02 30 Lipiec 1994 Propagandowa wojna o Czeczenię




Archiwum Gazety Wyborczej; PROPAGANDOWA WOJNA O CZECZENIĘ












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 201, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1994/08/30, str. 6

[...] Wojciech JAGIELSKI, Bartosz WĘGLARCZYK; Fot. Grigori Tambułow;
Ryc. Studio Gazeta and RM
PROPAGANDOWA WOJNA O CZECZENIĘ
Rzeczy niezwykle dziwne i tajemnicze działy się tego lata w kraju Czeczeńców
na północnych zboczach Kaukazu - piszą Wojciech JAGIELSKI i Bartosz WĘGLARCZYK
Ludzie znikali i w cudowny sposób pojawiali się z powrotem. Wylatywały w
powietrze mosty, których - jak się potem okazywało - nigdy nie było. Zanotowano
nawet przypadki zmartwychwstania. Wszystkie te nadprzyrodzone zjawiska wydawały
się zwiastować jakiś kataklizm, który nadciągał nad mroczne góry Kaukazu.
Czeczeński prezydent Dżochar Dudi-Musa alias Dudajew przepowiadał upadek
cywilizacji.
To lato miało być ostatnim dla czeczeńskiego prezydenta. Tak postanowiło
kilku cywilów i wojskowych na Kremlu, gdzie od dawna dość mieli pyszałkowatego
eks-generała Armii Radzieckiej, odmawiającego uparcie uznania zwierzchnictwa
wielkiej Rosji nad maleńką Republiką Czeczeńską.
Trzy lata minęły, odkąd Czeczeńcy pod wodzą Dudajewa wymówili Moskwie
posłuszeństwo. Na czeczeńską proklamację niepodległości Kreml odpowiedział
jesienią 1991 roku interwencją wojskową, mimo że w ZSRR trwała wtedy Wiosna
Ludów, a prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn z moskiewskich barykad
obwieszczał światu triumf demokracji.
Interwencja nie udała się, ale Rosja nie dała za wygraną. Częściej groźbą,
rzadziej prośbą próbowała zmusić Czeczeńców do posłuszeństwa. Wciąż jednak bez
powodzenia. Nie pomogły ani próby pokojowych rozmów, ani gospodarcza blokada,
ani intrygi, ani wojskowy szantaż.
Dudajew, były pilot strategicznego bombowca, wychodził bez szwanku z
niezliczonych zamachów na swoje życie. Osaczeni Czeczeńcy nie ugięli się, ale
ich ogarnięty chaosem kraj przekształcił się w mafijną Ziemię Obiecaną, kaukaski
Dziki Zachód, gdzie prawo stanowią dolary i karabiny, które Dudajew hojnie
rozdał wszystkim swoim poddanym.
Polityka urażonej dumy
Dudajew nigdy nie powiedział, że nie chce zgody czy rozmów z Rosją.
Niewykluczone nawet, że w zamian za jakąś formę autonomii i gwarancję władzy dla
siebie zgodziłby się oddać kraj Czeczeńców w rosyjski protektorat. Chciał jednak
o tym rozmawiać nie z kremlowskimi ministrami, ale z samym prezydentem Jelcynem.
Jelcyn osobiście negocjował umowy o autonomii z Tatarami i Baszkirami. Z
Czeczeńcami jednak rozmawiać nie chciał. Kreml jako zasadę przyjął ostentacyjne
ignorowanie czeczeńskiego prezydenta.
Kwestia czeczeńska stała się dla Rosji raczej problemem prestiżu niż
rzeczywistego zagrożenia. Wydaje się, że od dawna w postępowaniu rosyjskich
polityków wobec Czeczeńców więcej jest urażonej dumy i osobistych pretensji niż
uzasadnionych zarzutów.
Początkowo w Moskwie obawiano się, że opór Czeczeńców może wywołać reakcję
łańcuchową i za ich przykładem pójdą inne narody Federacji Rosyjskiej. Rosję
czekałby wówczas los Związku Radzieckiego. Ale nic takiego się nie stało. Nikt
nie podążył drogą Dudajewa.
Potem starano się przedstawić Czeczenię jako
zagrażające całej Rosji epicentrum terroryzmu i przestępczości. Tyle że pod
względem bandytyzmu sama Moskwa bije na głowę cały kraj Czeczeńców.
