Józef Mackiewicz „DROGA DONIKĄD”
„DROGA JEST CZYMŚ DLA CZŁOWIEKA, BEZ CZEGO ŻYCIE JEGO BYŁOBY WEGETACJĄ TYLKO”. (cytat z powieści).
1. O powieści ustami innych W tej powieści autor wykazuje zdumiewający dar operowania realiami z codziennego życia małych ludzi. Żaden z prozaików rezydujących w Polsce nie potrafi tak jak on tworzyć postaci kilkoma pociągnięciami pióra, i to bez psychologizmów, prawie bez opisu, pokazując gest, westchnienie, splunięcie. W porównaniu z nim w Związku Literatów w Warszawie nie ma ani jednego realisty. To oni są wykorzenieni, nie on. Książka Mackiewicza jest czymś nieskończenie wyższym niż świadectwa historyczno-polityczne.(Czesław Miłosz, Kultura, Paryż, grudzień 1956)
20 kwietnia 1956. Kuncewiczowa mówiła mi dziś najlepsze rzeczy o powieści Józefa Mackiewicza Droga donikąd. ... wiem z góry, że jest tak jak mówiła Maria — że to jest książka pierwszej klasy — od dawna pierwsza taka na emigracji. (Jan Lechoń, Dziennik. Londyn 1973, tom III, str. 702)
Droga donikąd jest powieścią opisującą okupację sowiecką na Wileńszczyźnie w latach 1940-41. ... życie codzienne pozbawione zostało wolności i różnorodności, ludziom pozostaje coraz mniejszy margines swobodnych działań i nawet w ucieczce w największą prywatność dosięgać ich zaczynają kleszcze przymusu, strachu, nieufności. (M. Z. [Maria Zadencka], Kontakt, Paryż,1985 nr 5)
2. Nagroda literacka im. J. Mackiewicza Corocznie 11 listopada od 2002 r. przyznawana jest w Warszawie Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza. Laureatami nagrody zostali: 2002 - Władysław i Ewa Siemaszkowie za pracę Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945; 2003 - Marek Jan Chodakiewicz za pracę Ejszyszki. Kulisy zajść w Ejszyszkach, epilog stosunków polsko-żydowskich na Kresach, 1944-45; 2004 - Wojciech Albiński za zbiór opowiadań Kalahari; 2005 - Eustachy Rylski za powieść Człowiek z cienia.
4. Treść
Część pierwsza - Karol
Poznajemy Martę i Pawła - małżeństwo mieszkające w domu poza miastem. Średnio jest szczęśliwe wziąwszy pod uwagę, iż Paweł zdradza swoją żonę z Weroniką(żoną miejscowego handlarza Wincentego Rojkiewicza, niezwykle piękną, inną od miejscowych dziewcząt, które „mają nisko osadzone zadki i krótkie nogi”, handlarz przywiózł ją z drugiej strony puszczy). Marta wie o zdradzie. Jest późne lato 1940 r. Karol i Paweł jadą do Marty, która przygotowała właśnie kluski. (Karol jest przyjacielem i współpracownikiem Pawła, razem zarabiają wycinając las). Trwa okupacja sowiecka. Pociąg jest opóźniony o 3 godziny. Gdy docierają do Marty, jedzą kluski i idą spać. Dzień panowie zaczynają bardzo wcześnie, odbywając poranną kąpiel w wodzie ze studni. Rozprawiają o sowietach. Rzecz dzieje się w miejscowości Rudniki, panowie pracują w puszczy rudnickiej - lasy należące kiedyś do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ich pracę nadzoruje drwal Franciszek, który serwuje im porady na temat lżejszej pracy z piłą - wystarczy maczać ją w nafcie, a będzie się lepiej piłowało. Karol przebywa na tym terenie niezupełnie legalnie, dlatego gdy pracownicy dostają do wypełnienia ankiety mające na celu wytropienie nielegalnych pracowników przez sowietów, muszą zmienić pracę, zatrudniają się przy budowie wielkiego rowu odwadniającego łąki torfiane. Pewnego dnia Karol wyjeżdża do miasta i nie wraca. Paweł chodzi do pracy sam. Po kilku dniach otrzymuje od Karola kartkę z informacją, że ten zaczyna pracę w szkolnictwie ludowym. Załatwiła mu to niejaka Maria Zwolińska, którą zresztą Paweł zna, bo pochodzi z jego stron. Paweł wybiera się w odwiedziny do Karola. Udaje się do szkoły, w której ma pracować Karol, ale zastaje tam tylko Marię, która informuje go, że Karol coś załatwia i wróci za 2 godziny. Paweł idzie na miasto, gdzie spotyka Leona, który zabiera go na tajne zebranie do pralni. Tam Paweł styka się z Tadeuszem Zakrzewskim, który wydaje mu się sztuczny i egzaltowany. Potem Paweł załatwia cukier, bo żona go o to prosiła (nie jest to łatwe zadanie w tych czasach, więc mu schodzi), gdy dociera do szkoły okazuje się, że Karol był i wyszedł, a właściwie wyjechał, bo dostał przydział w uniwersytecie robotniczym. Paweł wraca do domu wściekły i daje to odczuć Marcie. Sąsiadem Marty i Pawła był Antoni Rymaszewski, za młodu zgarnięty przez Rosjan na prace przymusowe, uciekł za trzecim podejściem i był jedynym, którym ucieczkę przetrwał, dotarł jakoś do Polski, ożenił się z Olą, został stolarzem, miał ziemię i 2 krowy. Gdy bolszewicy zajęli ziemie, wszyscy radzili mu, aby uciekał, ten jednak powiedział, że nie ma dokąd. Pewnego dnia do jego domu zawitał Andrzej Bożek, który był sekretarzem sielsowietu(rady wiejskiej), przewodniczącym sielsowietu był miejscowy szewc - Bolesław Drużko. Kazano Antoniemu stawić się przed lejtnantem(lejtnant stopień oficerski w armiach wielu krajów; porucznik) NKGB - Czemodanowem. Antoni był pewny, że czeka go kara i zesłanie, jednak Czemodanowi chodziło tylko o