elementy EGO, uzależnienia, Alkoholizm


SKŁADNIKI EGO W AKCEPTACJI ALKOHOLIZMU

Harry M. Tiebout

doktor medycyny

W ciągu ostatnich piętnastu lat moje rozumienie istoty alkoholizmu jako choroby uległo wpływom wglądu w mechanizmy procesu AA. Kilka lat temu stwierdziłem, że AA aby osiągnąć sukces musi doprowadzić do poddania się. Nie tak dawno omawiałem zagadnienie aktu uległości jako przeszkody dla prawdziwej akceptacji wzbudzonej poddaniem się. Korzystając z okazji proponuję rozszerzyć swoje obserwacje przez omówienie: A) jakie czynniki muszą się poddać? B) jak reakcja poddania się zmienia wewnętrzny obraz psychiczny? Pytanie pierwsze jakie czynniki osoby muszą poddać się, było wzmiankowane w rozdziale o uległości. Odnotowałem tam odnosząc się do trudności poddania się, że obecność „pozornie tchórzliwego ja” stała się oczywista. Jest to właśnie to ego, które powinno stać się pokorne. Użycie słowa ego stwarza możliwość pomieszania znaczeń. Dlatego rozważałem zastosowanie zastępczego terminu. Porzuciłem ten pomysł, ryzykując możliwość błędnego rozumienia, ponieważ słowo ego jest w potocznym języku i w znaczeniu takim jakie przydatne jest w tej dyskusji. Wyrażenie „on(a) ma rozdęte ego” jest wystarczająco jasne. Wytwarza obraz pompatycznego, najważniejszego nadętego indywiduum, którego słabości są maskowane są powierzchowną pewnością siebie. Osoba taka jawi się jako gruboskórne, nieczułe, głuche na sprawy innych, skoncentrowane na sobie indywiduum, które bezmyślnie brnie przez życie zaprzątnięte gromadzeniem dla siebie wszystkich możliwych przyjemności i korzyści. Ma na względzie przede wszystkim swój egoizm i to jest sedno sprawy. Takie rozumienie ego, mimo ze może nie mieć naukowych podstaw, ma jedną ważną zaletę; posiada treść i niesie myśl którą każdy osoba może pojąć. Ten pomysł „rozdętego ja” uznaje wspólnego poprzednika całego ciągu cech charakteru, będących przejawem ukrytej postawy, gdzie osobiste względy są najważniejsze. Istnienie tego „ja” zostało dawno uznane ale trudności terminologiczne pozostały. Częściowo problem bierze się z użycia słowa ego w kręgach psychologów i psychiatrów w odniesieniu do elementów psychiki, które przypuszczalnie rządzą życiem psychicznym. Freud podzielił życie umysłowe na trzy podstawowe poddziały: Id, ego i superego. Pierwszy, jak stwierdził, zawiera odczucia życia na poziomie instynktu; trzeci poddział jest kontrolowany przez sumienie, którego funkcją jest hamowanie impulsów wzbudzanych wewnątrz id. Ego powinno występować jako rozjemca pomiędzy żądaniami id, a ograniczeniami superego, które mogłoby być nadgorliwe i bigoteryjne. Pustka jaką pozostawił w odniesieniu do ego jest czymś, co jego następcy usiłują wypełnić, ale nie ma jeszcze ogólnie zaakceptowanych wniosków.

