ETYKA WOJNY. ANTOLOGIA TEKSTÓW.
11. INTERWENCJE HUMANITARNE I IOPERACJE POKOJOWE JAKO NOWY PARADYGMAT ŚWIATOWEGO BEZPEICZEŃSTWA
Paradygmat legalistyczny – państwa nigdy nie powinny wtrącać się w wewnętrzne sprawy innych państw
Reguły nieposzanowania powyższej zasady budzą zainteresowanie i spory moralne (żadne państwo nie może przyznać się do wojny napastniczej a potem bronić słuszności swego działania)
Interwencji nie definiuje się jako działania przestępczego, choć w praktyce interwencja częstokroć zagraża integralności terytorialnej i niepodległości politycznej państw nią objętych; niekiedy MOŻNA ją usprawiedliwić, ale ZAWSZE WYMAGA USPRAWIEDLIWIENIA. Ciężar dowodu spada na wszystkich przywódców politycznych, którzy próbują kształtować porządki wewnętrzne lub warunki życia w obcym kraju. Ciężar ten staje się szczególnie wielki, kiedy próbują tego za pomocą sił zbrojnych, a jest tak nie tylko z powodu przemocy i zniszczeń, jakie nieuchronnie niesie z sobą interwencja zbrojna, lecz również dlatego, że uważa się, iż obywatele suwerennego państwa mają prawo do tego, aby przemoc i zniszczenie – o ile w ogóle maj ich doznawać – cierpieli wyłącznie z ręki współobywateli.
Samostanowienie i samodzielność
Wg Johna Stuarta Milla (ok. 1859) -> Państwa mamy uważać za stanowiące same o sobie wspólnoty – bez względu na to, czy ich porządki instytucjonalne są wolne i czy obywatele wybierają rząd i dyskutują otwarcie o polityce prowadzonej w ich imieniu
Samostanowienie i wolność polityczna nie są wyrażeniami równoważnymi
Żadna zewnętrzna siła nie może dać wolności
Samostanowienie jest szkołą, w której uczy się cnót i zdobywa wolność
Interwencja nie sprzyja wolności; wolność (wewnętrzna) wspólnoty politycznej może być zdobyta wyłącznie przez członków tej wspólnoty
Samostanowienie to prawo narodu do wybicia się na wolność o własnych siłach, o ile tylko naród potrafi to zrobić, a zasada nieinterwencji jest zasadą gwarantującą, że ingerencje siły zewnętrznej nie będą w tym przeszkodą, ani pomocą.
Stanowisko Milla zakłada darwinowską definicję samostanowienia jako przetrwania najlepiej przystosowanych w granicach państwa
Nie jest prawdą, że interwencja jest usprawiedliwiona zawsze, gdy usprawiedliwiona jest rewolucja. Działalność rewolucyjna jest rodzajem ćwiczeń z samostanowienia, podczas gdy ingerencja z zewnątrz odmawia narodowi tych zdolności politycznych, które kształtują się wyłącznie dzięki takim ćwiczeniom
Prawna zasada suwerenności – wolność państw to niezawisłość od nadzoru i przymusu zewnętrznego
Zakaz przekraczania granic podlega jednostronnemu zawieszeniu w sytuacjach:
Kiedy dany zespół granic w oczywisty sposób obejmuje 2 lub więcej wspólnot politycznych, z których jedna prowadzi już na dużą skalę walką zbrojną o niepodległości
Kiedy granice te przekroczyły już wojska jakiejś zewnętrznej siły
Kiedy w obrębie zespołu granic dochodzi do tak straszliwego łamania praw człowieka (zniewolenie lub rzeź)
Wojna domowa
Mętlik stronnictw i partii, z których wszystkie pretendują do przemawiania w imieniu całej wspólnoty, walczą ze sobą nawzajem i – potajemnie/bez ogłaszania tego – wciągają w tę walkę mocarstwa zewnętrzne
Sytuacja, w której trudno rozeznać czy bezpośrednie i otwarte użycie siły zasługiwałoby na miano kontrinterwencji; trudno też oszacować wpływ, jaki tego rodzaju użycie siły wywarłoby na już i tak obolałych mieszkańców podzielonego kraju oraz na wszystkie wchodzące ewentualnie w grę strony trzecie
Kiedy dana wspólnota jest realnie podzielona, obce mocarstwa raczej nie mogą służyć sprawie samostanowienia przez działania zbrojne w jej granicach
Ale jak tylko jedno mocarstwo zewnętrzne naruszy normy neutralności i nieinterwencji, inne mają otwartą drogę, aby postąpić tak samo. Niepójście w jego ślady może być rzeczą haniebną – jak w przypadku hiszpańskiej wojny domowej, gdy polityka nieinterwencji ze strony Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych pozwoliła Niemcom i Włochom „zmienić układ sił”
Celem kontrinterwencji w wojnie domowej nie jest ukaranie – ani nawet nie musi być powstrzymywanie – państw interweniujących. Jej celem jest utrzymanie konfliktu w należytych granicach, podtrzymanie układu sił, przywrócenie dozy uczciwości zmaganiom lokalnym
Interwencja humanitarna
Prawowitym rządem jest rząd zdolny toczyć swoje wojny na terenie własnego kraju
Pomoc zewnętrzną w tych wojnach nazywa się kontrinterwencją tylko wtedy, gdy równoważy – i nie czyni nic ponad to – wcześniejszą interwencję innego kraju, przez co przywraca możliwość, aby siły lokalne samodzielnie wygrały albo przegrały
Wynik wojen powinien odzwierciedlać nie względną siłę państw interweniujących, lecz lokalny układ sił
W sytuacji zniewolenia lub rzezi przeciwników politycznych, mniejszości narodowych lub grup wyznaniowych, nie ma innej rady niż interwencja z zewnątrz
Kiedy zaś rząd traktuje nieludzko własną ludność, musimy wątpić o samym istnieniu wspólnoty politycznej, do której mogłaby się odnosić idea samostanowienia
Jasne przykłady tzw. interwencji humanitarnej są bardzo rzadkie (przypadki mieszane, w którym motyw humanitarny jest jednym z kilku)
To że interwencja humanitarna jest tylko częściowo humanitarna, nie musi być argumentem przeciwko niej, ale skłania do sceptycyzmu i każe przyjrzeć się pozostałym motywom
Interwencja humanitarna a suwerenność państwowa
W systemie międzynarodowym zakorzenione jest ciążące na państwach zobowiązanie do poszanowania suwerenności państwowej
ONZ potwierdza w art. 2 ust.7 Karty zasadę nieinterwencji, a w art. 2 ust.4 zakazuje stosowania siły
Ale czy zasadę tę da się usprawiedliwić pod względem moralnym? Czy państwu lub instytucji międzynarodowej wolno ingerować w sprawy innego państwa? Czy istnieją podstawy do interwencji humanitarnej, wtedy gdy jakieś państwo krzywdzi własnych obywateli? Czy w takich przypadkach mamy prawo, czy wręcz obowiązek interweniować?
Analiza tych kwestii jest doniosłą sprawą, ponieważ ustawicznie zdarzają się sytuacje, w których podmioty zewnętrzne angażują się w interwencje. Np. w IV 1991 ONZ dążyła do utworzenia stref bezpieczeństwa w północnym Iraku, a w lecie 1992 – do wyznaczenia „zamkniętej przestrzeni powietrznej” w południowym Iraku w celu ochrony szyitów. Ponadto ONZ interweniowała w Somalii, nakładając w I 1992 embargo na dostawy broni, a następnie wysyłając swoje wojska w celu zaprowadzenia pokoju oraz zapewnieni ochrony wszystkim, którzy nieśli pomóc temu krajowi. ONZ podjęła też wiele kroków w byłej Jugosławii, między innymi w 1991 nałożyła embargo na dostawy broni, w 1992 przyznała swoim Siłom Ochronnym na tym obszarze prawo do używania siły w obronie własnej, a w 1993 utworzyła strefy bezpieczeństwa na niektórych obszarach. Tego rodzaju działalność nie jest wyłączną domeną ONZ. Akcje interwencyjne podejmują również pojedyncze kraje – choćby Indie, które w 1971 interweniowały w ówczesnym Pakistanie Wschodnim, lub USA, które w 1983 interweniowały w Grenadzie.
