Esej
„Wnet ginie, a z tęsknoty giną inni”
Odczuwanie niepokoju, smutku, zamyślenia. Bardziej widoczne cierpienie psychiczne. Objawy jakże bolesne, niebezpieczne, a jednak powszechnie obecne w życiu ludzkiego śmiertelnika.
Jak strasznie trudno jest tęsknic. Nie jest to uczucie biorące się znikąd. Można szczerze powiedzieć: każdemu szczęściu, towarzyszy jakieś nieszczęście. Nasza nadmieniona wyżej tęsknota idzie w parze z wieloma pozytywnymi, silnymi uczuciami. Co to za miłość, kiedy nie odczuwamy braku naszej połówki, co to za przyjaźń kiedy żegnając się nie chcemy szybkiego spotkania, powrotu do pięknych chwil. Ktoś kiedyś napisał: Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie – to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?
Pozwolę sobie na małą dygresję od tematu w jakim poruszam istotę tego uczucia. Mianowicie, można zauważyć pewną anomalię. Wyobraźmy sobie wykres, gdzie naszym kluczowym słowem będzie „tęsknota”, a prowadzić od niego będą dwie strzałki. Nie potrafię nazwać tych uczuć, spróbuję jednak wyjaśnić czym się różnią. Pierwszym będzie tęsknota poprzez ból. Pojawia się ono zazwyczaj po stracie, kiedy to jeszcze nie wszystkie „rany” zostały zagojone i towarzyszy zazwyczaj bardzo długo. Utrata czegoś ważnego, kogoś ważnego, rozstanie to wszystko wywołuje tak niepozytywne emocje jak nawet rozpacz. Zazwyczaj „pozbieranie się” po takim czymś, to proces długotrwały. Liczy się wtedy pomoc najbliższych, wsparcie, jest mało prawdopodobne, iż sam jeden człowiek jest w stanie sobie z takim czymś poradzić. Mamy też ten drugi rodzaj, w przeciwieństwie to tęsknoty opisywanej wcześniej, może być czymś pozytywnym, dobrym. Odniosę się tu do przykładu żołnierza, wyruszającego na misję np. do Afganistanu. Wyobraźmy sobie co musi czuć jego rodzina, która zostaje w domu pod opieką mamy. Wyobraźmy sobie także, co czuje żołnierz opuszczający rodzinę, jaki odczuwa smutek, ból, jak tęskni. W głowie ma świadomość, że być może widzi bliskich po raz ostatni, że nie będzie mógł już przytulic swojej córeczki, synka. Okropne, a jednak jak piękne. Tylko takie uczucia pokazują jak bardzo kochamy. Taka rodzina uświadamia sobie, że życie nie miałoby sensu gdyby tato nie wrócił z misji. Poprzez ból wszyscy stają się silniejsi.