EGO - DWIE DEFINICJE

Słowo ego zostało zastrzeżone przez psychiatrów i psychologów, chociaż nie zgadzali się oni co do przypisywanego mu znaczenia. Wynikające stąd zamieszanie jest godne pożałowania, ponieważ prawie każdy, laik czy naukowiec, zgodziłyby się z pomysłem „rozdętego ja”. Dobrze byłoby zsstosować inne określenia koncepcji ego, reprezentujących różne stanowiska. Rozwiązaniem tego dylematu będzie oznaczenie dużą literą wielkiego „Ego”, a małą zidentyfikowanie aspektu osobowości, który Freud miał na myśli gdy umieścił ego między id i superego. Z taką dyspozycją problemu terminologii jest teraz możliwe rozpatrzenie pierwszego uzasadnienia mianowicie czynników Ego w alkoholiku, który poprzez poddanie się stał się pokorny. Koncepcja rozdętego ja jak zapisałem poprzednio jest możliwa do zaobserwowania na co dzień. Ci, którzy nie rozpoznają go w samych sobie, mogą je dostrzec w niektórych członkach swojej rodziny albo wśród przyjaciół i znajomych. Każdy zna egoistów i ma jasne pojęcie tego słowa. Poza słowem egoistyczny i szeregiem wymienionych wcześniej przymiotników pomagających określić wymieniony wcześniej portret egoisty istnieją jeszcze takie jak: dumny, bezczelny, odpychający, dominujący, poszukujący uznania, agresywny, zasadniczy, twardogłowy, uparty, zdecydowany, niecierpliwy. Wszystkie te określenia są niedokładne ponieważ opisują tylko powierzchowne cechy bez przekazania jakiegokolwiek uczucia z wewnętrznej treści którą „Ego” tryska. O ile została uzyskana jakaś wdzięczność dla źródła ego dynamiczny przekaz ulega zatarciu i określenie może po prostu wydawać się przezwiskiem. Łatwo powiedzieć że ktoś ma nadmierne Ego, nieświadome tego co wydarza się w ludzkiej duszy bez jego udziału. Nie jest to też sprawa intelektu, należy tutaj opanować wewnętrzne czujące elementy na których spoczywa aktywność „Ego”. Tylko wtedy gdy elementy stają się czytelne, fundament Ego również staje się klarowny. Jest to dogodne, dla wyjaśnienia tego wewnętrznego działania; żeby cofnąć zwykłą kolejność i przedstawić dowód który jest jego podstawą. Zwięźle: „Ego” złożone jest z utrzymujących się elementów pierwotnej natury dziecka. Pewne aspekty dziecięcej psychiki mogą zostać z korzyścią zbadane. Istnieją trzy czynniki które powinny zostać uwzględnione. Jak Freud zaobserwował w swoim bezcennym zwrocie „jego wysokość dzidziuś”, że dziecko jest urodzonym władcą wszystkiego co zaobserwuje. Przychodzi z Nirwany łona, gdzie jest zwykle jedynym mieszkańcem i chwyta się kurczowo tej wszechmocy z niewinnością i determinacją, które zbijają z tropu kolejnych rodziców. Po drugie: wywodząc się wprost od wewnętrznego władcy dziecko ledwie toleruje frustrację i z ochotą pozwala światu dowiedzieć się o tym. Po trzecie znaczącym czynnikiem w dziecięcej duszy jest czynienie wszystkiego w pośpiechu. Przyjrzyjmy się młodzikom na plaży: raczej biegają niż chodzą. Przyjrzyjmy się im gdy idą w gości - dzieciaki wybiegają z samochodu, podczas gdy ich starsze rodzeństwo porusza się spokojniej. Trzylatkowie nie potrafią zająć się zabawą wymagającą dłuższego okresu koncentracji. cokolwiek robią, musi być zrobione szybko. Dorastając, stopniowo stają się zdolne na dłużej pozostać przy jakiejś czynności. W ten sposób już na samym początku życia dusza:

- przejmuje swą własną wszechmoc,

- nie akceptuje uczucia zawodu.

- działa w tempie allegretto z dużym udziałem staccato i vivace.

I teraz pytanie jeśli dziecinna dusza utrzymuje się w dorosłym życiu jak zaznaczona będzie jej obecność? Zazwyczaj jeżeli dziecinne cechy przenoszą się w dorosłość mówi się o osobie że jest niedojrzała; etykietka często naklejana z niedokładnym rozeznaniem. Należy połączyć te trzy cechy pierwotnej duszy z niedojrzałością i jednocześnie pokazać jak wpływają na dorosłą duszę. Jeśli zostało to uczynione nie tylko poprawność terminu niedojrzały stanie się oczywista, a ponadto zostanie wytworzona wrażliwość nieświadomych wzmocnień ego.