to, aby pozyskać donosiciela. Antoni niepewnie, ale zgodził się, chciał wrócić do żony i córki. Podczas gdy prowadził rozmowę z Czemodanowem, jego żona Ola i jej siostra Mania, siedziały w chacie i płakały po nim. Mąż Mani zajmował się nielegalnym handlem bydłem. Gdy Antoni wrócił do domu, żona nie mogła w to uwierzyć. Zaprosił wieczorem Bożka i urządził popijawę. Antoni był tak pijany, że zaczął zdradzać tajemnicę wsi, które zna, między innymi, że mąż Mani zajmuje się nielegalnym handlem i że Paweł ma romans z Weroniką. Bożek był jednak bardzo pijany. Przenosimy się znów do Pawła i Marty. Marta nie była zazdrosną żoną i spokojnie patrzyła na romans męża, uważała, że w takich złych czasach nie ma co przejmować się takimi głupstwami jak niewierność męża. Doprowadzała tym Weronikę do szału i zazdrości, wychodziła na tę dumną i opanowaną. Z czasem Paweł zaczął przyznawać żonie rację i rzadziej widywał się z Weroniką, podczas gdy ta przychodziła do domu Pawła pod byle pretekstem, na co zaczął zwracać uwagę jej mąż - wspomniany już handlarz Wincenty Rojkiewicz. On jednak nie podejrzewa, że żona go zdradza, nie chce by Weronika chodziła do Pawła, bo wie, że jego dom jest obserwowany, a niedawno aresztowany został Jan - mąż Mani za nielegalny handel i Wincenty boi się, że żona sprowadzi na nich jakieś nieszczęście. Paweł popada w marazm, wspomina Karola, który się ustawił i pakuje się, bierze zabytkową szablę z XVIII wieku i chce ją sprzedać, aby mieć trochę pieniędzy na początek. W mieście okazuje się, że muzeum nie skupuje szabli. Odnajduje Konrada, znajomego, który był adwokatem. Konrad twierdzi, że nie ma powiązań z rządem, ale okazuje się, że coś kręci. Rozmawiają o kondycji współczesnej Rosji. Paweł uważa, że wszystko się zmieniło na niekorzyść, Konrad widzi w nowej władzy szansę na rozwój nowego państwa. Gdy Paweł wychodzi od Konrada, chce znaleźć miejsce na przechowanie szabli. Okazuje się to bardzo trudne, noszenie i posiadanie broni siecznej lub palnej jest teraz zabronione. Pomocną osobą okazuje się Leon. Nie dość, że bierze szablę, to panowie wybierają się razem do kawiarni. Tam Pawła zaczepia pewien reżyser, który proponuje mu prace: przerabianie klasycznych tekstów na jednoaktówki o zabarwieniu lewicowym, „czerwonym”. Paweł jednak ignoruje tę propozycję. Tej nocy Konrad zostaje aresztowany przez Zajcewa. (człowiek NKWD). Przesłuchanie jest drastyczne. Konrad zgrywa się na chojraka, jest pewny siebie, ustala plan działania i tego co powie: ma zamiar szczycić się tym, że wie, kto współpracuje z zagranicą i to uczynić swoją kartą przetargową. Jest pewny siebie do momentu, gdy Zajcew nie daje mu w twarz z całej siły i nie żąda nazwisk. Zakrwawiony Konrad przestaje wymachiwać szabelką... Paweł spędza noc u Leona, a nazajutrz kontaktuje się ze spotkanym wcześniej reżyserem. Jednak przyjmuje jego propozycję. W drzwiach kawiarni, w której siedzi z reżyserem mija Karola. Reżyser zauważa jego minę i pyta czy panowie się znają. Paweł jest zmieszany. Reżyser oznajmia, że mówi się o Karolu, iż ten współpracuje z NKWD. Paweł wraca do domu pociągiem, który na skutek awarii zatrzymuje się i wiadomo, że do rana nie pojedzie dalej. Do domu ma Paweł 8 km, więc postanawia iść. Towarzyszy mu archimandryta (Obecnie tytułu tego używa się w cerkwi prawosławnej i w kościołach unickich obrządku greckiego: jest to przełożony kilku klasztorów, co w kościele Zachodu odpowiada mniej więcej opatowi.) Serafim. Rozmawiają o sytuacji w kraju. Wg Serafima naród rosyjski ≠ naród sowiecki, naród rosyjski miał bowiem duszę, podczas gdy naród sowiecki ma duszę, ale psiej uległości wobec dyktatury Stalina. Żegnają się, duchowny uciekać będzie dalej, Paweł jest blisko domu. Na odchodnym Serafim pyta Pawła czy zna Tadeusza Zakrzewskiego. Paweł mówi, iż owszem, ale tylko raz go widział i nie zrobił ten człowiek na nim dobrego wrażenia. Serafim odpowiada, iż też zna go słabo i odchodzi. Marta nie dopytuje się dlaczego Paweł wrócił tak późno. Następnego dnia Paweł zamyka się w pokoju, aby pisać zlecone mu jednoaktówki. Gdy nakrywa go Marta, Paweł nie wytrzymuje i opowiada jej o wszystkich przygodach z miasta. Marta prosi go, aby wycofał się z tego propagandowego pisania. Paweł z ulgą przyznaje jej rację. Marta myśli, że dokonała czegoś wielkiego odwodząc męża od tej pisaniny, ale Paweł jest przekonany, że i tak nic by z tego nie wyszło, bo nie miałby w sobie dość siły, aby tworzyć coś takiego, mówi: „ Czy w rzeczywistości ja bym potrafił spreparować coś odpowiedniego na tę ich scenę? Do tego trzeba być albo wyzutym z wszelkiego smaku, albo - przeciwnie - posiadać wielki talent.” Gdy Paweł idzie po wodę, przy płocie czeka na niego Weronika, która pyta go gdzie był i kiedy się spotkają, ostrzega go również przed tym, iż w ich okolicy jest ktoś kto donosi i że robi się niebezpiecznie. Paweł zbywa ją, mówiąc, że teraz nie będą się widywać, bo on musi jeździć do miasta zdobywać pieniądze na życie.
