Franek-Bałaganek, Dokumenty(1)


Elżbieta Janikowska Franek-Bałaganek

Moi drodzy, czy wiecie, że wędruje sobie po świecie mały skrzat Franek-Bałaganek. Włosy ma nieostrzyżone i sterczące na wszystkie strony, kaftan krzywo zapięty, buty nie od pary. Zagląda tu i tam, a jak mu się gdzieś spodoba, zostaje na dłużej.

Ostatnio spodobało mu się u Jacka. Jacek ma siedem lat i chodzi już do szkoły. Ma swój własny pokój, a w tym pokoju wszystko oprócz porządku. Dlatego właśnie wprowadził się do niego Franek-Bałaganek, bo skrzat ten nade wszystko lubi nieporządek. A u Jacka miał jak u pana Boga za piecem. Koszulki przewracały się po podłodze, zeszyty porozrzucane po półkach, w szufladach lepiej już nie mówić. Wprawdzie mama Jacka co jakiś czas robiła w pokoju generalne porządki, zapełniając przy tym kilka torebek na śmieci, ale następnego dnia po porządkach nie było ani śladu.

Franek-Bałaganek zamieszkał w szufladce biurka. To było wymarzone miejsce dla takiego skrzata jak on. Czego tam nie było - spinacze, breloczki, skrawki papieru, stare dropsy, kółka od zepsutego samochodzika, połamane ołówki, wypisane długopisy i wiele, wiele innych rzeczy, których spamiętać nie sposób. Tam właśnie zadomowił się Franek-Bałaganek na dobre. Na nudę u Jacka też nie narzekał

Wrócił pewnego dnia chłopiec ze szkoły i jak zwykle czapkę - mach na łóżko i poszedł na obiad. Franek-Bałaganek już bierze się do dzieła. Czapkę schował pod łóżkiem i zaciera rączki z radości.

Na drugi dzień Jacek miał do szkoły na rano. Już miał wychodzić z domu, a tu - nie ma czapki. Szuka wszędzie: na półkach, w szufladach, pod biurkiem, między książkami. Nic, jak kamień w wodę! Mama zaczęła się denerwować, że Jacek spóźni się do szkoły, on sam omal nie płacze. Wreszcie Wojtek - starszy brat pożyczył mu swoją czapkę. I poszedł Jacek do szkoły w czapce, która spadała mu na oczy, bo była za duża, a potem chłopcy długo się z niego śmieli, że przyszedł do szkoły jak Gustlik z „Czterech Pancernych” w hełmofonie.

Pani powiedziała, że pojadą całą klasą do kina. Wszyscy skakali z radości, bo każdy chciał pojechać na taka wycieczkę, tym bardziej, że film miał opowiadać o rycerzu zaklętym w smoka. W przededniu wycieczki pani dała każdemu dziecku bilecik do kina i kazała nazajutrz zabrać go ze sobą. Jacek wrócił do domu i bilecik jak zwykle - mach na biurko. A Franek-Bałaganek tylko na to czekał. Bilecik łapał i schował w szufladzie pomiędzy skarpetkami.

Następnego dnia Jacek wstał wcześnie rano, umył się, spakował mały plecaczek i przypomniał sobie o bilecie. Szuka, szuka, przewraca wszystko do góry nogami - bilet jakby się pod ziemię zapadł. Jacek narobił takiego wrzasku, że się wszyscy zbiegli i pomagają szukać. Mama sprawdza w koszu na śmieci, tata w pojemniku z brudną bielizną, Wojtek nawet szafki poodsuwał od ściany. Nadaremnie! I chociaż Jacek płakał tak żałośnie, że mamie aż serce się krajało z żalu, nic to nie pomogło. Chłopiec nie mógł bez biletu jechać do kina i został przez cały dzień w domu. To był chyba najgorszy dzień w jego życiu. Siedział przy oknie i wyobrażał sobie, jak wszystkie dzieciaki z klasy siedzą w kinie, zajadają pop corn i gapią się na przygody zaklętego rycerza. Ale jeszcze gorszy nastrój dopadł go wieczorem, kiedy szedł się kąpać i wyjmując czyste skarpetki znalazł bilet w szufladce ze skarpetkami.

Nazajutrz wszyscy w klasie opowiadali sobie o wyjeździe do kina. Przekrzykiwali się nawzajem, przypominając losy bohaterskiego rycerza. Tylko Jacek się nie odzywał i w ogóle zachowywał się tak, jakby chciał się ukryć w mysiej norce.

_ Co ci jest, Jacusiu? - zapytała pani - Nie byłeś wczoraj z nami w kinie, czyżbyś źle się poczuł?

Jacek już dłużej nie mógł wytrzymać. Rozpłakał się, a kiedy już wylał całe morze łez opowiedział pani dlaczego nie mógł wczoraj pojechać na film o rycerzy. Pani słuchała cierpliwie, co chwila kiwając głową, a potem z uśmiechem powiedziała:

Jacek nie mógł najpierw uwierzyć, że jego pani też była kiedyś takim samym dzieckiem jak on, a tym bardziej, że miała bałagan w swoim pokoju. U pani w klasie, w szafkach, na biurku zawsze panował porządek. Ale postanowił spróbować i posłuchać rady nauczycielki. Zaraz po powrocie ze szkoły wziął się do pracy. Zrobił w pokoju taki porządek, że aż wróble zleciały się z całego osiedla do jego okna, żeby zobaczyć takie cudo! Porządek był u Jacka w pokoju przez jeden dzień, potem drugi, trzeci, minął tydzień a bałaganu ani śladu!

No i musiał Franek-Bałaganek wynieść się z szufladki, w której był porządek, wszystko pięknie poukładane, żadnych śmieci czy papierków.

Błąka się teraz pewnie po świecie, szukając nowego mieszkanka z wymarzonym bałagankiem, a może już to znalazł. Na wszelki wypadek sprawdźcie dokładnie, czy przypadkiem nie zamieszkał gdzieś u was. Bo tak naprawdę chyba nikt z was nie chciałby mieć w swoim pokoju takiego lokatora, prawda?....



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DOKUMENTACJA OBROTU MAGAZYNOWEGO prawidł
Proces pielęgnowania Dokumentacja procesu
dokumentacja 2
Wykład 3 Dokumentacja projektowa i STWiOR
20 Rysunkowa dokumentacja techniczna
dokumentacja medyczna i prawny obowiązek jej prowadzenia
W 5 dokumentacja ZSJ
Dokumentacja pracy na kąpielisku
Dokumenty aplikacyjne CV list
Dokumentacja pracy fizjoterapeuty
Dokumentacja medyczna bloku operacyjnego
W 5 Dokumentacja operacji gospodarczych ZAZ
DOKUMENTOWANIE GEOTECHNICZNE kurs
3)kontrola dokumentˇw
Opracowanie dokumentacji powypadkowej BHP w firmie
dokument ubiegajacy sie o kredyt inwestycyjny w banku
Dokument
09 Posługiwanie się dokumentacj

więcej podobnych podstron