Kociaki wpadły do domku. Były bardzo ciekawe, kto ich odwiedził. Zobaczyły jakiegoś łaciatego kocura z żoną, oraz trójkolorową kotkę i srebrzystego kota, z dzieckiem ot w ich wieku...
-To nasi dawni przyjaciele, Narik, Trisza, Elana i Erik. -Wyjaśnił Armeti. Elana spojrzała na niego wesoło i dodała:
-Ale dalej jesteśmy przyjaciółmi.
-Dzień Dobry... -Wymamrotała Bella niepewnie. Erik uśmiechnął się do niej z czułością.
-Cześć, maluchy... To wasze dzieci Zoju?
-Tak, urodzili się...
Bella i Mruczek nie mieli zamiaru słuchać nudnych rozmów dorosłych. Woleli zapoznać się z tym białym kocurkiem, który wyszedł właśnie na zewnątrz.
-Cześć! -Zawołała Bella.
Kocurek wzdrygnął się i odwrócił głowę Uśmiechnął się.
-Witanko!
-Jak masz na imię? -Zapytał Mruczek. Kociak odparł czystym, żywym głosem:
-Miko... A wy?
-Ja jestem Bella a on Mruczek!
Miko podał jej łapkę na przywitanie.
-Miło mi was poznać... Słyszałem że stąd pochodzą moi rodzice...
Rozglądnął się.
-Ładnie tutaj. My mieszkamy też na łące, ale trochę innej. W okolicach mieszkają pani Trisza i pan Narik...
-My tu mieszkamy od urodzenia! -Odparł Mruczek dumnie. Miko odpowiedział:
-Ja tam też mieszkam od urodzenia!
-Ale powiedziałeś, że... -Kłopotał się biało rudy kocurek. Miko wytłumaczył:
-Moi rodzice tu się urodzili... Ja się już urodziłem tam, gdzie mieszkam teraz.
Bella nie chciała już dłużej gadać.
-Chodźmy pobawić się w berka!
Kociaki zaczęły biegać w kółko i śmiać się wesoło. Głośne krzyki usłyszała przechodząca tamtędy kotka. Uśmiechnęła się pod nosem drwiąco i poszła dalej...
-Macie fajnych rodziców! -Odezwał się wreszcie Miko.
-Dzięki, wasi też wyglądają na super koty! -Mruczek odpłacił mu tą samą monetą.
Miko roześmiał się.
-Dzieciaki, chodźcie na ucztę! -Usłyszeli zawsze pogodny głos Zoi.
Kociaki zaczęły się ścigać, kto pierwszy dobiegnie do domu. Wygrał Miko.
-Szybki jesteś...-Orzekła Bella z podziwem, gdy wszyscy zaczęli jeść myszy przygotowane przez trójkę kocic.
-E tam... bez przesady... -Miko nie lubił się przechwalać. Kociakom to się bardzo spodobało.
Po uczcie maluchy znów się bawiły, potem zapadł zmierzch... Kocięta nie przypuszczały, kładąc się spać że niedługo, bo zaledwie miesiąc potem stanie się coś, co na zawsze odmieni ich wesołe życia...