Część druga - Tadeusz
Kolejna część rozpoczyna się opisem kolejki przed sklepem Katarzyny Raczenki. Kobiety czekają na kalosze. Na skutek długiego oczekiwania rozpoczyna się kłótnia i narzekanie na to, że w sklepach niczego nie ma. Przerywa ją nadjechanie grupy żołnierzy, którzy pytają Katarzynę o drogę. Ta jednak nie jest pewna instrukcji i w słowo wchodzi jej Weronika, która precyzyjnie informuje pytających, w zamian wysłuchując szeregu komplementów na temat jej urody. Sytuację z boku obserwuje Paweł, który z uwagi na dobrą pogodę, postanawia iść do miasta pieszo. Na polnej drodze zupełnie niespodziewanie spotyka Tadeusza Zakrzewskiego. Wyjawia mu, iż właśnie do niego wybierał się do miasta i zaprasza do siebie, aby odpoczął przed dalszą podróżą, Tadeusz jedzie do Ejszyszek na targ sprzedać kilka rzeczy (na skutek okupacji sowieckiej, ceny towarów są różne w różnych rejonach, w republice litewskiej, gdzie proces sowietyzacji się dopiero rozpoczynał można było jeszcze dostać na czarnym rynku buty, ubrania, skórę, a i ceny żywności były niższe, w republice białoruskiej, na której proces sowietyzacji dobiegał końca, nie szło dostać niczego, a ceny żywności były bardzo wysokie, na tej różnicy zarabiał Tadeusz). Marta jest ucieszona z wizyty, krząta się i zastawia stół. Panowie prowadzą dyskusje na temat mechanizmu dyktatury Stalina. Jej trzonem jest perfekcyjna propaganda, wmawianie ludziom rzeczy nieprawdopodobnych jako całkiem normalne. Każda bzdura wykonywana przez miliony przestaje być bzdurą. Ludzi się nie przekonuje do racji Stalina, im się je narzuca. Tadeusz uważa, iż jedynym sposobem walki z reżimem jest zabijanie bolszewików. Paweł jest ostrożny, nie wydaje mu się to realne. Paweł zmienia temat i pyta Tadeusza czym wg niego mógłby się zajmować w takich trudnych czasach, aby nie służyć Stalinowi. Tadeusz zaleca mu zostanie woźnicą, jest to jedna z niewielu niezależnych prac jakie pozostały, a w miarę dobrze płatna. Problem w tym, że Paweł nie posiada konia ani wozu, a są to rzeczy drogie. Tadeusz oferuje swoją pomoc, pożyczy pieniądze, pod warunkiem, że Paweł pojedzie z nim rano do Ejszyszek, może nawet tam kupią wóz. Marta zdystansowana do tego pomysłu, żegna męża. Podczas podróży Tadeusz opowiada Pawłowi o sobie. Jego ojciec był oficerem armii rosyjskiej, brał udział w rewolucji roku 1917, potem matka Tadeusza wykorzystywała to, aby im się lepiej żyło, a prawda jest taka, że ojciec Tadeusza zmarł śmiercią zupełnie naturalną. Tadeusz był agentem ubezpieczeniowym, teraz handluje. Docierają do Ejszyszek i trafiają do restauracji Kowarskiego. Kowarski miał dwie córki: starszą i ładną Sonię oraz młodszą i brzydką Gałkę. Kowarski ma również sklep, ale kiedyś jego interes był dużo większy i lepiej prosperował, wszystko zniszczył nowy ustrój. Gdy milicja robi najazd na restaurację, w której ukrywają się nasi bohaterowie, Sonia osłania Pawła przed niebezpieczeństwem chowając go na podwórku, gdy rozmawiają krótko Paweł dowiaduje się, iż Tadeusz ma pseudonim Pilecki i że go tu dobrze znają. Gdy Tadeusz wraca wieczorem daje Pawłowi pieniądze i oznajmia, że wyjeżdża. Jeśli nie wróci za 3 miesiące, to znaczy, że dobrze nie jest i Pawel ma oddać pieniądze pannie Hali, która działa w pralni, w której się poznali. Tadeusz wrócił do siebie i pracował przy wożeniu osiki. Płacili mało, ledwie sobie z Martą radzili. Paweł robił się nerwowy. Marta wstawała codziennie o 5, żeby nakarmić konia, który musiał jeść co najmniej godzinę przed pracą. Paweł wstawał o 6. Pewnego ranka, gdy Paweł wybierał się do pracy przed ich dom podjechał Tadeusz. Martę przeszył dreszcz, Paweł ucieszył się. Tadeusz ma dla Pawła propozycję współpracy. Marta podchodzi do tego z dystansem, wydaje jej się to niebezpieczne, ale Paweł napala się na to bardzo - będą wspólne wozić, a raczej szmuglować towar. Wyruszają na pierwszą akcję. Dojeżdżają do wsi Stasiły. Tam szukają przewodnika, który nocą bezpiecznie ich przeprowadzi. Gospodarz typuje swojego młodego syna - Kościa. Ten prowadzi ich po strasznych manowcach, ale robi to bardzo pewnie. Gdy dojeżdżają do mostu, natrafiają na patrol żołnierzy. Zaczynają uciekać. Padają strzały. Kościa jest ranny, nie wiedzą co z nim. Paweł jest przerażony, Tadeusz mówi mu, że to normalne i że nigdy się nie dowiedzą, co mu było. Paweł boi się, że im