Motyw domu w literaturze
Dom to według słownika budynek przystosowany konstrukcyjnie i funkcjonalnie do celów mieszkalnych. Zależnie od usytuowania domy mieszkalne podzielić można najogólniej na domy miejskie (kamienica, blok mieszkalny) i domy wiejskie (chałupa, czworak), które dzielą się z kolei na domy jedno- lub wielorodzinne. W różnych okresach hist. rozwijały się odrębne formy domów mieszkalnych, w których na pierwszy plan wysuwały się np. względy obronności (zamek) czy reprezentacyjności (dwór, pałac, willa). Osobną grupę stanowią budynki przeznaczone do czasowego zakwaterowania, jak zajazdy, hotele, koszary, szpitale itp., lub dostosowane do określonych warunków klimatycznych (bungalow). Ale mówiąc dom mamy na myśli gniazdo rodzinne, rodzinę, mieszkanie wraz z jego mieszkańcami, dom też jako ojczyzna lub dom boży-świątynia. Dom symbolizuje bezpieczeństwo, trwałość, schronienie, to miejsce zorganizowane, uporządkowane i ogrodzone jest symbolem porządku, ładu kosmicznego, azylem.
Motyw domu i rodziny znajdujemy w utworach pisarzy właściwie wszystkich epok literackich. Rodzina i dom to podstawowe komórki, na których opiera się społeczeństwo. Omawiając temat domu trzeba wziąć pod uwagę różne aspekty ujęcia tego zagadnienia. Dom to nie tylko obraz szczęścia i miłości, ale też dom bez miłości i ciepła rodzinnego, gdzie ukazane zostały konflikty pokoleń i złe traktowanie dzieci. To również problem bezdomności.
Mitologia -Boginią ogniska domowego była Hestia (córka Kronosa i Rei, siostra Zeusa i Hery). Ślubowała dziewictwo, nie miała własnego domu, była opiekuńcza i stała na straży wszystkich innych ognisk domowych. Była uosobieniem gospodyni domowej. Jest wzorem gospodyni domu. Jako jedyna wśród bogów nie miała świątyni, bowiem był nią każdy dom.
"Biblia"- w Starym Testamencie pojawiają się postacie naszych prarodziców, Adama i Ewy, ich synów- Kaina i Abla, a także rodzina Noego, która jako jedyna przeżyła potop i musi odbudować ludzkość na nowo. Z Nowego Testamentu Święta Rodzina- Maria, Józef i Jezus darzą się miłością i szacunkiem, najważniejsza jest dla nich cześć oddawana Bogu.
"Przypowieść o synu marnotrawnym" mówi o młodszym z synów bogatego człowieka, otrzymał on majątek i szybko go roztrwonił w świecie. Najął się do pasienia świni, w końcu skruszony wrócił do domu. Ojciec przyjął go z otwartymi ramionami i z radością. Starzy syn był zbulwersowany tym faktem, gdyż jego ojciec nigdy tak nie potraktował, a służy mu wiernie. Ojciec wyjaśnił mu, dlaczego cieszy się z powrotu brata: "Synu, ty zawsze jesteś ze mną, a wszystko moje twoim jest. On zaś był umarły, a znowu ożył; zaginął, a odnalazł się."
Każdy człowiek jest synem marnotrawnym. Dom ojca to dom Boży, ojciec to Bóg kochający nawet grzeszników, synowie to ludzie z trudem odnajdujący się w Bogu. Syn marnotrawny z przypowieści to żałujący za winy grzesznik, którego Bóg przyjmuje do siebie.
Homer "Odyseja" -Król Itaki, Odys, bardzo niechętnie opuszcza swój dom, gdzie żyje dostatnio i spokojnie z żoną Penelopą, synem Telemachem i ojcem Laertesem. Po dwudziestu latach tułaczki powraca do domu w stanie nie zmienionym, a w nim wierną i czekającą żonę i dorosłego syna. Penelopa przez dwadzieścia lat czekała na powrót męża z wojny trojańskiej. Odyseusz tęsknił w czasie wędrówki za swymi bliskimi i domem.
"Mit o Dedalu i Ikarze" jest przykładem konfliktu pokoleń. Ojciec i syn kierują się innymi zasadami. Dedal jest rozsądny, a Ikar lekkomyślny. Dedal zaleca Ikarowi, aby nie zbliżał się zbyt bliski słońca i morza. Ikar nie zważa na przestrogi ojca i wpada do morza, które od tamtej pory nazywane jest Morzem Ikaryjskim.
J. Bedier "Dzieje Tristana i Izoldy" -Dom-pałac króla Marka i królowej Izoldy jest pełen bogactwa, przepychu i dostatku, ale jednak brak w nim ciepła, bezpieczeństwa, spokoju i miłości. Za sprawą czarów i specjalnego płynu Izolda kocha Tristana i od wygodnego domu na zamku i bycia królową w Tyntagielu woli szałas w lesie i niewygody życia z ukochanym Tristanem. Wielka i romantyczna miłość.
"Legenda o św. Aleksym" - Przed rozpoczęciem opowieści o żywocie świętego, autor prosił Boga o dar mądrości:
"Ach, krolu wieliki nasz,
Coż ci dzieją Męszyjasz,
Przydaj rozumu k mej rzeczy,
Me serce bostwem obleczy,
Raczy mię mych grzechów pozbawić,
Bych mogł o twych świętych prawić."
Podczas nocy poślubnej Aleksy poinformował żon, że wyrusza w świat. Nazajutrz potajemnie opuścił dom. Statkiem dopłynął do Syrii, znalazł miejsce pod kościołem i tam spędził wiele lat. Przez siedemnaście lat pędził żywot żebraczy w Syrii, a następnie wrócił pod bramę domu ojcowskiego i tam żył jak żebrak, nie rozpoznany przez bliskich. Przez szesnaście lat Aleksy leżał pod schodami rodzinnego domu. Po śmierci został uznany za świętego. Rodzice Aleksego byli bardzo pobożni, wspierali ubogich, postępowali zgodnie z Bożymi przykazaniami. Bardzo szczególny był dom rodziców Aleksego: zamożny, książęcy, przez długie lata nie mieli potomstwa, ale wytrwale modląc się, wyprosił u Boga upragnionego syna. Gdy Aleksy dorósł, porzucił dom, rodziców, a ich bogactwo rozdał biednym. Gdy po kilkunastu latach powrócił wynędzniały do domu rodzinnego, żył znowu długo, nie znany nikomu, mieszkając pod schodami, jako żebrak, pozwalając się poniżać.
Mikołaj Rej "Żywot człowieka poczciwego" -Rej kreśli portret szlachcica- ziemianina, który wiedzie uporządkowane życie na wsi. Człowiek poczciwy to przede wszystkim ten "co pokój czyni na ziemi". To dobry gospodarz, poczciwy, dba o swoje gospodarstwo i rodzinę. Człowiek poczciwy musi umieć znaleźć się w towarzystwie, mieć poczucie humoru. Nie boi się starości ani śmierci. Trzecia księga mówi o starości poczciwego ziemianina. "Z czytania rozkosz staremuAzaż nie rozkosz, jeśliże czytać umiesz, układszy się pod nadobnym drzeweczkiem między rozlicznymi pięknymi a woniającymi kwiateczki, albo także zimie na nadobnym a rozkosznym łóżeczku swoim, iż się rozmówisz z onymi starymi mędrcy, z onymi rozlicznymi filozofy, z których najdziesz wielkie pociechy starości swojej, w których najdziesz wielką naukę ku każdej rozważnej sprawie swojej? A chcesz li się też czym ochłodzić albo pocieszyć, azaż nie najdziesz onych rozkosznych historyj o dziwnych sprawach onych ludzi rycerskich a ludzi poważnych, którym się i podziwować, i z ich dziwnych spraw ucieszyć się możesz? A chcesz li się też pośmiać, azaż nie znajdziesz onych krotofilnych fabułek onych mądrych ludzi, z których się i nacieszyć, i nauczyć się zawżdy czego możesz? A czasem się też udasz do proroków, do apostołów, do ewanielistów, abyś też wiedział powinność swoję, a nie dał się unosić w powinności swojej od plotek rozlicznie wymyślonych świata tego, gdyż Pan nie chce cię za własną owcę sobie poczyść, nie będziesz li też słuchał własnego głosu jego, a udasz się za głosem sprośnego najemnika, któryć tylko będzie bęczał i ryczał jako wół dla pożytku swego. A toć snadź będzie napilniejsza już na tej drodze tego wędrowania twego, abyś się pytał co naprościej drogi do Pana swego a do onego wdzięcznego miejsca swego, dokąd cię już pewnie wiedzie powinność twoja, a prawie już masz jako pewną obietnicę do Niego. Bo to wdzięczna rzecz jest każdemu, kto w drogę jedzie albo idzie, iż nie przydzie na błędne a na omylne drogi, jedno iż prosto a bezpiecznie sobie jedzie albo idzie, wiadomym a torowanym gościńcem swoim." Nie ma w życiu miejsca na obowiązki żołnierskie, szlachcic może jedynie wypełniać obowiązki posła. Ukazany został dom ziemianina, który żyje zgodnie z rytmem natury, gospodaruje mądrze, z przyjemnością pracuje w ogrodzie i sadzie, latem jest wspaniale, bo wówczas wszystko dojrzewa, co było posadzone wiosną:
"Nuz gdy przyjdzie ono gorące lato, azaż nie rozkosz, gdy ono wszystko, coś na wiosnę robił, kopał nadobnieć dojrzeje a poroście ? Anoć niosą jabłuszka, gruszeczki, wisneczki, śliweczki (...) więc z ogródków ogóreczki, maluneczki, ogrodne ony ine rozkoszy. (...) Używaj, miła duszo, masz wszystkiego dobrego dosyć." Zima ma swoje uroki, to pora łowienia ryb, polowań, odpoczynku w domu, w towarzystwie sąsiadów,
wie, że zimą będzie mógł spokojnie korzystać z tych dobrodziejstw natury, które zgromadził latem i jesienią. "Nuz nachodziwszy się po swym pobożnym gospodarstwie, już też sobie w ciepłej izbie usiądziesz albo sam, albo z przyjacielem. A jeślić jeszcze Pan Bóg dziatki dał, toć już jako błazenkowie kuglują, żonka z panienkami szyje, też się z tobą rozmawia, albo też co powieda, pieczeń się wieprzowa dopieka, cietrzew w rosołku, a kapłun z kluskami dowiera, więc rzepka, więc inne potrawki. A czegóż ci więcej trzeba."
Ma dbać o ogród, uprawiać owoce i warzywa. "Też sobie i wineczka, i różyczek możesz przysadzić, bo się to barzo łacno wszytko a za barzo małą pracą przyjmie. Dostawszy gałęzi winnych, ukopawszy dołek, nasypawszy gnoju drobnego a trzaskowiska, położywszy dwie gałązce na krzyż, środek onych gałązek wtłoczywszy w on dołek, nadobnie onąż ziemią przyłożysz, a końce ku górze wypuścisz; tedy się to barzo snadnie przyjmie. Także też tam chwastu strzeż, boć ten każdą rzecz zagłuszy. Potym, kiedy się rozroście, niepotrzebne gałązki i liście, gdzie go wiele, obrzynaj, bo także też to wilgotność wyciąga która miała gronka urościć, jako i chwast około szczepów."
Dom zgodny, harmonijny, gdzie gospodarz z żoną i dziećmi darzą się miłością, są życzliwi i przechadzają się po swoim ogrodzie, żyją w zgodzie z sąsiadami, dom bogaty we wszystko, jawi się jako mitologiczna Arkadia. Rej potrafi cieszyć się życiem i być szczęśliwym. Ideały moralne Reja to cnota, umiarkowanie, spokój duszy. Utwór jest afirmacją świata i jego spraw. "O ŚRZEDNIM WIEKU ŻYWOTA POCZCIWEGO CZŁOWIEKA, ZWŁASZCZA O PIRWSZYM POSTANOWIENIU JEGOA gdyżechmy już odprawili pirwszy wiek człowieka młodego, to jest od narodzenia jego aż do śrzedniego wieku jego, gdzie się już wypisała wszytka młodość jego, i wychowanie jego, i przyrodzenie jego, ćwiczenie, nauki i wszytki postępki jego, już też pójdziemy do tego, jako gdy człowiek poczciwy już przydzie do wieku postanowniejszego, to jest do wieku śrzedniego, któregożkolwiek stanu będzie, jako wiek on swój i ony czasy swoje aż do starości swojej około siebie sprawować i stanowić ma, co by było i ku dobrej sławie jego, i ku poczciwości jego. Czworaki stan ludzkiBo acz są stany różne i na różne sprawy, urzędy i rozliczne postępki wedle sprawy świata tego dziwnie rozsadzone, a wszakoż już stan narodu pospolitego tak mi się zda, iż jest właśnie na czterzy części rozdzielony, to jest: stan małżeński, stan wdowi, stan dziewiczy, a czwarty stan bezzakonny a sobie wolny. A między tymi wszytkimi stany żaden się lepiej Panu Bogu nie podoba i żaden nie jest poczciwszy tak ku pobożnemu żywotowi, jako też i ku inym sprawam świata tego, jako stan małżeński. Stan małżeński nalepszyA tak, gdy już pan młody przydzie do lat swych doskonalszych, to jest do lat wieku śrzedniego, nie lza, jedno iż się już musi starać, kędy dalej swe koła toczyć ma, a jako się postanowić i umiarkować jako by już dalej żywot swój w poczciwym opatrzeniu a w pobożnym postanowieniu rządzić i sprawować miał. A postanowienie jego żadne poczciwsze, przystojniejsze ani pobożniejsze być nie może, jedno sobie wziąć żonkę poczciwą a w bojaźni bożej wyćwiczoną, a w onej nadobnej społeczności starać się o to ze wszytkiej pilności, jako by wżdy ony lata swe i lata dalsze, które go już dalej do kresu wiodą, tak wiódł, tak sprawował, jako by wżdy w nich żywot swój stanowił ku czci Panu Bogu swemu i ku pociesze powinowatym swoim, a także i ku czci a ku sławie swojej, także, jeśli by się do tego pozdarzył ku służbie Rzeczypospolitej i ojczyźnie swojej, a stąd i ku podparciu, i ku porządkowi lepszemu dobrego mienia swego. Co się w żadnym inym stanie wszytko zawrzeć ani słusznie postanowić nie może, jedno w tym stanie, który się Panu Bogu podoba i któremu zawżdy hojne błogosławieństwo obiecuje, gdyż są nigdy nieomylne obietnice Jego."
