Oto najciekawsze fragmenty z książki "Ciemne drogi szaleństwa". Jak sie czyta, można miec wrazenie, ze nie ma w tej ksiazce jakiegos porzadku, wiec powypisywalam te fragmenty, które mnie interesowaly. Oczywiscie to nie wszystko, jestem gdzies w 1/3 opracowania. Powodzenia!:)
Szaleństwo wg książki Aliny Kowalczykowej pt. "Ciemne drogi szaleństwa":
- fascynujące schorzenie naszego wieku - konflikt między możliwością samodzielnego rozwoju jednostki a interesem zbiorowości - fascynujące, bowiem podkreśla autentyzm odrębności, piętnuje, ale i wyróżnia z tłumu
- epoka romantyzmu - sztuka, zdominowana przez problematykę konfliktu jednostki z otoczeniem, przez bohaterów przekraczających próg szaleństwa lub melancholii, pełna koszmarów wywołanych przez deformację wyobraźni, irracjonalnej grozy przed światem
- pisarze romantyczni, oceniając własna epokę jako czas przejściowy, czas frustracji i szaleństwa, winili historię: wedle nich młodzi ludzie, wychowani na uniesieniach rewolucji i czasów napoleońskich, nie mogli przystosować się do zimnego rozsądku okresu Restauracji, ulegali chorobie wieku
- najsłynniejszą diagnozę choroby wieku zawarł Alfred de Musset w początkowych fragmentach "Spowiedzi dziecięcia wieku":
"Cała choroba obecnego wieku pochodzi z dwóch przyczyn: lud, który przebył rok 93 i 1814, nosi w sercu dwie rany. Wszystko, co było, już nie jest; wszystko, co będzie, jeszcze nie jest. Nie szukajcie gdzie indziej tajemnicy naszych bólów."
- nowa diagnoza nieszczęścia romantyków: w książkach pisarzy romantycznych po raz pierwszy pojawia się świadomość związku kryzysu osobowości z kryzysem epoki; po raz pierwszy to historia została oskarżona o tragiczny wpływ na los jednostek, to ją obwinia się o takie wyolbrzymienie konfliktu między jednostką a społeczeństwem, że indywiduum nie wytrzymuje obciążenia psychicznego, załamuje się, jest doprowadzone do szaleństwa lub śmierci
- zjawisko szaleństwa ukazuje w innym świetle nowe widzenie nie tylko swojej epoki, lecz i ogólnej struktury powiązań między poszczególnym człowiekiem a zbiorowością
- szaleństwo stanie się oskarżeniem epoki, pisarze zwrócą uwagę nie tylko na ułomności organizmu ludzkiego, ile na patologię sytuacji ogólnej - i ujawnią na tym tle szczególnie mocno konflikty rozgrywające się w duszy bohatera, odsłaniające jej tajemnicze głębie
- egzystencjalne lub społeczne motywacje szaleństwa okażą się dla romantyków sprawą pasjonującą
- przy takim rozumieniu szaleństwo przestaje być stanem jednoznacznie deprymującym - nie uważa się go już za skutek tylko opętania, smutnego niedorozwoju czy nawet błędów edukacyjnych, jak uprzednio to wyjaśniano. Jeśli bowiem do szaleństwa dochodzą umysły wrażliwe i kontemplacyjne, to obłęd może stać się znakiem bogactwa wewnętrznego
- w ten sposób romantycy ukazywali szaleństwo jako charakterystyczny symptom rozdarcia całej epoki
- szaleństwo potencjalnie tkwi w indywidualnościach wybijających się ponad przeciętność
- szaleńcy w literaturze romantycznej znajdują się zazwyczaj w stanie między normalnością a choroba umysłową. Są to osobowości szarpane namiętnościami. Odrzucają dawne hierarchie wartości moralnych, odrzucają dawny porządek świata - lecz nowy jawi im się jako chaos, do którego brak klucza. Dawne formy zostały rozbite, nowych jeszcze nie ma
- w chwili rozpadnięcia się hierarchii wartości zanika podział na dobro i zło, na ludzi szlachetnych i zbrodniarzy. Podział w literaturze przebiega teraz inaczej: z jednej strony znajduje się zbiorowość, nie zdająca sobie jeszcze sprawy z dokonującego się kryzysu, z drugiej - wszystkie jednostki, które w tym konwencjonalnym, odchodzącym w przeszłość systemie norm już się nie mieszczą
- do galerii ludzi odrzuconych pisarze romantyczni wtrącają zarówno geniuszy, jak i zbrodniarzy, tych niszczonych przez świat i tych świat niszczących
- zastanawia fakt, że często trudno jednoznacznie zakwalifikować bohatera do jednej z tych dwu kategorii, tak w nim dokładnie nie tylko dobro ze złem pomieszane, ale rozsądek z szaleństwem, to co właściwe i to co niewłaściwe, jedno z drugiego wypływa, cechy sprzeczne tracą jednoznaczność
- we wspólnym przedziale znajdują się wszyscy, wykraczający poza nawias społeczeństwa, wszyscy, którzy nie mieszczą się w ramach powszechnie uznawanego systemu norm
- w każdym tkwi pierwiastek tego, co inne. Stopień tego pierwiastka świadczy o mocy indywidualności. Przy takim ujęciu problem wartościowania postaw nie pojawia się w ogóle, gdyż jest tylko - z jednej strony - społeczeństwo jako całość, z drugiej - wszystko, co się w nim nie mieści, wszelkie cechy eliminujące człowieka z grupy. Im ważniejszą rolę pełnią w strukturze osobowości te cechy wyróżniające, tym silniejsza jest indywidualność, tym bardziej wyobcowuje się ze zbiorowości, tym jest bliższa szaleństwu, szaleństwu, które jest niczym innym jak umownym przekroczeniem pewnej umownej granicy odrębności (skończyłam na str. 24)