Elżbieta Szymańska
20718*PO/SUM
Grupa: pol/z/sm/I/A
Chińczycy, wracajcie do Chin! Czy to koniec idylli dla firm chińskich w Polsce? Preferencje europejskie - kontrowersyjny pomysł Urzędu Zamówień Publicznych.
Urząd Zamówień Publicznych chce ograniczyć chińskim firmom dostęp do polskich przetargów. Eksperci UZP stworzyli projekt zmian prawa, który miałyby jeśli nie zamknąć firmom z Państwa Środka drzwi prowadzące do pozyskiwania zamówień publicznych w naszym kraju, to przynajmniej w znaczący sposób ograniczyć niekontrolowaną i nieuczciwą (zdaniem przedsiębiorców) chińską ekspansję w Polsce.
Prace nad wprowadzeniem podobnych restrykcji toczą się także na szczytach władzy Unii Europejskiej, choć w najwyższych kręgach politycznych UE nie ma zgody w kwestii tego, czy Chińczyków należy odciąć od europejskich zamówień. Dyplomatyczna „wojna” na unijnych szczytach może być tym bardziej „krwawa” zważywszy szczególnie na to, że znaczna część krajów UE jest już w tej chwili mocno uzależniona finansowo od chińskiego kapitału (czego o Polsce akurat powiedzieć nie można).
W styczniu 2012 r. UZP przedłożył Radzie Ministrów projekt zmiany Ustawy Prawo Zamówień Publicznych (PZP). Jednym z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów, które znalazły się wśród propozycji Urzędu Zamówień Publicznych odnośnie nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych, jest pomysł wprowadzenia tzw. preferencji europejskich.
Preferencje europejskie to zasady zgodnie, z którymi w postępowaniu o udzielenie zamówień publicznych będą mogli brać udział wyłącznie:
(1) wykonawcy mający siedzibę w jednym z krajów członkowskich Unii Europejskiej lub
(2) na terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego, oraz
(3) wykonawcy mający siedzibę na terytorium kraju, z którym Unia Europejska lub Rzeczpospolita Polska zawarła odpowiednią umowę międzynarodową.
Jednocześnie UZP chce, aby była wprowadzona regulacja umożliwiająca zamawiającemu dopuszczenie, w konkretnym postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, do udziału wykonawców mających siedzibę także na terytorium innych państw niż powyżej określone1.
W myśl znowelizowanej ustawy, prawo startu w publicznych przetargach miałyby – oprócz przedsiębiorstw z terenu Unii Europejskiej – tylko firmy z krajów, z którymi Polska posiada umowy, dzięki którym firmy z Polski i z zainteresowanego kraju mogą startować w publicznych przetargach w drugim państwie na zasadzie wzajemności. Takie kraje to m.in. Szwajcaria, Norwegia, Liechtenstein, Islandia, USA, Kanada, Japonia, Korea Płd., Hongkong, Singapur, Izrael oraz Aruba (wyspa na Pacyfiku, autonomiczne terytorium Holandii) – wszystkie są sygnatariuszami Porozumienia w sprawie Zamówień Rządowych (Government Procurement Agreement; GPA), zawartego w ramach Światowej Organizacji Handlu (WHO). Sygnatariuszem GPA jest też Unia Europejska. Porozumienie zakłada, że jego sygnatariusze otwierają dla siebie rynki zamówień publicznych bez ograniczeń i nie stosują wobec firm zza granicy praktyk dyskryminacyjnych2.
Polska ma także zawarte umowy o wzajemnym prawie do uczestnictwa w przetargach m.in. z Chile i Meksykiem, zatem przedsiębiorstwa z tych krajów również nie byłyby „zagrożone” po wejściu w życie nowego PZP3.
Chiny nie ratyfikowały natomiast ani porozumienia GPA, ani też nie zawarły umowy bezpośrednio z Polską, co oznacza, że przyjęcie nowelizacji PZP w kształcie proponowanym przez UZP oznaczać może wykluczenie chińskich firm z udziału w polskich przetargach. Przynajmniej na pewien czas.
Główne przyczyny takiej propozycji zmiany prawa są dwie.
