Filozofia - termin ten znaczy tyle, co "umiłowanie mądrości" (z grec. philosophia). Ze względu na historyczną zmienność jej zakresu, nie można jednako określić pojęcia słowa filozofia. W tłumaczeniu jej znaczenia posłużę się słowami Seneki: "Filozofia to miłość i dążenie do mądrości. Filozofia zmierza do celu, który mądrość już osiągnęła."
Rozwinięcie się "umiłowania mądrości" wg myślicieli starożytności wiązało się głównie ze zdziwieniem. Tak o to na ten temat pisał Arystoteles: "Dzięki bowiem dziwieniu się ludzie obecni, jak i pierwsi myśliciele zaczęli filozofować (...) Kto jest bezradny i dziwi się, poznaje swoją niewiedzę. Jeśli więc filozofowali w tym celu, ażeby uniknąć niewiedzy, to jasne, że poszukiwali wiedzy dla poznania, a nie dla jakiejś korzyści."
Człowiek w czasie swojej egzystencji próbuje się odnaleźć w świecie, stawiając pytania o zarówno o sens swego bycia jak i działania.
Filozofia nie jest nauką szczegółową, zajmuje się ona całością otaczającego świata.
Proces filozofowania nie jest łatwy, ale każdy dzięki niemu może poznać istotę samego siebie.
Filozofia, jest dla mnie sztuką - sztuką życia, ponadczasową i trwałą. Filozofować dla mnie to szukać - czasem błądzić, ale trwać wytrwale w swych punktach postrzegania rzeczywistości.
Ileż to razy sama zadaję sobie pytania, na które trudno mi znaleźć odpowiedź, nie rozumiem czasem i pytam, szukam poznania w sobie. Wiem, że nie znajdę wszystkich odpowiedzi, choć tak bardzo chciałabym. Poprzez stawianie sobie pytań, rozwijam swe wnętrze, które kiedyś ubogie, teraz obrasta coraz bogatszymi formami. Szukam, wciąż na nowo, otwierając nowe horyzonty, z wiekiem jestem ciekawsza świata, rozwijam swe poglądy i zainteresowania.
Filozofia to dążenie do prawdziwości, do autentyczności wiedzy i poznania.
W życiu każdego człowieka pojawiają się chwile zadumy, w których przychodzi czas na nasze: „dlaczego”.
Pytań jest wiele, choć jedna prawda poznania. To my nadajemy tor własnemu myśleniu, obieramy drogę prowadzącą do naszego celu poszukiwań.
Nie raz gubimy się, wpadamy w otchłań zagadek, niezespolonych w całość. Zastanawiamy się, w czym tkwi istota danej rzeczy. Poprzez nasze rozważania składamy nasze myśli.
Nie ma życia bez śmierci- jak nam wiadomo. Pewnego dnia dochodzi do tego, że człowiek podsumowuje swą dotychczasowe istnienie. Pyta o sens naszego bytu, o otaczający go świat.
W czasie tej umysłowej ekspiacji dostrzega on, swe złe posunięcia, być może poświęcenie się dla rzeczy mniej ważnych, złą hierarchię wartości życiowych.
Jedynie poprzez zgłębianie filozofii możemy poznać samego siebie, pojąc to, czego nie potrafiliśmy.
Egzystując w tym świecie jesteśmy zmuszeni do namysłu nad własnym jestestwem. W trakcie naszego żywota odpowiedzi same się nie wyjawią.
Dzięki filozofowaniu to, co niepojęte zaczyna nabierać sensu, choć jest to proces długi, ale naszą wnikliwością podołamy nawet najtrudniejszym pytaniom.
Człowiek stawia sobie coraz to nowsze pytania, ten proces nie zostanie nigdy zakończony.
Żaden z nas nie jest zdolny zrozumieć całokształtu otaczającej nas rzeczywistości.
Dlaczego zaczęliśmy filozofować?
Starożytni filozofowie uznali, że zdziwienie jest genezą filozofii. Zdziwienie pojawia się w tym momencie, kiedy człowiek wykracza poza naturalny byt, wchodzi w strefę niewyjaśnionych zjawisk, których nie może pojąc w racjonalny sposób. U człowieka pojawia się wtedy uczucie alienacji. Uświadamia sobie swoją inność, próbuje zrozumieć świat, by móc w nim naturalnie egzystować.
