Guddu cd1 [Bollywood][1995]


0:03:51: Cześć.
0:03:53: Wydajesz się być szczęśliwy bracie.
0:03:55: To się nazywa połączenie | dwóch religii: Gangesu i Jamuny!
0:04:00: Ty opuściłaś pokój modlitewny...
0:04:03: A ja przyniosłem to z meczetu.
0:04:10: Mam trochę prasadu | - Jasne.
0:04:13: Gdzie jest mój przyjaciel? | Chodź, damy mu też.
0:04:17: Znasz go. Nie zechce.
0:04:19: Nie wierzy w modlitwę.
0:04:23: Nie mogę mu tego wbić do głowy.
0:04:27: Ale mogę mu wpakować prasad do ust!
0:04:29: Możesz spróbować. | - Tak, chodźmy.
0:04:37: Co to za wygłupy?
0:04:39: Teraz mu pakuj!
0:04:41: Zestarzałeś się, ale nie wyrosłeś | z tych okropnych zwyczajów!
0:04:47: No dobra. | Masz to też.
0:04:55: Dzień dobry!
0:04:58: Guddu, kiedyś sobie połamiesz przez to | nogi i ręce! Czy tak się wchodzi?
0:05:02: Czas, mamo, czas!
0:05:04: Punktualność jest | bardzo ważna w życiu.
0:05:08: Dzień dobry, wujku | - Dzień dobry
0:05:10: Spójrz na ten zegar. Jest dokładnie dziewiąta.
0:05:12: Gdybym minutę później | usiadł do stołu...
0:05:16: Musiałbym wysłuchać | twojej gadki o punktualności, prawda tato?
0:05:19: Ucz się ode mnie wyczucia czasu.
0:05:22: Zegar jeszcze nie skończył bić,
0:05:25: A ja już przybywam ze śniadaniem.
0:05:34: Praktyczność jest moim wrodzonym zwyczajem.
0:05:37: Astrolog... powiedział mojemu ojcu;
0:05:40: "Pana syn przyjdzie na świat czwartego"
0:05:43: I urodziłem się punktualnie o północy!
0:05:46: Więc czwarty nie zmienił się w piątego.
0:05:49: To moja praktyczność!
0:05:51: Zamknij się, Baliya.
0:05:53: Wiesz wujku, dziś wieczorem mamy mecz | z City College.
0:05:57: Przyjdziesz popatrzeć? | - Oczywiście.
0:06:00: Ty też, Vikram?
0:06:02: Jak mój syn ma wygrać jeśli nie przyjdę?
0:06:05: Byłem w swoim czasie championem futbolowym.
0:06:08: Wrodzona umiejętność.
0:06:13: Dam mu takie wskazówki | poza boiskiem, że wygra.
0:06:18: Graj energicznie.
0:06:21: Baliya, przynieś mu sok pomarańczowy
0:06:25: Z 3 łyżkami glukozy
0:06:29: Mam lepszy sposób na to | aby mój syn wygrał.
0:06:31: Co takiego?
0:06:33: Wypij ten nektar Bogów.
0:06:36: A zwycięstwo będzie twoje.
0:06:38: Myślisz że mój syn będzie pił | wodę z kąpieli bożka?
0:06:43: On wygra. Bóg mu pomoże.
0:06:46: Bóg mu pomoże wygrać?
0:06:48: Jeśli 11 graczy z przeciwnej drużyny | też wypije tę wodę
0:06:53: To komu twój Bóg pomoże?
0:06:57: No powiedz, komu pomoże?
0:06:59: To nie twoje podwórko. | Więc nie dyskutuj.
0:07:01: W wierze nie ma logiki.
0:07:04: Dziś moja wiara pomoże mojemu synowi wygrać.
0:07:07: Wypij i będziesz dziś zwycięzcą.
0:07:09: Poczekaj, Guddu
0:07:11: Zachowaj swoje gusła dla siebie.
0:07:16: To czas mocy nauki, | a nie wiary w Boga.
0:07:20: Pozwoliłem zrobić świątynię w tym domu, | ponieważ się upierałaś.
0:07:25: Nie próbuj robić mojemu synowi | wody z mózgu.
0:07:28: A to tylko twój syn, a mój nie?
0:07:31: Tylko ty masz prawo nim kierować? | Ja nie?
0:07:35: Ja należę do obojga!
0:07:37: Mamo, tu jest twój nektar.
0:07:41: Tato, tu jest twój sok pomarańczowy.
0:07:44: Zrobię sobie mieszankę z tych dwóch | i wleję sobie do żołądka.
0:07:55: Czy teraz wygram mecz?
0:08:00: Niech żyje City College! | Niech się wstydzi Science College!
0:08:06: Kochamy Guddu!
0:08:29: Co on wyprawia? Gdyby słuchał | moich wskazówek, zdobylibyśmy już 3 gole!
0:08:34: Zapomnij o strategii. | Patrz na grę.
0:08:36: Na co mam patrzeć? | On nie patrzy na mnie!
0:09:45: To było świetne!
0:09:54: Dzięki Bogu wygraliśmy. | Inaczej tata by mnie zabił!
0:10:00: Oszust!
0:10:04: Kim jesteś?
0:10:07: Nawet mnie nie znasz, | a ciosasz mi kołki na głowie.
0:10:10: To moja kuzynką, Salina. | Szkoła artystyczna
0:10:13: Chyba szkoła walk wschodnich!
0:10:16: Nie, jest studentką sztuki użytkowej. Chce być malarką.
0:10:19: Zyskała już sławę wojownika.
0:10:21: Będę walczyć z niesprawiedliwością! | To był spalony!
0:10:26: A wszyscy nasi sędziowie są ślepi.
