Edward:
To była cudowna noc. Zaufanie Belli było mi tak potrzebne, jak nigdy. Moje ramiona okazały się dla niej pomocne, dzięki czemu oboje spędziliśmy ten wieczór razem. Spokoju nie dawała mi jednak ta cała sytuacja, moi lokatorzy coś nie coś wiedzieli pewnie na ten temat, więc muszę ich o to wypytać. Dziś będzie to łatwe, kac zawsze trzyma długimi godzinami.
Po jakimś czasie wszedłem do naszego gościnnego pokoju. Wyglądał jak pobojowisko. Na kanapie siedzieli moi kompani.
- Sprzątamy ludziska!
powiedziałem zachęcająco
- Byłbyś tak dobry i przestał krzyczeć?
- Jasper, za dużo pijesz, trzeba brać wszystko z umiarem
powiedziałem wesoło
- Stary, popatrz na naszego amanta, wesoły od rana, co mu ta nasza Bella zrobiła?
Emmet jak zwykle starał się być zabawny.
- Darujcie sobie oboje, proszę was, trzeba posprzątać ten syf.
- Ty nam lepiej powiedz, co jest pomiędzy tobą a Bellą?
- Nic nadzwyczajnego, po prostu za uratowanie księżniczki jest nagroda...
nie chciałem za bardzo mówić im, gdzie się poznaliśmy. Doszedłem do wniosku, że nie czas na to. Lepiej będzie, jak sama zdecyduje, kto się o tym dowie.
- Chłopie! Wyglądaliście, jak takie dwa bażanty, wtuleni w siebie cała noc!
- Idioto, jak gołąbki, a nie bażanty! Ten alkohol powoduje u ciebie utratę szarych komórek, czy ty ich po prostu nie masz?
Emmet i Jasper jak zwykle docinali sobie, nie zwracając uwagi na moją rosnącą frustrację.
- Skąd ja mam wiedzieć, co mam w głowie? Nigdy tego nie sprawdzałem.
- Uspokoicie się!?
mój krzyk przywołał ich do porządku, ponieważ oboje złapali się za głowy.
- Powiecie mi, co to za jedna ta Bella?
zapytałem niewinnie. Po chwili milczenia odezwał się Jasper.
- Poznałem Belle w podstawówce, od dawna jednak przyjaźniła się z moją siostrą. Jak wiadomo, Ros od małego szukała jakiegoś zajęcia dla siebie. Pewnego dnia poszła na spotkanie muzyków, czy coś w tym stylu... I tam zobaczyła, jak Isabella gra na skrzypcach. To była zawsze jej pasja, tak się poznały i od tego czasu nie rozstawały się ze sobą. Rosalie jednak nie zapisała się do tych muzyków. Zresztą znacie moją siostrę, próbuje wszystkiego, ale na dłuższą metę to nie przejdzie. Pewnego dnia zaciągnęła Belle na jakieś zajęcia. To były tańce, tam zaprzyjaźniły się z Angelą, Jessicą i Alice.
czyli jednak ta historia z przed paru dni była prawdziwa, pomyślałem, kiedy Jasper na chwilę przestał gadać.
- Wtedy stały się nierozłączne, oczywiście po jakimś czasie Ros zrezygnowała. Jednak przyjaźń została. Jako że Rosalie była starsza, zawsze opiekowała się Bellą. Pamiętam, jak pewnego dnia się pokłóciły, bodajże przez Jessicę. To była ich jedyna rozłąka, jedna i druga płakała w moje ramię. Wtedy to zbliżyłem się do Belli, chociaż byłem od niej starszy. Wtedy była zupełnie inna, kochała świat, życie, taniec był dla niej wszystkim. To wszystko się zmieniło...
nawet Emmet słuchał, a ja byłem taki ciekawy dalszego ciągu.
- Tak, pamiętam to jak dziś. Szalone koleżanki: Angela, zawsze przy Belli i zazdrosna Jessica. Ta to zawsze umiała wszystko zepsuć, nasz udany związek, układ pomiędzy dziewczynami, wszystkiego zazdrościła Belli, chociaż ta nigdy o nic nie zabiegała. Dobra, ładna dziewczyna z dnia na dzień stała się szarą myszką bez marzeń, ambicji, a Rosalie zawsze się za to obwinia.
- Możesz mówić jaśniej?
powiedziałem trochę już poirytowany.
