LISTY …. RODZINNE
Zjazd rodzinny
Wujek przy stole rzuca kilka dat, które zna nawet dzieciak z podstawówki, a ciocia klaszcze z zachwytu
Siedzimy przy dużym stole pełnym jedzenia. Naprzeciwko usadowiło się starsze małżeństwo - ciocia i wujek. Ciocia co chwila pyta wujka: 'Może się napijesz?', 'Posłodzić ci?', 'Nałożę ci tej sałatki'. Podstawia talerzyk pod nos, a on nadal dyskutuje zaciekle z osobą siedzącą obok. Nawet nie rzucił marnego 'dziękuję'. Ciocia nadal promiennie się uśmiecha. Po kilku minutach widzę, jak podwija rękawy koszuli wujka. 'Oj daj, poprawimy, bo źle to wygląda'. Wujek snuje opowieści zabarwione historią Polski. Podaje kilka dat, które zna dzieciak z podstawówki, a ciocia jest gotowa klaskać z zachwytu: 'Jesteś taki mądry!'. Umieram. Odeszłam od stołu. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam analizować sytuację. Wujek - 'prawdziwy mężczyzna' robiący szum wokół siebie, znający się na wszystkim. Ciocia - kobieta uległa, całe życie zajmująca się jedynie domem, dziećmi, mężem. Przez lata usługuje mu jak istocie pozaziemskiej, traktuje go jak alfę i omegę. Jest w jego (jakże wspaniałym) cieniu. Potrafię uszanować wybór kobiety polegający na zajmowaniu się domem i rodziną, ale nie rozumiem uniżania się przed mężem.
Ja też żyję w związku. Kocham swojego partnera, tak jak ciocia kocha wujka. Różnica polega na tym, że ja w tej miłości odnajduję swoją wartość i obustronny szacunek, który uznaję za podstawę, a dorosłego faceta traktuję nie jak dziecko, ale jak odpowiedzialnego za siebie człowieka. Też podziwiam swojego mężczyznę za jego intelekt, dokonania. Ale nie boję się pokazywać mu moich dokonań, wiedzy. Wierzę, że to recepta na udany związek. Dla obu stron.