OKREŚLENIE NIEDOJRZAŁOŚCI

Dwa kroki dzielą nas od rozróżnienia niedojrzałości od utrwalonych dziecinnych cech. Pierwszy: poprzez wyobraźnię przekazać pierwotne cechy w dorosłą podświadomość. Słuszność takiego postępowania oparta jest na współczesnej wiedzy o istocie sił działających w podświadomości ludzi w dojrzałym wieku. Krok drugi to oszacowanie efektu, który utrzyma te infantylne cechy w dorosłym osobniku. Wysiłek ten nie powinien nadmiernie obciążać wyobraźni. Weźmy na przykład trzecią z cech wspólną pierwotnej psychice, mianowicie dążność do działania w pośpiechu. Jeśli ta dążność zwycięży w podświadomości, osoba z pewnością będzie wszystko robiła w pośpiechu. Będzie myślał szybko, mówił szybko i szybko żył, albo zużyje nadmierne ilości czasu i energii manipulując skłonnościami do szybkiego działania. Często wynik będzie oscylacją między okresami przyspieszeń, po których następować będą wyhamowania (superego) zużywające podobną ilość energii. Zestawienie tego w zachowaniu alkoholika zostanie zauważone przez tych którzy mają doświadczenie w pracy z takimi pacjentami. Weźmy samą cechę działania w pośpiechu i zestawmy ją ze słowem niedojrzały. Niektórzy zaprzeczą, że manipulacja wnioskami, czy szybkie nieprzemyślane działania są świadectwem niedojrzałości. To właśnie młodość jeździ szybko, myśli szybko, i czuje szybko, porusza się szybko, działa w pośpiechu. Pojawia się pytanie; które z tych znamion niedojrzałości ulega wpływom wewnętrznego nacisku? Wielkie plany, wielkie intrygi, wielkie nadzieje porzucane i nie zrealizowane. Jednak skutek utrwalonej, dziecinnej cechy powoduje że działamy w czasie krótszym niż jest potrzebny do wykonania jakiejś czynności, może być ukazany w jaśniejszym świetle. Dorosła cecha jest z pewnością przeżytkiem z okresu pierwotnej dziecinnej duszy. Dwie inne pozostałości dziecinnej duszy przystają do obrazu niedojrzałości a także pośrednio pomagają wyjaśnić istotę ego. Pierwsza z nich uczucie wszechmocy, gdy zostanie przeniesiona w dorosłe życie wpływa na jednostkę sposobami łatwymi do przewidzenia. Oczywiście wszechmoc połączona jest z królewskością jeśli nie z boskością. Podświadomy rezultat trwałości tej cechy jest taki że jej właściciel to przykład wiary w swoją szczególną rolę i swoje wyjątkowe uprawnienia. Taka osoba przekonuje się, że nie można szczęśliwe funkcjonować na normalnym poziomie, ponieważ nawiedzona jest boskim tchnieniem. Sama myśl o działaniu w normalnych obszarach życia jest jego największym utrapieniem. Jak również myśl, że miejsce, które zajmuje jest wszystkim co zdoła objąć w posiadanie staje się ciosem dla Ego, które odpowiada poczuciem niższości, widząc fiasko zajęcia lepszej pozycji. Ponadto każdy sukces staje się strawą dla „Ja” podnoszącego ocenę swojej osobowości do coraz bardziej nierealnych proporcji, jak król w poczuciu swojej szczególnej wartości. Zdolność zarządzania sprawami państwa, zarówno małymi jak i wielkimi jest przesądzona. Przekonanie, że z boskiego nadania jest najlepszym wykonawcą mającym tylko kiepską posadę, wzmacnia jego przekonanie, że w najlepszym wypadku jest ofiarą braku uznania a w najgorszym sabotażu zazdrosnych ludzi rzucających mu kłody pod nogi. Źródło takiej postawy tkwi w jego percepcji. Powiedzieć mu, że jego reakcje wynikają z żądań nie nasyconego wewnętrznego króla to narazić się na niedowierzanie - tak dalekie od przytomnego umysłu są myśli i uczucia. Ludzie, którzy otwarcie obstają przy swoich żądaniach przywileju boskości zwykle kończą w świecie specjalnie dla nich przygotowanym. W innych osobach naciski wszechmocy są głębiej ukryte. Może przyznać, że na wiele sposobów działa jak zepsuty dzieciak, ale jest ledwie świadom wzrostu tego dążenia i jego głębokiego ukrycia. Jak większość ludzi rozsądnie unika dokładnego wglądu, ponieważ określenie każdej takiej postawy bardzo przeszkadza. Podświadoma wiara w czyjś szczególny przywilej za bardzo pachnie prostackim samolubstwem niezbyt przyjemnym do rozważania. W większości ludzie pozostają ignorantami nieuświadomionych sił, które nimi powodują. Mogą dziwić się dlaczego chcą zagotować się w środku i dlaczego chcieliby uwolnić się od ciągłego uczucia nieprzystosowania i utrudnień. Mogą rozpoznać, że wyglądają na podenerwowanych i łatwo podniecają się, że po jakimś czasie gdy ujrzą życie spokojniejszym i dojrzalszym mogą znieczulić ciągoty do hałaśliwego życia. Ale ich wgląd w pierwotność doprowadzi do nikąd jeśli nie ma całkowitej pustki. Król jest uśpiony głęboko pod powierzchnią. Usunięty daleko z pola widzenia.

