**************************************************************************************
Poniższy tekst ukazał się na łamach „Szturmowca” - Miesięcznika Wydziału Zarzšdzania Uniwersytetu Warszawskiego
Adres redakcji:
ul. Szturmowa 3 p.426
02-678 Warszawa
tel.: 857-31-81 wew. 153
e-mail: szturmowiec@zigzag.pl.
homepage: www.zigzag.pl./szturmowiec
__________________________________________________________________________________
Dane o tekœcie:
Tytuł: Wykładki dr Flajszmana. H jak Hermeneutyka
Autor: dr Flajszman
Nota o autorze: dr Flajszman jest pracownikiem naukowym Wydziału Zarzšdzania
numer „Szturmowca”: 5 (23) 1996
**************************************************************************************
H jak Hermeneutyka
Za jakie grzechy?! Nastpne dwunastoliterowe sowo, tym razem na “H.” Bezlitosny dr Fleischman kontynuuje torturowanie Czytelników. Ma przy tym cakiem yczliwe intencje (co bynajmniej nie zmienia kwalifikacji czynu), poniewa hermeneutyka jest bardzo poyteczna dla wszystkich badaczy, którzy pragn interpretowa dziaania ludzi, na przykad dziaania zwane organizowaniem. Historia hermeneutyki jest duga i raczej zwizana z religi ni z zarzdzaniem. Pocztkowo ludziom chodzio o waciw interpretacj Biblii, odnalezienie “prawdziwych” wersji tekstów witych zanim wielokrotne przepisywanie ich wprowadzio do nich kolejne bdy i znieksztacenia. W ubiegym wieku hermeneutycy zajmowali si interpretacj wszelkich tekstów, odwoujc si do intencji i przey autora i wychodzc tym samym poza granice czystego zapisu. Obecnie hermeneutyka kojarzona bywa raczej z szeroko pojt interpretacj znaków, w tym symboli i opowieci religijnych, ale take wszelkich przejawów ekspresji ludzkiej, w tym sztuki. Jest przeciwstawna chodnej “analizie” z pozycji obiektywistycznych, czyli odrzuca mit (nie ukrywam, e te teksty pisane s stronniczo i czuj si z tym znakomicie) moliwoci dokadnego i wiernego “odczytu” rzeczywistoci, niezaburzonego subiektywnoci odczytujcego. Hermeneutyka jest pojciem filozoficznym, czsto spotykanym u fenomenologów, egzystencjalistów, konstruktywistów i innych nie-obiektywistów.
Wilhelm Dithley (filozof yjcy na przeomie ubiegego wieku) uwaany jest za jednego z ojców duchowych obecnych subiektywistów z rónych dziedzin nauki. By on zwolennikiem pogldu, e ludzie: ich dowiadczenia, przeycia, dziaania, nie mog by badani w taki sposób jak obiekty badania w naukach przyrodniczych, gdy w naukach humanistycznych i spoecznych przedmiot badania jest zarazem mylcym podmiotem. Nauki te nie mog zatem stosowa metod wywodzcych si z nauk przyrodniczych, lecz powinny wypracowa swoje wasne metody. Przez to nie staj si bynajmniej mniej “naukowe” - Dithley uwaa wrcz, e z racji swej specyfiki maj pewn wyszo nad naukami “cisymi.” Badania naukowe opiera si miay, wedug niego, na interpretacji, nie majcej w zasadzie koca, majcej na celu zwaszcza zrozumienie w jaki sposób ludzie odnajduj (czy te tworz) sens w swoich wypowiedziach i dziaaniach. Na przykad, historia nie “odkrywa” faktów, lecz zajmuje si interpretacj informacji o przeszoci z punktu widzenia teraniejszoci (aby zrozumie przeszo trzeba zrozumie teraniejszo). Dithley sta si wan postaci dla zwolenników przeomu antypozytywistycznego, który nastpi ju po jego mierci, mniej wicej w latach dwudziestych i trzydziestych naszego stulecia.
