Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii W Ewangelii jest zawsze dziś Vol 6

background image

TECHNOLOGIA EWANGELII

W Ewangelii jest zawsze dzi

Ks. W odzimierz Sedlak

PALLOTTINUM POZNA 1989

Redaktor Aldona Fabi
Projekt ok adki i opracowanie graficzne Jaros aw Mugaj
ISBN 83-7014-092-0

background image

2

Ka de pokolenie ludzkie przybli a si na swój sposób do Ewangelii. Nadaje jej
swoisty retusz epoki, do ko ca wiata nie wyczerpie ewangelicznej tre ci.
W ka dym czasie mo na b dzie mówi o odczytaniu Ewangelii od nowa. To
nie wspó czesny pomys , tylko wieczna cecha Ewangelii. Dziw jej polega na
tym, e jest niepowtarzalna i mo na j zawsze przymierza do stylu
wszystkich czasów. Czym jest Ewangelia dla prze omu dwóch epok na

wiecie, to znaczy dla cz owieka mi dzy epokowego? Prze om czasu z jednej

epoki do drugiej jest przej ciowo zawsze dezorientacj , jak ma ycie
wygl da , cho wiadomo na pewno, e inaczej ni dotychczas. Historyczny
zefirek galilejskiej sielanki jest ju niepowtarzalny. Kto nie widzia tego
krajobrazu w oryginale, nie wytworzy sobie kopii w wyobra ni. Przewalaj si
rzeczy konkretne, uzasadnione, dotykalne albo nienamacalne, ale g oszone
przez uczone mózgi. G owacze te ju nie maj racji, bo utracili autorytet,
a du o kosztuje ich utrzymanie. Wiara jako irracjonalne przyjmowanie
czego , co nie ka dy zdolny jest zaakceptowa , te nie odpowiada,
w

niepewnych czasach pragnie si absolutnej prawdy. Epoka jest

zdecydowanie rozkapryszona, zdegustowana, poszukuj ca przez oczekiwanie,
z ogólnym i pod wiadomym czuciem, e jako to b dzie.

Wielkie pragnienie, szukanie wygody sprowadza si u wspó czesnego
cz owieka ostatecznie do idea ów zoologicznych, jak dobrobyt, czyli pe ny

ób, odpowiednia obórka w nowoczesnej termitierze tzw. betoniaku, dobra

aca bez du ej pracy, maksymalna eksploatacja p ci, wygórowane

stanowiska spo eczne i wysokie konto bankowe. Stawia si g upie pytania:
o sens ycia, o pocz tek pocz tku, przestaje si czyta i staje si wtórnym
analfabet , bo napa si mo na informacj audiowizualn . Fizycznie
i psychicznie s aby, nawet w ogóle bezsilny, za to ch tnie odkrywa u siebie
si y niezwyk e bez adnego wysi ku np. radiestezyjne. Zna modlitw

mierci,

ale nie umie si modli do Boga. Bóg zreszt stanowi polis asekuracyjn .
W razie ostatecznej kraksy istnieje przecie nadprzyrodzony „automat”,
z którego po wrzuceniu jednej „zdrowa ki” mo e co po ytecznego wyskoczy .
Cz owiek robi naprawd wra enie plastikowego manekina uruchomionego
informacj , a wi c co w rodzaju cybernetycznego zwierz cia, które nauczy o
si manipulowa r kami i g ow . Kombinowanie idzie mu wzgl dnie dobrze.

Potrafi nawet Pana Boga cybernetycznie ustawi i zaprogramowa Jego
eksploatacj . Wszystko w ramach politechnizacji ycia, wiary, nauki, kultury.
W Borku Fa ckim jest obraz czczony kiedy przez Siostr Faustyn , obraz
z napisem „Jezu, ufam Tobie”. Obraz ujawni niebywa e w

ciwo ci -

promieniuje, jak tylko niewiele obrazów to robi. Nale y si jedynie pod czy
w elektroniczny obwód Jezusa. Posiada kopi lub fotografi tego obrazu,
kciuki obu r k po

d oniach Jezusa, mocno przycisn , eby elektrody

przylega y i dzia

y. Trzyma ca y uk ad elektroniczno-Boski przed sob

i powtarza : „Jezu, ufam Tobie”. Zadzia anie jest pewne. Z obrazu przechodzi
odpowiednia informacja do montera tego przedsi wzi cia. Po czenie dzia a
w ten sposób, e mo na promienist mow obrazu przetoczy do swojego
organizmu. Oczywi cie jest to moc fizyczna po in yniersku rozumuj c, a nie

aska.

background image

3

Ewangeliczny Jezu, cybernetycznie pojmowany, elektroniczny Synu Bo y,
wystarczy si tylko nauczy manipulowania na Twoich obrazach i stajesz si
pos uszny naszej woli, jak inne urz dzenia elektroniczne przy odpowiedniej
eksploatacji. To fakt. Techniczna cywilizacja robi z nas automaty, a my
czynimy z Boga równie automat. I tak zamyka si kr g nie znanej
dotychczas Ewangelii.

Mam przybli

Ewangelie i autentycznego Jezusa stamt d, nie w postaci

wypreparowanej abstrakcji mojego zabiegu. Trzeba plastikowego cz owieka
zmodyfikowa , o ywi , ustawi . Naprawd cz owieka dopiero stworzy .

Ob udnicy, bezmy lni gracze, klakierzy bywaj zaskoczeni autentyzmem
jakiego cz owieka. Odbija od prostackiego t a powszechno ci. Jezus
z Ewangelii jest bardzo prawdziwy, jako cz owiek i Bóg czy w sobie dwie -
rzekomo - przeciwno ci. Ten cz owiek ma przebóstwion natur biologiczn
i

zmaterializowan Bosko w sobie. Jest syntez najskrajniejszych

przeciwno ci. Jest syntez spreparowan w taki sposób, e musi
przemawia . Cz owiek kocha swoj zoologiczn natur , byle podbita by a
idea ami. Niestety, bywa on wtedy stokro gorszy ni czyste zwierz ,
poniewa brutalnie narzuca swe idea y, serwuj c wyroki mierci za ich
nieprzyj cie. Wszelkie okrucie stwa na wiecie, ka de zbydl cenie cz owieka
mia o ród o w zwierz cej naturze naszpikowanej ideologiami czy idea ami.
Jedynie Jezusowi uda o si zespoli kontrasty - zwierz

natur cz owieka

z Boskim idea em i wymiarem. Ten roztwór cz owieka w Bogu, a Boga
w cz owieku jest w

nie rewelacj Ewangelii, tym, co od dwóch tysi cleci

urzeka o niezwyk ilo ludzi.

To moment zwrotny dla zwierz cia z refleksj . Jest co urzekaj cego w tej
syntezie i w tej uszlachetnionej naturze hominidalnego ssaka. To cud
przyrody, ale równie cud Boskiego rozwi zania.

Zwierz co natury ludzkiej jest nie do wyeliminowania, nawet wiar
w Jezusa egzekwowano przemoc .

Inkwizycja, nawracanie Indian przez Hiszpanów, surowo i obcesowo
spowiedników, nienawi do innowierców, administracyjna dominacja w adzy
duchownej. Nawet w. Pawe nie uwolni si od tego ska enia.
Po przepi knym hymnie do mi

ci w Li cie do Koryntian, ko czy List wedle

dawnej swej natury sekciarza faryzejskiego: „Kto nie kocha Jezusa, niech

dzie przekl ty” (l Kor 16, 22). Po dzisiejszemu odpowiednikiem by oby:

„niech go szlag trafi”.

Historia Jezusa autentyczna i konsekwentna do ko ca musi wi c
przemawia w momentach refleksji, a wi c podczas fazy lucida intervalla
w zwierz cej naturze. I tu przychodzi tragizm Jezusa - Jego m ka i mier na
skutek wielkiego pomieszania poj - bogobójstwa z powodu wiary w Boga
i ochrony Boga przed blu nierstwem. Znowu ten sam model cz owieka -
bezwzgl dno i bezmy lno w likwidowaniu domniemanego przeciwnika
ideologicznego, likwidacja na krzy u w imi obrony wiary w jedynego Boga.

background image

4

Ca a natura ludzka wysz a przy tej okazji. Zbrodnia na podszewce idea ów,
tutaj religijnych. Gdy czyta si w Ewangelii opis m ki Pa skiej, trudno nie
dostrzec swojego zak amania i w asnego bigosu poj dobrych z g upimi,
chwalebnych z m ciwymi przy dumnym potrz saniu swym
cz owiecze stwem, by g

no rezonowa o i by o dostrzegalne przez innych.

Nawet zdrada Judasza nie by a zwyczajn chciwo ci zysku 30 srebrników,
lecz wynika a z jakich ideologicznych za

, by mo e zaczerpni tych

z przekona sanhedrynu.

Jezus ustali dopiero kryteria ka dego prawdziwego idea u - mi

,

przebaczenie przeciwnikom, wykluczenie przemocy we wdra aniu idea ów.
Idea prawdziwy nie mo e upadla ani siebie, ani kogo . Tolerancja wynika
tu nie ze wzgl dów politycznych - utrzymania spokoju i adu spo ecznego, ale
z natury idea u. Dobrowolno przyjmowania idea u przez innych jest
potocznym probierzem warto ci idea u.

Konglomerat cia a i duszy w cz owieku posiada wszystkie instynkty oraz
przyjemno ci zwierz ce, prócz tego jest spolaryzowany na idea y, w asne
przede wszystkim albo adoptowane. Ten spolaryzowany uk ad nosi cechy
zabawki dzieci cej obci onej w stopach o owiem. Próba zmiany ustawienia
przywraca zabawce pionow postaw . Cz owiek za wraca do zwierz cych
idea ów fizjologii lub rozbestwi idea y w sobie i stanie si jednym z wielu
znanych w historii satrapów, tyranów, okrutników, nieomylnych w racji,
taranem rozdeptuj cym nie jego idea y. Wspólnym mianownikiem jest tu
kra cowo ideologa nie normowana refleksj , le przesiewana przez rozum
z nadmiaru bezwzgl dnego rozmi owania w ideologii.

Polaryzacja fizjologii zwierz cej na idea y ma w sobie jednak co rzewnie
smutnego. To nie jest determinanta z a i jego wiadomo ci. To daremne
wleczenie natury zwierz cej ku dobru, a ono przecie ma z regu y mniejsz
si przyci gania ni codzienne sprawy zaspokojenia biologicznej natury. Jest
co bole nie biednego w tej sytuacji, co , nad czym musia si Bóg dopiero
zmi owa . S dz , e tragizm ludzkiej natury Bóg szczególnie ukocha .
To mi

do „kalekiego” dziecka. Mi

z za

enia dysproporcjonalna

w zestawie obu stron.

mier Jezusa ma w sobie co bardzo rzewnego - to Boska niesko czono

obali a si na ludzkim zerze. Ale to w

nie by o w odwiecznych planach

Boga. To mia o by losem Mesjasza. Ale przy tej okazji ujawni a si
niesko czona mi

Boga do cz owieka. Prawdziwy wymiar idea ów.

W prze witach jasno ci dobra u cz owieka mo e si odezwa t sknota za
idea em idea ów, a wi c idea em pozbawionym jakiejkolwiek wiek skazy
upodlenia. W takim momencie ycia Ewangelia i Jezus z niej przemawiaj
w jaki niesamowity sposób, jak koj cy szmer strumienia w upalny dzie .

Dobrze wpl tani w Ewangeli zawsze rozsiewali wokó czar kopii Jezusowej.
Przez wieki urzeka wiat Franciszek, Schweitzer, Teresa z Kalkuty, Kolbe,

background image

5

Korczak, Edyta Stein. Lubi si patrze na wi tych jak na odbicie jasno ci
Chrystusowej. Jak dzi ukaza cz owiekowi Jezusa z Ewangelii? Mi

ci

zawsze, ale to nie jest dokumentem ewangeliczno ci w oczach
wyrachowanego wiata. To heroizm, jak wiele innych, pozbawiony podbicia
wiary. S ludzie, którzy lubi by oryginalni w dobroci i mi

ci. Te odblaski

ycia nie s nigdy samorzutnymi tworami. To post powanie wyj te z foremki

aski, która im nada a ewangeliczny rys.

W tej ksi ce nie szukaj niczyjego kopia u postaci Jezusowej. Jezus mo e by
tylko oryginalny - ten z Ewangelii - albo aden. Je li „Technologia” ma
przybli

tre ewangeliczn , to jedynie na podstawie uszanowania

osobowo ci wspó czesnego cz owieka i uzasadnienia wszystkiego. Nie tylko
postulaty etyczne, ale nawet decyzje w adz staj si

atwiejsze w przyj ciu ich

po uzasadnieniu. Zapomnij, kto ci mówi lub pisa , zapomnij nazwisko.
Wa ne jest, co ci powiedzia . Je lim kiedykolwiek powo

si na autopsj , to

jedynie, by dziwnym rzeczom pozostawi ich autentyzm, ich historyczn
piecz czasu, by nie wydawa y si wymys em. wiadectwo sceptyka
i analityka w studium rzeczywisto ci jest gwarancj sumiennego zbadania,
odkrycia powi za i rozstrzygni , zanim mo na by o co zakwalifikowa do
zdarze niezwyk ych. Na serio - rzeczywisto nie musi by jedynie zwyk a,
czyli pospolita. Tak naprawd , to ka da karta Ewangelii jest niezwyk a i na
co dzie w

nie urzeka t niecodzienno ci i jednocze nie powszednio ci .

Nie ma nazwy na tego rodzaju utwór literacki, bo jest to dzie o nie do
na ladowania. „Technologia” nie jest komentarzem ani egzegez utworu. Jest
prób podej cia wspó czesnego cz owieka do Ewangelii, by ona zadzia

a na

niego inspiruj co i na innych.

Nie by oby ca kiem s uszne orzekanie o wspó czesnym cz owieku jako
zagubionym w ród idea ów i pseudoidea ów konsumpcyjnej kultury.
Kontrasty s du e w ka dym spo ecze stwie, kwesti sporn mog by co
najwy ej relacje ilo ciowe. Jest jaki g boki ciek zapotrzebowa na nowe
odczytanie Ewangelii dzisiejszym j zykiem. W lutym 1976 roku ks. prof.
Walerian S omka zorganizowa sympozjum pod has em „Duchowo w dobie
bioelektroniki”. Poniewa notatka ukaza a si gdzie wst pnie w prasie,
frekwencja by a tak olbrzymia, e nie wystarczy o g ównej auli KUL,
przylegaj cego korytarza mieszcz cego bez ma a tyle, ile aula, trzeba by o
nag

ni sale wyk adowe na pi trze i tam skierowa cz

s uchaczy.

Poszukuje si nowego wyrazu wiary. Instynktownie rozgl da si cz owiek za
nowymi sposobami wprowadzenia Ewangelii w realn codzienno .

„Technologia...” jest jedn z prób przybli enia Ewangelii mi

nikom

wspó czesno ci w jej dobrych, jak i z ych przejawach oraz d eniach. Ogólnie
bior c istnieje jaka ambicja wiary i poszukiwania oryginalnej dzi mo no ci
wej cia w Jezusowy wiat.

background image

6

l. Poszukiwanie i rejonizacja prawdy

Czym jest prawda? Tym, czym j cz owiek uczyni. O prawdzie i fa szu orzeka
cz owiek. Prawda od cz owieka czego wymaga. Cz owiek ustali si jako
czynnik kwalifikuj cy prawd . Nieprawda nie jest jak kolwiek form
ukszta towania osobowo ci, lecz jedynie szpad , która jest niezawodna
w sporze z bli nim. Architekci od dawna wiedz , e adaptacja starego
budynku jest znacznie trudniejsza od wystawienia nowego gmachu.

Co tam z tego rozumowania znajduje si w obecnej adaptacji Ewangelii do
cz owieka. Poszukuje si pewnego rabatu ewangelicznej prawdy, adaptacji
wynikaj cej z nowoczesnych wymogów i mo liwo ci cz owieka. W nast pstwie
niemo no ci ca ego zaaplikowania cz owieka do praw ewangelicznych,
chcieliby my w niektórych wypadkach obni

poprzeczk Jezusow .

Poniewa w staro ci jest znacznie mniej kolizji z postulatami wiary, wobec
tego zbawienie by oby w wi kszo ci przynale ne emerytom.

Trudno polega na tym, e staramy si prze

Boga na kategorie naszego

rozumu w poznaniu naukowym. W nauce punktem odniesienia jest nasz
rozum. W wierze punkt odniesienia jest w wieczno ci i niesko czono ci –
w Bogu. Tylko przy g bszej analizie dochodzimy do zw tpienia w nasze
poznanie z pytaniem, czy wiat stworzony przez fizyków nie jest przypadkiem
naszym wiatem subiektywnym. Tym samym powstaje pytanie - czy my
dobrze odczytali Ewangeli dotychczas, czy tylko rozumiemy j po swojemu?
Czy my z obiektywnej Ewangelii w ten sposób dokonali kreacji
ewangelicznego wiata wierzeniowego i post powania?

W dwuwarto ciowej logice, któr si pos uguje cz owiek, istniej dwie
mo liwo ci - akceptacja i nie akceptacja. Do tej alternatywy przyj cia czy
odrzucenia Ewangelii wprowadzi wspó czesny cz owiek trzeci mo liwo -
adaptacj . Jest to w zasadzie przyj cie Ewangelii z retuszem nieaktualnych,
przepraszam - niedzisiejszych jej stron. Je li wiara wed ug Jezusa jest
bezdyskusyjna, taka sama powinna by wykonywalno Ewangelii, a wi c jej
strona moralna.

damy rabatu dla wspó czesno ci opowiadaj cej si za

Ewangeli . A wi c poszukujemy md ego smaku chleba na skutek
pozbawienia go „kwasu zaczynowego”, o którym mówi Jezus (por. Mt 13, 33).
W rezultacie po okrawaniu z Ewangelii przez ka

epok jakiego

niedopasowanego szczegó u pozosta by bezsmakowy kad ub by ej Ewangelii.

damy paradoksu, na który sobie nigdy rozumny cz owiek nie pozwala, je li

pragnie zachowa logiczn twarz. Powstaje podstawowy nonsens, który
musia by si ukaza drukiem jako „nowe wydanie” Ewangelii z poprawk
oryginalnego tekstu Jezusowego. Przykrawanie Jezusa do wspó czesno ci
jest zabiegiem krawiectwa ewangelicznego, a nie Dobrej Nowiny - tej samej
dwa tysi ce lat temu co dzisiaj i pojutrze epok ludzkich. Rozumiemy
powiedzenie Jezusowe - wielu jest wezwanych, ale ma o wybranych.

background image

7

Nowoczesny cz owiek lubi pos ugiwa si nauk , je li to podkre la jego
indywidualno . Po prostu przekonania naukowe albo naukawe s
przemo ne i wszechw adne nawet w dziedzinie wiary.

adziemy niejako Boga na naszym do wiadczalnym stole i stwierdzamy, e

Bóg nie pasuje do naszego warsztatu, a wi c nie mo e istnie . Ani na
moment nie u wiadamiamy sobie, e warsztat nawet najdoskonalszy nie
mo e Go pomie ci , a nasz rozum jest krótki, by taki obiekt bada
empirycznymi przes ankami. Fizyczn niemo liwo mo na by tak okre li :
sko czony rozum chcia by ogarn Boga i to si okazuje niemo liwe.
Wysuwa si wobec tego fa szywy wniosek - Boga nie ma. Poprawnie trzeba by
by o powiedzie , e nie ma takiego rozumu, który obiektywnie metod
empiryczn uzasadni by Boga.

Brak nam metodologii poszukiwania Boga. Jedno wydaje si pewne, e 50%
takiej metodologii nale y do Boga. Tylko g upi stara si wszystko wype ni
sob . Szukaj c Boga udaremnia Mu odpowiednie miejsce u siebie,
wype niaj c wszystko szczelnie sob . Oczywi cie na Boga brak o ju miejsca.

W nowszym uj ciu przyrody - bioelektronicznym - wiat o wiadomo ci
i wiat o ycia to nie s metafory dla wyra enia wiat

ci wiekuistej, której

yczymy umar ym. wiat o nie jest depersonifikacj naszej istoty.

Bioelektronika nie powsta a z my

zmieszczenia w niej „czego ”

z metafizyki. Dane bioelektroniki wynikaj z analizy kwantowej biologicznego

ycia, a nie naszych wst pnych za

. Je li si modl o wiat

wiekuist , to wyra am tutaj moje rozeznanie niesko czono ci, weryfikuj
moj wiedz o cz owieku i yciu. Wyznaj g bokie pragnienie zatopienia si
w Boskiej wiat

ci. U mnie nie ma wtedy przeskoku od zoologizmu

w klasycznej postaci do sublimacji Boskiej. To nie jest wiadomo zbawienia
mojej fizjologii wspólnej ze zwierz tami. Moja wiedza uczyni a niesko czony
krok ku Bogu. Nie przypuszcza em nigdy, e kwantowy wiat i kwantowa
analiza mojego ycia tak mnie poj ciowo zbli y do Boga. Paradoks
teoriopoznawczy polega na tym, e wiat kwantowy niesko czenie ma y
zbli

mnie poj ciowo do niesko czenie wielkiego wiata - Boga. Tego nie

mo na by o przewidzie w bioelektronice.

O co si w

ciwie spieramy, przecie du o trudniej przekre li ca istotno

cz owieka, bunty przeciwko mierci, przyzwyczajenie do egzystencji, by nagle
z nieub agan konieczno ci sta si nico ci , absolutn pró ni bycia.

atwiej - wed ug mnie - przyj wieczno trwania w innej formie, zgodn

z kwantow natur

ycia i wiadomo ci, ni fizjologizm i anatomizm cia a

w zbawieniu.

Mimo wszystkie przybli enia, znajdujemy si w wierze, a nie w rejonie
wiedzy.

background image

8

2. I komu by Syn zechcia objawi

Istota Ewangelii i jej cel - przybli enie Boga. Ukazanie Go w nowocze niejszej
wizji. W dodatku pe niejszej. Ewangelia jest absolutnie najwi kszym Boskim
gestem uczynionym wobec cz owieka. Szczytowe zdarzenie - Objawienie -
oznajmia to, co Syn wie o swoim Ojcu, nikt nie by by w stanie sam do tego
doj . Ods oni te zosta y przez Syna najwi ksze tajemnice i najpe niej.
To zawrotna prawda o Bogu podana w niezwykle krótkim czasie publicznego
nauczania. Rzucane szybko i w nadmiarze szczegó y tycz ce Boga si gaj
w sam Jego tre .