NIEZGODA NA FRUSTRACJĘ

Ostatnią cechą przeniesioną z dzieciństwa jest niezdolność do zgody na uczucie zawodu. W oczywistym rozumieniu ta niezdolność jest innym pojmowaniem wewnętrznego władcy, ponieważ jednym z przywilejów króla jest władanie bez zakłóceń. Czekanie jest afrontem dla króla, policzkiem dla jego majestatu. Odgałęzienia niezgody na frustrację sięgają daleko i określenie ich wpływu na zachowanie alkoholika jest tak trudne do określenia, że wydaje się słusznym omówienie tej cechy w osobnym rozdziale. Jak już zaznaczono, niezgoda króla na frustrację jest pozornie całkiem logiczna. Życzenie króla jest prawem kraju, a szczególnie kraju dzieciństwa. Każdy zawód jest zagrożeniem dla królewskiego majestatu, który został obrażony pożałowania godnym incydentem. Ważniejszy jest inny aspekt tej władczości, mianowicie przypuszczenie, iż nie powinna ona być powstrzymywana. Jest to logiczne jeśli ktoś zauważy jak działa władca. Po prostu nie spodziewa się być powstrzymywany; jak zechce tak uczyni. Ta cecha utrwalająca się w podświadomości popycha go wciąż na przód. W skrócie: nie można mnie zatrzymać. Niepohamowana podświadomość postrzega życie pod kątem powstrzymywania lub nie. Gdy przerwa jest prawdopodobna pojawia się uczucie zmartwienia a być może i depresja, gdy przerwa wydaje się bliska powstaje obraz graniczący z paniką a gdy groźba mija pojawia się wyzwolenie i radość. Zdrowie powraca z uczuciem optymizmu i „przyjemnej żeglugi na przód”, z doznaniem „czuję się wspaniale”. Dolegliwość przekornie oznacza brakującą krzepę, wigor, żywotność i jest związana z poczuciem „nigdzie się nie wybieram”. Potrzeba „pójścia gdziekolwiek”, „bycia w ruchu”, a także cierpienie z powodu wiecznego niepokoju są rezultatem wewnętrznej niezdolności do spokoju, albo inaczej zaakceptowania faktu czyjegoś ograniczenia. Król nie tylko nie może pogodzić się z uczuciami doznanych frustracji z powodu nieustającej gonitwy, ustawia również przeszkody na swojej drodze, własnym uporem przysparza sobie kłopotów. Oczywiście w niektórych sytuacjach król wyhamowuje. Choroba, więzienie, czasami zasady współżycia czasami zatrzymują go. Wtedy odmierza czas dostosowuje się czekając na powrót wolności, którą celebruje potem z godnością, a jeśli jest alkoholikiem zaczyna długi ciąg. Niedojrzałość takiej osoby jest oczywista; niecierpliwi się z powodu zwłoki, nigdy nie może pozwolić by sprawy potoczyły się własnym biegiem, musi mieć naszkicowany plan ścieżki biegnącej przez dżunglę życia. Mądrość stosowna do wieku nie idzie w parze z tradycją, która toruje drogę zuchwałości i młodzieńczej beztrosce. Wartość bycia tu i teraz i rozwiązywanie własnych problemów nie są potrzebne. Zasada 24 godzin byłaby przeszkodą dla kogoś czyje życie nie ścierpi żadnych ograniczeń. Niepohamowana osobowość poszukuje życia, zabawy, przygody podniecenia i odkrywa że jest na karuzeli, jedzie do przodu - ale na prawdę kręci się w kółko. Niepohamowana osobowość nie ma czasu na wzrost. Wewnątrz zawsze musi czuć się niedojrzałą. Oto jak przeniesienie dziecinnych cech oddziałuje na skrępowanego dorosłego. Jest we władaniu króla, który musi działać w pośpiechu, ale nie ma żadnej zdolności radzenia sobie z frustracją. Poszukuje nieokiełznanego życia i wpada w obłędny wyścig szczurów. Wszystko to jest częścią i bagażem Ego. Osoba nie ma wyboru, nie potrafi zdecydować się na jakąś jedną cechę i podczepić się pod nią odrzucając inne bardziej nieporządne. Wszystko albo nic. Na przykład zagoniona osoba ma zwykle dużo energii i żywiołowości, wydaje się atrakcyjnym ludzkim istnieniem. Podczepienie się do tej wartości jedynie zapewnia ciągłość wariackiej gonitwie i wzrostowi Ego, ze wszystkimi bólami istnienia związanymi z taką postawą. Poświęcenie składników Ego musi być całkowite, bo inaczej odzyskają swój wpływ.