Nasze trwanie jest czasowe. Wszystko, co nas otacza jest przemijające. Ale czy tak jest z dziełami lub nauką? Czy filozofia kiedyś przeminie? Nie, nigdy, ona nadaje ciągle nowy tor swym kierunkom i prądom, na nowo staje się nowym system, ciągle niewytłumaczalnym, wymagającym dużego skupienia i weryfikacji umysłowej. Człowiek zbliżając się do świata filozofii jest zmuszony do samodzielnego wnioskowania i formułowania sądów na dany temat.
W trakcie przemijania dziejów filozofia nabierała coraz to nowszych idei i poglądów, pojawiali się nowi filozofowie, wraz z ich nowatorskimi poglądami, tworzono nowe dzieła i kierunki filozoficzne. Więc czy tworząc nowe dzieła możemy zapomnieć o kulturze starożytności? Nie, to byłoby niewybaczalne ze względu na wartości możemy znaleźć w filozofii starożytnych myślicieli.
„Tego świata, jednego i tego samego świata wszechrzeczy, nie stworzył ni żaden z bogów, ani żaden z ludzi, lecz był on, jest i będzie wiecznie żyjącym ogniem zapalającym się według miary i według miary gasnącym.” (Heraklit z Efezu). Tak samo jest z filozofią sama sobie jest wyznacznikiem, tworzy wciąż na nowo i jest nieprzemijająca. Każda filozofia, zarówno klasyczna, nowożytna czy współczesna jest osiągnięciem swojej epoki. Powinniśmy szanować osiągnięcia naszych przodków, ponieważ na ich filarach budowaliśmy własne.
Człowiek nie powinien zapominać o kulturze starożytności, na jej podstawie powstała kultura współczesności. Bez starożytnej filozofii, nie byłoby dzisiejszej, bez antyku nic nie miałoby takiej obrazowości, jaką ma w tej chwili.
Wszystko się starzeje, ale nie o wszystkim zapominamy, echo starożytności dostrzegamy zarówno w literaturze, sztuce jak i filozofii, w każdej z tych dziedzin znajdujemy odwołania do archaicznej epoki.
„Świat nie miał początku i nie będzie miał końca. Ruch jest wieczny, tak jak i czas, który go mierzy; pojęcie teraźniejszości zawiera pojęcie przeszłości i przyszłości.” (Arystoteles). Tak samo jest z filozofią, która nie będzie mieć końca, sama przez swą złożoność nigdy nie zostanie objęta całościowo. Porywając się na zrozumienie wszystkiego, co niewyjaśnione skazani jesteśmy na klęskę. Choć może nie całkowitą.
Jan Paweł powiedział: „Człowiek ma z gruntu naturę inną niż zwierzęta. Zawiera się w niej władza samostanowienia opartego na refleksji i przejawiającego się w tym, że człowiek działając wybiera, co chce uczynić.”
Człowiek został stworzony, jako istota myśląca, tak, więc zdolna do własnej dedukcji i analizy pewnych rzeczy. Nie ma życia bez zdziwienia się nad własnym losem, nad płynącym czasem i otaczającym światem. Bez ludzi nie byłoby filozofii, nie miałby się, kto zastanawiać nad bytem i codziennymi realiami, tak, więc człowiek jest istotą potrzebną i on stoi w centrum filozofii.
W filozofii starożytnej Platon uznawał pytania o dobro, piękno i prawdę jako najważniejsze zagadnienia filozoficzne. Człowiek żyje w świecie pozoru i fałszu, wiedzie egzystencję pozbawioną wyższych sensów. Jedynie wysiłkiem, który będzie miał na celu poznanie prawdy, człowiek jest zdolny nadać życiu właściwy sens. Tą szansą jest filozofia, umiłowanie mądrości, przez które można poznać przyczynę wszechrzeczy.
Żyjemy w fizycznym świecie, w materialnej rzeczywistości, ale mamy również duszę, która nie przynależy do świata, który nas otacza. Należy ona do sfery doskonałości, której człowiek nie jest w stanie ogarnąć w swym niedoskonałym ciele.
Jedynie wyzbycie się wszelkiej ułomności, jest drogą do poznania czystej prawdy. Nasze ciało jest niedoskonałe, jest ono więzieniem duszy.
„Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje”(Paulo Coelho).
