MALREAUX ANDRE „Dola człowiecza1”
Z opracowań:
„Najgłośniejsza powieść Malraux Dola człowiecza stanowi próbę rozstrzygnięcia sensu ludzkiego losu. Osadzona jest w bardzo konkretnych realiach: na pierwszej stronie widnieje data 21 marca 1927. Ostatnie dni trwającej od 1924 r. I rewolucyjnej wojny domowej w Chinach. Wzmożony nacisk imperialistyczny, kryzys gospodarczy, wyzysk robotników chińskich w fabrykach japońskich przemysłowców, ruina chłopów – przyczyniały się do gwałtownego narastania wrzenia rewolucyjnego. Powstającym masom przewodniczył Kuomintang, rewolucyjny związek robotników, chłopów i drobnej burżuazji wspierany przez Komunistyczną Partię Chin. Nasilenie wystąpień robotników, studentów i kupców w Szanghaju w 1925 roku, zwane ruchem 30 maja, stało się bezpośrednim zarzewiem do walk w całym kraju. Doliną rzeki Jangcy posuwała się w kierunku Szanghaju Kantońska Armia Narodowo-Rewolucyjna, utworzona przez Kuomintang i KPCh. Jednocześnie w samym Szanghaju powszechne strajki, w których brało udział 800 tys. ludzi, doprowadziły do wyzwolenia miasta. W marcu 1927 roku Armia stanęła pod Szanghajem. I właśnie w chwili, gdy zwycięstwo zdawało się bliskie, nastąpił rozłam w łonie Kuomintangu. Grupa naczelnego wodza Armii Czang Kai-szeka dokonała kontrrewolucyjnego przewrotu (12 IV 1927 r.). Po krwawej masakrze na ulicy Paoszan, gdzie oddziały policji otworzyły ogień do bezbronnych robotników, w Szanghaju nastąpiły masowe aresztowania i zabójstwa komunistów oraz przywódców organizacji robotniczych.
W tych ostatnich, pełnych nadziei, a później tragizmu i męczeństwa chwilach walczącego Szanghaju działają i trwają bohaterowie Malraux, uwikłani we współczesną historię. Tę ślepą zależność jednostki od historii ukazuje Malraux w świetle katastroficznych teorii o przyszłości świata i cywilizacji.
Wobec perspektywy nieuchronnej zagłady, wobec bezsilności jednostki ludzkiej w obliczu niszczącego działania historii, najważniejszym problemem staje się napiętnowany tragizmem los ludzki, ludzka samotność. Motyw ten, to motyw przewodni Doli człowieczej. W wirze walk rewolucyjnych, w gorączce działania, bohaterowie Malraux są sami. Samotny jest stary Gisors, gdy myśli o swoim synu, że nawet miłość do niego nie wyrwie go z tej samotności, samotny jest przywódca Kyo, którego wszystko popychało do akcji politycznej, nadawało sens jego samotności. Takich ludzi jak Gisors, Kyo czy Katow pcha w żywioł rewolucyjny nie solidarność z ludźmi, którym przewodzą, ale chęć znalezienia antidotum na fizyczne, obsesyjne niemal poczucie samotności. Tym środkiem – mówi Malraux – jest działanie, czyn.
W Doli człowieczej czyn urasta do rangi symbolu. Jest wyzwaniem rzuconym fatalizmowi przeznaczenia, wyrazem buntu przeciwko warunkom ludzkiego losu, przeciwko samej doli człowieczej. Fanatykiem czynu jest Czen, dla którego walka jest jedynie próbą zagłuszenia własnego wewnętrznego niepokoju, a nie ma nic wspólnego ze sprawą, o jaką walczy ogół. Czen nie widzi dla siebie miejsca w świecie, za który oddaje życie. Świat, który razem przygotowywali, odstręczał go tak samo, jak świat ich wspólnych wrogów. Cóż robiłby w fabryce zagwożdżony wśród tych niebieskich bluz? I gdy rzuci się z bombą pod auto Czang Kai-szeka, zrobi to tylko dla siebie.
Jest jeden moment, w którym bohaterowie Malraux odnajdują w sobie uczucia takie, jak miłość i braterstwo – jest to moment śmierci. Kyo, trzymając w dłoni cyjanek, umierał pośród ludzi, z którymi chciał żyć; umierał jak każdy z tych ludzi, złożonych w niemocy, bo nadał sens swemu życiu. Co by warte było życie, dla którego nie zgodziłby się umrzeć? Łatwo jest umierać, kiedy nie umiera się w pojedynkę.
