Z Zagorski Spoleczenstwo


0x08 graphic
163

Zdzisław Zagórski

Społeczeństwo

Trzeciej Rzeczypospolitej

Przeobrażenia strukturalne

Wprowadzenie

Na obliczu strukturalnym społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej

W strukturze segmentacyjnej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospo­litej dominują segmenty „hybrydalne" tj. mieszane, niejednorodne i jako takie nie sprzyjają stabilizacji życia społecznego.

Samo zwycięskie wyjście Polaków z komunizmu i rozpoczęta zaled­wie budowa suwerennego społeczeństwa narodowego, na ideałach współ­czesnej „obywatelskosci", nie przesądzają o ich partnerstwie w procesie integracji europejskiej. O równorzędne partnerstwo można walczyć dys­ponując bardziej jednorodnymi i skrystalizowanymi segmentami typu oby­watelskiego. Po upadku komunizmu Polacy żyją tylko w społeczeń­stwie transformacyjnym, postkomunistycznym (Szacki 1994). Nie jest


164

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ono społeczeństwem totalitarnym, ale też jeszcze obywatelskim. Specy­ficzna struktura tego ostatniego może ukształtować się w efekcie prywa­tyzacji, urynkowienia i demokratyzacji, zatem procesów, które przebiegają w Polsce zbyt wolno, już 10 lat (Zagórski 1997). Rychłej możliwości efek­tywniejszej krystalizacji struktury, ku postulowanemu modelowi obywa-telskości, nie sprzyja wiele okoliczności. Najważniejszymi są jednak: 1. odziedziczony „bagaż totalitarny" oraz 2. nadmierne otwarcie gra­nic i systemów krajowych. Bagaż ów to realnosocjalistyczne, „stare", wy­generowane w toku rzekomego dochodzenia do komunizmu, systemy, a zwłaszcza obce obywatelskości segmenty. Dominują one w strukturze klasowo-warstwowej społeczeństwa. Są to zwłaszcza klasy antyrynkowe, czyli „garnuszkowe", a także tradycyjne zawody rolnicze w strukturze za­wodowej. „Nowe" systemy i segmenty — zwłaszcza systemy rynkowe i klasy prywatnowłasnościowe — powstające w efekcie prywatyzacji, uryn-kowiania i demokratyzacji oraz systemy modernizowane, funkcjonują juz zatem w toku transformacji, tj. poimperialnej przebudowy. Z natury rzeczy nie są one dostatecznie przygotowane nie tylko do obsługi spotęgowanych potrzeb odradzającego się społeczeństwa narodowego Polaków, ale także do obrony ich żywotnych interesów narodowych (Sakson 1998, Cieślar-czyk 1998).

Po upadku komunizmu, czyli „gromadnościowej utopii" — jak ma­wiał klasyk naszej socjologii Feliks Koneczny (1977) — wzmogła się w Polsce ekspansja obcych systemów i grup. Także mafie i międzynarodo­we grupy przestępcze rozpoczęły rywalizację o wpływy na obszarach do­tąd zamkniętych — „za żelazną kurtyną". W sumie obcy kapitał mniej jeszcze modernizuje nasz kraj a bardziej eksploatuje. Wymyka się on kon­troli niedostatecznie jeszcze sprawnych systemów podatkowych państwa (Bortner 1995, Ziegler 1998). Obecnie w bankowości udział kapitału obce­go wynosi 48%, w Europie Zachodniej tylko kilka.

Chociaż od łagodnego, „okrągłostołowego" upadku komunizmu w Polsce (PRL-u), nie jest nasze społeczeństwo totalitarnym, zamknię­tym, realnosocjalistycznym, to zwłaszcza, z uwagi na wskazany „bagaż", po tak krótkim okresie, nie może być jeszcze społeczeństwem w pełni demokratycznym, otwartym, kapitalistycznym (Dahrendorf 1992, 1994). Okres transformacji to zaledwie podjęta przez Polaków próba wyjścia z komunizmu (Staniszkis 1994, Wnuk-Lipiński 1996), a ściślej z odziedzi-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 165

czonej po nim „niewoli strukturalnej", poimperialnej (Zagórski 1993). Wła­śnie stan tej specyficznej niewoli konstytuuje układ systemów i segmen­tów „bagażu totalitarnego" i „nadmiernego otwarcia"J Wystarczy przypo­mnieć, iż rozwinięte społeczeństwa obywatelskie ich obecnych form struk­turalnych nabierały ponad dwieście lat, w naturalnym toku rozwoju. Prak­tycznie nie zaznały one komunizmu sowieckiego, zwłaszcza „jazdy" przez dziesięciolecia na „wstecznym biegu historii". Dziś jest też im zupełnie obca próba wychodzenia ze „ślepej uliczki komunizmu", co więcej, te wła­śnie społeczeństwa, mając wcześniej kolonie i niezłe warunki doskonale­nia systemów społecznych i grup, w okresie „zimnowojennego" zamknię­cia bloków społeczeństw, w tym zwłaszcza imperium sowieckiego, od lat sześćdziesiątych, spotęgowały bezrobocie i ubóstwo. Na przykład stopa bezrobocia Europy Zachodniej wzrosła z 2% do 13% (1998). W takiej sytu­acji jej kraje, prąc ku pełniejszemu otwarciu granic i systemów krajów Europy Środkowo-Wschodniej, bez większego wysiłku, w zakresie podno­szenia efektywności swoich systemów, rozwijając ekspansję zewnętrzną, mogą łagodzić swoje wewnętrzne problemy społeczne kosztem krajów post­komunistycznych. Niejedno przedsiębiorstwo, które jest dziś w Polsce zwal­niane od podatków padłoby wcześniej ofiarą konkurencji na rynku zachod­nim, mnożąc bezrobotnych i ubogich „obywateli" Unii Europejskiej. Jest niewątpliwie prawdą, iż tzw. „podklasa" społeczeństwa obywatelskiego (underclass) — nie korzystająca z jego praw politycznych, socjalnych i go­spodarczych — jest głównie osobliwością społeczeństwa amerykańskie­go, jako pochodna długotrwałego bezrobocia (Dahrendorf 1992). Jej udział w społeczeństwie amerykańskim szacuje się na poziomie 1-5 % ogółu lud­ności, lub 43% „biednych".

Żywot społeczeństw komunistycznych — tj. zmierzających przez so­cjalizm i totalitaryzm do rzekomej „bezklasowości" — był przynajmniej o 2/3 do 3/4 czasu historycznego krótszy niż społeczeństw obywatelskich. Wystarczyło to jednak komunistom by na tyle zburzyć fundamenty mię­dzywojennego społeczeństwa obywatelskiego, np. w Polsce, że trzeba je dziś budować „od nowa". Owymi fundamentami są własność prywatna i rynek w sferze gospodarki a klasy rynkowe i zarazem prywatnowłasno-ściowe w strukturze klasowej społeczeństwa.

Wygenerowane w PRL-u i pozostawione jako „bagaż" klasy anty-rynkowe, czy „garnuszkowe" — przygotowywane do „czerpania" ze współ-


166

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
nego „kotła komunizmu" — mają jeszcze przewagę w strukturze społe­czeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej. Z natury swojej genezy i funkcji są one zupełnie obce postulowanemu społeczeństwu obywatelskiemu. Nie będzie ono mogło zaistnieć jako suwerenne społeczeństwo narodowe w Polsce, gdy nie zostaną owe klasy zredukowane do roli „mniejszości" strukturalnej lub zupełnie „zmarginalizowane".

Poza klasami „garnuszkowymi" oraz warstwami socjalnymi —jako pochodnymi zastąpienia rynku scentralizowanym systemem reglamenta­cji dóbr konsumpcyjnych — antyobywatelski i przeważnie antynarodowy charakter mają elity postkomunistyczne (Nowak 1998). Stały się one taki­mi przez pozostawienie ich — w efekcie porozumień „okrągłostołowych" — w zupełnie zmienionej sytuacji geopolitycznej na szczytowych pozy­cjach władzy. Nowa sytuacja wymagała tylko z ich strony zwrotu o 180°, w zakresie świadczonych „usług politycznych". Z komunistycznych, ob­cych Polakom, stały się one elitami przeważnie kosmopolitycznymi. Nie jest dla nich ważna obrona interesów narodowych — wcześniej zwalczali je jako komuniści — lecz samo sprawowanie władzy, a i nie gardzenie jej profitami.

Wraz z postępami prywatyzacji, urynkowienia i rzeczywistej demo­kracji obywatelskiej postkomunistyczne klasy „garnuszkowe" i elity mogą stać się marginesem społecznym, dlatego blokują możliwymi sposobami owe procesy. Przede wszystkim ułatwia im to „większościowa" pozycja strukturalna tych klas oraz rodzenie się zaledwie elit liberalnych i prawi­cowych. Przekłada się owa pozycja na arytmetykę „proceduralnej demo­kracji". Jest ona cechą rzeczywistości postkomunistycznej w sferze poli­tyki. W związku z tym mamy do czynienia z dyktaturą segmentów „gar­nuszkowych" i elit postkomunistycznych, w efekcie „większościowego" sumarycznego werdyktu wyborczego; bądź tylko z dyktaturą struktural­ną tych segmentów.

Jeśli bowiem reprezentacja parlamentarna klas „garnuszkowych" jest tylko parlamentarną „opozycją", najskuteczniejszymi środkami nacisku na rządy koalicyjne — w zakresie wymuszania przywilejów „osłonowosocjal-nych", czy „garnuszkowych" — są: demonstracje uliczne, okupacje bu­dynków rządowych, blokady dróg, a także strajki. Te formy wymuszania przywilejów, przez wykorzystywanie „większościowej" pozycji struktural-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

167


0x08 graphic
nej nie są zaliczane do środków demokracji obywatelskiej. W istocie dzia­łania tych „ofiar komunizmu" stają się korzystne dla „obcych" kosmopoli­tycznych elit i kapitału destabilizujących życie Polaków. Przez to też daje się nie tylko utrwalić stereotyp o rzekomej ich historycznej niezdolności państwotwórczej, choć miewali oni nie tylko swoje Rzeczypospolite I i II, państwa emigracyjne, podziemne i buforowe ale i współczesnej. Skutecz­ność pozainstytucjonalnych działań segmentów anty rynkowy eh, kosz­tem rodzących się klas prywatnych przedsiębiorców i pracowników na­jemnych sektora prywatnego dowodzi, iż w Polsce nie tylko nie ma skry­stalizowanego społeczeństwa obywatelskiego, którego „większością" w strukturze klasowej są klasy rynkowe, zwłaszcza zaś prywatnych przed­siębiorców; ale także demokracji „konstruktywno-podmiotowej". Jest ona czynnikiem ładu, tego społeczeństwa. Zasadniczo różni się też ona od de­mokracji „proceduralno-wyborczej" okresu transformacji postkomunistycz­nej, „antyobywatelskiej".

Można przypuszczać, iż taki stan rzeczy będzie trwał dopóty, do­póki klasy i warstwy postkomunistyczne nie przekształcą się w dosta­tecznym stopniu w klasy rynkowe i zarazem prywatno własnościowe. Przechodząc różne stadia „hybrydalności", tj. „zmieszania" w zakresie czerpania środków egzystencji z różnych źródeł mogą się one z segmen­tów „garnuszkowych" stać „rynkowymi", „przedsiębiorczymi". Proces „hybrydyzacji" jest w Polsce zaawansowany. Segmenty hybrydalne są „większością" struktury klasowo-warstwowej. Przez to nie jest ona czyn­nikiem ładu. Jest nim zwłaszcza struktura jednorodna, skrystalizowana. Z jednej strony upadają stare systemy antyrynkowe, w tym transforma­cyjna reglamentacja „socjalnooslonowa", różna od ustrojowo-totalitarnej PRL-u, będąca ostoją panowania państwa — partii w rzekomym marszu do komunizmu. Z drugiej zaś rodzą się nowe systemy rynkowe i zabez­pieczeń socjalnych. Te ostatnie obejmują: bezrobotnych, emerytów, ren­cistów, jako warstwy jeszcze na utrzymaniu innych. Są one co prawda, jako warstwy socjalne, powiązane ściślej z własnością prywatną, to jed­nak nadal zależne od działania scentralizowanego systemu reglamentacji dóbr konsumpcyjnych. Jeśli następuje przewaga rynkowych i zarazem prywatnowłasnościowych źródeł egzystencji, nad centralnie reglamen­towanymi — „socjalnoosłonowymi" — z segmentów hybrydalnych, po­tencjalnie i realnie, rodzą się klasy rynkowe, przedsiębiorcze, w tym kla­sa średnia. Ta zaś jest jak wiadomo ostoją społeczeństwa obywatelskie-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
168 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

go i demokracji. Nie były i nie mogą być ową ostoją segmenty hybrydal-ne, a tym bardziej „garnuszkowe".

Dłuższe blokowanie narodowej prywatyzacji i rozwoju narodowego rynku może także w Polsce zaowocować ostrą formą dyktatury postkomu­nistycznej i (lub) utratą suwerenności. Ostoją strukturalną tej dyktatury są bowiem segmenty „garnuszkowe". Są one żądne raczej „jałmużny" niż politycznej dyktatury jako takiej. Przykłady Rosji, Białorusi, Rumunii są tu wymowne. W Polsce „lepperiada" — jako ruch osobliwych klas regla­mentowanych w gospodarce rolnej, antyrynkowej — mieści się w katego­rii deficytu prywatnowłasnościowej struktury gospodarki oraz wysokiego równocześnie dotowania państwowego dla rolnictwa. Lepperiada jest przy tym ewidentnym wyrazem braku w Polsce rozwiniętych, obywatelskich form demokracji w tym instytucjonalizacji konfliktów społecznych.

Aż 81% Polaków, wg lutowego sondażu OBOP 99, usprawiedliwiło lepperowskie „blokady dróg" jako jedyny sposób, który skłonił rząd do zajęcia się sprawami wsi, dodajmy postkomunistycznej. To ją komunizm sparaliżował bowiem na lata w naturalnym rozwoju, przez „pegeeryzację" i kolektywizację. Wczesny zaś drapieżny kapitalizm wewnętrzny i zewnętrz­ny uczyniły z chłopa polskiego obiekt podwójnego wyzysku. On też, jako chłop, w znacznym stopniu indywidualnosektorowy twór PRL-u, nie ma­jąc dostatecznej reprezentacji parlamentarnej, wziął przykład z innych klas „garnuszkowych" w swoim proteście. Przy tym zasadnie broni on dziś zie­mi polskiej, jak niegdyś przed komunistami.

Samo społeczeństwo transformacyjne w Polsce, z podniesionych wyżej względów, nie jest społeczeństwem gruntownej, czy radykalnej zmiany systemowej. Niektórzy obrońcy komunizmu transformacją obej­mują zarówno „wchodzenie do komunizmu", jak i „wychodzenie z niego". Likwidują oni w ten sposób, z historii, nie tylko społeczeństwo totalitarne typu sowieckiego ale także transformacyjne, postkomunistyczne (Siciński [red.] 1998). Tymczasem społeczeństwo postkomunistyczne — bo nie zi­ściła się wcześniej postulowana „gromadnościowa utopia" — jest ciągle stającym się społeczeństwem. Nie ma ona i nie może mieć żadnej gwaran­cji rychłego zrzucenia „bagażu komunistycznego". W Polsce społeczeń­stwo to ma potencjalną szansę przekształcenia się w społeczeństwo oby­watelskie, narodowe. Jest to takie społeczeństwo w którym dominuje naj-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

169


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
prężniejsza nacja, za pośrednictwem państwa. To ostatnie jest bowiem polityczną organizacją społeczeństwa na terytorium kraju dominującej na­cji. Ostoją tej ostatniej jest zaś względnie rozwinięta jednak „większościo­wa strukturalnie klasa średnia. Jest ona równocześnie klasą obywatel­ską. Bez jej wzrostu do poziomu „większości" strukturalnej nie jest możli­we zniesienie przez Polaków „niewoli strukturalnej". Bez tego nie mogą stać się oni podmiotowym aktorem integracji europejskiej. Ta zaś jest czę­ścią szerszego procesu integracji cywilizacyjnej Zachodu (por. Z. Brzeziń­ski 1998, Therborn 1998). Jej przejawem stało się już, co prawda przyję­cie, Polski do struktur euroatlantyckich — NATO. Jednak Wojsko Polskie nie jest jeszcze w stanie, jako wojsko transformacyjne pełnić takich funk­cji jaką pełnią wojska rozwiniętych społeczeństw obywatelskich. Kondy­cja wojsk narodowych zależy od kondycji strukturalnej społeczeństw, a także od zdolności definiowania i obrony interesów narodowych przez elity na­rodowe i inne segmenty społeczeństw obywatelskich. W Polsce istnieje deficyt inteligencji narodowej, przy wyraźnej dominacji elit postkomuni­stycznych, rzekomo lepiej przygotowanych do rządzenia. Polskie przysło­wie zawiera w tej kwestii ważną sentencję: „na bezrybiu i rak jest rybą".

Integracja społeczeństwa Polski ze społeczeństwami obywatelski­mi Unii Europejskiej jest zatem możliwa za kilka lat, o ile zdoła ono stać się już bardziej skrystalizowanym społeczeństwem obywatelskim. Będzie to równoznaczne z jego zdolnością do uwolnienia się od „niewolących" je struktur, systemów i grup postkomunistycznych. Od tego zależy rozwój podmiotowości obywatelskiej Polaków.

Przy „nieładzie", w warunkach rozpoczętej „gry na wielkiej sza­chownicy" — według określeń Zbigniewa Brzezińskiego — o nowy, być może sprawiedliwszy ład międzynarodowy i wewnątrzspołeczny trzeciego tysiąclecia, dużego znaczenia nabierają zintensyfikowane, jednak słabo kon­trolowane procesy społeczne. Efekty: 1. globalizacji, 2. integracji cywiliza­cyjnych, 3. rywalizacji między cywilizacyjny eh, 4. partykularyzacji etnicz­nych, 5. transformacji systemowych, 6. regionalizacji i 7. lokalizacji, w co­raz większym stopniu kształtują realnie istniejące, odziedziczone struktu­ry segmentacyjne poszczególnych społeczeństw. Za sprawą jakości i odpo­wiednich korzystnych, bądź niekorzystnych udziałów segmentacyjnych, w swoich strukturach, społeczeństwa, mogą stawać się „statystami", przed­miotami „gry na wielkiej szachownicy", bądź podmiotowymi aktorami. Je-


170

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
śli będą tymi ostatnimi to zwłaszcza od nich, i efektów wzajemnej ich ry­walizacji, będzie zależało tempo wskazanych procesów. Te zaś zwrotnie będą kształtowały struktury segmentacyjne obywatelskości współczesnej.

Społeczeństwu polskiemu może potencjalnie i realnie przypaść pod­miotowa rola wraz z innymi społeczeństwami, zwłaszcza z Francją, Niem­cami i Ukrainą, w zakresie stabilizacji wyłaniającego się ładu cywilizacyj­nego na terenie Euroazji. Rosja stanowi bowiem zagrożenie raczej swoją słabością strukturalną i „bezładem" „hybrydalną" i zarazem bardzo spato-logizowaną sferą publiczną niż „mocarstwowością roszczeniową". Przez to stworzyła ona po upadku komunizmu „czarną dziurę" w tym regionie świata. Jak zauważył Zbigniew Brzeziński, należy ją „wypełnić" w intere­sie uczestników tworzących nowy ład światowy. Chociaż Amerykanie peł­nią rolę hegemona wyłaniającego się ładu — jeśli nie „żandarma świata" i równocześnie lidera integracji cywilizacji zachodniej, to na arenie mię­dzynarodowej pojawili się, po rozpadzie ładu „zimnowojennego", nowi ak­torzy. Są to tzw. wielkie „plemiona światowe" w nowych rolach. Rywalizu­ją one otwarcie o przywództwo integrujących się cywilizacji, traktując je jako zasadnicze komponenty nowego ładu światowego. Żydzi, Japończycy, Chińczycy, Arabowie, Indusi, Rosjanie a także Niemcy, Francuzi, Anglicy są owymi aktorami. Walczą oni o prymat w jakiejś enklawie cywilizacyjnej, bądź w cywilizacji jako całości. Pozycja Amerykanów jest zatem szczegól­nie „bezkonkurencyjna".