Definiowanie interwencji humanitarnej
Interwencja – dokonana przez stronę zewnętrzną lub strony zewnętrzne dyktatorską, czy przymuszającą ingerencją w sferze jurysdykcji państwa suwerennego lub, ogólnie rzecz biorąc, niezależnej wspólnoty politycznej (użyte niepotrzebnie pejoratywne słowa dyktatorska oraz ingerencja, które sugerują, że interwencja jest złem)
Możemy skorygować definicję: interwencja – dokonana przez stronę zewnętrzną lub strony zewnętrzne przymuszające działanie w sferze jurysdykcji państwa suwerennego lub, ogólniej rzecz biorąc, niezależnej wspólnoty politycznej.
Cechy interwencji: *z konieczności wymaga przymusu (wolne od przymusu np. dyplomacja, perswazja nie są traktowane jako interwencja); *podmiotami uczestniczącymi w interwencji mogą być podmioty inne niż państwa; *interwencja może być dziełem wielu różnych podmiotów; *niektórzy utrzymują, że interwencja musi obejmować użycie siły czy wojska; *skoro przymus może mieć różne formy, to nie mamy żadnego powodu zawężać interwencji wyłącznie do militarnych sposobów wywierania przymusu; *niektórzy utrzymują, że interwencja z definicji jest działaniem przeciwko interesom i życzeniom innego państwa; *czasami państwo prosi podmioty zewnętrzne o pomoc; *ciało zewnętrzne bywa zapraszane przez obce strony konfliktu jako arbiter, który ma pomóc w rozwiązaniu sporu.
W kontekście rozważania moralnej prawowitości interwencji szeroka definicja umożliwia wzięcie pod uwagę całej gamy dostępnych metod interweniowania oraz uwzględnienie ich zalet.
Humanitarna – jeśli jednym z jej głównych celów jest ochrona interesów mieszkańców innego państwa (interwencje podejmowane jedynie w celu umocnienia prestiżu lub interesów bezpieczeństwa interwenta nie są zaliczane do interwencji humanitarnych; interwencje przedsięwzięte w celu ochrony własnych rezydentów w obcym kraju również nie są zaliczane do interwencji humanitarnych)
Interwencja humanitarna – przymuszające działanie strony zewnętrznej lub stron zewnętrznych w „sferze jurysdykcji państwa suwerennego lub, ogólniej rzecz biorąc, niezależnej wspólnoty politycznej”, podjęte po części lub wyłącznie w celu ochrony interesów członków tej wspólnoty.
Interwencja może obejmować niemilitarne formy przymusu, w tym embarga, sankcje lub monitorowanie wyborów. Są to działania wywierające presję na inne państwo lub jego członków.
Argumenty na rzecz interwencji humanitarnej
Standardowa argumentacja na rzecz interwencji humanitarnej opiera się na 4 zasadniczych tezach:
Rzecznicy interwencji humanitarnej przyjmują kosmopolityczną tezę, że jednostki mają godne poszanowania interesy moralne czy też godny poszanowania status moralny. Niektórzy odwołują się do pojęcia praw i podkreślają przysługujące ludziom prawa (do życia lub do tego, by nie zostać pozbawionym wolności bez wyroku). Inni kładą nacisk na ludzkie potrzeby lub interesy, utrzymując, że powód do interwencji humanitarnej istnieje wtedy, gdy ludzie są w wielkiej potrzebie.
Państwa mają wartość jedynie w tej mierze, w jakiej respektują interesy moralne czy status moralny ludzi. Państwa nie mają prawa do rządzenia, jeśli nie biorą pod uwagę interesów swoich obywateli. Ci, którzy uznają pewien korpus praw człowieka, utrzymują, że państwa mają wartość jedynie o tyle, o ile działają w sposób sprawiedliwy i respektują prawa ludzi: jeśli je naruszają, wówczas interwencja z zewnętrz może być usprawiedliwiona koniecznością ich przywrócenia. Państwa są prawowite, jeśli ich członkowie udzielili/by im poparcia.
Prawa lub interesy ludzi nakładają zobowiązania na innych. Podmioty zewnętrzne mają obowiązek nie tylko nie naruszać praw ludzi, lecz także zapewnić stan, w którym prawa innych są szanowane.
Akty interwencji humanitarnej mogą być skuteczne (niektórzy odnoszą się nieufnie do interwencji humanitarnej dlatego, iż wątpi w możliwość jej powodzenia).
Argumenty przeciwko interwencji humanitarnej
Nie szanuje prawa ludzi do samorządności.
- immamentne uprawnienie państwa do niezależności
- „prawo narodów jest źródłowo niczym innym niż prawem natury odniesionym do narodów, które uznaje się za indywidualne osoby żyjące w stanie natury”
- krytycy tego argumentu zauważają, że twierdzenie, iż państwa są analogiczne do osób, jest nieprzekonujące; państwom brakuje właściwości moralnych, które przypisuje się ludziom
- idea integralności wspólnotowej czerpie siłę moralną i polityczną z uprawnień współczesnych ludzi do życia w pewnej wspólnocie historycznej i do wyrażania odziedziczonej kultury w wypracowanych przez nich formach politycznych
- podmioty z zewnątrz nie są w stanie osądzić, czy dane państwo reprezentuje pewną formę wspólnotowej samorządności
- skoro owa integralność wspólnotowa jest wartościowa i skoro podmioty zewnętrzne muszą zakładać, że państwo ucieleśnia normy tej wspólnoty, to powinny się wyrzec interwencji; nie mają do niej prawa
Niweczy ład międzynarodowy
- zgoda na interwencję lub jej bronienie zachęca do innych interwencji i przez to burzy ład międzynarodowy
- interwencję powinno się odrzucić, ponieważ jej niedopuszczenie rodzi niestabilność (argument nieprzekonujący, ponieważ przeprowadzono wiele interwencji, które nie uruchomiły innych tego rodzaju działań ani nie zaburzyły ładu międzynarodowego)
- musimy wiedzieć czy warto chronić obecny system międzynarodowy
- odwoływanie się do ładu międzynarodowego jest niewystarczające i wymaga uzupełnienia przez odwołanie się do argumentu dowodzącego, że obecny system międzynarodowy jest sprawiedliwy i uprawniony moralnie; zaspokajanie oczekiwań najpotężniejszych i odbieranie głosu słabym, niezdolnym do grożenia destabilizacją
Rzadko jest skuteczna
- interwencja z wielu powodów nie osiąga swoich celów (rzadko przynoszą korzyści)
- podmioty zewnętrzne nie dysponują wystarczającymi informacjami na temat innego kraju i jego mieszkańców, aby mogły podjąć trafne decyzje
- państwa rzadko działają z pobudek altruistycznych i zazwyczaj interweniują, by umacniać własne interesy, a nie fundamentalne prawa ludzi mieszkających w innych krajach (ograniczenia tego argumentu: 1. Argument ten nie dowodzi, że interwencje nie będę osiągać celów humanitarnych, polityka motywowana w pewnej mierze interesem narodowym może mieć zarazem dobroczynne skutki dla te innych, co więcej, dzięki akcjom humanitarnym państwa mogłyby umacniać własną pozycję i prestiż. 2. Nierealistyczne okazuje się wyobrażanie sobie, że państwa nigdy nie kierują się interesami innych, co więcej, ujmowanie interesu narodowego państwa w oderwaniu od przekonań moralnych jego przywódców jest zabiegiem sztucznym, interes narodowy państwa potwierdza i ucieleśnia określone ideały i zasady moralne, wobec tego realizowanie przez państwo interesu narodowego może obejmować zaangażowanie na rzecz ideałów humanitarnych. 3. Nie uwzględnia on motywów, którymi kierują się państwa w stosunku do własnych obywateli, wiele elit politycznych nie przejawia większej troski o interesy własnego narodu)
- interwencja staje się nieskuteczna, bo np. napotyka opór części mieszkańców objętego nią kraju (niekiedy podmioty zewnętrzne zostają wezwane na pomoc w rozwiązaniu problemu, a wówczas interwencja nie napotka poważniejszego oporu; lokalny opór wobec interwencji niekoniecznie będzie silniejszy niż podmiot interwencyjny)
- interwencje zewnętrzne rzadko kończą się trwałym sukcesem i sukces polityczny okazuje się wydolny jedynie wtedy, gdy sami go wywalczyli; sprawstwo zewnętrzne nie przyniesie zatem trwałej stabilności
- jeśli w społeczeństwie nie dość jest umiłowania wolności, aby było w stanie wyrwać ją choćby rodzimym ciemiężycielom, to wolność darowana im z obcej, a nie ich własnej ręki, nie ma w sobie nic rzeczywistego ani trwałego (jednak ludzie mogą być całkowicie oddani swojemu ideałowi politycznemu, ale z powodu braku środków i siły – zbyt słabi, by obalić tyrana)
Kiedy oceniamy skuteczność interwencji pod względem realizacji celów humanitarnych, należy porównywać ją z innymi możliwościami. Np. weźmy pod uwagę interwencję militarną, która nie wygasza konfliktu zbrojnego, lecz rzeczywiście znacznie zmniejsza liczbę ofiar w porównaniu z polityką nieinterwencji. W takich sytuacjach nie do przyjęcia jest krytykowanie interwencji humanitarnej jako nieskutecznej. W kategoriach absolutnych nie osiąga swoich celów, niemniej w porównaniu do pozostałych dostępnych metod jest najbardziej skuteczna. Po drugie, kiedy rozważamy kwestię, czy interwencjonizm (albo nieinterwencjonizm)najlepiej służy urzeczywistnianiu ideałów humanitarnych, powinniśmy brać pod uwagę nie tylko te przypadki, w których interwencja nie służyła pożądanym celom, lecz również przypadki, w których przyjęcie polityki nieinterwencji prowadziło do cierpień lub śmierci ludzi.