Pierwszą można uznać za związaną ze wszystkimi krajami, z którymi Polska nie ma umów wzajemności. Rafał Jędrzejewski, dyrektor departamentu prawnego w UZP zwraca uwagę, że intencją propozycji zmian ustawowych jest dążenie do poszanowania zasad wzajemności. Chińczycy tych zasad nie szanują – tamtejszy rynek zamówień publicznych jest w dużej mierze zamknięty dla zagranicznych przedsiębiorców. Jacek Sadowy, prezes UZP, zwraca natomiast uwagę, że przepisy nie są wymierzone konkretnie w Chińczyków, gdyż zasad wzajemności nie przestrzegają także m.in. Rosja i Indie.
Sadowy dodaje też, że polski rynek dla chińskich przedsiębiorstw nie zostałby zamknięty całkowicie. W myśl nowych przepisów, firmy z krajów nie mających umów wzajemności z Polską mogłyby startować w przetargach np. w sytuacji, gdyby w branży, której dotyczy przetarg, dysponowały specjalnymi nowoczesnymi technologiami, niedostępnymi dla firm z krajów objętych umowami4.
Druga przyczyna propozycji zmian w prawie jest natomiast związana bezpośrednio z negatywnymi wydarzeniami, jakie miały miejsce na polskim rynku zamówień publicznych w ostatnich kilku latach. Chińczycy byli ważnymi uczestnikami tych wydarzeń, choć nie jedynymi.
Wreszcie ktoś przejrzał na oczy. Od lat powtarzamy, że polskie firmy nie są w stanie rywalizować na uczciwych zasadach z chińskimi przedsiębiorstwami. (…) To są państwowe przedsiębiorstwa, które nie działają na zwykłych, rynkowych zasadach – w ten entuzjastyczny sposób Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa (OIGD), skomentował pomysł zmian zgłoszonych przez UZP.
OIGD głośno protestowała w 2010 r., gdy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) podpisała umowę na budowę fragmentu autostrady A2 pomiędzy Warszawą i Łodzią z chińskim konsorcjum COVEC, które w swojej propozycji przetargowej zaoferowało stawki mniej więcej o połowę niższe od kosztorysu przygotowanego przez GDDKiA oraz o ok. 20% niższe niż propozycje firm z Polski oraz z innych krajów UE. Za kwotę zaoferowaną przez Chińczyków autostrady zbudować się nie da! To jest typowy dumping, oceniał propozycję COVEC Wojciech Malusi. Podejrzenie zaistnienia zjawiska dumpingu zgłaszały też m.in. Polski Związek Pracodawców Budownictwa oraz Europejska Federacja Przemysłu Budowlanego. Moment zawarcia umowy GDDKiA z COVEC był zaraz pierwszym momentem, w którym rodzimi przedsiębiorcy zaczęli domagać się zmian w prawie, powstrzymujących chińską ekspansję. Żądania te nasiliły się jeszcze bardziej w 2011 r., gdy okazało się, że COVEC nie jest w stanie wykonać zlecenia, co ostatecznie – w wyniku znacznego opóźnienia inwestycji – skłoniło GDDKiA do zerwania kontraktu. Problemy z chińskim wykonawcą były istotnym bodźcem dla UZP, żeby rozpocząć prace nad zmianami w prawie5.
Trudno o jednoznaczną ocenę propozycji UZP. Z jednej strony, nie ma wątpliwości, że nierówność szans na wolnym (przynajmniej z nazwy) rynku powinna zostać ukrócona – i nie mają w tym względzie żadnego znaczenia informacje, że polskie firmy nie są chętne do udziału w przetargach za granicą (w 2011 r. polskie firmy wygrały tylko 50 przetargów na terenie innych państw UE, gdzie żadnych ograniczeń startu dla przedsiębiorstw znad Wisły nie ma). W przypadku firm z Państwa Środka, chodziłoby o ukrócenie nie tylko nieetycznych praktyk biznesowych, ale z punktu widzenia Unii Europejskiej – także niezgodnych z prawem: przepisy unijne zabraniają udzielania pomocy publicznej podmiotom gospodarczym (ewentualne odstępstwo od tych zasad wymaga zgody Komisji Europejskiej). Polscy i europejscy budowlańcy sugerowali, że w przypadku kontraktu dla COVEC na budowę A2 taka sytuacja właśnie miała miejsce; ich obawy potwierdza Swen Grimm z ośrodka analitycznego Center for Chinese Studies, który badał działalność COVEC (trzeciej największej na świecie firmy budowlanej). Recepta Chińczyków na sukces jest prosta: niska cena i wsparcie finansowe rządu w Pekinie, twierdzi Grimm6.