to nie ujdzie na sucho. Tadeusz twierdzi, że nikt pary z ust nie puści, bo każdy się boi. Ludzie władzy, żołnierze tego, że byli nieskuteczni i wynikających z tego represji. Jednak gdy mijają las i trafiają do celu, do miłego gospodarza, który ofiaruje się zadbać o zmęczonego konia, okazuje się, że o incydencie ze strażą żołnierzy było i tu słychać. W chacie wszyscy rozmawiają i opowiadają jak nowa władza zmieniła ich życie, później Paweł i Tadeusz odbierają swoją zapłatę za towar od gospodarza, który jest pośrednikiem. Wyjeżdżają jeszcze tej samej nocy. Resztę towaru dają gajowemu lasów państwowych. Sytuacja w kraju pogarsza się. Drożeje chleb, mąki nie ma, po cukier stoi się w wielkich kolejkach. Nocują u gajowego, ale z samego rana zostają wypchnięci w dalszą podróż. Rozjeżdżają się, gajowy do Lida, oni do domu. Tadeusz chciał dotrzeć do Jana Chonta- rolnika, z którym współpracował. Jednak gdy zmienił się ustrój, a syn Jana musiał udać się na przymusowe roboty, z których uciekł i teraz ukrywał się w stodole obok domu, zmienił się również Jan Chont. Już nie był życzliwy. Dwaj panowie zostali odesłani z jego domu, ich obecność byłaby zbyt niebezpieczna. Paweł i Tadeusz wrócili do domu. Paweł był niemiły dla Marty, początkowo chciał jej opowiedzieć o wszystkim co przeżył, szczególnie o młodym Koście, ale emocje przełożył na gniew. Tak było łatwiej. Gdy Paweł się obudził o wizytę z nim znów prosił Dawidowski. Był to staruszek, którego NKWD wyrzuciło z jego domu do małego pokoiku. Nie miał jak przewieźć swoich rzeczy. Słysząc, że Paweł ma wóz postanowił prosić go o pomoc. Paweł nie był chętny, koń był zmęczony, on także a pieniądze zaoferowane przez starca były żadne. Zgodził się wreszcie za namową Marty. W trakcie przewożenia rzeczy Paweł spotyka Weronikę, która wypytuje go co się z nim dzieje. Paweł rzeczywiście bardzo rzadko widuje się teraz z Weroniką. Mówi jej, że pracuje w mieście, że musi zarabiać, że sytuacja go zmusza. Ta jest jednak wściekła, że ją zaniedbuje, że śpi koło żony. Pyta dlaczego nie zostawi jej dla niej. Paweł mówi, że przecież ona także ma męża. Weronika twierdzi, że mogłaby go zostawić dla Pawła. Paweł jest zdezorientowany i w efekcie odprawia Weronikę z niczym. Weronika na odchodnym wychodzi na histeryczkę, Paweł jest wkurzony. Chciałby ją rzucić, ale wystarczy, że pomyśli, że każdy mężczyzna w okolicy chciałby ją mieć i wtedy czuje się wyjątkowy, to sprawia, że nie chce zerwać romansu. Gdy wracał do domu myślał o Marcie i o tym jaka to bezproblemowa kobieta. Gdy tylko przekroczył próg, podszedł do niej i przytulił ją w trakcie gdy ta ręce miała z mąki, bo urabiała właśnie ciasto. Marta nie odwzajemniła jego czułości. Uniosła się gniewem, Paweł poczuł się głupio. Gdy rozmawiają wieczorem Marta mówi, że o Pawła pytał Franciszek spod lasu. Akcja przenosi się na moment w stronę Karola, który umawia się z Łaszowskim - dziennikarzem. Łaszowski jest wykształconym synem robotnika. Gdy Karol idzie na owo spotkanie mija się z Pawłem. Spotkanie jest chłodne. Paweł wciąż jest rozżalony, Karol próbuje to załagodzić. Bierze go na kawę. Odbywają rozmowę, w której Karol przyznaje się do zmiany poglądów i czerpania korzyści z systemu, który nastał. Paweł jest zawiedziony i oburzony, wykrzykuje Karolowi w twarz :”Kanalia!” Karol blednie i wychodzi. Chwilę później wchodzi Łaszowski i dowiaduje się od Pawła, że minął się z Karolem. Nawiązują krótką rozmowę i Paweł dostaje pracę przewoźnika w przedsiębiorstwie ogrodniczym ojca Łaszowskiego. Przeprowadza się do miasta. Mieszka u znajomych, w jednym mieszkaniu z masą innych ludzi, którzy są w podobnej sytuacji jak on. Jest ciasno i warunki mieszkaniowe nie są najlepsze. Pewnego ranka wyrywa go stamtąd Leon, świeżo wypuszczony z aresztu. Docierają do pamiętnej pralni, w której Tadeusz urządził zebranie. Na zebraniu poza Tadeuszem, Pawłem i Leonem obecni są jeszcze dwaj mężczyźni. Zebranie ma na celu zawiązanie koalicji, która zniszczy sowiecki system. Tadeusz wierzy w to, iż jest w stanie go zburzyć i poszukuje oddanych sprawie ludzi. Gdy zebranie kończy się okazuje się, że dodatkowo Tadeusz umawiał się z jednym z mężczyzn na zabicie Karola. Ma się to wydarzyć tego wieczoru o szóstej. Gdy Paweł wraca z zebrania, w mieszkaniu zastaje Martę, która przyjechała do miasta specjalnie, żeby przekazać