Przyj cie Syna Bo ego na wiat celem wtajemniczenia cz owieka w Boga,
którego ma pozna i do Niego doj . Sama idea Ewangelii zawrotna, bior c
po ludzku.

Sama idea, e o bóstwie mo e tylko ono samo mówi , by a przeczuwana
przez wiele religii poga skich. Inaczej z natury jest niedost pne w poznaniu.
W chrze cija stwie cz owiek znalaz pe ni mi

ci Stwórcy do siebie

i ca kowit prawd . Bóg zst pi na ziemi najprawdziwiej, by bezpo rednio
poda wiedz o sobie.

Nie mamy adnego nawet elementarnego poj cia, w jaki sposób personifikuje
si Niesko czono . To zasadnicza trudno . Opieramy si albo na filozofii
Arystotelesa ochrzczonej przez Tomasza z Akwinu, albo na intuicyjnej wierze
w Boga bez okre lania Go.

wiadomo , e Bóg zsy a swego Syna (ju pierwsza niewiadoma znana

jedynie z Objawienia, jest oszo omieniem naszego autowymiaru dla przyj cia
takiego daru. Naprawd nie my limy nad tym g biej, traktujemy to jako
dogmat. Do wiary trzeba jednak podej po cz owieczemu. Nie mog poj
usynowienia drugiej Osoby Trójcy wi tej. Przyzna trzeba, e sprawy s zbyt
zawi e na ludzk logik i wyd ubywanie istoty rzeczy zwanej abstrakcj . Brak
odpowiednika w przyrodzie, na który mo na by si powo

. A przecie tak

wiele rozumiemy przez analogi z czym naturalnym.

Czuj w zupe no ci moj niewystarczalno logiczn . Jest to zreszt
wynikiem mi

ci Bo ej ku cz owiekowi, a wszelkie logiczne racje mi

ci

w ogóle s spalonymi przedsi wzi ciami. Mi

ci nie ocenia si kryteriami

rozs dku, tym bardziej je li one by y urobione na podstawie obserwacji
codziennych spraw i wy uskanych z nich poj .

Prócz o wiadczenia, e wierz w Mi

Niesko czon , któr nazywamy

Bogiem, wi cej powiedzie nie mog . Brak nam zmys u dla odebrania
Niesko czonej Mi

ci. Rozumiemy j niewiele bardziej ni rak rzeczny czyst

i po ywn wod . Chc orzekanie o Bogu przez Jezusa przyj bez wagi
analitycznej. Jedynie z prostot zawierzenia Jezusowi w tym wszystkim, co
podaje w Dobrej Nowinie o swoim Ojcu. Przyjmuj ponadto to wszystko, co
potrafi wydedukowa z nauki Jezusa o Nim samym, jest On bowiem
absolutnym zwierciad em natury Ojca, jest po prostu z Nim jedno ci .

background image

9

Nie modl si w sposób subtelnie wyrafinowany. Nie mam zwyczaju ubiera
modlitwy w filozoficzn draperi . Nie jestem te zwolennik tworzenia z Jezusa
.kreacji mody przewa aj cej w okre lonym etapie dziejów ludzko ci. Jezus
jest dla mnie do odczytania w Ewangelii, w tym co On zechce mi objawi .
Pragn si Jezusem cieszy i pojmowa bez przecierania przez sito mojego
krytycyzmu. Po prostu szczerze i ca kowicie. Nie wiem, czy to mo liwe, ale
musz bardziej czu Jego mi

ni rozgryza sylogizmy rozumowania i przy

tym sczezn .

Najpi kniejszym mianem, jakim darzono Jezusa, by o: Nauczycielu, Mistrzu
lub Rabbi. Nie mia em nigdy w yciu nauczyciela, któremu bym zawdzi cza
formacj intelektualn czy styl ycia. Jezus jest pierwsz postaci
Nauczyciela, którego pragn nie tylko pozna , ale yciowo przyj na
zasadzie ucze - Nauczyciel.

Nie ma wi c innej drogi poznania Boga i Jego natury jak tylko przez Jezusa.
Je li On jeszcze zechce objawi wi cej? Nie miem prosi . On sam wie, co
robi . Dobrze si sk ada jako dla przyrodnika. Ten bowiem przywyk bada
po szczegó ach natur z wyci ganiem wniosków uogólnionych i twórczych.
Jezus jako „szczegó ” upostaciowany przez natur cz owieka jest niejako
Bogiem „otoczonym” przez natur cz owieka. Bogiem, który przesyci sob
natur ludzk . To mi odpowiada jak najbardziej. Jest jedyne „wej cie”
w Boga – przez Jezusa.

Czy potrzeba jeszcze dodawa , czym jest Ewangelia w yciu my

cego

cz owieka, poszukiwacza g bin istnienia i rozumowania? Czy tym samym
Ewangelia staje si narz dziem ustawicznego czerpania rozezna w Bogu
przez najautentyczniejsz interpretacj cz owiecze stwa Jezusowego?

Nie wiem, czy mi Jezus wi cej objawi czy nie. Nie wiem, czy ogranicz si do
tego, co przekazuje cz ciowy zapis s ów Jezusowych przez Ewangelistów
wpatrzonych w Jezusa. Mo e si uda skierowa jeszcze czyje oczy na sposób

bszego zrozumienia Boga t w

nie drog ?

Mo na poj Aposto ów oraz im wspó czesnych, których szczególnie Jezus
kocha - Jan Aposto , azarz, Maria, Marta i tylu nie notowanych
w

Ewangelii. Ci ludzie równie byli w nim zakochani po ludzku.

To przedziwne Boskie cz owiecze stwo zniewala o do kochania,

a w przypadku posiadania garbatej duszy i ob udy do nienawi ci. Mi
wymaga wizualizacji. Oderwane poj cia nie jest atwo kocha . Mi

jest

czuciem czyjego dobra, u miechu, yczliwo ci. Czuciem cia a ukochanej
osoby, jej wzroku, tonu mowy czy dotkni cia d oni. Fascynacja osob Jezusa
jest widoczna w Ewangelii, Dziejach Apostolskich i ca ym Nowym
Testamencie. Jezus zniewala sw osobowo ci do szczerej i gwa townej
mi

ci. To przywi zanie do Jezusa jest przedziwne, a u innych dla kontrastu

nienawi w obronie czystego kultu Jahwe. Mi

Boga znalaz a po redni

stopie , jakiego nie by o w Starym Testamencie. Jezus jest drog ,
po rednikiem, stopniem w pojmowaniu abstrakcyjnego Boga. W Ewangelii

background image

10

trzeba Jezusa pokocha albo Go znienawidzi . Innego wyj cia nie ma i nie
by o nigdy. Wygl da po prostu, jakby ludzie kochaj cy Jezusa czuli analogi
swego cz owiecze stwa z Jego osob . Tak g boka mo e by nie tylko wi
anatomiczno-fizjologiczna, ale wi drobinowa, atomowa, jaka dla nas
jeszcze nie poj ta wi kwantowa tego samego ycia w Nim, co i w nas.

Mylimy si s dz c, e nawrócenie jest tylko akceptacj Jezusa. Wyra a to
myl cy termin wyznawcy. Mo na by wyznawc systemu filozoficznego,
spo ecznego, politycznego, naukowego, ale nie wyznawc Jezusa. Jezus nie
szuka naszego nawrócenia do Niego, lecz przetworzenia naszej natury
ludzkiej, przemianowania naszych naturalnych warto ci i przebóstwienia ich
nieco na wzór cz owiecze stwa Jezusowego. Natura cz owieka jest mas
operatywn Boga. Widoczne to w Ewangelii, cho nie tak ujmuj to pro ci
ludzie, s uchacze przypowie ci. Chrze cija stwo bez miary Boskiej
i transformacji by oby daremno ci Dobrej Nowiny. Wszystko tu zmierza do
przebóstwienia natury cz owieka.

Dominacj ewangeliczn jest cz owiecze stwo Jezusowe z urokiem rzucanym
na ca e ycie ludzkie.

background image

11

3. Niedorzeczno ci Bo e i cz owiek

Ulepi

mnie z gliny ziemi i chcesz, bym gwiazd i s

ca si ga , sw istot

mierz c do Ciebie. Da

grawitacj anatomii i fizjologii, a jednocze nie

ka esz si ga swej Niesko czono ci. Jestem bytem na wskro doczesnym,
z materii utkanym w swej naturze, a dajesz mi Boskie przeznaczenie. Czy
rozumem, pe nym tylko wzgl dnej prawdy, bezb dnie trafi w Twoj
Niesko czono ? Ka c uprawia doczesno i czyni sobie ziemi
podw adn , chcesz, by z niej wst pi w Twoje niebo. Nie mo na przyrody
bezb dnie pozna , a musz wierzy , e trafi w Boga pe ni c Jego wol . Do

ycia biologicznego nie staje energii, a tymczasem nale y jeszcze jej zapas

wydoby z siebie dla królestwa niebieskiego. Grzebi c ziemi chcesz, by w
niebo spoziera . Si gaj c Wszech wiata ka esz poza nim widzie jeszcze
Ciebie. Zst puj c za na dno kwantowej konstrukcji ycia biologicznego,
ka esz tam ogl da Ciebie.

Kiedy to wszystko wykona ? Jak to zrobi ?

Przyszed

i sta

si Cia em, czyli mn - cz owiekiem. Ukaza

wiat Bo y

i okre li

sposoby doj cia tak daleko. A przecie zdajemy sobie wszyscy

spraw , e podzieli

nas na kilka kategorii ziarna rzuconego w ziemi - przy

drodze, w ród cierni, z rado ci neofity i zag uszenia, gdzie par ziaren
zaledwie wyros o w k osy i wyda o plon. przecie ca a siejba tak radosna
by a przed jej epilogiem.

Prawda, e nawet niedo stwo, wrodzone lenistwo czy lekkomy lno wzrusza
Boga do tego stopnia, e pracuj c dla królestwa niebieskiego tylko jedn
godzin , ma si tak sam zap at jak za ca y dzie znoju. Przypowie
o denarze jest zach

dla lekkoduchów i maruderów. Ale czy o to chodzi, czy

rzeczywi cie w ci gu kilkunastu minut mo na wi cej dla Boga zrobi ni
przez ca e ycie?

Ta Boska rozci

i tolerancja dla natury ludzkiej z jej fanaberiami jest

wzruszaj ca u Boga. A mo e bardziej chodzi o wn trze cz owieka, a nie
formalne naj cie si w królestwie niebieskim? Sam Jezus powiedzia , e
najmniejszy w tym królestwie jest wi kszy od Jana Chrzciciela, mimo e on
tak wielki w przygotowaniu ludzi pod siejb ewangeliczn .

Oczywiste, e logika nasza oparta na funkcjonowaniu nowej kory mózgowej
i poznawaniu przyrody jest odmienna od Boskiej logiki. Dzieci s najwi ksze
w Jego królestwie, za dzie mi przepada, a przecie wie, które z nich
Go zdradzi w yciu, zapomni, wiele nagrzeszy. A wydaje si nie wiedzie
o niczym. Do wielkich rzeczy powo uje s abych, nikczemnych w si y,
ograniczonych w dynamice ze wzgl du na dostateczn biologiczn wen ,
jakby w ten sposób chcia sobie zapewni pierwsze stwo osi gni cia
nieprzeci tnych wyników, a nie przypisywa tylko ludzkiemu sprytowi
i przebieg

ci twórczej. Sam jest Bogiem pokoju, a ka e w „nienawi ci” mie

matk i ojca, rodze stwo, nawet w asne ycie w post powaniu za Nim.
Najwi kszym wymiarem cz owieka jest dla Boga ludzka nico , pokora,

background image

12

zawieruszenie wa no ci. Wi ksz chwa otrzymuje z gaworzenia niemowlaka
ni z uczonego gdakania.

A mo e nawet i ta sama logika jest na ziemi co w niebie, tylko w innych zgo a
proporcjach. Na ziemi jest odniesiona do cz owieka, zamiast by w relacji do
Niesko czono ci. Wymiary ziemskie maj zupe nie inne warto ci
w odniesieniu do Niesko czono ci. Cz owiek za musi si zmie ci „tu”
i „tam”. Ca y nasz dylemat codzienno ci i Ewangelii. Chyba tak. Nawet nie

c fizykami l kamy si niesko czono ci, gdy nie wiadomo, jak si to

wszystko liczy w takim uk adzie.

Trzeba mie dobre oczy, by to zauwa

. A mo e Ewangelia w

nie

popularnie, czyli zrozumiale, o wszystkim poucza?

background image

13

4. Cuda mijaj roztargnionych

Ka dy cz owiek jest w miar gapowaty. Pytanie zasadnicze - dlaczego ongi
dzia y si cuda, a dzisiaj wygas a ich ilo ? Przyczyna mo e by nie u dawcy
nadzwyczajnych zjawisk, lecz u odbiorcy. Dla widomego nie istniej kolory,

uchy jest znawc niemego i bezg osu wiata z kosmiczn cisz woko o. Dla
upszego s wszyscy ko owaci oprócz niego i jemu podobnych.

Kiedy ludzie wi cej my leli, cho nieporównanie mniej posiadali faktów do
rozwa ania. Wchodzono bardziej w siebie, nie zaskakiwa y ich rodki
natychmiastowego przekazu i gwa townego wzburzenia. Bity nie rozwala y

owy ani nie d awi y serca.

Dzisiaj biegniemy wszyscy na

lowym torze pijanych i normalnych bitów

informacyjnych. Nomadzi, pasterze, drobni kupcy nie prze ladowani szumem
bitowym tworzyli poj cie Boga, rozumieli Go, wyczuwali.

Jeste my w czasach Jezusowych. Przeci tny przekrój spo eczny w Ziemi

wi tej i gdzie indziej by mniej wi cej ten sam z infiltracj kultury greko-

rzymskiej. Dla prostych ludzi cuda by y jedynym wizualnym argumentem
Boskiego pos annictwa Jezusa.

Wed ug Jezusa cuda mia y dalej towarzyszy uczniom i wiernym, których
sta by o na wiar bez w tpienia. „Je li b dziecie mie wiar jak ziarno
gorczycy, powiecie tej górze: przesu si st d tam. I przesunie si . I nic
niemo liwego nie b dzie dla was” (Mt 17,20). Jezus posy a uczniów na wiat,
maj r ce k

na chorych i gdyby co truj cego pili, nie zaszkodzi im. Póki

ycie chrze cija skie by o spokojne, by y cuda. Ale stawa o si ono coraz

bardziej wartkie i pogubi o cuda po drodze.

Wydaje si , e co innego nast pi o. Cuda mijaj nas w b yskawicznej
pr dko ci, zanim g os ich doleci do ucha wspó czesnego cz owieka. Pr dko
mijania jest tak wielka, e obserwacja staje si niemo liwa. Zreszt
wspó czesny cz owiek nie nastawia si na tak kwalifikacj zdarze .
Uzale ni wszystko od swej inteligencji, od leków, lekarzy, od rodków
technicznych. Cuda nie maj miejsca w naszym yciu. Cz owiek obecnie
nastawia si na wychwyt informacji, a nie na zdarzenia przerastaj ce
naturalno , których technika i nauka nie mog usprawiedliwi .

Uwa

em. My la em. I tak nie dostrzeg em. Wiedzia em na pewno, e jad po

cud do szpitala. Wiedzia em, e uszed em... ci ka operacja, przynajmniej
bardzo krwawa, mog a mie komplikacje. W dziesi miesi cy pó niej
dowiedzia em si , jaki by najwi kszy cud w moim yciu. A ka po d ugim
wahaniu, obawiaj c si pogorszenia zdrowia przez t wiadomo ,
wypowiedzia a prawd . Nie mo na cudu skrywa , Bogu nale y si
niesko czona chwa a za takie zdarzenie. By zator w mózgu i mog o by
najgorsze albo przynajmniej trwa y parali . By y tylko dwa miesi ce lekkich
zawrotów g owy i konieczno trzymania si kogo .

background image

14

Nazwano to najwi kszym cudem ycia. W roku 1981 na wi tym Krzy u
zator

y p ucnej po dzwonieniu na Anio Pa ski 2 lipca, w dzie

Nawiedzenia. To dwa „najniebezpieczniejsze” cuda.

A bo to prawda, e te s najwi ksze? Boje kto zauwa

, czy te ja? Ile

prawdziwych cudów mija nasze ycie z takim p dem, e nawet nie

wiadamiamy sobie, e obok przebieg a aska Bo ej Opatrzno ci, lekko tylko

wion a niedostrzegalnym wiatrem p du. Gdyby my mieli liczniki
rejestruj ce najmniejsze nawet cuda, je li mo na je tak w ogóle
klasyfikowa ... Nie ma przecie ma ych rzeczy u Boga. Mo e Bóg chce nam
zaoszcz dzi wzrusze i cuda Jego sta y si niewidzialne i niezauwa alne
przez nas? Zawsze tak bywa o, e cud by spraw Bo , a nie obiektu, na
którym on si dokona . Czy potrafi by wspó czesny cz owiek przypisa
wszystko Bogu?

Przesta em rachowa cudowne zdarzenia z jednego tylko ludzkiego ycia.
To nie samochwalstwo. Jak przekona innych z zatajeniem osoby, czasu
i miejsca, e cuda si dziej w ogromnej liczbie? Jak powiedzie , eby to
mia o wyd wi k prawdy, a nie opinii sceptyka przedsi wzi cia dla ratowania
wiary w Boga na wiecie? Nie ma bezimiennej i tajemnej historii. Musi ona
by jawna i sprawdzalna. Historia Boga na ziemi nie mo e by anonimowa,
bezosobowa, bezczasowa i pozbawiona lokaty geograficznej. Nie trzeba si
wiar w Boga enowa . „Nie zapala si

wiecy, by j stawia pod

em...”

Mam osobisty obowi zek dawania wiadectwa o sprawach. A je li to mnie
obesz o praktycznie i zauwa

em, to tym bardziej wiarygodne. Jako

przyrodnik i twórca w asnej wizji biologicznej, na pewno nie odznaczam si

atwowierno ci i brakiem krytycyzmu. Tu nie chodzi o personalia autora,

Boskie personalia s tu jedynie wa ne, a tamte stanowi okoliczno ci do
stwierdzenia nie urojonego faktu.

Jest pewne - mijaj nas cuda z furkotem p du, tylko w informacyjnym
szumie ich subtelnego tonu nie chwytamy ani uchem, ani tym bardziej
okiem przy pr dko ci dokonuj cych si zjawisk, przy napi tej uwadze na
zgo a inne rzeczy.

Istniej cuda - wo am. Z Wieczno ci spadaj lawinowo. Ingerencja Bo a
z poszumem skrzyde przebiegaj c obok cz owieka zawadza o Jego natur
i egzystencj . Nie wida Za pr dko si to dzieje by dostrzec.

Gdzie si podzia cz owiek, który by to zauwa

?

background image

15

5. Antropologia modelowa

Humani ci wzi li si za okre lanie cz owieka. Pada wiele s ów jak krople
nieurodzajnego deszczu, wielka obracanka s owna prawdy o cz owieku,
miliony o nim prac drukowanych - i ci gle brak odpowiedzi - kim jest
cz owiek. Zw aszcza wolna wola, wiadome podejmowanie decyzji, celowe
ustawianie si w zmiennych parametrach rodowiska. Skoro fizyka do
najmniej nawet z

onego zjawiska u ywa modelu przybli aj cego

rzeczywisto , by j wreszcie matematycznie opisa , mo e by oby dobrze
troch modelarstwa wprowadzi w psychologi , ogólniej w antropologi . Tym
razem chodzi o woln wol .

Przes anki objawione w Genesis mówi o zrównowa onym stanie dobra
ludzkiej natury. Powiedzie mo na, e cz owiek jest monopolem czyli
jednobiegunowym jestestwem moralnym. Ta monopolowa w

ciwo by a

jednak bez zas ugi dla cz owieka. By ustawiony jak elektret, czyli cia o stale
spolaryzowane w kierunku dobra. Cz owiek zosta poddany moralnemu
egzaminowi i testowaniu, czy jego monopolowy dobry charakter jest
ugruntowany, czy dosy wzgl dny. Okaza o si , e spolaryzowanie natury
ludzkiej ku dobru mo e by wzgl dne. Stal w

ciwie dipol dobro-z o

z

mo liwo ci ustawienia si dobrym lub z ym biegunem moralnym.

Cz owiek z monopolu dobra sta si dipolem, czyli dwubiegunnikiem - dobra
i z a. Jako dipol posiada zdolno ustawiania hipotetycznego bieguna dobra
lub z a. Powiedzieliby my, e cz owiek pod wzgl dem moralnym znalaz si
w podwójnej mo liwo ci - wyk dobra lub z a. By w stanie równowagi
oboj tnej, której wektoralno nadawa swym wyborem. Sta si równie
wtedy odpowiedzialny za wybór.

Po tym pierwszym zdepolaryzowaniu si moralnie (grzech pierworodny) sta
si wolny wybór faktem i specyficzno ci cz owieka. Innymi s owy, cz owiek
sta si

wiadomym dipolem dobra i z a. Zaj cie stanowiska nale y do niego.

Polaryzacja cz owieka w dobro lub z o - stoi do wzi cia. Nietrudno zauwa

,

e usposobienie ci

ego i przemiennego wyboru, czyli dipola obracaj cego

si ruchem wirowym, nale y nazwa delikatnie „trza ni ciem”, bo jest to
przemienno patologiczna albo tylko udana.

Taka dipolowa, czyli podwójna i przeciwstawna sytuacja, istnieje cz ciej
u cz owieka. Nie tylko pod wzgl dem moralnym, ale równie racji i b du,
prawdy i k amstwa.

