11 pierwsza wojna rosyjsko czeczeńska 1994 1996


Rosja-Czeczenia Russia-Chechnya

















Mapa strony

Rosja - Czeczenia
Pierwsze starcia
Pierwsi imamowie
Pod sztandarami Szamila
Czeczenia w II poł. XIX w.
Rewolucje i wojna domowa
Radziecka autonomia
Deportacja
Restytucja autonomii
W dobie pieriestrojki
Niepodległa Czeczenia
Wojna 1994-1996 
Między wojnami
Wojna 1999-?
Zbrodnie wojenne


Strona główna
Konflikt rosyjsko-czeczeński
System represji w ZSRR
Masowe deportacje w ZSRR
Deportacje Polaków do ZSRR
Polacy w Kazachstanie
Wschodnie losy Polaków
Kresy Wschodnie
Przesiedlenia Polaków z ZSRR
Dzieje myśli politycznej
Z najnowszych dziejów Polski
Z dziejów Wrocławia

Moje publikacje


Wojna rosyjsko-czeczeńska
1994-1996
Spis treści
   Ku wojnie
   Faza pierwsza - walki o Grozny
   Faza druga - opanowywanie Czeczenii
   Faza trzecia - atak w Budionnowsku i jego następstwa
   Faza czwarta - od sfałszowanych wyborów do śmierci Dudajewa
   Faza piąta - od śmierci Dudajewa do układu pokojowego

Ku wojnie
Fiasko ataku na Grozny 26 listopada 1994 r. zadecydowało,
że prezydent FR i jego otoczenie zdecydowali się na bezpośrednią
interwencję wojskową w Czeczenii. Szef administracji prezydenckiej
Siergiej Fiłatow oraz doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Jurij
Baturin, którzy skłonni byli poszukiwać innych rozwiązań, zostali
odsunięci od wpływu na sprawy czeczeńskie. Na posiedzeniu Rady
Bezpieczeństwa 29 listopada Jelcyn nawet nie chciał słuchać
przeciwników takiego rozwiązania i oczekiwał tylko poparcia już
powziętej faktycznie decyzji. Nawet dość niespodziewane w kontekście
wcześniejszych gromkich zapewnień o gotowości zgniecenia separatyzmu
czeczeńskiego zastrzeżenia Graczowa nie zahamowały parcia ku wojnie.
Odpowiadała ona rzecznikom "kompleksu wojskowo-przemysłowego" oraz tej
części elit politycznych i wojskowych, która nie akceptowała rozpadu
imperium radzieckiego i zmniejszenia mocarstwowej roli Rosji, była w
najwyższym stopniu zaniepokojona perspektywami reform w państwie i w
armii. Zwycięska wojna miała przekreślić próby uszczuplenia ich
wpływów. Być może miała też uniemożliwić pociągnięcie do
odpowiedzialności osób uwikłanych w korupcję i przestępczy handel
wyposażeniem wojskowym. Był też "kompleks" polityków, generałów i
biznesmenów bezpośrednio zainteresowanych legalnymi i nielegalnymi
korzyściami płynącymi z kontroli nad Czeczenią. Nieco później Chadżijew
publicznie przyznał, że rosyjska armia w Czeczenii walczyła nie tylko
przeciw reżimowi Dudajewa, ale i przeciw "tej części rosyjskiej mafii,
której interesy rozciągają się do naszej republiki". Można postawić
pytanie: w czyim interesie walczyła i dlaczego w taki sposób? Byli
wreszcie Jelcyn i jego świta, pełni obaw o przyszłe wybory, zagrożeni
przez komunistów Ziuganowa i nacjonalistów Żyrynowskiego. Jelcyn musiał
potwierdzić walory swojego przywództwa, a to wykluczało odstępstwo od
zasady integralności terytorialnej Federacji. Program Jelcyna, pod
sztandarem którego zdobył władzę w ówczesnych realiach wewnętrznych i
międzynarodowych był niewykonalny, a sam prezydent nie mogąc wywiązać
się ze sprzecznych obietnic znalazł się w politycznej defensywie.
Starał się poszerzać swoją bazę polityczną przesuwając się ku temu
skrzydłu politycznego spektrum Rosji, które reprezentowało interesy
kompleksu wojskowo-przemysłowego i wielkomocarstwowego nacjonalizmu.
Sprawa Czeczenii w tym kontekście w 1994 r. nabierała nowego znaczenia.
Gdy nie powiodło się zmuszenie Dudajewa do ustępstw w trybie negocjacji
w pierwszej połowie 1994 r., Jelcyn sięgnął po taktykę ograniczonej i
pośredniej przemocy latem i jesienią 1994 r., a gdy i ona poniosła
fiasko - zwyciężyła idea bezpośredniej interwencji. Decyzja o wojnie
była zatem w znacznej mierze funkcją upadku wiarygodności i
popularności Jelcyna. Istniały i inne czynniki sprzyjające tego rodzaju
decyzji. Kryminalizacja życia w Czeczenii (napady na pociągi, handel
bronią i narkotykami itp.) była zjawiskiem mogącym polityków rosyjskich
- skądinąd współodpowiedzialnych za nią - wprowadzać w stan niepokoju i
irytacji, zwłaszcza w kontekście transferu ropy naftowej i gazu na
zachód. Wszystko to tworzyło kontekst, w którym zbrojna interwencja
była rozwiązaniem nie tylko możliwym, ale przez wiele środowisk
pożądanym.
29 listopada prezydent FR zażądał od wszystkich uczestników konfliktu
zbrojnego w Czeczenii zaprzestania w ciągu 48 godzin walk, złożenia
broni i rozwiązania wszystkich formacji zbrojnych, a następnego dnia
podpisał dekret O przedsięwzięciach w sprawie przywrócenia
praworządności konstytucyjnej i porządku prawnego na terytorium
Republiki Czeczeńskiej. Równocześnie powołał kierownictwo operacji
czeczeńskiej z ministrem obrony FR Pawłem Graczowem na czele. 9 grudnia
prezydent FR podpisał kolejny dekret, który polecał rządowi FR
wykorzystać wszystkie dostępne środki w celu zapewnienia bezpieczeństwa
państwa, praworządności i porządku społecznego oraz rozbrojenia
wszelkich nielegalnych formacji. Dekrety Jelcyna nie zostały
opublikowane, co samo w sobie czyniło je sprzecznymi z konstytucją
rosyjską. Nadto wbrew konstytucji wprowadzały one ograniczenie praw
obywatelskich bez ogłoszenia stanu wyjątkowego. W świetle prawa
Federacji Rosyjskiej nielegalne było też skierowanie armii rosyjskiej
do ataku na Czeczenię, bowiem użycie jej w innym celu niż odparcie
agresji było możliwe tylko na podstawie ustawy, a takowa nie została
przez parlament uchwalona.
Jakkolwiek Graczow i jego grupa uzyskali szerokie uprawnienia, to
kierownictwo operacją czeczeńską nie zostało ujednolicone, a
niejednoznaczność i krzyżowanie się kompetencji przynosiło później
opłakane rezultaty. 10 grudnia Graczow wydał rozkaz o wprowadzeniu na
terytorium Czeczenii jednej dywizji wojsk wewnętrznych i dwóch dywizji
regularnej armii. Rozkaz ten nakazywał "przeprowadzić masową deportację
miejscowej ludności pod pozorem jej zorganizowanego wyprowadzenia ze
strefy działań bojowych do innych rejonów Federacji Rosyjskiej" i w
związku z tym na terytorium Inguszetii, Północnej Osetii i Kraju
Stawropolskiego zorganizować "obozy czasowego zatrzymania. Zamiar
dokonania na masową skalę przesiedleń ludności z Czeczenii potwierdzały
zarządzenia premiera Czernomyrdina z 1 i 9 grudnia, polecające służbom
migracyjnym przygotowanie programu rozsiedlenia uciekinierów i
przymusowych przesiedleńców oraz "ewakuowanie" ludności z Czeczenii do
obwodów astrachańskiego, wołgogradzkiego, orenburskiego, saratowskiego
i lianowskiego.
Generalne założenia rosyjskich planów operacyjnych powstały w Sztabie
Generalnym pod kierunkiem gen. I.Szewcowa, natomiast ich szczegółowym
rozpracowaniem zajmowały się dowództwa Północnokaukaskiego Okręgu
Wojskowego i Wojsk Wewnętrznych MSW. Utworzona została Połączona Grupa
Wojsk (Obiedinionnaja grupirowka wojsk - OGW) obejmująca formacje
Ministerstwa Obrony (MO), wojsk wewnętrznych MSW, straży granicznej,
wojsk kolejowych, Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i inne.
Dyrektywa ministra obrony z 9 grudnia wyznaczała OGW następujące
zadania: grupy uderzeniowe pod osłoną lotnictwa z trzech kierunków
miały podejść do Groznego, zablokować miasto i stworzyć warunki dla
dobrowolnego rozbrojenia "nielegalnych formacji wojskowych", a w
wypadku odmowy zdobyć miasto, zaś w dalszej kolejności ustabilizować
sytuację na całym terytorium republiki. Założenia rosyjskie
przewidywały cztery fazy operacji. Pierwsza obejmowała zorganizowanie
trzech grup uderzeniowych w bazach w Mozdoku, Kizlarze i Władykawkazie
oraz blokadę powietrzną Czeczenii. W fazie drugiej grupy te, składające
się z sił MO i MSW miały wejść do Czeczenii i stworzyć pierścień wokół
Groznego, a jednocześnie formacje MSW i FSB miały ustanowić blokadę
kraju wzdłuż granic administracyjnych. Faza trzecia (10-13 grudnia)
powinna przynieść opanowanie budynków państwowych w stolicy, telewizji,
radia i najważniejszych instalacji, a w jej toku postępować miało
rozbrajanie jednostek czeczeńskich. Faza czwarta, przewidywana na
kolejnych 5-10 dni, to okres stabilizacji sytuacji w kraju oraz
przekazywania go pod kontrolę MSW. Rosyjscy decydenci wojskowi
postrzegali siły Dudajewa jako "niezorganizowany gang rebeliantów,
który przestraszy się na widok pierwszego rosyjskiego czołgu" i
sądzili, że cała operacja będzie raczej zbrojną demonstracją. To
zapewne spowodowało zlekceważenie niesprzyjających o tej porze roku
warunków atmosferycznych, ograniczających możliwość użycia techniki
wojskowej.
