Gombrowiczrdydurke Opracowanie

Witold Gombrowicz - Ferdydurke - opracowanie

Autor Witold Gombrowicz(1904-1969)

— pochodził z rodziny ziemiańskiej,

— studiował prawo w Warszawie, filozofię i ekonomię w Paryżu,

— w sierpniu 1939 roku wyjechał do Argentyny, do Europy wrócił w 1963 ( stypendium Fundacji Forda),

— od 1964 roku mieszkał we Francji (zmarł w Vence koło Nicei).

Czy Gombrowicz wielkim pisarzem był?

Niewielu jest autorów lektur szkolnych, którzy budziliby tak ogromne kontrowersje jak Witold Gombrowicz. Dla jednych — pisarz wybitny, potrafiący inaczej spojrzeć na literaturę i kulturę. Dla innych — autor irytujący, tyle że modny. A ilu jest takich, których ten twórca i fascynuje, i drażni jednocześnie? Należy do najlepiej znanych za granicą polskich pisarzy. Może dlatego, że unikał w swojej twórczości zamknięcia w kręgu tylko spraw polskich, umiał z dystansem spojrzeć na narodowe wady i mity. W swoim "Dzienniku" pisał: Mój stosunek do Polski wynika z mego stosunku do formy — pragnę uchylić się Polsce, jak uchylam się formie — pragnę wzbić się ponad Polskę, jak ponad styl — i tu i tam to samo zadanie. To on ukochanego przez Polaków Sienkiewicza odważył się nazwać "pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym" i "katastrofą naszego rozumu". Długie lata emigracji spędził właściwie na obrzeżach życia literackiego. Jako pisarz był niezwykle konsekwentny, nie napisał niczego, co byłoby wyrazem jakiegoś artystycznego kompromisu. Rozwijał w swoich utworach to, co można zobaczyć już w jego debiutanckim "Pamiętniku z okresu dojrzewania." Niechętne przyjęcie tego tomu opowiadań przez krytyków stało się inspiracją do powstania "Ferdydurke". Pierwsza powieść Gombrowicza miała być początkowo jedynie odpowiedzią na negatywną ocenę. Rozrosła się jednak; zaatakował w niej pisarz kulturę i tradycję, które jego zdaniem ograniczają człowieka.

Najważniejsze utwory:

Powieści: Ferdydurke (1937), Trans-Atlantyk (1953 — Paryż), Pornografia (1960), Kosmos (1965),

Opowiadania: Pamiętnik z okresu dojrzewania (1933), Bakakaj (1957),

Dramaty: Ślub (1953), Iwona, księżniczka Burgunda (1958), Operetka (1966),

Dzienniki z lat 1953-1969 (wydane

w czterech tomach).

Epoka

Dwudziestolecie międzywojenne:

— kreacjonizm w literaturze (Witkacy, Schulz, Gombrowicz) — tworzenie nowych światów zamiast realistycznego odtwarzania, obecność groteski,

— pesymistyczny pogląd na cywilizację i kulturę (aż do katastrofizmu),

— nawiązania: Freud, egzystencjaliści (człowiek jest samotny!).

Informacje ogólne o utworze

„Ferdydurke” była młodzieńczą powieścią pisarza, która stała się przedmiotem ostrych dyskusji, sporów, rozlicznych nieporozumień krytyki. Wpłynęły na to m.in. tytuł utworu, jego kompozycja i zakończenie. Tytuł zaczerpnął Gombrowicz z powieści pt. "Babbit" popularnego amerykańskiego pisarza, laureata nagrody Nobla S. Lewisa; przejął z niej imię i nazwisko — Freddy Durkee i połączył je, przestawiając jedne i rezygnując z innych głosek, by słowo lepiej brzmiało po polsku. Słowo to oznacza dosłownie "nic" — tytułem tym, który tworzy słowo bez znaczenia, odbiega pisarz od konwenansów przyjętych w literaturze, szczególnie w powieści. Kompozycja składa się z trzech części przedzielonych dwoma nowelkami, które z kolei poprzedzone są przedmowami. Nietypowe jest również zwrócone do czytelnika i niepochlebiające mu zakończenie powieści, kpiący dwuwiersz, co także nie podobało się krytykom, nastawionym na pewne stereotypy. Gombrowicz zademonstrował nowy styl w prozie, oparty przede wszystkim na ironicznym naśladowaniu, karykaturowaniu istniejącej literatury, wyśmiewaniu jej schematów, powielanych rozwiązań, sposobów widzenia człowieka i świata. Pisarz wprowadził własne kategorie postrzegania świata, na podstawie kontrastu par, np. dojrzałość-niedojrzałość, wyższość-niższość, młodość-starość. W ostatniej części utworu odnajdujemy znakomitą scenę opisującą próby bratania się Miętusa (sfera "wysoka") z parobkiem (sfera "niska"), co wcale nie okazało się łatwe i doprowadziło Miętusa do następującego wniosku: "Wtenczas wpadł na szalony pomysł, że jeśli zdoła zmusić parobka do dania w gębę, lody prysną. — Daj mi po mordzie — zabłagał, już nie bacząc na nic — po mordzie daj! — i chyląc się nadstawiał twarz jego rękom. Lokajczyk wszakże wzbraniał się: — Ii — mówił — po co mnie bić jaśnie pana? — Miętus błagał i błagał, aż wreszcie krzyknął: — Daj, psiakrew, kiedy ci każę! Co jest, do cholery ciężkiej! — W tej samej chwili świeczki stanęły mu w oczach i druzgot, taran — to parobek walnął go w gębę! — jeszcze raz — krzyknął — psiakrew! Jeszcze raz!"

Kształt utworu

— Chaos i porządek jednocześnie:

— Niejednorodność gatunkowa: powieść, pamiętnik, esej, powiastka filozoficzna, poemat dygresyjny

— Różni narratorzy — pierwszoosobowy (Józio i autor), trzecioosobowy.

Nawiązania literackie

— Boska Komedia Dantego (wędrówka Józia),

— Gargantua i Pantagruel Rabelaisgo (przejawy groteski, język),

— Kandyd Woltera (motyw wędrówki i powiastka filozoficzna jako gatunek),

— Pan Tadeusz Mickiewicza (Zosia, dwór szlachecki),

— W poszukiwaniu straconego czasu (początek Ferdydurke — parodią przebudzenia Marcela z pierwszego tomu dzieła Prousta),

— poezja romantyczna (jako przedmiot parodii).

Groteska w "Ferdydurke"

— absurdalność świata przedstawionego, który nie poddaje się logicznej interpretacji, np. porwanie 30-letniego mężczyzny do szkoły i traktowanie jak ucznia, chłopi zachowujący się jak psy,

— obecność dziwaczności, karykatury, deformacji, np. przerysowani bohaterowie: Pimko — Wielki Zdrabniacz, pozornie nowocześni Młodziakowie,

— łączenie sprzeczności: piękna z brzydotą, tragizmu i komizmu, np. śmieszny pojedynek na miny, którego następstwem jest jednak samobójstwo Syfona,

— parodiowanie konwencji lit. — bezsensowny tytuł czy kończące utwór "Koniec i bomba a kto czytał, ten trąba", wiele aluzji lit.

— szczególne traktowanie języka: mieszanie różnych stylów, tworzenie neologizmów itp.

Słowa-klucze

Pupa (upupienie) — narzucona niedojrzałość.

Łydka — nowoczesność, swoboda obyczajowa, erotyzm.

Gęba — narzucona przez społeczeństwo maska, przypisany człowiekowi stereotyp.

"Ferdydurke" jako powieść o...

— zniewoleniu człowieka przez Formę,

— destrukcyjnym wpływie kultury na jednostkę (ciągłe poczucie niższości!),

— niedojrzałości,

— polskim społeczeńst. międzywojennym (satyra na konserwatywne ziemiaństwo i inteligencję, która pozuje na nowoczesność),

— szkole, która utrzymuje w niedojrzałości (upupia),

— miłości, będącej kolejnym społecznym schematem,

— literaturze stanowiącej źródło powtarzanych setki razy form,

— nieautentyczności tkwiącej w języku.

Bohaterowie powieści

Pimko

profesor gimnazjum, jego ideałem jest upupienie. Porywa Józia do szkoły.

