163
Zdzisław Zagórski
Społeczeństwo
Trzeciej Rzeczypospolitej
Przeobrażenia strukturalne
Wprowadzenie
Na obliczu strukturalnym społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej
składającego się z rozmaitych segmentów, tj. grup i zbiorów jednostek
coraz większe piętno wyciskają efekty wzmożonych procesów zewnętrznych. Nie ma ono po upadku komunizmu na tyle skrystalizowanej struktury by mogło się już dziś skuteczniej oprzeć niepożądanym, dla jego przyszłej kondycji, naciskom zewnętrznym, a tym bardziej podmiotowo uczestniczyć w tworzeniu nowego ładu cywilizacyjnego świata.
W strukturze segmentacyjnej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej dominują segmenty „hybrydalne" tj. mieszane, niejednorodne i jako takie nie sprzyjają stabilizacji życia społecznego.
Samo zwycięskie wyjście Polaków z komunizmu i rozpoczęta zaledwie budowa suwerennego społeczeństwa narodowego, na ideałach współczesnej „obywatelskosci", nie przesądzają o ich partnerstwie w procesie integracji europejskiej. O równorzędne partnerstwo można walczyć dysponując bardziej jednorodnymi i skrystalizowanymi segmentami typu obywatelskiego. Po upadku komunizmu Polacy żyją tylko w społeczeństwie transformacyjnym, postkomunistycznym (Szacki 1994). Nie jest
164
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
ono społeczeństwem totalitarnym, ale też jeszcze obywatelskim. Specyficzna struktura tego ostatniego może ukształtować się w efekcie prywatyzacji, urynkowienia i demokratyzacji, zatem procesów, które przebiegają w Polsce zbyt wolno, już 10 lat (Zagórski 1997). Rychłej możliwości efektywniejszej krystalizacji struktury, ku postulowanemu modelowi obywa-telskości, nie sprzyja wiele okoliczności. Najważniejszymi są jednak: 1. odziedziczony „bagaż totalitarny" oraz 2. nadmierne otwarcie granic i systemów krajowych. Bagaż ów to realnosocjalistyczne, „stare", wygenerowane w toku rzekomego dochodzenia do komunizmu, systemy, a zwłaszcza obce obywatelskości segmenty. Dominują one w strukturze klasowo-warstwowej społeczeństwa. Są to zwłaszcza klasy antyrynkowe, czyli „garnuszkowe", a także tradycyjne zawody rolnicze w strukturze zawodowej. „Nowe" systemy i segmenty — zwłaszcza systemy rynkowe i klasy prywatnowłasnościowe — powstające w efekcie prywatyzacji, uryn-kowiania i demokratyzacji oraz systemy modernizowane, funkcjonują juz zatem w toku transformacji, tj. poimperialnej przebudowy. Z natury rzeczy nie są one dostatecznie przygotowane nie tylko do obsługi spotęgowanych potrzeb odradzającego się społeczeństwa narodowego Polaków, ale także do obrony ich żywotnych interesów narodowych (Sakson 1998, Cieślar-czyk 1998).
Po upadku komunizmu, czyli „gromadnościowej utopii" — jak mawiał klasyk naszej socjologii Feliks Koneczny (1977) — wzmogła się w Polsce ekspansja obcych systemów i grup. Także mafie i międzynarodowe grupy przestępcze rozpoczęły rywalizację o wpływy na obszarach dotąd zamkniętych — „za żelazną kurtyną". W sumie obcy kapitał mniej jeszcze modernizuje nasz kraj a bardziej eksploatuje. Wymyka się on kontroli niedostatecznie jeszcze sprawnych systemów podatkowych państwa (Bortner 1995, Ziegler 1998). Obecnie w bankowości udział kapitału obcego wynosi 48%, w Europie Zachodniej tylko kilka.
Chociaż od łagodnego, „okrągłostołowego" upadku komunizmu w Polsce (PRL-u), nie jest nasze społeczeństwo totalitarnym, zamkniętym, realnosocjalistycznym, to zwłaszcza, z uwagi na wskazany „bagaż", po tak krótkim okresie, nie może być jeszcze społeczeństwem w pełni demokratycznym, otwartym, kapitalistycznym (Dahrendorf 1992, 1994). Okres transformacji to zaledwie podjęta przez Polaków próba wyjścia z komunizmu (Staniszkis 1994, Wnuk-Lipiński 1996), a ściślej z odziedzi-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 165
czonej po nim „niewoli strukturalnej", poimperialnej (Zagórski 1993). Właśnie stan tej specyficznej niewoli konstytuuje układ systemów i segmentów „bagażu totalitarnego" i „nadmiernego otwarcia"J Wystarczy przypomnieć, iż rozwinięte społeczeństwa obywatelskie ich obecnych form strukturalnych nabierały ponad dwieście lat, w naturalnym toku rozwoju. Praktycznie nie zaznały one komunizmu sowieckiego, zwłaszcza „jazdy" przez dziesięciolecia na „wstecznym biegu historii". Dziś jest też im zupełnie obca próba wychodzenia ze „ślepej uliczki komunizmu", co więcej, te właśnie społeczeństwa, mając wcześniej kolonie i niezłe warunki doskonalenia systemów społecznych i grup, w okresie „zimnowojennego" zamknięcia bloków społeczeństw, w tym zwłaszcza imperium sowieckiego, od lat sześćdziesiątych, spotęgowały bezrobocie i ubóstwo. Na przykład stopa bezrobocia Europy Zachodniej wzrosła z 2% do 13% (1998). W takiej sytuacji jej kraje, prąc ku pełniejszemu otwarciu granic i systemów krajów Europy Środkowo-Wschodniej, bez większego wysiłku, w zakresie podnoszenia efektywności swoich systemów, rozwijając ekspansję zewnętrzną, mogą łagodzić swoje wewnętrzne problemy społeczne kosztem krajów postkomunistycznych. Niejedno przedsiębiorstwo, które jest dziś w Polsce zwalniane od podatków padłoby wcześniej ofiarą konkurencji na rynku zachodnim, mnożąc bezrobotnych i ubogich „obywateli" Unii Europejskiej. Jest niewątpliwie prawdą, iż tzw. „podklasa" społeczeństwa obywatelskiego (underclass) — nie korzystająca z jego praw politycznych, socjalnych i gospodarczych — jest głównie osobliwością społeczeństwa amerykańskiego, jako pochodna długotrwałego bezrobocia (Dahrendorf 1992). Jej udział w społeczeństwie amerykańskim szacuje się na poziomie 1-5 % ogółu ludności, lub 43% „biednych".
Żywot społeczeństw komunistycznych — tj. zmierzających przez socjalizm i totalitaryzm do rzekomej „bezklasowości" — był przynajmniej o 2/3 do 3/4 czasu historycznego krótszy niż społeczeństw obywatelskich. Wystarczyło to jednak komunistom by na tyle zburzyć fundamenty międzywojennego społeczeństwa obywatelskiego, np. w Polsce, że trzeba je dziś budować „od nowa". Owymi fundamentami są własność prywatna i rynek w sferze gospodarki a klasy rynkowe i zarazem prywatnowłasno-ściowe w strukturze klasowej społeczeństwa.
Wygenerowane w PRL-u i pozostawione jako „bagaż" klasy anty-rynkowe, czy „garnuszkowe" — przygotowywane do „czerpania" ze współ-
166
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
nego „kotła komunizmu" — mają jeszcze przewagę w strukturze społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej. Z natury swojej genezy i funkcji są one zupełnie obce postulowanemu społeczeństwu obywatelskiemu. Nie będzie ono mogło zaistnieć jako suwerenne społeczeństwo narodowe w Polsce, gdy nie zostaną owe klasy zredukowane do roli „mniejszości" strukturalnej lub zupełnie „zmarginalizowane".
Poza klasami „garnuszkowymi" oraz warstwami socjalnymi —jako pochodnymi zastąpienia rynku scentralizowanym systemem reglamentacji dóbr konsumpcyjnych — antyobywatelski i przeważnie antynarodowy charakter mają elity postkomunistyczne (Nowak 1998). Stały się one takimi przez pozostawienie ich — w efekcie porozumień „okrągłostołowych" — w zupełnie zmienionej sytuacji geopolitycznej na szczytowych pozycjach władzy. Nowa sytuacja wymagała tylko z ich strony zwrotu o 180°, w zakresie świadczonych „usług politycznych". Z komunistycznych, obcych Polakom, stały się one elitami przeważnie kosmopolitycznymi. Nie jest dla nich ważna obrona interesów narodowych — wcześniej zwalczali je jako komuniści — lecz samo sprawowanie władzy, a i nie gardzenie jej profitami.
Wraz z postępami prywatyzacji, urynkowienia i rzeczywistej demokracji obywatelskiej postkomunistyczne klasy „garnuszkowe" i elity mogą stać się marginesem społecznym, dlatego blokują możliwymi sposobami owe procesy. Przede wszystkim ułatwia im to „większościowa" pozycja strukturalna tych klas oraz rodzenie się zaledwie elit liberalnych i prawicowych. Przekłada się owa pozycja na arytmetykę „proceduralnej demokracji". Jest ona cechą rzeczywistości postkomunistycznej w sferze polityki. W związku z tym mamy do czynienia z dyktaturą segmentów „garnuszkowych" i elit postkomunistycznych, w efekcie „większościowego" sumarycznego werdyktu wyborczego; bądź tylko z dyktaturą strukturalną tych segmentów.
Jeśli bowiem reprezentacja parlamentarna klas „garnuszkowych" jest tylko parlamentarną „opozycją", najskuteczniejszymi środkami nacisku na rządy koalicyjne — w zakresie wymuszania przywilejów „osłonowosocjal-nych", czy „garnuszkowych" — są: demonstracje uliczne, okupacje budynków rządowych, blokady dróg, a także strajki. Te formy wymuszania przywilejów, przez wykorzystywanie „większościowej" pozycji struktural-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
167
nej nie są zaliczane do środków demokracji obywatelskiej. W istocie działania tych „ofiar komunizmu" stają się korzystne dla „obcych" kosmopolitycznych elit i kapitału destabilizujących życie Polaków. Przez to też daje się nie tylko utrwalić stereotyp o rzekomej ich historycznej niezdolności państwotwórczej, choć miewali oni nie tylko swoje Rzeczypospolite I i II, państwa emigracyjne, podziemne i buforowe ale i współczesnej. Skuteczność pozainstytucjonalnych działań segmentów anty rynkowy eh, kosztem rodzących się klas prywatnych przedsiębiorców i pracowników najemnych sektora prywatnego dowodzi, iż w Polsce nie tylko nie ma skrystalizowanego społeczeństwa obywatelskiego, którego „większością" w strukturze klasowej są klasy rynkowe, zwłaszcza zaś prywatnych przedsiębiorców; ale także demokracji „konstruktywno-podmiotowej". Jest ona czynnikiem ładu, tego społeczeństwa. Zasadniczo różni się też ona od demokracji „proceduralno-wyborczej" okresu transformacji postkomunistycznej, „antyobywatelskiej".
Można przypuszczać, iż taki stan rzeczy będzie trwał dopóty, dopóki klasy i warstwy postkomunistyczne nie przekształcą się w dostatecznym stopniu w klasy rynkowe i zarazem prywatno własnościowe. Przechodząc różne stadia „hybrydalności", tj. „zmieszania" w zakresie czerpania środków egzystencji z różnych źródeł mogą się one z segmentów „garnuszkowych" stać „rynkowymi", „przedsiębiorczymi". Proces „hybrydyzacji" jest w Polsce zaawansowany. Segmenty hybrydalne są „większością" struktury klasowo-warstwowej. Przez to nie jest ona czynnikiem ładu. Jest nim zwłaszcza struktura jednorodna, skrystalizowana. Z jednej strony upadają stare systemy antyrynkowe, w tym transformacyjna reglamentacja „socjalnooslonowa", różna od ustrojowo-totalitarnej PRL-u, będąca ostoją panowania państwa — partii w rzekomym marszu do komunizmu. Z drugiej zaś rodzą się nowe systemy rynkowe i zabezpieczeń socjalnych. Te ostatnie obejmują: bezrobotnych, emerytów, rencistów, jako warstwy jeszcze na utrzymaniu innych. Są one co prawda, jako warstwy socjalne, powiązane ściślej z własnością prywatną, to jednak nadal zależne od działania scentralizowanego systemu reglamentacji dóbr konsumpcyjnych. Jeśli następuje przewaga rynkowych i zarazem prywatnowłasnościowych źródeł egzystencji, nad centralnie reglamentowanymi — „socjalnoosłonowymi" — z segmentów hybrydalnych, potencjalnie i realnie, rodzą się klasy rynkowe, przedsiębiorcze, w tym klasa średnia. Ta zaś jest jak wiadomo ostoją społeczeństwa obywatelskie-
168 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
go i demokracji. Nie były i nie mogą być ową ostoją segmenty hybrydal-ne, a tym bardziej „garnuszkowe".
Dłuższe blokowanie narodowej prywatyzacji i rozwoju narodowego rynku może także w Polsce zaowocować ostrą formą dyktatury postkomunistycznej i (lub) utratą suwerenności. Ostoją strukturalną tej dyktatury są bowiem segmenty „garnuszkowe". Są one żądne raczej „jałmużny" niż politycznej dyktatury jako takiej. Przykłady Rosji, Białorusi, Rumunii są tu wymowne. W Polsce „lepperiada" — jako ruch osobliwych klas reglamentowanych w gospodarce rolnej, antyrynkowej — mieści się w kategorii deficytu prywatnowłasnościowej struktury gospodarki oraz wysokiego równocześnie dotowania państwowego dla rolnictwa. Lepperiada jest przy tym ewidentnym wyrazem braku w Polsce rozwiniętych, obywatelskich form demokracji w tym instytucjonalizacji konfliktów społecznych.
Aż 81% Polaków, wg lutowego sondażu OBOP 99, usprawiedliwiło lepperowskie „blokady dróg" jako jedyny sposób, który skłonił rząd do zajęcia się sprawami wsi, dodajmy postkomunistycznej. To ją komunizm sparaliżował bowiem na lata w naturalnym rozwoju, przez „pegeeryzację" i kolektywizację. Wczesny zaś drapieżny kapitalizm wewnętrzny i zewnętrzny uczyniły z chłopa polskiego obiekt podwójnego wyzysku. On też, jako chłop, w znacznym stopniu indywidualnosektorowy twór PRL-u, nie mając dostatecznej reprezentacji parlamentarnej, wziął przykład z innych klas „garnuszkowych" w swoim proteście. Przy tym zasadnie broni on dziś ziemi polskiej, jak niegdyś przed komunistami.
Samo społeczeństwo transformacyjne w Polsce, z podniesionych wyżej względów, nie jest społeczeństwem gruntownej, czy radykalnej zmiany systemowej. Niektórzy obrońcy komunizmu transformacją obejmują zarówno „wchodzenie do komunizmu", jak i „wychodzenie z niego". Likwidują oni w ten sposób, z historii, nie tylko społeczeństwo totalitarne typu sowieckiego ale także transformacyjne, postkomunistyczne (Siciński [red.] 1998). Tymczasem społeczeństwo postkomunistyczne — bo nie ziściła się wcześniej postulowana „gromadnościowa utopia" — jest ciągle stającym się społeczeństwem. Nie ma ona i nie może mieć żadnej gwarancji rychłego zrzucenia „bagażu komunistycznego". W Polsce społeczeństwo to ma potencjalną szansę przekształcenia się w społeczeństwo obywatelskie, narodowe. Jest to takie społeczeństwo w którym dominuje naj-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
169
prężniejsza nacja, za pośrednictwem państwa. To ostatnie jest bowiem polityczną organizacją społeczeństwa na terytorium kraju dominującej nacji. Ostoją tej ostatniej jest zaś względnie rozwinięta jednak „większościowa strukturalnie klasa średnia. Jest ona równocześnie klasą obywatelską. Bez jej wzrostu do poziomu „większości" strukturalnej nie jest możliwe zniesienie przez Polaków „niewoli strukturalnej". Bez tego nie mogą stać się oni podmiotowym aktorem integracji europejskiej. Ta zaś jest częścią szerszego procesu integracji cywilizacyjnej Zachodu (por. Z. Brzeziński 1998, Therborn 1998). Jej przejawem stało się już, co prawda przyjęcie, Polski do struktur euroatlantyckich — NATO. Jednak Wojsko Polskie nie jest jeszcze w stanie, jako wojsko transformacyjne pełnić takich funkcji jaką pełnią wojska rozwiniętych społeczeństw obywatelskich. Kondycja wojsk narodowych zależy od kondycji strukturalnej społeczeństw, a także od zdolności definiowania i obrony interesów narodowych przez elity narodowe i inne segmenty społeczeństw obywatelskich. W Polsce istnieje deficyt inteligencji narodowej, przy wyraźnej dominacji elit postkomunistycznych, rzekomo lepiej przygotowanych do rządzenia. Polskie przysłowie zawiera w tej kwestii ważną sentencję: „na bezrybiu i rak jest rybą".
Integracja społeczeństwa Polski ze społeczeństwami obywatelskimi Unii Europejskiej jest zatem możliwa za kilka lat, o ile zdoła ono stać się już bardziej skrystalizowanym społeczeństwem obywatelskim. Będzie to równoznaczne z jego zdolnością do uwolnienia się od „niewolących" je struktur, systemów i grup postkomunistycznych. Od tego zależy rozwój podmiotowości obywatelskiej Polaków.
Przy „nieładzie", w warunkach rozpoczętej „gry na wielkiej szachownicy" — według określeń Zbigniewa Brzezińskiego — o nowy, być może sprawiedliwszy ład międzynarodowy i wewnątrzspołeczny trzeciego tysiąclecia, dużego znaczenia nabierają zintensyfikowane, jednak słabo kontrolowane procesy społeczne. Efekty: 1. globalizacji, 2. integracji cywilizacyjnych, 3. rywalizacji między cywilizacyjny eh, 4. partykularyzacji etnicznych, 5. transformacji systemowych, 6. regionalizacji i 7. lokalizacji, w coraz większym stopniu kształtują realnie istniejące, odziedziczone struktury segmentacyjne poszczególnych społeczeństw. Za sprawą jakości i odpowiednich korzystnych, bądź niekorzystnych udziałów segmentacyjnych, w swoich strukturach, społeczeństwa, mogą stawać się „statystami", przedmiotami „gry na wielkiej szachownicy", bądź podmiotowymi aktorami. Je-
170
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
śli będą tymi ostatnimi to zwłaszcza od nich, i efektów wzajemnej ich rywalizacji, będzie zależało tempo wskazanych procesów. Te zaś zwrotnie będą kształtowały struktury segmentacyjne obywatelskości współczesnej.
Społeczeństwu polskiemu może potencjalnie i realnie przypaść podmiotowa rola wraz z innymi społeczeństwami, zwłaszcza z Francją, Niemcami i Ukrainą, w zakresie stabilizacji wyłaniającego się ładu cywilizacyjnego na terenie Euroazji. Rosja stanowi bowiem zagrożenie raczej swoją słabością strukturalną i „bezładem" „hybrydalną" i zarazem bardzo spato-logizowaną sferą publiczną niż „mocarstwowością roszczeniową". Przez to stworzyła ona po upadku komunizmu „czarną dziurę" w tym regionie świata. Jak zauważył Zbigniew Brzeziński, należy ją „wypełnić" w interesie uczestników tworzących nowy ład światowy. Chociaż Amerykanie pełnią rolę hegemona wyłaniającego się ładu — jeśli nie „żandarma świata" i równocześnie lidera integracji cywilizacji zachodniej, to na arenie międzynarodowej pojawili się, po rozpadzie ładu „zimnowojennego", nowi aktorzy. Są to tzw. wielkie „plemiona światowe" w nowych rolach. Rywalizują one otwarcie o przywództwo integrujących się cywilizacji, traktując je jako zasadnicze komponenty nowego ładu światowego. Żydzi, Japończycy, Chińczycy, Arabowie, Indusi, Rosjanie a także Niemcy, Francuzi, Anglicy są owymi aktorami. Walczą oni o prymat w jakiejś enklawie cywilizacyjnej, bądź w cywilizacji jako całości. Pozycja Amerykanów jest zatem szczególnie „bezkonkurencyjna".