mu list od kogoś z Rygi. List pocztą szedłby dużo dłużej. List był od pana Boguckiego, u którego był niedawno znajomy i to on polecił mu Pawła do tej roboty. Chodzi o to, żeby na terenach ziem, które teraz składają się na kołchoz, wykopać skarb, który należał do rodziny Boguckiego. Paweł waha się, ale przyjmuje zlecenie, licząc na to, iż pomoże mu Tadeusz. Marta orientuje się, że jest późno i spieszy na dworzec, po drodze spotyka Karola. Jest kilka minut przed szóstą. Karol spieszy na spotkanie i ma mało czasu, ale nie może się powstrzymać, aby z nią nie porozmawiać. Chce poprawić sobie samopoczucie po porannym spotkaniu z Pawłem. Marta niechętnie, ale przystaje na rozmowę, wkrótce jednak mówi Karolowi, że spóźni się na pociąg i nie może dłużej stać. Karol postanawia ją odprowadzić zmieniając tym samym swoją zwykłą trasę, którą podąża na codziennie spotkania o szóstej. Unika więc przygotowanego na niego zamachu. Tadeusz jest wściekły, że misja zlikwidowania Karola się nie powiodła, przystaje na propozycję Pawła aby pomóc mu w odzyskaniu skarbu Boguckiego. Mają plan, będą współpracować z poleconym im przez Boguckiego miejscowym robotnikiem, ale powiedzą mu, że szukają skrzyni z bronią a nie kosztownościami rodowymi. Tym sposobem nie zostaną obrabowani i zarobią na swoją dolę od Boguckiego, a jest o co walczyć - dzielą się pół na pół. Tadeusz i Paweł wyruszają. Tadeusz na czas tej akcji zmienia pseudonim. Już nie będzie Pilecki, teraz jest Tomaszem Skarbkiem. Podczas drogi zatrzymują się na nocleg i rozprawiają z gospodarzem jak system zmienia ludzi. Gospodarz opowiada im historią Jana Chonta(tak, tak, tego samego, który już się tu pojawiał) i mówi, że temu to dopiero odbiło, nie wytrzymał presji, doniósł na własnego syna, a potem spalił swoją gospodarkę i samego siebie. Wreszcie docierają na miejsce. Tadeusz daje Pawłowi połowę pieniędzy, które posiada. Nie chce dzierżyć ich wszystkich. Zostają miło przyjęci, nocują u ogrodnika, który na kolację serwuje mięso - rarytas, którego dawno nie mieli w ustach. Wydaje się, że wszystko idzie dobrze. Paweł w ciągu dnia flirtuje sobie z Jadzią, która cieszy się niezbyt pochlebną opinią okolicznej prostytutki, Tadeusz obmyśla z ogrodnikiem plan. Wydaje się, iż ogrodnik kupił historyjkę o tym, że w skrzyni schowana jest broń i przystał na układ. Zbliża się dzień akcji. Tadeusz i ogrodnik ustalają, że powiedzą iż wykopują żerdź dla anteny. W noc przed wielkim dniem, Paweł śpi z Jadzią, gdy o poranku wraca do Tadeusza wszystko jest normalnie. Szybko okazuje się, że grozi im niebezpieczeństwo. Przybiega Jadzia i mówi, że ogrodnik doniósł na nich milicji. Mówiło się rok temu, że ogrodnik wykopał skrzynię ze złotem, ale mu jej nie zabrali. Od tamtej pory trzyma z władzami i donosi. Na sprawną ucieczkę jest za późno. Tadeusz zostaje aresztowany, Paweł ucieka za poradą Jadzi pod las, która obiecuje mu wieczorem dostarczyć konia i wóz. Paweł nie ma wyboru, musi jej uwierzyć. W nocy Jadzia nie przychodzi. Nie wiadomo czy go oszukała czy została aresztowana. W każdym razie na pewno na niego nie doniosła, skoro jeszcze żyje. Paweł nie pamiętał jak znalazł się w domu. Spał kilka dni, był przemarznięty i Marta myślała, że dostał zapalenia płuc. Znów nachodzi ich Franciszek spod lasu. Paweł decyduje się go przyjąć. Okazuje się, że Franciszek niczego nie chce, rozgląda się tylko i usprawiedliwia przed Pawłem dlaczego współpracuje z NKWD. Ponieważ sanie przepadły w feralnej akcji z ogrodnikiem, Paweł i Marta są w trudnej sytuacji. Wypuszczony z więzienia Jan, mąż Marii(o ich losie jest w streszczeniu części pierwszej), dopomina się zapłaty za sanie i za ich przyszłe użytkowanie. Marta dobija z nim targu, narusza tym samym pieniądze, które Paweł dostał od Tadeusza. Resztę pieniędzy postanawiają zwrócić do pralni, do pani Heli, o której już raz wspominał im Tadeusz. Paweł jedzie więc do miasta. Ma miejscu okazuje się, że pralnia już nie istnieje, Boguckiego nie ma. Takoż nie ma Leona. W ogóle jakoś pusto, jedynie w zakładzie fryzjerskim ktoś się strzyże. Paweł wchodzi do zakładu. Jak to w tej powieści bywa nawiązuje się rozmowa na temat stanu państwa. Fryzjer nie jest zadowolony ani z narzucanej idei jedności ani z zarobków, które drastycznie spadły. Paweł przyłącza się do narzekania. Wreszcie fryzjer pyta Pawła co ten chce