestem niesko czono ci , która pragnie jednego - zagubi  si
w Niesko czono ci. Czy na tym polega zbawienie? Na rozp yni ciu si
w niesko czonym jestestwie Boga? Zbawionemu wystarczy to wszystko, co
otrzyma  mo e na zawsze. Ale wtedy musi znowu mie

wiadomo ,  e wie

o tym. Zreszt  tym ró ni si  odbiór informacji przez my

cy podmiot od

informacji telekomunikacyjnej.

background image

42

10. Oddech niesko czono ci

O cz owieku tyle wiemy, ile uzasadnia obserwacja statystycznych warunków,
rozci

a w historycznym czasie. Statystycznie rysuje si  wówczas

prawid owo . Parametr czasu wskazuje na ewolucj  wybranego
wyznacznika. Mi dzy innymi, poza systemem oddechowym typu tlenowego
(biologicznego), zauwa a si  potrzeb  oddechu niesko czono ci , niezale nie
od tego, czy b dzie to pogo  za Niesko czonym, za pe

 wolno ci

cz owieka, czy konieczno  postawienia  ciany w niesko czonej odleg

ci,

poza któr  nie pyta si  dalej. Geometrycznie by by to uk ad ostateczny
odniesienia ulokowany niesko czenie daleko i uk ad sam w sobie by by
oczywi cie niesko czony.

Czy wolno  od  mierci? Poniek d tak. Bóg sam posia  ziarno
nie miertelno ci jako protest przemijania.

Materia jest mimo wszystko no nikiem  ycia i ducha. Czy musz  sobie ducha
wyobra

 jako kontrast  ycia, a  ycie jako przeciwstawienie materii? Boga

jako przeciwstawno  materii,  ycia i ducha? Na zasadach rachunku
przeciwstawno ci pragn  obliczy  szans  Boga i mojej nie miertelno ci.

Bóg przesta  dla mnie by  abstrakcj  filozofów. Bóg sta  si  rado ci
obserwowaln  przyrody. Na tej samej zasadzie przyczynowo ci orientuj  si  w
przyrodzie. Nie ograniczam si  do samego do wiadczenia wewn trznego.
Stwierdzam Boga na tej samej podstawie przyczynowo ci, a wi c w dzia aniu.
Ale przecie  przyrod  poznaj  równie  w jej akcji.

Inni mog  to nazywa  superszcz liwym przypadkiem  yj c równie  tylko
przypadkowo na tym  wiecie. Dla mnie nie ma przypadków powtarzaj cych
si  z bli ej nieokre lon  cz stotliwo ci . Zbyt dobrze pozna em teori
informacji, bym nie odró ni  sygna u od zaburzenia. A je li nawet zaburzenie
powtarza si  z pewn  periodyczno ci , nasuwa si  podejrzenie,  e to równie
sygna . B

 nanosi  informacj  na obserwacyjny arkusz. Wytycz  korelacj ,

odrzuc  pewien procent na b d do wiadczalny. Na statystycznym planie
zagadkowego dzia ania sygnalizacyjnego mog  doskonale odczyta  Przyczyn
nadaj

 mi siebie. Przy tej metodzie Bóg jawi si  bez os on, jak w Starym

Testamencie wprost Bóg pozwala dociekliwym zagl da  sobie przez rami
i  ledzi  Jego dzia anie. Wypadli my z takiej obserwacji, bo nas zagarn a
coraz bardziej materialna rzeczywisto , a s owo „badanie” oznacza po prostu
„macanie” przyrody. Poniewa  Boga „maca ” nie potrafimy, wobec tego nie
istnieje  aden sygna  nadawany z okre lon  cz stotliwo ci , sygna
wyró niaj cy si  od wszystkich innych. Nie nadajnik jest g uchy czy niemy.

uchy jest detektor. Kszta

 go w szko ach od tysi cy lat ci gle w tym

samym kierunku macania przyrody, a nie powodowania si  ni .