O przywództwo zachodnioeuropejskie rywalizują Niemcy, Francuzi i Anglicy. Jego zdobycie i utrzymanie nie jest jednak możliwe bez odpowiedniego poparcia tych głównych rywali przez środkowo- i wschodnioeuropejskie narody średnie i małe. Do tych pierwszych zaliczani są Polacy. Na „szachownicy" jest potencjalnie miejsce dla wszystkich narodów, o ile potrafią one z nowej historycznej szansy skorzystać. Jest również na tejże szachownicy miejsce dla odzyskujących suwerenność Litwinów, Czechów, Węgrów, Estończyków... Wiele zależy od tego, czy potrafią one w odpowiednim czasie zdefiniować i obronić swoje interesy. We współczesnym świecie jest to możliwe. Sprzyja temu, nawet wola demokratyzacji stosunków międzynarodowych. Wykluczając użycie broni atomowej, na rzecz zgniecenia suwerenności, przy zdecydowanej przewadze militarnej, nie poradziły sobie z determinacją niepodległościową, nawet małych narodów, takie mocarstwa jak USA i ZSRR. Suwerenności skutecznie bronili
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 171
bowiem: Wietnamczycy, Afgańczycy, Czeczeni.... W Europie, może poza Bałkanami (Altermatt 1998), już dawno uświadomiono sobie bezsens przelewania wielkiej ilości krwi za maty skrawek ziemi (Ziółek 1997). Przeto, jeśli nie wojna, to tylko skuteczna, a nawet wyrafinowana, ekspansja systemowa stają się coraz intratniejszym instrumentem walki narodów o utrzymanie pozycji i suwerenność . Dotyczy to zarówno relacji: narody wielkie — małe, jak i równorzędne (Zagórski 1998). Wiele wskazuje zaś na to, iż bez współuczestnictwa średnich i małych narodów, w stanowieniu reguł nowego ładu światowego, ład ten nie może być trwały. Społeczeństwa narodowe, o względnie skrystalizowanych systemach i grupach, są bardziej zdolne do osiągania sukcesów w rywalizacji pokojowo-syste-mowej, niż społeczeństwa o strukturach i systemach hybrydalnych. Te ostatnie ma niestety społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej. Korzysta ono, jak inne, z pokoju i chaosu pokomunistycznego. Jeden i drugi nie mogą trwać „wiecznie". Interesowna pomoc „stabilizacyjna" Zachodu dla Polski może niewątpliwie przynieść obopólne korzyści, o ile Zachód nie będzie czynił zasadniczym celem swojej rzekomej pomocy „dominacją". Wzbogacanie cywilizacyjne Zachodu było i powinno być również udziałem narodów średnich i małych. Tylko wtedy cywilizacja zachodnia zdoła podjąć urozmaiconą i efektywniejszą współpracę z innymi cywilizacjami świata, czy też dziś, tylko z ich potencjalnymi liderami, wymienionymi „plemionami światowymi".
Główny problem badawczy socjologii polskiej w warunkach transformacji postkomunistycznej można wyrazić następującym pytaniem: czy przy obecnej kondycji strukturalnej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej jest ono w stanie podjąć wyzwania współczesności, by stać się rychło podmiotowym aktorem w budowie nowego ładu cywilizacyjnego? Dzięki odpowiedniej kondycji strukturalnej, wychodząc z transformacji postkomunistycznej i zarazem z „niewoli strukturalnej", Polacy konstytuując społeczeństwo obywatelskie, mogą też odbudować suwerenne społeczeństwo narodowe. Florian Znaniecki mówił o społeczeństwie „o kulturze narodowej". Powstaje, w związku z powyższą hipotezą, jeszcze jedno pytanie: w jakiej fazie przeobrażeń strukturalnych znajduje się dziś społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej?
Próbę odpowiedzi na nie podjąłem właśnie w rozdziałach niniejszego opracowania.
172
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
1. Ogólne przeobrażenia struktur i systemów jako składników, rzeczywistości postkomunistycznej
Ład społeczny, którego głównym komponentem staje się społeczeństwo danego rodzaju, nie jest dziełem przypadku. Społeczeństwo jako względnie autonomiczna struktura segmentacyjna jest zbudowane z grup i zbiorów (kategorii społecznych), wzajemnie powiązanych systemem ich ról zbiorowych, segmentacyjnych. Dzięki nim jest ono nadrzędną samoistną makrogrupą. Przez to stanowi ono samo zasadniczy czynnik reprodukcji zbiorowego życia ludzi. Komponenty ładu obywatelskiego formułowały się znacznie dłużej niż samo jego społeczeństwo, czyli jako złożony system segmentów konkretnego rodzaju, inny np. niż feudalny. Wyłoniło się ono jako względnie autonomiczna makrostruktura po zwycięskich przełomach rewolucyjno-burżuazyjnych.
Takie komponenty ładu, niewidoczne „gołym okiem", jak struktury: ideacyjne, lingwistyczne, normatywne, organizacyjne, interesów, tworzą ramowe „sieci" rzeczywistości społecznej. One to wyznaczają odpowiednie areny zachowań, czy gry zbiorowych aktorów tej rzeczywistości. Z jednej strony są nimi segmenty „większościowe", np. klasy i zawody. Z drugiej zaś aktorami mogą być niesegmenty, np. publiczność, masa, tłum, ruch społeczny. Dzięki jednak działaniu systemu ról segmentacyjnych społeczeństwo jest względnie autonomiczną makrogrupą ściśle określonego rodzaju. Nie budują go jednak niesegmenty. Dlatego też nie uwzględnimy ich w naszej analizie społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej.
Idee demokracji, język rewolucji stanu trzeciego, normy formalnoprawnej nierówności i sprawiedliwości, organizacje racjonalizujące rywalizację i konkurencję, jawne i ukryte interesy potencjalnych i realnych grup społeczeństwa obywatelskiego, formowały się o wiele dłużej zanim ono samo zaistniało jako to społeczeństwo. Jednak nie mogłoby ono powstać bez istnienia odpowiednich struktur „sieciowych", stanowiących szczególne komponenty rzeczywistości tegoż społeczeństwa, jako struktury seg-mentacyjnej. Po tzw. przełomie rewolucyjno-burżuazyjnym skrystalizowało się ono i „wyszło" z rzeczywistości społeczeństwa stanowego, feudalnego, jakby na powierzchnię nowej rzeczywistości „obywatelskiej".
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
173
Społeczeństwo obywatelskie w Polsce wyłoniło się tymczasem w złożonych strukturach rzeczywistości trójzaborowej. Po odzyskaniu przez Polaków suwerenności zaistniało ono w okresie międzywojennym jako społeczeństwo Drugiej Rzeczypospolitej, będąc makrostrukturą w przedstawionym rozumieniu. Niedostatecznie skrystalizowane, po wcześniejszym 123 letnim okresie niewoli narodowej, rychło padło ofiarą dwóch ościennych totalitaryzmów. Hitlerowskiemu uległy także, na pewien czas wojenno-okupacyjny nawet bardzo rozwinięte społeczeństwa obywatelskie Zachodu. Totalitaryzm sowiecki, czy stalinowski zdołał zapanować na całe dziesięciolecia w Europie Środkowo-Wschodniej. Zniszczył on nie tylko w Polsce rodzoną długo tkankę wczesnokapitalistycznej „obywatelskości". Dopiero po „historycznym zużyciu się" tej imperialnej formy totalitaryzmu możliwą staje się odbudowa w Polsce społeczeństwa obywatelskiego. Dzięki temu, że totalitaryzm nie zdołał „wykorzenić" „sieciowych" komponentów obywatelskości zachodniocywilizacyjnej a głównie segmentacyj-ne tj. klasy rynkowe (prywatnowlasnościowę), o wiele łatwiej jest w Polsce dziś, niż np. w Rosji, odbudowywać społeczeństwo obywatelskie. Niestety znano je tam tylko w okresie krótkich rządów Kierieńskiego (luty -październik 1917 r.).
Idee suwerenności narodowej i demokracji, język sprawiedliwości społecznej, rzymskie normy prawa własności prywatnej, postrzeganie interesów narodowych i grupowych, są równocześnie składnikami kanonu cywilizacji łacińskiej, czy dziś zachodniej. Ta zaś —jak słusznie zauważył Feliks Koneczny (1977) — jest po prostu „metodą ustroju zbiorowego życia ludzi" (jak zresztą każda inna cywilizacja). Owocuje ona odpowiednimi tworami życia, o ile grupy i jednostki przestrzegają nawet wybiórczo wartości cywilizacyjnych. W Polsce działo się tak wbrew woli władców imperium sowieckiego i krajowych komunistów. W tym sensie Polacy, żyjąc w imperium sowieckim, praktykowali, na ile to było możliwe wartości cywilizacji zachodniej, szczególnie narodowe, rodzinne, religijne. Były to zatem wartości konkretnych grup jako składników społeczeństwa realnoso-cjalistycznego, czy totalitarnego. Znaczna część Polaków uczestniczyła po prostu w różnych formach działalności opozycyjnej. Dziś dzięki niejjjo-wstały i rozwinęły się między innymi partie jako zrzeszenia. Działalność opozycyjną wspierał nie tylko Kościół, jako filar tradycji i współczesności cywilizacji łacińskiej, ale także Polonia. Stanowiła ona i stanowi drugą, poza „krajową", część narodu jako wspólnoty diasporycznej. Właśnie, z tego
174
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
względu, naród będąc taką wspólnotą nie jest podatny na „totalne" zniewolenie czy ujarzmienie. Narodu nie należy, w związku z tym, utożsamiać ze społeczeństwem. To ostatnie jest grupą terytorialną, złożoną z krajowej części narodu, a także mniejszości narodowych i etnicznych.
Dlatego też, gdy historycznie zużył się ład totalitarny — wszak był on też ładem choć wymuszanym przemocą państwową, przy „systemo-wo-sieciowym" zakorzenieniu w cywilizacji zachodniej oraz istnieniu wskazanych grup jako segmentów polskiego społeczeństwa, możliwe stało się w Polsce samodzielne sformułowanie postulatów restauracji społeczeństwa narodowego. Może to być zarazem społeczeństwo obywatelskie o ile Polacy zdołają stworzyć jego fundamenty prywatnowłasnościowe i zarazem rynkowe, gdy „większością" staną sią klasy rynkowe. Odbudowa tego społeczeństwa w Polsce jest niemożliwa bez pomocy Zachodu. Można ją „ wykorzystać choć jest ona nawet wyrachowana (Bortner 1994, Nowak 1998, Pająk 1998).
Ład społeczny — jako przeciwieństwo nieładu, czy bezładu — to taki układ kompozycyjny struktur, systemów, segmentów, budujących społeczeństwo danego rodzaju, który umożliwia przynajmniej prostą reprodukcję życia społecznego, na terenie danego kraju, pod ściśle określoną władzą państwową, i nie wyzwala zbiorowych przedsięwzięć na rzecz gruntownej zmiany tegoż układu lub zasadniczych jego komponentów.
W takim rozumieniu, Trzecia Rzeczypospolita nie ma wykrystalizowanej formy ładu. Nie zdołały się jeszcze dopasować wzajemnie struktury „sieciowe" i segmentacyjne. Potencjalnie, ich ściśle określona kompozycja może zaowocować polskim społeczeństwem obywatelskim, jako struktura wielowymiarowa, mieszcząca się w parametrach „większości" seg-mentacyjno-obywatelskich.
Nie należy identyfikować, jak często się to czyni — za literaturą anglosaską, preferującą od wieków imperialną ekspansję narodową kosztem słabych grup etnicznych — społeczeństwa z narodem, a także ostatniego z państwem. Społeczeństwo nie jest tym bardziej populacją ludzką zamieszkującą dany kraj.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
175
Społeczeństwo — jak dawno zauważyli niektórzy socjologowie, zwolennicy systemowej (E. Durkheim) i segmentacyjnej teorii społeczeństwa (np. Florian Znaniecki) —jest nie sumą arytmetyczną jednostek, ale wielką grupą. Składa się ona z bardzo wielu podgrup i podzbiorów — czy dla uproszczenia grup i zbiorów — jej podrzędnych. Obowiązują w nich odpowiednie zasady powiązania. W grę wchodzą głównie interesy segmentów: samoistne lub konwencjonalne. Odzwierciedla je system ról seg-mentacyjnych społeczeństwa.
Osobnik społeczny, zwłaszcza w rozwiniętych społeczeństwach, należy równocześnie do wielu grup i zbiorów — agregatów (czy kategorii społecznych). Wyróżniają się one i są wyróżniane wedle istotnych w życiu społecznym cech. To one właśnie konstytuują kategorie społeczne jako, z tego względu ważne zbiory, w społecznej reprodukcji życia. Stąd, osobnik społeczny uczestniczy mniej lub bardziej aktywnie w funkcjonowaniu wielu grup różnego rodzaju równocześnie, dzieląc pomiędzy nie czas swojej aktywności grupowej. Dzięki temu z jednej strony może on zaspokajać swoje potrzeby indywidualne; z drugiej zaś potrzeby zbiorowe grup tj. zbiorów segmentacyjnych, budujących społeczeństwa jako całości.
Istotną funkcję pełnią tu systemy ról indywidualnych w grupach oraz systemy ról segmentacyjnych. Wiążą one społeczeństwo w całość, pomimo permanentnej biologicznej i pokoleniowej wymiany uczestników życia społecznego. W związku z tym, społeczeństwo jest strukturą segmenta-cyjną, ponadgrupową i ponadjednostkową. Nie liczy się kto pełni role, lecz to by były one pełnione. Liczy się to by, pula potrzeb — relatywizowana do populacji danego kraju — była zaspokajana na poziomie przynajmniej prostej reprodukcji życia społecznego. Korzystniejszy jest zapewne dla rozwoju społecznego poziom oczekiwań grupowych jako istotny stabilizator ładu i stymulator rozwoju.
Zwłaszcza w społeczeństwie obywatelskim, przez poszerzające się pule potrzeb, rosnące aspiracje i wybory, ruchliwość międzygrupowa wzrasta (Beck 1986, Schulze 1992, Ostrom 1996). Systemy kastowego, czy stanowego przypisania segmentacyjnego nie mogły, po przekroczeniu pewnych progów ich pojemności strukturalnej, zahamować ruchliwości społecznej, więc się rozpadły. Systemy te zasadzały się jednak dodatkowo na istnieniu wspólnot „naturalnych": rodzinnych, lokalnych, religijnych czy
176 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
etniczno-językowych. Dlatego były tak trwałe historycznie. System segregacji „klasowej" w sowieckim totalitaryzmie — o którym wypadnie napisać dalej — preferował również zamkniętość segmentacyjną. Reglamentowane odgórnie grupy pracy przymusowej: brygady, załogi, czy „gu-lagi" mieściły się jednak w ramach sztucznych klas sektorowych, przypisanych do odpowiednich form własności. Konstytuowały one kłasy nie-rynkowe sektorów własności państwowo-socjalistycznej, spółdzielczej i indywidualnej. Ani w społeczeństwach stanowo-kastowych, ani totalitarnych nie istniały jednak zrzeszenia jako grupy dobrowolne działające legalnie. Pojawiały się one najwyżej jako „nielegalne" i marginalizowane partie i związki zawodowe. Takim była też Solidarność, w początkowej fazie swojego istnienia.
Wyróżnikiem społeczeństw obywatelskich, demokratycznych stała się „zrzeszeniowość". Jest ona dominantą strukturalną segmentacji społeczeństwa w sferach polityki, kultury i wytwarzania. Przez to nastąpiło ograniczenie funkcji i znaczenia grup naturalnych, zwłaszcza rodzin. Towarzyszyło temu procesowi ewidentne skrócenie czasu pracy. Dlatego możliwa była aktywizacja zrzeszeń. W sferze wytwarzania i gospodarki wiodącymi są nadal grupy przymusowe, nazywane związkami instytu-cyjnymi. Przynależność do nich gwarantuje zdobywanie środków egzystencji. W kapitalizmie rynek, a niepaństwowy system scentralizowanej reglamentacji i państwowego „niewolnictwa", jak w realnym socjalizmie, jest najważniejszym generatorem i regulatorem struktur klanowych i zawodowych.
W strukturze segmentacyjnej polskiego społeczeństwa transformacyjnego, po załamaniu się systemu państwowego niewolnictwa (Suleja 1999), za cenę opieki socjalnej, przy pełnym zatrudnieniu, wzrosła z jednej strony rola wspólnot, z drugiej zaś mogą rozwinąć się zrzeszenia. Tymczasem, jeszcze w społeczeństwie realnosocjalistycznym (PRL-u) wiodącą funkcję pełniły w nim grupy pracownicze. Lokowały się one zwłaszcza w sektorach własności państwowej i spółdzielczej jako przymusowe związki instytucyjne. Są to uogólnione formy rozmaitych grup na rzecz zdobywania środków egzystencji. Ten typ grup wyróżniał zatem w szczególności społeczeństwo totalitarne.
I
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 177
Struktury „sieciowe" rzeczywistości postkomunistycznej
y Zanim przejdziemy do opisu przeobrażeń strukturalnych segmentów budujących społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej, przedstawmy zasadnicze cechy struktur „sieciowych" jako składników rzeczywistości postkomunistycznej, w ogóle.
Struktura lingwistyczna (językowa) jest układem znaków, jako nośników informacji pozostających ze sobą w neutralnych, luźnych lub znaczeniowych związkach. Jeśli znaki występują w tych ostatnich mamy do czynienia ź-systemową strukturą lingwistyczną. Nie musi być ona zawsze systemem jednoznacznych znaczeń i skojarzeń, zwłaszcza w rzeczywistości społeczeństwa pluralistycznego, obywatelskiego. Elementami struktur lingwistycznych mogą być zarówno słowa języka pisanego i mówionego, jak i znaczące zawsze lub tylko w pewnych sytuacjach: rzeczy — przedmioty, zachowania niewerbalne i werbalne, gesty czy pozycja ciała; wreszcie same znaki (symbole). Są one jako takie, tj. abstrakcyjne symbole, podstawą szybkiej komunikacji współczesnej, o ile pomiędzy „nadawcą" komunikatu, przekazu informacji a jego „odbiorcą" obowiązuje konwencja znaczeniowa, czyli kod danego znaku. Najbardziej rozwiniętą, systemową formą struktur lingwistycznych jest język alfabetyczny. Współcześnie słowa zapisywane alfabetycznie w danym języku zawierają opasłe tomy słowników. Takie tomy ma też język polski. Po upadku imperium sowieckiego naszemu językowi została przywrócona najwyższa ranga. Dzięki temu Polacy mogą dziś swobodnie wyrażać swoje myśli w języku ojczystym. Nie są oni krępowani „zapisami" cenzury imperialno-komunistycznej. Jej działanie jako systemu nie dopuszczało do obiegu publicznego „niepożądane" słowa i nazwiska, zwłaszcza pobudzające lub mogące pobudzić świadomość narodową. Dziś opracowano nawet ustawę o języku polskim by zachować należną mu rangę w życiu narodu. Język imperium sowieckiego, preferowany zwłaszcza w systemie edukacyjnym PRL-u, rosyjski, stał się równorzędnym „obcym" językiem nauczania wraz z językami zachodnimi. Spowodowało to zdecydowany odwrót Polaków od nauki tego języka. Nie tylko w ich odczuciu, nie gwarantuje on kontaktu z najwartościowymi treściami życia i problemów współczesnych społeczeństw, zwłaszcza cywilizacji zachodniej. Język rosyjski jest głównym elementem systemów językowych „cywilizacji prawosławnej".