Życie na wsi, w bliskim kontakcie z naturą i zgodzie z jej rytmem, daje człowiekowi poczucie szczęścia i spełnienia. Uczy też pokory wobec świata i godzenia się z przemijaniem i śmiercią. "Jeśliże też masz sadzaweczki albo stawki jakie, to też tego trzeba nie opuszczać, nadobnie dno przesuszywszy, a gdy już traweczką podroście, nie głęboko wody przystawić, siedm albo dziewięć karpi puścić, takież w drugą karasków. Bo siłna to lichwa z kilka ryb puścić, a kilkaset kop wziąć. Jeśli też masz łońskie drobne, tedy to w staweczki rozsadzić, a nie masz li, nabyć albo kupić; ali to poroście, ali ty i pieniążki, i pożytek z tego możesz mieć. A nie żałuj grzywny, którać może uczynić dziesięć, i stawku posypać, i nowy, gdzie możesz, jeśli po temu miejsce masz, ukopać, bo to i rozkosz, i pożytek, i wdzięczna krotofila. Idziesz na przechadzkę, ano rybeczki przed oczyma twymi skaczą, pirwsza rozkosz; każesz chłopiętom zabrnąć, druga rozkosz; za część weźmiesz grzywnę, a drugie też do panwie, trzecia rozkosz; a snadź ta trzecia ma coś naprzód przed tymi drugimi."
Jan Kochanowski "Pieśń świętojańska o Sobótce" (Pieśń Panny XII) - to obszerny poemat o wsi. Tematykę do niej zaczerpnął Kochanowski z wierzeń ludowych- z pogańskiego święta Kupały, które obchodzono w noc św. Jana. Jest pochwałą życia na wsi, która daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności (inaczej niż życie żeglarza). Przedstawiony jest idylliczny obraz wiejskiego życia, choć wymagającego wielkich trudów i ciężkiej pracy, to umożliwiającego jednak osiągnięcie szczęścia. Z jednej strony mamy renesansową radość życia, z drugiej pochwałę spokoju, który człowiekowi zapewniają przyroda i życie na wsi. W Wieś to Arkadia, miejsce zupełnie bezpieczne i spokojne. Dom tu pokazany nie razi przepychem, choć niczego nie brak jego mieszkańcom (sady obradzają, pszczoły miód dawają). Autor przedstawia idealny obraz rodziny mieszkającej na wsi. Mężczyzna to gospodarz, który dogląda gospodarstwa, opiekuje się dobytkiem i rodziną. Kobieta to skrzętna gospodyni, która pomaga mężowi w wprowadzeniu gospodarstwa. Rodzina wspólnie pracuje, ale znajduje też czas na zabawę, na ogniska w gronie przyjaciół i na rozmowy. W tym domu panuje zgoda, harmonia (gospodyni wspiera męża radą, dzieci wychowane są w szacunku dla starszych). W pieśni tej Kochanowski pochwalił pracę, życie zgodne z naturą i życie rodzinne. Panna XII śpiewa:
"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?
Człowiek w twej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywię;
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie.
Inszy się ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze,
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi.
Najdziesz, kto w płat język dawa,
A radę na funt przedawa,
Krwią drudzy zysk oblewają,
Gardła na to odważają.
Oracz pługiem zarznie w ziemię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
Jemu sady obradzają,
Jemu pszczoły miód dawają;
Nań przychodzi z owiec wełna
I zagroda jagniąt pełna.
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszytko nosi.
Skoro też siew odprawiemy,
Komin wkoło obsiędziemy.
Tam już pieśni rozmaite,
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne plęsy z ukłony,
Tam cenar, [tam] i goniony.
A gospodarz wziąwszy siatkę
Idzie mrokiem na usadkę
Albo sidła stawia w lesie;
Jednak zawżdy co przyniesie.
W rzece ma gęste więcierze,
Czasem wędą ryby bierze;
A rozliczni ptacy wkoło
Ozywają się wesoło.
Stada igrają przy wodzie,
A sam pasterz, siedząc w chłodzie,
Gra w piszczałkę proste pieśni;
A faunowie skaczą leśni.
Zatym sprzętna gospodyni
O wieczerzej pilność czyni,
Mając doma ten dostatek,
Że się obejdzie bez jatek.
Ona sama bydło liczy,
Kiedy z pola idąc ryczy,
Ona i spuszczać pomoże;
Męża wzmaga, jako może.
A niedorośli wnukowie,
Chyląc się ku starszej głowie,
Wykną przestawać na male,
Wstyd i cnotę chować w cale.
Dzień tu, ale jasne zorze
Zapadłyby znowu w morze,
Niżby mój głos wyrzekł wszytki
Wieśne wczasy i pożytki".
William Szekspir "Makbet" -ukazuje dom zbrodniczy. Makbet wiedziony żądzą władzy wkracza na drogę zbrodni (jedna zbrodnia pociąga następne), popełnia kolejne zbrodnie. Makbet staje się władcą- tyranem, władza jest dla niego najważniejsza. Później obawia się, że zbrodnie mogą się wydać, ale dopuszcza się kolejnych morderstw. Małżonkowie szybko stają się sobie obcy, więc dom ich po niedługim czasie zamienia się w ruinę. Lady Makbet popełnia samobójstwo, wcześniej dręczą ją sny, nie może zmazać plamy krwi.
William Szekspir- "Romeo i Julia"- konflikt pokoleń, rodziny zakochanych są ze sobą skłócone od lat. Mimo nienawiści rodziców młodzi zakochują się w sobie. Biorą potajemny ślub, miłość ich zmienia. Julia podporządkowana rodzicom, buntuje się i nie chce wyjść za mąż za kandydata, którego wybrała jej rodzina, kocha Romea. A Romeo za wszelka cenę chce być z Julią. Julia dotąd posłuszna rodzicom, sprzeciwia się matce i ojcu. Usiłuje uniknąć ślubu z Parysem, wybranym dla niej przez rodziców i w tym celu decyduje się na podstęp ojca Laurentego. Wypija tajemniczy płyn, który ma spowodować jej pozorną śmierć. Romeo myśląc, że Julia naprawdę nie żyje, odbiera sobie życie. Julia widząc martwego Romea, popełnia samobójstwo. Ich śmierć jest powodem do zażegnania sporu między zwaśnionymi rodami.
Molier "Skąpiec" -Dom Harpagona to przykład siedemnastowiecznego mieszczańskiego domu we Francji, przy czym domowników nie łączą żadne więzi uczuciowe. Harpagon narzucił wszystkim oszczędny sposób życia: służbę podejrzewa, że go okrada, dzieci chce się jak najszybciej pozbyć z domu, by ich nie karmić i nie ubierać. Harpagon żyje w stałym lęku przed wydatkami i kradzieżą, uprawiając potajemnie lichwiarstwo. Centralne miejsce w tym domu zajmuje szkatułka, która skupia całą uwagę gospodarza, tam znajdują się jego oszczędności. Harpagon tyranizuje wszystkich mieszkańców swojego domu, ale w dodatku staje na drodze do szczęścia własnych dzieci. Dzieci cierpią przez poglądy ojca- despoty, dla którego nie liczą się żadne wartości oprócz pieniędzy. Skąpstwo Harpagona ma tu dwa oblicza: jedno - odrażające, drugie zaś komiczne i rozbrajające przez swą naiwność, jest źródłem komizmu tego utworu. Harpagon na wszystkim oszczędza. Dom jest prowadzony tak, aby wydawać jak najmniej pieniędzy, dlatego wizytówką jego mieszkańców nie może być służba, bo chodzi w obdartej odzieży, nie płaci jej, sam nie dojada. W domu Harpagona nie ceni się więzi rodzinnych, miłości, zaufania czy przywiązania. Harpagon wymaga od swoich dzieci całkowitego posłuszeństwa. Dzieci nie obchodzą go, chce się ich jak najszybciej pozbyć, są dla niego przeszkodą. Nie liczy się z ich uczuciami, sam wybiera im życiowych partnerów. Kieruje się chęcią zysku. Elizę chce wydać za mąż wbrew jej woli lub zamknąć w klasztorze. Kleant gra w karty, zaciąga długi. Harpagon był tak chciwy, że nie chciał "dorzucić" ani grosza na śluby swoich dzieci z ich wybrankami życiowymi. W domu nikt nie jest szczęśliwy przez skąpstwo Harpagona. W domu zamiast miłości i zaufania, panują lęk i podejrzenia. W domu tym brakuje uczciwości i serdeczności, najważniejszy jest pieniądz i to on rządzi. Pieniądze są ważniejsze od rodziny.
I. Krasicki "Żona modna" -Pan Piotr żeni się dla korzyści majątkowych. Pieniądze okazują się ważniejsze niż miłość, małżeństwo nie jest udane. Za sprawą modnej Filis spokojny, tradycyjny dom szlachecki został "wywrócony do góry nogami", przebudowa ogrodu, zmiana wyglądu komnat, został też zmieniony rytm życia (ciągłe zabawy i bale) oraz organizacja w domu (zwalnianie starych, wiernych służących).
"W dwa tygodnie już domu i poznać nie można,
Jejmość w planty obfita, a w dziełach przemożna,
Z stołowej izby balki wyrzuciwszy stare,
Dała sufit, a na nim Wenery ofiarę.
Już alkowa złocona w sypialnym pokoju,
Gipsem wymarmurzony gabinet od stroju.
Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury,
A nowym dziełem kunsztu i architektury
Z półek szafy mahoni, w nich książek bez liku,
A wszystko po francusku: globus na stoliku,
Buduar szklni się złotem, pełno porcelany,
Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany.
Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace,
A ja w kącie nieborak, jak płacę, tak płacę.
To mniejsza, lecz gdy hurmem zjechali się goście,
Wykwintne kawalery i modne imoście,
Bal, maszki, trąby, kotły, gromadna muzyka,
Pan szambelan za zdrowie jejmości wykrzyka,
Pan adiutant wypija moje stare wino,
Kiedy ja się uwijam jako jaki sługa,
Coraz na mnie pogląda, śmieje się i mruga.
Zachcianki i kaprysy żony, szczególnie jej bal z fajerwerkami doprowadzają do ruiny finansowej.
"Po wieczerzy fejerwerk. Goście patrzą z sali;
Wpadł szmermel między gumna, stodoła się pali.
a wybiegam, ja gaszę, ratuję i płaczę,
A tu brzmią coraz głośniej na wiwat trębacze.
Powracam zmordowany od pogorzeliska,
Nowe żarty, przymówki, nowe pośmiewiska.
Siedzą goście, a coraz więcej ich przybywa,
Przekładam zbytni ekspens, jejmość zapalczywa
Z swoimi czterma wsiami odzywa się dwornie.
"I osiem nie wystarczy" - przekładam pokornie.
"To się wróćmy do miasta". Zezwoliłem, jedziem;
Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem.
Już... ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie,
Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie".
G.G. Byron "Giaur" -Pojawia się tu fragmentaryczny obraz pustego domu Hassana, gdzie nie ma sług, jest cicho, głucho, w ogrodzie czasami słychać puszczyka, wszędzie jest zielsko. W haremie nie ma śladu życia. Wszystko to stało się za sprawą zemsty Giaura, który po śmierci Leili przyszedł i smętarz zrobił z Baszy domu. Jego rozpacz popycha go do zemsty na Hassanie, staje się mścicielem własnej krzywdy. Zabija Hassana, ale nie koi to jego rozpaczy. Hassan zostaje śmiertelnie ranny z ręki Giaura. Giaur mówi:
"Tak ! tyś pochował w falach mą Leilę,
Jam cię pochował w czerwonej mogile.(...)
Zbójcą zostałem, jeździłem na wzwiady,
Aż w końcu zdrajca padł ofiarą zdrady,
Jam spełnił swoje, zemścił się nad tobą.
A teraz dalej- w świat- jadę sam z sobą."
Giaur nie żałuje zmarnowanego losu ani popełnionych czynów. Postąpiłby tak samo jak Hassam:
"Mógłbym, śmiałbym to samo uczynić,
Gdyby kochanka śmiała mi przewinić."
