Zawsze idac pozalatwiac sprawy dotyczace bezposrednio mnie mialam cos w rodzaju niepewnosci, stresu czy nawet leku, jak zostane przyjeta i w jaki sposob owe sprawy zostana zalatwione.
O dziwo wczoraj bylam u lekarza aby wypisal mi wniosek na kolejna komisje odnosnie przyznawania renty.
Tym razem, pojechalam bez zadnych obaw. Wzielam dla Pana Doktora mala bombonierke (taki prezent, tu przed Swietami Wielkanocnymi nazywa sie **Zajaczek**) nawet z radoscia mu to podarowalam, z usmiechem na ustach. Pan doktor zdziwil sie ale jego zdziwienie bylo sympatyczne.
Wypisal mi wniosek, porozmawial ze mna serdecznie i milo. Ja tym razem nie odczuwalam ani strachu ani obaw. Dzis poszlam do mojej Pani Dokrot tej z Rejonu. Zachowanie moje bylo tak jak wczoraj na luzie. I oprocz tego, ze dopisala pare slow od siebie na wspomnianym wniosku, pogadalysmy o naszych dzieciach, jej corcia tez jest studentka.
Dawno tak sympatycznie nie czulam sie w gabinetach lekarskich.
Idac nie myslalam co bedzie, wogole o niczym nie myslalam, czulam sie jakbym szla po zakupy.
Wierze, ze wplyw na moje odczucia ma SW, ktora wie co robi a ja jej sie poddaje, moze jeszcze nie do konca, ale czuje w sobie zmiany.
Lilus pozdrowionka i milutkiego dzionka
Jak dobrze, ze Jestes
Krysia