178
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
W nauczaniu języków obcych Polaków, angielski, w tym amerykański, wyparł rosyjski. Już w latach 1991/92 nadobowiązkowo w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych uczyło się: angielskiego 348,9; niemieckiego 179,7; francuskiego 28,3 i innych języków (w tym rosyjskiego) 73,2 tys. uczniów (MRS GUS, 94: 65).
Z życia publicznego, zwłaszcza z języka propagandy, została wyeliminowana PRL-owska „nowomowa". Służyła ona fałszowaniu rzeczywistości rzekomo przedkomunistycznej, realnosocjalitycznej, przy ewidentnym wsparciu komunistycznego systemu cenzury. Wreszcie, symbolika narodowa odzyskała w życiu publicznym właściwe jej znaczenie — nawet przy „sabotażu" elit postkomunistycznych należytej oprawy świąt Trzeciej Rzeczypospolitej. Zwłaszcza miało to miejsce w okresie rządów „lewicy". Godłu Polaków Białemu Orłowi przywrócona została korona, jako symbol suwerenności państwowej, od Pierwszej Rzeczypospolitej Obojga Narodów/Polski i Litwy. Spontanicznie Polacy zburzyli lub usunęli pomniki, symbole „niewoli imperialnej" (Lenina, Dzierżyńskiego i pomniki tzw. „wdzięczności"). Było to niewątpliwie odznaką chęci znoszenia pęt postkomunistycznej „niewoli strukturalnej". Jej znamion jest jednak jeszcze zbyt wiele, zwłaszcza w podręcznikach nauczania i studiowania. Niestety, do radykalnej zmiany treści programów szkolnych nie jest dostatecznie przygotowana inteligencja polska. Żyjąc w komunizmie pielęgnowała ona kulturę narodową i utrzymywała na odpowiednim poziomie świadomość narodową. Mało natomiast poświęcała uwagi planom odbudowy suwerennego życia państwowego.
W świetle ostatnich wyników badań tylko 38% Polaków zna jakiś język obcy. Największą znajomością języków obcych wyróżniali się np. Holendrzy (86%), przy tym aż 79% spośród nich znało angielski. Wśród Polaków język ten zna 12% osób (Eurostat Yearbook, Pentor 1997). Może zatem okazać się, że jedną z najtrudniejszych do pokonania barier, nawet po wejściu Polski do Unii Europejskiej, będzie bariera językowa. Dzieli ona skutecznie Polaków od innych narodów tej tworzonej wspólnoty narodów. Okazuje się bowiem, iż ok. 50% mieszkańców Unii zna jakiś język.
Struktura ideacyjna (idei) jest układem idei — wartości, jako „niematerialnego" paliwa motywacyjnego grup i całych społeczeństw, idei po-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 179
zostających ze sobą w naturalnych, luźnych (przypadkowych) lub znacze-niowo-motywujących związkach.
Najbardziej rozwiniętymi strukturami ideacyjnymi są: ideologie, doktryny, teorie, a także schematy myślowe. Te ostatnie jako stereotypy dok-trynalno-ideologiczne stanowią spopularyzowane systemy idei danego rodzaju. W pewnych okolicznościach są one w stanie wyzwolić zarówno niszczycielską, jak i konstruktywną energię zbiorową, np. na rzecz utrzymania lądu danego rodzaju, nawet wbrew zasadom naukowej, czy ekonomicznej racjonalności. Dobitnie świadczy o tym sam wiek XX. Słusznie został on określony przez Zbigniewa Brzezińskiego (1994) „wiekiem megaśmier-ci", gdyż dokonano w nim materializacji zbrodniczych ideologii totalitarnych. Właśnie „marsz w ślepą uliczkę historii", ku utopii komunistycznej, i jego bagaż strukturalnych, zmaterializowanych idei, niewoli dziś, jako narody, nie tylko Polaków. Nieprzypadkowo też przypisuje się zwłaszcza segmentom „garnuszkowym" osobowość Homo Sovieticus (Tischer 1992).
Szczególnie ważnym rodzajem systemowych struktur ideacyjnych są dziś, w podjętej próbie wyjścia z „niewoli strukturalnej", teorie naukowe i narodowe doktryny suwerenności. Mogą one owocować szlachetną rywalizacją społeczeństw narodowych i nowych struktur cywilizacji „wszechludzkiej". Tak zapewne powiedziałby Florian Znaniecki (1990) o ile, ze stosunków międzynarodowych, uda się wyeliminować wojnę, jako ekstremalną formę konfliktu społecznego pomiędzy społeczeństwami narodowymi (Zagórski 1998). Doktryny polityczne i nauki społeczne niejako naturalnie uwikłane są w cele rywalizacji pomiędzy cywilizacjami i narodami. Jednak wymykają się kontroli w finalnych konsekwencjach „zmaterializowane" twory takich czy innych idei, wbrew intencjom nie tylko polityków, ale naukowców. Bez względu na to efekty materializacji nawet „pseudonaukowych" idei tworzą rzeczywistość społeczną. Ta zaś jest niewątpliwym przedmiotem badań współczesnej socjologii.
W Trzeciej Rzeczypospolitej zaczyna formować się nowa struktura idei. Wraz z „wychodzeniem z komunizmu", przywracaniem fundamentów obywatelskości, struktura ta jest potrzebna. Właśnie za pośrednictwem nowych i adoptowanych ideologii i doktryn można tego wyjścia dokonać. W takim znaczeniu, nowe i stare idee są składnikami struktury ideacyjnej rzeczywistości postkomunistycznej. Z jednej strony „marginalizują się"
180 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
doktryny komunistyczne i utopijnosocjalistyczne; z drugiej zaś są restaurowane i adoptowane doktryny liberalne i neoliberalne oraz socjaldemokratyczne. Wyrosłe z doświadczeń społeczeństw obywatelskich, w tym szczególnie doktryna społecznej gospodarki rynkowej i nauka społeczna Kościoła, zaczynają wywierać coraz większy wpływ na rzeczywistość postkomunistyczną. Na rynku oferowanych doktryn są też doktryny konserwatywne, narodowe, ekstremalno-prawicowe, faszystowskie i anarchistyczne. Niektórzy porządkują je jako: „prawicowe" „lewicowe" i „centrowe". Bez względu na to, co one znaczą na gruncie polskim, są niewątpliwie składnikami krystalizującej się w okresie transformacji struktury ideacyjnej.
Można twierdzić, iż w Polsce powstaje wraz ze specyficznymi rynkami mieszana, hybrydalna struktura ideacyjna. Jest ona pochodną konkurencji na rynku idei. Została przede wszystkim zniesiona „monopolistyczna" pozycja ideologii komunistycznej. W istocie, za sprawą praktyk totalitarnych komunistów ideologia ta samounicestwia się w Polsce. Struktura ideacyjna wraz z urynkowieniem, prywatyzacją i demokratyzacją życia, nabiera w Polsce charakteru pluralistycznego. Niestety nie udało się jeszcze stworzyć tu nośniejszych społecznie ideologii od adoptowanych, pochodzących z innych doświadczeń historycznych. Świadczy to niewątpliwie o miernej kondycji elit narodowych. Wraz z inteligencją, były one zorientowane na utrzymanie bytu narodowego, a także utrzymanie się przy władzy, nie zaś na tworzenie alternatywnych scenariuszy rozwoju i nowej ideologii narodowej. Nowoczesne doktryny liberalne, socjaldemokratyczne i neokonserwatywne nie są w stanie zdynamizować jeszcze opóźnionych w rozwoju struktur systemów i grup polskiego społeczeństwa postkomunistycznego. Wraz z krystalizacją klas rynkowych wzrośnie zapewne zapotrzebowanie na doktryny neoliberalne i neokonserwatywne w Trzeciej Rzeczypospolitej.
Struktura normatywna (norm) jest bardzo złożonym układem norm prawnych, moralnych i prawa zwyczajowego, stanowiących, bądź ustanawianych systemów normatywnych. Jako sieciowo-ramowe regulatory stabilizują one życie społeczne. Dzięki nim, a właściwie egzekucji norm, społeczeństwo jako całość i poszczególne sfery rzeczywistości mogą się reprodukować. Współcześnie najważniejszy jest jednak system prawa. Dotyczy on wszystkich ludzi zamieszkujących dany kraj, podległych konkretnej władzy państwowej.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
181
W systemie prawa kumulują się najważniejsze doświadczenia w zakresie regulacji życia zbiorowego (Luhmann 1981). Stąd, w dobrym pra-,wie odzwierciedlają się zasadnicze normy moralne i zwyczajowe. Sam system prawa składa się przy tym z bardzo wielu podsystemów i ulega ciągłym zmianom. Nieżyciowe „przestarzałe", jak i zbyt wybiegające w przyszłość normy stają się fikcją egzekucyjną. W związku z tym, systemunor-matywnego doświadczonego w jednej rzeczywistości społecznej nie da się przenieść do innej, w zbyt mechaniczny sposób. Z tego względu nie daje się wprost, w polskich warunkach, powielać prawa zachodnioeuropejskiego. Można je i należy jednak racjonalnie adoptować. W perspektywie integracji Polski z krajami Unii Europejskiej trwają intensywne prace w tym zakresie. Dostosowanie prawa europejskiego do możliwości polskich staje się jednym z warunków efektywnej integracji. Dalszym krokiem może być odpowiednio intensywny rozwój systemu edukacji prawniczej, inter-pretacyjno-egzekucyjnej na najniższych szczeblach biurokracji.
Prawo PRL-owskie było instrumentem panowania komunistów nad społeczeństwem, chociaż w jego stanowieniu nie brało ono udziału. Wraz z demokratyzacją życia jego udział wydatnie wzrasta, zwłaszcza przez decentralizację państwa i rozwój samorządności podmiotowo-grupowej. Jej sprawne funkcjonowanie wymaga jednak dobrej znajomości prawa (Ostrom 1994).
Normy prawne ustanawiane „odgórnie" w czasach komunizmu w Trzeciej Rzeczypospolitej zostały zredukowane, przy trwającym równolegle procesie adaptacji prawa unijnego. W ponad trzydziestu zespołach negocjacyjno-akcesowych z UE, prawo stanowi ważny przedmiot dyskusji wstępnych i powodzenia w dalszych negocjacjach. Pod koniec roku 1998 zsynchronizowano w ramach tych negocjacji około 8 tys. aktów normatywnych. Przyznaje się, że mają one mniejszą wagę gatunkową. Ponad 20 tys. aktów czeka jeszcze na uzgodnienia i „akceptację", jako wstępny warunek integracji Polski z Unią. Jest to w sumie niebezpieczna strategia realizacji faktów dokonanych, „ponad głowami" samych Polaków, bez ich referendalnego przyzwolenia na integrację. Referendum nie może w żadnym przypadku zastąpić taki czy inny sondaż socjologiczny, w kwestii stosunku do integracji tzw. opinii publicznej; a tym bardziej nie może zastąpić integracyjna nadgorliwość kosmopolitycznych elit i ekspertów. Nie dysponują one mandatem reprezentantów narodu
182
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
polskiego w sprawie negocjacji, lecz niektórych tylko „kanapowych" partii i ugrupowań politycznych.
Struktura organizacyjna (organizacji) jest układem prostych i bardzo złożonych elementów rzeczywistości społecznej, pozostających w luźnych, neutralnych lub ściśle określonych relacjach systemowych. One też warunkują istnienie systemów organizacyjnych. Składają się na nie role indywidualne i segmentacyjne, a także role samych organizacji. Odpowiednie role segmentacyjne pełnią też społeczeństwa danego rodzaju. W obrębie systemu cywilizacyjnego cywilizacji zachodniej polskiemu społeczeństwu transformacyjnemu przypada potencjalnie rola podmiotowa. Jego niedostateczna krystalizacja segmentacyjna dziś wyznacza mu dosyć bierną rolę aktywnego statysty np. w ramach interwencji NATO-wskiej w Kosowie. Faktycznie system cywilizacyjny składa się z szeregu kompleksów podsystemów. Jednym z bardzo ważnych jest system euroatlantycki — NATO. Jako system militarny, realnie związał on społeczeństwo Polski z cywilizację zachodnią w jej nowym kształcie. W obrębie tej integrującej się cywilizacji społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej jako całość ma do odegrania rolę „stabilizacyjną", wraz z innymi społeczeństwami na kontynencie Euroazjatyckim. Była o tym mowa wcześniej.
Przyjęcie Wojska Polskiego do NATO (12 marca 1999 r.) wymusza podnoszenie sprawności całego społeczeństwa, a nie tylko armii jako jego militarnej organizacji oraz innych cywilnych służb bezpieczeństwa narodowego.
Zwłaszcza wprowadzenie gospodarki rynkowej oraz demokracji parlamentarnej, choć głównie proceduralnej, stało się samo przez się czynnikiem odchodzenia od PRL-owskich struktur organizacyjnych. Były one przede wszystkim składnikami szerszego systemu imperialnego i zarazem totalitarnego. W jego ramach mieściły się podporządkowane mu i przezeń kontrolowane podsystemy kraju „satelitarnego". Przy oporze Pola: ków wobec komunizmu, były one w znacznym stopniu „fasadowe". Orientowały się na realizację celów utopijno-ideologicznych ("gromadnościowej utopii"), w ramach rozpowszechnionych „działań pozornych". W ujęciu teoretyka tych działań, wnikliwego socjologa polskiego Jana Lutyńskiego (1990), są nimi takie, „które — ze względu na swój rzeczywisty przebieg lub bezpośredni cel — są inne niż na to wyglądają". W odniesieniu do ogól-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 183
nego systemu „dogmatycznego autorytaryzmu" — jak ładniej określano system totalitaryzmu sowieckiego — można, zdaniem cytowanego autora, mówić o wielu mechanizmach generujących owe działania. One same, jak i ich efekty, zasadniczo różniły je od zracjonalizowanych i organizacyjnie urzeczywistnianych działań społeczeństwa obywatelskiego.
Dlatego też dziś organizacje społeczeństw postkomunistycznych, jeszcze z natury rzeczy, hybrydalne mieszanki organizacji „pozornych" i „wczesnoobywatelskich", różnią się zasadniczo nie tylko od modelowych, obywatelskich, ale rzeczywistych. W związku z tym warto tu zestawić cechy amerykańskich i japońskich organizacji z realnosocjalistycz-nymi i transformacyjnymi. Jako cechy organizacji japońskich wymienia się: dożywotnie zatrudnienie, powolne oceny i awanse, niespecjalizacyj-ne ścieżki kariery, ukryte mechanizmy kontroli, zbiorowe podejmowanie decyzji, zbiorową odpowiedzialność, troskę o całość. Cechy te są już odmienne na gruncie rzeczywistości społeczeństwa amerykańskiego. Są nimi odpowiednio: zatrudnienia okresowe, szybkie oceny i awanse, specjalizacyjne ścieżki kariery, jawne mechanizmy kontroli, indywidualne podejmowanie decyzji, indywidualna odpowiedzialność oraz troska o segmenty (Cyt. za: Stoner 1997).
Stosownymi cechami organizacji realnosocjalistycznych, będących rzekomą materializacją idei komunizmu w jego „przedsionku", czyli socjalizmie, były: pełne zatrudnienie; oceny i awanse „odgórne", „błyskotliwe", za dyspozycyjność komunistyczno-partyjną; „nomenklaturowe" ścieżki kariery (z tzw. „klucza partyjnego" za dyspozycyjność); partyjno-ideolo-giczne (niemerytoryczne), „kapturowe" mechanizmy kontroli; scentralizowane podejmowanie decyzji ("transmisyjne" — od góry do dołu); „rozmyta" (zatem, „masowa" czy „gromadnościowa" odpowiedzialność i przez to zupełny jej brak); brak troski o całość i segmenty „narodowo-krajowe". Prymat interesu imperialnego, „obcego", definiowany jako interes rzekomej wspólnoty socjalistycznej, marginalizował interes narodowy. W związku z tym nie uzyskał on, jak w społeczeństwach obywatelskich Zachodu, systemowego zabezpieczenia.
Organizacje transformacyjne (postkomunistyczne), przy wskazanej hy-brydalności, zdają się nabierać w Polsce cech organizacji amerykańskich. Biorąc też pod uwagę rozmaite agendy maga-korporacji, działających
184
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
w naszym kraju, wzorowane na modelu amerykańskim, jego wpływ rozszerza się. Od okresu powojennego, planu Marshala (pomocy dla zniszczonej Europy) amerykańskie style organizacji i zarządzania zakorzeniły się w ogóle organizacjach zachodnioeuropejskich. Niewątpliwy wpływ mają na to „globalne" rozprzestrzenianie się amerykańskich megatrendów (Na-isbitt 1997); a także permanentna edukacja menedżerów w USA. Programowa „antysowieckość", między innymi zrodzona, przez narzucenie Polakom „działań pozornych" nie mogła zaowocować jeszcze konstruktyw-niejszymi cechami organizacji polskich okresu transformacji. Takie cechy mogą zaistnieć szczególnie w toku współpracy z byłymi krajami imperium i Zachodem. Dziś w Polsce są „hybrydy": 1. zatrudnienie „okresowe" (niepewne), 2. oceny i awanse reprodukcyjno-systemowe i „przypadkowe", 3. neomenklaturowe i zarazem „konkursowe" ścieżki kariery, 4. partyjno-kluczowe ("koalicyjne") mechanizmy pseudokontroli, faktycznie niemożliwej w warunkach niespójności prawa, 5. rozproszone, „koteryjne" podejmowanie decyzji, 6. odpowiedzialność dość przypadkowa (po znalezieniu bezbronnego „kozła ofiarnego"), 7. koniunkturalno-sytuacyjna troska o interes wąskogrupowy (w tym koalicyjno-partyjny").
Struktura interesów (nierówności) jest układem realnych i potencjalnych interesów realizowanych i artykuowanych w ich ścisłym związku z życiem społecznym. Interesy to pożądane orientacje kierunków działań w różnych sytuacjach strukturalnych, systemowo-grupowych a nawet „żywiołu". W bałaganie i chaosie interesy można robić także, pod warunkiem ich identyfikacji. Z punktu widzenia rozmaitych aktorów życia społecznego interesy konstytuują zatem specyficzną strukturę. Nie jest przy tym ważne czy aktorzy samodzielnie, czy też przy pomocy reprezentantów, je definiują. Ich identyfikacja jest jednak warunkiem podmiotowości, zwłaszcza jeśli interesy są ukryte. Definiowanie interesów powinno uwzględniać zarówno „potrzeby", jak i „wartości" preferowane przez aktorów życia społecznego. Potrzeby i wartości są wskaźnikami rangi interesów.