Syfon

uczeń gimnazjum, przedstawiciel niewinnych "chłopiąt", popełnił samobójstwo po pojedynku na miny.

Miętus

uczeń gimnazjum, jeden z wyzwolonych "chłopaków", walczący na miny z Syfonem. Ucieka z Józiem na wieś; w dworze Hurleckich pragnie zbratać się z parobkiem (Walkiem).

Młodziakowie

zdemaskowani przez Józia inteligenci udający nowoczesność, w rzeczywistości obłudni i drobnomieszczańscy. Rodzice nowoczesnej pensjonarki Zuty — uosobienia witalności i erotyzmu.

Hurleccy

wujostwo Józ., właściciele majątku w Bolimowie. Konserwatywna rodzina podkreślająca różnice między państwem i chamstwem.

Józio

30 letni mężczyzna, przeniesiony siłą do gimnazjum. Próbuje uciec przed narzucanymi mu formami, ma świadomość zniewolenia.

Józio w szkole

To chyba najbardziej znany fragment "Ferdydurke" i chyba najbliższy czytelnikowi w wieku licealnym. Któż z Was nie miał w szkole wrażenia, że jest traktowany jak dziecko i zmuszany do powielania cudzych myśli? Szkoła u Gombrowicza "jest metaforą stosunku człowieka do piramidy dorobku wieków: wiedza ta jest nieprzyswajalna dla jednostki, wpędza ją w kompleks niższości i nieautentyczności, każe w myśl społecznych nakazów udawać dojrzałość i ukrywać skrzętnie ignorancję (...)" (Jan Błoński). Gimnazjum dyrektora Piórkowskiego jest szkołą szczególną — jej cel to "wyrabianie pupy", czyli jak najdłuższe utrzymywanie w stanie niedojrzałości. Kto uczy? Znerwicowani nauczyciele, którzy panicznie boją się dyrektora i wizytatora, a dobrani zostali tak, by nawet wyglądem odstraszać uczniów — są starzy, nudni, jedni mają zeza, inni się jąkają. Dyrektor Piórkowski mówi o nich:

To najtęższe głowy w stolicy — (...) żaden z nich nie ma jednej własnej myśli. (...) To zgoła nieszkodliwe niedołęgi, nauczają tylko tego, co w programach, nie, nie postoi w nich myśl własna. Na czym polega nauka? Jedynie na powtarzaniu frazesów typu "Słowacki wielkim poetą był". Ten najbardziej znany cytat z "Ferdydurke" stanowi główną myśl lekcji polskiego przeprowadzonej przez profesora Bladaczkę. Sprzeciw Pylaszczkiewicza ("Nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, skoro nie zachwyca") budzi przerażenie nauczyciela. W pokazywanej przez Gombrowicza szkole uczeń nie powinien myśleć, lecz przyjąć do wiadomości, że: "Wielka poezja, będąc wielką i będąc poezją, nie może nie zachwycać nas, a więc zachwyca". To przecież absurdalne! Podobnie bezsensowne jest przeświadczenie nauczyciela łaciny: "Czyż nie widzicie, że "colladus sim" kształci inteligencję, rozwija intelekt, wyrabia charakter, doskonali wszechstronnie i brata z myślą starożytną?". Gombrowicz pokazuje szkołę jako miejsce "zdrabniania"— zamiast przywoływanego wyżej wszechstronnego doskonalenia mamy zbiór nieprzydatnych życiowo schematów, form, ciągłą niedojrzałość. Szkoła wpędza człowieka w nieustające poczucie niższości, czyni go nieautentycznym.

Chłopaki i chłopięta

Zamknięcie w schematach dotyczy w szkole nie tylko przekazywanej wiedzy, ale też ludzkich zachowań. Łatwo rozpoznać powtarzalny kształt lekcji — zaczynającej się od hałasu, prowadzącej do znudzenia i uczniów, i samego nauczyciela. A zachowania uczniowskie? Wtedy cała klasa (oprócz Syfona i kilku jego zwolenników) jak jeden mąż objawiła nie cierpiącą zwłoki konieczność udania się do ubikacji. (...) Wtedy nie mniej niż siedmiu uczniów przedstawiło świadectwa, że z powodu takich to a takich chorób nie mogli przygotować lekcji. Prócz tego czterech zadeklarowało migrenę, jeden dostał wysypki, a jeden drgawek i konwulsji. Z pewnością to przerysowane, ale chyba całkiem dobrze znane... Nawet w buncie przeciwko szkole i młodzieńczej niewinności widzi Gombrowicz uzależnienie od formy! Uczniowie gimnazjum dzielą się na dwie grupy:

1. Chłopaków (pod wodzą Miętusa) — zbuntowanych, mówiących "brzydkie wyrazy", tęskniących za tym, co zakazane i pragnących podkreślić własną dojrzałość.

2. Chłopięta (pod wodzą Syfona) — kujonów dostosowujących się do szkolnych zasad i głoszących swoją niewinność.

Między Miętusem a Syfonem dochodzi do starcia — absurdalnego, bo "na miny". Ta parodia honorowego pojedynku obnaża bezsens buntu, który także jest formą. Miny Syfona wynikają z jego ideałów, miny Miętusa są jedynie odpowiedziami ("kontrminami"). Same nie miałyby sensu — dlatego Miętus przegrywa. Pojedynek kończy się tragikomicznym (i metaforycznym jednocześnie) "zgwałceniem przez uszy", którego ofiarą pada Syfon. Ta pamiętna scena została świetnie zagrana w adaptacji Macieja Wojtyszki.

U Młodziaków

Po awanturze w szkole Józio trafia na stancję do domu Młodziaków: inżyniera-konstruktora, jego żony i córki Zuty — nowoczesnej pensjonarki. Młodziakowie — zwłaszcza matka i córka — podkreślają ostentacyjnie swoją nowoczesność. Józiowi zostaje u nich przyprawiona kolejna "gęba" — chłopca staroświeckiego: ( ...) im bardziej byłem staroświecki, nieszczery i nienaturalny, tym one lepiej czuły nowoczesność, szczerość i prostotę. W domu Młodziaków ceni się tężyznę fizyczną, racjonalizm i swobodę (symbolem tych wartości jest w powieści "łydka"). Zuta, lekceważąca zresztą jawnie rodziców, jest zachęcana do spędzania nocy poza domem czy urodzenia nieślubnego dziecka (nawet dziś trudno oczekiwać takiej nowoczesności!). Pensjonarka staje się przedmiotem erotycznej fascynacji Józia, traktuje go jednak z wyższością, nawet pogardą. Czy rzeczywiście Młodziakowie są tacy nowocześni? Józio obserwuje ich bacznie, zauważa, jak ukrywają wszystko to, co nie pasuje do nowoczesności. Nikogo nie udają chyba jedynie w czasie porannej toalety (mamy szansę być sobą, gdy nie ma przy nas innych ludzi!). Zakłamanie inżynierostwa udowodnił jednak Józio przemyślną intrygą, w wyniku której odwiedzili Zutę w nocy Kopyrda i profesor Pimko. Zaalarmowani rodzice z wyrozumiałością przyjęli obecność rówieśnika córki, nie byli jednak aż tak nowocześni, by tak samo pobłażliwie potraktować dużo starszego profesora. Nowoczesność Młodziaków okazała się tylko formą, którą sobie narzucili... Ten etap losów Józia kończy się kolejnym zamieszaniem ("kupą").

