Leksykalne wpływy obce a rozwój terminologii naukowej i technicznej
DOBA STAROPOLSKA – do początków XVI w.
Początkowo językiem nauki była łacina. Do końca XV w nie ma polskiego piśmiennictwa naukowego.
Z zakresu terminów technicznych w dobie staropolskiej funkcjonowały nazwy miar i wag. Najstarsze miary polskie noszą nazwy rodzime i opierały się na przeciętnych wymiarach ludzkich: siąg (długość rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny), łokieć, piędź (długość między końcem kciuka i małego palca), stopa czy skok. W późniejszym czasie pod wpływem kontaktów handlowych z kupcami zagranicznymi weszły w użycie nowe miary i wagi: antał, cal, centnar, funt i inne.
W prawodawstwie staropolskim widać dążenie do ujednolicenia miar i wag w całym państwie przy jednoczesnym zachowywaniu dużej wyrozumiałości dla prowincjonalnych uświęconych tradycją odrębności. Prawo z 1420 r. stanowi: "miary zboża, sukien i innych rzeczy ziemnych przez kmiecie do targu wożonych, przez wojewodę na każdy rok stanowione być mają."
Staropolskie jednostki rachuby: tuzin – 12 sztuk, mendel – 15, sztyga – 20, izba – 40, kopa – 60
Staropolskie handlowe miary długości: Sążeń = 3 łokcie = 6 stóp = 9 sztychów = 12 ćwierci = 24 dłonie = 72 palce = 576 ziaren = 1787 mm
Staropolskie rolne miary długości: Zagon = 3 sznury = 15 lasek = 30 prętów = 60 kroków = 225 łokci = 133,996 m
Staropolskie drogowe miary długości: Mila = 2 półmile = 4 świerćmile = 8 stai = 7,5-8,5 km
Staropolskie rolne miary powierzchni: m.in. Łan królewski = 3 włóki = 90 mórg = 270 sznurów = 2700 prętów większych kw. = 27 000 pólek = 1 516 750 łokci kwadratowych = 2 700 000 pręcików kw. = 53,865 ha
Staropolskie miary pojemności ciał sypkich: Łaszt = 30 korców = 60 półkorców = 120 ćwierci = 240 miarek = 960 garncy = 3840 kwart = 15 360 kwaterek = 3618 litrów
Staropolskie miary pojemności płynów: Beczka = 2 półbeczki = 14,4 konwi = 72 garnce = 144 półgarncy = 288 kwarty = 1152 kwaterki = 271,36 litra –
W średniowieczu kształtowały się również nazwy z zakresu budownictwa, górnictwa, roślin leczniczych, zwierząt czy minerałów utrwalane najczęściej w postaci polskich dopisków na łacińskim tekście dzieł medycznych i przyrodniczych.
Zapożyczenia w zakresie słownictwa naukowego i technicznego w dobie staropolskiej:
Z czeskiego: przejściowe/przelotne- czysło ‘liczba’, del ‘długość, zaważe ‘miara ciężaru; do dziś przetrwał wyraz płaz.
Z niemieckiego- - m.in. cegła, mur czy cembrować ‘wykładać drzewem ściany studni’ ambus ‘kowadło, folusz ‘urządzenie produkcji sukna, funt ‘jednostka miary’, śruba, szrobowinga ‘ścisk śrubowy’, perlik ‘młot górniczy’.
Z łąciny- terminy lekarskie, przyrodnicze czy budowlane takie jak nazwy drzew, roślin, owoców, związków chemicznych czy minerałów m.in. beryl, boraks, kryształ, lawenda, waldryjan ‘kozłek’, cysterna, , komora.
DOBA ŚREDNIOPOLSKA XVI w. -lata 80. XVIII w.
Powoli zaczynają się mnożyć zasoby wyrazów technicznych. Słownictwo miernicze znajdujemy w książce Stanisława Grzepskiego Geometria, to jest miernicka nauka, po polsku krótko napisana z greckich i łacińskich ksiąg z 1566r., nazwy dawnych przyrządów niwelacyjnych w książce Olbrychta Strumieńskiego O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów Kraków 1573; słownictwo miernicze znajdziemy również w dziele Stanisława Solskiego Geometria polski, to jest nauka rysowania, podziału, przemieniania i rozmierzania linij, angułów, figur i brył pełnych Kraków 1683- książka zawiera słowniczek matematyczno-techniczny polsko-łaciński.
Słownictwo z zakresu żeglugi śródziemnej w Myślach o sposobach dania bezpiecznego i wygodnego spławu rzekom polskim i litewskim, podanych Prześwietnym Komisjom skarbowym Korony i W. Ks. Litewskiego z 1767r.;wyrazy z zakresu budownictwa wiejskiego zawierają m.in. Księgi o gospodarstwie Piotra Crescentyna z 1549r. i 1571r. oraz Gospodarstwo Anzelma Gostomskiego z 1588r., z 1659r. pochodzi Krótka nauka budownicza dworów, pałaców, zamków podług nieba i zwyczaju polskiego. Wydana po łacinie w 1678r., a przełożona na polski w1728r. Kalitektonika Bartłomieja Wąsowskiego zawiera zestawienie nomenklatury łacińskiej, włoskiej i polskiej oraz polskie nazwy różnych części budynku. Na słownictwie Wąsowskiego opierali się późniejszy pisarze techniczni.
Słownictwo z zakresu mechaniki oraz budowy maszyn możemy znaleźć w książce Stanisława Solskiego z 1590r. pt. Architekt polski. To jest nauka ulżenia wszystkich ciężarów. Używania potrzebnych machin, ziemnych i wodnych. Stawiania ozdobnych kościołów małym kosztem. O proporcyji rzeczy wysoko stojących oraz w dziele Józefa Rogalińskiego Doświadczenia skutków rzeczy pod zmysły podpadających wydawanym w latach 1765-1776.
Słownictwo nauk przyrodniczych ma swoje źródła już w średniowieczu i I poł. XVIw. W 1900r. wyszło dzieło zbierające te najrozmaitsze nazwy w liczbie 11 200, a było to Symbola ad historiam naturalem medii aevi. Ważnym dziełem dla słownictwa przyrodniczego doby średniopolskiej był herbarz dokonany przez Stefana Falimirza O ziołach i mocy ich, wydany w 1534r. Polskie słownictwo mineralogiczne znajdujemy w książce Gabriela Rzączyńskiego Historia naturalis curiosa Regni Poloniae wydanej w Sandomierzu w 1721r. .
