Chciałbym przedstawić dzisiaj Państwu traktat o konwencjonalnych siłach zbrojnych, czyli traktat CFE( Conventional Forces in Europe) z XI 1992 roku, który do dziś stanowi podstawę równowagi konwencjonalnych sił zbrojnych na naszym kontynencie. Jak łatwo zorientować się po dacie jego podpisania, czyli 19.11.1990 roku,traktat był negocjowany jeszcze w warunkach istnienia obu przeciwstawnych bloków wojskowych : NATO i Układu Warszawskiego, jego postanowienia oddawały naturę ówczesnego , czyli na moment podpisania, układu stosunków międzynarodowych,który niemal natychmiast po przyjęciu owego dokumentu zdeaktualizował się.Stąd problem traktatu o konwencjonalnych siłach w Europie był istotnym elementem negocjacji międzynarodowych w latach 90-ych z uwagi na pilną potrzebę jego( jak mawiano)adaptacji, nie chcąc używać słowa renegocjacji, bo to pociągnęło za sobą konieczność wszczęcia powtórnej procedury ratyfikacyjnej na co nikt nie miał ochoty.Niemniej jednak fakt, że traktat podpisany w 1990 roku, który stosowany był prowizorycznie od lipca 1992 roku, a wszedł w życie w 11.1992 roku i miał być wykonany tzn. przewidziane w nim redukcje miały być przeprowadzone w ciągu 40 miesięcy, czyli do marca 1996 r. stał się w tymże okresie, czyli w latach 90-ych istotnym problemem zarówno z uwagi na kwestie techniczne, wynikające z samych postanowień traktatu , przyjmowanych w zupełnie odmiennych warunkach politycznych jak i z uwagi na zupełnie nowy nurt stosunków w Europie mianowicie dążenie państw europy środkowej, w tym polski do wejścia do NATO wobec czego Rosja poszukiwała instrumentu bądź zapobieżenia bądź opóźnienia, a przynajmniej podniesienia kosztów rozszerzenia NATO i negocjacje w kwestii konwencjonalnych sił zbrojnych w Europie były jednym z takich elementow.
Na czym zatem traktat polegał i jakie były jego postanowienia i jego natura?
Otóż przede wszystkim traktat miał naturę międzyblokową oraz terytorialną, tzn. podpisany był przez 22 panstwa ówczesnego NATO i ówczesnego Ukł.War. , jeszcze istniejącego.Logika traktatowa oparta była na założeniu, że siły zbrojne NATO muszą równoważyć siły zbrojne U.W., co było oczywiste w warunkach zimnej wojny, ale co zupełnie straciło sens polityczny po rozpadzie Związku Sowieckiego i bloku sowieckiego, a zatem( jak już wspomniałem) natychmiast po podpisaniu traktatu, a jeszcze przed jego wejściem w życie. W momencie gdy wchodził w życie politycznie był już nonsensowny.
W czym wyrażała się terytorialna natura traktatu?
Otóż obszar traktatowy, czyli terytorium Europy od Atlantyku po Ural, albowiem nie był to traktat obejmujący całość terytorium Rosji czy też całość terytorium NATO, zarówno USA ja k i Kanada,jak i wszystkie posiadłości pozaeuropejskie były wyłączone z postanowień tego traktatu, a zatem Europa od Atlantyku po Ural, rozumiana politycznie nie geograficznie( oczywiście Turcja wchodziła w zakres obszaru traktatowego chociaż geograficznie jest to kraj położony w Azji Mniejszej, a nie w Europie).Ten obszar został podzielony na strefy w logice zakładające, że im bliżej linii styku między NATO a U.W. tym rzadsze powinny być nasycenie środkami bojowymi terytorium obu układających się stron, czyli U.W. i NATO.To spowodowało zatem podział całości na 4 strefy:
-strefę 1-ą, czyli środkowoeuropejską , obejmującą Polskę, Czechosłowację i Węgry,oraz Niemcy(całe zjednoczone wówczas) i kraje Beneluxu uznano za strefę 1-ą o najbardziej rozrzedzonych zbrojeniach, czyli ilość środków ograniczonych traktatowo, stacjonowanych na tych terytorium miała być minimalna
-2-ą strefą była strefa poszerzonej Europy, czyli Ukraina, Białoruś z jednej strony choć nie całe, w tym czasie były to tereny Zw. Sowieckiego oraz Francja
-srefa 3-tyłowa, z jednej strony obejmująca z jednej strony Płw. Pirenejski, Wyspy Brytyjskie z drugiej głąb terytorium Rosji między Białorusią a Uralem
-strefa 4, nazwana flankową , która w swym charakterze zbliżona była do strefy 1-strefy styku, albowiem obejmowała flanki, czyli skrzydła terytoriów obu sojuszy, z jednej strony zatem obejmowała Turcję i Grecję jako flanka płd po stronie NATO oraz Rumunię i Bułgarię, Mołdawię i Odeski okręg wojskowy jak i Zakaukaski okręg wojskowy na obszarze Zw. Sowieckiego zaś na północy północne regiony rosyskie Leningradzki Okręg Wojskowy i Norwegię jako kraj należący do NATO. I na tych obszarach,czyli na obszarach flankowych także obowiązywał surowy reżim, czyli maksymalnie rozrzedzone stacjonowanie środków uznanych za istotne dla przeprowadzenia nagłej inwazji na terytorium przeciwnika.
Co to były za środki, jakie instrumenty walki ograniczono na mocy traktatu CFE?