0:10:28: Tylko ty na tym boisku masz oczy.
0:10:30: Daj spokój, bądź uczciwa, Salina. | Zaakceptuj przegraną swojego collegu.
0:10:37: Poczekaj, Salina!
0:10:43: Czemu dyskutujesz z tą dziewczyną? | Chodź zrobić trochę zdjęć.
0:10:47: Świetny pomysł! Chodźcie chłopcy!
0:10:51: Zdjęcie championów!
0:10:55: Sonia, chodź! | - Momencik!
0:10:58: Sonia, chodź! | Zaczynam się nudzić.
0:11:10: Hej, młoda damo!
0:11:13: Studiujesz w Science College? | - Nie, w City College.
0:11:16: Czy twoi rodzice posłali cię do collegu, | żeby studiować czy romansować?
0:11:21: Żeby łapać muchy! Kim jesteś, | żeby mnie o to pytać?
0:11:25: Ludzie wyrażają miłość oczami.
0:11:28: A ty bezwstydnie obnosisz | swoją miłość na tyłku!
0:11:32: Co za bzdury? Pogięło cię?
0:11:35: Dość! Obraziła mnie!
0:11:38: Dość bezwstydności, | wulgaryzmu, obsceniczności!
0:11:40: O co ci chodzi?
0:11:42: Ja ci wyjaśnię. Powiedział, że masz na myśli to, | co masz tam napisane.
0:11:47: A masz napisane to, co czujesz.
0:11:50: Chodzi o to. W tej chwili | on nic nie mówi.
0:11:54: Ty już powiedziałaś wszystko, | co było do powiedzenia. Czy to prawda?
0:12:02: Weź to Panno Wojowniczko.
0:12:04: Mały kawałek twojego ubrania.
0:12:07: Wolniej. Bo odlecę wraz ze zdjęciami!
0:12:16: Nie chcesz wejść?|- Nie, zaczekam tutaj.
0:12:20: Zaraz wracam.
0:12:32: Skąd się tu wziąłeś?
0:12:34: To ja cię powinienem zapytać. | Jak się tu znalazłaś?
0:12:37: Kim jesteś żeby mnie pytać? | Wracaj do swojej pracy!
0:12:42: Dziewczyno! Wiesz do kogo mówisz?
0:12:46: Jestem ojcem Guddu.| - Możliwe.
0:12:48: Nie prosiłam Cię o jego akt urodzenia.
0:12:50: Bezwstydnica! Latasz za moim synem...
0:12:54: Za twoim synem!!! | Mylisz się co do niego!
0:13:00: Kobieto! Wiesz, że jestem | najlepszym prawnikiem w mieście?
0:13:06: Mogę zgadnąć, co się kryje | w umyśle złodzieja!
0:13:08: Wiem, że wszystkie dziewczyny | w collegu za nim szaleją!
0:13:13: Musisz wiedzieć, | że Guddu jest posłusznym synem!
0:13:17: Nie da się nabrać na oszustwo!
0:13:19: Co ty sobie myślisz? | I co wyprawiasz?
0:13:21: Nie zrobi niczego bez mojej wiedzy | - Pospiesz się!
0:13:24: Nie da się ogłupić!
0:13:28: Dlaczego krzyczysz? | I kim ona jest?
0:13:32: Zapytaj swojego Nandlala
0:13:35: W tym swoim oddaniu Bogu Krishnie | dałaś życie fleciście
0:13:41: On jest szkolnym podrywaczem!
0:13:43: Dotychczas były już 2. | Może jest ich znacznie więcej!
0:13:46: O czym on mówi? | - Kolej na mamę.
0:13:50: Czcigodna Matko i czcigodny Ojcze...
0:13:53: Przybądźcie do collegu | z okazji Dnia Rodziców.
0:13:56: Wtedy wasze dziecię, pastuszek Gopal...
0:13:58: ...przedstawi wam swoje pastereczki gopi.
0:14:02: Pokaż je jej. | To nie ja, tylko ona lubi Raasleelę!
0:14:06: Mamo, lubisz Raasleelę?
0:14:08: Pokażę ci...
0:14:11: Tutaj. Patrz.
0:14:38: Czyj to obraz?
0:14:41: Przestraszyłeś mnie wujku. | To Hitler.
0:14:47: Ale Hitler miał ostry nos, | jak dziób kruka.
0:14:52: Ten Hitler ma zaokrąglony.
0:14:54: Jak papuga!
0:14:56: Kim jest ten nowy Hitler?
0:14:58: Nadal nie jesteś gotowa?
0:15:00: Idziesz ze mną na uroczystość do collegu.
0:15:02: Ubieraj się. | - Ale ja nikogo nie znam.
0:15:06: Co będę tam robić? | - Będziesz ze mną.
0:15:08: To się skończy późno. | Jak wrócę sama?
0:15:12: Weź ze sobą tatę. | - On nie ma czasu dla dzieci.
0:15:16: Musi komuś rozbić głowę dziś o 20.
0:15:18: Rozbić głowę, bauji?
0:15:20: Tak nazywa to twoja ciotka.
0:15:24: Mam operację mózgu.
0:15:27: Pójdziesz z Sonią.
0:15:36: Nie będzie chciała. Zakład o 50 dolców.
0:15:39: Abrakadabra.
0:15:45: Nie słuchałem tego idioty. | Gdzie 50 dolców?
0:15:50: Szybko. Chcesz się jeszcze raz założyć?
0:15:59: Jak się masz? | - Jak się masz?
0:16:03: Świetnie.
0:16:10: Grasz w futbol...
0:16:12: Chcesz być moim partnerem? | - Po co ci partner?
0:16:17: Ty sama jedna starczysz za dwoje
0:16:20: Idź i graj z tym.