Kiedy interwencja humanitarna jest usprawiedliwiona? Interwencja jest słuszna w 3 sytuacjach
Kiedy dane państwo, będąc imperium lub państwem wielonarodowym, obejmuje więcej niż jedną wspólnotę polityczną i kiedy jedna z jego wspólnot lub jedne z jego narodów czynnie się buntuje, wówczas mocarstwa zagraniczne mogą przyjść z pomocą buntownikom
Kiedy pojedynczą wspólnotę rozdziera wojna domowa i kiedy jedno mocarstwo zagraniczne interweniuje a rzecz tej czy owej strony, wówczas inne mocarstwa mogą słusznie interweniować na rzecz drugiej
Interwencje mogą być usprawiedliwione, ilekroć rząd dopuszcza się rzezi lub zniewolenia własnych obywateli czy poddanych
Interwencja humanitarna jest uprawniona, kiedy:
Ma na celu ochronę fundamentalnych praw ludzi (przy czym obejmuje to zarówno prawo do przyzwoitego poziomu życia, jak i prawo do niebycia torturowanym, zabitym, uwięzionym, zniewolonym)
Jest skutecznym sposobem realizacji tych celów
Nie powoduje gdzie indziej niepożądanych skutków, które przeważają nad korzyściami osiągniętymi przez tę interwencję
Interwencji dokonuje podmiot prawowity
Interwencja nie obciążał interweniujących nadmiernymi kosztami
Jeśli sądzimy, iż niekiedy istnieje podstawa moralna do interwencji, nie dowodzi to, że prawo międzynarodowe musi zalegalizować interwencję. Można utrzymywać, że interwencja jest niekiedy słuszna ze względów moralnych, ale że prawo międzynarodowe powinno mimo to jej zakazywać. Interwencja humanitarna jest polityką reaktywną, którą akceptuje się z powodu naruszenia interesów lub praw ludzi. A skoro interwencje narażone są na niebagatelne trudności, to zapobieganie rozmaitym problemom jest rozwiązaniem dużo lepszym niż reagowanie wtedy, gdy już powstały.
18. PROBLEM WSPÓŁCZESNEGO TERRORYZMU I METODY JEGO ZWALCZANIA
MORALNOŚĆ TERROZYMU
Skłonności do poczytywania terroryzmu za ideologię bez wątpienia sprzyjają powierzchowne podobieństwa werbalne – tak wiele słów zakończonych przyrostkiem –izm oznacza ideologię lub systemy wierzeń.
Definicje
Terroryzm – stosowanie zamachów bombowych; środek osiągania celów politycznych
Terroryzm miejski – nie może odgrywać roli decydującej i pociąga za sobą pewne zagrożenie dla porządku politycznego; o ile wszakże jest podporządkowany walce fundamentalnej, toczonej w terenie, o tyle ma wartość strategiczną z wojskowego pkt.widzenia; unieruchamia tysiące żołnierzy wroga, obezwładnia większość aparatu represji, wikłając go w niewdzięczne zadanie ochrony
Terroryzm nie jest ideologią ani dalekosiężnym celem działania, lecz pewnym narzędziem służącym takiemu celowi. Clausewitz – wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami
Terroryzm – polityczne działanie podejmowane zazwyczaj przez grupę zorganizowaną, obejmujące uśmiercenie lub groźbę uśmiercenia niewalczących (akt terroru może mieć na celu wyrządzenie poważnych krzywd, innych niż śmierć)
Terroryzm – polityczne działanie podejmowane zazwyczaj przez grupę zorganizowaną, obejmujące umyślne pozbawienie życia lub wyrządzenie innej poważniej krzywdy niewalczącym, lub grożenie tym, lub umyślny, poważny zamach przeciwko mieniu niewalczących, lub grożenie nim
Terroryzm – taktyka/strategia dokonywania aktów terrorystycznych
Konsekwencje definicji
Brakuje w niej bezpośredniego odniesienia do niektórych istotnych, zdaniem komentatorów, aspektów działalności terrorystycznej. Chodzi choćby o pewnego rodzaju szersze reperkusje będące z reguły jednym z jej celów, tj. nagłośnienie jakiejś zapomnianej sprawy, sprowokowanie przesadnej reakcji wroga, zastraszenie określonej grupy
Terroryzm nie jest taktyką zastrzeżoną dla grup rewolucyjnych i innych grupy pozarządowych; rządy i upoważnione przez rząd organa wykonawcze stosują lub mogą stosować metody terrorystyczne w dążeniu do osiągania swoich celów politycznych
Bardziej odpowiednie jest niewinny niż niewalczący
Ślepa przemoc – wybierając cele ataku, nie rozróżnia się walczących i niewalczących
Za akt terrorystyczny uważa się wszelkie polityczne użycie przemocy, które potępia się moralnie nie z powodu celów politycznych wykonawców, lecz z powodu rodzaju tej przemocy
Terroryzm jest środkiem lub sposobem osiągania celów politycznych i należy go oceniać moralnie w tym świetle (zwyczaj polegający na tym, że ludzie skłonni są przyjmować jedną z tych postaw: utylitarystyczną – wtedy, gdy rozważają przemoc państwową, zwłaszcza stosowaną przez ich państwo, i drugą z nich – wewnętrzną – wtedy, gdy rozważają przemoc ze strony podmiotów niepaństwowych, tacy jak rewolucjoniści).
Masakry cywilów potępia się nie tylko dlatego, że są umyślnym zabójstwem niewalczących, lecz również dlatego, że można je z góry uznać za środki nieadekwatne do deklarowanych celów.
Niektórzy autorzy, choć przyznają znaczenie moralne rozróżnieniu na walczących i niewalczących, twierdzą zarazem, że w nowoczesnych państwach uprzemysłowionych nie sposób go już ustanowić. Autorzy ci utrzymują, że we współczesnych warunkach działania wojenne nie są już sprawą ścierania się armii, lecz państw, i że twory te są gospodarczo i duchowo tak zjednoczone, że nie sposób mówić o rzeczywistej różnicy w roli lub w funkcji między jednym obywatelem a drugim. Mamy prawo zabić ludzi tylko wtedy, gdy są rzeczywiście zaangażowani w przeprowadzenie ataku na nas bądź innych lub w jakiś inny zamysł obejmujący wyrządzenie wielkiej niesprawiedliwości. Wówczas wolno użyć wobec nich przemocy zasadniczo w celu obrony. Zakres celów tego użycia można rozsądnie rozszerzyć poza walczącego z karabinem w ręku, ale niedorzecznością jest poszerzenie tego zakresu na całe narody lub choćby znaczące odłamy. W każdym państwie toczącym wojnę będzie niezliczenie wielu obywateli, którzy nie są zaangażowani w prowadzenie krzywdzących działań, jakie innemu państwu dają słuszny powód do chwycenia za broń. Do tej kategorii zalicza się większość dzieci, kobiet i starców, a także większość rzemieślników, członków grup zawodowych i robotników, którzy nie są bezpośrednio zaangażowani w funkcjonowanie takich związanych z wojną gałęzi gospodarki jak przemysł zbrojeniowy.