Otóż było 5 rodzajów uzbrojenia, które zostały zaklasyfikowane jako ważne z punktu widzenia przeprowadzenia nagłej inwazji na terytirium drugiej strony tym samym konieczne do ograniczenia. Były to samoloty bojowe,śmigłowce bojowe, czołgi bojowe, wozy opancerzone i zestawy artyleryjskie o kalibrze powyżej 100mm. Te zatem środki walki(wyżej wymienione), mówię zestawy artyleryjskie, a nie działa bowiem dotyczyło to artylerii rakietowej jak i lufowej, chodziło o kaliber pocisków czy luf i to było podstawą ograniczenia.Ten zatem sprzęt miał być ograniczony poprzez redukcję dokładnie opisaną, pod terminem redukcja rozumiano nie wyprowadzenie sprzętu z obszaru traktatowego, bo zauważcie Państwo, że obie walczące strony miały taką możliwość techniczną, redukcje nie miały polegać na wywiezieniu nadwyżek sprzętu za Ural albo za Atlantyk tylko na zniszczeniu konwersji na cele cywilne w zmianie klasyfikacji,czyli wprowadzenie pewnych zmian technicznych , które np. z czołgu bojowego tworzyły platformę ciągnika ciężkiego do innych zadań technicznych , względnie można było przeznaczyc sprzet na cele ćwiczebne, czyli po prostu rozstawić czołgi na poligonie i do nich strzelać w tym sensie one nadal pozostawały własnością wojskową którejś ze stron, ale nie były sprzętem na wyposażeniu armii . Wreszcie dochodziła możliwość tzw. kaskadingu, czyli przekazywanie nadwyżek redukowanego sprzętu w postaci najnowocześniejszych modeli i egzemplarzy innemu państwu z tego samego ugrupowania, wzamian za co tamto państwo niszczyło większe ilości sprzętu niżby to wynikało z samych jego stanów,ale po prostu niszczyło sprzęt starszy . Jeśli zatem( przyznam że zgaduję, bo nie wiem które państwo mogło mieć wtedy najstarszy sprzęt w ramach bloku wschodniego) mogły to być Polska albo Węgry, zatem jeśli,pewnie Polska(zgaduje sobie:)) , jeśli likwidowaliśmy czołgi T-54(teoretycznie, bo to nie miało miejsca w Polsce) była taka próba porozumienia z Białorusią, ale Mińsk odmówił. Miało natomiast ono miejsce w NATO , dotyczyło przekazywania sprzętu między armią amerykańską, niemiecką czy brytyjską czy francuska z jednej strony a hiszpańską,grecką i turecką, innymi słowy tamte armie biedniejszych krajów niszczyły starsze egzemplarze w większej ilości wzamian za to państwa bogatsze mające nowszy sprzęt przekazywały niezniszczone rodzaje uzbrojenia, także bilans ogólnie się zgadzał.To zjawisko przekazywania sprzętu nazywamy kaskadingiem . Ono było wpisane także i oczywiście w możliwości U.W., ale w związku z rozpadem U.W. nie zadziałał po stronie wsch., a zadziałał po stronie zach., tym samym doszło do istotnego dozbrojenia w sensie jakościowym armii greckiej, hiszpańskiej i tureckiej. W sumie w ramach wykonywania postanowień traktatu CFE doszło do likwidacji 58 tys. sztuk egzemplarzy uzbrojenia, będącego środkami ograniczonymi traktatowo, czyli czołgów, śmigłowców, samolotów,opancerzonych wozów bojowych,zewtawów artyleryjskich.
Dla wyjaśnienia: istnieją 2 kategorie w przypadku bojowych wozów opancerzonych, tzn. bojowe wozy piechoty- coś co jest transporterem, opancerzonym wozem pola walk, uzbrojonym oczywiście lżej niż czołg, ale służący do operowania bezpośrednio w linii i inne rodzaje wozów opancerzonych, które mogą być albo wozami dowodzenia, łączności, warsztatami lub podstawami innych urządzeń istotnych dla operowania wojskiem.
W 11. 1992 r. podpisano dodatkowy traktat zwany CFE 1A, czyli traktat o ograniczeniu stanów osobowych sił zbrojnych , zatem do owych 5-u kategorii sprzętu doszła liczba żołnierzy. I w ramach wykonania tego postanowienia, który miał takie same parametry czasowe, czyli tez 40 miesięcy i marzec 1996 r. miano zredukować, i ostatecznie tak się stało, ok. 1mln200tys. żołnierzy, rozpuszczono do domu. Zatem były to potężne redukcje 58tys. sztuk sprzętu bojowego i 1mln200tys. żołnierzy zniknęło z arsenałów państw europejskich w 1-ej poł. lat 90-ych. Jednakże sytuacja polityczna, rozwiajająca się przecież niezależnie od negocjacji rozbrojeniowych bardzo komplikowała pracę ekspertom wojskowym i politykom pracującym w tym obszarze. Rozpad bloku wschodniego, a później jeszcze rozpad Czechosłowacji, która miała przecież pierwotnie wspólny limit dla własnych sił zbrojnych spowodował konieczność redefinicji zarówno przydzielonych limitów, jak i podstawowych założeń logicznych traktatu, co było głównym problemem politycznym. Po pierwsze w maju 1992 roku, doszło do podpisania porozumienia taszkienckiego przez państwa, będące spadkobiercami Zw. Sow. i tym samym do podziału limitów sowieckich pomiędzy owe kraje. Spośród dawnych republik sowieckich, tak jak uznawała je Moskwa nie wzięły udziału w tym porozumieniu 3 państwa bałtyckie:Litwa, Łotwa i Estonia, albowiem one same w sensie prawnym nie uznawały się za republiki sowieckie, a tylko za kraje okupowane przez Zw. Sow. od r.1940, z przerwą na lata 1941-1944/5 i tym samym odmówiły zaakceptowania roli prawnych spadkobierców Zw. Sow. i także logicznie w związku z tym państw związanych prawnie reżimem traktatu CFE. W ten sposób w obszarze traktatowym pojawiła się luka- terytorium Litwy, Łotwy i Estonii przestało być terytorium traktatowym , kraje te bowiem nie uczestniczyły w wypracowywaniu traktatu w r.90. bo nie były jeszcze wtedy niepodległe i nie przyjęły zobowiązań po odzyskaniu niepodległosći.Wszystkie strony traktatu przyjęły to do wiadomości bez żadnego problemu , zważywszy na niewielki potencjał wojskowy Litwy. Łotwy i Estonii , szczególnie w momencie odzyskiwania niepodległości, a zatem ich siły zbrojne nie były w stanie zachwiać równowagi militarnej w regionie w związku z czym deklaracje Wilna, Rygi i Tallina w tym sensie ,który opisałem, zostały przyjęte do wiadomości bez wzbudzenia jakiejś szczególnej debaty politycznej na ten temat. Jednakże był to początek problemów. Dla Polski było to o tyle istotne, że jedyną pozostałością Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego(dawnego Sowieckiego Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego) stał się obwód kaliningradzki , w związku z czym całość sił która kiedyś stacjonowała na obszarze obwodu kaliningradzkiego i państw bałtyckich plus dodatkowe jednostki wycofywane z Europy Środkowej, z Niemiec, także częściowo z Polski, zostały skoncentrowane w obwodzie kaliningradzkim, który w ten sposób stał się najbardziej zmilitaryzowanym regionem w Europie, a kto wie czy nie na świecie.W pierwszej poł. lat 90-ych mogło tam być od 100 do 200 tys. żołnierzy, siły porównywalne do całości wojska polskiego, ze stosowną ilością sprzętu.Wydaje się, że obecnie w obwodzie kaliningradzkim stacjonuje od 16 do 30 tys. żołnierzy ,a zatem nastąpiła poważna redukcja. Stąd pamiętajcie Państwo, że pięść militarna, jaka istniała dotyczy 1-ej poł. lat 90-ych. , później było to wszystko redukowane. Jednakże bezpośredni skutek był właśnie taki, że likwidacja Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego spowodowała olbrzymią koncentrację sił w obwodzie kaliningradzkim .