Panicz w Bolimowie

Józio ucieka od Młodziaków i od miasta. Towarzyszy mu Miętus ogarnięty pragnieniem zbratania się z parobkiem. Obydwaj szukają tego samego: szczerości, naturalności, zbliżenia się do natury. Wieś przynosi jednak nowe schematy — we dworze ciotki Hurleckiej Józiowi zostaje przyprawiona kolejna gęba. Staje się "potomkiem rodu", "paniczem" mającym podkreślać swą odrębność od służby. Tak robi wuj Hurlecki: Przeciw komu wuj poziewał, przeciw komu wsuwał w usta jedną więcej słodką truskawkę? Przeciw chamstwu, przeciw służbie swojej! Dlaczego nie podniósł upuszczonej papierośnicy? Aby służba mu ją podniosła. Wszechogarniająca forma dotyczy kwestii społecznych, podziału na klasy "wyższe" i "niższe". Próbuje ją przełamać naiwny Miętus dążący do zbratania się z parobkiem (to jakby echo młodopolskiej chłopomanii). Parobek okazuje się kolejną formą, podobnie jak ciotka, wuj, panienka z dworu. Józio widzi istnienie stereotypów — i tych sielankowych, i tych społecznych. Wie, że: "Dumna pańskość rodowa wujaszka wyrastała wprost z podściółki chamskiej, z chamstwa czerpała swe soki ". Zbratanie Miętusa i Walka jest zagrożeniem dla tej formy, która każe chamom, by usługiwali panom. Formy, która panów czyni nietykalnymi i nakazuje służbę "walić w mordę". Żeby tę formę ratować, Konstanty bije Walka: Zdawało się, że waląc i wywalając parobka siebie chce przeforsować, siebie, nie srebro ani majątek, lecz siebie. (...) Sterroryzować, przeforsować, niech nie śmie się bra... tać ni godoć, ani cudować, niech przyjmie państwo jak bóstwo. Później Konstanty i Zygmunt "tresują" parobka, każąc, by im usługiwał. Jednak Walek przełamał barierę — "w nagłym spoufaleniu grzmotnął po mordzie Konstantego". "Pękła mistyczna klamra!". Pobyt Józia w Bolimowie też kończy się chaosem. Lud, który stracił szacunek, włazi przez okna do dworu (rewolucja!), a bohater po raz kolejny ucieka.

Miłość kolejną "gębą"

Pragnąc umknąć przed niedojrzałością, bohater wpada w następny schemat wytworzony przez ludzi — miłość. Bohater dostrzega w niej tylko kolejną konwencję. Co robi Józio? Porywa z dworu Zosię, wyznaje jej uczucie, całuje. Tak naprawdę ma zamiar pozbyć się dziewczyny, tłumaczy: Chciałem ją wyzyskać jedynie jako pretekst i pozór, aby ze względną dojrzałością oddalić się od kupy we dworze i dobrnąć do Warszawy, gdzie po pewnym czasie mógłbym już sam się urządzić. Właśnie dlatego Józio widzi dokładnie całą komedię miłości, w której Zosia "wysuwała i wystawiała te części ciała, które miała lepsze, gorsze chowała". "A ja musiałem patrzeć i spoglądać, udawać, że mnie to bierze i brać to w siebie" — dodaje później Józio. Miłość okazuje się kolejną matnią, z której samodzielnie wydostać się nie sposób. Dlatego bohater błaga los, by zesłał "trzeciego człowieka" — kogoś, kto swoim wpływem pomógłby pokonać tę formę. Bezskutecznie: "(...) musiałem ucałować swoją gębą jej gębę, gdyż ona swoją gębą moją ucałowała gębę".

Człowiek będący zawsze "niedo"

Gombrowicz pokazał w "Ferdydurke" trzy konkretne środowiska, nie było jednak jego zamiarem napisanie satyry na którekolwiek z nich. W szkicu pt. Aby uniknąć nieporozumienia, mającym przygotować czytelników do lektury, pisarz zaznacza od razu: Jeżeli zaczepiłem w niej ziemiaństwo, szkolnictwo, literaturę, to dlatego, że książka jest porachunkiem z tym, co mnie samego zinfantylizowało i najwydatniej zaciążyło na moim rozwoju. Tematem "Ferdydurke" jest niedojrzałość człowieka, któremu społeczeństwo nakłada "pupy" i "gęby". Forma degraduje człowieka, sprawia, że jest zawsze "niedo" — niedojrzały, niedokształcony. "Czy wreszcie my stwarzamy formę, czy ona nas stwarza?" — pyta narrator "Przedmowy do Filidora dzieckiem podszytego". I jedno, i drugie. Jednocześnie wszystko jest właśnie "dzieckiem podszyte"— niedojrzałe i niepewne. Józio marzy wciąż o niezależności: Ach, stworzyć formę własną! Przerzucić się na zewnątrz! Wyrazić się! Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie zrobiony mi!

Czy w społeczeństwie można jednak w ogóle być sobą?

Gombrowicz jest w tej kwestii pesymistą: Gdyż nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki. Ucieczka przed jedną formą kończy się wpadnięciem w drugą. Niezbędnym warunkiem autentyczności byłoby całkowite odcięcie się od innych ludzi. Ilu jednak zdobyłoby się na coś takiego? W tych poglądach można zobaczyć związki z filozofią egzystencjalizmu, która mówiła o samotności człowieka, o zmuszeniu do podejmowania trudnych decyzji. Już niedługo Jean Paul Sartre stwierdzi: "Piekło — to inni".

"Złapani w formę"

Wyobraź sobie, że w szkole zamieniasz się miejscami z nauczycielem. Siadasz za biurkiem i co robisz? Zapewne sprawdzasz listę, odpytujesz kolegów, wpisujesz stopnie do dziennika. Autor "Ferdydurke" powiedziałby, że masz teraz "gębę" nauczyciela, że została ci w ten sposób narzucona pewna określona przez innych forma zachowywania się. Na pozór zabawna powieść Gombrowicza przedstawia bardzo poważny problem — nieautentyczności człowieka w społeczeństwie. Obecność innych ludzi sprawia, że zachowujemy się zgodnie z ich oczekiwaniami, przybieramy pozy. Strach przed uznaniem za "niedojrzałych" powoduje, że zastanawiamy się wciąż, jak zostaniemy ocenieni. Zdaniem Gombrowicza: Człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna. Może to dotyczyć obyczajowości (wypada czy nie wypada?), ale też kultury (odbiorcy odrzucą dzieło sztuki, którego nie zrozumieją, twórca bywa ograniczany oczekiwaniami odbiorców). Także normy etyczne pozwalające odróżnić dobro od zła łączą się z wszechogarniającą formą. Człowiek zostaje w ten sposób "uwięziony w formie", pozbawiony indywidualności. Do takich wniosków prowadziłaby analiza losów głównego bohatera "Ferdydurke" — Józia Kowalskiego. Ten trzydziestoletni pisarz jest jakby zawieszony między dziecięcością a dojrzałością. Sam nie wie, kim jest. Ten brak uformowania zarzucają mu ciotki: Jeśli nie chcesz być lekarzem, bądźże przynajmniej kobieciarzem lub koniarzem, ale niech będzie wiadomo... W pokoju Józia pojawia się nauczyciel Pimko, uznaje bohatera za niedojrzałego i porywa go do szkoły.

Jak czytać "Ferdydurke"?

Powieść zaczyna się więc od sytuacji absurdalnej. Józio w gimnazjum jest traktowany jak uczeń, jakby nikt nie widział w tej sytuacji niczego dziwnego. Zaskakuje postawa samego bohatera. Zachował on świadomość dorosłego człowieka, a jednak bywa zaskakująco nieporadny, nie potrafi sobie poradzić w tej dziwnej sytuacji. Jak to interpretować? Podstawowym błędem popełnianym przy czytaniu powieści Gombrowicza jest próba logicznego interpretowania pokazanej tam rzeczywistości. Przyzwyczajeni do powieści realistycznych lub przynajmniej pokazujących zdarzenia w "normalny" sposób, czujemy się bezradni wobec literatury kreacyjnej, a do takiej z pewnością należy "Ferdydurke". Michał Głowiński, pisząc o dziele Gombrowicza, zastrzegł od razu: Ale czytać go nie można tak, jak odbiera się utwory klasyczne, wymaga ono innej postawy czytelniczej. Wymaga naszej zgody na te reguły gry, które Gombrowicz w swojej narracji ustanowił. Zapowiedzią tych reguł jest już tytuł — pozbawiony sensu, zrywający z tradycją tytułów znaczących. Świat przedstawiony jest zdeformowany, absurdalny, zaskakuje czytelnika. Układ zdarzeń sprowadza na manowce. Początek "Ferdydurke" sugeruje konwencję snu, ale wkrótce okazuje się, że wydarzenia są jak najbardziej realne. Jeśli nie przyjmie się "reguł gry", nie da się dotrzeć do sensów powieści, będzie ona tylko pozbawioną logiki kpiną. Wszechobecny w utworze żywioł groteski nie jest jednak tylko zabawą! Ta konwencja artystyczna, szczególnie często występująca w literaturze XX w., bywa interpretowana jako próba wyrażenia kryzysu kultury. Czy w powieści realistycznej udałoby się dokonać tak wnikliwego osądu stosunków międzyludzkich?