Rosyjskie siły zbrojne nie były przygotowane do tego rodzaju akcji i
pozostawały w ogóle w złej kondycji. Od 1992 r. trwała wprawdzie
reforma sił zbrojnych, ale grzęzła ona w trudnościach wynikających
m.in. z dokonywanych ma masową skale przemieszczeń armii wycofywanej ze
środkowej i środkowowschodniej Europy, z gigantycznej skali problemu,
deficytu środków finansowych i rzeczowych, rozpływała się niedowładzie
organizacyjnym, sprzecznościach słabo zarysowanych celów końcowych i w
szerzącej się korupcji. Sam Graczow zmuszony był potwierdzić
niedostateczny poziom przygotowań mobilizacyjnych i planistycznych,
niedostateczne przygotowanie kadr oficerskich, słabe wyszkolenie
żołnierzy, braki stanów osobowych sięgające 30 % w najlepszych nawet
jednostkach, katastrofalny niedobór młodszych oficerów, złe warunki
bytowe, zaległości w wypłacie żołdu i wynagrodzeń dla kadry zawodowej,
korupcję itp. Do działań o takim charakterze i na taką skalę nie były
przygotowane także oddziały MSW, w których podobnie jak w armii
panowało daleko idące rozprzężenie, brakowało sprzętu i broni, a
pokrycie etatów oficerskich wynosiło tylko 80 %. Armia rosyjska,
podobnie jak poprzednio radziecka, była w ogóle słabo przygotowana do
prowadzenia operacji w tym regionie i o takim charakterze. Przez
dziesięciolecia była przygotowywana do szeroko zakrojonych, globalnych
wręcz działań przeciw USA i ich sojusznikom. Interwencja w Afganistanie
stała się zapowiedzią zmiany kierunków strategicznego zainteresowania
ZSRR (Rosji), a wojna w Czeczenii była elementem przesuwania się ku
południowi osi zainteresowań militarnych Moskwy. Dostosowanie armii do
tych zmian nie było wszakże łatwe, ani tanie, a na pewno nie mogło się
dokonać szybko.
OGW na początku operacji liczyła w sumie 23,8 tys. żołnierzy (19 tys. w
jednostkach MO i 4,7 tys. w jednostkach MSW), 80 czołgów, 208 bojowych
wozów piechoty, 182 działa i moździerze. Wsparcie powietrzne zapewniało
90 śmigłowców (w tym 47 bojowych) i 274 samoloty (72 SU-24, 85 SU-25,
49 MIG-29, 35 MIG-25). Rozwinięcie sił federalnych wzdłuż granic
Czeczenii z trudem udało się zakończyć dopiero 10 grudnia, przy stale
występujących brakach zaopatrzeniowych.
Przygotowań wojennych nie zahamowało spotkanie Graczowa z Dudajewem 6
grudnia w Inguszetii. Uzgodniono jedynie przekazanie Rosji jeńców
wziętych do niewoli 26 listopada. W tym czasie trwały już akcje
rosyjskiego lotnictwa, które bombardowało lotniska czeczeńskie, punkty
strategiczne, w tym m.in. bazę pułku pancernego w Szali, a także
obiekty cywilne.
Przygotowania do wojny trwały także po stronie czeczeńskiej. 4 grudnia
Dudajew ogłosił powszechną mobilizację, co miało jednak dość
ograniczone znaczenie, bowiem ci, którzy chcieli wziąć udział w wojnie
i tak zgłaszali się ochotniczo, bądź tworzyli grupy samoobrony. Siły
czeczeńskie składały się z formacji trzech rodzajów: regularnej armii,
oddziałów ochotniczych oraz samoobrony. Granice między nimi, zwłaszcza
między drugą a trzecią, były dość płynne. Oddziały samoobrony miały za
zadanie obronę własnych miejscowości, wspólnot i domów, wielokrotnie
jednak po zajęciu ich miejscowości przez Rosjan uczestnicy tych
formacji kontynuowali walkę w oddziałach ochotniczych. Te ostatnie
szybko się rozrastały: zwłaszcza do Groznego tłumnie napływali
uzbrojeni i nieuzbrojeni ludzie z całej Czeczenii, z innych regionów
Północnego Kaukazu, a nawet z dalszych krajów. Oddziały ochotnicze były
nadspodziewanie dobrze zorganizowane, posiadały sporą ilość środków
transportu i łączności, co nadawało im dużą mobilność, a znajomość
terenu podnosiła ich skuteczność. Armia Dudajewa szacowana bywa -
głównie na podstawie źródeł rosyjskich - na 12-15 tys. żołnierzy,
łącznie z siłami specjalnymi i gwardią prezydencką, a w jej dyspozycji
miało być 40 czołgów, 50 bojowych wozów piechoty, do 100 dział i
moździerzy, 600 egzemplarzy różnego rodzaju broni przeciwpancernej.
Najgroźniejszą bronią w rękach bojowników czeczeńskich okazały
granatniki i ręczne wyrzutnie pocisków rakietowych. Liczebność
oddziałów ochotniczych i samoobrony ocenia się na 30-40 tys. osób, ale
rzeczywisty ich stan, szybko się zmieniający, jest raczej niemożliwy do
ustalenia. W Czeczenii niemal każdy mężczyzna miał broń i wielu stanęło
w obronie swych domów, ale walkę prowadzili epizodycznie. W większości
nie mieli doświadczenia wojskowego, a sztuki walki uczyli się - zresztą
zadziwiająco szybko - dopiero pod ogniem. Szczególną determinację
wykazywały oddziały tzw. smiertników, czyli potencjalnych samobójców,
składające się z młodych, głęboko religijnych, a nawet fanatycznych
młodych ludzi, którzy gotowi byli na śmierć i walczyli odrzucając
możliwość odwrotu bądź kapitulacji. W Groznym i innych miastach
wznoszono fortyfikacje i budowano stanowiska ogniowe, tworzono zapory
przeciwczołgowe na drogach, przygotowywane też były bazy dla
ewentualnych działań partyzanckich. Specjalne grupy przystąpiły do
przeczesywania terenu w celu wytropienia prowokatorów i szpiegów.
Faza pierwsza - walki o Grozny
11 grudnia 1994 r. trzy rosyjskie grupy uderzeniowe
rozpoczęły marsz w kierunku Groznego. Zarówno grupa zachodnia, jak i
wschodnia napotkały opór jeszcze nim wkroczyły na tereny kontrolowane
przez Dudajewa. W Inguszetii miejscowa ludność zablokowała drogi,
którymi posuwały się kolumny rosyjskie, w efekcie czego doszło do starć
i padły pierwsze ofiary cywilne. Siły rosyjskie ponownie napotkały
blokady już na terenie Czeczenii. Dowodzący na tym kierunku gen. Iwan
Babiczew nie zdecydował się na utorowanie sobie drogi siłą i w efekcie
utworzyła się tam swoista linia frontu na zachód od linii Samaszki -
Dawidienko - Aczchoj-Martan - Bamut. Dopiero 19 grudnia siły Babiczewa
poprzez Grzbiet Sunżeński obeszły Samaszki i zbliżyły się do Groznego.
Na opór miejscowej ludności jeszcze przed przekroczeniem granicy
napotkała także kolumna dagestańska, posuwająca się przez tereny
zamieszkane przez Czeczenów. W rejonie Chasaw-Jurtu blokujący drogę
odcięli od kolumny 4 pojazdy wraz z 59 żołnierzami sił MSW i dopiero po
długotrwałych negocjacjach zwolnili 38, a pozostałych przekazali
Dudajewowi. Grupa północna, kierująca się z Mozdoku, przemieszczała się
przez tereny kontrolowane przez opozycję antydudajewowską, toteż
stosunkowo sprawnie dotarła na odległość ok. 10 km od Groznego i
dopiero tam, na linii Dolinskij-Pierwomajskaja-Pietropawłowskaja,
napotkała zorganizowany opór i poniósłszy pierwsze straty okopała się.
Do 17 grudnia siły rosyjskie dotarły na odległość 7-15 km od Groznego i
zatrzymały się. W dniach 17-18 grudnia miały miejsce tylko lokalne
starcia, co wiązało się z inicjatywą negocjacji wysuniętą przez
przewodniczącego wyższej izby parlamentu rosyjskiego Władimira
Szumiejkę. Jelcyn 17 grudnia upoważnił Jegorowa i Stiepaszyna do
podjęcia z Dudajewem rozmów, ale wyłącznie na temat złożenia broni
przez Czeczenów, co nie mogło przynieść wówczas żadnych efektów, bowiem
Dudajew deklarował wprawdzie także chęć negocjacji, ale w formie rozmów
delegacji rządowych na temat całokształtu dwustronnych stosunków.
Jednocześnie prezydent Rosji wydał dekret O przywróceniu federalnych
terytorialnych organów władzy wykonawczej na terytorium Republiki
Czeczeńskiej. Kilka dni później na tej podstawie zwierzchnikiem
Terytorialnego Zarządu Federalnych Organów Władzy Wykonawczej w
Republice Czeczeńskiej mianowany został Nikołaj Jegorow, którego 27
stycznia 1995 r. zastąpił Nikołaj Siemionow, były sekretarz
republikańskiego komitetu KPZR w Czeczeno-Inguszetii. Jego zastępcami
zostali Umar Awturchanow, Sałambek Chadżijew i Bisłan Gantamirow, co
ilustrowało charakter związków między opozycją antydudajewowską a
władzami Rosji.
19 grudnia rozpoczęło się następne uderzenie rosyjskie. Szczególnie
zaciekłe walki toczyły się o wieś Pietropawłowskaja, której zdobycie
dało Rosjanom kontrolę nad ważnym strategicznie mostem przez Sunżę i
otwierało drogę do Groznego. Istotnym czynnikiem warunkującym nie tylko
efektywność działań rosyjskich, ale i morale żołnierzy, było
zaopatrzenie. Pod tym względem panował nieopisany chaos. Powszechnie
brakowało żywności, a ciepłe posiłki były rzadkością. Żołnierze musieli
spać w pojazdach, a z powodu niedostatku paliwa nie mogli uruchamiać
silników w celu ich ogrzania. Ów brak troski o żołnierzy, brak wśród
nich dyscypliny oraz niedostateczne wyszkolenie i wyposażenie
traktowane jest przez analityków jako ważne źródło słabej postawy
bojowej rosyjskich żołnierzy.
21 grudnia Rosja ogłosiła całkowite zamknięcie granic z Gruzją i
Azerbejdżanem, aby uniemożliwić przepływ zaopatrzenia dla Dudajewa.
Stanowiło to dotkliwy cios dla gospodarki Azerbejdżanu, którego 70 %
obrotów handlowych przypadało na Federację Rosyjską. Tego samego dnia
zirytowany przebiegiem działań Graczow zdymisjonował niemal całe
dowództwo Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego z gen. Aleksandrem
Mitiuchinem na czele. Nowym dowódcą operacji czeczeńskiej został gen.
Anatolij Kwasznin. 22 grudnia nakazał on rozpoczęcie zmasowanych ataków
lotniczych na Grozny, co oznaczało, że rozpoczęto trzecią fazę operacji
nim doprowadzono do pełnej blokady miasta. Rozwijanie sił rosyjskich
atakujących Grozny praktycznie zakończyło się dopiero 26 grudnia. Tego
samego dnia w Moskwie Sałambek Chadżijew ogłosił - po raz wtóry,
pierwszy raz uczynił to bowiem już 24 listopada - utworzenie
czeczeńskiego rządu jedności narodowej. Po stronie rosyjskiej powstały
zatem przesłanki do szturmu na stolicę Czeczenii i była już gotowa
ekipa do przejęcia władzy po usunięciu Dudajewa. W wygłoszonym 27
grudnia orędziu Jelcyn zapowiedział wprawdzie negocjacje z władzami
Czeczenii, ale podtrzymał tezę o nielegalnym charakterze rządu
Dudajewa, jako przedmiot rozmów wskazał wyłącznie złożenie broni przez
"uzbrojone bandy", a na negocjatorów wyznaczył zwolenników wojny:
Jegorowa, Stiepaszyna i Kwasznina. Ogłoszone niemal równocześnie wyniki
sondażu opinii publicznej wskazywały, że 75 % obywateli uważało, iż
Jelcyn źle wypełniał obowiązki prezydenta.