O przywództwo zachodnioeuropejskie rywalizują Niemcy, Francuzi i Anglicy. Jego zdobycie i utrzymanie nie jest jednak możliwe bez odpo­wiedniego poparcia tych głównych rywali przez środkowo- i wschodnio­europejskie narody średnie i małe. Do tych pierwszych zaliczani są Polacy. Na „szachownicy" jest potencjalnie miejsce dla wszystkich narodów, o ile potrafią one z nowej historycznej szansy skorzystać. Jest również na tej­że szachownicy miejsce dla odzyskujących suwerenność Litwinów, Cze­chów, Węgrów, Estończyków... Wiele zależy od tego, czy potrafią one w odpowiednim czasie zdefiniować i obronić swoje interesy. We współcze­snym świecie jest to możliwe. Sprzyja temu, nawet wola demokratyzacji stosunków międzynarodowych. Wykluczając użycie broni atomowej, na rzecz zgniecenia suwerenności, przy zdecydowanej przewadze militarnej, nie poradziły sobie z determinacją niepodległościową, nawet małych naro­dów, takie mocarstwa jak USA i ZSRR. Suwerenności skutecznie bronili


0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 171

bowiem: Wietnamczycy, Afgańczycy, Czeczeni.... W Europie, może poza Bałkanami (Altermatt 1998), już dawno uświadomiono sobie bezsens prze­lewania wielkiej ilości krwi za maty skrawek ziemi (Ziółek 1997). Prze­to, jeśli nie wojna, to tylko skuteczna, a nawet wyrafinowana, ekspansja systemowa stają się coraz intratniejszym instrumentem walki narodów o utrzymanie pozycji i suwerenność . Dotyczy to zarówno relacji: narody wielkie — małe, jak i równorzędne (Zagórski 1998). Wiele wskazuje zaś na to, iż bez współuczestnictwa średnich i małych narodów, w stanowie­niu reguł nowego ładu światowego, ład ten nie może być trwały. Społe­czeństwa narodowe, o względnie skrystalizowanych systemach i grupach, są bardziej zdolne do osiągania sukcesów w rywalizacji pokojowo-syste-mowej, niż społeczeństwa o strukturach i systemach hybrydalnych. Te ostatnie ma niestety społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej. Korzysta ono, jak inne, z pokoju i chaosu pokomunistycznego. Jeden i drugi nie mogą trwać „wiecznie". Interesowna pomoc „stabilizacyjna" Zachodu dla Polski może niewątpliwie przynieść obopólne korzyści, o ile Zachód nie będzie czynił zasadniczym celem swojej rzekomej pomocy „domina­cją". Wzbogacanie cywilizacyjne Zachodu było i powinno być również udziałem narodów średnich i małych. Tylko wtedy cywilizacja zachodnia zdoła podjąć urozmaiconą i efektywniejszą współpracę z innymi cywili­zacjami świata, czy też dziś, tylko z ich potencjalnymi liderami, wymie­nionymi „plemionami światowymi".

Główny problem badawczy socjologii polskiej w warunkach trans­formacji postkomunistycznej można wyrazić następującym pytaniem: czy przy obecnej kondycji strukturalnej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospo­litej jest ono w stanie podjąć wyzwania współczesności, by stać się rychło podmiotowym aktorem w budowie nowego ładu cywilizacyjnego? Dzięki odpowiedniej kondycji strukturalnej, wychodząc z transformacji postko­munistycznej i zarazem z „niewoli strukturalnej", Polacy konstytuując spo­łeczeństwo obywatelskie, mogą też odbudować suwerenne społeczeństwo narodowe. Florian Znaniecki mówił o społeczeństwie „o kulturze narodo­wej". Powstaje, w związku z powyższą hipotezą, jeszcze jedno pytanie: w jakiej fazie przeobrażeń strukturalnych znajduje się dziś społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej?

Próbę odpowiedzi na nie podjąłem właśnie w rozdziałach niniejsze­go opracowania.


172

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
1. Ogólne przeobrażenia struktur i systemów jako składników, rzeczywistości postkomunistycznej

Ład społeczny, którego głównym komponentem staje się społeczeń­stwo danego rodzaju, nie jest dziełem przypadku. Społeczeństwo jako względnie autonomiczna struktura segmentacyjna jest zbudowane z grup i zbiorów (kategorii społecznych), wzajemnie powiązanych systemem ich ról zbiorowych, segmentacyjnych. Dzięki nim jest ono nadrzędną samoist­ną makrogrupą. Przez to stanowi ono samo zasadniczy czynnik reproduk­cji zbiorowego życia ludzi. Komponenty ładu obywatelskiego formułowały się znacznie dłużej niż samo jego społeczeństwo, czyli jako złożony sys­tem segmentów konkretnego rodzaju, inny np. niż feudalny. Wyłoniło się ono jako względnie autonomiczna makrostruktura po zwycięskich przeło­mach rewolucyjno-burżuazyjnych.

Takie komponenty ładu, niewidoczne „gołym okiem", jak struktu­ry: ideacyjne, lingwistyczne, normatywne, organizacyjne, interesów, two­rzą ramowe „sieci" rzeczywistości społecznej. One to wyznaczają odpo­wiednie areny zachowań, czy gry zbiorowych aktorów tej rzeczywistości. Z jednej strony są nimi segmenty „większościowe", np. klasy i zawody. Z drugiej zaś aktorami mogą być niesegmenty, np. publiczność, masa, tłum, ruch społeczny. Dzięki jednak działaniu systemu ról segmentacyjnych spo­łeczeństwo jest względnie autonomiczną makrogrupą ściśle określonego rodzaju. Nie budują go jednak niesegmenty. Dlatego też nie uwzględnimy ich w naszej analizie społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej.

Idee demokracji, język rewolucji stanu trzeciego, normy formalno­prawnej nierówności i sprawiedliwości, organizacje racjonalizujące rywa­lizację i konkurencję, jawne i ukryte interesy potencjalnych i realnych grup społeczeństwa obywatelskiego, formowały się o wiele dłużej zanim ono samo zaistniało jako to społeczeństwo. Jednak nie mogłoby ono powstać bez istnienia odpowiednich struktur „sieciowych", stanowiących szcze­gólne komponenty rzeczywistości tegoż społeczeństwa, jako struktury seg-mentacyjnej. Po tzw. przełomie rewolucyjno-burżuazyjnym skrystalizowało się ono i „wyszło" z rzeczywistości społeczeństwa stanowego, feudalnego, jakby na powierzchnię nowej rzeczywistości „obywatelskiej".


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

173


Społeczeństwo obywatelskie w Polsce wyłoniło się tymczasem w złożonych strukturach rzeczywistości trójzaborowej. Po odzyskaniu przez Polaków suwerenności zaistniało ono w okresie międzywojennym jako spo­łeczeństwo Drugiej Rzeczypospolitej, będąc makrostrukturą w przedsta­wionym rozumieniu. Niedostatecznie skrystalizowane, po wcześniejszym 123 letnim okresie niewoli narodowej, rychło padło ofiarą dwóch ościen­nych totalitaryzmów. Hitlerowskiemu uległy także, na pewien czas wojen­no-okupacyjny nawet bardzo rozwinięte społeczeństwa obywatelskie Za­chodu. Totalitaryzm sowiecki, czy stalinowski zdołał zapanować na całe dziesięciolecia w Europie Środkowo-Wschodniej. Zniszczył on nie tylko w Polsce rodzoną długo tkankę wczesnokapitalistycznej „obywatelskości". Dopiero po „historycznym zużyciu się" tej imperialnej formy totalitary­zmu możliwą staje się odbudowa w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. Dzięki temu, że totalitaryzm nie zdołał „wykorzenić" „sieciowych" kom­ponentów obywatelskości zachodniocywilizacyjnej a głównie segmentacyj-ne tj. klasy rynkowe (prywatnowlasnościowę), o wiele łatwiej jest w Pol­sce dziś, niż np. w Rosji, odbudowywać społeczeństwo obywatelskie. Nie­stety znano je tam tylko w okresie krótkich rządów Kierieńskiego (luty -październik 1917 r.).

Idee suwerenności narodowej i demokracji, język sprawiedliwości społecznej, rzymskie normy prawa własności prywatnej, postrzeganie in­teresów narodowych i grupowych, są równocześnie składnikami kanonu cywilizacji łacińskiej, czy dziś zachodniej. Ta zaś —jak słusznie zauważył Feliks Koneczny (1977) — jest po prostu „metodą ustroju zbiorowego ży­cia ludzi" (jak zresztą każda inna cywilizacja). Owocuje ona odpowiednimi tworami życia, o ile grupy i jednostki przestrzegają nawet wybiórczo war­tości cywilizacyjnych. W Polsce działo się tak wbrew woli władców impe­rium sowieckiego i krajowych komunistów. W tym sensie Polacy, żyjąc w imperium sowieckim, praktykowali, na ile to było możliwe wartości cy­wilizacji zachodniej, szczególnie narodowe, rodzinne, religijne. Były to za­tem wartości konkretnych grup jako składników społeczeństwa realnoso-cjalistycznego, czy totalitarnego. Znaczna część Polaków uczestniczyła po prostu w różnych formach działalności opozycyjnej. Dziś dzięki niejjjo-wstały i rozwinęły się między innymi partie jako zrzeszenia. Działalność opozycyjną wspierał nie tylko Kościół, jako filar tradycji i współczesności cywilizacji łacińskiej, ale także Polonia. Stanowiła ona i stanowi drugą, poza „krajową", część narodu jako wspólnoty diasporycznej. Właśnie, z tego


174

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
względu, naród będąc taką wspólnotą nie jest podatny na „totalne" znie­wolenie czy ujarzmienie. Narodu nie należy, w związku z tym, utożsamiać ze społeczeństwem. To ostatnie jest grupą terytorialną, złożoną z krajo­wej części narodu, a także mniejszości narodowych i etnicznych.

Dlatego też, gdy historycznie zużył się ład totalitarny — wszak był on też ładem choć wymuszanym przemocą państwową, przy „systemo-wo-sieciowym" zakorzenieniu w cywilizacji zachodniej oraz istnieniu wska­zanych grup jako segmentów polskiego społeczeństwa, możliwe stało się w Polsce samodzielne sformułowanie postulatów restauracji społeczeń­stwa narodowego. Może to być zarazem społeczeństwo obywatelskie o ile Polacy zdołają stworzyć jego fundamenty prywatnowłasnościowe i zara­zem rynkowe, gdy „większością" staną sią klasy rynkowe. Odbudowa tego społeczeństwa w Polsce jest niemożliwa bez pomocy Zachodu. Można ją „ wykorzystać choć jest ona nawet wyrachowana (Bortner 1994, Nowak 1998, Pająk 1998).

Ład społeczny — jako przeciwieństwo nieładu, czy bezładu — to taki układ kompozycyjny struktur, systemów, segmentów, budujących spo­łeczeństwo danego rodzaju, który umożliwia przynajmniej prostą repro­dukcję życia społecznego, na terenie danego kraju, pod ściśle określoną władzą państwową, i nie wyzwala zbiorowych przedsięwzięć na rzecz grun­townej zmiany tegoż układu lub zasadniczych jego komponentów.

W takim rozumieniu, Trzecia Rzeczypospolita nie ma wykrystalizo­wanej formy ładu. Nie zdołały się jeszcze dopasować wzajemnie struktury „sieciowe" i segmentacyjne. Potencjalnie, ich ściśle określona kompozy­cja może zaowocować polskim społeczeństwem obywatelskim, jako struk­tura wielowymiarowa, mieszcząca się w parametrach „większości" seg-mentacyjno-obywatelskich.

Nie należy identyfikować, jak często się to czyni — za literaturą anglosaską, preferującą od wieków imperialną ekspansję narodową kosz­tem słabych grup etnicznych — społeczeństwa z narodem, a także ostat­niego z państwem. Społeczeństwo nie jest tym bardziej populacją ludzką zamieszkującą dany kraj.


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

175


0x08 graphic
Społeczeństwo — jak dawno zauważyli niektórzy socjologowie, zwolennicy systemowej (E. Durkheim) i segmentacyjnej teorii społeczeń­stwa (np. Florian Znaniecki) —jest nie sumą arytmetyczną jednostek, ale wielką grupą. Składa się ona z bardzo wielu podgrup i podzbiorów — czy dla uproszczenia grup i zbiorów — jej podrzędnych. Obowiązują w nich odpowiednie zasady powiązania. W grę wchodzą głównie interesy seg­mentów: samoistne lub konwencjonalne. Odzwierciedla je system ról seg-mentacyjnych społeczeństwa.

Osobnik społeczny, zwłaszcza w rozwiniętych społeczeństwach, na­leży równocześnie do wielu grup i zbiorów — agregatów (czy kategorii społecznych). Wyróżniają się one i są wyróżniane wedle istotnych w życiu społecznym cech. To one właśnie konstytuują kategorie społeczne jako, z tego względu ważne zbiory, w społecznej reprodukcji życia. Stąd, osob­nik społeczny uczestniczy mniej lub bardziej aktywnie w funkcjonowaniu wielu grup różnego rodzaju równocześnie, dzieląc pomiędzy nie czas swo­jej aktywności grupowej. Dzięki temu z jednej strony może on zaspokajać swoje potrzeby indywidualne; z drugiej zaś potrzeby zbiorowe grup tj. zbiorów segmentacyjnych, budujących społeczeństwa jako całości.

Istotną funkcję pełnią tu systemy ról indywidualnych w grupach oraz systemy ról segmentacyjnych. Wiążą one społeczeństwo w całość, pomi­mo permanentnej biologicznej i pokoleniowej wymiany uczestników życia społecznego. W związku z tym, społeczeństwo jest strukturą segmenta-cyjną, ponadgrupową i ponadjednostkową. Nie liczy się kto pełni role, lecz to by były one pełnione. Liczy się to by, pula potrzeb — relatywizowana do populacji danego kraju — była zaspokajana na poziomie przynajmniej pro­stej reprodukcji życia społecznego. Korzystniejszy jest zapewne dla roz­woju społecznego poziom oczekiwań grupowych jako istotny stabilizator ładu i stymulator rozwoju.

Zwłaszcza w społeczeństwie obywatelskim, przez poszerzające się pule potrzeb, rosnące aspiracje i wybory, ruchliwość międzygrupowa wzra­sta (Beck 1986, Schulze 1992, Ostrom 1996). Systemy kastowego, czy stanowego przypisania segmentacyjnego nie mogły, po przekroczeniu pew­nych progów ich pojemności strukturalnej, zahamować ruchliwości spo­łecznej, więc się rozpadły. Systemy te zasadzały się jednak dodatkowo na istnieniu wspólnot „naturalnych": rodzinnych, lokalnych, religijnych czy


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
176 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

etniczno-językowych. Dlatego były tak trwałe historycznie. System se­gregacji „klasowej" w sowieckim totalitaryzmie — o którym wypadnie napisać dalej — preferował również zamkniętość segmentacyjną. Regla­mentowane odgórnie grupy pracy przymusowej: brygady, załogi, czy „gu-lagi" mieściły się jednak w ramach sztucznych klas sektorowych, przypi­sanych do odpowiednich form własności. Konstytuowały one kłasy nie-rynkowe sektorów własności państwowo-socjalistycznej, spółdzielczej i indywidualnej. Ani w społeczeństwach stanowo-kastowych, ani totalitar­nych nie istniały jednak zrzeszenia jako grupy dobrowolne działające le­galnie. Pojawiały się one najwyżej jako „nielegalne" i marginalizowane partie i związki zawodowe. Takim była też Solidarność, w początkowej fazie swo­jego istnienia.

Wyróżnikiem społeczeństw obywatelskich, demokratycznych sta­ła się „zrzeszeniowość". Jest ona dominantą strukturalną segmentacji społeczeństwa w sferach polityki, kultury i wytwarzania. Przez to nastą­piło ograniczenie funkcji i znaczenia grup naturalnych, zwłaszcza rodzin. Towarzyszyło temu procesowi ewidentne skrócenie czasu pracy. Dlate­go możliwa była aktywizacja zrzeszeń. W sferze wytwarzania i gospodar­ki wiodącymi są nadal grupy przymusowe, nazywane związkami instytu-cyjnymi. Przynależność do nich gwarantuje zdobywanie środków egzy­stencji. W kapitalizmie rynek, a niepaństwowy system scentralizowanej reglamentacji i państwowego „niewolnictwa", jak w realnym socjalizmie, jest najważniejszym generatorem i regulatorem struktur klanowych i za­wodowych.

W strukturze segmentacyjnej polskiego społeczeństwa transforma­cyjnego, po załamaniu się systemu państwowego niewolnictwa (Suleja 1999), za cenę opieki socjalnej, przy pełnym zatrudnieniu, wzrosła z jed­nej strony rola wspólnot, z drugiej zaś mogą rozwinąć się zrzeszenia. Tym­czasem, jeszcze w społeczeństwie realnosocjalistycznym (PRL-u) wiodą­cą funkcję pełniły w nim grupy pracownicze. Lokowały się one zwłaszcza w sektorach własności państwowej i spółdzielczej jako przymusowe związki instytucyjne. Są to uogólnione formy rozmaitych grup na rzecz zdobywa­nia środków egzystencji. Ten typ grup wyróżniał zatem w szczególności społeczeństwo totalitarne.


0x08 graphic
I

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 177

Struktury „sieciowe" rzeczywistości postkomunistycznej

y Zanim przejdziemy do opisu przeobrażeń strukturalnych segmen­tów budujących społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej, przedstawmy zasadnicze cechy struktur „sieciowych" jako składników rzeczywistości postkomunistycznej, w ogóle.

Struktura lingwistyczna (językowa) jest układem znaków, jako nośników informacji pozostających ze sobą w neutralnych, luźnych lub zna­czeniowych związkach. Jeśli znaki występują w tych ostatnich mamy do czynienia ź-systemową strukturą lingwistyczną. Nie musi być ona zawsze systemem jednoznacznych znaczeń i skojarzeń, zwłaszcza w rzeczywisto­ści społeczeństwa pluralistycznego, obywatelskiego. Elementami struk­tur lingwistycznych mogą być zarówno słowa języka pisanego i mówione­go, jak i znaczące zawsze lub tylko w pewnych sytuacjach: rzeczy — przed­mioty, zachowania niewerbalne i werbalne, gesty czy pozycja ciała; wresz­cie same znaki (symbole). Są one jako takie, tj. abstrakcyjne symbole, pod­stawą szybkiej komunikacji współczesnej, o ile pomiędzy „nadawcą" ko­munikatu, przekazu informacji a jego „odbiorcą" obowiązuje konwencja znaczeniowa, czyli kod danego znaku. Najbardziej rozwiniętą, systemową formą struktur lingwistycznych jest język alfabetyczny. Współcześnie słowa zapisywane alfabetycznie w danym języku zawierają opasłe tomy słowni­ków. Takie tomy ma też język polski. Po upadku imperium sowieckiego naszemu językowi została przywrócona najwyższa ranga. Dzięki temu Po­lacy mogą dziś swobodnie wyrażać swoje myśli w języku ojczystym. Nie są oni krępowani „zapisami" cenzury imperialno-komunistycznej. Jej działa­nie jako systemu nie dopuszczało do obiegu publicznego „niepożądane" słowa i nazwiska, zwłaszcza pobudzające lub mogące pobudzić świadomość narodową. Dziś opracowano nawet ustawę o języku polskim by zachować należną mu rangę w życiu narodu. Język imperium sowieckiego, prefero­wany zwłaszcza w systemie edukacyjnym PRL-u, rosyjski, stał się równo­rzędnym „obcym" językiem nauczania wraz z językami zachodnimi. Spo­wodowało to zdecydowany odwrót Polaków od nauki tego języka. Nie tyl­ko w ich odczuciu, nie gwarantuje on kontaktu z najwartościowymi tre­ściami życia i problemów współczesnych społeczeństw, zwłaszcza cywili­zacji zachodniej. Język rosyjski jest głównym elementem systemów języ­kowych „cywilizacji prawosławnej".


