Czasami to co widzialne jest tylko wymysłem naszej wyobraźni…
Zobaczyłam moja salę taneczną tylko ,że to nie była moja sala. Lustra potrzaskane na drobniutkie kawałeczki a na ścianach napisane czerwoną szminką:
„ Ostatnia rzeczą jaką w życiu zrobisz będzie gorzki szloch”
Wybiegłam z Sali i zjechałam po poręczy prosto pod drzwi wejściowe otworzyłam je i wpuściłam Meg. Reszta domu była w idealnym porządku o który dbała moja mama. A tak właściwie gdzie oni są??
-Meg wiesz co ja chyba wezmę parę ulubionych ciuchów z własnej szafy. - weszłam na schody.
- Mogę pójść z tobą??
- Heh no jasne przepraszam nie myślę dziś normalnie.
Weszłyśmy do mojego pokoju urządzonego dość skromnie. Na pomarańczowej tapecie szpilkami przypięte były rysunki przedstawiające przeważnie oczy różnego koloru, wyrażające różne emocje. Oprócz rysunków na ścianach przypięte były również moje wiersze i cytaty z ulubionych książek.
- Jesteś naprawdę dziwna. Choć muszę przyznać że niektóre wiersze są świetne. - Meg przyglądała się mojemu pokojowi.
- Taa… wiesz takie moje małe królestwo świrów. He He . - zaczęłam się nerwowo rozglądać po pokoju.
- Szukasz czegoś??
- Taa… dwóch rzeczy. Właściwie trzech: Czarnej torby, zielonego plecaka i czarnej komórki.
- Tu jest jakiś telefon. - Meg podała mi moje czerwone padło.
- Hym… to nie ten.- Meg zrobiła dość dziwną minę wyrażająca zdziwienie, zaskoczenie jak i niezrozumienie.
- Dobra , dobra już tłumaczę. Czerwony jest tylko na wypady Np. na plaż ę jak go zgubie to pal licho. Czarny jest w 100 % prywatny i tylko nieliczni maja numer tego telefonu plus zawsze jest dużo na koncie. Natomiast srebrny jest do kontaktu z najbliższą rodziną.
- Łał nieźle. - Meg podała mi zielony plecak.
Wpakowałam do niego najróżniejsze rzeczy. Mało potrzebne gdyż wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy miałam już w szkole.
Znalazłam czarny telefon nawet nie wiem kiedy ostatni raz go używałam. Z czarnego telefonu wykręciłam numer do Soll. Odebrała po trzech sygnałach.
_ - Hejka. Tu profesorek, wpadniesz do mnie muszę ci kogoś przedstawić.
- No wiesz chętnie ale na góra 15 min.
- To czekam.- i rozłączyłam się.
Rzuciłam czarny telefon do plecaka i sięgnęłam po srebrny. Napisałam krótkiego acz znaczącego sms-a.
Gdzie wy do cholery jesteście? Sala doszczętnie zniszczona. Jestem chwilowo w domu. Mamy dużo sobie do powiedzenia.
Armida.
Srebrny telefon również wrzuciłam do plecaka.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Poczekasz ? Zaraz Wrócę.
Otworzyłam drzwi.
- No Hejka.
- Witam profesorka który w tej chwili nie jest profesorkiem.- Soll nazywa mnie tak zawsze gdy noszę okulary
- No sorry nie mogę ich znaleźć. Chodź przedstawię ci kogoś.
Weszłyśmy do mojego pokoju gdzie Meg oglądała znów moje rysunki.
- Hej. Jestem Soll Przyjaciółka Nati
-Hej. Meg w szkole mamy wspólny pokuj.
- W szkole??
- A no tak dziadek przed śmiercią zapisał mnie do prywatnego Liceum na Florydzie. I Wczoraj jak byłam u Mary przyjechał po mnie kierowca szkoły. Dziś sama przyjechałam z Meg po parę drobiazgów i wracam wiesz trzeba się urządzić.
- To… To znaczy że się nie będziemy widywać. - Soll zrobiła minkę smutnego szczeniaczka.