- Przepraszam, już wam to tłumaczę. Zaczęło się od naszego zerwania, Bella przyłapała mnie w dwuznacznej sytuacji z Jessicą, wiem, że Alice i Angela próbowały z nią rozmawiać, jednak była nieugięta. Następnego dnia zakończyliśmy nasz związek. Parę dni później Rosalie bardzo pożarła się z Bellą, bo ta nie chciała już słyszeć niczego na mój temat, a jak wiadomo, jesteśmy bliźniakami, więc chcąc, nie chcąc, moja siostrzyczka pokpiła sprawę i się pokłóciły. Jessica miała w tym swój spory udział, myślała, że teraz one będą przyjaciółkami, co pogrąży Belle. Tak się jednak nie stało. Obie za bardzo się kochały, żeby tak z dnia na dzień, zapomnieć o sobie. Umówiły się wszystkie tego dnia u Angeli, a z tego, co wiem Bella była tam pierwsza. Coś się wydarzyło Nie wiem co, ponieważ żadna z nich o tym nie mówi, to chyba ich niepisana umowa. Pisały o tym gazety, Ros i Alice znalazły obie dziewczyny w domu, w ciężkim stanie zostały przewiezione do szpitala. Niestety Angela nie miała szans Zmarła jeszcze przed przyjazdem do szpitala. Kiedy lekarze walczyli o życie Isabelli, w poczekalni rozegrał się straszny dramat. Wraz z rodzicami zostaliśmy powiadomieni, o tym, co się stało, pamiętam to jak dziś. Na małej ławeczce siedziały dwie, drobne dziewczynki, obie poplamione krwią, płakały rzewnymi łzami, a ich piękna koleżanka stała nad nimi, z tym swoim durnym uśmiechem. Niestety, jak się okazało mam silną siostrę, ponieważ po chwili Jessica dostała w nos, który później musiała sobie plastycznie naprawiać. Od tego czasu wszystko się zmieniło.
Bella bała się ludzi, zawsze miała przy sobie, albo Alice, albo Ros. Nigdy jednak nie wróciła do szkoły tańca. Wydawało mi się, że umarła, dziewczyny też zachowywały się dziwnie. Pewnego dnia, nawet ta mała wariatka, moja obecna dziewczyna, przyszła pogadać i tak właśnie się zakochałem. Teraz staram się im pomagać, jak mogę, chociaż nie mam pojęcia, co dokładnie stało się tego dnia, żadna o tym nie mówi. Wiem jeszcze, że Mickey miał z tym coś wspólnego.
- Rosalie strasznie cierpi do tej pory. Czasami płacze, kiedy nie może pomóc Belli, sam to widzę. Nigdy nie myślałem, że ta mała aż tak wiele przeszła, uważałem ją za dziwaczkę. Pamiętam, jak ją poznałem, bała się mnie. Może dlatego, że jestem taki wielki? Później jej obawy zmalały. Ros zawsze tłumaczyła, że ona nie ma zaufania do ludzi aż do pewnej nocy. Spałem u nich
przy tych słowach się zarumienił, ciekawe, o czym myślał
- Czy my o czymś nie wiemy?
zapytałem przebiegle.
- Prawiczkom się o takich sprawach nie mówi!
tym mnie zagiął, już chciałem mu walnąć jakąś ripostą, jednak ciekawość wzięła górę.
- Tak, jak mówiłem, spałem u nich. Gdzieś po drugiej, ze snu wyrwał mnie przeraźliwy pisk dziewczyny. Okazało się, że Bella ma jakiś atak czy coś w tym stylu. Boże, nigdy czegoś takiego nie widziałem. Ros nie mogła sobie z nią poradzić, dlatego ja wkroczyłem do akcji. Alice zaaplikowała jej jakiś lek, przestała się wiercić i zaczęła powoli oddychać, później kazały mi ją zanieść do łazienki. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że one nic nie mówiły na ten temat, a nazajutrz Bella jakby nic nie pamiętała.
Cała ta historia była tak smutna i dziwna zarazem, że nie wiedziałem, co o tym sądzić. Ta dziewczyna tyle przeszła, a ja wiem o niej tylko parę marnych rzeczy.
- To gorsza historia niż myślałem
- Chłopie, to nawet nie jest jedna piąta tej historii. O tym, co wydarzyło się w tym domu wiedzą nieliczni. Bella przez to chodzi do terapeuty, takiego, jakim ty próbujesz być.
to wszystko dało mi wiele do myślenia, będę musiał bardziej się postarać i więcej swojej uwagi skupić na Belli, może sama coś mi powie?
Po jakimś czasie zaczęliśmy sprzątać, pogrążeni w dziwnym otępieniu. Na każdego z nas, ta historia działała zupełnie inaczej. To, co stało się tej dziewczynie, musiało zostawić swój znak na wszystkich, których ona znała. Po chwili z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu Emmeta. Melodia wydobywała się z pod kanapy?
- Łap stary to jakiś nieznany numer
powiedziałem spojrzawszy na wyświetlacz.
