Trzy zimy:
Trzy zimy to tomik poetycki uważany przez Kazimierza Wykę za najbardziej reprezentatywne dzieło ,,katastrofizmu” oraz istotny punkt w biografii Miłosza, bowiem wraz z publikacją tych wierszy nastąpiła ewolucja twórcza i światopoglądowa tego pisarza. W Trzech zimach Miłosz odchodzi zarówno od poezji awangardowej jak i społecznej. Staje się prorokiem- wizjonerem. Miłosz przybliżył się do rygorów, którymi dysponowała ówczesna poetyka klasycystyczno- symboliczna. Towarzyszyło mu stałe napięcie między wizją a rygorem: między spokojną, klasycystyczną frazą a obrazami kataklizmów, symboliką, tajemniczymi proroctwami. To napięcie- jak określił Wyka- nadaje tym wierszom znamię dojrzałości i niezwyklej urody poetyckiej. Stąd też- ewokowana przez tę poezję- postawa stoicka wobec oczekiwanej z niezachwianą pewnością katastrofy, która prowadzi do odnowy świata. Trzy zimy wniosły do poezji Miłosza inne jeszcze novum: traktowaną w sposób głęboko osobisty sferę przeżyć religijnych i religijnej symboliki, które stały się jedną z zasadniczych cech jego twórczości z tego okresu. Wiersze Miłosza są trudne w odbiorze, by je jednolicie zinterpretować. Późniejsze wiersze wiele wyjaśniają z tomu Trzy zimy. Krytycy twierdzą, że tu podziw miesza się z niezrozumieniem i zagmatwaniem jego poezji. Nowość i oryginalność techniki Miłosza budziła niejasność oraz niejednoznaczność przekazu. Sam Miłosz pisał, że jego przedwojennych wierszy nikt nie rozumiał- choćby ze względu na polifoniczność wypowiedzi, skłonność do dialogu, wielogłosowość, które nie były pustym chwytem retorycznym, ale odzwierciedlały niepewność, rozdarcie, ,,rozdwojenie w sobie” Miłosza. Ale Miłosz wygrał ten dialog z krytykami patrząc dziś z perspektywy upływu lat. Dzisiejsi badacze, tom Trzy zimy uważają za początek i zawarcie tam całej późniejszej filozofii Miłosza. Przykładem może tu być chociażby wiersz Hymn z tego zbioru. Tam znajdziemy zachwyt urodą świata i poczucie nietrwałości wszelkiego ładu, gust do rzeczy ostatecznych, kłopoty z grzesznym ego, apokaliptyczny ogląd zdarzeń - spojrzenie zdolne do uchwycenia rzeczywistości w jej najwyższej formie. Nie możemy jednak wierszy Miłosza z tego okresu, przepełnionych katastrofizmem, sprowadzać tylko do zwykłego lęku przed wojną. Kryzys cywilizacji namalowany jego słowami nabrał barw eschatologicznych, wręcz apokaliptycznych. Według Beresia Trzy zimy to nowa, współczesna wersja Apokalipsy według Czesława Miłosza. I w tym również tkwi trudność interpretacji Miłoszowych wierszy. Nic bowiem nie jest tu dane odbiorcy bezpośrednio. Czytelnik musi zagłębiać się w każdy wers z osobna, pamiętając jednocześnie sens pozostałych i zespalać to w całość symboliczną. Trzeba jednocześnie mieć na uwadze różne zabarwienie tych samych motywów- patetyczne i ironiczne. Jak więc widzimy interpretacji i odbioru Miłosz czytelnikowi nie ułatwia, nie puentuje bowiem swych nierzadko wieloznacznych wierszy, nie daje gotowej metody interpretacyjnej, a raczej zmusza do głębszej refleksji na ten temat, bowiem refleksji nad tymi wierszami towarzyszy poczucie zaglądania w otchłań. W wierszach tego autora możemy znaleźć wiele luźnych zdań nie nacechowanych wcale poetycko. Bo poeta jest tym, który umie mówić wszystkimi językami… nie tym tylko, który stwarza język wyłącznie własny. Ta potęga wyobraźni poetyckiej, którą posługiwał się Miłosz, była mądrością wpisaną w jego wersety poezji. Główny temat tych wierszy to przeżycie, doznanie, doświadczenie istnienia w czasie. Wiersze z Trzech zim wypełnione są niemal obsesyjnie odwołaniami do różnych rytmów i wymiarów czasu. Czas dostrzegany i przeżywany od wewnątrz (ten sam być może, który ostrzega cicho, nim ciało przekroczy) spotyka się z czasem zewnętrznym co nad nami jak wiatr ze świstem wiał; czas