Indywidualny czyn tragiczny jako jedyna obrona i postawa etyczna człowieka wobec absurdu historii; śmierć jako najwyższa wartość, jako chwila przezwyciężenia samotności ludzkiej – stanowią o sensie życia i walki bohaterów Malraux.2”
(…) bywa, że mylnie zaspokajamy swoje nałogi: wielu ludzi nie natrafia na to, co mogłoby ich ocalić3.
Cierpienie ma tylko wtedy sens, kiedy nie prowadzi do śmierci; a prowadzi do niej prawie zawsze4.
(…) bywają popędy, które nie mają nic wspólnego z miłością…5
Znam ją tylko tyle, że kocham, tylko w tym sensie, że kocham. Bierzemy z każdej istoty jedynie to, co w miej zmieniamy…6
Spójnia, w której miłość utrzymywała istoty zespolone ze sobą przeciwko samotności, nie wspomagała człowieka, tylko szaleńca, potwora, droższego ponad wszystko, którym każda istota jest dla samej siebie i którego pieści w swoim sercu7.
Ludzie nie są moimi bliźnimi, przypatrują się tylko i sądzą; moi bliźni to ci, co mnie kochają i nie przypatrują mi się wcale, co kochają mnie na przekór wszystkiemu, kochają mnie na przekór poniżeniom, na przekór podłości, na przekór zdradzie, mnie, a nie to, co zrobiłem czy zrobię, którzy kochaliby mnie tak, jak kochałbym siebie, aż do samobójstwa włącznie…8
(…) co począć z duszą, skoro nie ma ni Boga, ni Chrystusa?9
(…) poglądy istnieją nie po to, aby je wyznawać, lecz po to, aby je przeżywać10.
Mężczyźni mają podróże, kobiety mają kochanków...11
Żaden mężczyzna nie może mówić o kobietach (…), bo żaden nie rozumie, że za każdym razem nowy róż, nowa suknia, nowy kochanek podsuwa jej nową duszę…12
Wdzięk i pojętność (…) To, co mężczyźni tak nazywają, jest uległością umysłu. Uznajecie u kobiet tylko taką inteligencję, która was aprobuje. To takie pokrzepiające…13
Ostatecznie rewolucja nie może utrzymać się w formie demokratycznej. Z natury swojej musi przejść w socjalistyczną. Trzeba pozostawić jej swobodę. Idzie o to, aby wydać ją na świat. A nie poronić14.
(…) najłatwiej odczuwamy łączność z innymi przez nasze słabości…15
Nie z posłuszeństwa człowiek daje się zabić. I sam zabija. Z wyjątkiem tchórzy16.
Prawdopodobnie wszystkich czekała śmierć: rzecz najważniejsza, aby nie poszła na marne17.
Najtrudniejsza rzecz w morderstwie to nie jest zabić. To nie zgubić się… Przemóc to… co się dzieje w człowieku w takiej chwili…18
(…) ten, kto szuka pożądliwie absolutu, znajduje go tylko w ostrym doznaniu zmysłów. Głód absolutu, głód nieśmiertelności, stąd strach przed śmiercią…19
(…) w głębi człowieka śpi trwoga, poczucie własnego fatalizmu, stąd rodzą się wszystkie niepokoje i strach przed śmiercią…20
Mężczyźni nie wiedzą, jak trudno jest czekać21.
Uznać swobodę kogoś innego to znaczy tyle, co usprawiedliwiać go wbrew własnemu cierpieniu22.
Rany zadane najgłębszej miłości wystarczą do wywołania potężnej nienawiści23.
(…) zgoda na zabranie ze sobą ukochanej istoty na śmierć była może ostateczną formą miłości, nad którą nie ma już nic wyższego24.
(…) najbardziej błaha drobnostka ma wielkie znaczenie dla mężczyzny, który postawił na kartę swoją dumę, a rozkosz jest właśnie tym słowem, które najczęściej, najszybciej ją zaspokaja25.