Zamknięcie rynku dla Chińczyków pozwoli także na uniknięcie takich sytuacji jak przy kontrakcie z COVEC, kiedy to, jak trafnie zauważył to Grimm, niska cena zamienia się (…) w niską przewidywalność. Rozwiązany zostanie także problem „chińskich miasteczek”: w wielu krajach europejskich, które zdecydowały się powierzyć inwestycje chińskim przedsiębiorcom, powstały osiedla pracowników sprowadzanych z Państwa Środka, zatrudnianych w wymiarze godzin zupełnie nieadekwatnych do reguł określanych przez europejskie kodeksy pracy i opłacanych znacznie niżej względem stawek, które trzeba byłoby płacić robotnikom ze
Starego Kontynentu; taka sytuacja ma np. miejsce we francuskim Chatel, gdzie powstaje chiński park technologiczny, a obok miasteczko dla 4 tysięcy chińskich robotników7.
Z drugiej strony, wyciągnięcie wniosku, że Chińczyk to jedyny czarny charakter w tej bajce, było zdecydowanie zbyt stereotypowym spojrzeniem na problem.
Prawdziwą bolączką polskich zamówień publicznych wydaje się bowiem być nie tyle dumpingowa polityka chińskich przedsiębiorstw, co fakt, iż w zdecydowanej większości wypadków jedynym kryterium przesądzającym o wyborze wykonawcy (oprócz terminu wykonania zlecenia) jest najniższa cena. W przetargach budowlanych w 2011 r. było to jedyne kryterium w ponad 95% przypadków. Choć pozornie jest to dobra sytuacja, gdyż na koncie inwestora zostaje więcej pieniędzy, które mogą być wydatkowane na kolejne przedsięwzięcia, to często zdarza się, że najniższa cena jako jedyne kryterium okazuje się nieść za sobą fatalne skutki.
Tak uważa Tomasz Czajkowski, prezes UZP w latach 2001-2008. Najtańsze nie zawsze znaczy najkorzystniejsze. Martwi mnie to, że wykonawcy (…) zgodnie z życzeniem zamawiających ścigają się w pomysłach, jak obniżyć cenę składanej oferty, a następnie po jej wybraniu, co zrobić, aby mimo wszystko wyjść na swoje, twierdzi Czajkowski.
Dowodów na to, że nie jest to jedynie problem związany z obecnością chińskich firm na polskim rynku, było w ostatnich latach wiele. Zmiana wykonawcy robót potrzebna była nie tylko w przypadku autostrady A2, ale także np. na budowie autostrady A4, z której wycofało się konsorcjum z sopocką firmą NGI jako liderem, jak również na stadionie we Wrocławiu, gdzie miasto rozwiązało umowę z rodzimym Mostostalem. Z kolei na Stadionie Narodowym w Warszawie, pod presją inwestora (Narodowego Centrum Sportu), konsorcjum wykonujące budowę zmieniło lidera – austriacką firmę ALPINE zastąpiła polska Hydrobudowa.
We wszystkich czterech przypadkach (licząc razem z A2) opieszałość wykonawców, którzy wygrali przetargi spełniając jedyne kryterium najniższej ceny, doprowadziła z jednej strony do poważnych opóźnień w budowie, a z drugiej strony, na co zwraca uwagę Tomasz Czajkowski, do wydatnego podrożenia kosztów inwestycji. Czyli najniższa cena wcale nie okazała się być taka niska.
O zmiany w prawie i ustanowienie zapisów, że cena nie może być jedynym kryterium do wyłonienia zwycięzcy przetargu, wielokrotnie apelowały organizacje pracodawców, m.in. PKPP Lewiatan. Tomasz Czajkowski ze swojej strony proponuje, by jednym z obowiązkowych kryteriów była m.in. długość gwarancji. Sugeruje też, by zmienić PZP tak, by nadać premierowi uprawnienia do wydawania rozporządzeń, w których zawierałyby się obowiązkowe kryteria przy przetargach ogłaszanych w ramach danej branży8.
