I po co to wszystko?
Autor:Psota95(Sandra)
„(…) ale żyje, chyba żyje.”
Daniel odprowadził mnie do mojego pokoju. Zmęczona nie zwracałam na nic uwagi podeszłam do półki z książkami i wyciągnęłam moją ulubiona książkę. Siedząc i czytając w wygodnym fotelu zapomniałam o wszystkim oprócz tego listu który czytałam dwa dni temu. Wyjęłam go z tej samej książki którą czytałam rozłożyłam i po raz chyba setny zastanawiałam się czy te słowa mogą być prawdą…
Kochana Natalie …
To imię miało ci pomóc ale chyba nic z tego… cóż… przykro mi to pisać ale nie jesteś człowiekiem. No może nie do końca po babci odziedziczyłaś geny czarownicy, po swojej matce geny człowieka(z czego nie bardzo się cieszę nie to że nie lubię twojej matki, ale wolał bym żeby twój ojciec przemienił ją w wampira który jestem ja), po ojcu będziesz wilkołakiem niestety nie tak silnym i z nie tak wyczulonymi zmysłami. Po mnie niestety nie możesz otrzymać żadnych genów, gdybym oddał ci je zostałabyś zbyt potężna i nie zapanowałabyś nad mocami. Najbardziej bym się cieszył gdybyś miała brata wtedy mógłbym podzielić moce na waszą dwójkę. Tak więc w wieku 12 lat trafisz do szkoły w innym wymiarze, w tym uważnie dobieraj sobie przyjaciół kiedyś mogą się oni przydać… Szkołą będzie zarządzać urocza wampirzyca imieniem Esme z mężem także wampirem Carlislem, Maja oni 5 adoptowanych dzieci: Alice która przewiduje przyszłość i jest zakupocholiczka jej mężem jest Jasper który ma wpływ na twoje emocje. Rosalie nie jestem pewien czy się dogadacie… jej mężem jest Emett który jest bardzo silny a cechuje go ciągła radość i jest największym żartownisiem w całej naszej szkole. Edward potrafi czytać w myślach i jest mężem Isabelli która była człowiekiem gdy poznała i pokochała Edwarda ma ona dar tak zwanej tarczy, maja oni córeczkę Reneesme która jest pół wampirem i pół człowiekiem Reneesme pokazuje za dotknięciem jej wspomnienie.
Powiedziałbym ci wszystko osobiście, ale jeśli czytasz ten list to ja już nie istnieje. Tak więc Namawiając twoich rodziców na imię ”Natalie Sophie” miałem nadzieje że będziesz jak tarcza(tak jak sławna w naszym wymiarze królowa Natalie Sophia) i odrzucisz nasze rodzinne geny i pozostaniesz człowiekiem niestety jak to mówią; ”Nadzieja matka głupich”. Twoi rodzice wiedzieli co robią całe twoje życie więc wierze, że rozumiesz te słowa które do ciebie pisze… Tak więc po ukończeniu szkoły przejmiesz ją! Życzę ci abyś była szczęśliwa w tym szalonym świecie i pamiętaj nawet jak mnie już nie będzie zawsze ci pomogę…
Zawsze Cię kochający:
Dziadek
P.S.
Twoja moc jest starannie ukryta wewnątrz twojej duszy aby jej użyć musisz tylko uwierzyć.
Uwierzyć?? Zabawne ja już w nic nie wierze… W tamtym wymiarze mogłam udawać? Nie być sobą ta żałosną dziewczyna która ufa każdemu idiocie który cos słodko do niej powie, A tu… ??
Puk…Puk…
-Tak?
-Hej to ja Meg możemy pogadać??
-Jasne wejdź- Dam Rade! Dam rade? Szczerze w to wątpię…
- Wiem może nie powinnam tak prosto z mostu ale czy ty cos czujesz do mojego brata??- Meg spuściła głowę jak by jej było głupio.
