Stanis艂aw Michalkiewicz: W s艂u偶bie bezpiecze艅stwa autorytet贸w |
2004-09-10 (00:17) nczas.com |
|
My ju偶 za starzy, nie mamy ochoty na tych codziennych rewident贸w cnoty. To nie jest czas i kraj na Don Kichoty” - pisa艂 Antoni S艂onimski w poemacie „S膮d nad Don Kichotem”. Don Kichotem znu偶ony jest nie tylko S臋dzia, ale i 艢wiadek („Wysoki s膮dzie, mniejsza o nazwisko. Ja jestem 艣winia - i sk艂oni艂 si臋 nisko”). M臋cz膮ca i irytuj膮ca by艂a dla wszystkich obsesja Don Kichota na punkcie autentyczno艣ci. Tymczasem czy ludziom naprawd臋 potrzebny jest autentyzm? To wcale nie jest pewne, tym bardziej 偶e prawda niekoniecznie musi by膰 pi臋kna czy chocia偶 pouczaj膮ca. Wprawdzie, jak twierdzi艂 J贸zef Mackiewicz, prawda „jest ciekawa”, a nawet tylko ona jest ciekawa, ale chyba nie dla wszystkich, a mo偶e nawet tylko dla nielicznych, o czym 艣wiadcz膮 cho膰by losy tego pisarza. Nie tylko za 偶ycia, ale nawet po 艣mierci pozosta艂 postaci膮, jak to si臋 m贸wi, „kontrowersyjn膮” przede wszystkim dlatego, 偶e w imi臋 prawdy podwa偶a艂 legendy i autorytety.
Tymczasem je艣li istnieje zapotrzebowanie spo艂eczne na cokolwiek, to w艂a艣nie na bajki zwane inaczej legendami, no i na bohater贸w tych bajek, czyli autorytety. Na przyk艂ad premier irackiego rz膮du Ijad Alawi jest, przynajmniej dla polskich medi贸w, niekwestionowanym autorytetem politycznym, a mo偶e nawet moralnym, a znowu czecze艅ski prezydent A艂u A艂chanow - nie jest. Przyczyna jest prosta i oczywista; wybory w Czeczenii by艂y „fars膮” z uwagi m.in. na obecno艣膰 tam wojsk rosyjskich, podczas gdy wybory w Iraku 偶adn膮 fars膮 nie b臋d膮, m.in. z uwagi na obecno艣膰 tam wojsk ameryka艅skich, no i oczywi艣cie naszych. Musimy w to wierzy膰, bo, po pierwsze: jak偶eby inaczej, a po drugie: zar贸wno Irak, jak i Czeczenia s膮 daleko, a dotarcie tam nie by艂oby pewnie spraw膮 prost膮 ani tani膮. Ale okazuje si臋, 偶e musimy te偶 wierzy膰 w wydarzenia, kt贸re obserwowali艣my na w艂asne oczy i w kt贸rych brali艣my udzia艂.
W „Rzeczpospolitej” z 4 wrze艣nia br. JE abp J贸zef 呕yci艅ski opublikowa艂 zagadkowy artyku艂 „Solidarno艣膰 czy naszo艣膰?”, w kt贸rym daje wyraz obawie, i偶 „szybki przep艂yw informacji b臋dzie (...) w przysz艂o艣ci sprzyja艂 pluralizmowi ocen, w kt贸rym nie da si臋 ocali膰 tamtej entuzjastycznej jedno艣ci, utrwalonej we wspomnieniach z Sierpnia 80”. Przewiduje, 偶e „b臋dzie natomiast przybywa膰 os贸b broni膮cych opinii, w kt贸rych bardziej wida膰 b贸l ni偶 racjonalne uzasadnienie. Nie wolno przyznawa膰 im racji w ramach grzeczno艣ciowego kompromisu. Nie nale偶y jednak r贸wnie偶 dramatyzowa膰 z powodu ich obecnych pogl膮d贸w, trzeba przyj膮膰 je ze spokojem, tak jak przyjmujemy b贸l g艂owy”. Nie „schizofrenia bezobjawowa”, jak za Bre偶niewa w Sowietach, tylko „b贸l g艂owy”, ale „przyznawa膰 racji” nie wolno ju偶 tak samo. Ale co tam „pogl膮dy” czy „opinie”, kiedy w przypadku Sierpnia 80 trafiaj膮 si臋 rozbie偶no艣ci co do fakt贸w o znaczeniu podstawowym. W tym samym numerze „Rzeczpospolitej” zamieszczona jest rozmowa z pani膮 prof. Jadwig膮 Staniszkis „W od艣wi臋tnych ciuchach”, kt贸ra w pewnym momencie m贸wi, 偶e „Ania Walentynowicz przymusi艂a Wa艂臋s臋, by z powrotem przeskoczy艂 p艂ot” i tak dalej. Wiadomo bowiem powszechnie, 偶e Wa艂臋sa w sierpniu 1980 r. przeskoczy艂 p艂ot i w ten spos贸b obali艂 komunizm. Tymczasem Anna Walentynowicz od lat powtarza, 偶e Wa艂臋sa nie tylko nie przeskakiwa艂 przez 偶aden p艂ot, bo w miejscu, gdzie mia艂 to zrobi膰, 偶adnego p艂otu nie by艂o, tylko zwyczajnie zosta艂 przywieziony do stoczni motor贸wk膮 Marynarki Wojennej na polecenie samego admira艂a Ludwika Janczyszyna. Stawia to oczywi艣cie pod znakiem zapytania autentyczno艣膰 wielu tamtych wydarze艅, no i oczywi艣cie prawdziwo艣膰 r贸偶nych legend i autorytet autorytet贸w. Wydawa艂oby si臋, 偶e nic prostszego, jak doj艣膰 do prawdy, ale po co, skoro prawda mo偶e by膰 mniej pedagogiczna od podanej do wierzenia legendy? Prawda nie jest potrzebna, potrzebny jest „etos”: „zachowanie sk艂adnik贸w tamtego etosu okazuje si臋 tym trudniejsze do zrealizowania, 偶e coraz cz臋艣ciej spotykamy pr贸by programowego niszczenia niew膮tpliwych autorytet贸w moralnych” - pisze Ekscelencja.