Mało prawdopodobne jest, żeby organizatorzy przetargów z własnej woli zrezygnowali z wybierania zwycięzców tylko na podstawie najniższej ceny. Szczerze przyznał to Marcin Hadaj, rzecznik GDDKiA: Nie możemy wybierać droższych ofert, skoro mamy mniej pieniędzy, powiedział po rozwiązaniu kontraktu z COVEC9.
O tym, że nie tylko chińscy przedsiębiorcy prowadzą nieczystą grę, świadczą też inne fakty. Podwykonawcy dostarczający materiały na budowę A2 żądają od Ministerstwa Transportu uregulowania zaległych faktur, których jednak – uwaga (!) – nie regulował nie tylko COVEC, ale także polska firma DSS, która przejęła po COVEC plac budowy na A2 (GDDKiA podpisała z nią kontrakt z trybie zamówienia z wolnej ręki; DSS nie płaciła nie tylko podwykonawcom, ale nawet własnym pracownikom; na początku kwietnia 2012 r. ogłosiła upadłość). Podwykonawcy grożą, że jeśli nie dostaną od resortu należnych im pieniędzy, będą blokować drogi podczas Euro 2012. Ministerstwo odpowiada, że większości przedsiębiorcom nie może pomóc, gdyż nie zostali oni zgłoszeni do GDDKiA jako oficjalni podwykonawcy (tylko w takiej sytuacji mogliby się ubiegać o rekompensatę od Skarbu Państwa). Takiego zaniechania dopuścili się zarówno Chińczycy z COVEC, jak i Polacy z DSS.
Nieczystą grę prowadzą też sami podwykonawcy robót na A2 (firmy jak najbardziej polskie, nie chińskie). Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, który analizował szczegóły inwestycji na A2, twierdzi, że wielu podwykonawców przedkładało COVEC do zapłacenia zawyżone, a czasem wręcz fałszywe faktury. Niektórzy podobno wystawiali nawet faktury na urządzenia pracujące 72 godziny na dobę, zwraca uwagę Pyffel10.
Nie tylko Warszawa, ale też Bruksela pracuje nad przepisami regulującymi relacje gospodarcze z Pekinem. A przynajmniej czyni takie kroki część decydentów Unii Europejskiej.
W marcu 2012 r. Komisja Europejska przedstawiła projekt unijnego rozporządzenia, które jeśli zostanie przyjęte (przez Parlament Europejski oraz Radę UE), będzie miało podobne skutki, co projekt zmian w polskim PZP: zamknięcie rynku unijnych zamówień publicznych dla krajów spoza UE, które nie ratyfikowały GPA i nie mają podpisanych umów wzajemności.
Unijny projekt jest nieco mniej restrykcyjny od propozycji polskiej: zakłada, że obostrzenia dla państw nie posiadających umów miałyby miejsce w przypadku przetargów, których wartość przekracza 5 mln euro, a wyłączenie firm z krajów nie stosujących zasad wzajemności następowałoby tylko na wniosek instytucji organizującej przetarg (a nie automatycznie i bez względu na wartość przetargu, jak zakłada polska propozycja). Dopiero w sytuacji, gdyby któryś z krajów nagminnie nie dopuszczał firm z terenu UE do udziału w swoich przetargach, Unia mogłaby odpowiedzieć nałożeniem na taki kraj całkowitego przetargowego embarga.
Rafał Jędrzejewski z biura prawnego UZP twierdzi, że proponowana zmiana polskich przepisów jest zgodna z prawem unijnym11.
Co ciekawe, Komisja Europejska, która teraz wykazuje aktywność na polu unormowania relacji z Chinami, jeszcze niedawno była w tej kwestii bierna. W 2010 r., gdy polscy przedsiębiorcy zrzeszeni w OIDG zwrócili się do niej z pisemną skargą na dumpingową umowę z COVEC, KE orzekła że nie podejmie interwencji, wskazując jednocześnie na fakt, iż w polskim PZP istnieje furtka umożliwiająca zablokowanie złożenia oferty w danym przetargu przez firmę spoza UE, z kraju nie objętego umowami wzajemności. Aby tak się stało, udział kapitału spoza UE i obszaru umów w przypadku takiej firmy (konsorcjum) musi przekraczać 50%; decyzję podejmuje organizator przetargu12.
Pomysł KE wyszedł od dwóch jej członków: Karela De Guchta (Belga), Komisarza ds. Handlu, oraz Michela Bariera (Francuza), Komisarza Rynku Wewnętrznego i Usług. Komisja przyjęła projekt niejednomyślnie – sprzeciwili mu się m.in. członkowie KE z Wlk. Brytanii, Holandii, Szwecji i Czech.