Jak widać w zamieszczonym cytacie, dusza i ciało mają inne potrzeby, ciało bardziej materialne, natomiast nasze wnętrze nie zaspokoimy jedzeniem czy piciem, dusza żywi się wyższymi wartościami, takimi jak uczucia, dobro czy prawda.
Musimy odkryć na nowo istnienie życia duchowego, bez niego nigdy nie osiągniemy szczęścia. Bo czym jest życie wyzbyte wszelkich wartości? Egzystując w tym świecie, nazwani istotami myślącymi, mamy za zadanie zgłębiać to, czego nie rozumiemy, poszukiwać prawdy i być pomocnikami w poznaniu dla innych.
W dzisiejszym świecie mało jest takich ludzi jak np.: Sokrates, który pomagał ludziom i z nimi dochodził do istoty rzeczy. Sokrates uważał, że „najmądrzejszy jest, który wie, czego nie wie.” Niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy ze swej niewiedzy, ich wiedza często jest pozorna, okryta pychą i ułudą,
Zgłębiajmy tajniki wiedzy filozoficznej, bo dzięki niej będziemy w stanie pojąc to, czego nie możemy, poznamy nas samych oraz własną niewiedzę.
A czym jest piękno? Jakie ma ono znaczenie w naszym życiu? Immanuel Kant powiedział: „Pięknym jest to, co wyobrażane jest bez pośrednictwa pojęcia jako przedmiot powszechnego upodobania.” Sądzę, że pojęcie słowa piękna zależy od patrzącego. Każdy z nas ma inną percepcję na ten temat i dla jednego pięknym będzie coś, co nie mieści się w kanonie estetyki drugiego.
Piękno, dobro i prawda, trzy nieodłączne części naszego istnienia. Choć brzmią nieznacząco bez nich niewyobrażalne jest życie człowieka. Pamiętajmy, że „dobroć serca obejmuje obszar większy aniżeli szerokie pole sprawiedliwości.” (Johann Wolfgang Goethe) I niech naszym motto będą słowa Georga Christopha Lichtenberga: „Chcieć znaleźć prawdę jest zasługą, nawet, gdy się błądzi po drodze.” Więc szukajmy prawdy, dobra i piękna w nas samych, jak i w innych osobach oraz otaczającym nas świecie.
W naszych czasach ludzie mają wypaczone wzorce osobowe. Nikt z nas nie przejmuje się uczciwością.
„Homo sum et nihil humanum” („człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”). Ten cytat uświadamia nam to, że jesteśmy istotami rozumnymi, zdolnymi do wybrania pomiędzy tym, co dobre a co złe. Bóg dał nam rozum, abyśmy mogli pokierować życiem na swój sposób. Stałby się despotą, gdyby nie dał nam wolności. Człowiek nie może być egoistą, powinniśmy dbać nie tylko o siebie, ale również o innych..
Człowiek nie powinien stawiać na pierwszym miejscu wartości materialnych. Taka osoba szuka drogi przetrwania, przeżycia, opiera się na zasadzie, że cel uświęca środki. Dla niej nie liczy się miłość, przyjaźń, rodzina. Jej psychika jest zdemoralizowana jak pornografia. Życie opiera się na dewizie „więcej kasy”;, a powinno brzmieć „carpe diem”.
Chciałabym się odwołać się do pewnej sławnej osoby, którą uważam za kogoś godnego podziwu. Był to Kurt Cobain (wokalista Nirwany). Fani zrobili z niego przywódcę Generacji X, może, dlatego, że był współtwórcą jakże ważnego nurtu w muzyce, mianowicie- grunge`u. Zadziwiające jest to, iż ten człowiek miał w sobie tyle miłości. Chciał obdarzyć nią wszystkich, choć jako małe dziecko nie zaznał ciepła domu rodzinnego. Gdy teraz przeczytamy teksty jego piosenek, znajdziemy tam wiele sentencji życiowych: „lepiej wypalić, niż tlić się powoli”. W tych paru słowach określił to, co się dzieje we wnętrzu jego duszy, nie mógł znieść presji, samotny, zagubiony człowiek, który chciał, aby świat stał się lepszy. Gdy podcięto mu skrzydła, nie wytrzymał, nie zniósł presji. Świat nie chciał być takim, jakim stwarzał go w swej wyobraźni, więc musiał go ukarać - „ I Hate Myself And I Want To Die” („Nienawidzę siebie i chcę umrzeć”); myśleliśmy, że to zwykłe słowa piosenki, lecz one stały się rzeczywistością. Strzelił sobie w głowę dn., 05.04.1994r. Miał 27 lat(tyle, co J. Joplin, J. Hendrix, J. Morisson). Jego myślą przewodnią były słowa: „pokój, miłość, empatia”.