Traktat był wdrożany w życie bez większych problemów aż do jesieni r. 1993, kiedy to wydarzenia polityczne wielkiej skali zmieniły atmosferę w stosunkach Wschód- Zachód . Myślę tutaj oczywiście o sporze prezydenta Jelcyna z parlamentem rosyjskim zakończonym rozstrzelaniem parlamentu przez czołgi armii rosyjskiej i oczywiście w tej sytuacji Jelcyn musiał politycznie opłacić poparcie wojskowych , a tym samym uwzględnić ich postulaty w zakresie rosyjskiej polityki zagranicznej. Starcie na wewnętrznej scenie politycznej skutkowało zatem utwardzeniem rosyjskiej polityki w zakresie wojskowym w stosunkach z Zachodem i w związku z rozpadem bloku wschodniego Rosja jesienią 1993r. podniosła po raz pierwszy żądanie renegocjacji czy raczej adaptacji, modyfikacji traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie, a jednocześnie wyszło na jaw, że przy dotychczasowym wdrażaniu w życie owego traktatu Rosjanie dopuścili się, mówiąc dyplomatycznie i delikatnie, manewrów, a mianowicie w rosyjskiej interpretacji traktat CFE nie obejmował niczego poza siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej, czyli armią rosyjską. A jak wiadomo w Rosji istnieje olbrzymia ilość rozmaitych wojsk , zatem także wojska ministerstwa spraw wewnętrznych , które w interpretacji rosyjskiej już nie były armią, zatem nie podlegały traktatowi, jak również flota-marynarka wojenna, do której przysunięto3 zmechanizowane brygady , uznając je za brygady ochrony wybrzeża i tym samym również wyłączając z reżimu traktatowego. Jak powiedziałem wojsk w Rosji jest spora ilość, zatem do tego trzeba by doliczyć wojska kolejowe, woj. pogranicza, woj., jeszcze tam jakieś ( na kolejnym wykładzie zaprezentuję wojska rosyjskie, zobaczycie Państwo, że jest tego dużo). Oczywiście państwa zachodnie nie chciały się zgodzić na taką interpretacje,że jeśli żołnierze czy sprzęt noszą oznaczenie ministerstwa spraw wewnętrznych to przestają być instrumentem walki na ewentualnym polu starcia międzypaństwowego, stąd też odrzucono taką interpretację. Jednocześnie wystąpił problem weryfikacji . Jak Państwo pamiętacie z poprzednich wykładów jednym z podstawowych wymogów stawianych przez stronę zachodnią w negocjacjach z Rosjanami od początku zimnej wojny, była zasada tyle redukcji ile weryfikacji. W przypadku CFE stworzono zatem przemyślny i skomplikowany system inspekcji na miejscu z kwotami inspekcyjnymi od 15 do 23 % miejsc, w których według zadeklorowania jednej czy drugiej strony znajdowały się środki ograniczone traktatowo, od 15do 23% tychże miejsc można było zbadać, wysyłając tam inspektorów strony drugiej, przy czym istniały tzw. kwoty czynne i bierne inspekcji . Czynne - czyli inspekcje, które dane państwo ma prawo wykonać na terytorium innego, sprawdzanego przez siebie państwa i bierne, czyli kwoty, które ma obowiązek przyjąć na własnym terytotium. Być może pamiętacie Państwo sprzed paru lat sensacyjne informacje bodajże “Washington Post” o rozmieszczeniu broni jądrowej w obwodzie kaliningradzkim, które wywołały reakcje w Polsce, również przede wszystkim medialne . Wtedy rozważano czy Polska nie mogłaby zbadać tej sprawy w ramach owych inspekcji, co było zupełnym absurdem, albowiem chciano sprawdzić broń jądrową na mocy porozumienia o konwencjonalnych siłach w Europie, a zatem był to instrument prawnie niedopuszczalny.Toteż tego nie wykonano.
Natomiast na czym polegał problem pocz. lat 90-ych kiedy się on pojawił ?
Rozpad bloku sowieckiego oczywiście złamał całą logikę inspekcji. Rząd niepodległej Polski stracił ochotę do prowadzenia inspekcji na przykład w Wielkiej Brytanii, natomiast chętnie by zbadał jak wygląda sytuacja na Białorusi, a porozumienie przecież obejmowało inspekcje międzyblokowe. W tej nowej sytuacji, kiedy logika międzyblokowa zupełnie się załamała z kolei Zachód zaczął protestować, nazwijmy to Stary Zachód, zaczął protestować przeciwko sytuacji, w której większość inspekcji miała naturę inspekcji wschodnio- wschodnich, to znaczy dawni członkowie Uk.War. sprawdzali się nawzajem, bo to przecież w tej części kontynentu była główna nieufność, a nie na Zachodzie.A ponieważ były kwoty bierne inspekcji, w związku z czym nie starczyło już tych kwot dla inspekcji zachodnich, stąd zaczęto tworzyć międzynarodowe grupy inspekcyjne po to aby wszystkie państwa mogły sprawdzić realny stan wdrażania traktatu i w ten sposób zbudować swoje zaufanie do pozostałych kontrahentów .