W poparcie dla projektu osobiście zaangażował się Jose Manuel Barosso, Przewodniczący KE. Część ekspertów zwróciła uwagę, że działania Barosso miały charakter polityczny: Barosso chciał w ten sposób wesprzeć walczącego o reelekcję prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego (z tego samego powodu, jak twierdzi część komentatorów, współpomysłodawcą projektu KE był akurat Francuz Barier). Reprezentujący prawicę Sarkozy często publicznie krytykuje Pekin za zamykanie swojego rynku przetargów publicznych dla firm unijnych.
Z drugiej jednak strony, aktywność Barosso mogła wynikać stąd, że poparcie dla Sarkozy’ego leży w interesie unijnych decydentów: jego kontrkandydat, socjalista Francis Hollande zapowiadał, że jeśli wygra wybory, podejmie kroki zmierzające do renegocjacji tzw. paktu fiskalnego, zawartego pod koniec 2011 r. po trudnych negocjacjach przez 25 z 27 państw UE, zakładającego dążenie – poprzez cięcie wydatków budżetowych – do obniżania długu publicznego krajów Unii. Pakt fiskalny ma na celu m.in. ochronę strefy euro i zmniejszenie ryzyka upadku wspólnej waluty w wyniku kolejnego kryzysu finansowego13.
Aspekt finansowy jest w tym kontekście znacznie ważniejszy i szerszy niż tylko związany z ratowaniem unijnej waluty. Sceptycyzm włodarzy wielu krajów UE wobec pomysłu De Guchta i Bariera nie dziwi. Chińskie inwestycje na terenie UE w ostatnich latach stanowiły bowiem wydatną pomoc finansową dla wielu krajów pogrążonej w kryzysie Unii. Mówiąc wprost – kilka krajów (m.in. Grecję) Chiny po prostu uratowały od bankructwa. Jak szacuje ekonomista z USA, prof. Roland Berger, Pekin „wydał” na przestrzeni kilku lat w Unii aż 800 mld euro – na tę kwotę składają się zarówno chińskie inwestycje w konkretne przedsięwzięcia (np. wydzierżawienie na 35 lat terminali przeładunkowych w jednym z najważniejszych portów na południu Europy, w greckim Pireusie), jak i skupywanie papierów dłużnych krajów UE14.
Sceptyczna wobec francusko-belgijskiej propozycji zaostrzenia polityki przetargowej wobec Pekinu jest zarówno m.in. Wlk. Brytania (należy pamiętać, że np. w Londynie w perspektywie od 1997 r. naliczono w sumie 34 inwestycje z udziałem chińskiego kapitału!), jak i np. Niemcy, które nie sprzeciwiały się wprawdzie jednoznacznie koncepcji De Guchta i Bariera, ale proponowały mniej restrykcyjne podejście, np. przekonywanie Pekinu na niwie dyplomatycznej, żeby przystąpił do GPA.
Władze w Berlinie stoją na stanowisku, że nie należy zaogniać niestabilnych relacji politycznych Unii z Pekinem, gdyż może to skutkować zupełnym przymknięciem ledwo otwartej w tym momencie furtki prowadzącej do rynku chińskich przetargów, a jednocześnie zniechęci Państwo Środka do inwestowania w Europie. Dodatkowo z Berlina dochodzą sygnały, że Niemcy obawiają się, iż pogorszenie relacji polityczno-gospodarczych z Chinami może skutkować analogicznym działaniem ze strony Indii czy Rosji15.
„Dmuchanie na zimne” Berlina nie dziwi. Choć Niemcy nie są pogrążone w kryzysie i ich „być albo nie być” nie jest uzależnione od dobrej woli chińskich decydentów, to nasi zachodni sąsiedzi także wydatnie korzystają na dobrych relacjach gospodarczych z Chinami. Warto zauważyć, że podczas jednej tylko wizyty chińskiego premiera w Berlinie, w czerwcu 2011 r., podpisane zostały kontrakty, na mocy których Chińczycy zainwestują w Niemczech aż 15 mld euro!