Struktury interesów zwerbalizowanych, postrzeganych, definiowanych i realizowanych, w tym jawnych i „ukrytych", tworzą zatem szczególne „sieciowe" ramy orientacji i aktywności potencjalnej i realnej aktorów społecznych. Są nimi grupy, ruchy społeczne i jednostki. Aktorami są zatem narody, społeczeństwa i ich kompleksy systemowo-cywili-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
185
zacyjne np. społeczeństwa Unii Europejskiej. Ważną sprawą jest wykrywanie interesów, gdy mówimy o samej ich strukturze. Nie jest to łatwe, szczególnie w warunkach chaosu czy bezładu. Zwłaszcza interesy małych i średnich narodów mogą się np. uzewnętrzniając krystalizować, choćby przez starcia i redefinicje interesów narodowych ze strony wielkich nacji. W istocie wymusza nowe definicje też i na nich rozkład poprzedniego systemu biegunowego w skali globalnej. Bez definicji interesów jawnych i ukrytych, nie ukształtuje się nowy ład światowy. Do definicji potrzebni są niewątpliwie eksperci, a nie tylko politycy; Ci ostatni nie mogą ich bronić, jeśli takie definicje nie istnieją. Wymaga tego sama „gra na wielkiej szachownicy".
Można zatem mówić o strukturach interesów mając na uwadze poziomy rzeczywistości społecznej: mega-, makro-, i mikro strukturalne, jak i lokacje aktorów — segmentów w obrębie poszczególnych sfer (Zagórski 1996: 17). W okresie transformacji potęgują się zróżnicowania, podziały i nierówności społeczne. Są one pochodnymi: decentralizacji struktur organizacyjnych państwa, urynkowania gospodarki, prywatyzacji dotychczasowych podmiotów własności sektorowych (państwowosek-torowej i spółdzielczosektorowej), zmiany reguł gry w sferach najbardziej upaństwowionych w PRL-u: polityki, gospodarki, konsumpcji, wytwarzania, kultury masowej. W miejsce ogólnie definiowanych interesów, dla przedmiotów rządzenia — funkcjonujących według „odgórnych" transmisji zadań, wyrażających rzekome interesy owych przedmiotów — zaczyna wytwarzać się klarowniejsza „sieciowa" struktura interesów realnych wielu nowych podmiotów społecznych. Mogą one swoje interesy w rozmaity sposób artykułować, co wcześniej było niemożliwe, choć dziś także z różnym tego efektem. Z perspektywy społeczeństwa postulowanego, jako obywatelskiego, można już dziś identyfikować strukturę interesów jego potencjalnych grup.
W Polsce realnosocjalistycznej istniały też, jako elementy omawianej struktury, interesy ukryte. Jednak zjawisko lobbyngu, jako „ubocznej" akceptowanej formy realizacji interesów grupowych, pojawiło się w okresie transformacji. Same lobby jako grupy nacisku, mają z reguły bardzo specyficzne interesy, odpowiednio wcześniej „odkryte". W społeczeństwie totalitarnym, poza kontrolą państwa-partii nie dawało się realizować interesów lobby innych niż elit nomenklaturowych. Ich formami były za-
186
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
pewne „frakcje" partyjne i koterie urzędnicze, pochodzące z klucza doboru nomenklaturowego, dbające, w związku z tym, o bycie w „kluczu".
Generalnie lobbyngiem jest taka forma działania społecznego, także jawnego, która może wywrzeć wpływ na różne systemy władzy, zwłaszcza publicznej, przede wszystkim w interesie podejmujących działania. Lob-byng dotyczy — przez wcześniejsze odkrycie struktury interesów „po-tencjalno-sieciowych" — zarówno: kierunków stanowienia prawa, polityki państwa, generującej podziały społeczne, jak i wpływu na sposoby rozstrzygania sporów, konfliktów oraz ferowanie wyroków. Wreszcie lobbyng modyfikuje obsadę stanowisk; kształtuje medialny wizerunek' osób ubiegających się o nie.
W walce o Polskę krzyżują się rozmaite interesy, jawne, ukryte, wewnętrzne, zewnętrzne, potencjalne i realne. Przez odkrywanie ich i definiowanie a zwłaszcza odpowiednie działania konstytuują się konkretne grupy interesów. W warunkach niestabilnej demokracji i kształtowania się systemu władzy państwowej grupy interesów są w stanie przejmować kontrolę nad wieloma sferami życia społecznego. Ich znaczącej roli sprzyja chaos transformacyjny. Głównie krystalizacja segmentów klasowo-war-stwowych przez redukcję hybryd jest potencjalnym czynnikiem ograniczania lobbyngu destrukcyjnego.
Infrastruktura to inaczej „sfabrykowana przyroda", przetworzona dla potrzeb człowieka, zarówno potrzeb bytowych, duchowych jak i komunikacyjnych. Składnikami infrastruktury są rozmaite obiekty materialne, urządzenia, linie komunikacyjne, luźno połączone, obecne w przestrzeni geograficznej, bądź ich systemowe zespoły zgrupowane lub połączone ze sobą według jakichś zasad (np. inżynierii i użyteczności). Jako systemowe składniki infrastruktury służą najefektywniej społeczeństwu obiekty infrastrukturalne, sprzyjają też gromadzeniu i zabezpieczaniu energii społeczeństw, i ich potencjałów (np. magazyny żywności, sprzętu ..., schrony na wypadek wojny lub kataklizmów społecznych, kumulowaniu i obiektywizacji wiedzy naukowej. Umożliwia ona „fabrykowanie przyrody" dla potrzeb człowieka.
Społeczeństwa dysponujące bardziej rozwiniętą infrastrukturą mają korzystniejsze szanse podejmowania wyzwań przyszłości, niż społeczeń-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
187
stwa zacofane infrastrukturalnie. Koszty tworzenia infrastruktury są dość precyzyjnymi miernikami efektywności systemowej społeczeństw. Elementy infrastruktury o wysokiej jakości gwarantują szybki przepływ informacji. Dostatecznie rozwinięta infrastruktura stwarza już dziś najefektywniejsze podstawy więzi ogólnoludzkiej, globalnej. Informacje wymieniane w: „eterze" radiowym, telewizyjnym, internetowym, kosmicznym, a także za pośrednictwem komputerów, coraz powszechniej instalowanych w naszych gospodarstwach domowych, wyprzedzają procesy strukturalnego zbliżania narodów i społeczeństw. To właśnie urządzenia infrastrukturalne najnowszych generacji sprzyjają powstawaniu nie tyle „globalnej wioski" co społeczeństwa informacyjnego (Toffler 1997). Za pośrednictwem eksploatacji odpowiednich urządzeń infrastrukturalnych w polskim społeczeństwie transformacyjnym powstają składniki (elementy) globalnego społeczeństwa informacyjnego. Integrują one już dziś ludzkość na bazie infrastruktury informacyjnej. Nie miał ich na uwadze F. Znaniecki, gdy jeszcze w latach trzydziestych, tworzył wizję „cywilizacji wszechludzkiej" i „społeczeństwa światowego", postrzegając kumulację najwartościowszych dóbr ludzkości w sferze kultury, na rzecz tych bytów.
W samym okresie transformacji postkomunistycznej, jak i w PRL-u, nie udało się gruntownie przekształcić infrastruktury naszego społeczeństwa. W PRL-u była ona przede wszystkim zorientowana na eksploatację „satelitarnego" kraju imperium sowieckiego, jakim była Polska oraz na realizację celów militarnych „zimnej wojny". W związku z tym infrastruktura PRL-u była wąskofunkcyjna. Wielopoziomowa, wielofunkcyjna infrastruktura społeczeństwa obywatelskiego, zorientowana na podnoszenie sprawności komunikacyjno-informacyjnej systemów oraz komfortu życia, może powstać w Polsce przez osiągnięcie korzystniejszej kondycji gospodarczej i technologicznej.
W związku z integracja militarną Polski z NATO oraz perspektywą włączenia jej do Unii Europejskiej (być może jak się utrzymuje do 2003 roku), nastąpiły i trwają niezbędne przynajmniej modernizacje infrastruktury. Jednak jeszcze dziś na mapie komunikacyjnej Polski nie zostały zatarte ślady jej trójzaborowej podległości, a także imperialno-sowieckiej eksploatacji. Utrzymuje się odpowiednio zróżnicowana koncentracja linii kolejowych i dróg na terenach byłych zaborów: pruskiego — największa; austriackiego — średnia i rosyjskiego — najmniejsza.
188 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
Zaborowe dziedzictwo, totalitarny bagaż infrastrukturalny — zwłaszcza linii przesyłowych surowców i towarów „na wschód" — nie sprzyjają jeszcze podejmowaniu przez Polskę efektywniejszej rywalizacji z krajami Unii Europejskiej. Dysponuje ona naturalnie rozwiniętą infrastrukturą wysoko rozwiniętych społeczeństw obywatelskich, wcześniej przemysłowych, a dziś usługowo-informatycznych. Dystanse infrastrukturalne są zatem istotnymi barierami integracji społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej ze społeczeństwami UE.
Infrastruktura jako komponent rzeczywistości społecznej, różni się zasadniczo od struktur „sieciowych" z jednej strony, z drugiej zaś od struktury segmentacyjnej, czyli społeczeństwa. Czym zatem jest ono samo jako niewątpliwy komponent rzeczywistości społecznej? Mówiąc najkrócej jest ono strukturą segmentacyjną.
Struktura segmentacyjną (społeczeństwo) to wielka makrostruktu-ralna, samoistna zbiorowość zbudowana z podrzędnych jej segmentów, tj. zbiorów (kategorii) i grup społecznych. Są one już zorganizowane, organizują się lub są organizowane na rzecz zaspokajania zbiorowych i indywidualnych potrzeb ludzkich, głównie przez pracę i działania, na terenie danego kraju podległego jakiejś władzy państwowej. Ta ostatnia koordynuje w jakiś sposób systemowo lub doraźnie funkcjonowanie społeczeństwa jako całości na terytorium danego krajuJ Stąd, jest ono zbiorowością terytorialną. Jako struktura segmentacyjną społeczeństwo stanowi względnie stabilny czynnik reprodukcji życia zbiorowego ludzi. Jest ono strukturą powiązanych według określonych zasad rozmaitych zbiorów — agregatów w tym kategorii społecznych i grup, jako względnie trwałych segmentów/ Są one różne od innych komponentów rzeczywistości społecznej, tj.: zbiorowości (grup) przelotnych, nietrwałych, spontanicznych. Mogą one występować co prawda w każdej rzeczywistości , jako: zbiegowisko, tłum, masa — zatem „niesegmenty"— jednak nie budują one społeczeństwa. Z natury rzeczy nie są jednak one trwałymi elementami reprodukcji życia społecznego, choć mogą je niewątpliwie dynamizować. Również ruchy społeczne —jako niesegmenty — pojawiają się wówczas, gdy istnieją problemy czy dolegliwości życia, a w obrębie istniejących segmentów nie daje się ich usuwać, czyli po prostu zaspokajać jakichś potrzeb.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
191
nia przywilejów lub ograniczenia dyskryminacji. W społeczeństwach względnie demokratycznych 5. aktywność ruchów danego rodzaju jest dodatkowym czynnikiem krystalizacji struktury demograficznej. Chodzi tu zarówno o ruchy feministyczne, pokoleniowe (np. młodzieżowe), jak i rasistowskie bądź antyrasistowskie.
Areną występowania segmentów struktury demograficznej, a w istocie demograficzno-społecznej jest „organiczna" sfera rzeczywistości. Jest to taka szczególna arena na której nabiera sensu nosicielstwo obiektywnych, w tym wzmacnianych społecznie i kulturowo cech/ Dyskryminacja zwłaszcza kobiet i kolorowych, nawet w społeczeństwach obywatelskich przy formalno-prawnej równości, jest przejawem kulturalno-systemowych kumulacji stereotypów, na temat rzekomej „niższości" wymienionych kategorii. W Polsce nie ma, jak np. w Stanach Zjednoczonych, problemu rasowego jako efektu działania stygmatyzacji rasowej, jest natomiast nierówność płci. Ruch feministyczny, w związku z tym, zaledwie się tworzy. Feministki, po „szoku totalitarnym", zaczynają się organizować. Przy świadomościowej dominacji „tradycyjnie pełnionych ról kobiecych", zbyt szybko nie mogą one liczyć na sukcesy organizacyjne. Nie sprzyja także feminizmowi, po owym szoku, upowszechniany model partnerstwa małżeńskiego, szczególnie wśród młodych.
Zsyntetyzowane kategorie struktury demograficzno-społecznej, kumulują cechy wieku i płci dla potrzeb praktyki życia społecznego: „przedprodukcyjnych", „produkcyjnych" i „poprodukcyjnych", o zróżnicowanych przedziałach wieku dla kobiet i mężczyzn w wieku produkcyjnym, odpowiednio: 18-59,18-64 lat, są istotnymi wskaźnikami kondycji danego społeczeństwa. Na tle innych, nasze społeczeństwo dysponuje znaczącym potencjałem demograficznym. Nie liczy się tylko ilość, jako niewątpliwy atut samej populacji mieszkańców Polski, ale jakość ich cech społeczno-demograficznych. Warunkują one obiektywnie możliwości konkurencyjnej obsady znacznej ilości ról w kategorii produkcyjnych, tj. zdolnych do samodzielnego zdobywania środków egzystencji. Chociaż w nowoczesnych społeczeństwach tańszymi są zasiłki dla bezrobotnych, niż uzbrojone miejsca pracy, a w perspektywie myśli się o dalszych ograniczeniach sfery pracy, to w społeczeństwie Trzeciej Rzeczypospolitej efektywniejsze wykorzystanie potencjału produkcyjnego tej odpowiedniej kategorii społeczeństwa staje się wyzwaniem na najbliższe lata.
192 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
W latach 1990-97 nie zaszły istotne zmiany w udziałach poszczególnych kategorii demograficznych. Utrzymuje się jednak tendencja „zastoju" reprodukcyjnego Polaków w kraju. Ludność Polski wzrosła w wymienionych latach zaledwie o pól miliona, z 38,2 do 38,7 min. Udział kategorii „produkcyjnych" utrzymywał się co prawda na tym samym poziomie — 59,4% (1990) — 59,5% — jednak przy ewidentnym wzroście „poprodukcyjnych" (z 11,8% do 14,2%) i spadku „przedprodukcyjnych" (28,8% w 1990, 26,3% w 1997). Potencjalnie i realnie taki skład społeczeństwa „wyostrzył" kwestie socjalną, konieczność zwiększania środków utrzymania na „poprodukcyjnych" (praktycznie emerytów i pewnych kategorii rencistów). Wysoki wskaźnik bezrobocia, wśród „produkcyjnych", zwłaszcza kobiet, dodatkowo wpływa na owo „wyostrzenie".^
W praktyce życia społecznego przekłada się to na wzrost udziału żądnych „osłony socjalnej" państwa, na konto „produkcyjnych" oraz na wzrost popularności haseł populistyczno-lewicowych wśród segmentów „garnuszkowych", czyli w przyjętym rozumieniu warstw socjalnych. W ekstremalnej postaci, pojawiają się wśród „poprodukcyjnych", tzw. „starego portfela" emerytalnego oraz wśród bezrobotnych, wcześniej „klasowych garnuszkowców", wołania: „komuno wróć". Jest to nie tylko potencjalny, ale realny elektorat postkomunistów. Z upływem czasu powinien on jednak kurczyć się, o ile zwiększy się potencjał i efektywność narodowej gospodarki prywatnej, konkurencyjnej na rynku wewnętrznym i zewnętrznym.
Struktura etniczna społeczeństwa to taki układ powiązanych ze sobą, szeroko rozumianych grup etnicznych: 1. narodów, 2. narodowości, 3. grup etnicznych w węższym sensie (niezdolnych do powołania państwa i samodzielnego społeczeństwa narodowego), oraz 4. mniejszości etnicznych (w tym też grup autonomiczno-regionalnych, kulturowo-językowych). Są one jako segmenty podległe danej władzy państwowej „większościowego" narodu, sprawowanej na terytorium kraju ich zamieszkania. Typologicznymi segmentami struktury etnicznej, oprócz konkretnych grup, są zatem „większości" i „mniejszości". Te ostatnie, jeśli się wyodrębniają lub są wyodrębniane w praktyce życia społecznego, mogą być przedmiotem asymilacji narodowej ze strony nacji „dominującej". Narzuca ona w ramach tworzonego przez siebie społeczeństwa narodowego system władzy państwowej i standard życia publicznego. Obowiązuje on „mniejszości" jako
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
193
obywateli tegoż państwa. Nieraz prowadzi to do ich marginalizacji, jeśli nie eksterminacji. Współczesne społeczeństwa narodowe i zarazem obywatelskie ukształtowały się w efekcie twardej realizacji interesów narodowych przez narody najprężniejsze; z reguły „większościowe" na terytorium danego kraju. Przy tym jest ono najczęściej traktowane jako ojczyzna „większości" strukturalnej (w etnicznym wymiarze charakterystyki seg-mentacyjnej społeczeństwa). Segmenty struktury etnicznej lokują się w sferze kultury. Mamy dziś w niej do czynienia ze szczególną systemową i medialną ekspansją treści kultury masowej nacji dominującej w danym kraju. Jest to głównie ekspansja: językowa, symboliczna i obrazowa. Sfera kultury dzieli się na szereg podsfer kultury. Segmenty struktury etnicznej lokują się w istocie w podsferze kultury masowej nacji dominującej w rzeczywistości danego społeczeństwa. Wszak np. podsfera praktyk religijnych sfery kultury jako całości, to arena występowania grup wyznaniowych i religijnych.
W latach dziewięćdziesiątych w Trzeciej Rzeczypospolitej nie nastąpiły istotne zmiany składu społeczeństwa w wymiarze etnicznym. Polacy pozostają zdecydowaną większością — 97,4% -tową (1997). W stosunku do roku 1990 nastąpił co prawda minimalny wzrost udziału mniejszości etnicznych z 2,5% do 2,6% (w 1997). Jednak, przy szacunkowym charakterze dostępnych danych i błędach szacunkowych, nie należy tego przeceniać. Możliwe, iż jest to efektem demokratyzacji życia. Przejawia się ona również w o wiele większej swobodzie rejestracji organizacji mniej-szościowo-etnicznych (por. Kurcz) red. (1997). Społeczeństwo Polski należy jednak do kategorii najbardziej zwartych etnicznie we współczesnym świecie. Potencjalnie i realnie sprzyja to podejmowaniu przez Polaków wyzwań przyszłości w ojczyźnie. Konflikty etniczne nie wyczerpują ich potencjału bezpieczeństwa narodowego, jak dzieje się to np. na Bałkanach.
Jak każdy naród również Polacy są w mniejszym lub większym stopniu, wspólnotą diasporyczną. Najadekwatniej jej istotę wyraził Florian Znaniecki (1990) pisząc, iż: „naród jest grupą zorganizowaną... na zasadzie przodownictwa. Jest to jak lud grupa kulturalna, lecz o przynależności do niego rozstrzyga nie samo podobieństwo jednostki do wzoru idealnego, opartego na wspólnej kulturze, lecz świadome a uznane przez innych dążenie tej jednostki do uczestnictwa w tej wspólnej kulturze. Utrzymanie odrębności i jedności grupy, które w ludzie dokonywa się przez nie unor-
194
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
mowaną działalność jednorodnej masy, w narodzie zostaje ześrodkowane i utrwalone dzięki instytucjom przodowników kulturalnych, funkcjonujących głównie za pomocą pisma i druku, jako narzędzi rozpowszechniania i utrwalania wartości narodowych".