Świat jest zbyt zepsuty, ludzie odchodzą od określonych norm moralnych i społecznych, każdy ma jakieś wady, pokusy, które ciągną go w tę złą stronę. Człowiek, choć w swej naturze niedoskonały, może się ulepszać. Starać się poznać istotę dobra, zmodyfikować swe wady i zalety, poznać swe ograniczenia i dożyć do poszerzenia swych horyzontów. Jedynie poprzez filozofię możemy tak uczynić, jedynie ona da nam odpowiedź, na to, czego szukamy, choć jesteśmy tylko ludźmi, możemy ograniczyć swą ułomność.
Sokrates uważał, że jego przewaga nad innymi ludźmi polega na tym, że zdobył świadomość nad tym, czego nie wie, zdobył on rozpoznanie w swej niewiedzy. Rola Sokratesa w dialogu polegała na zbijaniu argumentów, tym samym doprowadzał on swego rozmówcę do aporii, tym samym uświadamiał sobie, to, że nic nie wie. „Scio me nihil scire” - tak ważne w filozofii Sokratesa. Jego rola nie polegała tylko na „ogłupieniu” człowieka, ale dojścia z nim do samowiedzy.
Drugą częścią jego dialogu była tzw. metoda majeutyczna, poszukiwanie prawdy, przejście z niewiedzy do wiedzy. Mądrości człowiek się nie nauczy wg Sokratesa jest ona mu dana lub nie. Samowiedza, do której człowiek dochodzi jest początkiem poznania dobra i cnoty. Jeśli ktoś czyni źle, wynika to tylko z tego, że nie poznał istoty dobra.
Sokrates nie zostawił żadnych pism, uważał, ze jego rolą jest pomoc przy poznaniu. Zapłacił życiem za swe przekonania, do końca wierny swemu sumieniu i prawdzie, której poszukiwał. Został na zawsze nierozwikłaną zagadką dla filozofii, żyje nadal w jej kulturze, w końcu to on otworzył nowe perspektywy, zaczął zadawać niezliczoną ilość pytań, których nie rozstrzygnął ostatecznie.
W jego myśleniu pomagał mu wewnętrzny głos „daimonion”, który kierował jego działaniami i myśleniem. Sokrates uważał, że osiągnięcie szczęścia nie jest możliwe bez troski o duszę. Dusza była jedyną możliwością rozróżnienia dobra od zła. Tak, więc człowiek musi dążyć do doskonalenia jej. Uważał on, iż „długie szaty krępują ciało, a bogactwa duszę.”
Cyceron pisał o nim: „Sokrates zaś pierwszy sprowadził filozofię z nieba na ziemię, do miast, a nawet do domów i kazał jej badać życie i obyczaje oraz to, co dobre, a co złe.” Jego duma i przekonanie o słuszności swych racji nie pozwoliła mu na ucieczkę przed karą śmierci. Cenił wartość słowa mówionego, być może, dlatego nigdy nic nie napisał.
Przyjął cykutę, którą wypił bez najmniejszej trudności i skrzywienia. Skazany za obalanie autorytetów, ze względu na obalanie i wpajanie niewiedzy ludziom uważającym się za wyjątkowo mądrych. Został uznany za wroga systemu politycznego i deprawatora młodzieży.
Zapamiętajmy jego słowa: „błąd jest przywilejem filozofów, tylko głupcy nie mylą się nigdy.” Zacznijmy przyznawać się do swych błędów, poznawać swoją ograniczoność, dążmy do wiedzy prawdziwej, a nie pozornej. Szukajmy nie powierzchownie a dogłębnie, tak aby uchwycić immanentność rzeczy. „Wiedza jest drugim słońcem dla tych, którzy ją posiadają ”(Heraklit z Efezu). Tak więc bez wiedzy nie rozpoznamy tego co dobre, a więc nie osiągniemy spokoju duszy.
„Tam gdzie jest miłość, nie ma cierpienia, a jeśli nawet jest, to samo staje się przedmiotem miłości.” (Św. Augustyn). Augustyn był twórcą filozoficznego kanonu chrześcijaństwa.
