ho 07nb03




Homilia



H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}



Homilia na
Niedzielę VII zwykłą ( rok B)
Pan Jezus widząc wiarę
chętnie pomaga proszącemu.
Bóg troszczy się o
każdego  nas.
           
Pisarka Benadetta Bianchi  wydała książkę pod wymownym tytułem ,, Oblicze
nadziei" Wspomina w  niej swoje najmłodsze lata. Jako kilkunastoletnie
dziecko zachorowała na paraliż dziecięcy, po którym pozostał niedowład nóg. Z
każdym miesiącem dalszego życia choroba czyniła przykre postępy. Życie stawało
się koszmarem. Oddzielona od radujących się zdrowiem ludzi zauważała, że jest
przychodzi to co najgorsze. Traciła powoli słuch, mowa stawała się coraz mniej
wyraźna . Była bardzo zdolna dziewczyną. Marzyła ciągle o studiach , ale
gromadzące się nad nią cierpienia zwiastowali bliską, nieuniknioną śmierć. W
swoim ogromnym cierpieniu pisze listy. W jednym z nich napisała między innymi :
,,Osobiście jestem pogodna. Bóg chciał, abym była w takim stanie. Nie obawiam
się Boga
jestem w Jego rękach. To najczulsze ręce, które prowadzą mnie droga
miłości i pokoju. Jeżeli oddamy się nim nie będziemy nigdy nawet na moment
osamotnieni. Bóg troszczy się o kwiaty na łąkach, o ptaki w powietrzu.
Powiedział przecież : Szukajcie Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a
wszystko  inne będzie wam dodane. Oto dlaczego jestem pełna radości. 

         
Dla młodego Karola Wojtyły rozpoczął się trudny okres. Zmarła mu matka, gazu
miał zaledwie dziewięć lat. Cztery lata później
zmarł brat, dyplomowany lekarz
zarażając się od pacjenta szkarlatyną. Bliska znajoma
Pani S, Szczepańska
napisała : tak bardzo żal mi tego chłopca. Stał, pamiętam obok żelaznej bramy.
Ja będąc pełna współczucia podeszłam do niego, objęłam go za szyję tuląc do
serca powiedziałam ,,biedny Karolu, straciłeś mamę, straciłeś brata ... A on mi
odpowiedział : ,,taka była wola Boża ". Wtedy  cofnęłam się zawstydzona,
ale także pełna podziwu, że tak mały chłopiec jest głęboko wierzący, tak
religijny, tak potrafił odnieść do siebie Ewangelię i włączyć ją w swoje trudne
prywatne życie.
           
Nie byłoby tej ufności bez wielkiej wiary. Nieszczęścia chodzą po ziemi,
nawiedzają ludzkie progi. Nie inaczej wygląda nasze współczesne życie. Wystarczy
włączyć radio, wziąć do ręki gazetę.
Ewangeliczny paralityk
uwierzył i stał  zdrowym i sprawnym człowiekiem
           
człowiekiem ubiegła niedzielę rozważaliśmy los trędowatego, odosobnionego od
ludzi. Podszedł z wiarą do Pana Jezusa i został oczyszczony. Szczęśliwy wrócił
zdrowym do ludzi.
Dziś przed Chrystusem odkrytym
dachem opuszczono sparaliżowanego człowieka. Ten nie mógł przyjść sam.
Przynieśli go
ale zaważyła tutaj wiara niosących go. Widząc ich wiarę ulitował
się nie mówiąc nic o wierze sparaliżowanego. Może nawet on nie prosił, aby go
przyniesiono do Nauczyciela. Widocznie i im żal było udręk i bólu
chcieli mu
pomóc.
           
Wielu dzisiaj  dziwną dumą i usprawiedliwianiem swojej  niewiary
odpowiadają, że wiara
to moja osobista sprawa ! Wiara to osobista i
wspólnotowa relacja, odniesienie się do Boga. To prawda, że nie da się wierzyć
za kogoś , na przykład mama za upartego syna w jakimś po ludzku rozumując
zastępstwie, za kogoś zbliżać się do Boga. Można jednak wierzyć z kimś ,
Można  pomagać w wierze, modlić się o wzrost wiary, jakby przynosić owego
duchowego paralityka, już obezwładnionego do Pana Jezusa w serdecznej modlitwie.
To wtedy Pan Bóg pomaga, nawraca , daje łaskę wiary dzięki modlitwie
najbliższych. Przypomnijmy sobie modląca się latami świętą Monikę, za syna
Augustyna. Ona jakby przynosiła sercem i złożonymi rękami swoje dziecko do Boga.
Zresztą my sami nawet nie wiemy ile zawdzięczamy ludziom modlącym się w naszej
intencji, wstawiającymi się za nas u Boga. Nie wiemy ile zawdzięczamy dobrym
ludziom i Bogu w naszym codziennym życiu . I odwrotnie
ile łask i darów od
Boga  zawdzięczają nasi bliscy gdyśmy w swoje ręce wzięli z wiarą ich łoża
i ich sparaliżowane grzechem niewiary  ciało i duszę !
           