Najstarsze znane nam źródło terminologii gramatycznej to Regulae grammaticales, Regimina et constructiones z 1542 r. prawdopodobnie przekładu Ślązaka Mymera. Stąd pochodzą terminy takie jak: imię własne nomen propinium, pospolite appellativum, wołanie interriecto, spadek mieniący, mianujący casus nominativus, rodzący genetivus, dawajacy dativus, czy czas niniejszy tempus praesens.
Niejaki Moravus próbował zastępować terminy łacińskie formułami opisowymi np. gradus comparativus czyli Stopień wyższy tłumaczył tak: niejaki sposób, a jakoby miara niejakiego napięcia i wyciągnienia signifikacyjnej, bo więcej się wyciąga superlativus niźli comparativus, on ku wielom, a ten to pospolicie ku jednemu, i tym dwiema gradibus właśnie należy comparatio.
Prace nad terminologią gramatyczną podejmowali różni gramatycy doby średniopolskiej, mianowicie J.Roter, M.Dobracki, J. Schlag, K. F. Muller, A. Styla, B. K. Malicki, S. Konarski i inni. Ich działania w zakresie rodzimej terminologii były często nieporadne, ale ich starania przyniosły kontynuacje rozwoju tego zagadnienia w dobie nowopolskiej.
Neologizmy w zakresie słownictwa naukowego i technicznego w dobie średniopolskiej.
Przyrodoznawstwo: G. Knapski: błotnik ‘tuńczyk’, błyszczak ‘robaczek świętojański, , nosorożec, chruścik.
Zapożyczenia w zakresie słownictwa naukowego i technicznego w dobie średniopolskiej:
Z łaciny- m.in. anatomik ‘rozbieracz zwierząt’, ampułka, wirydarz, febra ‘gorączka’, architekt, fizjonomija ‘kształt twarzy’, termin, formuła.
Z niemieckiego- belka, blacha, cyrkiel, dach, fuga ‘spojenie’, rachunek,
Z włoskiego- balasy ‘słupki’, beloardy ‘budowa forteczna’
Z francuskiego- bezaar/bezoar ‘wydzieliny lecznicze’
DOBA NOWOPOLSKA lata ‘80 XVIIIw. - 1939r.
Stosunek do mowy ojczystej w dobie średniopolskiej miał dwoistą naturę. Z jednej strony była to świadoma i owocna praca nad wielostronnym i coraz doskonalszym stosowaniem mowy ojczystej w literaturze, nauce, życiu publicznym i domowym; z drugiej strony ucieczka od języka narodowego, jako budzącego niechęć swymi niedostatkami, do łaciny uprawianej metodycznie w szkole jezuickiej. Sytuacja języka polskiego pogarszała się w dobie saskiej (1696 – 1763), kiedy to łacina zdobywała w mniemaniu rzeszy szlacheckiej opinię języka uprzywilejowanego, a na dworze królewskim i magnackim panoszyła się francuszczyzna.
Na takim tle kształtowała się polszczyzna pokolenia czasów stanisławowskich i początku XIX wieku. Znamionowały ten okres usilne zabiegi o doskonalenie mowy ojczystej oraz walka o podniesienie jej rangi, o zdobycie dla niej przewagi nad łaciną i francuszczyzną. W 1753 roku J.A. Załuski zwołał zebranie uczonych i literatów na którym A. Wiśniewski pijar, profesor matematyki, fizyki i filozofii, przedstawił w mowie oczekiwania wobec akademii, wśród nich umocnienia podstaw nauk przyrodniczych i filozofii oraz przywrócenia językowi narodowemu dawnej czystości. Podobnie Wincenty Skrzetuski, pijar i nauczyciel, w obszernej mowie O Akademii języka ojczystego proponuje założenie akademii, która pracowałaby nad doskonaleniem ojczystego języka. Do tych projektów nawiązywał zapewne Kopczyński, kiedy oczekiwał od Uczonego Towarzystwa pomocy w zasilaniu polskiego słownika neologizmami.
Jest to okres kiedy tworzone są podwaliny polskiej terminologii naukowej i specjalistycznej. Wielkie zasługi w tej mierze należy przypisać Komisji Edukacji Narodowej(14 października 1773- 1794) i jej postulatom, by podręczniki szkolne pisane były językiem ojczystym. Nakładało to automatycznie na autorów obowiązek stosowania terminów polskich, rzadko kiedy istniejących.
Spór o łacinę trwał. Trudno było zaprzeczyć jej wypróbowanej przydatności w nauce. Krasicki podkreśla, że źle zrobili ci, którzy, zarzuciwszy łacinę, wszystko rodowitym językiem pisać chcieli. Mówi, że gdyby za wspólną narodów zgodą jeden był język wybrany do nauk, wzniosłyby się w dwójnasób. Postuluje powrót łaciny do dawnej rangi języka porozumienia naukowego. Podobnie J. Rogaliński krytykuje tych, co uznali łacinę za język martwy, nazywa ją kluczem umiejętności, źródłem. B.S. Jundziłł, profesor botaniki Akademii Wileńskiej był zwolennikiem stosowania polskiej terminologii , ale widział jej mniejszą wartość w porównaniu z łacińską i dlatego ją właśnie stawiał na pierwszym miejscu. Podsumowując, w oświeceniu polszczyzna miała dopiero z wolna kształcić się i doskonalić jako język nauki. Do łaciny należała twórczość zwłaszcza w naukach ścisłych, gdyż to ona utrzymywała żywotne związki ze współczesnym ruchem umysłowym.
Poważnym zagrożeniem dla kształtującego się polskiego języka nauki była niezwykła popularność języka francuskiego, przypadająca na wiek XVIII, do której niewątpliwie przyczyniło się panowanie sasów na tronie polskim (1697-1706 – August II Mocny 1709-1733 – August II Mocny ponownie 1734-1763 – August III Sas). Ponadto Konarski zapewnił francuskiemu językowi przodujące miejsce w Collegium Nobilium. Język francuski wtargnął nie tylko w życie domowe i towarzyskie wyższych warstw szlacheckich i zamożnego mieszczaństwa, ale również w środowisko kultury i nauki właśnie.