-Meg ja… Ja go polubiła choć może zamieniliśmy 5 zdań zanim zasnęłam. Ale cos mi się wydaje że Daniel tylko udawał że mnie lubi bo gdy wychodziliśmy od Esme już nie była dla mnie nawet trochę miły…
-Wiesz co?? Daniel po prostu się boi! - patrzyłam na nia jak na idiotkę. Wampir boi się mnie? Dobre sobie - Bo widzisz Dalej kochał niejaka Sandrę naprawdę była piękna ale nie chodzi o to Jesteś bardzo do niej podobna, Daniel jak tylko zobaczył wizje Alice że ty tu się pojawisz zaczął że on się w to mieszać nie będzie że nie będzie niańczyć jakiegoś potomka z rodu królewskiego a prawda była taka że Alice zobaczyła jak Esme każe Danielowi cię chronić i oprowadzić po szkole, opowiedzieć ci o niej i takie tam ale był mały problem Alice zobaczyła że Daniel się w tobie zakochuje a on panicznie boi się tego uczucia od zabicia Sandry.
-Że co?? Kto ją zabił?? - zakochuje we mnie ?? Nie no Ratunku Dziadku!! Napisałeś że zawsze mi pomożesz to pomagaj!!
- Alice ci wszystko opowie zaraz tu pewnie przyjdzie ocenić twój pokuj. - Meg uśmiechnęła się lecz zaraz po tym posmutniała.
- Hej! Nati… no no no pani mroczna- Alice najwyraźniej spodobał się mój pokuj.
- Myślałam że to wy go urządziliście.
-Nie moja droga wasze pokoje to azyle i tylko wy możecie cos tu zmieniać. Pewnie zawsze marzyłaś o takim pokoju dlatego tak się urządził to magia która masz w sobie. Daniel ci nic nie powiedział o szkole?? - zapytała zdziwiona.
-Nie. Ale ty podobno wiesz coś o jakiejś Sandrze jego byłej która została zabita. Możesz mi powiedzieć przez kogo??
- Ja dokładnie nie wiem widzę wyraźnie przyszłość ale Sandra należała do takiej organizacji KCMZ co oznacza KRÓLEWSKA CÓRKA MUSI ZGINĄĆ. Jak wiesz jesteśmy w wymiarze 1 i w tym wymiarze królem był twój dziadek. Każdy wymiar ma swojego króla.
Sandra została zabita przez… - Alice mówiła o tym z wielkim smutkiem i żalem ale i trochę z fascynacją..
-…Daniela. Sprowokowała go mówiąc „ Wiedziała że ktoś taki jak ty może mi uwierzyć Wasz niby Król od razu mnie przejrzał ale nic nie mówił widząc i czując twoją naiwna miłość do mnie och… więc póki siedział cicho byłam grzeczna ale narodziła się ta … Jak to nazwać?? Ta Armida i wszystko popsuła! Zabiłam twojego króla a tobą kierowałam jak kukiełką tańczyłeś jak ci zagrałam wiec tańczmy dalej ja mam czas. A tak nawiasem mówiąc jesteś kiepski w tych sprawach nie tylko o taniec mi chodzi. Ha ha ha ha ha”
-Natalie skąd ty to wiesz??
-Nie wiem mówiła to co widziała. To wyglądało jak bym ja była Sandrą. Alice co się ze mną dzieje??
-Nie wiem… - ale ja wiem że ona kłamie.
-Alice mów prawdę.
- Natts… Ja myślę że to twój dar a jeśli cos dotyczy ciebie czujesz kłamstwa… jednak to ty jesteś Armidą. Chodź musimy o tym wszystkim powiedzieć.
Alice chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do Sali w której już dziś byłam. Nagle poczułam że mam coś w kieszeni. Znaleźliśmy się już w Sali gdzie była cała rodzina Cullenów, gdyż takie nazwisko nosiła rodzina pary Dyrektorskiej.
Wyciągnęłam z kieszeni pudełeczko w którym znajdował się pierścień z ciemno niebiesko- czarnym kamieniem. -dziwne
- To kamień do księgi Królewskiej każdy kto ma pierścień może wejść do świetnej Sali i czytać księgę. Natomiast dziwne jest to jak on znalazł się u ciebie gdyż twój dziadek zabrał go ze sobą za nim umarł. - Edward czytał mi w myślach i czytał Carlisle więc odpowiedział na moje nieme pytania za ojca.
- taaa… Może ja powiem co wiem a tak dla odmiany mnie posłuchacie zamiast snuć teoria??