Coraz bardziej konfrontacyjny kurs Rosji w stosunku do Zachodu po ostrzale parlamentu( jak Państwo może wiecie, lata 1991-1993 określa się mianem „miodowego miesiąca „ w stosunkach rosyjsko-zachodnich) później z uwagi na poparcie jakie musiał przyciągnąć Jelcyn - poparcie armii, jak powiedziałem, odbiło się to na polityce zagranicznej. I nie było już tak dobrych stosunków. W związku z tym Rosja coraz silniej występowała z żądaniem modyfikacji traktatu i działania w tym kierunku podjęła w latach 1993-1994, prezentując jesienią 1994, po raz pierwszy podniosła jesienią 1993 ,jak powiedziałem, a zaprezentowała konkretne propozycje jesienią 1994 roku, a mianowicie utrzymanie reżimu terytorialnego,ale modyfikacje jeśli chodzi o fragmenty poszczególnych stref, przesunięcia szczególnie na flankach niektórych obwodów Federacji Rosyjskiej ze strefy flankowej do tyłowej , czyli do tej ,gdzie zbrojenia mogły być najbardziej intensywne. U boku Rosji wystąpiła w tym sporze Ukraina z takiego powodu, iż w momencie ustalania granic poszczególnych stref w traktacie CFE w r. 1990 nie uwzględniano granic międzypaństwowych na obszarze Zw. Sow., międzyrepublikańskich należałoby powiedzieć, które stały się państwowymi po r. 1991, tylko granice dawnych sowieckich obwodów wojskowych. I w ten sposób niektóre dawne republiki sowieckie w całości znalazły się w strefie flankowej , czyli na całym swoim terytorium miały obowiązek mieć rozrzedzone zbrojenia jak np.Mołdawia czy Gruzja czy Azerbejdżan czy Armenia, czyli cały dawny Zakaukaski Okręg Wojskowy . Z drugiej strony także Ukraina miała obowiązek utrzymywać rozrzedzony reżim zbrojeniowy na obszarze Odeskiego Okręgu Wojskowego, czyli tak się politycznie złożyło na obszarach, przylegających do Płonącego Naddniestrza na granicy z Mołdawią i w rejonie sporu politycznego o podział floty czarnomorskiej i Krym, w związku z tym Ukraińcom zależało na zmodyfikowaniu terytorialnego podziału obszaru traktatowego tak aby w tych regionach gdzie potrzebowali wojska mogli je utrzymywać.
Z polskiego punktu widzenia było to niekorzystne i korzystne. Korzystne w sensie układów sił wojskowych, niekorzystne w sensie znaczenia politycznego. Korzystne dlatego, że rozpad Zw. Sow. zastał siły zbrojne zarówno sowieckie jak i dawnych satelitów Moskwy w dosyć jednoznacznym ugrupowaniu czasu pokoju, które było przygotowaniem do ewentualnej agresji na Zachód, a zatem większość jednostek w każdym kraju rozlokowana była na zachodnich rubieżach danego kraju.W tej sytuacji większośc wojsk polskich znajdowała się na ziemiach północnych i zachodnich. Polska zresztą w ramach planu Uk.War. miała stworzyć front , czyli związek sił operacyjnych, związek kilku armii, front, który miał dokonać inwazji morskiej na Płw. Jutlandzki, podbić Danię i Holandię. Stąd Polska miała bardzo silnie rozbudowane siły desantu morskiego, miała sporo okrętów desantowych, czołgi pływające, sporo brygad tzw. niebieskich beretów, do obrony wybrzeża(dzisiaj powiedzielibyśmy na te brygady piechota morska). A z drugiej strony, nawiasem mówiąc, Duńczycy, oficerowie duńscy i holenderscy, niektórzy oczywiście uczyli się polskiego , spodziewali się, że przy ewentualnym starciu będą mieli styczność z Polakami, w związku z czym uczyli się polskiego, w ramach NATO mieli takie zadanie.
W przypadku samych Sowietów ta koncepcja rozlokowania sił skutkowała dość nieprzyjemnymi dla Rosji konsekwencjami . Otóż najsprawniejsze jednostki bojowe, wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt znajdowały się na zachodnich rubieżach Zw. Sow. , czyli na Ukrainie i Białorusi, w momencie ogłoszenia ich niepodległości, stały się częścią armii ukraińskiej i białoruskiej. Natomiast na terytorium Rosji były jednostki tyłowe ze sprzętem starszym, 2 rzut. Oczywiście to wszystko uległo zmianie w momencie wycofywania armii sowieckiej z Czech, Słowacji, Polski, Węgier i NRD, tam były jeszcze nowocześniejsze, najlepsze jednostki na linii styku, pierwszy rzut. Ale generalnie rzecz wyglądała tak, że armie ukraińska i białoruska były nasycone lepszym sprzętem niż te wojska, które stacjonowały w głębi Zw.Sow. czyli na terytorium Rosji.Przy czym stacjonowały jednostki ukraińskie czy ukrainizowane w tym momencie i białorusyzowane(nie wiem czy dobrze usłyszałam ten wyraz, nie jestem pewna) na zachodnich granicach Zw. Sow., czyli na granicy z Polską. Stąd też zgłoszenie przez Ukrainę woli rewizji traktatu dawało możliwość przesunięcia tych jednostek z granicy Polski na tereny Odeskiego Okręgu Wojskowego, tym samym rozsądniejsze politycznie jego rozlokowanie,leżące w naszym interesie. Jednakże ta korzyść techniczno-militarna likwidowana była i to z nadwyżką w tym sensie, że w sumie całe to zjawisko wystąpienia Kijowa z propozycją modyfikacji traktatu u boku Rosji było dla Polski niekorzystne, albowiem Rosja nie występowała samotnie na forum OBWE, gdzie przeniesiono negocjacje, tylko w towarzystwie Ukrainy, która miała swoje słuszne racje do takich, a nie innych żądań, co wspierało politycznie pozycję rosyjską. Z polskiego punktu widzenia, wówczas w 1-ej poł. lat 90-ych jakakolwiek renegocjacja traktatu CFEbyła nonsensowna przede wszystkim z tego powodu, że