31 grudnia pod naciskiem Graczowa rozpoczął się szturm Groznego.
Jakkolwiek operacja była częścią planu działań, to samo jej
przeprowadzenie nosiło znamiona improwizacji najgorszego rodzaju. OGW
liczyła w tym momencie już 38 tys. żołnierzy, 230 czołgów, 454 wozów
bojowych piechoty i transporterów opancerzonych, 388 dział i
moździerzy. Na miasto z trzech kierunków uderzyły koncentrycznie cztery
zgrupowania liczące w sumie ponad 16 tys. żołnierzy i 190 czołgów.
Jeśli prawdziwe były dane konsekwentnie podawane przez stronę rosyjską
(a w ślad za nią przez obserwatorów zachodnich) o 12-15 tys. bojowników
po stronie czeczeńskiej, to atak prowadzony był przez siły zdecydowanie
zbyt słabe. Nacierające kolumny sił federalnych miały połączyć się w
centrum miasta, przy czym spodziewano się krótkiej walki i łatwego
zwycięstwa. Rzeczywistość okazała się całkowicie odmienna. Zawiodło
współdziałanie między uderzającymi grupami. Ciężar walk spoczął na
jednostkach nacierających z północy, bowiem dowódcy grupy "Wschód" i
najsilniejszej grupy "Zachód" nie wypełnili postawionych przed nimi
zadań. W pośpiechu i chaosie nie zadbano o koordynację działań
poszczególnych rodzajów broni. Ataki lotnicze prowadzone były bez
właściwego zidentyfikowania celów i zamiast korzyści wojskowych
owocowały przede wszystkim pustoszeniem miasta i ofiarami wśród
ludności cywilnej. Rosjanie decydując się na pancerny atak na miasto
zlekceważyli doświadczenia z lat II wojny światowej, a także z
listopadowego szturmu Groznego. Brak zgrania czołgów i piechoty,
nieprzygotowanej do boju w mieście i dalekiej od chęci walki,
spowodował, że pojazdy, pozbawione odpowiedniej osłony, zaskakująco
łatwo padały ofiarą obrońców. Straty rosyjskie poniesione w trakcie
tego szturmu oceniane są różnie. Najprawdopodobniej wyniosły ok. 200
wozów bojowych. Graczow utrzymywał, że zginęło 534 żołnierzy sił
federalnych, natomiast strona czeczeńska twierdziła, że 800-1000. Do
czeczeńskiej niewoli trafiło 80 Rosjan.
Spotkać się można z opinią, że to właśnie noworoczny szturm na Grozny
był prawdziwym początkiem wojny i zarazem przekreśleniem możliwości
pokojowego rozwiązania konfliktu rosyjsko-czeczeńskiego. Klęska
poniesiona przez Rosjan w noc noworoczną nie zmieniła natomiast
zasadniczej dysproporcji sił i nie przekreśliła rosyjskich zamiarów - w
następnych dniach atak na Grozny był kontynuowany. Dowództwo rosyjskie
wprowadziło do walki nowe jednostki i skorygowało taktykę: rozpoczęto
systematyczne zdobywanie poszczególnych kwartałów przez
kilkudziesięcioosobowe grupy uderzeniowe, których działania były
poprzedzane nawałą artyleryjską i bombardowaniami lotniczymi.
Szczególną rolę odegrały ściągnięte do Groznego pododdziały piechoty
morskiej. Nadal natomiast nie udało się Rosjanom w pełni odciąć stolicy
Czeczenii od zewnętrznego wsparcia. Mimo zaciętego oporu obrońcy byli
sukcesywnie spychani w kierunku centrum miasta. Równocześnie strona
rosyjska nie zaniedbywała tworzenia pozorów, iż dąży do politycznego
rozwiązania konfliktu. 11 stycznia 1995 r. Jelcyn nakazał rządowi
przemyślenie politycznego rozwiązania sytuacji powstałej w Czeczenii.
15 stycznia na zaproszenie rządu FR do Moskwy przybyła delegacja
czeczeńska z ministrem gospodarki Tajmazem Abubakarowem i ministrem
sprawiedliwości Usmanem Imajewem na czele. W wyniku rozmów z
wicepremierem Szachrajem i premierem Czernomyrdinem osiągnięto
porozumienie co do stopniowego ograniczenia walk począwszy od
następnego dnia. Jednakże 18 stycznia Jelcyn w wystąpieniu telewizyjnym
zdezawuował to porozumienie, oświadczając, że nie będzie żadnych rozmów
z Dudajewem, zaś następnego dnia Czernomyrdin publicznie stwierdził: "Z
bandytami nie rozmawiamy". Natomiast 27 stycznia Jelcyn podpisał dekret
O stworzeniu warunków dla odbudowy konstytucyjnych organów władzy w
Republice Czeczeńskiej, co oznaczało trwanie na gruncie nieuznawania
władzy Dudajewa i secesji republiki. Taki był sens dążenia centrum
federalnego do politycznego rozwiązania konfliktu.
Tymczasem 19 stycznia Rosjanie osiągnęli od dawna upragniony cel -
zdobyli pałac prezydencki. W rękach czeczeńskich pozostawała nadal
południowo-wschodnia część miasta. 5 lutego płk Maschadow nakazał
wycofanie jednostek czeczeńskich, aby uniknąć ich ostatecznego
okrążenia w zniszczonej stolicy, ale aż do pierwszych dni marca pozycje
na przedmieściach utrzymywał tzw. batalion abchaski Szamila Basajewa.
Straty poniesione przez strony konfliktu w tym okresie są trudne do
ustalenia. Źródła rosyjskie mówiły o 1146-1160 zabitych żołnierzach
rosyjskich, 5 tys. rannych i ponad 300 zaginionych, a liczbę zabitych
bojowników czeczeńskich oceniano na 7 tys. Według Siergieja Kowalowa w
trakcie walk o Grozny zginęło prawdopodobnie ok. 25 tys. osób
cywilnych, w tym ok. 3,7 tys. dzieci do 15 roku życia. W większości
byli to Rosjanie, bowiem to właśnie ludność rosyjska stanowiła
większość mieszkańców stolicy Czeczenii, zwłaszcza dzielnic
centralnych, gdzie toczyły się najbardziej krwawe walki.
Faza druga - opanowywanie Czeczenii
1 lutego 1995 r. gen. Kwasznina na stanowisku dowódcy OGW zastąpił gen.
Anatolij Kulikow. 13 lutego spotkał się on z płk. Maschadowem. Udało
się osiągnąć porozumienie co do tymczasowego przerwania ognia do 19
lutego w celu zebrania zabitych i wymiany jeńców. Zawieszenie broni nie
było jednak przestrzegane przez obie strony, a do zapowiedzianego
wznowienia negocjacji nie doszło, bowiem posterunki rosyjskie nie
przepuściły delegatów czeczeńskich na miejsce spotkania.
Grozny bronił się jeszcze, gdy Rosjanie rozpoczęli przygotowania do
opanowania reszty kraju. Kolejnymi celami stały się Gudermes, Argun i
Szali. Walki o Argun trwały od 15 do 23 marca i zakończyły się jego
opanowaniem przez Rosjan. 28 marca siły rosyjskie okrążyły Gudermes, od
wielu już dni poddawany ostrzałowi artyleryjskiemu. 30 marca miasto bez
walki zostało zajęte przez siły federalne. Następnego dnia również bez
walki Rosjanie opanowali Szali. Jak się zdaje, o rezygnacji przez siły
Dudajewa z walki o Szali i Gudermes zadecydowała postawa ich
mieszkańców, którzy domagali się, by nie narażać ich miast na los
Groznego. W dniach 7-8 kwietnia jednostki MSW zdobyły Samaszki,
Dawydienko i Nowyj-Jurt, a 10 kwietnia zostały zajęte przez Rosjan
Aczchoj-Martan i Zakan-Jurt. Drugą połowę kwietnia zdominowały zmagania
o Bamut w zachodniej Czeczenii, gdzie nieustępliwy opór oddziałów
Basajewa trwać miał jeszcze wiele miesięcy.
27 kwietnia Jelcyn ogłosił moratorium na działania w Czeczenii na okres
od 28 kwietnia do 12 maja, co było związane z obchodami 50 rocznicy
zwycięstwa nad faszyzmem, na które przybyć mieli szefowie państw i
rządów z wielu krajów świata. Jelcynowi potrzebny był spokój i obraz
męża stanu miłującego pokój. Natychmiast po upływie moratorium Rosjanie
wznowili działania w rejonie Bamut-Oriechowo, a także zaczęli
przygotowania do ataku na Wiedeno i Szatoj. 13 maja 1995 r. siły
federalne rozpoczęły wyniszczające bombardowania wsi na południu
Czeczenii, np. w Sierżen-Jurcie spośród 1200 budynków ocalało jedynie
13. W związku z tymi atakami dowodzący południowo-zachodnim frontem sił
zbrojnych Czeczenii Chamzat Giełajew 27 maja oświadczył, że jeśli
lotnictwo nie zaprzestanie nalotów na cywilne osady, on przystąpi do
rozstrzeliwania jeńców rosyjskich. Giełajew groźbę spełnił i tego
samego dnia dwóch oficerów rosyjskich zostało zamordowanych.
30 maja czeczeńscy dowódcy polowi zażądali od Dudajewa przeniesienia
walki na terytorium nieprzyjaciela, co w praktyce oznaczało podjęcie
ataków terrorystycznych na terytorium Federacji Rosyjskiej. Dudajew już
w marcu ostrzegał, że rozwój sytuacji może doprowadzić do takiego
rezultatu i utraty kontroli nad poczynaniami ochotników i fanatyków.
Tym razem jeszcze prezydent Czeczenii miał odrzucić żądania swych
stronników.
3 czerwca siły federalne zdobyły Wiedeno, a następnie przegrupowały się
do uderzenia na dwa główne punkty oporu czeczeńskiego na południu -
Szatoj i Chożaj-Jurt. Obie miejscowości zostały zdobyte po ciężkich
walkach 13 czerwca. Następnego dnia Giełajew ponownie zapowiedział
rozstrzeliwanie jeńców, jeśli nie zostanie przerwane bombardowanie
cywilnych osiedli. Tego samego dnia spełnił swą groźbę wobec pięciu
jeńców, a następnego dnia wobec trzech kolejnych.
Zdobycie Szatoj i Chożaj-Jurtu kończyło drugą fazę wojny w Czeczenii.
Siły federalne zanotowały znaczne sukcesy. Czeczeni zostali zepchnięci
wysoko w góry, a dalsze walki przybrały partyzancki charakter.
