Odkrywcy Neodżungli
Autor: prEDOator
Data dodania: 02.06.2003
Średnia ocen: 4.7 / 6
Ilość głosów: 13
Znam tylko dwa lasy. Jednym jest Las Vegas a drugim właśnie ta zasrana Neodżungla. Za oboma nie przepadam, lecz znacznie wolę ten pierwszy las. Tam przynajmniej nie ma tylu komarów a roślinki nie czychają na twoje życie. Ci goście jednak mają na ten temat nieco inne zdanie. Wyobraź sobie gostka, ubranego w strój kamuflujący, z goglami na łbie, wieloma nożami, zawalonym plecakiem pełnym czujników, pikaczy i innych dupereli. Dać takiemu siatkę na motyle i powiedzieć, że widziało się motyla giganta. I wiesz co? On tam pójdzie! Wejdzie w ten cholerny gąszcz, twierdząc, że robi to dla dobra nas wszystkich. Wróci po jakimś czasie cały obszarpany i wycieńczony i ze zmartwioną miną stwierdzi, że go nie znalazł. Czaisz gościa?!?! Ledwo co przeżył i zamiast się cieszyć martwi się o jakiegoś cholernego motyla!!! Psychole jak już mówiłem. Co oni robą? Badają Neuodżungle. Chcą poznać jej sekrety. Uważają, że może ona być naszą jedyną szansą na przeżycie. Wchodzą tam, zostawiają jakieś czujniki i wracają po nie po pewnym czasie. Następnie odczytują z nich jakieś stężenia, czy inne rzeczy. Niektórzy zbierają robaki by je potem badać, jeszcze inni zrywają roślinki. Ci są najdziwniejsi. Raz widziałem gostka, który do miasta przytachał trzymetrowego chwasta, który prawie odgryzł mu dupsko po drodze. A co najdziwniejsze, to coś cały czas żyło. Przez całą drogę z lasu wiło się i próbowało go dziabnąc a ten debil to doniósł. Nie wiem co się z nim potem stało. Jak tylko to zobaczyłem, stwierdziłem, że goście z Detroit są całkiem normalni i opuściłem tą wiochę. Trzeba im przyznać jednak, że znają tą puszczę jak nikt inny. Ta się przesuwa co jakiś czas a mimo to ci goście "są na bieżąco". Pytasz takiego, gdzie w neodżungli rośnie mleczak gnilak z trzema liśćmi a ten ci z głowy wymienia 100 takich miejsc.
Trzeba jednak przyznać, że te świry do czegoś się przydają. Ich biolodzy to największe spece w stanach. Z tych swoich roślinek i niektórych zwierzaczków potrafią robić leki, narkotyki i inne chemikalia. Niektórzy twierdza, że nawet wytwarzają tornado. Dziwniejsi od nich są jednak Ci, którzy pracują w terenie. Matko boska, nie używają oni w Neodżunglii broni palnej ani materiałów wybuchowych. Twierdzą, że nie chcą jej ranić. Jak więc przeżywają? Mają noże podobne do tych, co goście z Miami, z tym że mają ich więcej. Czasem używają łuków. Bez szans? Nie wiesz co mówisz. Widziałem jak taki koleś władać nożem. Podrzucił puszkę do góry zamknął oczy, rzucił nim i trafił. Skubany, nie wiem jak on to zrobił. Myśleliśmy, że ma wszystko wymierzone więc podchodzę do niego i podrzucam mu puszkę. A ten patrzy przez chwilę na nią, zamyka oczy, rzuca i znowu trafia. Na szczęście nie widziałem jak strzela z łuku. Są naprawdę twardzi, prawdopodobnie większość z nich to goście z Miami, którzy z aligatorów przerzucili się na ogromne pająki, węże i inne świństwo.
Organizacja? Luźna. Najczęściej są to rejonowe grupki złożone z osób o róźnych specjalizacjach. Czasem organizuje się zloty, na których członkowie wymieniają się swymi odkryciami. Założycielem organizacji jest Greg Chrisson, jeden z najbardziej uznanych na biologów na świecie. Ci, co go znają twierdzą, że koleś zna wszystkie tajniki Neodżunglii. Dla większości inncych badaczy jest on swego rodzaju autorytetem.
Nazwa: Odkrywcy Neodżungli, Bushmeni
Przywódca: Greg Chrisson
Miejsce: Grupki zrzeszonych działające na obzreżach Neodźunglii
Liczba członków: 0k. 200
Uzbrojenie: słabe
Animozje i sojusze: Przez większość ludzi, uważani za świrów. Czasami sojusze natury naukowej
Wstęp: dla każdego
Sława: 2