Dobry nastrój niemieckich przywódców, zadowolonych z parafowania lukratywnych kontraktów, próbował nieco zmącić dziennik „Sueddeutsche Zeitung”, który przypominał, że w Polsce właśnie upadł największy, prowadzony przez Chińczyków projekt infrastrukturalny w Europie. (…) Proponowane przez Chińczyków ceny dumpingowe nie były do utrzymania nawet przy państwowym wsparciu (…). Chiny nie mają dobrej reputacji jako inwestor i pracodawca16.
Doświadczenie uczy jednak, że przyczyna problemów nie zawsze leży w tym, że stroną konfliktu jest Państwo Środka…
http://www.uzp.gov.pl/cmsws/page/?D;1950↩
Por.R.Azembski, Artykuł na portalu internetowym Business Today, http://www.businesstoday.pl/artykul/makroekonomia/chinczycy-wracajcie-do-chin,1019/ (dostęp 18.04.2012 r.); Zamówienia w ramach GPA, informacja na stronie internetowej Grupy Biznes Polska, http://www.biznes-polska.pl/prawo/zamowienia_gpa.htm (dostęp 18.04.2012 r.)↩
Chińskie firmy już nie wystartują w polskich przetargach, Gazeta Prawna 9.02.2012 r., artykuł umieszczony na stronie internetowej Gazety Prawnej, http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/592301,chinskie_firmy_nie_ wystartuja_juz_w_polskich_przetargach.html (dostęp 11.04.2012 r.).↩
Por. R. Azembski, op.cit.; M. Wielgo, Przetargi nie dla firm spoza UE, „Gazeta Wyborcza”, 10.02.2012 r., artykuł umieszczony na portalu internetowym www.wyborcza.biz., http://wyborcza.biz/ biznes/1,100896,11119277, Przetargi_w_Polsce_nie_dla_firm_spoza_UE.html (dostęp 17.04.2012 r.).↩
Por. M. Wielgo, op.cit.; Podwykonawcy A2 grożą protestami w całym kraju, depesza IAR, 20.04.2012 r., materiał zamieszczony na stronie internetowej www.onet.pl, http://biznes.onet.pl/podwykonawcy-a2-groza-protestami-w-calym-kraju,18494,5110156,1,news-detal (dostęp 21.04.2012 r.); A. Grzeszak, Murem przeciw Chińczykom, „Polityka”, 6.06.2011 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej „Polityki”, http://www.polityka.pl/rynek/gospodarka/1516292,1,polskie-drogi-w-chinskich-rekach.read (dostęp 21.04.2012 r.).↩
Por. A2 to nie pierwsza wpadka COVEC, notatka na portalu www.tvn24.pl na podstawie artykułu w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, 8.06.2011 r., http://www.tvn24.pl/12692,1706044,0,3,a2-to-nie-pierwsza-wpadka-covec,wiadomosc.html (dostęp 16.04.2012 r.); Pomoc publiczna może być udzielana tylko za zgodą Komisji Europejskiej, depesza IAR, 30.10.2008 r., materiał pochodzi z portalu www.bankier.pl, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Pomoc-publiczna-moze-byc-udzielana-tylko-za-zgoda-Komisji-Europejskiej-1855093.html (dostęp 16.04.2012 r.); Chińskie firmy już nie wystartują w polskich przetargach, op.cit.↩
Por. A2 to nie pierwsza wpadka COVEC, op.cit.; Chińskie firmy przenoszą produkcję do Europy, depesza PAP, 24.02.2012 r., artykuł pochodzi ze strony internetowej www.wyborcza.biz, http://wyborcza.biz/biznes/ 1,100896,11231886.html (dostęp 19.04.2012 r.).↩
Por. M. Wielgo, Przetargi i zamówienia publiczne w niewoli niskiej ceny (rozmowa z T. Czajkowskim), Gazeta Wyborcza, 13.06.2011 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej www.wyborcza.biz, http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,9771694,Przetargi_i_zamowienia_publiczne_w_niewoli_niskiej.html (dostęp 10.04.2012 r.); A. Kublik, Niska cena autostrady może wyjść bokiem, „Gazeta Wyborcza”, 18.05.2011 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej www.wyborcza.biz, http://wyborcza.biz/biznes/1,101562, 9623721,Niska_cena_autostrady_moze_wyjsc_bokiem.html (dostęp 10.04.2012 