0:16:23: On usuwa w cień cały college.
0:16:25: Wszystkie dziewczyny za nim szaleją!
0:16:28: Ale nie te na dobrym poziomie.
0:16:31: Ta moneta ma głowę po jednej stronie, | a reszkę po drugiej.
0:16:34: Ale ja moją magią sprawię, | że będą głowy po obu stronach.
0:16:39: Mam sprawić, żeby znikła?
0:16:52: Patrzcie.
0:16:54: Sonia. Cudny poziom. | - A kim jest to super cudo obok niej?
0:17:03: To kłamca.
0:17:07: Dobry wieczór
0:17:10: Ten jest za mądry.
0:17:17: To sami gangsterzy.
0:17:20: Od kiedy weszłyśmy, ciągle mówisz, | że ten jest taki, tamten owaki....
0:17:23: Nie ma żadnego bohatera | w tym collegu?
0:17:26: Myślałaś o mnie?
0:17:29: Nigdy nie przypuszczałem, że po waszej przegranej | ona nawiedzi nasze towarzystwo.
0:17:33: Przyprowadziłam ją ze sobą. | Pogratuluj mi.
0:17:37: I... serdecznie witamy!
0:17:40: Nie chcesz uścisnąć mi ręki?
0:17:44: Podaj nam rękę, jeśli nie jej.
0:17:46: Macie, podajcie sobie ręce z tym.
0:17:53: Synu Michaela Jacksona, słuchaj...
0:18:19: Gdzie ten Michael Jackson?
0:18:22: Tutaj
0:18:27: Wykonałeś robotę.
0:18:30: Jest sama. Idź. | - Jak?
0:18:32: Flirtuj z nią.
0:18:33: Boję się.
0:18:36: Idź.
0:18:37: Nie mogę iść sam.
0:18:40: Ona tu idzie!
0:18:42: Nie idź. Zostań | - Nie, kolego.
0:18:58: Czemu przyglądasz się z daleka? | Czemu nie podszedłeś bliżej?
0:19:02: Chciałaś, żebym podszedł?
0:19:05: Nie miałam wyboru. | Nie znam tu nikogo prócz ciebie.
0:19:08: Sonia jest obok dyrektora.
0:19:11: A ty nie miałeś na tyle przyzwoitości, | żeby podejść i dotrzymać mi towarzystwa.
0:19:14: Czy to jest to dobre wychowanie, | którego uczą w collegu?
0:19:17: Może nie zauważyłaś, ale to nie jest | Szkoła Dobrego Wychowania.
0:19:20: To Science College.
0:19:23: Ty mnie naucz dobrego wychowania.
0:19:28: Zrobię to, zdecydowanie.
0:19:30: Ale najpierw zabierz mnie z tego tłumu
0:19:37: Gdzieś, gdzie jest bardziej pusto...
0:19:40: Masz na myśli....?
0:19:43: Tylko ty i ja...?
0:19:46: Chodź, proszę
0:19:50: W naszym collegu nigdzie nie jest | bardziej pusto niż tutaj
0:19:54: Nasz dyrektor mieszka tutaj, | sam ze swoimi psami
0:20:00: Chodź
0:20:03: Więc nie boisz się psów
0:20:07: Rzuciłeś czar na psy. | - Nie, źle zrozumiałaś
0:20:11: Cuda nie rzucają czarów
0:20:14: Dlatego college zna mnie jako Guddu, | magicznego artystę.
0:20:22: Usiądź tutaj, proszę.
0:20:24: Czemu mówisz tak formalnie? | Czyżbyś się przejęzyczył?
0:20:27: Tamtego dnia byłeś zupełnie nieformalny!
0:20:29: Och, oczywiście... Ale ze mnie głupek!
0:20:32: Siadaj.
0:20:35: Jeżeli usiądę, to będzie mi zimno
0:20:39: Mam nadzieję... że twoje intencje są w porządku...
0:20:42: Tak, mam zamiar cię rozgrzać!
0:20:45: Tak, to jest dobre wychowanie!
0:20:48: Jeżeli masz zamiar nawrzeszczeć na kogoś, | rób to prywatnie, nie publicznie!
0:20:53: Wiec dlatego mnie tu przyprowadziłaś!
0:20:56: A ja myślałem, że coś się między nami rozwija...
0:21:00: Madam, usłyszałem od ciebie wiele | epitetów tamtego dnia na boisku.
0:21:05: Masz teraz podobne zamiary?
0:21:08: Tak, ale w stosunku do twojego ojca!
0:21:11: Mojego ojca? | - On jest Hitlerem!
0:21:14: To jest Czyngis-chan!
0:21:16: Myśli, że jego synalek jest księciem!
0:21:19: Że dali życie księciu z bajki!
0:21:22: Filmowemu bohaterowi, któremu dziewczyny | ścielą się pod nogi!
0:21:28: Myśli, że ja straciłam dla ciebie głowę!
0:21:31: A nie straciłaś? | - Nie ma szans!
0:21:33: Nie lubię cię nawet tak... | - Tycio?
0:21:37: Nawet tak tycio
0:21:39: Właśnie. Powiem mu to
0:21:43: Zapomnij o lubieniu. Kiedy mnie widzisz, | masz ochotę pożreć mnie żywcem!
0:21:49: Absolutnie!
0:21:54: Czemu się śmiejesz? | - Bo mi się coś przypomniało
0:21:57: Zrobiłam portret twojego Hitlera.
0:22:00: Pokażę ci. | Będziesz w szoku!
0:22:03: Przyprowadzę ze sobą Hitlera. | Jak mu to pokażesz, też będzie w szoku
0:22:06: Głupek! Czy ktokolwiek by się cieszył, | widząc siebie jako Hitlera?