Mia em koleg , który swój dipol racji ustawia zawsze przeciwstawnie do
czyjej s uszno ci. Kiedy ja twierdzi em, e A, on automatycznie zabiera
stanowisko B. Kiedy po kilku dniach ja na prób powtarza em jego
stanowisko B, on okazywa si w opozycji, twierdzi , e A. Nowoczesny
Kartezjusz wymy li zasad : Nego ergo sum.

background image

16

Rola aski w modelowym uk adzie antropologicznym jest bardzo z

ona

i niejednoznaczna. Cz owiek obraca si z ró nym przyspieszeniem jak
blaszana chor giewka na wietrze. Chor giewka w tym wypadku ma dwa
skrzyd a - dobro i z o. Czasami si obraca coraz szybciej, ju si na dobro
ustawia, zmienia kierunek, wysila si na utrzymanie stanu pozytywnego,
poczyna si jak szalona obraca wokó swej osi. Kto by z tym doszed do
rozeznania. Tylko Bóg si zajmuje takimi okoliczno ciami. Bóg zna naprzód
nasz statystyczny wynik, czego nikt z nas nie potrafi. Bo a prekognicja zna
ostateczne rozegranie statystyczne ka dego cz owieczego dipola moralnego,
dipola inteligencji i hebesowo ci, dipola m dro ci i g upoty. Ustawienie
cz owieka nawet w tych trzech dipolach jest trudniejszym zadaniem ni
mechanika trzech cia ze wzajemnymi oddzia ywaniami w astronomii i fizyce.
Do tego dochodzi bardzo ruchliwy uk ad zmiany nastrojów, pseudoracji,
innych dora nych wp ywów. Przewidzenie tak z

onej sytuacji z ostatecznym

rezultatem nie jest atwe.

W takim ywym uk adzie chodzi o to, by ogólne polaryzowanie ku dobru
nast powa o coraz cz ciej i trwa o jak najd

ej. ask uczynkow mo na

by rozumie jako impuls polaryzacyjny pomagaj cy do d

szego

utrzymywania pozytywnej polaryzacji, dokonywania si jej z mniejszym
wysi kiem oraz cz ciej. Idea em by oby sta e spolaryzowanie, czyli
wytworzenie „elektretowego” stanu dobra.

Humanistom nie b dzie odpowiada ten sposób pomy lanej antropologii ze
wzgl dów zrozumia ych - braku znajomo ci podstawowych spraw fizycznych.
Pami taj c jednak cokolwiek z fizyki, mo na przyj krótsze i prostsze
rozumowanie ni na modelu cz owieka. Wprowadzenie jednak nowych
elementów w natur cz owieka czyni j bardziej plastyczn , bogatsz
wyobra eniowo, oddaje zreszt lepiej istot rzeczy.

Antropologia ewangeliczna nie jest w adnym wypadku cybernetyczna
z

wej ciem i wyj ciem informacyjnym. Antropologia ewangeliczna jest

personalistyczna. Cz owiek jest terenem uprawy dobra z obowi zkiem
przemiany w coraz lepszego. Cz owiek swoim stanem duchowym jest
wspó twórc lepszego wiata. To antropologia maksymalistyczna - „B

cie

doskonali, jak doskona y jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Wed ug
Jezusa „antropologia” jest podstaw tworzenia królestwa niebieskiego.

Ambitny mamy cel... Przyk adaj c antropologi ewangeliczn do przypowie ci
Jezusa, mo na b dzie znale mechanizmy dzia aj ce w cz owieku.
„Antropologia” w Ewangelii jest cz sto poruszana przez Jezusa
w

niesprawiedliwym s dzi, ziarnie posianym w ró nych sytuacjach

topograficznych, proszonych na gody, pannach g upich i m drych,
pachol tach graj cych na rynku, przypowie ci o rz dcy, za lepieniu
faryzeuszy, zdradzie Judasza. Co tu wymienia , Ewangelie s po wi cone
„antropologii i Boskiej dzia alno ci w cz owieku. Modelowe podej cie
otworzy o nieco spojrzenie na mechanizmy dzia ania aski na przedziwny
dipol ludzki z nieprzewidzian polaryzacj .

background image

17

Nie beczk soli nale y spo

, zanim si pozna cz owieka wed ug starego

przys owia polskiego. Trafniejsze jest okre lenie cz owieka jako „istoty
nieznanej” (Carell). Pewniejsze, e topografi

ycia ka < cz owieka zna jedynie

Bóg.

Bóg jest jedynym kompetentnym „antropologiem”.

background image

18

6. Pan Bóg i nonsensy

Bystro i z sensem obserwuj c przyrod mo na si wiele nauczy .
To w

ciwie jedyny sposób zdobywania wiedzy. I tak dochodzimy do

wniosku, e wszechmateria sprowadza si do pól elektromagnetycznych.
W rozmiarach megaskopowych rozumiemy to jako grawitacj . Elektrony,
fotony i fonony sprz one mi dzy sob w zwi zkach organicznych jawi si
jako ycie. Przyjmuj c czas jako parametr kszta totwórczy dla poprzedniego
sprz enia, rozumie si znacznie g biej ewolucj

ycia i wiadomo ci.

Co to jest, e widzenie vis a vis zauwa a si jako przeciwstawno , która
mimo wszystko nie jest pe

odr bno ci ? Ju w cz stkach elementarnych

podwójno rzeczywisto ci odbieramy jako mas i adunek. Co wi cej - przy
dok adnej obserwacji kwantowego problemu dostrzega si lustrzane odbicie
rzeczywisto ci jako cz stk i antycz stk . By mo e to jeszcze nie koniec
zabawy z „lusterkiem” przyrody. Ostatnio astrofizycy dochodz do wniosku,

e fale grawitacyjne s równie falami elektromagnetycznymi.

Znajduj c si w obliczu niesko czono ci cz owiek zaczyna marzy o w asnej
nie miertelno ci i wieczno ci Boga. A do tego momentu by o wszystko
prawdziwe, poniewa poznawa to cz owiek na podstawie badania przyrody.
Ostatni etap, równie przecie poznawczy, jest wed ug pozytywistów
nieprzekraczalny. Jakby trudno ci by y nie tyle w doj ciu do Boga,
co w rozumieniu w asnej logiki, akceptowanej przecie gdzie indziej. Zupe nie
jak gdyby w

ciciel dzia ki - w asnego mózgu - mia podwójn

i nieskoordynowan mo no widzenia oraz interpretowania analogicznych
metod. Widocznie do pewnych granic mamy analogiczny mózg. W ka dej

owie s jednak wymienne soczewki i pryzmaty. Do wiadczy tego Jezus,

kiedy najoczywistszym faktom dawano inn interpretacj . Zawsze tak by o,

e n-widzów pl cze to samo inaczej, widzi odmiennie oraz interpretuje na n-

sposobów. Nonsensy zaczynaj si nie w okolicy Boga, ale w

nie

w najbli szym zetkni ciu z natur cz owieka. To cz owiek kalibruje swe
poznanie raz jako genialno , kiedy indziej jako paradoksalno , to znów
jako kompletn bezmy lno , cho przebieg poznawania jest analogiczny.

Abstrakcja w logice i matematyce dowodzi niezwyk ych mo liwo ci mózgu
ludzkiego. Kiedy tworzy najwi ksz abstrakcj ze wszystkich mo liwych,
abstrakcj , w której widzi sens wiata, ycia i swój w asny, budz mu si
opory co do fantazjowania. Inne niesko czono ci, jak masa, energia,
przestrze , niesko czony Wszech wiat przyjmujemy wzgl dnie atwo.
Przynajmniej te niesko czono ci nie odstraszaj jako niedorzeczne. Nauczy
si cz owiek w obliczeniach fizycznych eliminowa trudno przez zabieg
wygaszaj cy niesko czono , zabieg nazywany renormalizacj
w matematyce. Dochodzi si logicznie do poj cia niesko czonego Boga.
Poczyna si tutaj cz owiek chwia . Stosuj c renormalizacj do niesko czonej
inteligencji i mocy, otrzymuje siebie - cz owieka. „Renormalizuj c” Boga,
odkrywa swoj wielko bez Boga. Odnalaz pocz tek uk adu wspó rz dnych

background image

19

wszech-spraw i wszechrzeczy. Tutaj mu si jednak zamyka kr g
autoprze wiadcze , który fizykom nie daje spokoju, czy nasze poznanie

wiata nie jest przypadkiem tworzeniem wiata przez nas, a w

ciwy wiat

mo e ca kiem inaczej wygl da .

Renormalizacj jest czynno ci w zasadzie matematyczn eliminacji
wielko ci niesko czonych. Innymi s owy to sprowadzanie niesko czono ci do
odpowiednio ci cz owieka. Z niesko czonych wielko ci, w obr bie których
znajduje si równie Bóg, zostaje On sprowadzony do ludzkiego wymiaru.
Wobec tego Boga nie ma. Zrenormalizowa si , jak fizykom renormalizuj si
w równaniach niesko czone wielko ci. Cz owiek jawi si jako logicznie
sk ócony w sobie, mimo e t sam logik si ga najg bszych tajemnic
przyrody.

Gdyby nawet uda o si zobaczy , jak palce Bo e prz

materi z pól

elektromagnetycznych, gdyby nawet by

wiadkiem, jak z d oni Bo ej

wszech wiaty spadaj , mo e si jednak zdarzy , e kto tego nie widzi. Nasza
fenomenologia nie odkrywa nam ca

ci stawania si oraz istnienia.

Posiadamy bowiem fenomenologi opart na ciel co-baranich zmys ach.
Wszystko, co naprawd ludzkie, wznios e i wielkie, znajduje si poza
magazynkiem zmys owej obserwacji, jest tworem ludzkiego umys u, a nie
tylko lizgania si zmys ami po rzeczywisto ci materialnej i to w pierwszym
przybli eniu prawdziwo ci poznania. Wielkie rzeczy tworzy si poprzez
poj cia abstrakcyjne i my low konstrukcj wnioskowania. Zmys owe
poznanie wspólne ze zwierz tami stanowi tylko podstaw , a nie prefabrykat
poznania. Prefabrykatem jest umiej tnej tworzenia poj abstrakcyjnych,
a wi c co znacznie wi cej ni wyobra enie.

Mo na bezpo rednio w twarz Bosk patrze i jej nie dostrzega . Mo na

ledzi bieg

palców Boskich w dokonywaniu rzeczy niezwyk ych na co

dzie i nie zdawa sobie sprawy, e to s Boskie palce w akcji. Tragizmem
Jezusa by y nie tyle grzechy ludzko ci, co g upota wierz cych w Boga w
opaczny sposób. Grzeszników Jezus kocha za ich moraln niedol , uwik anie

ycia, cierpi

s abo . G upot na pobo nej podszewce interpretuj cej

dzie a Boskie jako akcj Belzebuba pi tnowa Jezus z ca si . Ideowym
za

eniem dzie a zbawienia ludzko ci by y wprawdzie jej grzechy, ale

bezpo rednim wykonawc zast pczej mierci by a g upota naocznych

wiadków cudów. Ograniczono g owy i mini-wymiar rozezna przypisany

chwale Bo ej, to arcysplot g upoty, o który si Jezus potkn . Bo tak chcia
dokona Odkupienia. W jakim sensie grzech jest niekiedy wyrazem g upoty.
Niesko czenie g upi nie powinien si zajmowa badaniem Pana Boga.

Widzi si w tym niedorzeczno z braku jakiego koniecznego ogniwa
rozumowania, cho niezupe nie. Jezus odkry i ujawni pewien w ze logiki,
który okre li jako grzech przeciwko Duchowi wi temu. Praktycznie jest to
opaczna interpretacja dzie Bo ych, faktycznie u podstaw tego nie jest
stosowanie logiki do rozumienia spraw Bo ych, ale jakiej pokr conej logiki,
której normalnie w poznawaniu przyrody nigdy cz owiek nie stosuje.
Co wi cej, wed ug Jezusa jest to grzech niewybaczalny ani w tym, ani w

background image

20

tamtym yciu. To grzech pokr conej interpretacji dzie Bo ych przy
normalnym u ywaniu rozumu we wszystkich innych okoliczno ciach. A wi c
pomylona logika stosowana tylko w ocenie dzie Bo ych przy osobistej
normalno ci i poczytalno ci cz owieka w innych sprawach.

Rzadko w jakiejkolwiek dziedzinie jest tyle nieporozumienia, co w odniesieniu
do Boga.

Bóg wydaje si cz sto niedorzeczno ci , ale naszego rozumienia, gdy
podmiot my

cy jest konglomeratem sprzeczno ci. Ma y kaliber rozumu nie

mo e si porywa na wyrokowanie o szczytach mo liwo ci. Aby wyrokowa
o Bogu, nale y niezmiernie wiele wiedzie o naturze

materii, naturze ycia i wiadomo ci. Wiedza szko y elementarnej
udekorowana nawet tytu em naukowym jest tutaj za ma a. Stopnie naukowe
oraz tytu y orzekaj tylko o sumie wiadomo ci wystarczaj cej do ich
osi gni cia, ale nie o m dro ci.

background image

21

7. Co da cz owiek w zamian za dusz swoj

(Mt 16, 26)

„Nie bójcie si tych, co zabijaj cia o, lecz duszy zabi nie mog . Bójcie si
raczej tego, który dusz i cia o mo e zatraci w piekle” (M t 10, 28).
Rzeczywi cie pot ga cz owieka ogranicza si do zabicia cia a cz owieka.
Poniewa zabity przestaje istnie , wypada z rachub wiata oraz ingerencji
ludzkiej. W kompetencji Boga jest dalszy ci g, niedost pny dla dora nej
sprawiedliwo ci s usznej czy nie.

Problem podstawowy - co da w zamian za dusz ? Czym przekupi spraw ,
odpowiednio j przyciemni albo rozja ni ? Nie tylko wed ug Jezusa, ale
jakiejkolwiek religii, zgodnym chórem wieków i tysi cleci cz owiek jest
nie miertelny, odpowiedzialny moralnie. Innymi s owy, niezniszczalny. Mimo
pe nej wiadomo ci mierci, wed ug ogólnych przekona statystyczna
wi kszo jest przekonana o egzystencji ludzkiej poza wrotami mierci. Od
paleolitu ju istnieje mgliste przekonanie o innej formie ycia po mierci.

Statystyczne przekonanie ludzko ci co do trwania cz owieka po mierci jest
równie podstaw chrze cija stwa, a tym samym Odkupienia. Nie ma
chrze cija stwa bez niezniszczalno ci ycia. Trwanie poza biologiczn
egzystencj jest podstaw ca ego Objawienia.

Po prostu cz owiek jest skazany na nie miertelno . Fakt narodzenia
cz owieka i obudzenia si jego wiadomo ci staje si spraw Boga, który
ukocha to stworzenie niezale nie, jak si uk ada b

rzeszota

przesiewaj ce ziarno i plewy. Wed ug Jezusa segregacja dokona si przy
schy ku wieków, jak w przypowie ci o k kolu i pszenicy to przedstawi .

Przyk adanie miary naukowej do cz owieka, to nasz „uczony” sposób
analizowania mo liwo ci wiary. Której? Tej z paleolitu, pozytywizmu,
agnostycyzmu, materializmu, idealizmu czy biologizmu? adna filozofia nie
zajmuje si po miertn dol filozofa i jego adherentów. Nie ma te fizyki
ci gn cej si poza grób fizyka i jego kadencji uprawiania nauki. To problem
sam w sobie. Cz owiek jest przeznaczony do nie miertelno ci. W odniesieniu
do cia a jest to adna trudno zwa ywszy, e materia jest niezniszczalna.
Nawet jako cz stka elementarna ulegaj c anihilacji, nie staje si ona niczym,
lecz dwoma kwantami wiat a. Odwrotnie znów kwanty wiat a anihiluj c,
staj si mas z adunkiem.

Cz owieka okre la jednak wiadomo , e jest my

mas biologiczn .

Masa, czyli wed ug fizyków masa yj ca, jest dotychczas taka niewiadom ,
jak wszelka masa i energia w fizyce. Co do drugiego cz onu - masy my

cej -

jest to zupe

niewiadom . To poj cie operatywne, ale nie wyja niaj ce

istoty. To samostanowienie i rozeznanie zwane wiadomo ci , pospolicie
dusz , nie powinno stanowi trudno ci dla naukowego widzenia, cho by
z tego powodu, e oba cz ony - ywa masa i my lenie - nie doczeka y si

background image

22

podstaw ich rozumienia. Gdyby my opowiedzieli si za bioelektronik ,

wiadomo mia aby cechy elektromagnetyczne z niewiadomym dla nas

sposobem indywidualizowania si w poznawczy podmiot. W ka dym razie
pole elektromagnetycznej jest równie niezniszczalne, czyli nie mo na go
doprowadzi do stanu zerowego. Mo e jedynie wykazywa zmiany stanu
energii.

Na smutn pociech mo na powiedzie , e wielu spraw nie znamy. Nie
wiadomo, w jaki sposób wiat o ma siedmiorak barw t czy albo w jaki
sposób oko widzi fal elektromagnetyczn od fioletowej do czerwonej poprzez
niebiesk , pomara czow , zielon , skoro fala elektromagnetyczna nie ma

adnego koloru, tylko ró

cz sto drga . Nie wiemy, jak niezwyk y szereg

reakcji chemicznych i stanów elektromagnetycznych czujemy jako ycie.
Z powodzeniem mo emy nie wiedzie , jak pewn cz sto elektromagne-
tyczn odbieramy jako nasz osobowo i to samo podmiotu
nazywanego ja ni .

dz , e elektromagnetyczna natura wiadomo ci jest o atwiejsza do

przyj cia ni biochemiczne uwarunkowania psychiki. Nie wiadomo nic
bowiem o sposobie, czyli mechanizmach, przechodzenia psychiki z reakcji
biochemicznych do stanu spodmiotowania. Tymczasem jest tam nie
kwestionowalna wi chemii z psychik , wi c reaguj cej chemicznie materii.
Personifikacja chemiczna jest bez porównania bardziej trudna do przyj cia
ni personifikacja pola elektromagnetycznego. Odpada czynnik materii.
Mamy do uwzgl dnienia tylko energi .

Termin duszy jest operatywniejszy i bli szy na skutek codziennej

ywalno ci. W ka dym razie psychologia mówi o wszystkim, tylko nie

orzeka, jak nale y rozumie dusz . Natura duszy nie jest dana, w sensie
poznana. Upraszczamy sobie równie sytuacj w odniesieniu do organizmu.
Mog go okre li w skali kwantowej jako uk ad chemiczno-elektroniczny,
albo najpro ciej potocznym terminem - cia o. Mo na przywykn do takiego

ownika synonimów. Naukowe zmodernizowanie nie jest trudne, wymaga

nieco os uchania i u ywania poj . Nie wiedziemy sporu o terminy duszy czy
elektromagnetycznej ja ni, wiadomo ci czy podmiotu, egzystencji. To
wszystko oznacza to samo. Autor nawet sam pos uguje si terminem duszy,
wiedz c o wszystkim innym. Chodzi jedynie o to, co Jezus powiedzia :
„Co w zamian za dusz odda cz owiek?”

owa Jezusowe o zamiennym oddaniu czego za dusz nabieraj innej wagi.

Oznaczaj niejako wykupienie si za zbawienie. Kiedy s uchaj cy podmiot nie
jest w sile wieku ani u szczytu pot gi, albo jest nastolatkiem nie my

cym w

ogóle o w asnej mierci, s to s owa obce, nieprawdziwe. Jezusowy zwrot
nabiera pe nej barwy i ostrza problemu, kiedy wszystko zaczyna od cz owieka
odpada , kiedy warunki ziemskie zmierzaj kolejno do zera, a w ród nich
ko czy si istnienie biologiczne. Co dalej? Przy absolutnym wypraniu
z doczesno ci staj si s owa Jezusa jednobrzmi ce.

background image

23

Zauwa my, e do zbawienia jest potrzebny pobyt duszy w ciele. Nie wystarcza
sama dusza skazana na wieczn egzystencj . Dusza musi przej niejako
praktyk wi zi z cia em w yciu cz owieka. Cz owiek ostatecznie jest ca y
i uczestniczy w dobru lub z u, uczestniczy w wiecznym szcz ciu czy
przekle stwie wiecznego istnienia.

„Có bowiem za korzy odniesie cz owiek, cho by ca y wiat zyska , a na
swej duszy szkod poniós ?” (Mt 16, 26).

background image

24

8. Symetria moralna

Symetri we Wszech wiecie odkryto dopiero na prze omie XIX i XX stulecia,
symetri bez której nie ma w ogóle zrozumienia fizyki cz stek elementarnych.
Natomiast symetri moraln w formie dobra i jego antywarto ci, czyli „dobra
ze znakiem minus”, stwierdzi ju cz owiek paleolitu. Powiedzia bym co
wi cej, poczucie symetrii nale y do istoty poznawania ludzkiego.

Jezus zaakceptowa symetri moraln , ewentualnie mo na to nazwa
symetri warto ci post powania ludzkiego. Bardziej obrazowo mówi c,
warto ci cz owieka jest jego przyodziewek moralny wyst puj cy zawsze jako
kontrast dobro-z o. Mo na inaczej to okre li : dobro ludzkie posiada zawsze
potencjalno wykonania z a, a z o znowu nie jest pozbawione potencjalno ci
dobra. Ten dipol, czyli dwubiegunowo , warto ci ludzkiej bierze si
ewangelicznie jako istotn cech natury ludzkiej. Dipol „dobro-z o” jest
nieodmienny i nale y go przyj jako „dane” w cz owieku. Technologia
Ewangelii nie eliminuje tej prawdy. Chodzi jedynie o cz ste, je li nie sta e
spolaryzowanie cz owieka w kierunku dobra. Jest to podstawowa
konstrukcja cz owieka zarysowana w Ewangelii ca kiem dobitnie w ca ym
post powaniu Jezusa. Wiadomo, e owa polaryzacja nie jest przeszkod
w przyj ciu Ewangelii. Dipol warto ci moralnej nie jest te przeznaczeniem
nie rozwiazalnym w cz owiecze stwie. Jezus wie, e dobro mo e wystarcza
na bardzo krótko u wszystkich, nawet u Piotra (zaparcie) czy u aposto ów
(ucieczka podczas pojmania Jezusa). Czy Jezus by przekonany o absolutnej
bezgrzeszno ci Marii z Magdali po darowaniu jej win? Uzdrowieni cudownie
nie mniej intensywnie krzyczeli „ukrzy uj Go” jak t umu. Ale nawet ta
oscylacja wokó dobra, ta niepewna polaryzacja nastawiona jedynie na
pozytywy ycia, jest warta jako pojedynczy akt. Je li dipol b dzie dobr wol
i ask ustawicznie niepokojony, tym samym jest zmuszony do
przebiegunowania si , tym atwiej przyjdzie kiedy moment trwalszej
stabilizacji, gdzie wypadkowa oka e si na Boskich liczyd ach pozytywna.
O to przecie chodzi w chrze cija stwie.