Pan Jezus najpierw udzielił paralitykowi odpuszczenia grzechów, uzdrowił jego
duszę. Był to wyraz Bożej dobroci i miłosierdzia. Było to mu bardziej potrzebne
niż uzdrowienie ciała. Wtedy niektórzy zaczęli protestować -  jemu potrzeba
zdrowia ciała ! Wyglądało to, jakby Pan Jezus chorego skrzywdził, a wobec
otoczenia
zbluźnił. Grzech odpuszczać może tylko sam Bóg ! Protest
zatwardziałych widzów. Trzeba było potwierdzenia swojej Boskiej mocy i
prawa.  I tak nieskończenie miłosierny Bóg wielokrotnie przez całe wieki
przebacza, odpuszcza nam grzechu oczekując jednak zawsze na naszą wiarę, na
naszą ufność .
Dlaczego tak wielu nie chce
ufać, nie chce uwierzyć ?       
           
Jesteśmy i my nie co łasi cudów. Podobnie chcemy wołać jak owi patrzący na
dzisiejsze wydarzenie w Ewangelii : nam trzeba zdrowia, my szukamy pracy, niech
Pan Bóg da nam pieniądze, chleb, dom .... Czasem nam przewyższa Boga wiara w
ludzi, w naukę, technikę, a nawet chcemy, aby Bóg nas słuchał, a nie my Jego.
 To Bóg swoją ponad ziemską potęgą ukazuje swoją wobec nas miłość i
miłosierdzie, pochyla się nad dotkniętym nieszczęściem człowiekiem wołającym
ufnie i z wiarą Jego pomocy. A jeśli w sercu brak nam wiary, nie ma nawet
kruszyny zaufani i jakby dla przygody i osobistych korzyści chcemy przywołać
interwencję Boga
coś tu jest nie tak, jak trzeba. Słyszymy czasem w telewizji
oświadczenia pewnych ludzi
nie wierzę.... nie ma cudów  . Żyją całymi
latami, jakby Boga w ogóle nie było
a w nieszczęściu podejmują wołanie Boga
niemal na krzyk !
           
Pan Jezus, ani Kościół nikogo nie zmusza do wiary, ani nie zobowiązuje. Wobec
ludzkiego uporu nie ciska gromami. Czasem nie rozumiemy kapłana, gdy odmawia na
przykład udzielenia jakiegoś sakramentu świętego
bo i po co, skoro w sercu
brak wiary ? w domu nie ma wcale życia religijnego, klimatu wiary. A któż
dopiero co ochrzczone dziecko wychowa po katolicku
a to przecież jest
warunkiem udzielenia chrztu świętego dziecku !
Dwie strony ludzkiego
życia.    
           
Każdy , kto zwiedzał wawelskie arrasy
nawet się nie spodziewa, że
odwrócone jakby plecami są zbiorem brzydkich węzłów. Od tylu nie widać ani
piękna , ani wartości. Dwie strony : jakby jasna  ciemna. Tak bywa i z
życiem człowieka
strona jasna i ciemna naszego życia. Pierwsza stronę chcemy
pokazać ludziom . Wykładamy tutaj jakby na wierzch nasze dobre strony, cechy
naszej osobowości, charakteru. Druga staramy się zakryć przed ludźmi, albo
jeszcze gorzej
sami jej nie dostrzegamy. To nasze przywary, złe nawyki,
popełnione zło. Te sprawy albo głęboko chowamy, albo staramy się o nich
zapomnieć. Jednak ona nie daje się zapomnieć, wręcz , jakby na złość sama staje
wielokrotnie w naszej pamięci, daje znać o sobie. Zło lubi być agresywne, gdy
nadaje mu się niesłuszny blask. Ktoś zazdrosny, złośliwy potrafi obrzucać innych
uwagami, jak błotem ludzkie słabości, ciemne strony charakteru nie widząc swoich
własnych plam. A my
im bardziej widzimy nasze słabości
tym więcej zaczynamy
dbać o dobra stronę naszej osobowości, a zło widziane konkretnie będzie
łatwiejsze do pokonania, nad nami nie będzie panowało, jak mówią niektórzy nie
będzie nami rządziło. Stwarza to możliwość kontroli i panowania nad nim,
uświadomienia sobie rzeczywistości bez tajemnic. Wiem, że przyznanie się do
własnych słabości nie jest proste, ale bardzo korzystne na dalsze życie.
Zamykanie oczu na zło zemści się w krótkim czasie. Jakże często nawet w czasie
wizyty kolędowej zarzucają nam : ,, chodzi do kościoła,  a tak postępuje...
a i księża nie są w porządku .." itp. Uświadomienie sobie swoich własnych błędów
, przyznanie się do nich  daje szansę panowania nad złem i nie
rozgrzeszania się samemu bez żadnych skrupułów. Takie usprawiedliwianie siebie w
czynieniu zła nie będzie nigdy czymś budującym, korzystnym.
           