Naród polski mógł przetrwać także dzięki aktywnej działalności swoich przodowników. Inteligencja narodowa to właśnie działająca elita narodu, jako wspólnoty diasporycznej, w ojczyźnie jak i na emigracji. Roli inteligencji emigracyjnej oraz krajowej katolickiej i duchownej w odzyskaniu niepodległości nie docenia z natury rzeczy postkomunistyczna część socjologów oraz tzw. klasy politycznej. W poprzednim wcieleniu „parto-kratycznym" i „nomenklaturo wym" ta ostatnia klasa służyła wiernie imperium sowieckiemu. W jego imieniu zwalczała przejawy „suwerennego" życia narodowego w PRL-u oraz zachowaną inteligencje przedwojenną. To nikt inny a funkcjonariusze państwa totalitarnego utrudniali też gorliwie łączność krajowej części narodu i autentycznej jego inteligencji z Polonią (Nowak 1997).
Za sprawą poprzedniej aktywności komunistów w Polsce oraz zachowanych na najważniejszych pozycjach społecznych postkomunistów, niemożliwą stała się efektywniejsza integracja Polaków po upadku imperium w ojczyźnie oraz szybszy proces narodzin rodzimej klasy średniej. To postkomuniści skutecznie blokowali możliwość inwestycji polonijnych w kraju tworząc dla niech barierę. Mianowicie kapitał „wyjściowy", umożliwiający rejestrację podmiotu gospodarczego Polonusa nie mógł być niższy niż 30 tys. dolarów. Lukę stworzoną w ten sposób wypełnił obcy kapitał i spółki nomenklaturowe.
Ostoja obywatelskości i suwerenności narodowej współczesnych społeczeństw „rodzima" klasa średnia, przy kolejnych blokadach procesów prywatyzacji i urynkowienia ze strony elit postkomunistycznych, nie może jeszcze w Polsce zagrażać ich pozycji. Szybko wchodzą też one w wymykające się kontroli państwa układy z obcym kapitałem. On też, przy poparciu tych kosmopolitycznych dziś elit postkomunistycznych przejmuje efektywniej kontrolę nad strategicznymi działami gospodarki narodowej. Będzie o tym mowa w dalszej części opracowania.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
195
W latach dziewięćdziesiątych nie została naruszona proporcja Polaków żyjących w ojczyźnie — ok. 3/4 i na obczyźnie — 1/4. Wśród tych ostatnich polowa mieszka w Ameryce —12,5% (1997), następnie w Europie — 6,1% i na terenach b. ZSRR — 5%. Na świecie żyje zatem około 50 tys. Polaków. Nie ulega wątpliwości, iż rodacy pozostający długo poza ojczyzną odznaczają się zróżnicowaną świadomością narodową. Jednak dziś ich pozycja w krajach zamieszkania może się umocnić nie tylko z racji odzyskania suwerenności państwowej, ale przede wszystkim jej efektywnego zagospodarowania.
Istotnym wskaźnikiem demokratyzacji życia społeczeństwa w wymiarze etnicznym jest aktywność zrzeszeniowa mniejszości narodowych. W Trzeciej Rzeczypospolitej działają u progu XXI w. 22 zrzeszenia mniejszości. Nie jest to równoznaczne z ilością grup mniejszościowo-narodo-wych. Jest ich arytmetycznie więcej, lecz są one marginalne.
Struktura wyznaniowa to układ powiązanych ze sobą, przez złożone relacje i rywalizację o wyznawców, grup religijnych, a za ich pośrednictwem o wpływy w życiu doczesnym, społeczeństw i narodów. Systemy wierzeń religijnych i Kościołów są tu ważnymi narzędziami owej rywalizacji. Jest możliwe, za sprawą upowszechniania i praktykowania zróżnicowanych systemów wartości „świętych" (sakralnych) oraz w warunkach ściśle określonej kompozycji innych składników rzeczywistości społecznej, osiągnięcie trwałych wpływów przez „większościowe" grupy wyznaniowe w całym społeczeństwie. Segmentami struktury wyznaniowej są zatem grupy religijne rozmaitych wyznań, w tym przeróżne ich podgrupy, odłamy i sekty. Budują one społeczeństwo w wymiarze wyznaniowym, czy i szerzej swiatopoglądowo-wyznaniowym. Wtedy, gdy segmentami tegoż wymiaru są też znaczący statystycznie bezwyznaniowcy i ateiści mówimy o szerokim rozumieniu struktury — swiatopoglądowo-wyznaniowym. We współczesnych społeczeństwach udział tych kategorii wzrasta. Dla uproszczenia, przy minimalnych udziałach tych ostatnich kategorii, w składzie społeczeństwa transformacyjnego Polski ujmuje sieje w zbiorze „innych". Składa się nań także kilka marginalnych „innych" mniejszości religijnych. Zatem, interesuje nas tu struktura wyznaniowa w wąskim rozumieniu.
196
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
Zwłaszcza wierni czy wyznawcy religii konstytuują swoją aktywnością, w obrębie szeroko pojmowanej sfery kultury, podsferę „praktyk religijnych". Jest ona charakterystyczna dla związku człowieka z sacrum. W przestrzeni geograficznej wyodrębniają się jako urządzenia infrastrukturalne tej podsfery: świątynie, kościoły, kaplice, miejsca pielgrzymek i kontemplacji (np. klasztory, samotnie pustelnicze).
W społeczeństwach realnosocjalistycznych, totalizując życie społeczne doktryną „naukowego komunizmu" (Bocheński 1988), jako doktryną równocześnie ateistyczną, kwestionującą istnienie Boga, usiłowano wyprzeć praktyki i myślenie religijne z życia poddanych „partii-państwa". Przemocą fizyczną, terrorem, zamykaniem kościołów, dewastacją infrastruktury sakralnej, walczyli komuniści z religią jako, wg Lenina, „gorzałką ludu". Religia była jednak i pozostaje częścią dziedzictwa kulturowego narodu polskiego. Dlatego też z Kościołem jako systemem organizacyjnym katolików-Polaków stanowi ona główny obiekt ataku elit. Tym razćm jest to atak elit postkomunistyczno-kosmopolitycznych integrujących się w walce z polskością. Nawet manifestacyjne praktykowanie przez nie pewnych wartości religijnych, jako deklaratywnych wcześniej „ateistów PRL-u" — faktycznie chroniących się w kościołach przed uciskiem totalitarno-policyjnego państwa-partii — sprzyjało po części szerszej integracji narodu w walce z systemem komunistycznym, chociaż niektórzy z członków tych elit wcześniej aktywnie współtworzyli system. Mieli oni „w walce" z nim, gdy sami stali się jego ofiarami do zrealizowania przede wszystkim swoje „nowe" interesy. Są one obce jednak narodowi polskiemu i innym narodom, chcącym uwolnić się od dyktatu kapitału „światowego". W istocie jest to kapitał wielkich rywalizujących nacji, tzw. plemion światowych.
Kościół katolicki stał się w PRL-u szczególną, legalną opozycją antykomunistyczną a Polacy byli i są postrzegani przeważnie jako „katolicy". Komuniści nie dali im możliwości swobodnego zrzeszania się w innych sferach życia społecznego. Wraz z upadkiem komunizmu nastąpił w związku z tym „wybuch" zrzeszeń-partii, związków zawodowych i naturalny niejako spadek roli Kościoła w pozareligijnych funkcjach i sferach życia .
To wybór kardynała Karola Wojtyły (1978 r.) na głowę Kościoła rzym-sko-łacińskiego — świadczący także o ewidentnym związku Polski z cywilizacją zachodnią przyśpieszył upadek komunizmu w naszym kraju. Mimo
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
197
okupacji sowieckorkomunistycznej , przy niewątpliwym wówczas kryzysie imperium — wybór ten stal się czynnikiem spotęgowanej mobilizacji narodu na rzecz walki o suwerenność. Dążyło do niej niezmiennie i to wszelkimi sposobami polskie duchowieństwo krajowe i emigracyjne. Tym samym było ono ważnym składnikiem polskiej inteligencji a papież jej autorytetem narodowym.
Nieprzypadkowo Solidarność od 1980 r. pod symbolem krzyża rozpoczęła też z komunizmem jawną walkę. Chociaż dopiero po dziewięciu latach przyniosła ona nawet nie oczekiwane na jej początku rezultaty wolnościowe, to przy braku możliwości zrzeszeń obywatelskich Solidarność pełniła nie tylko funkcję związku zawodowego. Przekształciła się ona w masowy ruch narodowy Polaków. On też, jako taki, zmusił komunistów PRL-owskich do demokratyzacji życia narodu. Tylko od niego zależy dziś miejsce Kościoła w jego życiu.
Kościół z jednej strony „wszedł" ponownie do urzędów państwowych i koszar, po wcześniejszej marginalizacji czy „wypędzeniu". Towarzyszą temu naturalne protesty komunistów i postkomunistów, uwolnionych „miłością bliźniego" od rozliczeń właśnie przez Kościół. Z drugiej zaś strony ewidentnie spadła „manifestacyjna" religijność przynajmniej niektórych kategorii ludności Polski. Wszak „minęła trwoga, więc od Boga". Wyrzuceni wcześniej z PZPR-u „rewizjoniści" nie muszą już szukać „schronienia" w narodowym Kościele. Szukają go intensywnie wśród europejczyków i globalistów. Często niestety frymarcząc interesem narodowym. Z oczywistych powodów jest on im jako członkom „nowych" elit postkomunistycznych także obcy.
Autentyczna religijność Polaków zdaje się być względnie stabilna. Nie świadczy o tym tylko wybudowanie wielu nowych kościołów. Utrwalają ją dodatkowo pielgrzymki do ojczyzny Jana Pawła II oraz wzmożona aktywność korzystających z wolności „nowych" wyznań i sekt. Aktywność ich przez niesione „zagrożenia" społeczne jest czynnikiem integracji katolików. Trwałym przejawem postkomunistycznej religijności Polaków stały się regularne pielgrzymki grup klasowo-warstwowych i zawodowych do Częstochowy — religijnej stolicy Polski — a także do innych miejsc kultu Maryjnego. Jest w nich niewątpliwie wiele znamion koniunkturalnej „ma-
198
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
nifestacyjnej" religijności, zwłaszcza niektórych elit dbających o poparcie katolickiego elektoratu wyborczego.
W wymiarze wyznaniowym segmentacji społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej, w latach dziewięćdziesiątych, zmniejszył się co prawda udział katolików z 90,9% (w 1990) do 89,2% (w 1994 r.), to jednak pozostają oni zdecydowaną większością wyznaniową, przy ewidentnym spadku wcześniejszej „totalitarnobojnej religijności manifestacyjnej". Wyróżniała ona obecną lewicę laicką i kosmopolityczną (Nowak 1998).
Segmentami struktury wyznaniowej było w 1996 r. aż 59 grup mniejszościowych. Odznaczały się one bardzo zróżnicowaną wielkością i cechami. Są to grupy rozmaitych wyznań: starokatolickich, prawosławnych, protestanckich, islamskich, judaistycznych, jak i grupki inspirowane religiami Dalekiego Wschodu oraz inne związki wyznaniowe. Wśród „mniejszościowych" grup wyznaniowych, ogółem — 10,8% udziału w populacji ludności Polski w 1996 r.— dominowali: prawosławni, grekokatolicy oraz protestanci (RS GUS 1998).
Polacy-katolicy są niewielką częścią (35 min) miliardowej dziś grupy wyznaniowej świata, z 17,3% udziałem wśród innych grup. W Europie udział katolików wynosił 41,4% (1999). W takim kontekście Polacy mogą być identyfikowani właśnie z tą grupą wyznaniową. Z ostatniego sondażu CBOS-u wynika jednak, że głęboko wierzących w całym kraju jest zaledwie 11%, raczej wierzących 3% i 1% całkowicie niewierzących. Zatem, ogółem osób wierzących w Trzeciej Rzeczypospolitej jest 85%. Przy tym, tylko ponad połowa osób kraju — 58% — uczestniczy „systematycznie" w praktykach religijnych, przynajmniej raz w tygodniu. Ponad jedna siódma osób deklaruje wiarę, ale praktykuje „nieregularnie", jeden lub dwa razy w miesiącu. Najbardziej aktywną religijnie kategorią społeczną okazali się rolnicy. Aż 7% reprezentantów tej kategorii twierdziło, że chodzą do kościoła co najmniej raz w tygodniu (wg „Annuaris Pontificio" 1999 i CBOS z 6-1211999). Bardziej wierzące i praktykujące okazały się kobiety (63%), niż mężczyźni (51%).
Struktura pokrewieństwa to układ grup rodzinnych i powiązanych ze sobą członków tej samej rodziny systemami pokrewieństwa, respektującymi zasadę incestu, tj. zakazu odbywania stosunków seksualnych
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 199
pomiędzy bliskimi członkami rodziny, z oczywistym wyłączeniem małżonków. Konstytuują oni małżeństwo z „obcych" genetycznie osobników obojga płci w celu reprodukcji potomstwa. Strukturę pokrewieństwa bliskich członków rodziny, złożoną z małżonków i zrodzonych z nich dzieci, odzwierciedla się dla uproszczenia przy charakterystykach społeczeństwa jako całości, ilością i typami gospodarstw domowych. Z reguły osoby prowadzące wspólne gospodarstwo domowe i przeważnie z nim mieszkające konstytuują rodzinę. Mogą w jej skład wchodzić także dziadkowie, tj. rodzice rodziców w rodzinie zasadniczej, bliższej. Wspólne bytowanie w obrębie gospodarstw domowych umacnia więź rodzinną. Konstytuują się przez to rodziny jako najmniejsze i zarazem najtrwalsze małe grupy społeczne. Sferę prywatności rodzinnej rzadko zakłócają nawet systemy totalitarne. Złożone z dwojga rodziców odmiennych płci oraz dzieci rodziny są grupami „pierwotnymi", w złożonym systemie wychowania społeczeństwa jako całości. Inne jego grupy pierwotne: rówieśnicze, koleżeńskie, sąsiedzkie oraz „wtórne": pracownicze, zrzeszeniowe, spajają osobnika ze społeczeństwem bardziej złożonym systemem więzi.
Rodzice będąc małżonkami są równocześnie zobowiązani względem siebie, jak i dzieci, do pełnienia stosownych ról. Role małżeńskie i rodzinne stanowią integralny system rodziny. Rodziny dwupokoleniowe — rodziców i dzieci — charakteryzują współczesność. Coraz rzadsze bywają rodziny trzy czy wielopokoleniowe. Tych ostatnich jest w Polsce ok. 1%, przy zdecydowanej dominacji dwupokoleniowych. W ich obrębie, z udziałem przynajmniej jednego z dziadków lub wnuków, wzbogaceniu ulegają jednak stosunki wewnątrzrodzinne.
Rodzina, poza funkcjami reprodukcyjno-biologicznymi, pełni także funkcje egzystencjalno-gospodarcze i wychowawczo-opiekuńcze. Roztaczają się one zwłaszcza nad tymi jej członkami, którzy wymagają opieki: niemowlęcej, chorobowej, starczej, czy wychowania do osiągnięcia samodzielności egzystencjalnej.
Polityka państwa we współczesnych społeczeństwach kreuje segmenty struktury pokrewieństwa z zewnątrz, przez „uprzywilejowanie" lub „dyskryminowanie" jednych rodzin względem innych. Może ona prowadzić i prowadzi do wyodrębniania się tzw. rodzin wielodzietnych, bądź do wzrostu udziału małżeństw bezdzietnych. Zwłaszcza młodzi małżonkowie
200
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
nie widząc korzystnych dla siebie perspektyw na utrzymanie dzieci coraz częściej rezygnują z nich. Zjawisko to upowszechnia się wpływając na starzenie się społeczeństw i tym samym na redukcję struktury pokrewieństwa. Polityka może także sprzyjać powstawaniu rodzin zasadzających się na kultywowaniu „tradycyjnych" związków rodzinnych, w których mężczyzna jest „głową rodziny" a kobieta tylko „gospodynią domową", przynajmniej wtedy gdy dzieci są małe i wymagają opieki szczególnej. Za sprawą polityki państwa typologiczne zbiory rodzin stały się istotnymi segmentami społeczeństwa o mniej lub bardziej uprzywilejowanej ich pozycji.
Feliks Koneczny za ostoję cywilizacji łacińskiej uważał respektowany, w społeczeństwach objętych tą cywilizacją, system trójprawa: 1. familijnego (małżeńskiego), 2. majątkowego i 3. spadkowego. Dzięki niemu społeczeństwa osiągały znaczny stopień ładu. System komunistyczny w PRL-u naruszając własność prywatną, tradycyjnie uformowane struktury własnościowe, prawa majątkowego i spadkowego, uzależni! polskie rodziny od scentralizowanej reglamentacji dóbr konsumpcyjnych. Podlegały mu także środki płatnicze na nabycie tych dóbr, nawet „na kartki". Wykorzeniał tym samym komunizm, prywatnowlasnościowe podstawy funkcjonowania rodzinnych gospodarstw domowych, niezależnych od państwa-partii. Dotknęło to szczególnie pozarolnicze klasy prywatnowlasnościowe. Zostały one zmarginalizowane. Restauracja podstaw obywatelskości, suwerenności narodowej i rodziny w Trzeciej Rzeczypospolitej może zaowocować dopiero za kilka lat. Chłopi drobnotowaro-wi, choć przetrwali „komunę", nie doświadczyli jednak wczesnego rynku jako ostoi niezależności gospodarczej. Wszak gruntownej zmianie uległa gospodarka europejska.
W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w okresie intensywnych przemian społecznych, w strukturze pokrewieństwa odzwierciedlały się niekorzystne symptomy. Została zerwana ciągłość pokoleniowych związków, nie tylko w ramach rodzinnych gospodarstw rolnych, ale przede wszystkim prywatnych przedsiębiorstw pozarolniczych jako ostoi życia rodzinnego. Dlatego między innymi, wzrósł z jednej strony udział małżeństw bezdzietnych o 0,7%. W 1990 r. było ich 22,9%; a w 1995 23,6%. Z drugiej zaś strony, nastąpił dalszy wzrost samotnych kobiet i ojców z dziećmi, przy równocześnie malejącym udziale, w analizowanej strukturze, małżeństw z dziećmi — z 61,8% w 1990 r. do 59,6% w 1995. O ile jeszcze w 1990 r.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 201
samotnych matek z dziećmi było 13,6%, to w 1995 r. było ich 15%. W omawianym okresie udział ojców wychowujących samotnie dzieci wzrósł z 1,7% do 1,8%, przy ogólnej liczbie 10533 tys. (100%) rodzin w Polsce w 1995 r. (MRS GUS, 98). Jeśli taka tendencja utrzyma się dłużej to zagrożona będzie „oczekiwana" dobra kondycja naszego społeczeństwa narodowego za kilkanaście lat. Ostoją polskości pozostają niewątpliwie rodzina i Kościół, jeśli zwłaszcza elity się alienują a świeckiej inteligencji narodowej jest niedostatek (Nowak 1998, Zagórski 1999).
W Kościele Rzymskokatolickim (obrządku łacińskiego) ostoją przynależności Polaków do cywilizacji zachodniej (wcześniej z nazwy „łacińskiej") jest przede wszystkim 9,7 tys. grup parafialnych. Zbierają się one głównie w niedziele, zatem regularnie — w jakimś składzie — w ponad 17 tys. kościołów, kaplic lub domów modlitwy, i to z udziałem ponad 25 tys. duchownych. W okresie transformacji są oni najlepiej zorganizowaną częścią krajowej inteligencji polskiej. Służy ona niezmiennie narodowi polskiemu w „imię Boga" w ramach Kościoła powszechnego. Jest to w znacznym stopniu pochodną hybrydalności i niewoli strukturalnej innych systemów i grup społecznych okresu transformacji postkomunistycznej.