Ta chwiejna równowaga po czona ze zdolno ci do przepolaryzowania si
jest wynikiem wolnej woli cz owieka. Ten wybór pozostawi Bóg wy cznie
cz owiekowi. Cz owiek mo e wybra jedynie Boga lub Jego antytez . Wzlot
albo pe zanie po ziemi, niesko czono albo w asne zero. Wszelkie naciski
w imi dobra s ewangelicznie z e. Cz owiek pozostaje wolny w cznie do swej
zguby, je li tego pragnie.

Jezus wprawdzie nie by dipolem moralnym ani dipolem cz owiecze stwa, ale
nie by wolny od propozycji przepolaryzowania si Górze Pokuszenia,
w

Getsemani. Jako cz owiek podlega temu samemu prawu niejako

„z dworu”, nie z siebie.

Poznanie konstrukcji cz owieka i dróg aski Bo ej jest pierwsz chyba zasad
„Technologii Ewangelii”.

background image

25

9. Radykalizm ewangeliczny

Aplikacja Ewangelii wymaga pewnego minimum stanu duchowego - przyj cia
egzystencji Boga. Inaczej nie bierze si Ewangelii do r ki, co najwy ej jako
dzie o literackie z I wieku n. e. Uzyskanie wiary z nico ci przekona
religijnych nie jest wykluczone, ale nale y raczej do wyj tków. Co wi cej,
lektura Ewangelii i szczera ch uczynienia jej swoim systemem duchowo ci
wymaga wiary chrze cija skiej, inaczej co krok b dzie trudno . Ewangelia
stanowi program wiary przyniesiony przez Jezusa. W programie za ma
miejsce trudne do przyj cia bez wiary ludzkie pocz cie Jezusa, Odkupienie,
Zmartwychwstanie, Eucharystia, zbawienie, piek o, przykazanie wierno ci
w ma

stwie. Przez „technologi Ewangelii” nale

oby wtedy rozumie

zastosowanie Ewangelii do lepszego ycia. Do nabycia jakiej mistyki
codzienno ci przebywania na wiecie w normalnych okoliczno ciach
cz owieka, ale z pami ci o Bogu.

Ewangelia by a dobra dla s uchaczy z czasów Jezusowych, ale przy
dzisiejszym rozwoju inteligencji i wykszta cenia? Z obecnymi trudno ciami
znalezienia szcz cia w ma

stwie, prawa do wolno ci my li, do dzia ania

i wyboru, Ewangelia wydaje si anachronizmem czekaj cym na rewizj poj
wed ug niektórych orientacji chrze cija skich.

„Technologia Ewangelii” to nie styk z Jezusem tylko, ale konfrontacja
naszych poj z Jego wymaganiami celem pój cia za Nim.

Trudno ci realizowania w cz owieku postulatów ewangelicznych nale
równie do „technologii Ewangelii”. Wynika to z podwójnego powodu. Wiara
odznacza si kolosalnymi trudno ciami przyj cia niektórych zdarze , jak
pocz cie Jezusa i ca a scena Zwiastowania, Zmartwychwstanie, Eucharystia,
pot pienie, u Izraelitów za tamtych czasów synostwo Bo e Jezusa. Stosuje
si wtedy tak zwane „wybiórcze Credo”, pozostawiaj c 0,5 prawd
zawieszonych, jako ma o prawdopodobnych. Druga okoliczno to moralny
program Jezusa, zw aszcza odpuszczenie grzechów, nierozerwalno
ma

stwa, wyrzucenie nienawi ci, wierno ma

ska. Stosuje si

wówczas ten sam unik przyjmowania wybiórczego niektórych tylko
postulatów moralnych. Mo e to wypa 0,3 wed ug wspó czynnika naszej
akceptacji.

Tymczasem poza liryzmem ewangelicznym, czu

ci serca Jezusowego dla

grzeszników, wspó czuciem ma ym na wiecie, twardego poszukiwania
prawdy, Jezus jest radykalist i typem na wskro m skim. Jezus nie jest
tylko poet , jest cz owiekiem czynu. Radykalizm Jezusowy jest bezwzgl dny,
mówi o odci ciu r ki, która gorszy, wy upaniu oka prowadz cego do z a.
O przyj ciu krzy a i na ladowaniu Go.

da okre lonej decyzji. Przyszed

sia niepokój moralny oraz intelektualny, g osz c prawdy Bo e. W Jezusie
nie ma niedo stwa. Jest konsekwentny. Wyposa a w ask dzia ania
i wyboru w yciu. Przebacza bez miary, daje ask nawrócenia, wytrwanie

background image

26

w dobru, dary Ducha wi tego, si modlitwy - wszystko zapewnia o mocy
Ewangelii. Cz owiek nie jest rzucony tylko na fal dobra z przewidywanym
zatoni ciem w bezliku z a.

Jezus nie jest pejza yst

ycia. Jest konkretem. „Technologia Ewangelii”

realizuje si podwójnym torem - wyznawania prawdy i czynu pe nionego
przez cz owieka. Jezus nie usypia z a w cz owieku. „Technologia Ewangelii”
jest pój ciem za Nim. Na ca ego. Aktywnie. Nie w marzeniu. Po wyborze
królestwa niebieskiego, bez ogl dania si wstecz Gdyby nie ten radykalizm
ewangeliczny, nauka Jezusowa nie da aby rezultatu na wiecie. Radykalizm
Jezusa jest jednocze nie si chrze cija stwa i czynnikiem przebudowy

wiata. Ambicje ewangeliczne s

wiatotwórcze, wed ug innych nawet

wiatoburcze. Nie ma zreszt ró nicy.

Jezusowi zawierza si ca kowicie jako Bogu i przyjmuje si Jego postulaty
nowego cz owiecze stwa albo rezygnuje si z Ewangelii. W przypadku
bezsilnego szamotania si , a wi c bitewnego zgie ku w duszy mi dzy dobrem
i z em - realizuje si Ewangeli . Od czego s grzesznicy- powiedzia by kto
rzeczowo. Jezus nie szuka ludzi kompletnie sko czonych w swoim
ewangelicznym wystroju. Poszukuje zabiegaj cych o znalezienie si w Dobrej
Nowinie. Z tych powodów Jezus nikogo nie wyklucza za jego winy, jego al,
jego rozdarcie wewn trzne, za jego upadki.

Jezus to nie sztywny radykalizm. To radykalizm dobry, cierpliwy,
wybaczaj cy, radykalizm d wigaj cy cz owieka wy ej. Nie ma w sobie nic
z bezwzgl dno ci i t poty wymaga , a potem jedynie sankcji. Jezusowy
radykalizm ma kszta towa cz owieka, a nie ugniata . To radykalizm
pedagogiczny. Bo y radykalizm.

background image

27

10. wiat si p awi w informacji

Rozgada si kiedy po ludzku wiat niewprawn jeszcze mow . Podkre li
swoj antyzoologi sapiensów. Z rozgadaniem rozczyta si , zapisa
informacj papirusy, tabliczki gliniane Mezopotamii, pismem pokry
pergaminy. wiat si jawi ci gle lepszy, ustawicznie rozmowniejszy.
Upowszechnia szybko informacyjn przez wynalazek druku. Wreszcie

wiat zapragn p ywa w informacji, pluska si w bitach. Pocz tkowo

bawi o dosiadanie elektromagnetycznego „rumaka” fali no nej i jazda
wiadomo ci z zawrotn szybko ci

wiat a. wiat omywa si

wie strug ,

wkrótce lawin , ostatnio powodzi informacyjn .

piemy si w bitach informacji, bitach rozrywkowych. Weso ych,

prawdziwych, k amliwych, przera aj cych i pocieszaj cych, w bitach
udanych i zmy lonych ku zbudowaniu cz owieka, kupiecko-handlowych,
bitach naukowych oraz infantylnych, codziennych wydarze i g boko
schowanych, jawnych i zaszyfrowanych, rozkosznych, pe nych humoru,
beztroskich, bitów krzyku ubogich przeplatanych bitami brzusznego rechotu
sytych, ludzkimi i antycz owieczymi, tajnymi bitami sztabów walcz cych
stron, bitów wmieszanych jak gdyby niechc cy w bezkresny ocean
informacyjny.

Toniemy i chlapiemy si dla utrzymania si na powierzchni, by nas bity nie
zala y, nie zrabowa y spokoju ducha i ycia, by zazna rado ci bycia na

wiecie.

Poda elektromagnetyczna wiata wzros a w ostatnich 70 latach przesz o
10 000 razy, a lokalnie milion razy w porównaniu z naturalnym t em
elektromagnetycznym, jaki prezentuje przyroda i uroda ziemi. Nie tylko
krzy uj ce si kierunki propagacji fal elektromagnetycznych nas otaczaj , ale
równie niesiona na nich informacja tak gustownie wymieszana
i przyprawiona sosem technicznych wielko ci i mo liwo ci, e budzi zachwyt.
Jeste my gotowi zwariowa dla pieni dzy, wygody i rozrywki z pod czeniami
do banku informacyjnego rozmaitych dziedzin naukowych, kosmicznych,
stratygraficznych, medycznych i zabawowych.

Morze informacyjne jest ustawicznie w fazie rozwojowej. Co 10 lat podwaja
si ilo nadajników elektromagnetycznych. Dochodzimy do zawrotnego
obiegu bitowego. G boko morza informacyjnego mierzy si grubo ci
otoczki elektromagnetycznej pochodzenia cywilizacyjnego, otoczki wokó
Ziemi. Jest to elektromagnetyczny „oddech ludzko ci”. Informacja si ga
najdalszych planet.

Gdyby cz owiek mia naturalny zakres wiadomego odbierania wszelkiej
cz sto ci elektromagnetycznej, zwariowa by w potwornym szumie
informacyjnym. Nasze zmys y nie odbieraj pól elektromagnetycznych poza
zakresem optycznym, czyli wiat em. Wystarcza jednak przekr ci

background image

28

potencjometr swego radia i przesuwa powoli skal pasma, by si
zorientowa , e bytujemy w morzu informacyjnym. wiat jest rozgadany,
rozwrzeszczany, popl tany, ci gle kto mówi, g osi, wymawia, nadaje
sprzeczne i równoleg e rzeczy, z przekonania, dla pieni dzy, dla
przyjemno ci, dla podniesienia kultury i pogn bienia innych. Morze
informacji przelewa si , odwraca, wypi trza, cichnie, zanika, nads uchuje,
obserwuje, przeinacza, obraca, wtyka swoje, zmusza do przyj cia, bo si nie
wy czysz z morskiego szumu.

Od czasu do czasu ten jednostajny szum bitowy przerywa jak b yskawice
informacja o gwa townym zatoni ciu promu p yn cego przez kana
La Manche z kilkuset ofiarami, informacja o zarytym samolocie, który
przelecia Atlantyk szcz liwie i przed lotniskiem wbi si w skarp dziobem,
o eksplozji gazów w glowych i mierci termicznej górników. Lokalnie
o przejechaniu si mamusi i tatusia w asnym samochodem po swoim
dziecku, które w spowodowanym wypadku wypad o z wozu przedni szyb .
Na odmian próba zamachu na Papie a. Sukces opanowania raka
w medycynie i leczenie torfem, szcz liwe bity o noblistach z pytaniem za co?
Pozdrowienia nauki i mierci posy amy w kosmos. B dziemy mieli coraz
ambitniejsz

mier i coraz bardziej uczony zryw. Co Bóg zawini ? Nie wo ano

Go przy konstrukcji rakiety. Informacja. Przera liwa, ale nasza - ludzka.
In ynier – informatyk - obliczy , jak dawk bitów informacyjnych otrzyma a
ludzko ?..

Huraganowa informacja, e sprinter x-narodu skoczy o milimetry wy ej od
zesz orocznego rekordzisty wiata, dwa narody walcz po dwóch stronach
siatki, wygrali, jak przewidywano - „nasi”. Seksualny skecz po ameryka sku
podany z homoseksualnymi odpowiednio przyprawionymi perwersjami.
I bezmiar jeszcze innych godnych uwagi bitów powoduj cych szok prze ycia
takiej informacji. Morze jak morze, w informacji tak samo, raz ruchliwe, to
tajemniczo spokojne, w najwi kszej ciszy poch ania tysi ce ludzi.
Informacyjne morze jednych wynosi, innych pogr a, bawi i przybija, morze
miliardów zdarze , zachce , pomys ów, zagra , ujawnie i tragizmów.

I w tym wszystkim zachowa sw osobowo , nie zbzikowa bitowo ani
szumowo, utrzyma sw lini , w asn indywidualno , rozwija nie w takt
ko ysanki informacyjnej, ale wed ug jakiego konsekwentnego planu
dzia ania. Kiedy z informacji tworzy si bezp ciowy i bezrozumowy koktail
bitowy, absorbuj cy ustawicznie i zapraszaj cy na rozko ysan hu tawk
rzeczywisto ci.

Morze informacyjne nastraja do zajmowania si wszystkim, by okaza swoj
inteligencj dobrze obeznanego, a faktycznie wi cej si nie jest. Morze
informacyjne dzia a w

nie unifikuj co na psychik biorców. Ludzie

od ywiaj si tym samym serwisem informacyjnym, jedz duchowo z tej
samej blaszanki z ustawicznie gotuj , bigosem wszelkiej i nijakiej kuchni
bitowej. Cz owiek si staje kurkiem blaszanym na starych ko cio ach,
obracaj cym si wed ug kierunku fali wietrznej. Szkoda jedynie, e kurek jest
ograniczony „dó -góra”, mieliby my wspania y harmonogram bigosowej

background image

29

indywidualno ci. Osobowo „wszechnico ci”. Na fali no nej ycia cz owiek
si staje bitem podstawowej informacji „tak - nie”, „jest - nie ma”. Na scenie
przesuwa si jak ka dy przedmiot do momentu jego zniszczenia. Nie odgrywa

adnej roli prócz uwzgl dnienia w statystyce jako „jeden” i jako po ykacz

i trawieniec bitów. I jako pad o, które ju

adnej informacji nie odbiera.

Gabaryt cia a wraca w obieg pierwiastków chemicznych via mogi a.

Ewangelia indywidualizuje statystyczny bezmiar jestestw ludzkich.
Wydobywa poczucie swojego ja, odpowiadaj cego za ycie i po miertny bieg
wieczno ci. Dla Boga nie jest wa na masa cz owiecza o wadze milionów ton

ywego cia a z przej ciem do martwej materii. Jezus jest Bogiem

pojedynczego cz owieka i zbiorowo ci. My

c o wiecie nie zapomina

o

pojedynczym cz owieku. Trzeba rzeczywi cie mie wmontowany

multikalkulator w g owie, eby obraca miliardami egzystencji ludzkich tylko
wed ug zasady warto ci statystycznej. Bóg nas nie widzi jako mas . Nie
operuje poj ciami i ogólnikiem zbioru. Nawet w masie cz owiek zostaje sob .

Jezus okre la swoje stanowisko jasno - „co w zamian za dusz swoj da
cz owiek?”

Tylko Bóg nie patrzy na nas statystycznie i nie operuje poj ciami zbiorowymi
w gu cie - wygin a populacja jasnow osych, tej minuty zmar o milion ludzi
na wiecie, przemiana pokole . Bóg pojedynczo chodzi wokó ka dego. Nie
jestem przecie jedynie elementem zbioru zwanego ludzko ci .

Nie chc by tylko statystycznym cz owiekiem. Jezus nie odkupi statystyki
ludzko ci, lecz poszczególnego cz owieka.

background image

30

11. Modernizacja czy ponadczasowo ?

Kiedy zachwycano si archaicznym j zykiem Wujkowego przek adu Pisma

wi tego, hebraizmami Starego Testamentu, przypowie ciow fabu .

Transfuzja czasu i stylu bywa snobizmem, a niekoniecznie wzmocnieniem
rezonansu prze

. Obecnie unowocze niamy styl Ewangelii. Nawet

zachowanie Jezusa widzieliby my ch tnie w nowoczesnej formie. Gdyby
Jezus

dzisiaj, zamiast na o

ciu, by mo e wjecha by do Jerozolimy

traktorem lub „Gol-fem”, osnowa niektórych przypowie ci by aby
zaczerpni ta z techniki, bardziej przemawiaj cej ni porównania z ycia
rybaków czy rolników. By mo e Pawe poszukuj c odpowiednika dla
wyra enia mistycznego cia a Jezusa, u

by nie anatomicznych nazw

cz onków i narz dów zespolonych fizjologicznie w funkcjonaln ca

, ale

okre lenia uk adu scalonego sterowanego ask wys

on przez Krzy .

Czy mo na mówi o „technologii Ewangelii”, je li przez technologi rozumie
si b dzie proces produkcyjny? Oczywiste, e tak. Co wi cej, mo na równie
mówi o technologii przygotowywania wi tych przez ask , o technologii
Opatrzno ci odbieranej przez cz owieka, o technologii mi osierdzia
i Odkupienia. G oszenie Ewangelii mia o na celu tworzenie wiernych, wi c
produkcj Ko cio a. Ludzko mia a si sta fal no

Ewangelii. I tak

przecie by o zawsze, bo g oszenie Ewangelii nie jest niczym innym jak
procesem technologicznym przetwarzaj cym poj cia s uchacza o Bogu. Dzieje
Apostolskie i Listy Paw owe to po wszystkie czasy dokumenty, jakiemu
procesowi technologicznemu zosta poddany Szawe . To na ywo pisana
kronika, jakiej technologii u

Bóg, by wykszta towa t posta .

Jednocze nie dawanie wiadectwa o Jezusie to nic wi cej, uchwyci w asny
proces aplikowania Ewangelii w sobie przez obserwowanie aski
i uzgadnianie z ni swego sposobu stawania si

wiadkiem Bo ych dozna .

wiadek Jezusowy to cz owiek, w jakim stopniu przeszed proces

technologiczny Ewangelii i pragnie si podzieli przebiegiem tego procesu
jako dowodem, e Bóg dzia a w taki w

nie sposób. Sposobów jest za tyle,

ile osób na wiecie.

Dawa

wiadectwo Jezusowi, to przedstawi proces technologiczny, który

Bóg zastosowa , by uczyni mnie tym, czym jestem. Nie da si oddzieli tego,
co uczyni Bóg we mnie, jednak istotne jest zawsze to, co Bóg zdzia

.

Podmiot wyst puje jedynie dla autentyzmu wypreparowania cz owieka ask
Bo .

Zdaje si , e w odbiorze Ewangelii odgrywa znaczn i pod wiadom rol jej
folklor. Jezus w oprawie czasów i kultury, zwyczajów i tradycji. Lubimy
post p i dumni jeste my z niego, przepadamy jednak za folklorem i jego
prymitywizmem. Wydaje si nam, e prymityw folklorystyczny jest reliktem
nie tylko zwyczajów, ale lepszej jako ci ludzi. Jest co w tym prawdy.
Intelektualny post p ludzko ci ma swoj wymow , ale jako ludzka si

background image

31

psuje, traci ze swej dostojno ci naturalnego powabu, codziennej a adnej

dro ci ycia. Folklor ma pewien wdzi k wynikaj cy w

nie z tej

tradycyjnej jako ci kulturowej. Innymi s owy, post p dokonuje si za cen
rozwoju intelektualnego i uwstecznienia cz owiecze stwa na co dzie . Ka da
epoka ma swoj typow produkcj filutów, cwaniaków, mydlarzy, spryciarzy,
parazytów spo ecznych, typowych aberracji post pu ludzko ci, czasami
nawet negatywnych wyznaczników rozwoju. Folklor to resztki spo ecznego
dobra i pi kna.

Nie chcia bym Jezusa we wspó czesnej oprawie i Ewangelii pisanej przez
dziennikarzy oraz telewizyjnego filmowania Jezusa w akcji. We wspania ym
eposie mierci Jezus przemawia do mikrofonu w ród 500 milionów chorych
czekaj cych na swoj kolej. Wspania e. Ten sam t um uleczony domaga si

mierci. W Jezusa wmówiono, e szykuje swoje pa stwo o zaborczych

intencjach. Leczenie jest chwytem strategicznym, a adn mi

ci do

cierpi cego cz owieka. Gdzieniegdzie zacz y si ju ruchy inspirowane przez
Jego nauk . Nie trzeba b dzie Ewangelii,. wystarcz fa szywe dokumenty
procesu i jak zawsze wiadkowie o dziwnych oczach widzenia zawsze tego, co
jest aktualnie potrzebne.

Jupitery przygotowane na wypadek ewentualnego za mienia S

ca.

Radiofonizacja sprawdzona.

Precz, precz nawet z tak wyobra ni . Ju wol g upaw min turysty
pozuj cego do zdj cia w ród b ysku fleszów na miejscu, gdzie kiedy sta
krzy Jezusa. Subtelny ból, jaki straszny i wi ty jednocze nie, podczas

mierci Jezusowej w Ewangelii jest nie miertelny jako sposób Odkupienia.

Jest bolesny, ale nie smutny.

Odró niam trudne czasy i adne czasy, obie charakterystyki si nie
wykluczaj . Przede wszystkim Jezus nie umar by na krzy u, tylko
przypadkowo, a raczej skrytobójczo. Znamienne bowiem jest, e w miar
post pu ludzko ci coraz inteligentniejsi staj si idioci i miewaj napady
sza u na wybitne dzie a sztuki, jak „Pieta” Micha a Anio a, „Stra nocna”
Rembrandta czy historyczna figura w. Wojciecha w srebrze z katedry
gnie nie skiej. Dlaczego mia by si nie rozwin idiotyczny szok na punkcie
wybitnych osobisto ci? Mamy ju próbki z papie em Janem Paw em II.

Nie chcia bym Jezusa zamiast w Jerozolimie w Nowym Jorku, Londynie,
Moskwie, Tokio czy Pekinie. Jezus depta ziemi umi owan przez Boga od
tysi cy lat, ziemi

yzn , nabrzmia naukami proroków, ziemi z histori

Bo ej mi

ci do niej! Ziemi Obiecan . Ziemi Przymierza.

Przede wszystkim nie móg by Jezus pos ugiwa si przypowie ciami
w nauczaniu. Wspó czesny cz owiek nie ma czasu na oczekiwanie ko ca
zmy lonej fabu y, gdzie dopiero w ostatnim zdaniu wiadomy staje si sens.

