Katarzyna Ulowska, bd22952
Temat: I po co to wszystko? Rozważania nad sensem życia.
Każdy z nas zadał chyba sobie to pytanie przynajmniej raz w życiu, ale czy istnieje na nie jedna właściwa odpowiedź? Prawdopodobnie pytanie to pojawiało się w umyśle człowieka odkąd tylko był w stanie myśleć logicznie i obserwować przyrodę, wraz z jej wszystkimi zjawiskami, często niezrozumiałymi, które udało się wyjaśnić w wielu przypadkach dopiero na przestrzeni kilku ostatnich stuleci.
Myślę, że odpowiedź na rozważany temat w przypadku człowieka pierwotnego była tym trudniejsza, im mniej rozumiał swoje otoczenie i to, co się wokół niego działo. Poznawanie świata nie tyle dało odpowiedź na to trudne pytanie, co spowodowało, że pojawiało się coraz więcej możliwych odpowiedzi.
W kulturach starożytnych świat stał się miejscem działania sił boskich, a opisy mityczno-religijne wyjaśniały praktycznie każdy problem, również ten o którym tutaj mowa. Na wiele pytań odpowiadano: „tak chcieli bogowie”, więc i cel życia człowieka można było w ten sposób wyjaśnić. Może nie było w tym konkretnej odpowiedzi ale skoro taką rolę dla nas wybrali bogowi, to czy można z tym dyskutować? Nie znano istoty celu, ale wierzono, że życie to boski dar, a rolą człowieka jest pokornie go przyjąć i czekać na to, co bogowie przygotowali dla każdego z nas. Należy tu wspomnieć o chrześcijańskiej religii. Dla wierzących prawdziwy sens życia opiera się na odnowieniu relacji z Bogiem, która została zaprzepaszczona, kiedy zgrzeszyli pierwsi ludzie. Możemy go odnaleźć poprzez modlitwę, czytanie Biblii oraz Pisma Świętego, a co najważniejsze - życie według 10 Przykazań Bożych. Stwórca świata każe żyć na Jego podobieństwo. Dzięki temu człowieka ma spotkać nagroda w postaci zbawienia i życia wiecznego w niebie. Życie na ziemi to tylko krótkie przygotowanie do innego, dłuższego życia. Musimy cieszyć się z tego co mamy i nie narzekać.
Dla filozofów i pisarzy epoki oświecenia religijny sens życia nie był czymś tak pewnym, jak dla ludzi żyjących we wcześniejszych wiekach. Jeden z czołowych przedstawicieli francuskiej myśli oświeceniowej Denis Diderot napisał: „Kim jesteś, skąd się wziąłeś, co się z tobą stanie? – to pytania, które sobie stawiają wszystkie istoty wszechświata, ale na które nikt nie umie odpowiedzieć”.
Mimo, że z czasem ludzie dostrzegali jak wiele zależy od nich samych, to przekonanie o niemocy człowieka pojawiało się bardzo często. W XIII i XIX wieku poziom wiedzy człowieka nie tylko o świecie, ale i o wszechświecie wprowadził nowe możliwości spojrzenia na sens życia. Myśl o tym, że my sami nie stanowimy nic więcej niż tylko zbiór atomów podległych prawom fizyki była w tym czasie bardzo powszechna. Jednak takie rozumowanie nasuwa wiele problemów filozoficznych. Skoro podlegamy prawom fizyki to co z naszą wolną wolą. Może jednak tak dużo od nas nie zależy jak by się mogło wydawać. Może wszystko co sie dzieje teraz zostało zaplanowane i ustalone już bardzo dawno temu podczas stworzenia świata. Pogląd taki nazywany deizmem przedstawiał Boga jako konstruktora świata na kształt olbrzymiego mechanizmu, który został puszczony w ruch. Miała to być jedyna interwencja Boga w los wszechświata po czym pozostał on bez opieki podległy tylko raz ustalonym prawom. Wobec ogromu wszechświata i jego trwania od miliardów lat nasze życie wydaje się tylko nic nieznaczącą drobinką. Z drugiej jednak strony okazuje się, że szczególnie w ostatnich latach tak mała istota jak człowiek może mieć wpływ nawet na ten ogromny wszechświat, skoro potrafi wysyłać w przestrzeń pozaziemską statki kosmiczne i umieszczać na orbicie Ziemi sztuczne satelity.
A więc po co to wszystko?