178

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
W nauczaniu języków obcych Polaków, angielski, w tym amerykań­ski, wyparł rosyjski. Już w latach 1991/92 nadobowiązkowo w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych uczyło się: angielskiego 348,9; nie­mieckiego 179,7; francuskiego 28,3 i innych języków (w tym rosyjskiego) 73,2 tys. uczniów (MRS GUS, 94: 65).

Z życia publicznego, zwłaszcza z języka propagandy, została wyeli­minowana PRL-owska „nowomowa". Służyła ona fałszowaniu rzeczywi­stości rzekomo przedkomunistycznej, realnosocjalitycznej, przy ewident­nym wsparciu komunistycznego systemu cenzury. Wreszcie, symbolika narodowa odzyskała w życiu publicznym właściwe jej znaczenie — nawet przy „sabotażu" elit postkomunistycznych należytej oprawy świąt Trze­ciej Rzeczypospolitej. Zwłaszcza miało to miejsce w okresie rządów „lewi­cy". Godłu Polaków Białemu Orłowi przywrócona została korona, jako sym­bol suwerenności państwowej, od Pierwszej Rzeczypospolitej Obojga Na­rodów/Polski i Litwy. Spontanicznie Polacy zburzyli lub usunęli pomniki, symbole „niewoli imperialnej" (Lenina, Dzierżyńskiego i pomniki tzw. „wdzięczności"). Było to niewątpliwie odznaką chęci znoszenia pęt post­komunistycznej „niewoli strukturalnej". Jej znamion jest jednak jeszcze zbyt wiele, zwłaszcza w podręcznikach nauczania i studiowania. Niestety, do radykalnej zmiany treści programów szkolnych nie jest dostatecznie przygotowana inteligencja polska. Żyjąc w komunizmie pielęgnowała ona kulturę narodową i utrzymywała na odpowiednim poziomie świadomość narodową. Mało natomiast poświęcała uwagi planom odbudowy suweren­nego życia państwowego.

W świetle ostatnich wyników badań tylko 38% Polaków zna jakiś język obcy. Największą znajomością języków obcych wyróżniali się np. Ho­lendrzy (86%), przy tym aż 79% spośród nich znało angielski. Wśród Pola­ków język ten zna 12% osób (Eurostat Yearbook, Pentor 1997). Może za­tem okazać się, że jedną z najtrudniejszych do pokonania barier, nawet po wejściu Polski do Unii Europejskiej, będzie bariera językowa. Dzieli ona skutecznie Polaków od innych narodów tej tworzonej wspólnoty narodów. Okazuje się bowiem, iż ok. 50% mieszkańców Unii zna jakiś język.

Struktura ideacyjna (idei) jest układem idei — wartości, jako „nie­materialnego" paliwa motywacyjnego grup i całych społeczeństw, idei po-


0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 179

zostających ze sobą w naturalnych, luźnych (przypadkowych) lub znacze-niowo-motywujących związkach.

Najbardziej rozwiniętymi strukturami ideacyjnymi są: ideologie, dok­tryny, teorie, a także schematy myślowe. Te ostatnie jako stereotypy dok-trynalno-ideologiczne stanowią spopularyzowane systemy idei danego ro­dzaju. W pewnych okolicznościach są one w stanie wyzwolić zarówno nisz­czycielską, jak i konstruktywną energię zbiorową, np. na rzecz utrzymania lądu danego rodzaju, nawet wbrew zasadom naukowej, czy ekonomicznej racjonalności. Dobitnie świadczy o tym sam wiek XX. Słusznie został on określony przez Zbigniewa Brzezińskiego (1994) „wiekiem megaśmier-ci", gdyż dokonano w nim materializacji zbrodniczych ideologii totalitar­nych. Właśnie „marsz w ślepą uliczkę historii", ku utopii komunistycznej, i jego bagaż strukturalnych, zmaterializowanych idei, niewoli dziś, jako narody, nie tylko Polaków. Nieprzypadkowo też przypisuje się zwłaszcza segmentom „garnuszkowym" osobowość Homo Sovieticus (Tischer 1992).

Szczególnie ważnym rodzajem systemowych struktur ideacyjnych są dziś, w podjętej próbie wyjścia z „niewoli strukturalnej", teorie nauko­we i narodowe doktryny suwerenności. Mogą one owocować szlachetną rywalizacją społeczeństw narodowych i nowych struktur cywilizacji „wszechludzkiej". Tak zapewne powiedziałby Florian Znaniecki (1990) o ile, ze stosunków międzynarodowych, uda się wyeliminować wojnę, jako ekstremalną formę konfliktu społecznego pomiędzy społeczeństwami na­rodowymi (Zagórski 1998). Doktryny polityczne i nauki społeczne niejako naturalnie uwikłane są w cele rywalizacji pomiędzy cywilizacjami i naro­dami. Jednak wymykają się kontroli w finalnych konsekwencjach „zmate­rializowane" twory takich czy innych idei, wbrew intencjom nie tylko poli­tyków, ale naukowców. Bez względu na to efekty materializacji nawet „pseu­donaukowych" idei tworzą rzeczywistość społeczną. Ta zaś jest niewątpli­wym przedmiotem badań współczesnej socjologii.

W Trzeciej Rzeczypospolitej zaczyna formować się nowa struktura idei. Wraz z „wychodzeniem z komunizmu", przywracaniem fundamentów obywatelskości, struktura ta jest potrzebna. Właśnie za pośrednictwem nowych i adoptowanych ideologii i doktryn można tego wyjścia dokonać. W takim znaczeniu, nowe i stare idee są składnikami struktury ideacyjnej rzeczywistości postkomunistycznej. Z jednej strony „marginalizują się"


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
180 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

doktryny komunistyczne i utopijnosocjalistyczne; z drugiej zaś są restau­rowane i adoptowane doktryny liberalne i neoliberalne oraz socjaldemo­kratyczne. Wyrosłe z doświadczeń społeczeństw obywatelskich, w tym szczególnie doktryna społecznej gospodarki rynkowej i nauka społeczna Kościoła, zaczynają wywierać coraz większy wpływ na rzeczywistość post­komunistyczną. Na rynku oferowanych doktryn są też doktryny konser­watywne, narodowe, ekstremalno-prawicowe, faszystowskie i anarchistycz­ne. Niektórzy porządkują je jako: „prawicowe" „lewicowe" i „centrowe". Bez względu na to, co one znaczą na gruncie polskim, są niewątpliwie skład­nikami krystalizującej się w okresie transformacji struktury ideacyjnej.

Można twierdzić, iż w Polsce powstaje wraz ze specyficznymi ryn­kami mieszana, hybrydalna struktura ideacyjna. Jest ona pochodną konku­rencji na rynku idei. Została przede wszystkim zniesiona „monopolistycz­na" pozycja ideologii komunistycznej. W istocie, za sprawą praktyk totali­tarnych komunistów ideologia ta samounicestwia się w Polsce. Struktura ideacyjna wraz z urynkowieniem, prywatyzacją i demokratyzacją życia, nabiera w Polsce charakteru pluralistycznego. Niestety nie udało się jesz­cze stworzyć tu nośniejszych społecznie ideologii od adoptowanych, po­chodzących z innych doświadczeń historycznych. Świadczy to niewątpli­wie o miernej kondycji elit narodowych. Wraz z inteligencją, były one zo­rientowane na utrzymanie bytu narodowego, a także utrzymanie się przy władzy, nie zaś na tworzenie alternatywnych scenariuszy rozwoju i nowej ideologii narodowej. Nowoczesne doktryny liberalne, socjaldemokratycz­ne i neokonserwatywne nie są w stanie zdynamizować jeszcze opóźnio­nych w rozwoju struktur systemów i grup polskiego społeczeństwa post­komunistycznego. Wraz z krystalizacją klas rynkowych wzrośnie zapewne zapotrzebowanie na doktryny neoliberalne i neokonserwatywne w Trze­ciej Rzeczypospolitej.

Struktura normatywna (norm) jest bardzo złożonym układem norm prawnych, moralnych i prawa zwyczajowego, stanowiących, bądź usta­nawianych systemów normatywnych. Jako sieciowo-ramowe regulatory stabilizują one życie społeczne. Dzięki nim, a właściwie egzekucji norm, społeczeństwo jako całość i poszczególne sfery rzeczywistości mogą się reprodukować. Współcześnie najważniejszy jest jednak system prawa. Do­tyczy on wszystkich ludzi zamieszkujących dany kraj, podległych konkret­nej władzy państwowej.


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

181


0x08 graphic
0x08 graphic
W systemie prawa kumulują się najważniejsze doświadczenia w za­kresie regulacji życia zbiorowego (Luhmann 1981). Stąd, w dobrym pra-,wie odzwierciedlają się zasadnicze normy moralne i zwyczajowe. Sam sys­tem prawa składa się przy tym z bardzo wielu podsystemów i ulega cią­głym zmianom. Nieżyciowe „przestarzałe", jak i zbyt wybiegające w przy­szłość normy stają się fikcją egzekucyjną. W związku z tym, systemunor-matywnego doświadczonego w jednej rzeczywistości społecznej nie da się przenieść do innej, w zbyt mechaniczny sposób. Z tego względu nie daje się wprost, w polskich warunkach, powielać prawa zachodnioeuropejskie­go. Można je i należy jednak racjonalnie adoptować. W perspektywie inte­gracji Polski z krajami Unii Europejskiej trwają intensywne prace w tym zakresie. Dostosowanie prawa europejskiego do możliwości polskich sta­je się jednym z warunków efektywnej integracji. Dalszym krokiem może być odpowiednio intensywny rozwój systemu edukacji prawniczej, inter-pretacyjno-egzekucyjnej na najniższych szczeblach biurokracji.

Prawo PRL-owskie było instrumentem panowania komunistów nad społeczeństwem, chociaż w jego stanowieniu nie brało ono udziału. Wraz z demokratyzacją życia jego udział wydatnie wzrasta, zwłaszcza przez decentralizację państwa i rozwój samorządności podmiotowo-grupowej. Jej sprawne funkcjonowanie wymaga jednak dobrej znajomości prawa (Ostrom 1994).

Normy prawne ustanawiane „odgórnie" w czasach komunizmu w Trzeciej Rzeczypospolitej zostały zredukowane, przy trwającym rów­nolegle procesie adaptacji prawa unijnego. W ponad trzydziestu zespo­łach negocjacyjno-akcesowych z UE, prawo stanowi ważny przedmiot dyskusji wstępnych i powodzenia w dalszych negocjacjach. Pod koniec roku 1998 zsynchronizowano w ramach tych negocjacji około 8 tys. ak­tów normatywnych. Przyznaje się, że mają one mniejszą wagę gatunko­wą. Ponad 20 tys. aktów czeka jeszcze na uzgodnienia i „akceptację", jako wstępny warunek integracji Polski z Unią. Jest to w sumie niebez­pieczna strategia realizacji faktów dokonanych, „ponad głowami" samych Polaków, bez ich referendalnego przyzwolenia na integrację. Referen­dum nie może w żadnym przypadku zastąpić taki czy inny sondaż socjo­logiczny, w kwestii stosunku do integracji tzw. opinii publicznej; a tym bardziej nie może zastąpić integracyjna nadgorliwość kosmopolitycznych elit i ekspertów. Nie dysponują one mandatem reprezentantów narodu


182

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
polskiego w sprawie negocjacji, lecz niektórych tylko „kanapowych" partii i ugrupowań politycznych.

Struktura organizacyjna (organizacji) jest układem prostych i bar­dzo złożonych elementów rzeczywistości społecznej, pozostających w luź­nych, neutralnych lub ściśle określonych relacjach systemowych. One też warunkują istnienie systemów organizacyjnych. Składają się na nie role indywidualne i segmentacyjne, a także role samych organizacji. Odpowied­nie role segmentacyjne pełnią też społeczeństwa danego rodzaju. W obrę­bie systemu cywilizacyjnego cywilizacji zachodniej polskiemu społeczeń­stwu transformacyjnemu przypada potencjalnie rola podmiotowa. Jego nie­dostateczna krystalizacja segmentacyjna dziś wyznacza mu dosyć bierną rolę aktywnego statysty np. w ramach interwencji NATO-wskiej w Koso­wie. Faktycznie system cywilizacyjny składa się z szeregu kompleksów podsystemów. Jednym z bardzo ważnych jest system euroatlantycki — NATO. Jako system militarny, realnie związał on społeczeństwo Polski z cywilizację zachodnią w jej nowym kształcie. W obrębie tej integrującej się cywilizacji społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej jako całość ma do odegrania rolę „stabilizacyjną", wraz z innymi społeczeństwami na konty­nencie Euroazjatyckim. Była o tym mowa wcześniej.

Przyjęcie Wojska Polskiego do NATO (12 marca 1999 r.) wymusza podnoszenie sprawności całego społeczeństwa, a nie tylko armii jako jego militarnej organizacji oraz innych cywilnych służb bezpieczeństwa naro­dowego.

Zwłaszcza wprowadzenie gospodarki rynkowej oraz demokracji par­lamentarnej, choć głównie proceduralnej, stało się samo przez się czynni­kiem odchodzenia od PRL-owskich struktur organizacyjnych. Były one przede wszystkim składnikami szerszego systemu imperialnego i zara­zem totalitarnego. W jego ramach mieściły się podporządkowane mu i prze­zeń kontrolowane podsystemy kraju „satelitarnego". Przy oporze Pola: ków wobec komunizmu, były one w znacznym stopniu „fasadowe". Orien­towały się na realizację celów utopijno-ideologicznych ("gromadnościowej utopii"), w ramach rozpowszechnionych „działań pozornych". W ujęciu teoretyka tych działań, wnikliwego socjologa polskiego Jana Lutyńskiego (1990), są nimi takie, „które — ze względu na swój rzeczywisty przebieg lub bezpośredni cel — są inne niż na to wyglądają". W odniesieniu do ogól-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 183

nego systemu „dogmatycznego autorytaryzmu" — jak ładniej określano system totalitaryzmu sowieckiego — można, zdaniem cytowanego autora, mówić o wielu mechanizmach generujących owe działania. One same, jak i ich efekty, zasadniczo różniły je od zracjonalizowanych i organizacyjnie urzeczywistnianych działań społeczeństwa obywatelskiego.

Dlatego też dziś organizacje społeczeństw postkomunistycznych, jeszcze z natury rzeczy, hybrydalne mieszanki organizacji „pozornych" i „wczesnoobywatelskich", różnią się zasadniczo nie tylko od modelo­wych, obywatelskich, ale rzeczywistych. W związku z tym warto tu ze­stawić cechy amerykańskich i japońskich organizacji z realnosocjalistycz-nymi i transformacyjnymi. Jako cechy organizacji japońskich wymienia się: dożywotnie zatrudnienie, powolne oceny i awanse, niespecjalizacyj-ne ścieżki kariery, ukryte mechanizmy kontroli, zbiorowe podejmowa­nie decyzji, zbiorową odpowiedzialność, troskę o całość. Cechy te są już odmienne na gruncie rzeczywistości społeczeństwa amerykańskiego. Są nimi odpowiednio: zatrudnienia okresowe, szybkie oceny i awanse, spe­cjalizacyjne ścieżki kariery, jawne mechanizmy kontroli, indywidualne podejmowanie decyzji, indywidualna odpowiedzialność oraz troska o seg­menty (Cyt. za: Stoner 1997).

Stosownymi cechami organizacji realnosocjalistycznych, będących rze­komą materializacją idei komunizmu w jego „przedsionku", czyli socjali­zmie, były: pełne zatrudnienie; oceny i awanse „odgórne", „błyskotliwe", za dyspozycyjność komunistyczno-partyjną; „nomenklaturowe" ścieżki kariery (z tzw. „klucza partyjnego" za dyspozycyjność); partyjno-ideolo-giczne (niemerytoryczne), „kapturowe" mechanizmy kontroli; scentrali­zowane podejmowanie decyzji ("transmisyjne" — od góry do dołu); „roz­myta" (zatem, „masowa" czy „gromadnościowa" odpowiedzialność i przez to zupełny jej brak); brak troski o całość i segmenty „narodowo-krajowe". Prymat interesu imperialnego, „obcego", definiowany jako interes rzeko­mej wspólnoty socjalistycznej, marginalizował interes narodowy. W związ­ku z tym nie uzyskał on, jak w społeczeństwach obywatelskich Zachodu, systemowego zabezpieczenia.

Organizacje transformacyjne (postkomunistyczne), przy wskazanej hy-brydalności, zdają się nabierać w Polsce cech organizacji amerykańskich. Biorąc też pod uwagę rozmaite agendy maga-korporacji, działających


184

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
w naszym kraju, wzorowane na modelu amerykańskim, jego wpływ roz­szerza się. Od okresu powojennego, planu Marshala (pomocy dla znisz­czonej Europy) amerykańskie style organizacji i zarządzania zakorzeniły się w ogóle organizacjach zachodnioeuropejskich. Niewątpliwy wpływ mają na to „globalne" rozprzestrzenianie się amerykańskich megatrendów (Na-isbitt 1997); a także permanentna edukacja menedżerów w USA. Progra­mowa „antysowieckość", między innymi zrodzona, przez narzucenie Po­lakom „działań pozornych" nie mogła zaowocować jeszcze konstruktyw-niejszymi cechami organizacji polskich okresu transformacji. Takie cechy mogą zaistnieć szczególnie w toku współpracy z byłymi krajami imperium i Zachodem. Dziś w Polsce są „hybrydy": 1. zatrudnienie „okresowe" (nie­pewne), 2. oceny i awanse reprodukcyjno-systemowe i „przypadkowe", 3. neomenklaturowe i zarazem „konkursowe" ścieżki kariery, 4. partyjno-kluczowe ("koalicyjne") mechanizmy pseudokontroli, faktycznie niemoż­liwej w warunkach niespójności prawa, 5. rozproszone, „koteryjne" podej­mowanie decyzji, 6. odpowiedzialność dość przypadkowa (po znalezieniu bezbronnego „kozła ofiarnego"), 7. koniunkturalno-sytuacyjna troska o in­teres wąskogrupowy (w tym koalicyjno-partyjny").

Struktura interesów (nierówności) jest układem realnych i po­tencjalnych interesów realizowanych i artykuowanych w ich ścisłym związku z życiem społecznym. Interesy to pożądane orientacje kierun­ków działań w różnych sytuacjach strukturalnych, systemowo-grupowych a nawet „żywiołu". W bałaganie i chaosie interesy można robić także, pod warunkiem ich identyfikacji. Z punktu widzenia rozmaitych aktorów życia społecznego interesy konstytuują zatem specyficzną strukturę. Nie jest przy tym ważne czy aktorzy samodzielnie, czy też przy pomocy re­prezentantów, je definiują. Ich identyfikacja jest jednak warunkiem pod­miotowości, zwłaszcza jeśli interesy są ukryte. Definiowanie interesów powinno uwzględniać zarówno „potrzeby", jak i „wartości" preferowane przez aktorów życia społecznego. Potrzeby i wartości są wskaźnikami rangi interesów.

Struktury interesów zwerbalizowanych, postrzeganych, definiowa­nych i realizowanych, w tym jawnych i „ukrytych", tworzą zatem szcze­gólne „sieciowe" ramy orientacji i aktywności potencjalnej i realnej ak­torów społecznych. Są nimi grupy, ruchy społeczne i jednostki. Aktora­mi są zatem narody, społeczeństwa i ich kompleksy systemowo-cywili-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

185


0x08 graphic
0x08 graphic
zacyjne np. społeczeństwa Unii Europejskiej. Ważną sprawą jest wykry­wanie interesów, gdy mówimy o samej ich strukturze. Nie jest to łatwe, szczególnie w warunkach chaosu czy bezładu. Zwłaszcza interesy ma­łych i średnich narodów mogą się np. uzewnętrzniając krystalizować, choćby przez starcia i redefinicje interesów narodowych ze strony wiel­kich nacji. W istocie wymusza nowe definicje też i na nich rozkład po­przedniego systemu biegunowego w skali globalnej. Bez definicji intere­sów jawnych i ukrytych, nie ukształtuje się nowy ład światowy. Do defi­nicji potrzebni są niewątpliwie eksperci, a nie tylko politycy; Ci ostatni nie mogą ich bronić, jeśli takie definicje nie istnieją. Wymaga tego sama „gra na wielkiej szachownicy".