Wspó czesno odar aby Jezusa z ca ego uroku tamtej ziemi, ludzi, klimatu.
Ponadto Jezus historyczny jest obecnie w naszej wyobra ni podretuszowany.

background image

32

Jest dla ka dego „nasz”. Ten yj cy dzisiaj by by postrzegany jako osoba
znajduj ca si w zasi gu teleobiektywu. Daleka przesz

dodaje uroku

czasu.

Zamiast czterech przecudnych Ewangelii, dzie a historycznego i literackiego,
powsta yby uczone dysertacje ród owe - teologiczna, filozoficzna,
socjologiczna, pedagogiczna. Ch odne, rozumne p ody naszej epoki, dziwne
ju w nast pnej, zapomniane po kilkuset latach. Zamiast apokryfów
ewangelicznych zjawi yby si kontrdysertacje: Jezus i niebezpiecze stwo
konfliktu ludzko ci. Polityczne wykorzystywanie nauki Jezusowej. Jezus
i

równo spo eczna. Jezus zwodziciel narodów i ustroju wiata.

Niedorzeczno cudów ze stanowiska nauk empirycznych. Najbardziej
kontrowersyjny cz owiek ostatnich 500 lat, czyli od powstania nowo ytnej
nauki. Jezus i niebezpiecze stwo ekonomiczne wiata, skoro najlepsz
„cz stk ” wybran jest siedzie u Jego stóp i ws uchiwa si w Jego s owa
jak Maria (por. k 10, 42). Nie obs

one kombajny, zmarnowane niwa.

Niewydajno kopalnictwa i hutnictwa. Popularno Jezusa i zagro enie
spokoju publicznego. Dezorganizacja ycia gospodarczego i zwodzenie

umów. Co wreszcie medycyna na to wszystko?

Nie chc , w adnym wypadku nie chc Jezusa yj cego dzisiaj. w naszym
skomplikowanym i napi tym wiecie. Ten Jezus sprzed dwóch tysi cy lat jest
najpi kniejszy i znacznie bli szy ni hipotetycznie wspó czesny. On jest
dzisiejszy nasz

wie

ci czucia, rozumienia i urzekania prostot . Wol

tego Jezusa niesionego wiar tylu pokole ludzkich, tylu porywów serca,
przyj tego cierpienia, zapatrzenia w Nim z mi

ci. Jezusa mojej

wspó czesnej, bo ywej wyobra ni i wiary. Wszystko, byle nie Jezusa
ogrodzonego wspó czesno ci , w czym innym tak mi blisk .

background image

33

12. Bóg przekonuje sceptyków

Za ewangelicznych czasów cuda bywa y nagminnie. Czegokolwiek Jezus
dotkn albo tylko wypowiedzia - stawa o si cudem. Chorób znacznie
wi cej, ni Jezus uzdrawia . Ewangelizacja sz a równie torem cudowno ci
innych zdarze , nie tylko samych uzdrowie .

Cuda bywa y dawniej... Czy moc Bo a si sko czy a? Nie, nie wierz
w

ustanie mo liwo ci Bo ych. Zreszt ustalmy wreszcie, e cudami

niekoniecznie musi zajmowa si s

ba zdrowia. Jakiekolwiek zdarzenie

trudne, niepospolite, wymagaj ce interwencji lekarza lub nietypowego go
zbiegu okoliczno ci, czy zdarzenie w niebywale skróconym czasie - mo na
nazwa przynajmniej niezwyk ym. Zreszt zdarze na wiecie dokonuj si
miliardy dziennie i które s cudowne, a które nie, to zale y od wielu
okoliczno ci Boskich i ludzkich.

Wierz cy by em zawsze, nie polowa em jednak na cudowno ci, anim pragn
by

wiadkiem cudu. Bo ja wiem, mo em wydawa si nie wart ujrzenia

takiego zjawiska. Zreszt nie musi Bóg dzia

cudów, by w Niego uwierzy .

Nie chc cudów i koniec. Bogu si nie podpowiada dobroci.

Mija y lata i zwykle si one rzekomo ci gn w monotonii codzienno ci. Kiedy
tam wpadnie w pole uwagi jakie zdarzenie. Nazywa si je szcz liwym
przypadkiem, niekiedy przywidzeniem albo przypisuje si to w asnej
zr czno ci. Nadal si ma przekonanie, e ongi bywa y cuda. Mniejsza
krytyka, atwowierno , prymityw wiedzy. Znowu si tam co trafi w yciu, e
trzeba si zastanowi , bo odbiega od codzienno ci. Dlaczego nie ma by
du ym szcz ciem? Przecie cz owiek jest akomy na szcz cie.

By o si takim m drcem, dopok d nie trzeba by o bardzo wnikliwie ledzi
przyrod . W ród przyrody znajduje si równie cz owiek. W tworzeniu syntezy
przyrody trzeba porównawczej analizy faktów, wyostrzonej uwagi i my lenia.
Segregowania faktów na zwyk e, urojone, niecodzienne, nade wszystko
potwierdzone. Sama obserwacja przyrody bez udowodnienia nie wystarczy.

Trzeba jedynie pami ta , co by o i jak by o. Musi by ci

czasowa

obserwacji. Zaczynaj si w ród pojedynczych zjawisk fakty dubeltowe tego
samego typu. Jeste przyrodnikiem, masz wi c swój sposób metodyczny -
potwierdzenie faktu. Tego ju nie nazwiesz przypadkiem. Tylko informacja
z podwójno ci to samych zdarze :

a) Badania w Górach wi tokrzyskich. Niebezpieczna robota zw aszcza po
deszczu, lisko na kwarcytach. Zapomina si o przestrodze danej
pracownikom. Nie cofa si ty em. Po lizg. Pracownik powiada, e pada em
jak w zwolnionym filmie, wykr caj c si tak, by spokojnie si po

. Mog o

by

le - uderzenie g ow o ska y, z amanie kr gos upa, przetr cenie

ramienia, z amanie nasady czaszki. Wiedzia em, e by to jedynie cud.

background image

34

Po pewnym czasie w tej samej okolicy zapada si prawa noga w dziur
przykryt listowiem. Otwór si ga po kolano. Dlaczego nie by o krwawego
otarcia o ostr kraw

, zwichni cia stopy lub z amania nogi? Rozumiem.

Dublet zdarze . Powtórzenie w innej wersji.

b) W klasztornej kuchni uziemnionej rurami wodoci gowymi na wierzchu
i paskami blachy wbetonowanymi w posadzce, dwóch kucharzy i ja. Czekam
jeszcze na trzech pracowników. Bracia zakonni proponuj przej cie do
ma ego refektarzyka obok. Potworny grzmot pioruna po wej ciu do
pomieszczenia. Kucharz idzie zamkn okno w kuchni. Wraca
z przera eniem w oczach - piorun uderzy w kuchni . Wy upa ko o
kratownicy ciekowej kawa ek posadzki. Min o oko o 2 minut od naszego
wyj cia. Gdyby my byli wszyscy w niewielkiej kuchni przy tym uziemieniu,
staliby my na drodze pioruna. Prze ycie wielkie. Zapar o dech na sekundy.
By rok 1956. Podczas burzy nie wchodzi em ju nigdy do kuchni.

Min o 12 lat. Musz pój zapyta o pracownika, wybra si na ysic
z nowym kucharzem. W kuchni zmywa pomoc domowa i podrostek ch opak.
Odchodz od tej samej kratownicy ciekowej. W w skich drzwiach mijam si
z piorunem kulistym. Widz , jak w tablicy rozdzielczej powstaje drgaj ce
powietrze jak w upa na polach i trzask. Obs uga widzia a piorun, jak
uziemia si w kratownicy. Wieczorem mierz czas odej cia od tego miejsca
do drzwi, w których by o spotkanie. Cztery do pi ciu sekund. By rok 1968.
Potwierdzenie to samo ci ?

c) Marysia Gonek, lat 15, sz a na majowe nabo

stwo. P dz cy ulic

Lubartowsk w Lublinie z góry „Tytan” zawadzi o id

brzegiem chodnika

i na miejscu zabi . Tego dnia by a spowied szkolna, u której ona by a.
Z s siedniej apteki wyskoczy ksi dz i udzieli jeszcze rozgrzeszenia. U ywam
przyk adu w katedrze lubelskiej... Kiedy przysz o do referowania dziwnej

mierci, spada napi cie w sieci miejskiej, yrandole zamiast wieci jasno,

staj si czerwone, robi si mrok. wiece elektryczne w yrandolach ledwo
utrzymuj czerwony kolor. Robi si niesamowicie, szczególnie mnie,
prowadzi em j na cmentarz.

Po kilku miesi cach w katedrze w Che mie Lubelskim podczas kazania
z przedstawieniem Marysi Gonek i jej dziwnej mierci powtarza si to samo
zjawisko – spada napi cie sieci, yrandole ciemniej , przyjmuj barw
czerwon , ale nie gasn zupe nie. Zrobi o mi si dziwnie i przera liwie. Nie
pomn roku, ale gdzie 1950. Czy znowu dublet?

d) Rekolekcje wielkopostne dla studentów w odzi u Jezuitów. Rzadko mówi
konferencje o Matce Bo ej, unikam uzewn trznie w asnych widze
duchowych. Tym razem by a taka konferencja. By a po owa tygodnia - roda.
Kl cza em przed konferencj na ambonie, gdy zgas o wiat o nade mn i po
mojej stronie ko cio a. Przeciwleg e jarzeniówki o lepiaj . Jak na ironi

arówka nad g ow rozja nia si na kilka sekund i definitywnie ga nie.

Konferencja zepsuta nastrojowo. Mój manuskrypt nieu yteczny. Lubi go

background image

35

mie pod r

dla niezgubienia sekwencji mowy. Po konferencji dowiedzia em

si , e spali a si instalacja elektryczna w tej cz ci ko cio a.

Równy tydzie pó niej w Lublinie równie rekolekcje akademickie. Mo na
powtórzy t sam konferencj , równie w rod wieczorem. W zakrystii za

no, nie mo na si skupi . Ucieczka na pi terko przy ko ciele

akademickim. Jest Podniesienie. Trzeba zej . Jedno Ave jeszcze. W tym
momencie ogromny huk i ciemno zupe na. Ko cielny przychodzi ze wiec .
Mijam na pó drogi zakr t i tablic rozdzielcz . Opalona wybuchem spi cia
dwóch faz. Mija bym t tablic i mog em snop ognia w twarz otrzyma w
ciasnym przej ciu. Konferencja Maryjna po tej przygodzie. Po owa ko cio a
ciemna. Za du o ju potwierdze !

e) Nowa fauna kambryjska, wyprawa taksówk do Poznania, gdzie moi
konsultorzy, prof. M. Ró kowska i ówczesny doc. J. Fedorowski. Mam sen.
Asfaltow nawierzchni , lekko na skos porusza si odci ta ludzka d

jakby

ucieka a z szosy. Telefon od Ró kowskiej. Konsultacja dzie pó niej, jest
zaj ta. Ten sam sen nast pnej nocy o uciekaj cej d oni ludzkiej podpieraj cej
si palcami. Modl si , by to nie sta o si m odej towarzysz cej mi osobie.
Lepiej mnie staremu straci d

. Wyjazd o 3 rano taksówk . Niedaleko

miejscowo ci Ko o jad cy przed nami TIR ucieka do rowu. Widz p dz cego
„Stara” z góry ta cz cego na jezdni w po lizgu. Skr camy nad sam rów.
„Star” mija nas dwa lub trzy metry poza tylnymi ko ami i l duje w rowie
odwracaj c swój bieg.

f) Podczas pracy w rejonie ysicy mieli my dwa namioty. Wieczorem ko o
godziny 22 na namiocie trzy paski grubo ci palca, najwi kszy oko o 20 cm

ugi, po bokach dwa mniejsze pomara czowo-seledynowe. Zjawisko trwa o

ponad minut . Na rano by a planowana penetracja w wozu z r baniem

upkowego dna potoku. Obudzony Czesiek wtajemniczy mnie noc , e nikt

nie chce i do tego w wozu. Wiem, e setki niewypa ów artyleryjskich po
wojnie stamt d wyci gano. Przestroga? Czy wró y mier po uderzeniu
kilofem w zap on?...

By rok prawdopodobnie 1958. Bodaj w 22 lata pó niej podczas pobytu
w sanatorium na Dolnym

sku znajdowa em si o szarówce wieczornej nad

brzegiem stawu. Wieczorem szuwary s ledwo dostrzegalne. Nagle staw
rozja ni si

tym wiat em. „Co to? wiat o?” Towarzysz ca osoba

poradzi a z niepokojem i do domu. Wyra nie wida szuwary, padaj cy ich
cie na powierzchni wody i brzegi. Trwa o mo e kilkadziesi t sekund. Brak
potwierdzenia tym razem? Nic nadzwyczajnego si nie sta o. Mo e wi c
iluzja?

W sanatorium w Mosznej korzysta em ze starej, niebywale ci kiej maszyny
do pisania. Napi ta praca w du ym pochyleniu i uwaga spowodowa y
którego dnia niezwykle silny ból mi dzy praw skroni i brwi . Prac
nale

o przerwa tym bardziej, e nast pi o przekrwienie prawej powieki.

Lekarz po powrocie do domu kilka dni pó niej stwierdzi wylew do oka. Ca a
bia kówka by a jednostajn krwaw mas z wyj tkiem t czówki. Lekarz

background image

36

uwa a to za szcz cie, e tak wielki wylew dokona si do oka, a nie do
mózgu. W dodatku dno oka jest nienaruszone.

Widzia em ju raz wiat o. Ostrzega o wówczas. Tym razem uspokoi o
w obawach. Nawet tak drobnymi sprawami zajmuje si Bóg. Rozumiem.
Dzi kuj .

Dawniej bywa y cuda... A dzisiaj? Czy ich nie ma? Chyba cz owiek sta si
bardziej sceptyczny na sprawy Bo e i nie dostrzega wokó siebie niczego poza
pospolito ci . Cz owiek nie tyle sta si realist , co raczej gapiem wiata. Nie
pami ta, nie umie ycia podgl da ani dostrzec czego nietypowego. Cuda
dziej si ka dego dnia. Ale Pan Bóg nie bierze ludzkiego barana za ucho i
nie szepce mu: „Uwaga, bo teraz b dzie si cud robi ”.

Mocy Bo ej nie zabrak o do cudu. Zgubi a si uwaga cz owieka. Ka dy z nas
mo e zarejestrowa kilka przynajmniej zdarze , których nie da si wyja ni
codzienn prawid owo ci .

Dualizm zdarze analogicznych jest dla ugruntowania sceptyka
o cudotwórczej mocy Boga, kiedy osobi cie patrzy na dziwy wyja nialne
kryteriami Bo ymi. Ostro nego badacza przyrody trzeba przekona
o niezwyk

ci potwierdzaj c j now niezwyk

ci , lecz analogiczn o ile nie

prawie tak sam . Dobry Bóg dzia a cz sto nie tylko pojedynczymi
zdarzeniami w zaskakuj cych okoliczno ciach. W mojej Ziemi wi tej -
Górach wi tokrzyskich - naliczy em szczególne zag szczenie dziwów
Bo ych. rednio raz na dwa i pó roku dzieje i co , co mo na jedynie do Niego
odnie .

ycie jest pe ne dziwów Bo ych. Trzeba umie tylko patrze .

background image

37

13. Dok d odszed

, Jezu czasów ewangelicznych?

mieszna, ale niemniej prawdziwa jest mo liwo zab dzenia w terenie,

który si dok adnie zna. Albo z y dzie , albo po piech czy dzia anie klimatu
na uwag i zaczyna si chodzi po spirali wracaj c ci gle do i samego punktu
tylko o malej cym promieniu. Zamkni ty kr g b du terenowego, to nasza
dola w niektórych okoliczno ciach, które wydawa y si zwykle bardzo proste
i czytelne. Choroba, nieszcz cie, jesie

ycia, jakakolwiek troska albo po

prostu sm tna godzina. Taka zwyk a bardzo sm tna w yciu. Ucieka si
wtedy w szcz liw jako do wspomnie przesz

ci. Te stany zrodzi y chyba

jakie ogólne ludzkie przekonanie o szcz liwych ongi czasach, jakowy
Saturnaliach, o przepad ym raju. W tym ostatnim wypadku cho by
minionego dzieci stwa.

Takim azylem dobra odbijaj cego si od codziennego t a pozosta a Ewangelia.
Ale wtedy stawia si pytanie: gdzie si podzia y owe czasy szcz liwych
nieszcz ników dotykaj cych Jezusa z wiar , e to zmienia wszelkie z o na
inn warto . Czy dzisiaj mniej nam smutno na skutek post pów
w medycynie i mniej sm tnie ni tamtym? Przecie dzisiaj s choroby, na
które lekarz wydaje wyrok mierci. „Nie ma innego wyboru.” Kiedy tak samo
bywa o. Te werdykty nie sko cz si nigdy w ludzko ci. A przecie w Twoich
czasach mia y one koniec i to pomy lny. Gdzie si podzia o Twoje przedobre
serce?

Ucze - Nie podejrzewa Ci nikt, e to by jedynie chwyt, na który we mie si
ka dego. Gdzie jeste dzi w godzinie sm tku i w szarej godzinie naszego

yciowego smogu? Na jakich Ci drogach szuka ?

Jezus - Na tych samych, na których jak twierdzisz, dozna

ponad

dwudziestu cudów ycia. A gdyby sobie przypomnia dok adnie, to by oby
ich trzydzie ci. Sam by

na tych drogach. To by a twoja przecie droga. Inni

maj swoj w asn . Zaskakuj cz owieka dobrem.

Ucze - Czy dlatego zagarn

ludzi w potrzask wiary swoimi cudami

i dzia aniem dobra, by ich potem udr czy ? Najpierw powo

szcz liwych

prostaków na aposto ów, a potem musieli wypi Twój kielich goryczy.
Prawda, e si radowali z tego powodu. Czy a tak Ci kochali, e smak
znale li w cierpieniu dla Imienia Twego?

Jezus - Nie ma wi kszej mi

ci jak ycie odda za kogo . Oni to rozumieli.

A je li chcieli i radowali si z takiej mo liwo ci?

Ucze - Je li taka jest miara mi

ci w odniesieniu do Ciebie, to ja Ci

jeszcze w ogóle nie kocham. Szukam czasów ewangelicznych, ale nie jestem
cz owiekiem z Ewangelii. To ca y i najwi kszy paradoks. Je li mo esz mnie
zmie ci mimo wszystko w kategoriach cz owieka ewangelicznego...

background image

38

Jezus - Zauwa , e w mojej Ewangelii jest miejsce na ró norodno typów
ludzkich, a wszystkich czy to samo - moja nauka. Pozostawiam
indywidualno ka demu cz owiekowi, bo mu j da em jako znak
rozpoznawczy jego to samo ci. Znajdzie si miejsce i dla ciebie.

Ucze - To samo to moja w asna dusza, któr stworzy

na swój obraz

w miliardowym wariancie jako niepowtarzaln jedno . Przywi za em si do
mojej duszy, nie wymieni bym jej na adn inn . Mo e by grzeszna,
kapry na, zbola a, zm czona, stara, ale w asna i przecie Twoja z natury. Nie
gniewaj si , e Ci tak uparcie tropi na Twoich ewangelicznych cie kach.

Jezus - Jak ty ma o jeszcze wiesz o mnie. A przecie tak cz sto bywa

na tej

samej drodze. I ta nale y do moich najmilszych. Spowiadaj c dawa

moje

mi osierdzie. To przecie droga, na któr wprowadzi

drugiego cz owieka.

Nigdy mnie nie widzia

w ród nowoczesnych Magdalen, dzisiejszych

Piotrów, s

bowych Nikodemów, zm czonych codzienno ci Mart

i zas uchanych we mnie Marii? Nie zauwa

obok mnie wspó czesnego

otrostwa, które segregowa o si na refleksyjne z alem, e jest takie jakie

jest, i to drugie cyniczne? Nie zauwa

nigdy nowoczesnych Judaszów

z Niekariotu? Wszystko jak w Ewangelii, bo te przebywanie moje w ród
grzeszników jest zawsze moim powo aniem Mesjasza. Ucze - Rozumiem ju .
I ja bardzo cz sto bywa em na Twej drodze ewangelicznej, radowa em si
ka dym zbli eniem cz owieka do Ciebie. Widzia em w doros ych dzieciach
pi kno duchowe, widzia em tragizm l ku przed Tob . Wystarcza mi kki ton
mowy, agodniejsze s owo, aby stopnia y opory i panika zjawienia si przed
Tob . P aka mi si chcia o ze wzruszenia, gdy ludzie na moich oczach
odkrywali dopiero Ciebie. Dos ownie odkrywali Boga, jakiego w ogóle nie
rozumieli. Boga dobroci, Boga mi osierdzia i przebaczenia.

Jezus – Niczego wi cej nie dostrzeg

?

Ucze - Jak na wszystkich drogach Ewangelii towarzyszy o Ci z o nie nabyte,
ale chyba wrodzone, wynikaj ce z wypatroszenia duszy ludzkiej.
Towarzyszy a Ci nienawi w imi najszczytniejszych idea ów, nawet samego
Boga. Niewiara i nieufno . Walka z Tob , „bo przyjd Rzymianie” itd.
Powiedz, Ty wiesz, czy obecne czasy s er zaczynaj cego si
krypto otrostwa? Mikro otrostwo na parotygodniowych p odach jest od
dawna znane i praktykowane. Z okazji Twojego mi osierdzia op akiwano
kogo niezwykle bliskiego. Pada o jakie zdrobnia e imi pieszczotliwie
wypowiadane. Pociesza em w Twoim imieniu. Za moment inny cz onek
rodziny te zrozpaczony, pada to samo kochane imi . Pytam kto to, jedyny
brat, siostra czy matka? Nie - piesek. Skamienia em. Ohydne z o dzia a
parali uj co sw bezczelno ci i brutalno ci .

Na pewno zadrwi em pod wiadomie udzielaj c Twojego przebaczenia
grzechów za butelk wódki, któr kto dosta za zdobycie podpisanej kartki
spowiedzi przed lubnej. Z rozmów na placach fabrycznych wiem, e bywa
taka praktyka. Wybacz mi.

background image

39

Przebacz, e w sporze cz owieka z Tob bra em stron tego pierwszego. Nie
w znaczeniu akceptacji grzechu. Kiedy mia em do wyboru postawi spraw
na zwyk ych podstawach przepisów porz dkowych w udzieleniu sakramentu
i nale

o odmówi odpuszczenia grzechów, wybiera em stron cz owieka.