- Co?? - odpowiedzieli wszyscy chórem. Natomiast Reneesme podbiegła do mnie i rzuciła mi się na ręce. Złapałam ja i zobaczyłam swoją babcie z dziadkiem trzymających mnie na rękach. Przecież Reneesme ma dopiero 5 lat jak ona mogła ich widzieć??
- Tak zacznę od tego Bello czy gdy Reneesme pokazuje ci cos widzisz cos jeszcze czy tylko to co ona ci pokazuje??
- Tylko to co ona pokazuje- podeszłam do wampirzycy i oddałam jej córeczkę.
- Tak więc wiem kiedy ktoś kłamie na mój temat i jeśli mówi mi kłamstwa o mnie np. czy mam na głowie wielkiego pająka. - wszyscy spojrzeli na mnie krzywo.- Wiedze to co mi Renesme pokazuje jak i to co powinnam wiedzieć czyli widziałam dziadków i was tu tak wszystkich jak stoicie. Widzę dokładną przeszłość z punktu widzenia osoby umierającej choć nie jestem pewna czy Sandra naprawdę umarła czułam że Daniel zadając jej cios w samo jej czarne serce tylko ją osłabił. I czuje dziwną więź między mną a nią i kimś jeszcze…
- Dość. Natalie! Czas abyś wreszcie się dowiedziała prawdy! - Esme wręcz krzyczała
- Jakiej prawdy??
- Tylko rodzina królewska, a dokładnie dziedzic tronu zna hasło do tajemnej komnaty przodków więc zastanów się i wypowiedz w duchu to hasło, a otworzą się drzwi. Drzwi do komnaty i dowiesz się wszystkiego.
Myśl… „Zaklęta w czasie” -pudło „Królewski Ród” - pudło „Armida”- pudło
-Nie umiem, nie jestem gotowa! - wykrzyczałam i z płaczem uciekłam do swojego pokoju
Rzuciłam się na łóżko i płakałam, aż wreszcie zasnęłam…
-Witaj słoneczko! - mówił do mnie mężczyzna podobny do mojego zmarłego dziadka.
- Kim ty jesteś?
-Powinnaś zapytać: Czym ty jesteś? - Czułam że nie zrobi mi krzywdy i mówi prawdę.- Nazywam się Karol Edward Maondgomery II. Jestem twoim zmarłym dziadkiem a raczej jego zjawą astralną, Prosiłaś mnie o pomoc a ja obiecałem, że zawsze ci pomogę.
-Chcesz mi pomóc?! To zablokuj to coś czym się staje do cholery czy nie mogłeś wybrać sobie kogoś innego tylko mi dostarczać problemów nie dość mam innych?! Nawet nie wiesz jak się czuje! A więc jak rzadki okaz zwierzęcia w ZOO zadowolony? - Wyobrażałam sobie że mam w dłoni płonącą kulę ognia skupiłam się i wypowiedziałam w myślach te słowa- Mistyczna mocy obudź się we mnie! Potrzebuje cię dziś jak powietrza! Kulo ognia w mej dłoni powstała z żalu przybierz swa postać brutala ty i teraz!- i trach w mam kulę ognia bez zastanowienia się rzuciłam nią w dziadka, niestety przeleciała przez niego nie robiąc mu najmniejszej krzywdy.
- Kochanie… To wspaniale że umiesz już posługiwać się mocą czarownicy, ale masz racje postąpiłem nieodpowiedzialnie. Teraz pragnę to naprawić więc mnie posłuchaj!
- Co ja z tego będę miała?? - nie mogę wrócić do mojego wymiaru zrobiłabym tam komuś krzywdę.
- Musisz otworzyć Komnatę Królów. Niestety żeby to zrobić musisz utworzyć krąg zapomnienia. Przypomnij sobie już ci kiedyś o nim mówiłem. Pamiętasz?? Miałaś wtedy 4 latka ale byłaś niezwykle uzdolniona, twoja wyobraźnia tworzenie w podświadomości innych światów to mnie przekonało że będziesz idealną królową i dyrektorką szkoły! Ja muszę już iść możemy spotykać się tylko we śnie i w nocy. W komnacie dowiesz się czegoś co nie powinno się wydarzyć, ale … przepraszam cię za wszystko co zrobiłem, robie, i będę robił nawet po śmierci.