Około roku 1815, szukając redaktora i współpracowników do literackiego „Pamiętnika Lwowskiego” Dzierzkowski pisze „język uczony nie jest u nas językiem narodowym, a zatem od profesorów i ludzi wyłącznie naukom poświęconych żadnej pomocy spodziewać się nie można.” Język francuski utrzymuje mocną pozycję, teraz również ze względu na niemożność rozwijania mowy ojczystej pod zaborami. Łacina traci na popularności na rzecz języka francuskiego, jednak wciąż w odświętnych okolicznościach wygłasza się przemówienia po łacinie.
Pod koniec XIX stulecia bujnie rozkwita literatura naukowa, wzbogacając zasoby leksyki. Słownictwo specjalistyczne znajduje się w pełnym rozwoju, działalność na polu techniki zaczyna się od wprowadzenia w 1871 roku polskiego języka wykładowego na Politechnice Lwowskiej, a kumuluje się głównie w Towarzystwie Politechnicznym we Lwowie. W 1878 powołano tam Komisję słownikową i rozpoczęto zbieranie wyrazów z różnych działów wiedzy technicznej. W latach 1879-1886 ogłoszono w dodatkach do czasopism fachowych przeszło 6000 wyrazów. W 1899r. powstaje Wydział Słownictwa Technicznego przy Stowarzyszeniu Techników w Warszawie. Powstaje wiele słowników specjalnych. W 1923r. w Warszawie zostaje powołana do życia Komisja Polskiego Słownictwa Technicznego Akademii Nauk Technicznych pod kierunkiem prof. Adama Wasiutyńskigo. Ważniejsze działy słownictwa technicznego to: budownictwo dróg i mostów, kolej, budownictwo wodne, słownictwo morskie, lotnictwo, miernictwo, architektura, górnictwo, hutnictwo, węglarstwo, leśnictwo, włókiennictwo, tkactwo, młynarstwo, technologia metali, drewna, włókna, zboża, mechanika, elektrotechnika, radio.
W 1913 wychodzi Słownik techniczny, Część niemiecko-polska, a w 1936 Słownik techniczny. Część polsko-niemiecka autorstwa ojca i syna prof. Karola Stadtmullera i inż. Karola Stadtmullera. Słownik techniczny Stadtmullerów jest jedynym w dobie nowopolskiej technicznym słownikiem ogólnym, zawierającym około 117 000 wyrazów.
W sprawie słownictwa chemicznego pojawia się przekład dziełą J. Spielmana Institutiones chemiae dokonany przez J.Krumłowskiego i wydany w Krakowie w 1791r. A. Chodkiewicz poświęcił wiele uwagi polskiej terminologii chemicznej tworząc siedmiotomową Chemię (1816-1820), ale to Jędrzej Śniadecki był twórcą przyjętej ogólnie przez ówczesnych terminologii. F.Walter w Krótkim wykładzie nomenklatury chemicznej polskiej (1844) próbował ujednolicić słownictwo chemiczne. W późniejszym okresie nastąpił rozłam w terminologii chemicznej na warszawską i krakowsko-lwowską, który usunęła uchwała Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Akademii Umiejętności z 1901r.
Prace z zakresu fizyki autorstwa Józefa Rogalińskiego pt. Doświadczenia skutków rzeczy pod zmysły podpadających zostały wydane w czterech tomach w latach 1765-1776. W tym samym czasie Polską terminologię fizyczną pod koniec XVIIIw. opracował Józef Lisikiewicz.
A.Lenczewski w Podręczniku matematyki polskiej z 1757r. podjął próbę spolszczenia terminologii matematycznej. Polską terminologię arytmetyki i algebry wprowadził J. Torżewski w 1760r.
W dziedzinie filozofii, logiki należy wspomnieć o pracach K. Narbutta i W. Karczewskiego. W przyrodoznawstwie o pracach K.Kluki, R.Ładowskiego i B.S. Jundziłła. W mineralogii dużą rolę odegrało tłumaczenie Podręcznika mineralogii G.Tschermaka dokonanego przez prof. J. Morozewicza.
Ożywiony ruch na polu lekarskiego słownikarstwa powstał już w XXw,; jego wybitnymi przedstawicielami byli T. Browicz i F. Giedroyć.
W dziedzinie geografii powstaje Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich w 10 tomach wychodzący w Warszawie w latach 1880-1902 autorstwa F. Sulimierskiego, a od szóstego tomu B. Chlebowskiego.
Po odzyskaniu niepodległości terminologia obcego pochodzenia częściowo została zastąpiona terminami rodzimymi. Dążenie do oczyszczenia języka polskiego była czasami maniakalna, co spowodowało takie efekty, jak zupełnie inne pojęcia w podręcznikach medycznych (tu są typowe nowotwory polskie: nieżyt, dur, ustrój, rwa) a zupełnie inne w użyciu (katar, tyfus, organizm, reumatyzm), które były wzięte z języków obcych. Oprócz tego funkcjonuje terminologia łacińska.
Neologizmy w zakresie słownictwa naukowego i technicznego w dobie nowopolskiej.
1.Gramatyka: Michał Trotz: słów końcowa odmiana ‘deklinacja’, Onufary Kopczyński: głoska nosowa, twarda, miękka, iloczas, rzeczownik, przymiotnik, spójnik, wykrzyknik, rodzaj żeński (w miejsce niewieściego czy białogłowskiego), mianownik, dopełniacz i inne przypadki; Jacek Przybylski m.in. językoślednia ‘gramatyka’, spółgłoska wargobitna, rodzajak ‘rodzajnik’ pochodzak ‘wyraz pochodny’ czy szczękająca czworbukwia czyli po prostu połączenie liter szcz.
2.Matematyka: Jan Śniadecki: iloczyn, iloraz, średnica, cięciwa, odcinek
3.Geografia: Jan Śniadecki: równik, południk, zwrotnik
4.Filozofia: Trentowski: chowanna ‘pedagogika’, myślini ‘logika’ jaźń.
5. Chemia: Jan Śniadecki: wodór i kwasoród (późniejsze tlen)
Zapożyczenia w zakresie słownictwa naukowego i technicznego w dobie nowopolskiej:
Z francuskiego- inżynier, balkon, apartament, busola, impregnować, klisza, monter, retusz
Z niemieckiego- anunk ‘pojęcie, puc ‘tynk,
Z angielskiego- stoper ‘urządzenie do hamowania lin i łańcuchów kotwicznych, akwalung
DOBA NAJNOWSZA – po 1945r.