Jego rozpacz, jego ból, jego poczynaj

si dezintegracj psychiczn . al mi

by o cz owieka. Stawa em po jego stronie. Nie wiem, Jezu, ukarz albo
wybacz, by em zdania, e Ty nie chcesz rozpaczy z roz

eniem psychiki.

Odpuszcza em w Twoim imieniu. Gdy przez d awi ce zy pos dzano mnie, e
jestem dobry, zwraca em im uwag , e dobry jeste tylko Ty. Tam niech
adresuj swoj rado . Wybacz, ale ja naprawd nie wygrywa em sytuacji dla
mojej chwa y. Bola o mnie serce. To cz owiek, taki jak i ja. Równie biedny.
Tak mi cz sto by o w yciu potrzebne jedno dobre s owo - i nie znajdowa em
go…

Ju wiem. Nie Ty odszed

daleko od stylu ewangelicznego. Nie czasy si

zmieni y. My stan li my poza Ewangeli na co dzie . I dlatego wierz c, tak
nam bywa nijako. W najlepszym jeszcze wypadku - jako niewyra nie.

background image

40

14. Nie ma chrze cija stwa bez materii

Zak adamy, e ludzko jest w ogólnych rzutach my li, poczynaj c od
najprymitywniejszych przejawów do wspó czesnych wy yn - nieomylna
w istotnych aspektach. Ró na mo e by co do drugo- i dalszo-rz dnych
szczegó ów. Odwieczne przekonanie ludzko ci przypisuje bogom oprócz
transcendencji jeszcze materialno . Chocia bogowie przewy szaj
kompetencj cz owieka, s jednak materialni. Ten sam element materialno ci
nosi duch w stosunku do ywego cz owieka, jak wykazuj rytua y
pochówkowe u starych ludów ró nych grup etnicznych. Najbardziej
charakterystyczne s one dla staro ytnych Egipcjan, natomiast obrz dek
celtycki wyposa

zmar ego w rynsztunek i jad o, religie azjatyckie wierz

w reinkarnacj , greckie w przej cia do herosów, a wi c niejako pó bogów,
rzymskie lararia.

Wiara jest odwiecznym wspólnym elementem ludzko ci. To nie tyle fantazja
czy b dzenie, co wyraz buntu przeciwko mierci, a wi c najstarszy
zdecydowany protest przeciwko konieczno ci umierania z zupe nym
unicestwieniem. Wspólne elementy logiczne ludzko ci s nie tyle b dem, co
genialno ci mimo prymitywizmu. Nie dziwna rzecz, e Jezus realizuje te
wszystkie sny i marzenia ludzko ci. To powszechne prawo mierci
z anihilacj wszystkiego, co cz owiecze, z ama Jezus zmartwychwstaj c,
i u wi ci materi , która jest wieczna podobnie jak Bóg. Materia ziemska,
w naszym przypadku - biologiczna - nie wyklucza niezniszczalno ci. Tym
samym mo e by w jaki sposób nie miertelna, jak wszelka materia.
Cz owiek s usznie si buntowa przeciwko prawu mierci. Nawet na
dzisiejszym poziomie wiedzy fizykalnej uznaje si niezniszczalno wszelkiej
materii, tym samym biotycznej.

Nie ma co si dziwi patrz c na Jezusa. Bóg kocha materi . Jest ona Jego
tworem. Jezus jest przecie Bosko-ludzkim w

em natur. Jest to

najistotniejszy w ze w chrze cija stwie.

Oddzielili my filozoficznie Boga od materii, poczytuj c to za dwie
kra cowo ci wykluczaj ce si zupe nie. Tymczasem Bóg przejawia si
w dzia aniu na materii. To mylna wizja, e Bóg sam si materi kala. Dzie o
stworzenia jest przecie mieszaniem materii przez Boga i to w takiej skali, e
najwi ksi fizycy nie wiedz , co to jest materia, a najwi ksi biolodzy s
zupe nie wyprani z jakiegokolwiek racjonalnego poj cia co do o ywienia
materii, nie mówi c ju o niewiedzy wywlekania inteligencji z materii

ywionej. Styk Boga z materi jest tak zaszyfrowany, e mimo zawartego

przymierza z ludzko ci , zwyci stwa ducha nad mierci , sakralizacji materii
cho by w sakramentach, materia jest chybotliwym gruntem naszych
przekona . W Jezusie schodz si wszystkie t sknoty ludzko ci
o nie miertelno ci ducha i cia a. To istotny punkt ludzkiej inteligencji
z twórczym buntem. Zmartwychwstanie Jezusa, to szczytowe misterium
wiary, dziwnie koresponduje z odwiecznymi przekonaniami ludzko ci.

background image

41

Rzekome mroki ludzkie w przesz

ci s znacznie mniejsze od mroków

obecnej wiedzy o materii.

Pogranicza wiary i wiedzy nie da si obej ani skwitowa milczeniem. Gra
o mo liwo ci „transcendencji przyrodniczej”, nazwijmy to umownie, a wiar
bywa zwykle zapalna i podejmowana najcz ciej z niedoborami po stronie
zarówno wiary, jak i nauki. Mimo woli trzeba si zapyta o kompetencje
upowa niaj ce do rzeczowego zabierania g osu na tym zapalnym pograniczu.

Wielostronne ujmowanie naukowe materii o ywionej poszerza znacznie nasze
pojmowanie Zmartwychwstania, uwzgl dniaj c wieczno by ej masy

ywionej.

Wierz c, wolno mi analizowa i bada pogranicze Boga i materii,
najdziwniejsze pogranicze, bo przechodz ce przez moj ludzk natur , cho
nie w nadziei zast pienia wiary przez nauk . I tutaj wiedza mo e si ga
swoich szczytów. Prawdopodobnie nie wykorzystano tego momentu wiary dla
wielko ci rozeznania przyrodniczego. W tej chwili mo emy sobie pozwoli na
dwa odst pstwa od metodologicznego kanonu nauk przyrodniczych: po
pierwsze - istnieje ju tak wielki park szczegó owych wiadomo ci zdobytych
w eksperymentalnych warsztatach nauki, e zaaplikowanie twórczej idei nie
jest odst pstwem na rzecz dowolno ci my lenia. Rozumie si to jedynie
w

fizyce teoretycznej, gdzie gwa townie oczekuje si nowych idei

inspiruj cych nauk o materii. W tej samej sytuacji znajduje si wspó czesna
biologia przy kompletnym niestety lekcewa eniu dedukcyjnych za

,

mimo niezwykle licznego materia u do wiadczalnego. Po drugie - zamiast
uwa

wiar za opozycyjny ciemnogród, sta nas obecnie na obiektywn

analiz odwiecznych przekona ludzkich i wydobywanie t drog twórczych
inspiracji w odniesieniu do materii o ywionej. Krótko mówi c, trzeba
najpierw co reprezentowa , co zrobi , do czego doj i nie by jedynie
encyklopedyst wiadomo ciowym.

Oczywi cie aden robot naukowy tego nie zrozumie, w ciasnej przestrzeni
intelektualnej odbieraj c to jako nawrót do obskurantyzmu. Prawdziwy
twórca poszukuj cy nowych orientacji, najbardziej nawet paradoksalnych,
nie pogardza tak metod . Ameryka skie fabryki my li, które na swoim
koncie maj niebywa e wyniki, wzbogac si zapewne o nowe aspekty
intelektualne.

Wracamy do zmartwychwstania. Od czasów spotkania Paw a z areopagiem
w Atenach do dzisiaj, zmartwychwstanie rozpatruje si w skali fizjologicznej,
czyli arcyb dnej. Skala fizjologiczna jest obecnie jeszcze domen weterynarii.
Biologia posun a si dalej do skali molekularnej i submolekularnej.

ostatni reprezentuje bioelektronika.

Zmartwychwstanie nie jest wi c cofni ciem procesu destrukcji struktur
i fizjologicznych funkcji oraz ich wtórnym powo aniem do bycia. Okaza o si ,

e zmartwychwstanie by o ju dawniej trudnym punktem chrze cija stwa.

Pawe wyja nia istotne tre ci zmartwychwstania. „Wsiewa si to, co

background image

42

zniszczalne - powstaje za niezniszczalne; sieje si , co niechwalebne -
powstaje chwalebne; sieje si , co s abe -powstaje mocne; zasiewa si cia o
zmys owe - powstaje cia o duchowe” (l Kor 15,42). Zmartwychwstanie mo na
okre li jako biologiczn trudno wiary. Pawe wyklucza to samo
fizjologiczn zmartwychwsta ego cia a, tym samym anatomiczn
odpowiednio . Wcze niej zgani Jezus fizjologizm zmartwychwsta ych cia
w rozmowie z saduceuszami.

Czy wobec tego nie nale

oby przyj odpowiednio to samo ci mi dzy

pierwiastkami chemicznymi organizmu ywego i zmartwychwsta ego?
Pozosta aby wi c to samo fizyczna lub analogia cia a biologicznego
i zmartwychwsta ego, je li to mo na w ten sposób okre li . Nie chodzi rzecz
naturalna o wyja nienie dogmatu naukami przyrodniczymi, lecz
o

przybli enie w jakim stopniu wyobra eniowo zagadnienia. W ród

wszystkich stanów materii najwi ksz dynamik odznacza si stan plazmowy
materii. Wynika to z bioelektroniki. Plazmowe struktury nazywaj si
pinchami i mog przybiera przeró ne konfiguracje. Mo na by wi c
zaryzykowa „pinch cz ekokszta tny”. Ale najpierw co to jest plazma? To stan
materii sprowadzony do adunków elektrycznych w równej ilo ci, w tym
wypadku elektronów i adunków dodatnich. W sumie plazma jest
elektrycznie oboj tna, ale zachowuje si jak ciecz elektryczna. Pinch
plazmowy jest to wi ksza g sto

adunków obojga znaków w pewnej

przestrzeni. By oby to pewne ugeometryzowanie bioplazmy. Pinch staje si
bardziej dynamiczny od zwyk ego t a plazmowego, w którym powstaje.

Wydawa oby si ze stanowiska to samo ci fizycznej cia a, e jest wszystko
w porz dku. Istnieje przenikalno plazmy przez materi , dynamiczno ,
mo liwo przybierania kszta tu. To samo fizyczna z cia em kiedy
posiadanym. To samo mog aby istnie w przypadku posiadania niektórych
elektronów, które bra y udzia w procesach biologicznych cia a. Szkopu nie
rozwi zany jest tu nieco analogiczny jak w identyfikacji cia a jako swojego,

asnej równie psychiki, wiadomo ci ci

ci tego samego istnienia

i

inteligencji. Podmiotowanie jest ci gle w nauce nie rozwi zane.

Identyfikacja pinchu plazmowego jako w asnego kiedy cia a jest spraw
nadal otwart . Trudno jednak si ga do dna tajemnic, których ostateczne
rozwi zanie zna tylko Bóg. Mo emy jednak du o wi cej wiedzie na temat
natury zmartwychwsta ego cia a ni Pawe .

Przedziwnie b dzie zapewne wygl da ten moment poznania sytuacji, która
jest koniecznym nast pstwem stworzenia materii z nico ci, czyli pró ni,

ywienia materii, wyprowadzenia z niej inteligencji i zmartwychwstania

w ludzkiej postaci pinchu materii plazmowej zidentyfikowanej jako w asne
kiedy cia o. Jeste my w potencjalno ci pozna by mas cia a o ywionego
Bo moc . Niepotrzebnie przekopali my definitywn granic mi dzy Bogiem
i materi . A przecie materia jest zawsze na styku z moc Bo , czyli na
kontakcie energii Bo ej i materii. Uwidacznia si to nie tylko podczas
tajemnicy Wcielenia Syna Bo ego, lecz ca ej historii stworzenia i zbawienia.
Wszystko staje si prostsze, gdy si rozpatruje materi w skali kwantowej.

background image

43

15. Ewangelia dla intelektualistów

Dobrze wypad o Jezusowi, bo za Jego czasów intelektuali ci w sprawach
Boskich byli takimi samymi prostakami, jak i znawcy poga stwa. Jezusowa
forma opowie ci o Bogu potwierdzana zastanawiaj c cudami wystarcza a, by
w tym ujrze now rzecz w dotychczasowych wierzeniach. Intelektualny

wiat ydowski w swojej masie by opozycyjny wobec wszystkiego, co si

odnosi o do Jezusa, cho by ubocznie. Klimat by ca kiem nowoczesny
w

spo ecze stwie rozbitym na frakcje górne, podejrzliwe i niech tne

wzgl dem mot ochu. Spo ecze stwo dzieli o si na wybitnych sytuacyjnie
i pariasów, z oficjalnym podzia em na proklamowanych grzeszników i nie
mniej spo ecznie napi tnowanych zawodem celników.

Trudno sobie wyobrazi , jak powinna wygl da Ewangelia pisana dla
intelektualistów wszystkich epok, przyk adowo naszych obecnie, w jakiej

redniej arytmetycznej mi dzynarodowej.

Ten i ów inteligent chcia by dzi Jezusa zmodernizowanego, a wi c Jezus
z aktówk pod pach , dosiadaj cy „Volvo” lub „Forda”. Teren przemówie
by by nag

niony, by miliony wyra nie s ysza y. Wokó Jego osoby zamiast

aposto ów goryle pilnuj cy bezpiecze stwa Mistrza. Mo e wi c
unowocze niona i zmodernizowana w formie Ewangelia

przy tej samej tre ci? Nauka nazywana przez pierwszych chrze cijan „drog ”,
odpowiednio przystosowana, eby nie by o za du o wymaga , ale nieco wi cej
rabatu na wspó czesno . Trzeba du o „amerykanizmu”, by unowocze ni
Jezusa do stadium nakr cania autentycznego i powtarzanego przez wieki
filmu o Jezusie, pod frapuj cym tytu em „Jesus Super Star”, z odpowiednimi
przybli eniami do sytuacji uzdrowicielskich. Znowu na odmian Jezus ma
konferencj prasow , jak si cuda produkuje. Tym razem lekarze naturali ci
w uzdrawianiu musz t okazj wykorzysta . Wreszcie paru re yserów
teatralnych szykuje sztuk z nowoczesnymi reklamami. Udzia bierze Jezus,
by si pokaza

wiatu. Ale... dokonuje si zamach na Jezusa, uchodzi ca y,

bo nie przysz a Jego godzina jeszcze. Zamachu dokonuje idiota, bo ci maj
jedynie wszelkie prawa nawet w bezprawiu. I dobrze, e istniej tacy ludzie,
nie ma si do nich alu z racji inteligentnej niepoczytalno ci. Ukrzy owanie
jest ekstra sensacj filmowan ze szczegó ami. Dosy , dosy nowoczesno ci.
Precz z tak widowiskow Ewangeli . W unowocze nionym spo ecze stwie
pr dko by si Jezus ze swoj karier Mesjasza postarza i poszed by do
przechowalni zdezaktualizowanych filmów.

Jezus nigdy nie jecha na kapry nej fali no nej t umów. Jezusa prze ywa si

boko w pojedynk , nie na spektaklu ani w filmie. Bo e, jak to dobrze, e

Twój Syn sta si naszym Cia em tak dawno i pozosta w prostocie Ewangelii
dziwnie tak dzisiejszy, jak ongi . Pseudointeligencja jest straszn rzecz ,
gorsz ni naturalne prostactwo.

background image

44

Dosy . Nie chc parodii nowoczesno ci w moim Bogu, który jest tak ywy
i m ody, jak obecna chwila. Wol mozolnie sk ada drobne epizody mojego

ycia w obraz Boga, tworz c Jego histori w moim yciu.

Marzyciele zracjonalizowanej g upoty nie wzi li pod uwag , e ich przeboje s
modne kilka dni i co nowego wkracza na modn aren , elektryzuje
ko owatych. Pr dko w manifestacyjnym t umie zjawi yby si transparenty
z napisami „Jezu, wracaj do nieba, ziemi nam zostaw”. Rumaki podkute
kaprysem i rozleniwieniem bywaj nied ugo w biegu.

Dobrze, e Ewangelia ma zamkni ty kszta t, e nawet jej interpretacja nie
mo e si ga nihilizmu ani faz mody, e w ród zwe nionych idea ów,
pokr conych g ów jest jaki stabil, na którym mo na si oprze . Nie wszystko
na szcz cie jest ruchom pod og naszych mikroidea ów yj cych
kilkana cie dni do nast pnej gruntownej zmiany idea ów na wiecie.

Jak dobrze, e Jezus chodzi po ziemi tak dawno, e mówi przypowie ci, e
jest zrozumia y dla prostaków i geniuszy, e nowoczesny cz owiek ka dej
epoki odnajdywa sens przeznaczony dla siebie, bo nowoczesnymi oczami
i m od dusz czyta prastar tre , której nigdy nie przybywa, jakby ci, co j
pisali, robili to na kach z anemonami w rozkwicie, w ród palmowych ga zi,
pod pachn

winnic w rozwiciu albo figowcem. Zamkn li wieczn m odo

tre ci i formy, odkopywanej przez ka de pokolenie z jednakowym pietyzmem
i o dziwo - nowocze nie.

owaczom nie jest potrzebna znowu zawi

, by cokolwiek rozumie . Na

zebrania naukowe i sympozja o nowo ciach my

cego rozumu przychodzili

z prasowym artyku em, bo to tak adnie, po dziecinnemu by o tam wy

one.

Szkoda, e bez kolorowego obrazka. Nowo ci naukowe atwiej wtedy ledzi
przy naszym zm czeniu i trudno ciach analizowania ich prawdziwej czy

amliwej tre ci. Tym uczonym prawda jest potrzebna w dziecinnym

rozdrobnieniu, bo g owa nie lubi trawi kamieni teorii. Nie przesadzajmy tak
z tymi uczonymi. Prawdziwy uczony potrafi sam sobie zbanalizowa , czyli
upro ci z

ono . Prawda, coraz cz ciej szkoda mu fatygi.

Nie trzeba inteligentom innej Ewangelii. Miar w

nie inteligencji jest

zdolno przybli ania sobie wizualnie przesz

ci znajduj c w niej nie

starzej

si tre .

Kto nie s ysza nigdy wstaj cego brzasku dnia po krótkiej nocy, nie s ysza ,
jak s

ce nuci swój hymn poranny, nie widzia ognia zmieniaj cego barwy

gór wysokich o zachodzie, nie s ysza ko ysanki puszczy, nie dotyka
upieczonego piasku pustyni, nie widzia uciekaj cego s

ca zachodz cego

nad morzem, ton cego szybko w wodzie. Bo e, raz jeden musz gwiazdy
sypa

wietlisto ci w pogodn noc i to kontemplowa . Kogo nigdy piorun

nie ciga ... i wreszcie min nie wyrz dzaj c szkody na yciu. I wiele innych
rzeczy jak dymy kadzielne kartoflisk, jesieni kapi ce z oto drzew. Bo e,

background image

45

trzeba mie

yw dusz , wra liw , dostrzegaj

wi cej ni oczy psa

prowadzonego na smyczy. Trzeba umie patrze . To podglebie Ewangelii i jej
sensu.

Inteligencja w obliczu Ewangelii to nie dyplom doktorski, tytu profesorski,
godno uczonego, my liciela, papiery artysty. le mówi … Ewangelia po

szym czasie obcowania z ni zaczyna dzia

cz owieka. To sprz one

oddzia ywanie. Musi by co , co gwa townie zbli a do Ewangelii, a potem
wpada si w obr b jej si przyci gaj cych i ch onie si j ca ym jestestwem.
Ewangelia bierze w posiadanie. Jarzmo Jezusowe staje si nie do porzucenia.

Inteligencja w ka dej epoce w stosunku do Ewangelii polega na umiej tno ci
wybierania z otego py u prawdy o Bogu w starym i jedynym korycie
ewangelicznego piasku codzienno ci tamtych zamierzch ych czasów. My l
wówczas jest ci gle ta sama, wie a i dzisiejsza, nade wszystko w asna
ka dego cz owieka, na ka dym etapie historii wiata.

My si mylimy przypisuj c tyle w

ciwo ci starym pergaminom notuj cym

Ewangelie. wie

i powab Ewangelii daje cz owiek swoj niezaprzeczaln

nowo ci nadawan jej w

nie przez u ytkownika. Nie mówi czytelnika.

W

Ewangelii nie ma czytelników, s jej u ytkownicy, kontynuatorzy,

poszukiwacze, szcz liwi znalazcy, cisi odkrywcy.

background image

46

16. Historyzm ewangeliczny

Cz owiek pozbawiony historycznego patrzenia na ycie jest zwierz ciem bez
czasu przesz ego. Jest nawet mniej ni zwierz ciem, ono ma bowiem histori
biologiczn swej filogenezy, a z ontogenezy przynajmniej matk -samic ,
której potrzebuje do czasu zupe nej samodzielno ci. Historyzm w yciu
cz owieka zjawi si bardzo dawno jako odkrycie czasu przesz ego
z rzutowaniem na czas przysz y. Cz owiek z nie istniej cego ju czasu
minionego zrobi sobie czas przesz y, czyli historyczny. Przeskoczy czas
tera niejszy i stworzy poj cie czasu przysz ego, którego jeszcze przecie
fizycznie nie ma. Cz owiecze stwo w tym rozumieniu to operowanie trzema
rodzajami czasu, a nie tkwienie jedynie w tera niejszo ci.

W tym uj ciu cz owiek nie jest jedynie zwierz ciem oznaczonym nazwiskiem,
nie jest zwierz ciem zamieszkuj cym stajni czy obor .

Ewangelie s czysto cz owieczym epizodem Boskim, a wi c maj w pe ni swój
historyzm. Zacz si on ju od stworzenia cz owieka i jego upadku.
Nawiasem mówi c, upadek jest równie spraw wy cznie ludzk . Jest
przekre leniem niejako Boskiej przesz

ci cz owieka i czynnikiem

z konsekwencjami w przysz ym czasie, cho w czasie tera niejszym zosta a
zaci gni ta wina.

Historia Ewangelii rozpocz a si na kilkana cie tysi cleci przed przyj ciem
Jezusa. Symbolem stoj cym jak tajemniczy znak nad ludzko ci by a
niewiasta i w .

Historyczne korzenie Ewangelii si gaj bardzo g boko w czas cz owieka,
cho tera niejszo Ewangelii trwa a bardzo krótko - ko o trzech lat. W skali
ludzko ci jest to czasowe nic, ale nie tutaj.