Absurd uporządkowany

Absurdalne są przedstawiane w "Ferdydurke" wydarzenia: porwanie do szkoły, pojedynek na miny, żebrak stojący z gałązką. Także bohaterowie są przerysowani, odlegli od normalności. Gombrowicz nie dąży do pokazania ich psychiki, skupia się jedynie na opisie ludzkich zachowań, np. gestów, dialogów (to konwencja behawiorystyczna). Nawet główny bohater jest właściwie nijaki! W układzie zdarzeń brakuje motywacji przyczynowo-skutkowej, fabuła "Ferdydurke" właściwie nie daje się streścić (zwłaszcza rozdziały o Filidorze i Filibercie). Do czego to prowadzi? Czytelnik może mieć wrażenie, że dla Gombrowicza opisywane wydarzenia nie są właściwie istotne. Czy można uznać tę powieść za parabolę sytuacji jednostki w społeczeństwie? "Ferdydurke" nie jest z pewnością utworem jednorodnym gatunkowo. Mówimy "powieść", ale równie dobrze moglibyśmy użyć kilku innych terminów. Utwór Gombrowicza jest pod pewnymi względami parabolą, jest też pamiętnikiem, esejem czy poematem dygresyjnym. Wędrówki Józia szukającego wolności przypominać mogą wędrówki Dantego z "Boskiej komedii" czy losy Kandyda z dzieła Woltera — "Ferdydurke" można byłoby uznać także za powiastkę filozoficzną. A parodia? Również to określenie pasowałoby do utworu, który wyśmiewa schematy literackie (np. romans), a nawet konkretne utwory (aluzje do "Pana Tadeusza" w obrazie Bolimowa). Awangardowa powieść Witolda Gombrowicza wymyka się łatwemu szufladkowaniu. Ta niejednorodność gatunkowa wynika po części z ukształtowania narracji. W "Ferdydurke" nie ma jednego narratora, znajdziemy co najmniej trzech:

1. Józio opowiadający w pierwszej osobie o swoich przygodach (przypomina to pamiętnik).

2. Narrator trzecioosobowy w opowieściach o dziejach Filidora (to konkretna osoba — Antoni Świstak) i Filiberta .

3. Narrator pierwszoosobowy zbliżony do autora (autor "Pamiętnika z okresu dojrzewania").

Na niezwykłość "Ferdydurke" składa się, jak widać, współistnienie sprzeczności. Ich obecność w kompozycji tak komentuje Michał Głowiński: Mamy tu więc do czynienia z jednej strony z kompozycją otwartą, z pozoru luźną, powstałą z nagromadzenia epizodów koło siebie, niejako nanizania ich na nitkę, z drugiej zaś — z kompozycją tak zamkniętą i tak zrygoryzowaną, jak w mistrzowsko skonstruowanej noweli. Chaos i porządek jednocześnie? Przypadek "Ferdydurke" udowadnia, że jest to możliwe. Czytelnikowi łatwiej być może zauważyć chaos: brak ciągów przyczynowo-skutkowych, obecność opowieści o Filidorze i Filibercie, nie łączących się z losami Józia. Jednak dokładniejsze przyjrzenie się kompozycji "Ferdydurke" każe przyznać rację Głowińskiemu: utwór jest uporządkowany niemal z matematyczną dokładnością. Fabuła przebiega "od porwania do porwania" (klamra kompozycyjna!) — zaczyna się przeniesieniem Józia do gimnazjum, kończy ucieczką z Zosią z dworu. Występują trzy wyraźne części pokazujące pobyt Józia w szkole, u Młodziaków, w Bolimowie. Każda z nich kończy się zamieszaniem, sławną gombrowiczowską "kupą". Łączące się z wymową całej powieści nowele o Filidorze i Filibercie zostały umieszczone symetrycznie, każda z nich poprzedzona jest przedmową.

Gra z czytelnikiem

Niewyczerpanym źródłem stereotypów i schematów jest dla Gombrowicza sama literatura. Pisarz bawi się nimi, zestawia, cytuje, parodiuje. Lektura "Ferdydurke" może dać uważnemu czytelnikowi wiele dodatkowej zabawy. Nie wszystkie związki są dziś czytelne — mało kto skojarzyłby, że inspiracją tytułu powieści był bohater utworu Sinclaira Lewisa pt. "Babbitt Freddy" (w polskim wydaniu Ferdy) Durkee. Występująca w "Ferdydurke" groteska może z jednej strony przypominać renesansowy utwór "Gargantua i Pantagruel" Rabelaisgo, z drugiej przywodzić na myśl Latający Cyrk Monty Pythona (Gombrowicz mógłby być jego prekursorem). Choćby te dziwne symbole, którymi stają się w "Ferdydurke" części ciała uważane za mało literackie: pupa, łydka, palec, gęba (nie twarz!). Ta powieść nieustannie każe się zastanawiać, czy to kpina, czy coś pisanego serio. Rozprawia się Gombrowicz z polską literaturą — zwłaszcza romantyczną, którą z upodobaniem cytuje i parodiuje. W uparcie powtarzanym przez Bladaczkę "Słowacki wielkim poetą był" czuje się powątpiewanie w rzeczywistą wielkość wieszcza. Do degradacji prowadzi też zabawa z nazwiskiem poety: Dla-cze-go, dla-cze-go, dla-cze-go, Sło-wac-ki, Sło-wac-ki, Sło-wac-ki, wac-ki, wac-ki, Wa-cek, Wa-cek Sło-wac-ki-i-musz-ka-pchła. Do Mickiewicza odwołuje się Gombrowicz w opisie Bolimowa, który jest niemal parodią Soplicowa z "Pana Tadeusza" (młody panicz, Zosia, tradycja szlachecka). Parodia ujawnia się także w stylu: Miętus ruszył odważnie ścieżką wzdłuż szosy — ja za nim, jakoby łódką wypływał na pełne morze.[...] Cisza, że słychać niemal zimne i śliskie kamienie, które tkwią w ziemi [...] . To wyraźne naśladowanie stylu "Sonetów krymskich" Adama Mickiewicza! Gombrowicz parodiuje także motywy wywodzące się z literatury drugorzędnej, np. melodramatów. Widać to w scenie z Kopyrdą i Pimką ukrytymi w szafie Zuty. To motyw jakby wyjęty z brukowego romansu. Zdarzenie to został zresztą zapowiedziane wcześniej — to także gra z czytelnikiem.

Styl gombrowiczowski

Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie da się streścić "Ferdydurke" — specyficzny język tego utworu. Składa się nań cała mnogość różnorakich odmian języka, elementy parodii i groteski, innowacje słowotwórcze. Styl ten nosi zresztą nazwę gombrowiczowskiego — jest charakterystyczny, wielu próbowało później go naśladować. Głowiński tak komentuje tę oryginalność: W "Ferdydurke" toczy się nieustanna gra językowa, gra językiem i o język.

Skoro światem rządzi wszechobecna forma, nie może to nie dotyczyć języka. W nim również widzi Gombrowicz sztuczność — "język jest elementem gry między człowiekiem a człowiekiem". Pisarz stara się poprzez różne zabiegi wyeksponować fałsz obecny w słowach. Oto kilka charakterystycznych cech języka "Ferdydurke":

1. Nazwiska znaczące (często prowadzące do skojarzeń erotycznych).

2. Specyficzne słowa-klucze (przyprawić pupę, łydka, gęba, chłopięta).

3. Neologizmy: zbelfrzony, małomieszczańsko, przerozkazywać.

4. Kalambury: "Starkę podaj!" (staruszkę czy wódkę?); podobieństwa brzmienia: przemiana "sztandar połyska" w "sztandar po łydkach".

5. Zabawy słowne: Młodziakowa jako sanitariuszka "skopana w okopach"; rymowanki: "Staniało? — powiedziało pierwsze ciało" 6. Bogactwo języka, nawet wielosłowie (epitety, porównania, powtórzenia).

