11 października...
-Ciekawe kiedy rodzice wrócą! -Ciekawił się Krakers, jak zwykle zwracając się do Klary, która była dla niego wzorem i wszystko wiedziała.
-Za tydzień. -Powiedziała Klara. -Tęsknisz, co?
-Nooo...
-Ja też. Ale tydzień jeszcze wytrzymamy! Bo chyba nie jest ci ze mną źle, co?
-Nigdy bym tak nie uważał! -Oburzył się Krakers. -Jesteś najwspanialszą siostrzyczką na świecie!!
-A ty najwspanialszym braciszkiem....-Uśmiechnęła się do niego Klara.
-Chłodno na polu...-Zauważył kocurek, i zatrząsł się.
-No... A my mamy jeszcze legowisko blisko szczelin! Ale jest sianko, mamy siebie więc wszystko da się znieść!
-Tak! -Roześmiał się kocurek. -Już prawie wieczór! Przyjdzie pani Kendra! Nareszcie, bo od gadania zgłodniałem!
12 października
-Wiesz, Klara, zauważyłem przez tę szparę coś dziwnego! Tam na ziemi leży pięć płytek, i to niedaleko siebie... Co to znaczy?
Klara podeszła do brata.
-To groby!
-Co to są groby?
-Jak ktoś umrze... -Tłumaczyła Klara-To jego dusza gdzieś odchodzi.. Prawda? Ale coś trzeba zrobić z ciałem, bo ono zostaje! I wtedy zakopuje się je w ziemi, a nad tym miejsce kładzie się taka płytkę-żeby wiedzieć gdzie ktoś leży! Można się modlić, dawać kwiaty... Dla zmarłych i ku ich pamięci!
Krakers zastanowił się.
-I oni tam są?
-Tak.
-Kto to w ogóle?
-Ten najdalej, od strony płotu to Endemit-kociak taki jak ty! Dane mu było żyć jednak bardzo krótko, i został pierwszym kotem tu pochowanym. W czerwcu, kilka miesięcy temu! A w lipcu umarły kolejnie leżące kotki: Alfa, Karina, Zyzio. Tyle, że Zyzio późnym lipcem. Ten najbliżej to Gawron-Nie znamy go, ale ludzkie dzieci nie chciały, żeby leżał przy drodze martwy, więc dali mu pośmiertne imię i tu złożyli do grobu!
-To miłe z ich strony! Ale Mister mówiła, że ludzie są źli!
-Nie wszyscy, Krakers... Są źli, tak jak ci którzy nas krzywdzą... Myślą, że koty nie czują, nie boli ich nic.... A to boli tak samo jak ich! Nie potrafią sobie wyobrazić co by oni czuli, gdyby rzucano nimi w ścianę... Albo bito... Tak jak oni robią to z niektórymi. Mister tak sądzi, bo jakiś człowiek chciał ją zabić-i widzisz jaką ma teraz głowę. Ale są i dobrzy ludzie! Przecież te dzieci, które chodzą na kocie groby nie są chyba złe... Widzisz, jakie kwiaty są jeszcze na płytkach...
-Trochę zwiędły od mrozu-zasmucił się Krakers. -A podobno zbliżają się jeszcze gorsze dni!
Klara zasmuciła się.
-Gdy kilka miesięcy minie, zacznie się wiosna! Ale będziemy już wtedy mieli około pół roku! I będziemy razem spacerować! Co ty na to?
-Wspaniale! -Przytaknął Endemit.
13 października
-Mogę ja dziś ustalić nasze święto? Wczoraj było święto pamięci! A dziś-święto siostry!
-Krakers, to już raczej święto rodzeństwa!
-No... To oboje mamy święto!
-Tak... -Klara uśmiechnęła się. Rozmawiała wczoraj z Kendrą i podobno przez kolejne trzy dni mróz ma być gorszy niż dotychczas, ale Krakers nie musi o tym wiedzieć... Zmartwiłby się.
-A więc robimy wystrój? Przesuniemy to pudełko... Klara, co to?
Klara spojrzała na mały skrawek czerwonego materiału. Nie miała pojęcia, że to pół wstążki Zyzia.
-Nie wiem... Może ludzie zostawili. Ładne to! Połóżmy przy okienku!
Kociak wziął wstążkę i ładnie ułożył pod okienkiem.
-A teraz... Bawimy się cały dzień!! Berek, myśliwy, ganiany...
Klara popatrzyła na brata.
-To zajmie nam dużo czasu!
