Bezdomność w literaturze XIX w
Są różne rodzaje bezdomności; najoczywistsza z nich to brak miejsca stałego zamieszkania, własnego dachu nad głową. Pisarze i poeci XIX w. rozróżniali jednak kilka innych form bezdomności, jak na przykład: brak ojczyzny, uczucia, brak kontaktów z ludźmi podzielającymi ich poglądy…
AUTORZY romantyczni opisywali bohaterów rozdartych wewnętrznie, pozbawionych ojczyzny wskutek zawirowań historii, bez żadnej tych bohaterów winy osobistej (jeśli patrzymy na to z ich prywatnej perspektywy, można nawet twierdzić, że walcząc w powstaniu, dołożyli wszelkich starań, by ojczyznę wolną odzyskać). Królestwo Polskie było marionetką Rosji i nie miało żadnego znaczenia na arenie politycznej. Rzuceni w świat, z dala od rodzinnego skrawka ziemi, przeżywali rozterki typu `wracać? Nie wracać? Organizować zryw zbrojny na obczyźnie albo iść do powstania czy też nie?'
Oto mamy przykład Kordiana; młodego idealisty, walczącego o swój kraj. Nie pomogła nawet audiencja u papieża, tej ostatniej instancji, ostatniej deski ratunku dla katolickiej Polski. Podobny rodzaj bezdomności występuje także w `Konradzie Wallenrodzie' - przewodząc Krzyżakom, Konrad jest straszliwie sam - nie może znaleźć, nawet szukać bratniej duszy, ponieważ jego misja jest tak tajna. Ojczyzna jest w niebezpieczeństwie, a on nie ma komu się zwierzyć ze zbożnego zamiaru zniszczenia zakonu NMP. (Do walenrodyzmu wszakże odwoływał się współcześnie Kukliński, ale mimo wszystkich odniesień literackich teza, iż nawet zdrada, dla osiągnięcia celów wyższych, jest usprawiedliwiona, nie jest powszechnie akceptowana). Także Gustaw z IV części `Dziadów', utraciwszy miłość swojego życia, miota się bezsilnie w poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. Nawet samobójstwa nie może porządnie popełnić…
TAKI był początek XIX w. Później sprawa trochę się skomplikowała. Pojawiła się `Lalka', a w niej - próżna panna Izabela, wbrew pozorom również bezdomna (umysłowo). Podstarzały, idealistyczny amant Wokulski, wciąż wierzący (albo raczej samooszukujący się) pięknej Lalce i samotnie ginący z rozpaczy (a może rozpoczynający gdzieś w świecie całkiem nowe życie). Pełen cichego tragizmu Rzecki, którego życie składa się ze sprzątania swojego pokoiku, chwil gry na gitarze i opieki nad jednookim pudlem wabiącym się `Ir', wyżalający się kartkom pamiętnika i radujący się spotkaniami z przyjacielem Wokulskim…
Ich bezdomność to smutek ludzi samotnych (psychicznie), porzuconych, „po przejściach” w wymiarze zarówno obywatelskim (patriotyczne i przegrane działania dla zbawienia ojczyzny) jak i prywatnym (niespełniona albo tragicznie przerwana miłość), zapomnianych przez życie - tą okrutną siłą, biegnącą niezależnie od wszystkich starych i samotnych autorów pamiętników.
Wokulski, nie znający zwyczajów klas wyższych i na próżno zabiegający o wąską dłoń panny Izabeli, na zawsze pozostanie tylko czerwonorękim kupcem i niczym więcej. Nie dla niego dyskretny urok burżuazji…
`LUDZIE BEZDOMNI'. Tytuł mówi sam za siebie; jest to niejako podsumowanie całego wieku opisywania posępnych, samotnych, niezrozumianych postaci literackich. Tutaj bohaterowie osiągają szczyt doskonałości w tej delikatnej materii: idealista Judym, pragnący pracować dla ludu, i jego ukochana Joasia, idealistka jak wyżej.
Judym jest lekarzem; bezinteresowny, zaangażowany, prawie święty (może nie tyle papierowy ile aż do bólu wymyślony). Jego bezdomność to niemożność bycia z ukochaną kobietą - Joasia odciągałaby go od obowiązków dobrego doktora w górniczej wiosce. Także jego dawna znajoma, jego żeńskie alter ego, Stasia Bozowska, była (aż do śmierci) kobietą bezdomną: samotna, poświęcona bez reszty obowiązkom nauczycielki, nie miała w swoim sercu miejsca na uczucie (a może to wymarzone uczucie było nazbyt literackie i w zderzeniu w rzeczywistością nie mogło się ostać?).
Joasia to dobra, miła dziewczyna, guwernantka panienek. Zakochana w Judymie, chce z nim pozostać w górniczym zagłębiu i uczyć nieszczęsne, już w łonie matki chore na pylicę lub gruźlicę dzieci, które jej idealistyczny mąż - społecznik będzie leczył. Odrzucona przez idealistę. Cóż to za los dla kobiety.
WIEK XIX jest szczególnie bogaty w bezdomność głównie z powodów narodowych: polskiego państwa nie ma a (zdaniem wielu) polskość jest zagrożona. Trochę jest, trochę jej nie ma, autorzy żyją w biedzie na emigracji - czyż to nie wystarczający powód do pesymistycznych poglądów? Oni zresztą też byli bezdomni, gdyż wieszcząc nową Polskę - gnili na obczyźnie. I choć tak strasznie tęsknili - jakoś nie wracali. Nawet wówczas, gdy powrót nie niósł za sobą żadnych zagrożeń ani dla ich życia, kariery, rodziny czy majątku.