teraz robić. Paweł mówi, że chce kupić wóz i konia - już nie myśli o zwracaniu pieniędzy Tadeuszowi. Przez chwilę waha się, co na to powie Marta, ale szybko stwierdza, że na pewno zaakceptuje jego decyzję. Fryzjer ma akurat znajomego, który chce sprzedać konia. Wysyła do niego Pawła. Owy znajomy jest hodowcą ptaków, trochę się w to za bardzo wciągnął i wydaje się być dziwakiem. Rozmawia z Pawłem (oczywiście o tym jak to teraz jest źle). Stary człowiek mówi, że zaczął hodować ptaki, bo to stanowi dla niego odskocznię. Chwilę później przychodzi do niego znajomy - oficer bolszewicki. Paweł czuje się zdezorientowany. Okazuje się, że tamten jest oficerem, bo po prostu się przyzwyczaił. Nie cierpi bolszewików. Paweł sprzecza się z oficerem, uważa bolszewików za łgarzy i twierdzi, że do tego nie przyzwyczai się nigdy. Gdy sytuacja staje się napięta stary ptasznik, sprzedawca konia, mówi, że w puszczy Rudnickiej(czyli tam gdzie mieszka Paweł) działa jakiś prorok, który zapowiada na wiosnę wojnę z bolszewikami. Oficer zmienia wówczas temat i wygłasza pean na temat jego postrzegania wolności: prawdziwa wolność tkwi nie w słowach a w milczeniu. Człowiek wówczas jest wolny, gdy nie musi posługiwać się zakłamanymi słowami. Panowie przy wszystkich tych rozmowach piją wódkę. Paweł miał dotąd mocną głowę, ale zdaje się, że przeżyty niedawno wycieńczający epizod z ogrodnikiem, sprawił, że nagle przestaje trzymać się na nogach. Kończy pod stołem. Nastaje wiosna i Paweł podejmuję pracę. Wozi drewno z państwowych lasów do budowy rampy kolejowej. Zarobki cienkie, ale coś robić trzeba. Pewnego razu, gdy wraca z pracy spotyka Rymaszewskiego - miejscowego konfidenta. Wykorzystuje to, aby zapytać o Weronikę. Ten mówi mu, że Weronika wyjechała do Popiszek - tam ma rodzinę, ale pojechała nie tyle do niej, co do miejscowego proroka, chłopaka, który na wszystko ma radę, no i planuje wojnę z sowietami.(Paweł słyszy o tym tajemniczym człowieku po raz drugi już) Paweł potrzebuje kupić owies. Rymaszewski doradza mu, aby pojechał do Rukowskiego. Gdy Paweł dociera na miejsce jest świadkiem kłótni Rukowskiego ze znajomym. Okazuje się, że sowieci zażądali daniny z owsa. Wielkiej daniny z owsa, tamten nie chce się dołożyć. W związku z akcją organizowania daniny, Rukowski nie ma niczego na sprzedaż, pociesza jednak Pawła, że niedługo zacznie się wojna z sowietami i będzie lepiej. Zaczyna się wiosna 1941 roku. W całym kraju zostanie wprowadzony czas moskiewski. Przez Sierowa - zastępcę ludowego komisarza bezpieczeństwa państwowego związku socjalistycznych republik radzieckich - podjęta zostaje decyzja o wysiedleniu rodzin, które są antysowieckie. Mają być wywiezione a ojcowie oddzieleni i odesłani do łagrów. Paweł zostaje wezwany do gminy. Stamtąd zabrany na przesłuchanie do NKWD. Przesłuchują go na zmianę: Zajcew i Kopyłow. W pokoju obok trwa przesłuchanie ojca Kości w sprawie tego, kto rzucił granat, który zabił radzieckich żołnierzy. Paweł poznaje go po głosie. Paweł jest posądzany o prowadzenie działalności spiskowej, o potajemne szerzenie propagandy przeciwko związkowi radzieckiemu(był dziennikarzem i literatem kiedyś, dlatego jest potencjalnym szkodnikiem) Jednym słowem - posądzają go o wszystko tylko nie to, co zrobił. Paweł jest cyniczny i opanowany. Twierdzi, że podoba mu się to jak żyje, jest zwykłym furmanem i lubi pracę fizyczną. Jest w zeznaniach wytrwały, nie podaje nazwisk, w końcu każą mu podpisać oświadczenie, że nie powie nikomu jak był przesłuchiwany i zostaje odesłany do domu. Paweł wraca do pracy. Gdy kończy mu się do zwożenia drewno w jednym regionie, idzie do innego. Zapomina jednak wziąć ze sobą na to odpowiednie papiery. Przyłapuje go gajowy i każe przerwać pracę. Paweł wścieka się, straci zarobek jeśli go posłucha. Wygraża mu siekierą i wtedy zaczyna się zastanawiać skąd go zna. Przypomina sobie, że właśnie ten gajowy podglądnął go kiedyś gdy kochał się z Weroniką. Rozchodzą się, ale gajowy uniesiony dumą idzie donieść na Pawła. Przełożony Pawła potępia jego czyn, ale też nie robi z tego wielkiej sprawy. Zatrudnia Pawła przy innej robocie - dostawie pokładów kolejowych na lotnisko wojskowe - praca dużo lepiej płatna. Gdy gajowy dowiaduje się o tym jest wściekły i postanawia iść do męża Weroniki. Paweł podpada władzy - nie wywiesza czerwonej flagi na 1 maja.