A mo e zupe nie co innego? W bezmiarze informacji nadawanej przez materi
nie dostrzega si  niezwykle szerokiego pasma od najmniejszego wspólnego
mianownika informacyjnego do najwi kszego istotnego i wspólnego
mianownika. W

nie ta rozpi to  informacyjna przynale y Bogu,

background image

43

a informacj  przyrodnicz  trzeba dostrzec na ogólniejszym tle rozpi tym od
Pró ni do Niesko czono ci. W informatyce, w termodynamice i teodycei
mamy wiele terminów, du o zasad i kompletny brak podstawowych
wiadomo ci. Brak prawdziwej definicji. Zadowala nas terminologiczna gra

ów, ta za  na skutek os uchania staje si  „zrozumia a”. Poniewa  cz owiek

jest najzupe niej zindywidualizowanym detektorem, nikt za niego nie wykona
selekcji informacyjnej wype niaj cej przestrze  jego istnienia. Jednym
wystarcza teoria matematyczna informacji, bez orzekania czym ona jest
cho by w o ywionej materii. Komu  wystarcza termodynamika parowozu,
inny poszukuje termodynamiki wielko ci kwantowych. Jeden s yszy
nietypowy, przyrodniczo bior c, sygna  informacyjny, inny dochodzi do
Przyczyny tego sygna u.

Poszukiwanie Boga to nie dziecinna zabawka z kolorowej ksi eczki ani
ch opskie wyczucie prawdy, to obracanie umys em na najwy szych obrotach,
je li si  potrafi obs

 taki mechanizm dociekliwo ci. Dlatego Bóg tkwi

najcz ciej w ród dzieci i geniuszy, w przestrzeni po redniej poj cia s
rozstrzelone. Zreszt  genialno  i dziecinno  miewaj  du o wspólnego, z
wyj tkiem operacyjnej masy intelektualnej. Bóg i g boko my

cy widz

analogie genialno ci i dzieci ctwa w wierze.

Tak, pierwszy krok czyni On, a nie ja. Ale potem zaczynam Go si  nabytego

du dzi ki  asce poszukiwa , obchodzi , podgl da , przymierza  si .

Zaczyna si  metodologia obchodzenia Boga niejako z ró nych stron.

udzenie? To nie ja Go poszukuj . To On wyrabia ró ne podej cia, stawiaj c

mnie w sytuacji, która zmusza mnie do lepszego rozumienia Boga. Zaczyna
si  wytwarza  Bosko-ludzka mieszanina, gdzie odró nienie co moje, a co
Jego jest marudziarstwem ma oduszno ci ludzkiej.

Powo

 mnie Bóg na detektora przyrody. Niczym jest przyroda beze mnie.

Nie istniej  ja, wi c nie ma równie  dla mnie przyrody. Niczym jest Bóg dla
nie istniej cego cz owieka. Poznanie przyrody i poznawanie Boga to dopiero

ycie, które w sobie czuj , nawet rozumiem i znam. Co za dziwne sprz enie

ca kiem nawet istotne - jestem detektorem Boga i przyrody. To nadaje
niebywa y sens mojej egzystencji.

Oddech niesko czono ci. Wch anianie przyrody to czucie siebie. Wch anianie
Boga, to czucie Niesko czono ci. W sumie - oddycham bardzo g boko. Jak
najg biej, jak tylko mo liwe. Szcz liwy jestem,  e mi nigdy ani ciasno, ani
duszno nie by o.  e mi si  oddech nie urywa . Ze mam odwag  Pró ni , jak
i Niesko czono  stawia  sobie na d oni i przygl da  si  im. Czym by aby
moja egzystencja bez Boga z cywilizacj  wzorcowej chlewni, tre ciwej paszy,

odzenia podobnych egzemplarzy jak ja z potrzebami wygód,  eru,

fizjologizmu i zdychania po pewnym czasie jako premii za przebywanie
w dobrze urz dzonej chlewni? By  odbiorc  kultury, dobrobytu wy cznie, to
szcz cie zwierz t obj tych rejestrami ruchu egzemplarzy i kompostowanie
cmentarzy w asn  mas  by ej  ywno ci.

background image

44

11. Cz owiek jako statystyczny element

Pu k 84 zosta  zniesiony, 7 bateria przesta a istnie , 34 kompania nie
powróci a. W skali ca ej wojny s  to abstrakcje, poj cia operacyjnej Pu k,
kompania, za oga czo gu czy samolotu. Nikt nie my li o mianowanym

nierzu. Czy go czo g wyprasowa  na krwawy nale nik, czy sta  si

pieczenia napalmu, czy te  zgin  z up ywu krwi. Im wi ksza masa
statystyczna, tym bardziej zbli a si  jednostka do warto ci zera. Pu ki,
kompanie, za ogi staj  si  nielogiczn  abstrakcj  z wyparowanej
rzeczywisto ci. Jednostka? - egzystencjalne zero z powodu nieudane akcji
zostaje posesorem mogi y nieznanego 

nierza.