Hermeneutyka jest metod czytania, interpretacji i rozumienia. Moemy czyta teksty chonc zawarte w nich informacje, dajc si unie falom dozna zgodnie z intencj autora - lub te moemy czyta je po to, eby odczyta owe intencje. Jednym ze sposobów takiego “dociekliwego” odczytu jest egzegeza tekstu, majca na celu wydobycie ze tego co autentyczne, oryginalne, nieprzypadkowe. Takie podejcie do tekstu jest bardzo hermeneutyczne - ma na celu docieranie pod powierzchni, wydobywanie tego co ukryte a majce znaczenie dla tego jak form przyjo dzieo czy dziaanie. Chodzi nawet o osignicie lepszego zrozumienia autora ni autor rozumia samego siebie (Dithley tak mniej wicej rozumia interpretacj rozumiejc). Same znaki nic nie znacz - to paradoks, ale dla badacza stosujcego metody hermeneutyczne dopiero kontekst czyni znaki sensownymi. Sens ma wiele wymiarów: ten aktualny, wycinkowy, w ramach teraniejszoci i nieskoczenie wiele odgazie sigajcych w róne dowiadczenia przesze danego czowieka. Dopiero z perspektywy caego ycia moemy mówi o “gbszym sensie.”
Co chcia powiedzie autor? eby zrozumie cokolwiek z tego przesania, trzeba “poczu realia,” na przykad “wej w epok” jeli autor nie yje, wyj poza struktury gramatyczne, poza sam jzyk. Jzyk jest wtórny, zyskuje sens w okrelonych warunkach. Sowo “socjalizm” przeszo w Polsce burzliw ewolucj znaczeniow od czasów PPS'u, przez epok komunizmu, do chwili obecnej. Ale nie tylko takie naadowane wartociami sowa zmieniaj sens - warto wspomnie o “pracy,” “omnibusie,” “pachoku.” Nie chodzi zreszt wycznie o rozumienie tekstów pisanych. Niekiedy mieszy mnie (ale najczciej denerwuje) sposób, w jaki ludzie Zachodu widz nas (“ze Wschodu”). Nie majc kontekstu, odczytuj nas po swojemu - ich zdaniem nie robimy porzdnych bibliografii, bo jestemy ogólnie niedouczeni. Nie czytamy ksiek, bo nam si nie chce. Lubimy poza tym byszczce dresy, nie chce si nam pracowa i cakiem nam byo dobrze za Stalina. Taka urocza interpretacja jest wynikiem odczytywania pewnych symboli, czy zachowa osób z Europy Wschodniej bez odniesienia do szerszej rzeczywistoci spoecznej, w jakiej yj, moe natomiast w odniesieniu do swojej wasnej rzeczywistoci. Rzeczywicie jest tam przecie tak, e jeli kto nie ma pojcia, co jest w ostatnim numerze ASQ czy Organization Studies to dlatego, e nie chciao mu si zadzwoni do biblioteki, eby mu przynieli do pokoju (a w przypadku studenta - nie chciao si jemu czy jej i do czytelni). Z kilku takich wyrwanych z kontekstu znaków, przeniesionych w inn ram odniesienia tworzy si istotnie obraz ludzi gnunych, tpawych i bez gustu. Nasze tumaczenie, e nie ma u nas tyle pienidzy, co na Zachodzie do tego piknego portretu dodaje jeszcze jeden rys: jak oto znów próbujemy wyudzi co od nich. Jeli jestemy tacy biedni, to moemy przecie zarobi sobie pienidze i zamiast kupowa mercedesy (Niemcy Zachodni bardzo czsto zwracali uwag na rejestrowane we wschodnich landach mercedesy jedce po Berlinie), zakupi ksiki. To przykad braku hermeneutycznego zrozumienia, a nawet przykad negatywnego zrozumienia. S take przykady agodne, nie wynikajce z nieyczliwych stereotypów. Na przykad, znajomy badacz na wie, e w polskich przedsibiorstwach dziaaj rady pracownicze, doszed do wniosku, e w naszym kraju jest prawdziwa demokracja przemysowa. Po chwili mia ju kompletny obraz organizacyjnej idylli.
