Historia i idee punków Czym jednak był ruch punk, kto to stworzył i dlaczego? Na to pytanie odmienne odpowiedzi uzyskamy w Wielkiej Brytanii i USA. Amerykanie twierdzą że: punk powstał w 1974r. wśród wykonawców i stałych bywalców klubów w Nowym Jorku (Ramones, Patti Smith, Blondie, Talking Heads), gdyż: "dzieciaki - chciały się - dobrze bawić", a "potępieni młodzi poeci cierpieli na objawy romantycznej nędzy". W przeciwieństwie do hippisowskiego artrocka, który dążył do rozluźnienia, wzbogacenia i rozwinięcia tej muzyki byli oni grupą minimalistów, których nie interesowało poszerzanie horyzontów i wzbogacanie wyobraźni muzycznej, ani też poszukiwania brzmieniowe. A potem dołączyli do nich Brytyjczycy i zaprawili to wszystko "polityką". Anglicy uważają, że punk został stworzony przez Malcolma MacLarena, Berniego Rhodesa, Jamie Reida i paczkę ich przyjaciół. Z ich inicjatywy powstali Sex Pistols i The Clash, oni włóczyli się po miastach denerwując wszystkich zabawnymi ciuchami, fryzurami, gwałtownością, przekleństwami i swastykami. Zdaniem Brytyjczyków żadni Amerykanie, poza Iggy Popem i The New York Dolls, nie byli prawdziwymi punkami, a tylko głupca-mi i - co za ohyda -artystami. Oczywistym jest, że odpowiedzi te nie dają pełnego i obiektywnego wizerunku ruchu punk. Gdyby szukać wyznaczników ideologii punk to najlepsze byłoby może stwierdzenie zawarte w jednej z piosenek zespołu The Jam: "Co się stało Wielkiemu Imperium / Wy sukinsyny zmieniliście je w gnojowisko / Czas by młodzi nareszcie się zjednoczyli". Jerzy A. Rzewuski powiedział: "Niektórzy, bardziej wyrozumiali i liberalni interpretatorzy ruchu, tłumaczyli agresywność punków tym, że pochodzili oni z najuboższych warstw społecznych, które najdotkliwiej odczuły skutki ówczesnego kryzysu ekonomicznego. Nastolatki, zbyt młodzi, by pamiętać lata wcześniejszej prosperity, zdążyli już na własnej skórze odczuć skutki bezrobocia. Muzyka takich zespołów jak Sex Pistols miała być krzykiem rozpaczy - nie było w niej chęci przebudowy istniejącego układu społecznego, był tylko nihilizm". Następnym elementem, kto wie, czy nie podstawowym była młodość. Ten stary atut wszystkich obrazoburczych ruchów ponownie był prezentowany jako naczelne hasło. "Starzy nie maja nic do powiedzenia! Jeśli jesteś nastolatkiem to masz rację! Wyrzućmy starych z parlamentu - młodzi mają lepsze pomysły!" W zasadzie punkiem mógł być każdy człowiek poniżej dwudziestki, także taki, który na tyle lat wyglądał. Oczywiście jak zawsze na marginesie każdego ruchu młodzieżowego i tu znajdywali miejsce tak zwani "tolerowani starzy", próbujący zrozumieć młodzież rodzice, pedagodzy, czy artyści. I oni zaczęli farbować włosy, spinać celowo podarte ubrania agrafkami. Sami kiedyś, w swojej młodości, hołdowali "inności". Solidaryzowali się z młodymi, choć nie próbowali określić jak to "inaczej" ma wyglądać teraz, czym ma się różnić ten bunt od brudnych dżinsów poprzednich buntowników. Dlaczego kolorowość punków jest inna, niż barwność hippisów? Recesja gospodarcza jaka dotknęła w tym czasie Wlk. Brytanię odbijała się na nastrojach całego społeczeństwa. Czy mógł zatem dziwić fakt, że przybierając "barwy wojenne" młodzi ludzie odczuwali jednocześnie dziwną, niejasną potrzebę nicości, masochistyczną żądzę unicestwienia się? Twierdzili, że są wyżsi ponad te wszystkie mechanizmy, którymi rządzi się pogardzany przez nich świat. Z powodu przystrzyżonych włosów, narkotyków, uprzedzeń rasowych i hitlerowskich insygniów zaliczano ich do prawicy. Zapomniano jednak, że swastyki i rasistowskie ordery noszone były także i przedtem przez inne grupy młodzieżowe. Ani jedna z wypowiedzi przedstawicieli tego ruchu nie wskazy-wała na to, że wykorzystanie swastyki było związane z przyjęciem faszystowskiej ideologii. Okazało się, że hitlerowskie "ozdoby" które wieszali na łańcuchach u szyi to tylko kolej-na manifestacja, mająca raz jeszcze pokazać, że odrzucają wszystkie prawdy, wszystkie kryteria moralne. Jak refren wciąż powtarzali: "chcemy zostać obok". To "przywiązanie" do znienawidzonych znaków wojennych było typowe dla ówczesnej młodzieży brytyjskiej. Traktowała je jako "zabawki" z odległej przeszłości, symbolizującej legendy tworzone przez liczne filmy wojenno-przygodowe. Poza swastykami nosili oni i inne emblematy, znaleźć mnożna było na nich wszystko, byle co. Jedni nosili swastyki i ordery, inni portrety z Marksem i Hitlerem, zdarzały się także wizerunki Nitzschego i de Goulle`a.