-I o to chodzi! -Roześmiał się kocurek. -Nie będzie nam się nudzić, a za kilka dni wrócą rodzice!
14 październik... Dzień obaw
-Klaraaa... Zimno mi! Jest straszliwie zimno na polu! Tu też...
Klara wydobyła wszystkie zdatne rzeczy do wyściółki legowiska z całego stryszku. Siano, siano, stare ubrania, szmatki, tylko wstążka Zyzia została tam gdzie była, bo ślicznie tam wyglądała...
-Jak miękko! -Krakers zanurzył się w legowisku, wystawały stamtąd tylko czarne uszka malca. -Tylko ciebie brakuje Klara!
Klara poszła do legowiska. Krakers przytulił się do niej. Był zimny, ale zaraz się pewnie ogrzeje...
-Kocham cię Klara...
-Tak, wiem... Ja ciebie też... Ale wybacz, muszę spać... Strasznie zmęczona jestem!
-Dobranoc-powiedział Krakers smutnym głosikiem.
15 października.
Klara otworzyła oczy. Wyspała się znakomicie!
-Krakers... Pobudka!
Ale kotek dalej spał.
-Co za śpioch! -Roześmiała się koteczka i potrząsnęła nim. Cofnęła się przestraszona. Krakers był lodowaty, i sztywny... Chyba nie...
-Nie żartuj, Krakers... Wiesz że się boję o ciebie!
Ale kotek spał tak mocno, jak przed chwilą... Żaden ruch nie poruszył jego ciałem, prócz Klary. Kotka przyłożyła ucho do jego piersi. Cisza...
Nie oddycha!
-Krakers... -Kotka zaczęła się naprawdę bać. -Otwórz oczy... Proszę, braciszku! Ja tak strasznie cię kocham, nierób mi tego!
Ale śmierci przechytrzyć się nie da. Akurat przyszła po tego niewinnego cudnego kociaczka...
-Krakers!! Wstawaj! Uśmiechnij się do mnie... Proszę...
Przytuliła się do bezwładnego czarnego ciałka i zaczęła płakać ile wlezie. Nikt nie opisze jej rozpaczy! Ten ból tak strasznie ciął serce, że najchętniej i Klara poszłaby za braciszkiem.
Wstała i spojrzała jeszcze raz na kotka... Zaczęła myśleć...
Mróz... Zamarzł... Było mu zimno, a ja go nie uratowałam! Mogłam go bardziej objąć, może wtedy by nie zmarzł.... A ja idiotka myślałam tylko o sobie, i poszłam spać, mimo że zawsze czekałam aż on to zrobi pierwszy!
Odwróciła głowę. Usłyszała stuk. Ktoś tu idzie!
To dzieciaki! Może one... Potrafią wskrzeszać...? Głupia nadzieja...
Dzieci zobaczyły Krakersa wzięły go ze sobą na dół. Klara przeraziła się.
-Nie chcę tu zostać sama! Nie!
Ale ludzie nie rozumieją kota. Klara z rozpaczy chcąc pobiec za nimi spadła ze stryszku.
Jedno z dzieci wróciło i zobaczyło Klarę.
-Nie może tu zostać sama-stwierdziło. -Zrobi sobie krzywdę!
Czy to sprawiedliwe, że koty rozumieją człowieka, a on ich nie?
Klara została wzięta na pole.. Nowe miejsce!
Jak zimno!!
Klara był jednak mocna. Zobaczyła, ze ludzie wkładają Krakersika do ładnego pudełka, wyścielonego ostatnimi resztkami traw i kwiatów. Mimo wszystko trumna była przepiękna!
Kopią dziurę. Klara podeszła tam.
Wtem wszystkie oczy skierowały się na bramkę.
Wchodził tam jakiś mężczyzna.
-Oj! -Pisnęła jedna dziewczyna i uciekła. Pozostałe dwie szybko wślizgnęły się na stryszek i schowały między szafkami.
Chłopiec patrzył tylko przestraszony na mężczyznę.
Klara poczuła że się wznosi... W górę..?
Odwróciła głowę i spojrzała w twarz temu groźnemu mężczyźnie!
Czemu dzieci się go boją?
On musi być zły!
Nie, nie!!
Zaczęła się szarpać, ale mężczyzna trzymał mocno. Zaczął wychodzić.
Ostatnie spojrzenie Klary powędrowało ku Tokarzowi, grobom, pudełku z ciałem brata...
-K..rakers... Żegnaj -zapłakała jeszcze.
I na tym koniec...