0:22:09: On mi da po uszach!
0:22:11: A może da ci całusa?
0:22:15: Jakbyś narysowała mnie, | ja bym cię ucałował
0:22:18: Jak wolisz. | Mogę dać ci małą próbkę
0:22:23: Nigdy nie zrobię twojego portretu!
0:22:26: A czemu miałabyś go robić?
0:22:28: Jestem strasznie złym facetem! | Nienawidzisz mnie!
0:22:32: Nigdy tego nie powiedziałam. | Powiedziałam tylko, że cię nie lubię
0:22:39: A przy okazji...
0:22:42: Nie wyglądasz tak źle...
0:22:44: Teraz mnie lubisz? | - Ociupinę.
0:22:46: Zacznij się ze mną spotykać, | a ociupina przerodzi się w "niezmiernie".
0:22:53: Podajmy sobie ręce.
0:22:54: Teraz, kiedy nasze ręce się pogodziły, | niech serca też się spotkają
0:22:59: Chcesz kolejny epitet, spryciarzu?
0:23:01: Więc znasz nasze szkolne przezwiska?
0:23:05: Jeżeli tak wiele o nas wiesz, | czemu nie bierzesz udziału w zabawie?
0:23:12: Chodź, idziemy
0:29:30: Panie, nie pozwól, by ziściło się | przekleństwo Bhrigu!
0:29:34: Chroń nas, Panie!
0:29:37: Nigdy mi nie przypominaj tego dnia.
0:30:07: Co ci się stało, mój synu?
0:30:09: Głowa mi pęka! | - Tak nagle...?
0:30:12: Stałem na głowie
0:30:14: Baliya!
0:30:15: Poszedł do sklepu. | - Guddu się źle czuje
0:30:18: Szybko, dzwoń po ojca Guddu i po doktora. | - Tak, proszę pani
0:30:24: Leż tutaj. | - Boli.
0:30:31: Wszystko będzie dobrze, synu
0:30:34: Chroń nas, Panie! Miej litość
0:30:47: Co się tu dzieje? Jak się czujesz, synu? |- Głowa mnie bolała, ale teraz już dobrze
0:30:53: Ty chyba nic poważnego, doktorze? | - Nie się pan nie martwi
0:30:56: Niech zażywa te lekarstwa przez kilka dni. | Wszystko będzie w porządku
0:30:59: I nie wolno mu stać na głowie | - Stał na głowie?
0:31:02: Zawsze mu to mówiłam! | - Nie ma stania na głowie przez kilka dni
0:31:07: Żadnych stresów. | Niech odpoczywa przez chwilę.
0:31:10: I zabierzcie go na wakacje, | jeżeli jest to możliwe
0:31:13: Zrobimy to. Święta się zbliżają
0:31:16: Wezmę cię do Szwajcarii
0:31:19: Szwajcaria to najpiękniejszy kraj!
0:31:22: Jest niebiański! | Będziemy jeździć na nartach!
0:31:25: Wszyscy we trójkę!
0:31:28: Muszę iść. | - Odprowadzę pana.
0:31:34: Czemu jesteś taki połamany?
0:31:36: Nic na to nie poradzę. | - Co się stało?
0:31:39: Nigdy więcej nie chcę robić zakupów! | - Ale co się stało?
0:31:43: Dziś są straszne czasy.
0:31:45: Ludzie mi to zrobili przez nią.
0:31:49: Spotkałem dziewczynę... | - Zaczepiałeś dziewczynę?
0:31:51: Robiłem zakupy. Tam
0:31:54: Przyniosłeś wszystko? | Moje gry?
0:32:01: Przyniosłeś to dla mnie? | - Tak
0:32:03: Patrz dokładnie!
0:32:04: Co to jest? | - Co to jest?
0:32:08: Tutaj... tutaj...
0:32:13: To jest pieluszka noszona na górze...
0:32:18: Co to wszystko jest?
0:32:20: To szminka.
0:32:22: Nie. Tu pilnik do paznokci
0:32:25: Dla kogo to wszystko przyniosłeś?
0:32:30: Co to za cudo?
0:33:10: To wspaniałe! | Nie dawaj mu piłki.
0:33:18: Co to ma znaczyć?
0:33:22: Jeżeli tak kochasz trzymać piłkę, | to czemu tu nie wskoczysz?
0:33:25: Nie lubię się topić.
0:33:28: Ten grubas by cię uratował!
0:33:34: Ja pływam w powietrzu, nie w wodzie
0:33:38: O Panie! Uczyń ją sępem | w następnym życiu!
0:33:41: Żeby mogła pływać jak tylko chce!
0:33:44: A ciebie szakalem, Guddu! Idiota! | Miałam na myśli wakacje, a nie następne życie!
0:33:54: Te wakacje? | - Super zabawa!
0:33:58: Łap! | - Idę!
0:34:16: Dzień dobry, droga matko. | Dzień dobry, drogi ojcze.
0:34:27: Twój ojciec czyta gazetę. | Wyłącz to
0:34:30: Mamo, czuję się, jakbym słuchał tego | cały czas.
0:34:35: Wiesz, że ta piosenka zmieniła | mój sposób myślenia.
0:34:40: Jestem z ciebie dumny, synu. | - Dziękuję, ojcze.
0:34:43: Każdy obywatel Indii musi myśleć, | że nie ma lepszego kraju niż ten.
0:34:47: Zapomnijmy o Szwajcarii. | Pojedźmy gdzieś do Indii.
0:34:59: Ale zarezerwowałem bilety
0:35:02: To zmień rezerwację, ojcze
0:35:04: Czyż nie zrobisz tego | dla naszego wspaniałego kraju?
0:35:07: Pomyśl o naszym wspaniałym narodzie, | czcigodny ojcze!