UCZENIE SIĘ ŻYCIA

Ci, którzy patrzą na życie odrzucając gonitwę jako niewypowiedzianie głupią i nudną powinni przyjrzeć się życiu Anonimowych Alkoholików, którzy dostosowali się do programu AA. Ujrzą ludzi, którzy zatrzymali się - nie muszą nigdzie iść - także ludzi uczących się jak żyć. Nie są także mdłymi głupcami. Wręcz przeciwnie, żyją i są zainteresowani swymi sprawami. Widzą rzeczy tak jak się przedstawiają. Są tolerancyjni, otwarci, nie patrzą spode łba, komu by tu dołożyć. Są chłonni wrażeń otaczającego ich świata. Osiągnięcie takiego sposobu życia jest niemałym dokonaniem. Wstępny wniosek tego omówienia był taki, że Ego jest pozostałością uczuciowego życia dziecka. Powinno być jasne, że niedojrzałość daje obraz alkoholika będący ciągłością pierwotnego dziecka. W nawiązaniu do opisu przejawów, które określały wielkie i aktywne Ego powinno zostać przypomniane, że obecność w podświadomości takich sił Ego może znajdować się poza zasięgiem świadomej obserwacji. Tylko czując i działając osoba może wpływać na swoją egzystencję. I oto mamy odpowiedź na pierwsze pytanie; jaka część alkoholika musi poddać się: oczywiście jest to element Ego. Życie bez Ego nie jest nowym pomysłem. Dwa tysiące lat temu Chrystus nauczał o potrzebie odrzucenia życia i rozpoczęcia go na nowo. Nie powiedział Ego ale właśnie je miał na myśli. Współcześni analitycy podają te samą prawdę: też mówią o odrzuceniu Ego. Freud widział terapię jako bitwę toczącą się między pierwotnym narcyzmem dziecka a terapeutą, którego zadaniem było ograniczyć ten pierwotny stan umożliwiając jego kontrolę. Od czasu gdy Freud nie mógł wyobrazić sobie życia bez pewnej dozy Ego, nie mógł też rozwiązać zagadki jak można osiągnąć zadowolenie; według niego człowiek skazany był do końca swych dni na walkę i cierpienie. Najgorętsze pragnienia utrzymywały go we frustracji nieprzyjaznym światem. W sowich badaniach nad uzależnieniami Rado jasno twierdzi że Ego musi być zredukowane. Jako pierwszy opisał Ego: „... raz jest to dzidziuś, ognisko promieniowania zarozumialstwa, pełen wiary we wszechmoc swoich życzeń - słów”. Wtedy w procesie redukcji Ego: „... dziecinna megalomania znika pod nieubłaganym naciskiem doświadczenia. Poczucie własnej wszechwładzy ustępuje miejsca bardziej stosownej samoocenie. Proces ten opisany wpierw przez Freuda może odnosić się do redukcji rozmiarów Ego; jest to bolesna procedura i ktoś może nie udźwignąć tego ciężaru”.