Nieustanne bombardowania osad czeczeńskich owocowały znacznymi stratami
wśród ludności cywilnej i zniszczeniami materialnymi, sprzyjając
zniechęceniu wobec dalszej walki. Równocześnie bezradność wobec
rosyjskiej ofensywy generowała postawy ekstremistyczne, których
opanowanie stało się w końcu niemożliwe, nawet jeśli Dudajew czy
Maschadow autentycznie tego pragnęli. W tej fazie wojny Rosjanie
wykazywali już wyraźnie lepsze przygotowanie i z powodzeniem stosowali
rozwiązania wojny manewrowej, umiejętniej wykorzystując przewagę
sprzętową. Bojownicy czeczeńscy mogli im zadawać straty i hamować ich
ofensywę, ale nie byli w stanie jej zatrzymać. Siły federalne nie
radziły sobie natomiast z przeciwdziałaniem akcjom kilkuosobowych grup
partyzanckich, znikających potem wśród ludności cywilnej, na której
bezsilni żołnierze brutalnie szukali odwetu za poniesione straty.
Do wszystkich liczb określających straty stron należy jednak podchodzić
z ogromną ostrożnością. Straty Czeczenów wedle oficjalnych danych do 12
kwietnia wyniosły 2230 zabitych bojowników i ok. 5 tys. rannych.
Ogłoszone dzień wcześniej dane rosyjskie mówiły o 1690 zabitych
żołnierzach rosyjskich i 6263 rannych. Do połowy czerwca Rosjanie
stracili prawdopodobnie ok. 3,5 tys. zabitych. Straty drugiej strony
były zapewne w tym okresie wyższe i sięgały 8 tys. bojowników. Śmierć
poniosło też co najmniej 30 tys. osób cywilnych. Liczba mieszkańców
republiki zmniejszyła się w ciągu pierwszego półrocza wojny o 410-500
tys.
Faza trzecia - atak w Budionnowsku i jego następstwa
14 czerwca oddział pod dowództwem Szamila Basajewa dokonał
terrorystycznego ataku na Budionnowsk, miasto położone w Kraju
Stawropolskim, ok. 150 km od granicy czeczeńskiej. Czeczeni przejechali
przez rosyjskie punkty kontrolne ciężarówkami, w rosyjskich mundurach,
zaatakowali posterunek milicji i ratusz, a następnie opanowali szpital,
w którym zabarykadowali się wraz z ujętymi w mieście cywilnymi
zakładnikami. W toku tego pierwszego etapu akcji zginęło 17 mieszkańców
miasta, 29 milicjantów, 8 żołnierzy rosyjskich i 8 Czeczenów. W
szpitalu zostało uwięzionych ok. 1,2 tys. osób (w tym 450 pracowników
szpitala i 500 pacjentów), w zamian za uwolnienie których Basajew
zażądał zaprzestania walk w Czeczenii i ewakuacji stamtąd wojsk
federalnych oraz podjęcia przez Jelcyna bądź Czernomyrdina
bezpośrednich rokowań z Dudajewem. Jelcyn zlecił szefom resortów
siłowych kierownictwo akcji antyterrorystycznej, po czym udał się na
spotkanie grupy G-7 do Kanady. Zasadnicze decyzje znalazły się w ten
sposób w rękach premiera Czernomyrdina. Basajewa usiłowano skłonić do
zwolnienia zakładników w zamian za znaczną sumę pieniędzy i samolot dla
jego bojowników, a równocześnie wojsko i milicja zablokowały miasto.
Grupa antyterrorystyczna "Alfa" 17 czerwca dwukrotnie bez powodzenia
atakowała szpital, w efekcie czego śmierć poniosło ponad stu
zakładników, kilkunastu żołnierzy i bojowników czeczeńskich.
Czernomyrdin zdecydował się wówczas na telefoniczne negocjacje z
Basajewem, zapowiadając przerwanie ognia w Czeczenii i podjęcie rokowań
w sprawie wycofania armii rosyjskiej. Oddział czeczeński miał zaś
zwolnić zakładników i powrócić do Czeczenii.
Terrorystyczne uderzenie na Budionnowsk było realizacją postulatu
czeczeńskich dowódców polowych, by walkę z Rosjanami przenieść na teren
Rosji. Pytanie o to, jak było możliwe wtargnięcie oddziału
czeczeńskiego tak daleko w głąb terytorium rosyjskiego i podjęcie tam
działań zmuszających do ustępstw rząd jednego ze światowych mocarstw,
nieuchronnie prowadzi do kwestii związku tych wydarzeń z polityką
poszczególnych ugrupowań rosyjskich. Twierdzenia, iż Czeczeni dotarli
do Budionnowska wyłącznie dzięki brakowi czujności aparatu
bezpieczeństwa, czy też w wyniku bałaganu, niefrasobliwości lub
skorumpowania żołnierzy na punktach kontrolnych, pozostały mało
wiarygodne. Jest niemal pewne, że rosyjskie służby specjalne wiedziały
o planie Basajewa i poinformowały o tym władze, a mimo to dopuszczono
do rozwinięcia się akcji Czeczenów. Trudno orzec, czy miało to
uwiarygodnić propagandę kreującą poczucie zagrożenia ze strony
czeczeńskiego terroryzmu, czy też pragmatycznie nastawiona część elity
władzy potrzebowała pretekstu, aby przystąpić do negocjacji kończących
niepopularną i kosztowną wojnę lub skompromitować tzw. partię wojny?
Czy może decydujące znaczenie miały nieformalne związki i interesy
między niektórymi politykami rosyjskimi - wśród których coraz częściej
wymieniany był Borys Bieriezowski, człowiek należący do kręgów
najbliższych Kremla - i czeczeńskimi? O czym wiedział, a czego nie
wiedział Jelcyn opuszczając Moskwę i czy Czernomyrdin mógł podjąć tak
daleko idące decyzje bez uzgodnienia ich z prezydentem, zwłaszcza że
znajdował się pod naciskiem zgłoszonego 16 czerwca w Dumie wniosku o
votum nieufności (przegłosowanego 21 czerwca znaczną większością
głosów)? 18 czerwca gen. Kulikow wydał rozkaz wstrzymania działań
bojowych w Czeczenii, a do Groznego przybyli negocjatorzy, którzy mieli
podjąć rokowania ze stroną czeczeńską przy udziale przedstawiciela
OBWE. Następnego dnia kolumna autobusów z żołnierzami Basajewa oraz
częścią zakładników wyruszyła do Czeczenii, a 20 czerwca w aule Zandaku
zakładnicy zostali zwolnieni.
19 czerwca w Groznym rozpoczęły się negocjacje, które przyniosły
porozumienie dotyczące rozdzielenia walczących stron, trybu rozbrajania
oddziałów czeczeńskich z wyjątkiem formacji samoobrony, wycofania z
Czeczenii sił federalnych z wyjątkiem dwóch brygad liczących w sumie 12
tys. żołnierzy, wymiany jeńców wojennych, utworzenia komisji
nadzorującej zawieszenie broni. 21 czerwca został podpisany wstępny
protokół w tych sprawach, natomiast wypracowanie porozumienia
politycznego okazało się znacznie trudniejsze. Tego samego dnia Duma
uchwaliła wotum nieufności dla rządu Czernomyrdina, ale prezydent
decyzję tę odrzucił i zagroził rozwiązaniem parlamentu w wypadku
ponowienie uchwały Dumy. Komunistyczni deputowani odpowiedzieli na to
wnioskiem o rozpoczęcie procedury impeachmentu, zarzucając prezydentowi
m.in. rozpoczęcie wojny w Czeczenii w 1994 r. z pogwałceniem
konstytucji oraz nakazanie szturmu na szpital w Budionnowsku. Swoistym
rozliczeniem wydarzeń w Budionnowsku było zdymisjonowanie przez Jelcyna
29 czerwca Jerina, Jegorowa, Stiepaszyna i gubernatora Kraju
Stawropolskiego Jurija Kuzniecowa. Demokraci usatysfakcjonowani tymi
decyzjami odstąpili od popierania ponownego wniosku o dymisję rządu i
kryzys polityczny w Moskwie został zażegnany.
Mimo ciągłych potyczek między oddziałami federalnymi a czeczeńskimi
oraz prób storpedowania rozmów przez przeciwników rozwiązania
pokojowego, negocjacje były kontynuowane. Przyniosły jednak tylko
ustalenie, że do 5 listopada winny odbyć się w Czeczenii wybory, a
dopiero później miał zostać rozstrzygnięty status republiki. 30 lipca
nowy minister spraw wewnętrznych Rosji Anatolij Kulikow i Usman Imajew
podpisali porozumienie konsumujące rezultaty uzgodnień wojskowych, poza
ramy których wykraczała jedynie amnestia dla "separatystów", jak
określono bojowników czeczeńskich. Jakkolwiek rosyjscy negocjatorzy po
podpisaniu porozumienia manifestowali optymistyczną wiarę co do
ostatecznego uregulowania całego problemu czeczeńskiego, to poza nimi
mało kto ów optymizm podzielał. Porozumienie nie stało się przełomem i
od początku było sabotowane przez obie strony. Dudajew w ogóle
początkowo chciał je odrzucić i zdymisjonował nawet Imajewa. Rosjanie
nie kwapili się do wycofania swoich wojsk, podejmowali nadal działania
przeciw partyzantom i nie cofnęli poparcia dla promoskiewskiego "rządu"
czeczeńskiego. Z kolei Czeczeni dopiero 16 sierpnia, w obliczu
ultymatywnej groźby wznowienia działań wojennych, zdecydowali się
przystąpić do zdawania broni, przy czym broń lekka przechodziła na
wyposażenie lokalnych formacji samoobrony, w znacznym stopniu
składających się z członków rozbrajających się formalnie oddziałów.
Jednostki rosyjskie były nieustannie nękane atakami. Wedle danych
rosyjskich w okresie od 30 lipca do 15 sierpnia miało miejsce 200
przypadków ostrzelania oddziałów rosyjskich, w rezultacie czego śmierć
poniosło 10 żołnierzy, a 37 zostało rannych. W okresie od 1 do 18
września odnotowano 408 takich incydentów, w których zginęło 26 Rosjan,
a rany odniosło 153.
21 sierpnia oddział bojowników czeczeńskich - prawdopodobnie bez wiedzy
Maschadowa - zajął Argun i wycofał się dopiero po dokonanym przez siły
federalne ciężkim ostrzale rakietowym, w wyniku którego zniszczono
liczne budynki cywilne. Niejako w odpowiedzi na ten incydent Jelcyn na
swego przedstawiciela w Czeczenii wyznaczył sekretarza Rady
Bezpieczeństwa Olega Łobowa, rzecznika polityki z pozycji siły,
zmierzającego do marginalizacji Dudajewa przez rozszerzenie kręgu
czeczeńskich przywódców, z którymi miały być prowadzone rozmowy o
utworzeniu nowego rządu. Zapewne w związku z tym 13 września dawni
deputowani do Rady Najwyższej Republiki Czeczeno-Inguskiej wydali
oświadczenie, że działalność tego organu została w 1991 r. bezprawnie
przerwana przez Dudajewa, ale Rada nadal pozostaje jedynym legalnym
źródłem władzy w Czeczenii. Moskwa wyraźnie szukała wyjścia z
kłopotliwej sytuacji, w jakiej się znalazła podejmując rokowania z
ekipą Dudajewa, której legalność dotąd kwestionowano, samego prezydenta
Czeczenii ścigając listami gończymi jako przestępcę. Napięcie wzrosło,
gdy 6 października w zamachu bombowym został ciężko ranny ówczesny
dowódca OGW gen. Romanow, zwolennik wykonania porozumienia lipcowego.