2. O filozofii punka Odrazę czują punki do otaczającej ich rzeczywistości. Świat widziany przez ciemne okulary punka jest smutny, szary, brudny i - co najważniejsze - przeraźliwie pusty. Pozbawiony jest jakichkolwiek ludzkich cech i uczuć - wszelkie wartości pozytywne: przyjaźń, miłość, prawda, dobro - to tylko oszustwo. Ta chorobliwa rzeczywistość odbierana jest równocześnie jako niezrozumiały chaos, obłęd, permanentny kryzys - i jako monotonny, śmiertelnie nudny, nieludzki ład (sprzeczność pozorna gdyż porządek którego nierozumiemy, który nie został stworzony przez nas i dla nas - jawi się właśnie jako chaos). Świat punków to świat wielkich miast cywilizacji przemysłowej, slumsów Wielkiego Londynu, świat anonimowych bloków i zdehumanizowanych fabryk, zaśmieconych skwerów i zatłoczonych ulic. To "asfaltowa dżungla" (ASPHALT JUNGLE - nazwa jednej z francuskich grup punk), w której przeciętny człowiek nie może się zupełnie odnaleźć. To świat bez wolności "świat - więzienie", w którym jednostka jest zniewolona przez społeczeństwo z jego instytucjami i wartościami, uzależniona od innych ludzi, od rzeczy, od samej siebie wreszcie. Osnuwająca zewsząd człowieka pajęczyna zależności kastruje i wyżyma jego osobowość, pozbawia go własnego ja, przeistacza w zuniformizowanego robota. Wydaje się, że wolność, w tym najprostsza wolność "bycia sobą" jest jedyną konstruktywną wartością filozofii punk. Najgorszą cechą świata jest jednak samotność. Punk jest sam, jedyny na świecie. Otaczające go anonimowe rojowisko ludzi jest mu obce, obojętne - w rezultacie inni ludzie, odbierani jako elementy wrogiego otoczenia, jako przedmioty, są także odrażający. Ten wstręt do rodzaju ludzkiego dodaje buntowi punków antyhumanistyczny wymiar. Zdając zaś sobie sprawę, że w gruncie rzeczy jest takim jak inni (różni się może tylko cyniczną szczerością) szarym człowiekiem - przenosi to obrzydzenie na samego siebie. Odpowiedzią odrażającemu światu jest odrażający wygląd i zachowanie, szokująca symbolika i muzyka. Punk chodzi w brudnych, podartych, szaroburych szmatach (dżinsy, trykotowe koszulki, skórzane kurtki, czasem bardziej wymyślne - np. a la kaftan bezpieczeństwa), swe krótkie włosy usztywnia mieszaniną wazeliny z talkiem i farbuje na zielono lub fioletowo, twarz pokrywa trupiobladym makijażem i cieniami wokół oczu, które ukrywa za czarnymi okularami. Obwiesza się łańcuchami, swastykami, portretami Marksa, Nietzschego czy DeGaulle'a, zaś nos, wargi, uszy, policzki przekłuwa agrafkami; wymiotuje pomidorowym sokiem (co imitować ma krwotok), gdzie może urządza awantury. W totalnie złym i niezmiennym świecie nie ma już miejsca na nadzieję, pozostaje tylko rozpacz. Rozpacz nie spycha jednak punków w objęcia bierności, nie czyni ich pokornymi. Wręcz przeciwnie - pobudza ich do buntu. Do buntu, nie rewolucji, gdyż punki nie wierzą w jej skuteczność, więc ich rebelia nie ma celu, jest celem samym w sobie. Jest programowo bez programowa. Jest czystą negacją pozbawioną jakichkolwiek pozytywnych elementów (chyba, że za takowe uznać mit powszechnej Anarchii, do której dążą). Charakterystyczne przy tym, że rewolta punków jest niejako "buntem przeciwko buntowi". Przeciw hipisowskiemu buntowi lat 60 - tych i jego idolom, przeciw buntowi, który się przeżył, został zasymilowany ("zaprzedał się systemowi"), nie wyraża już młodego pokolenia. Kwiatom i paciorkom hipisów punki przeciwstawiają dla kontrastu i przekory swoje łańcuchy i agrafki, długim włosom - swoje krótkie czupryny, hasłu "Peace and love" - własne "War and Hate". Humanistyczne ideały lat - 60 tych nie odpowiadają "pokoleniu kryzysu" (Internetowy serwis punkowy).
