00:00:03:I był już drugi dzień,
00:00:06:zobaczyłem tablicę "Małkinia".
00:00:10:Jechaliśmy jeszcze kawałek.
00:00:12:Nagle, bardzo powoli, pociąg
00:00:18:zjechał z głównego toru,
00:00:21:i wjechał w las.
00:00:25:I kiedy patrzyliśmy
00:00:29:- udało nam się uchylić okno -
00:00:32:stary z naszego przedziału|kogoś dostrzegł...
00:00:34:Pasły się tam krowy...
00:00:39:i zapytał gestami: "Gdzie jesteśmy?"
00:00:43:RICHARD GLAZAR
00:00:46:A tamten zrobił dziwny gest.|O tak! przez gardło.
00:00:54:Polak?
00:00:55:Polak.
00:00:56:Ale gdzie to było? Na stacji?
00:00:58:To bylo tam,|gdzie zatrzymywał się pociąg.
00:01:03:Z jednej strony był las,|a z drugiej łąki.
00:01:09:I stał tam jakiś chłop?
00:01:11:Zobaczyliśmy krowy,
00:01:13:których pilnował młody chłopak...
00:01:17:parobek.
00:01:23:I jeden z was zapytał...
00:01:25:Zapytał nie słowami,
00:01:30:ale znakami: "Co tu się dzieje?"
00:01:32:I tamten wykonał ten gest. O tak.
00:01:37:Ale tak naprawdę
00:01:40:nie zwróciliśmy na niego uwagi.
00:01:43:Nie wyjaśnialiśmy sobie tego.
00:01:52:Napisy na podstawie|PLANETE
00:01:56:Poprawki i spisanie:|wojtas@rubikon.pl
00:11:24:JAN PlWOŃSKI
00:16:42:Rampa była ostatnim przystankiem|dla pociągów
00:16:47:przyjeżdżających do Oświęcimia.|Nadjeżdżały w dzień i w nocy,
00:16:52:niekidy jeden na dzień,|niekiedy pięć,
00:16:56:ze wszystkich stron świata.
00:17:00:Pracowałem tam od 18 sierpnia 1942
00:17:04:do czerwca 1943.
00:17:10: Pociągi przyjeżdżały jeden za drugim.|Na moim stanowisku na rampie
00:17:14:naliczyłem ich ze dwieśćie:
00:17:18:siłą rzeczy stało się to rutyną.
00:17:23:Bez chwili przerwy, zewsząd,|ludzie przybywali w to jedno miejsce,
00:17:29:jak inni nic nie wiedząc o losie|poprzednich transportów.
00:17:34:RUDOLF VRBA
00:17:36:I wiedziałem,|że dwie godziny później
00:17:39:90% tych ludzi pójdzie do gazu.
00:17:43:Nie potrafiłem pojąć,
00:17:47:że ludzie mogą zniknąć w ten sposób...
00:17:52:I nic się nie dzieje,|i nadchodzi kolejny transport.
00:17:56:I nic nie wiedzą o losie poprzedniego,
00:18:00:i to tak trwa miesiącami.
00:18:05:OŚWIĘCIM-BRZEZINKA
00:18:09:Odbywało się to tak:
00:18:12:na przykład pociąg z Żydami|miał przyjechać o drugiej w nocy.
00:18:17:Kiedy dojeżdżał do Oświęcimia,
00:18:21:informowano esesmanów.
00:18:24:Esesman budził nas,
00:18:26:prowadzono nas nocą do rampy...
00:18:33:Było nas okolo 200.
00:18:39:Wokół zapalały się światła.
00:18:43:Rampa, reflektory,
00:18:47:a pod reflektorami w jednej linii|stali esesmani:
00:18:52:co 10 metrów jeden esesman|z bronią w ręku.
00:18:56:My, więźniowie, byliśmy w środku,
00:19:00:czekając na pociąg,|czekając na rozkazy.
00:19:06:Kiedy wszystko było gotowe,
00:19:10:nadjeżdżał transport.
00:19:13:Jechał bardzo powoli.
00:19:16:Lokomotywa, umieszczona|zawsze z przodu,
00:19:20:dojeżdżała do rampy.
00:19:23:Tutaj był koniec toru,
00:19:26:dla każdego kto był w pociągu.
00:19:33:Jak tylko pociąg się zatrzymał,
00:19:37:podbiegała gangsterska elita:
00:19:41:co dwa lub trzy wagony,|a czasem przed każdym wagonem,
00:19:46:jeden z Unterscharfuhrerów
00:19:51:czekał z kluczem
00:19:54:i otwierał wagony.
00:20:02:Wewnątzr byli oczywiście ludzie.
00:20:05:Patrzyli przez okienka,
00:20:07:nie rozumiejąc po tylu przystankach|- niektórzy byli w drodze od 10 dni -
00:20:13:co ten kolejny przystanek oznacza.
00:20:17:Wówczas drzwi się otwierały
00:20:20:i pierwszy rzucony rozkaz brzmiał:
00:20:23:"Alle raus!" Wszyscy na zewnątrz!
00:20:26:I żeby wszystko było jasne,
00:20:30:bili laskami pierwszego,|drugiego i nastepnych.
00:20:36:Żydzi byli stłoczeni w wagonach|jak sardynki.
00:20:42:Jeśli jednego dnia przychodziło|pięć, sześć pociągów,
00:20:46:wyładowywanie odbywało się|w pośpiechu.