Co mi z tego,  e  ycie jest nie miertelne jako proces o ywienia materii,  e ono
istnieje od pi ciu miliardów lat, a mo e teoretycznie trwa  tyle samo, tylko
beze mnie? Przesuwam si  jak cie  trwania z nihilizmem wszczepionym
w  ycie o cechach statystycznej nie miertelno ci. Wspó czu  si  pragnie
starcom osamotnionym i porzuconym przez w asne dzieci. Tymczasem
cz owiek nie jest w mo no ci wej  w kr g ca kowitego zapomnienia. Jest

yj cym do czasu niczym, jak czuj ca w oceanie kropla wody, dopok d nie

wyparuje.

Porobili my pompki do nabijania potencjalnych niebytów namiastkami
trwania w dzie ach i pami ci ludzkiej, pompujemy przysz e niebyty idea ami,
ideologiami, mi

ci  ojczyzny. Jeszcze najm drzejsze by e wznoszenie

piramid lub rycie naskalnych tablic asyryjskich.

Inaczej mo na popatrze  na ca  spraw . Cz owiek bez  adnych danych broni
si  przed konieczno ci  anihilacji, walczy o swoje bytowanie wiar
w nie miertelno , w przetrwanie dzie ami, a w najgorszym wypadku
w dzieciach i wnukach. Ale to jeszcze nie to. Chodzi

o osobist  nie miertelno . Indywidualn . Faktycznie nie o  mier  rozgrywa
si  sprawa i anihilacj  istnienia po krótkim biegu  ycia. Cz owiek chce
osobistej nie miertelno ci, nie jakiej  biologicznej. Nie mo e sobie pozwoli
na trwanie  ycia bez swego osobistego udzia u.

Biedna jest ta ludzka kropla  ycia modl ca si  gdzie  w przyrodzie - jak
hipotetyczna kropla wody zlokalizowana 300 km na wschód od Wysp
Hawajskich na g boko ci 6500 m – o prawo bycia. Czy mo e by
prze wiadczona,  e jaki  lito ciwy bóg mórz i oceanów s yszy j

i mo e czego  dokona ? Modlitwa zagubionej kropli  ycia jest tak same
wzruszaj ca, jak i w tpliwa.

Z g boko ci statystycznej masy ludzkiej wo am do Ciebie... Czy krzyk mój
przedrze si  przez miliardy takich jak ja? Czy masz spunktowane spojrzenie
i potrafisz ka

 kropl  ludzkiego  ycia oddzielnie widzie ? Czy masz

background image

45

wiadomo  p aczu ka dej kropli wody w oceanie? Czy ka dy py  gwiezdny

jest przed Tob  jak modlitwa? W masie ludzkiej mam jedynie nazwisko
w dowodzie lub paszporcie, poza tym jestem cieniem czego , co si

literaturze cz owiekiem nazywa. Wiem,  e jestem potrzebny jako

statystyczna jednostka uczestnicz ca rzekomo w wielkich, ale nie moich
sprawach. Na tej samej zasadzie absolutnej konieczno ci, gdyby si
wszystkie krople w oceanie zbuntowa y, nie pop yn by  aden okr t. Im

upsza kropla, tym podatniejsza na sugesti  zmasowanej wa no ci. Krople

nie potrzebuj  dokumentów, by stanowi  morze. Wystarcza ich natura wody.
Mo na mi deklamowa  o idea ach, o fali no nej dobra. Kropl  nale y
utrzymywa  w stanie „mokro ci”, wtedy co  w olbrzymiej masie znaczy, ale
bez wyodr bnienia. Bez konkretyzacji. Kropla ze statystycznej masy.