ŻADNEJ UGODY Z EGO

Podobnie jak Freud Rado myśli tylko kategoriami redukcji: potrzeba całkowitej eliminacji Ego jest postawą, której obaj nie chcą przyjąć. Stąd nieświadomie bronią utrzymania niektórych dziecinnych cech. Bez jasnej świadomości faktu że paktowanie z diabłem czyli z Ego nie ważne jak bardzo ostrożne utrzymuje je przy życiu i przy jakiejkolwiek okazji pozwala mu wkroczyć do akcji z całą siłą. Nie ma korzystnej umowy z Ego. Fakt nie wystarczająco uznany przez wielu, ba jeśli nie przez większość terapeutów. Tak więc dylemat redukcji Ego byłby rozstrzygnięty najkorzystniej poprzez usunięcie Ego i podstawienie w to miejsce nowej wartości. Unikamy wtedy problemu jakie elementy Ego można utrzymać. Teoretycznie nie ma żadnej odpowiedzi. W takim stanie całkowite odrzucenie infantylnych cech jest trudne do osiągnięcia. człowiek może rozwijać się tylko poprzez całkowite ich odrzucenie. Wyparcie Ego jest celem z nadzieją oczekiwanym. Następne pytanie jakie się pojawia: jak reakcja poddanie się zmienia wewnętrzny obraz psychiczny? To pytanie oparte jest o domysł, że poddanie się jest emocjonalnym krokiem, w którym Ego przynajmniej w danym momencie uznaje że już nie jest najważniejsze. To uznanie pozostaje bezużyteczne, jeśli ogranicza się do świadomości: muszą mu towarzyszyć podobne uczucia w podświadomości. Poddanie się dla alkoholika zaznaczone jest przyznaniem się do bezsilności wobec alkoholu. Jego trzeźwość posiada ten rodzaj wyciszenia, który tworzy spokój wewnętrzny, jeśli tylko poddanie się wpływa równie trwale na podświadomość. Wpływy poddania się na duszę są oczywiste: cechy określane jako charakterystyka Ego zostają wykreślone. Przeciwieństwem króla jest prosty człowiek. Podobnie AA - Anonimowi Alkoholicy podkreślają pokorę. Przeciwieństwem niecierpliwości jest łatwość radzenia sobie w życiu, wprowadzenie do życia wewnętrznego zasady „śpiesz się powoli”. przeciwieństwem gonitwy jest pozostanie na miejscu, gdzie można być otwartym, wrażliwym i odpowiedzialnym. Taki obraz nieegoistycznego osoby mógłby być umocniony w wielu kierunkach, lecz dokonanie tego nie mogłoby służyć doraźnemu celowi. Aby omówić nacisk Ego na zachowanie i wskazać co może wydarzyć się gdy przynajmniej chwilowo Ego wyłączone jest z akcji wystarczy wskazać punkt styku: czy to „Ja” jest prastarym wrogiem trzeźwości i czy osoba powinna rozprawić się z nim ostatecznie i wstąpić na nową drogę życia. Jak dotąd nie rozważano klinicznego materiału by potwierdzić przedstawione idee. Jego wartość będzie poważna dla wielu terapeutów. Zacytuję tu przykład z doświadczeń klinicznych w nadziei że posłuży on za konkretną ilustrację tych tez. Pacjent mężczyzna około czterdziestki o długiej historii picia po daremnych siedmioletnich wysiłkach wyzdrowienia poprzez AA urozmaicał zdrowienie wieloma pobytami w ośrodkach odwykowych. Wreszcie z niezbyt jasnych powodów zdecydował się na podjęcie drastycznego kroku. Postanowił podjąć leczenie w sanatorium i oddać się w ręce psychiatry. Zadzwonił aby uzgodnić warunki pobytu w sanatorium, aby mógł regularnie korzystać z mojej porady. Od początku był niezaprzeczalnie szczery chociaż odbyła się tylko jedna rozmowa podczas której swobodnie mówił o sobie i o tym co dziej się w jego wnętrzu. Po zwyczajowym wstępie zaczęliśmy dyskutować o uczuciach i o tym jak one działają. Zapytałem pacjenta o słowo Ego w rozumieniu przyjętym na mitingach AA. Wyznał że zignorował prawdziwe znaczenie tego pojęcia i z zainteresowaniem słuchał jak Ego funkcjonuje. Wkrótce umiejscowił w sobie część sił Ego które