Co typowe dla rozwoju języka polskiego po II Wojnie Światowej, w tym języka naukowego i technicznego, nastąpił ogromny przyrost nowego słownictwa i frazeologii. Można wskazać kilka źródeł nowej leksyki. Po pierwsze wyrazy powstają na skutek funkcjonowania rodzimego systemu słowotwórczego- drogą derywacji, czyli tworzenia nowych wyrazów od istniejących podstaw słowotwórczych i rzadziej kompozycji. Drogą derywacji utworzone zostały np. koparka, kruszarka, ładowarka, montażownia, spiekalnia, .
Inne źródło nowego słownictwa to zapożyczenia z języków obcych. W okresie powojennym polszczyzna pozostaje w sferze wpływów 3 głównie języków: angielskiego, rosyjskiego i francuskiego. Po II wojnie światowej największy udział w terminologii technicznej i naukowej mają zapożyczenia angielskie. Są to wyrazy z zakresu medycyny: np. stres, czy różne skróty jak DNA, ACTH, FAKO czy BSE. Elektroniki: kineskop, laser, ; nazwy nowych materiałów i stopów: poliester; określenia procesów technologicznych, konstrukcji: turbing, bronzacja lub nazwy nowych maszyn laser, akcelerator, dekoder; informatyki: interpreter, , terminal, emulator, bit, koder, wśród nich kalki takie jak system programowania-programming system czy zapożyczenia semantyczne np. adres, akumulator, etykieta, generator, monitor, rozkaz, segment, separator, skok. Jednocześnie są w użyciu dublety. Ten sam dysygnat oznaczają np. brama i port, program tłumaczący i translator, separator i znak rozdzielający, maszyna cyfrowa i komputer czy w terminologii drukarskiej winkielak i wierszownik, zecer i składacz.
Największa część powojennych zapożyczeń to jednak tzw. Zapożyczenia sztuczne, czyli wyrazy utworzone współcześnie z materiału wyrazowego greki i łaciny, np. embriogeneza, geriatria, informatyka, liofilizacja (to proces polegający na usuwaniu wody z zamrożonego materiału na drodze sublimacji lodu), logopedia, radiestezja, tranzystor (wzmacniania sygnału elektrycznego). Obliczono, że w tekstach naukowo-technicznych zapożyczenia stnowią 53% słownictwa
Trzecim źródłem przyrostu polszczyzny jest neosemantyzacja, czyli proces ustalania się nowych znaczeń wyrazów dotąd oznaczających co innego np. kanał ‘droga przekazywania sygnałów od nadajnika do odbiornika’.
Współcześnie obserwujemy nowe zjawisko----------Zalew terminologii- również w humanistyce, przeładowanie terminologią nastręcza trudności przeciętnemu czytelnikowi. PRZYKŁAD----------
DLA ZAINTERESOWANYCH TEMATEM!!:
Stanisław Dubisz
Czy grozi nam zanik polskiego języka naukowego – próba diagnozy historycznej w kontekście współczesnych procesów globalizacji
Używając określenia język naukowy, mam na myśli odmianę komunikacyjno stylową polszczyzny, ukształtowaną w wyniku historycznych procesów standaryzacji i realizowaną w tekstach służących komunikacji naukowej [por. Dubisz 2004]. Jest to historycznie zmienny zespół systemowych i niesystemowych środków językowych, występujących w publicznych i idiolektalnych komunikatach o tematyce scjentystycznej, charakteryzujących się – w wyniku dokonywanych wyborów – określonym kształtem oraz hierarchią funkcji w płaszczyźnie systemu językowego i jego konkretyzacji [por. Wilkoń 2000, 13].
W swych dziejach polszczyzna rozwijała się w wyodrębniających się cywilizacyjnie bytach wspólnoty komunikacyjnej i w powiązaniu z dziejami tej wspólnoty. Mamy zatem tu do czynienia z różnymi zakresami i odmianami przedmiotowymi dyskursu publicznego. Jednym z nich jest dyskurs naukowy, dzięki któremu konstytuuje się język naukowy, a w odniesieniu do wczesnych stadiów rozwoju polszczyzny należy tu mówić o dyskursie cywilizacyjnym [por. Dubisz 2009, 26–31]. Ewoluuje on pod wpływem zespołu czynników zewnętrznojęzykowych o charakterze społeczno politycznym, kulturalno oświatowym i gospodarczo ekonomicznym [por. Klemensiewicz 1974, 216–250]. Szczególnie ważne w wypadku tego zakresu dyskursu publicznego są czynniki związane z przekształcaniem się kultury wysokiej (intelektualnej), wyodrębnianiem się obszarów nauki i techniki, formowaniem się podstaw ekonomicznych wspólnoty komunikacyjnej.
Nauka w nowym kształcie i schematach klasyfikacyjnych rozwija się wraz z dziejami nowożytnymi, tj. od XVI wieku. W tej fazie z ogólnych obszarów nauk wydzielają się ich dziedziny, a następnie dyscypliny naukowe o odrębnej już metodologii i zróżnicowanym języku naukowym. Dyferencjacja dziedzin nauki dokonuje się następująco:
- XVII wiek – ukształtowanie się nauk przyrodniczych w obrębie nauk ścisłych i ich oddzielenie się od nauk matematycznych;
- XVIII wiek – rozdział między wiedzą teoretyczną a stosowaną i wydzielenie się nauk technicznych;
- XIX wiek – wyodrębnienie się nauk humanistycznych, a wśród nich nauk społecznych, oraz ich wewnętrzna stratyfikacja [por. Gajda 1990b, 24 i in.].
Odmienność poszczególnych dyscyplin naukowych w ogólnych zarysach sprowadza się do odmienności przedmiotów badań, odmienności postępowania badawczego oraz odmienności języka opisu. Obrazują to zamieszczone poniżej krótkie fragmenty tekstów naukowych z zakresu nauk matematycznych (przykład 1), przyrodniczych (przykład 2), medycznych (przykład 3), technicznych (przykład 4), humanistycznych (przykład 5), społecznych (przykład 6).
Przykład 1.
Z powyższej definicji wynika, że jeśli para (x, y) należy do funkcji f, to następnik tej pary (czyli y) jest wyznaczony jednoznacznie. Oznaczamy go symbolem f (x) i mówimy, że jest to wartość funkcji f w punkcie x. Samą funkcję f < X x Y zapisujemy też symbolicznie f : X --> Y (...)