Czy Bóg mnie tak widzi, jak ja ogl dam ocean czy pustyni ? Mo na mi
wmawia ,  e jestem czynnikiem grozy g bin morskich i przyczyn  pi kna
pla y nadmorskiej czy dzikiej kolorystyki pustynnej. Nie chc  nobilitacji

umu, pustyni, Wszech wiata, a przy tej okazji posiadania czego

z ludzko ci, czego  z morza i pustyni, czego  z tego atomu  elaza w podkowie
królewskiego konia, czego  z  aski masy, dani bezsilnych dawców bior cych
w swoj  kiesze  przy okazji mojej anonimowo ci. Precz ze
wspania omy lno ci  pa acu u yczaj cego mi prawa n-tej ceg y, któr  mo na
wymieni  na jak kolwiek z tak  sam  wspania omy lno ci , z jak  mnie
wmurowano. Beze mnie by aby dziura w licu, a je li w  rodku, to nie by oby
nic. Chc  by  czym  wi cej ni  ceg , koniecznym ziarenkiem piasku do
cementowej zaprawy, szcz liwie uszlachetnionym py em, chocia  tak
romantycznie wygl da dymek od niechcenia woaluj cy pejza yk cudzej
ambicji. Nie róbmy, do cholery, z materii genialnego  wi tego deklamuj cego
o wyniesieniu nikogo przez nikogo do niczego. Chc  by  sob  z niczyjej  aski,

adnej, najwa niejszej nawet masy. Chc  by  sob  z siebie, dla siebie. Moja

indywidualno  mo e dopiero co  ekstra nada  masie, a nie masa b dzie mi

ycza  swojej nieokre lonej warto ci. Nie mam zamiaru by  spo ecznikiem

tocz cych si  i drgaj cych zer rzekomo zgranych w dumk  w adzy. Gwi
na u miech masy, na nobilitacj  statystycznych liczb, na wyró nienia
niezdefiniowanych mocodawców. Z niczyjej  aski nie chc  by  niczym
z wyj tkiem  aski Boga widz cego mnie jako zdefiniowany punkt, gdy
inaczej nie by bym indywidualno ci , nie stanowi bym jednostkowo ci,
by bym zapraw  murarsk  cwaniaków kituj cych swoj  wielko .

Osobowo  wytwarza si  przy osobowo ci, a nie przy darach masy. Potrzeba
mi spojrzenia nie tyle Mlecznej Drogi i mg awicy Andromedy albo nawet

ca. Potrzeba mi okre lonego S

ca, dostrzegaj cego mnie w zespole

innych podobnych biorców spojrzenia. Nade wszystk  potrzeba mi ciep a nie
rz dzonego termodynamicznymi prawami, to jest mi

ci  garkuchni,

szynku, parowozu, silnika spalinowego ani mi

 motoru ropnego Diesla.

Potrzebuj  ciep a nie stabilizowanego rachunkiem i konieczno ci  praw
zachowania energii. W

nie przeciwnie - ciep a wolnego, niepodleg ego,

ciep a odbieranego przeze mnie, dla mnie, a przeze mnie dla innych.

background image

46

Materia nie kocha, nawet w temperaturze miliarda stopni. Materia
przyspieszana w akceleratorach czy podgrzewana w generatorach plazmy
nuklearnej nie kocha. Nie pragn  mi

ci rozgrzewaj c Wszech wiat w swym

reliktowym promieniowaniu 0,3 K. Potrzebuj  pe nego wzrostu ciep a
wy cznie dla mnie, cho  bez ograniczania przez to innych. Trzeba mnie
inaczej kocha , nie jak pustyni , ocean mg awic , t um czy jak element
bezimienny masy ludzkiej. Potrzeba mi ciep a spunktowanego,  wiadomie
odbieranego jak adresowana przesy ka na moje nazwisko oraz imi . Raczej
do ro liny jestem bardzie podobny - poch oni te kwanty  wiat a s

