„Slon”, krótkie opowiadanie Stanisława Mrożka to przykład przesyconej subtelna ironia i sarkazmem groteski, mającej na celu ośmieszenie uważanych przez autora za naganne zachowań i postaw.
„Słoń” opowiada historie pewnego źle prowadzonego zoo, którego kierownik karierowicz w lizusowski sposób płaszczy sie przed swoimi przemożonymi i pod pozorem troski o dobro państwowe wysuwa propozycje zastąpienia prawdziwego słonia słoniem dmuchanym - tańszym.
Humor w opowiadaniu dominuje juz od samego początku. I tak zoo jawi sie czytelnikom jako Sodoma, zapuszczona, smutna i pełna rozgardiaszu i karykaturalnych anomalii natury jak żyrafy o krótkich szyjach czy świstaki nie mające nawet ochoty na świstanie. Tymczasem zoo stanowi w rzeczywistości placówkę edukacyjno dydaktyczna i odwiedzane jest przez liczne wyceczki szkolne. Doskonale obrazuje wiec stosunek państwa do swoich obowiązków, do oświaty i obywatela.
Śmieszy przedstawiony w „Słoniu” obraz nieuczciwych urzędników i pracowników państwowych - laików o zawężonym polu dziabania, skoncentrowanych głównie na pięciu sie po kolejnych szczeblach swojej kariery, zaniedbujących często swoje podstawowe obowiązki bądź ślepe i bezmyślne egzekwowanie przepisów (urzędnik akceptujący absurdalny pomysł kierownika zoo, nie patrzący na jego znaczenie merytoryczne).
Z chorobliwą ambicja kierownika zoo kontrastuje bierność i lenistwo woźnych, którym zlecono ciężka prace nadmuchania sztucznego słonia. Śmieszy ich jeżyk, ich niewiedza i naiwność przejawiająca sie pomysłem wypełnienia słonia gazem, który to zabieg ku radości dumnych z siebie woźnych zaoszczędził im sporo wysiłku.
Kulminacyjnym punktem humoru i całego opowiadania jest wizyta jednej z wycieczek szkolnych, która jako pierwsza przybyła by podziwiać nowy, długo wyczekiwany nabytek zoo. Śmieszy pseudo naukowy język wykładu nauczyciela poraz kontrast przedstawianych przez niego informacji o słoniu z zachowaniem dmuchanej gazem atrapy. Na koniec slon - według nauczyciela jedno z najcięższych zwierząt na ziemi - zaczyna unosić sie lekko na wietrze i po chwili znika zdezorientowanym uczniom z oczu. Komizm osiągnięty zostaje tu dodatkowo poprzez nienaturalnie poważny, rzeczowy, reportażowy styl narracji przy opisie lotu słonia jak również groteskowe przedstawienie osłupienia małp.
Efekt humorystyczny wywiera ponadto hiperbolizacja losu uczniów będących świadkami lotu tytułowego słonia - trudno przypuszczać aby podobny incydent sprowadził ich na niziny społeczne.
Większość informacji o świecie przedstawionym opowiadania przekazywana jest czytelnikowi z ust trzecioosobowego narratora, którego pozornie poważny ton i nienacechowane humorystycznie słownictwo potęgują ironiczny wydźwięk opowiadania w kontekście prezentowanych przez narratora wydarzen,
Mrozek nie pozostawia wątpliwości co do kontekstu historycznego swojego utworu. Świadczą o tym liczne, szczególnie w początkowej części opowiadania, drobne aluzje do czasów polskiego socjalizmu. Kierownik zoo demagogicznie argumentuje swój genialny projekt troska o robotnika oraz wspieraniem „wspólnej pracy i walki”. Wspomina ponadto o „planowym rozwoju kraju” a dnia 22 lipca obchodzone jest święto.
„Słoń” stanowi przeto przykład znakomitej ironii i groteski. Opowiadanie jest odpowiedniej długości, inteligentny humor dawkowany jest równomiernie i z reguły na wysokim poziomie. Uważam, ze Mrożkowi doskonale udało sie obnażyć grzechy socjalistycznej biurokracji i karierowiczostwa i zganić je bodaj najbardziej skutecznym sposobem - śmiechem