- No jasne że będziemy. Będę przyjeżdżała w weekendy chyba że będę miała tyle nauki że się nie wyrobię.
No i każda impreza typu urodziny musi być opita nie??
Więc na wszystkich urodzinach będziesz mnie pijana prowadziła do łóżka. - Posłałam Soll uśmiech mówiący będziesz mnie miała dość.
- Oki. Choć z tym twoim piciem bym uważała, Bo nie widziała cię jeszcze zalanej w trupa albo choć tak żebyś rzygała.
- Uwierz nie chcesz widzieć. ja zaraz wrócę Oki?? Pogadajcie sobie.
- No tak Oki. Nati ma problemy psychiczne jeśli chodzi o oczy naprawdę. Chyba sama widzisz, ma na punkcie oczu bzika.
- Ale fajnie tego swojego bzika ukazuje.
Wyszłam z pokoju zostawiając dziewiczy same.
Pobiegłam do Sali stanęłam na środku i zastanawiałam się przez jakieś 10 minut kto mógł to zrobić?
Usiadłam na środku po turecku, zamknęłam oczy. Coś wewnątrz mnie podpowiadało mi żebym skupiła się na posprzątaniu pokoju i poskładaniu luster. Wyciągnęłam ręce przed siebie i powtarzałam:
Z jednej drobinki , obrazy powstają jak malutkie istoty drobinki jak puzzle ułożą się w całość.
Otworzyłam oczy a w Sali panował idealny porządek, lustra były w całości.
Zamknęłam okno i gdy miałam schodzić do dziewczyn moją uwagę przykuły drzwi do pomieszczenia którego wnętrza nie znałam. Ostrożnie weszłam i zobaczyłam stosy ksiąg, zdjęć, oraz pamiątek. Po prawej stronie tego zielonego pokoju znajdowała się torba z wyszytym moim imieniem. Zabrałam ją i poszłam do dziewczyn.
- Jestem.
-Oki. - odpowiedziały dziewczyny.
-Rozmawiajcie sobie a ja się spakuję.
Dziewczyny rozmawiały na temat moich wierszy, o tym jak Meg kłóciła się z Mary. I o najróżniejszych błahostkach.
W tym czasie ja zanurkowałam do szafy znalazłam czarna torbę do której wrzuciłam. Strój piłkarski, korki, piłkę, wrzuciłam też ulubioną skórzaną kurtkę, i parę innych ciuchów. Do zielonego plecaka wrzuciłam jeszcze zapasy żelków i pianek które uwielbiam, pudełko do okularów, natomiast same okulary włożyłam na nos.
Klucze wcisnęłam do kieszeni.
- To co jedziemy?? - Zapytałam Meg. Ta tylko kiwnęła głową- Soll podwieź cię??
- Nie dzięki.
Zeszłyśmy na dół gdzie wyszłyśmy na dwór dziewczyny pożegnały się jak stare dobre przyjaciółki tak samo ja pożegnałam się z Soll.
Meg wsiadła do samochodu a ja moje torby wsadziłam do bagażnika.
- To co komu w drogę temu….- hym….
- … Tymbark!! - Meg wyciągnęła ze schowka dwa Tymbarki o smaku jabłka i mięty.- Esme myśli nie tylko o wampirach ale także o ludziach znaczy czarownicach.
- heh… Fajnie. - wypiłyśmy soki i ruszyłyśmy w drogę do szkoły.
- Natalie, Mogę cię o coś spytać?
- Jasne. Wal.
- Twoje przyjaciółki są szczere??
- Na ogół tak chyba że się wygłupiamy a czemu??
- Bo Soll wyglądała jak męczennica gdy dowiedziała się że niby jedziesz do liceum na Floryde.
