Eurozarządzanie
26.06.1995, AK
Lektury
Eurozarządzanie
Czy istnieje europejski styl zarządzania? Okazuje się, że tak. Model taki właśnie się tworzy, mimo że przez ostatnie czterdzieści lat poglądy na sposób prowadzenia interesów były zdominowane najpierw przez amerykański sposób zarządzania, a później przez japoński. Oba modele były niemal powszechnie akceptowane jako wzory do naśladowania.
Czas, kiedy europejscy menedżerowie patrzyli na siebie oczami Amerykanów lub Japończyków zbliża się obecnie ku końcowi -- twierdzą autorzy książki "Zarządzanie europejskie", która za sprawą wydawnictwa Poltext ukazała się właśnie na rynku. Jest to pierwsza pozycja z serii Euromanagement, jaką zapowiedziało to wydawnictwo, które pragnie "wyjść szerzej na przeciw wymaganiom, jakie stawia proces integracji Polski z Unią Europejską".
Książka została napisana na podstawie opinii i poglądów ponad 50 prezesów, dyrektorów i kierowników z 35 największych przedsiębiorstw międzynarodowych, usytuowanych w 14 krajach. Ankietowanych poproszono, by zastanowili się: czym menedżerowie europejscy różnią się od swoich japońskich i amerykańskich konkurentów i odpowiedzieli, czy istnieje europejski model zarządzania.
Okazało się, że mimo różnic jakie dzielą Włochów, Francuzów czy Szwedów, wśród europejskich menedżerów istnieje godne uwagi podobieństwo w poglądach, postawach i sposobie podejścia do różnych problemów.
Europejski model zarządzania charakteryzuje m. in. to, że radzi sobie z różnicami narodowościowymi i respektuje je, traktuje zyski jako jeden z głównych celów przedsiębiorstwa, a nie jako jego rację bytu, stosuje mniej rozwiązań formalnych i jest bardziej korzystnie nastawiony do ludzi, w myśl zasady, że pracownicy powinni czerpać korzyści z postępu.
Te cechy zarządzania europejskiego dominują w pierwszej części książki.
Druga stanowi próbę odpowiedzi na pytanie: jak zarządzać w zintegrowanej Europie.
Zdaniem większości ankietowanych, menedżerowie europejscy są w większym stopniu przywódcami niż ich amerykańscy czy japońscy koledzy.
Amerykański menedżer przypomina bardziej kierownika technicznego bezpośrednio zaangażowanego w produkcję. Więcej zajmuje się sprawami przedsiębiorstwa i jest bardzo przywiązany do liczb. Jego "biblia" składa się z danych statystycznych dotyczących produkcji, sprzedaży i udziałów w rynku. Menedżer europejski natomiast mniej wierzy w liczby i zawsze podchodzi do nich trochę sceptycznie. Próbuje wypełniać swoje zadania z większą odpowiedzialnością społeczną i poczuciem dziedzictwa kulturowego -- mówią ankietowani prezesi.
Zdaniem autorów książki, istnieją pewne podstawowe rzeczy, których euromenedżerowie winni się nauczyć, aby móc uczynić swoje firmy bardziej konkurencyjnymi w okresie olbrzymich zmian, jakie przechodzi biznes europejski. Chodzi o zdolność do zmian, otwartość, umiejętność uczenia się od innych i adaptowania rozwiązań do sytuacji, w których dana firma się znajduje, o ducha przedsiębiorczości i zdolność porozumiewania się, w tym -- umiejętność posługiwania się językami obcymi.
Zdaniem ankietowanych prezesów i kierowników firm europejskich, tego wszystkiego trzeba się po prostu uczyć i to przez całe życie. Dlatego, ich zdaniem, szkoły biznesu powinny organizować kursy dla menedżerów we wszystkich grupach wiekowych. Według nich, dyplom MBA uzyskany później będzie bardziej wartościowy niż wcześniejszy. Poza tym szkoły te muszą w programach kształcenia położyć nacisk na sprawy europejskie i międzynarodowe, pokazując studentom taki obraz rzeczywistości, jaki niebawem zobaczą zza swoich menedżerskich biurek.