- Słucham?
- Kochanie to ty! A co się stało z twoim telefonem?
- CO oh, nie wiem sprzątamy, więc może się znajdzie.
- Postaram się.
- Też cię kocham.
- Co się stało?
- Ros gdzieś podziała swój telefon, jej głos brzmiał bardzo dziwnie, była czymś zdenerwowana, mam nadzieję, że się znajdzie.
Zguba znalazła się, leżała przy koszu na śmieci, co zaniepokoiło jej właścicielkę. Emmet jeszcze bardziej zdenerwowany pojechał w końcu do dziewczyn. Po przyjeździe nie miał wesołej winny. Rosalie nie chciała mu nic powiedzieć, co uznał za brak szacunku do samego siebie i na resztę dnia zamknął się w swoim pokoju.
Bella:
Ten wieczór był najmilszym, co mi się przytrafiło w ciągu dwóch lat. Niestety, na samym początku musiałam zmierzyć się ze swoją przeszłością. Teraz, po zaledwie dwóch godzinach snu, zdałam sobie sprawę, że zaczyna się to wszystko, co miało się już skończyć. Alice i Rosalie smacznie spały w swoich łóżkach, postanowiłam cicho wstać i wziąć relaksujący prysznic. Nasza łazienka na moje szczęście, ma tylko małe okienko, dzięki czemu panuje w niej zupełny mrok. Nie potrafię myć się przy świetle, moje okaleczone ciało jest dla mnie za brzydkie. Do tego wszystkiego, mój lekarz postanowił zacząć jakąś nową metodę leczenia. Od wypadku moja wątroba i jedno płuco nie funkcjonują tak jak powinny.
Spływająca woda pozwoliła mi na chwile zapomnieć o wszystkich smutkach. Teraz myślami byłam przy pięknym zapachu Edwarda. Co on tam robił? To było jedyne pytanie nasuwające mi się na myśl.
Siedziałam cicho w kuchni, przygotowując swoim współlokatorkom śniadanie, kiedy dostałam sms-a. Z nadzieją podbiegłam po telefon, miałam nadzieję, że to mama. Już tak dawno nic nie pisała. Na wyświetlaczu zobaczyłam jednak nieznany numer. To dziwne Przecież nikt nie ma mojego numeru! W sumie nikomu go nie podaje, ze względu na swoje bezpieczeństwo. Wiadomość brzmiała dosyć ogólnikowo:
Pięknie wyglądałaś wczoraj, już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania.
Zastanawiałam się przez chwile czy to nie Edward. Jednak po namyśle postanowiłam nie odpisywać. W ciszy i samotności zjadłam śniadanie, a później zaczęłam się uczyć.
Dziewczyny wstały gdzieś przed drugą po południu, co było, jak dla mnie stanowczo za długim czasem poświęcanym na sen.
- Moje kochane śpiochy wstały, jak tam wasze głowy?
- Ciszej proszę, chyba za dużo wczoraj wypiłam
- Siadajcie, już robię wam coś do picia.
- Ładnie wczoraj wyglądaliście tak razem tańcząc z twoim nieznajomym.
- Alice nawet o tym nie myśl! Nie zamierzam o tym gadać, mam inne pytanie.
- Dobra niech ci będzie, o czym chcesz rozmawiać?
- Co na tych całych urodzinach robił Mickey?
zapytałam trochę dziwnym głosem.
- Oj Bello tak mi przykro! Emmet miał wszystkiego dopilnować, nie wiem jak ten on się tam dostał, nikt go nie zapraszał!
- Jednak tam był
- Próbujemy ci naprawdę wszystko ułatwić, ale czasami się nie da.
- Przecież ja nie mam wam tego za złe!
wiedziałam, że one tak pomyślą. Po tym wszystkim, co się stało, zawsze były przy mnie i zawsze ułatwiały mi życie, co pewnie nie było łatwe.
- Przepraszam, nie chciałam żebyście się obwiniały. Tyle dla mnie robicie, a ja co? Nawet nie jestem wam wdzięczna.
- Przestań! Kochamy cię jak siostrę. Zresztą ty jesteś naszą siostrą, więc się tobą opiekujemy.
- Tak, a ja się boje o was, jeżeli on się dowie, że ja tu jestem Boże, nawet nie chcę o tym myśleć
po moich policzkach poleciały łzy, nie mogłam ich powstrzymać.
- Uspokój się, przecież przez te dwa lata nas nie znalazł.
- Nie powiedziałam wam czegoś. W piątki przed moimi spotkaniami z terapeutą, sesje ma Jessica.
mój głos się załamał. Jak mogłam wcześniej o tym nie pomyśleć?!