Można zatem mówić o strukturach interesów mając na uwadze po­ziomy rzeczywistości społecznej: mega-, makro-, i mikro strukturalne, jak i lokacje aktorów — segmentów w obrębie poszczególnych sfer (Za­górski 1996: 17). W okresie transformacji potęgują się zróżnicowania, podziały i nierówności społeczne. Są one pochodnymi: decentralizacji struktur organizacyjnych państwa, urynkowania gospodarki, prywatyza­cji dotychczasowych podmiotów własności sektorowych (państwowosek-torowej i spółdzielczosektorowej), zmiany reguł gry w sferach najbar­dziej upaństwowionych w PRL-u: polityki, gospodarki, konsumpcji, wy­twarzania, kultury masowej. W miejsce ogólnie definiowanych intere­sów, dla przedmiotów rządzenia — funkcjonujących według „odgórnych" transmisji zadań, wyrażających rzekome interesy owych przedmiotów — zaczyna wytwarzać się klarowniejsza „sieciowa" struktura interesów realnych wielu nowych podmiotów społecznych. Mogą one swoje intere­sy w rozmaity sposób artykułować, co wcześniej było niemożliwe, choć dziś także z różnym tego efektem. Z perspektywy społeczeństwa postu­lowanego, jako obywatelskiego, można już dziś identyfikować strukturę interesów jego potencjalnych grup.

W Polsce realnosocjalistycznej istniały też, jako elementy omawia­nej struktury, interesy ukryte. Jednak zjawisko lobbyngu, jako „ubocznej" akceptowanej formy realizacji interesów grupowych, pojawiło się w okre­sie transformacji. Same lobby jako grupy nacisku, mają z reguły bardzo specyficzne interesy, odpowiednio wcześniej „odkryte". W społeczeń­stwie totalitarnym, poza kontrolą państwa-partii nie dawało się realizować interesów lobby innych niż elit nomenklaturowych. Ich formami były za-


186

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
pewne „frakcje" partyjne i koterie urzędnicze, pochodzące z klucza dobo­ru nomenklaturowego, dbające, w związku z tym, o bycie w „kluczu".

Generalnie lobbyngiem jest taka forma działania społecznego, także jawnego, która może wywrzeć wpływ na różne systemy władzy, zwłaszcza publicznej, przede wszystkim w interesie podejmujących działania. Lob-byng dotyczy — przez wcześniejsze odkrycie struktury interesów „po-tencjalno-sieciowych" — zarówno: kierunków stanowienia prawa, polity­ki państwa, generującej podziały społeczne, jak i wpływu na sposoby roz­strzygania sporów, konfliktów oraz ferowanie wyroków. Wreszcie lobbyng modyfikuje obsadę stanowisk; kształtuje medialny wizerunek' osób ubie­gających się o nie.

W walce o Polskę krzyżują się rozmaite interesy, jawne, ukryte, we­wnętrzne, zewnętrzne, potencjalne i realne. Przez odkrywanie ich i defi­niowanie a zwłaszcza odpowiednie działania konstytuują się konkretne grupy interesów. W warunkach niestabilnej demokracji i kształtowania się systemu władzy państwowej grupy interesów są w stanie przejmować kon­trolę nad wieloma sferami życia społecznego. Ich znaczącej roli sprzyja chaos transformacyjny. Głównie krystalizacja segmentów klasowo-war-stwowych przez redukcję hybryd jest potencjalnym czynnikiem ograni­czania lobbyngu destrukcyjnego.

Infrastruktura to inaczej „sfabrykowana przyroda", przetworzona dla potrzeb człowieka, zarówno potrzeb bytowych, duchowych jak i komu­nikacyjnych. Składnikami infrastruktury są rozmaite obiekty materialne, urządzenia, linie komunikacyjne, luźno połączone, obecne w przestrzeni geograficznej, bądź ich systemowe zespoły zgrupowane lub połączone ze sobą według jakichś zasad (np. inżynierii i użyteczności). Jako systemowe składniki infrastruktury służą najefektywniej społeczeństwu obiekty in­frastrukturalne, sprzyjają też gromadzeniu i zabezpieczaniu energii spo­łeczeństw, i ich potencjałów (np. magazyny żywności, sprzętu ..., schrony na wypadek wojny lub kataklizmów społecznych, kumulowaniu i obiekty­wizacji wiedzy naukowej. Umożliwia ona „fabrykowanie przyrody" dla potrzeb człowieka.

Społeczeństwa dysponujące bardziej rozwiniętą infrastrukturą mają korzystniejsze szanse podejmowania wyzwań przyszłości, niż społeczeń-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

187


0x08 graphic
stwa zacofane infrastrukturalnie. Koszty tworzenia infrastruktury są dość precyzyjnymi miernikami efektywności systemowej społeczeństw. Elemen­ty infrastruktury o wysokiej jakości gwarantują szybki przepływ informa­cji. Dostatecznie rozwinięta infrastruktura stwarza już dziś najefektyw­niejsze podstawy więzi ogólnoludzkiej, globalnej. Informacje wymieniane w: „eterze" radiowym, telewizyjnym, internetowym, kosmicznym, a tak­że za pośrednictwem komputerów, coraz powszechniej instalowanych w naszych gospodarstwach domowych, wyprzedzają procesy strukturalnego zbliżania narodów i społeczeństw. To właśnie urządzenia infrastrukturalne najnowszych generacji sprzyjają powstawaniu nie tyle „globalnej wioski" co społeczeństwa informacyjnego (Toffler 1997). Za pośrednictwem eks­ploatacji odpowiednich urządzeń infrastrukturalnych w polskim społeczeń­stwie transformacyjnym powstają składniki (elementy) globalnego społe­czeństwa informacyjnego. Integrują one już dziś ludzkość na bazie infra­struktury informacyjnej. Nie miał ich na uwadze F. Znaniecki, gdy jeszcze w latach trzydziestych, tworzył wizję „cywilizacji wszechludzkiej" i „spo­łeczeństwa światowego", postrzegając kumulację najwartościowszych dóbr ludzkości w sferze kultury, na rzecz tych bytów.

W samym okresie transformacji postkomunistycznej, jak i w PRL-u, nie udało się gruntownie przekształcić infrastruktury naszego społe­czeństwa. W PRL-u była ona przede wszystkim zorientowana na eksplo­atację „satelitarnego" kraju imperium sowieckiego, jakim była Polska oraz na realizację celów militarnych „zimnej wojny". W związku z tym infra­struktura PRL-u była wąskofunkcyjna. Wielopoziomowa, wielofunkcyjna infrastruktura społeczeństwa obywatelskiego, zorientowana na podnosze­nie sprawności komunikacyjno-informacyjnej systemów oraz komfortu życia, może powstać w Polsce przez osiągnięcie korzystniejszej kondycji gospodarczej i technologicznej.

W związku z integracja militarną Polski z NATO oraz perspektywą włączenia jej do Unii Europejskiej (być może jak się utrzymuje do 2003 roku), nastąpiły i trwają niezbędne przynajmniej modernizacje infrastruk­tury. Jednak jeszcze dziś na mapie komunikacyjnej Polski nie zostały za­tarte ślady jej trójzaborowej podległości, a także imperialno-sowieckiej eks­ploatacji. Utrzymuje się odpowiednio zróżnicowana koncentracja linii ko­lejowych i dróg na terenach byłych zaborów: pruskiego — największa; au­striackiego — średnia i rosyjskiego — najmniejsza.


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
188 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

Zaborowe dziedzictwo, totalitarny bagaż infrastrukturalny — zwłasz­cza linii przesyłowych surowców i towarów „na wschód" — nie sprzyjają jeszcze podejmowaniu przez Polskę efektywniejszej rywalizacji z krajami Unii Europejskiej. Dysponuje ona naturalnie rozwiniętą infrastrukturą wysoko rozwiniętych społeczeństw obywatelskich, wcześniej przemysło­wych, a dziś usługowo-informatycznych. Dystanse infrastrukturalne są zatem istotnymi barierami integracji społeczeństwa Trzeciej Rzeczypo­spolitej ze społeczeństwami UE.

Infrastruktura jako komponent rzeczywistości społecznej, różni się zasadniczo od struktur „sieciowych" z jednej strony, z drugiej zaś od struk­tury segmentacyjnej, czyli społeczeństwa. Czym zatem jest ono samo jako niewątpliwy komponent rzeczywistości społecznej? Mówiąc najkrócej jest ono strukturą segmentacyjną.

Struktura segmentacyjną (społeczeństwo) to wielka makrostruktu-ralna, samoistna zbiorowość zbudowana z podrzędnych jej segmentów, tj. zbiorów (kategorii) i grup społecznych. Są one już zorganizowane, organi­zują się lub są organizowane na rzecz zaspokajania zbiorowych i indywidu­alnych potrzeb ludzkich, głównie przez pracę i działania, na terenie dane­go kraju podległego jakiejś władzy państwowej. Ta ostatnia koordynuje w jakiś sposób systemowo lub doraźnie funkcjonowanie społeczeństwa jako całości na terytorium danego krajuJ Stąd, jest ono zbiorowością terytorial­ną. Jako struktura segmentacyjną społeczeństwo stanowi względnie sta­bilny czynnik reprodukcji życia zbiorowego ludzi. Jest ono strukturą po­wiązanych według określonych zasad rozmaitych zbiorów — agregatów w tym kategorii społecznych i grup, jako względnie trwałych segmentów/ Są one różne od innych komponentów rzeczywistości społecznej, tj.: zbio­rowości (grup) przelotnych, nietrwałych, spontanicznych. Mogą one wy­stępować co prawda w każdej rzeczywistości , jako: zbiegowisko, tłum, masa — zatem „niesegmenty"— jednak nie budują one społeczeństwa. Z natury rzeczy nie są jednak one trwałymi elementami reprodukcji życia społecznego, choć mogą je niewątpliwie dynamizować. Również ruchy spo­łeczne —jako niesegmenty — pojawiają się wówczas, gdy istnieją proble­my czy dolegliwości życia, a w obrębie istniejących segmentów nie daje się ich usuwać, czyli po prostu zaspokajać jakichś potrzeb.


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

191


nia przywilejów lub ograniczenia dyskryminacji. W społeczeństwach względnie demokratycznych 5. aktywność ruchów danego rodzaju jest do­datkowym czynnikiem krystalizacji struktury demograficznej. Chodzi tu zarówno o ruchy feministyczne, pokoleniowe (np. młodzieżowe), jak i ra­sistowskie bądź antyrasistowskie.

Areną występowania segmentów struktury demograficznej, a w isto­cie demograficzno-społecznej jest „organiczna" sfera rzeczywistości. Jest to taka szczególna arena na której nabiera sensu nosicielstwo obiektyw­nych, w tym wzmacnianych społecznie i kulturowo cech/ Dyskryminacja zwłaszcza kobiet i kolorowych, nawet w społeczeństwach obywatelskich przy formalno-prawnej równości, jest przejawem kulturalno-systemowych kumulacji stereotypów, na temat rzekomej „niższości" wymienionych ka­tegorii. W Polsce nie ma, jak np. w Stanach Zjednoczonych, problemu ra­sowego jako efektu działania stygmatyzacji rasowej, jest natomiast nie­równość płci. Ruch feministyczny, w związku z tym, zaledwie się tworzy. Feministki, po „szoku totalitarnym", zaczynają się organizować. Przy świa­domościowej dominacji „tradycyjnie pełnionych ról kobiecych", zbyt szyb­ko nie mogą one liczyć na sukcesy organizacyjne. Nie sprzyja także femi­nizmowi, po owym szoku, upowszechniany model partnerstwa małżeń­skiego, szczególnie wśród młodych.

Zsyntetyzowane kategorie struktury demograficzno-społecznej, ku­mulują cechy wieku i płci dla potrzeb praktyki życia społecznego: „przed­produkcyjnych", „produkcyjnych" i „poprodukcyjnych", o zróżnicowanych przedziałach wieku dla kobiet i mężczyzn w wieku produkcyjnym, odpo­wiednio: 18-59,18-64 lat, są istotnymi wskaźnikami kondycji danego spo­łeczeństwa. Na tle innych, nasze społeczeństwo dysponuje znaczącym po­tencjałem demograficznym. Nie liczy się tylko ilość, jako niewątpliwy atut samej populacji mieszkańców Polski, ale jakość ich cech społeczno-demo­graficznych. Warunkują one obiektywnie możliwości konkurencyjnej ob­sady znacznej ilości ról w kategorii produkcyjnych, tj. zdolnych do samo­dzielnego zdobywania środków egzystencji. Chociaż w nowoczesnych spo­łeczeństwach tańszymi są zasiłki dla bezrobotnych, niż uzbrojone miejsca pracy, a w perspektywie myśli się o dalszych ograniczeniach sfery pracy, to w społeczeństwie Trzeciej Rzeczypospolitej efektywniejsze wykorzy­stanie potencjału produkcyjnego tej odpowiedniej kategorii społeczeństwa staje się wyzwaniem na najbliższe lata.


192 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

W latach 1990-97 nie zaszły istotne zmiany w udziałach poszczegól­nych kategorii demograficznych. Utrzymuje się jednak tendencja „zasto­ju" reprodukcyjnego Polaków w kraju. Ludność Polski wzrosła w wymie­nionych latach zaledwie o pól miliona, z 38,2 do 38,7 min. Udział kategorii „produkcyjnych" utrzymywał się co prawda na tym samym poziomie — 59,4% (1990) — 59,5% — jednak przy ewidentnym wzroście „poproduk­cyjnych" (z 11,8% do 14,2%) i spadku „przedprodukcyjnych" (28,8% w 1990, 26,3% w 1997). Potencjalnie i realnie taki skład społeczeństwa „wyostrzył" kwestie socjalną, konieczność zwiększania środków utrzyma­nia na „poprodukcyjnych" (praktycznie emerytów i pewnych kategorii ren­cistów). Wysoki wskaźnik bezrobocia, wśród „produkcyjnych", zwłaszcza kobiet, dodatkowo wpływa na owo „wyostrzenie".^

W praktyce życia społecznego przekłada się to na wzrost udziału żądnych „osłony socjalnej" państwa, na konto „produkcyjnych" oraz na wzrost popularności haseł populistyczno-lewicowych wśród segmentów „garnuszkowych", czyli w przyjętym rozumieniu warstw socjalnych. W ekstremalnej postaci, pojawiają się wśród „poprodukcyjnych", tzw. „sta­rego portfela" emerytalnego oraz wśród bezrobotnych, wcześniej „klaso­wych garnuszkowców", wołania: „komuno wróć". Jest to nie tylko poten­cjalny, ale realny elektorat postkomunistów. Z upływem czasu powinien on jednak kurczyć się, o ile zwiększy się potencjał i efektywność narodo­wej gospodarki prywatnej, konkurencyjnej na rynku wewnętrznym i ze­wnętrznym.

Struktura etniczna społeczeństwa to taki układ powiązanych ze sobą, szeroko rozumianych grup etnicznych: 1. narodów, 2. narodowości, 3. grup etnicznych w węższym sensie (niezdolnych do powołania państwa i samodzielnego społeczeństwa narodowego), oraz 4. mniejszości etnicz­nych (w tym też grup autonomiczno-regionalnych, kulturowo-językowych). Są one jako segmenty podległe danej władzy państwowej „większościowe­go" narodu, sprawowanej na terytorium kraju ich zamieszkania. Typolo­gicznymi segmentami struktury etnicznej, oprócz konkretnych grup, są zatem „większości" i „mniejszości". Te ostatnie, jeśli się wyodrębniają lub są wyodrębniane w praktyce życia społecznego, mogą być przedmiotem asymilacji narodowej ze strony nacji „dominującej". Narzuca ona w ramach tworzonego przez siebie społeczeństwa narodowego system władzy pań­stwowej i standard życia publicznego. Obowiązuje on „mniejszości" jako


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

193


0x08 graphic
obywateli tegoż państwa. Nieraz prowadzi to do ich marginalizacji, jeśli nie eksterminacji. Współczesne społeczeństwa narodowe i zarazem obywa­telskie ukształtowały się w efekcie twardej realizacji interesów narodo­wych przez narody najprężniejsze; z reguły „większościowe" na teryto­rium danego kraju. Przy tym jest ono najczęściej traktowane jako ojczyzna „większości" strukturalnej (w etnicznym wymiarze charakterystyki seg-mentacyjnej społeczeństwa). Segmenty struktury etnicznej lokują się w sferze kultury. Mamy dziś w niej do czynienia ze szczególną systemową i medialną ekspansją treści kultury masowej nacji dominującej w danym kraju. Jest to głównie ekspansja: językowa, symboliczna i obrazowa. Sfe­ra kultury dzieli się na szereg podsfer kultury. Segmenty struktury etnicz­nej lokują się w istocie w podsferze kultury masowej nacji dominującej w rzeczywistości danego społeczeństwa. Wszak np. podsfera praktyk reli­gijnych sfery kultury jako całości, to arena występowania grup wyznanio­wych i religijnych.

W latach dziewięćdziesiątych w Trzeciej Rzeczypospolitej nie na­stąpiły istotne zmiany składu społeczeństwa w wymiarze etnicznym. Po­lacy pozostają zdecydowaną większością — 97,4% -tową (1997). W sto­sunku do roku 1990 nastąpił co prawda minimalny wzrost udziału mniej­szości etnicznych z 2,5% do 2,6% (w 1997). Jednak, przy szacunkowym charakterze dostępnych danych i błędach szacunkowych, nie należy tego przeceniać. Możliwe, iż jest to efektem demokratyzacji życia. Przejawia się ona również w o wiele większej swobodzie rejestracji organizacji mniej-szościowo-etnicznych (por. Kurcz) red. (1997). Społeczeństwo Polski na­leży jednak do kategorii najbardziej zwartych etnicznie we współczesnym świecie. Potencjalnie i realnie sprzyja to podejmowaniu przez Polaków wyzwań przyszłości w ojczyźnie. Konflikty etniczne nie wyczerpują ich potencjału bezpieczeństwa narodowego, jak dzieje się to np. na Bałkanach.

Jak każdy naród również Polacy są w mniejszym lub większym stop­niu, wspólnotą diasporyczną. Najadekwatniej jej istotę wyraził Florian Zna­niecki (1990) pisząc, iż: „naród jest grupą zorganizowaną... na zasadzie przodownictwa. Jest to jak lud grupa kulturalna, lecz o przynależności do niego rozstrzyga nie samo podobieństwo jednostki do wzoru idealnego, opartego na wspólnej kulturze, lecz świadome a uznane przez innych dą­żenie tej jednostki do uczestnictwa w tej wspólnej kulturze. Utrzymanie odrębności i jedności grupy, które w ludzie dokonywa się przez nie unor-


194

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
mowaną działalność jednorodnej masy, w narodzie zostaje ześrodkowane i utrwalone dzięki instytucjom przodowników kulturalnych, funkcjonujących głównie za pomocą pisma i druku, jako narzędzi rozpowszechniania i utrwa­lania wartości narodowych".

Naród polski mógł przetrwać także dzięki aktywnej działalności swoich przodowników. Inteligencja narodowa to właśnie działająca elita narodu, jako wspólnoty diasporycznej, w ojczyźnie jak i na emigracji. Roli inteligencji emigracyjnej oraz krajowej katolickiej i duchownej w odzyska­niu niepodległości nie docenia z natury rzeczy postkomunistyczna część socjologów oraz tzw. klasy politycznej. W poprzednim wcieleniu „parto-kratycznym" i „nomenklaturo wym" ta ostatnia klasa służyła wiernie im­perium sowieckiemu. W jego imieniu zwalczała przejawy „suwerennego" życia narodowego w PRL-u oraz zachowaną inteligencje przedwojenną. To nikt inny a funkcjonariusze państwa totalitarnego utrudniali też gorliwie łączność krajowej części narodu i autentycznej jego inteligencji z Polonią (Nowak 1997).