Niezależnie od tego, kto stał za tym zamachem (oskarżenia były
formułowane zarówno wobec Dudajewa, jego czeczeńskich przeciwników, jak
i rosyjskich służb specjalnych) strona rosyjska znalazła powód do
wycofania się z dotychczasowych uzgodnień i 9 października wstrzymała
realizację porozumienia z 30 lipca. 11 października podobne stanowisko
ogłosiła strona czeczeńska, zapowiadając że zgodzi się na wznowienie
rokowań tylko w wypadku przybycia do Czeczenii sił pokojowych ONZ, ale
już następnego dnia Maschadow wyraził gotowość kontynuowania rozmów na
poprzednich warunkach. 17 października delegacje obu stron ponownie
spotkały się na roboczym posiedzeniu.
Tymczasem w obliczu zapowiadanych na 5 listopada wyborów aktywizowały
się prorosyjskie siły w Czeczenii. Po ataku na Budionnowsk Moskwa
usiłowała lansować tzw. wariant zerowy, polegający na ustąpieniu
zarówno Dudajewa, jak i jego oponentów. Wszelako wzmocniony Dudajew ani
myślał rezygnować, zwłaszcza że w istocie w Czeczenii nie miał
poważnych konkurentów. Cieszący się wczesniej stosunkowo największym
autorytetem Awturchanow i Chadżijew znaleźli się na marginesie
wydarzeń. W Moskwie, w niejasnych okolicznościach zrodziła się myśl
reanimowania pozycji Doku Zawgajewa. 17 października w Groznym
ogłoszono wznowienie działalności Rady Najwyższej Republiki
Czeczno-Inguskiej jako ustawodawczego organu władzy w Czeczenii.
Spotkało się to ze zdecydowaną krytyką Chadżijewa i Awturchanowa, ale
to Zawgajew posiadał w tym momencie poparcie Moskwy. Jako polityk
obalony przez "bandytę" i "terrorystę" Dudajewa miał teraz
legitymizować politykę rosyjską w warunkach okupacji Czeczenii.
Jednym z pierwszych posunięć zawgajewowskiej Rady Najwyższej było
przesunięcie wyborów na 16 grudnia i połączenie ich z wyborami do Dumy
Państwowej FR. Oficjalnie uzasadniono to wzrostem natężenia starć
zbrojnych w kraju. 1 listopada Zawgajewowi powierzono - nieznaną w
żadnej konstytucji czeczeńskiej - funkcję głowy państwa. W tym
charakterze 8 grudnia 1995 r. podpisał z Czernomyrdinem tymczasowe
porozumienie, na mocy którego Republika Czeczeńska uzyskiwała w ramach
Federacji Rosyjskiej prawa równe z innymi republikami, a nadto szereg
przywilejów wzorowanych na modelu tatarstańskim, m.in. prawo do
posiadania za granicą przedstawicielstw zajmujących się sprawami
gospodarczymi i kulturalnymi, prowadzenia handlu zagranicznego,
samodzielności w zakresie określania podatków i budżetu, pełnej
kontroli nad bogactwami naturalnymi, ich eksploatacją i płynącymi z
niej dochodami. Do wspólnych zadań władz federalnych i czeczeńskich
zaliczono przestrzeganie praw człowieka i wolności obywatelskich,
obronność, politykę zagraniczną, zarządzanie energetyką, transportem,
łącznością i systemami informatycznymi. Rosja zobowiązała się także do
udziału w odbudowie Czeczenii ze zniszczeń wojennych.
Faza czwarta - od sfałszowanych wyborów do śmierci Dudajewa
W dniach 14-17 grudnia 1995 r. odbyły się w Czeczenii wybory głowy
państwa i deputowanych do rosyjskiego parlamentu. Według ogłoszonych
danych brało w nich udział 170 tys. osób (co stanowić miało 60 %
uprawnionych). Na Zawgajewa jako głowę państwa oddano podobno 95 %
głosów. Minister obrony FR ujawnił, że w głosowaniu uczestniczyło ponad
40 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy "prawie jednogłośnie" poparli
Zawgajewa, a w wyborach parlamentarnych blok "Rosja Nasz Dom". Siergiej
Kowalow wystąpił do Sądu Najwyższego z wnioskiem o unieważnienie
wyborów w Czeczenii z powodu "masowego pogwałcenia obywatelskich praw
wyborczych". Kowalow i Chasbułatow (który początkowo nawet zgłosił swą
kandydaturę, ale wycofał ją, gdy zorientował się w sytuacji), określali
przeprowadzone wybory jako farsę, zgodnie zresztą z opiniami wielu
innych obserwatorów.
W okresie wyborów siły wierne Dudajewowi przystąpiły do szeroko
zakrojonych działań, mających wykazać, kto w rzeczywistości kontrolował
sytuację. Bojownicy zajęli Szatoj, Szali, Staryje Atagi, Urus-Martan.
14 grudnia oddział pod dowództwem Salmana Radujewa opanował Gudermes,
następnie odparł trzy szturmy wojsk federalnych i dopiero po siedmiu
dniach walk, na wyraźne polecenie Dudajewa, wycofał się. Te
kompromitujące stronę rosyjską porażki spowodowały zmianę na stanowisku
głównodowodzącego zgrupowania okupującego obszar Czeczenii. Gen.
Anatolija Szkirko, następcę Romanowa, zmienił gen. Wiaczesław
Tichomirow.
9 stycznia 1996 r. doszło do wydarzenia, które przypominało atak na
Budionnowsk. Radujew - za zgodą Dudajewa, a wbrew rozkazowi Maschadowa
z 4 stycznia o wstrzymaniu akcji zbrojnych w związku z przewidywanym
wznowieniem negocjacji pokojowych - dokonał terrorystycznego ataku na
położony w Dagestanie Kizlar, zmierzając do opanowania zlokalizowanej
tam bazy lotniczej. Oddział liczący ok. 250 ludzi po kilku godzinach
walk w mieście zajął miejscowy szpital, więżąc ok. 3 tys. zakładników.
W zamian za ich uwolnienie Radujew zażądał wycofania wojsk rosyjskich z
całego Północnego Kaukazu, unieważnienia grudniowych wyborów w
Czeczenii i podjęcia przez władze Rosji bezpośrednich rokowań z
Dudajewem oraz zagwarantowania swobodnego powrotu swojego oddziału do
Czeczenii. Zapowiedział też rozstrzeliwanie zakładników w wypadku
szturmu sił federalnych na szpital. Prezydent Jelcyn kierownictwo akcji
antyterrorystycznej powierzył szefowi FSB gen. Michaiłowi Barsukowowi,
natomiast blokadą Kizlaru zająć się miało wojsko. Negocjacje z
Czeczenami prowadzić miał przewodniczący dagestańskiej Rady Państwa
Mahmiedali Mahomiedow. Radujew ostatecznie ograniczył swe żądania do
umożliwienia bojownikom swobodnego powrotu do Czeczenii, na co uzyskał
zgodę. 10 stycznia rano przytłaczająca większość zakładników została
uwolniona. Kolumna pojazdów z Czeczenami i pozostałymi 160 zakładnikami
wyruszyła w stronę granicy, jednak tuż przed jej przekroczeniem, w
stanicy Pierwomajskoje, wbrew wcześniejszym uzgodnieniom Rosjanie
zatrzymali ją. Pierwomajskoje otoczyły silne oddziały pancerne, w
powietrzu stale unosiły się liczne śmigłowce. Przez cały czas władze
dagestańskie prowadziły pertraktacje z terrorystami. W ich wyniku
Radujew w zamian za ponowione gwarancje bezpieczeństwa dla oddziału
wypuścił kobiety i dzieci. 15 stycznia Barsukow zażądał jednak od niego
natychmiastowej kapitulacji, a gdy to nie nastąpiło Rosjanie rozpoczęli
zmasowany ostrzał artyleryjski, po którym nastąpił szturm. Nie
przyniósł on siłom federalnym sukcesu, toteż wieczorem został
ponowiony, również bez rezultatu. W wyniku ostrzału artyleryjskiego i
rakietowego Pierwomajskoje praktycznie przestało istnieć. Wieczorem 17
stycznia Czeczeni przedarli się przez okrążenie, wyprowadzając ze sobą
60 zakładników. Przeprowadzony następnego dnia kolejny szturm rosyjski
trafił już w próżnię. W toku trwających 4 dni walk zginęło
najprawdopodobniej 42 Czeczenów, a 30 trafiło do niewoli. Siły
federalne oficjalnie straciły 9 zabitych i 42 rannych w Kizlarze oraz
26 zabitych i 93 rannych w Pierwomajskoje. Śmierć poniosło także 13
zakładników, a 51 zostało rannych. Rzeczywiste straty były zapewne -
jak zwykle w tej wojnie - znacznie wyższe niż ujawnione. Większość
obserwatorów uznała wydarzenia w Kizlarze i Pierwomajskoje za kolejny
dowód nieudolności rosyjskich służb i formacji specjalnych, w istocie
jednak akcja Radujewa - w przeciwieństwie do ataku na Budionnowsk - nie
przyniosła Czeczenom żadnych poza rozgłosem wymiernych korzyści.
4 lutego 1996 r. w Groznym rozpoczęły się masowe demonstracje
stronników Dudajewa przeciw rosyjskiej okupacji i promoskiewskiemu
reżimowi Zawgajewa. Gen. Tichomirow ostrzegł demonstrantów, że wojsko w
celu "powstrzymania prowokacji" będzie strzelać, a rosyjskie śmigłowce
zrzuciły tysiące ulotek z odezwą stwierdzającą, iż ruch
niepodległościowy w Czeczenii "wyrodził się w gang bandytów mordujących
i gwałcących własny naród", podczas gdy siły rosyjskie "chroniły życie,
majątek i prawo ludności czeczeńskiej do decydowania o swoim losie".
Zapowiedź użycia broni przez siły federalne, a w końcu ostrzelanie
uczestników wiecu, w wyniku czego kilku zabito, spowodowało po 3 dniach
przerwanie demonstracji, a wkrótce potem Rosjanie wysadzili w powietrze
ruiny pałacu prezydenckiego, będące symbolem czeczeńskich dążeń. W
drugiej połowie lutego siły federalne podjęły działania ofensywne na
wschodzie Czeczenii, ponownej intensyfikacji uległy walki o Bamut w
zachodniej Czeczenii, na początku marca wybuchły ciągnące się później
wiele tygodni walki w Siernowodzku. Równocześnie władze rosyjskie
poszukiwały sposobów wzmocnienia pozycji Zawgajewa: zapowiedziano
wycofanie wojsk federalnych z osad i rejonów, które rozbroją się i
podporządkują promoskiewskiej administracji, grożąc w przeciwnym razie
nękaniem ich operacjami "oczyszczającymi" pod pretekstem zwalczania
"bandytów". Tego rodzaju poczynania sił federalnych były tak brutalne,
że nawet rząd Zawgajewa czuł się zmuszony protestować.