Choć śmierć jej była zasłużoną karą."
Lecz jej niewierność była dla mnie wiarą."
Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz" utrwala stary szlachecki świat. Spotykamy tu opisy spraw takich jak polowania, zajazd, sejmiki, prace rolne, procesy sądowe. Dom-dworek w Soplicowie, gdzie panuje kult narodowych pamiątek , gdzie każdy, kto tu trafi, czuje się bezpiecznie i zna swoje miejsce zarówno podczas posiłków, przy stole, jak też podczas spaceru. Mickiewicz czyni Soplicowo centrum polszczyzny. Sędzia ceni staropolską grzeczność, tradycje.
"Takie były zabawy, spory w one lata
Śród cichej wsi litewskiej, kiedy reszta świata
We łzach i krwi tonęła, gdy ów mąż, bóg wojny,
Otoczon chmurą pułków, tysiącem dział zbrojny,
Wprzągłszy w swój rydwan orły złote obok srebrnych,
Od puszcz libijskich latał do Alpów podniebnych,
Ciskając grom po gromie: w Piramidy, w Tabor,
W Marengo, w Ulm, w Austerlitz. Zwycięstwo i Zabor
Biegły przed nim i za nim. Sława czynów tylu,
Brzemienna imionami rycerzy, od Nilu
Szła hucząc ku północy, aż u Niemna brzegów
Odbiła się, jak od skał, od Moskwy szeregów,
Które broniły Litwę murami żelaza
Przed wieścią dla Rosyi straszną jak zaraza."
Dom życzliwy wszystkim, gościnny. Gospodarz, Sędzia, bardzo dba o to, aby w jego domu były zachowane tradycje i panowały porządek, harmonia, życzliwość, wyznaje bowiem zasadę: tym ładem (...) domy i narody słyną, z jego upadkiem domy i narody giną. Połączenie pojęcia domu w dwóch sensach: jako rodziny i jako ojczyzna. Podkomorzy i Telimena, szlachtę zaściankową- Dobrzyńscy, szlachtę zubożałą- Wojski, Gerwazy i Protazy. Obraz Soplicowa jest sielankowy. Mickiewicz przedstawił obyczaje i zwyczaje panujące w Soplicowie. Uczty staropolskie, wieczerze były najważniejszymi wydarzeniami tamtych lat, zachowywano porządek sadzania gości za stołem na wyznaczonych miejscach według wieku i urzędu. Na ucztach nie mogło zabraknąć jedzenia, a najważniejszą potrawą był chłodnik. Przy stole obowiązywały określone zasady, obowiązywał porządek usadzenia za stołem gości i gospodarzy oraz kolejność podawania potraw. Były tańce i toasty. Należało usługiwać damom i zabawiać je rozmową, prowadzono dyskusje. Sędzia jako gospodarz dbał o zachowanie obyczajów przy stole. Jedną z ulubionych rozrywek szlachty były polowania. Polowano na grubego zwierza, ważne było ustawienie myśliwych na odpowiednich miejscach i gra na rogu, obwieszczająca koniec polowania. Po polowaniu był czas na dyskusje i na gotowanie bigosu.
"Knieje! do was ostatni przyjeżdżał na łowy,
Ostatni król, co nosił kołpak Witoldowy,
Ostatni z Jagiellonów wojownik szczęśliwy
I ostatni na Litwie monarcha myśliwy.
Drzewa moje ojczyste! jeśli Niebo zdarzy,
Bym wrócił was oglądać, przyjaciele starzy,
Czyli was znajdę jeszcze? czy dotąd żyjecie?
Wy, koło których niegdyś pełzałem jak dziecię...
Czy żyje wielki Baublis, w którego ogromie
Wiekami wydrążonym, jakby w dobrym domie,
Dwunastu ludzi mogło wieczerzać za stołem?
Czy kwitnie gaj Mendoga pod farnym kościołem?
I tam na Ukrainie, czy się dotąd wznosi
Przed Hołowińskich domem, nad brzegami Rosi,
Lipa tak rozrośniona, że pod jej cieniami
Stu młodzieńców, sto panien szło w taniec parami?
Chętnie uczestniczono w grzybobraniach, które były ulubioną rozrywką ziemiaństwa. Uczestnicy grzybobrania ubrani byli w specjalne stroje. Dwór w Soplicowie został ukazany jako ostoja szczęścia i porządku. Soplicowo jest ostoja tradycji, obyczajów, gromadzenia pamiątek narodowych. Tu na ścianach wiszą portrety sławnych Polaków, stary zegar wybija o pełnych godzinach melodię "Mazurka Dąbrowskiego". Młodzież wychowuje się w duchu patriotyzmu. Małżeństwa kojarzyli rodzice, mając na uwadze majątek kandydatów. Sędzia zachowuje polskie tradycje, jest patriotą. Sędzia Soplica to wzorowy ziemianin, jest przywiązany do dawnych obyczajów, tradycji. Małżeństwa kojarzyli rodzice, mając na uwadze majątek kandydatów. Mickiewicz ukazał w "Panu Tadeuszu" codzienne życie obyczajowe szlachty, poeta podkreślił przywiązanie szlachty do tradycji i starych obyczajów.
Zygmunt Krasiński "Nie-Boska komedia" - W salonie przy kolebce z uśpionym dzieckiem, w trakcie przygotowań do chrztu, małżonkowie sprzeczają się. Maria stwierdza, że Henryk już jej nie kocha. Prosi go, by przynajmniej nie opuszczał ich dziecka i je kochał. Henryk odpowiada: "Czuję, że powinienem cię kochać." Mąż rozpacza z powodu zawartego małżeństwa, stawia Bogu pytanie: "Boże, czyś ty sam uświęcił związek dwóch ciał ? czyś ty sam wyrzekł, że nic ich rozerwać nie zdoła, choć dusze się odepchną od siebie, pójdą każda w inną stronę i ciała, gdyby dwa trupy zostawia przy sobie ?" Mąż wraca do domu i dowiaduje się, że Maria jest w szpitalu wariatów. Idzie tam, przedstawiając się jako przyjaciel męża chorej. Maria opowiada mu, że stała się poetką i również ich syn w przyszłości będzie poetą. Po chwili umiera. W dziesięć lat później Henryk modli się na cmentarzu przy grobie swej żony w raz synem Orciem. W domu hrabiego Henryka wszyscy są nieszczęśliwi: on sam opuszcza dom w pogoni za ideałami, męczy go i nuży codzienność; jego żona, chcąc zachować miłość męża, stanie się poetką, wreszcie umrze, podobnie jak ich syn Orcio. Henryk na tle spraw rodzinnych jako mąż i ojciec nie wypada dobrze. Po ślubie rozpoczyna się tragedia, Henryk jest wrażliwy, jest poetą, nie interesuje go zwykłe, codzienne życie. Życie rodzinne nie odpowiada mu, nie daje mu szczęścia, nie dostrzega jego wartości, chce uciec przed rzeczywistością i codziennymi sprawami. "Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej..." Henryk jest oderwany od realnego życia, jest egoistą, wyobcowany i żyje tylko własnymi fikcjami poetyckimi i marzeniami o miłości i sławie. Poezja i sława są celem marzeń i dążeń Henryka, dla marzeń poetyckich poświęca szczęście żony, życie syna i własny spokój. "Słuchaj, Mario, może ty udajesz, skryłaś się gdzie. żeby mnie ukarać? Ozwij się, proszę cię, Mario - Marysiu. -Nie - nikt nie odpowiada. - Janie - Katarzyno! - Ten dom cały ogłuchł - oniemiał. -Tę, której przysiągłem na wierność i szczęście, sam strąciłem do rzędu potępionych już na tym świecie. - Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu. - Czyż na to piekło mnie wypuściło, bym trochę dłużej był jego żywym obrazem na ziemi? Na jakiejże poduszce ona dziś głowę położy? - Jakież dźwięki otoczą ją w nocy? - Skowyczenia i śpiewy obłąkanych. Widzę ją - czoło, na którym zawsze myśl spokojna, witająca - uprzejma - przezierała - pochylone trzyma- a myśl dobrą swoją posłała w nieznane obszary, może za mną, i błąka się. biedna, i płacze." Jego żona, która miała być jego muzą i natchnieniem, okazała się zwykłą kobietą. Jest prosta, nie jest poetką, pragnie talentu poetyckiego dla swego syna.
Bolesław Prus "Antek" -Dom jest tak biedny, że matka musi podjąć bolesną decyzję o wysłaniu jednego z dzieci (Antka) w poszukiwaniu szczęścia w mieście. Nowela Bolesława Prusa. Opowieść o losach nieprzeciętnie zdolnego chłopca, który w środowisku, w którym przyszło mu żyć (zacofana polska wieś), niezrozumiany przez najbliższe otoczenie (matkę, chrzestnego, nauczyciela z wiejskiej szkółki), traktowany jest jak leń, nie może więc rozwijać swoich zdolności. "Każdy chłopski dom, szarą słomą pokryty, miał ogródek, a w ogródku śliwki węgierki, spomiędzy których widać było komin sadzą uczerniony i pożarną drabinkę. Drabiny te zaprowadzono nie od dawna, a ludzie myśleli, że one lepiej chronić będą chaty od ognia niż dawniej bocianie gniazda. Toteż gdy płonął jaki budynek, dziwili się bardzo, ale go nie ratowali." Dlatego też Antek opuszcza rodzinne strony, w których nie ma szans na przyszłość, opuszcza dom, by w świecie szukać nauki, wiedzy i perspektyw rozwoju. Utwór o typowo pozytywistycznym przesłaniu, zakończony apelem do czytelnika o wspieranie podobnych Antkowi młodych ludzi ze wsi. Wykazuje konieczność edukacji wsi i walki z jej obyczajowym i cywilizacyjnym zacofaniem.
Bolesław Prus "Kamizelka" -Ubogi dom dwojga bardzo skromnych ludzi, których wzajemna miłość i wielkie oddanie wnoszą w smutną codzienność wiele ciepła. Tytułowa kamizelka należała do bliskiego sąsiada narratora, młodego, niezamożnego urzędnika chorego na gruźlicę. Utwór rozpoczyna opowieść narratora o jego kolekcji osobliwych przedmiotów, wśród których jest kamizelka bez guzików. "Oto ona. Przód spłowiały, a tył przetarty. Dużo plam, brak guzików, na brzegu dziurka, wypalona zapewne papierosem. Ale najciekawsze w niej są ściągacze. Ten, na którym znajduje się sprzączka, jest skrócony i przyszyty do kamizelki, wcale nie po krawiecku, a ten drugi, prawie na całej długości, jest pokłuty zębami sprzączki." Urzędnik wraz z żoną sprowadził się do kamienicy na początku kwietnia. Byli to młodzi ludzie, "ani ładnie, ani brzydcy". Kochali się i troszczyli o siebie. W niedziele chodzili na spacery do Łazienek, Ogrodu Botanicznego. Rano wychodził do pracy, żona szyła, dawała lekcje. Harmonię burzy śmierć męża. W lipcu pan się przeziębił, miał krwotok, żona wezwała doktora. Kobieta zajmowała się mężem z największą czułością. Lekarz dał nadzieję kobiecie, że mąż wyzdrowieje. Choroba przedłużała się, pan kaszlał, chudł, miał krwotoki. Przestał pracować, całe dnie spędzał w domu. Okazuje się, że choroba jest nieuleczalna, żona starała się to ukryć przed mężem. Prosi doktora, by przychodził, co pozwoli uspokoić pana. Mężczyzna coraz bardziej chudł, co zauważył, wkładając zbyt obszerną kamizelkę. Codziennie przymierzał kamizelkę i utwierdzał się, że nabiera ciała. Codziennie posuwał sprzączkę ściągacza, chciał pokazać żonie, że nabiera ciała, co oznaczało, że zdrowieje. Jego żona co dzień skracała pasek, on o tym nie wiedział. Mężczyzna uwierzył, że wyzdrowieje. Wspierali się nawzajem, bardzo się kochali, chcieli sobie dodać otuchy. Po śmierci urzędnika kamizelkę kupił od Żyda sąsiad młodej małżeństwa, narrator. Odszedł, nie poznając tajemnicy żony. Narrator zadawał sobie pytanie, czy małżonkowie będą mogli wyjawić sobie tajemnice kamizelki. W spokojne życie młodych ludzi wtargnęła choroba, która zburzyła dotychczasowy ład. Małżonkowie kochali się, traktowali wzajemnie z wielką czułością i troską. Bohaterowie Prusa to zwyczajni ludzie, ale łączy ich prawdziwa miłość, której nie zniszczyła choroba.
Narrator w puencie utworu stwierdza, że gdy nie ma już nadziei, zawsze jest miłość:
"Dziś patrząc na kamizelkę, widzę, że nad jej ściągaczami pracowały dwie osoby. Pan- co dzień posuwał sprzączkę, ażeby uspokoić żonę, a pani co dzień- skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy. Czy znowu zejdą się kiedy oboje, ażeby powiedzieć sobie cały sekret o kamizelce ?..."- myślałem patrząc na niebo. Nieba prawie już nie było nad ziemią. Padał tylko śnieg taki gęsty i zimny, że nawet w grobach marzły ludzkie popioły. Któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca ?..."