7. Paralelizmy składniowe, zmiana szyku zdania (często czasownik na końcu, np. "Słowacki wielkim poetą był").

8. Zmienianie połączeń frazeologicznych: "Belfrem pobudzał ją do pensjonarki, ona zasię jego pensjonarką do belfra podniecała".

9. Aforyzmy: "Papa zatem zamyka cykl poczęty przez pupę", "O, styl — narzędzie tyranii!".

„Ferdydurke” Gombrowicza uważa się za najlepszy utwór awangardowy polskiego międzywojnia. To powieść szczególna, ale trzeba ją czytać w odpowiedni sposób — przyjąć „reguły gry”. Jeszcze raz zapewniam, że warto to zrobić

Kompozycja

— Gombrowicz bawi się kompozycja realistyczna, nabija się z niej.

— Pozornie są zachowane cechy powieści realistycznej:

— są rozdziały (14) z lukami, w których autor wypowiada swoje poglądy.

— brak czasu linearnego, ponieważ Józio ma 30 lat przez cała powieść

— tytuł— nie znaczy nic, co jest sprzeczne z tytułem z powieści realistycznej, ale można uważać, że on oznacza właśnie „nic”

— są rozdziały, ale w nie są wtrącone inne historie, np. powiastka filozoficzna, w której autor snuje refleksje, co jest sprzeczne z powieścią realistyczną.

— świat kształtuje na miarę snu— sen na jawie

— posługuje się groteską, absurdem, karykaturą

— bohater zwykle przeżywa koleje losów, dąży do celu, przechodzi metamorfozę, a Józio wszystko przezywa, lecz pozornie, bo cały czas jest 30 letnim mężczyzna, jego metamorfoza jest tylko formalna.

— Narrator nie jest 3 osobowy, nie jest obiektywny, bo patrzy oczami Józia, choć jest zdystansowany.

— czas i przestrzeń— jest zabawa czasem, niby realny, ale mieszają się dwa życia naraz 30 letni mężczyzna i chłopak w jednej osobie, przeszłość miesza się z teraźniejszością.

— brak zamknięcia przygód bohatera, choć powieść kończy się i rozpoczyna porwaniem, niby kompozycja klamrowa, lecz nie jest dosłownym zakończeniem.

— Pojawia się epilog, zamykający akcję „Koniec i bomba, kto czytał ten trąba”, który obraża czytelnika i nie niesie żadnych głębszych treści.

— Józio Kowalski – 30 lat. Pisarz, którego debiut literacki został odrzucony i przez to pragnie on powrócić do niedojrzałości. Pimko porywa go do szkoły i upupia. Bohater pozostaje w roli obserwatora. Józio nie potrafi przeciwstawić się silniejszej osobowości Pimki. Także w domu Młodziaków jest upupiony. Staje się staromodnym młodzieńcem zakochanym w nowoczesnej Zucie. Józio postanawia się wyzwolić psując ład i formę w rodzinie. Udaje mu się obnażyć nieautentyczność tej rodziny i zmusza ich do wyjścia z formy. Z kolei w 3 części Staje się upupionym siostrzeńcem. Potem staje się zakochanym porywaczem. Stara się walczyć z formą, gdyż narzucane mu role, nie odpowiadają mu. Przegrywa – nie potrafi uwolnić się z konwencji – pupa ukazująca się na niebie w ostatniej scenie świadczy o zwycięstwie formy — doprowadza do groteskowej rewolucji społecznej we dworze, nie wyzwala od kultury, bo: "Ze schematu obyczajowo-społecznego, od >gęby< nie można uciec..."

— Pimko jest biegły w upupianiu i zdrabnianiu. Chce utrzymać młodzież w niewinności i niedojrzałości. Jego celem nie jest uczenie i przygotowywanie do życia w dzieciństwie. Dlatego nauka w szkole jest nudna, nie uczy myślenia i sprowadza się do powtarzania wyświechtanych sloganów. Manipuluje młodzieżą, ale sam pada ofiarą intrygi Józia.

— Zuta Młodziakówna. 16. Wysportowana, bezczelna i nowoczesna. Nikt nie zmusza jej do nauki i nie wychowuje. Nie szanuje rodziców, nie ma autorytetów. Miłość jest dla niej sportem. Jest młoda, ale zamknięta w formę.

— Joanna i Witold Młodziakowie. Ulegli modzie „łydki” przedkładając kulturę fizyczną nad duchową. Zachowanie ich jest sztuczne, podporządkowane konwencji. Sprowokowani znalezieniem w sypialni córki dwóch adoratorów zdjęli maski. Wdali się z intruzami w bójkę.

— Hurleccy. Są całkowitą odwrotnością Młodziaków. Pielęgnują tradycję ziemiańską. Wuj, jak i Zygmunt są całkowitymi ziemianinami. Ciocia upupia.

— Zosia apatyczna i chorowita była całkowicie podporządkowana matce. Byli tak samo jak Młodziakowie zamknięci w ramy konwencji i tradycji.

— Miętus. Przeciwstawia się upupianiu. Klnie, pije wódkę, chodzi na kobiety. Szuka autentyczności. Nie nawidzi konwenansów i masek. Wierzy, że po zaakceptowaniu go przez lud i zrównaniu się z nim odnajdzie prawdę. Jednak burzy tym tylko porządek. W rezultacie chłopi uderzają na dom Hurleckich

Forma

"istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale tylko zawsze w jakiejś określonej formie, i formy owe, ów styl, sposoby bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucony z zewnątrz — i oto dlaczego ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, nerwowo lub anielsko, dojrzale albo niedojrzale, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi"

— jest sposobem kontaktowania się z innymi ludźmi.

— jest to sposób na wyrażenie swojego „ja”

— Człowiek potrzebuje jej, by zaistnieć i być akceptowanym „człowiek jest najgłębiej uzależniony od swojego odbicia w duszy drugiego człowieka, chociażby ta dusza była kretyniczna”.

— jest czymś sztucznym, nienaturalnym dla człowieka.

— jest nam narzucana z zewnątrz, to: zbiór norm postępowania, stereotypów, zachowań uznanych i przyjętych (walka na miny między Miętusem i Pytonem oraz gwałt przez uszy dokonany na Pytonie jest w powieści wyrazem walki o narzucenie światopoglądu, czyli własnej formy.)

— jest koniecznością, bo każdy człowiek, chcąc nawiązać kontakt z drugim człowiekiem musi przyjąć formę, która byłaby dla tamtego zrozumiała.

— jest sposobem wyrażania własnych poglądów, sposobem przekazywania własnego widzenia świata i innych.

— Gombrowicz łączy z tym pojęciem rozważania nad dojrzałością i niedojrzałością człowieka.

* W dzieciństwie jest się nie uformowanym. Potem w dorosłości przybiera się jakąś formę. Młodość i niedojrzałość to nie to samo. (Zuta jest dojrzała, ale jej formą jest młodość. Józio jest starszy, ale nie jest dojrzały. Dzięki temu może dostrzec zakłamanie i fałsz schematów.)

* Niedojrzałość to uczucie, przeżycie i treść psychiczna, jest subiektywna, człowiek nie znalazł jeszcze dla niej formy.

* dojrzałość to przeniesienie za pomocą formy własnych myśli i przeżyć w kontaktach z innymi ludźmi.

— Ukazywane są sytuacje, w których ktoś wchodzi w pewien stereotyp zachowania, zmuszając drugiego człowieka do udziału w nim.

a) belferskie zachowanie Pimki w mieszkaniu narratora sprawia, że zachowuje się on jak uczeń— siedzi i czyta powieść bohatera jak nauczyciel, bohater siedzi i obawia się jego recenzji jak uczeń.

b) zachowanie Hurbeckich narzuca służbie zachowanie przyjęte dla warstwy niższej.

c) Miłość Zosi wywołana porwaniem, narzuca bohaterowi zachowanie człowieka zakochanego.

— czasem gest czy słowo może narzucać formę, (Józio słowem "mamusia" podważa nowoczesność Młodziaków).

— męka wynika z ograniczenia (Uczniowie duszą się w narzuconej im sztucznie formie. Cierpi z tego powodu także narrator wciśnięty w szkołę. Miętus, uciekający od niewinnych szkolnych chłopców do parobka, rozpaczliwie broni swego prawa do zbratania się z ludem.)