W tych warunkach Dudajew zdecydował się na przeprowadzenie
spektakularnego uderzenia na Grozny. Operację zaplanował i dowodził nią
Asłan Maschadow. Nad ranem 6 marca siły czeczeńskie liczące ok. 600
bojowników wkroczyły do miasta. Rosyjskie posterunki i budynki urzędowe
zostały otoczone. Dudajew korzystając z ruchomego studia telewizyjnego
przemówił do mieszkańców stolicy. 9 marca większość oddziałów
czeczeńskich wycofała się z miasta. W Groźnym pozostały jedynie
niewielkie grupy dywersyjne. Według oficjalnych danych dowództwa wojsk
federalnych, podczas trzydniowych walk zginęło 170 żołnierzy, a
kilkudziesięciu zaginęło bez wieści. Szef resortu spraw wewnętrznych
gen. Kulikow przyznał, iż atak na miasto był całkowitym zaskoczeniem
dla wojsk federalnych.
Pokojowa retoryka Moskwy przeplatająca się z akcjami pacyfikacyjnymi
oznaczała w istocie brak pomysłu na zakończenie konfliktu, zaś jego
kontynuacja stawała się coraz większym brzemieniem dla Kremla. Dla
Jelcyna podstawowym zagadnieniem była reelekcja na fotel prezydencki i
temu podporządkowywane były wszelkie inne działania. Drugim problemem o
strategicznej wadze był transfer ropy naftowej i gazu. Niezdolność
Rosji do zapewnienia bezpieczeństwa rurociągom przebiegającym przez
kontrolowane przez nią obszary groziła znalezieniem przez
zainteresowane konsorcja innych rozwiązań i ta perspektywa stawała się
coraz realniejsza. Oznaczałoby to dla Rosji utratę jednego z głównych
źródeł dochodów, a zarazem potwierdzałoby jej upadek jako mocarstwa. 15
marca 1996 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła plan pokoju dla Czeczenii,
ale Jelcyn publicznie zaprezentował go dopiero 31 marca. Prezydent
zapowiedział wstrzymanie działań wojskowych i stopniowe wycofywanie
wojska z terenów, na których nie było starć. W jego opinii owe "strefy
zgodny, bezpieczeństwa i pokoju" obejmowały 1/3 terytorium Czeczenii.
Jelcyn obiecał przekazanie środków na odbudowę tym społecznościom
lokalnym, które podporządkują się władzy Zawgajewa. Plan przewidywał
rychłe przeprowadzenie demokratycznych wyborów parlamentarnych.
Kulminacyjnym momentem procesu pokojowego miało być zawarcie układu o
rozgraniczeniu władzy między Czeczenią a Federacją Rosyjską. Prezydent
wezwał Dumę do uchwalenia amnestii dla uczestników konfliktu, z
wyjątkiem sprawców najcięższych przestępstw. Równocześnie zapowiedział
prowadzenie zdecydowanej walki z terroryzmem. Oskarżył przy tym
Dudajewa i jego stronników o stworzenie w Czeczenii "strefy
przestępczości", udział w międzynarodowym terroryzmie, wysługiwanie się
zachodnim kręgom pragnącym kontrolować kaspijskie źródła ropy naftowej
i gazu. Zaskakujące było w tym kontekście zadeklarowanie gotowości
rządu rosyjskiego do podjęcia przez pośredników rozmów z Dudajewem.
Następnego dnia Jelcyn podpisał dekret zawierający ogłoszony w ten
sposób program. Plan ten niewiele zmieniał, Jelcyn nie ustawał w
atakach na Dudajewa, określając go mianem bandyty i terrorysty, a jego
podwładni z gen. Tichomirowem na czele wykluczali rokowania z siłami
Dudajewa przed bezwarunkowym złożeniem przez nie broni. Oznaczało to,
iż takich negocjacji w istocie nadal nie chciano podjąć. Nie akceptował
planu Jelcyna także Dudajew, wskazując, że Czeczeni nie po to przez 18
miesięcy walczyli o niepodległość, by potem zgodzić się na model
tatarstański.
Początek kwietnia przyniósł intensyfikację walk, szczególnie w
okolicach Wiedeno, Bamutu i Szali, gdzie Rosjanie wykorzystywali
lotnictwo i ciężką artylerię. Dowódca Północnokaukaskiego Okręgu
Wojskowego ujawnił 7 kwietnia, że po 1 kwietnia w toku walk ponad 100
rosyjskich żołnierzy zginęło, a 550 uznano za zaginionych bądź trafiło
do niewoli. A polityczną wymowę nadał tym liczbom Czernomyrdin, który w
telewizyjnej wypowiedzi następnego dnia stwierdził: "To jest nasz
region i będziemy działać aby pozostał nasz, bez względu na wszystko i
wszystkich". Dla obiektywnych obserwatorów i analityków było jednak
oczywiste, że bez porozumienia z Dudajewem konfliktu w Czeczenii
rozwiązać się nie da. Dudajew wprawdzie optował za bezpośrednimi
rokowaniami, a zwłaszcza za osobistym spotkaniem prezydentów obu
państw, ale strona czeczeńska nie odrzuciła rokowań przez pośredników.
Toteż w drugiej połowie kwietnia trwały zabiegi o ustalenie, kto mógłby
wystąpić w tej roli. Pojawiły się kandydatury prezydentów Kazachstanu,
Tatarstanu i Turcji, a nawet króla Maroka. Równocześnie jednak trwały
starcia o wyjątkowej sile. 16 kwietnia w okolicach Szatoj - na terenach
kontrolowanych teoretycznie przez Zawgajewa i stanowiących "strefę
pokoju" - oddział czeczeński zaatakował konwój 245. pułku
zmechanizowanego, którego bezpowrotne straty wyniosły 95 osób, w tym 26
oficerów. Zaciekłe walki toczyły się w wielu innych miejscach. Po
trzech tygodniach od ogłoszenia planu pokojowego analitycy gotowi już
byli uznać jego fiasko.
W nocy z 21 na 22 kwietnia 1996 r. w okolicach Giechi-Czu w wyniku
ataku rakietowego został zabity Dżohar Dudajew. Moskwa zaprzeczyła, iż
był to zamach rosyjskich służb specjalnych, ale większość komentatorów
nie miała co do tego wątpliwości. Jakkolwiek nie była to pierwsza próba
fizycznego wyeliminowania prezydenta Czeczenii, to dokonanie jej w tym
właśnie momencie potwierdzało, iż przywódcy Rosji stracili nadzieję na
polityczne rozwiązanie konfliktu na swoich warunkach, a zarazem czas
naglił ich do znalezienia jakiegoś wyjścia z sytuacji.
Wiadomość o śmierci Dudajewa ogłoszono dopiero 24 kwietnia, już po
pogrzebie i objęciu władzy przez dotychczasowego wiceprezydenta
Zelimchana Jandarbijewa. W tym momencie nikt nie dysponował autorytetem
na miarę zabitego prezydenta, toteż twierdzenie o pewnej destabilizacji
po stronie sił niepodległościowych nie było pozbawione racji. Jeśli
jednak Moskwa żywiła nadzieję na dekompozycję obozu dudajewowskiego, to
okazała się ona płonna, a stawka na porozumienie z tzw. polowymi
komendantami, które chciano osiągnąć czy to bezpośrednio, czy za
pośrednictwem Zawgajewa, okazała się zamysłem bez perspektyw.
Faza piąta - od śmierci Dudajewa do układu pokojowego
Śmierć Dudajewa nie wpłynęła na aktywność sił federalnych, które nadal
prowadziły akcje pacyfikacyjne. 22 maja Rosjanie zdobyli Bamut,
ponosząc przy tym poważne straty. Dowództwo rosyjskie poinformowało o
śmierci 40 i ranieniu 48 żołnierzy własnych oraz zabiciu ponad 100
bojowników czeczeńskich. Zawgajew uskarżał się publicznie, że działania
prowadzone przez siły federalne z ogromną brutalnością, pozbawiały go
społecznego poparcia. Ciosem dla i tak niewielkiego prestiżu władz
promoskiewskich było aresztowanie w Moskwie wicepremiera Bisłana
Gantamirowa, oskarżonego o zdefraudowanie wielu miliardów rubli
przeznaczonych na odbudowę Groznego. Pikanterii temu wydarzeniu dodał
fakt, iż aresztowanie nastąpiło, gdy Gantamirow publicznie zapowiedział
przejście do opozycji wobec Zawgajewa.
12 maja 1996 r. promoskiewska Rada Najwyższa Czeczenii postanowiła
przeprowadzić wybory parlamentarne w republice 16 czerwca, łącznie z
wyborami prezydenta FR. Równocześnie Jelcyn usilnie demonstrował swe
pokojowe nastawienie, a 23 maja szef misji OBWE w Czeczenii przekazał
informację, że prezydent Rosji wyraził gotowość niezwłocznego spotkania
się z Jandarbijewem w Moskwie. Musi w tym kontekście zwracać uwagę
związek między zwrotem ku negocjacyjnym rozwiązaniom w Czeczenii a
porozumieniem walczącego o reelekcję Jelcyna z prezydentami
Azerbejdżanu, Armenii i Gruzji oraz przywódcami południowych republik
Federacji Rosyjskiej, które znalazło wyraz we wspólnej deklaracji o
przyjaźni, pokoju oraz współpracy gospodarczej i kulturalnej ogłoszonej
w Kisłowodzku na początku czerwca 1996 r. Konflikt czeczeński
zdecydowanie osłabiał autorytet Jelcyna i jego szanse na ponowny sukces
w nadchodzących wyborach prezydenckich. Gdy stało się jasne, że na
drodze militarnej nie uda się osiągnąć ostatecznego zwycięstwa, które
przesłoniłoby wcześniejsze niepowodzenia, Jelcynowi i jego świcie
pozostawało już tylko jedno: stanąć na czele orędowników pokoju i na
tym polu poszukać powodzenia.
Delegacja czeczeńska przybyła do Moskwy 27 maja i przystąpiono do
negocjacji stanowiących faktycznie kontynuację rozmów przerwanych w
październiku poprzedniego roku. Osiągnięte porozumienie m.in. premier
Czernomyrdin i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Łobow (a także będący
członkiem delegacji rosyjskiej Zawgajew) oraz prezydent Jandarbijew i
dowódca tzw. frontu południowowschodniego Ahmed Zakajew. Przewidywało
ono przerwanie ognia od 1 czerwca i wymianę jeńców wojennych w ciągu
dwóch tygodni, natomiast określenie przyszłych stosunków między
Czeczenią a Rosja zostało odroczone do dalszych uzgodnień. Przy okazji
tych negocjacji Ministerstwo Obrony FR podało, że dotychczasowe straty
podporządkowanych mu sił wyniosły 1947 zabitych, 5693 rannych i 376
zaginionych. Według rosyjskiego MSW jego siły utraciły w Czeczenii 678
zabitych i 3175 rannych.