Większość obserwatorów, zwłaszcza prasa, opisuje każdego rewolucjonistę jako terrorystę i każde praktycznie rewolucyjne użycie przemocy jako terroryzm. Rewolucję przeciwko nam i naszym sojusznikom są nieusprawiedliwione, natomiast rewolucje przeciwko naszym wrogom ideologicznym są w każdym przypadku usprawiedliwione.
Gdy rewolucja jest nieusprawiedliwiona, wtedy nieusprawiedliwione jest każde zabójstwo dokonane w jej imieniu czy to na walczących czy niewalczących. Zachodzi tu pewien związek z teorię wojny sprawiedliwej, i te względy, które nade wszystko usprawiedliwiają moralnie chwycenie za broń, nazwijmy ius ad bellum, natomiast względy ujmujące w karby sposób prowadzenia wojny nazwijmy ius in bello. Terroryzm jest potępiany moralnie na gruncie ius in bello. Całkiem możliwe jest prowadzenie wojny sprawiedliwej w sposób niesprawiedliwy, a wojny niesprawiedliwej ściśle zgodnie z regułami.
Powinniśmy rozróżniać dwa ogólne typy przemocy rewolucyjnej, a mianowicie przemoc zwróconą przeciwko temu, co uznalibyśmy za cele uprawnione, gdyby dana rewolucja była usprawiedliwiona, i przemoc zwróconą przeciwko niewalczącym. Słowo „terroryzm” powinniśmy zastrzec jako miano odnoszące się wyłącznie do przemocy drugiego rodzaju, którą można bez zastrzeżeń potępić.
Terror rewolucyjny – a i państwowy – bywa używany nie po to, aby osiągnąć jakiś sprecyzowany cel, ani nie w zwyrodniały sposób jako cel sam w sobie, lecz jako potężna manifestacja symboliczna, akt samo utwierdzenia.
Związek terroryzmu ze strachem – jeden z powodów zaniepokojenia ludzi działalnością terrorystyczną bierze się stąd, że są przekonani, iż działalność ta podkopuje realia społeczne, w jakie wpisane jest ich życie i jakie ustanawiają tę normalność, na gruncie której mogą zajmować się prowadzeniem swych zwykłych spraw. Wojna nieprowadzona otwarcie we wszelkiej postaci, jakkolwiek starannie wybierano by cele, musi prowadzić do naruszenia normalności, chociaż nie tak drastycznego jak w przypadku terroryzmu. Wszelkie działania wojenne o niskiej intensywności nadają policjantom, żołnierzom i politykom, status celów ataku. Działania te będą prowadzić do zabójstw z pozoru niewinnych ludzi, którzy w rzeczywistości są konfidentami, agentami tajnych służb lub zagranicznymi doradcami politycznymi. Zaś terrorysta usiłuje osiągać swoje cele umyślnie atakując tych, którzy są moralnie uprawnionymi celami ataku.
TERRORYZM, UPRAWNIENIA I CELE POLITYCZNE
Istnieje skłonność do utożsamiania terroryzmu z nielegalnym użyciem przemocy, choć oczywiście przedmiotem sporu często są właśnie kwestie, kto i na jakich podstawach może decydować o tym, co jest nielegalne.
Współczesne dyskusje na temat pojęcia „terroryzm” odznaczają się przeważnie dostateczną jasnością i wymagają odpowiedniej ścisłości, by przekonujące było stanowisko głoszące, że terroryzmu dopuszczają się nie tylko przeciwnicy rządów i ich polityki. Terroryzm trzeba rozumieć w taki sposób, by można było twierdzić, że jego aktów dopuszczają się także państwa i rządy, nawet te przyjazne czy demokratyczne, a nie tylko ci, którzy kwestionują autorytet i zakłócają funkcjonowanie działań państw i rządów.
Terroryzm – użycie lub próba użycia zastraszenia (terror) jako środka przymusu. Definicja ta obejmuje zbyt wiele aktów, których nie sposób uznać za terrorystyczne, lecz także wyklucza inne, których z kolei nie należałaby wyłączać. Wg tej definicji sednem terroryzmu jest przymus rzeczywisty lub zamierzony; nie tylko, że terroryzm sam w sobie ma charakter wymuszający, podobnie jak np. przemoc, lecz również to, że służy dalszemu wymuszaniu, tak jak wtedy, gdy terroryzowanie pasażerów samolotu służy porywaczom jako środek wymuszania na rządzących uwolnienia wskazanych więźniów.
Akt terroru może być zamierzony jako kara lub jako zwrócenie uwagi na pewien problem, nawet wtedy, gdy nie liczy się na to, że będzie w stanie wywrzeć dalszy przymus. W przypadku aktu terroru mającego na celu zwrócenie uwagi na pewien problem możemy się zgodzić, że związana z nim przemoc ma jako taki charakter wymuszający, ale nie że służy dalszemu wymuszeniu.
Terroryzm – taktyka czy strategia dokonywania aktów terrorystycznych; akt terrorystyczny – polityczne działanie podejmowane zazwyczaj przez grupę zorganizowaną, obejmujące umyślne pozbawienie życia lub wyrządzenie innej poważnej krzywdy niewalczącym, lub grożenie tym, lub umyślny, poważny zamach przeciwko mieniu niewalczących, lub grożenie nim; umyślne uderzania w niewalczących.
Terroryzm – wszelka metoda wojenna polegająca na atakowaniu tych, którzy nie powinni być atakowani
Terroryzm – forma przemocy służąca osiąganiu celów politycznych, przy czym szerzenie strachu zajmuje na ogół poczesne miejsce wśród zamierzonych skutków.
Ani zamiar szerzenia strachu, ani zamiaru zabijania niewalczących nie powinniśmy poczytywać za konieczny, aby akt przemocy politycznej był aktem terroryzmu.
Czy terroryzm można usprawiedliwić?
Terrorysta – przedstawiciel nowego gatunku człowieka, który cofa ludzkość do czasów prehistorycznych, jeszcze sprzed narodzin moralności; pozbawiony wszelkich zasad moralnych i jest tym samym zdolny, niczym maszyna do zabijania, do popełnienia wszelkiej zbrodni bez cienia wstydu lub żalu. Terrorysta z definicji uważa, iż stoi ponad prawem i moralnością (każdy akt terroryzmu jest aktem niemoralnym).
Wiele osób, które używają słowa „terrorystyczny” w znaczeniu piętnującym, stosuje je, jak już wspomniałam, pod adresem przeciwników, ale nigdy w odniesieniu do działań własnych lub innych rządów, których postępowanie pochwalają, jeżeli nawet jest ono gwałtem wyraźnie obliczonym na szerzenie strachu lub ofiary wśród niewalczących. Ale nie sposób krytykować przekonująco terroryzmu lub rewolucjonistów z Trzeciego Świata, którzy rozmaite akty terrorystyczne uważają za godne podziwu, jeśli nie krytykuje się również aktów terrorystycznych kampanii antyterrorystycznych prowadzonych przez własny rząd i rządy krajów uważanych za „przyjazny”.
Niektórzy dochodzą do wniosku, że terroryzm nie jest wcale gorszy moralnie niż wiele konwencjonalnie uznanych form przemocy. Terror jest taktyką często stosowaną na zwykłych wojnach.
Nie jesteśmy w stanie szczerze ani w sposób spójny logicznie sprzeciwiać się terroryzmowi, jeżeli zarazem nie sprzeciwiamy się potencjalnym lub rzeczywistym taktykom wojennym, które opierają się na zmasowanym użyciu przemocy lub są umyślnie wymierzone w cywilów.
Można twierdzić, że niewalczącym nie należy przyznawać absolutnego prawa do nietykalności w stosunku do przemocy, której podlegają walczący, i można tak utrzymywać zwłaszcza w sytuacji, gdy wielu walczących trafiło do wojska z poboru lub za sprawą manipulacji. Wg współczesnych doniesień w armiach na całym świecie służy wielu nieletnich.
Gdy rewolucja jest nieusprawiedliwiona, wtedy nieusprawiedliwione jest każde zabójstwo dokonane w jej imieniu czy to na walczących, czy niewalczących.
Wielu z tych, którzy najsurowiej potępiają terroryzm, jest gotowych poświęcać życie niewinnych zakładników w imię podtrzymania zasady głoszącej, że nigdy nie powinno się pertraktować z porywaczami. Sądzą oni, że jeśli będziemy trzymać się tej zasady, to w dłuższej perspektywie zmniejszymy liczbę ofiar. Pertraktowanie z terrorystami dziś, naraża życie niewinnych w przyszłości, bo zapobiega dalszym ofiarom represyjnego i niesprawiedliwego używania przemocy przez funkcjonariuszy brutalnego reżimu.