- Soll, Mary i Samanta której nie znasz jeszcze są dla mnie wszystkim. Już nie raz pomogły mi w trudnych chwilach. Np. Samanta jest jak siostra i zna mnie jak nikt inny. Mary jest szalona i nie zawsze pomocna w sprawach poważnych natomiast jeśli chodzi o jakieś ciuchy czy chłopaków to jest ona w tym najlepsza. Soll natomiast jest tym kimś kto nas łączy, godzi nas i dopinguje nas w sprawach które nawet z góry są skazane na niepowodzenie. Ty natomiast czuje że jesteś kimś kto będzie umiał wysłuchać , doradzić ale i ochrzanić jak będzie taka potrzeba. Po za tym Mary i Soll cię polubiły więc chyba to najlepszy dowód na to że jednak nie jesteś taka zła jak myślisz.
- Tak naprawdę super masz przyjaciółki.- Meg zrobiła trochę smutna minę.
- Tak a teraz mam oparcie w przyjaciółce która zna moja mroczną stronę prawda przyjaciółko?- Uśmiech na twarzy blondynki - Bezcenny.
Wjechałyśmy na teren szkoły w milczeniu. Meg zostawiłam pod drzwiami głównymi a sama pojechałam do garażu. Otworzyły się automatyczne drzwi i wjechałam, gdy chciałam zostawić swoje czerwone autko na właściwym miejscu obok pojawił się Daniel.
- Powiedz mi jedno. Po jaką cholerę brałaś Meg?
- Spokojnie… Jest dużą dziewczynką i umie o sobie decydować, a zabrała ją bo jest moją przyjaciółką i jak byś nie zauważył mało kto z nią tu rozmawia czuje się samotna! Więc wybacz jeśli zrobiłam coś źle wedle ciebie ale zauważ że to ty powinieneś się tłumaczyć.
- No chyba Cię pojebało dziewczynko!!- wyglądał całkiem seksownie tak się wydzierając.
- Wiesz co skończ bo nudny jesteś! A tak na marginesie zapnij rozporek bo dziś nie wtorek. - odeszłam głośno się śmiejąc.
Do pokoju weszłam głośno trzaskając. Dopiero teraz zorientowałam się że torby zostały w aucie. Co za pech. Kurwa. Usiadłam w fotelu i czekałam na zmrok.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudziłam się w środku nocy przez dzwoniącą komórkę którą dostałam od Emetta.
- Tak…?- zapytałam sennie i niewyraźnie.
- Natalie od 10 minut powinnaś być na polanie i trenować!
- Że jak?? - Nagłe olśnienie
- No tak kochanie. W szafie w białej torbie masz ciuchy, przebierz się i jazda!
- Ta jest… ale tak w środku nocy??
- Ruszaj tu ten leniwy tyłek!! - dobra zrozumiałam nigdy nie zadawać głupich pytań Misiowi.
Szybko się ubrałam, związałam swoje długie włosy w kok i w wampirzym tempie udałam się na polanę.
Jakieś 300 metrów dalej wyczułam innego wampira. Moim zdaniem, był to Daniel również się śpieszył.
W tym samym Momocie wyszliśmy na polanę.
- No nareszcie dwa lenie się znalazły! Za karę walczycie pierwsi i przeciwko sobie.- Edward najwyraźniej czytał w myślach moich jak i Daniela gdyż zaczął się histerycznie śmiać. Na co w geście sprzeciwu zawarczałam.
Emett, Jasper i Edward na mój warkot stanieli jak wryci a Daniel patrzył na mnie pogardą.
- Zaczynamy?? Bo jak nie to wracam do łóżka!
- Już zaczynajcie! - Jasper pierwszy się opanował, po czym zwrócił się do braci- Ciekawe ile ma w sobie wampira skoro ma taki głos.
- Może lepiej od razu się poddaj! - chłopak szyderczo się uśmiechnął.
- Nie doczekanie twoje!
Po tych słowach rzuciła się na bruneta. Przewróciłam go i wyładowałam nad nim. Szybko odskoczyłam, a w tym czasie Daniel podniósł się i przygotował do dalszej walki.
Zaatakowaliśmy w tym samym czasie wzbijając się w powietrze. Po zderzeniu wylądowałam na plecach a nade mną znajdował się wściekły wampir.