Struktura ekologiczna — jako wymiar charakterystyki segmen-tacyjnej społeczeństwa — to układ powiązanych ze sobą społeczności lo-kalno-terytorialnych, pozostających ze sobą nie tylko w relacjach sąsiedzkich ale systemowo-administracyjnych kraju lub innych rodzajów, np. w systemach miast bliźniaczych różnych krajów czy w systemach eurore-gionalnych. Mogą one sprzyjać, bądź nie konstytuowaniu się podmiotowości grup mieszkańców miast, wsi, regionów, konurbacji. Elementami ma-krostruktury, omawianego wymiaru są lub stają się szersze społeczności regionalne. Nieraz władze państwowe prowadzą wobec nich takie polityki, które sprzyjają zyskiwaniu przez nie podmiotowości.
Segmentami struktury ekologicznej są także typologicznie kreowane i wzmacniane, odpowiednią polityką państwa, społeczności wiejskie, osiedlowe, miejskie, z uwzględnieniem kategorii wielkości miast, według liczby mieszkańców. W społeczeństwach zurbanizowanych wyodrębniają się samoistnie i są traktowane jako społeczności względnie autonomiczne, choć wielomilionowe, społeczności wielkich konurbacji miejskich, czy me-gapolis. Specyficzny typ społeczności ekologicznych stanowią z drugiej
202
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
strony mieszkańcy — obywatele małych krajów, państewek jak: Andora, Liechtenstein, Luksemburg czy Watykan.
Bez względu na rzeczywistą czy potencjalną rolę pełnioną przez segmenty— społeczności ekologicznego wymiaru charakterystyki społeczeństwa w jego strukturze, wyrażają one związek pomiędzy nimi a środowiskiem przyrodniczym kraju. Nie ulega wątpliwości, iż wyższym komfortem bytowania wyróżnia się ludność miejska, niż wiejska dzięki odpowiednio rozwiniętej infrastrukturze. Nie bez powodu istniał odwieczny antagonizm jednej i drugiej kategorii ludności. Efektywniej zdaje się infrastruktura miast zabezpiecza ludzi przed „kaprysami przyrody". Wyraźną, odwieczną tendencją jest też urbanizacja społeczeństw oraz „ucieczka" ludności wiejskiej do miast. Jeśli jest ona umiarkowana nie musi prowadzić do rozbicia społeczności lokalnych jako segmentów struktury ekologicznej społeczeństw.
Społecznościami lokalnymi są ogólnie mówiąc zbiorowości osobników zamieszkujących daną miejscowość, wyodrębnianą w przestrzeni geograficznej, powiązanych więzią sąsiedztwa, problematyką bytowania w danej miejscowości, a także tradycją kulturowo-historyczną.
Komunizm, „zainstalowany" na sowieckich czołgach w Europie Środkowo-Wschodniej i w Polsce, uczynił wyrównywanie poziomu życia pomiędzy miastem i wsią jednym z naczelnych zadań polityki klasowej. Większe wioski i osiedla podnosili nierzadko komuniści formalnie do rangi miast, nadając wyższy status nawet miejscowościom „wiejskim", chociaż wiele z nich nie dysponowało należycie rozwiniętą infrastrukturą, charakterystyczną dla „miejskości" według standardów europejskich. W ten sposób likwidowano także „różnice klasowe" między miastem i wsią, jako jedne z wielu „programowo" znoszonych różnic.
W1997 r. strukturę społeczności terytorialnych Trzeciej Rzeczypospolitej konstytuowało 57 673 społeczności, zamieszkałych w odpowiednich miejscowościach jako zasadniczych jednostkach formalno-administra-cyjnych kraju. Jako takie miały one odrębne dla siebie nazwy. Były one i pozostają głównymi świadomościowymi czynnikami identyfikacji mieszkańców, jako osobników należących do poszczególnych społeczności. Zajmują one wyraźnie wyodrębniane przestrzenie na terytorium kraju.
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
203
Wraz z realizowaną reformą administracyjną Trzeciej Rzeczypospolitej, powstaniem nowych szesnastu województw — regionów i 325 powiatów, tworzy się sieć „nowych" systemowych powiązań pomiędzy społecznościami. Wyraża ona ideę decentralizacji administracji terytorialnej państwa i „upodmiotowiania" społeczności lokalnych, a i regionalnych. Równocześnie powstają transgraniczne jednostki nazywane euroregionami. Traktuje się je jako szczególne pomosty rozpoczętej integracji „społeczeństwa europejskiego" (Therborn 1998). Ma ona jeszcze charakter dosyć wycinkowy i ograniczony brakiem zasadniczych podstaw akcesyjnych ze strony Unii Europejskiej, jak i Polski.
Wśród ogółu społeczności terytorialno-elementarnych zdecydowanie dominują w Trzeciej Rzeczypospolitej społeczności wiejskie: 42 782 wsi i 14 021 kolonii, przysiółków i osad, nad społecznościami miast — 870 (w 1997 r.). Jednak w tych ostatnich mieszkała dominująca część ludności kraju — 61,9%. Prawie 1/3 ludności Trzeciej Rzeczypospolitej mieszka w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców (29,9%). W miastach małych, poniżej 20 tys. mieszkańców mieszkało 12,4% osób.
Społeczeństwo obywatelskie nie może się efektywnie rozwinąć w społeczeństwach wiejskich, tj. o przewadze ludności wiejskiej. Jednak sam fakt przewagi ludności miejskiej nie gwarantuje „obywatelskości", choć może jej sprzyjać. Liczą się bowiem odpowiednie tylko składy społeczeństw, także w innych wymiarach strukturalnych. Nie są one dziełem przypadku, a tym bardziej nie mogą być wykreowane sztucznie, administracyjnie, dla efektu statystyczno-politycznego. Tylko odpowiedni rzeczywisty skład strukturalny społeczeństw rozstrzyga o tym czy są one totalitarne, transformacyjne, czy obywatelskie.
•
204
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
3. „Większości" postkomunistyczne barierami „obywatelskości" społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej
W modelowym ujęciu społeczeństwa obywatelskiego i jego ładu, do którego społeczeństwu Trzeciej Rzeczypospolitej jest jeszcze daleko, tylko odpowiednie „większości" segmentacyjne, i to w ściśle określonej kompozycji, mogą być czynnikami tego ładu, postulowanego dla niej. Są to: „większościowe" udziały: 1. zawodów usługowych, tzw. trzeciego sektora w wymiarze zawodowym; 2. klasy średniej i innych klas prywatnowłasno-ściowych w wymiarze klasowo-warstwowym; 3. partie centrowo-prawico-we ze znaczącym udziałem w grach koalicyjnych „liberalnych" ugrupowań w parlamencie (czy Zgromadzeniu Narodowym), w wymiarze politycznym (partyjnym) oraz 4. warstwy „średnie" w wymiarze stratyfikacyjnym, czy inaczej hierarchiczno-prestiźowym. Nie ulega wątpliwości, iż suwerennego społeczeństwa obywatelskiego nie da się zbudować nie tylko w Polsce, jeśli nie dysponuje dany naród rodzinnymi elitami liberalnymi, na miarę swoich potrzeb. Niestety takich elit w Polsce transformacji postkomunistycznej jest ewidentny deficyt.
Po spełnieniu powyższych warunków strukturalnych możliwe będzie zapewne zafunkcjonowanie społeczeństwa zbliżonego do modelu przedstawionego przez Ralfa Dahrendorfa. Jest to jednak kwestia dosyć odległej przyszłości. Ten uznany klasyk współczesnej socjologii pisał, iż: Społeczeństwa obywatelskie charakteryzują się ogólnie przez istnienie autonomicznych, tj. nie sterowanych przez państwo ani inny ośrodek, organizacji i instytucji jako organów woli ludu. Zaliczają się do nich partie polityczne i związki zawodowe, ale także przedsiębiorstwa przemysłowe, ruchy społeczne, wolne zawody i autonomiczne uniwersytety, niezależne Kościoły i fundacje użyteczności publicznej. Jeżeli takie autonomiczne organizacje i instytucje nie istnieją, nie istnieje społeczeństwo obywatelskie. Ale operacyjnym rdzeniem mego pojęcia społeczeństwa obywatelskiego nie są te organizacje i instytucje jako takie. Chodzi mi raczej o zespół uprawnionych roszczeń, które można określić jako prawa obywatelskie. Prawa obywatelskie to, w rzeczy samej, ów kompas, z którego pomocą możemy obrać właściwy kurs" (Dahrendorf 1994).
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
205
W Polsce postkomunistycznej, aby można było takie uprawnienia określić, niezbędne jest jeszcze gruntowne przekształcenie struktur własnościowych oraz segmentacyjnych w wyszczególnionych czterech wymiarach. Chodzi o to by w efekcie odpowiednich zmian dominowały wskazane segmenty, a ich ewentualne ruchy społeczne, jeśli się nawet pojawią, mogły podlegać efektywnym procedurom instytucjonalizacji konfliktów, nie zaś „rozstrzygnięć ulicznych". Produktami aktywności ruchów mogą być bowiem zarówno nowe ustawy, grupy zrzeszeniowe, jak i zmiany biurokratyczne służące obywatelskości. Bez aktywności odpowiednich ruchów niemożliwe byłoby rozszerzenie puli praw obywatelskich na „mniejszości", powstanie np. związków zawodowych, jak i ograniczenie biurokracji.
Z przyjętej perspektywy można zatem mówić, iż jeśli „mniejszościami" lub „marginesami" segmentacyjnymi, w wymiarach decydujących o powodzeniu „obywatelskości", są potencjalni aktorzy tego postulowanego ładu, zaledwie rodzący się w transformacji, nie można oczekiwać zbytniego przyspieszenia tempa zmian proobywatelskich w Trzeciej Rzeczypospolitej.
Z tego punktu widzenia barierami efektywnej transformacji postkomunistycznej, na potencjalnej drodze ku „obywatelskości" w dzisiejszej Polsce są: 1. zbyt małe udziały nowoczesnych zawodów usługowych; 2. deficyt partii i elit liberalnych oraz inteligencji narodowej; 3. brak dominującej warstwy średniej jako elementu systemu stratyfikacyjnego, złożonego jeszcze z warstw „wyższych" i „niższych" oraz 4. mniejszościowy udział klasy średniej i pozostałych klas prywatnych przedsiębiorców w strukturze społeczeństwa. Dlatego można mówić o „niewoli strukturalnej" społeczeństwa postkomunistycznego.
Przyjrzyjmy się zatem kolejno wyszczególnionym wymiarom i barierom charakterystycznym dla społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej w jego trudnej drodze do obywatelskości.
Struktura zawodowa społeczeństwa to układ wzajemnie powiązanych zawodów i specjalności zawodowych. Lokują się one w sferze wytwarzania dóbr wartości. Te ostatnie są zaś środkami zaspokajania zbiorowych potrzeb materialnych i duchowych społeczeństwa oraz poszczególnych jednostek.
206
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
Struktura zawodowa jest powszechnie postrzegana i doświadczana jako czynnik stabilizacji życia jednostek, o ile zdołają one zdobyć jakiś zawód; a także społeczeństwa jako całości, gdy istnieje w nim efektywny podział pracy i funkcji między zawodami jako segmentami. Są nimi zarówno kategorie społeczno-zawodowe, jako zbiory podobnych zawodów np. robotniczych, rolniczych, usługowych..., jak i zawody oraz konkretne specjalności zawodowe. Tak pojmowane segmenty pełnią ściśle wyznaczone im role w złożonym systemie społecznego podziału, pracy i funkcji.
Zawód definiuje się mając na uwadze przynajmniej trzy cechy: 1. specyficzne czynności, 2. dowód uzdolnienia na nie oraz 3. względną trwałość zdobywania, dzięki ich wykonywaniu środków egzystencji w ramach systemu społecznego podziału pracy (por. Szczepański 1965).
W przedstawionym rozumieniu zawodu, struktura zawodowa nie może być i nie jest tożsama ze strukturą klasową, ani socjalną. Obejmuje ona — w węższym sensie — tylko ludność aktywną zawodowo, w ramach społecznego podziału pracy i funkcji. Środki egzystencji, dzięki którym Judzie żyją, mogą bowiem pochodzić i pochodzą także z: samego tytułu posiadania własności, kapitału, pieniądza...; bądź też z tytułu opieki „socjalnej państwa" (bezrobotni, emeryci, renciści, pensjonariusze). Jednak można strukturę — lokującą się w sferze konsumpcji, o której będzie mowa nieco dalej, charakteryzować np. pod względem składu zawodowego. Jednak należy mieć na uwadze, iż uwzględnia się wówczas najwyżej zawody wyuczone „zamrożone" np. bezrobociem. Jeśli nie dają one —jako pozostałość po PRL-u — możliwości zatrudnienia, to konstytuują wraz z czyn-nozawodową częścią struktury „szeroką" strukturę zawodową. Co więcej, znaczna część szkół zawodowych, mając wygenerowane przed ,89. profile kształcenia zawodowego, „produkuje" bezrobotnych absolwentów
Społeczeństwo obywatelskie nie może powstać zbyt szybko w kraju rolniczym, o przewadze ludności wiejskiej. Co prawda, w Polsce od Jat ,70. dominuje ludność zamieszkująca w miastach — patrz: struktura ekologiczna — to w tzw. I sektorze rolniczym (plus leśnictwo i rybołówstwo) pracowało ok. 28% (27,9%) ogółu pracujących w Polsce w 1997 r. Jeszcze w 1990 r. w sektorze tym pracowało, co prawda, nieco mniej ogółu pracujących — 26,8% — to przede wszystkim upadek PGR-ów i zwolnienia przemysłowe „chłoporobotników" wpłynęły na wskazany przyrost (Zagór-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
207
ski 1997). W II-gim, przemysłowym sektorze, w 1997 r. pracowało w Polsce wyraźnie mniej osób — 24%. Zatem, w sensie zawodu obiektywnego i od strony statystycznej, społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej jest nawet społeczeństwem rolniczo-przemysłowym.
„Lepperiada" — jako bunt ludności wiejskiej, rolniczej pod przewodnictwem Andrzeja Leppera w styczniu i lutym 1999 r. — stała się „naturalną" konsekwencją niekorzystnego składu struktury zawodowej Polski. Przy obowiązywaniu scentralizowanej reglamentacji środków na podtrzymywanie PRL-owskich, rynkowo nie redukowanych zawodów przemysłowych i rolniczych, powstały napięcia społeczne. Zostały one „zagregowane" jako najaktywniejsza forma powojennego konfliktu na osi: rząd — chłopi.
Wcześniej Solidarność, głównie robotników wielkoprzemysłowych ograniczała drastyczne „redukcje" zbędnych zawodów robotniczych. Pozostaje faktem, iż w krajach Unii Europejskiej tylko 5% stanowią zatrudnieni w rolnictwie. W przemyśle krajów piętnastki pracuje 30% ogółu zatrudnionych, a w usługach aż 65%. Jest to miarą dystansu, który dzieli Polskę od tych krajów w wymiarze segmentacji zawodowej.
Chociaż Polski profesor uniwersytetu zajmuje najwyższą pozycję w hierarchii prestiżu zawodów (84%), to niski zupełnie prestiż mają reprezentanci zawodów związanych klasowo z prywatnymi właścicielami poza rolnictwem (np. makler 33%, właściciel małego sklepu 26%). Nadal górnik zajmuje wyższą zdecydowanie pozycję (57%), niż rolnik (36%) Jednak powszechnie wykształcenie uważa się za podstawę sukcesu życiowego (90%) oraz wysokie kwalifikacje zawodowe (90%) na równi ze znajomościami i protekcją. Czwartą pozycję zajmuje zaś inicjatywa i przedsiębiorczość (87%) (CBOS, marzec 1999).
Struktura klasowo-warstwowa to złożony układ powiązanych systemowo i wiążących się żywiołowo klas i warstw społecznych, wyróżniających się rozmaitymi źródłami egzystencji. Klasy i warstwy jako segmenty struktury społeczeństwa identyfikujemy, w związku z tym, odpowiadając na pytanie: kto z czego żyje? Dlatego mówimy o klasach gospodarczych, warstwach socjalnych (konsumpcyjnych), warstwach zarobkowych, warstwach politycznych i warstwach kulturowych. Zarówno klasy jak i war-
208
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
stwy są segmentami społeczeństwa złożonymi z podklas i podwarstw. Lokują się one w różnych sferach życia społecznego i gospodarki, konsumpcji, polityki, kultury oraz w sferze domowej, a łączy je wszystkie rynek lub nie-rynek. Generalnie można mówić, iż źródła egzystencji mogą być: własnościowe, „rodzinne", zarobkowe, socjalne. Mogą je tworzyć zarówno układy i systemy: rynkowe, nierynkowe, legalne, nielegalne, „czarnoryn-kowe", jak i „mieszane", czy po prostu hybrydalne. Właśnie w okresie transformacji postkomunistycznej dominują te ostatnie. Z jednej strony powstaje rynek, na którym oferują swoje towary jego uczestnicy, a przez to tworzy się ich wartość jako towarów. Ich określeni nabywcy i oferenci tworzą przez to takie zbiory, które nazywa się klasami rynkowymi. Z drugiej strony istnieją klasy nierynkowe jako pochodne zastąpienia w realnym socjalizmie rynku scentralizowanym systemem reglamentacji dóbr inwestycyjnych, konsumpcyjnych i duchowych oraz własności prywatnej własnością socjalistyczno-państwową i spółdzielczą. Klasy te nazywa się także klasami reglamentowanymi, bądź sektorowymi (Zagórski 1993).
W okresie transformacji ogranicza się działanie systemu scentralizowanej reglamentacji wymienionych dóbr. Stąd, w przeciwieństwie do komunistycznego systemu reglamentacji „ustrojowototalitarnej" przy pełnym zatrudnieniu, system tego okresu to system reglamentacji „socjalno-osłonowej". Miał on ułatwiać i łagodzić klasom sektorowym „miękkie lądowanie" w rzeczywistości wczesnorynkowej. System ten generuje także klasy nierynkowe, po prostu „garnuszkowe", utrzymywane na koszt „innych" segmentów. Jeśli nie wystarcza „garnuszkowcom" przydzielanych środków egzystencji podejmują oni aktywność nielegalną na „czarnym rynku" lub uboczną, legalną. „Garnuszkowcy", których te formy aktywności nie interesują „wychodzą na ulice".
Segmenty „hybrydalne" to po prostu zbiory osobników o więcej niż jednym źródle egzystencji. Nieraz staje się dodatkowym źródłem własność, np. mieszkanie, niekoniecznie prywatne; pożyczanie pieniędzy na procent lub ich oprocentowanie w banku itp. Gra na giełdzie nie jest jeszcze w Polsce zbyt popularna jako jedno z istotnych źródeł dochodów ludności krajów zachodnich.
Najlepiej istotę klas rynkowych i ich związek z innymi segmentami i sferami życia społecznego wyjaśnił Max Weber. Dlatego warto w jakimś
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 209
stopniu przypomnieć te wyjaśnienia. W Trzeciej Rzeczypospolitej powstają bowiem klasy rynkowe, chociaż w zupełnie innych okolicznościach, któ-i re rozpatrywał M. Weber. Mianowicie w Polsce i innych krajach postkomunistycznych klasy te rodzą się po prawie półwiekowej przerwie, braku rynku i marginalizacji własności prywatnej. Tymczasem, klasy kapitalistyczne opisywane przez M. Webera, były naturalną konsekwencją rozwoju rynku i własności prywatnej w łonie społeczeństwa feudalnego.