Część trzecia - Weronika
Gajowy zastaje w końcu męża Weroniki w domu, przynosi alkohol i rozpoczyna rozmowę, zgrabnie zmienia temat na Pawła i mówi mu co wie. Rojkiewicz (mąż Weroniki) jest zdezorientowany i wściekły. Nie wie czy od razu zemścić się na Pawle, czy na Weronice czy może na gajowym. Miota się wewnętrznie. Przychodzi Bożek, od niego chcą się dowiedzieć za co Paweł był aresztowany i przesłuchiwany, ale ten nie wie. Panowie dochodzą w trójkę do wniosku, że skoro wypuszczono Pawła i nic mu nie zrobiono, to musi mieć jakieś poważne plecy. Andrzej Bożek(sekretarz selsowietu we wsi) mieszka ze swoim ojcem i chodzi coraz smutniejszy, nie dlatego, że mu nie dawno zmarła matka, ale dlatego, że mu praca słabo idzie. Jego ojciec jest innym niż syn człowiekiem. Pomaga Sowińskiej - wdowie z dziećmi, wreszcie nawet zatrudnia ją do pomocy przy obrządku. Andrzej nie jest jednak skończonym urzędasem - gdy pewnego dnia do ich drzwi puka zbieg, ojciec Andrzeja mu pomaga. Gdy Andrzej nakrywa ojca na pomocy, nie zdradza jego ani więźnia. Tymczasem Karol jeździ po kraju i wygłasza mowy na cześć Stalina i ustroju po wsiach - szerzy propagandę. Przenosimy się do wsi Popiszki, gdzie mieszka Oluk. Oluk to ten wielki prorok, mieszkający jedynie z matką, która przesadnie o niego dba, nieregularnie zajmujący się gospodarką, doznaje objawień i widzeń, które mają wielką moc. Jeśli powie, że ktoś wyzdrowieje, to ten ktoś wyzdrowieje. Matka bardzo przy nim skacze i prosi o pomoc księdza, ale ten jest bezradny i właściwie to trzyma się na dystans. Wkrótce Oluk zaczął leczyć i uzdrawiać, przyjmował nawet Żydów. Wykańczało go to. NKGB nie widziało w Oluku zagrożenia, kazali co prawda zbadać sprawę i złożyć szczegółowy raport, ale nic poza tym. Weronika, która przybyła do rodziców nie powiedziała dlaczego składa wizytę i to na dodatek długą. Matka próbowała ją raz podpytać, ale Weronika wykręciła się od rozmowy. Jedyną osobą, której się zwierzała była jej przyjaciółka z młodości, jeszcze niezamężna Ania. Również Ania opowiadała jej o Oluku. Weronikę oczywiście podrywają jacyś tam miejscowi, ale ona nie jest chętna do figli. Cieszy to jej matkę, bo nie chciałaby, aby Weronika zrobiła coś głupiego i utraciła męża. Wreszcie Weronika zrezygnowana (nie przyjechał po nią ani mąż ani Paweł) wraca do męża, która przyjmuje ją życzliwie. Marta zauważa któregoś dnia Weronikę na drodze i mówi Pawłowi o tym, że dziewczyna wróciła. Paweł udaje obojętnego a jednocześnie robi wszystko aby przypadkiem się z nią gdzieś spotkać. Jednak to nie następuje - do Pawła dociera, że Weronika ostatecznie zerwała ich znajomość. 14 czerwca 1941 zaczyna się masowa eksterminacja ludności wiejskiej do więzień i obozów. Także we wsi Pawła. Wywożą na razie wybiórczo, nigdy nie wiadomo kiedy przyjdą po kogo. Paweł wciąż więc pracuje w mieście. Widzi w nim również masowe wywożenie, również wybiórcze. Gdy wraca do domu zastaje Martę w panice, wszędzie porozrzucane rzeczy, ona sama rozczochrana, brzydka, zdenerwowana. Kłócą się. Marta wyrzuca Pawłowi, że nic nie robi, aby ich ratować, że nie uciekli wcześniej, że ma kochankę, że mógł podpisać papiery o współprace, gdy był aresztowany i przetrzymywany - gdy wypowiada te ostatnie słowa coś w nich pęka. Patrzą na siebie i postanawiają uciekać, gdy są już prawie gotowi i spakowani do ich domu wpada Weronika i krzyczy, że już po nich idą - podsłuchała to na drodze i pobiegła na skróty. W tym samym czasie Andrzej Bożek idzie do domu po pistolet - obawia się, że Paweł może stawiać opór i broń będzie konieczna. Okazuje się, że jego ojciec schował przed nim pistolet, ale się do tego nie przyznaje. Gdy Andrzej wychodzi, stary ojciec popełnia samobójstwo (to później powoduje depresję u Andrzeja...) Paweł bierze Martę i Weroniką na wóz, uciekają w trójkę, nikt nie mówi ani słowa. W lesie spotykają leśniczego, który też ucieka, wypłaca Pawłowi jego zaległą pensję i daje mu dużo więcej pieniędzy niż się należy. Paweł mówi Weronice, że nigdy nie zostawi żony, ona odpowiada mu, że wcale o to go nie prosi i zarządza, iż kierują