- No dalej Daniel nie daj sobie w kasze dmuchać! To tylko dziewczyna na dodatek nie pełny wampir! Natalie nie odskakuj po ataku tylko go pogłębiaj. - Emett komentował i dawał nam wskazówki jak dla mnie mało cenne.
Nigdy nie lubiłam się bić. Chyba że sobie ktoś na to zasłużył.
Razem z Danielem zaczęliśmy się tarzać po ziemi w momencie kiedy pozostałe wampiry gdzieś się ulotniły. Choć chyba ja na razie tylko ja to zauważyła.
Nogami odepchnęłam chłopaka na oddalone drzewo które pod jego ciężarem się złamało.
Gdy opadła na ziemie przybrał znów ludzki wyraz twarzy, ja również się uspokoiłam.
- Już ci się znudziłam??
- Może! Ała!! - podbiegłam do chłopaka i zobaczyłam wielką ranę na jego plecach.
- Czy wy nie powinniście być nie zniszczalni tak że wiesz nie ranicie się??
- Niby tak, ale nie zapominaj że moja matka była czarownica. Na mnie i na Meg rzucała różne zaklęcia i klątwy. Podejrzewam że jedno z nich dotyczyło mojej nie pełnej przemiany w wampira.
- Połóż się na brzuchu uleczę cię. - chłopak zrobił zdziwioną minę. - Spokojnie chyba lekko dogoniłam program z magii. Tak jakby moim umysłem kierował ktoś kto to umie.
- Może już gdzieś się tego uczyłaś, widziałaś czy coś.- Daniel położył się na mchu. Uklękłam obok niego i wyciągnęłam ręce. Skupiłam się na zrośnięciu rany.
- Pamiętasz coś z dzieciństwa?? Ała nie możesz być delikatniejsza?? Przejechałam delikatnie palcem w miejscu gdzie goiła się rana.
- Pamiętam wszystko tylko od swoich 4 urodzin wcześniej nic. - Rana się zrosła. Chłopak usiadł przyglądając mi się uważnie.
- Wiesz naprawdę jesteś inna niż Sandra taka czysta.
Spojrzałam na swój biały struj- tak właściwie zdziwiłam się czemu akurat biały do walki ale znając Emma powiedział by coś głupiego.
- To znaczy wszystko co robiła Sandra było na wskroś złe…
-A mimo tego ją kochałeś??
- T… tak…a ona…
- Ona się tobą zabawiła, powiedziała że byłeś marionetką w tańcu i nic nie znaczyłeś.
- Skąd wiesz Margaret przecież nic nie wie.
- Aham… Mam taki dar że potrafię wcielić się w osobę która chce poznać po przez patrzenie w przeszłość. Lecz ma to taki defekt że wcielam się w tę osobę robię to co ona robiła.
- A więc wiesz że ją zabiłem. Z tej miłości jaka ją darzyłem po tych słowach które do mnie powiedziała rzuciłem się na nią i przegryzłem tętnicę pozwalając by wykrwawiła się. Nawet nie zasmakowałem jej krwi.
- Danielu ja nią nie jestem w przeciwieństwie do niej umiem tańczyć i nie potrzebuje do tego osób trzecich. Potrafię sama wszystkiego dopilnować, i tak naprawdę Sandra żyje! Gdyby umarła ja bym umarła razem z nią jesteśmy jednością w trzech ciałach.
- Może i żyje ale dla mnie jest martwa. A po tylu latach pojawiasz się ty i nie mogę się powstrzymać… Jesteś tym o kim marzyłem. Przyjaciółka mojej siostry, agresywna a zarazem taka opiekuńcza. Obserwuje cię od twojego urodzenia a i tak cały czas wydaje mi się że jesteś tylko moim cudownym snem. Natalie ja…
- Zamilcz proszę… Ja nie potrafię jeszcze nie teraz…
Odpłynęłam w ciemność wezwana przez dziadka i mojego ducha opiekuna Natalie Sophie.
-Nie proszę tylko nie teraz dziadku zostaw mnie jeszcze tylko 5 minut co jest ważniejszego od mojego życia??
- Twoja śmierć!