Jandarbijew w jednym z wywiadów powiedział: "Poszliśmy mu [tzn.
Jelcynowi] świadomie na rękę. Powiedzieliśmy: My to podpisujemy, bo wam
jest potrzebny ten dokument, aby nie dopuścić do władzy komunistów.
Pomogliśmy Jelcynowi w wygraniu wyborów. Wybraliśmy mniejsze zło. [...]
Prezydent Czeczenii siadł naprzeciw prezydenta Imperium. Być może dla
Rosjan jest to pusty gest. Ale świat widział. Chcąc nie chcąc Jelcyn
uznał fakt istnienia naszego państwa". Jelcyn widział to zgoła inaczej.
Natychmiast po podpisaniu porozumienia, gdy delegacja czeczeńska
przebywała jeszcze w Moskwie, udał się z kilkugodzinną wizytą do
Groznego. I tam oświadczył: "kryminalny reżim, który panował w
Czeczenii powinien być wyeliminowany w imię ochrony ludności republiki,
przywrócenia prawa i pokoju na tym obszarze, porządku na Północnym
Kaukazie i zabezpieczenia jedności Rosji". A przemawiając do żołnierzy
rosyjskich stwierdził: "Wygraliście. Odnieśliśmy zwycięstwo nad
rebelianckim reżimem Dudajewa".
Zgodnie z porozumieniem moskiewskim 9 czerwca w Nazraniu rozpoczęły się
rozmowy czeczeńsko-rosyjskie. Podobnie jak wielokrotnie wcześniej
stosunkowo łatwo uzgodniono rozwiązania wojskowe: odblokowanie
poszczególnych miejscowości przez siły federalne, wycofanie z Czeczenii
do 31 sierpnia oddziałów rosyjskich z wyjątkiem jednej brygady
regularnej armii i jednej brygady wojsk wewnętrznych, rozbrojenie
oddziałów czeczeńskich, wymianę jeńców i osób zatrzymanych przemocą.
Natomiast tradycyjnie ciężar negocjacji tkwił w kwestiach politycznych.
Delegacja czeczeńska za nieodzowne uważała przede wszystkim odłożenie
wyborów parlamentarnych wyznaczonych już na 16 czerwca, bowiem w
istniejącej sytuacji nie mogły one mieć demokratycznego charakteru.
Przeciw takiemu rozwiązaniu wypowiadał się natomiast zdecydowanie
Zawgajew, zapewne w przekonaniu, że w innych warunkach jego obóz nie ma
szans. Ostatecznie ustalono, że wybory zostaną odłożone do czasu
wycofania sił federalnych z Czeczenii, co pozwoliło podpisać 10 czerwca
dwa protokoły: o wycofaniu oddziałów rosyjskich i rozbrojeniu
bojowników czeczeńskich oraz o uwolnieniu jeńców.
Wbrew tym ustaleniom Rosjanie umożliwili jednak ekipie Zawgajewa
przeprowadzenie wyborów na kontrolowanych przez siebie obszarach, a
wyjaśnienia Jelcyna, iż była to decyzja władz lokalnych zakrawały na
kpinę z opinii publicznej. Według ogłoszonych wyników w wyborach
prezydenckich na terenie Czeczenii zwyciężył Jelcyn, a w wyborach do
republikańskiego parlamentu - stronnicy Zawgajewa. Prawo głosu w obu
elekcjach mieli także stacjonujący w Czeczenii żołnierze rosyjscy.
Misja OBWE oceniła te wybory jako sfałszowane. Jandarbijew zgodę Moskwy
na odbycie wyborów określił jako "zdradę", ale kierownictwo czeczeńskie
zdecydowało nie zakłócać ich, by ułatwić Jelcynowi reelekcję. Według
agencji ITAR-TASS frekwencja w wyborach prezydenckich w Czeczenii miała
wynieść 58,9 %. Jednak Centralna Komisja Wyborcza FR w swym komunikacie
określiła ją na 60 %, tylko zaznaczając, iż na Jelcyna padło ok. 40 %
głosów i nie podając żadnych danych dotyczących pozostałych kandydatów.
W komunikacie po 2 turze wyborów podano natomiast, że w pierwszej turze
frekwencja wyniosła 69 %, a na Jelcyna oddano 68 % głosów. W skali
całej Federacji Rosyjskiej pierwsza tura wyborów prezydenckich nie
przyniosła rozstrzygnięcia: Jelcyn zdobył 35,3 % głosów, Ziuganow 32 %,
Aleksander Lebied' 14,5 %, a Grigorij Jawliński 7,3 %. Pozostali
kandydaci nie przekroczyli 1 % głosów. O wyniku drugiej tury
zadecydować miał zatem elektorat Lebiedia. Aby go pozyskać Jelcyn
mianował generała na stanowisko sekretarza Rady Bezpieczeństwa. 18
czerwca Lebied' poinformował o wykryciu rzekomego spisku generałów
związanych z Graczowem. W nocy z 19 na 20 czerwca funkcjonariusze FSB i
Służby Bezpieczeństwa Prezydenta (SBP) aresztowali dwóch członków
sztabu wyborczego Jelcyna kierowanego przez szefa administracji
prezydenckiej Anatolija Czubajsa. Prawdopodobnie był to refleks
konfliktu w obozie prezydenckim między Czubajsem i niezwykle wpływowym
szefem SBP Aleksandrem Korżakowem, której przedmiotem był przede
wszystkim sposób zapewnienia dalszej władzy Jelcynowi. Walka o władzę
na Kremlu wyraźnie się zaostrzyła, stawiając przy tym pod znakiem
zapytania zdolność Jelcyna do zapanowania nad sytuacją. Reakcja
prezydenta tym razem była jednak zdecydowana. W pierwszej kolejności
zdymisjonowani zostali Korżakow, szef FSB Barsukow i wicepremier
Soskowiec, następnie spotkało to także Graczowa. Z punktu widzenia
konfliktu czeczeńskiego oznaczało to ciężką porażkę tzw. partii wojny,
tym bardziej że 25 czerwca prezydent FR wydał dekret o stopniowym
wycofaniu armii z Czeczenii. Tym samym prezydenckie deklaracje woli
doprowadzenia do politycznego rozwiązania problemu czeczeńskiego
zyskiwały na wiarygodności, co w przededniu decydującej rundy wyborów
miało kolosalne znaczenie. W przeprowadzonej 3 lipca drugiej turze
wyborów Jelcyn uzyskał 53,82 % głosów a Ziuganow 40,31 %. W Czeczenii
frekwencja wyborcza wynieść miała 72,5 %, a na Jelcyna głosowało 70 %
wyborców.
Kilka dni po wyborach sytuacja w Czeczenii gwałtownie się zaostrzyła. 6
lipca Maschadow zażądał natychmiastowego wykonania ustaleń o likwidacji
posterunków blokujących poszczególne miejscowości, grożąc, że w
przeciwnym razie strona czeczeńska uzna się za zwolnioną z zobowiązań
przyjętych w Moskwie i Nazraniu, jednak spotkał się z odmową. Natomiast
7 lipca rosyjska artyleria ostrzelała wsie na południu republiki.
Czołgi rosyjskie prowadziły też ostrzał miejscowości Machkiety, gdzie
przebywał Jandarbijew. Z kolei Tichomirow 8 lipca zażądał
natychmiastowego wydania wszystkich jeńców wojennych, grożąc
zastosowaniem "odpowiednich środków" w celu "wyeliminowania bandytów".
9 lipca Rosjanie zablokowali i ostrzelali Giechi, 10 lipca zaatakowali
Machkiety, a 13 lipca Alleroj, Centroj, Baczi-Jurt i Chosi-Jurt. W
następnych dniach blokady, ostrzał i bombardowania dotknęły liczne
osiedla czeczeńskie, m.in. w rejonie Wiedeno i Szatoj. Równocześnie
bojownicy czeczeńscy atakowali siły rosyjskie w pobliżu Groznego.
Porozumienie pokojowe zostało zatem faktycznie zerwane. Potwierdzeniem
tego stanu rzeczy było podpisanie 14 lipca przez Jelcyna dekretu O
środkach stabilizacji działalności organów władzy państwowej RCz, który
uznawał za jedyne "konstytucyjne organy władzy": głowę Republiki
Czeczeńskiej, Zgromadzenie Narodowe Republiki Czeczeńskiej i rząd
Czeczenii, czyli organy pochodzące z wyborów przeprowadzonych w grudniu
1995 r. i w czerwcu 1996 r.
19 lipca Duma po raz kolejny wezwała Jelcyna do wstrzymania działań
wojennych w Czeczenii i podjęcia negocjacji pokojowych, jednakże wysocy
funkcjonariusze systemu, w tym minister do spraw narodowości i polityki
regionalnej Michajłow oraz pełniący obowiązki dowódcy wojsk w Czeczenii
gen. Konstatntin Pulikowskij zapewniali, że nie będzie żadnych rokowań
ze stroną czeczeńską, a w grę wchodzić mogło jedynie złożenie przez
Czeczenów broni. 20 lipca zaczęła się trwająca do pierwszych dni
sierpnia szeroko zakrojona operacja wojskowa, w toku której
miejscowości w rejonach wiedeńskim, szatojskim, nożajjurtowskim,
iumkalińskim i aczchojmartanowskim były poddane nieprzerwanym
bombardowaniom. Nowy minister obrony Iwan Rodionow potwierdził, że
działania wojskowe w Czeczenii planowane były na długie miesiące.
6 sierpnia, trzy dni przed oficjalnym zaprzysiężeniem Jelcyna na drugą
kadencję prezydencką, czeczeńskie oddziały pod wodzą Basajewa uderzyły
na Grozny, przeniknęły do centrum miasta i otoczyły budynki rządowe
oraz umocnione pozycje rosyjskie, a podjęta przez Rosjan 8 sierpnia
próba przebicia się do okrążonych oddziałów zakończyła się
niepowodzeniem. Równocześnie siły dowodzone przez Maschadowa
zaatakowały inne miasta i wsie pozostające pod kontrolą rosyjską.
Niemal bez walki poddał się Gudermes, po krótkim boju zdobyto Argun,
rozgorzały walki o Oriechowo, Bamut i Staryj Aczchoj. W toku tych walk
wojska federalne poniosły ciężkie straty: zginęło 406 żołnierzy, ponad
1264 odniosło rany, 130 uznano za zaginionych, zniszczeniu uległo ponad
100 pojazdów bojowych. Przekonanie Rosjan, że przed wycofaniem głównych
sił z Czeczenii zdołają rozbić formacje Jandarbijewa-Maschadowa okazało
się całkowicie nierealistyczne. 10 sierpnia gen. Lebied' zastąpił Olega
Łobowa na stanowisku przedstawiciela prezydenta FR w Czeczenii.