Polska i tak nie była w stanie wypełnić tych limitów uzbrojenia, jakie przyznano jej w 1990 roku.Innymi słowy zapisane liczby, określające pułap zbrojeń Polski, np. ilościowych na 1720 czołgów czy śmigłowców na 120(drŻurawski nie wymaga tych liczb na egzaminie, bo sam dokładnie nie pamięta) . Realnie Polska tyle sprzętu nie miała, ile miała zapisane w tabelach . W związku z tym renegocjacja, zmierzająca do uwzględnienia polskich potrzeb zbrojeniowych w stosunku do sąsiadów i polegająca jedynie na zmianie zapisu liczb w tabelach przy braku możliwości finansowych dla zwolnienia limitów realnym sprzętem było faktycznie jedynie otwarciem drogi dla Rosji do wstrzymania redukcji, a nie otwarciem drogi dla Polski do dozbrojenia się , w związku z tym zrezygnowano z tego, a dyplomacja polska podjęła wysiłki w celu blokowania zmian w traktacie, a nie w celu jego renegocjowania , chociaż w sensie moralnym, politycznym łatwo byłoby znaleźć argumenty, albowiem oczywiste jest, że w warunkach r. 1990,a więc w listopadzie 1990r. kiedy ministrem obrony był jeszcze Florian Siwicki, a prezydentem Wojciech Jaruzelski, kiedy podpisywano traktat, a oczywiście negocjowano go wcześniej, stanowisko Polski było niesamodzielne,Polska nie zajęła tam własnej pozycji negocjacyjnej, jak zresztą żadne z państw bloku wschodniego,co wyraźnie widać w tabelach limitów,gdzie liczby dla poszczególnych państw członkowskich NATO są rozmaite, z nieokrągłymi końcówkami, zato w U.W. wszystko jest pod linijkę, zakończone ładnymi okrągłymi zerami z wypełnieniem jednego z istotnych wymogów traktatu, a mianowicie, żaden z krajów członkowskich danego paktu, czyli NATO i U.W. nie miał prawa posiadać więcej niż 1/3 sprzętu całości, co zostało skrupulatnie wykonane w U.W, Sowieci zgarnęli całą pulę jaką tylko mogli,natomiast w NATO musiałyby być negocjacje na ten temat. Z tego tytułu można postawić tezę, że Polska nie byłaby w stanie skorzystać fizycznie z uwagi na niewydolność finansową , nie mogłaby rozbudować potencjalnie swojego potencjału wojskowego a występując po sronie układu renegocjacyjnego, występowałaby u boku Rosji, czyli przeciwko panstwom NATO, co politycznie byłoby niezwykle niezręczne w warunkach rozpoczęcia starań o członkowstwo w NATO.
Jednakże właśnie członkowstwo w NATO stało się jednym z najistotniejszych obszarów sporów, a jednoczesnie powodów dla których Rosjanie usiłowali wprowadzić daleko idące modyfikacje.Pierwsze pomysły rosyjskie dotyczyły przesunięć terytorialnych, były odpowiedzią na propozycje NATO z 1994r., kiedy to NATO zaproponowało przesunięcie ze strefy flankowej do tyłowej w obwodzie Leningradzkim: obwodu Pskowskiego, Nowogrodzkiego,Wołogodzkiego i w obwodzie dawnym Północnokaukaskim: obwodu Wołgogradzkiego i Astrachańskiego. Rosjanie podjęli tę grę, ale zaproponowali inne terytoria, zgodzili się na Nowogrodzki, ale zaproponowali obwód nie wojskowy, ale rozumiany jako jednostkowy terytorialny podział Federacji Leningradzki(dr Żur.: zwracam uwagę na nazwę , mimo zmiany nazwy miasta na Petersburg zarówno obwód wojskowy do dziś jak i oblast, czyli jednostka terytorialna Rosji, jest Leningradzkim obwodem, a nie Petersburgski). Na południu natomiast domagano się uznania za strefę tyłową o zagęszczonych zbrojeniach obwodu Adygo-Czerkieskiego i Kraju Stawropolskiego i Krasnodarskiego, czyli obszarów stycznych z republikami północnokaukaskimi, wchodzących w skład Fed. Ros., co od 11XII1994 roku nabrało dodatkowego znaczenia z uwagi na agresję armii rosyjskiej na Czeczenię, uderzenia i rozpoczęcia wojny na Kaukazie. W tym momencie Rosja zyskała dość istotny argument , a mianowicie- konieczność wojenna zmusza ją do złamania reżimu traktatu CFE, czyli do większych niż wynikałoby to z umowy międzynarodowej koncentracji wojsk- nie można toczyć wojny stosownej do zapisu traktatowego tylko stosownie do sytuacji wojennej. Dominująca w USA wola współpracy z Rosją w ramach strategicznego partnerstwa powodowała, że strona amerykańska była sklonna przystac na te żądania. Sprzeciwili się zaś Turcy i Norwegowie. I to stało się podstawą współpracy dyplomacji polsko-turecko-norweskiej w okresie negocjacji traktatu CFEw kolejnym roku , albowiem Rosjanie zgłosili wówczas w ramach koncepcji przeszkadania rozszerzaniu NATO 2 propozycje nowych zasad traktatowych, mianowicie zasadę kolektywnej wystarczalności :miano uznać blokowy charakter porozumienia jeśli NATO w pierwotnym tekście zgodzilo się na dane limity zbrojeń, to znaczy, że uznało, że ten poziom uzbrojenia jest wystarczający dla zapewnienia bezpieczeństwa sojuszu, a zatem nie powinien być przekraczany. Jeśli tak, to przyjęcie nowych członków powinno powodować redukcję uzbrojenia tego nowego ugrupowania tak by po doliczeniu armii nowych członków nadal pozostawało w sumie tyle samo ile przed rozszerzeniam. To był pierwszy postulat rosyjski. Drugim postulatem była koncepcja rozróżnienia między narodowymi limitami i limitami terytorialnymi.Limity narodowe ( lub krajowe, ale poprawność polityczna wzbrania używania terminu narodowe, niektórzy uważają,że to jest zbyt nacjonalistyczne, ale w językach zachodnich jest National Limits) to jest stan sił zbrojnych danego