Gdzie m膮dry cz艂owiek ukryje li艣膰? - pyta艂 Chesterton. - W lesie. A je艣li nie ma lasu? To m膮dry cz艂owiek zasadzi las, 偶eby ukry膰 w nim li艣膰. W艣r贸d „niew膮tpliwych autorytet贸w moralnych” Ekscelencja wymienia m.in. prof. Jerzego K艂oczowskiego. Problem polega na tym, 偶e wiele wskazuje na to, i偶 Tajny Wsp贸艂pracownik SB o pseudonimie „Historyk” i pan prof. K艂oczowski, to jedna i ta sama osoba. Czy偶by zagadkowy artyku艂 Jego Ekscelencji by艂 takim lasem, zasadzonym gwoli ukrycia tego listka? By艂oby to poniek膮d zrozumia艂e; pan prof. K艂oczowski jest osob膮 nader utytu艂owan膮, zaprzyja藕nion膮 z wieloma innymi, r贸wnie偶 utytu艂owanymi osobami, osob膮 piastuj膮c膮 najrozmaitsze godno艣ci, jak to maj膮 w zwyczaju autorytety moralne. Wyobra藕my sobie tylko, jaki zam臋t powsta艂by w r贸偶nych czcigodnych 艣rodowiskach, gdyby prawda wysz艂a na jaw? Taki pan red. Les艂aw Maleszka pod wzgl臋dem autorytetu moralnego nie dorasta艂 prof. K艂oczowskiemu do pi臋t, a przecie偶 ujawnienie jego agenturalnej przesz艂o艣ci te偶 wywo艂a艂o spory zam臋t. Pod takimi ciosami got贸w jeszcze rozpa艣膰 si臋 ca艂y „etos”. C贸偶 zatem przystoi czyni膰 w tej k艂opotliwej sytuacji? Ano nie ma rady, tylko trzeba da膰 pryncypialny odp贸r wszelkim pr贸bom „programowego niszczenia niew膮tpliwych autorytet贸w moralnych” i przeciwnym opiniom „nie przyznawa膰 racji” nawet „w ramach grzeczno艣ciowego kompromisu”. Pan red. Michnik na swoim odcinku, a Ekscelencja - na swoim.
„呕e by艂em kiedy艣 ma艂oduszny, 偶e kiedy艣 brak艂o mi odwagi i 偶e milcza艂em wbrew sumieniu, umieraj膮cy chc臋 by膰 nagi, chc臋 zrzuci膰 z piersi ci臋偶ar duszny i raczej spocz膮膰 w zapomnieniu, w przydro偶nym prochu i popiele ni偶 na wysokim katafalku w waszych fa艂szywych b贸stw ko艣ciele” - pisa艂 Antoni S艂onimski na zako艅czenie swego poematu widocznie w jakim艣 niepoj臋tym przyp艂ywie potrzeby autentyzmu. Ale mimo pozornego patosu postawa ta nie zas艂uguje na upowszechnienie. Pod pozorem bezkompromisowo艣ci dochodzi tu do g艂osu narcystyczny egoizm, nie licz膮cy si臋 ze spo艂ecznymi konsekwencjami, zw艂aszcza w przypadku niew膮tpliwych autorytet贸w moralnych. Kt贸偶 to widzia艂, 偶eby „w prochu i popiele”, co ma oznacza膰 to ostentacyjne lekcewa偶enie katafalk贸w? To膰 to przecie偶 znamiona zewn臋trzne, kt贸re - jak brzuch i broda - sprzyjaj膮 podtrzymaniu autorytet贸w moralnych, a tym samy - i „etosu”, dzi臋ki kt贸remu ca艂y ten ba艂agan jako tako trzyma si臋 jeszcze kupy.
Stanis艂aw Michalkiewicz