00:20:58:Bili na całego, wyzywali ich.
00:21:04:Ale gdy była piękna pogoda,|potrafili zachowywać się inaczej,
00:21:08:pokazać swój dobry humor,|dowcipkować,
00:21:12:mówiąc na przykład: "Dzień dobry pani,|zachce pan łaskawie wysiąść".
00:21:19:Naprawdę?
00:21:20:Och tak, tak.
00:21:23:Albo: "Serdecznie panią witamy,|proszę wybaczyć tę niewygodę
00:21:27:ale teraz wszystko się zmieni..."
00:21:34:Wjeżdżając do Treblinki,|nie wiedzieliśmy, kim są ci ludzie,
00:21:39:niektórzy mieli opaski,
00:21:41:czerwone albo niebieskie:|komanda żydowskie...
00:21:47:Wypadając z pociągu,
00:21:51:popychając się wzajemnie,
00:21:53:gubliśmy się pośród|krzyków, wrzasków.
00:22:00:Kiedy już byliśmy na ziemi,|ustawiono nas w dwa rzędy,
00:22:07:kobiety po lewej,|mężczyźni po prawej.
00:22:13:Nie mieliśmy nawet czasu|spojrzeć na siebie,
00:22:19:gdyż bili nas po głowach
00:22:23:wszystkim co było pod ręką.
00:22:27:To... to było bardzo bolesne...
00:22:35:Nie wiedzieliśmy,|co się z nami dzieje,
00:22:39:nie mieliśmy czasu myśleć,
00:22:42:krzyki doprowadzały nas|do szaleństwa,
00:22:45:słychać było jedynie wrzaski.
00:22:50:I nagle się zaczęło,|krzyki wzraski.
00:22:55:"Wysiadać, wszyscy wysiadać!"
00:22:57:Nie krzyki, ale huk, tumult!
00:23:02:"Na zewnątrz, na zewnątrz..."
00:23:06:"Zostawiać bagaże!"
00:23:09:Wyszlismy przygniatając się wzajemnie.
00:23:19:Zobaczyliśmy mężczyzn|z niebieskimi opaskami,
00:23:25:niektórzy mieli bicze.
00:23:29:Spostrzegliśmy esesmanów.
00:23:32:Zielone mundury,
00:23:37:czarne mundury...
00:23:43:Byliśmy masą.
00:23:47:Masa nas wszystkich wciągnęła,
00:23:50:musiała dotrzeć do|następnego miejsca.
00:24:07:Wisziałem, jak inni się rozbierają.
00:24:11:I usłyszałem:|"Rozbierać się! Do dezynfekcji!"
00:24:18:I kiedy czekałem, już nagi,
00:24:21:zauważyłem,
00:24:24:że niektórych esesmani|odciągają na bok,
00:24:28:i każą sim się na powrót ubierać.
00:24:35:I nagle podszedł esesman,|stanął przede mną,
00:24:39:obejrzał mnie badawczo|i powiedział:
00:24:43:"Tak, tak, ty też, szybko,|dołącz do tamtych, ubieraj się.
00:24:49:Będziesz tutaj pracował,|a jeżeli się spiszesz,
00:24:52:zostaniesz może szefem grupy|albo kapo".
00:25:00:Czekałem już nagi wraz z innymi|z mojego transportu.
00:25:07:Pojawił się mężczyzna|i powiedział: "Ty, ty, ty... wystąpić"
00:25:12:Wyszliśmy z szeregu.
00:25:14:Ustawili nas z boku.
00:25:19:Niektórzy rozumieli,
00:25:23:co się dzieje, i przeczuwali,
00:25:26:że nie zostaną przy życiu.
00:25:31:Cofali się,|nie chcieli iść do przodu.
00:25:35:Oni wiedzieli już, dokąd idą -
00:25:38:w stronę tych wielkich drzwi...
00:25:43:To co się tam działo,
00:25:45:płacze, krzyki, wrzaski...
00:25:50:To przekraczało wyobrażenie.
00:25:53:Wołania, krzyki zostawały w uszach
00:25:58:i w głowie przez całe dni,
00:26:01:i nocą też.
00:26:04:Nie moża było spać|przez całe noce...
00:26:10:Nagle w jednej chwili|wszystko ustało
00:26:14:jak na rozkaz.
00:26:29:Wszystko ucichło,
00:26:32:tam gdzie zniknęli ludzie,
00:26:35:tak jakby wszystko umarło.
00:26:53:Wtedy powiedzieli nam,
00:26:56:żeby wszystko oczyścić,
00:26:59:tam na zewnątrz,
00:27:03:gdzie rozebrało się|około dwóch tysięcy ludzi.
00:27:08:Żeby wszystko zabrać,
00:27:10:wszystko usunąć,
00:27:13:i to w okamgnieniu!
00:27:19:Niemcy i inni, którzy tam byli,
00:27:22:Ukraińcy, zaczęli wrzeszczeć i bić nas,
00:27:26:żebyśmy nosili pakunki na plecach,
00:27:30:szybciej i szybciej
00:27:35:w stronę głównego placu,
00:27:38:gdzie był ogromny stos ubrań,
00:27:43:butów i innych rzeczy.
00:27:47:W okamngnieniu wszystko|się opróżniło tak,
00:27:51:jakby nic się nie stało.|Nic. Nikt. Nigdy.