asno ci  ro liny. To w

nie rozwin y pyszny kwiat. Tych samych

kwantów nie zaabsorbuje  adna inna ro lina, ale starczy ich dla wszystkich
kwiatów. Zainkasowane kwanty  wiat a s  moje. Czy jest to zrozumia e
wreszcie? Czy mo e dlatego Boga od wieków nazywa si

wiat em? Bóg

karmi cy mnie pe nymi kwantami swej mi

ci, a nie u amkami kwantu przy

okazji karmienia kogo  i jeszcze kogo . Czuj  si  wyró niony. A je li to

wiat o  yje, czuje i naprawd  kocha? O to mi przecie  chodzi. Chc  by

jednostkowo ci , ale znaj

 pe ni  siebie i bez zazdroszczenia innym.

kochanym przez  wiat o. Dostrzeganym przez  wiat o. Nobilituj cym mnie
na cz owieka przez  wiat o. To jedyny dar, który mog  przyj  bez zastrze

.

Bez w tpliwo ci. Bez rozterki. To nobilitacja nie  enuj ca poczucia mojej
godno ci. To nie u miech bezdusznej masy ani dar masy statystycznej.

Zindywidualizowa  mnie Bóg. Jestem sob . I t  swojo  rozwijaj c staj  si
bardziej cz owiekiem. W nale ytej oprawie. Dojrzewam jak j kwiat - w  wietle
i Cieple.

background image

47

12. Bóg jest jeden

Antropogeneza stawia nas wobec nowego problemu - wiary w jedynego Boga.
Mo na przyj  dwie ewentualno ci:

1) Cz owiek paleolitu, a wi c faktycznie kszta tuj cy si  dopiero osobnik
o bardzo prymitywnym sposobie my lenia, dokonuje jednej z najwi kszych
abstrakcji i dochodzi do poj cia istoty nie miertelnej, silniejszej od cz owieka.
Potem dopiero monoteizm móg  si  rozwin , ale zawsze by  abstrakcyjny
w za

eniach nawet w politeizmie.

2) Mózg ludzki wyewoluowa  do stadium cz owieka i stworzy  poj cie
wielobóstwa. Ale wtedy jest jeszcze trudniej cz owiekowi cofn  si  do
jedynobóstwa, niezale nie czy sam to wymy li , czy te  mu Bóg objawi  jak
Abrahamowi.

W obu wypadkach jest  atwiejsza koncepcja jedynej istoty nadnaturalnej,
a wi c ponadludzkiej.

Niezale nie od sposobu powstania monoteizmu, poj cie jedynobóstwa
utrzymywa o si  z trudem, gdy  nie by o wygodne etycznie. Stary Testament
ustawicznie si  zmaga z oderwaniem cz owieka od  atwizny etycznej
politeizmu.

ciwe rozumienie jedynego Boga poda  dopiero Jezus w ca kiem nowym

uj ciu, oryginalne i prawdziwie Bo e. Jest faktem,  e jest tylko jeden Bóg, ale
w trzech Osobach,. Nieoczekiwane rozwi zanie prastarego monoteizmu
z pó niejszym politeizmem.

W obu wypadkach powsta  funkcjonalny duet cz owieka poj tego naturalnie,
a wi c biologicznie, z wyznacznikiem  mierci oraz nadnaturalno ci , czyli
poj ciem Boga, cho  trudno by oby wtedy pisa  du  liter . Przez prosty
szacunek dla genialnej abstrakcji, bior c prymityw my lenia cz owieczego,
obstaj  przy pisaniu du ego B, a wi c Bóg. Wymieniony duet towarzyszy
zawsze cz owiekowi, jakby poj cie nadprzyrodzonej Istoty mia o by
czynnikiem separuj cym zwierz  od cz owieka. Tym samym behawior mózgu
od najwcze niejszych stadiów cz owieka zmierza  ku istocie nadrz dnej.

