KLASA INTEGRACYJNA
Dzień dobry. Mamy poważną sprawę do omówienia - pani była bardzo przejęta. Dyrekcja szkoły postanowiła, że nasza klasa będzie klasą integracyjną.
- Co to znaczy?
- Że będziecie mieć nowych kolegów.
- Ale nas jest dwudziestu. Jak będzie nas więcej, nie będzie już tak fajnie.
- No, chyba nie. Pamiętacie jak to było, kiedy przyszła Krysia, albo kiedy doszedł Karol.
Czy coś się popsuło? Mam wrażenie, że wprost przeciwnie.
- Tak. Ale Frytka i Karol są fajni. A ci nowi?
- A czemu nasza klasa ma się tak dziwnie nazywać?
- Bo dojdą dzieci nie tak sprawne jak wy - wytłumaczyła pani.
- Nie tak sprawne? To znaczy jakie? - zdziwiliśmy się.
- Dokładnie nie wiem. To mogą być dzieci, które chodzą o kulach, jeżdżą na wózkach, gorzej słyszą, albo na przykład z zespołem Downa.
- Z czym? zdziwił się Adam.
- Z zespołem Downa, to znaczy nienormalne - wytłumaczył Jędrzej.
- No rzeczywiście, bardzo nienormalne - parsknął oburzony Karol. Czasami przydałoby się, żebyś ty był taki nienormalny jak one.
- A skąd wiesz, jakie one są, ty debilu? Jędrzej rzuciłby się na Karola z pięściami, gdyby nie pani.
- Bo wiem - powiedział Karol; krótko i stanowczo.
- Karolu, opowiedz. Tak mało o nich wiemy - prosiła pani.
- U nas w rodzinie jest taki chłopiec. Ma na imię Krzysiu. Jest bardzo kochany. Potrafi robić takie sztuczki, których nikt z nas nie zrobi. Mówi źle, ale wszyscy go doskonale rozumieją. Co tu jeszcze; powiedzieć? On ma, on widzi... jak to powiedzieć... Czasami mu zazdroszczę, bo on to, co my widzimy, widzi inaczej i czuje inaczej, ma taki inny świat, do którego ja nie mam wstępu. A bardzo chciałbym go poznać.
- Ty, Maciek, co się tak zamyśliłeś - szturchnął mnie Jędrzej.
- E nic - burknąłem. Ale naprawdę myślałem o Marysi z naszego bloku. Mama mówi, że ona jest autyczna, bo jest inna niż my i też ma swój świat.