— Człowieka po zachowaniu klasyfikujemy, wkładamy w jakiś schemat. Patrząc poprzez schematy, stwarzamy obraz danego człowieka (Dla ciotki Józio istnieje taki, jakiego ona go sobie stworzyła. Młodziakowa uwierzyła profesorowi Pimce, że Józio jest młodym człowiekiem, udającym dorosłego.)

— Człowiek jest uzależniony od czyjegoś zdania. Dlatego zawsze udaje kogoś innego, nigdy nie jest sobą. Dopiero poznając wnętrze człowieka, możemy o nim coś powiedzieć. Nie liczy się to jak wygląda, lecz to, co ma w sobie.

— „Gęba” oznacza narzucenie formy, swojego zdania, — społeczne maski, konwenanse i zachowania. Gębę przyprawia człowiekowi drugi człowiek lub społeczeństwo. Przed gębą nie ma ucieczki, jest to konieczność, dyktowana przez życie. Bohaterowi powieści ucieczka się nie udaje -jedyna droga wiedzie w inną gębę. "Ze schematu obyczajowo-społecznego, od >gęby< nie można uciec... , jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem można schronić się jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki”

— „pupa” zdziecinnienie, (Pupa nadana uczniom gimnazjum wytworzona zostaje przez obecność matek, czuwających za płotem nad swoimi pociechami.)

— „łydka” nowoczesność, młodość

— „zieloność” jest symbolem niedojrzałości

— parobek — prawdziwy chłopak, wolny od fałszu

— Gombrowicz uważa, że wyrazić siebie jest bardzo trudno, często bywa to niemożliwe, pisarz uznaje to za świadectwo niedojrzałości.

— Należy podejmować formy, które nam odpowiadają, a nie bezkrytycznie podążać za innymi. Nasza forma powinna być odzwierciedleniem wyrażanych przez nas poglądów, sposobem przekazania własnego widzenia świata. — Józio krzyczy w powieści: "Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie robiony mi!".

Podróż Józia:

— Podróż Józia jest szukaniem własnej formy, własnego siebie— Józio chce być sobą, nie chce powielać, popadać w schematy: „Niech kształt mój będzie zrodzony ze mnie”

— Nie jest to podróż z jego woli— zostaje porwany, on sam nie jest jej inicjatorem, zostaje do niej zmuszony.

— tak jak u Kordiana dostarcza mu nowych rozczarowań, przekonuje się, że forma zawładnęła wszystkim.

— ośmieszanie tego, co dla człowieka jest najważniejsze, co go wychowuje, co kształtuje.

— Poszukuje celu: bycia sobą, zdobywa doświadczenie i niestety nie tak jak u Kordiana, który znajduje swój cel, podróż Józia to błędne koło, powracania do punktu wyjścia, bo od formy nie można uciec, czyli, że popada w coraz to nowe formy i stereotypy.

— ma 3 etapy:

a) szkoła (etap dzieciństwa)

b) Stancja u Młodziaków (młodość)

c) wieś Bolimowo (starość)

Obraz szkoły u Gombrowicza— miejsce pierwszej fazy podróży

— W głowach nauczycieli tej szkoły "nie powstanie nigdy żadna myśl własna" — chwali się dyrektor.

— fantastyczny

— młodzież udaje dorosłych

— uczniowie otoczeni fałszem,

szkoła, uważana przez uczniów za miejsce nudne, do którego są zmuszeni uczęszczać. Młodzież jest zdziecinniała, nie dostrzega się ich dojrzałości, rodzących się nowych zainteresowań, potrzeb, własnych opinii i sądów. Nauczyciele są typowymi belframi— surowi, niedoceniający uczniów, uważający ich za nieuków. Realizują oni nieciekawy i nieprzydatny materiał w sposób schematyczny, nudny. Zmuszają młodzież do bezmyślnego i bezkrytycznego przyjmowania utartych poglądów— uwielbienie dla poezji romantycznej ma wynikać nie z własnych przemyśleń i oceny tej literatury, ale z uznania cudzych, uświęconych sądów. Ukazany jest tu na przykładzie Syfona odwieczny schemat kujona zawsze przygotowanego na każdą lekcję, bedący pupilkiem nauczyciela. Mietus reprezentuje buntownika, używającego wulgarnych słów i niewykazującego zainteresowania nauką. On i jemu podobni zawsze myślą nad tym jak uniknąć pytania i pracy na lekcji, stosują odwieczne wykręty i usprawiedliwienia.

— Józio przyjmuje narzucane formy zachowania, podporządkowuje się schematom szkoły.

— Nauczyciele wyznaczają wzory myślenia, wg, których uczeń ma kierować, z którymi zgadzać i nie sprzeciwiać

— Uczniowie demonstrują swoja niedojrzałość używając wulgaryzmów i sprzeczając się.

— Sytuacja jest spektaklem teatralnym, w którym każdy spełnia zadana mu rolę, i przyjmuje stereotypowe poglądy.

— Szkoła jest instytucją, która ogłupia wszystkich: nauczycieli w swych staroświeckich poglądach i schematyczności (nauczyciel od polskiego– Badaczka) oraz uczniów.

— szkoła zdolna do sprowadzenia do absurdu każdej wartości, obrzydza uczniom wszystko. Belferskie pozy, głupie schematy i puste deklaracje wciąż powtarzają się w wypowiedziach profesora Pimki, natomiast profesor Bladaczka tak przekonywał uczniów o wielkości Słowackiego: "-Hm... Hm... A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? Dlaczego płaczemy z poetą czytając ten cudny, harfowy poemat "W Szwajcarii"? Dlaczego, gdy słuchamy heroicznych, spiżowych strof "Króla Ducha" wzbiera w nas poryw? I dlaczego nie możemy oderwać się od cudów i czarów "Balladyny"...Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!"

— Najważniejsze sceny to:

a) lekcja polskiego profesora Badaczki na temat poezji Słowackiego.

* nauczyciel używa wyszukanych wyrazów, podniosłego stylu, uczy schematycznego myślenia

* zabija w uczniach zdolność własnego myślenia, nie pozwala snuć własnych poglądów i opinii.

b) pojedynek „na maski” między Miętusem a Syfonem

* pojedynek między kujonem, a buntownikiem, który nie da się usidlić szkolnym konwenansom

* jest to pojedynek o prawo do buntu przeciw formą nadawanym przez szkołę

* W trakcie pojedynku Miętus dochodzi do wniosku, że jest on niesłuszny, ponieważ sam staje się schematem, gdyż buntują się przeciw schematowi, który sami powielają

Obraz środowiska mieszczańskiego i ziemiańskiego: — obraz II i III fazy podróży

— mieszczaństwo ukazane poprzez rodzinę Młodziaków.

— Pani domu jest wielbicielką nowej epoki i jej haseł: aktywności, siły, swobody i równouprawnienia.

— Pani Młodziakowa udziela się społecznie, jest zwolenniczką naturalności w zachowaniu i obalenia wszelkich barier. Opiera się na tymczasowej modzie, a nie prawdziwych przekonaniach. chce by jej córka miała nieślubne dziecko z byle kim i byle gdzie

— zachwyceni nowoczesnością, zachłystują się postępem

— pensjonarka nie ma szacunku do starszych, opryskliwa— ukształtowana według ówczesnej mody wszystko modne, na pokaz

— zdominowanie ojca przez żonę — nie ma wpływu na wychowanie córki

— rodzice prześcigają się, by zaimponować córce, że są nowocześni

— Józio chce sprawdzić czy są tak naprawdę wyzwoleni od formy i szykuje podstęp:

* przy obiedzie sypie sobie do jedzenie śmieci, jednak domownicy ignorują go, wstają od stołu i udają, że nic się nie dzieje. Józio coś podejrzewając obmyśla drugi podstęp:

* Wysyła listy niby, od Zuty do Pimki i Kopyrdy, z informacją, że wpuści ich do swojego pokoju o 12.00 w nocy. Gdy Mężczyźni się schodzą, a Zuta jest zdziwiona, Józio krzyczy, że przyszli Złodzieje, a chłopcy chowają się w szafie. Józio przy rodzicach otwiera szafę i ukazują się ukryci mężczyźni. Obecnośc Kopyrdy, młodego i przystojnego nie dziwi rodziców, cieszą się, natomiast obecność Pimki, starego nauczyciela u swojej uczennicy oburza ich, ojciec policzkuje go i w ten sposób ujawnia ich formę. Ukazuje niecałkowite wyzwolenie Młodziaków od stereotypów rodzinnych. Nowoczesność tez jest gra i pozorem.