dotąd bywały zdecydowanie odrzucane ponieważ zawierały zbyt wiele próżności i egoizmu. Z takim rozpoznaniem pacjent doznał objawienia. Z całą szczerością powiedział: Na Boga nigdy o tym nie wiedziałem. Nie kombinuj tutaj (wskazał głowę) kombinuj niżej tu gdzie czujesz (położył obie ręce na brzuchu). Dowiedział się, że jego uczucia mają własną jaźń i jeśli ich nie usłucha popadnie w kłopoty. Stawał wobec Ego, które miało uczucia, krok możliwy do pojęcia bo nie ruszał do przodu pełną parą. Jego decyzja oddania się w opiekę, rodzaj poddania się wyciszyła go i uczyniła wrażliwym, zdolnym do zaobserwowania co dzieje się w jego wnętrzu. Był to początek prawdziwego rachunku sumienia. Następne jego odkrycie było jeszcze bardziej wstrząsające. Wymagano od niego opisu każdego snu jaki miał. Ku jego zdumieniu sny pojawiały się regularnie. W piątym ze swoich snów pacjent znalazł się w zamkniętym zakładzie z powodu swojego picia. Interpretacja snu byłą taka, że pacjent kojarzy każdy rodzaj powstrzymania z zamknięciem - jego trudność polegała na tym że nie tolerował jakiegokolwiek hamowania swoich zapędów szczególnie abstynencji od alkoholu. Reakcja pacjenta na wyjaśnienie tego snu byłą bardzo doniosła. Nie odzywał się dłuższy czas po czym zaczął: „Powiem panu doktorze, to było tak. Piłem przerywałem na dwa, trzy dni, potem szedłem do wytrzeźwiałki na pięć, sześć dni i dalej chciałem pić. Wytrzymywałem może tydzień może miesiąc. Myśl o wypiciu wracała. Chciałem pić. Walczyłem w myślach. Pójść do knajpy czy nie pójść do knajpy. Jednak wcześniej czy później szedłem i zamawiałem kolejkę, ale nie chciałem wypić jej od razu. Stawiałem szklankę na barze - patrzyłem i rozmyślałem, rozmyślałem i patrzyłem - jednodniowy król.” Powiązanie pomiędzy ego a sposobem życia stało się jasne podobnie jak związek ego z powstrzymywaniem. Podstawowym zadaniem w leczeniu jest utrzymanie ciągłości redukcji ego. Terapia polega na rzuceniu Ego na kolana i utrzymaniu go stale w tej pozycji. Nie miejsce tu na szczegółowe omówienie metody ale stosownym jest podkreślić ważną rzecz, mianowicie zadziwiającą zdolność Ego do schodzenia ze sceny i nagłego radosnego powrotu bez żadnego szwanku. Sen pewnego pacjenta trafnie opisuje tę cechę. Pacjent śnił, że znalazł się na balkonie 12 piętra nowojorskiego hotelu, rzucił na dół gumową piłkę i ujrzał jak wraca odbita od chodnika do poziomu balkonu. Ku jego zdumieniu piłka spadła na dół i odbita wróciła na tę samą wysokość. Trwało to czas nieokreślony a gdy spoglądał na zegar kościelnej wierzy była dziewiąta. Jak kot który żył dziewięć razy ego posiada zadziwiającą zdolność wdzierania się do poczucia bezpieczeństwa - nieco zmaltretowane, wymiętoszone, ale wkrótce działające z dawną pewnością siebie przekonane, że tym razem ono Ego może panować nad wszystkimi zdarzeniami i nadawać im bieg. Omijanie doświadczenia życiowego to inna zadziwiająca cecha Ego i byłaby śmieszna gdyby nie tragiczne konsekwencje. Podcinanie osobom skrzydeł i doprowadzanie do ostateczności jest nieustannie ponawiane przez ego. Możliwość powrotu ego musi być uświadomiona każdemu alkoholikowi. Jeśli ono powróci, alkoholik może nie sięgnie po alkohol ale będzie pijany na sucho, ze wszystkimi towarzyszącymi temu stanowi uczuciami i postaciami jeszcze bardziej utrwalonymi Ego czyni trzeźwienie pełnym niezadowolenia i wyczerpania pasmem niepowodzeń. Dopóki jest silne zawsze może zakłócić ciszę i spokój. W tej walce potrzebna jest pomoc Boga. Człowiek zbyt często wydaje się bezsilny wobec siły Ego. Potrzebuje pomocy i to natychmiast.