0:35:13: Ojcze. Indyjskie jabłko... słodkie!
0:35:16: Czy ty słyszysz naszego syna?
0:35:19: Takie rzeczy w tak młodym wieku. | Jak on się tego nauczył?
0:35:23: Jest synem prawnika. | Opowiadanie bajek ma wrodzone.
0:35:29: Wrodzona umiejętność... | - Cicho bądź!
0:35:32: Mamo, nie mogę myśleć | o niczym innym
0:35:36: Ale gdzie my...
0:35:44: Po wysłuchaniu tej piosenki... | nie mogę znaleźć piękna nigdzie indziej.
0:35:50: Patrz na to indyjskie jabłko...
0:35:52: Indyjskie winogrona... indyjskiego banana...
0:35:55: Indyjskie knedle ziemniaczane... | Czy dostanę takie w Szwajcarii?
0:36:01: Więc nie chcesz jechać do Szwajcarii? | - Nie.
0:36:05: Nagle Indie wydały mu się piękne...
0:36:08: Cos mi tu podśmierduje.
0:36:11: Ty zawsze myślisz jak prawnik
0:36:14: Pojedziemy tam, gdzie chcesz
0:36:16: Dzięki, mamo. | - Chciałbym, by moi rodzice byli....
0:36:45: Wyjmij bagaże. | - Tak, proszę pana.
0:36:48: Guddu przyjechał.
0:36:59: Zaprowadź rodziców na górę. | Wypijemy razem herbatę.
0:37:05: Tato, nie miałem pojęcia, | że te dziewczyny też tu będą...
0:37:08: Ale ja za to odkryłem teraz | sekret twojego patriotyzmu.
0:37:15: I wiem już, jakie piękno | odciągnęło cię od Szwajcarii
0:37:20: Jak brzmi imię tej piękności? Salina?
0:37:23: Tak daleko, jak rozciąga się piękno, | nie ma nikogo piękniejszego niż moja mama!
0:37:32: Wejdźcie. | - Tak.
0:37:34: Chcę się wykąpać. | - Dobrze.
0:37:37: Zobacz ten. | - Wujku, proszę!
0:37:42: I jeszcze ten!
0:37:48: Zobacz, jaką jest dobrą artystką.
0:37:53: Więc wyglądam jak Hitler i Czyngis-chan?
0:38:00: Wiesz, jaka będzie twoje kara?
0:38:03: Dasz mi po uszach?
0:38:07: Znacznie gorzej.
0:38:14: Jesteś naprawdę niezwykłą artystką.
0:38:17: A nie mówiłem, że tata da ci całusa | jak zobaczy te rysunki?
0:38:22: Mamo, Salina jest naprawdę dobrą artystką. | Ty też musisz ją pocałować.
0:38:27: Zrobię to w twoim imieniu, | jeżeli siedzisz za daleko.
0:38:30: Młody człowieku
0:38:33: Wykonanie tych planów co do Saliny | zostaw swoim rodzicom
0:38:38: Dobrze, że też tu przyjechaliście
0:38:40: Dziewczęta jadą jutro na wycieczkę. | Guddu może do nich dołączyć
0:38:43: Razem zaplanujemy dzień
0:38:47: Chcę najbardziej narowistego konia.
0:38:51: Ostatni, sir.
0:38:56: Szybko go wyprowadź
0:38:59: Wyjdź, mój bohaterze
0:39:04: Jesteś moją ostatnią nadzieją
0:39:11: Mamy przed sobą robótkę
0:39:20: Pogoda jest cudowna. | Zostajemy na zewnątrz.
0:39:26: Nie jestem tak wytrawnym jeźdźcem jak Salina.
0:39:28: Daj mi łagodnego konia. | - Nie martw się
0:39:31: On jest potulny. | W sam raz dla ciebie
0:39:38: Pomogę ci się wspiąć
0:39:47: Wypuść mnie z objęć i otwórz oczy. | Nic ci nie jest
0:39:51: Nie siądę na tym koniu!
0:39:54: Ale koniecznie musisz pojechać | na Punkt Panoramiczny na koniu
0:39:57: Nie chcę tam jechać!
0:40:00: Wujku, co ja mam robić?
0:40:02: Właśnie wysłałam tam moje | rzeczy do malowania
0:40:05: Naprawdę chciałam... | - Jedź i spełnij swoje marzenia
0:40:07: Guddu pojedzie z tobą
0:40:11: Nie... | - Daj spokój.
0:40:17: Byłoby fajnie, | gdyby Sonia z nami pojechała
0:40:20: Ale cóż zrobić? Jeżeli koń nie chce, | któż może tu pomóc?
0:40:41: Hitler nie miał syna.
0:40:43: Jak mam zatytułować | portret tego bohatera?
0:40:46: Przerobiła mojego ojca | na Hitlera i Czyngis-chana.
0:40:49: A w co mnie zmieni?
0:40:52: Mój ojciec ją pocałował. | A co ja mam zrobić?
0:40:57: Jak ci się podoba małpa?
0:41:00: Czy ona nie jest świadoma, | że małpy drapią, a nie całują?
0:41:08: Guddu, bądź poważny!
0:41:21: Czym chcesz zostać?
0:41:24: Komarem!
0:41:25: Mógłbym ci wlecieć do nosa | i podenerwować!
0:41:29: Czemu studiujesz nauki ścisłe?
0:41:31: Bo tata chciał. | - A czego ty chcesz?
0:41:33: Tego, co tato. | - Nie masz własnego rozumu?
0:41:36: Nie możesz sam decydować?
0:41:39: A w czym problem, że to tata | zdecydował o mojej karierze?