[Bogusław Bożek, Wykład z analizy matematycznej – http://www.staff.amu.edu.pl]
Przykład 2.
Komórki organizmów żywych zawierają kilka rodzajów związków chemicznych o różnej strukturze i właściwościach. Zawartość tych związków może być różna u poszczególnych grup organizmów. Różnice te są widoczne nawet na poziomie gatunków, czy niższych taksonów. Największą masę w komórce stanowi woda, nawet do 90%.
[Skład chemiczny komórek – http://pl.wikipedia.org/wiki/komórka]
Przykład 3.
Znieczulenie z użyciem małych przepływów. Jest to odmiana znieczulenia ogólnego wziewnego, które wykonywane jest z bardzo małym dopływem świeżych gazów. Przy swoich zaletach ekonomicznych i ekologicznych wymaga aparatu do znieczulenia i wyposażenia monitorującego o odpowiednim standardzie.
[Zdzisław Kruszyński, Znieczulenie ogólne. Zatorowość płucna, Warszawa 2007, s. 25]
Przykład 4.
Do pomiaru prędkości obrotowej silnika wykorzystuje się impulsy elektryczne z układu zapłonowego. Impulsy te są przetwarzane na prąd stały, proporcjonalny do ich częstotliwości. Prąd stały jest mierzony przez magnoelektryczny ustrój miernika. Częstotliwość impulsów zależy od rodzaju silnika, układu zapłonowego i prędkości obrotowej wału.
[Tachometr dostawny do samochodów osobowych... www.tuning. jedrasik.pl/plikilemlInstr.pdf]
Przykład 5.
Pogląd ten – że zadaniem nauk humanistycznych jest ustalanie typów idealnych – zaczęli głosić teraz nie tylko filozofowie, ale i uczeni-specjaliści. Nie wszyscy zresztą rozumieli „idealne typy” (i „istotę rzeczy”) w duchu Platona. Niektórzy rozumieli je subiektywnie, konwencjonalistycznie, widzieli w nich konstrukcję umysłu.
[Władysław Tatarkiewicz, Historia filozofii, Warszawa 1978, t. III, s. 144]
Przykład 6.
Konstytucja, przyjmując priorytet praw człowieka, deklaruje, że o ile ustawa tego nie wyklucza lub nie ogranicza, wszystkie wolności i prawa, które przysługują na obszarze objętym władztwem Rzeczpospolitej obywatelowi polskiemu służą każdemu cudzoziemcowi. Cudzoziemcem jest osoba nie posiadająca obywatelstwa polskiego (...).
[Piotr Winczorek, Komentarz do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., Warszawa 2000, s. 56]
We wszystkich przytoczonych tekstach daje się zauważyć różnice, które dotyczą kategorii pojęciowych (stanowiących fundament struktury ich treści), zasad metodologii (określających formy analizy i pozostałych etapów postępowania badawczego), sposobów interpretacji (przedmiotu opisu i wniosków z niego wynikających), kryteriów ocen (czyli form wartościowania i podstaw systemu aksjologicznego, stosowanych do wyników postępowania analitycznego). Te cztery determinanty decydują o cechach swoistych poszczególnych dyscyplin naukowych i ich języków.
Ewolucja nauki ma (niejako) kierunek dedukcyjny – od ogólnych prób naukowej (intelektualnej) interpretacji świata do analiz coraz bardziej szczegółowych, dokonywanych w obrębie poszczególnych dziedzin i dyscyplin nauki, ich prądów, kierunków, nurtów i szkół. Jest truizmem, który jednak trzeba powtarzać, że nauka ewoluuje tak jak świat, który ona opisuje. Nic też dziwnego, że po okresie grecko łacińskiego monolingwizmu językowego nastąpiła w nauce czasów nowożytnych faza ekspansji języków narodowych, swego rodzaju nacjonalizmu językowego, zapoczątkowana w Odrodzeniu i wynikająca z humanistycznych przesłanek ideowych tej epoki.
Nie nastąpiło to jednak od razu. Na gruncie polskim łacina oddziałuje na polszczyznę najdłużej spośród języków obcych, bo od X do XXI wieku, a jej znajomość świadczy o przynależności do elity intelektualnej. Jako język elitarny łacina była jedynym de facto językiem nauki w okresie staropolskim (X–XV/XVI w.), jednym z trzech (łacina, język polski, język francuski/język niemiecki) – w okresie średniopolskim (XVI–XVIII w.), a jednym z trzech/czterech (łacina, język polski, język francuski/niemiecki/angielski) – w okresie nowopolskim (XIX–XX w.). Współcześnie zakres komunikacyjno społeczny łaciny jest w kulturze polskiej bardzo ograniczony. Jako język naukowy występuje w nielicznych tekstach, np. z zakresu teologii, filologii klasycznej, a jako pomocniczy język naukowy (kwestia znajomości źródeł i terminologii) w szeregu dyscyplin z zakresu humanistyki i medycyny [por. Dubisz 2008, 409–415].
Historia nowożytna – jak już zaznaczono – zapoczątkowała fazę wielości języków naukowych. Oprócz upowszechniania się w tej roli wielu nowożytnych języków etnicznych, przejawem tej sytuacji – według Stanisława Gajdy – jest podział nauki na szereg dziedzin, dyscyplin, a w ich obrębie na tysiące specjalności i specjalizacji; pojawienie się w komunikacji naukowej niejęzykowych systemów znakowych; powiększanie się rozziewu między wiedzą naukową a innymi rodzajami wiedzy, w tym – szczególnie – wiedzą obiegową (potoczną), wynikającą z codziennych doświadczeń osób biorących udział w publicznej komunikacji. Dodać tu także trzeba nieudolność w posługiwaniu się różnymi lektami naukowymi przez przedstawicieli różnych środowisk naukowych lub celowe udziwnianie przez nich komunikatów (zarówno pisanych, jak i mówionych) dla stworzenia pozorów naukowości, co prowadzi do powstawania naukowych żargonów i wolapików [por. Gajda 1990b, 26].
Na przełomie XX i XXI wieku znajdujemy się zatem w sytuacji biegunowo różnej od fazy monolingwizmu grecko łacińskiego w nauce okresu antyku czy średniowiecza, dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją wielopłaszczyznowego polilingwizmu języka naukowego. Nic też dziwnego, że powraca koncepcja jednego języka nauki, co miałoby być swego rodzaju panaceum na tę sytuację.