Hermeneutyka ma swoje korzenie take w filozofii staroytnej, a konkretnie w sofimie. Sofici byli przez wiele lat traktowani byli jako “ci mniej powani filozofowie,” albo nawet “filozofowie zajmujcy si wprowadzaniem w bd.” Postmodernizm odkry ich niejako na nowo, a przy okazji wiele osób przypomniao sobie o zwizku hermeneutyki z sofizmem. Najbardziej synny poród sofistów by bodaje Protagoras, staroytny filozof znany czytelnikom pism Platona chociaby z tytuu jednego z dzie. Nie wystpowa on zreszt w roli bohatera pozytywnego w pismach tego najbardziej modernistycznego wród pre-modernistów (a tak bardzo, e niektórzy przyznaj mu tytu modernisty honoris causa). Karl Popper (1945/ 1966) w swoim Spoeczestwie otwartym widzi sofistów jako zwolenników tolerancji i demokracji, zwaszcza w zestawieniu z totalitarnym idealizmem Platona, który ich zwalcza. Byli oni pragmatykami i empirycystami, a ponadto udzielali nauk za pienidze, co w idealistach, a take w hipokrytach przez dwa i pó tysica lat wzbudzao odruch obrzydzenia. Dzi pewnie moemy ju sobie pozwoli na rezygnacj z moralnego oburzenia. Z innych dzi mao wstrzsajcych rewelacji, jakie ongi gosili, warto wspomnie o traktowaniu instytucji ludzkich jako sztucznych, konwencjonalnych. Byli ponadto relatywistami i zajmowali si “zabawami jzykowymi,” co prowadzio niekiedy do absurdalnych rezultatów (i tym bardziej irytowao przeciwników).
Spirala hermeneutyczna (znana te jako “koo hermeneutyczne”) jest wanym pojciem, wykorzystywanym we wspóczesnych badaniach organizacji. Interpretacja nigdy nie jest “niezalena” od kontekstu: na przykad, dzieo moe by rozumiane poprzez odwoanie si do sposobu widzenia wiata przez spoeczestwo w ramach którego powstao. I vice versa - badacz moe stara si odtworzy sposób widzenia wiata spoecznego na podstawie wszelkich jego przejawów, w tym kadego pojedynczego ludzkiego dziea. By zrozumie Mon Lis trzeba pozna wspóczesn jej spoeczn rzeczywisto. Rzeczywisto czasów Leonarda Da Vinci moe by zrozumiana dziki studiowaniu Mony Lisy. Ta kolista zaleno midzy czciami a caoci to wanie spirala hermeneutyczna. Maso malane? Tumaczenie nieznanego przez nieznane (ignatus per ignatus)? Moe i tak - ale czy sta nas na wicej? Ja uwaam, e nie. Pozytywistyczni optymici s niniejszym szczerze zaproszeni do dyskusji.
Na liter H zaczyna si wiele innych sów, w tym humanistyczne (nauki). Pora zabra gos w dyskusji nad statusem tych nauk w obecnym wiecie. Moe zaczn od tego, e nie widz sensu w tworzeniu takiej kategorii pojciowej. Nowoytny pomys dzielenia wszystkiego na dwoje (modernistyczne dychotomie) obj take (zwaszcza) nauk. Miaa ona dzieli si na dyscypliny “cise,” bazujce na metodach matematycznych, i “humanistyczne,” “niecise” - chyba e w wersji Dithleyowkiej, a wic “lepsze.” Dithley by jednak do osamotniony w takim podejciu do sprawy, na ogó przypisywao si naukom humanistycznym status poledniejszy z zaoenia niejako. Liczby Mówi Same Za Siebie - tymczasem taki historyk zajmuje si opowiadaniem historii, a taki literat wrcz wymylaniem ich. Wszystkie dziedziny staray si podnie swój status w epoce nowoytnej, dopisujc sobie ciso przed nawias, niektóre z ogromnym powodzeniem (w swoich wasnych oczach, bo z tego co mi wiadomo “prawdziwi” matematycy nigdy nie traktowali zbyt serio “cisoci” ekonomii). Nie znam przykadu nauki która nie wczaaby jakiej tam wersji matematyki w okresie do lat siedemdziesitych wcznie do swej nowej ulepszonej tosamoci. Lata osiemdziesite przyniosy ze sob przewartociowanie dychotomii, pocztkowo czsto na zasadzie: odwrotnie ni dotychczas. Zatem matematyka przestaa by przez wielu uznawana za królow nauk, a na jej miejsce starano si powoa filozofi. Nauki para-cise chtnie “humanizoway” si. Na przykad, nowa nauka o rachunkowoci (tak jest, accounting) przyjmuje postacie o jakich tradycjonalistom si nie nio. Rachunkowo bywa przedstawiana jako forma opowieci, symboliczny akt interpretacyjny - jednym