0:41:42: Żadna decyzja rodziców | nie może być zła
0:41:44: Czy każde dziecko dorasta i buntuje się | przeciwko rodzicom?
0:41:49: Ty malujesz.
0:41:50: Chcę być sławna
0:41:54: Mam marzenie, że kiedyś | będę miała wystawę obrazów w Paryżu.
0:42:08: Teraz nie czas na marzenia, | tylko na ucieczkę!
0:42:11: Oszalałeś? | Ja nie, ale chmury i owszem.
0:42:15: Patrz jak leje.
0:42:18: Jeżeli tu zostaniemy, umrę | zanim narodzi się obraz!
0:42:23: Muszę przykryć płótno. | Ochronić je przed deszczem
0:42:26: Narzuć na nie moją kurtkę
0:42:37: Wejdziemy do tej jaskini. | - Tak.
0:42:55: Na co patrzysz? | - Na ciebie.
0:43:00: Nie możemy teraz wrócić do domu. | Będziemy się patrzyć na siebie przez całą noc.
0:43:06: Czemu tylko przez noc? | Mógłbym patrzyć na ciebie przez całe życie.
0:43:13: Nie masz ochoty na jedzenie czy picie?
0:43:15: Nie. | - Czemu nie?
0:43:18: Nie wiem.
0:44:20: Jest mi bardzo zimno
0:44:23: Nawet teraz?
0:44:28: Znam sposób na rozgrzanie się...
0:44:32: Dzielenie się ciepłem ciała
0:44:35: Znasz ten sposób? | - Nie
0:44:37: To bardzo stara metoda. | Tata mnie nauczył. Wstań
0:44:40: Nauczę cię. Chodź.
0:44:43: Podejdź bliżej. Bardzo dobrze
0:44:48: Połóż tu rękę...
0:44:54: Jesteś pewien, że nie będzie mi zimno?
0:44:57: Absolutnie. Jeszcze się spocisz w tym zimnie...
0:45:01: Naprawdę? | - Tak, patrz...
0:45:04: Tu i tutaj...
0:49:59: Czemu się denerwujesz? | Przestało padać, wróci
0:50:05: Nie słuchałeś mnie
0:50:07: Pozwoliłeś mu odjechać w złym czasie
0:50:10: Powiedziałam mu, żeby wrócił | zanim się ściemni
0:50:13: Nigdy mnie nie słucha. | Jestem pewna, że ma kłopoty
0:50:20: Jeżeli coś mu się stanie, | nigdy ci nie wybaczę!
0:50:23: Zabiję się! | - Co ty opowiadasz!
0:50:26: Sir! To straszne! | - Co się stało?
0:50:29: Oba konie wróciły bez jeźdźców!
0:50:33: Przygotuj konie, | pojadę z tobą
0:50:46: Cóż ja tu widzę?
0:50:48: Co widzisz?
0:50:51: Urodziny pod znakiem Saturna|- Co to znaczy?
0:50:54: Dzieci z takimi horoskopami | nie mają przed sobą długiego życia.
0:51:01: Co? | - Zamknij się!
0:51:03: Czy to ty decydujesz o ludzkim życiu?
0:51:06: Co ty opowiadasz? | - Co za głupca wpuściłaś do domu?
0:51:10: On przepowiada takie bzdury naszemu synowi!
0:51:12: Czy nie ma jakiejś drogi wyjścia?
0:51:16: Jest. Ojciec dziecka | musi odprawić ofiarę.
0:51:22: Musi poprosić 11 kapłanów | o odśpiewanie pieśni 100 000 razy.
0:51:26: Zrozumiałem!
0:51:28: Chcesz ode mnie wyciągnąć forsę! | - Co ty mówisz?
0:51:32: Ja powtórzę pieśń i przeklnę | takich kapłanów jak ty!
0:51:38: Zabieraj swoją dolę i zjeżdżaj stąd! | - Nie!
0:51:41: Co pan robi? Sir...
0:51:44: To co mówię, to dla dobra pana dziecka. | - Tak
0:51:48: Pewnego dnia wspomni pan moje słowa.
0:51:51: Won!
0:51:53: Sir...!
0:52:05: Czuwaj nad moim synem.
0:52:11: Dotrą za chwilkę? | Uspokoił mnie pan, dziękuję.
0:52:16: Kto dzwonił? | - Właściciel koni.
0:52:19: Pan Bahadur pojechał | po Guddu i Salinę.
0:52:23: Są cali i zdrowi?
0:52:24: Tak, dziecko. Musieli tam zostać | z powodu deszczu.
0:52:27: Z powodu deszczu czy...?
0:52:30: Pomyśl zanim coś powiesz. | - To ty nie myślałeś
0:52:35: Posłałeś młodą bratanicę | z młodym mężczyzną...!
0:52:38: Przestań. Ufam jej.
0:52:53: Mój syn wrócił!
0:52:55: Całą noc się modliłam
0:52:58: Pan wysłuchał mych modlitw. | - Słyszałeś?
0:53:01: Według niej to tylko jej modlitwy | sprawiły, że bezpiecznie wróciłeś.
0:53:08: Inaczej, tylko Bóg wie | co mogłoby się zdarzyć!
0:53:11: Według astrologii byłeś | w wielkim niebezpieczeństwie
0:53:15: Nie było żadnego niebezpieczeństwa. | Padało, więc tam utknęliśmy.
0:53:18: Niepotrzebnie się martwiłaś. | - Czemu by się miała nie martwić?
0:53:21: Niech żyją jej... | - ...przesądy.
0:53:24: One trzymają z daleka... | - ...zdrowy rozsądek.
0:53:27: Sprawiają, że człowiek... | -...traci nadzieję.
0:53:30: Moment... czynią człowieka tchórzem.