Z doświadczeń historycznych wynikają trzy możliwości realizacji tej koncepcji. Pierwsza z nich mogłaby polegać na upowszechnieniu w tej funkcji języka martwego, mającego za sobą długą tradycję kulturową – tak jak łacina. O tym, że do niej powrót nam nie zagraża, świadczy jej ograniczona znajomość nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, wyjąwszy państwo Watykan, gdzie jest ona w dalszym ciągu językiem urzędowym.
Druga teoretyczna możliwość sprowadza się do sformułowania języka sztucznego, który byłby globalnym językiem nauki. Taki język musiałby odpowiadać potrzebom komunikacji naukowej w sferze pojęciowo leksykalnej (aktualność, celowość, systemowość) oraz potrzebom ekonomicznej komunikacji w sferze gramatycznej (prostota, jednoznaczność, poprawność, kodyfikacyjność). Żaden z języków sztucznych współcześnie istniejących (np. esperanto) nie spełnia tych wszystkich kryteriów, żaden też z nich nie aspiruje do odgrywania takiej roli. Różne próby tworzenia nowych języków (np. języka ogólnosłowiańskiego, pandialektów regionalnych, pidżinów profesjonalnych, interdialektów mieszanych/kontaktowych) nie dają podstaw do wniosku, że powstanie nowego globalnego sztucznego języka naukowego jest realne.
Pozostaje zatem możliwość trzecia, tj. podniesienie do rangi globalnego języka naukowego jednego z języków „żywych”. W tym wypadku taki status mógłby uzyskać jedynie język angielski, który współcześnie jest już językiem globalnym, a dodatkowo – co trzeba podkreślić – znaczna część tekstów naukowych powstaje już w tym języku (szacunki mówią tu o połowie, a nawet czterech piątych literatury naukowej). Występuje on dziś w trzech podstawowych odmianach: British English, American English, Global English, z których szczególnie trzecia zaczyna funkcjonować jako uproszczony i zinternacjonalizowany kod komunikacji międzynarodowej. Czy taka jest przyszłość języka nauki w świecie i języków naukowych w państwowych wspólnotach komunikacyjnych?
Niezależnie od wewnętrznych zróżnicowań, język naukowy ma szereg wyznaczników wspólnych dla wszystkich jego typów i odmian, których natężenie powoduje owe zróżnicowania, a zarazem opozycjonuje język naukowy w stosunku do innych odmian komunikacyjno stylowych polszczyzny. Za Aleksandrem Wilkoniem można je zestawić w sposób następujący:
1. Odrębność systemu semantycznego z wyraźnym podziałem na nauki humanistyczne i ścisłe oraz dodatkowymi odrębnościami poszczególnych dyscyplin naukowych:
1.1. rozbudowa stosunku podrzędności między polami semantycznymi znaków;
1.2. regularna hierarchizacja pojęć (redukcja synonimii);
1.3. liczne zapożyczenia monosemantycznej terminologii obcojęzycznej;
1.4. liczne neologizmy i neosemantyzmy terminologiczne;
1.5. duża frekwencja terminów mających kształt kompozycji;
1.6. zawężanie zakresów semantycznych leksemów;
1.7. dążność do jednoznaczności i przezroczystości znaczeniowej terminów.
2. Ograniczenie frekwencji leksyki ekspresywnej.
3. Duża frekwencja leksyki abstrakcyjnej.
4. Konkretyzacja i ścisłość partii opisowych i analitycznych.
5. Odrębność właściwości składniowych:
5.1. rozbudowane związki hipotaktyczne;
5.2. eliminacja równoważników zdań, wykrzykników, apostrof, elips;
5.3. uwydatnienie związków logicznych między członami składniowymi.
6. Odrębność właściwości budowy tekstu:
6.1. rygorystyczne zasady stosowania tytułów, podtytułów, śródtytułów i wynikającej z nich segmentacji tekstu na rozdziały, akapity, punkty, podpunkty;
6.2. przypisy i odnośniki jako elementy rozbijające linearność tekstu i poszerzające jego informacyjność;
6.3. wysoki stopień spójności tekstu;
6.4. duża frekwencja wyrażeń nawiązujących, rozwijających, metatekstowych;
6.5. dominacja monologowej formy podawczej wypowiedzi (z wyjątkiem polemik);
6.6. jednoznaczność określenia nadawcy tekstu, niedookreśloność odbiorcy;
6.7. rozbudowana warstwa dokumentacyjna – cytaty, przypisy, odsyłacze, źródła, bibliografia.
7. Duży stopień formalizacji kodu informacyjnego – symbole, wzory, wykresy, tabele, ideogramy (szczególnie w naukach ścisłych i przyrodniczych) [por. Wilkoń, 2000, 64–65].
Powyższy rejestr wyznaczników jest wynikiem ewolucji systemu językowego polszczyzny oraz nakładania się na cechy systemowe parametrów będących wynikiem potrzeb w obrębie szeroko pojmowanej komunikacji naukowej. Ukształtowanie się tego rejestru należy odnosić do okresu nowopolskiego (XIX–XX w.)
Urzędowy i współcześnie obowiązujący w Polsce rejestr dziedzin nauki wylicza ich 17: nauki biologiczne, chemiczne, ekonomiczne, farmaceutyczne, fizyczne, humanistyczne, leśne, matematyczne, medyczne, o kulturze fizycznej, o Ziemi, prawne, rolnicze, techniczne, teologiczne, weterynaryjne, wojskowe [por. Uchwała CK... 2003]. Niezależnie od tych podziałów oraz wyodrębniania się poszczególnych dyscyplin, jeśli chodzi o podstawowe rodzaje polskiego języka naukowego (wyróżniane ze względu na przedmiot opisu), to wydaje się, że należy wyróżnić ich sześć – zgodnie w przytoczonymi wcześniej przykładami tekstowymi [zob. przykłady 1–6]:
język nauk humanistycznych,
język nauk społecznych,
język nauk matematycznych,
język nauk przyrodniczych,
język nauk medycznych,
język nauk technicznych.
