In the end 7
...I've come to talk with you again.*
Stała w nieskończonej ciemności. Nie było to przyjemne-gdyby mogła, natychmiast przeniosłaby się w zupełnie inne miejsce. Ale rozkaz to rozkaz, im szybciej go wykona tym lepiej. Przez kilka minut skupiała się, starając się przystosować do ciemnej energii wypełniającej przestrzeń, w której przebywała. Kiedy udało jej się skonbentrować, podniosła swoją laskę do góry. Chwilę później laska skurczyła się do kilkunastu centymetrów, zmieniła się w diamentowy flet i zaczęła pulsować białym światłem, które ginęło w ciemności. Przybliżyła instrument do ust i zaczęła grać. Od fletu popłynęło nikłe jasne światło, formujące się kilka metrów od niej w postać dziecka. Po kilku minutach postać zaczęła robić się coraz bardziej wyraźna, i nabierała kolorów. Chwilę później obok niej stał kilkunastoltni chłopiec w biało-granatowym ubraniu. Z bardzo dziwnym wyrazem twarzy.
-Więc znowu się spotykamy, Ai. Szkoda, że w tak niemiłych okolicznościach.-jego głos, z pozoru miły i uprzejmy, zawierał nieuchwytną nutę ironii.-Najwyraźniej tym razem jesteśmy po przeciwnych stronach barykady.
-Nie musisz się silić na uprzejmość.
-Ale chcę. Nawet mazoku może czasami być miły.
-Nawet dla swoich byłych podwładnych?
-Zwłaszcza dla nich, droga Ai.
Zrobił mały krok do przodu. Pochylił się lekko w jej stronę.
-W jakim celu twoja nowa pani wysłała cię do mnie? Masz mnie zabić? Przeciągnąć na jej stronę? Czego ode mnie chce?
Okucnęła. Ich oczy były na tym samym poziomie.
-Nie tym razem.
Gwałtownie wstała, jednocześnie podnosząć flet do ust. Zaczęłą grać bardzo spokojną, melancholijną melodię. Szybko przejrzał jej zamiary i zaczął kumulować kulę energii w swoich dłoniach. Kiedy była tak duża jak jego głowa, rzucił ją w stronę dziewczyny. Nie odnósł żadnych korzyści-kila odbiła się od niewidzialnej bariery.
Grana przez nią melodia stała się z melancholijnej przepełniona smutkiem. Pojedyncze wiązki srebrnej energii zaczęły łączyć flet z jego ciałem. na jego twarzy pojawił sie grymas bólu. Po kilku chwilach srebrne nici oplatały go całkowicie, wtedy nagle przerwała granie. Uśmiechnęła się złośliwie.
-Nie zawsze opłaca się sprzeciwiać mojej pani, mój drogi. Ta pieczęć potrzyma cię tutaj przez miesiąc, albo do czasu kiedy uznam za stosowne cię uwolnić.
Podeszła do niego i ukucnęła, tak, że ich twarze prawie się dotykały.
-Do miłego.
Zniknęła.
* * *
Siedząc na najwyższej wieży w Seyruun, czytała gazetę. Data na pierwszej stronie mówiła, że do spotkania ma jeszcze cztery dni. Mogła wprawdzie odszukać ich teraz i natychmiast wyruszyć w drogę, ale po krótkim namyśle zrezygnowała z tej opcji. Na wykonanie drugiego zadania potrzebuje jednego dnia. Teoretycznie możnaby przyśpieszyć wszystko o trzy dni, ale nie miała pewności co do chęci i poziomu współpracy jaką wykażą Lina i reszta. Lepiej będzie, jeśli da im jeszcze te kilka dni odpoczynku, w końcu czeka ich ciężkie zadanie. Zeskoczyła na ziemię, w locie wyrzucając gazetę. Wolnym krokiem poszła w stronę pałacu. Kiedy zobaczyła zamek, uniosła się w powietrze i usiadła na parapecie jednego z najwyższych okien. Z tąd miała widok na całe miasto, wyjątkowo ładnie wyglądające na początku jesieni. Przez chwilę wydawało jej się, że w tłumie ludzi mignęła jej ruda czupryna Liny. Z początku chciała podejść do niej i porozmawiać, ale zaraz zrezygnowała. Wysiliła się odrobinę i spróbowała wyczuć nastrój rudej czarodziejki. To, co poczuła utwierdziło ją w przekonaniu, że nie warto jeszcze się im pokazywać.
-----------------------------------------------------------------------------
Mikro-chapt ^^
Następne będą dłuższe, mam nadzieję.
Sal
salanna@wp.pl
*"Hello darkness my odl friend,
I've come to talk with you again"
"Sound of silence",© by Simon&Garfunkel