A może jesteśmy tylko nieświadomymi uczestnikami przeprowadzanego eksperymentu stwórcy wszechświata, a w tym planety Ziemi. Umieścił on na niej człowieka, dał mu wspaniałe narzędzie w postaci rozumu i obserwuje jak ta mała istota jest w stanie to wykorzystać. W takim przypadku jeżeli spojrzymy na dorobek człowieka na przestrzeni tysięcy lat, to możemy być pewni, że wynik eksperymentu przeszedł najśmielsze oczekiwania stwórcy. Człowiek okazał się istotą dążącą nieustannie do poznania świata i praw nim rządzących, co pozwoliło mu obecnie na wykorzystanie chyba już większości możliwości danych przez stwórcę. Warunki życia jakie stworzył sobie człowiek można opisać na zasadzie, że skoro ktoś dał nam życie to wykorzystajmy to w stopniu największym jak to możliwe, aby życie traktować jako nagrodę a nie karę.
Jednak jest w naturze człowieka również coś co nie zawsze pozwala żyć w sposób, który wydawałby się właściwy. Mam tu na myśli skłonność do wojen i konfliktów z drugim człowiekiem. Prawdopodobnie to w czasie wojen niosących terror i śmierć milionów ludzi pytanie o sens życia pojawia się najczęściej. Bo jaki sens może być w dawaniu życia, a potem zabieraniu go niespodziewanie i bez jakiejkolwiek sensownej przyczyny? Pomyślmy jak często odbierane jest życie niewinnych ludzi. Powody są różne. Człowiek jest zdolny zabić innego człowieka dla pieniędzy lub z zazdrości, a nawet dla chorej idei, która przyświecała np. nazistom. Viktor Frankl, psychiatra austriacki, podczas pobytu w hitlerowskim obozie zagłady stwierdził, że ten koszmar udawało się przeżyć przede wszystkim tym, którzy mieli w życiu jakieś zadanie do spełnienia, którzy pragnęli wrócić do kochanej osoby czy wychować swoje dzieci. Na podstawie tych obserwacji stworzył on metodę psychoterapii polegającą na leczeniu chorób psychicznych i nerwowych poprzez odnalezienie sensu czy też celu życia. Na pewno nie jest to łatwe, ponieważ jak o sensie życia ma myśleć osoba, która jest chora na raka, AIDS czy białaczkę? Albo ludzie, którzy cały swój dobytek stracili przez powódź, trzęsienie ziemi lub huragan?
Mówi się, że posiadanie sensu życia jest koniecznym warunkiem rozwoju i samorealizacji, jest to jednak coś ukrytego, wewnętrznego. Idea rozwoju i doskonalenia osobistego poprzez zdobywanie wiedzy i rozwijanie pasji, zainteresowań i hobby jest jednym z silniejszych sensów życia. Z drugiej strony pasje i próby wzbogacenia mogą być pochłaniające, nie możemy dopuścić do zaniedbania zdrowia czy rodziny. Warto tutaj zacytować fragment Starego testamentu, w którym mędrzec modlił się tymi słowami „Nie dawaj mi ani ubóstwa, ani bogactwa, ale pozwól, abym jadł niezbędny chleb”. Chodzi o to, że zarówno bieda jak i bogactwo mogą być poważną przeszkodą w drodze do Boga, a więc dla wielu - sensu życia. Człowiek głodny myśli przede wszystkim, jak zaspokoić ten głód. Jest gotów nawet sprzedać swą wolność, byleby tylko otrzymać za nią kawałek chleba. Dla niego Bóg, wolność czy inne wyższe idee, nie będą miały większego znaczenia. Z drugiej strony nadmierne bogactwo może powodować, że sens życia objawia się tylko w posiadaniu dóbr materialnych. To prowadzi do egoizmu, obojętności religijnej i społecznej.
Bardzo mądre zdanie wypowiedział genialny fizyk Albert Einstein: „Ktokolwiek sądzi, że jego własne życie lub czyjekolwiek jest pozbawione sensu, jest nie tylko nieszczęśliwy, ale prawie zdyskwalifikowany do życia”. Myślę, że głównym celem człowieka może być osiągnięcie szczęścia. Każdy jednak ma inną definicję tego słowa. Przeważnie jest to miłość, zrodzenie i wychowanie dzieci, praca, przyjaźń i pomoc innym. Dla jednych najważniejsza jest rodzina, dla innych kariera i bogactwo. Ludzie, którzy ciężko pracowali, aby dojść do upragnionego celu, mówią, że kiedy osiągnęli już to czego chcieli, nadal czuli wewnętrzną pustkę, której nie dało się niczym wypełnić. A więc czy posiadanie sensu życia naprawdę jest konieczne? Człowiek rodzi się, żyje, a w końcu umiera. Nie wiemy kiedy nadejdzie kres naszego życia, nie wiemy kiedy nas to spotka. Dlatego trzeba starać się być lepszym człowiekiem. Mówi się, że życie jest krótkie, że żyje się tylko raz, dlatego traktujmy każdą chwilę jako bezcenny dar, którego nie możemy zmarnować. Tylko od nas zależy jak wykorzystamy nasz czas na ziemi. Czy będziemy żyć zgodnie z zasadami czy bez nich zależy od indywidualnej filozofii życia każdego z nas.