powracający w rytmie nocy i dni - z czasem lat i epok; "pierwszy dzień świata" - z "dniem apokalipsy". Przebywanie w punkcie przecięcia niesprawdzalnych wzajemnie rytmów czasu może wywołać doznanie zagrożenia od wewnątrz, od strony własnego ciała - i od zewnątrz, od strony świata, historii, etc. Ale - może też nauczyć oderwania od małej perspektywy; czasu, na rzecz perspektywy wielkiej... Bądź: pokazać względność linearnego upływu czasu od przeszłości do przyszłości. Stąd zaś blisko do marzenia o zupełnym zastygnięciu, zamrożeniu czasu, marzenia obecnego w tomie poprzez motywy zimy, lodu, zamarzania (mróz zaś, jak powiada Ryszard Przybylski, jest u Miłosza symbolem Wieczności). Więc może Trzy zimy to tęsknota do unieważnienia trzech wymiarów: przeszłości, teraźniejszości i przyszłości? I może dałoby się iść tym tropem dalej, tym bardziej że prowadzi on zarówno w stronę eksponowanego przez poetę motywu życia pod koniec tysiąclecia (eonu), jak i pojęcia momentu wiecznego. Co uderza więc nas w dzisiejszej lekturze Trzech zim? Poczucie zetknięcia z poetycką energią, która nie została nigdy do końca wyzwolona.
Wg Kryszaka- w tomie Trzy zimy zawarta jest świadomość nieuchronnej zagłady, która wskazuje na aktualny moment dziejowy- na historię. Ten katastrofizm ma wymiar totalny. Świadczy o tym atmosfera napięć politycznych, ekonomicznych, społecznych, która zadecydowała o dramatyczności czasu i która postawiła literaturę wobec trudnych dylematów. Obecność natury w poezji Miłosza to świadomość biologicznego tragizmu egzystencji oraz to sceneria, gdzie rozgrywają się ludzkie dramaty. Każdorazowe bowiem wyeksponowanie wojennych akcentów połączone tu jest z przyrodą. W wierszach tych kreśliła się negatywna perspektywa przyszłościowa i nieuchronność takiego kierunku rozwoju historii najbliższej. Dlaczego katastrofizm ocalający? Bo pomimo: bezradności, niemocy, dramatyczności, słabości daje się odczuć nutka nadziei i walki: poszukiwanie sposobów przezwyciężenia wciąż narastających ograniczeń, protest i bunt przeciw zastanej rzeczywistości. Te nikłe, a jednak optymistyczne pierwiastki można również dostrzec w humanistycznym sensie istnienia, który wpisany jest w zagładę. Jest to prawo rozwoju, możliwość nowego życia innych ludzi po zagładzie i wszechogarniającej wydawałoby się śmierci, która ciągle towarzyszy tym wierszom w postaci motywów nieuchronnego przemijania, znikomości, rozpadu.
BOHATER MIŁOSZOWY W TRZECH ZIMACH: (wg Fiuta)
Liryczny bohater u Miłosza staje samotnie wobec okrutnych dziejów. Opanowany jest obsesją przemijania, rozpadu, śmierci, ale nie tylko tej fizycznej, lecz również i śmierci- zapomnienia w oczach potomnych. Raz za razem doświadcza absurdu istnienia i swej bezradności wobec zastanej rzeczywistości. Jest pewny, że nie można uciec i ocalić się przed zagładą. Jest on stale owładnięty strachem, bo ma przeczucie zbliżającej się wojny. Śmierć u Miłosza staje się zatem pewnego rodzaju karą za zbytnie przywiązanie się do życia- postrzeganego jako główna wartość. I dlatego musi on umrzeć, czyli ponieść swą karę. I właśnie w tym można upatrywać wątku katastroficznego. Piekłem więc nie jest ziemia, ale wyobraźnia poety, która kształtuje przerażające wizje, gdzie króluje żywioł ognia- jako synonim zniszczenia i narzędzie kary w rękach Boga. Ta wizja zagłady przedstawia w wierszach Miłosza wypalone krajobrazy, nad którymi świeci słońce, ale przerażająco siarczane, zatrute, rozpalone. Jak da się zauważyć słońcu odbiera Miłosz życiodajną moc. Staje się ono zagrożeniem, siłą niszczącą, sprawcą śmierci, a nie dawcą istnienia, bo od światła wszystko, co żywe umiera. Noc natomiast daje ukojenie. Widzimy tu pewną dbałość poety o ekspresywność obrazu, która potęguje wrażenia odbiorców poprzez rewaloryzację topiki biblijnej.