Następnego dnia odbył tajną podróż do Czeczenii, gdzie spotkał się
m.in. z Maschadowem. Na zorganizowanej po powrocie konferencji prasowej
publicznie oskarżył osoby odpowiedzialne za prowadzenie wojny w
Czeczenii o "bierność" i "korupcję". Oświadczył także, że komisja do
spraw konfliktu czeczeńskiego kierowana przez premiera Czernomyrdina
nie wypełniła swoich zadań. 14 sierpnia Jelcyn wydał dekret
rozwiązujący tę komisję i przekazujący pełnię kompetencji w tym
zakresie Radzie Bezpieczeństwa, a faktycznie jej sekretarzowi. Ten
ostatni 15 sierpnia ponownie udał się do Czeczenii, a następnego dnia
oświadczył, że dalsza obecność rosyjskich sił w Czeczenii sprowadzała
się do "przestępstwa moralnego, etycznego, ludzkiego, urzędowego i
wszelkiego innego rodzaju". Obciążył przy tym ministra spraw
wewnętrznych Kulikowa odpowiedzialnością za ostatnie niepowodzenia w
Czeczenii, oskarżając go przy tym o próbę wciągnięcia do konfliktu
Inguszetii i Dagestanu i przekształcenia go w "wielką wojnę kaukaską",
a w konsekwencji zażądał jego dymisji. Tego ostatniego jednak nie
zdołał osiągnąć, co wskazywało, że jego wpływ na Jelcyna, wprawdzie
duży, nie był jednak nieograniczony.
Działania rosyjskie w następnych dniach nosiły znamiona niezdecydowania
i wewnętrznych sprzeczności. Wprawdzie 17 sierpnia gen. Pulikowskij
wydał rozkaz przerwania działań bojowych, jednak dwa dni później
zażądał od sił czeczeńskich wycofania się z Groznego w ciągu 48 godzin,
a ludność cywilną stolicy wezwał do opuszczenia miasta, zapowiadając
podjęcie po upływie tego terminu zmasowanych ataków. Tego samego dnia
rzecznik prasowy prezydenta Jelcyna poinformował, iż Lebied' otrzymał
rozkaz przywrócenia w Groznym stanu sprzed 5 sierpnia, a jednocześnie
kontynuowania negocjacji pokojowych. Interwencja Lebiedia tym razem
była skuteczna: następnego dnia minister Rodionow odwołał Pulikowskiego
i przywrócił na stanowisko dowódcy wojsk rosyjskich w Czeczenii gen.
Tichomirowa. 22 sierpnia Lebied' podpisał z Maschadowem porozumienie,
na mocy którego od 23 sierpnia obowiązywało zawieszenie broni, strony
miały wycofać swoje oddziały z Groznego do określonych rejonów
dyslokacji, w ciągu dwóch dni w stolicy Czeczenii powstać miały
czeczeńsko-rosyjskich komendantury wojskowe odpowiedzialne za porządek,
a dalsze wycofywanie armii federalnej z republiki miało się odbywać
zgodnie z porozumieniem nazrańskim. Doku Zawgajew nazwał to
porozumienie drugim zamachem stanu w Czeczenii (pierwszym było
przejęcie władzy przez Dudajewa). Przywódca promoskiewskiej orientacji
miał podstawy do rozgoryczenia: Moskwa porzuciła go, nie stwarzając
nawet pozorów, że był czymś więcej niż marionetką.
Na Kremlu toczyła się ciągle gra, której przedmiotem na krótszą metę
był wpływ na chorego Jelcyna, a na dłuższą metę - perspektywa
następstwa po nim. W tym kontekście musi być postrzegana aktywność
Lebiedia w kwestii czeczeńskiej. Pozycja, jaką sekretarz Rady
Bezpieczeństwa zdobył m.in. dzięki skuteczności w wygaszaniu wojny w
Czeczenii, była dla niego elementem gry o władzę w Rosji. Wykazując
nieudolność dotychczasowych kierownictw tzw. resortów siłowych w
Czeczenii, ambitny generał zapewne pragnął stworzyć przestrzeń dla
umieszczenia tam swoich ludzi. O ile nominacje gen. Nikołaja Kowalowa
na szefa FSB i gen. Iwana Rodionowa na ministra obrony mogły być
postrzegane jako częściowo przynajmniej korzystne dla Lebiedia, to jego
atak na Kulikowa się nie powiódł, a walka między generałami stale
przybierała na sile. Szybki wzrost znaczenia Lebiedia musiał budzić
zaniepokojenie polityków, którzy niespodziewanie zyskali potężnego
rywala. Zakończenie wojny w Czeczenii nie mogło też być przychylnie
przyjęte przez tych, którzy robili na niej wielkie i mniejsze interesy,
czy dla których była sposobem ukrycia nadużyć. Lebied' potrafił jednak
przeciwstawić się siłom pragnącym odsunąć go od dalszych negocjacji i
uzyskał akceptację prezydenta dla swojego stanowiska. W efekcie 31
sierpnia 1996 r. w Chasaw-Jurcie doszło do podpisania przez Lebiedia i
Maschadowa układu, który faktycznie kończył wojnę rosyjsko-czeczeńską.
Układ składał się z dwóch dokumentów. Pierwszy to wspólne oświadczenie
o woli stworzenia przesłanek realizacji zasad zawartych w drugim
dokumencie, wyrzeczenia się użycia siły i stosowania groźby użycia siły
dla rozwiązania spornych problemów, potwierdzenie respektowania przez
obie strony prawa narodów do samookreślenia oraz zasady ich
równouprawnienia, poszanowania praw człowieka i obywatela niezależnie
od jego narodowości, wyznania, przynależności itp. Konkretne
postanowienia znalazły się w dokumencie zatytułowanym Zasady określenia
podstaw wzajemnych stosunków między Federacją Rosyjską i Republiką
Czeczeńską. Najważniejsze z nich ustalało, że porozumienie o wzajemnych
stosunkach miedzy FR a RCz oparte na normach prawa międzynarodowego
zostanie zawarte do 31 grudnia 2001 r. Tym samym Federacja Rosyjska
uznawała faktycznie Republikę Czeczeńską za podmiot prawa
międzynarodowego, co było bezsprzecznie sukcesem strony czeczeńskiej,
choć nie stanowiło bezwzględnego zaakceptowania jej suwerenności
państwowej. Do 1 października 1996 r. miała zostać utworzona dwustronna
komisja złożona, do której zadań należało: nadzorowanie wykonania
dekretu Prezydenta FR z 25 czerwca 1995 r. o wyprowadzeniu wojsk
rosyjskich z Czeczenii, przygotowanie uzgodnionych przedsięwzięć w
zakresie walki z przestępczością, terroryzmem oraz waśniami
narodowościowymi i religijnymi, a następnie kontrola ich wykonywania,
przygotowanie propozycji w zakresie wzajemnych stosunków finansowych,
odbudowy społeczno-gospodarczej Czeczenii, nadzór nad wzajemnymi
stosunkami organów władzy państwowej i zainteresowanych organizacji obu
stron w zakresie zaopatrzenia ludności w żywność i medykamenty. Dalej
zasady zapowiadały, że prawodawstwo Republiki Czeczeńskiej będzie
oparte na poszanowaniu praw człowieka i obywatela, prawie narodów do
samookreślenia, zasadach równości narodów, gwarancjach pokoju
wewnętrznego, zgody między narodowościami i bezpieczeństwa obywateli
bez względu na różnice narodowościowe, religijne i inne.
Bilans
Na początku października 1996 r. minister Rodionow podał, że w
Czeczenii zginęło 2941 żołnierzy rosyjskich, nie licząc personelu sił
powietrznych oraz formacji podporządkowanych innym resortom. Kilka dni
później gen. Lebied' informował Dumę, że siły federalne straciły w
Czeczenii 3826 zabitych, 17892 rannych i 1906 zaginionych. Z kolei
rosyjskie MSW twierdziło, iż jego straty wyniosły 921 zabitych, 4500
rannych i 279 zaginionych, a ponadto 280 milicjantów zabitych, 2013
rannych i 7 zaginionych. Dokładność tych danych od początku budziła
wątpliwości, zwłaszcza że sporządzone wysiłkiem społecznym niepełne
imienne spisy zabitych objęły 4379 nazwisk, a więc więcej niż łączne
straty podawane przez resorty zaangażowane w działania wojenne.
Doliczono się także ok. 300 zabitych współpracowników rosyjskiego MSW
(pionów operacyjnych), co być może stanowi o wspomnianej różnicy. Z
ustaleń rosyjskich historyków wojskowości wynika, że łączne straty tzw.
nieodwracalne (obejmujące zabitych, zmarłych z ran i zaginionych bez
wieści) sił federalnych wyniosły 5552 osoby, w tym 4513 zabitych w
walkach, 338 zmarłych z ran i 510 zaginionych. Straty tzw. sanitarne
wyniosły 51387 osób, w tym 16098 rannych i 35289 chorych. Wielkość
strat wojskowych po stronie czeczeńskiej pozostaje kwestią wysoce
kontrowersyjną. Wedle ocen historyków rosyjskich straty nieodwracalne
wyniosły 2500-2700 osób, a hospitalizowanych rannych miało być 9714.
Wedle innych danych szacuje się, iż zginęło ok. 13 tys. bojowników
czeczeńskich. Największe ofiary poniosła jednak ludność cywilna.
Lebied' oceniał liczbę ofiar śmiertelnych na 80-100 tys. osób. Rosyjscy
historycy szacują je jednak znacznie niżej, na 30-35 tys. osób. Około
400 tys. osób musiało opuścić swoje dotychczasowe miejsca zamieszkania.

Stronę rosyjską wojna kosztowała prawdopodobnie ok. 5,5 mld dolarów.
Czeczenia wyszła z wojny całkowicie zrujnowana. Wedle danych podanych
przez władze republiki w marcu 1997 r. zniszczonych było 60 % budynków
mieszkalnych w miastach i 40 % na wsi, 80 % szpitali, 100 % wyższych
uczelni, 70 % szkół średnich, 90 % przedszkoli, 70 % elektrowni i
stacji transformatorowych, 30 % zakładów petrochemicznych, 100 %
przedsiębiorstw budowy maszyn, 90 % przedsiębiorstw budowlanych, 100 %
przedsiębiorstw włókienniczych, 80 % urządzeń rolniczych. Praktycznie
przestał istnieć transport samochodowy i kolejowy oraz łączność
telefoniczna, w 70 % zniszczone zostały drogi i urządzenia wodociągowe.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
13 druga wojna rosyjsko czeczeńska 1999
07 26 Luty 1996 Wojna poza Czeczenią
WOJNA ROSYJSKO JAPOŃSKA 1904 1905 CZ V
01 Pierwsza wojna
wojna rosyjsko finska
WOJNA ROSYJSKO JAPOŃSKA 1904 1905 CZ III
08 17 Styczeń 1998 Konflikty rosyjsko czeczeńskie
Gozdawa Pierwsza wojna światowa na morzu
Dziewięćdziesiąt lat temu wybuchła Pierwsza Wojna Światowa
29 9 Luty 1995 Pierwszy konwój do Czeczenii
wojna rosyjsko fińska (2)
KONFLIKT W MANDŻURII I KOREI WOJNA ROSYJSKO JAPOŃSKA 1904 1905
WOJNA ROSYJSKO JAPOŃSKA 1904 1905 CZ II
EAGLE SUMMIT 1994 1996
AutoCAD 11 Pierwsze kroki?21pk

więcej podobnych podstron