00:27:58:Nie został żaden ślad.|Ani śladu!
00:28:02:Wszystko zniknęło, jak w czarach.
00:28:07:BRZEZINKA - RAMPA
00:28:15:Przed każdym przyjazdem pociągu|rampa była dokładnie sprzątana.
00:28:24:Nie mogło być śladu po|poprzednim transporcie.
00:28:30:Ani śladu.
00:28:42:Zaprowadzili nas do baraku.
00:28:47:W całym baraku cuchnęło.
00:28:52:W pomieszczeniu o wysokości|mniej więcej półtora metra
00:28:56:zgromadzono w jednej jedolitej masie,
00:29:00:wszelkie możliwe rzeczy|jakie ludzie przywozili:
00:29:07:prześcieradła, walizki,
00:29:11:wszystko
00:29:12:złączone w jednej masie.
00:29:17:A na tej masie, uwijający się|jak diabły,
00:29:20:jacyś ludzie
00:29:22:robili tłumoki,
00:29:26:i wynosili je na zewnątrz.
00:29:32:Przydzielono mnie do jednego z nich.
00:29:37:Na jego opasce był napis|"szef grupy".
00:29:40:Wrzasnął i zrozumiałem,|że ja też powinienem
00:29:43:chwycić za prześcieradło,|zawiązać tłumok
00:29:50:i wynieść go w inne miejsce.
00:29:56:Nie przerywając pracy zapytałem go:|"co tu się dzieje?"
00:30:00:"A tamci? Nadzy? Gdzie oni są?"
00:30:05:Odpowiedział mi:| "Toit. Wszyscy martwi!"
00:30:12:Ale ja nie pojmowałem.|Jeszcze nie wierzyłem.
00:30:18:Użył słowa w jidysz.
00:30:20:Wyznam, że po raz pierwszy słyszałem,|jak ktoś mówi w jidysz.
00:30:27:Nie powiedział mi tego|bardzo głośno
00:30:32:i zobaczyłem, że ma w oczach łzy.
00:30:38:Ale nagle zaczął krzyczeć.
00:30:44:Spostrzegłem kątem oka|podchodzącego esesmana.
00:30:49:I zrozumiałem, że nie powinienem|stawiać więcej pytań,
00:30:53:tylko wybiec na zewnątrz|z pakunkiem.
00:31:04:Więc wtedy zaczęliśmy pracować,
00:31:07:w miejscu, które nazywali Treblinką.
00:31:13:A jednak nie mogłem uwierzyć w to
00:31:16:co działo się po drugiej stronie drzwi,
00:31:20:tam gdzie zniknęli ludzie
00:31:23:i gdzie wszystko ucichło.
00:31:29:Ale bardzo szybko zrozumieliśmy,
00:31:32:wypytując tych,|którzy tam pracowali.
00:31:37:"Co? To wy nie wiecie?"
00:31:41:"Wszyscy poszli do gazu,|wszyscy są martwi!"
00:31:46:Nie mogliśmy wydusić z siebie słowa:
00:31:50:zamurowało nas.
00:31:53:Co się stalo z żoną, z dzieckiem?
00:31:56:"Jaką żoną? Jakim dzieckiem?|Nie ma już nikogo".
00:32:00:Nikogo! Ale jak ich zabili,
00:32:04:jak zagazowali od razu tylu ludzi?
00:32:07:Jednak mieli sposób.
00:32:19:Moją jedyną myślą był w tamtej|chwili Karel Unger, mój przyjaciel.
00:32:25:Znajdował się z tyłu pociągu,
00:32:29:w części, którą odłączono i zostawiono na zewnątrz.
00:32:35:Potrzebowałem kogoś.|Blisko siebie. Ze mną.
00:32:43:I wtedy go zobaczyłem.
00:32:47:Był w drugiej grupie,|także pozostałej przy życiu.
00:32:52:Po drodze, nie wiem jak|dowiedział się, już wiedział.
00:32:57:Spojrzał na mnie,
00:33:01:i powiedział tylko:|"Richard, mój ojciec, moja matka, mój brat..."
00:33:09:Dowiedział się o tym po drodze.
00:33:14:W której chwili od przyjazdu
00:33:18:spotkałeś się z Karelem?
00:33:25:To było około dwudziestu minut|po przyjeździe do Treblinki.
00:33:36:Wyszedłem więc z baraku,
00:33:39:i po raz pierwszy zobaczyłem|ogromny plac...
00:33:45:Nazywano go|= dowiedziałem się tego później -
00:33:49:"placem sortowania".
00:33:53:Ginął pod stosami|różnych przedmiotów.
00:33:59:Góry butów, ubrań,|na dziesięć metrów.
00:34:06:Powiedziałem Karelowi:
00:34:10:"To huragan,|rozwścieczone morze".
00:34:13:"Zatonęliśmy.|I jeszcze żyjemy".
00:34:17:"I nie możemy nic zrobić."
00:34:19:"Jedynie czekać na nową falę,|położyć się na niej,"
00:34:25:"przygotować się do kolejnej fali,"
00:34:32:"i za wszelką cenę pozostać na niej.| I nic więcej".
00:34:39:W ten sposób minął dzień.
00:34:42:24 godziny bez wody, bez niczego.
00:34:46:Nie mieliśmy niczego do picia.
00:34:51: Niczego do jedzenia.