Wczesna twórczość Miłosza- Poemat o czasie zastygłym (1933 r.) oraz zbiór Trzy zimy (1936 r.) określana była często jako przejaw katastrofizmu, czyli pewnej postawy światopoglądowej. Miłosz chciał tu obwieścić i odgadnąć przyszłe koleje. Świadomość kryzysu i zagrożenia kultury wyzwala w tej poezji nie tylko trwogę, poczucie współwiny i współodpowiedzialności, ale prowadzi też do przyjęcia postawy heroicznej i stoickiej, ujawnia się w skłonności do ujmowania losu osobistego i zbiorowego w kategoriach metafizycznych i dziejów pojętych eschatologicznie. We wczesnych wierszach ukształtowały się też- poza sporem Skamandra i Awangardy- główne rysy stylu poetyckiego Miłosza, jego wizyjność związana z bezpośrednimi wypowiedziami traktującymi o dramatycznej przyszłości i klasycyzująca dyscyplina. Od początku poezję tę cechowała skłonność do obiektywizacji wzruszenia lirycznego, łączenia go z refleksją i dyskursem, do przełamywania powagi i profetycznego patosu przez ironiczny dystans, do poszukiwania syntezy ludzkiego doświadczenia w wewnętrznym dialogu i sporze- zwłaszcza w realizacji tzw. liryki roli czy liryki maski. Łamiąca rygory gatunkowe, oszczędna w metaforyce i ukształtowaniu stylistycznym, liryka Miłosza operuje głównie sekwencjami obrazów poetyckich i naturalną frazą języka mówionego, odwołując się jednocześnie do rozmaitych złóż tradycji językowej i literatury polskiej i obcej.
RECEPCJA MIŁOSZA: Miłosz Barańczaka to arcymistrz walki z wierszem, poetyckiej konstrukcji i dekonstrukcji. Miłosz Marii Janion to poeta pozostający we władzy Dajmoniona, przyznający się do nierozumienia własnych słów. Miłosz Jana Kotta to poeta Erosa, będącego śmiertelnym darem kobiety, śmierci w rozkoszy. Miłosz Marka Zaleskiego, to wielki poeta metafizyczny o wyobraźni zbliżonej do Blake'a. Miłosz Jana Józefa Lipskiego zapisuje doświadczenie historyczne, a Błońskiego- eschatologiczne. Dla Krzysztofa Dybciaka jest ekstatycznym chwalcą ładu istnienia, dla Stefana Kisielewskiego - skrajnym pesymistą, wyznawcą światopoglądu grozy... Opinie te odsłaniają nie tylko wielowymiarowość dzieła Miłosza, lecz także - wielość dróg do jego zrozumienia, wielość postaci, w jakich jawi się poecie prawda o rzeczywistości - a krytykom prawda o nim. Przede wszystkim jednak: owe zdialogizowane, sprzeczne i dopełniające się myśli pokazują, jak głos poety i wyrażane przezeń odczuwania świata - przenikają w głąb głosów innych ludzi, jak stają się częścią ich pamięci i wyobraźni, jak wpisują się w ich własne widzenie rzeczywistości, jak stają się częścią czyjegoś istnienia. Ludwik Fryde porównywał skalę talentu Miłosza z Mickiewiczem już w drugiej połowie lat 30-stych, a Kazimierz Wyka pisał o poezji Miłosza , że nigdy nie przeminie, choć miną jej czasy.
Według: M. Stala, <<Trzy zimy>> jesienią 1987, Kraków 1999.
3