(Ośmieszenie prowokującego modelu życia, wyzwolonego i nowoczesnego. Demaskuje tę formę.)

Środowisko wiejskie z tradycyjnym dworkiem szlacheckim

— Józio ucieka wraz ze swoim kolegą Miętusem na wieś, "do parobka" — z nadzieją, że tu znajdzie szczerość i naturalność istnienia, prawdziwego człowieka

— ukazują swoja wyższość nad służba policzkując ich (wspominają swojego wuja, który mocno bil i jest dla nich autorytetem)

— podział na państwo i służbę.

— Życie ziemiaństwa składa się z ceremonialnie odprawianych posiłków, (gdy nikt nie jest głodny, jedzą, bo tak trzeba i nakazuje tradycja), gier dla zabicia czasu, rozmów o chorobach całej rodziny, ale w żaden sposób nie jest związane z rzeczywistością.

— rodziny Młodziaków i Hurbeckich zostały tu przedstawione dla kontarstu.

— W ostatniej części utworu odnajdujemy znakomitą scenę opisującą próby bratania się Miętusa (sfera "wysoka") z parobkiem (sfera "niska"), co wcale nie okazało się łatwe i doprowadziło Miętusa do następującego wniosku: "Wtenczas wpadł na szalony pomysł, że jeśli zdoła zmusić parobka do dania w gębę, lody prysną. — Daj mi po mordzie — zabłagał, już nie bacząc na nic — po mordzie daj! — i chyląc się nadstawiał twarz jego rękom. Lokajczyk wszakże wzbraniał się: — Ii — mówił — po co mnie bić jaśnie pana? — Miętus błagał i błagał, aż wreszcie krzyknął: — Daj, psiakrew, kiedy ci każę! Co jest, do cholery ciężkiej! — W tej samej chwili świeczki stanęły mu w oczach i druzgot, taran — to parobek walnął go w gębę! — jeszcze raz — krzyknął — psiakrew! Jeszcze raz! " Czyn ten obala schemat formy. Runął ich schemat i autorytet.

— Gdy gospodarz się złości wyrzuca z domu Miętusa i Józia— podtrzymują schemat, ucieczką z gospodarstwa, gdyż zwykle wypędza się tych, którzy odstają, są inni,

* schematyczna ucieczka zmusza, (choć on nie chce) Józia do kolejnego kroku w schematyczność, udając romantycznego kochanka porywa Zosię, choć tak naprawdę jej nie kocha, powinien nastąpić szereg wyznań i pocałunek, więc następują; Józio mówi: "a więc przycisnąłem swoją gębę do jej gęby...".

A zatem akcja rozgrywa się niejako w trzech scenach: szkoła, rodzina mieszczańska i wieś. (Spojrzenie wstecz na tradycje i jej formę nieniosącą wartości, tylko przemoc, brak szacunku, pokaz siły— jest wyśmiany i przedstawiony jako stereotyp) Człowiek gra jakieś role, przybiera maski, nie może być sobą, bunt jego także jest schematem. Ludzka egzystencja zniewolona jest przez formę. Los człowieka jest dramatyczny, bo człowiek jest zdeterminowany, nigdy nie będzie sobą. Zniewolony formą.

Miasto

— wytwórnia, wszystko się powiela wg jakiegoś schematu — sztuczne przedmieście — zaraża się od miasta zniekształceniem, proces kulturowy przebiega w tym kierunku, „uczy się od miasta" Józio — uzależniony od miasta, boi się wyjść, natura dla niego obca istota ludzka porażona przez cywilizację jest na nią skazana środowisko uzależnia człowieka od siebie, — dynamiczne, wciąż ludzie o coś zabiegają, wciąż zajęci jedzą, bo nie mają innych zajęć, element towarzyskiego obyczaju gości się sadza przy stole i stół nie może być pusty ciotka wszystkich traktowała jak dzieci, zaprowadza spokój, łagodzi spory ubezwłasnowolnia, podporządkowuje.

Powieść GROTESKOWA

— zachowując pewną dozę realizmu,

— zderzają ją z całkowitym bezsensem i nielogicznością, a także pokazywanie i wyolbrzymianie pewnych zdarzeń z użyciem kontrastu: realizm-fantastyka, tragizm-komizm, logika-bezsens

— najczęstszym celem groteski jest skrytykowanie pewnych faktów, zjawisk przez wyolbrzymienie, aż do śmieszności ("Ferdydurke" krytykuje rzeczywistość XX-lecia w Polsce oraz zjawisko narzucania formy — wg teorii samego autora),

— karykaturalne przejaskrawienie jakichś cech,

— wyolbrzymienie zachowań,

— zmieszanie fantastyki z rzeczywistością, (Świat przedstawiony w "Ferdydurke" Gombrowicza to świat nierzeczywisty, z pogranicza jawy i snu. Dlatego jest on tak absurdalny i groteskowy. Służy do demaskowania i ośmieszania mechanizmów rządzących człowiekiem. Kompromituje instytucję szkoły, ośmiesza "wolność i nowoczesność" rodziny Młodziaków)

— przemieszanie stylu podniosłego z przyziemnym. Całkowite pogwałcenie zasady decorum.

— Często pojawiają się w nim elementy karykatury (wyolbrzymienie, wyeksponowaniem, przerysowanie ośmieszenie) i fantasyki.

— sprzeczność

— absurd

— deformacja

— naginanie

Cała powieść jest absurdalna, przeniesienie dorosłego mężczyzny w życie młodzieńca jest absurdalne, gdyż nie jest ani wspomnieniem, ani pamiętnikiem.

• pojedynek na miny

• symbole: łydka, pupa

Streszczenie

— powieść napisana w pierwszej osobie,

— narrator jest zarazem uczestnikiem akcji. Budzi się któregoś dnia ze snu, lub wydaje mu się, że się obudził, a zdarzenia rozgrywają się we śnie. Narrator — bohater ma świadomość trzydziestoletniego mężczyzny (wspomina o opublikowanym przez siebie utworze pt. "Pamiętnik z okresu dojrzewania", debiucie literackim Gombrowicza). Bohater mówi o sobie, że tylko z pozorów wygląda na człowieka dojrzałego, w istocie cierpi z powodu swej niedojrzałości, czuje się chłopcem. W sennych rojeniach zjawia się u niego Pimko — "doktor i profesor, a właściwie nauczyciel". Dla Pimki bohater jest małym Józiem, którego postanawia zapisać do szóstej klasy. Bohater próbuje się bronić pokazując swoją dorosłość, lecz ten przytłacza go, zmusza, by zachowywał się jak uczeń, ubiera bohatera w uczniowski mundurek. Do szkoły przychodzą podczas przerwy uczniowie, i nie dostrzegają dorosłości bohatera, dla nich jest on — tak, jak i dla profesora — małym Józiem. Sami próbują poprzez przekleństwa i grubiańskie dowcipy zamanifestować swoją dojrzałość, lecz Pimko znowu jest górą i w przemowie udowadnia, że młodzież jest "skromna i niewinna", że daleko jej jeszcze do dorosłości.

— Po odejściu Pimki wśród uczniów wybucha konflikt. Część z nich, zgrupowana wokół Miętusa, manifestuje swój cynizm, zepsucie, przynależność do świata dorosłych. Druga grupa, której przewodzi Syfon, hołduje niewinności, szlachetności i pięknym ideałom. Konflikt zaognia się, Miętus stara się przekleństwami i świntuszeniem zbrukać niewinność, Syfona, który broni się deklamując o dziewczętach i chłopcach, śpiewając podniosłego "Marsza Sokołów".

— Dzwonek na lekcje zmusza walczące strony do udania się do klasy. Rozpoczyna się lekcja języka polskiego o Słowackim, przepełniona ze strony profesora Bladaczki banałami, które próbuje wcisnąć do głów uczniów.

