Uczucia na pokaz
Siedzą sobie na kolanach w tramwaju, całują się na przystankach, przytulają się w kinie. Nie widzą lub udają, że nie widzą świata wokół siebie. Afiszują się ze swoimi uczuciami mniej lub bardziej świadomie.
Demonstrowanie czułości na ulicy przed przypadkową publicznością praktykuje wiele par. Wiosną, gdy tylko zrobi się cieplej, w parkach roi się od zakochanych - wpatrzeni w siebie nie dostrzegają wokół nikogo. Czasami w tych miłosnych pieszczotach i uściskach jest więcej ostentacji niż prawdziwej potrzeby bliskości.
Takie pokazówki odbywają się nie tylko przed znajomymi czy nieznajomymi, przechodzącymi właśnie obok. Czasami para organizuje je sama dla siebie - jakby chciała sobie udowodnić, że naprawdę łączy ją coś ważnego. Z takim udawaniem wielkiej miłości łatwo się jednak zdemaskować. Wystarczy, że w danym momencie i miejscu nie ma akurat żadnej publiczności, aby usta nie były tak skore do całowania, a ręce do splatania.
Może jednak nie ma się co czepiać wszystkich "uwieszonych" na sobie par. Skoro odpowiadają im takie demonstracje, to ich sprawa. My nie musimy przecież na to patrzeć. Trudno jednak nie zauważyć, że w wielu parach ochotę do publicznego okazywania czułości wykazuje tylko jedna ze stron - druga czuje się do nich zmuszona i skrępowana koniecznością przyjmowania ich na ulicy. Prawdę mówiąc, częściej zdarza się to kobietom - one lubią swoich partnerów publicznie zacałować i zagłaskać, jakby chciały dać wszystkim do zrozumienia, że mają wyłączność na tego pana. A mężczyźni raczej za tym nie przepadają, a już na pewno nie znoszą, gdy przy ludziach partnerki nazywają ich misiami, tygryskami, robaczkami itd. Takie zdrobnienia, słodkie że aż mdłe, traktują jak kompromitację. W połączeniu z buziaczkami stanowią one prawdziwą mieszankę wybuchową - tylko patrzeć, jak taki publicznie dopieszczony facet za chwilę publicznie zrobi swojej adoratorce awanturę.
To, że niektórzy wykazują opór w obnoszeniu się z uczuciami, wcale nie świadczy o tym, że są oziębli czy wstydzą się okazywać swą czułość wobec ukochanej osoby. Namiętne pocałunki i pieszczoty rezerwują jednak na intymne chwile, gdy są tylko we dwoje. W miejscach publicznych również można okazywać sobie swą miłość. Niekoniecznie muszą to być jednak namiętne pocałunki czy poklepywania po pupie.