Poprzez dziesi tki tysi cy lat prowadzi  w

, ale zdecydowan  ni , to

tworzy  kultur  my low , to wynik natury ludzkiej. Je libym nawet
powiedzia ,  e cz owiek stworzy  sobie poj cie Boga i to w tamtych czasach, to
musia  by  genialny, a my che pimy si  retrokultur , bo nie oryginaln  dla
naszego wieku. Czy mog  zaryzykowa  okre lenie,  e cz owiek ma jak
grawitacj , któr  wyczuwa Boga? A mo e Bóg daje si  wyczu  cz owiekowi
niezale nie od stopnia umys owo ci? A mo e cz owiek ma jakie  echo Boskie
mimo pocz cia z gliny? Jeste my wed ug Calvina „dzie mi gliny”. Mog  wi c
nie tylko z racji Genesis u

 tego okre lenia, ale równie  z naukowych

background image

48

wypowiedzi. Wszystko jedno, czy Bóg jednym tchnieniem uruchomi
elektromagnetyczn  pró ni  do ewolucyjnego zrywu finalizowanego
powstaniem cz owieka, czy te  Bóg bezpo rednio stworzy  ducha gliniastej
istocie. Patrzy  Bóg ze wzruszeniem, jak ta istota gramoli si  przez  wiat.
Pokocha  t  spersonifikowan  „glin ”. Objawi  siebie i „toto” odkupi ,  eby
zanadto nie urobi o si   w  poszukiwaniu  prawdy  w  gliniastej  brei  wiata.
Widocznie Bóg do patrzy  si  jakiego  Boskiego echa w tej istocie. I kocha j
nadal. Zawsze. I dlatego ta istota inaczej si  rozwija od ca ej biosfery. Jako
nietypowo, mimo gliniastego pocz tku.

I tutaj wychodzi Bo e pi kno w cz owieku. Jest „co ” nie z niego, a mimo
wszystko to „co ” posiada cz owiek na w asno .

background image

49

13. Nad wodami Egiptu

Wody Nilu. Na przeciwleg ym brzegu roz

ona pustynia gra wirowiskiem

barw i odcieni w zachodz cym s

cu. Czas modlitwy. Nie mo na sobie

darowa  takiej okazji. Refleksy nieba, pustyni i rzeki w Egipcie mo na opisa
jedynie modlitw . Przysz a kobieta z dwoj- giem dzieci i z bielizn  do prania.
Dzieciaki pobieg y dalej, tam gdzie „niewierny” si  modli  na ró

cu.

Egipcjanka posz a milcz c za dzie mi, bezg

nie je zabra a, by nie

przeszkadza y giaurowi w modlitwie.

Przedwio nie Objawienia nad t  rzek  i w tej pustyni si  zawi za o mi dzy
Jahwe i Abrahamem. Geografia Objawienia rozpostar a si  od Ur
Chaldejskiego do Egiptu przez Kanaan. Tak, jak ten prastary szlaki
przemierzy  pieszo Abraham. Pustynie   rzeki s  wieczne. Nie mog o by
inaczej. Prawieczny trakt prowadzi  od Kanaanu do Egiptu i znowu do
miejsca wyj cia. Nad Nilem albo jego kana em pochyla a si  pior c pieluchy
Niewiasta, a Dziecko le

o na brzegu. Przedwio nie wybra o z opatrzno ci

Bo ej stary szlak nad Nilem i pustyni . Zorze, pustynia i rzeka. Takie same
i odmienne, maj  w sobie co  przesz ego dzi . Kiedy  dobiegaj ca Wiosna
Objawienia wróci a szlakiem ojców do Ziemi Obiecanej.

Zosta o po nich wspomnienie i Egipcjanka pior ca o zachodzie s onecznym
bielizn .

ce i zachwyt szybko mijaj . To wszystko wyrazi  mo na jedynie modlitw

i modlitewnie przy zatopieniu w zachodnich zorzach nad piaskami i wodami
Egiptu.

Czy tak si  poczyna a technologia Ewangelii? U ka dego inaczej, odmiennie.
W zasadzie to gest tego samego – daj cego si  Boga cz owiekowi.

Bywaj  chwile tak krótkie i tak wielkie,  e wymazuj  z cz owieka wszelkie
zachwyty fabrykowane sztucznie, jak festyny, imprezy, przedstawienia
potentatów, parada mocarzy. Kiedy si  dotyka o Niesko czono ci, kiedy si
cz owiek raz przynajmniej znalaz  na pograniczu Nico ci i Pe ni wszystkiego,
to wiele spraw, a w

ciwie wszystkie inne zmierzaj  w kierunku zera.