Ten klasyk socjologii pisał zatem następująco: „Będziemy... mówić o „klasie", gdy: 1. pewnej liczbie osób wspólne są typowe czynniki przyczynowe ich szans życiowych, jeżeli 2. czynniki te dotyczą jedynie ich ekonomicznego interesu — posiadania dóbr i dochodu i to 3. w warunkach rynku towarów i lub pracy... Najbardziej elementarnym faktem ekonomicznym jest to, że sposób, w jaki między masy ludzkie stykające się i konkurujące na rynku w celu wymiany rozdzielane jest dysponowanie własnością materialną, już sam w sobie stwarza określone szanse życiowe. (...) „Posiadanie" i „nieposiadanie" są więc podstawowymi kategoriami położenia klasowego, niezależnie od tego, czy oddziałują na walkę cen czy na walkę konkurencyjną (...)".
Według tej terminologii —jak zaznaczył M. Weber — „klasę tworzą wyłącznie interesy ekonomiczne i to związane z istnieniem „rynku". Nie wyobrażał on sobie możliwości istnienia „nie-rynku". Wszak zmarł w 1920 r., — zatem we wstępnej fazie sowieckiej materializacji „gro-madnościowej utopii". Nie mógł też śledzić generacji i upadku wyszczególnionych klas nierynkowych, sektorowych, przypisanych do sektorów własnościowych. Czyniło to z nich przedmioty a nie podmioty strukturalne. Dopiero po upadku komunizmu, w okresie „wątłej demokracji", mogą one istnieć jako klasy podmiotowe, a i podejmować ekspansję na inne sfery życia społecznego. Z reguły w ich imieniu czynią to politycy i urzędnicy. Jeśli zaś nie spełniają ich oczekiwań to demonstracjami ulicznymi i innymi formami nacisku wymuszają bezpośrednio dla siebie przywileje. W systemie totalitarnym w imieniu klas sektorowych ekspansję na inne sfery życia poza gospodarką podjęło państwo-partia. W społeczeństwie obywatelskim — we wczesnej fazie jego istnienia — podejmowały ją natomiast same organizujące się klasy rynkowe. Z czasem wyręczyli je w innych sferach życia politycy, urzędnicy i artyści. Oto jak pisał na ten temat M. Weber.
210
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
„To, w jakim stopniu z „działania masowego" członków klasy powstaje „działanie oparte na poczuciu wspólnoty", a w końcu „zrzeszenie się" zależy od ogólnych warunków kulturowych, głównie natury intelektualnej, oraz od natężenia kontrastów, jakie się ukształtowały, a głównie od przejrzystości związku przyczyn i skutków „położenia klasowego".
Hybrydalność struktury nie sprzyja zapewne krystalizacji struktury klasowo-warstwowej społeczeństwa postkomunistycznego. Dlatego rychło nie może się ono stać społeczeństwem obywatelskim. Jego fundamentem strukturalnym są przede wszystkim klasy rynkowe i zarazem pry-watnowłasnościowe. One też są ostoją suwerenności społeczeństwa narodowego. Nie jest nią tzw. klasa polityczna.
W strukturze klasowo-warstwowej 6-cio procentowy udział „rodzących się" klas prywatnych przedsiębiorców poza rolnictwem w Trzeciej Rzeczypospolitej nie czyni z nich jeszcze ważnego aktora transformacji postkomunistycznej, a tym bardziej integracji europejskiej ze strony polskiej. Ich miejsce zajmuje z konieczności tzw. klasa polityczna. Jest ona tylko strukturalną protezą zanim prywatni przedsiębiorcy nie skrystalizują się. Proteza nie może być jednak efektywnym gwarantem rzeczywistej suwerenności narodu, gdy dostatecznie szybko rzeczywista klasa obywatelska nie przejmie jej funkcji pierwsza może pogrzebać suwerenność.
„Większość" antyrynkowych klas sektorowych, w tym robotnicy utrzymywanych „molochów" przemysłowych socjalizmu, jeszcze w 1991 r., stanowiła 22,3% składu klasowo-warstwowego Polski (biorąc pod uwagę ludność w wieku 15 i więcej lat (100%)). Jej udział wydatnie został ograniczony w latach następnych. W 1994 r. robotnicy molochów zostali zdominowani przez robotników sektora prywatnego — 13,4%, przy ogólnym 23,1% udziale klas robotniczych.
Przede wszystkim do 1/3 w strukturze klasowo-warstwowej Polski wzrósł udział warstw socjalnych. W 1990 stanowiły one jeszcze 1/4 ogółu segmentów (26,7%), a w 1994 r. już 32,2%. Oprócz emerytów, rencistów, gospodyń domowych w okresie transformacji warstwą socjalną — utrzymywaną na koszt „innych" — stali się bezrobotni. Są oni pochodną nie tyle rozwoju rynku co ograniczenia „pełnego zatrudnienia", przez system „so-cjalnoosłonowej" reglamentacji postkomunistycznej. Z natury rzeczy nie
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
211
jest on efektywnym czynnikiem bezpieczeństwa socjalnego. O ile w 1991 r. bezrobotni stanowili 8*2% struktury klasowo-warstwowej, to w 1994 r. ich udział wzrósł do 9,2%.
W okresie transformacji udział chłopów utrzymuje się na względnie trwałym poziomie ok. 12%. Dosyć powoli stają się oni klasą rynkową, przy ograniczaniu dotacji państwa dla rolnictwa, w przeciwieństwie do państw Unii. Z budżetu tych ostatnich na rolnictwo przeznacza się ponad 50% wszystkich środków.
Oblicza się, że na rynku, przy postępującej integracji europejskiej, utrzyma się tylko 41% polskich gospodarstw, już dziś „prorynkowych". Reszta, to gospodarstwa niezdolne do utrzymania nawet ich właścicieli. Spośród nich, przynajmniej 30% to stali klienci opieki społecznej (Staniszkis 1999, cyt. za: Nasza Polska, nr 17).
Najistotniejszą, jednak słabo zbadaną cechą struktury klasowo-war-stwowej społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej, jako społeczeństwa postkomunistycznego, jest „hybrydalność". Można ją tylko w części zrekonstruować biorąc pod uwagę dane Ministerstwa Finansów dotyczące podatników. Chociaż, jak inne tego typu dane, są niepełne, to np. można przyjąć, iż w 1997 r. aż 66,36% podatników kwalifikowało się do segmentów „hy-brydalnych". W tym samym roku Zakład Badań Społeczno-Ekonomicznych GUS i PAN oszacował rozmiary „szarej sfery" na poziomie 17-18% PKB (produktu krajowego brutto (Zagórski 1998)).
Z areny życia zeszły wykreowane „odgórnie", przez reglamentację własności sektorowych, klasy spółdzielców poza rolnictwem, tzw. spółdzielcy pracy i w rolnictwie — chłopi-spóldzielcy. Jako klasy socjalistyczne, sektorowe były one przeciwstawiane odpowiednio „marginalizowanym" klasom drobnych prywatnych przedsiębiorców — „drobnomieszczaństwu", czy „prywaciarzom" (Zagórski 1984) oraz chłopom drobnotowarowym. Tym ostatnim, zamkniętym w sektorze rolnictwa indywidualnego PRL-u, udało się przetrwać. Dziś nie tylko żywią oni naród, lecz są potencjalnym zagrożeniem dla dotowanego rolnictwa zachodniego, na otwierającym się rynku zachodnioeuropejskim, a także wschodnim.
212
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
Rozpad systemu totalitarnego pozostawi! na arenie życia wymykające się kontroli społeczeństwa rozmaite warstwy dyspozycyjne. Wcześniej stanowiły one ostoję władzy totalitarnej: milicja, wojsko, służby specjalne, straże. Dziś tylko w części — po weryfikacji — służą one rodzącemu się państwu społeczeństwa obywatelskiego Trzeciej Rzeczypospolitej. Ze znacznej części członków warstw dyspozycyjnych, wobec partii-państwa PRL-u, rekrutują się rozmaite „prywatne" kategorie ochroniarzy, nierzadko powiązanych ze światem przestępczym, a nawet mafiami międzynarodowymi. Grupy ochroniarskie liczą dziś przynajmniej 260 tys. osobowy segment. Zdominował on jako taki policjantów. W 1997 r. Policja jako system porządku wewnętrznego państwa, dawała zatrudnienie ok. 150 tys. funkcjonariuszy i żołnierzy zawodowych. W składzie osobowym tego segmentu — jak wynika z raportu jednej z komisji sejmowych — co trzeci funkcjonariusz służył państwu totalitarnemu w Służbie Bezpieczeństwa (SB), przeciw grupom inteligencji narodowej i opozycji „demokratycznej", różnych opcji, a także przeciwko duchowieństwu. Dziś niektóre kategorie wcześniejszych warstw opozycyjno-dysydenckich PRL-u stały się kategoriami warstw rządzących, o wyraźnie obcym kosmopolitycznym i „antypolskim" obliczu (Nowak 1998). Symbolem oporu narodowej inteligencji, nie tylko „duchownej", stał się ksiądz Stanisław Popiełuszko, zamordowany za obronę narodu przez SB. Dzięki oporowi i patriotycznej aktywności Polaków, pod przewodem inteligencji —jako przodowników kulturowych narodu w rozumieniu F. Znanieckiego (1990) — odzyskali oni suwerenność państwową. Nie pozostają też przez to w „uścisku państwa policyjnego" (Zybertowicz 1997). Jednak nie czują się oni jeszcze dostatecznie bezpieczni w aspekcie międzynarodowym i wewnętrznym. Polacy walczą, w związku z tym, nie tylko o egzystencję codzienną, ale także o swój byt jako narodu. Walka o ten ostatni jeszcze się nie skończyła. Dzięki niej może polskie społeczeństwo obywatelskie stać się nie statystą współczesnej historii, lecz jej podmiotem. Historia narodowych suwerennych społeczeństw obywatelskich uczy, że podmiotowość zależy przede wszystkim od „większości" klasowo-rynkowych szczególnie zaś od klasy średniej.
W świetle nieporównywalnych danych w 1997 r. prywatni właściciele poza rolnictwem (w tym pracodawcy) czy w ogóle rodzące się klasy prywatnych przedsiębiorców małych, średnich i dużych stanowiły w Polsce liczący 1855 tys. osób zbiór, tj. 12,1% ogółu zatrudnionych. Był on ilościowo prawie taki sam jak bezrobotnych — 1826 osób. Dwukrotnie liczniej-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 213
szym segmentem byli jednak chłopi, jeśli będziemy ich traktować jako 3675 tys. zbiór prywatnych właścicieli gospodarstw (24% ogółu zatrudnionych w gospodarce Polski).
Przy sukcesywnie rosnących emerytach i rencistach, zatem kategoriach warstw socjalnych, liczących aż 9314 tys. osób, znaczenie prywatnych przedsiębiorców, jako aktora społecznego w strukturze klasowo-war-stwowej Trzeciej Rzeczypospolitej jest wyraźnie „mniejszościowe". Pozytywnym objawem stało się to, że w sektorze prywatnym w 1997 r. pracowało zdecydowanie więcej osób niż w sektorze publicznym, odpowiednio: 67,7% w tym 2,5% w podsektorze własności zagranicznej.
Urynkowienie i prywatyzacja wpłynęły istotnie na przekształcenia strukturalne inteligencji. Jak inne kategorie tzw. pracy umysłowej, podlega ona procesowi „uwolnozawodowienia". Wraz z zagospodarowaniem suwerenności państwowej, i redukcją ekspansji zewnętrznej „obcych" jej „misja", służba narodowa będzie potrzebna na rzecz utrwalania konsensusów społecznych. Będzie równocześnie wzrastała potrzeba opłacania jej coraz bardziej profesjonalnej pracy na rynku; a redukowana zatem działalność w ramach „służby" nieodpłatnej na forum publicznym.
Zwłaszcza ekspansja systemowa rozwiniętych społeczeństw narodowych powoduje ze strony konstytuujących się społeczeństw postkomunistycznych zachowania obronne. Ich efektywność zależy w dużym stopniu od dobrej kondycji inteligencji narodowej, zanim nie zdołają, te ostatnie społeczeństwa, okrzepnąć strukturalnie. Przedwczesne „uwolnoza-wodowienie" inteligencji, bądź przekształcenie się jej w tzw. klasę polityczną, nie sprzyja obronie interesów narodu w okresie transformacji postkomunistycznej. W krańcowych przypadkach prowadzić to może do zagrożenia bytu polskiego społeczeństwa narodowego.
Istotnym czynnikiem ładu wewnętrznego nowoczesnych społeczeństw obywatelskich jest struktura stratyfikacyjna. Nie może ona zaistnieć, jako komponent takiego ładu, o ile nie rozwiną się dostatecznie klasy rynkowe. Dlatego w Trzeciej Rzeczypospolitej nie ma jeszcze, przy powstających i pogłębiających się zróżnicowaniach transformacyjnych, hy-brydalnych, systemu stratyfikacji jako systemu samokontroli społeczeństwa obywatelskiego.
214
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
Czym zatem jest ów system i jakie szanse jego powstania są w Trzeciej Rzeczypospolitej?
Struktura stratyfikacyjna, czyli hierarchiczno-prestiżowa jest co prawda złożonym układem wielu warstw powiązanych hierarchicznie, to jednak o jej funkcji stabilizacyjnej, jako komponentu ładu obywatelskiego, decydują w pewnym sensie „naturalne" powiązanie systemowe pomiędzy wyraźnie skrystalizowanymi warstwami. Powiązane warstwy tworząc hierarchie określają względnie trwałe dystanse pomiędzy sobą, tj. poszczególnymi warstwami, jako kategoriami struktury społeczeństwa: „wyższymi", „średnimi" i „niższymi". W takim sensie, są one segmentami struktury stratyfikacyjnej i zarazem segmentami społeczeństwa w tym ważnym wymiarze jego segmentacji, jeśli jest to oczywiście społeczeństwo obywatelskie.
Warstwy te tworząc stabilny system hierarchiczno-prestiżowy, regulacji samokontrolnych stosunków społecznych, zastąpiły w społeczeństwach obywatelskich stany i kasty. Do tych dwóch typów segmentów należeli ludzie z tytułu urodzenia i dziedziczenia pozycji. Do warstw hierar-chiczno-prestiżowych, lokujących się w sferze prestiżu, godności, szacunku, poważania, ludzie należą z racji przyznania im przez „innych" uczestników życia społecznego określonej puli godności, prestiżu za osiągnięcia materialne i niematerialne, w rywalizacji pomiędzy nimi. Efekty tej rywalizacji są wymierne właśnie na jednej, syntetycznej skali osiągnięć
— prestiżu, o ile przestrzegane są społecznie akceptowane normy. Kre
acja warstw, jako czynników samokontroli należących do nich członków,
polega zatem na przestrzeganiu „właściwych", warstwowych standardów
i stylów życia; wzorów działań, konsumpcji i bycia.
W końcowym okresie transformacji postkomunistycznej system stratyfikacji omawianych warstw może powstawać. Wbrew niektórym socjologom, głoszącym istnienie już w Polsce pierwszych lat, 90. „społeczeństwa klasy średniej" (Domański 1994), o takim społeczeństwie w perspektywie klasowo-warstwowej i stratyfikacyjnej nie można jeszcze mówić. Po pierwsze, ewidentna jest „mniejszościowa" pozycja klas prywatnych przedsiębiorców. Po drugie, przed krystalizacją klasy średniej, jako klasy „większościowej", rynkowej w sferze gospodarki, nie można traktować zbiorów
— agregatów, nazwanych tylko warstwami „średnimi" jako „większości"
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 215
w sferze prestiżu; ani też traktować innych składników systemu samokontroli społeczeństwa za jego elementy w przedstawionym rozumieniu.
Fenomen systemu stratyfikacji, jako systemu samokontroli społeczeństwa obywatelskiego najlepiej opisał Peter Berger (1998). Miał on na uwadze społeczeństwo amerykańskie lat ,50. i ,60, wobec którego, pod względem strukturalnej „obywatelskości" społeczeństwu Polski lat ,90. jest jeszcze bardzo daleko.
Autor ten pisał następująco: klasa warunkuje szanse życiowe na
wiele sposobów, które wykraczają daleko poza ściśle rozumianą ekonomię. Pozycję klasową człowieka określa poziom wykształcenia, ...opieki lekarskiej, ...oczekiwania życiowe — szanse życiowe... Klasy wyższe w naszym społeczeństwie są lepiej odżywione, lepiej mieszkają, są lepiej wykształcone i żyją dłużej niż ich mniej szczęśliwi współobywatele. (...)
Socjolog wart swego wynagrodzenia, jeśli podać mu dwa podstawowe wskaźniki przynależności klasowej człowieka, takie jak dochód i zawód, potrafi zestawić długą listę innych jego przewidywanych cech, nawet jeśli nie otrzyma żadnych dalszych informacji. Jak wszystkie przewidywania socjologiczne, tak i te będą miały charakter statystyczny. To znaczy — będą one twierdzeniami probabilistycznymi z pewnym marginesem błędu. Zaopatrzony w te dwie informacje o jednostce, socjolog potrafi snuć przenikliwe domysły tak co do dzielnicy miasta, w której ona mieszka, jak i co do rozmiarów i wyglądu jej domu. Potrafi również opisać ogólnie wnętrze tego domu i domyśli się stylu obrazów na ścianach oraz rodzaju książek i czasopism, których można się spodziewać na półkach salonu. (...) Potrafi przewidzieć, do jakich dobrowolnych zrzeszeń ta osoba wstąpiła i do jakiego kościoła należy, ...ustalić z grubsza właściwości składni i inne jej zwyczaje językowe. Potrafi odgadnąć jej przynależność polityczną i poglądy na szereg spraw publicznych. Może przewidzieć liczbę dzieci spłodzonych przez swój przedmiot zainteresowania, a także to, czy ten ostatni uprawia stosunki seksualne z żoną przy światłach zapalonych czy zgaszonych. (...)
Liczne z wymienionych tu elementów są w środowisku każdej z klas społecznych wymuszane przez zewnętrzne presje (podkr. — Z. Z.). Tak więc dyrektor korporacji, który ma „zły" adres i „złą" żonę zostanie poddany poważnym naciskom, aby zmienił i jedno i drugie. Robotnikowi, który ze-
216
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
chce wstąpić do kościoła klasy wyższej-średniej, zostanie dane niedwuznacznie do zrozumienia, że „gdzie indziej będzie się czuł lepiej". Albo dziecko z klasy niższej-średniej gustujące w muzyce kameralnej spotka się z silnymi naciskami, aby zmieniło tę aberrację na zainteresowania muzyczne bardziej zgadzające się z upodobaniami jego rodziny i przyjaciół. Jednakże w wielu z tych przypadków użycie zewnętrznych form kontroli jest zupełnie zbyteczne, ponieważ prawdopodobieństwo odchylenia jest faktycznie bardzo małe. (podkr. Z.Z.). Większość osobników, przed którymi otwiera się kariera dyrektorska, poślubia „właściwy" typ żony (taki, który David Riesman nazwał „combi") prawie instynktownie, a większość dzieci z klasy niższej-średniej ma upodobania muzyczne ukształtowane wcześniej w taki sposób, że immunizują je one względnie na subiektywności muzyki kameralnej. Każde klasowe milieu formuje osobowości swych członków przez niezliczone oddziaływania zaczynające się wraz z narodzinami... (...) (podkr. Z. Z.).
