MICHALKIEWICZ Z głębi kryzysu (2)


Z głębi kryzysu... - artykuł Stanisława Michalkiewicza Wysłane poniedziałek, 7, czerwca 2004

O tę Polskę, o ojczyznę najboleśniej zatroskani (...) Uroczyście protestują wszyscy niżej podpisani:". Tak w każdym razie zanotował to Tuwim. Wtedy sygnatariuszom rozchodziło się konkretnie o to, "że zginęła praworządność / I nie słów, a czynu trzeba (...) I szkodliwe partyjnictwo / I te rządy osobiste / I że brak poszanowania...". To wtedy, no a dzisiaj? O co chodzi dzisiaj intelektualistom, sygnatariuszom Apelu do prezydenta RP i środowisk politycznych", któremu "Rzeczpospolita" nadała tytuł "Apel zatroskanych o losy Ojczyzny"? Być może nawet najboleśniej zatroskanych, ale o co konkretnie im się rozchodzi? Posłanka SDPl (dawniej SLD, a jeszcze dawniej... ach, po cóż rozdrapywać stare rany!) Jolanta Banach chwali podpisanych pod Apelem intelektualistów za kontynuowanie chlubnej tradycji. Przed 1989 rokiem intelektualiści co i rusz podpisywali jakiś apel, co "bardzo nam pomagało" - powiada pani Banach. Nawet domyślam się, jakiego rodzaju mogła być to pomoc. Tamte apele były podpisywane prawdziwymi nazwiskami sygnatariuszy, więc dobrzy komuniści nie musieli na własną rękę żmudnie dochodzić personaliów wichrzycieli, wrogów ludu i sojuszów, tylko mogli od razu biec z gotowcem do najbliższej komórki SB. No, ale teraz? - zachodzi w głowę również dociekliwy poseł Dorn. - My, politycy - powiada - operujemy konkretami: kto premierem, kto prezesem lub skarbnikiem i tak dalej, a intelektualiści co? Czy są za rządem Belki, czy przeciwko niemu?
Wszystkie te sprawy wymagają wyjaśnienia, toteż nie zwlekając, rozważmy treść Apelu. "Polska przeżywa już od dłuższego czasu głęboki kryzys" - zauważają na początek sygnatariusze. No dobrze, tzn. oczywiście niedobrze, ale właściwie od jakiego czasu? Wiadomo, że od "dłuższego", ale konkretnie? Czy ów "głęboki kryzys" rozpoczął się od objęcia rządów przez premiera Millera? Tego wykluczyć nie można, chociaż z drugiej strony o głębokim kryzysie mówiło się i za premiera Buzka. A czyż było inaczej za Cimoszewicza, Oleksego i Pawlaka? A rząd Suchockiej, obalony przez "Solidarność"? Gdyby było dobrze, to "Solidarność" siedziałaby cicho. Przypominam o tym nie po to, by rozdrapywać stare rany, bo cóż komu przyjdzie z tego, gdyby nawet i rozdrapał, tylko po to, by odnaleźć początek głębokiego kryzysu, bo wtedy jest szansa na również na odkrycie jego przyczyn. Za komuny było lepiej; przyczyna kryzysów była zawsze taka sama: partia traciła więź z masami. No, a teraz?
Sygnatariusze Apelu sugerują inne remedium, mianowicie "rząd fachowców". Z tym nie byłoby problemu, bo sam pan red. Bratkowski mógłby spośród swoich znajomych wystawić i ze sto takich rządów. Czy zatem w Apelu kryje się aluzja do osoby przyszłego premiera? "Stefan Bratkowski, Stefan Bratkowski, to jest najlepszy premier dla Polski...". Kto wie, może prezydent Kwaśniewski przychyli się do tego pomysłu, zwłaszcza teraz, kiedy mściwy poseł Ziobro chce zaciągnąć go przed Trybunał Stanu? W takiej sytuacji premier-fachowiec o takim autorytecie w mediach, to rzecz po prostu bezcenna. Z drugiej jednak strony, po doświadczeniach z red. Michnikiem prezydent Kwaśniewski być może zniechęcił się do nawiązywania przyjaźni w środowisku dziennikarskim, więc co? Czyżby jednak Belka? To nie jest wykluczone, bo jeden z sygnatariuszy Apelu jeszcze niedawno aż przebierał nogami, by w rządzie premiera Belki zostać ministrem edukacji, ale wzgardzono jego kandydaturą. Fachowcy bowiem bywają rozmaici i mogą rekrutować się zarówno spośród intelektualistów, jak i z Wojskowych Służb Informacyjnych. Gdzież znajdzie się lepszych fachowców, jeśli nie właśnie tam? Prof. Belka twierdzi wprawdzie, że jeśli nawet palił, to się nie zaciągał, ale co fachowiec, to fachowiec. Obecność wśród sygnatariuszy Apelu co najmniej jednego, wieloletniego tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa PRL sprawia, że wątpliwości posła Dorna, czy jest to pełny spontan i odlot, czy też akcja mobilizowania intelektualistów za rządem fachowca Belki - są całkiem uzasadnione.