Wszelkie próby zaimponowania blaskiem i przepychem staj  si  miniatur

ciwego rozmiaru. Nad wodami Nilu, ponad piaskami pustyni stan o

Przedwio nie Objawienia. Przedwio nie jeszcze nie rozwini te.

background image

50

14. Pod znakiem Niewiasty

Prastara tradycja wyrastaj ca zapewne znik d, bo nie nosi cech
matriarchatu w ludzko ci. Oderwana od kontekstu posta  Niewiasty
wyrastaj cej na tle ludzkiej pustki. Nie przeznaczonej na  aden okre lony
czas pó niejszych dziejów ludzko ci. Wiadomo tylko,  e zadecydowa  o Niej
Bóg: „Wprowadzam nieprzyja

 mi dzy ciebie a niewiast , mi dzy potomstwo

twoje a potomstwo jej: ono zmia

y twoj  g ow ...” (Rdz 3, 13). Zar cza

o tym Bóg, wi c na razie jedynie On mo e wiedzie , co to oznacza. Pewne,  e
chodzi o z o pokonane przez Niewiast  przez jej macierzy stwo, wyra one
potomstwem.

Tajemnicza Niewiasta. Nieustraszona. Bos  stop  deptanie g owy jadowitego

a wymaga bohaterstwa i ryzyka. Tajemnicza Niewiasta nie prezentuje

tutaj echa matriarchatu. Czas zdarzenia zagadkowy. Nieokre lony. Kontekst
wskazuje,  e ma by  antytez  winy rajskiej Ewy. I nic wi cej. Nie wynika,  e

dzie moraln  matk  ludzko ci. Takich szerokok tnych wizji nie miewa

ówczesny cz owiek.

Na spotkanie przysz ych wieków Bóg wysuwa Niewiast . I nic wi cej. T
nieznan  i nieistniej

 Niewiast  depcz

 z o. Wst pnie darzy J

najwi ksz  mi

ci , J  - wytypowan  z ca ej ludzko ci, z niewiadomej ilo ci

pokole . Wybra stwo na nieokre lon  przysz

. Otoczenie niesko czon

mi

ci  wizji Niewiasty, która istnieje dopiero w Bo ym zamy le.

Staram si  wyobrazi  stan cz owieka, który niczego wi cej nie wiedzia , tylko
o jakiej  hipotetycznej istocie, nieustraszonej i zwyci skiej w starciu ze z em.
Takiej nigdzie nie ma w ród  yj cych. Zaintrygowa  wi c Bóg powiedzeniem
wszystkiego w zasadzie i niczego, bo zapowiedzi nie ma do czego odnie .
Mo na oczekiwa  wyja nienia w niewiadomym tysi cleciu... Postawi  Bóg
cz owieka wobec tajemnicy, Któr

atwo zapomnie , niekiedy z m tnym

przypomnieniem sobie nieokre lono ci.

Jak utworzy  sobie poj cie Niewiasty kochanej przez Boga, której ogóle nie
ma i nie wiadomo, kiedy b dzie. Niewiasty najbardziej mi owanej ze
wszystkich kobiet, jakie kiedykolwiek by y i b

 na  wiecie? Jak musia by

 Bóg wyposa

 w samo dobro, bez cienia nawet z a, t  bohaterk  walki ze

em? Ta kobieta musia aby by  kwiatem ludzko ci niepowtarzalnym

i niewyobra alnym w swym nie ziemskim pi knie i ludzkiej naturze.

A je li Ona by a pierwszym objawieniem Bo ym na  wiecie? A je li
Objawienie zacz o si  w ogóle od Niewiasty, tajemniczej, odwa nej
i domy lnie Bosko czystej i  wi tej? Objawienie wysun o J  na spotkanie
przysz ych wieków. Ale tym samym Ona pozostanie w pozycji centralnej
Objawienia przysz ych wieków, a  kiedy  enigmatyczna zapowied  Niewiasty
zwyci skiej i  wi tej, umi owanej przez Bóg odwieczn  mi

ci , zi ci si

konkretnym zdarzeniem. Objawienie zedrze tajemnic  i ujawni J

yw ,

background image

51

okre lon . Wreszcie, jak zorza nad ludzko ci , tajemnica stanie si  cia em
owej zapowiadanej w otch ani minionych wieków.