Współcześnie różny jest status tak wyróżnionych grup dyscyplin naukowych ze względu na politykę państwa, ich podstawy ekonomiczne i prestiż społeczny. Jeśli chodzi o politykę państwa, to bez mała od lat dwudziestu obowiązuje doktryna priorytetu nauk matematycznych, przyrodniczych i technicznych jako tych, które mają zapewnić naszemu krajowi właściwe miejsce w nauce światowej XXI wieku, i tych, które zapewnią naszej kulturze narodowej właściwe miejsce w cywilizacji XXI wieku. Są to skądinąd nauki o zasięgu globalnym, których najważniejsze centra są położone na obszarze cywilizacji anglosaskiej i amerykańskiej i dla których – z tej racji – naturalnym językiem cywilizacyjnym jest język angielski. To sprzyja upowszechnianiu tezy, że jedynym właściwym językiem nauki w ogóle jest język angielski.
Przypomina to trochę oświeceniowy kosmopolityzm językowy, oparty na gallomanii, czy wcześniejsze sarmackie zamiłowanie do łaciny, i podobnie jak tamte przybiera niejednokrotnie karykaturalno groteskowe formy. Takim karykaturalnym zabiegiem było uznanie w 1998 roku przez ówczesny Komitet Badań Naukowych, że ważniejsze są publikacje z zakresu filologii polskiej, które ukazały się za granicą i w językach obcych w porównaniu z tymi, które ukazały się w Polsce i po polsku [por. Zasady... 1998; por. Dubisz 1999, 16]. Podobną karykaturą był projekt rozporządzenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z 2008/2009 roku, w którym proponowano, by publikacje naukowe w języku polskim były – bez względu na dyscyplinę naukową – oceniane najniżej, a publikacje po angielsku – najwyżej. Jest w takim postępowaniu dziwne rozumienie powinności państwa wobec języka etnicznego, które grozi – jak pisał W. Pisarek – „rozbiorem języka polskiego”, w dodatku w sytuacji, gdy inne państwa Unii Europejskiej chronią swe języki etniczne.
Tego typu działania administracji państwowej budzą naturalny sprzeciw ze strony środowisk naukowych, w szczególności tych, które reprezentują tzw. etniczne dyscypliny naukowe – „Marginalizowanie języka ojczystego daje się również zauważyć w sferze nauki (dużo niższej punktacji publikacji naukowych w języku polskim nie da się usprawiedliwić chęcią stymulowania uczonych, by ich prace znalazły się w obiegu międzynarodowym). Założenie, że jedynym prawdziwym językiem nauki jest język angielski, jest nie tylko błędne, jest wręcz groźne, może bowiem pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje: język, którego się nie używa do analizy nowej problematyki, który nie asymiluje nowych metod badawczych, traci pojęciową wydolność poznawczą i szybko przestaje być zdolny do dialogu z wiedzą wyartykułowaną w innych językach narodowych, a także do wyrażania samowiedzy narodowej, społecznej i jednostkowej.
Z punktu widzenia polonistyki inaczej też się jawi udział uczonych zagranicznych w procedurach oceny osiągnięć Polaków. Współpraca naukowa, w tym międzynarodowa, jest warunkiem koniecznym rozwoju, lecz nie wolno lekceważyć własnych dokonań. W każdym kraju rozwija się kultura narodowa, filologia narodowa, historia. Trudno zrozumieć, dlaczego ocena ich dorobku przez uczonych zagranicznych miałaby być bardziej miarodajna niż przez krajowych. I dlaczego występowanie na konferencjach zagranicznych i publikowanie zagranicą w językach obcych miałoby być bardziej wartościowe (czyli wyżej punktowane), skoro dla polonistów zagranicznych miarą sukcesu jest udział w polskich konferencjach i druk w polskich wydawnictwach” [Ocena... 2010–2011, 18–19].
Polityka językowa, prowadzona przez instytucje państwa, może przybierać formy nacjonalizacji, europeizacji bądź globalizacji. Bez wątpienia nacjonalizacja dominowała w dwudziestoleciu międzywojennym (1918–1939) oraz w latach 1945–1989; bez wątpienia w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku wystąpiły wyraźne tendencje europeizacyjne, ale zachowane były sensowne ich proporcje w stosunku do etnicznych „interesów” języka polskiego; bez wątpienia wreszcie w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku na plan pierwszy wysuwa się globalizacja, wątki europejskie są na miejscu drugim, a sprawy języka narodowego są spychane na wąski i daleki margines. Trzeba zatem stwierdzić, że polityka językowa instytucji państwowych prowadzi do uprzywilejowania języka angielskiego w różnych jego funkcjach, w tym także – jako globalnego języka nauki. Czyż zatem (powtarzamy to pytanie) język angielski stanie się zinternacjonalizowanym i jedynym kodem komunikacji naukowej?
Jako przedstawicielowi dyscyplin humanistycznych, współcześnie etnicznych niejako ex definitione, nie pozostaje mi nic innego, jak wyrazić przekonanie, że tak się nie stanie. Co prawda, nauki przyrodnicze, matematyczne, techniczne i medyczne wyraźnie się skłaniają do hegemonii naukowej komunikacji zinternacjonalizowanej, uznając sferę komunikacji etnicznej za drugoplanową. Inaczej jest jednak w dziedzinie humanistyki, w dyscyplinach stricte humanistycznych i społecznych, ponieważ prowadzą one studia nad człowiekiem jako twórcą kultury, a ta współcześnie jest – mimo postępującej globalnej homogenizacji – ciągle przede wszystkim etniczna.
Humanistyka stawia pytania o wartości uniwersalne, ale nie marginalizuje kategorii indywidualnych, bierze udział w dyskursie globalnym, ale także poprzez problematykę lokalną. Jej zadania można zestawić następująco [por. Dubisz 2010, 22]:
rozwijanie nauk podstawowych, które pozwalają rozumieć człowieka i jego relacje z innymi ludźmi, światem przyrody i wytworami techniki;
wyjaśnianie aktów twórczych, które zaszły i zachodzą w dziejach kultury;
tłumaczenie dzieł nauki i sztuki, będących wytworem kreacyjnych jednostek, jako swego rodzaju wzorców kultury;
badanie i rozwijanie myślenia o ludzkim intelekcie jako mechanizmie sprawczym postępu cywilizacji;
badanie i rozwijanie języka jako składnika i narzędzia kultury etnicznej i ogólnoludzkiej.