Za sprawą poprzedniej aktywności komunistów w Polsce oraz za­chowanych na najważniejszych pozycjach społecznych postkomunistów, niemożliwą stała się efektywniejsza integracja Polaków po upadku impe­rium w ojczyźnie oraz szybszy proces narodzin rodzimej klasy średniej. To postkomuniści skutecznie blokowali możliwość inwestycji polonijnych w kraju tworząc dla niech barierę. Mianowicie kapitał „wyjściowy", umoż­liwiający rejestrację podmiotu gospodarczego Polonusa nie mógł być niż­szy niż 30 tys. dolarów. Lukę stworzoną w ten sposób wypełnił obcy kapi­tał i spółki nomenklaturowe.

Ostoja obywatelskości i suwerenności narodowej współczesnych spo­łeczeństw „rodzima" klasa średnia, przy kolejnych blokadach procesów prywatyzacji i urynkowienia ze strony elit postkomunistycznych, nie może jeszcze w Polsce zagrażać ich pozycji. Szybko wchodzą też one w wymyka­jące się kontroli państwa układy z obcym kapitałem. On też, przy poparciu tych kosmopolitycznych dziś elit postkomunistycznych przejmuje efek­tywniej kontrolę nad strategicznymi działami gospodarki narodowej. Bę­dzie o tym mowa w dalszej części opracowania.


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

195


0x08 graphic
0x08 graphic
W latach dziewięćdziesiątych nie została naruszona proporcja Pola­ków żyjących w ojczyźnie — ok. 3/4 i na obczyźnie — 1/4. Wśród tych ostatnich polowa mieszka w Ameryce —12,5% (1997), następnie w Euro­pie — 6,1% i na terenach b. ZSRR — 5%. Na świecie żyje zatem około 50 tys. Polaków. Nie ulega wątpliwości, iż rodacy pozostający długo poza oj­czyzną odznaczają się zróżnicowaną świadomością narodową. Jednak dziś ich pozycja w krajach zamieszkania może się umocnić nie tylko z racji od­zyskania suwerenności państwowej, ale przede wszystkim jej efektywne­go zagospodarowania.

Istotnym wskaźnikiem demokratyzacji życia społeczeństwa w wy­miarze etnicznym jest aktywność zrzeszeniowa mniejszości narodowych. W Trzeciej Rzeczypospolitej działają u progu XXI w. 22 zrzeszenia mniej­szości. Nie jest to równoznaczne z ilością grup mniejszościowo-narodo-wych. Jest ich arytmetycznie więcej, lecz są one marginalne.

Struktura wyznaniowa to układ powiązanych ze sobą, przez zło­żone relacje i rywalizację o wyznawców, grup religijnych, a za ich po­średnictwem o wpływy w życiu doczesnym, społeczeństw i narodów. Systemy wierzeń religijnych i Kościołów są tu ważnymi narzędziami owej rywalizacji. Jest możliwe, za sprawą upowszechniania i praktykowania zróżnicowanych systemów wartości „świętych" (sakralnych) oraz w wa­runkach ściśle określonej kompozycji innych składników rzeczywistości społecznej, osiągnięcie trwałych wpływów przez „większościowe" gru­py wyznaniowe w całym społeczeństwie. Segmentami struktury wyzna­niowej są zatem grupy religijne rozmaitych wyznań, w tym przeróżne ich podgrupy, odłamy i sekty. Budują one społeczeństwo w wymiarze wyznaniowym, czy i szerzej swiatopoglądowo-wyznaniowym. Wtedy, gdy segmentami tegoż wymiaru są też znaczący statystycznie bezwyznaniow­cy i ateiści mówimy o szerokim rozumieniu struktury — swiatopoglądo­wo-wyznaniowym. We współczesnych społeczeństwach udział tych ka­tegorii wzrasta. Dla uproszczenia, przy minimalnych udziałach tych ostat­nich kategorii, w składzie społeczeństwa transformacyjnego Polski uj­muje sieje w zbiorze „innych". Składa się nań także kilka marginalnych „innych" mniejszości religijnych. Zatem, interesuje nas tu struktura wy­znaniowa w wąskim rozumieniu.


196

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Zwłaszcza wierni czy wyznawcy religii konstytuują swoją aktywno­ścią, w obrębie szeroko pojmowanej sfery kultury, podsferę „praktyk reli­gijnych". Jest ona charakterystyczna dla związku człowieka z sacrum. W przestrzeni geograficznej wyodrębniają się jako urządzenia infrastruk­turalne tej podsfery: świątynie, kościoły, kaplice, miejsca pielgrzymek i kontemplacji (np. klasztory, samotnie pustelnicze).

W społeczeństwach realnosocjalistycznych, totalizując życie społecz­ne doktryną „naukowego komunizmu" (Bocheński 1988), jako doktryną równocześnie ateistyczną, kwestionującą istnienie Boga, usiłowano wy­przeć praktyki i myślenie religijne z życia poddanych „partii-państwa". Przemocą fizyczną, terrorem, zamykaniem kościołów, dewastacją infra­struktury sakralnej, walczyli komuniści z religią jako, wg Lenina, „gorzał­ką ludu". Religia była jednak i pozostaje częścią dziedzictwa kulturowego narodu polskiego. Dlatego też z Kościołem jako systemem organizacyj­nym katolików-Polaków stanowi ona główny obiekt ataku elit. Tym razćm jest to atak elit postkomunistyczno-kosmopolitycznych integrujących się w walce z polskością. Nawet manifestacyjne praktykowanie przez nie pew­nych wartości religijnych, jako deklaratywnych wcześniej „ateistów PRL-u" — faktycznie chroniących się w kościołach przed uciskiem totalitarno-policyjnego państwa-partii — sprzyjało po części szerszej integracji naro­du w walce z systemem komunistycznym, chociaż niektórzy z członków tych elit wcześniej aktywnie współtworzyli system. Mieli oni „w walce" z nim, gdy sami stali się jego ofiarami do zrealizowania przede wszystkim swoje „nowe" interesy. Są one obce jednak narodowi polskiemu i innym narodom, chcącym uwolnić się od dyktatu kapitału „światowego". W isto­cie jest to kapitał wielkich rywalizujących nacji, tzw. plemion światowych.

Kościół katolicki stał się w PRL-u szczególną, legalną opozycją an­tykomunistyczną a Polacy byli i są postrzegani przeważnie jako „katolicy". Komuniści nie dali im możliwości swobodnego zrzeszania się w innych sferach życia społecznego. Wraz z upadkiem komunizmu nastąpił w związ­ku z tym „wybuch" zrzeszeń-partii, związków zawodowych i naturalny nie­jako spadek roli Kościoła w pozareligijnych funkcjach i sferach życia .

To wybór kardynała Karola Wojtyły (1978 r.) na głowę Kościoła rzym-sko-łacińskiego — świadczący także o ewidentnym związku Polski z cywi­lizacją zachodnią przyśpieszył upadek komunizmu w naszym kraju. Mimo


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

197


0x08 graphic
okupacji sowieckorkomunistycznej , przy niewątpliwym wówczas kryzy­sie imperium — wybór ten stal się czynnikiem spotęgowanej mobilizacji narodu na rzecz walki o suwerenność. Dążyło do niej niezmiennie i to wszel­kimi sposobami polskie duchowieństwo krajowe i emigracyjne. Tym sa­mym było ono ważnym składnikiem polskiej inteligencji a papież jej auto­rytetem narodowym.

Nieprzypadkowo Solidarność od 1980 r. pod symbolem krzyża roz­poczęła też z komunizmem jawną walkę. Chociaż dopiero po dziewięciu latach przyniosła ona nawet nie oczekiwane na jej początku rezultaty wol­nościowe, to przy braku możliwości zrzeszeń obywatelskich Solidarność pełniła nie tylko funkcję związku zawodowego. Przekształciła się ona w masowy ruch narodowy Polaków. On też, jako taki, zmusił komunistów PRL-owskich do demokratyzacji życia narodu. Tylko od niego zależy dziś miejsce Kościoła w jego życiu.

Kościół z jednej strony „wszedł" ponownie do urzędów państwo­wych i koszar, po wcześniejszej marginalizacji czy „wypędzeniu". Towa­rzyszą temu naturalne protesty komunistów i postkomunistów, uwolnio­nych „miłością bliźniego" od rozliczeń właśnie przez Kościół. Z drugiej zaś strony ewidentnie spadła „manifestacyjna" religijność przynajmniej niektórych kategorii ludności Polski. Wszak „minęła trwoga, więc od Boga". Wyrzuceni wcześniej z PZPR-u „rewizjoniści" nie muszą już szukać „schro­nienia" w narodowym Kościele. Szukają go intensywnie wśród europej­czyków i globalistów. Często niestety frymarcząc interesem narodowym. Z oczywistych powodów jest on im jako członkom „nowych" elit postko­munistycznych także obcy.

Autentyczna religijność Polaków zdaje się być względnie stabilna. Nie świadczy o tym tylko wybudowanie wielu nowych kościołów. Utrwala­ją ją dodatkowo pielgrzymki do ojczyzny Jana Pawła II oraz wzmożona ak­tywność korzystających z wolności „nowych" wyznań i sekt. Aktywność ich przez niesione „zagrożenia" społeczne jest czynnikiem integracji ka­tolików. Trwałym przejawem postkomunistycznej religijności Polaków stały się regularne pielgrzymki grup klasowo-warstwowych i zawodowych do Częstochowy — religijnej stolicy Polski — a także do innych miejsc kultu Maryjnego. Jest w nich niewątpliwie wiele znamion koniunkturalnej „ma-


198

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
nifestacyjnej" religijności, zwłaszcza niektórych elit dbających o poparcie katolickiego elektoratu wyborczego.

W wymiarze wyznaniowym segmentacji społeczeństwa Trzeciej Rze­czypospolitej, w latach dziewięćdziesiątych, zmniejszył się co prawda udział katolików z 90,9% (w 1990) do 89,2% (w 1994 r.), to jednak pozostają oni zdecydowaną większością wyznaniową, przy ewidentnym spadku wcze­śniejszej „totalitarnobojnej religijności manifestacyjnej". Wyróżniała ona obecną lewicę laicką i kosmopolityczną (Nowak 1998).

Segmentami struktury wyznaniowej było w 1996 r. aż 59 grup mniej­szościowych. Odznaczały się one bardzo zróżnicowaną wielkością i cecha­mi. Są to grupy rozmaitych wyznań: starokatolickich, prawosławnych, pro­testanckich, islamskich, judaistycznych, jak i grupki inspirowane religia­mi Dalekiego Wschodu oraz inne związki wyznaniowe. Wśród „mniejszo­ściowych" grup wyznaniowych, ogółem — 10,8% udziału w populacji lud­ności Polski w 1996 r.— dominowali: prawosławni, grekokatolicy oraz protestanci (RS GUS 1998).

Polacy-katolicy są niewielką częścią (35 min) miliardowej dziś gru­py wyznaniowej świata, z 17,3% udziałem wśród innych grup. W Europie udział katolików wynosił 41,4% (1999). W takim kontekście Polacy mogą być identyfikowani właśnie z tą grupą wyznaniową. Z ostatniego sondażu CBOS-u wynika jednak, że głęboko wierzących w całym kraju jest zaled­wie 11%, raczej wierzących 3% i 1% całkowicie niewierzących. Zatem, ogółem osób wierzących w Trzeciej Rzeczypospolitej jest 85%. Przy tym, tylko ponad połowa osób kraju — 58% — uczestniczy „systematycznie" w praktykach religijnych, przynajmniej raz w tygodniu. Ponad jedna siód­ma osób deklaruje wiarę, ale praktykuje „nieregularnie", jeden lub dwa razy w miesiącu. Najbardziej aktywną religijnie kategorią społeczną oka­zali się rolnicy. Aż 7% reprezentantów tej kategorii twierdziło, że chodzą do kościoła co najmniej raz w tygodniu (wg „Annuaris Pontificio" 1999 i CBOS z 6-1211999). Bardziej wierzące i praktykujące okazały się kobie­ty (63%), niż mężczyźni (51%).

Struktura pokrewieństwa to układ grup rodzinnych i powiąza­nych ze sobą członków tej samej rodziny systemami pokrewieństwa, re­spektującymi zasadę incestu, tj. zakazu odbywania stosunków seksualnych


0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 199

pomiędzy bliskimi członkami rodziny, z oczywistym wyłączeniem małżon­ków. Konstytuują oni małżeństwo z „obcych" genetycznie osobników obojga płci w celu reprodukcji potomstwa. Strukturę pokrewieństwa bliskich człon­ków rodziny, złożoną z małżonków i zrodzonych z nich dzieci, odzwiercie­dla się dla uproszczenia przy charakterystykach społeczeństwa jako cało­ści, ilością i typami gospodarstw domowych. Z reguły osoby prowadzące wspólne gospodarstwo domowe i przeważnie z nim mieszkające konstytu­ują rodzinę. Mogą w jej skład wchodzić także dziadkowie, tj. rodzice rodzi­ców w rodzinie zasadniczej, bliższej. Wspólne bytowanie w obrębie gospo­darstw domowych umacnia więź rodzinną. Konstytuują się przez to rodzi­ny jako najmniejsze i zarazem najtrwalsze małe grupy społeczne. Sferę prywatności rodzinnej rzadko zakłócają nawet systemy totalitarne. Złożo­ne z dwojga rodziców odmiennych płci oraz dzieci rodziny są grupami „pier­wotnymi", w złożonym systemie wychowania społeczeństwa jako całości. Inne jego grupy pierwotne: rówieśnicze, koleżeńskie, sąsiedzkie oraz „wtórne": pracownicze, zrzeszeniowe, spajają osobnika ze społeczeństwem bardziej złożonym systemem więzi.

Rodzice będąc małżonkami są równocześnie zobowiązani względem siebie, jak i dzieci, do pełnienia stosownych ról. Role małżeńskie i rodzin­ne stanowią integralny system rodziny. Rodziny dwupokoleniowe — ro­dziców i dzieci — charakteryzują współczesność. Coraz rzadsze bywają rodziny trzy czy wielopokoleniowe. Tych ostatnich jest w Polsce ok. 1%, przy zdecydowanej dominacji dwupokoleniowych. W ich obrębie, z udzia­łem przynajmniej jednego z dziadków lub wnuków, wzbogaceniu ulegają jednak stosunki wewnątrzrodzinne.

Rodzina, poza funkcjami reprodukcyjno-biologicznymi, pełni także funkcje egzystencjalno-gospodarcze i wychowawczo-opiekuńcze. Rozta­czają się one zwłaszcza nad tymi jej członkami, którzy wymagają opieki: niemowlęcej, chorobowej, starczej, czy wychowania do osiągnięcia samo­dzielności egzystencjalnej.

Polityka państwa we współczesnych społeczeństwach kreuje seg­menty struktury pokrewieństwa z zewnątrz, przez „uprzywilejowanie" lub „dyskryminowanie" jednych rodzin względem innych. Może ona prowa­dzić i prowadzi do wyodrębniania się tzw. rodzin wielodzietnych, bądź do wzrostu udziału małżeństw bezdzietnych. Zwłaszcza młodzi małżonkowie


200

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
nie widząc korzystnych dla siebie perspektyw na utrzymanie dzieci coraz częściej rezygnują z nich. Zjawisko to upowszechnia się wpływając na sta­rzenie się społeczeństw i tym samym na redukcję struktury pokrewień­stwa. Polityka może także sprzyjać powstawaniu rodzin zasadzających się na kultywowaniu „tradycyjnych" związków rodzinnych, w których męż­czyzna jest „głową rodziny" a kobieta tylko „gospodynią domową", przy­najmniej wtedy gdy dzieci są małe i wymagają opieki szczególnej. Za spra­wą polityki państwa typologiczne zbiory rodzin stały się istotnymi seg­mentami społeczeństwa o mniej lub bardziej uprzywilejowanej ich pozycji.

Feliks Koneczny za ostoję cywilizacji łacińskiej uważał respekto­wany, w społeczeństwach objętych tą cywilizacją, system trójprawa: 1. familijnego (małżeńskiego), 2. majątkowego i 3. spadkowego. Dzięki niemu społeczeństwa osiągały znaczny stopień ładu. System komunistycz­ny w PRL-u naruszając własność prywatną, tradycyjnie uformowane struktury własnościowe, prawa majątkowego i spadkowego, uzależni! pol­skie rodziny od scentralizowanej reglamentacji dóbr konsumpcyjnych. Podlegały mu także środki płatnicze na nabycie tych dóbr, nawet „na kart­ki". Wykorzeniał tym samym komunizm, prywatnowlasnościowe pod­stawy funkcjonowania rodzinnych gospodarstw domowych, niezależnych od państwa-partii. Dotknęło to szczególnie pozarolnicze klasy prywat­nowlasnościowe. Zostały one zmarginalizowane. Restauracja podstaw obywatelskości, suwerenności narodowej i rodziny w Trzeciej Rzeczy­pospolitej może zaowocować dopiero za kilka lat. Chłopi drobnotowaro-wi, choć przetrwali „komunę", nie doświadczyli jednak wczesnego ryn­ku jako ostoi niezależności gospodarczej. Wszak gruntownej zmianie ule­gła gospodarka europejska.

W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w okresie intensyw­nych przemian społecznych, w strukturze pokrewieństwa odzwierciedlały się niekorzystne symptomy. Została zerwana ciągłość pokoleniowych związ­ków, nie tylko w ramach rodzinnych gospodarstw rolnych, ale przede wszystkim prywatnych przedsiębiorstw pozarolniczych jako ostoi życia ro­dzinnego. Dlatego między innymi, wzrósł z jednej strony udział małżeństw bezdzietnych o 0,7%. W 1990 r. było ich 22,9%; a w 1995 23,6%. Z drugiej zaś strony, nastąpił dalszy wzrost samotnych kobiet i ojców z dziećmi, przy równocześnie malejącym udziale, w analizowanej strukturze, małżeństw z dziećmi — z 61,8% w 1990 r. do 59,6% w 1995. O ile jeszcze w 1990 r.


0x08 graphic
0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 201

samotnych matek z dziećmi było 13,6%, to w 1995 r. było ich 15%. W omawianym okresie udział ojców wychowujących samotnie dzieci wzrósł z 1,7% do 1,8%, przy ogólnej liczbie 10533 tys. (100%) rodzin w Polsce w 1995 r. (MRS GUS, 98). Jeśli taka tendencja utrzyma się dłużej to zagro­żona będzie „oczekiwana" dobra kondycja naszego społeczeństwa narodo­wego za kilkanaście lat. Ostoją polskości pozostają niewątpliwie rodzina i Kościół, jeśli zwłaszcza elity się alienują a świeckiej inteligencji narodo­wej jest niedostatek (Nowak 1998, Zagórski 1999).

W Kościele Rzymskokatolickim (obrządku łacińskiego) ostoją przy­należności Polaków do cywilizacji zachodniej (wcześniej z nazwy „łaciń­skiej") jest przede wszystkim 9,7 tys. grup parafialnych. Zbierają się one głównie w niedziele, zatem regularnie — w jakimś składzie — w ponad 17 tys. kościołów, kaplic lub domów modlitwy, i to z udziałem ponad 25 tys. duchownych. W okresie transformacji są oni najlepiej zorganizowaną czę­ścią krajowej inteligencji polskiej. Służy ona niezmiennie narodowi pol­skiemu w „imię Boga" w ramach Kościoła powszechnego. Jest to w znacz­nym stopniu pochodną hybrydalności i niewoli strukturalnej innych syste­mów i grup społecznych okresu transformacji postkomunistycznej.

Struktura ekologiczna — jako wymiar charakterystyki segmen-tacyjnej społeczeństwa — to układ powiązanych ze sobą społeczności lo-kalno-terytorialnych, pozostających ze sobą nie tylko w relacjach sąsiedz­kich ale systemowo-administracyjnych kraju lub innych rodzajów, np. w systemach miast bliźniaczych różnych krajów czy w systemach eurore-gionalnych. Mogą one sprzyjać, bądź nie konstytuowaniu się podmiotowo­ści grup mieszkańców miast, wsi, regionów, konurbacji. Elementami ma-krostruktury, omawianego wymiaru są lub stają się szersze społeczności regionalne. Nieraz władze państwowe prowadzą wobec nich takie polityki, które sprzyjają zyskiwaniu przez nie podmiotowości.