Kończąc bergerowską charakterystykę można twierdzić, iż w Polsce postkomunistycznej pewne elementy potencjalnego systemu stratyfi-kacyjnego — jako systemu samokontroli społeczeństwa obywatelskiego — zaczynają powstawać. Nie może on jednak być identyfikowany jako rzekomy czynnik ładu rzeczywistości społeczeństwa postkomunistycznego, gdy ono samo jest formą „nieładu" oraz tylko z tego względu, że niektórzy socjologowie w Polsce agregują dane empiryczne na podobnej zasadzie jak niegdyś dowodzili w Polsce rzekomej budowy społeczeństwa komunistycznego ich „nauczyciele". Pomiędzy utopią a realnie istniejącym społeczeństwem obywatelskim jest zasadnicza różnica. To ostatnie może zaistnieć w Trzeciej Rzeczypospolitej jeśli, poza „niewolą strukturalną", opisanych wcześniej segmentów struktury klasowo-warstwowej, zostanie zniesiona „niewola postkomunistycznego myślenia". Jest ono zakorzenione w tzw. „socjologii urzędowej" PRL-u ,,bis"(?) ( por. Zagórski 1983, 1997)Jej reprezentanci nie dostrzegali nie tylko segmentacyjnych filarów społeczeństwa totalitarnego, warstw dyspozycyjnych wobec „państwa-partii", ale przede wszystkim klas niewolniczych, w tym „gułagowych" (Suleja 1999). W istocie klasami niewolniczymi były też w PRL-u klasy sektorowe anty-rynkowe, czyli „garnuszkowe'.
Ich członkowie przypisani odgórnie do sektorów, pozbawieni podmiotowości związkowej i polityczno-partyjnej, stali się obiektem imperial-
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
217
nej pozarynkowej eksploatacji. Ich los był niewątpliwie lepszy od losu milionów niewolników osadzonych w „gułagach" syberyjskich i w różnych obozach pracy przymusowej krajów satelickich. Z natury rzeczy klasy sektorowe jako twory systemu totalitarnego, po dziesięciu latach transformacji nie mogą odnaleźć się w rzeczywistości „przedrynkowej". Jako taka nie mogła ona jeszcze zaowocować powstaniem systemu stratyfikacji we wcze-snotransformacyjnym społeczeństwie Trzeciej Rzeczypospolitej.
Nasze społeczeństwo przy „ubożejących" klasach i warstwach rodzinnych i ekspansji „obcych" grup kapitałowych, oddala się od postulowanego modelu „obywatelskości". W „lukę strukturalną" nie wypełnioną przez rodzinne klasy rynkowe, zwłaszcza przez wielkich prywatnych przedsiębiorców i średnich, wchodzi kapitał zewnętrzny.
Jeśli zdefiniujemy nawet w całości polskich prywatnych przedsiębiorców (1855 tys. osób) jako klasę rynkową a warstwę średnią jako hie-rarchiczno-prestiżową „dominantę" potencjalnego systemu stratyfikacji, to nie możemy oczekiwać by społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej było faktycznie już społeczeństwem klasy średniej. Nawet w świetle danych Ministerstwa Finansów — nie uwzględniających w obliczeniach podatkowych „szarej strefy" — tzw. druga kategoria podatników, spośród trzech, zatem „środkowa", stanowiła zaledwie 4,44% udziału, wśród ogółu podatników Polski w 1997 r. Przeciętny dochód tej grupy brutto, w skali roku, wynosił, w przeliczeniu na podatnika — 26724 zł. Dominująca kategoria najuboższych podatników, „wiążących lub nie „koniec z końcem" — hipotetyczna warstwa „najniższa" — o przeciętnych dochodach brutto 7734 zł, stanowiąca aż 94,55%, może świadczyć o pogłębianiu się ubóstwa całego społeczeństwa. Wszak kategoria o najwyższych dochodach przeciętnych 103 512 zł — hipotetyczna warstwa „wyższa"— stanowiła tylko 1,01% ogółu podatników.
Struktura polityczna społeczeństwa to złożony układ powiązanych i wiążących się segmentów sfery polityki: warstw politycznych, partii i specyficznych grup interesów (w tym koterii). Lokują się one faktycznie w dwóch podsferach sfery polityki: 1. władzy państwowej i 2. systemu partyjnego, jeśli oczywiście mamy na uwadze rzeczywistość społeczeństwa demokratycznego lub demokratyzującego się. W rzeczywistości społeczeństwa totalitarnego występuje „monolit" władz państwowych, a par-
218 Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
tie jako zrzeszenia, nie mają racji bytu. W PRL-u istniał co prawda „fasadowy" system trójpartyjny, konstytuowany przez PZPR, ZSL i SD, jednak decydującą rolę pełniło państwo-partia (komunistyczna — Polska Zjednoczona Partia Robotnicza).
Wraz z demokratyzacją życia społecznego, po 1989 r., zaczęły z jednej strony powstawać systemy władzy papstwowej — ustawodawczej, wykonawczej i rządowniczej — z drugiej zaś partie polityczne. W połowie lat dziewięćdziesiątych ich liczba przekroczyła trzysta. Z natury rzeczy na arenie rywalizacji o poparcie elektoratu wyborczego liczyło się kilka. Pozostałe partie miały charakter „kanapowy". Dlatego częstą praktyką stały się wyborcze sojusze między partyjne, nawet partii uznawanych za „większe". Faktycznie w Trzeciej Rzeczypospolitej system partyjny kształtuje się nadal. Jest on bowiem pochodną składu klasowo-warstwowego. Przynajmniej dwa powody decydują o braku krystalizacji partii i koalicji oraz systemu partyjnego jako całości. Po pierwsze struktura klasowo-warstwowa ma charakter hybrydalny. Takie też są partie. Po drugie. Występuje deficyt ethosowych warstw politycznych. Częste zmiany poglądów polityków są normą. Dyktuje je walka o samą władzę, niż o interes takiej czy innej klasy lub warstwy. O „ginące" w strukturze segmenty nie opłaca się „bić". Rodzących się, „nowych", w zbyt powolnym tempie, nie można jeszcze efektywnie reprezentować. Nie dają one gwarancji stałej władzy, czy udziału w parlamencie.
Struktura polityczna społeczeństwa demokratycznego i demokratyzującego się jest zatem złożonym układem wzajemnie powiązanych warstw politycznych i partii. Te pierwsze o ile obsługują podsystem władzy państwowej, konstytuują się w elity władzy (jako część warstw politycznych); bądź w inne warstwy polityczne, o ile dążą do zdobycia władzy, będąc na "etatach" partyjnych, jako legalna opozycja. Pojawienie się partii politycznych, jako dobrowolnych zrzeszeń w Trzeciej Rzeczypospolitej, stało się samo przez się ważnym osiągnięciem demokratyzacji posttotalitarnej. Nie gwarantuje ono jednak automatycznie demokracji obywatelskiej. Warunkiem jej zaistnienia jest względna stabilność systemu samych partii.
Max Weber (1972) pisał, iż: partiami powinniśmy nazywać stowarzyszenia oparte na dobrowolnej rekrutacji, których celem jest zapewnienie w ten sposób swoim przywódcom szans uzyskiwania władzy w ramach
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 219
związku, a aktywnym członkom uzyskiwania dzięki temu (idealnych bądź materialnych) szans zrealizowania rzeczowych celów, uzyskania osobistych korzyści, bądź obu".
Takie partie w Polsce postkomunistycznej powstają od dziesięciu lat legalnie. W parlamencie nie ma jednak zdecydowanie liberalnej. Dostaniu się takiej do niego nie sprzyja dominacja w strukturze klasowo-war-stwowej segmentów „garnuszkowych" i hybrydalnych, jeszcze „antyryn-kowych"; ani też zdominowanie elit politycznych „postkomunistami" i „rewizjonistami" z byłej PZPR. Skłonne są one do reprodukowania starych układów oraz realizacji kolejnej utopii „socjalizmu z ludzką twarzą", jednak bez rodzinnych fundamentów obywatelskości. Nieprzypadkowo pojawiła się nazwa, PRL — „bis", gdy te właśnie elity były u władzy. Hybry-dalność klasowo-warstwowa dawała Polsce lat ,90. —jak wspomniałem — mozaikę ponad trzystu partyjek „kanapowych". Niezbyt różniły się i różnią one w programach właśnie adresowanych do segmentów antyrynko-wych. Przeto są to z natury rzeczy programy populistyczne zatem „anty-obywatelskie". Obywatele to bowiem niezależni od państwowej reglamentacji prywatni właściciele środków i warunków swojej egzystencji, podmiotowi przez to kontrolerzy władzy państwowej. Większość anty rynkowego elektoratu wyborczego w Polsce z natury rzeczy nie sprzyja zatem formowaniu nawet elit i partii liberalnych czy o wyraźnie liberalnym obliczu. Partie „mniejszości" rynkowych jeszcze nie mają szans dostać się do parlamentu. Mało wiarygodnymi partiami są też „przemalowane" na okoliczność wyborów partyjki „populistyczno-garnuszkowe". Nieraz ze względów taktycznych udaje się im uchodzić za „liberalno-prawicowe". Postkomuniści z byłej PZPR nie tylko w potocznej opinii przemalowali się na „różowo", deklarując swoją „socjaldemokratyczność", ale podjęli kolejny krok w zakresie tworzenia rzekomo nowej partii. Jej nazwę przyjęto od wcześniejszej koalicji wyborczej — Sojusz Lewicy Demokratycznej (L. Millera od maja 1999 r.).
W Sejmie III kadencji są nieobecni zatem zdecydowani liberałowie. Ani ich partia Unia Polityki Realnej, w wyborach tej kadencji (21IX 1997), ani też koalicja, w ramach Komitetu Wyborczego Unia Prawicy Polskiej, nie zdobyły dostatecznego poparcia elektoratu. Na cały ten komitet wyborcy oddali zaledwie 2,03% głosów (266,3 tys.), chociaż sami prywatni właściciele poza rolnictwem stanowili w 1997 r. liczący 1855 tys. osób zbiór
220
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
(legalnie zarobkujących na własny rachunek). Byt to między innymi efekt działania na scenie politycznej kilkunastu partii i ugrupowań o bardzo „zamazanych" programach. Opcje „lewicowe" i „populistyczno-centrowe" są jednak na niej wiodące, zarówno wśród partii jak i wyborców.
Jako reprezentacje parlamentarne w Trzeciej Rzeczypospolitej liczyły się przede wszystkim SLD (Sojusz Lewicy Demokratycznej) oraz AWS (Akcja Wyborcza Solidarność). Ta ostatnia wyłoniła wcześniej niż SLD partię działaczy, pod nazwą AWS (zarejestrowaną przez sąd) z Jerzym Buzkiem na czele. Te nowe „partie", z wcześniej stworzoną przez Lecha Wałęsę partią pod nazwą Chrześcijańska Demokracja Trzeciej Rzeczypospolitej, sprawdzą się dopiero w najbliższych wyborach prezydenckich (w 2000 roku) i parlamentarnych. Wraz z postępującym ubożeniem społeczeństwa maleją szanse klasowych ugrupowań prawicowych nawet dostania się do parlamentu, przy obowiązującej „progowej" ordynacji wyborczej. Dyskryminuje ona „proobywatelskie" klasy i ich partie.
Na przełomie lat 1998/99 popularność SLD i AWS była zróżnicowana. Jedno i drugie ugrupowanie miało poparcie po 1/3 społeczeństwa. Czyli elektorat ich wynosił ponad 60%. Dlatego też, te ugrupowania walcząc ze sobą były skazane na tworzenie odrębnych rządów koalicyjnych; gdy osiągnęły wyborcze „przewagi". Łagodziły co prawda te koalicje konflikty społeczne, ale równocześnie spowalniały procesy transformacji „prooby-watelskiej" .Demokracji obywatelskiej nie należy mylić z kapitalistycznym systemem gospodarki globalnej. Narodowym procedurom demokratycznym wymykają się spod kontroli efekty ekspansji kapitału globalnego, szczególnie zaś w społeczeństwach „przedobywatelskich" i „ przedkapita-listycznych". Takimi właśnie cechami odznacza się dziś społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej.
Przy istniejącym składzie partyjnym, w którym brak jest silnego parlamentarnego rdzenia „liberalnego", jako azymutu zdecydowanej „obywa-telskości" w gospodarce rynkowej i demokracji proceduralnej maleją też szanse elit i partii liberalnych na rychłą krystalizację.
Elity polityczne konstytuują przede wszystkim aktywni członkowie partii — jak powiada M. Weber — czyli ich działacze różnych szczebli. W Polsce, przy niestabilnym systemie partyjnym, występuje dość szybka
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
221
rotacja elit władzy i elit partyjnych. Pozostają one w legalnej „opozycji" najwyżej jedną kadencję, by ponownie objąć władzę, nawet w nowej konstelacji partyjnej i tym samym stać się w części elitą władzy.
Tylko w takim sensie formalnoprawnym system władzy państwowej jest względnie stabilny. Dodatkowo stabilizuje go prezydent. Jego kadencja nie pokrywa się z tego względu z kadencją parlamentu, czy w ogóle Zgromadzenia Narodowego. .
Poza wymienionymi ugrupowaniami partyjnymi — ChDRP, SLD i AWS — elity polityczne (partyjne) Trzeciej Rzeczypospolitej są związane bądź wiążą się z następującymi partiami: Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL), Unią Wolności (UW), Unią Pracy (UP), Krajową Partią Emerytów i Rencistów (KPEiR), Ruchem Odrodzenia Polski (ROP) oraz innymi „drobniejszymi" ugrupowaniami „kanapowymi".
Społeczeństwo „odwróciło" się od sfery polityki i elit. Nie należy tu liczyć jego samego, sporadycznego udziału w wyborach parlamentarnych czy prezydenckich. W normalnym trybie procedur demokratycznych nie było też ono pytane, w żadnym referendum, o chęć przynależności do NATO i Unii Europejskiej. Proces integracji zachodniocywilizacyjnej aranżują głównie „dogadujące się" ponad głowami społeczeństw — nie tylko polskiego — elity. Elity zachodnie, w ramach swojej ekspansji systemowej, narzuciły nawet swoisty klucz „doboru" owych elit. Nie uczestniczą w pertraktacjach elity narodowo-prawicowe, wyłączone z systemu władzy państwowej przez mechanizm procedur formalno-demokratycznych. Stąd, różne ugrupowania „patriotyczne" nie mieszczące się, jako takie, w strukturze parlamentarnej reprezentacji partyjnej nie biorą dostatecznego udziału w życiu politycznymTrzeciej Rzeczypospolitej, chociaż one ją głównie wywalczyły, jeszcze jako „nielegalne" ugrupowania narodowe. Jest to paradoks najnowszej historii i wskaźnik aktualnej „niewoli strukturalnej", gdy „obcy" i postkomuniści przesądzają o „polskości".
Głównym źródłem informacji elit władzy o rzekomych opcjach i preferencjach społeczeństwa Trzeciej Rzeczypospolitej stały się rozmaite badania opinii publicznej. Zwłaszcza, gdy panują w mediach elity postkomunistyczne, wyniki owych badań stają się także przedmiotem manipulacji (Dyoniziak 1997). Nie jest to trudne, gdy też w niektórych ośrodkach ba-
222
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej
dań kontrolę sprawują „obcy" udziałowcy. Coraz mniej w polskich rękach pozostało również gazet i czasopism (ok. 30%).
Lepiej poinformowane społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej o konsekwencjach przyjęcia do NATO, w coraz większym stopniu wątpiło w lutym 1999 r. w jego zdolność obronną polskiej niepodległości (41%) i wskazywało na „nową formę porządkowania Polski obcym mocarstwom" — 42%, gdy jeszcze rok wcześniej (w 1998 r.) odpowiednie wskaźniki wyrażały zdecydowanie optymizm, odpowiednio: 56% i 30% (Sondaż CBOS 4-9 lutego 1999).
Wśród nieupartyjnionej dorosłej ludności Polski w latach 1990-1997 nastąpił dalszy spadek jej „upartyjnienia", tj. przynależności do jakichkolwiek partii z 2% do 0,1%, przy równoczesnym wzroście aktywności w innych zrzeszeniach obywatelskich. Badacze określają transformacyjną aktywność w nich jako „enklawową", tj. nie „przekładającą się na zachowania masowe". Jest to zatem jeszcze typowa bierność „przedobywatelska". Jeszcze w 1995 r. do związków zawodowych po „solidarnościowym" zrywie należało 12,5% Polaków; do stowarzyszeń zawodowych — 3,5%; a do partii — 0,5% (Gliński, Polska 1997, s.390-391).
Podsumowanie
Podejmując w niniejszym opracowaniu próbę odpowiedzi na pytanie: czy przy obecnej kondycji strukturalnej społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej jest w stanie podjąć wyzwanie współczesności, by wziąć na zasadach podmiotowej równopartnerskości udział w budowie nowego ładu cywilizacyjnego, z innymi społeczeństwami (?) można odpowiedzieć — tak. Musi ono jednak, będąc jeszcze społeczeństwem postkomunistycznym, transformacyjnym wyzwolić się z „niewoli strukturalnej". Jest ona szczególnym stanem krępującym jego podmiotowość. Składają się na nią odziedziczone i reprodukowane układy, systemy i segmenty, obce rzeczywistości społeczeństw obywatelskich. Zwłaszcza bez odpowiednich komponentów ładu obywatelskiego: strukturalno-sieciowych, infrastrukturalnych
Społeczeństwo Trzeciej Rzeczypospolitej 223
i grupowo-segmentacyjnych nie jest możliwe zaistnienie w Trzeciej Rzeczypospolitej postulowanego społeczeństwa obywatelskiego i zarazem narodowego Polaków.
Właśnie podmiotami stosunków międzynarodowych są przede wszystkim społeczeństwa obywatelskie wolnych od wieków narodów. Dzięki nim mogła i może rozwinąć się cywilizacja zachodnia. Bez odbudowy fundamentów „obywatelskości", prywatnej własności, rynku, sprawnych w działaniu procedur demokratycznych, nie mogą wykrystalizować się pożądane segmenty struktury społeczeństwa obywatelskiego. Zwłaszcza w wymiarze klasowo-warstwowym, chodzi o klasy prywatnych przedsiębiorców oraz o elity inteligencji narodowej. Przedłużanie się w Polsce „niewoli strukturalnej" sprzyja ekspansji systemów i segmentów społeczeństw prężniejszych w naszym kraju. Z jednej strony mogą tu one — przy „otwarciu granic" — rozładować jakąś część swoich napięć strukturalnych. Z drugiej strony mogą one, jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie środki do stopnia ich ekspansji, „pogrzebać" szanse Polaków na „wybicie się" i tym razem na niepodległość.
Bibliografia
Adamski, W. (red.), Polacy,95. Aktorzy i klienci transformacji, Warszawa: Wyd. IFiS PAN.
Altermatt, U., 1998, Sarajewo ostrzega. Etnocentryzm w Europie, Kraków Wyd. Znak.
Beck, U., 1986, Risikogesellschaft, Frankfurt/M.
Berger, R, 1995, Zaproszenie do socjologii, Warszawa: PWN.
Billig. M., 1995, Banał Nationalism, London.
Bocheński, J.M., 1993, De virtute militari. Zarys etyki wojskowej, Kraków: Oficyna Wydawnicza „Dajwór".
Brzeziński, Z., 1994, Bezład. Polityka światowa na progu XXI wieku, Warszawa: Editions Spotkania.
Brzeziński, Z., 1998, Wielka szachownica. Główne cele polityki amerykańskiej, Warszawa: Świat Książki.
Cieślarczyk, M., 1998, Współczesne procesy i zjawiska społeczne
a bezpieczeństwo i obronność, (w:) Wojsko w badaniach socjologicznych. Red. T. Leczykiewicz, Z. Zagórski, Wrocław: Wyd. WSO im. T. Kościuszki, s.25-40.