3. Polska muzyka punkowa Nie da się ukryć, że punk rock nie powstał ani wczoraj, ani nawet rok czy dwa lata temu, jak to niektórym młodym mogłoby się pewnie wydawać. Faktem jest bowiem, że ów wredny dzieciak narodził się jakoś tak około 1976r., choć i to nie jest tak do końca prawdą, jako że i wcześniej pojawiali się kolesie którzy byli "przeciw" i krzyczeli głośno i szczerze o tym co ich bolało do wtóru rzężących ostrych i wulgarnych gitar, że wspomnę tylko "ojca chrzestnego punka" Iggy Popa, który już w 69r. ostro dawał czadu robiąc ze swoim ciałem równocześnie wiele dziwnych rzeczy. Szybko także punk dotarł na tereny środkowo-zachodniej słowiańszczyzny znajdując tam bardzo dogodne warunki do rozwoju. Może nawet o wiele bardziej dogodne niż gdzie indziej, a na pewno już można mówić o czymś w rodzaju "słowiańskiego punka". Stało się tak, gdyż pożywek dla rozwoju muzyki zbuntowanej w Polsce było mnóstwo. Nie dość, że nasz kraj już z natury ma coś z drugiego dna to jeszcze szalejąca komuna pogłębiła tą i tak niewesołą sytuację, zaś jeśli chodzi o strefę działalności muzycznej to ówcześni nastolatkowie mieli do wyboru albo pierwszo majowo- akademijno- propagandową twórczość gwiazd typu Santor czy Mazowsze, albo debilne i prymitywne disco rodem z Niemiec zachodnich lub też w ostateczności tzw. Muzykę Młodej Generacji, czyli wydumane płody kilku starszych gości, ciągnące się jak guma do żucia i nudne jak serial "Moda na sukces". Nie jest więc dziwne, że mimo potwornych trudności i w Polsce szybko młodzi kolesie chwycili za gitary, aby po twórczym zapłodnieniu pierwszymi płytami kapel typu: Buzzcocks czy Sham 69, a potem także Crass, pokrzyczeć o tym co dookoła jest nie tak. Historia polskiej muzyki punkowej jest jednak zbyt długa, więc na potrzeby tejże pracy przedstawię ciekawostkę. Tytuł pierwszego punka PRL-u zdobył niejaki Walek Dzedzej, uliczny bard występujący w warszawskich przejściach podziemnych czy zwyczajnie gdziekolwiek śpiewający z gitarą akustyczną folkowe kawałki przez co można go kojarzyć z Dylanem, chociażby. W 1977r. ów gościu założył wraz z Maciejem Góralskim na perkusji i Jackiem Kufiarskim na basie kapelę Walek Dzedzej Punk Band, która zasłynęła songiem o prostym tekście: "nie jestem mały, nie jestem mądry, nie jestem głupi, nie jestem w ZMS-ie, nie jestem w KOR-ze, nie jestem w partii, nie jestem kurwa niczym". Jak widać już w swych początkach punk był przeciwko wszelkim politykierom i to zarówno z jednej jak i z drugiej strony, na pewno był przeciw komunie co nie znaczyło jednak, że bratał się z powstającą właśnie Solidarnością.