Segmentami struktury ekologicznej są także typologicznie kreowa­ne i wzmacniane, odpowiednią polityką państwa, społeczności wiejskie, osiedlowe, miejskie, z uwzględnieniem kategorii wielkości miast, według liczby mieszkańców. W społeczeństwach zurbanizowanych wyodrębniają się samoistnie i są traktowane jako społeczności względnie autonomiczne, choć wielomilionowe, społeczności wielkich konurbacji miejskich, czy me-gapolis. Specyficzny typ społeczności ekologicznych stanowią z drugiej


202

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
strony mieszkańcy — obywatele małych krajów, państewek jak: Andora, Liechtenstein, Luksemburg czy Watykan.

Bez względu na rzeczywistą czy potencjalną rolę pełnioną przez seg­menty— społeczności ekologicznego wymiaru charakterystyki społeczeń­stwa w jego strukturze, wyrażają one związek pomiędzy nimi a środowi­skiem przyrodniczym kraju. Nie ulega wątpliwości, iż wyższym komfor­tem bytowania wyróżnia się ludność miejska, niż wiejska dzięki odpowied­nio rozwiniętej infrastrukturze. Nie bez powodu istniał odwieczny antago­nizm jednej i drugiej kategorii ludności. Efektywniej zdaje się infrastruk­tura miast zabezpiecza ludzi przed „kaprysami przyrody". Wyraźną, od­wieczną tendencją jest też urbanizacja społeczeństw oraz „ucieczka" lud­ności wiejskiej do miast. Jeśli jest ona umiarkowana nie musi prowadzić do rozbicia społeczności lokalnych jako segmentów struktury ekologicz­nej społeczeństw.

Społecznościami lokalnymi są ogólnie mówiąc zbiorowości osobni­ków zamieszkujących daną miejscowość, wyodrębnianą w przestrzeni geo­graficznej, powiązanych więzią sąsiedztwa, problematyką bytowania w da­nej miejscowości, a także tradycją kulturowo-historyczną.

Komunizm, „zainstalowany" na sowieckich czołgach w Europie Środ­kowo-Wschodniej i w Polsce, uczynił wyrównywanie poziomu życia po­między miastem i wsią jednym z naczelnych zadań polityki klasowej. Więk­sze wioski i osiedla podnosili nierzadko komuniści formalnie do rangi miast, nadając wyższy status nawet miejscowościom „wiejskim", chociaż wiele z nich nie dysponowało należycie rozwiniętą infrastrukturą, charaktery­styczną dla „miejskości" według standardów europejskich. W ten sposób likwidowano także „różnice klasowe" między miastem i wsią, jako jedne z wielu „programowo" znoszonych różnic.

W1997 r. strukturę społeczności terytorialnych Trzeciej Rzeczypo­spolitej konstytuowało 57 673 społeczności, zamieszkałych w odpowied­nich miejscowościach jako zasadniczych jednostkach formalno-administra-cyjnych kraju. Jako takie miały one odrębne dla siebie nazwy. Były one i pozostają głównymi świadomościowymi czynnikami identyfikacji miesz­kańców, jako osobników należących do poszczególnych społeczności. Zaj­mują one wyraźnie wyodrębniane przestrzenie na terytorium kraju.


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

203


Wraz z realizowaną reformą administracyjną Trzeciej Rzeczypospo­litej, powstaniem nowych szesnastu województw — regionów i 325 po­wiatów, tworzy się sieć „nowych" systemowych powiązań pomiędzy spo­łecznościami. Wyraża ona ideę decentralizacji administracji terytorialnej państwa i „upodmiotowiania" społeczności lokalnych, a i regionalnych. Rów­nocześnie powstają transgraniczne jednostki nazywane euroregionami. Traktuje się je jako szczególne pomosty rozpoczętej integracji „społeczeń­stwa europejskiego" (Therborn 1998). Ma ona jeszcze charakter dosyć wycinkowy i ograniczony brakiem zasadniczych podstaw akcesyjnych ze strony Unii Europejskiej, jak i Polski.

Wśród ogółu społeczności terytorialno-elementarnych zdecydowa­nie dominują w Trzeciej Rzeczypospolitej społeczności wiejskie: 42 782 wsi i 14 021 kolonii, przysiółków i osad, nad społecznościami miast — 870 (w 1997 r.). Jednak w tych ostatnich mieszkała dominująca część ludności kraju — 61,9%. Prawie 1/3 ludności Trzeciej Rzeczypospolitej mieszka w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców (29,9%). W miastach małych, poniżej 20 tys. mieszkańców mieszkało 12,4% osób.

Społeczeństwo obywatelskie nie może się efektywnie rozwinąć w społeczeństwach wiejskich, tj. o przewadze ludności wiejskiej. Jednak sam fakt przewagi ludności miejskiej nie gwarantuje „obywatelskości", choć może jej sprzyjać. Liczą się bowiem odpowiednie tylko składy społeczeństw, także w innych wymiarach strukturalnych. Nie są one dziełem przypadku, a tym bardziej nie mogą być wykreowane sztucznie, administracyjnie, dla efektu statystyczno-politycznego. Tylko odpowiedni rzeczywisty skład strukturalny społeczeństw rozstrzyga o tym czy są one totalitarne, trans­formacyjne, czy obywatelskie.


204

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
3. „Większości" postkomunistyczne barierami „obywatelskości" społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej

W modelowym ujęciu społeczeństwa obywatelskiego i jego ładu, do którego społeczeństwu Trzeciej Rzeczypospolitej jest jeszcze daleko, tyl­ko odpowiednie „większości" segmentacyjne, i to w ściśle określonej kom­pozycji, mogą być czynnikami tego ładu, postulowanego dla niej. Są to: „większościowe" udziały: 1. zawodów usługowych, tzw. trzeciego sektora w wymiarze zawodowym; 2. klasy średniej i innych klas prywatnowłasno-ściowych w wymiarze klasowo-warstwowym; 3. partie centrowo-prawico-we ze znaczącym udziałem w grach koalicyjnych „liberalnych" ugrupowań w parlamencie (czy Zgromadzeniu Narodowym), w wymiarze politycznym (partyjnym) oraz 4. warstwy „średnie" w wymiarze stratyfikacyjnym, czy inaczej hierarchiczno-prestiźowym. Nie ulega wątpliwości, iż suwerenne­go społeczeństwa obywatelskiego nie da się zbudować nie tylko w Polsce, jeśli nie dysponuje dany naród rodzinnymi elitami liberalnymi, na miarę swoich potrzeb. Niestety takich elit w Polsce transformacji postkomuni­stycznej jest ewidentny deficyt.

Po spełnieniu powyższych warunków strukturalnych możliwe bę­dzie zapewne zafunkcjonowanie społeczeństwa zbliżonego do modelu przedstawionego przez Ralfa Dahrendorfa. Jest to jednak kwestia dosyć odległej przyszłości. Ten uznany klasyk współczesnej socjologii pisał, iż: Społeczeństwa obywatelskie charakteryzują się ogólnie przez istnienie au­tonomicznych, tj. nie sterowanych przez państwo ani inny ośrodek, orga­nizacji i instytucji jako organów woli ludu. Zaliczają się do nich partie poli­tyczne i związki zawodowe, ale także przedsiębiorstwa przemysłowe, ru­chy społeczne, wolne zawody i autonomiczne uniwersytety, niezależne Kościoły i fundacje użyteczności publicznej. Jeżeli takie autonomiczne or­ganizacje i instytucje nie istnieją, nie istnieje społeczeństwo obywatelskie. Ale operacyjnym rdzeniem mego pojęcia społeczeństwa obywatelskiego nie są te organizacje i instytucje jako takie. Chodzi mi raczej o zespół upraw­nionych roszczeń, które można określić jako prawa obywatelskie. Prawa obywatelskie to, w rzeczy samej, ów kompas, z którego pomocą możemy obrać właściwy kurs" (Dahrendorf 1994).


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

205


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
W Polsce postkomunistycznej, aby można było takie uprawnienia określić, niezbędne jest jeszcze gruntowne przekształcenie struktur wła­snościowych oraz segmentacyjnych w wyszczególnionych czterech wy­miarach. Chodzi o to by w efekcie odpowiednich zmian dominowały wska­zane segmenty, a ich ewentualne ruchy społeczne, jeśli się nawet pojawią, mogły podlegać efektywnym procedurom instytucjonalizacji konfliktów, nie zaś „rozstrzygnięć ulicznych". Produktami aktywności ruchów mogą być bowiem zarówno nowe ustawy, grupy zrzeszeniowe, jak i zmiany biuro­kratyczne służące obywatelskości. Bez aktywności odpowiednich ruchów niemożliwe byłoby rozszerzenie puli praw obywatelskich na „mniejszo­ści", powstanie np. związków zawodowych, jak i ograniczenie biurokracji.

Z przyjętej perspektywy można zatem mówić, iż jeśli „mniejszościa­mi" lub „marginesami" segmentacyjnymi, w wymiarach decydujących o powodzeniu „obywatelskości", są potencjalni aktorzy tego postulowane­go ładu, zaledwie rodzący się w transformacji, nie można oczekiwać zbyt­niego przyspieszenia tempa zmian proobywatelskich w Trzeciej Rzeczy­pospolitej.

Z tego punktu widzenia barierami efektywnej transformacji postko­munistycznej, na potencjalnej drodze ku „obywatelskości" w dzisiejszej Polsce są: 1. zbyt małe udziały nowoczesnych zawodów usługowych; 2. deficyt partii i elit liberalnych oraz inteligencji narodowej; 3. brak domi­nującej warstwy średniej jako elementu systemu stratyfikacyjnego, złożo­nego jeszcze z warstw „wyższych" i „niższych" oraz 4. mniejszościowy udział klasy średniej i pozostałych klas prywatnych przedsiębiorców w strukturze społeczeństwa. Dlatego można mówić o „niewoli struktural­nej" społeczeństwa postkomunistycznego.

Przyjrzyjmy się zatem kolejno wyszczególnionym wymiarom i ba­rierom charakterystycznym dla społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej w jego trudnej drodze do obywatelskości.

Struktura zawodowa społeczeństwa to układ wzajemnie powią­zanych zawodów i specjalności zawodowych. Lokują się one w sferze wy­twarzania dóbr wartości. Te ostatnie są zaś środkami zaspokajania zbioro­wych potrzeb materialnych i duchowych społeczeństwa oraz poszczegól­nych jednostek.


206

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Struktura zawodowa jest powszechnie postrzegana i doświadczana jako czynnik stabilizacji życia jednostek, o ile zdołają one zdobyć jakiś za­wód; a także społeczeństwa jako całości, gdy istnieje w nim efektywny podział pracy i funkcji między zawodami jako segmentami. Są nimi zarów­no kategorie społeczno-zawodowe, jako zbiory podobnych zawodów np. robotniczych, rolniczych, usługowych..., jak i zawody oraz konkretne spe­cjalności zawodowe. Tak pojmowane segmenty pełnią ściśle wyznaczone im role w złożonym systemie społecznego podziału, pracy i funkcji.

Zawód definiuje się mając na uwadze przynajmniej trzy cechy: 1. specyficzne czynności, 2. dowód uzdolnienia na nie oraz 3. względną trwałość zdobywania, dzięki ich wykonywaniu środków egzystencji w ra­mach systemu społecznego podziału pracy (por. Szczepański 1965).

W przedstawionym rozumieniu zawodu, struktura zawodowa nie może być i nie jest tożsama ze strukturą klasową, ani socjalną. Obejmuje ona — w węższym sensie — tylko ludność aktywną zawodowo, w ramach społecznego podziału pracy i funkcji. Środki egzystencji, dzięki którym Judzie żyją, mogą bowiem pochodzić i pochodzą także z: samego tytułu posiadania własności, kapitału, pieniądza...; bądź też z tytułu opieki „so­cjalnej państwa" (bezrobotni, emeryci, renciści, pensjonariusze). Jednak można strukturę — lokującą się w sferze konsumpcji, o której będzie mowa nieco dalej, charakteryzować np. pod względem składu zawodowego. Jed­nak należy mieć na uwadze, iż uwzględnia się wówczas najwyżej zawody wyuczone „zamrożone" np. bezrobociem. Jeśli nie dają one —jako pozo­stałość po PRL-u — możliwości zatrudnienia, to konstytuują wraz z czyn-nozawodową częścią struktury „szeroką" strukturę zawodową. Co więcej, znaczna część szkół zawodowych, mając wygenerowane przed ,89. profile kształcenia zawodowego, „produkuje" bezrobotnych absolwentów

Społeczeństwo obywatelskie nie może powstać zbyt szybko w kraju rolniczym, o przewadze ludności wiejskiej. Co prawda, w Polsce od Jat ,70. dominuje ludność zamieszkująca w miastach — patrz: struktura ekolo­giczna — to w tzw. I sektorze rolniczym (plus leśnictwo i rybołówstwo) pracowało ok. 28% (27,9%) ogółu pracujących w Polsce w 1997 r. Jeszcze w 1990 r. w sektorze tym pracowało, co prawda, nieco mniej ogółu pracu­jących — 26,8% — to przede wszystkim upadek PGR-ów i zwolnienia przemysłowe „chłoporobotników" wpłynęły na wskazany przyrost (Zagór-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

207


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
ski 1997). W II-gim, przemysłowym sektorze, w 1997 r. pracowało w Pol­sce wyraźnie mniej osób — 24%. Zatem, w sensie zawodu obiektywnego i od strony statystycznej, społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej jest na­wet społeczeństwem rolniczo-przemysłowym.

„Lepperiada" — jako bunt ludności wiejskiej, rolniczej pod prze­wodnictwem Andrzeja Leppera w styczniu i lutym 1999 r. — stała się „naturalną" konsekwencją niekorzystnego składu struktury zawodowej Polski. Przy obowiązywaniu scentralizowanej reglamentacji środków na podtrzymywanie PRL-owskich, rynkowo nie redukowanych zawodów przemysłowych i rolniczych, powstały napięcia społeczne. Zostały one „zagregowane" jako najaktywniejsza forma powojennego konfliktu na osi: rząd — chłopi.

Wcześniej Solidarność, głównie robotników wielkoprzemysłowych ograniczała drastyczne „redukcje" zbędnych zawodów robotniczych. Po­zostaje faktem, iż w krajach Unii Europejskiej tylko 5% stanowią zatrud­nieni w rolnictwie. W przemyśle krajów piętnastki pracuje 30% ogółu za­trudnionych, a w usługach aż 65%. Jest to miarą dystansu, który dzieli Polskę od tych krajów w wymiarze segmentacji zawodowej.

Chociaż Polski profesor uniwersytetu zajmuje najwyższą pozycję w hierarchii prestiżu zawodów (84%), to niski zupełnie prestiż mają repre­zentanci zawodów związanych klasowo z prywatnymi właścicielami poza rolnictwem (np. makler 33%, właściciel małego sklepu 26%). Nadal gór­nik zajmuje wyższą zdecydowanie pozycję (57%), niż rolnik (36%) Jednak powszechnie wykształcenie uważa się za podstawę sukcesu życiowego (90%) oraz wysokie kwalifikacje zawodowe (90%) na równi ze znajomo­ściami i protekcją. Czwartą pozycję zajmuje zaś inicjatywa i przedsiębior­czość (87%) (CBOS, marzec 1999).

Struktura klasowo-warstwowa to złożony układ powiązanych sys­temowo i wiążących się żywiołowo klas i warstw społecznych, wyróżniają­cych się rozmaitymi źródłami egzystencji. Klasy i warstwy jako segmenty struktury społeczeństwa identyfikujemy, w związku z tym, odpowiadając na pytanie: kto z czego żyje? Dlatego mówimy o klasach gospodarczych, warstwach socjalnych (konsumpcyjnych), warstwach zarobkowych, war­stwach politycznych i warstwach kulturowych. Zarówno klasy jak i war-


208

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
stwy są segmentami społeczeństwa złożonymi z podklas i podwarstw. Lo­kują się one w różnych sferach życia społecznego i gospodarki, konsump­cji, polityki, kultury oraz w sferze domowej, a łączy je wszystkie rynek lub nie-rynek. Generalnie można mówić, iż źródła egzystencji mogą być: własnościowe, „rodzinne", zarobkowe, socjalne. Mogą je tworzyć zarówno układy i systemy: rynkowe, nierynkowe, legalne, nielegalne, „czarnoryn-kowe", jak i „mieszane", czy po prostu hybrydalne. Właśnie w okresie transformacji postkomunistycznej dominują te ostatnie. Z jednej strony powstaje rynek, na którym oferują swoje towary jego uczestnicy, a przez to tworzy się ich wartość jako towarów. Ich określeni nabywcy i oferenci tworzą przez to takie zbiory, które nazywa się klasami rynkowymi. Z dru­giej strony istnieją klasy nierynkowe jako pochodne zastąpienia w realnym socjalizmie rynku scentralizowanym systemem reglamentacji dóbr inwe­stycyjnych, konsumpcyjnych i duchowych oraz własności prywatnej wła­snością socjalistyczno-państwową i spółdzielczą. Klasy te nazywa się tak­że klasami reglamentowanymi, bądź sektorowymi (Zagórski 1993).

W okresie transformacji ogranicza się działanie systemu scentrali­zowanej reglamentacji wymienionych dóbr. Stąd, w przeciwieństwie do ko­munistycznego systemu reglamentacji „ustrojowototalitarnej" przy peł­nym zatrudnieniu, system tego okresu to system reglamentacji „socjalno-osłonowej". Miał on ułatwiać i łagodzić klasom sektorowym „miękkie lą­dowanie" w rzeczywistości wczesnorynkowej. System ten generuje także klasy nierynkowe, po prostu „garnuszkowe", utrzymywane na koszt „in­nych" segmentów. Jeśli nie wystarcza „garnuszkowcom" przydzielanych środków egzystencji podejmują oni aktywność nielegalną na „czarnym ryn­ku" lub uboczną, legalną. „Garnuszkowcy", których te formy aktywności nie interesują „wychodzą na ulice".

Segmenty „hybrydalne" to po prostu zbiory osobników o więcej niż jednym źródle egzystencji. Nieraz staje się dodatkowym źródłem własność, np. mieszkanie, niekoniecznie prywatne; pożyczanie pieniędzy na procent lub ich oprocentowanie w banku itp. Gra na giełdzie nie jest jeszcze w Polsce zbyt popularna jako jedno z istotnych źródeł dochodów ludności krajów zachodnich.

Najlepiej istotę klas rynkowych i ich związek z innymi segmentami i sferami życia społecznego wyjaśnił Max Weber. Dlatego warto w jakimś


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 209

stopniu przypomnieć te wyjaśnienia. W Trzeciej Rzeczypospolitej powsta­ją bowiem klasy rynkowe, chociaż w zupełnie innych okolicznościach, któ-i re rozpatrywał M. Weber. Mianowicie w Polsce i innych krajach postko­munistycznych klasy te rodzą się po prawie półwiekowej przerwie, braku rynku i marginalizacji własności prywatnej. Tymczasem, klasy kapitalistycz­ne opisywane przez M. Webera, były naturalną konsekwencją rozwoju rynku i własności prywatnej w łonie społeczeństwa feudalnego.

Ten klasyk socjologii pisał zatem następująco: „Będziemy... mówić o „klasie", gdy: 1. pewnej liczbie osób wspólne są typowe czynniki przy­czynowe ich szans życiowych, jeżeli 2. czynniki te dotyczą jedynie ich eko­nomicznego interesu — posiadania dóbr i dochodu i to 3. w warunkach rynku towarów i lub pracy... Najbardziej elementarnym faktem ekonomicz­nym jest to, że sposób, w jaki między masy ludzkie stykające się i konku­rujące na rynku w celu wymiany rozdzielane jest dysponowanie własno­ścią materialną, już sam w sobie stwarza określone szanse życiowe. (...) „Posiadanie" i „nieposiadanie" są więc podstawowymi kategoriami poło­żenia klasowego, niezależnie od tego, czy oddziałują na walkę cen czy na walkę konkurencyjną (...)".