Bolesław Prus "Lalka" W kamienicy Łęckich są różne domy, będące ilustracjami warunków życia wielu warstw społecznych: baronowej Krzeszowskiej, pani Stawskiej - skromny dom, którego mieszkanki wstydzą się swego ubóstwa, funkcjonujący dzięki pracy pani Stawskiej; "goły i wesoły" domy studentów, których nie stać nawet na opłacenie komornego, ale nie brakuje im poczucia humoru. Kamienica ŁĘCKICH, mieszkanie piękne, przestronne, widne. "Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy, lecz wynajmował lokal, złożony z ośmiu pokojów, w stronie Alei Ujazdowskiej. Miał tam salon o trzech oknach, gabinet własny, gabinet córki, sypialnią dla siebie, sypialnią dla córki, pokój stołowy, pokój dla panny Florentyny i garderobę, nie licząc kuchni i mieszkania dla służby, składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja, jego żony, która była kucharką, i panny służącej, Anusi.
Mieszkanie posiadało wielkie zalety. Było suche, ciepłe, obszerne, widne. Miało marmurowe schody, gaz, dzwonki elektryczne i wodociągi. Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość. Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną, ani za mało, ani za wiele, a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami. Kredens budził w widzu uczucie pewności, że z niego nie zginą srebra; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych; stół można było obciążyć, na krześle usiąść bez obawy załamania się, na fotelu marzyć.
Kto tu wszedł, miał swobodę ruchu; nie potrzebował lękać się, że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje. Czekając na gospodarza nie nudził się, otaczały go bowiem rzeczy, które warto było oglądać. Zarazem widok przedmiotów, wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom, nastrajał go na jakiś ton uroczysty." Dom państwa Łęckich, gdzie zachowuje się pozory dawnej świetności, żyje na kredyt, zachowuje się pozory, a do płacenia długów wzywa się i prosi Wokulskiego. Dom, w którym od zawsze wszystko było, a Izabela nie mogła narzekać na biedę. "Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale - nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto.
Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna, pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy. Nie istniały różnice położeń geograficznych, gdyż w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie, te same obyczaje, te same sprzęty, a nawet te same potrawy: zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego, ostrygi z Morza Północnego, ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego, zwierzyna ze wszystkich krajów, owoce ze wszystkich części świata. Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości, gdyż krzesła jej podsuwano, talerze podawano, ją samą na ulicy wieziono, na schody wprowadzano, na góry wnoszono.
Woalka chroniła ją od wiatru, kareta od deszczu, sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury. Dwa razy spotkała ją straszna burza, raz w Alpach, drugi - na Morzu Śródziemnym. Truchleli najodważniejsi, ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu, ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa. Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów, kamieni i morskiego odmętu, jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury, które zakrywały słońce. To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy."
Miejsce, w którym Stach Wokulski czuje się źle, zawsze da się mu odczuć niskie pochodzenie. Izabela szydzi z niego. Jest tylko "zwyczajnym kupcem".
Eliza Orzeszkowa- "Nad Niemnem" pochodzi z drugiego, dojrzałego okresu twórczości Elizy Orzeszkowej. Powieść po raz pierwszy drukował w odcinkach "Tygodnik Ilustrowany" w 1887 roku. Pierwotnie powieść miała nosić tytuł "Mezalians". W 1888 roku, na dzień przed dwudziestą piątą rocznicą powstania styczniowego, ukazało się książkowe wydanie "Nad Niemnem". Uznano ją za narodowy epos, a cenzura w 1890 roku zabroniła kolejnej edycji. Akcja utworu toczy się w latach osiemdziesiątych XIX wieku na Grodzieńszczyźnie, we dworze Korczyńskich oraz w sąsiednim zaścianku Bohatyrowiczów. Orzeszkowa ukazuje w "Nad Niemnem" rozległy obraz społeczeństwa polskiego drugiej połowy XIX wieku. Opisuje czasy po klęsce powstania styczniowego. Bohaterem zbiorowym jest szlachta: od arystokracji po zaścianek. Autorka prezentuje warstwę szlachecką, ukazuje jej zróżnicowanie. Korczyński to człowiek pracowity, uczciwy i oddany rodzinie. Musiał zaciągnąć długi, zostały narzucone kary pieniężne przez zaborców. Benedykt musiał odrzucić ideały młodości. "Trzymałem ziemię...Ale w jeden punkt zapatrzony inne z oczu tracił; jak wół ze schyloną pod jarzmem głową jedną bruzdę depcąc, inne dostrzegać przestawał." Emilia mu nie pomaga, to wieczna hipochondryczka. Cały czas znajdywała coraz to nowe choroby, cierpiąca na migreny. Ucieka w świat marzeń, w świat romansów, nie opuszcza pokoju. Nic ją nie obchodzi, jest egoistką, dba tylko o siebie, jest egocentryczna. Nie rozumie męża, nie zna jego pracy, ma mu za złe, że nie poświęca jej czasu, a zajmuje się tylko gospodarstwem, jest zapatrzona w siebie, w niczym nie pomaga w domu.
Witold to wyznawca postulatów "pracy u podstaw" i "pracy organicznej", uważa, że należy pomagać mieszkańcom zaścianka. Ciężko pracują Bohatyrowicze, szanują pracę, która przynosi im korzyści. Małżeństwo Justyny z Jankiem staje się symbolem zbratania się ziemiaństwa z ludem. Orzeszkowa tak pisała o głównym problemie utworu:
"Wszystko prawie, co się dzieje w powieści, uczepionym jest do tego węzła (powstania styczniowego) i z niego bierze albo początek swój, albo przyczyny rozwoju. Węzeł ten z przyczyn cenzuralnych osłonięty jest woalem przemilczeń i przenośni, który z łatwością przebije oko polskiego czytelnika (...) Jest to, można powiedzieć, styl więzienny..."
Maria Konopnicka "Mendel Gdański" -Dom starego Żyda, który samotnie wychowuje wnuka, ucząc go szacunku dla nauki i pracy, kultywując tradycje żydowskie. Nie ukrywa, że jest Żydem, nie wstydzi się tego. Stary Żyd mieszka w Polsce i czuje się Polakiem. Mendel potwierdził swą przynależność do polskiego społeczeństwa rzetelną pracą i udziałem w powstaniu styczniowym. Pochodzenie nie przeszkadza mu cieszyć się dobrą opinią i życzliwością sąsiadów - Polaków. Mendel nie dopuszczał do siebie myśli, że może być prześladowany z powodu religii, przecież jest uczciwym człowiekiem. Do pewnego wydarzenia. Źli ludzie nie mogą się pogodzić z faktem, że Mendel jest Żydem i nie pozostawiają jego domu w spokoju. Któregoś dnia pijany motłoch rani kamieniem jego wnuka Kubusia. Mendel nie zostaje pobity, obronił go student. Kubuś pojękiwał, student trzymał go za rękę. Zawalił się świat Mendla, wszystko to, w co wierzył. Tego wieczora Mendel nie pracował, milczał. Stracił serce do Warszawy:
"- Panie Mendel ! - burknął wreszcie - wyleżże pan już raz z tego kąta ! Bosiny pan odprawiasz czy co u licha ? Trochę gorączki i nic więcej. Chłopak za tydzień jaki do szkoły pójdzie, byle się trochę tylko skóra zrosła. A pan tak jak na worze z popiołem zasiadł' Przecie panu nikt nie umarł ! Stary Żyd milczał. Po chwili dopiero podniósł głowę i odezwał się głosem namiętnie drgającym: - Pan się pyta. czy ja na bosiny siedzę ? Nu. ja siedzę na bosiny ! Ja popiół na głowę mam i wór gruby na głowie mam. i na popiele ja siedzę, i nogi bose mam, i pokutę wielką mam. i wielka boleść ma. i wielką gorzkość...Zamilkł i twarz znowu w ręce ukrył. Mała zielona lampka dawała jego siwej głowie jakieś szczególne, widmowe niemal oświetlenie. Malec jęknął raz i drugi i znów zaległo milczenie. A wtedy wśród tej ciszy podniósł Mendel Gdański raz jeszcze głowę i rzekł:- Pan powiada, co u mnie nic nie umarło ? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził. z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu. u mnie umarło serce do tego miasto !".
Mendel padł ofiarą religijnej nienawiści, stracił wiarę w rodzinne miasto, a czuł się Polakiem.
M. Konopnicka "Miłosierdzi gminy" -Tu raczej występuje marzenie o domu. Stary Kuntz Wanderli, wystawiony na licytację przez gminę, bo jest za stary by zarabiać na życie. Bezwzględny Probst wygrywa licytację, zażąda od gminy najmniejszej dopłaty.
Bohater pragnie, aby przelicytował go syn , bo wówczas mógłby ostatnie lata życia spędzić w normalnym domu, z synem, wśród bliskich, bawiąc się z wnukami, a nie w obcym miejscu i w obcym domu.
Fiodor Dostojewski "Zbrodnia i kara" -Pokój Raskolnikowa, ciemny i ponury, przypominający kształtem i nastrojem trumnę. Nie można nazwać tego domem. Stanie się to jednym z powodów zamordowania przez niego lichwiarki. Uważa ją za staruchę żerującą na ludzkiej biedzie. Dla ratowania matki i siostry przed nędzną wegetacją, biedą i nędzą, rozważa możliwość zamordowania starej lichwiarki, która posiada dużą fortunę. Raskolnikow uważa, że jej pieniądze mogłyby uszczęśliwić wielu ludzi i jego samego. Zabija ją w poczuciu niesprawiedliwości, buntuje się, że by jedni żyją dostatnio, a inni w całkowitej nędzy. Wyznaje Soni tajemnicę, przyznaje się do morderstwa. Sonia wierzy w niego, wpiera i nie zostawia w trudnej sytuacji. Sonia nie odrzuca go, chce by przyznał się do winy i odbył karę: "Przyjąć cierpienie i odkupić się przez nie, oto co trzeba". Kiedy Rodion wyznaje jej, jakiego okrutnego czynu dokonał, ta reaguje: "- Cóżeś, cóżeś sobie wyrządził !- rzekła mu z rozpaczą, porwała się z klęczek, rzuciła mu się na szyję, objęła i mocno, mocno ścisnęła ramionami. (…) Nie, na całym świecie mnie ma dziś nikogo nieszczęśliwszego niż ty !- krzyknęła zapamiętale, nie słysząc jego słów, i nagle załkała spazmatycznie." Sonia widzi w Raskolnikowie szlachetnego człowieka, wrażliwego i dobrego. Razem będą czekali na koniec kary i planują wspólne życie. Główny bohater zmienia się, wspiera go Sonia. Miłość Soni pozwala ocalić Raskolnikowa od upadku moralnego.
Gabriela Zapolska "Moralność pani Dulskiej" -Mieszczański dom we Lwowie (lub Krakowie), zdominowany przez terroryzującą rodzinę Dulską. Jest to ten rodzaj domu, gdzie co innego się głosi, a co innego robi, gdzie dba się o opinię publiczną, ale tylko na zewnątrz, w domu panuje obłuda, dom gdzie panuje kult pieniądza. Salon w jej domu jest urządzony na pokaz, są w nim dywany, piękne meble, modne obrazy na ścianach w złotych ramach, mahoniowa serwantka, efektowne zasłony okienne, sztuczna palma, fotografie rodzinne. Tak urządzony salon świadczy o zamożności rodziny, Dulska chce się pokazać. Salon widzą goście odwiedzający rodzinę. "Scena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. Dywany, meble solidne, na ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. Rogi obfitości, sztuczne palmy, landszaft haftowany za szkłem. Pomiędzy tym stara piękna serwantka mahoniowa i empirowy ekranik. Lampa z abażurem z bibuły, stoliki, a na nich fotografie. Rolety pospuszczane, na scenie ciemno. Gdy zasłona się podnosi, zegar w jadalni bije godzinę szóstą. W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się, wreszcie rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą. Kucharka! Hanka! wstawać!... (mruczenie w kuchni) Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam... Cicho, kucharka, nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!... (idzie ku drzwiom na prawo) Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć, gamy do grania... prędzej... nie gnić w łóżkach!." Dulska najbardziej obawia się tego, by nie popsuć sobie opinii publicznej i nie zburzyć zewnętrznego wizerunku porządnego domu i porządnej rodziny. Dlatego zachowuje pozory i jest obłudna. Toleruje romans syna Zbyszka ze służącą. Dulska ma zakłamaną, podwójną moralność, jedną na zewnątrz, drugą dla siebie, w domu. Ludziom pokazywała twarz kobiety godnej, która reprezentuje powszechnie uznawane zasady moralne. Na zewnątrz była kobietą, która dba o swój porządny i szanowany dom, o rodzinę. W domu była tyranem, terroryzowała członków rodziny, a szczególnie męża, który w utworze wypowiada jedno zdanie: "a niech was wszyscy diabli". Źle traktowała służącą, krzyczała na nią i wyzywała: "Jak palisz? jak palisz? skaranie boże z tym tłumokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego, ja ci pokażę (przykuca sama i pali w piecu) Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry." Dewizą są słowa pani Dulskiej: "na to mamy cztery ściany i sufit, aby własne brudy prać we własnym domu." Uważała, że można naruszać normy moralne pod warunkiem, że wszystko odbywać się będzie w czterech ścianach i pozostanie to tajemnicą domową. Zakłamana twarz Dulskiej jest jej prawdziwą twarzą. Ostarnie słowa Dulskiej: "no ! będzie znów można zacząć żyć po Bożemu" to tryumf jej obłudy.