00:34:56:To było niewyobrażalne.
00:34:58:Na samą myśl, że minutę,|godzinę wcześniej
00:35:02:człowiek byl członkiem rodziny,|żoną, mężem...
00:35:08:I nagle jak nożem uciął,|wszystko umarło.
00:35:13:Zaprowadzono nas|do specjalnego baraku.
00:35:16:Spałem blisko przejścia
00:35:21:i tamta noc
00:35:25:była najgorszą ze wszystkich.
00:35:29:Z powodu wspomnienia o tym,|co się przeżyło i dzieliło:
00:35:33:radości, szczęście,
00:35:36:narodziny, śluby|i wszystkie inne...
00:35:40:I nagle w jednej chwili,
00:35:42:odcięty od tego wszystkiego,
00:35:45:za nic, bez powodu,
00:35:47:gdyż ludzie nie byli niczemu winni,|tyle że są Żydami.
00:35:56:Większość ludzi nie zmrużyła oka tej nocy,
00:35:59:próbowano rozmawiać, co było zabronione.
00:36:04:Strażnik spał w tym samym baraku.
00:36:06:Nie można było kontaktować się
00:36:09:ani dzielić się myślami.
00:36:16:O piątej nad ranem
00:36:19:zaczęliśmy opuszczać barak.
00:36:27:Rano kiedy kazano nam opuszczać baraki,
00:36:34:odkryliśmy, że z naszej grupy,
00:36:37:cztery czy pięć osób zmarło.
00:36:41:Nie wiem, jak to się stało,
00:36:45:musieli mieć ze sobą cyjanek
00:36:49:albo inną truciznę i otruli się.
00:36:53:Co najmniej dwóch z pośród nich
00:36:58:było moimi bliskimi przyjaciółmi.
00:37:02:Nie wiedzieliśmu nawet,|że mieli przy sobie truciznę.
00:37:10:Zieleń. Albo piasek. Wszędzie.
00:37:13:Na noc zapędzono nas do baraku.
00:37:16:Podloga to był tylko piasek.|Nic innego.
00:37:21:I każdy z nas po prostu padł|w miejsu, w którym stał.
00:37:27:W półśnie usłyszałem,
00:37:29:że niektórzy się wieszają.
00:37:33:Nie zareagowaliśmy.|To było niemal normalne.
00:37:38:Podobnie jak to,|że za każdym z tych,
00:37:44:za którymi zamykała się|brama Treblinki,
00:37:48:była śmierć,|miała być śmierć,
00:37:52:gdyż nikt, nigdy,
00:37:56:nie miał złożyć świadectwa.
00:38:02:Już po trzech godzinach|spędzonych w Treblince,
00:38:07:wiedziałem o tym.
00:39:47:BERLIN
00:40:09:To już nie jest mój kraj,
00:40:14:zwłasza gdy mówią mi,|że nie wiedzieli...
00:40:20:nie widzieli...
00:40:23:"Tak, byli tu Żydzi, ale zniknęli,
00:40:26:to wszystko, co wiemy".
00:40:29:Jak mogli nie wiedzieć!
00:40:33:To trwało prawie dwa lata!
00:40:38:Co dwa tygodnie|wyciągali ludzi z domu.
00:40:42:Jak mogli tak oślepnąć?
00:40:48:W dniu, w którym Berlin|stał się "Judenrein",
00:40:51:w którym oczyszczono Brelin|z ostatnich Żydów,
00:40:54:nikt nie chciał zostać na ulicy,|ulice były zupełnie puste.
00:40:58:Robili zakupy w pośpiechu,|żeby nic nie widzieć.
00:41:03:To była sobota,|kupowali na niedzielę
00:41:07:i szybko wracali do siebie.
00:41:18:Pamiętam ten dzień,|jakby to było wczoraj,
00:41:21:ponieważ widzieliśmy|policyjne samochody, które
00:41:24:jeździły po ulicach Brelina
00:41:27:i wyciągano ludzi z domów.
00:41:31:Łapano ich po fabrykach,
00:41:33:w domach, wszędzie;
00:41:36:gromadzono w miejscu|nazywanym "Klu".
00:41:40:"Klu" to była bardzo duża|restauracja z dansingiem.
00:41:46:Stamtąd ich wywożono.|Wsadzano ich do transportów...
00:41:52:niedaleko stąd,|na dworcu Grunewald.
00:42:00:W tym dniu...
00:42:02:nagle poczułam się|bardzo samotna,
00:42:06:zupełnie opuszczona.
00:42:13:Wiedziałam, że od tej chwili|zostanie już nas tylko garstka.
00:42:17:Bo ilu ludzi może się jeszcze ukrywać?
00:42:30:I poczułam się tak bardzo winna,|że nie dałam się wywieźć,
00:42:35:że spróbowałam wymknąć się|przeznaczeniu,
00:42:39:przed którym inni nie mogli uciec.
00:42:42:INGE DEUTSCHKRON
00:42:44:Nie było już ciepła,|żadnej bratniej duszy.
00:42:49:Myśleliśmy tylko o nich.|"A Elza? A Hans?"
00:42:53:"Gdzie on jest, gdzie ona jest?"
00:42:56:"O Boże, a dziecko?"
00:42:59:Takie były nasze myśli|tamtego strasznego dnia.