Według tej terminologii —jak zaznaczył M. Weber — „klasę two­rzą wyłącznie interesy ekonomiczne i to związane z istnieniem „rynku". Nie wyobrażał on sobie możliwości istnienia „nie-rynku". Wszak zmarł w 1920 r., — zatem we wstępnej fazie sowieckiej materializacji „gro-madnościowej utopii". Nie mógł też śledzić generacji i upadku wyszcze­gólnionych klas nierynkowych, sektorowych, przypisanych do sektorów własnościowych. Czyniło to z nich przedmioty a nie podmioty struktu­ralne. Dopiero po upadku komunizmu, w okresie „wątłej demokracji", mogą one istnieć jako klasy podmiotowe, a i podejmować ekspansję na inne sfery życia społecznego. Z reguły w ich imieniu czynią to politycy i urzędnicy. Jeśli zaś nie spełniają ich oczekiwań to demonstracjami ulicz­nymi i innymi formami nacisku wymuszają bezpośrednio dla siebie przy­wileje. W systemie totalitarnym w imieniu klas sektorowych ekspansję na inne sfery życia poza gospodarką podjęło państwo-partia. W społe­czeństwie obywatelskim — we wczesnej fazie jego istnienia — podej­mowały ją natomiast same organizujące się klasy rynkowe. Z czasem wyręczyli je w innych sferach życia politycy, urzędnicy i artyści. Oto jak pisał na ten temat M. Weber.


210

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
„To, w jakim stopniu z „działania masowego" członków klasy po­wstaje „działanie oparte na poczuciu wspólnoty", a w końcu „zrzeszenie się" zależy od ogólnych warunków kulturowych, głównie natury intelek­tualnej, oraz od natężenia kontrastów, jakie się ukształtowały, a głównie od przejrzystości związku przyczyn i skutków „położenia klasowego".

Hybrydalność struktury nie sprzyja zapewne krystalizacji struktu­ry klasowo-warstwowej społeczeństwa postkomunistycznego. Dlatego rychło nie może się ono stać społeczeństwem obywatelskim. Jego funda­mentem strukturalnym są przede wszystkim klasy rynkowe i zarazem pry-watnowłasnościowe. One też są ostoją suwerenności społeczeństwa naro­dowego. Nie jest nią tzw. klasa polityczna.

W strukturze klasowo-warstwowej 6-cio procentowy udział „rodzą­cych się" klas prywatnych przedsiębiorców poza rolnictwem w Trzeciej Rze­czypospolitej nie czyni z nich jeszcze ważnego aktora transformacji post­komunistycznej, a tym bardziej integracji europejskiej ze strony polskiej. Ich miejsce zajmuje z konieczności tzw. klasa polityczna. Jest ona tylko strukturalną protezą zanim prywatni przedsiębiorcy nie skrystalizują się. Proteza nie może być jednak efektywnym gwarantem rzeczywistej suwe­renności narodu, gdy dostatecznie szybko rzeczywista klasa obywatelska nie przejmie jej funkcji pierwsza może pogrzebać suwerenność.

„Większość" antyrynkowych klas sektorowych, w tym robotnicy utrzymywanych „molochów" przemysłowych socjalizmu, jeszcze w 1991 r., stanowiła 22,3% składu klasowo-warstwowego Polski (biorąc pod uwa­gę ludność w wieku 15 i więcej lat (100%)). Jej udział wydatnie został ogra­niczony w latach następnych. W 1994 r. robotnicy molochów zostali zdo­minowani przez robotników sektora prywatnego — 13,4%, przy ogólnym 23,1% udziale klas robotniczych.

Przede wszystkim do 1/3 w strukturze klasowo-warstwowej Polski wzrósł udział warstw socjalnych. W 1990 stanowiły one jeszcze 1/4 ogółu segmentów (26,7%), a w 1994 r. już 32,2%. Oprócz emerytów, rencistów, gospodyń domowych w okresie transformacji warstwą socjalną — utrzy­mywaną na koszt „innych" — stali się bezrobotni. Są oni pochodną nie tyle rozwoju rynku co ograniczenia „pełnego zatrudnienia", przez system „so-cjalnoosłonowej" reglamentacji postkomunistycznej. Z natury rzeczy nie


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

211


0x08 graphic
0x08 graphic
jest on efektywnym czynnikiem bezpieczeństwa socjalnego. O ile w 1991 r. bezrobotni stanowili 8*2% struktury klasowo-warstwowej, to w 1994 r. ich udział wzrósł do 9,2%.

W okresie transformacji udział chłopów utrzymuje się na względnie trwałym poziomie ok. 12%. Dosyć powoli stają się oni klasą rynkową, przy ograniczaniu dotacji państwa dla rolnictwa, w przeciwieństwie do państw Unii. Z budżetu tych ostatnich na rolnictwo przeznacza się ponad 50% wszystkich środków.

Oblicza się, że na rynku, przy postępującej integracji europejskiej, utrzyma się tylko 41% polskich gospodarstw, już dziś „prorynkowych". Reszta, to gospodarstwa niezdolne do utrzymania nawet ich właścicieli. Spośród nich, przynajmniej 30% to stali klienci opieki społecznej (Stanisz­kis 1999, cyt. za: Nasza Polska, nr 17).

Najistotniejszą, jednak słabo zbadaną cechą struktury klasowo-war-stwowej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej, jako społeczeństwa post­komunistycznego, jest „hybrydalność". Można ją tylko w części zrekon­struować biorąc pod uwagę dane Ministerstwa Finansów dotyczące podat­ników. Chociaż, jak inne tego typu dane, są niepełne, to np. można przyjąć, iż w 1997 r. aż 66,36% podatników kwalifikowało się do segmentów „hy-brydalnych". W tym samym roku Zakład Badań Społeczno-Ekonomicznych GUS i PAN oszacował rozmiary „szarej sfery" na poziomie 17-18% PKB (produktu krajowego brutto (Zagórski 1998)).

Z areny życia zeszły wykreowane „odgórnie", przez reglamentację własności sektorowych, klasy spółdzielców poza rolnictwem, tzw. spółdzielcy pracy i w rolnictwie — chłopi-spóldzielcy. Jako klasy socjalistyczne, sek­torowe były one przeciwstawiane odpowiednio „marginalizowanym" kla­som drobnych prywatnych przedsiębiorców — „drobnomieszczaństwu", czy „prywaciarzom" (Zagórski 1984) oraz chłopom drobnotowarowym. Tym ostatnim, zamkniętym w sektorze rolnictwa indywidualnego PRL-u, udało się przetrwać. Dziś nie tylko żywią oni naród, lecz są potencjalnym zagro­żeniem dla dotowanego rolnictwa zachodniego, na otwierającym się rynku zachodnioeuropejskim, a także wschodnim.


212

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
Rozpad systemu totalitarnego pozostawi! na arenie życia wymyka­jące się kontroli społeczeństwa rozmaite warstwy dyspozycyjne. Wcześniej stanowiły one ostoję władzy totalitarnej: milicja, wojsko, służby specjalne, straże. Dziś tylko w części — po weryfikacji — służą one rodzącemu się państwu społeczeństwa obywatelskiego Trzeciej Rzeczypospolitej. Ze znacznej części członków warstw dyspozycyjnych, wobec partii-państwa PRL-u, rekrutują się rozmaite „prywatne" kategorie ochroniarzy, nierzad­ko powiązanych ze światem przestępczym, a nawet mafiami międzynaro­dowymi. Grupy ochroniarskie liczą dziś przynajmniej 260 tys. osobowy seg­ment. Zdominował on jako taki policjantów. W 1997 r. Policja jako system porządku wewnętrznego państwa, dawała zatrudnienie ok. 150 tys. funk­cjonariuszy i żołnierzy zawodowych. W składzie osobowym tego segmen­tu — jak wynika z raportu jednej z komisji sejmowych — co trzeci funk­cjonariusz służył państwu totalitarnemu w Służbie Bezpieczeństwa (SB), przeciw grupom inteligencji narodowej i opozycji „demokratycznej", róż­nych opcji, a także przeciwko duchowieństwu. Dziś niektóre kategorie wcześniejszych warstw opozycyjno-dysydenckich PRL-u stały się katego­riami warstw rządzących, o wyraźnie obcym kosmopolitycznym i „anty­polskim" obliczu (Nowak 1998). Symbolem oporu narodowej inteligencji, nie tylko „duchownej", stał się ksiądz Stanisław Popiełuszko, zamordowa­ny za obronę narodu przez SB. Dzięki oporowi i patriotycznej aktywności Polaków, pod przewodem inteligencji —jako przodowników kulturowych narodu w rozumieniu F. Znanieckiego (1990) — odzyskali oni suweren­ność państwową. Nie pozostają też przez to w „uścisku państwa policyjne­go" (Zybertowicz 1997). Jednak nie czują się oni jeszcze dostatecznie bez­pieczni w aspekcie międzynarodowym i wewnętrznym. Polacy walczą, w związku z tym, nie tylko o egzystencję codzienną, ale także o swój byt jako narodu. Walka o ten ostatni jeszcze się nie skończyła. Dzięki niej może polskie społeczeństwo obywatelskie stać się nie statystą współczesnej historii, lecz jej podmiotem. Historia narodowych suwerennych społe­czeństw obywatelskich uczy, że podmiotowość zależy przede wszystkim od „większości" klasowo-rynkowych szczególnie zaś od klasy średniej.

W świetle nieporównywalnych danych w 1997 r. prywatni właścicie­le poza rolnictwem (w tym pracodawcy) czy w ogóle rodzące się klasy pry­watnych przedsiębiorców małych, średnich i dużych stanowiły w Polsce liczący 1855 tys. osób zbiór, tj. 12,1% ogółu zatrudnionych. Był on ilościo­wo prawie taki sam jak bezrobotnych — 1826 osób. Dwukrotnie liczniej-


0x08 graphic
0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 213

szym segmentem byli jednak chłopi, jeśli będziemy ich traktować jako 3675 tys. zbiór prywatnych właścicieli gospodarstw (24% ogółu zatrudnionych w gospodarce Polski).

Przy sukcesywnie rosnących emerytach i rencistach, zatem katego­riach warstw socjalnych, liczących aż 9314 tys. osób, znaczenie prywat­nych przedsiębiorców, jako aktora społecznego w strukturze klasowo-war-stwowej Trzeciej Rzeczypospolitej jest wyraźnie „mniejszościowe". Pozy­tywnym objawem stało się to, że w sektorze prywatnym w 1997 r. praco­wało zdecydowanie więcej osób niż w sektorze publicznym, odpowiednio: 67,7% w tym 2,5% w podsektorze własności zagranicznej.

Urynkowienie i prywatyzacja wpłynęły istotnie na przekształcenia strukturalne inteligencji. Jak inne kategorie tzw. pracy umysłowej, podle­ga ona procesowi „uwolnozawodowienia". Wraz z zagospodarowaniem su­werenności państwowej, i redukcją ekspansji zewnętrznej „obcych" jej „misja", służba narodowa będzie potrzebna na rzecz utrwalania konsen­susów społecznych. Będzie równocześnie wzrastała potrzeba opłacania jej coraz bardziej profesjonalnej pracy na rynku; a redukowana zatem działal­ność w ramach „służby" nieodpłatnej na forum publicznym.

Zwłaszcza ekspansja systemowa rozwiniętych społeczeństw naro­dowych powoduje ze strony konstytuujących się społeczeństw postkomu­nistycznych zachowania obronne. Ich efektywność zależy w dużym stop­niu od dobrej kondycji inteligencji narodowej, zanim nie zdołają, te ostat­nie społeczeństwa, okrzepnąć strukturalnie. Przedwczesne „uwolnoza-wodowienie" inteligencji, bądź przekształcenie się jej w tzw. klasę poli­tyczną, nie sprzyja obronie interesów narodu w okresie transformacji post­komunistycznej. W krańcowych przypadkach prowadzić to może do zagro­żenia bytu polskiego społeczeństwa narodowego.

Istotnym czynnikiem ładu wewnętrznego nowoczesnych społe­czeństw obywatelskich jest struktura stratyfikacyjna. Nie może ona zaist­nieć, jako komponent takiego ładu, o ile nie rozwiną się dostatecznie klasy rynkowe. Dlatego w Trzeciej Rzeczypospolitej nie ma jeszcze, przy po­wstających i pogłębiających się zróżnicowaniach transformacyjnych, hy-brydalnych, systemu stratyfikacji jako systemu samokontroli społeczeń­stwa obywatelskiego.


214

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Czym zatem jest ów system i jakie szanse jego powstania są w Trze­ciej Rzeczypospolitej?

Struktura stratyfikacyjna, czyli hierarchiczno-prestiżowa jest co prawda złożonym układem wielu warstw powiązanych hierarchicznie, to jednak o jej funkcji stabilizacyjnej, jako komponentu ładu obywatelskiego, decydują w pewnym sensie „naturalne" powiązanie systemowe pomiędzy wyraźnie skrystalizowanymi warstwami. Powiązane warstwy tworząc hie­rarchie określają względnie trwałe dystanse pomiędzy sobą, tj. poszcze­gólnymi warstwami, jako kategoriami struktury społeczeństwa: „wyższy­mi", „średnimi" i „niższymi". W takim sensie, są one segmentami struk­tury stratyfikacyjnej i zarazem segmentami społeczeństwa w tym waż­nym wymiarze jego segmentacji, jeśli jest to oczywiście społeczeństwo obywatelskie.

Warstwy te tworząc stabilny system hierarchiczno-prestiżowy, re­gulacji samokontrolnych stosunków społecznych, zastąpiły w społeczeń­stwach obywatelskich stany i kasty. Do tych dwóch typów segmentów na­leżeli ludzie z tytułu urodzenia i dziedziczenia pozycji. Do warstw hierar-chiczno-prestiżowych, lokujących się w sferze prestiżu, godności, sza­cunku, poważania, ludzie należą z racji przyznania im przez „innych" uczestników życia społecznego określonej puli godności, prestiżu za osią­gnięcia materialne i niematerialne, w rywalizacji pomiędzy nimi. Efekty tej rywalizacji są wymierne właśnie na jednej, syntetycznej skali osiągnięć

— prestiżu, o ile przestrzegane są społecznie akceptowane normy. Kre­
acja warstw, jako czynników samokontroli należących do nich członków,
polega zatem na przestrzeganiu „właściwych", warstwowych standardów
i stylów życia; wzorów działań, konsumpcji i bycia.

W końcowym okresie transformacji postkomunistycznej system stra­tyfikacji omawianych warstw może powstawać. Wbrew niektórym socjo­logom, głoszącym istnienie już w Polsce pierwszych lat, 90. „społeczeń­stwa klasy średniej" (Domański 1994), o takim społeczeństwie w perspek­tywie klasowo-warstwowej i stratyfikacyjnej nie można jeszcze mówić. Po pierwsze, ewidentna jest „mniejszościowa" pozycja klas prywatnych przed­siębiorców. Po drugie, przed krystalizacją klasy średniej, jako klasy „więk­szościowej", rynkowej w sferze gospodarki, nie można traktować zbiorów

— agregatów, nazwanych tylko warstwami „średnimi" jako „większości"


0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 215

w sferze prestiżu; ani też traktować innych składników systemu samo­kontroli społeczeństwa za jego elementy w przedstawionym rozumieniu.

Fenomen systemu stratyfikacji, jako systemu samokontroli społe­czeństwa obywatelskiego najlepiej opisał Peter Berger (1998). Miał on na uwadze społeczeństwo amerykańskie lat ,50. i ,60, wobec którego, pod względem strukturalnej „obywatelskości" społeczeństwu Polski lat ,90. jest jeszcze bardzo daleko.

Autor ten pisał następująco: klasa warunkuje szanse życiowe na

wiele sposobów, które wykraczają daleko poza ściśle rozumianą ekono­mię. Pozycję klasową człowieka określa poziom wykształcenia, ...opieki lekarskiej, ...oczekiwania życiowe — szanse życiowe... Klasy wyższe w naszym społeczeństwie są lepiej odżywione, lepiej mieszkają, są lepiej wykształcone i żyją dłużej niż ich mniej szczęśliwi współobywatele. (...)

Socjolog wart swego wynagrodzenia, jeśli podać mu dwa podstawo­we wskaźniki przynależności klasowej człowieka, takie jak dochód i za­wód, potrafi zestawić długą listę innych jego przewidywanych cech, nawet jeśli nie otrzyma żadnych dalszych informacji. Jak wszystkie przewidywa­nia socjologiczne, tak i te będą miały charakter statystyczny. To znaczy — będą one twierdzeniami probabilistycznymi z pewnym marginesem błędu. Zaopatrzony w te dwie informacje o jednostce, socjolog potrafi snuć prze­nikliwe domysły tak co do dzielnicy miasta, w której ona mieszka, jak i co do rozmiarów i wyglądu jej domu. Potrafi również opisać ogólnie wnętrze tego domu i domyśli się stylu obrazów na ścianach oraz rodzaju książek i czasopism, których można się spodziewać na półkach salonu. (...) Potrafi przewidzieć, do jakich dobrowolnych zrzeszeń ta osoba wstąpiła i do jakie­go kościoła należy, ...ustalić z grubsza właściwości składni i inne jej zwy­czaje językowe. Potrafi odgadnąć jej przynależność polityczną i poglądy na szereg spraw publicznych. Może przewidzieć liczbę dzieci spłodzonych przez swój przedmiot zainteresowania, a także to, czy ten ostatni uprawia stosunki seksualne z żoną przy światłach zapalonych czy zgaszonych. (...)

Liczne z wymienionych tu elementów są w środowisku każdej z klas społecznych wymuszane przez zewnętrzne presje (podkr. — Z. Z.). Tak więc dyrektor korporacji, który ma „zły" adres i „złą" żonę zostanie poddany poważnym naciskom, aby zmienił i jedno i drugie. Robotnikowi, który ze-


216

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
chce wstąpić do kościoła klasy wyższej-średniej, zostanie dane niedwu­znacznie do zrozumienia, że „gdzie indziej będzie się czuł lepiej". Albo dziecko z klasy niższej-średniej gustujące w muzyce kameralnej spotka się z silnymi naciskami, aby zmieniło tę aberrację na zainteresowania muzyczne bardziej zgadzające się z upodobaniami jego rodziny i przyjaciół. Jednakże w wielu z tych przypadków użycie zewnętrznych form kontroli jest zupełnie zbyteczne, ponieważ prawdopodobieństwo odchylenia jest faktycznie bardzo małe. (podkr. Z.Z.). Większość osobników, przed którymi otwiera się kariera dyrektorska, poślubia „właściwy" typ żony (taki, który David Riesman nazwał „combi") prawie instynktownie, a większość dzieci z kla­sy niższej-średniej ma upodobania muzyczne ukształtowane wcześniej w taki sposób, że immunizują je one względnie na subiektywności muzy­ki kameralnej. Każde klasowe milieu formuje osobowości swych członków przez niezliczone oddziaływania zaczynające się wraz z narodzinami... (...) (podkr. Z. Z.).

Kończąc bergerowską charakterystykę można twierdzić, iż w Pol­sce postkomunistycznej pewne elementy potencjalnego systemu stratyfi-kacyjnego — jako systemu samokontroli społeczeństwa obywatelskiego — zaczynają powstawać. Nie może on jednak być identyfikowany jako rze­komy czynnik ładu rzeczywistości społeczeństwa postkomunistycznego, gdy ono samo jest formą „nieładu" oraz tylko z tego względu, że niektórzy socjologowie w Polsce agregują dane empiryczne na podobnej zasadzie jak niegdyś dowodzili w Polsce rzekomej budowy społeczeństwa komunistycz­nego ich „nauczyciele". Pomiędzy utopią a realnie istniejącym społeczeń­stwem obywatelskim jest zasadnicza różnica. To ostatnie może zaistnieć w Trzeciej Rzeczypospolitej jeśli, poza „niewolą strukturalną", opisanych wcześniej segmentów struktury klasowo-warstwowej, zostanie zniesiona „niewola postkomunistycznego myślenia". Jest ono zakorzenione w tzw. „socjologii urzędowej" PRL-u ,,bis"(?) ( por. Zagórski 1983, 1997)Jej re­prezentanci nie dostrzegali nie tylko segmentacyjnych filarów społeczeń­stwa totalitarnego, warstw dyspozycyjnych wobec „państwa-partii", ale przede wszystkim klas niewolniczych, w tym „gułagowych" (Suleja 1999). W istocie klasami niewolniczymi były też w PRL-u klasy sektorowe anty-rynkowe, czyli „garnuszkowe'.