r.); We Wrocławiu budują stadion na Euro. Z wielkimi problemami, notatka na portalu www.sport.pl, 26.03.2012 r., http://www.sport.pl/sport-wroclaw/56,123439,11424411,We_Wroclawiu_buduja_stadion_na_Euro__Z_ wielkimi_problemami.html (dostęp 10.04.2012 r.); M. Wojtczuk, Stadion Narodowy z opóźnieniem. Teraz budują Polacy, „Gazeta Wyborcza – Stołeczna”, 6.08.2011 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej Gazety Wyborczej, http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,9748646,Stadion_Narodowy_z_opoznieniem__ Teraz_buduja_Polacy.html (dostęp 10.04.2012 r.).↩
A. Kublik, UE: rząd Polski może nie dopuszczać Chińczyków do przetargów na drogi, „Gazeta Wyborcza”, 28.04.2010 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej www.wyborcza.biz, http://wyborcza.biz/ biznes/1,101562,7826649,UE__rzad_Polski_moze_nie_dopuszczac_Chinczykow_do.html (dostęp 15.04.2012 r.).↩
Podwykonawcy A2 grożą protestami w całym kraju, depesza IAR, 20.04.2012 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej www.onet.pl, http://biznes.onet.pl/podwykonawcy-a2-groza-protestami-w-calym-kraju,18494,5110156,1,news-detal (dostęp 21.04.2012 r.); R. Pyffel, Raport Instytutu Sobieskiego nr 43: Strategiczne partnerstwo z Chinami. Czy państwo zda egzamin? Strona internetowa Instytutu Sobieskiego, http://www.sobieski.org.pl/news.php?id=811 (dostęp 21.04.2012 r.).↩
UE wymusi dostęp do chińskiego rynku?, depesza PAP, 21.03.2012 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej Wprost, http://www.wprost.pl/ar/312202/UE-wymusi-dostep-do-chinskiego-rynku/ (dostęp 12.04.2012 r.); R. Azembski, op.cit.↩
Por. R. Azembski, op.cit., UE: rząd Polski może nie dopuszczać Chińczyków do przetargów na drogi, op.cit.↩
Por. T Bielecki, Bruksela idzie na wojnę z Pekinem o rynek zamówień publicznych, „Gazeta Wyborcza”, 7.04.2012 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej Gazety Wyborczej, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,11499039,Bruksela_idzie_na_wojne_z_Pekinem_o_rynek_zamowien.html (dostęp 8.04.2012 r.); Unijni przywódcy bojkotują Francois Hollande'a, depesza PAP, 4.03.2012 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej www.forbes.pl, http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/wydarzenia/unijni-przywodcy-bojkotuja-francois-hollande-a,24857,1 (dostęp 8.04.2012 r.).↩
Por. Chiny kupują Grecję. I otwierają sobie drogę do Europy, Dziennik Gazeta Prawna, 16.06.2010 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej „Dziennika Gazety Prawnej”, http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/ 429002,chiny_kupuja_grecje_i_otwieraja_sobie_droge_do_europy.html (dostęp 12.04.2012 r.); L. Baj, Jeśli rozpadłaby się strefa euro, mielibyśmy 10-15 lat stagnacji w światowej gospodarce (rozmowa z prof. R. Bergerem), „Gazeta Wyborcza”, 2.01.2012 r., artykuł zamieszczony na stronie internetowej „Gazety Wyborczej”, http://wyborcza.biz/Waluty/1,111132,10897576,Jesli_rozpadlaby_sie_strefa_euro__mielibysmy_ 10_15.html?bo=1 (dostęp 12.04.2012 r.).↩
T. Bielecki, op.cit., W. Kedaj, K. Mokrzycka, Chiny kupują Europę, „Wprost” nr 30/2010, artykuł zamieszczony na stronie internetowej „Wprost”, http://www.wprost.pl/ar/202472/Chiny-kupuja-Europe/?O=202472&pg=1 (dostęp 11.04.2012 r.).↩
Turbokapitalizm made in China kupuje sobie Niemcy i Europę, depesza PAP 28.06.2011 r., artykuł zamieszczony na portalu internetowym www.tvn24.pl, http://www.tvn24.pl/12691,1708549,0,2,turbokapitalizm-made-in-china-kupuje-sobie-niemcy-i-europe,wiadomosc.html (dostęp 13.04.2012 r.).↩