państwa , trzymając się przykładu Polski 1720 czołgów dla wojska polskiego. A limit terytorialny jest to stan liczebny sił na danym terytorium, czyli np. na terytorium Polski bez wgłębiania się w szczegóły czy to wojsko polskie czy są to wojska sojusznicze na terytorium Polski. W ujęciu rosyjskim przyjęcie zasady limitów terytorialnych dla danego państwa miałoby ten skutek praktyczno-polityczno-wojskowy, że po rozszerzeniu NATO w razie wprowadzenia na obszar Polski wojsk sojuszniczych, wojsko polskie musiałoby zniszczyć stosowne ilości sprzętu i rozpuścić stosowną ilość żołnierzy.Oczywiście nie chodziło tu o odwzorowanie tego, co do jednego żołnierza czy do jednej armaty. Były propozycje pewnych wariantów, Rosjanie proponowali 5 %, jeśli wojska sojusznicze będą wprowadzone na teren np. Polski( mówiono jakiegoś państwa, ale wiadomo było że chodzi o Polskę) , którego rozmiary będą przekraczały 5 % sił kraju goszczącego, to wtedy ten kraj jest zobowiązany do redukcji własnych sił po to by utrzymać limit dla danego terytorium.Ta propozycja była poparta przez Niemców i Francuzów i oprotestowana przez Polaków, po 8 rundach negocjacji z USA i uzyskaniu poparcia ze strony Turcji i Norwegii dyplomacja polska wygrała ten pojedynek z Rosją, nie ma takiego zakazu i nie obowiązują narodowe limity terytorialne. W związku z tym pomimo że NATO wydało deklarację, że nie zamierza rozmieszczać liczących się sił zbrojnych na terenach nowych członków, ale deklaracja ta była niezbyt wyraźna , tym bardziej było powiedziane że w danym momencie nie zamierza, ale gdyby sytuacja się zmieniła( napięcie wzrastało) deklaracja ta mogła ulec zmianie natychmiast.Różnica była taka, że przy wersji niemiecko-fracusko-rosyjskiej na teren Polski można było wprowadzić 1 lekką brygadę, a przy obowiązującej obecnie wersji można wprowadzić 2 ciężkie dywizje, w ramach CFE, czyli 4 razy więcej wojska.Zwracam uwagę Państwa że to był rok 1995-1996 i na koalicję która się ówczas zawiązała- rosyjsko-fran.-niem.Istotnym elementem prowadzonej gry politycznej było zatem rosyjskie dążenie do wykorzystania negocjacji o traktat CFE jako instrumentu w ograniczeniu czy chociażby opóźnieniu lub jak się uda niwelacji skutków rozszerzenia NATO na Europę Środkową. Zgoda na przesunięcie części terytoriów obszarów flankowych do strefy tyłowej oznaczała wzrost zbrojeń rosyjskich na danym obszarze . Zostało szczególnie dotkliwie odczute przez państwa bałtyckie i z tego powodu Litwa, Łotwa, Estonia, wówczas jeszcze nie będące kandydatami do NATO , proszę pamietać, że to jest 2 poł. lat 90-ych, były mocno zagroożone. O ile Rosjanom łatwo można było usprawiedliwić tego typu posunięcia na płd, gdzie toczyła się wojna w Czeczenii, o tyle trudno było wyjaśnić po co zwiększona koncentracja sił wojskowych w regionie bałtyckim.Raczej niepoważnie brzmiałyby deklarowane przez Rosję obawy, że boi się ona najazdu ze strony któregoś z tych państw(Litwy, Łotwy, Estonii lub Finlandii). W związku z tym wszystko to wydawało się dość zagadkowo, a zważywszy na wydane w 1994 roku, specjalny dekret prezydenta Jelcyna po incydencie na dworcu centralnym w Warszawie, gdzie polska policja pobiła rosyjskich handlarzy, pacyfikując zresztą walki wzajemne między nimi. Zostało to wykorzystane przez dyplomację rosyjską na ogłoszenie dekretu, zezwalającego na użycie wojska rosyjskiego poza terytorium Federacji dla obrony obywateli rosyjskich. W istocie nie chodziło o gest antypolski, to raczej pozwoliło na ukazanie, w tym przypadku dyplomacji rosyjskiej zależało na tym by to tak wyglądało . Faktycznie była to groźba skierowana przeciwko tzw. bliskiej zagranicy, czyli właśnie m.in. państw bałtyckich, gdzie szczególnie na Łotwie i w Estonii istniały tzw. inter-dwiżenia, czyli ruchy ludności rosyjskojęzycznej, kontestującej niepodległość państw bałtyckich. Ponieważ i na Łotwie i w Estonii w tym czasie było jeszcze nieco ponad 30% Rosjan (teraz nieco poniżej 30%) jest obecnie problemem w stosunkach unijno-rosyjskich, bo Rosja podnosi kwestię rzekomego gwałcenia praw obywatelskich ludności rosyjskiej w państwach bałtyckich. Rzekomego, bo należy odróżnić prawa ludzkie od praw obywatelskich. Prawa ludzkie tej ludności nie są gwałcone, nikt Rosjan nie prześladuje,natomiast nie mają oni praw obywatelskich, nie mogą głosować ani sami nie mogą być wybierani, albowiem są to potomkowie bądź jeśli chodzi o ludzi starszych-nie potomkowie, a sami są komunistami, osadzonymi tu w czasie okupacji sowieckiej po 1943 roku. W związku z tym rządy w Tallinie i Rydze uznaly, że nie mają obowiązku prawnego uznawania legalności pobytu tych ludzi, i zaliczanie ich w poczet własnych obywateli i obywatelstwo Łotwy i Estonii mają ci, którzy są obywatelami sprzed 1940 roku, bądź są ich potomkami, też ci co wystąpili o naturalizację i przeszli odpowiednie procedury,czyli znają język, zdali stosowne egzaminy i tak dalej.Natomiast nie jest tak, że wszyscy którzy w dniu odzyskania niepodległości, którzy mieszkali na terytorium Łotwy i Estonii zostali zaliczeni w poczet obywateli tych państw. Tak nie jest, dlatego ok.30%obywateli tych krajów nie mają obywatelstwa.Rosjanie mają status obcokrajowców na tym terytorium.