— Podczas jednej z przerw dochodzi do pojedynku "na miny". Grymasy Miętusa są odrażające i plugawe, miny Syfona natomiast są uduchowione i wzniosłe. Pojedynek kończy się ogólną szamotaniną.

Powiastka O Filidorze I Filbercie

— "Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego" jest esejem, w którym autor umieszcza swoje poglądy na temat pisarstwa, sztuki, kultury, formy.

* Tytułowy bohater noweli "Filidor dzieckiem podszyty" to profesor Syntetologii uniwersytetu w Leydzie, którego metoda naukowa to dodawanie i mnożenie plus nieskończoność.

* Jego przeciwnikiem jest profesor Wyższej Analizy, noszący tytuł anty Filidora i działający poprzez "rozkład osoby na części za pomocą rachowania, a w szczególności za pomocą prztyczków".

* profesorowie ścigają się nawzajem po całym świecie, w końcu dochodzi do dramatycznego spotkania. Pojedynek rozpoczyna się od walki na słowa, anty Fidor zaatakował słowem "kluski", na co Fidor dokonał syntezy na "klusek".

* Wściekły Analityk zaatakował żonę Filidora rozczłonkowując jej ciało na części, robiąc nawet analizę moczu. Syntetolog nie zdołał przywrócić żonie wewnętrznej jedności, nieszczęsna odstawiona została do szpitala, gdzie rozkład postępował.

* Filidor w odwecie zaatakował kochankę Analityka.

* dochodzi do pojedynku na pistolety, który jest bezsensowny i trwa w nieskończoność.

* Filidor i Analityk, są niewolnikami zamkniętej Formy, uwalnia ich ucieczka w zabawę, czyli to końcowe "pukanie", w które przemienił się poważny pojedynek.

— W rozdziale szóstym Gombrowicz wraca do przerwanego toku opowieści. Pimko zabiera bohatera do państwa Młodziaków. Rodzina Młodziaków to ojciec — inżynier — konstruktor, typ nowoczesnego technokraty (idea ustroju, w którym władzę sprawowaliby specjaliści techniczni), jego żona — osoba bez przesądów, "hołdująca nowym prądom", córka Zuta — "nowoczesna pensjonarka". W zamyśle Pimki nowoczesna rodzina Młodziaków powinna wyleczyć bohatera ze sztuczności spowodowanej udawaniem dorosłego. Szczególnym lekarstwem ma być Zuta, która nawet nie wie, kim był Norwid. Przedstawiony przez Pimkę jako pozer, bohater nie może uwolnić się od tej "gęby".

— Na stancji u Młodziaków (robili wszystko na pokaz) Józia odwiedza Miętus, przynosi wódkę, jest ordynarny, miny, które robił podczas pojedynku, przywarły mu do twarzy. Napastuje służącą, która jest dla niego reprezentantem plebsu.

— Józio, nudząc się, obmyśla doskonałą zabawę. Podszywając się pod Zutę, wysyła listy z zaproszeniem na tajemną schadzkę u niej w pokoju do Pimki i kolegi z klasy Kopyrdy. Następnie obu kompromituje, poniekąd kompromitując i rodzinę Młodziaków i wszelkie oznaki "pozerskiej nowoczesności". Bohater wraz z Miętusem, który zgwałcił służącą, uciekają na wieś.

— Następuje kolejna nowela — "Filber dzieckiem podszyty", do której to noweli autor dokleja, jak i w poprzednim przypadku, przedmowę.

* Gombrowicz dowodzi, że czytelnik czyta utwór fragmentami, tak, więc nadmierna troska o zawartość budowy jest zbyteczna.

* Kpi z przeżywania dzieł sztuki, Dowodzi, że odbiór, ocena utworów zależy często od przyjętych norm i jest umowna.

* W przedmowie do Filiberta dzieckiem podszytego stwierdza, że poszukuje formy dojrzałej do siebie, poszukuje sposobu na wyrażenie siebie. „Z tumanu, chaosu, z mętnych rozlewisk. Wirów, szumów, nurtów (...) miałem się przenieść pomiędzy formy klarowne, skrystalizowane – przyczesać się, uporządkować” . uniemożliwiają mu to Pimko, Młodziakowie, Hurleccy wtłaczając go w formy dziecięce. Narrator rozumie, że musi znaleźć dla siebie jakąś formę, ale nie chce, by była ona narzucona.

Nowela jest parodią realistycznych konwencji narracyjnych". Przerwany mecz tenisowy dwóch championów przekształca się w osobliwy ciąg zdarzeń. Narracja przedstawia przyczynowo-skutkowy łańcuch zdarzeń, podporządkowana jest pewnej logice, natomiast w "Filbercie..." jest inaczej, akcja toczy się w oparciu o "żelazne prawa symetrii i analogii". Zdarzenia są na Np. żona ugodzonego kulą przemysłowca "strzela w papę" sąsiada, czyli postępuje zgodnie z zasadą analogii, odpowiadając w ten sposób na strzał z pistoletu, który ugodził jej męża. Rzeczą przypadku jest, że sąsiadem okazuje się "utajony epileptyk", który pod wpływem wstrząsu dostaje drgawek i konwulsji. Takim trybem toczy się akcja, której ideą jest śmiech i zabawa.

— powrót do głównego toku narracji — bohater z Miętusem udają się na wieś.

* Miętus chce pobratania się z parobkiem.

* Trafiają do dworku wujostwa Hurleckich, gdzie bohater spędzał dzieciństwo i gdzie jest postrzegany jako mały Józio.

* Hurleccy to typowi ziemianie — prowincjonalni i konserwatywni, podobnie jak ich dzieci — kuzyn Józia Zygmunt i kuzynka Zosia.

* Wujostwo są oburzeni zachowaniem Miętusa, który nie kryje swej sympatii do służby. Jego postępowanie zakłóciło panującą równowagę między światem panów i chamów, gdy każdy znał swoje miejsce, Walek "brał w gębę" od dziedzica i uważał to za rzecz normalną.

* Działanie Miętusa doprowadza do rozzuchwalenia się całej służby, chłopi nie czują już respektu przed państwem.

* Tok zdarzeń doprowadza do ogólnej bijatyki.

* Bohater ucieka porywając Zosi. To porwanie jest kolejną próbą wyzwolenia się z niedojrzałości — Józio jak dorosły uprowadza dziewczynę z dworu rodziców. Niestety Zosia jest infantylna (dziecinna), porwanie traktuje jak przygodę. Powieść kończy się słynnym dwuwierszem: "Koniec i bomba A kto czytał, ten trąba".

Niezrozumiały tytuł. Bezsensowne przygody Józia — trzydziestolatka umieszczonego w szkole. Dziwaczny język. I jeszcze to końcowe "Koniec i bomba / A kto czytał, ten trąba". Czyżby autor kpił sobie z czytelnika? Może niekoniecznie . W "Ferdydurke" znajdziemy niemało całkiem poważnych problemów. Powieść wydano w Warszawie w 1937 r.

.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Prozaicy - Jarzebski o Gombrowiczu, Opracowania(1)
Literatura współczesna - stresazczenia, opracowania1, Gombrowicz - Dzienniki part 1, Dzienniki Gombr
36. Gombrowicz, Ślub , Ślub - opracowanie
Gombrowicz W ŚLUB streszczenie i opracowanie (klp)
BAKAKAJ - krótkie streszczenia opowiadań - całość, Polonistyka, Dwudziestolecie międzywojenne, Stres
gombrowicz ferdydurke bolecki, opracowanie
gombrowicz ślub opracowanie
Gombrowicz W Transatlantyk streszczenie i opracowanie (klp)
10 Witold Gombrowicz Ślub opracowanie
Witold Gombrowicz Ferdydurke opracowanie
Gombrowicz W ŚLUB streszczenie i opracowanie (klp)
13 Witold Gombrowicz Iwona, księżniczka Burgunda [opracowanie zalecane]
Gombrowicz Iwona, księżniczka Burbunda opracowanie
Gombrowicz W ŚLUB streszczenie i opracowanie (klp)
Witold Gombrowicz Iwona księżniczka Burgunda opracowanie
Opracowanka, warunkowanie

więcej podobnych podstron