Z innego punktu widzenia terroryzm musiałby być słuszny, jeżeli prowadzi w sumie do lepszych następstw niż alternatywne sposoby działania.
Państwa używają przemocy i gróźb jej użycia w celu podtrzymywania ustanowionych w nich praw, a niekiedy uciekają się do terroryzmu. Wielu teoretyków nadal definiuje państwo w kategoriach przysługującej mu wyłączności na używanie przemocy w sposób, który uznaje za uprawniony.
Terroryzm a uprawnienia
Należy uwzględnić wymiar uprawnień i zobowiązań. W przypadku terroryzmu z pewnością istotne jest pytanie: czy narusza się uprawnienia i czy można to usprawiedliwić?
Akty terroryzmu z reguły naruszają pewne podstawowe prawa człowieka, jak prawo do wolności, prawo do bezpieczeństwa osobistego, prawo do życia, prawo do własności, prawo do uznania. Nie znaczy to, że terroryzmu nigdy nie można usprawiedliwić, lecz że adekwatna ocena moralna obok wzięcia pod uwagę wszelkich wynikłych korzyści i krzywd musi uwzględnić naruszenie uprawnień.
Nad dyskusjami na temat terroryzmu ciąży głęboka niespójność. Jeśli przemoc w stosunku do niewalczących stosuje własne lub zaprzyjaźnione państwo, wówczas uważa się to za słuszne z racji utylitarystycznych, tak jak często to dziej się podczas wojny w odniesieniu do nalotów bombowych, o których wiadomo, że mogą spowodować ofiary cywilne. Jeśli zaś przemocy ze szkodą dla niewalczących używają rewolucjoniści lub buntownicy, wówczas akty te uważa się z racji nieutylitarystycznych za niewybaczalne naruszenia zakazów regulujących dążenia do osiągnięcia celów politycznych.
Kiedy uprawnienia kłócą się ze sobą, możemy uporządkować je wedle pierwszeństwa lub rygorystyczności, ale nie jest to kwestia maksymalizacji, lecz spójności. Niektóre prawa możemy uważać za bardziej pierwotne lub podstawowe niż inne, ale nie chodzi nam o umacnianie jednych kosztem drugich. Dążymy do uzyskania spójnego systemu, w którym można szanować wszelkie prawa wszystkich osób i żadnego nie trzeba naruszać. Natomiast w społeczeństwie ułomnym, gdzie prawa człowieka w rzeczywistości nie są szanowane, powinniśmy być w stanie wydawać sądy porównawcze co do tego, które naruszenie prawa i w stosunku do kogo są najmniej usprawiedliwione.
Sytuację polegającą na tym, że istniejący system prawny uznaje określone prawa człowieka i efektywnie strzeże ich poszanowania opisuje się jako „realne poszanowanie praw”. Nie znaczy to, że w takiej sytuacji nie dochodzi do naruszeń; żaden system nie może zapewnić pełnej zgodności z jego normami. Naruszeniom na ogół zapobiega należyta oświata, wychowanie i nadzór policyjny i że winnych tych naruszeń zatrzymuje się i traktuje się w taki sposób, by zapewnić ogólnie owdowienie poszanowanie określonych praw. Rzeczą nieuniknioną jest, że realne poszanowanie praw człowieka jest kwestią stopnia, niemniej całkiem możliwe jest empiryczne stwierdzenie jego braku, gdy system prawny nawet nie uznaje któregoś z uprawnień jako prawa.
Rozważmy sytuację, w której określonego typu uprawnienie jest uznane jako prawo człowieka, zagwarantowane w wyniku ważnych międzynarodowych ustaleń, przez ciała ustanawiające międzypaństwowe normy w zakresie uprawnie. Kiedy dany system prawny nie uznaje takiego uprawnienia jako prawa określonej grupy osób, wówczas oczywiście w tym systemie prawnym brak realnego poszanowania określonych praw tych osób.
Często jest tak, że system prawny uznaje prawa człowieka jako prawa, lecz nie są one realnie szanowane, ponieważ organy ochrony porządku publicznego są skorumpowane lub uprzedzone albo administracja rządowa jest nieskuteczna lub nieuczciwa.
Jeśli pewne prawa kłócą się z prawami człowieka w taki sposób, iż możemy uznać, że te prawa nie powinny istnieć, wówczas to, co jawi się jako ich naruszenie, prawdopodobnie nie będzie moralnie niesłuszne.
Trudny przypadek powstaje, gdy doprowadzenie do realnego poszanowania podstawowych praw człowieka osób z jednej grupy, które to prawa powinny być szanowane, wymaga naruszenia podstawowych praw człowieka z innej grupy, które również są prawami, jakie najwyraźniej powinny być szanowane. Jeśli terroryzm można w ogóle kiedykolwiek usprawiedliwić, to, jak się wydaje, wtedy, gdy nastręcza właśnie taki problem. Jeśli brak jest realnego poszanowania podstawowych praw człowieka osób z jednej grupy i jeśli istnieje rozsądne prawdopodobieństwo, że ograniczony akt terroru w sposób istotny przyczyni się do ustanowienia tego realnego poszanowania.
Powinno się uznawać silne zasady zakazujące używania przemocy, a w obliczu twierdzenia, iż pewne poważne krzywdy lub naruszenia uprawnień można uprzedzić lub naprawić wyłącznie siłą, ciężar dowodu, w trybie uzasadnienia, należy zawsze składać po stronie tego sposobu działania, który wiąże się z użyciem przemocy. Powinno się nieustannie podsycać w sobie stanowczą podejrzliwość wobec przemocy. Powinno się wymyślać i krzewić pokojowe formy działania i dokładać wszelkich starań, by podejścia wolne od przemocy były skuteczne. Najwięcej można osiągnąć tworząc i podtrzymując instytucje, które pozwalają na pokojowe formy nadzoru lub protestu, zachęcają do tego i reagują, gdy nadzór lub protest jest słuszny, dzięki czemu zmniejszają skłonność obydwu stron ewentualnego konfliktu do sięgnięcia po przemoc.
Opowiadanie się za niestosowaniem przemocy polega na wskazywaniu, że istnieją zasady zakazujące używanie przemocy zarówno w celu podtrzymania porządku prawnego, jak i w celu jego podważenia. Bez wątpienia może być rzeczą słuszną odwołanie się do siły w celu, dajmy na to, udaremnienia napaści z użyciem przemocy, ale siła nie jest tym samym co przemoc. Państwo ma wiele instrumentów – poza przemocą – do podtrzymywania swej prawomocnej władzy i ustanawiania realnego poszanowania praw i te pokojowe instrumenty powinny być rozwinięte o wiele bardziej niż są. Niestosowanie przemocy nie jest uległością; może być stanowczą odmową uczestnictwa w niesprawiedliwości i niezłomnym oporem wobec ucisku, tyle że robi się w to sposób pokojowy.
Terrorysta często podziela najgorsze samcze aspekty tych, w których uderza, odzwierciedlając w sobie fascynację przemocą i erotyczne konotacje siły, które są znamieniem atakowanej przez niego kultury.
Gandhi miał powiedzieć, że najlepszym sposobem walki z uciskiem są metody pokojowe, ale miał twierdzić także, że lepiej sprzeciwić się uciskowi przemocą, niż się z nim godzić. Przemoc uważa za lepszą od tchórzostwa. Jego pacyfizm nie dopuszcza do ucieczki przed zagrożeniem i zostawienia bliskiego bez obrony.
W dyskusjach na temat oceny terroryzmu często wskazuje się, że prawie nigdy nie sposób jest rzetelnie przewidzieć, iż zastosowanie terroryzmu doprowadzi do określonej sytuacji.
Sama sprawiedliwość często wymaga dbałości o dystrybucję naruszeń uprawnień. Możemy przyjąć, że niektóre dystrybucje są nieuczciwe, i starać się zmniejszyć tę nieuczciwość. Prawo do bezpieczeństwa osobistego, do wolności od nieuprawnionych ataków może być w danej wspólnocie prawnej w pełni uznane jako prawo, a mimo to, oczywiście będzie dochodzić do napaści. Jednym z przyjętych przez tę wspólnotę sposobów zabiegania o zapewnienie poszanowania tego prawa okaże się zapewne rozmieszczenie sił policyjnych.