Ich członkowie przypisani odgórnie do sektorów, pozbawieni pod­miotowości związkowej i polityczno-partyjnej, stali się obiektem imperial-


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

217


0x08 graphic
0x08 graphic
nej pozarynkowej eksploatacji. Ich los był niewątpliwie lepszy od losu mi­lionów niewolników osadzonych w „gułagach" syberyjskich i w różnych obozach pracy przymusowej krajów satelickich. Z natury rzeczy klasy sek­torowe jako twory systemu totalitarnego, po dziesięciu latach transforma­cji nie mogą odnaleźć się w rzeczywistości „przedrynkowej". Jako taka nie mogła ona jeszcze zaowocować powstaniem systemu stratyfikacji we wcze-snotransformacyjnym społeczeństwie Trzeciej Rzeczypospolitej.

Nasze społeczeństwo przy „ubożejących" klasach i warstwach ro­dzinnych i ekspansji „obcych" grup kapitałowych, oddala się od postulo­wanego modelu „obywatelskości". W „lukę strukturalną" nie wypełnioną przez rodzinne klasy rynkowe, zwłaszcza przez wielkich prywatnych przed­siębiorców i średnich, wchodzi kapitał zewnętrzny.

Jeśli zdefiniujemy nawet w całości polskich prywatnych przedsię­biorców (1855 tys. osób) jako klasę rynkową a warstwę średnią jako hie-rarchiczno-prestiżową „dominantę" potencjalnego systemu stratyfikacji, to nie możemy oczekiwać by społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej było faktycznie już społeczeństwem klasy średniej. Nawet w świetle danych Ministerstwa Finansów — nie uwzględniających w obliczeniach podatko­wych „szarej strefy" — tzw. druga kategoria podatników, spośród trzech, zatem „środkowa", stanowiła zaledwie 4,44% udziału, wśród ogółu podat­ników Polski w 1997 r. Przeciętny dochód tej grupy brutto, w skali roku, wynosił, w przeliczeniu na podatnika — 26724 zł. Dominująca kategoria najuboższych podatników, „wiążących lub nie „koniec z końcem" — hipo­tetyczna warstwa „najniższa" — o przeciętnych dochodach brutto 7734 zł, stanowiąca aż 94,55%, może świadczyć o pogłębianiu się ubóstwa całego społeczeństwa. Wszak kategoria o najwyższych dochodach przeciętnych 103 512 zł — hipotetyczna warstwa „wyższa"— stanowiła tylko 1,01% ogółu podatników.

Struktura polityczna społeczeństwa to złożony układ powiązanych i wiążących się segmentów sfery polityki: warstw politycznych, partii i specyficznych grup interesów (w tym koterii). Lokują się one faktycznie w dwóch podsferach sfery polityki: 1. władzy państwowej i 2. systemu partyjnego, jeśli oczywiście mamy na uwadze rzeczywistość społeczeń­stwa demokratycznego lub demokratyzującego się. W rzeczywistości spo­łeczeństwa totalitarnego występuje „monolit" władz państwowych, a par-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
218 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

tie jako zrzeszenia, nie mają racji bytu. W PRL-u istniał co prawda „fasado­wy" system trójpartyjny, konstytuowany przez PZPR, ZSL i SD, jednak decydującą rolę pełniło państwo-partia (komunistyczna — Polska Zjedno­czona Partia Robotnicza).

Wraz z demokratyzacją życia społecznego, po 1989 r., zaczęły z jed­nej strony powstawać systemy władzy papstwowej — ustawodawczej, wykonawczej i rządowniczej — z drugiej zaś partie polityczne. W połowie lat dziewięćdziesiątych ich liczba przekroczyła trzysta. Z natury rzeczy na arenie rywalizacji o poparcie elektoratu wyborczego liczyło się kilka. Po­zostałe partie miały charakter „kanapowy". Dlatego częstą praktyką stały się wyborcze sojusze między partyjne, nawet partii uznawanych za „więk­sze". Faktycznie w Trzeciej Rzeczypospolitej system partyjny kształtuje się nadal. Jest on bowiem pochodną składu klasowo-warstwowego. Przy­najmniej dwa powody decydują o braku krystalizacji partii i koalicji oraz systemu partyjnego jako całości. Po pierwsze struktura klasowo-warstwowa ma charakter hybrydalny. Takie też są partie. Po drugie. Występuje deficyt ethosowych warstw politycznych. Częste zmiany poglądów polityków są normą. Dyktuje je walka o samą władzę, niż o interes takiej czy innej klasy lub warstwy. O „ginące" w strukturze segmenty nie opłaca się „bić". Ro­dzących się, „nowych", w zbyt powolnym tempie, nie można jeszcze efek­tywnie reprezentować. Nie dają one gwarancji stałej władzy, czy udziału w parlamencie.

Struktura polityczna społeczeństwa demokratycznego i demokraty­zującego się jest zatem złożonym układem wzajemnie powiązanych warstw politycznych i partii. Te pierwsze o ile obsługują podsystem władzy pań­stwowej, konstytuują się w elity władzy (jako część warstw politycznych); bądź w inne warstwy polityczne, o ile dążą do zdobycia władzy, będąc na "etatach" partyjnych, jako legalna opozycja. Pojawienie się partii politycz­nych, jako dobrowolnych zrzeszeń w Trzeciej Rzeczypospolitej, stało się samo przez się ważnym osiągnięciem demokratyzacji posttotalitarnej. Nie gwarantuje ono jednak automatycznie demokracji obywatelskiej. Warun­kiem jej zaistnienia jest względna stabilność systemu samych partii.

Max Weber (1972) pisał, iż: partiami powinniśmy nazywać stowa­rzyszenia oparte na dobrowolnej rekrutacji, których celem jest zapewnie­nie w ten sposób swoim przywódcom szans uzyskiwania władzy w ramach


0x08 graphic
0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 219

związku, a aktywnym członkom uzyskiwania dzięki temu (idealnych bądź materialnych) szans zrealizowania rzeczowych celów, uzyskania osobistych korzyści, bądź obu".

Takie partie w Polsce postkomunistycznej powstają od dziesięciu lat legalnie. W parlamencie nie ma jednak zdecydowanie liberalnej. Dosta­niu się takiej do niego nie sprzyja dominacja w strukturze klasowo-war-stwowej segmentów „garnuszkowych" i hybrydalnych, jeszcze „antyryn-kowych"; ani też zdominowanie elit politycznych „postkomunistami" i „re­wizjonistami" z byłej PZPR. Skłonne są one do reprodukowania starych układów oraz realizacji kolejnej utopii „socjalizmu z ludzką twarzą", jed­nak bez rodzinnych fundamentów obywatelskości. Nieprzypadkowo poja­wiła się nazwa, PRL — „bis", gdy te właśnie elity były u władzy. Hybry-dalność klasowo-warstwowa dawała Polsce lat ,90. —jak wspomniałem — mozaikę ponad trzystu partyjek „kanapowych". Niezbyt różniły się i róż­nią one w programach właśnie adresowanych do segmentów antyrynko-wych. Przeto są to z natury rzeczy programy populistyczne zatem „anty-obywatelskie". Obywatele to bowiem niezależni od państwowej reglamen­tacji prywatni właściciele środków i warunków swojej egzystencji, pod­miotowi przez to kontrolerzy władzy państwowej. Większość anty rynko­wego elektoratu wyborczego w Polsce z natury rzeczy nie sprzyja zatem formowaniu nawet elit i partii liberalnych czy o wyraźnie liberalnym obli­czu. Partie „mniejszości" rynkowych jeszcze nie mają szans dostać się do parlamentu. Mało wiarygodnymi partiami są też „przemalowane" na oko­liczność wyborów partyjki „populistyczno-garnuszkowe". Nieraz ze wzglę­dów taktycznych udaje się im uchodzić za „liberalno-prawicowe". Postko­muniści z byłej PZPR nie tylko w potocznej opinii przemalowali się na „różowo", deklarując swoją „socjaldemokratyczność", ale podjęli kolejny krok w zakresie tworzenia rzekomo nowej partii. Jej nazwę przyjęto od wcześniejszej koalicji wyborczej — Sojusz Lewicy Demokratycznej (L. Millera od maja 1999 r.).

W Sejmie III kadencji są nieobecni zatem zdecydowani liberałowie. Ani ich partia Unia Polityki Realnej, w wyborach tej kadencji (21IX 1997), ani też koalicja, w ramach Komitetu Wyborczego Unia Prawicy Polskiej, nie zdobyły dostatecznego poparcia elektoratu. Na cały ten komitet wy­borcy oddali zaledwie 2,03% głosów (266,3 tys.), chociaż sami prywatni właściciele poza rolnictwem stanowili w 1997 r. liczący 1855 tys. osób zbiór


220

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
(legalnie zarobkujących na własny rachunek). Byt to między innymi efekt działania na scenie politycznej kilkunastu partii i ugrupowań o bardzo „za­mazanych" programach. Opcje „lewicowe" i „populistyczno-centrowe" są jednak na niej wiodące, zarówno wśród partii jak i wyborców.

Jako reprezentacje parlamentarne w Trzeciej Rzeczypospolitej liczyły się przede wszystkim SLD (Sojusz Lewicy Demokratycznej) oraz AWS (Akcja Wyborcza Solidarność). Ta ostatnia wyłoniła wcześniej niż SLD partię działaczy, pod nazwą AWS (zarejestrowaną przez sąd) z Jerzym Buzkiem na czele. Te nowe „partie", z wcześniej stworzoną przez Lecha Wałęsę partią pod nazwą Chrześcijańska Demokracja Trzeciej Rzeczypospolitej, sprawdzą się dopiero w najbliższych wyborach prezydenckich (w 2000 roku) i parlamentarnych. Wraz z postępującym ubożeniem społeczeństwa male­ją szanse klasowych ugrupowań prawicowych nawet dostania się do par­lamentu, przy obowiązującej „progowej" ordynacji wyborczej. Dyskrymi­nuje ona „proobywatelskie" klasy i ich partie.

Na przełomie lat 1998/99 popularność SLD i AWS była zróżnicowa­na. Jedno i drugie ugrupowanie miało poparcie po 1/3 społeczeństwa. Czy­li elektorat ich wynosił ponad 60%. Dlatego też, te ugrupowania walcząc ze sobą były skazane na tworzenie odrębnych rządów koalicyjnych; gdy osiągnęły wyborcze „przewagi". Łagodziły co prawda te koalicje konflikty społeczne, ale równocześnie spowalniały procesy transformacji „prooby-watelskiej" .Demokracji obywatelskiej nie należy mylić z kapitalistycz­nym systemem gospodarki globalnej. Narodowym procedurom demokra­tycznym wymykają się spod kontroli efekty ekspansji kapitału globalnego, szczególnie zaś w społeczeństwach „przedobywatelskich" i „ przedkapita-listycznych". Takimi właśnie cechami odznacza się dziś społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej.

Przy istniejącym składzie partyjnym, w którym brak jest silnego par­lamentarnego rdzenia „liberalnego", jako azymutu zdecydowanej „obywa-telskości" w gospodarce rynkowej i demokracji proceduralnej maleją też szanse elit i partii liberalnych na rychłą krystalizację.

Elity polityczne konstytuują przede wszystkim aktywni członkowie partii — jak powiada M. Weber — czyli ich działacze różnych szczebli. W Polsce, przy niestabilnym systemie partyjnym, występuje dość szybka


Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej

221


rotacja elit władzy i elit partyjnych. Pozostają one w legalnej „opozycji" najwyżej jedną kadencję, by ponownie objąć władzę, nawet w nowej kon­stelacji partyjnej i tym samym stać się w części elitą władzy.

Tylko w takim sensie formalnoprawnym system władzy państwo­wej jest względnie stabilny. Dodatkowo stabilizuje go prezydent. Jego ka­dencja nie pokrywa się z tego względu z kadencją parlamentu, czy w ogóle Zgromadzenia Narodowego. .

Poza wymienionymi ugrupowaniami partyjnymi — ChDRP, SLD i AWS — elity polityczne (partyjne) Trzeciej Rzeczypospolitej są związane bądź wiążą się z następującymi partiami: Polskim Stronnictwem Ludo­wym (PSL), Unią Wolności (UW), Unią Pracy (UP), Krajową Partią Eme­rytów i Rencistów (KPEiR), Ruchem Odrodzenia Polski (ROP) oraz inny­mi „drobniejszymi" ugrupowaniami „kanapowymi".

Społeczeństwo „odwróciło" się od sfery polityki i elit. Nie należy tu liczyć jego samego, sporadycznego udziału w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich. W normalnym trybie procedur demokratycznych nie było też ono pytane, w żadnym referendum, o chęć przynależności do NATO i Unii Europejskiej. Proces integracji zachodniocywilizacyjnej aranżują głównie „dogadujące się" ponad głowami społeczeństw — nie tylko pol­skiego — elity. Elity zachodnie, w ramach swojej ekspansji systemowej, narzuciły nawet swoisty klucz „doboru" owych elit. Nie uczestniczą w per­traktacjach elity narodowo-prawicowe, wyłączone z systemu władzy pań­stwowej przez mechanizm procedur formalno-demokratycznych. Stąd, róż­ne ugrupowania „patriotyczne" nie mieszczące się, jako takie, w struktu­rze parlamentarnej reprezentacji partyjnej nie biorą dostatecznego udzia­łu w życiu politycznymTrzeciej Rzeczypospolitej, chociaż one ją głównie wywalczyły, jeszcze jako „nielegalne" ugrupowania narodowe. Jest to pa­radoks najnowszej historii i wskaźnik aktualnej „niewoli strukturalnej", gdy „obcy" i postkomuniści przesądzają o „polskości".

Głównym źródłem informacji elit władzy o rzekomych opcjach i pre­ferencjach społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej stały się rozmaite ba­dania opinii publicznej. Zwłaszcza, gdy panują w mediach elity postkomu­nistyczne, wyniki owych badań stają się także przedmiotem manipulacji (Dyoniziak 1997). Nie jest to trudne, gdy też w niektórych ośrodkach ba-


222

Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
dań kontrolę sprawują „obcy" udziałowcy. Coraz mniej w polskich rękach pozostało również gazet i czasopism (ok. 30%).

Lepiej poinformowane społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej o konsekwencjach przyjęcia do NATO, w coraz większym stopniu wątpiło w lutym 1999 r. w jego zdolność obronną polskiej niepodległości (41%) i wskazywało na „nową formę porządkowania Polski obcym mocarstwom" — 42%, gdy jeszcze rok wcześniej (w 1998 r.) odpowiednie wskaźniki wyrażały zdecydowanie optymizm, odpowiednio: 56% i 30% (Sondaż CBOS 4-9 lutego 1999).

Wśród nieupartyjnionej dorosłej ludności Polski w latach 1990-1997 nastąpił dalszy spadek jej „upartyjnienia", tj. przynależności do jakichkol­wiek partii z 2% do 0,1%, przy równoczesnym wzroście aktywności w in­nych zrzeszeniach obywatelskich. Badacze określają transformacyjną ak­tywność w nich jako „enklawową", tj. nie „przekładającą się na zachowa­nia masowe". Jest to zatem jeszcze typowa bierność „przedobywatelska". Jeszcze w 1995 r. do związków zawodowych po „solidarnościowym" zry­wie należało 12,5% Polaków; do stowarzyszeń zawodowych — 3,5%; a do partii — 0,5% (Gliński, Polska 1997, s.390-391).

Podsumowanie

Podejmując w niniejszym opracowaniu próbę odpowiedzi na pyta­nie: czy przy obecnej kondycji strukturalnej społeczeństwo Trzeciej Rze­czypospolitej jest w stanie podjąć wyzwanie współczesności, by wziąć na zasadach podmiotowej równopartnerskości udział w budowie nowego ładu cywilizacyjnego, z innymi społeczeństwami (?) można odpowiedzieć — tak. Musi ono jednak, będąc jeszcze społeczeństwem postkomunistycznym, transformacyjnym wyzwolić się z „niewoli strukturalnej". Jest ona szcze­gólnym stanem krępującym jego podmiotowość. Składają się na nią odzie­dziczone i reprodukowane układy, systemy i segmenty, obce rzeczywisto­ści społeczeństw obywatelskich. Zwłaszcza bez odpowiednich komponen­tów ładu obywatelskiego: strukturalno-sieciowych, infrastrukturalnych


0x08 graphic
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 223

i grupowo-segmentacyjnych nie jest możliwe zaistnienie w Trzeciej Rze­czypospolitej postulowanego społeczeństwa obywatelskiego i zarazem narodowego Polaków.

Właśnie podmiotami stosunków międzynarodowych są przede wszystkim społeczeństwa obywatelskie wolnych od wieków narodów. Dzię­ki nim mogła i może rozwinąć się cywilizacja zachodnia. Bez odbudowy fundamentów „obywatelskości", prywatnej własności, rynku, sprawnych w działaniu procedur demokratycznych, nie mogą wykrystalizować się po­żądane segmenty struktury społeczeństwa obywatelskiego. Zwłaszcza w wymiarze klasowo-warstwowym, chodzi o klasy prywatnych przedsię­biorców oraz o elity inteligencji narodowej. Przedłużanie się w Polsce „nie­woli strukturalnej" sprzyja ekspansji systemów i segmentów społeczeństw prężniejszych w naszym kraju. Z jednej strony mogą tu one — przy „otwar­ciu granic" — rozładować jakąś część swoich napięć strukturalnych. Z dru­giej strony mogą one, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie środki do stopnia ich ekspansji, „pogrzebać" szanse Polaków na „wybicie się" i tym razem na niepodległość.

Bibliografia

  1. Adamski, W. (red.), Polacy,95. Aktorzy i klienci transformacji, Warszawa: Wyd. IFiS PAN.

  2. Altermatt, U., 1998, Sarajewo ostrzega. Etnocentryzm w Europie, Kraków Wyd. Znak.

  3. Beck, U., 1986, Risikogesellschaft, Frankfurt/M.

  4. Berger, R, 1995, Zaproszenie do socjologii, Warszawa: PWN.

  5. Billig. M., 1995, Banał Nationalism, London.

  6. Bocheński, J.M., 1993, De virtute militari. Zarys etyki wojskowej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Dajwór".

  7. Brzeziński, Z., 1994, Bezład. Polityka światowa na progu XXI wieku, Warszawa: Editions Spotkania.

  8. Brzeziński, Z., 1998, Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Warszawa: Świat Książki.

  9. Cieślarczyk, M., 1998, Współczesne procesy i zjawiska społeczne

a bezpieczeństwo i obronność, (w:) Wojsko w badaniach socjologicznych. Red. T. Leczykiewicz, Z. Zagórski, Wrocław: Wyd. WSO im. T. Kościuszki, s.25-40.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
społeczne ruchy miejskie Castells
Społecznośc lokalna
Male grupy spoleczne
Spoleczno ekonomiczne uwarunkowania somatyczne stanu zdrowia ludnosci Polski
Metoda animacji społecznej (Animacja społeczno kulturalna)
ZDROWIE PUBLICZNE I MEDYCYNA SPOŁECZNA
02metody badawcze psychologii spolecznej2id 4074 ppt
demografia spoleczna 9
Polityka społeczna prezentacja
wykład 6a Trauma zmiany społecznej 1989
Zajecia Nr 3 INSTYTUCJE SPOLECZNE
w9 aktywna polityka spoleczna
Psychologia spoleczna
Osobowość społeczna slajdy
Zarządzanie i komunikowanie społeczne

więcej podobnych podstron