00:43:02:I ponad wszystko poczucie|samotności i winy,
00:43:07:że nie wyjechaliśmy z nimi.
00:43:26:Dlaczego spróbowaliśmy?
00:43:28:Jaka siła pchnęła nas do ucieczki|przed tym co było
00:43:31:naszym prawdziwym przeznaczeniem|i przeznaczeniem naszego ludu?
00:43:38:INGE DEUTSCHKRON|URODZONA W BERLINIE.
00:43:42:POZOSTAŁA W MIEŚCIE|PRZEZ CAŁĄ WOJNĘ.
00:43:46:OD LUTEGO 1943 UKRYWAŁA SIĘ.
00:43:50:DZISIAJ MIESZKA W IZRAELU.
00:44:22:FRANZ SUCHOMEL|SS Unterscharfuhrer|(WP: Plutonowy, przyp. W.)
00:44:28:Czy jest pan gotów?
00:44:31:- Tak.|- Możemy...
00:44:32:- Można zaczynać.
00:44:38:Co z pańskim sercem?|Wszystko w porządku?
00:44:43:Och, z sercem|jest na razie dobrze.
00:44:46:Jeśli mnie zaboli, powiem panu,|będziemy musieli przerwać.
00:44:51:Tak, oczywiście.
00:44:54:A pańskie zdrowie, tak w ogóle...
00:44:57:Dzisiejsza pogoda|bardzo mi odpowiada.
00:45:01:Wysokie ciśnienie barometryczne|jest dla mnie korzystne.
00:45:05:Wydaje się pan być w formie.
00:45:10:Dobrze. Zaczniemy od Treblinki.
00:45:14:Bardzo proszę.
00:45:15:Myślę, że tak będzie najlepiej.
00:45:17:Gdyby mógł pan opisać nam Treblinkę.
00:45:27:Jak wyglądała Treblinka w chwili|pańskiego przyjazdu?
00:45:31:Zdaje się, że przyjechał pan|do Treblinki w sierpniu?
00:45:36:Dwudziestego?|Czy dwudziestego czwartego?
00:45:39:- Osiemnastego.|Osiemnastego?
00:45:41:Dokładnie nie wiem.|Około dwudziestego sierpnia.
00:45:48:Przyjechałem razem z 7 kolegami.
00:45:51:Z Berlina?
00:45:53:Z Berlina.
00:45:54:Z Lublina?
00:45:56:Z Berlina do Warszawy,|z Warszawy do Lublina,
00:46:00:z Lublina z powrotem do Warszawy|i z Warszawy do Treblinki.
00:46:06:Jak wówczas wyglądała Treblinka?
00:46:11:Treblinka pracowała wówczas pełną parą.
00:46:16:Pełną parą?
00:46:17:Pełną parą.
00:46:20:Przyjeżdżało...
00:46:23:Opróżnialiśmy właśnie|warszawskie getto.
00:46:29:W ciągu dwóch dni przyjechały,|zdaje się trzy pociągi,
00:46:37:wszystkie z trzema, czterema, pięcioma|tysiącami osób,
00:46:45:wszystkie z Warszawy.
00:46:48:Ale w tym samym czasie,|przyjeżdżały także pociągi
00:46:54:z Kilec i innych miejsc.
00:46:59:Przyjechały razem trzy pociągi,
00:47:03:a ponieważ ofensywa|pod Stalingradem, trwała w najlepsze,
00:47:07:pozostawiano transporty Żydów|na stacji.
00:47:15:Poza tym to wagony były francuskie,
00:47:21:wykonane z blachy.
00:47:23:Więc jak przyjeżdżało do Treblinki|5 tysięcy Żydów,
00:47:30:było już wśród nich|3 tysiące martwych.
00:47:33:W wagonach?
00:47:34:W wagonach.|Otwierali sobie żyły
00:47:39:albo tak umierali.
00:47:45:Wyładowywaliśmy półżywych
00:47:48:albo na wpół oszalałych.
00:47:56:W innych pociągach,
00:48:02:nadchodzących z Kielc|i skądinąd,
00:48:05:co najmniej połowa nie żyła.
00:48:08:Składaliśmy icj tu,
00:48:14:tu i tu.
00:48:17:Tysiące ludzi
00:48:21:ułożonych jeden na drugim.
00:48:26:Na rampie?
00:48:27:Na rampie.
00:48:28:Ułożeni jak drewno.
00:48:34:Ale też inni Żydzi, żywi,|czekali tam od dwóch dni,
00:48:39:gdyż niewielkie komory gazowe|już nie wystarczały.
00:48:43:Działały w tamtym okresie|w dzień i w nocy.
00:48:50:Ale czy może pan, bardzo proszę,|opisać dokładnie
00:48:54:pierwsze swoje wrażenie z Treblinki.
00:48:58:Bardzo dokładnie.|To bardzo ważne.
00:49:02:Pierwsze wrażenie z Treblinki
00:49:07:dla mnie i dla niektórych|moich kolegów było katastrofalne.
00:49:14:Gdyż nie powiedziano nam
00:49:17:jak i co...|Że tam zabija się ludzi.
00:49:22:Nie powiedziano nam.
00:49:24:- Pan nie wiedział?| - Nie.
00:49:27:To nie do wiary!
00:49:30:Ale tak było.|Nie chcialem tam jechać.
00:49:34:To zostało udowodnione|na moim procesie.