Już samo spojrzenie na mapę Czeczenii może
irytować kremlowskich strategów. Pod moskiewską kuratelę wróciły wszystkie dawne
kaukaskie i środkowoazjatyckie kolonie Rosji. I tylko Azerbejdżan i Czeczenia wciąż odmawiają bezwarunkowej kapitulacji. W
przypadku Czeczeńców jest to bardziej drażniące niż dokuczliwe.
Letnie przesilenie
Za głównych autorów najnowszego spisku "Obalić Dudajewa" uważano w Moskwie
Szachraja i szefa kancelarii prezydenta Siergieja Fiłatowa. Nieprzypadkowo
wybrano termin operacji - lipiec-sierpień. Trwały wakacje parlamentarne. Gdyby
udało się obalić Dudajewa, głosy protestu ze strony antyprezydenckiej opozycji
nie na wiele by się zdały. Zanim w październiku zebrałaby się Duma, w Czeczenii działałby już nowy rząd i nowy, pospiesznie
wybrany parlament.
Spektakularny sukces w Czeczenii byłby dobrym
początkiem kampanii prezydenckiej (wybory odbędą się w 1996 roku). Poprawiłby
też bardzo notowania autorów i wykonawców planu w toczącej się na Kremlu walce o
władzę. Byłby także usprawiedliwieniem trwającej od wielu miesięcy brutalnej
walki policji z kaukaskimi mafiami w Moskwie i innych miastach rosyjskich.
Na Kremlu uznano, że skoro Dudajew uodpornił się już na naciski polityczne i
gospodarcze, pozostaje tylko pozbyć się go siłą. Tyle że tym razem w głównej
roli wystąpi antydudajewowska opozycja. Dopiero w drugim lub trzecim akcie, na
prośbę spiskowców, do akcji mieli wkroczyć rosyjscy żołnierze. Z operacji
wykluczono ministerstwo obrony - nie było pewności, czy generałowie zachowają
się lojalnie. Postanowiono skorzystać z wojsk MSW, absolutnie lojalnych wobec
prezydenta.
Interwencja odwołana
Pretekstem do rozpoczęcia akcji stały się porwania zakładników i zamachy
terrorystyczne dokonywane przez Czeczeńców. W telewizji i kontrolowanych przez
rząd gazetach szalała kampania mająca udowodnić, że Czeczenia jest siedliskiem zbrodni, a głównym mocodawcą
terrorystów - sam Dudajew.
Na początku sierpnia kaukaskie republiki sąsiadujące z Czeczenią odwiedził szef rosyjskiego kontrwywiadu
Siergiej Stiepaszyn. Miał zdecydować, czy można rozpocząć ostatni etap operacji.
Ale wrócił do Moskwy przekonany, że interwencja doprowadzi do wybuchu wojny na
Kaukazie, pojawienia się nowego Afganistanu na rosyjskiej granicy. Akcja została
odwołana.
Armia posłuchała rozkazów, ale polityków nie można już było zawrócić z
wyścigu po władzę. Działająca od grudnia 1993 r. opozycyjna wobec Dudajewa Rada
Tymczasowa ogłosiła, że przejmuje rządy w Czeczenii. Jej przywódca, sołtys gminy Nadtereczna Umar
Awturchanow, pojechał na Kaukaz obalić Dudajewa.
Czołgi grzały silniki
"Wszystko schodzi na psy. Nie tylko zamachu nie potrafią już porządnie
przeprowadzić, ale nawet go odwołać" - narzekał taksówkarz Wasilij, zredukowany
oficer KGB.
Najpierw skompromitowała się Rada Tymczasowa. Okazało się, że jej członkowie
urzędowali w budynkach kancelarii rosyjskiego prezydenta, a ich ochronę osobistą
tworzyli ludzie na co dzień dbający o bezpieczeństwo Jelcyna. Nawet swoje odezwy
Rada rozsyłała telefaksem z biur kancelarii prezydenta Rosji. Awturchanow nie
ukrywał, że wrócił do Czeczenii z workami
pieniędzy, jakie Moskwa wyasygnowała na czeczeńską rewolucję. Zraził tym
pozostałych czeczeńskich wrogów Dudajewa, którzy uznali go za moskiewską
marionetkę.