W.S. Reymont "Chłopi" -Domy są świadectwem pozycji chłopów, ich majętności. O tym, jak bardzo łatwo jest też stracić dom, przekonuje się stara Agata, która na starość jest wygnana przez dzieci na wycug.
Zofia Nałkowska "Granica" 1) Dom-kamienica pani Kolichowskiej z podziałem na poziomy, które odpowiadając pozycji społecznej mieszkańców. Na piętrze było mieszkanie - Cecylii Kolichowskiej, starzejącej się samotnej kobiety i wychowywanej przez nią Elżbiety; w suterenie mieściły się mieszkania, gdzie przebywała biedota, w okropnych warunkach, gdzie na jednym tapczanie spało pięć osób (w tym niewidome dziecko i umierająca babka) 2) Dom Elżbiety i Zenona to dom zamożny, elegancki. Początkowo się starają, ale oboje powielają schematy swoich domów rodzinnych. Zenon przekroczył granicę moralną, romansował z Justyną, w trakcie z małżeństwa z Elżbietą również, skrzywdził Justynę, wykorzystał ją, nie traktował poważnie jej uczuć. Oszukiwał żonę, zdradzał ją, przekroczył granicę, która pociągnęła za sobą tragiczne skutki. Zenon mówi: "Jest się takim, jak miejsce, w którym się jest". Uważał siebie za moralnego człowieka, nie widział niczego złego w swoim zachowaniu. Zenon stwierdza, że jesteśmy tacy, jak myślą o nas inni: "Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my." Elżbieta mówi do Zenona: "Chodzi o to, że musi cos przecież istnieć ! Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą."
Stefan Żeromski- autor i bohater "Dzienników". Pisarz borykał się z nędzą i biedą. Rodzice Żeromskiego dzierżawili folwark w Ciekotach, w domu panowała bieda. Żeromski będąc w gimnazjum zarabiał na swe utrzymanie korepetycjami. Niekiedy nie miał co jeść. 11.5.1887 roku notuje w "Dzienniku":
"Więcej niż tydzień temu nie jadłem obiadu- gdybyż obiadu: nie miałem nic w ustach prócz herbaty i chleba. Zbierałem się już wczoraj zapisać wrażenia wywołane przez głód".
14.5. "Chleba nie ma zupełnie- ach-to potworne, brudne, wstrętne, obrzydliwe, obrzydliwe."
15.6. "Nędza, w jakiej żyję od paru dni, nie da się z niczym porównać. Stałem się bezmyślną istotą doznającą jedynie wstrząśnień nerwowych. Wstrząśnienia te zamieniać się zaczynają w stan ciągły: morduje mnie huk powozów, głośne rozmowy, głos dzwonków."
Stefan Żeromski "Ludzie bezdomni"- bezdomność dosłowna- głównych postaci powieści, którzy nie mają swoich domów, mieszkań w sensie realnym i zajmują mieszkania służbowe, np. Judym mieszka w pokojach służbowych, Korzecki przy kopalni. Joasia w domach swoich wychowanków. Mieszkania w norach, w okrutnych warunkach, których nie można nazwać mieszkaniami, np. w Cisach izby w czworakach i budy robotnicze w Zagłębiu.
Bezdomność w znaczeniu przenośnym- poczucie samotności, brak stałego miejsca w świecie, wyobcowanie, tułaczy tryb życia. Judym sam decyduje o takiej sytuacji, protestuje przeciwko złu, buntuje się, walczy o poprawę bytu najbiedniejszych. Chce być społecznikiem, odtrąca miłość Joasi, która go kocha. Mówi do Joasi: "Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory. Nie będę patrzał, jak żyją i umierają ci od cynku. Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny ! Ja jestem !". Judym traktuje swój zawód lekarza jako posłannictwo. Judym czuje na sobie obowiązek spłacenia długu: "Otrzymałem wszystko, co potrzeba, musze to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty..." Zostaje sam niczym rozdarta sosna. Judym słyszy obok siebie "płacz samotny, jedyny, płacz przed obliczem Boga. Nie wiedział tylko kto płacze. Czy Joasia ?- Czy grobowe lochy kopalni płaczą ? Czy sosna rozdarta ?" Sosna jest symbolem jego rozdartej duszy.
Stefan Żeromski- "Doktor Piotr"- na wsi panuje nędza i głód, chłopi podejmują pracę w cegielni Bijakowskiego, dla nich budowane są lokale mieszkalne na wyznaczonych przez inż. Bijakowskiego terenach. Praca trwa od rana do późnej nocy, nie ma narzędzi do pracy, biedota wiejska jest wykorzystywana. Wyzysk robotników staje się przyczyną konfliktu między ojcem a synem. Dominik Cedzyna z trudem przystosowuje się do nowych warunków ekonomicznych, w jakich przyszło mu żyć, marzy o powrocie na wieś do roli. Po konflikcie z synem przeżywa świadomość przegranej: "schylał się ku ziemi i przy świetle ostatniego brzasku zorzy wieczornej rozpoznawał ślady stóp syna wyciśnięte w miękkim śniegu, które teraz mróz miłosierny utrwalał dla niego na tej okrutnej drodze. Nad każdym z tych śladów zatrzymywał się, macał go laską...Nad każdym z piersi jego wydzierał się cichy, nieprzerwany jęk, podobny do żałosnego skomlenia wiatru nad mogiłami cmentarza."
Maria Kuncewiczowa "Cudzoziemka" - Róża Żabczyńska zakochana była niegdyś bez wzajemności, jej życie podporządkowane było przez niespełnioną miłość do Michała. Róża ubolewa nad swoją zaprzepaszczoną karierą skrzypaczki, jej dom, to dom, w którym tytułowa cudzoziemka tyranizuje całe otoczenie swoimi stłumionymi kompleksami i uczuciami. Dom bez radości i ciepła. Róża podporządkowuje sobie wszystkich domowników: Władysławowi chętnie wybrałaby żonę, Marcie każe zostać śpiewaczką. Członkowie rodziny boja się jej. Jest to dom bez radości i poczucia bezpieczeństwa.
Maria Dąbrowska "Noce i dnie"- to księga polskiego domu i rodziny, obrazuje codzienne życie jednej rodziny i wielu osób, z którymi była ona związana, krewnych, znajomych, przyjaciół, służby domowej i pracowników folwarku. Dom w świetle powieści to ostoja takich wartości, jak miłość, serdeczność, przyjaźń, dobroć, życzliwość wobec innych ludzi, dom to nie tylko miejsce, w którym żyje rodzina od wielu pokoleń. Atmosferę domową tworzą kobiety: matki, babcie, służące, nianie, nauczycielki domowe, kucharki. Powieść obrazuje codzienne, powszednie i wiejskie życie w zaborze rosyjskim, życie, które w niewoli ograniczało się do kręgu domowego. Życie głównych bohaterów utworu wypełnione jest pracą, codziennymi troskami. Rodzina Niechciców szanuje ludzi, jest życzliwa dla innych i tolerancyjna. Bogumił to człowiek spokojny, sprawiedliwy i wyrozumiały. Wzorowy gospodarz, dobry mąż i ojciec, za swój obowiązek uważa dbanie o ziemię. Kocha żonę i dzieci, pochłonięty jest pracą. Barbara Niechcic to kobieta zmienna, kapryśna i nieufna. Toczy wewnętrzna walkę ze sobą, jest ze wszystkiego niezadowolona, zatruwa życie mężowi, jest romantyczka o nadmiarze wyobraźni. W końcu docenia wartość wspólnego życia z Bogumiłem. Jako matka jest pełna poświęcenia, troszczy się o dzieci, pobłaża Tomaszkowi i nie potrafi wyegzekwować od nich podstawowych obowiązków.
Witold Gombrowicz "Ferdydurke" -Mieszczański dom Młodziaków, którego mieszkańcom zależy na etykietce, są to ludzie bardzo postępowi, wyznają "nowoczesność". Młodziakowi stanowią nowoczesne małżeństwo, manifestują swą niezależność wobec wszelkich norm obyczajowych i moralnych. Sprzeciwiają się konwenansom i przesądom, aprobują i pochwalają amoralne zachowanie córki. W domu wszyscy grają swoje role, nie są autentyczni, są sztuczni i upozowani, a walcząc z tradycyjnymi formami - wpadają w niewolę nowej formy. Prawda o domu i domownikach ujawnia się podczas ostatniej sceny walki Pimki z Kopydrą.
Albert Camus "Dżuma" -W zadżumionym Oranie nie było domu, w którym by ktoś nie umarł. Narrator opowiada o pojawieniu się szczurów, których trupy leżą na ulicach i w domach. Następuje całkowite odcięcie miasta od świata. Plaga odcina od świata i pustoszy Oran. Wyjątkową pozycję zajmuje dom doktora Rieux, w którym doktor bywa tylko po to, żeby przez kilka godzin odpocząć i zobaczyć się z matką, ponieważ potrzeba mu jej serdecznego wsparcia. Doktor Rieux to człowiek rzeczowy i skromny, pełen poświęcenia. Mimo własnych trosk walczy jak może z epidemią. Tarrou i ojciec Paneloux umierają. Grand ciężko choruje. Dziennikarz Rambert ma dość ludzi umierających dla idei: "Nie wierzę w bohaterstwo, wiem, że jest łatwe, a zrozumiałem, że było zabójcze. Żyć i umierać od tego, co się kocha, tylko to mnie interesuje." Z wolna epidemia ustępuje, zmniejsza się śmiertelność. Bramy miasta zostają otwarte. Ludzie się spotykają, ale nie są to już ci sami ludzie. Rieux chciał wykazać, że zawsze trzeba pomagać "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (...)"
Gustaw Herling- Grudziński "Inny świat" -Obraz domu, w karykaturalnym świetle, w sowieckim łagrze, nazwana "domem swidanij" - to miejsce spotkań więźniów z rodzinami, gdzie przez dwa, trzy dni mogą oni spać w czystej pościeli. Więźniowie wtedy nie pracują, dostają lepsze jedzenie. Autor opisał codzienną rzeczywistość obozu, wykorzystanie pracy więźniów w różnych porach roku, scharakteryzował psychikę więźniów, ich poziom wykształcenia i wiedzy o świecie. Autor zanalizował organizację pracy przymusowej. "W baraku było już o tej porze icho. Prycza w rogu, na której wieczorami wysiadywał Dimka, postukując drewniana łyżką w protezę, była teraz pusta- naszego "dniewalnego" odesłano niedawno do "trupiarni". Zbliżała się noc. Byłem sam, straszliwie sam." Po odjeździe najbliższych powroty do codzienności są bolesne.
……………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Motyw miasta w literaturze
Miasta - mniejsze czy większe - zawsze jednak pełne są ludzi, zgiełku, hałasu, czasem chaosu. Mnogość ulic, domów, blokowisk, przejeżdżających autobusów, tramwajów może przyprawić o zawrót głowy. Niełatwo w mieście o chwilę wytchnienia, ciągle ktoś gdzieś pędzi, pośpiech jest bowiem powszechny. Miasta (zwłaszcza stolice) stają się rozpoznawalne dzięki charakterystycznym budowlom, które określają charakter danego miejsca. Kiedy myślimy o Paryżu, myślimy również o wieży Eiffla. W Nowym Jorku przywita nas Statua Wolności, w Londynie natomiast Big Ben. Moskwa ma swój znany na całym świecie Kreml, a Warszawa sięgający chmur Pałac Kultury i Nauki. Mniejsze miasta i miasteczka mimo swoich licznych atrybutów, pięknych budowli, kolorowych uliczek, pozostają na ogół anonimowe i rzadko rozpoznawalne. Zanim jednak powstały ogromne przestrzenie miejskie, skupiska aglomeracyjne, miasto było - jak na dzisiejsze kanony - niewielką osadą położoną wokół zamku. Niektóre powstawały zupełnie naturalnym rytmem, inne zaś na rozkaz bezwzględnego, absolutnego władcy (np. Petersburg Piotra I). Pojawiły się również metropolie, wokół których nawarstwiły się liczne legendy, bądź tez osiągające wymiar symboliczny. Tak właśnie jest w przypadku Babilonu, który stał się symbolem pychy i upadku rozwiniętej cywilizacji, czy też Jerycha, zburzonego przez dźwięk siedmiu trąb. Skolei stolica Grecji często kojarzona jest z rozkwitem kultury i sztuki, natomiast Rzym to tzw. wieczne miasto. Najbardziej znanym miastem w greckiej mitologii jest Troja, która stała się źródłem inspiracji dla wielu twórców literatury i sztuki. Miasta bezprawia, nierządu i zbrodni także nie są rzadkością. Już bowiem w Apokalipsie św. Jana czytamy "Chodź, ukażę ci wyrok na Wielką Nierządnicę (...). Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi".
Miasto, w którym dominuje zło i występek, które jest siedzibą władcy okrutnego i bezwzględnego pojawia się również na kartach dramatu Juliusza Słowackiego "Kordian". Mieszkańcy Warszawy przedstawieni przez romantycznego poetę to bierna masa, przyglądająca się bez specjalnych emocji zarówno skazańcom jak i prowadzącym im żołnierzom Cara. Spiskowcy, którzy spotykają się w podziemiach pragną potrząsnąć ludem stolicy, pragną zaszczepić w nich ducha walki o wolność i niepodległość. Jest to jednak zadanie niezwykle trudne i karkołomne.