POSUMOWANIE

W procesie poddanie się przez który przechodzi każdy alkoholik zanim jego choroba zostanie zatrzymana, częścią osobowości mająca poddać się jest rozdęte Ego. Ono właśnie zostało określone jako niedojrzała postawa przeniesiona z dzieciństwa w dorosłość, a szczególnie uwydatnione są takie cechy jak: poczucie wszechmocy, niezgoda na frustrację, nierozważna pogoń manifestowana potrzebą działania w pośpiechu. Sposób w jaki poddanie oddziałuje na ego został omówiony oraz zilustrowany przykładem klinicznym. Zadaniem terapii jest trwałe zastąpienie „starego ja” i jego aktywności.

2

10

2

10



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Najczęściej zadawane pytania DOTYCZĄCE PICIA AOLKOHOLU, uzależnienia, Alkoholizm
uzależnienie alkoholizm
UZALEŻNIENIA ALKOHOLOWE
uzależnienia alkohol narkotyki
Uzależnienia alkoholowe
uzależnienia alkoholizm, Pedagogika studia magisterskie, wybrane problemy polityki społecznej
asertywność- komunikacja interpersonalna-referat, uzaleznienia, alkoholizm, Asertywność
Autodiagnoza czy jestem uzależnionym alkoholikiem, Terapia
Dwanaście Kroków AA(1), uzależnienia, alkoholizm
Psychiatria-word, Uzależnienia alkoholowe, UZALEŻNIENIA ALKOHOLOWE
Terapia rodzinna uzależnienia, alkoholizm
pedagogika, DOŚWIADCZENIA TRAUMATYCZNE A UZALEŻNIENIA ALKOHOLOWE
Uzależnienia alkohol, narkotyki, nikotyna
MARGASIŃSKI ETIOLOGIA I FAZY UZALEŻNIENIA ALKOHOLOWEGO NOTATKA, RDZ I, ETIOLOGIA I FAZY UZALEŻNIENI
UZALEŻNIENIE, ALKOHOL, MÓZG
PROCES PIELĘGNOWANIA PACJENTA Z UZALEŻNIENIEM ALKOHOLOWYM

więcej podobnych podstron