się w stronę puszczy i ona ich poprowadzi. Do domu Rojkiewicza (męża Weroniki) przychodzą władze i wypytują o żonę, on podejrzewa co mogło się stać, ale im mówi tylko to, co powiedziała mu wychodząc sama Weronika, że poszła do sąsiadki po nici. Jan, mąż Oli (ten, który po wyjściu z więzienia domagał się od Pawła sań, które on stracił w akcji z przebiegłym ogrodnikiem) ucieka sam. Wychodzi z domu w jednej koszuli i idzie przed siebie. Zostawia żonę i córkę, wcale mu ich w tym momencie nie szkoda. Dowódca akcji wywózki - Raczenko - wraca do domu, gdzie czeka na niego żona. Rozmawiają o wywózce ludzi, jak o zwykłym zadaniu do wykonania, beznamiętnie, bez odrobiny współczucia w głosie. Ucieczka idzie dobrze. Bardzo dobrze, wręcz za dobrze. Po drodze spotykają wędrowca, towarzyszy im. Gdy zatrzymują się na chwilę w nocy, kobiety śpią na wozie - strasznie gryzione przez komary, a mężczyźni(Paweł i spotkany wędrowiec)rozmawiają, oczywiście o tym, że ludzie teraz źli i jak mogą służyć systemowi - czyli w skrócie człowiek człowiekowi wilkiem... Wreszcie docierają do Popiszek, rodzinnej wsi Weroniki. Tam znajdują się tłumy, po pierwsze dlatego, że inni ludzie też uciekają, po drugie dlatego, że na 18 czerwca zapowiedziany jest cud, który ma się dokonać przez Oluka. Marta jest bardzo chora, nocowanie w lesie sprawiło, że jest słaba i gorączkuje. Matka Weroniki wraz z Weroniką leczą ją ziołami. Weronika zachowuje się oschle wobec Pawła, nie wzbudza niczyich podejrzeń, szczególnie rodziców - nikt nie może wiedzieć przecież, że to jej dawny kochanek. Paweł udaje się wieczorem do wsi i spotyka znajomego z dawnej pralni Tadeusza, pyta go czy nie wie co się stało z pralnią i Tadeuszem, ale tamten tylko się denerwuje i nic mu nie odpowiada, potem zostaje aresztowany, Paweł nie dowie się co się stało z Tadeuszem. Ludzie skupują po całej wsi puste butelki, które ma napełniać świętą wodą z rzeki Oluk. W dniu cudu, tłum sięga zenitu. Stacjonujące kilka kilometrów od wsi władze sowieckie przymykają na to oko. Cud nie wydarza się. Władze wyganiają ze wsi wszystkich, którzy nie są mieszkańcami. Przychodzą też do domu Weroniki. Paweł i Marta zostają ukryci w lesie u kobiety - wdowy z małymi dziećmi w ledwie dokończonej chatce. Marta jest nadal chora. Paweł obawia się, że w takich warunkach nie przejdzie jej a się pogorszy. Rano ma przyjść do nich Weronika. Nie przychodzi. Przychodzi Ania - przyjaciółka Weroniki, mówi im, że całą rodzinę Weroniki wywieźli za to, że ich ukrywali. I że zaczną ich szukać. Wdowa wygania ich, boi się o swoje dzieci, a wie, że prędzej czy później po nich przyjdą. Marta i Paweł rozumieją swoją sytuację. Pytają o drogę do Rudnik. W lesie Paweł gubi drogę i ląduje w bagnie, tak, że nie może zawrócić wozu ani pojechać dalej. Siada zrezygnowany. Marta pyta go, co się stało, Paweł mówi, że konie odpoczywają i żeby spała dalej. Powieść kończy wymiana zdań: Marta: „Zimno mi, a dokąd ta droga?” Paweł: „Donikąd”.
NKWD - Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych ZSRR (ros. Narodnyj Komissariat Wnutriennich Dieł) - centralny organ państwowy prowadzący działalność w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego, wywiadu i kontrwywiadu i nadzorujący lokalne instytucje rządowe, istniejący w Związku Radzieckim w latach 1934-1946, następnie przemianowany na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ZSRR. NKWD było głównym narzedziem w rękach władz radzieckich którym posłużono się do ogromnych represji wobec własnych obywateli w i poza granicami byłego ZSRR a także masowych deportacji różnych narodowości w tym Polaków. Organy NKWD były także wykonawcą mordu na cywilach i oficerach Wojska Polskiego, tzw. Zbrodnia katyńska.
Ludowy Komisariat Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR (NKGB ZSRR) - radziecka instytucja policji politycznej (skupiająca w sobie także pracę kontrwywiadu) i wywiadu zagranicznego, istniejąca od lutego do lipca 1941 roku, oraz od kwietnia 1943 do marca 1946 roku, następnie przekształcona w Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego MGB.