Warszawę spotykamy również w III części "Dziadów" Adama Mickiewicza. W Salonie Warszawskim pojawiają się ludzie zniewoleni dyktaturą i tyranią Nowosilcowa. Strach przed nim paraliżuje jakąkolwiek chęć działania. W tym samym utworze pojawia się obraz miasta Piotra I - Petersburga. Mickiewicz pisze: "Ale kto widział Petersburg, ten powie: /Że budowały go chyba szatany". Miasto zbudowane na ludzkim cierpieniu, na rozlanej krwi wydaje się być pozbawione narodowego charakteru. Zapełniają je budowle przypominające te z innych europejskich stolic. Wszędzie słychać języki z całego świata, których użytkownicy powierzają swój los carowi i jego dyktaturze, wstępują w szeregi armii, opartej na tyranii. Petersburg ma stanowić o potędze całej Rosji, porażać swoim bogactwem i przepychem, lecz Mickiewicz słusznie dostrzega w niej "kolosa na glinianych nogach, który runie, gdy tylko słońce swobody zabłyśnie".
Nieco późniejszy pisarz - Henryk Sienkiewicz w swojej powieści "Quo vadis" wprowadza wieczne miasto Rzym. To miasto Nerona przepełnione zbrodnią i niemoralnością. Jest pełne bogactwa i nadmiernego błysku. Karmiące się łatwą rozrywką, żerujące na ludzkim cierpieniu w końcu zostaje spalone na rozkaz samego Nerona.
Nie zawsze jednak upadek miasta bywa konsekwencją absolutnej, dyktatorskiej władzy. Czasem jest to po prostu skutek postępu cywilizacyjnego, nowoczesności, która wypiera tradycję kulturową.
Bruno Schulz - pisarz dwudziestolecia międzywojennego - w "Sklepach cynamonowych" kreuje obraz kresowego miasteczka Drohobycza, które ulega znaczącym przemianom. Również ulica Krokodyli zamieszkiwana przez głównego bohatera nie może oprzeć się przemijaniu i rozwojowi cywilizacyjnemu. Narrator "Sklepów" pisze, że "(...) w tej nowej dzielnicy rozwinęły się od razu nowoczesne, trzeźwe formy komercjalizmu. Pseudoamerykanizm, zaszczepiony na starym, zmurszałym gruncie miasta, wystrzelił tu bujną, lecz pustą i bezbarwną wegetacją tandetnej, lichej pretensjonalności. Nie dziw więc, że miejsce to zamieszkiwane jest przez szumowiny (...), przez kreatury bez charakteru, bez gęstości, przez istną lichotę moralną, tę tandetną odmianę człowieka, która rodzi się w takich efemerycznych środowiskach".
Miasto pozostaje - co oczywiste - w opozycji wobec samej wsi. Miasto - siedlisko zła, rozpusty i bezprawia zostaje skontrastowane z sielskością i arkadyjskością wsi. To ona została doceniona już przez renesansowego poetę Jana Kochanowskiego w "Pieśni świętojańskiej o sobótce". Dostrzegając liczne zagrożenia czyhające na człowieka miastowego pisze: "Najdziesz, kto w płat języka dawa, /A radę na funt przedawa,/ Krwią drudzy zysk oblewają, /Gardła na to odważają".
Oświecenie również nie stroni od krytyki miejskiej cywilizacji, jako przeczącej naturze człowieka, jako źródła wszelkich nieszczęść ludzkości, a przede wszystkim jako siedliska zła. Kolejne stulecia przynoszą równie pesymistyczny i bezbarwny obraz miasta. W znanym "Ojcu Goriot" Honoriusza Balzaca czytamy dialog, w którym Vautrin zwraca się do Eugeniusza słowami: "Spróbuj, spróbuj zrobić dwa kroki w Paryżu, nie natykając się na piekielne machinacje". W stolicy Francji zapanował kult pieniądza, liczy się przede wszystkim odpowiednia pozycja, kariera, osiągana często bezwzględnymi środkami. Piękno salonów, w których wolny czas spędzają najbogatsi mieszkańcy tego miasta zostaje skontrastowany z brudnym, błotnistymi ulicami oraz zatęchłym pensjonatem pani Vauquer. Eugeniusz rzuca Paryżowi wyzwanie, które jednak w ostatecznym rachunku okaże się być świadectwem jego moralnej i ambicjonalnej klęski.
Obraz nędznego XIX- wiecznego miasta, pełnego brudu, nieposprzątanych ulic, klaustrofobicznych budynków przeznaczonych na malutkie, ciasne, wilgotne mieszkania, bądź równie przygnębiające urzędy przedstawia Fiodor Dostojewski w "Zbrodni i karze". To miasto, w którym panuje bezrobocie, przyszłość jawi się natomiast w bardzo czarnych barwach, widoczny jest brak jakiejkolwiek nadziei na zmianę. Petersburg jest mroczny i ciasny, wszędzie panuje nieznośny zaduch, coraz bardziej panoszy się bezprawie. Ludzie piją alkohol, by zagłuszyć otaczającą ich, pesymistyczną rzeczywistość. Picie jest ich jedyną alternatywą wobec totalnej beznadziei. Jak pisze narrator: "[...] Nieznośny odór buchający z szynków, których w tej części miasta jest szczególnie dużo i pijani, spotykani na każdym kroku, mimo iż był to dzień powszedni, dopełniał ohydnego i ponurego obrazu". Egzystencja w Petersburgu naznaczona jest wielkim cierpieniem, wegetacją i marazmem. W mieście pojawiają się ludzie, którzy chcą zyskać jak najwięcej kosztem innych (Łużyn, lichwiarka), lecz są także tacy - i to oni stanowią przeważającą większość - którzy nie potrafią, nie mogą już walczyć o lepsze jutro (Marmieładow, Katarzyna Iwanowna, Sonia). Atmosfera i napięcie panujące między mieszkańcami rodzi frustracje i wzajemne irytacje. Doprowadza do zbrodni dokonanej przez Raskolnikowi, który nie jest już w stanie żyć w takim świecie wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych. Decyduje się na zamordowanie starej lichwiarki, wierząc, że to poprawi sytuację jego i innych dłużników. Szybko się jednak okazuje, że zbrodnia doprowadza do jego wewnętrznego upadku, zamiast zmienić wszystko na lepsze, komplikuje mu całe życie. Zabójstwo kobiety nie przyniosło mu żadnych korzyści, dostarczyło natomiast wiele problemów i rozterek. Dostojewski w "Zbrodni i karze" pokazuje mechanizm rodzącego się w człowieku zła, narastającej agresji i przemocy, jako mechanizmu obronnego wobec dramatycznej rzeczywistości. Petersburskie miasto okazuje się siedliskiem nędzy i rozpusty. Liczy się tylko pieniądz, bowiem tylko on może zapewnić człowiekowi przetrwanie. Równie nędzny obraz miasta przedstawił w "Lalce" Bolesław Prus, kreujący warszawskie Powiśle. To przede wszystkim "(...) rudery zapadnięte niżej bruku, z dachami porosłymi mchem, lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby, drzwi zabite gwoździami, naprzód i w tył pochylone ściany, okna łatane papierem albo zatkane łachmanem (...)". Wszędzie leżą porozrzucane śmieci, z których wydobywa się ohydny smród, a przecież niedaleko znajduje się ujście pitnej wody. Ludzie owładnięci są marazem i bezsensem istnienia. Wegetują nie mając żadnych perspektyw na lepsze jutro, nie mają pracy, pieniędzy, za to mają wiele chorób. Warszawa jest przyjazna jedynie dla ludzi pokroju Wokulskiego czy Rzeckiego, którzy prowadząc sklep nie muszą się martwić, za co przyjdzie im przeżyć kolejne jutro.
Miasto jednak mimo swoich niedogodności, specyficznego stylu życia, ciągłej pogoni, pozostaje celem migracji wiejskiej ludności. Miasto bowiem daje pracę, odpowiednie wykształcenie, większe możliwości własnego rozwoju. Jednak plany i marzenia to jedno, a rzeczywistość to drugie. Okazuje się bowiem, że życie w mieście dla przyjezdnych wcale nie jest takie proste. W fabrykach panuje nieludzki wyzysk i tragiczne warunki pracy. Nikt nie liczy się z drugim człowiekiem, dla przedsiębiorców najważniejszy jest tylko duży zysk.
Właśnie taki obraz wyzyskiwanych i poniżanych robotników odnajdziemy w "Ludziach bezdomnych" Stefana Żeromskiego. W przedstawionej tam fabryce cygar pracują zarówno kobiety, jak i mężczyźni w warunkach, które stanowią bezpośrednie zagrożenie ich zdrowia, a nawet życia. Wszędzie wciska się zabójczy tytoniowy pył, który niszczy pracowników. Główny bohater "Ludzi bezdomnych" - doktor Judym wraca ze studiów w Paryżu do Warszawy i tam przed nim nieoczekiwanie roztacza się obraz nędzy i rozpaczy. Ulica Krochmalna przypomina wielki rynsztok. "Z wąskiej szyi między Ciepłą i placem wydzielał się fetor jak z cmentarza (...). Z prawej i lewej strony stały otworem sklepiki (...). W każdym z takich sklepów czerniała na podłodze kupa błota, która nawet w upale zachowuje właściwa jej przyjemną wilgotności. Po tym gnoju pełzały dzieci okryte brudnymi łachmanami i same brudne nad wyraz". Judym nie mógł pozostać obojętny wobec takiego widoku. To wywołało w nim wstrząs, a zarazem wielką złość i niemoc. Doktor zdaje sobie bowiem sprawę, że niedaleko wznoszą się piękne, bogate domy, których mieszkańcy mają wszystkiego pod dostatkiem i zupełnie nie myślą o tych najbardziej pokrzywdzonych i potrzebujących.
Miasto bywa niekiedy przedstawiane w kategoriach swoistej Apokalipsy. To miejsce, gdzie robotnicy są bezwzględnie wykorzystywani pracują całymi dniami za głodową wręcz stawkę. Obraz miasta-bestii pojawia się w powieści Władysława Reymonta "Ziemia Obiecana". Łódź przedstawiona przez Reymonta jest pełna chciwości i chorych ambicji, To moloch, w którym dynamicznie rozwija się przemysł włókienniczy, jednak odbywa się to oczywiście kosztem najbiedniejszych, najbardziej zdesperowanych i potrzebujących kromki chleba. Interesy między przedsiębiorcami rodzą zawiść, niezdrową konkurencję i zazdrość. Łódź osnuta czarnym dymem kominów fabrycznych, brudna, nieprzyjazna człowiekowi staje się symbolicznym miastem wkraczającym w nowy, dwudziesty wiek.
Porażający obraz miasta wprowadził Stefan Żeromski w "Przedwiośniu". To miejsce wielonarodowościowe i wielokulturowe, zamieszkałe przez Rosjan, Tatarów, Ormian oraz Polaków. Współistnienie tak wielu narodów i nacji w jednym mieście przyniosło przede wszystkim liczne konflikty i spory, nierzadko splamione ludzką krwią. Doprowadziło to do wybuchu rewolucji pełnej przemocy, gwałtu, bólu i cierpienia zadanego drugiemu człowiekowi. W jednej chwili upadły wszelkie wartości moralne i etyczne, wszelkie obowiązujące dotychczas normy społeczne. Baku przeradza się w piekło na ziemi, a sceny w nim się rozgrywające przypominają wręcz sceny dantejskie. W mieście zapanowała nienawiść i przemoc, śmierć stała się powszechna i wszechobecna.
Nieco inny, groteskowy obraz świata został przedstawiony przez Michała Bułhakowa w "Mistrzu i Małgorzacie". Komunistyczny raj okazuje się być przed wszystkim przestrzenią zdominowaną przez donosicieli, odpowiednie służby pilnujące porządku. To rzeczywistość, w której pojawia się Szatan w ludzkiej postaci. Totalitaryzm jest niemal szatańskim wynalazkiem. Moskwa zostaje zatem opanowana przez Wolnada i jego diabelska świtę, pokazującą panujące wokół zło.
Człowiek bardzo często poddaje się mechanizmom i prawom rządzącym miastem. Można by w tym momencie zawołać za biblijnym Jeremiaszem: "Miasto tak ludne, ach! Jakoż jest samotne". Pęd, anonimowość, zgiełk i chaos panujący w dużych metropoliach może przytłaczać każdego człowieka, może męczyć i zniechęcać do siebie, może wreszcie rodzić uczucie osamotnienia i wyobcowania. Już Mickiewicz pisał w "Panu Tadeuszu", że "przynosząc z miasta uszy pełne stuku, marzył o ucieczce z paryskiego bruku", do "kraju lat dziecinnych", do nadniemeńskiej sielskiej krainy. Poczucie sielskości, jakie jednostka odczuwa na wsi zostaje u progu dwudziestego wieku skontrastowane z niemocą wyzwolenia się z paszczy miejskiego potwora. Człowiek staje się nagle więźniem wielkiej metropolii i nie potrafi się z niej w żaden sposób wyswobodzić. Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia w "Procesie" Franza Kafki. Główny bohater - Józef K. zostaje niespodziewanie postawiony w stan oskarżenia i poinformowany o toczącym się przeciw niemu procesie. Zdezorientowany Józef nie wie, o co został oskarżony i jaką zbrodnię popełnił. Rozpoczyna zatem dochodzenie we własnej sprawie. Chce udowodnić swoją winę, ale to pogrąża go jeszcze bardziej. Bohater "Procesu" snuje się po mieście, po mieszkaniach, zakamarkach i niekończących się korytarzach, by tylko dowiedzieć się czegoś o swoim procesie. Miasto wcale nie jest mu przyjazne, przypomina swoisty labirynt, z którego niezwykle trudno się wydostać, czasem jest to nawet zupełnie niemożliwe. Józef K. osądzony ginie z rąk bezwzględnych oprawców, pokonany przez totalitarną biurokrację miasta.