00:49:37:Powiedziano nam:
00:49:39:"Tam są wielkie warsztaty|krawieckie i szewskie".
00:49:46:"Będzie ich pan pilnować".
00:49:50:Ale pan wiedział,|że to jest obóz?
00:49:54:Tak.|Powiedziano mi:
00:49:56:"Fuhrer nakazał akcję przesiedleńczą".
00:50:02:"To jest rozkaz Fuhrera".
00:50:07:Przesiedleńczą...
00:50:12:Nigdy nie mówiono:|"zabić".
00:50:16:Rozumiem.
00:50:18:Panie Suchomel,|nie rozmawiamy o panu,
00:50:22:jedynie o Treblince.
00:50:24:Pańskie świadectwo|ma kapitalną wartość.
00:50:27:Pan może wyjaśnić,|czym była Treblinka.
00:50:32:Ale niech pan nie przytacza|mojego nazwiska.
00:50:35:Nie, nie, przyrzekam to panu.
00:50:40:Przyjeżdża pan zatem do Treblinki.
00:50:43:Wtedy adiutant Stadie,
00:50:47:pokazał nam obóz,
00:50:51:wzdłuż i wszerz...
00:50:57:I akurat w chwili,|kiedy przechodziliśmy,
00:51:02:otworzyli drzwi komór gazowych...
00:51:06:i ludzie wypadali jak kartofle.
00:51:14:To nas oczywiście|przeraziło i zaszokowało.
00:51:19:Wróciliśmu i usiedliśmy|na swoich walizkach,
00:51:24:i płakaliśmy niczym stare kobiety.
00:51:31:Codziennie wybierano stu Żydów,
00:51:36:żeby zaciągnęli trupy do dołów.
00:51:42:Wieczorem Ukraińcy zapędzali|tych Żydów
00:51:46:do komór gazowych|albo strzelali do nich.
00:51:51:Codziennie.
00:51:55:Panował wielki sierpniowy upał.
00:52:01:Ziemia falowała
00:52:05:z powodu gazów.
00:52:08:Od trupów?
00:52:11:Niech pan sobie wyobrazi:
00:52:13:doły były głębokie na 6,|może 7 metrów
00:52:16:i wszystkie zapchane trupami.
00:52:21:Cienka warstwa piasku i upał.
00:52:25:Tam było piekło.
00:52:28:Pan to widział?
00:52:29:Tak.|Raz, pierwszego dnia.
00:52:32:Wtedy wymiotowaliśmy i płakaliśmy.
00:52:36:- Płakaliście?|- Płakaliśmy też, tak.
00:52:42:Smród był piekielny.
00:52:45:Tak, bo gazy wydobywały się|bez przerwy.
00:52:49:Śmierdziało okropnie,|na kilometry...
00:52:54:Na kilometry?
00:52:55:Na kilometry.
00:52:56:Wszędzie było to czuć?|Nie tylko w obozie?
00:53:01:Wszędzie.|W zależności od wiatru.
00:53:05:Wiatr roznosił odór.
00:53:09:Rozumie pan?
00:53:19:Przybywało coraz więcej ludzi,|coraz więcej...
00:53:23:i nie było jak ich zabić.
00:53:32:Ci panowie chcieli opróżnić|warszawskie getto jak najszybciej.
00:53:40:Komory gazowe miały|za słabą wydajność.
00:53:44:Małe komory gazowe.
00:54:03:Żydzi musieli czekać|na swoją kolejkę,
00:54:06:dwa, trzy dni.
00:54:17:Przeczuwali swój los.
00:54:20:Pzreczuwali go.
00:54:24:Może niektórzy się łudzili|ale wielu wiedziało.
00:54:33:Na przykład były Żydówki,
00:54:38:które w nocy otwierały żyły|swoim córkom,
00:54:42:a potem sobie.
00:54:46:Inni się truli.
00:54:50:Słyszeli motor,|który napędzał komorę gazową.
00:54:58:To był motor od czołgu.
00:55:05:W Treblince używano|jedynie spalin motoru.
00:55:10:Cyklonu używano w Oświęcimu.
00:55:19:Z powodu długiego czasu oczekiwania,
00:55:24:Eberl, który był komendantem obozu,
00:55:29:zadzwonił do Lublina.|Powiedział:
00:55:34:"Już tak dalej nie można,
00:55:38:już nie mogę, trzeba przerwać".
00:55:42:I którejś nocy przyjechał Wirth.
00:55:47:Zrobił inspekcję i zaraz odjechał.
00:55:50:I powócił z ludźmi z Bełżca...
00:55:54:z praktykami.
00:55:58:I Wirth uzyskał przerwę|w transportach.
00:56:05:Wyniesiono wszystkie trupy,|które tam leżały.
00:56:11:To był okres starych|komór gazowych.
00:56:16:A ponieważ tylu ludzi padało|i było tylu martwych,
00:56:21:których nie można się było pozbyć,
00:56:27:wokół komór gazowych|narastały ciała
00:56:31:i leżały tam całymi dniami.
00:56:35:A pod tym stosem trupów była kloaka,
00:56:40:kloaka na 10 centymetrów krwi,
00:56:46:robaków i gówna.
00:56:50:Gdzie?
00:56:52:Przed komorą gazową.
00:56:56:Nikt nie chciał tego sprzątnąć.
00:56:59:Żydzi woleli zostać|raczej rozstzrelani,
00:57:04:niż ptacować przy tym.