Już wtedy wiadomo było, że ta próba obalenia Dudajewa spali na panewce.
Mimo to kontrolowane przez Kreml telewizja Ostankino i agencja ITAR-TASS
ostrzegały, że wybuch strasznej wojny w Czeczenii
jest tylko kwestią godzin: oto Kozacy ze Stawropola ogłosili mobilizację i
szykują się do wojny z Czeczeńcami, na granicy lądują rosyjskie śmigłowce, z
sąsiedniego Dagestanu słychać warkot czołgów.
Czeczeńska starszyzna zdążyła już obwieścić Dudajewa następcą legendarnych
szejków Mansura i Szamila, którzy w XIX wieku walczyli z Rosją. Dali mu też
prawo ogłaszania dżihadu - świętej wojny przeciwko niewiernym. Czeczeński
minister spraw zagranicznych ostrzegł, że w razie czego przyjedzie na Kaukaz 150
tysięcy afgańskich mudżahedinów, a szef czeczeńskiej ochrony cywilnej zarządził
ćwiczenia na wypadek wybuchu bomby atomowej.
Seria nadprzyrodzona
Wkrótce na Kaukazie doszło do pierwszej serii zjawisk nadprzyrodzonych.
Najpierw nastąpiło cudowne rozmnożenie ludności. Dudajew ogłosił, że ma gotową
półmilionową armię. W Republice Czeczeńskiej mieszka dziś półtora miliona ludzi.
Wynikałoby z tego, że co trzeci Czeczeniec, bez względu na płeć i wiek, gotów
jest chwycić za broń w obronie swojego prezydenta i niezależności. Ale to nie
wszystko. Telewizja Ostankino ogłosiła, że prawie tyle samo Czeczeńców gotowych
jest walczyć przeciwko Dudajewowi.
Z ogłaszanych w Moskwie komunikatów wynikało, że jedyny w Czeczenii batalion czołgów z wioski Szalińsk, oficjalnie
zwany pułkiem, zajmował się w sierpniu wyłącznie przechodzeniem ze strony
rządowej na opozycyjną i z powrotem oraz dementowaniem informacji o swoich
przemarszach.
Wkrótce zaczęli znikać i w tajemniczy sposób pojawiać się ludzie. Oto
telewizja Ostankino poinformowała, że czeczeńska mafia porwała pracownicę
kancelarii Jelcyna. Urzędniczka odnalazła się cała i zdrowa następnego dnia i w
dodatku dokładnie opisała twarze porywaczy, a nawet willę, w której była
więziona.
Kilka dni później agencja TASS poinformowała o porwaniu swojego korespondenta
w Groznym. Porywacze oskarżyli go o oczernianie prezydenta Dudajewa i żądali
miliona dolarów okupu. Jeszcze tego samego dnia wieczorem korespondent objawił
się w sąsiedniej Północnej Osetii.
Zaczęły się pierwsze wypadki znikania i pojawiania się całych wiosek, a także
przypadki zmartwychwstań. Według TASS wojska czeczeńskie wysadziły w powietrze
most na rzece Argun. "U nas nigdy nie było żadnego mostu" - dziwili się
mieszkańcy wioski Argun.
Naczelnik sztabu armii czeczeńskiej zdementował informcję, jakoby w wiosce
Kombielewskaja na stronę opozycji przeszły dwa szwadrony rządowej konnicy.
Naczelnik utrzymywał, że wioska Kombielewskaja leży nie w Czeczenii, ale w Północnej Osetii. "A skąd u nas miałaby
się wziąć konnica? W całym kraju znajdzie się może z dziesięć koni" - dziwił się
generał. A jeśli chodzi o nazwisko człowieka, który rzekomo miał dowodzić jednym
ze szwadronów, to rzeczywiście był to znany na całym Kaukazie dżygit, tyle że
umarł dziesięć lat temu.
Opozycja oskarżyła Dudajewa, że wypuszcza z więzień przestępców i zatrudnia
ich w służbach specjalnych. Później sprostowała, że chodzi tylko o jednego
bandytę, ale za to wyjątkowo groźnego. Rząd czeczeński wyjaśnił, że wspomniany
wielokrotny morderca (wybierał na swe ofiary oficerów KGB) zginął w policyjnej
pułapce przed osiemnastu laty.