Należy zatem postawić pytanie, czy w XXI wieku społeczeństwa mogą istnieć bez tych wartości i umiejętności, które humanistyka kształtuje. Odpowiedź twierdząca oznacza globalizację totalną, zanik społeczeństw etnicznych, likwidację lokalnych wspólnot komunikacyjnych, hegemonię zinternacjonalizowanej komunikacji naukowej w języku globalnym (jak należy sądzić – angielskim). Odpowiedź przecząca oznacza paralelny rozwój wspólnoty globalnej i społeczeństw etnicznych, rozwój komunikacyjnych wspólnot lokalnych, państwowych i wspólnoty globalnej, dwutorowość komunikacji naukowej – w naukowych językach etnicznych oraz w zinternacjonalizowanym języku globalnym, który sukcesywnie będzie zwiększał zakres funkcjonowania, jeśli chodzi o poszczególne dyscypliny naukowe.
Pytanie zatem o przyszłość języka/języków nauki jest pytaniem o przyszłość wspólnot komunikacyjnych (w tym polskiej wspólnoty komunikacyjnej – w kraju i w diasporze), pytaniem o kierunek rozwoju cywilizacji w XXI wieku. Odpowiadając na to pytanie z historycznego i probabilistycznego punktu widzenia, należy – jak sądzę – przyjąć jednak teleologiczno optymalizacyjny punkt widzenia, zakładający zracjonalizowany podział funkcji komunikacyjnych języka polskiego i języków obcych (dziś w szczególności – angielskiego) w nauce polskiej.
Literatura
Dubisz S., 1999, Z historii puryzmu i liberalizmu językowego, [w:] Polszczyzna w komunikowaniu publicznym, red. W. Gruszczyński, J. Bralczyk, G. Majkowska, Warszawa, s. 9–18.
Dubisz S., 2004, Kształtowanie się standardów odmian komunikacyjno stylowych w dziejach języka polskiego, „Poradnik Językowy”, z. 8, s. 3–19.
Dubisz S., 2008, Rola łaciny w dziejach polszczyzny, [w:] Wielojęzyczność. Kontakty językowe w rozwoju kultur słowiańskich, red. i oprac. S. Dubisz, I. Stąpor, Pułtusk, s. 407–426.
Dubisz S., 2009, Dzieje języka polskiego jako problem badawczy w pracy historyka języka, „Poradnik Językowy”, z. 3, s. 19–34.
Dubisz S., 2010, Humanista na rozdrożu. Kryzys czy przełom humanistyki? Zabawy pożyteczne prozą..., red. E. Bem Wiśniewska, Warszawa, s. 13–27.
Gajda S., 1990a, Wprowadzenie do teorii terminu, Opole.
Gajda S., 1990b, Współczesna polszczyzna naukowa. Język czy żargon, Opole.
Gajda S., 1993, Styl naukowy, [w:] Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wrocław, s. 173–190.
Gajda S., 1999, Język nauk humanistycznych, [w:] Polszczyzna 2000. Orędzie o stanie języka na przełomie tysiącleci, red. W. Pisarek, Kraków, s. 12–32.
Gajda S., 2001, Język naukowy, [w:] Język polski, red. nauk. S. Gajda, Opole, s. 294–316.
Klemensiewicz Z., 1974, Historia języka polskiego, Warszawa.
Ocena aktualnej sytuacji w kształceniu filologów oraz rola nauk humanistycznych we współczesnym świecie, 2010–2011, oprac. Zespół Integracyjno Eksprecki Pedagogiki i Kształcenia PAN: T. Budrewicz, H. Chudak, H. Janaszek Iwaniczkowa, B. Kaniewska, K. Kleszczowa, A. Pajdzińska, B. Śliwerski, Warszawa.
Uchwała Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów z dnia 23 czerwca 2003 r.
Wilkoń A., 2000, Typologia odmian językowych współczesnej polszczyzny, Katowice, wyd. II.
Zasady oceny parametrycznej jednostek naukowych i jednostek badawczo rozwojowych, 1998, KBN, Warszawa.
Początki rozwoju nauki sięgają w Polsce wieku XIII i związane są z narodzinami pierwszych środowisk uczonych, przede wszystkim prawników i lekarzy. Niemałe znaczenie miało założenie przez króla Kazimierza Wielkiego w 1364 r. Akademii Krakowskiej skupiającej środowisko uczonych i studentów. Początkowo językiem nauki była łacina. Do końca XV w nie ma polskiego piśmiennictwa naukowego.
Z zakresu terminów technicznych w dobie staropolskiej funkcjonowały nazwy miar i wag takich jak ćwiertnia lub czwiertnia dla ciał sypkich, która dzieli się na korce
korzec krakowski – 43,7 litra
korzec warszawski – 120,6 litra
korzec toruński – 54,8 litra
korzec gdański – 54,7 litra
korzec wrocławski – 74,1 litra;
małdrat,
Małdratem nazywano daninę pobieraną nie w sposób tradycyjny, czyli w snopach, lecz zamienioną na gotowe ziarno.. W średniowieczu na Śląsku małdrat równał się 660 litrom, czyli około 530 kilogramom zboża. Na Pomorzu Zachodnim w XVI w. małdrat mógł odpowiadać około 600-700 litrom i ważył w przybliżeniu 730-750 kg zbóż ciężkich (żyto, jęczmień, pszenica).
Małdrat dzieli się na spądy, ćwiertnie, wiertele, mace, miary, garnce
1 garniec krakowski = 2,75 litra
1 garniec warszawski = 3,77 litra
1 garniec nowopolski = 4 litry
Dzieli się on na 4 kwarty i 16 kwaterek.
35 garncy = 1 kibel; 32 garnce = 1 korzec; 48 garncy = 1 beczka
Aktualnie garniec wyszedł z użycia. Czasem używana jest kwaterka = 1/4 litra.
Miarą ciał płynnych był achtel zwany też kłodą, stągwią, sądem czy beczką. W Polsce w XVI-XVII w. stosowany na ogół jako miara objętości piwa achtel krakowski stanowił 1/2 beczki i zawierał 62 garnce, co odpowiadało ok. 134–140 l. W 1565 wprowadzono nowy achtel, który odpowiadał 72 garncom (ok. 155–163 l), a równocześnie oznaczał 1/8 beczki, czyli 1/2 antała, zwanym inaczej antałkiem, mierzącemu 9 garncom (ok. 19–21 l). Beczka rozpadała się na półbeczki i ćwierćbeczki, czyli antały. Miarą ciężaru były centnary, kamienie, funty. Miary długości to m.in. sążeń (rozwarte ręce), łokieć, piędź (palec duży-mały), stopa, ćwierć, cal, ziarno.