Jako następne remedium na kryzys sygnatariusze Apelu proponują zmianę systemu wyborczego, a konkretnie ordynacji proporcjonalnej na większościową, z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. W pełni docenić można wagę tego pomysłu, kiedy uświadomimy sobie, że podpisują się pod nim m.in. panowie Władysław Bartoszewski, Jan Nowak-Jeziorański i Stefan Wilkanowicz, stronnicy Unii Wolności, która w 1997 roku, wraz z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, Unią Pracy i Polskim Stronnictwem Ludowym przeforsowała w konstytucji zasadę proporcjonalności w wyborach do Sejmu, a więc system całkowicie odwrotny. Czyżby to właśnie ten pomysł ściągnął na Polskę ów "głęboki kryzys"? Ano, któż może lepiej wiedzieć, jak naprawić zegarek, jeśli nie ten, kto go zepsuł? Czyżby w takim razie Apel w gruncie rzeczy sprowadzał się do pomysłu powierzenie steru rządów w Polsce panu Władysławowi Frasyniukowi?
Wszystko to być może, bo wprawdzie większościowy system wyborczy ma swoje zalety, ale upatrywanie w nim uniwersalnego remedium na "głęboki kryzys" nie wystawia najlepszego świadectwa spostrzegawczości sygnatariuszy Apelu. Wprawdzie Sejm wybierany jest wg zasad proporcjonalnych, ale Senat - według większościowych. No i co - czy różnica naprawdę jest aż tak duża? Jeśli nawet intelektualiści nie zauważają takiego słonia w menażerii, to co będzie, kiedy do władzy dorwą się fachowcy?
W takiej, dajmy na to, Platformie Obywatelskiej fachowców też nie brakuje, podobnie zresztą, jak intelektualistów, a przecież proponuje ona całkiem inne remedium, mianowicie "program przyzwoitości władzy publicznej", a konkretnie - "prawo o sanacji życia publicznego". Widać, że u nas może być albo demokracja - albo sanacja. Taki ci dziejowy cykiel: demokracja - sanacja i znowu demokracja, może nawet ludowa. Ta ostatnia jest całkiem prawdopodobna, bo program przewiduje "lustrację majątkową" i "zniesienie immunitetu parlamentarzystom i sędziom". I pomyśleć, że jeszcze w 1992 roku poseł Rokita był takim przeciwnikiem zwyczajnej lustracji! Ale po cóż rozdrapywać stare rany, kiedy ważniejsze jest to, że program zbawiennej sanacji uzależniony jest od jednego warunku: muszą go realizować ludzie "radykalnie przyzwoici". A skąd dzisiaj wziąć w Polsce takich ludzi? A skąd by, jeśli nie z Sejmu, podobnie zresztą, jak i fachowców? Trzeba tylko podpisać porozumienie ponad partyjnymi podziałami, co zresztą postulują najboleśniej zatroskani sygnatariusze Apelu. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kryzys dobija Podkarpacie Kryzys dopadł PO Kryzys ekonomiczny skutkiem kradzieży Michał Wojciecho
Borowiak, Michał Jakub Wpływ kryzysu gospodarczego z lat 90 na społeczeństwo Japonii (2009)
Wróblewski, Michał Komiks w perspektywie literaturoznawczej Projekt komiksologii w dobie kryzysu ge
cwiczenia 9 kryzys
Źródła finansowania w dobie kryzysu finansowego
6 Wielki kryzys 29 33 NSL
Zarządzanie Kryzysowe charakterystyka powiatu czluchowskiego
12 KRYZYSFINANSOWYREFORMY
sytuacje kryzysowe szkoła
Prezentacja Zarzadzanie Kryzysowe(1) ppt
Kryzys i interwencja kryzysowa
Nauczyciel wobec współczesności nieustannego kryzysu
zarządzanie kryzysowe krajem2012 1
Logistyka w sytuacjach kryzysowych
ZADANIA WÓJTA I STAROSTY W ZARZĄDZANIU KRYZYSOWYM

więcej podobnych podstron