Terroryzmu nie można z góry przekreślać jako metody niedającej się usprawiedliwić na gruncie analizy w kategoriach uprawnień.
Terroryzm, usprawiedliwienie i złudzenie
W szerokim sensie terroryzm można rozumieć jako „popełnianie w celach politycznych śmiercionośnych lub ciężkich aktów przemocy, umyślnie wymierzonych w niewalczących”. Terroryzm rozumiany węziej to praktyka małych lub słabych grup niezdolnych do wystawienia armii i zaangażowania w działania wojenne. Odróżnienie waczących i niewalczących oraz jego związek z pojęciem niewinności są problematyczne, ale nie w kontekście terroryzmu, ile w kontekście wojny. Terroryzm z reguły i w sposób znamienny uderza w cywilów, nie bacząc na ich niewinność. Właśnie na tym w wielkiej mierze polega jego ślepe i losowe mordercze okrucieństwo, które sieje postrach. Podobnie jak i sami terroryści z reguły nie są wcielonymi pod przymusem poborowymi ani ludźmi nieświadomymi natury swych zobowiązań, a wtedy ewentualnie można by się zastanawiać, czy w sensie moralnym są niewinni.
zasada nietykalności niewalczących: zadawania śmierci niewalczącym jest bezwzględnie niedopuszczalne; zasada ta zakazuje zarówno terrorystom, jak i zwalczającym terroryzm działania w celu zadania śmierci niewalczącym
reguła zawieszenia zasady nietykalności niewalczących z uwagi na ucisk: jest na ogół słuszna, lecz nie dotyczy sytuacji, gdy słabe siły walczą z niesprawiedliwym uciskiem; zezwala terrorystom na uderzanie w niewalczących, jeśli jest to konieczne walce z systemem opartym na ucisku
Terroryzm i usprawiedliwienie w praktyce
W dzisiejszym świecie zachodzi uderzająca zależność między terroryzmem i usprawiedliwieniem moralnym, a mianowicie główne przypadki występowania terroryzmu nie są usprawiedliwione, natomiast w sytuacjach, w których terror mógłby być usprawiedliwiony, ma on stosunkowo małą skalę lub w ogóle nie występuje. W dzisiejszym świecie mamy mnóstwo terroryzmu pozbawionego racji i mnóstwo potencjalnie słusznego terroryzmu, który się nie pojawia.
W epoce po II wś najważniejszymi przykładami terroryzmu są: walka Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) z Brytyjczykami i protestantami w Irlandii Północnej, walka Palestyńczyków z Izraelczykami oraz walka Al-Kaidy z całym Zachodem i innymi, którzy odmawiają uznania wyłącznego autorytetu fundamentalistycznego islamu.
Gdzie terroryzm mógłby być słuszny?
Jednym z przypadków, w których terroryzm mógłby być usprawiedliwiony, obejmuje sytuacje oczywistego zagrożenia samego istnienia jakiejś zbiorowości lub oczywistej groźby masowej eksterminacji niewalczących.
Drugim przypadkiem, który można by zbadać z tego punktu widzenia, są ograniczone akcje terrorystyczne w celu uczulenia opinii publicznej na położnie biedoty w Trzecim Świcie. Można by utrzymywać, że trudno liczyć na to, iż terroryzm mógłby być skutecznym środkiem wymuszenia należytej reakcji w tej sprawie. Ale już wybiórcza, ograniczona i symboliczna akcja terrorystyczna z pewnością mogłaby uczynić z tych problemów wiadomość dnia.
Po trzecie w grę wchodzi kwestia ograniczonego terroryzmu w ściśle sprecyzowanym celu obalania dyktatur i ustanawiania demokracji. Wiele reżimów w Trzecim Świecie jest nie tylko niedemokratyczna, lecz także oparta na okrutnym ucisku. W licznych krajach nie ma realnych szans na poprawę, jeśli nie obali się obecnych rządzących. Można by utrzymywać, że tego rodzaju reżimy nie przywiązywałby wagi nawet do wielkich krzywd wyrządzonych ludności cywilnej, wobec czego terroryzm nie mógłby być skuteczny. Jednak mogłoby to nadwyrężyć władzę reżimu, a wybiórcze akty terroryzmu mogłyby być przynajmniej środkiem „komunikacji”, mobilizowania sił opozycyjnych w ustrojach społecznych.
Złudzenia
Tam gdzie pojawia się terroryzm, jest na ogół nieusprawiedliwiony, a gdzie mógłby być usprawiedliwiony, tam na ogół nie występuje.
Jałowość usprawiedliwienia
Myśl głosząca, że terroryzm może być należycie ukierunkowany dzięki procesom usprawiedliwia, jest złudzeniem. Terroryzm współczesny wydaje się wypływać z fanatycznej dumy i nietolerancji narodowej i religijnej, z psychologicznie dogodnej, bo uwalniającej od odpowiedzialności za własne trudności roli ofiary, z bezkrytycznej kultury urazy i zawiści, z romantycznej idealizacji walki i przemocy, z otwartej nienawiści do innych, z powodu ich odmienności, a autodestrukcyjnej żądzy panowania i innych tego rodzaju wierzeń i namiętności.
Nakaz ostrożności
Z punktu widzenia deontologów, którzy potępiliby wszelkie przypadki terroryzmu jako takiego, sprawa wygląda prościej. Ale nawet nie przekreśliwszy możliwości jego usprawiedliwienia, doszliśmy do wniosku, że w tych przypadkach, w których jest najbardziej rozpowszechniony, nie można go usprawiedliwić. Wniosek ten powinien skłaniać nas do wielkiego sceptycyzmu w stosunku do idei przyzwolenia terroryzmu.
Absolutna zasada nietykalności niewalczących jako dobre złudzenie
W kontekście umyślnego uderzania w niewalczących i być może wielu innych pokus rodzących się w walce lepiej jest, że ludzie wierzą w zakazy absolutne i nie robią wyjątków.
Niebezpieczne złudzenie wyjątku walki z uciskiem
Ofiarą naszych rozważań pada reguła zawieszenia ZNN z uwagi na ucisk, która zezwala uderzać w niewalczących słabym ugrupowaniom walczącym z uciskiem. Jeśli ścisłe przestrzeganie ZNN jest tak doniosłe praktycznie, rozumiemy, jak wielkim zagrożeniem dla poszanowania tej zasady jest owa reguła jej zawieszania. Im szerzej toleruje się „walkę słabych z uciskiem” jako usprawiedliwienie terroryzmu, tym bardziej nierozumne wydaje się jednostronne podtrzymywanie ZNN w odniesieniu do zwalczana terroryzmu, co zwiększa nacisk na odrzucenie tego rodzaju antyterrorystycznych ograniczeń.
Ludność cywilna nie może być przedmiotem ataków. Są zabronione akty lub groźby przemocy, których głównym celem jest zastraszenie ludności. ZNN odrzuca takie potencjalne użyteczne idee jak:
wysuwanie w celu odstraszenia terrorystów gróźb zgładzania niewalczących, na których zależy terrorystom
umyślne zabijanie niewalczących w celu powstrzymywania działalności terrorystycznej
nieliczenie się z ofiarami wśród niewalczących w trakcie działań antyterrorystycznych
założenie głoszące, że niektórzy terroryści lub ich przywódcy są impregnowani na treści moralne i że wobec tego w celu ich poskromnienia wolno uczynić wszystko, wliczając uderzenie w niewalczących
Jeżeli nawet podtrzymuje się ZNN i jeżeli nawet siły walczące z terroryzmem uważają przypadkowe ofiary wśród niezaangażowanych niewalczących wroga za błąd operacyjny, to i tak dbałość o nie, przynajmniej wtedy, gdy ich śmierć mieści się kategorii „zniszczeń ubocznych”, gotowa byłaby słabnąć. A kiedy terroryzm staje się wszechogarniający, można oczekiwać podejść w duchu bardziej bezpośrednio pojętej „wzajemności”, na gruncie których gotowi jesteśmy odrzucać ZNN w imię skuteczności.
Kwestia ogólna polega na tym, czy słuszne cele wolno urzeczywistniać kosztem ZNN. Prowadzona przez terrorystów reprezentujących słabą grupę walka z uciskiem nie ma w sobie niczego wyjątkowego, co mogłoby zarazem usprawiedliwić pryncypialne zawieszenie ZNN w przypadku terroryzmu i pryncypialnie wykluczać posobne usprawiedliwienie w przypadku antyterroryzmu.