0:53:33: Sonia, Guddu i ja idziemy | jutro szybować. Idziesz z nami?
0:53:36: Mowy nie ma! | Ja już się bałam na koniu!
0:53:40: Chyba bym umarła, | gdybym miała wzbić się w niebo!
0:53:44: Jeżeli nie możesz latać, to zostań na ziemi | i poobserwuj jak lata siostra.
0:53:49: Co się z tobą dzieje?
0:53:51: Dziewczyna jest honorem domu
0:53:53: Po ślubie musi zajmować się domem
0:53:57: A ty ją zmieniasz w chłopaka
0:54:00: Jazdy na motocyklu, | jazdy na koniach, szybowanie!
0:54:04: Jeżeli jej nie powstrzymasz, | pewnego dnia tego pożałujesz
0:54:07: Jestem z niej dumny
0:54:09: Dałaś mi córkę, ale dzięki niej | nigdy nie żałowałem, że to nie syn
0:54:14: Dziękuje, tato!
0:54:16: Idź szybować, masz moją pełną aprobatę
0:54:19: Mowy nie ma! Nie pozwolę!
0:54:22: Mamo, też kiedyś byłaś młoda. | Spróbuj zrozumieć
0:54:26: Mamo, ja... | chcę szybować jak ptak...
0:54:30: Rozumiesz... ponad światem, | między chmurami...
0:54:32: W tym sporcie są dreszcze emocji | - I zagrożenie życia
0:54:35: Umyjesz ręce od życia | przy najmniejszym błędzie
0:54:37: Nie ma mowy o żadnym myciu rąk, | na niebie nie ma żadnego kranu ani jeziorka
0:54:43: Czemu ty nic nie mówisz?
0:54:45: Pozwolisz mu igrać z życiem?
0:54:48: Powiedz coś. Wiesz co
0:54:51: Wiem. | - Więc czemu go nie powstrzymasz?
0:54:55: Potrzebujesz wyjaśnienia, słonko?
0:55:00: Co masz na myśli? | - Powtarzałem to przez lata
0:55:05: Twoja astrologia, twoje wróżby, | twoje ofiary, twoje pieśni i tak dalej...
0:55:12: To wszystko bzdury
0:55:14: Ty chcesz, żeby ludzie nie latali, | bo jakiś kapłan zabronił
0:55:20: Ale jak jest trzęsienie ziemi czy cyklon...
0:55:24: Kiedy miliony ludzi giną w swoich domach...
0:55:27: Czemu twoi kapłani, twoje ofiary | twoje recytacje i twoja astrologia ich nie ocalą?
0:55:33: W Europie czy Ameryce | tysiące ludzi latają
0:55:38: bez patrzenia w horoskopy | i jakoś wracają bezpiecznie
0:55:42: Tak, mamo. Kiedy Amerykanie | pierwszy raz polecieli na księżyc...
0:55:45: Nie pytali o zgodę astrologa.
0:55:48: Ani kapłana. Polecieli na księżyc | dzięki swojej wiedzy
0:55:51: I wrócili bezpiecznie i w chwale
0:55:53: A ja będę na wysokości | tylko tysiąca stóp
0:55:56: Nie. | - A ty, tato?
0:55:59: Ja ci pozwalam, idź sobie szybować
0:56:03: Dzięki. To lecę teraz ustalić | jutrzejsze plany z Saliną.
0:56:10: Powodzenia!
1:00:13: Pospiesz się, albo ją zgubię. | - Spieszę się
1:00:25: Ptaszku, poczekaj na mnie
1:00:30: Ja ci dogodzę.
1:00:33: Kto to jest? | - Nie wiem czemu nas zaczepia
1:00:40: Ptaszek macha skrzydełkami | na terytorium szybującego orła
1:00:45: Salina, nie martw się! | Odpędzę go w okamgnieniu
1:00:49: Zobaczymy kto kogo przepędzi.
1:01:17: Tuż nad tobą, kochanie!
1:01:23: Patrz kto nad kim góruje!
1:01:29: Przez wzgląd na mnie, nie rób tego!
1:01:31: Nie! | - Hej!
1:01:35: Salina, nie martw się!
1:01:38: Tracę kontrolę, Guddu!
1:01:43: Tracę wysokość! | Spadam, Guddu!
1:01:48: Salina, nie bój się! | Jestem przy tobie!
1:02:00: Zobacz kto wygrał!
1:02:10: Daleka droga przed nami. Chodź.
1:02:12: Byłeś wspaniały.
1:02:14: Mam nadzieję, że nic ci nie jest.
1:02:22: Stop!
1:02:25: Ptaszek się uratował.
1:02:27: Czemu wleczesz latającego ptaszka | poprzez krzaki, Romeo?
1:02:40: Miasto jest daleko, królowo
1:02:42: Z nim dojdziesz tam w przyszłym roku. | Jedź z nami, pokażemy ci okolicę
1:03:11: Moment, ona jest ranna
1:03:30: Puść mnie!
1:03:51: Nie wydajesz się wykształcony.
1:03:53: Nie słyszałeś o zającu i żółwiu?
1:03:55: Przeczytaj sobie później tę bajkę
1:04:03: Wszystko w porządku?
1:04:05: Hej poczekaj!
1:04:07: Czekaj! Mój jeep...? | - Znowu tu jesteś?
1:04:10: Mój brat mnie zabije! | - A jak ta biedna dziewczyna ma iść?
1:04:13: Uwielbiasz zwiedzać okolicę, | to obejrzyj ją dokładnie
1:04:19: Byłeś cudowny!
1:04:21: Pobiłeś ich jak bohater.
1:04:24: Kto jest twoim ulubionym bohaterem?
1:04:26: Żaden indyjski bohater filmowy | mi nie dorównuje.