Jednym z cudów ewangelicznych nie dopatrzonym przez nikogo jest wieczna
tera niejszo Ewangelii. Ona jest taka dzisiejsza, e nawet niepowtarzalne
zdarzenia, jak m ka, Zmartwychwstanie czy Wniebowst pienie nie s wcale
przesz

ci . Chyba tajemnic Ewangelii jest tera niejszo obecnie, mimo

przesz ego czasu dwóch tysi cleci.

Nawet wi cej - cz owiek bez smakowania historycznej wagi Ewangelii niezbyt
pojmuje Jezusa, rozumie cud jako zdarzenie pozaprzesz ego czasu nie
istniej cego ju dzisiaj, nie doznaje nigdy ywego odczucia wiary. Nie zobaczy
smugi aski przesuwaj cej si wyra nie przez jego ycie. Nigdy nie dozna
fizycznie obecno ci w nim i obok niego aski Bo ej.

Istniej oczy, które patrz , a nie widz . S r ce, które dotykaj

, a nie

potrafi oceni dotkni tego kszta tu. W dziejach ludzkich jest to niemal
codzienne, cho absolutnie nie jedyne. W sprawach Bo ych - to regu a. By o
to wsz dzie, gdzie wyst puje ludzka percepcja. Tak by o w Starym

background image

47

Testamencie, jak si wyra aj prorocy. Takiej doli Jezus czyni c dos ownie
na przytomnych oczach ludzkich cuda, których nie pojmowano. Czy
katarakta na oczach w zetkni ciu z akcj Bo ? Czy zas ona rzucona na
twarz rzekomego cz owiecze stwa i reakcja i Bo e sprawy?

Jezus i Ewangelia s w przechodzie jedynie. Jezus by w drownym
Nauczycielem, id c rzuca s owa prawdy. I szed dalej. Ewangelia okazja
w yciu s uchaczy. Chwytano w lot, od razu, po refleksji znacznie pó niej,
kiedy jakie zdarzenie yciowe nagle uderzy o w rezonansie z prze ytym

owem Bo ym. Albo nigdy.

Tak rozumiej c dochodzi si do wniosku, e Ewangelia jest spraw obecn ,
zawsze dla ka dego pokolenia aktualn . Dziwna rzecz - czytaj c cztery
Ewangelie oko o 40 razy w ci gu 60 lat ycia mo na w nich za ka dym razem
zupe nie inn tre znale , synchronizuj

z aktualnym stanem duchowym

cz owieka. Zna si niemal na pami tre tych ksi g, a nagle jakie zdanie
daje w

ciwy w danej chwili rezonans, którego jakby si nigdy nie

dostrzega o przedtem. Z czytaniem Ewangelii zwi zana jest aska Bo a. Ale
i co mojego - historia Boga w moim yciu. Historyzm Ewangelii nie mo e by
oderwany od wyznacznika czasu w osobistym yciu. Te dwa historyzmy -
ewangeliczny i mój - musz si jako styka albo skrzy owa . Po prostu
pozwoli przemówi Jezusowi, kiedy uzna to za stosowne. W sposób, który
Jezus b dzie uwa

za najbardziej stosowny dla mnie. Ja musz by

wiadom historii Boga w mojej duszy.

Mów do mnie. Spraw, bym to zauwa

odró niaj c Twój g os od szumu

wiata. Spraw, bym instynktownie dostrzeg nawet w Twoim szepcie, e to

dla mnie.

background image

48

17. Bóg - technologia i cz owiek

Trzy wielko ci, z tego jedna dana, druga stworzona, trzecia za stanowi
wypadkow poprzednich. Mo e to by uzasadnieniem tytu u tego rozdzia u.

Nie trzeba Panu Bogu niedyskretnie zagl da przez rami , co i jak robi.
Po prostu Bóg si nie kryje z metod swego dzia ania. O ile dobrze poznano
ju taktyk Bosk , atwo odtworzy technologi u wi cania cz owieka.
Technologia jest terminem wzi tym z produkcji fizyko-chemicznej i to w skali
przemys owej. Technologia to przebieg procesu, który prowadzi do udanego
wyniku. W tym wypadku chodzi oby o produkcj Cz owieka - pisanego
z wielu powodów od du ej litery. Najwa niejszym zadaniem cz owieka dla
zapobie enia atawizmowi, czyli wstecznej ewolucji do zwierz t, jest pog bia
ustawicznie cz owiecze stwo. Naszym przeznaczeniem jest stawa si ci gle
cz owiekiem. Rozwój retro nie prowadzi nigdy do zwierz t z powrotem, lecz do
okropno ci, którym zwierz ta nie podlegaj . Jest to smutnym wydarzeniem
zmienionego kierunku ewolucji cz owiekowatych. Rola Boga to u atwienie
procesu hominizacji. Niestety cz owiekiem nie jest si z tytu u wpisania do
ksi g ruchu ludno ci, lecz rozwoju cech cz owieczych w mo liwie
maksymalnym wymiarze. Lud mi si nie rodzimy. Lud mi si dopiero
stajemy. To psychologiczna okoliczno ró ni ca nas od zwierz t. Zwierz
jest tym, czym si rodzi. Cz owiek jest tym, czym si stanie w trakcie ycia.
Jest pos giem przyrody, który sam musi si dopiero wyrze bi nadaj c sobie
cechy cz owiecze. Kanony starohelle skiego pi kna w rze bie, cho urzekaj
nie miertelnym pi knem, s lichym refleksem w porównaniu z dojrza ym
pi knem ludzkiej duszy.

W tym miejscu wkracza Pan Bóg ze swym sposobem realizowania dobra,
pi kna i prawdziwo ci. Cz owiek nie jest po to, by wieczne hosanna Mu
wy piewywa . Niczego Bogu nie brakuje do chwa y. Racja istnienia Boga jest
w cz owieku, by potrafi si ima Boskich kanonów Prawdy, Pi kna i Dobra.
Cz owiek za grzebi cy si w mniej lub bardziej udany sposób do tych wy yn
jest czym przepi knym w samym mozole parcia ku Bogu.

Zasady technologii Boskiej w tworzeniu cz owieka:

1. Pozostawi cz owiekowi dobrowolno wyboru.
2.

Pozostawi cz owiekowi z udzenie, e wszystko zawdzi cza sobie.

Przyjdzie taki moment, e sam zrozumie, jak niewiele znaczy
w procesie hominizacyjnym.
3.

Najwi kszy nawet m drzec jest tylko raczkuj cym dzieckiem ku

dobru. Bóg kocha go tak, jak my kochamy urok dziecka staraj cego
si wywo

u miech ojca i matki.

4. Dyskretnie wspiera ustawiczn

ask wysi ki ucz owieczania si .

5.

Droga ku cz owiecze stwu wymaga cierpliwo ci zainteresowanego

i Boga.

background image

49

6. Upadaj cego trzeba podnie i wybaczy mu „po lizg”.
7. To wszystko w jedynym motywie - doj cia do niesko czenie dobrego Ojca,
jak gdyby pod ss cym dzia aniem Jego Mi

ci!

Technologia ewangelizacji to dobrowolne podjecie drogi hominizacyjnej
z poczuciem mi

ci do niesko czonego Dobra. Bez przesady jest to proces

dwustronnej mi

ci. Jedna zawoalowana, niesko czona w intensywno ci,

mi

p on cego ognia (ignis ardens), druga - mi

dziecka grzebi cego si

w stron intuicyjnie wyczuwanego Boga. Dziecko nie zna logicznych racji
mi

ci. Czuje j ca ym swoim jestestwem biologicznym. Czuje nieomylnie.

Technologia Ewangelii nie ma nic z produkcji przemys owej. Wszystko
natomiast z potrzeb ucz owieczania si na co dzie , instynktownego
szukania dobra, wyczuwania mi

ci Bo ej. Technologia Ewangelii zamyka

si w relacji Ojciec-dziecko, Bóg-cz owiek. Bez Jezusa by aby tylko ide
starotestamentowej mi

ci Jahwe do Izraela. W Nowym jest wype nieniem

tre ciowym, bynajmniej nie domniemanym tylko, lecz rzeczywistym w Mi

ci

ukrzy owanej. Technologia Ewangelii ma na celu melioracj

wiata.

Ucz owieczenie wiata. Przebóstwienie go. W adnym wypadku osobiste
warto ci nie mog nosi bocznego napisu jak na samochodzie - „U ytek

asny”. Osobiste warto ci moralne funkcjonuj spo ecznie.

Tak istotny liryzm ewangeliczny, to nie tylko egzotyczna oprawa Ziemi

wi tej, tematyka przypowie ci, odleg

czasowa, ale to ciep o ca ego

zdarzenia. Rozstrzygalno w skali mi

ci Boga do cz owieka i cz owieka do

Niego, jak niesie wzbudzona fala mi

ci rozprzestrzeniaj ca si w

ludzko ci. Technologia Ewangelii to proces melioracji wiata rozstrzygany
mi dzy dwiema mi

ciami Boga i cz owieka. Wszystkie inne zabiegi nie

wynikaj ce z mi

ci s tu dyplomacj , z udzeniem, gr interesów, polityk ,

ambicj , przemoc , ingerowaniem w intymne stany duszy, zelotyzmem,
przynajmniej moralnym przymusem.

Jest to wiec liberalizm poczyna ograniczany ramami Ewangelii. Pro ciej
i ja niej - technologia Ewangelii ma za zadanie przebóstwia ludzk natur .

Technologia Ewangelii posiada swoje rozwa ne tempo, rzadziej gwa towne,
operuje w asnymi katalizatorami, którym nadawano znacznie wcze niej
nazw

aski uczynkowej. Technologia tutaj nie ma nic z ludzkiej

kombinatoryki, zak adanego planu, docieru, rachub na zyski. To inny wiat
poj ciowy, swoisty klimat pracy, nietypowej dla naszej logiki, odmiennej
warto ci akcji, zgo a innego rozliczenia. Z procesu tego nie mo na zrobi
pomocy szkolnej, na przyk adzie której uda oby si

ledzi poszczególne

etapy przebiegu.

A jednocze nie wiat jest pe en w

nie takich zabiegów technologicznych,

niezwykle zró nicowanych, bez mo no ci znalezienia duplikatu, ka dy proces
jest oryginalny i niepowtarzalny. Substratem procesu jest potencjalno
cz owieka z rozpi to ci od nikczemno ci do heroizmu. Retorty tego procesu

background image

50

fermentuj powoli. Wstrz sa nimi osobi cie Bóg. Proces jest najcz ciej
pod wiadomy jak wzrost

a po wrzuceniu ziarna w ziemi wed ug

okre lenia Jezusowego. Tylko w sporadycznych przypadkach proces jest
z pe

fascynacj cz owieka, czuciem ka dego niuansu aski, wiadomo ci

jakiego duchowego ciep a, przedziwnym doznawaniem obecno ci Bo ej,
pasji posuwania si w kierunku Boga. Ale to wszystko jest od momentu

oszenia Ewangelii przez Jezusa Chrystusa.

Zbyt naturalistyczne wp ywanie na technologiczny proces ewangelizacyjny
daje niemal z regu y pokr

a psychoreligijne, jak bigoteria, skrupulanctwo,

sceptycyzm, dewocja, ma oduszno , wadliwy zelotyzm, zarozumia

,

faryzeizm.

background image

51

18. Chrystus odchodzi w historyczny cie

Od Wniebowst pienia Jezusa zacz o si oddalaj ce dzia anie czasu
w wyobra eniu sobie Jego postaci. Poniewa przestwór i czas nie s nigdy
idealnie czyste, wobec tego kontur osobowo ci staje si coraz mniej wyra ny.
Póki yli naoczni wiadkowie Jezusa, którzy z Nim jedli i pili, byli obecni przy
dzia aniu cudów, czu o si jeszcze emanacj Jezusa pozosta w oczach,
które Go widzia y. Towarzyszy a temu cz sto moc cudotwórcza. Jezus by
ci gle jeszcze niedalekim wspomnieniem. Czas wydaje si tylko pozornie
absolutnie przezroczysty. Faktycznie jak gruba warstwa przejrzystej wody nie
przepuszcza ju

wiat a na znacznej g boko ci. Czas zaciera sylwet ,

przes ania niekiedy realno nawet w asnych prze

. Trudno po latach

prze ywa aktualnie co , co odsun o si poza bezmiar ludzkich drobiazgów.
Jezus w odbiorze wiernych ulega temu samemu procesowi zacierania
konkretów. Przypominaj Go krzy e i obrazy, ale nie prze ywa si Go ju bez
przes ony czasu, mimo wiary. Nawet modl c si ka de nast pne pokolenie
ludzkie przebija si przez coraz grubsz warstw czasu. Cz owiek czuje, e
trzeb nada modlitwie wi ksz si przebicia. Ale jak?

Jezus z odleg

ci czasu nie jest fenomenem urzekaj cym przy spotkaniu,

nie jest ra cym blaskiem Bosko ci i wyrazisto ci cz owiecze stwa. Jest
stonowany, pastelowy czasem i w przestrzennej perspektywie. Podczas
ka dej modlitwy czynimy kilkaset kroków wstecz, mistycy tysi ce i wi cej
kroków. To ju nie ten ciep y, yj cy Jezus z Betanii, Kafarnaum, Kany czy
Nazaretu. To Jezus „odgrzewany” modlitw , wiar i wspomnieniem. Jezus
wskrzeszany w naszej wyobra ni, o ywiany we wspomnieniach. Jezus
przyzywany z odleg

ci, by si zechcia przybli

, aby wyszed na spotkanie

naszym potrzebom. Wydaje si nam niekiedy, e Jezus ma odpowiednio
zatart s yszalno w porównaniu z reakcj na bezpo rednie wo ania
ewangelicznych interesantów. „Synu Dawida, zmi uj si nade mn .”

Jezus jako fakt historyczny nie jest tylko rzeczywisto ci , bo o to
apologetycznie chodzi, urodzi si za Augusta, umar podczas panowania
Tyberiusza, ale wszelkie konsekwencje zdarze historycznych podziela
w

naszym odbiorze. Historia jest prawdziwa, ale ju nie ywa, jest

rzeczywista, ale nie ciep a t temperatur ludzkiego cia a. Historia jest
przede wszystkim odleg a i z ka dym rokiem staje si dalsza, mniej wyra na,
a nade wszystko odbierana w wyciszony sposób, bez emocji spotkania ywej
istoty z yw .

To wszystko stanowi prawa ycia i prawa czasu, którym podle równie Jezus
jako fakt historyczny. To nic, e przyrzek , i gdzie dwóch lub trzech b dzie
zgromadzonych w imi Jego, tam On jest obecny. To nic, e w Eucharystii
istnieje rzeczywi cie, ale w niezwyk y dla nas sposób zakonspirowany pod
os on chleba i wina. Zreszt obarczenie czasem i odleg

ci zdarze

historycznych odnosi si nie tylko do czucia pobli a Jezusa w trakcie
modlitwy, ale równie tragizm Golgoty jest nie tak drastycznie prze ywany,

background image

52

jak przez naocznego wiadka. Przesz

mo emy sobie jedynie odtworzy ,

a przy normalnej bezw adno ci wyobra eniowej nie jest to atwe ani mo liwe
na zawo anie.

Wiara w rzeczywisto ci staje si ustawicznym wydobywaniem Jezusa
z przesz

ci wieków, by Go jeszcze móc prze ywa na ciep o, z sentymentem,

po prostu na ywo. Nasze odbieralniki si zmieniaj , podlegaj procesowi
konturowania zdarze przy zacieraniu szczegó ów oraz intensywno ci
kolorystycznej. To nie Jezus taki si staje z czasem. To nasze widzenie,
odbiór. To nasza bezw adno czasu przesz ego daje zna o sobie.

Na pustyni czasu pozaprzesz ego wskrzeszamy Jezusa tamtych dni, kiedy

osi Ewangelie i czyni dobrze. Ale nasze cudotwórcze powo ywanie do ycia

jest wy cznie wiar . Ta posiada du o wytrwa

ci, si y przekonania,

miejscami bohaterstwa bycia cz owiekiem wed ug jej wskaza , ale ma o
ciep a. To raczej adhezja rozumowa, zwyczajowa poniek d nawet. Nie daje
poczucia ciep a bij cego od ywego Jezusa.

To moja konstrukcja psychiczna mierzy czas od Tyberiusza do dzi . To moja
precyzja stawiania zdarze historycznie, a wi c ze wszystkimi nast pstwami
historyzmu - widzenia przez mg odleg

ci. S abego czucia obecno ci

Jezusa. A przecie nie prze ywam chrztu Polski ani Chrobrego z takiego
oddalenia, chod g adz pierwsze za

enia architektoniczne wi tyni

z tamtych czasów. Kamie jest zimny. Nie czuj r k, które go tam po

y.

Je li nawet ksi dzu katolickiemu powiem, e ewangeliczny Jezus chodzi
nadal po wiecie, to w imi inteligencji wspó czesnego cz owieka u miechnie
si , cho bez zakre lania kó ka na czole.

A przecie ja, detektor wyczuwaj cy Ciebie, jestem niedok adny i z olbrzymi
bezw adno ci . To ja jestem obarczony konsekwencjami czasu historycznego.
Ja, cz owiek, jestem zmienny w odbiorze Ciebie, mam swoje niehumory i z e
dni. Ja sta em si niewidomy na Twoj obecno i winiene mnie w

ciwie

uzdrowi , jak to czyni

ze lepcami Twoich czasów na ziemi.

Daj mi odczuwa Twoje ciep o ywego cz owieka. Je li nie mo esz rozproszy
mojej mg y historyczno ci czasu, to daj czucie s

ca jak w zamglony letni

dzie . Bym wiedzia zawsze, e przechodzisz blisko mnie. Bym Twoj
obecno wyczuwa jak niewidomy. Ale naprawd chcia bym widzie jako
konkret ewangeliczny Twoje Bóstwo i Cz owiecze stwo. Jak bardzo mnie
ograniczy a moja inteligencja kszta cona na logicznych przes ankach
i przyrodnicza obserwacja. Zaiste, jeste nie zmieniony w sobie. Widzisz
i czujesz z cz owiekiem. Wzruszasz si jak w Naim, Betanii, Jerychu i na tylu
polnych drogach w tamtej ziemi. Wokó Eucharystii powinna by nieco
wy sza temperatura ni w dalszym otoczeniu. Dlaczego jej nie wyczuwam?
Czy zawsze musz patrze jak historyk przez mg czasu?

Nie zw tpienia si l kam, lecz mroku historycznego i niemo no ci zagrzania
swego jesiennego ycia przy Tobie.

background image

53

19. Technologii Ewangelii jest wiele...

Bóg nie wi e sobie r k w dzia aniu. Aplikacji Ewangelii do ycia jest nie
tylko wiele, ale tyle, ile ludzkich istnie pragnie Ewangelie wprowadzi
w swoje ycie. Uczynienie Ewangelii swoj spraw jest sterowane nie tylko

yciowymi okoliczno ciami i punktami obserwacyjnymi, ale równie

ask .

Ta

ostatnia mo e przybiera ró ne formy przybli aj ce Ewangeli do

cz owieka. Mo e to by pradziadek prowadz cy dwakro pielgrzymk
z Pszczyny do Ziemi wi tej. Pozosta y po nim pami tki rodzinne w postaci
krucyfiksu i obrazka z nalepianych ro lin z Getsemani. Mo e to by stara,
z lat dziecinnych ksi ka do nauki religii z ilustracjami Ziemi wi tej,
ilustracjami dzia aj cymi kiedy jak narkotyk z t sknot zobaczenia tego
w oryginale. Tymczasem by o kilka m odzie czych lat prze ywanych w euforii
czego , co dziwnie dzia

o na podrostka.

Bóg sam zapala wyobra ni dziecka doros ymi wizjami Ziemi wi tej, po
której niewidzialny Pan Jezus chodzi jeszcze dzisiaj. Kiedy indziej
z niewiadomych powodów ch opak rozczytuje si w Ewangelii, nie wiadomo
dlaczego staje si ona bli sza ni

ywio owy p d w tym wieku do zabawy czy

sensacji.

Kto zreszt zbada drogi dzia ania aski, wszystkie jej odchylenia i odcienie?
Mo e to by ksi eczka dla dzieci z wierszykami, która rozpala wyobra ni do
jakiego lirycznego nastroju poszukiwanego potem w ród wzgórz Judei
i Galilei.

Czy nie w klasztorze ukry si ewangeliczny Jezus i czeka na swego
odkrywc ? Przecie tyle m odzie czych pó nych wieczorów i do pó nocy
marzy o si o wielkich odkryciach.

Nie zliczy aden komputer tych wszystkich niuansów wyra aj cych stany
ludzkiej duszy i dróg prowadz cych do tego.

Na odmian znowu Jezus jak za dawnych czasów w Ziemi tej leczy choroby,
stawia w dziwny sposób na nogi. Ingerowa w ycie wyczuwalnie. Czasami
obejmuje niemal ca kowicie sterowanie cz owiekiem niedostrzegalnie. Mo na
by powiedzie , e technologia Ewangelii dokonuje si niejako sama bez

wiadomego udzia u cz owieka. S dz , e starotestamentowy termin

„nawiedzony” mo na cz ciej, a nawet zawsze odnie do dzia ania aski
w cz owieku. Nie wiadomo, z jakiego w

a wychyli si Bóg i wezwie na swoj

drog . Jest jedno pewne, e Jezus mówi o w skiej i mozolnej drodze
królestwa niebieskiego i o szerokiej oraz przestronnej drodze wiod cej do
pot pienia. Bóg ma przed sob wszystkie cie ki i drogi ludzkie, orientuje si
w ca ym „ruchu ludzko ci”, widzi pojedyncze darcie si na drogach
cz owieczych. Jest ich tyle, ilu piechurów To jest to najdziwniejsze, e ka dy
mo e powiedzie - powo

mnie Bóg na mojej drodze przez wiat. Mo e to nie

background image

54

by tak typowe, jak wy ej wspomniano, ale cz stokro du o oryginalniejsze,
trzeba umie patrze i analizowa .