Można by utrzymywać, że likwidacja walki z uciskiem mogłaby mieć złe następstwa, ponieważ ośmielałaby ciemiężców, którzy wiedzieliby, że opór terrorystyczny nie zostanie uznany za uprawniony. Okrutna, nielicząca się z ZNN walka z terroryzmem jest o tyle pożyteczna, o ile odstrasza terrorystów, którzy w przeciwnym razie mogliby liczyć na to, że bez względu na to, co uczynią, ci, którzy z nimi walczą, będę i tak związani ZNN.
Jedną z najbardziej obrzydliwych cech terroryzmu jest jego natura „pasożytnicza”, która sprawia, że terroryści naruszają ZNN właśnie dlatego, że mogą być pewni, iż ich wrogowie nie odpowiedzą w taki sam bezlitosny sposób. Celem akcji terrorystycznej bywa sprowokowanie reakcji, ale i wtedy sprawcy wiedzą, że taka reakcja jest z reguły ograniczona przez ZNN i inne rygory. Jest to jednym z powodów tego, że terroryzm współczesny uderza na ogół w demokracje zachodnie, żerując na pryncypialnym poszanowaniu ZNN.
W kontekście terroryzmu i usprawiedliwienia funkcjonuje wiele różnych złudzeń:
Złudzenie skuteczności usprawiedliwienia: że w wywołaniu zdarzeń rzeczywistych można opierać się na procesach wiarygodnego namysłu i usprawiedliwienia etycznego
Złudzenie, że główne przypadki terroryzmu nowoczesnego mają istotne usprawiedliwienie
Przytłaczająco powszechne i przemożne w rozpatrywanym przez nas obszarze złudzenia nacjonalistyczne, religijne, etniczne i kulturowe – siły irracjonalne, posiadające wielkie znaczenie emocjonalne dla milionów ludzi i prowadzące do terroryzmu oraz popierania go
Zapewne pożyteczne umacnianie przez międzynarodowe prawo wojenne i zakorzenione w tego rodzaju normach jak bezwzględna ZNN złudne przekonanie, że terroryzm nie jest nigdy usprawiedliwiony
Złudzenie, że naruszenie tego rodzaju normy moglibyśmy i powinniśmy dopuszczać wyłącznie w przypadku walki słabych z uciskiem
15. WSPÓŁCZESNA SPOŁECZNOŚĆ MIĘDZYNARODOWA
Prawo i porządek w społeczności międzynarodowej
Agresja
Agresją nazywamy zbrodnię wojny. Akt agresji uważamy za zbrodnię, ponieważ przerywa pokój rozumiany nie jako sama nieobecność walki, lecz jako stan spokoju i poszanowania praw, wolności oraz bezpieczeństwa, stan, który może panować jedynie wtedy, gdy nie dochodzi do agresji. Zło wyrządzone przez agresora polega na tym, że swym działaniem zmusza on ludzi do narażania życia w imię obrony należnych im praw. Daje im do wyboru: wasze prawa albo życie niektórych z was. Grupy obywateli rozmaicie odpowiadają na ten wybór, niekiedy poddając się, niekiedy walcząc, zależnie od moralnego i materialnego stanu ich państwa i armii. Ale o ile walczą, zawsze jest to słuszne.
Agresja to jedyna zbrodnia, jaką państwo może popełnić na innych państwach – wszystko inne stanowi tylko wykroczenie. Język prawa międzynarodowego jest osobliwie ubogi. Odpowiednik napaści, napadu z bronią w ręku, wymuszenia, napaści z zamiarem pozbawienia życia, morderstwa wszelkiego stopnia – wszystkie mają jedną nazwę. Wszystkie akty agresji łączy jedno, mianowicie to, że usprawiedliwiają przeciwstawienie się siłą, pomiędzy państwami zaś, inaczej niż to bywa często między ludźmi, nie sposób użyć siły bez narażania życia.
Państwo, które stawia opór, którego żołnierze narażają życie i giną, czyni tak dlatego, że jego przywódcy i ludność uważają, iż powinni lub muszą odpowiedzieć na atak siłą. Agresja jest przymusem zarówno moralnym, jak fizycznym.
Uprawnienia wspólnot politycznych
Uprawnienia te określa się zbiorczo jako integralność terytorialną i suwerenność polityczną. Przysługują one państwom, ale pierwotnie wywodzą się z praw jednostek, im zawdzięczają swą siłę. Kiedy państwo zostaje zaatakowanie, oznacza to pewne roszczenia pod adresem jego członków, nie tylko w stosunku do ich życia, lecz także w stosunku do wszystkich rzeczy, które cenią najwyżej, w tym do tworzonego przez nich stowarzyszenia politycznego. Gdyby nie byli uprawnieni moralnie do wybrania formy swojego rządu i kształtowania własnego życia, przymus z zewnętrz nie byłby zbrodnią. Prawa jednostek (do życia i wolności) leżą u podstaw najistotniejszych sądów, jakie wydajemy na temat wojny. Prawa te wynikają z naszego odczuwania tego, co znaczy być człowiekiem. Jeśli nie są przyrodzone, to je wynaleźliśmy, ale czy przyrodzone, czy wynalezione, są wyrazistym elementem naszego świata moralnego. Uprawnienia państw są ich formą zbiorową. Proces kształtowania się zbiorowości jest procesem złożonym, podczas którego niewątpliwie zatraca się jakaś część bezpośredniej siły jednostek. Uprawnienia państw opierają się na zgodzie członków wspólnoty, która jest zgodą szczególnego rodzaju. Nie zostają ustanowione za pomocą przekazania suwerenowi praw przez poszczególnych ludzi ani na mocy umów między poszczególnymi ludźmi. Wspólne doświadczenie i różnego rodzaju działalność oparta na współpracy w długim okresie kształtują pewną wspólnotę życia. Umowa jest metaforą ustawicznego procesu stowarzyszania się i zadzierzgania więzów wzajemności, a państwo pretenduje do ochrony jego ciągłości przed ingerencjami zewnętrz. Ta ochrona obejmuje nie tylko życie i wolność jednostek, lecz również ich wspólne życie i wolność, czyli niezależną wspólnotę, którą tworzą i w imię której niekiedy składane bywają w ofierze. Państwo, w którym nie istnieje wspólne życie albo takie, które nie broni istniejącego wspólnego życia, może nie mieć moralnego usprawiedliwienia dla obrony własnego siebie. Większość państw w rzeczywistości jednak strzeże wspólnoty swych obywateli, przynajmniej w pewnym zakresie i właśnie dlatego wojny obronne tych państw z góry uważamy za sprawiedliwe. Przy założeniu zaś, że umowa jest autentyczna, ma sens twierdzenie, iż integralności terytorialnej i suwerenności politycznej można bronić w ten sam sposób co indywidualnego życia i wolności. Można by również powiedzieć, że naród może bronić swego kraju w ten sam sposób, w jaki ludzie mogą bronić swych domów, ponieważ kraj jako całość jest jak prywatny dom. Prawo do terytorium można by wyprowadzić z prawa jednostek do własności.
Paradygmat legalistyczny
Jeżeli państwa mają mniej więcej takie uprawnienia jak osoby, to można sobie wyobrazić społeczność państw mniej więcej taką jak społeczność osób. Porównanie ładu międzynarodowego do ładu wewnętrznego odgrywa kluczową rolę w teorii agresji. Każde odniesienie do agresji jako czegoś, co w kontekście międzynarodowym odpowiada napadowi z bronią w ręku lub morderstwu, i każde porównanie kraju do domu lub porównanie niepodległości politycznej do wolności osobistej opiera się na tzw. analogii domowej.
Stosowanie tych pojęć nie kłóci się z faktem, że społeczność międzynarodowa w jej dzisiejszej postaci jest tworem zasadniczo niedoskonałym. Można ją porównać do niepewnej budowli opartej na fundamencie uprawnień; jej konstrukcja, tak samo jak konstrukcja państwa, powstała za sprawą konfliktu politycznego, działalności opartej na współpracy i wymianie handlowej. Całość jest chwiejna i niestabilna, ponieważ brak jej spoiwa autorytetu. Przypomina społeczność krajową pod tym względem, że należący do niej ludzie żyją w pokoju, określając warunki własnego istnienia, negocjując i targując się z sąsiadami. Różni się od społeczności krajowej tym, że każdy konflikt grozi runięciem całej struktury. Agresja godzi w społeczność międzynarodową bezpośrednio i jest znacznie bardziej niebezpieczna niż przestępczość krajowa, ponieważ w tym wypadku nie ma policji. A znaczy to tylko tyle, że obywatele społeczności międzynarodowej muszą polegać na sobie samych i na sobie nawzajem. Władza policyjna jest rozłożona na wszystkich członków społeczności. Uprawnienia państw członkowskich muszą być potwierdzane, ponieważ jednie na mocy tych uprawnień w ogóle istnieje w tym wypadku jakaś społeczność. Jeśli uprawnienia te nie mogą być egzekwowane, wówczas społeczność międzynarodowa popada w stan wojny albo przekształca się w swego rodzaju światową tyranię.