Podobnie nieprzyjazna jest rzeczywistość, w której żyje bohater "Małej Apokalipsy" Tadeusza Konwickiego. Stolica Polski przedstawiona jest w kategoriach kompletnego rozpadu i rozkładu. To miasto niebywałych, groteskowych wręcz kontrastów. Z jednej bowiem strony obserwujemy brudne mieszkania i prowadzące do nich obskurne klatki schodowe, niekończące się kolejki za niezbędnymi produktami, brak wody, gazu, z drugiej natomiast pojawiają się kolorowe transparenty, zespoły folklorystyczne i pochody. Do tego dochodzą jeszcze tajne służby, agenci, tropiący krok w krok swoje ofiary oraz absurdalna propaganda, która doprowadza do totalnego wyobcowania i poczucia ciągłego strachu, nieustannego zagrożenia, niszcząca indywidualizm jednostki.
Samotność niezwykle wyraźnie uwidacznia się wśród bohaterów "Dżumy" Alberta Camusa. Oran to zwyczajne, przeciętne miasto jakich wiele, które nagle zostaje ogarnięte śmiertelną zarazą. Przyjazne do tej pory miejsce staje się nieoczekiwanie więzieniem. Rambert- paryski dziennikarz początkowo pragnie wydostać się z Oranu z wszelką cenę, z czasem jednak poczuje więź z jego mieszkańcami, którym przypadł w udziale tak niezwykle tragiczny los. Inny bohater- -Clottard traktuje to miasto zarazy jako doskonałe schronienie przed odbyciem kary więziennej. Ludzie jednak mimo życia w społeczności mają prawo czuć się samotnymi. Zagrażająca im choroba, a nawet śmierć sprawiają, że paradoksalnie stają się mocniejsi, ale jednocześnie w osamotnieniu muszą walczyć ze swoim przerażeniem i strachem.
Miasto jednak bywa nie tylko źródłem przerażenia, leku i cierpienia. Niekiedy bowiem rodzi również fascynację i przynosi nadzieję na lepszą przyszłość. We wspominanym już wyżej "Przedwiośniu" Żeromskiego pojawia się motyw "szklanych domów". Początkowo był to projekt pomyślany głównie dla mieszkańców wsi, lecz tak naprawdę zrodził się on z panujących ówcześnie tendencji urbanistycznych. Miasto zatem dało początek koncepcji, która miała przynieść zadowolenie i dostatek mieszkańców domów ze szkła.
Dwudziestolecie międzywojenne przyniosło ogromną fascynację miastem. Futuryści kierowali się hasłem "Miasto, Masa Maszyna", czyli 3xM.
Miasto wplatał wówczas do swej twórczości choćby Tadeusz Peiper w tekstach takich jak np. "Ulica", "Kwiat ulicy". Inny poeta - Julian Przyboś skolei nadawał swoim utworom formę zbliżoną do architektonicznych konstrukcji ("Gmachy"). Również Skamandryci nie stronili od miasta w swojej poezji (np. Julian Tuwim "Do krytyków"). Widoczne w tym okresie zachwyty dla rozwoju techniki i cywilizacji powrócą także w okresie późniejszym, po drugiej wojnie, w postaci kuriozalnych utworów uwznioślających dokonania socjalizmu. Dawne, określane jako burżuazyjne miasto zostało zastąpione wielką, bezduszną, robotniczą aglomeracją, o czym pisał Adama Ważyk w tekście "Lud wejdzie w śródmieście":
"Z staromiejskiej gardzieli/ wolna przestrzeń wystrzeli/ i rozstąpią się przejścia / z peryferyj do palców/ od fabryk do pałaców/ lub wejdzie do śródmieścia/ i ustali wzdłuż Trasy/ wzdłuż nowej Marszałkowskiej/jedność piękna i pracy/planowania i troski".
Dwudziestowieczne miasta, które niemalże podzieliły los Troi, skazane na zagładę, stały się miastami o znaczeniu symbolicznym. Doszczętnie zniszczone nalotem hiszpańskie miasteczko utrwalone zostało na obrazie "Guerenica", autorstwa słynnego kubisty Pablo Picassa. Lecz także Warszawa może poszczycić się swoimi pomnikami na kartach poezji. Stolica Polski została w niewyobrażalny sposób zrównana z ziemią podczas drugiej wojny światowej. Dramat września `39 uwiecznił w swojej poezji Antoni Słonimski. W wierszu zatytułowanym "Alarm" czytamy: "Płyną zburzone kościoły/ Ogrody zmienione w cmentarze/ Ruiny, gruzy, zwaliska". Przejmujący obraz zniszczeń w zamierzeniu poety powinien zmobilizować Polaków do działań wyzwoleńczych.
Niektóre miasta przyjmują wymiar specyficznego symbolu. Przyciągają ludzi niczym magnes, mają to "coś", mają swojego ducha - genius loci. Do takich właśnie miast należy m.in. Kraków, który szczególnego wyrazu nabrał w okresie modernizmu. Przełom dziewiętnastego i dwudziestego stulecia był momentem niezwykłego rozwoju rozkwitu grodu Kraka. Dawna stolica Polski tętniła wręcz życiem kulturalnym. Tutaj właśnie intensywnie działała cyganeria ze Stanisławem Przybyszewskim na czele, powstawał "Szał uniesień" Podkowińskiego, "Jama Michalika", w której występował kabaret Zielony Balonik i tutaj przecież działał, pisał i tworzył swoje witraże Stanisław Wyspiański, wyznający swą wielką miłość do Krakowa. Miasto ze Smokiem wawelskim stało się także inspiracją książki Tadeusza Boy-Żeleńskiego zatytułowanej "Znaszli ten kraj". Uwiecznił on w swoich tekstach mieszkańców Krakowa, a także opisał żartobliwie ważne ówczesne wydarzenia. Pisał o planach postawienia pomnika Adama Mickiewicza na Rynku. Początkowo zastanawiano się nad innymi miejscami, ciągle zmieniano zdanie, rozpisywano konkursy. W końcu kiedy romantyczny poeta stanął na płycie Rynku, okazało się, że jest on raczej mizerny i śmieszny w scenerii potężnych, wysokich wież mariackich oraz stylowych Sukiennic. Mimo tak licznych obiekcji pomnik Mickiewicza pozostał na swym miejscu i do dziś wita turystów przybywających do tego niezwykłego miasta. Przed wojną jednak obok Krakowa ogromne znaczenie miał również Lwów, położony na terenach dzisiejszej Ukrainy. Lwów był także miastem uniwersyteckim i pierwotną siedzibą Ossolineum. Tam również intensywnie rozwijało się życie intelektualne i kulturalne. Wielu Polaków urodzonych w tamtych, kresowych stronach do dziś z sentymentem i tęsknotą wspomina Lwów. Wojna przyniosła wiele zawirowań i zmusiła wielu Polaków do opuszczenia tych terenów, lecz nie zatarła sielskich, dziecięcych wspomnień. Lwów stał się - podobnie jak Kraków źródłem wielu tekstów prozatorskich i poetyckich, wystarczy choćby przywołać utwór Adama Zagajewskiego "Jechać do Lwowa".
Jak widać z przykładów powyżej przywoływanych miasto może przybierać niemal diametralnie różne oblicza. Może być po prostu wielkim molochem, pełnym fabryk i przedsiębiorstw, miejscem przypominającym labirynt bez wyjścia, wyzyskującym najbiedniejszych, którzy podejmą każdą pracę za każdą stawkę. Może być jednak także synonimem rozwoju i postępu cywilizacji, nauki i techniki. Często niestety bywa źródłem wyobcowania, zagubienia i osamotnienia, rodzi tęsknotę za arkadyjską wsią. Bezsprzecznie jednak od najdawniejszych wieków stanowi niepodważalną inspirację dla twórców literatury, którzy owe różnorodne oblicza uwieczniają w swoich tekstach.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Motyw wsi w literaturze polskiej
W słownikach, leksykonach i encyklopediach natrafiamy na ogół na proste, bardzo proste, wręcz podstawowe i ograniczone do minimum definicje tego, czym jest wieś. W Encyklopedii PWN możemy przeczytać jedynie, że "wieś to osada zamieszkała głownie przez ludność, której większość trudni się pracą na roli, co stanowi podstawę ich egzystencji."
Pomimo to, wieś od zawsze przyciągała ku sobie licznych twórców rozmaitych sztuk, którzy odnajdywali w niej inspirację do tworzenia swych dzieł, tak plastycznych. Nawet we współczesnej polskiej literaturze jest nurt, który krytyka określa mianem "nurtu wiejskiego". Obraz wsi, jaki wyłania się z dzieł literackich, jest dwojaki. Z jednej strony, jest to sielankowa, harmonijna kraina, zamieszkana przez prostych, ale i uczciwych ludzi, z drugiej jest to miejsce bezwzględnej walki o przetrwanie, obszar ujawniania się w ludziach nieskrępowanej cywilizacyjnymi ramami zwierzęcości, miejsce odrażające, prymitywne. Każda kolejna epoka literacka kreowała zupełnie inny wizerunek wsi, skupiając się na opisywaniu wiejskiego, prostego, podlegającego rytmowi natury stylowi życia, obrazach licznych krzywd, jakich ludność wiejska doznawała w konfrontacji z zawsze bardziej uprzywilejowanymi mieszczanami i arystokracją, a także na specyfice, pewnej egzotyce życia wiejskiego.
Motyw wsi w literaturze pojawiał się już w starożytności, w bukolikach Wergiliusza, sławiących arkadyjską harmonię życia pasterskiego ludu. W średniowieczu także powstawały liczne utwory, mówiące o aspektach życia na wsi.
Na gruncie polskim do najważniejszych tekstów na ten temat z pewnością zaliczają się te napisane przez Mikołaja Reja. Jednym z nich jest "Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem". Pomyślana jako dialog tych trzech postaci, przedstawiających trzy różne, podstawowe stany ówczesnego społeczeństwa, chłopstwa, duchowieństwa i szlachty. Tekst porusza kwestie społeczne, głównie zaś problem, jakim było wówczas ciemiężenie chłopstwa przez dwie, stojące wyżej w hierarchii warstwy. Krytyce podlegają szlachta i duchowieństwo, które dyskryminują, lekceważą i wyzyskują rolniczo - rzemieślniczą ludność. Tym samym autor pokazuje swoje współczucie dla tej pogardzanej, a przecież potrzebnej warstwy. Jednocześnie wyraża także dla nich pewien podziw. Zamieszkujący wieś ludzie mają same obowiązki, a prawie żadnych praw. Muszą odrabiać pańszczyznę, muszą regularnie odejmować sobie od ust, aby móc zapłacić olbrzymie, zdecydowanie wygórowane podatki i czynsze. W zamian nie dostają nic. "Krótka rozprawa między panem, wójtem a plebanem" zwraca uwagę na problem samowoli i buty szlachty, a także na chciwość duchowieństwa, żerującego na wiernych, pobożnych mieszkańcach wsi.
Do kwestii wiejskich odnosi się także inny utwór autorstwa Mikołaja Reja, zatytułowany "Żywot człowieka poczciwego". Jest to wielka apoteoza wiejskiego życia, które pozwala żyć w zgodzie z naturą i jednocześnie pielęgnować cnoty, takie jak pracowitość, uczciwość, czy patriotyzm. Zaprezentowany w "Żywocie…" zostaje model życia szlachcica, który poznawszy smak salonowego, dworskiego życia, decyduje się osiąść na wsi i wieść spokojny żywot dobrego gospodarza - ziemianina. Pragnie spędzić swoje życie w bliskim kontakcie z naturą, a to właśnie gwarantuje zamieszkanie na wsi. Bardzo ważne dla Reja jest uwypuklenie silnego, nierozerwalnego związku, łączącego człowieka ze światem przyrody. Świadczy o tym związku choćby to, że rytm ludzkiego życia wyznaczają pory roku, to one pokazują, kiedy w ludzkim życiu jest czas na zabawę, kiedy czas na pracę, a kiedy czas na spoczynek. Według Reja, tylko taki tryb życia gwarantuje osiągnięcie całkowitego szczęścia, spokoju i spełnienia.