A wi c Objawienie zaczyna oby si  znakiem Niewiasty.

background image

52

15. Trzecia faza...

Stoimy przy energetycznej tablicy rozdzielczej  wiata. Wprawdzie materia jest
dynamiczna w sobie, st d wszystkie stany wymuszone którymi si  zaj
Einstein. W pi dziesi t lat pó niej stany wymuszone sta y si  podstaw
laserów. W momencie kiedy przyroda w czy a pierwsz  faz  dynamiki
materii organicznej, podziw nad dynamiki biosfery i jej przepychaniem si
przez warunki najmniej odpowiednie staje si  niebywa y. Wystarczy rozmach
biosfery tylko okre li  wed ug praw ewolucyjnych, a staje si  oniemia ym
z podziwu, do czego mo e doprowadzi  w czona faza  ywej materii.
Rozpo ciera si  orgia  ycia biologicznego, granicz ca niekiedy z fantazj
form, przystosowa  do niepomy lnych warunków. Rozmaito  ewolucyjnie
wypracowanych gatunków ro linnych i zwierz cych jest zastanawiaj ca.

Uwaga! Przyroda w cza drug  faz  energetyczn  po miliardach lat
egzystencji, jak  reprezentuje pierwsza faza biotyczna. Druga faza w czona
w  yw  materi , to  wiadomo , która da a cz owieka. Mówimy ju
o filogenezie intelektualnej. Ta faza energetyczna  wiadomo ci - w czonej
w cz owieka - jest ju  ca kowicie historyczna, mo na bowiem doskonale

ledzi  rozwój psychosfery przez tysi clecia. W czenie psychodynamicznej

fazy w biosfer  uruchomi o niebywa  progresj  intelektualnego rozwoju.

ledzimy j  od paleolitu do dzisiaj. Trwa ot wi c zaledwie kilkaset tysi cy lat.
wiadomo  zniewoli a cz owieka do poszukiwa  i w asnych rozwi za .

Cz owiek wp ywa na losy planety Ziemi. Filogeneza intelektualna z obecnym
si ganiem my

 do Wszech wiata zajmuje tylko niewielki przedzia  czasu

w porównaniu i filogenez  biologiczn  trwaj

 miliardy lat. Osza amia nas

faza dynamiki  wiadomo ci ludzkiej.

To w czenie w materi  fazy, której zatrzyma  nic nie mo e. Uwaga! Dalej

cza si  trzecia faza - Bóg. Nale y przypuszcza ,  e ta faza musi

dokonywa  jeszcze wi kszego przewrotu, i to w niebywale krótszym czasie ni
obie poprzednie. Nie b dzie przesad , je li si  powie,  e faza Boska
wydob dzie dopiero ca  dynamik  pierwszej fazy - biologicznej, oraz drugiej
fazy - intelektualnej. Faza Bo a posiada jeszcze przeogromne mo liwo ci
wydobycia energii z fazy biologicznej i psychicznej. Mi dzy innymi faza Bo a
ma zadanie doczesne -jeszcze bardziej zdynamizowa  biosfer  oraz
psychosfer . Jest to faza kolosalnych i nie ujawnionych jeszcze si
rozwojowych, dynamizuj cych zarówno bios, jak i psyche.

Nowy aspekt wiary w Boga. Faza Bo a w pierwszym rz dzie odnosi si  do
wi kszego zdynamizowania obu poprzednich faz. Si ga jednak dalej -
dynamika Bo a ma spowodowa  przybli enie tego, co dotychczas zwie si
transcendencj . Cz owiek niezbyt wie, co nale y przez to pojmowa .

Temu celowi s

y mi dzy innymi „technologia Ewangelii”. Bóg zastrzeg

sobie,  e Jego faza nie b dzie mia a jedynie wska ników biosu i psychiki, ale
przesunie si  w rejony pozaczasowe i pozaprzestrzenne. Niesko czonym
fina em Boskiej fazy jest eschatologia. Wiemy o tym z Ewangelii.