- Dziadku!!!! - wołałam lecz go już nie było…
Obudziłam się w środku nocy i rozmyślałam o tym co powiedział mi dziadek… dopiero teraz zdałam sobie sprawę ze swojej głupoty… przecież on nie miał wyjścia komu miał przekazać moc mojej mamie??
- Już wiem!! - ups… pewnie wszyscy śpią … zaraz przecież wampiry nie sypiają!
Chciałabym znaleźć się w pokoju Daniela. - pomyślałam i po chwili byłam w jego pokoju zobaczyła go siedzącego bez ruchu na łóżku z słuchawkami w uszach. Podeszłam do niego po cichutku pamiętając że wampiry SA wyczulone na dźwięki . Daniel otworzył oczy, ściągnął słuchawki i zeskoczył z łóżka.
-Co ty tu robisz o tak cholernie późnej porze??- mówił cicho ale gdyby nie było tak późno i reszta by nie spała pewnie darł by się na mnie.
-Nie wrzeszcz i byłabym wdzięczna gdybyś tak przestał być dla mnie wrogo nastawiony nie jestem Sandrą !! posłuchaj wiem już jak otworzyć komnatę ale ty i Alice jesteście mi potrzebni! Alice pewnie czeka już w pokoju dusz więc się pośpieszmy! - mówiłam głośniej niż to było potrzebne i z tego co mi się wydaje Daniel był zaskoczony moim zachowaniem. Chłopak szybko się opanował, wziął na ręce i w wampirzym tempie znaleźliśmy się w pokoju dusz. Dziwne w tym pokoju znajdowały się szczątki wszystkich zmarłych uczni, nauczycieli i rodziny królewskiej więc moim zdaniem pokuj powinien się nazywać pokojem potępionych lub pokojem poległych ale pokojem dusz?? Weszliśmy do olbrzymiej sali taa… w sumie kilka wieków już ta szkoła istnieje.
-Alice masz wszystko?? - zapytałam choć znałam odpowiedź- To zaczynajmy!
Zabrała się do wstawiania tysiąca dwustu trzydziestu czterech świeć i rodzinny herb przedstawiający lwa na zamku (chodzi mi tylko o tego lwa na żółtym tle)
Gdy świece były ustawione czyli po 10 minutach gdyż chochlikowata Alice wiedziała ze swojej wizji jak to ma wyglądać a Daniel po prostu zajrzał a moje i jej myśli tak więc oni odwalili brudną robotę.
-Dziękuje wam kochani! Ale teraz pozwólcie mi zostać samej i odprawić rytuał.
Pokiwali tylko głowami i już ich nie było.
Słowa trzeba wypowiedzieć na głos pamiętaj aby się nie pomylić -przypominałam sobie słowa dziadka które do mnie mówił jak byłam dzieckiem - Tak więc… znasz je prawda?? Proszę mów kochanie!
-Moce żywiołów, moce tajemne, przybądźcie królowa wzywa! Siły światła, siły mroku otwórzcie mi bramy! Zmysły wyostrzone pomórzcie przetrwać w tej komnacie zła! Rodzino kochana przez wieczność w mym sercu trzymana dodaj mi otuchy bym stawiła czoła temu całemu proroctwu! Królowie i Królowe zmarli i jeszcze nie narodzeni bądźcie że mną w tej trudnej chwili! Miłość miłością silną wolności me skrzydła otworzy! Miłość wszystko zwycięży!
Usłyszałam dźwięk przesuwanych ciężkich drzwi, otworzyła oczy i weszłam do środka ciemnego korytarza. Szłam w egipskich ciemnościach prosto z podniesiona głową wiedząc że to ja mam tu siłę która mi pomorze. Doszłam do wielkiej oświetlonej tysiącami lamp komnaty. Na każdej ścianie wzdłuż w takich samych ramach wisiały portrety byłych władców każdy obraz podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem oraz przynależnością do grupy. W komnacie znajdowało się wiele starych i zabytkowych przedmiotów lecz moją uwagę przykuła księga leżącą na postumencie na samym środku Sali. Podbiegła, otworzyłam i zatonęłam w jej treści…