Do Groznego dotarli w końcu dziennikarze z niezależnej telewizji i gazet. "W
Czeczenii trwa stan wojenny. W Groznym utrzymuje
się napięta sytuacja, po ulicach gęsto krążą uzbrojone patrole" - donosiła
telewizja Ostankino.
Niezależna telewizja NTW informowała zaś, że między Groznym i gminą
Nadtereczna, gdzie rozłożyła obóz opozycja, regularnie kursują autobusy, a
głównym wydarzeniem dnia było lądowanie w rozgrzanej sierpniowym upałem
czeczeńskiej stolicy samolotu z greckimi lodami.
Dudajew wcale nie siedział w bunkrze, a w Groznym strzelano nie częściej niż
w Moskwie. Korespondent agencji Interfax podał, że pewnego dnia wieczorem, kiedy
telewizja Ostankino informowała o blokadzie pałacu prezydenckiego, szef ochrony
prezydenta, nie odrywając wzroku od ekranu, zawołał do jednego ze swoich
podkomendnych: "Wyjrzyj no przez okno. Ostankino mówi, że nas okrążyli".
Próby Samozwańca
Dżochar Dudajew przeżył więc kolejną próbę zamachu. Ale coraz trudniej będzie
mu utrzymać się przy władzy. Jego trzyletnie panowanie wywołało nie tylko
konflikt z Rosją, ale zachwiało ukształtowaną przez wieki równowagą klanową w
Czeczenii. Jeśli Dudajewowi nie uda się pogodzić
zwaśnionych rodów, sięgnie zapewne po islam, by zjednoczyć naród. Nieraz już
zapowiadał: "Jeśli będzie nam grozić obca agresja, jeśli zagrożona zostanie
nasza niepodległość, wprowadzę w kraju prawo koraniczne".
Kreml bez większych wyrzutów sumienia odwołał letnią operację: albo
Umar-Samozwaniec wygra wojnę domową, albo ją przegra. Jeśli wygra, to wygra i
Moskwa. Jeśli przegra, to znaczy, że nie warto było na niego stawiać.
Awturchanow zaś energicznie zabrał się za rządzenie. Na razie rewolucyjne
dekrety pisze odręcznie długopisem. Nakazał, by dniem wolnym od pracy nie był,
jak w całej Czeczenii, piątek, ale niedziela - jak
w Rosji. Myśli też o przejściu na czas moskiewski, różniący się od miejscowego o
godzinę.
Zwołany przez Dudajewa Kongres Narodu Czeczenii
uznał go za wroga narodu i skazał na śmierć. Jest to klątwa podobna do tej, jaką
imam Chomeini rzucił na Salmana Rushdiego. Teraz każdy Czeczeniec ma prawo zabić
Awturchanowa i dostać się do nieba.
Ale to nie Umar-Samozwaniec stanie się w najbliższym czasie największym
zagrożeniem dla Dudajewa. Latem tego roku w Czeczenii doszło do kolejnego zmartwychwstania
politycznego. Na politycznej scenie znów pojawił się Rusłan Chasbułatow.
Trampolina Chasbułatowa
Kiedyś Chasbułatow wyznał dziennikarzom, że zginie gwałtowną śmiercią.
Ostatnio w artykule w "Prawdzie" napisał: "Po tym, co widziałem w październiku
1993 roku pod Białym Domem, gdy czołgi zmiażdżyły gąsienicami moje ukochane
dziecko, raczkującą rosyjską demokrację, sprawy życia i śmierci straciły dla
mnie znaczenie".
Ten 54-letni Czeczeniec zrobił jedną z najbardziej spektakularnych karier
politycznych w poradzieckiej Rosji. W przeciwieństwie do większości
przedstawicieli rosyjskich elit politycznych nigdy nie był komunistą. Jedni
mówili o nim praktyk, inni - oportunista.
Karierę zawdzięcza prącemu do władzy Jelcynowi, który włączył go do swojej
drużyny, by jako przedstawiciel Kaukazu zgarnął dla niego głosy mniejszości
narodowych, w jakie obfituje Rosja. Dopiero gdy z poręki Jelcyna Chasbułatow
zaczął budować swoją pozycję wśród biurokracji i zagrożonej nomenklatury, wyszły
na jaw jego ogromne ambicje i kunszt, z jakim potrafił rozgrywać kuluarowe
intrygi. Czeczeńca zaczęto w Moskwie porównywać do Stalina, który został
dyktatorem na Kremlu, choć pochodził z Kaukazu.