- Czy ta kur** nigdy się nie oddali od nas?!
powiedziała zdenerwowana Ros, która nigdy nie używała takich słów. Przytuliła mnie mocno do siebie.
- Kochanie, nie ma się czym martwić, poradzimy sobie.
- Ja chyba wrócę do domu, na jakiś czas...
- Nie możesz. Od poniedziałku zaczynasz tą nową terapię, poza tym może na razie będzie lepiej, jak nie będziesz o tym tyle myślała. Powinnaś pograć na skrzypcach, to zawszę cię uspakajało.
- Za dużo wspomnień
nie mogłam grać ani tańczyć bałam się o wszystko. Po chwili dostałam sms-a.
- Komu podałaś swój numer?
zapytała zdziwiona Alice.
- Nikomu i to jest dziwne, bo tego numeru nie znam.
- Przeczytaj co piszę.
Jestem coraz bliżej ciebie, już nie mogę się doczekać ciepła twego ciała.
Po przeczytaniu tego zbladłam.
- Jezu, co ci jest! Jesteś blada jak ściana!
- Tak mówił do mnie Taylor, tego dnia Boże, kto to!
Rosalie wybiegła z kuchni, by po chwili z dziwną miną, wrócić.
- Zgubiłam telefon! Wczoraj, na tych urodzinach, zostawiłam torebkę na sofie, kiedy cię szukałam, jak później po nią wróciłam, nie było jej. Znalazła się dopiero w łazience, co było dość dziwne, dopiero teraz sobie zdałam sprawę, że może coś z niej zginęło i nie ma komórki. Może ktoś ją wziął i stąd ma twój numer. Zadzwonię do Emmeta, może ją znajdzie, zobaczymy gdzie.
- Emmet to ja
- Sama nie wiem właśnie, chyba gdzieś go zgubiłam, nie znaleźliście go może?
- Daj znać, jak najszybciej, dobrze.
- Kocham cię i czekam.
- Sprzątają, więc mnie więcej za jakiś czas, powinni zadzwonić. - Każda z nas siedziała pogrążona we własnych myślach, chyba wiedziałyśmy, co się zaczyna dziać, a jeżeli ten telefon, znajdzie się gdzieś indziej niż w łazience, to przypuszczenia Ros, okażą się prawdą.
Po chwili znowu dostałam sms-a:
Wszystko, co kocham traci na wartości połowę, jeżeli nie ma Cię obok mnie. Już się nie mogę doczekać naszego kolejnego razu.
- To się staje coraz dziwniejsze i aż się boje, to jakiś psychol!
- Wiesz, kto to może być, wszystkie wiemy, czekamy tylko na potwierdzenie.
Czekałyśmy chyba całą wieczność, telefon dzwonił przez chwilę, ale żadna z nas nie chciała dostać potwierdzenia. Ros w końcu go odebrała.
- Była koło kubła na śmieci w kuchni, więc jednak ktoś go wyciągnął z torebki.
- Wracam do domu! To nie ma już dłużej sensu, o Boże, on mnie tu znajdzie Nie! Muszę stąd wyjechać - nie mogłam złapać tchu. Panika. Tylko tyle byłam w stanie odczuć. W swoim pokoju nie wiele myśląc, wrzucałam do walizki wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, krzyki Alice i Rosalie nie były dla mnie zrozumiałe. Dzwonek do drzwi zatrzymał moje myśli, serce waliło mi jak młotem, po chwili usłyszałam głos Emmeta, więc się uspokoiłam.
- To nie jest najlepszy moment, Emmet. Wracaj do domu.
- Ale Rosalie, co się stało?!
- Nieważne. Idź już!
Po chwili nastała cisza.
- Bello, proszę cię wyjdź! Porozmawiajmy!
- To nie ma sensu Ros, ja już podjęłam decyzję
- Wszystko ma sens, przechodziłyśmy to razem, więc proszę, nie oddalaj nas od tego wszystkiego
- Ja już to zrobiłam
otworzyłam drzwi i z walizką w ręce skierowałam się do wyjścia.
Moje życie od dwóch lat było poukładane. Uciekłam, żeby nie narażać nikogo, a teraz historia się powtarza, więc znowu uciekam
- Nie możesz wyjechać, zostań !
- Przepraszam
po tych słowach wyszłam
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Terapia cz 5Terapia cz 1Terapia cz 7Terapia cz 3Terapia cz 4Terapia cz 2Najważ metody w terapii manualnej pacjentóww geriatrycznych cz ITerapia manualna w leczeniu zmian zwyrodnieniowych Cz I Koncepcja medycyny manualnej(1)2006 04 Terapia manualna w leczeniu zmian zwyrodnieniowych cz 3więcej podobnych podstron