00:57:07:PRaczej rozstrzelani?
00:57:12:To było potworne. Grzebać swoich|i widzieć na własne oczy...
00:57:18:Mięso z trupów zostawało im w rękach.
00:57:23:Wtedy Wirth sam się tym zajął,
00:57:27:z kilkoma Niemcami...
00:57:31:Kazał zrobić długie pasy,
00:57:35:którymi obwiązywano torsy trupów,|żeby móc je ciągnąć.
00:57:40:- Kto to zrobił?|- Niemcy.
00:57:42:- Wirth?|- Niemcy i Żydzi.
00:57:47:- Ale Żydzi też?|- Żydzi też.
00:57:53:Ale co robili Niemcy?
00:57:55:Zmuszali Żydów...
00:57:59:Bili ich?
00:58:01:...albo sami uczestniczyli|w oczyszczaniu terenu.
00:58:06:Którzy Niemcy uczestniczyli?
00:58:11:Wachmani z naszego oddziału,|którzy zostali wyznaczeni.
00:58:19:Więc Niemcy też?
00:58:21:Zostali zmuszeni.
00:58:24:Przecież to oni rozkazywali!
00:58:26:Rozkazywali... dostawali rozkazy|i także rozkazywali.
00:58:31:Według mnie zroblili to Żydzi.
00:58:35:W takich sytuacjach|Niemcy też musieli ubrudzić ręce.
00:58:43:ŚCIANA ŚMIERCI|TU ODBYWAŁY SIĘ EGZEKUCJE
00:58:49:BLOK 11, OŚWIĘCIM
00:58:55:Filipie, ile miałeś lat tamtej|niedzieli, w maju 1942 roku,
00:59:00:kiedy po raz pierwszy wszedłeś|do krematorium w Oświęcimiu?
00:59:05:Dwadzieścia.
00:59:08:To była niedziela, maj.
00:59:27:Byliśmy zamknięci w bloku 11,|w podziemnej celi.
00:59:34:Byliśmy całkowicie odcięci|od świata na zewnątrz.
00:59:41:Weszło kilku esesmanów,
00:59:46:którzy poprowadzili nas|pod eskortą ulicami obozu.
01:00:01:Przeszliśmy przez bramę,
01:00:11:i po około stu metrach,
01:00:14:stu metrach od bramy,
01:00:17:ukazał się nagle budynek,
01:00:21:płaski budynek z kominem.
01:00:35:Z tyłu dostrzegłem wejście.
01:00:42:Nie wiedziałem, dokąd nas prowadzą,|myślałem, że nas rozstrzelają.
01:00:49:FILIP MULLER|przeżył pięć likwidacji|"komanda specjalnego" w Oświęcimiu
01:01:00:Nagle, przed dzrzwiami,
01:01:05:pod niewielką lampą przed budynkiem,
01:01:10:młody Unterscharfuhrer wrzasnął:
01:01:15:"Do środka, hołota, świnie!"
01:01:18:I znaleźliśmy się w korytarzu.
01:01:23:Zagonił nas do korytarza.
01:01:37:W jednej chwili zaczęliśmy się dusić|od smrodu i dymu.
01:01:52:Biegliśmy jeszcze kawałek
01:01:56:i wówczas spostrzegłem zarysy
01:02:01:dwóch pierwszych pieców.
01:02:09:A między piecami uwijało się|kilku żydowskich więźniów.
01:02:19:Znajdowaliśmy się w sali|krematoryjnej krematorium w Oświęcimiu.
01:02:35:I stamtąd zapędzono nas
01:02:39:do innego wielkiego pomieszczenia,
01:02:45:otrzymaliśmy rozkaz rozebrania trupów.
01:02:53:Rozglądam się wokół...
01:02:58:Setki trupów,
01:03:03:ubrane.
01:03:07:Pomiędzy trupami porozrzucane
01:03:11:walizki, pakunki...
01:03:14:i prawie wszędzie
01:03:17:dziwne niebiesko-fioletowe|kryształki.
01:03:21:Bylo to dla mnie nie zrozumiałe.
01:03:31:Jak cios w głowę, jakby|piorun we mnie strzelił.
01:03:37:Nie wiedziałem nawet, gdzie jestem!
01:03:40:I jak było możliwe zabić od razu|tylu ludzi!
01:03:50:Rozebraliśmy już kilku,
01:03:53:kiedy padł rozkaz|dorzucenia do pieców.
01:04:01:Nagle jakiś Unterscharfuhrer|podbiegł do mnie i mówi:
01:04:06:"Wyłaź stąd i idź wymieszać trupy!"|Ale co znaczyło wymieszać trupy"?
01:04:14:Wszedłem do sali kremacyjnej.
01:04:18:Był tam żydowski więzień,
01:04:23:Fischel, który później|został szefem grupy.
01:04:27:Spojrzał na mnie i zobaczyłem,
01:04:31:w jaki sposób mieszał|w piecu długim kijem.
01:04:36:Powiedział mi:|"Rób to co ja,
01:04:40:bo cię esesman rozwali".
01:04:44:Wziąłm pikę
01:04:47:i zrobiłem jak on.
01:04:50:Pikę?
01:04:52:Żelazną pikę.
01:04:55:Posłuchałem polecenia Fischela.
