Mistyczna Anglia |
---|
Natalia Budzyńska
Szczerość, spontaniczność, poczucie humoru to cechy charakterystyczne mało znanych czternastowiecznych mistyków angielskich. Nie straszyli piekłem, nie rozprawiali o Mękach Chrystusa, ale radowali się Jego Zmartwychwstaniem.
Czternasty wiek to czasy Mistrza Eckharta i Henryka Suzo w Niemczech, Jana Ruysbroecka we Flandrii, Jacopone do Todi i Katarzyny Sieneńskiej we Włoszech, wtedy usłyszano o Tomaszu a Kempis i Anieli z Foligno, Joannie d’Arc, Ockhamie i Dantem. Mimo że między Anglią a Francją trwała wojna stuletnia, papiestwo przeniosło się do Awinionu, zakony ulegały rozprężeniu, a dżuma dziesiątkowała miasta, to wszędzie panowało silne pragnienie religijności, która przenikała sztukę, muzykę, literaturę i serca ludzkie. O Anglii mówi się, że w tamtym czasie była wbrew wszystkiemu wesoła i całkowicie katolicka. Dla ludzi XIV wieku Kościół i jego dogmaty były najoczywistszą rzeczą na świecie. W takim klimacie wśród rozległych wrzosowisk, zalesionych pagórków i moczarów Wschodniej Anglii East Midlands i okolic Yorkshire kontemplowali i tworzyli w ojczystym języku angielscy mistycy: Richard Rolle, Walter Hiltor, Julianna z Norwich i nieznany autor „Obłoku niewiedzy”.
Zwykli ludzie
Zacznijmy od stereotypów, które niosą w sobie odrobinę prawdy. Otóż Anglicy to ludzie nudni i konwencjonalni ze specyficznym poczuciem humoru. Humor pure nonsense znamy świetnie ze współczesnego cyklu „Latający cyrk Monthy Pytona”. Co to ma wspólnego z mistykami i Anglią czternastowieczną? Otóż w ten prosty sposób możemy sobie wyobrazić różnicę między nimi a mistykami nadreńskimi czy hiszpańskimi. Właśnie takie podejście do życia, pełne humoru i radości, pozbawione strachu i przerażenia oczekiwaną karą cechowało angielskich mistyków. Ani im się śniło odgradzać się od codzienności murem teologii. Z odwagą odrzucali intelektualizm, szukając przecież Boga, a nie nauki. Lecz gdyby posłuchać Ewargiusza z Pontu (IV w.), który mawiał, że: „kto się naprawdę modli, jest teologiem, a kto jest teologiem, ten się naprawdę modli”, można uznać, że naprawdę byli teologami. W takim znaczeniu ich teologia była teologią miłosierdzia i radości, bo jak tu się nie radować, mając pewność Bożej miłości? Kiedy czyta się ich teksty, od razu rzuca się w oczy nieskomplikowany język, nieuczone sformułowania. Nawet pisząc o wizjach, czynią to w sposób daleki od egzaltacji. Nie uważali siebie za szczególnie wybranych, a swoich przeżyć za niezwykłe wydarzenia wyróżniające ich spośród prostych ludzi. Sami byli zwykłymi ludźmi i jeśli mieli pewność istnienia Miłości Bożej, to nie z powodu swoich zasług. Tę pewność uzyskaną dzięki Łasce Bożej mieli przekazywać innym. I robili to w sposób prosty, pełen pokory, niewinności (ale nie infantylizmu) i radości.
Poeci i mistycy
Jeden z pierwszych poetów języka angielskiego był równocześnie mistykiem, a nazywał się Richard Rolle. Kleryk z Oksfordu wolał zostać pustelnikiem i samotnie zamieszkać w Yorkshire. Niektórych raził swoim radosnym i bezproblemowym podejściem do Boga, był trochę jak dziecko, które w swej niewinności patrzy dookoła z zachwytem. Dla Rolle`a doświadczenie Boga było „pieśnią i słodyczą”, obecność Zbawiciela widział w powodzi światła. W interesujący sposób zbliżył się do wschodnich mistyków z Góry Athos i Synaju, proponując podobny sposób modlitwy: „Rozważaj [Imię Jezus] w swoim sercu dniem i nocą jako szczególny i drogi skarb. Kochaj je więcej niż swoje życie, niechaj się zakorzeni w twojej duszy”. Niektórzy współcześni badacze mistycyzmu podchodzą do Rolle`a z rezerwą, twierdząc, że jego mistycyzm nie był najwyższych lotów i przypisują mu raczej drogę iluminacji. Wszystko dlatego, że z jego pism nie wynika, iżby przeżył ciemną noc ducha, tak jakby mistycyzm światła był niewystarczający.
Odwrotnością Richarda Rolle’a był Walter Hilton i to nie tylko dlatego, że z życia samotniczego przeszedł na wspólnotowe, wstępując do zakonu augustianów w Thurgarton. Przede wszystkim nie był poetą, nie rozumiał wzlotów uczuciowych, a nawet przed nimi przestrzegał. Na szczęście nie wyzbył się otwartości i spontaniczności i dlatego, pisząc „Scale of Perfection” („Drabinę doskonałości”) i wymieniając poszczególne szczeble, daleki był od narzucania komukolwiek jakichś usystematyzowanych etapów niezbędnych do przejścia.