Poznanie jakiejś istoty jest uczuciem negatywnym; uczucie pozytywne, rzeczywistość – to niepokój, że zawsze człowiek jest obcy temu, co kocha. (…) Czas niekiedy zaciera ten niepokój, tylko czas. Nigdy nie znamy innej istoty, ale niekiedy tracimy poczucie tej niewiedzy…26
Nie uważa pan, że to charakterystyczny przykład ludzkiej tępoty, kiedy człowiek, który ma tylko jedno życie, pozbywa się go dla idei?27
Wszyscy się odurzają: ten kraj [Chiny] ma opium. Islam ma haszysz, Zachód kobietę… Może miłość jest to przede wszystkim środek, którego używają na Zachodzie dla wyzwolenia się ze swojej kondycji, ze swojej doli…28
O ile mniej kobiet sypiałoby z mężczyznami (…) gdyby mogły na stojąco dostąpić słów uwielbienia, bez których nie mogą się obejść, a to wymaga łóżka29.
Czyn, tylko czyn usprawiedliwia życie i daje satysfakcję białemu mężczyźnie. (…) Mężczyzna jest sumą swoich aktów, tego, co zrobił i tego, na co go stać. To wszystko. 30
Zresztą, może władza jest ludziom obojętna… Nie olśniewa ich w tej idei władza rzeczywista, ale złuda wszechwładzy. Król ma władzę, by rządzić, nieprawdaż? Ale człowiek nie ma ochoty rządzić; chciałby wywierać przymus (…). Być między ludźmi czymś więcej niż człowiek. (…) Być nie potężnym, ale wszechpotężnym. To chorobliwe urojenie, które intelekt tłumaczy chęcią władzy, jest pożądaniem boskości; bo każdy człowiek marzy o tym, żeby być bogiem31.
Gisors zdawał sobie sprawę, że w głębi Clappique’a nie tkwił ból ani samotność, jak u innych ludzi, ale dreszczyk wrażeń. Gisors oceniał niekiedy ludzi w ten sposób, że wyobrażał ich sobie w podeszłym wieku; Clappique nie miał przed sobą starości: lata nie wiodły go do ludzkiego doświadczenia, tylko wzmacniały stan zatrucia – życiem erotycznym czy narkotykami – ten stan, w którym zbiegną się z czasem wszystkie jego sposoby ignorowania życia32.
Doskonale wiedział, jaką negację w stosunku do świata może wywołać głębokie upokorzenie; jedynie nieustanny przelew krwi, narkotyk i neuroza utrzymywały tych samotników przy życiu33.
Człowiek, co prawdopodobnie pośle cię na śmierć, wygląda ostatecznie tak samo, jak ktokolwiek bądź34.
Co by warte było życie, dla którego nie zgodziłby się umrzeć? 35
Łatwo jest umierać, kiedy nie umiera się w pojedynkę36.
(…) nie dość jest dziewięciu miesięcy, trzeba sześćdziesięciu lat, żeby stworzyć człowieka, sześćdziesięciu lat poświęcenie, woli u tylu… tylu innych rzeczy! A kiedy ten człowiek dojrzeje, kiedy naprawdę będzie człowiekiem, nadaje się tylko do śmierci37.
Malraux A., Dola człowiecza, przeł. A. Ważyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972.↩
Nota wydawnicza do: Malraux A., Dola człowiecza, przeł. A. Ważyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972, s. 295-297.↩
Malraux A., Dola człowiecza, przeł. A. Ważyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972, s. 40.↩
Tamże, s. 43.↩
Tamże, s. 46.↩
Tamże, s. 49.↩
Tamże, s. 50.↩
Tamże, s. 50.↩
Tamże, s. 59.↩
Tamże, s.59.↩
Tamże, s. 102.↩
Tamże, s. 102-103.↩
Tamże, s. 104-105.↩
Tamże, s. 120.↩
Tamże, s. 123.↩
Tamże, s. 127.↩
Tamże, s. 128.↩
Tamże, s. 129.↩
Tamże, s. 130.↩
Tamże, s. 131.↩
Tamże, s. 171.↩
Tamże, s. 172.↩
Tamże, s. 173.↩
Tamże, s. 176.↩
Tamże, s. 188.↩
Tamże, s. 195.↩
Tamże, s. 197.↩
Tamże, s. 197.↩
Tamże, s. 197.↩
Tamże, s. 197-198.↩
Tamże, s. 198.↩
Tamże, s. 228.↩
Tamże, s. 233.↩
Tamże, s. 247.↩
Tamże, s. 263.↩
Tamże, s. 263.↩
Tamże, s. 293.↩