Pilot, który zrzucił bombę atomową na Hiroszimę , gdy dowiedział się ile osób
zabił, ilu Japończyków skazał na kalectwo i choroby nieuleczalne nie mógł
znaleźć spokoju sumienia. Inni do rozgrzeszali, usprawiedliwiali , ale to
rozgrzeszenie nic nie było warte. Tzw. czyn patriotyczny nie ugasił ognia w
sumieniu. Jak wspominała prasa ów człowiek napadał na banki, aby co rychlej być
aresztowanym i znaleźć się w więzieniu, tak bardzo czul się winnym. Wybaczenie i
rozgrzeszenie można otrzymać tylko od Boga.
Synu, odpuszczają ci się
grzechy.
           
Pan Jezus uzdrawia najpierw duszę chorego, odpuszcza mu grzechy. Odczytuje myśli
człowieka i gani niewiarę przeciwnika. Co łatwiej jest powiedzieć : odpuszczają
ci się grzechy, czy też wstań, weź swoje łoże i chodź. Aby wyprostowali swoje
myślenie
czyni cud dla ich niedowiarstwa i bluźnierstwa. To wspaniały znak
władania zarówno nad dusza i ciałem , chorobą i zdrowiem człowieka. Pan Jezus
nie udaje
uszczęśliwia, uwalnia z niemocy wtedy, gdy dostrzega mocna wiarę
zainteresowanego. Boska wszechmoc i władza sięga w głąb ludzkiej istoty. Tak
więc trwa już ponad dwa tysiące lat. Zmieniają się ludzie, ścierają się nasze
poglądy, a Bóg  pełen miłosierdzia i dobroci pyta  nas o wiarę.
Odwieczny Syn Boży przebywa wśród nas, by nie tylko gładzić grzechy ludzkości,
ale czynić z nas ludzi wiary, nadziei i miłości. Nie stworzył nas Bóg, abyśmy
byli nieszczęśliwymi, wpadali w bagno zła coraz głębiej. Bóg nam przebacza,
jakby kąpie w swojej Boskiej Krwi nasze brudne dusze i leczy nasze choroby.
Trzeba z naszej strony zrozumienia tej prawdy, udania się do Boga z ufnością i z
wielką, jakby z dziecięcą  pierwszokomunijną wiarą  i  usłyszeć
tę przedobre słowa : ufaj synu, córko
odpuszczając ci się grzechy.
           
Dla cierpiącego w niewoli Babilońskiej narodu , znoszącego wieloletnie
cierpienie
Bóg prostuje drogi, przywraca wolność. Doznane od niewiernego ludu
przykrości i popełnione grzechu
jak dziś pisze Prorok Izajasz
puszcza jakby
w niepamięć, odpuszcza . To prawda
grzech rani Boga i rani człowieka, nie jest
tylko przekroczeniem norm prawa i przepisów. Odejście od Boga jest faktem
tragicznym, ale ten dobry Bóg pochyla się nad grzesznym człowiekiem 
przebacza  . Został posłany Boży Syn, aby nieść ubogim Dobrą Nowinę,
zniewolonym ogłosić wolność.
           
My także , jak paralityk z dzisiejszej Ewangelii możemy Go spotkać i doświadczyć
Jego dobroci i przebaczenia. Ta moc niebawem jeszcze raz popłynie z Krzyża,
stanie się zapłaconą za nas ceną, pojednaniem i darem Jego łaski
ale warunek

dla tych, którzy mocno wierzą, świadomie i dobrowolnie uczestniczą w tajemnicy
Odkupienia poprzez przyjmowane sakramenty, życie religijne i niezłomna ufność
Temu, który nigdy i nikogo nie zawiódł.  


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
honb02
honb03
honb03
honb02
honb03
honb03
honb03
honb03
honb02
EB TOU Ho Ho Ho GI Blog Train
ho?3a
ho wn02
ho#nc
ho rpk2
Ho chi min Testament polityczny
ho obc
ho 3nza

więcej podobnych podstron