Pochwałę stylu życia na wsi odnajdziemy także w wierszu pierwszego wielkiego polskiego poety - Jana Kochanowskiego "Pieśni świętojańskiej o sobótce". "Pieśń…" składa się z dwunastu pomniejszych pieśni, zaś w ich treści autor opisuje uroki sielankowego, zdrowego życia wiejskiego. Utwór jest wielką pochwałą wiejskiego, zaś w każdej z pieśni dominuje tematyka miłości, ujmowana wieloaspektowo. Kochanowski pokazuje w tym utworze, że życie na wsi, choć wiąże się z wysiłkiem i ciężką, codzienną pracą i poświęceniem, daje też życiowe spełnienie, jest źródłem szczęścia i zadowolenia.
Apoteoza wsi znajduje swoją kontynuację i swój wyraz w późniejszej epoce, w twórczości Franciszka Karpińskiego. W swych utworach Karpiński nawiązywał do cyklu bukolików Wergiliusza. Ukazywał on pięknych, młodych, zdrowych mieszkańców wsi, zajmujących się pasterstwem i rolnictwem, na tle pięknych plenerów, ukazując w ten sposób naturalne miejsce człowieka w świecie, jego wieź z przyrodą. Najsłynniejszym utworem poety jest wiersz, zatytułowany "Laura i Filon". Jest to sielanka, opowiadająca o parze pięknych pasterzy, którzy przeżywają uniesienia miłosne i chwile niepokoju. W świecie "Laury i Filona" wszystko jest idealne, wręcz bajkowe i nawet chwilowe nieporozumienia między parą bohaterów w niczym nie zakłóca sielankowego nastroju całości.
Zupełnie inaczej zostaje przedstawiona wieść w powieści Ignacego Krasickiego, zatytułowanej "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki". W tej książce największego polskiego pisarza doby oświecenia wieś jawi się jako miejsce zacofane, pod względem kulturowym i technologicznym, zaś przyczyną tej ciemnoty, jest według autora, ślepy i tępy konserwatyzm polskiej szlachty. Chłopi nie mają żadnych praw, żadnych przywilejów, wyłącznie obowiązek ciężkiej pracy dla swego pana. Chłop egzystuje wyłącznie ze świadomością miejsca w którym żyje, o świecie, jaki znajduje się wokół, nie ma najmniejszego pojęcia. Obraz ten jest realistyczny, zmianie ulega dopiero w części utopijnej powieści, kiedy bohater, powracając z dalekich wypraw, reformuje wieś na modłę podejrzanych w idealnej społeczności praw sprawiedliwości i równości.
Kolejne zmiany w kreowaniu wizerunku wsi nastąpiły w epoce romantyzmu. Obok obrazu harmonijnego życia, zgodnemu z prawami natury, położono nacisk na ukazanie duchowego życia wieśniaków, ich wierzeń. Obrazowaniu podlegało nie tylko środowisko wiejskie, przedstawiano nie tylko zadowolonych z życia chłopów, radośnie krzątających się przy obejściu i piękno wiejskich krajobrazów, ale również specyficzny kodeks moralny, wierzenia, zabobony, kształtujące całą sferę życia emocjonalnego, duchowego, a także filozofię postrzegania rzeczywistości. O ile sentymentalizm widział we wsi azyl przed moralnym upadkiem cywilizacyjnym, którą to koncepcję spopularyzował Jan Jakub Rousseau, o tyle romantyzm w wiejskiej przestrzeni wiary odnalazł idealne dla siebie kategorie poznawcze, oparte na irracjonalnych odruchach emocji, a nie na propagowanych przez oświecenie scjentystycznych, racjonalnych metodach poznawania rzeczywistości. Tak jest otwierającej cykl "Ballad i romansów" balladzie "Romantyczność", w której wiara wiejskiej społeczności w zjawiska nadprzyrodzone, wiara w przenikalność sfer doczesności i zaświatów, uosobiona w osobie Karusi, zostaje przeciwstawiona "mędrca szkiełku i oku", racjonalnemu podejściu do świata, które chłopską metafizykę wyśmiewa i lekceważy.
Obraz ludowych wierzeń zostaje także przedstawiony w II części "Dziadów". Bohaterowie tego utworu odprawiają tajemnicze, groźne misterium przywołania zjaw zmarłych ludzi, aby dopomóc im w wędrówce przez zaświaty. Duchy, które pojawiają się, niosą ze sobą nauki i przesłanie moralne, zgodne z wiejskim kodeksem prawdy i sprawiedliwości życiowej. Obraz wsi z II części "Dziadów" to nie wergiliuszowa Arkadia, nie sielska przestrzeń harmonii, ale miejsce przenikania się świata żywych i umarłych, w których obowiązują okrutne, lecz sprawiedliwe prawa, miejsce ponure, ale i fascynujące swą pierwotną siłą.
Utworem, w którym wieś zostaje przedstawiona w wyjątkowo barwny, wręcz bajkowy sposób, jest narodowa epopeja, również autorstwa Adama Mickiewicza, czyli "Pan Tadeusz". Nie jest to wprawdzie tekst poświęcony wsi sensu stricte, przedstawia raczej życie szlachty, jednakże wyobrażenie sobie "Pana Tadeusza" bez tego całego wiejskiego, sielankowego niemal kolorytu, wydaje się niemal niemożliwe. Stąd też wszelkie tradycyjne obrzędy, rytuały i wierzenia, ukazane w epopei. W opisach Soplicowa pierwsze skrzypce grają obrazy dworku oraz przedstawienia licznych łąk, lasów i wzgórz. Przestrzeń oparta jest na ładzie i harmonii, jaka istnieje pomiędzy ludźmi a naturą. Wizerunek wsi, jaki dał w "Panu Tadeuszu" Mickiewicz wynikał z połączenia nostalgii za utraconym, ukochanym krajem, wspomnień o nim, z wyobrażeniami na temat tego, jak powinna w przyszłości wyglądać wieś idealna. Było to marzenie nie tylko o wsi, ale ogólnie o kraju, demokratycznym, spójnym ideą narodowej tradycji, zamieszkanym przez świadomych patriotów. Wiejskie chaty powinny mieć, według Mickiewicza, równorzędny status z dworkami szlacheckimi. Jak miały pokazać niewiele późniejsze wydarzenia roku 1846, nie doszło do takiego pojednania, wprost przeciwnie, antagonizm się powiększył, prowadząc do tragedii i utrwalenia podziału na szlachtę i chłopstwo.
Kolejną zmianę w kształtowaniu wizerunku wsi przyniósł pozytywizm. Obraz wsi zdominowany został przez realistyczny i naturalistyczny wizerunek wiejskiego zacofania i nędzy, jaka częstokroć dotykała mieszkańców społeczności wiejskich. Pozytywiści ukazywali tak polską wieś po to, by uprzytomnić konieczność "pracy u podstaw", odbudowy polskiego społeczeństwa poprzez podnoszenie poziomu życia i poziomu intelektualnego mieszkańców obszarów wiejskich. Twórcy pozytywistyczni apelowali o to, aby wydobywać polskie chłopstwo z zacofania i nędzy, gdyż widzieli w tej warstwie społecznej niespełniony, a wielki potencjał, a także traktowali kulturę chłopską jako skarbiec wartości patriotycznych i moralnych. Stąd też takie obrazy jak "Janko Muzykant" czy "Antek", przedstawiające utalentowanych, młodych ludzi, którym rozwój uniemożliwiają i niski status społeczny i materialne niedostatki.
Motywem, który częstokroć się pojawia w literaturze pozytywistycznej w związku z tematyką wiejską, jest zobrazowanie konfliktu pomiędzy wsią a dworem. Chłopi, którzy powoli zyskiwali świadomość swych praw, dostrzegając jednocześnie dotykającą ich niesprawiedliwość, usiłowali walczyć o swoje i bronić tego, co udało się im osiągnąć. Problem ten poruszyła i szczegółowo przedstawiła m. In. Eliza Orzeszkowa w powieści "Nad Niemnem". Akcja utworu ma miejsce w drugiej połowie XIX wieku, zaś toczy się na dworze rodu Korczyńskich i na sąsiadującym z nim zaścianku, należącym do zubożałej szlachty, Bohatyrewiczów. Te dwie rodziny, niegdyś zaprzyjaźnione, trawione są obecnie przez spór, który toczy się o ziemię pomiędzy nimi. "Nad Niemnem" przedstawia także sposób bycia, jaki kultywowała ówczesna zamożniejsza szlachta, spędzająca dość beztrosko czas na rozrywkach i grach towarzyskich. Wyjątki od tej reguły są bardzo nieliczne, zaś wyjątkami tymi są Benedykt Korczyński wraz ze swym synem, Witoldem, idealistą pragnącym reformować i unowocześniać gospodarstwo. Całkowicie inne życie prowadzą Bohatyrowicze - ludzie ubodzy, ale niezwykle dumni, a przy tym żywiący kult ciężkiej, uczciwej pracy. Praca przy ziemi, która ich karmi, jest dla nich niemalże świętością, z ziemią tą czują się niezwykle mocno związani. Kierują się jasnymi i przejrzystymi zasadami moralnymi, nie ma w nich ani cienia egoizmu, nie uznają hedonistyczno - próżniaczego stylu życia.
Relacji pomiędzy wiejską społecznością a społecznością miejską, tak zwaną inteligencją, dotyczy "Wesele", jeno z arcydzieł dramatu, jakie wyszły spod pióra Stanisława Wyspiańskiego. W wiejskiej chacie, w której odbywa się wesele młodego miastowego i panny młodej, wywodzącej się z kręgów chłopskich, znajdują się przedstawiciele niemalże wszystkich stanów społecznych ówczesnej Polski. Najważniejsze grupy społeczne to oczywiście chłopstwo i inteligencja. Wesele, w swej wymowie jest bardzo pesymistyczne, ukazuje bowiem, że przepaść, jaka znajduje się pomiędzy tymi dwoma grupami, pogłębiana przez różnice kulturowe, ale także bolesną historię, jest nie do zasypania. Inteligenci są z jednej strony zafascynowani wiejską kulturą, witalnością, prostą i zdrową moralnością, jednakże jest to fascynacja powierzchowna, nakazująca widzieć we wsi jedynie sielankowe miejsce, i nie dostrzegać prawdziwych problemów i aspiracji tego środowiska. Z drugiej strony chłopi niby bratają się z inteligentami, ale cały czas darzą ich nieufnością, która uniemożliwia porozumienie. "Wesele" jest próbą odpowiedzi na pytanie o przyczyny klęsk wszelkich ruchów narodowowyzwoleńczych. Przyczyną tego stanu rzeczy jest, według autora, nieumiejętność współpracy tych podstawowych grup społecznych, nieumiejętność wykorzystania chłopskiej energii i entuzjazmu przez inteligencję i szlachtę, która "dusi się we własnym sosie", nie dopuszczając do siebie i lekceważąc potencjał chłopstwa. Wyspiański wyśmiewa też "chłopomanię" - naiwne, powierzchowne zainteresowanie młodopolskich artystów obyczajami wiejskimi.
Omawiając motyw wsi w literaturze, nie można oczywiście pominąć w żaden sposób "chłopskiej epopei", słynnej powieści, dzięki której W.S Reymont otrzymał w 1924 roku nagrodę Nobla, czyli "Chłopów". Ksiązka ta portretuje w realistyczno - naturalistyczny sposób życie małej, wiejskiej społeczności, zamieszkującej wieś Lipce. Obraz tej społeczności jest w ujęciu Reymonta dość wyrazisty. Pisarz ukazuje bowiem społeczność wiejską jako konserwatywną, w której każdy ma swoje przypisane, nienaruszalne miejsce i rolę, społeczność silnie zhierarchizowaną. Wewnętrzne spięcia motywowane są konfliktami o ziemię, zaś rytm życia wyznaczany zarówno rytmem natury, jak i kalendarzem świat, odpustów i wesel. Pory roku determinują pory siewu, pory zbiorów i pory wypoczynku. Reymont w "Chłopach" wykreował uniwersalną, archetypiczną wieś, nadając tym samym swojemu obrazowi cechy mitologiczne, ukazując w ten sposób odwieczne problemy egzystencji ludzkiej.
Istnieje także grupa utworów, które wieś przedstawiają w ujęciu groteskowym, zdeformowanym. Do takich tekstów zalicza się "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza. Bohater, prowadząc swą beznadziejną walkę z formą, z gębą, trafia na polską wieś, która pokazana została jako skansen wszelkiej głupoty, ciemniactwa, zacofania, gdzie chłopi szczekają i warczą jak psy i jak psy są taktowani przez panów z domu, którzy poniżanie plebsu uważają za nieodłączny przywilej swego pańskiego życia.
Jak widać, wieś fascynowała wielu autorów, wskutek czego mogła być opisana w wielu utworach. Wizerunek ten cały czas ulegał zmianom i przeobrażeniom. Wciąż jednak pozostaje zakodowany antagonizm pomiędzy wsią a miastem. Dziś już wiemy, że życie na wsi nie jest tak wspaniałe, jak opisywali to twórcy tacy jak Wergiliusz, a później Rej, Kochanowski czy Karpiński. Wieś to dziś częstokroć ciężkie warunki życia, bardzo ciężka praca i jednoczesne zacofanie kulturowe. Mimo to uważam, że niezależnie od wszelkich wad i minusów, warto mieszkać na wsi, warto też robić wszystko, by podnosić wiejski standard życia, zarówno pod względem technicznym, jak i kulturalno - intelektualnym. Nie zgadzam się też z twierdzeniem o niższości ludzi pochodzących z obszarów wiejskich.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………….