Archiwum Gazety Wyborczej; Chmury nad Czeczenią












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 287, wydanie waw (Warszawa) z
dnia
1994/12/10-1994/12/11,
str. 7
Andrzej ŁOMANOWSKI, Moskwa
Chmury nad Czeczenią
(A) Postawa Moskwy wobec Czeczenii zmienia się
jak w kalejdoskopie. W piątek górę wzięli na Kremlu zwolennicy użycia siły. A
przecież dzień wcześniej wydawało się, że zapowiedziane na poniedziałek rozmowy
trójstronne z udziałem prezydenta Czeczenii
Dżochara Dudajewa, jego czeczeńskich oponentów oraz przedstawicieli Moskwy mogą
doprowadzić do kompromisowego rozwiązania konfliktu.
Nad Groznym nadal latają rosyjskie samoloty zwiadowcze, a w centrum miasta
trwa wiec zwolenników prezydenta. Rosyjski kontrwywiad ocenia, że Dudajew może
liczyć na 1,5 tysiąca bojowników, część z nich z Ukrainy (kilkuset ochotników z
nacjonalistycznej organizacji UNA-UNSO) i krajów muzułmańskich.
Niemal w tym samym czasie, gdy Graczow ruszał na Kaukaz, służba prasowa
prezydenta opublikowała dekret Borysa Jelcyna zobowiązujący rząd, by "wszelkimi
dostępnymi środkami zapewnić bezpieczeństwo państwa i (...) rozbroić wszelkie
zbrojne grupy" w Czeczenii i sąsiednich Inguszetii
i Osetii.
Scenariusz prowokacji
Władze czeczeńskie twierdzą, że w ciągu najbliższych dni rosyjski kontrwywiad
zorganizuje prowokację, która posłuży za pretekst do wprowadzenia wojsk.
Najprawdopodobniej dojdzie do starcia oddziałów Dudajewa z opozycyjnymi
formacjami w rejonie Nadterecznym. A potem ruszy lawina.
Taki scenariusz rzeczywiście wydaje się prawdopodobny - wczoraj czeczeńska
opozycyjna Rada Tymczasowa zapowiedziała na poniedziałek wznowienie działań
zbrojnych przeciw Dudajewowi. A przecież jeszcze w czwartek uzgodniono, że
właśnie tego dnia odbędą się trójstronne rozmowy pokojowe. Wygląda więc na to,
że i Moskwa, i czeczeńska opozycja zmieniły zdanie: żadnych negocjacji nie
będzie, będzie wojna.
"Partia wojny" górą
Moskiewskie gazety biją na alarm. Nawet "Rossijskije Wiesti" - gazeta, której
założycielem jest administracja prezydenta - potwierdza, że w otoczeniu Jelcyna
bierze górę "partia wojny". Potwierdził to wczoraj b. rosyjski minister
sprawiedliwości Jurij Kałmykow, który ze swym stanowiskiem pożegnał się przed
tygodniem - właśnie z powodu Czeczenii. "Podczas
poprzedniego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, 1 grudnia, mówiono cały czas, że
Amerykanom tak łatwo poszło na Haiti - mówił Kałmykow. - Ale Kaukaz to nie
Haiti". Kałmykow poinformował o tym uczestników posiedzenia i przestał być
ministrem.
W sukurs zaś rosyjskiej "partii wojny" przyszli w piątek Białorusini.
Poinformowali, że amerykański Departament Stanu rzekomo przestrzegł ich, iż z
Groznego wyruszyło kilka grup dywersyjnych, które mają dokonać ataków na dwie
rosyjskie elektrownie atomowe oraz jedną "znajdującą się w innym kraju
europejskim".
Moskiewscy komentatorzy wskazują, że nawet wydany wczoraj dekret Jelcyna o
uczynieniu z 12 grudnia (rocznicy przyjęcia rosyjskiej konstytucji) dnia wolnego
od pracy może służyć przygotowaniom do wojny. Od soboty bowiem do wtorku nie
będą obradowały obie izby parlamentu i nie pojawią się żadne gazety, dając
władzom czas na zajęcie się Czeczenią.
Powstrzymać Jelcyna
Część rosyjskich deputowanych próbuje zapobiec nieuchronnemu już - wydaje się
- starciu rosyjskiej armii z oddziałami Dudajewa. Przewodniczący parlamentarnej
komisji obrony Siergiej Juwszenkow przestrzegł, że w przypadku ataku Duma powoła
specjalną komisję, która postawi prezydentowi "zarzut podżegania do waśni na tle
narodowościowym i doprowadzenia do masowego zabójstwa obywateli Federacji
Rosyjskiej". Kilkunastu deputowanych żąda od prezydenta, by wystąpił w TV i
wyjaśnił, co zamierza zrobić z Czeczenią.
[Hasła: Czeczenia;
Rosja; Rosja - Czeczenia; wojsko; Jelcyn Borys;
Dudajew Dżochar]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]