Moim zdaniem w życiu najważniejsza jest miłość, zarówno do bliskich jak i damsko-męska. Jeżeli nie umiemy przyjąć miłości, nie nauczymy się również dawać jej innym. Miłość to wartość, która nadaje sens naszemu życiu, pomaga nam go odnaleźć. Powoduje radość, która połączona jest z chęcią do życia. Dzięki temu nawet w najtrudniejszych momentach naszej egzystencji mamy siłę, by z tym walczyć, chociaż żyjemy po to, aby doświadczać zarówno dobrych jak i złych stron życia. Myślę, że istnienie dla większości ludzi ma sens, gdyż u każdego w życiu występuje miłość. Gdy człowiek jest pozbawiony uczuć przeważnie nie widzi sensu życia i nie stara się go odnaleźć. Tracąc coś lub kogoś dopiero zauważa, że to jednak ma znaczenie.
Niektórzy ludzie twierdzą, że życie jest pozbawione całkowitego sensu. Nie próbują go szukać, żyją „z dnia na dzień”, bo nie odczuwają potrzeby podnoszenia jakości życia, a jednocześnie nie tracą chęci do codziennego wstawania i borykania się z problemami w sprawach powszednich. Monotonne życie to raczej kara za tracenie planów, odpuszczanie marzeń, które chcieliśmy spełnić. Nie brakuje ludzi, którzy mimo swojej sprawności, mądrości i posiadania wszystkiego co w życiu niezbędne, nie rozumieją znaczenia swego istnienia, a nawet popełniają samobójstwa.
Problem istoty życia pojawia się najczęściej w młodzieńczym wieku, kiedy to odczuwamy lęk przed śmiercią i bezcelowością. Całe szczęście, że większość ludzi uwalnia się spod nakazów i monotonii i odnajduje swoją ścieżkę bytu. Gdy chcemy coś osiągnąć najważniejsze są marzenia, które otrzymujemy z głębi naszego umysłu. To dzięki nim staramy się do czegoś dojść i zauważamy sens w naszym istnieniu. Praktycznie całe nasze życie to dążenie do celów jakie sobie wytyczyliśmy.
Martin Heidegger – niemiecki filozof stwierdził, że jesteśmy skazani na przeżycie całego życia i na śmierć bez dowiedzenia się, dlaczego tu jesteśmy. Twierdził on również, że człowiek swoim życiem daje już jakąś odpowiedź, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Najczęściej zastanawiamy się nad tym pod wpływem melancholii, np. gdy tracimy kogoś bliskiego. Ogarnia nas wtedy pustka emocjonalna, której nie da się niczym wypełnić. Obwiniamy Boga, że do tego dopuścił, że życie jest niesprawiedliwe. Jeżeli chcemy na nowo pokochać życie niezbędna jest konfrontacja z bolesną rzeczywistością. Mimo, że wiemy, że nie będzie już tak jak było dotychczas, możemy jeszcze spróbować nauczyć cieszyć się z życia. Często w obliczu śmierci dokonujemy własnego rachunku sumienia, zaczynamy się zastanawiać nad tym co stworzyliśmy i czy nasze życie przebiegało zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Należy jednak pamiętać aby nad sensem życia nie zastanawiać się dopiero na łożu śmierci, gdyż może być wtedy zbyt późno na pożyteczne wykorzystanie wysnutych wniosków i ich pozytywny wpływ na nasze życie.
W połowie XX wieku przeprowadzono ankietę wśród ośmiu tysięcy studentów uniwersytetów amerykańskich na temat tego, co jest najważniejszą rzeczą w ich życiu. 78 procent ankietowanych odpowiedziało: odnaleźć sens swego życia.
Jak widać pytanie postawione na początku towarzyszy człowiekowi od zawsze i będzie się pojawiało dopóki świat, na którym mu przyszło żyć będzie istniał, a dalsze odkrywanie jego tajemnic i poznawanie samego siebie pozwoli na stawianie nowych hipotez co do sensu „tego wszystkiego”.
Moje rozważania na ten temat nie mogą się zakończyć podaniem odpowiedzi na postawione pytanie. Jednak nie mogę odbierać tego w kategoriach porażki, ponieważ kwestia sensu życia to zagadnienie opisywane w niezliczonych rozprawach filozoficznych i psychologicznych, które również nie podają jednoznacznej odpowiedzi. Sens życia i śmierci to podstawowe egzystencjalne pytanie każdego człowieka, na które nie ma gotowej odpowiedzi, ale przed którym nie ma też ucieczki.