Dygresja ekonomniczna:
Można się spotkać z tezą, że Estonia jest jednym z najszybciej rozwiajających się krajów w Unii Europejskiej, co jest skutkiem m.in. wprowadzenia tam podatku liniowego i otwarcia się na gospodarkę pozostałych krajów. Jakie są przyczyny tego?Po pierwsze Estonia to jest rynek konsumencki wielkości minimum 400tys., tak trochę jak Warszawa, a zatem jego ochrona przez protekcję celną jest nonsensowna z samej istoty i trudno porównać 400tys. do 38mln. w przypadku Polski.Po drugie wprowadzenie podatku liniowego było proste politycznie, albowiem te grupy społeczne, które mogłyby sprzeciwiać się takiemu rozwiązaniu to Rosjanie, nie mają praw obywatelskich,nie głosują, nie stworzą żadnej Samoobrony, nie będą protestować, politycznie ich nie ma. Pewien pomysł, który jest ekonomicznie rozsądny, jest jednocześnie politycznie forsowalny. I na tym polega różnica.Chciałbym żebyście Państwo dostrzegli to,nie zawsze jest tak, że to co jest ekonomicznie rozsądne jest wykonalne , bo można,w demokratycznym kraju oczywiście, przegrać wybory razem ze swoją racją teoretyczna i nic z tego nie będzie. Radykalizm jest uzasadniony, ale wtedy gdy ma szansę na sukces.W przypadku Estonii wyborcy estońscy z ogromną satysfakcją zrzucili ciężar reform ekonomicznych dla kolonistów rosyjskich, szczególnie tym się nie przejmując.
Wracając do traktatu CFE. Przeciwko zmianom w strefach flankowych wystąpiła Finlandia, która nie była członkiem traktatu, albowiem Fin. jest krajem neutralnym, nie jest członkiem NATO ani Uk.War. w związku z czym nie brała udziału w tym porozumieniu. Tymczasem poza jej wiedzą zgodzono się na podwojenie sił rosyjskich na granicy ros.-fińskiej. To pozostało odebrane jako lekceważenie interesów państw neutralnych, ale jak wiadomo nieobecni nie mają racji , nie będąc przy stole obrad mogli protestować teoretycznie, ówczesny przywódca opozycji litewskiej Vytantas Landsbergis, przewodniczący parlamentu w okresie odzyskiwania niepodległości, znany, jest dotychczas zresztą posłem w parlamencie europejskim, wówczas zgłosił jako żądanie rekompensaty za uszczerbek bezpieczeństwa litewskiego w związku z faktem, że liczba czołgów rosyjskich na granicy litewskiej, łotewskiej, estońskiej, miała wzrosnąć do sześciuset w związku z tym Landsbergis zażądał wyposażenie armii litewskiej w 600 pocisków przeciwpancernych najnowszej klasy w ramach rekompensaty, a kiedy to się okazało niemożliwe, przyjęcie do NATO jako najwyższe zadośćuczynienie polityczne za obniżenie bezpieczeństwa. Były to chwyty retoryczne, ale wyzywały stosunek słabiutkich militarnie państw bałtyckich do decyzji podejmowanych na wysokim szczeblu, przez główne strony traktatowe, które szczególnie w r.1996 miały charakter porozumienia de facto dwustronnego.31 maja 1996 roku doszło do porozumienia amerykańsko-rosyjskiego, które później zostało faktycznie wykonane przez pozostałych kontrahentów traktatu CFE, także Wschodu jak i Zachodu,był to jeden z rzadkich przypadków tak demonstracyjnego ustalenia czegoś między wielkimi i narzucenie mniejszym, zwykle to się robi bardziej dyplomatycznie.
W traktacie CFE określono także warunki stacjonowania wojsk poza obszarami własnych państw macierzystych dosyć oczywiste, tzn. zgoda rządu zapraszającego, dotyczylo to przede wszystkim Rosji z uwagi na toczące się konflikty w Naddniestrze, a także Gruzji, wtedy rządził świeżo wyniesiony do władzy po przewrocie inspirowanym przez Moskwę Eduard Szewardnadze, odbierano to jako zatwierdzenie istniejącego stanu. Gruzja zresztą zrzekła się części swojego limitu na rzecz Rosji, w tym czasie takie były stosunki ros.-gruzińskie po obaleniu Zwiada Gamsuchardii. Bardzo ważnym aspektem jest istnienie baz na obcym terytorium, bardzo istotne jest to, że w ramach traktatu CFE było jedno państwo wymienione z nazwy, gdzie w tekście traktatu CFE zakazano Rosji stacjonowania sił zbrojnych na jego terytorium, tym państwem był Azerbejdżan na flance południowej.Często mówi się że jest to dowód na to, że amerykańskie koncerny naftowe uczyniły dla niepodległości Azerbejdżanu więcej niż państwa. Tak rzeczywiście było. Perspektywa ropy z Baku zadecydowała o tym, że Azerbejdżan jako jedyny kraj postsowiecki miał tego typu zabezpieczenie w zakresie zakazu rozmieszczania baz rosyjskich na jego terytorium.
Traktat jest do dziś umową obowiązującą, jest na ogół wykonywany. Rosja wprowadziła rozmaite zmiany dotyczące przesuwania wojsk do rozmaitych kategorii. Część sprzętu wycofano za Ural, szczególnie wycofywano na pocz. lat 90-ych z terenów NRD, Polski, Czechosłowacji.Istniał silny nacisk szczególnie na zliberializowanie reżimu na flance południowej, wiązano to zarówno z wojną na Kaukazie jak i z tym, że jest taniej rozmieszczac jednostki na płd niż na mroźnej płn( ze względu na konieczność budowania solidniejszej infrastruktury by przetrwać zimę). Jednocześnie nie da się ukryć, że dokonano olbrzymie redukcje po jednej i drugiej stronie, oczywiście poza równie olbrzymimi, mającymi poważne znaczenie finansowe redukcjami broni strategicznej , właśnie redukcje w zakresie sił konwencjonalnych są przykładem tzw. renty pokojowej czy odprężeniowej, czyli tego zysku tych zaoszczędzonych pieniędzy, jakie zostały zachowane, a nie wydadkowane w skutek zaniku rywalizacji po zakończeniu zimnej wojny. Jednakże rzecz nie okazała się aż tak intratna jak się spodziewano, albowiem niszczenie sprzętu, jak wykazalo doświadczenie jest niezwykle kosztowne. W tym zakresie dość duże sukcesy jeśli chodzi o skuteczność niszczenia, a jednoczesnie niskie koszty technologii odnotowała Polska. Polacy wymyślili prosty sposób niszczenia czołgów, mianowicie spuszcza się na czołg olbrzymią stalowo-betonową kulę, która go miażdży , co powoduje zaoszczędzenie pieniędzy wydawanych na klasyczne metody niszczenia sprzętu cięcia palnikami blach pancernych , co dużo kosztuje. Ten sposób był opatentowany, sposób wykorzystywany do dziś.