z moich ulubionych autorów piszcych w ten sposób o rachunkowoci jest Gareth Morgan (1983, 1987) - a dokumenty finansowe analizowane s retorycznie, semiotycznie, literacko, historycznie, etycznie itd., itp. Ekonomia i nauki o organizowaniu te chtnie przypisyway sobie status nauk humanistycznych, co zreszt przybierao form zaciekych dyskusji midzy ordownikami ich “cisoci” a zwolennikami “humanizacji.” Ostatnio podnosz si gosy (np. Czarniawska-Joerges, 1995), by zrezygnowa w ogóle z podziau nauk na cise i humanistyczne i wreszcie wyj poza hermeneutyk, przynajmniej w naukach o organizowaniu. Ten punkt widzenia odpowiada mi najbardziej. Wszystkie nauki s humanistyczne - wszak wszystkie s tworzone przez ludzi. Niektórzy twierdz, e wszystkie s równie tak “cise” jak tylko potrafi, bo staraj si moliwie najwierniej odda to co jest przez badaczy postrzegane jako Prawda. Ja dla odmiany uwaam, e nie potrafi, bo my nie potrafimy, nie jestemy w stanie oglda Rzeczywistoci bez porednictwa naszej subiektywnoci (naszych zmysów, naszych uwarunkowa kulturowych, naszych dowiadcze yciowych itd.). Stosujemy róne metody patrzenia, róne metody relacjonowania i negocjowania ze sob tego, co widzimy (to jest wanie metodologia). Moemy doj do interesujcych wspólnych ustale, moemy stara si by jak najwicej osób podzielao nasze przekonania (nie, nauka nie jest wolna od retoryki - ale o tym przy stosownej alfabetycznie okazji). Matematyka przekonuje wielu, cyfry Mówi Same Za Siebie w opinii licznych wyznawców dawnej królowej (i w oczach ludnoci która szacunek dla monarchii wyniosa przy okazji w procesie socjalizacji). Dlatego zudzenie obiektywizmu jakie daje stylizowany na matematyczny styl relacji ma mocne uzasadnienie w wysokim stopniu spoecznej zgody, i argumentacja taka jest prawomocna i zapewnia prawdziwo.
Wasz autor nie cierpi innego zjawiska, które nosi nazw zaczynajc si na H - hipokryzji. Nie chce mi si na si zabiega o prawomocno, w któr sama nie wierz, w spoeczn akceptacj opart na nieprawdziwych, moim zdaniem, zaoeniach dotyczcych tego, co robi. O ile wic nie poszukuj Prawdy, to walcz o prawdy - moje, autorskie, a przy tym broni prawa innych do ich prawd, nawet jeli si z nimi nie zgadzam. Nie dlatego, bym dla odmiany uwaaa wolno sowa i nauki za Prawd, ale dlatego, e podobnie jak Richard Rorty (1989) jestem z przekonania ironist i liberaem i nie wierz w istnienie adnego “ostatecznego powodu,” adnej “ostatecznej wartoci” w imi której mona kogo ucisza. Nawet moja wolno sowa nie jest tak wartoci. Przy tym, w odrónieniu od Rorty'ego, uwaam si za relatywist. Tym, których to denerwuje zacytuj Bohdana Dziemidoka (1995):
To nie relatywici stworzyli inkwizycj, guagi, obozy mierci, rewolucj kulturaln i nie oni nawouj do witej wojny z niewiernymi; wszystko to zawdziczamy nie relatywistom, lecz absolutystom (lub cynikom absolutystów), tym, którzy nie mieli adnych trudnoci z odrónieniem dobra od za, prawdy od faszu, postpu od zacofania. [...] Boe chro nas przed absolutystami, a z relatywistami damy sobie rad sami (s. 214).
dr Fleischman
Bibliografia
Czarniawska-Joerges, Barabara 1995 “Narration or science? Collapsing the division in organization studies.” Organization 2/1: 11-33
Dziemidok, Bohdan 1995 “Pragmatyzm, relatywizm, etnocentryzm i groba absolutyzmu.” w: Andrzej Szahaj (red.) Midzy pragmatyzmem a postmodernizmem: Wokó filozofii Richarda Rorty'ego. Toru: Uniwersytet Mikoaja Kopernika, s. 207-214
Morgan, Gareth (1983) “Social science and accounting research: A commentary on Tomkins and Groves.” Accounting, Organizations and Society 8/4, p. 385-388
Morgan, Gareth (1987) Accounting as reality construction: Towards a new epistemology for accounting practice. working paper, Toronto: York University
Popper, Karl 1945/ 1966 The open society and its enemies. tom I London: Routledge and Kegan Paul
Rorty, Richard 1989 Contingency, irony and solidarity. Cambridge: Cambridge U.P.