I po co to wszystko?
Autor:psota95(Sandra)
….Zdezorientowana w tym szalonym świecie….
Wszystko, wszystko tylko nie to…
To co się tu dziś dzieje to chyba jedna wielka kara dla nie za to wszystko.
Teraz idą te flądry i on koleś od którego mam 10 sms - ów. Nie nie nie nie … Mary szybko się opanowała pobiegła po Soll szepnęła coś na ucho kuzynowi i ruszyła a my za nią. To dziwne ale myślałam że to ja jestem tu celem…
Historia tego jest taka co do dziewczyn miałam małą… nie no nie taka małą wyminę zdań z tą jedną tylko jakie miałam szanse w obronie przyjaciółki, kuzynki prawie siostry jedna na dwie? No niewielkie i odtąd krążą tu plotki że jestem jak dziecko które stale ryczy a w dodatku mam przydomek „Dziwka”. Dlaczego? Szczerze nie wiem…
Co do chłopaka… to tez dziwna historia no ale czego się spodziewać co w moim życiu nie jest dziwne? A więc… Jest to kolega mojej kuzynki(siostry) byłego chłopaka który widział mnie może dwa razy w życiu niewiadomo skąd ma mój numer telefonu i niby się we mnie zakochał. Totalny chaos nie ma co.
-O witam, witam panią „dziwkę” ze swoja świtą i oOo… hmm fajnym kolega który do Ciebie nie pasuje!
Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach i szczerze zatkało mnie…
-Radził bym uważać na słowa a co do tego do kogo pasuje chyba sam lepiej wiem!
-Jeszcze zmienisz zdanie. A wam radziła bym zbierać się do domu bo teraz to ja tu przyszłam i nie mam ochoty się na was gapić!
-To się nie gap! Chyba że czegoś zazdrościsz i dlatego nie chcesz z nami przebywać na tak dużej plaży… - czyżby 2:0 dla mnie?? Dobrze że Don mnie trzymał i tylko mówiłam a nie doszło do ręko czynu bo tak naprawdę nie wiem jak by się to skończyło ale było by kiepsko po obu stronach…
Flądra bo szczerze nie pamiętam jak ma nie imię zarzuciła swoje brąz długie włosy i poszła waląc mnie z Bara.
Gdy znalazły się na takiej odległości że byłam pewna że nas nie słyszą odezwałam się do reszty
-Dziękuje za to wszystko… Ale chyba naprawdę lepiej będzie jak ja już pojadę - Don puścił mnie ale nadal stał obok.
-Nie musisz się jej bać ani uciekać… - Don zaczął ale niestety chochlik mu przerwał.
-No właśnie a po za tym to ty wygrałaś tą bitwę co nie?
-Mary tu nie chodzi o to kto wygrał tylko o to że ja jej nic nie zrobiłam to ona zaczęła podjeżdżać Sam i to że powiedział jej co o tym myślę było błędem. A po za tym nie uciekam…
-Dobra, dobra ale mi się jeszcze nie chce jechać do domu musimy?? Proszę zostańmy jeszcze chwilę! - Błagała wręcz Mary.
-Tak oczywiście wy możecie zostać a ja pojadę do Sam i pogadam z nią bo długo jej nie widziałam a jak się dowie że była i nie wpadłam to mnie zabije… Wy zostańcie a jak będziecie chciały wracać to napiszcie i pojedziemy razem ok.?
-Niech ci będzie. - Mary niezadowolona jak zawsze…
-Hej wszystko będzie dobrze. Dasz radę ja to wiem. - Soll umie człowieka pocieszyć He He
Poszliśmy na koc gdzie zabrałam swoje rzeczy.
- Na razie dziewczyny. Do widzenie.
- O Bella a ty wracasz sama?
- Nie nie proszę pani wracam z dziewczynami tylko jeszcze jadę do kuzynki musze jej coś przekazać. - grzecznie odpowiedziałam.
-Ah.. No dobrze.
- Do zobaczenia Bello. - Don chyba w to nie wierzył że się jeszcze zobaczymy?
-No na razie.
Jadąc do Sam dużo myślałam o tym co się dziś stała. W sumie to nic mądrego nie udało mi się ustalić, ale cóż…
Gdy dojechałam do domu kuzynki zadzwoniłam dzwonkiem a drzwi otworzyła mi ciocia.
-Hej.
-Ooo Bella cześć dawno cię u nas nie było! - skarżyła się ciocia, ale ma racje całe lato potrafiłam u nich przesiedzieć, a teraz nie mam czasu na nic.
-Tak wiem przepraszam, ale wszędzie jechać na tydzień to nie łatwe wyzwanie szczególnie gdy ma się tak duża rodzinę He He.
-Tak tez myślałam. Samanta jest na górze i chyba na ciebie czeka. - ciocia uśmiechnęła się do mnie. Pewnie nawet nie chce wiedzieć co mu potrafimy razem wymyślić…
Pobiegłam na piętro i krótkim korytarzem przeszłam pod drzwi kuzynki, weszłam jak zwykle nie pukając
-Cześć kochana jak tam ?? - Samanta a piskiem rzuciła się mi na szyję.
- Bells wiesz jak się stęskniłam za tobą głupku ??
-Wiem, wiem zaraz mnie udusisz!!
- Przepraszam. U mnie w sumie dobrze. A u ciebie?
- No nie najlepiej. Zgaduj kogo spotkałam na plaży i kto mnie obrażał jak zwykle?? - opowiadanie Sam o tym że spotkałam Jesice i Camil jest lepsze niż opowiadanie o tym jak się czuje po ostatnich przeżyciach. Sam z zaciekawieniem wysłuchała tego co się dziś działo.
-Ja bitwa nasza jak zwykle. Ty to masz gadane! Kocham cię siostrzyczko! - Jak zwykle po tych słowach dostałam całusa w policzek.
-Samanto dobrze wiesz że tu nie chodzi o to kto wygrał a o to że ona nas osądza nie znając nas. - hmmm może psychologia to jednak fajny kierunek? Dobra powrót do rzeczywistości.
-Bells komórka ci dzwoni! - moja tzw. Siostrzyczka machała mi ręka przed oczyma.
- To pewnie Mary albo Soll odbierz i powiedz że już wychodzę i spotkamy się na ścieżce!- powiedziałam Sam i wyszłam porozmawiać jeszcze z ciocia.
Nie zdążyłam jeszcze zejść po schodach gdy dogoniła mnie kuzynka z wielkim uśmiechem na twarzy podając komórkę.
-To ani Mary ani Soll tylko jakiś chłopak a ty mi nic nie powiedziałaś! - zrobiła minę obrażonego dziecka choć nie bardzo jej to wychodziło szczególnie że przed chwila szeroko się uśmiechała.
-Tak? -zapytałam niepewnie do słuchawki.
- Fajną masz kuzynkę ile ma lat?- znam ten głos…
- Emm… Hej skąd masz mój numer??
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie! Dobra nieważne od Mary kazała mi zadzwonić i powiedzieć że masz jechać na ścieżkę. Więc ja kończę.
Jeszcze jakąś minutę stałam w osłupieniu.
-Samanto przepraszam ale ci o nim opowiadałam! A teraz musze iść bo dziewczyny będą wściekłe! Kocham cię siostro! Papa.- pożegnałam się jeszcze z ciocia i wybiegłam na dwór, wzięłam rower i pojechałam na ścieżkę gdzie czekały dziewczyny.
-Co tak długo?? - zapytała mnie z oburzeniem Mary.