Teoria agresji formułuje na nowo starą doktrynę wojny sprawiedliwej – wyjaśnia, kiedy walka jest przestępstwem, a kiedy jest dopuszczalna lub można nawet pożądana moralnie. Ofiara agresji walczy w obronie własnej, ale nie broni tylko siebie, bo agresja jest przestępstwem przeciwko całej społeczności. Ofiara walczy nie tylko we własnym imieniu, lecz w imieniu całej społeczności. Inne państwa mogą zgodnie z prawem przyłączyć się do oporu ofiary. Mają prawo nie tylko odeprzeć atak, lecz również go ukarać. Wszelki opór jest zarazem egzekwowaniem prawa. Gdy wybucha walka, zawsze musi być takie państwo, w stosunku do którego można i należy wyegzekwować prawo. Ktoś musi być odpowiedzialny, ponieważ kto postanowił przerwać pokój w społeczności państw. Żadna wojna, nie może być sprawiedliwa dla obydwu stron. Istnieją wszakże wojny, które nie są sprawiedliwe dla żadnej ze storn, ponieważ idea sprawiedliwości nie ma do nich zastosowania albo dlatego, że obydwaj przeciwnicy są agresorami, jako że walczą o terytorium lub władzę, do których nie mają żadnego prawa.
Jeśli ktoś obstaje przy tym, że wszystkie wojny są po wszystkich stronach aktami podboju czy usiłowania podboju, gdyby tylko mogły, to walka o sprawiedliwość zostaje udaremniona.
Nie wszystkie państwa są drapieżnikami, którzy pożerają swoich sąsiadów. Zawsze istnieją grupy ludzi, którzy pragną żyć w miarę możności pokojowo, korzystając ze swych praw, i którzy wybierają przywódców politycznych reprezentujących to pragnienie. Najważniejszym celem państwa nie jest pochłanianie innych, lecz obrona. Kiedy ich terytorium zostaje zaatakowane lub ich suwerenność zakwestionowana, warto dostrzec agresora, a nie łupieżcę z natury. Dlatego potrzebujemy teorii agresji.
Teoria agresji kształtuje się pierwotnie pod wpływem analogii domowej. Pierwotna postać teorii to paradygmat legalistyczny, ponieważ jest konsekwentnym odzwierciedleniem konwencji prawa i porządku publicznego.
Istnieje społeczność międzynarodowa niepodległych państw. Członkami tej społeczności są państwa, a nie osoby prywatne. Pod nieobecność państwa światowego wyłącznie rząd danego kraju chroni jego mieszkańców i reprezentuje ich interesy. Aczkolwiek państwa powstają w imię ochrony życia i wolności, byt żadnego państwa nie może być kwestionowany w imię życia i wolności przez żadne inne państwo. Stąd zasada nieinterwencji. Prawa osób prywatnych mogą być uznawane w społeczności międzynarodowej, ale nie można ich egzekwować bez podawania w wątpliwość naczelnych wartości tej społeczności.
Społeczność międzynarodowa posiada prawo stanowione, które określa uprawnienia jej członków – przede wszystkim prawo do integralności terytorialnej i suwerenności politycznej. Prawo stanowione odnosi się wyłącznie do państw, a jego przepisy szczegółowe ustala się w kontaktach państw na gruncie złożonych procesów konfliktu i porozumienia. Jako że procesy te trwają ciągle, społeczność międzynarodowa nie ma żadnej postaci naturalnej, ani też uznawane w niej uprawnienia państw nie są nigdy ostatecznie ani ściśle określone.
Każde użycie siły lub wysunięcie nieuchronnej groźby użycia siły przez jedno państwo przeciwko suwerenności politycznej lub integralności terytorialnej innego państw jest agresją i stanowi akt przestępczy. Norma ta dotyczy wyłącznie realnego lub nieuchronnego naruszenia granicy – najazdu i napaści fizycznej.
Agresja usprawiedliwia dwojakiego rodzaju odpowiedź siłową: wojnę w obronie własnej wszczętą przez ofiarę oraz wojnę w celu przywrócenia porządku prawnego wszczętą przez ofiarę i któregokolwiek z członków społeczności międzynarodowej. Każdy może przyjść z pomocą ofierze, użyć niezbędnej siły przeciwko agresorowi, a nawet zastosować wszelkiego rodzaju międzynarodowy odpowiednik aresztu obywatelskiego.
Wyłącznie agresja może usprawiedliwiać wojnę. Głównym zamysłem tej teorii jest ograniczenie sposobności do wojny. To zło musi być rzeczywiste i doznane. Nic innego nie uprawnia do użycia siły w społeczności międzynarodowej – nade wszystko żadne różnice religijne lub polityczne. Herezja i niesprawiedliwość wewnętrzna nigdy nie uprawniają do działania w stos.międzyn. – stąd zasada nieinterwencji.
Gdy państwo napastnicze zostało zbrojne odparte, może być również ukarane. Koncepcja wojny sprawiedliwej jako aktu kary jest bardzo stara, chociaż ani w zwyczajowym, ani w stanowionym prawie międzynarodowym nigdy nie ustanowiono ścisłych procedur czy form tej kary. Niejasne jest czemu ma ona służyć – odpłacie, odstraszeniu innych państw, powstrzymywaniu czy zreformowaniu państwa napastniczego. Karanie agresji służy zapobieganiu wojnom. Skoro państwa są członkami społeczności międzynarodowej, czyli mają uprawnienia, to muszą również podlegać karze.
Argument na rzecz ustępstw
Historiografia wojny praktycznie zaczyna się od ataku Ateńczyków na Melos. Agresja przybiera najczęściej formę ataku państwa potężnego na państwo słabe. Opór wydaje się niemądry, wręcz beznadziejny. Wielu ludzi straci życie. Jednak nawet w tej sytuacji tak samo rozkładamy akcenty moralne. Nie tylko usprawiedliwiamy opór – nazywamy go heroicznym. Wartości sprawiedliwości nie mierzymy liczbą poległych. Lecz tego rodzaju miary nie mogą być całkiem nieistotne – kto chciałby, aby rządzili nimi przywódcy polityczny, którzy w ogóle nie braliby ich pod uwagę. W ogólności paradygmatu tego broni się za pomocą kategorii utylitarystycznych – przeciwstawienie się agresji jest konieczne do odstraszenia przyszłych napastników. Ale w kontekście polityki międzynarodowej niemal zawsze można wysunąć pewien konkurencyjny argument utylitarystyczny. To argument na rzecz ustępstw, głoszący, że uległość wobec napastników jest jedynym sposobem uniknięcia wojny (ustępstwa nie są możliwe, jeśli nie jesteśmy gotowi wyrzec się znacznie istotniejszych wartości). Koszty wojny są takie, że często można wytoczyć naprawdę mocną argumentację na rzecz ustępstw.
Pragniemy żyć w społeczności międzynarodowej, w której wspólnoty ludzi swobodnie kształtują swe oddzielne losy. Ale społeczność ta nigdy nie jest w pełni urzeczywistniona, nigdy nie jest bezpieczna, zawsze trzeba jej bronić.
Obrona praw jest racją na rzecz walki – racją jedyną. Wojny prewencyjne, wojny handlowe, wojny o wpływy, wojny zaborcze, krucjaty religijne, wojny rewolucyjne, interwencje zbrojne – wszystkie one są zakazane i jest to zakaz absolutny. Wszystkie one są aktami agresji ze strony tego, kto je wszczyna, i usprawiedliwiają przeciwstawianie się siłą.
Analogia domowa jest kluczowym narzędziem intelektualnym, nie daje w pełni adekwatnego obrazu społeczności międzynarodowej. Państwa w rzeczywistości nie są czymś takim jak osoby (ponieważ są zbiorowiskami osób), a stosunki między państwami nie są czymś takim jak prywatne kontakty ludzi.