Kronika w asnego ycia, która si sk ada jedynie z dorywczych
i niezwi zanych epizodów zawsze tylko tera niejszych - nie uchwyci nigdy
powo ania. Trzeba by historykiem w asnego ycia, umie patrze
i przyczynowo czy wi

c czas przesz y z przysz ym poprzez tera niejszo

ci gle w ywy sposób. Zobaczy Bo e ingerowanie w ycie. Bóg si chowa
w dzia aniu. Jest niedostrzegalny dla gapowatych. Dla ewangelicznych spraw
w swoim yciu trzeba by spostrzegawczym Powiedzia bym nawet, trzeba si
odznacza du subtelno ci duszy, by nie by rol , gdzie ziarno rzucone
przez Boga, zanim wzejdzie, zostanie wydziobane w ród koniecznych
i banalnych stara .

Technologii Ewangelii jest wiele, bardzo du o. Bóg si nie powtarza
w dzia aniu. On jeden jest niesko czony w pomys ach i to stanowi t cudn
mozaik

ycia, na któr nie sposób si napatrze . To powód jednocze nie, dla

którego pod wiadomie stajemy si ciekawi jak dzieci, albo g bocy jak m drcy
i geniusze. Rozumiem powiedzenie Jezusowe: „Je li si nie staniecie jak
dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.

Technologii Ewangelii istnieje wi c bezlik, zale nie od usposobienia cz owieka
i ró norodno ci aski Bo ej. yciorysy wi tych i nie wi tych wykazuj
przeogromne bogactwo reakcji cz owieka na Ewangeli i towarzysz

jej

ask , bo nie mo na tego inaczej nazwa . Wybrany tutaj bieg rzeczy jest tylko

pogl dowy w ród miliardów innych, ciekawszych, oryginalniejszych,
prostszych, ja niejszych, bardziej szokuj cych i cichych jak kosmiczna g usz.
Zawsze jednak wyst puje to nieod czne trio - aska, Ewangelia i cz owiek.
Ten ostatni aplikant tamtych dwóch.

background image

55

20. Prawo rezonansu ewangelicznego

Nietrudno doj do w

ciwego poj cia technologii ewangelicznej.

To optymalne ustawienie si sw ca natur na dzia anie aski. Istniej
ludzie, którzy fizycznie wyczuwaj w jaki sposób ask Bo , jak twórca
orientuje si w swojej godzinie odkrywczej pracy. S onecznikowe obracanie
si i prowadzenie niejako s

ca swoim zwrotem od witu do zmroku nie jest

kiepskim pomys em, kiedy potrzeba maksymalnie wykorzysta

wiat o.

Technologia Ewangelii to zwrócenie ca twarz w kierunku, sk d idzie Boski
blask. To poznanie miejsca i czasu nawiedzenia Bo ego.

Istot Ewangelii jest Bosko prze

ona na j zyk ludzki. To Bóg daj cy si

cz owiekowi w jego kryteriach pojmowania. Ewangelia to Bóg pozbawiony
abstrakcji. Bóg codzienny. To najpi kniejsza strona ca ego przedsi wzi cia,
które nazywa si dzie em zbawienia. Wszystko czytelne, takie proste, nasze,
cz owiecze. Urzekaj ce w Ewangelii nie jest kwiecie na Górze

ogos awie stw, nie po ów ryb i kazanie o Ojcu z odzi do stoj cych t umów

na brzegu. Urzeka czytelnika cz owieczo Boga, Jego naturalno w naszych
odbiorach. Nareszcie uchwyc liryzm Ewangelii, nieprzeparte oddzia ywanie
w jaki niepoj ty sposób. Jest to pe ne cz owiecze stwo Boga daj cego si
w niesko czony sposób, a jednak czytelny nawet dla niewykszta conych.
Znale li my cz owieka prze wietlonego Bogiem, bo by te nim istotnie cz c
w sobie wszystkie atrybuty Boga z najpospolitsz opraw ludzkiego cia a oraz
cz owieczej psychiki.

Zestrojenie swej duszy z dzia aniem Bo ym jest jakim dostosowaniem si do
rytmiki aski. Fizycznie jest to absurd, ale te „Technologia Ewangelii” nie
jest pisana pod kompetencje fizyków. S dz , e rytmika jako termin dobrze
oddaje rzeczywisto pulsacji aski i cz owiecze wówczas stanowisko.
Pozostawia cz owiekowi czas zorientowania si i czas „relaksacji”, czyli
wi kszego samostanowienia o sobie. Nazywano to dawniej zgadzaniem si
z wol Bo . Jest to jednak raczej statyczne widzenie. Rezonans jest bardziej

ywy, dynamiczny, pulsuje i t tni. Rezonans jest mimo wszystko tutaj

obrotniejszy. Typowszy dla cz owieka i jego niepokoju. Cz owiek chce mie
równie swój aktywny udzia w dziele Bo ym.

Taki ucz owieczony Bóg jest do przyj cia, do pokochania i pój cia za Nim.
Tutaj kryje si supercud Ewangelii. Sam go w tej chwili dopiero dostrzeg em,
cho w najprostszy sposób odbiera em to doznanie ju od lat dziecinnych.
Trzeba by o zakola ponad 60 lat, by zrozumie , na czym polega sekret
oddzia ywania Ewangelii. Mo na w jakim momencie zobaczy mozolne
przebijanie si do poznania Boga, cho ca e ycie by o si na Jego bie ni.
Czuje si to, ale nie potrafi cz owiek tego sprecyzowa jakby po d ugim
letargu zacz o si odbiera

wiat o. W tym przypad proces trwa

przynajmniej kilkadziesi t lat niepokoju odczuwanego z ró
intensywno ci , ledzenia Bo ych dróg, obserwacji Opatrzno ci i szukania
zrozumienia ewangelicznego oddzia ywania. Nie lada ci ar tre ciowy

background image

56

nale

o zaobserwowa , prze

na zrozumia y j zyk i wreszcie nada

kszta t. Cz owiecze stwu Boga ogl danemu w Ewangelii nie mo na si
nadziwi ani nasyci . Bóg poda si nam w cz owieczej cz stotliwo ci. Na
skutek tego cz owiek staje w rezonansie z Jezusem. Prawo rezonansu
obowi zuje widocznie nie tylko w fizyce, lecz równie w rzeczach Boskich. Jest
to wspó brzmienie Boskiego cz owiecze stwa z naszym, psychobiotycznym
jako podstaw naszego dzia ania i ch oni cia Boskiej cz stotliwo ci. Pi kne.
Wspania e. Takie codzienne w naszych kryteriach, a tak wspania omy lne ze
strony Boga.

Poczynam wreszcie rozumie , co to znaczy „technologia” Ewangelii.
To

skuteczny i produktywny sposób dzia ania Boga w stosunku do

cz owieka. Technologia tutaj to takie ustawienie si , by maksymalnie ch on
wszystko, co Ewangelia prezentuje. To ustawienie si ci gle w tej samej
cz stotliwo ci, na której pracuje od wieków Ewangelia, z gotowo ci
ch oni cia jej przez cz owieka. To takie wyregulowanie swojego potencja u
psychobiotycznego, by si znale w rezonansowej cz stotliwo ci. Wed ug
praw fizyki nast puje wtedy najwi ksze poch anianie.

Jednocze nie dok adnie wida , e ustawienie si w odmiennej cz stotliwo ci
jest z regu y odrzuceniem Ewangelii. Nader widoczne jest to u faryzeuszy
i saduceuszy. Jezus nie by w stanie prze ama tej bariery oporów. Rezonans
z Bogiem musi by dobrowolny, nie wymuszony. To prawo dobrowolno ci
rezonansu szanowa zawsze Jezus. Jednocze nie brak rezonansu by ju
przepowiadany przez proroków.

Bóg musia si zni

do Wcielonego S owa Bo ego, by zapewni podstaw

rezonansowej odbieralno ci Odkupienia przez cz owieka. To elementarna
i najistotniejsza „fizyka” Ewangelii.

background image

57

21. O technologii Ewangelii jeszcze raz

Technologia Ewangelii nie wymaga adnych odno ników ani powo ywania si
na kogokolwiek. Jedyna pozycja bibliograficzna to Ewangelie. Reszta
z „naocznego” do wiadczenia. Ani teolog, ani filozof nie siedzia nad ni
ob

ony cudzymi my lami, z których robi w asn mieszank tre ciow .

Przyrodnika nauczy a natura obserwacji i to ci

ej oraz porównawczej.

Obserwacja Pana Boga jest niesko czenie bardziej pouczaj ca ni obserwacja

wiata. Trzeba raczej powiedzie - obserwacja Boga bez odniesienia Go do
wiata, czy badanie wiata bez odniesienia do Boga stanowi jedyne - chyba

perpetuum mobile nonsensu. Nie ma dzie a bez Mistrza ani Mistrza
pozbawionego dzie a. Po bystrej obserwacji mo na stwierdzi , jakim
behawiorem Bóg si odznacza. Jest to konieczne, by po raz pierwszy
zdecydowanie stwierdzi , e aden szczegó

ycia nie dokonuje si bez palca

Bo ego. Najtrudniej po raz pierwszy wyostrzy uwag na Boskie dzia anie.
Potem nabiera si wprawy poznaj c zachowanie Boga.

„Technologia” robi niekiedy wra enie na sceptyku, e jest chodzeniem
w somnambulizmie trzymaj c Boga pod r

. Autor nie jest ani poet , ani

teologiem czy filozofem, absolutnie nie jest mistykiem, nie jest specjalist
jednego przyczynku w poznaniu natury, lecz jest przyrodnikiem
i syntetykiem my lenia naukowego, ma tam co nawet istotnego do
powiedzenia. Tym cenniejsze. Pewne wtajemniczenie czytelnika mo e by
przydatne. Pisanie tej ksi ki mog o dopiero wówczas nast pi , kiedy si
posiad o odpowiedni stopie znawstwa przyrody. Podej cie z arsena em
duchowo ci obecnie bez utrwalonych podstaw naukowych mo e by cenne,
ale pozbawione pewnego fundamentu, który staje si widoczny w trakcie
czytania. O nauce mo na mówi , ale mo na te w niej mie co do
powiedzenia.

Podej cie do Boga jest oparte na behawioryzmie tak modnym w naukach
przyrodniczych, rejestruj cym poznane fakty na zasadzie inwentaryzowania
ich. Autor nie jest behawioryst -inwentaryzatorem. Ma odwag
syntetycznego patrzenia nie tylko na przyrod , ale równie na jej Twórc .
Znajomo kilkunastu punktów pozwala ekstrapolowa prawd , cho
w Ewangelii jest to zupe nie niepotrzebne.

Przywykli my krytycznie patrze na sprawy Bo e z absolutn pewno ci
naukow . Autor jest innego zdania - nauka wspó czesna wymaga bardzo
krytycznego podej cia w niektórych wypadkach, a sprawy Bo e ujmuje
w kontek cie przyrodniczych wiadomo ci i rozezna .

W niektórych rozdzia ach, kiedy autor u ywa pierwszej osoby czytaj c nale y
na to miejsce wsadzi siebie, a w niektórych fragmentach nie my le , kto
pisze, bo zgo a jest to niewa ne. Istotne jest „co” powiedziane, a nie przez
kogo. Czasami chodzi o o to, by faktom nada autentyzm osobistego
stwierdzenia, a nie pozostawia pola pos dzenia o fantazj . Nie wiem,

background image

58

dlaczego cudze wiadectwa mia yby by prawdziwsze od w asnego ostro nego
i analitycznego podchodzenia. Przyrodnik ma instynktowne zami owanie do
obiektywizacji i pewno ci mo liwie najwy szej. I tutaj jest w

nie pointa

wszystkiego. W naukach przyrodniczych osi gamy przy najgenialniejszej
nawet pracy tylko wyniki o prawdopodobnym wektorze. Dziwne mi si
wydaj obiekcje, e wiar uwa a si za prawdopodobn , a wiedz za osobliwie
pewn .

W XIX wieku poszukiwano „dziur” w naukach przyrodniczych Stanowi y one
nisz nauki, gdzie mo na jeszcze by o umie ci Pana Boga. Z biegiem czasu
nauka wype nia a pustki wypieraj c z nich Boga. S dzono, e wyparcie
ca kowite Boga ze wiatopogl du b dzie osi gni te w najbli szej przysz

ci.

Dzi inaczej - trzeba bardzo du o wiedzie i by nieprzeci tnie
wykszta conym, by do Pana Boga przylgn ca kowicie, bez zastrze

.

Trzeba by na tyle wykszta conym, by wierzy bez obawy b du i nierealno ci
ufaj c Bogu i swojemu rozumowi. Nie widz ani jednego powodu uwa ania
niewiary za bardziej m dr ni wiar . Utar o si g upawe prze wiadczenie, e
niewiara jest inteligentniejsza od wiary. Nale y troch m drzej podchodzi do
problemu, nie ze stanowiska krytycyzmu wiary przy absolutnym braku
krytycyzmu nauki. Dzisiaj sprawy wygl daj inaczej i g biej. Nie jest
wykluczone inne stanowisko - jeszcze bardziej wierz , poniewa tak du o
wiem o naukach przyrodniczych.

Technologia Ewangelii wyros a w klimacie intelektualnym. Nauka jest
partnerem rozwoju duchowego, a nie antagonist w stosunku do wierzenia.
Jest przyjemnie du o wiedzie z przyrody i jednocze nie ze spraw jej Twórcy.
To ogólne dope nienie poznaj cego cz owiecze stwa. Wiara musi dawa polot
w badaniu przyrody. Nauka za natchnienie i satysfakcj szerokiego
patrzenia równie na cz owieka. Nauka i wiara stwarzaj zamkni te
i rozwijaj ce si rondo zagadnieniowe.

Pozostajemy przy tytule „Technologia Ewangelii”. Ksi ka wyrasta a z formy
mówienia na rekolekcjach dla inteligencji o profilu zarówno politechnicznym,
jak i humanistycznym. Forma by a równie zrozumia a dla innych.
Zostaniemy wi c przy tym. Nic nie szkodzi, e tutaj technologia, czyli
przyswajanie sobie pi kna i uroku Ewangelii b dzie nieco indywidualne.
Wszelkie zreszt poczynania cz owieka nosz zawsze pi tno indywidualno ci.

Ka dy cz owiek stosuje w asn technologi do Ewangelii. Realizowanie
Ewangelii w swym yciu zale y nie tylko od poda y darów Ducha wi tego,
wymiaru aski, ale tak e od inteligencji, uwagi cz owieka, temperamentu,
dzia ania rodowiska. Rozbe ta siebie w Bogu musi ka dy na swój sposób,
nie mo e by dwu jednakowych technologii Ewangelii. Bóg widzi miliardy
ludzi ró ni cych si wyra nie w konfrontacji z Ewangeli .

„Technologia” wymaga jednak w tym wypadku dodatkowej ksi ki jako
pierwszego za

enia - Ewangelii.

background image

59

„Technologia” nie obj a wszystkich kwestii ewangelicznych. Dla Jana by o
niemo liwo ci zmieszczenie w ksi gach wszystkiego, co Jezus czyni i mówi .
Zachodzi obawa, e „Technologia” musia aby obejmowa nie jeden tom
refleksji. „Technologia” ma s

jako ma e yademecum podczas czytania

Ewangelii. Prze ywanie jej b dzie zawsze czysto osobiste i niemo liwe do
zaczerpni cia od kogo . Jedynie do wysnucia z w asnej duszy. Bez przesady
mo na powiedzie , e sposobów prze ywania Ewangelii jest tyle, ilu jej
czytelników. To równie jedna z istotnych cech tych czterech ksi g.

Rozejrze si woko o

owa rwa y si niekiedy ze strz pami duszy, a mo e tylko wspomnie .

Niekiedy przeciska y si jak przez przyciasne uj cie, to na odmian
wyprzedza y pr dko wybijania liter na maszynie do pisania. To co mówi.
Ksi ka nie powsta a jak referat z przepisanymi cudzymi my lami. Tu nie ma
przepisywania od nikogo. Ksi ka mo e by mniej warto ciowa, gdy nie daje

wiatowego przegl du problemu technologii Ewangelii w mentalno ci

wspó czesnego cz owieka i upodoba , potrzeb i zb dno ci cz owieka nowej
epoki.

Prawd mówi c, jest to tre wywleczona z Ewangelii przepuszczonej przez

asne motowid a yciowe, przez informacyjne kana y w asnej duszy.

Ksi ka ma w sobie jeszcze yw krew, dr enie czasu tera niejszego, lekki

kit minionego czasu i pal ce si zorze nieznanego czasu przysz ego.

Ksi ka bardzo cz owiecza i jednocze nie jako Boska. M dra, miejscami
banalna, trafna, denerwuj ca - wszystko zale y od tego, w jakim stopniu
nast puje zestrojenie czytelnika z tre ci . To normalny rozrzut upodoba
w zbiorze ludzkim.

Faktycznie jest jednak inaczej. W ka dym z nas znajduje si co ze
wszystkich. Nie mamy tylko pozornie adnych po cze i zale no ci.

wi tych obcowanie. Mistyczne Cia o Chrystusa to jedynie sakralizacja wi zi,

której nie da si unikn . Uczestniczymy w jaki sposób w antropogenezie
filogenetycznie jako ród ludzki i ontogenetycznie, obserwuj c rozwój
okre lonego kszta tu cz owiecze stwa w yciu osobniczym. Geniusze, wi ci,
zbrodniarze, zbocze cy, m drcy, arcydebile, despoci s wypadkow fluktuacji
cz owiecze stwa wszystkich tysi cleci historii ludzko ci. Ewangelia stoi jak
ska a dobra i Bosko ci.

Wracamy do ksi ki, wi c podobno nie pami tnik ani zbiór przyk adów do
kaza , pi knych i buduj cych, ale nieautentycznych. Przyk adów
sfabrykowanych. W ksi ce nie ma nic wymy lonego. To nie traktat ani
rozprawa. Mo e notatnik cz owieka z niedyskretnego podpatrywania Pana
Boga, z prób poznania Go w akcji wywieranej na cz owieka. I dlatego jest to
ksi ka taka nasza, nazwijmy to - ludzka. Poniewa jest co wspólnego
wszystkim ludziom - jaka najmniejsza wielokrotna - wobec tego mo na
w niej znale siebie. Poniewa splot zale no ci w antroposferze jest taki
przedziwny, mo e z jednego cz owieka w jakim stopniu odczyta potencja

background image

60

mo liwo ci ludzkich. Przecie pojedynczy cz owiek to mikroludzko . W tym
znaczeniu prze ycia jednego s poniek d jakim echem ca ej ludzko ci.
Z drugiej znów strony ta zale no jest powodem, e odzywa si rezonans
u bardzo wielu osób. Jest to prawo dzia ania tego samego lub przybli onego
stroju.

Bóg daje zreszt dary temu tak, drugiemu inaczej - poucza Pawe . Nie daje
Bóg darów do samotnej konsumpcji. „Nie umieszcza si

wiat a pod

em,

ale na wieczniku” i „Nie mo e si zakry miasto po

one na górze”. Bóg

rozdaje nie wed ug miary ask , by chwalone by o Jego imi .

W „Technologii Ewangelii” wa na jest jedynie tre . Autor daje tylko
gwarancj , e nie podaje fantazji i prefabrykatów swojej wyobra ni. Autor jest
czynnikiem autentyzmu podanych obserwacji niezale nie, czy one komu
odpowiadaj .

Przy subiektywnych i z

onych problemach fizyki robi si za

enia i to

niekiedy w du ej ilo ci i na tak wytyczonym polu przez aksjomaty próbuje si
rozwi zywa zawi e sprawy materii. Zajmuj c si Ewangeli , je li si nie
posiada mocno ugruntowanego przekonania, e Bóg jest rzeczywisto ci ,
nale

oby zrobi przynajmniej to jedno za

enie. W Niesko czono ci

Boskiej natury jeden aksjomat w porównaniu np. z trzydziestoma w fizyce
mówi o wielkiej dysproporcji naszych poczyna poznawczych w obu
wypadkach. Ale dla samego klimatu przy lekturze Ewangelii monoaksjomat
istnienia Boga nie jest du ym wysi kiem ani ryzykiem.

Dziwi mo e kogo , e w jednym podmiocie autorskim mog si znajdowa
równoleg e linie patrzenia na wiat - materi i ycie - obok bardzo prostej
wiary w Boga. Autor ma t satysfakcj , e mo e sobie pozwoli na
prostoduszno wiary, nikt go bowiem nie mo e pos dzi , e czyni to z braku
wspó czesnego wykszta cenia. Prostota jego wiary nie jest wynikiem
nierozgarni cia. Przeciwnie - znajduje si du o bardziej do przodu
w biologicznych naukach od wszystkich innych wyznawców akademickiego
kursu biologii. To nie jest wiara braków, lecz wiara nadmiaru rozeznania
przyrody. W tym uj ciu przekonania o Bogu mog by proste, ale nie naiwne,
gdy nie prymitywne. Na tym poziomie przeciwwagi naukowej ta prostota
wiary ma zupe nie inne znaczenie. Jest w

nie czym do przyj cia, skoro je

godzi autor z wiadomo ciami przyrodniczymi, zw aszcza stworzonej przez
siebie bioelektroniki.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii Zimowy zmierzch objawienia Vol 5
Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii Przedwiośnie Objawienia Vol 1
Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii Jesień Objawienia Vol 4
Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii Wiosna Objawienia Vol 2
Sedlak Włodzimierz ks Technologia Ewangelii Ewangeliczne lato Vol 3
91 EWANGELIA JEST SKARBEM
TECHNOLOGIA EWANGELII, • PDF
Ks Piotr Semenenko CR Papież zawsze ten sam jest formalnie, co i materialnie
Czy wykonywanie skazanej z góry na niepowodzenie RKO jest zawsze niewłaściwe, MEDYCYNA, RATOWNICTWO
kl IV dzial VI Bóg jest zawsze wierny swojemu przymierzu(1)
Prawdziwa sztuka jest zawsze współczesna, wszystko do szkoly
Prawdziwa sztuka jest zawsze współczesna, SZKOŁA, język polski, ogólno tematyczne
kl IV dzial VI Bóg jest zawsze wierny swojemu przymierzu
Opracowania różnych tematów, Prawdziwa sztuka jest zawsze współczesna P, Prawdziwa sztuka jest zawsz
PROJEKT TECHNOLOGICZNY ZAKŁADU W KTÓRYM JEST PROWADZONA DZIAŁALNOŚĆ W ZAKRESIE SKUPU I PRZECHOWYWAN
Czy wiesz, że Bóg jest zawsze tu i teraz
Co ojciec czyni jest zawsze słuszne, Do czytania, Bajki
po jocie jer jest zawsze miękki

więcej podobnych podstron