01:04:59:Byłem wówczas w szoku,|byłem jak zachipnotyzowany,
01:05:07:gotowy wykonać wszystko,|co mi rozkażą.
01:05:12:Tak bardzo postradałem zmysły,|byłem tak przerażony,
01:05:20:że zrobiłem wszystko|co Fischel rozkazał.
01:05:27:Więc dorzuciliśmy do pieców,
01:05:31:ale byliśmy niedoświadczeni...
01:05:35:i za długo pozostawiliśmy|wentylatory,
01:05:44:Wentylatory?
01:05:46:Tak.|Wentylatory do podsycania ognia.
01:05:51:Za długo pracowały.
01:05:55:Żaroodporne cegły nagle popękały,
01:06:03:i przewody łączące
01:06:06:krematorium w Oświęcimiu
01:06:10:z kominem, zatkały się.
01:06:15:Kremacja ustała.
01:06:21:Piece przestały działać.
01:06:26:Wieczorem przyjechały ciężarówki
01:06:31:i musieliśmy załadować resztę,
01:06:33:około trzystu trupów,
01:06:36:na ciężarówki
01:06:40:i sami pojechaliśmy...
01:06:45:do dzisiaj nie wiem dokąd.
01:06:49:Najprawdopodobniej był to|obóz w Brzezince.
01:06:57:Otrzymaliśmy rozkaz|wyładowania trupów
01:07:04:i wrzucenia ich do fosy.
01:07:11:Była tam fosa, sztuczna fosa...
01:07:14:Nagle spod ziemi wytrysnęła woda
01:07:18:i wciągnęła trupy w głąb.
01:07:26:W nocy
01:07:28:przerwaliśmy tę straszną pracę.
01:07:32:Załadowano nas na ciężarówki
01:07:35:i zawieziono z powrotem do Oświęcimia.
01:07:43:Nazajutrz zaprowadzono nas|w to samo miejsce.
01:07:59:Wody jeszcze przybyło.
01:08:03:Razem z SS przyjechał|wóz strażacki,
01:08:07:który wypompowywał wodę.
01:08:12:Musieliśmy zejść|do tego błotnistego dołu,
01:08:16:żeby ułożyć trupy.
01:08:22:Ale były śliskie...
01:08:24:Na przykład kiedy chciałem podnieść|jakąś kobietę, jej ręce...
01:08:28:jej ręka ślizgała się, lepiła,|chciałem ją pociągnąć...
01:08:36:ale poleciałem w tył,|w wodę, w błoto.
01:08:43:I podobnie było ze wszystkimi.
01:08:46:Wyżej stali Aumeyer i Grabner.|Wrzszczeli do nas:
01:08:52:"Ruszać się, hołota, łajdaki!"
01:08:56:"Dostaniecie za swoje, świńskie ryje!"
01:09:04:I w tych... tych...
01:09:11:by tak rzec, okolicznościach
01:09:15:dwóch moich współtowarzyszy|nie wytrzymało.
01:09:20:Wśród nich francuski student.
01:09:23:- Żyd?|- Wszyscy Żydzi...|Byli u kresu sił.
01:09:33:I zostali tam, w błocie.
01:09:38:Wtedy Aumeyer przywołał|jednego z esesmanów:
01:09:44:"Skończ z tą hołotą!"
01:09:50:Już nie mogli.|Zastrzelono ich na miejscu.
01:10:00:W Brzezince nie było w tamtym|okresie krematoriów?
01:10:07:Nie.|Jeszcze nie.
01:10:12:Brzezinka nie była jeszcze|skończona.
01:10:15:Istniał tylko obóz B1|- późniejszy obóz dla kobiet.
01:10:27:Dopiero wiosną 1943,|kiedy zagnano tu do pracy
01:10:31:robotników wykwalifikowanych,|jak i niewykwalifikowanych,
01:10:36:samych Żydów,
01:10:38:powstały cztery krematoria.
01:10:45:Każde krematorium miało 15 pieców,
01:10:49:wielką szatnię o pow.|ok. 280 metrów kwadratowych,
01:10:54:i wielką komorę gazową,
01:10:57:w której można było zagazować|naraz do trzech tysięcy osób.
01:11:04:TREBLINKA
01:11:06:W sierpniu 1942 zbudowano|nowe komory gazowe.
01:11:11:Kto je zbudował?
01:11:13:Tę robotę wykonali Żydzi,
01:11:18:pod kierunkiem Hackenholda|i Lamberta.
01:11:21:To były piece murarskie.
01:11:25:Drzwi wykonali cieśle ukraińscy.
01:11:33:Drzwi do komów gazowych
01:11:36:były opancerzone,
01:11:40:to były drzwi z bunkrów.
01:11:44:Sprowadzono je bodajże z Białegostoku|tam były bunkry rosyjskie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Shoah 1 1985 Part 1Shoah 3 1985 Part 2Shoah 2 1985 Part 2Shoah 4 1985 Part 2Shoah 2 1985 Part 1Shoah 3 1985 Part 1Shoah 4 1985 Part 1MERCEDES BENZ 300D 1985The Kama Sutra Part V Chapter 3USTAWA z dnia 21 marca 1985 r o drogach publicznychDrawing the Skull Part 23 EngineElectronics (Part 1)The Kama Sutra Part I Chapter 2Making Robots With The Arduino part 1Nugent 5ed 2002 The Government and Politics in the EU part 1partwięcej podobnych podstron