W październiku 1993 roku Jelcyn musiał wyprowadzić czołgi na ulice Moskwy, by
uratować władzę, którą chciał mu odebrać Czeczeniec. Czeczeniec przegrał i
trafił do więzienia. Wyszedł na wolność dzięki amnestii na początku 1994 roku.
Wrócił do ojczyzny i zapowiadał, że będzie pisać książki.
Ale już wiosną zmienił zdanie i ogłosił, że gotów jest stanąć na czele Rady
Starszych, która przejęłaby władzę w Czeczenii po
dymisji Dudajewa. W Moskwie mówi się, że Czeczenia
będzie dla Chasbułatowa tylko narzędziem, które pozwoli mu wrócić na wielką
scenę polityczną Rosji.
W przeciwieństwie do rosyjskich polityków Dudajew nigdy nie lekceważył
Chasbułatowa. Zawsze widział w nim groźnego konkurenta. W moskiewskim konflikcie
o władzę trzymał stronę Jelcyna. Chasbułatowowi odebrał obywatelstwo czeczeńskie
i bardzo niechętnie, tylko na wyraźne żądanie starszyzny klanowej, oddał mu je
po październikowym puczu. Niedawno zresztą Kongres Narodu Czeczenii znów odebrał Chasbułatowowi obywatelstwo i w
dodatku zakazał jego pochówku w czeczeńskiej ziemi.
Medale już wybite
Dudajew zapowiada, że jak tylko Rosja uzna czeczeńską niepodległość,
przejdzie na emeryturę i będzie hodował kwiatki. Wydaje się jednak, że
polityczna śmierć czeczeńskiego generała nastąpi dopiero w chwili, gdy umrze on
sam. Tak jak w przypadku byłego gruzińskiego prezydenta Zwiada Gamsahurdii, z
którym Dudajew grywał w bilard, gdy ten, po puczu w Tbilisi, schronił się w
Groznym.
W niedawnym wywiadzie dla moskiewskiego tygodnika "Megapolis-Express" z
niezwykłym u niego pesymizmem Dudajew przepowiedział marny koniec cywilizacji.
"Cały świat gwałci prawa natury. Wszystkie kataklizmy, jakie go dotknęły, są
właśnie rezultatem odejścia od natury, upadku moralnego. Europa chce legalizować
małżeństwa homoseksualistów. To już koniec. Pełny upadek. Ginie zdrowy materiał
genetyczny. Wszystkie wielkie imperia upadały, gdy ludzkość odchodziła od praw
natury. Imperium rzymskie - ostatnich siedmiu cesarzy było homoseksualistami,
bezecnikami. I wszyscy za to ponieśli karę. Podobnie imperia bizantyjskie,
osmańskie - wszystkie upadły, jak tylko zaczęto łamać normy moralne. Sto tysięcy
razy ziemia była zalewana wodą, a oceany wysychały na pustynie. Tak stanie się i
teraz".
Na razie jednak, na polecenie czeczeńskiego prezydenta fabryka w Groznym
zaczęła bić serię 50 tysięcy medali "Za zwycięstwo w wojnie
rosyjsko-czeczeńskiej".
[Hasła: Czeczenia;
rząd; Dudajew Dżochar; Rosja - Czeczenia;
wojsko]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
30 15 Grudzień 1994 Zwrot w sprawie Czeczenii
22 18 Lipiec 2001 Wojna czeczeńska
02 4 Styczeń 1995 Brudna wojna w Czeczenii
10 12 Sierpień 1994 Cena za Czeczenię
02 (30)
61 27 Lipiec 1995 Półporozumienie dla Czeczenii
30 30 Grudzień 1997 Zauroczony męstwem Czeczenów
03 6 Lipiec 1999 Nowa wojna
16 30 Listopad 1994 Ultimatum Jelcyna
23 10 Grudzień 1994 Chmury nad Czeczenią
11 pierwsza wojna rosyjsko czeczeńska 1994 1996
26 13 Grudzień 1994 Czeczeńska brudna wojna
TI 02 10 30 T pl(2)

więcej podobnych podstron