„Jezus, nasza Matka”
Feminizujące humanistki podkreślają rolę Julianny z Norwich jako pierwszej kobiety w Anglii piszącej literaturę w języku ojczystym. Ta literatura to „Objawienia Bożej miłości”, a Julianna jest najwybitniejszą ze wszystkich angielskich mistyków i teologów tych czasów. Mieszkała prawdopodobnie w pustelni przy kościele benedyktynek z Carrow i tam na łożu śmierci otrzymała serię szesnastu objawień. Było to ósmego maja 1373 roku – Julianna miała wtedy 30 lat. Objawienia te były tak bogate w znaczenia, że Lady Julian miała pewność, iż pochodzą od Boga i są przesłaniem dla wszystkich chrześcijan. Gdy w sposób cudowny ozdrowiała, spisała je, uzupełniając owocami paroletnich medytacji, konkludując na końcu, że w gruncie rzeczy przez te wszystkie lata Bóg pragnął objawić jedno: swoją wielką miłość do człowieka. Jej teologia jest teologią wszechogarniającej Bożej miłości, miłosierdzia i radości. Chrystus pyta ją, czy jest zadowolona, że za nią cierpiał: „Jeśli jesteś zadowolona, Ja też jestem. To, że wycierpiałem mękę dla Ciebie, jest źródłem mojego szczęścia i radości bez końca. Gdybym mógł cierpieć więcej, dokonałbym tego”. Szokiem może być dla nas stwierdzenie: „Zbawiciel nasz jest naszą prawdziwą Matką” i pisanie o Jezusie w rodzaju żeńskim. Julianna jest piewcą miłosierdzia, ale nie minimalizuje grzechu, mimo to Bóg zawsze jej powtarza: „wszystko będzie dobrze”.
Przy okazji wątku kobiecego warto wspomnieć o Margery Kempe, mistyczce o dość ekscentrycznym usposobieniu. Była kobietą zamężną, prowadziła mały interes piwny i pewnego dnia podczas Mszy spadł jej na głowę kamień, cudownie jej nie raniąc. Margery wówczas poprosiła męża, aby zgodził się żyć z nią w czystości, w zamian za co spłaciła wszystkie jego długi. Miewała ekstazy, podczas których głośno krzyczała, słyszała Ducha Świętego śpiewającego jak rudzik, widziała Hostię trzepoczącą jak gołąb. Potępiano ją z kazalnicy, tłum w Canterbury o mały włos nie spalił jej żywcem, często trafiała do więzienia, ale oficjalnie uwolniono ją od zarzutu herezji.
Radosna ciemność
Paradoksem jest, że najlepiej znanym mistykiem czternastowiecznej Anglii jest autor traktatu „Obłok niewiedzy”. Paradoksem, bo do dziś nie zostało zidentyfikowane jego imię. Proponuje on drogę nie wiedzy, modlitwy czy pobożności (z której wręcz się naśmiewa), ale sposobu życia. Życie z Bogiem nie jest zarezerwowane dla wybranych dusz o jakichś nadzwyczajnych darach, bo chrześcijaństwo nie jest przecież żadną tajemną wiedzą. Droga wiodąca do mistycznego zjednoczenia z Bogiem stoi otworem przed każdym, kto zechce na nią wejść. Nie potrzeba do tego inteligencji ani wrodzonych zdolności, ale pokory i wręcz zdrowego rozsądku. Autor „Obłoku niewiedzy” zauważa, że zbyt duży bagaż pojęciowy może zaszkodzić i przeszkodzić w spotkaniu z Bogiem, dlatego namawia do pozbycia się go. Najlepiej będzie zapomnieć o sobie, o swoim istnieniu, opróżnić umysł z wszelkich obrazów. Zapominając o wszystkim, nie myśleć o niczym. Wtedy dopiero będzie mogło pojawić się w sercu „ślepe poruszenie miłości”, które przebije obłok niewiedzy. Choć często mówi się tu o „ciemności” i „nicości”, to ten mistycyzm przesiąknięty jest radością, a nie smutkiem. Przecież jest to ciemność, która zbliża do Pana i jednoczy z Nim (a w Psalmie 139 czytamy: „Noc mnie otoczy jak światło”).
Znawca różnych tradycji mistycznych, trapista Thomas Merton pisał o mistykach: „Mistycyzm angielski jest mistycyzmem chwały Bożej, w związku z czym przychylnym okiem patrzy na dzieło stworzenia i ludzkie istnienie w świecie. Nie jest to, jak to się dzisiaj nazywa, duchowość afirmująca świat, dążąca do ustanowienia Królestwa Bożego w kontekście polityczno-ekonomicznym. Jest to raczej duchowość rajska, która odzyskuje w Chrystusie niewinność i radość pierwszych początków i postrzega świat – cudowny świat wrzosowisk i bezleśnych wyżyn, lasów, rzek i gospodarstw w Midlands – w świetle Raju, tak jak został stworzony Bożą ręką.”
„Obłok niewiedzy”
„Pragnę zatem pozostawić na stronie to wszystko, o czym potrafię myśleć, a dla mej miłości wybieram to, o czym myśleć nie jestem w stanie! Dlaczego? Gdyż możliwe jest kochać Go, ale nie myśleć o Nim. Miłością można Go pochwycić i zatrzymać, nigdy jednak myśleniem. A zatem, nawet jeśli dobrze jest czasem myśleć szczególnie o Bożej dobroci i godności i chociaż może to być źródłem oświecenia i częścią kontemplacji, jednak w tej pracy, do której teraz przystępujemy, wszelka taka myśl musi zostać odsunięta i okryta obłokiem zapomnienia. Ty zaś masz wstąpić ponad ten obłok ochoczo i bez wahania, z miłością gorejącą ku Bogu, i starać się przeniknąć ciemność rozpostartą ponad tobą. Przeszyj gęsty obłok niewiedzy ostrą strzałą stęsknionej miłości i nie dopuszczaj najmniejszej nawet myśli, że mógłbyś odstąpić.”