Chciałbym żebyście zapamiętali Państwo:wcześniej był to traktat terytorialno-blokowy, jego istotą było ograniczenie 5-u rodzajów uzbrojenia,w ramach stref traktatowych o różnym stężeniu zagęszczenia zbrojeń . Pojawia się konieczność jego renegocjacji wraz ze zmianą sytuacji politycznej.Istotnym elementem tych negocjacji było dążenie Rosjan do zminimalizowania skutków rozszerzenia NATO, że istniał problem sporu o strefy flankowe.Chciałbym żebyście Państwo mogli wyjaśnić na czym ten problem polegał. Oczekuję znajomości takich terminów jak:kaskading, narodowe limity terytorialne, zasada kolektywnej wystarczalności.
Funkcjonowanie kontroli powietrznej NATO w Europie
Związane jest to z państwami bałtyckimi i z perspektywą dalszego rozszerzenia sojuszu. W pierwszych 3-ch miesiącach r.2006 dozór nad przestrzenią powietrzną państw bałtyckich(Litwy, Łotwy,Estonii) sprawowalo wojsko polskie. Jest to misja wykonywana w ramach tzw. Air Policing Mission, czyli misji ogólnonatowskiej strzeżenia przestrzeni powietrznej nad terytorium Paktu Północnoatlantyckiego. W sytuacji, gdy niektórzy członkowie tego Paktu, w tym przypadku Litwa, Łotwa i Estonia są tak drobnymi państwami żre nie maja własnych sił powietrznych , ponieważ jednak NATO odpowiada za bezpieczeństwo całości swego terytorium, w związku z tym nie może być tak, że jakiś fragment nie będzie miał osłony powietrznej, stąd też zorganizowano misję rotacyjną, wielonarodową i większe państwa NATO po kolei w poszczególnych turnusach trzymiesięcznych, wykonują zadania związane ze strzeżeniem przestrzeni powietrznej nad tymi 3-ma krajami. Jest to zadanie na tyle istotne politycznie, że w poprzednich latach mieliśmy do czynienia z intensywnym naruszaniem przestrzeni powietrznej państw bałtyckich przez lotnictwo rosyjskie. Nasiliło się to szczególnie w 2 poł.2005 r. Rosjanie wszystkiemu zaprzeczali, ale 1 z ich samolotów wskutek awarii spadł na Litwie. To było dosyć kompromitujące dla sojuszu , był to turnus niemiecki , niemieckie myśliwce nie poderwały się z ziemi dla przepędzenia intruza . W związku z tym ten brak reakcji był elementem który mógł stanowić o podważaniu wiarygodności misji sojuszniczej, tym samym osłabial prestiż NATO. Po przejęciu nadzoru przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii przez lotnictwo polskie, incydenty ustały. Myślę, że z dosyć prostego powodu, otóż piloci polscy otrzymali wyraźny mandat polityczny od rządu polskiego, który był naglośniony wystarczająco by Rosjanie wiedzieli, ze takie są wlaśnie rozkazy. Rozkazy były dość jasne- strzelać. Po Polakach funkcję przyjęli Turcy, którzy także nie uchodzą za wybitnych pacyfistów. Więc wydaje się że powaga misji zostala nieco podniesiona. Nie jest to także koniec problemu, albowiem istnieje perspektywa rozszerzenia NATO, w tym również na kolejne drobne państwa zachodnich Bałkanów, na Chorwację, Albanię, Macedonię, to też są kraje których nie stac na stworzenie sil lotniczych z prawdziwego zdarzenia i strzeżenia własnego nieba o własnych siłach, a zatem istnieje prawdopodobienstwo , że wystąpi konieczność zorganizowania kolejnej tego typu misji Air Policing. Ale NATO nie jest UE i nie może podejmować decyzji , co do których wszyscy wiedzą że nie ma czym ich wykonac . Unia czasem robi takie rzeczy, europejskie siły zbrojne z 2003 roku nadal się tworzy. NATO nie może zadeklarować, że utworzy 2 misję kontroli przestrzeni powietrznej nad Albanią Macedonią i Chorwacją po czym tego nie zrobi z powodu braku samolotow. Powstaje rzeczywisty problem, jest to problem do decyzji dla państwa polskiego. Na logikę można wskazać, że uznając rozszerzenie NATO na te państwa bałkanskie jako w sensie wojskowo-technicznym niekorzystne, bowiem niezdolność wypełnienia misji kontroli przetrzeni powietrznej w warunkach natowskich oznacza jedynie obniżenie standartow bezpieczeństwa na całym terytorium NATO, by uzyskać możliwość kontroli na całym terytorium trzeba będzie kontrolować gorzej, rozrzedzić sieć dozoru na rzecz jej rozciągnięcia terytorialnego. Z tego względu jest to dla Polski niekorzystne. Z drugiej strony, skoro Polska występuje jako istotny adwokat poszerzenia NATO na Ukrainę i Gruzję to politycznie jest bardzo niezręcznie protestować przeciwko rozszerzeniu na jakiekolwiek inne państwa, w związku z tym można przypuszczać że Polska nie zaprotestuje przeciwko rozszeżeniu NATO na kogokolwiek. Poprzednim razem to sojusz trzeba było przekonywać do przyjęcia kondydata, tym razem w przypadku Ukrainy jest odwrotna sytuacja, to NATO przekonuje Ukrainę, czyli jest większa wola wewnątrz sojuszu niż w państwie kandydującym.Stanowisko Polski: zgoda bez entuzjazmu na rozszerzenie NATO na państwa bałkańskie wzamian za podtrzymanie generalnej polityki natowskiej otwartych drzwi w stosunku także na Ukrainę i Gruzję.
8