1:04:29: Wiesz jak mnie ludzie nazywają? | - Super.
1:04:33: Moje imię według mojego horoskopu...
1:04:40: Coś nie tak?
1:04:44: Co ci się dzieje?
1:04:48: Czemu nic nie mówisz, Guddu?
1:04:50: Powiedz coś, Guddu!
1:05:56: Jak się czujesz? | - Gdzie Salina?
1:06:04: Tutaj w szpitalu.
1:06:06: Jak się czuje? | Chcę ją zobaczyć.
1:06:09: Spokojnie, młodzieńcze | Byłeś nieprzytomny. Musisz odpoczywać.
1:06:12: Nic mi nie jest. | Pozwólcie mi ją zobaczyć, proszę...
1:06:16: Później. Najpierw niech doktor | dokończy badania.
1:06:21: Czy nic jej nie jest doktorze?
1:06:25: Powiedz mi, jak doszło do wypadku?
1:06:29: Salina i ja jechaliśmy samochodem...
1:06:32: Kiedy nagle zaczęła boleć mnie głowa.
1:06:35: I zrobiło mi się ciemno przed oczami
1:06:38: Czy to się już kiedyś wcześniej zdarzyło?
1:06:41: Tak, doktorze. Kilka dni | przed naszym przyjazdem tutaj
1:06:46: Panie Bahadur, myślę, że on powinien | przejść natychmiast tomografię mózgu
1:06:50: Później to zrobicie. | Najpierw chcę zobaczyć Salinę. Muszę...
1:06:55: Nie możesz... | - Nie zatrzymuj mnie!
1:07:01: Gdzie jest Salina? | - Ma operację...
1:07:05: Co jej się stało?
1:07:17: Co ci jest?
1:07:19: Jak się czujesz?
1:07:21: Jest nieprzytomna.
1:07:25: Czy operacja się udała?
1:07:29: Ocaliła jej życie, ale niestety nie oczy.
1:07:44: Co się stało, mamo?
1:07:47: Straciła przeze mnie wzrok!
1:07:50: Czemu to ja nie oślepłem | zamiast niej!
1:07:54: To ja ją wziąłem na wycieczkę
1:07:56: Przeze mnie oślepła! | - Nie!
1:07:59: Uspokój się, synu.
1:08:22: On już nie jest tym samym chłopcem
1:08:26: Ciągle o tym rozmyśla, godzinami
1:08:30: Ma ciągłe poczucie winy.
1:08:34: Obarcza się odpowiedzialnością za to, | że Salina straciła wzrok
1:08:40: Jeżeli Allach pozwoli, wszystko będzie dobrze
1:08:48: Zapewnijcie mu spokój, | kiedyś z tego wyjdzie
1:08:53: Vikram, nie zapomnij o jutrzejszej | wizycie u doktora Bhatia.
1:08:58: Zapomnisz o terminie, | a następny będzie za miesiąc
1:09:03: Trzymaj się
1:09:21: Wiesz...
1:09:23: Twój los jest taki jak mój
1:09:27: Jesteś więźniem w klatce
1:09:30: A ja w domu
1:09:34: Teraz jesteś towarzyszem | mojego ciemnego życia
1:09:44: Nie rozumiem, dziecko...
1:09:46: Czemu chcesz mieć ten niedokończony | portret Guddu w swoim pokoju?
1:09:51: Nie możesz go teraz zobaczyć.
1:09:55: Ale mogę go dotknąć
1:09:58: Nie mogę mieć Guddu.
1:10:01: Wszystko co mam, | to ten niedokończony obraz
1:10:06: Salina, kochanie
1:10:08: Czy ty kochasz Guddu?
1:10:15: Nie wiem, co to jest miłość
1:10:17: Ale wiem że... | chwile, które z nim spędziłam...
1:10:23: Były najszczęśliwszymi chwilami | w moim życiu.
1:10:27: Te słodkie wspomnienia | wniosą światło w moje ciemne życie
1:10:34: Guddu przyjechał!
1:10:36: Idź i zobacz. Jestem pewna, że to on
1:10:47: To był ktoś inny
1:10:53: Przygotuj się, dziecko. | Idziemy do specjalisty od oczu
1:10:57: Chodź, kochanie, ubiorę cię
1:11:00: Nie. Nie chcę żyć jak kaleka
1:11:04: Ta laska mi wystarczy
1:11:13: Czy to wszystko konieczne?
1:11:15: Niezbędne. Połóż się tam
1:11:28: Trochę na prawo
1:11:30: Złóż ręce
1:11:51: Nie ruszaj głową.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ram Jaane cd1 [Bollywood][1995]
Trimurti cd1 [Trójca][Bollywood][1995]
Trimurti cd2 [Trójca][Bollywood][1995]
Duplicate cd1 [Bollywood][1998]
Ram Jaane cd2 [Bollywood][1995]
Chak De! India cd1 [Bollywood][2007]
Raju Ban Gaya Gentleman 1992 CD1 DVDRiP XviD Shah Rukh Khan Hindi Bollywood (lala co il)
Darr cd1 [Strach][Bollywood][1993]
Streets Of Laredo 1995 CD1 DVDRip XviD BF
bollywood film hum tumhare hain sanam hindi cd1 shah rukh khan
Ukochana cd1 [Saathiya][Bollywood][2002]
deewana 1992 cd1 hindi dvdrip xvid brg (desireactor) shah rukh khan bollywood
Statut SRME 1995,poprzedni
Rodzaj i zakres … Dz U 1995 25
49 26 Czerwiec 1995 Kogo boją się Rosjanie
Phir Bhi Dil Hai Hindustani cd1 Moje Serce Bije Po Indyjsku

więcej podobnych podstron