Cierpienie u św. Augustyna jest wystawieniem wiary człowieka na próbę, by zobaczyć czy jest prawdziwa. Wszystko nawet najbardziej okrutna rzeczywistość i najtrudniejsze próby posiadają sens, który stanie się pewnego dnia widoczny. Jeśli byłoby inaczej, życie oznaczałoby skazanie na rozpacz. Zamiast zatem buntować się powinniśmy przyjmować wszelakie próby z pokorą, łącząc nasze cierpienie z cierpieniami Jezusa. Ci, którzy kochają Boga, podczas prób uczą się go kochać jeszcze bardziej.
Bóg sam nie dokona cudu, by położyć kres naszemu cierpieniu, w każdym życiowym doświadczeniu to my winniśmy dostrzegać wezwanie do wyjścia z egoizmu i do solidarności z innymi. „Bóg jest pierwszym źródłem radości i nadziei człowieka”(Jan Paweł II). Tak, więc widzimy, że bez Boga chrześcijanie nie są zdolni osiągnąć pełni szczęścia. Próby cierpień są koniecznością, której korzenie tkwią w naszych ograniczeniach.
Żyć to znaczy stawiać na określone wartości i trwać przy swym wyborze. Św. Augustyn powiedział, że człowiek jest „capax Dei”, zdolny otworzyć się na Boga, który ustanowił nam prawo moralne wg, którego możemy godnie żyć. Prawo Boże, mamy zapisane w naszym sumieniu, żyjemy w sposób moralny, tylko wtedy, jeśli żyjemy w zgodzie z naszym sumieniem. Ponieważ „sumienie człowieka jest myśleniem Boga.”(Victor Hugo).
Mamy trzy rodzaje miłości, pierwsza do siebie samego, druga do innej istoty, trzecią zaś jest miłość do Boga, najważniejsza w filozofii Augustyna. Aż cisną się słowa Jana Pawła II: „Miejcie odwagę żyć dla Miłości, Bóg jest Miłością.” Otwórzmy nasze serca wobec Boga, który jest źródłem wszelkiego szczęścia i spokoju naszej duszy.
Musimy się uwolnić od wszelkich dóbr materialnych, przestać się przejmować tym, co kruche i nietrwałe, powinniśmy skupić się nad tym, co trwa zawsze takie samo. Augustyn w swych pismach umniejszał człowieka, wywyższając tym samym Boga. Nic nie jest zależne od człowieka, wszystko jest w rękach Boga.
„Idziemy do Boga nie drogą, lecz miłością.” Tak zwykł mawiać św. Augustyn. Uczynił on Boga środkiem swej filozofii. Ukazał zepsucie człowieka, jego odwrócenie się od Boga i skierowanie w stronę grzechu. Jedynie Miłosierdzie Boga może przynieść nam ratunek. Uważał, iż tylko przy całkowitym poddaniu się doktrynie Kościoła, człowiek może znaleźć ostoję, możliwość wyznania win i obietnicę zbawienie.
„Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg” (Jan Paweł II), tak, więc módlmy się i wierzmy, tylko wtedy spłyną na nas łaski Boże.
„Cogito ergo sum” - „myślę, więc jestem”, było podstawą filozofii Rene Descartesa (Kartezjusza). Jego światopogląd miał być dostępny dla jednostek kierujących się własnym rozumem. Był to rewolucyjny system filozoficzny. Pogląd ten zakładał równość wszystkich ludzi względem dobrego sądzenia.
„Rozsądek jest rzeczą najsprawiedliwiej rozdzieloną na świecie: każdy bowiem mniema, iż jest weń tak dobrze zaopatrzony, że nawet ci, których najtrudniej zadowolić w innych sprawach, nie zwykli pożądać go więcej, niż go posiadają.” Wg Kartezjusza rozsądek został przydzielony każdemu w takiej samej ilości, bez względu na to, jaki status społeczny on zajmuje, bądź jego pochodzenie.
„Cogito” zostało znienawidzone przez tamtejszych teologów, stało się oznaką pychy, którą naznaczeni byli ludzie, którzy poszukiwania prawdy szukali nie w Bogu, ale w rozumie. Myślenie tłumaczyło genezę wiedzy człowieka i jego powstanie. Descartes uczynił rozum nadrzędną funkcją poznawczą.
Bóg wg Kartezjusza był potrzebny światu tylko do jego stworzenia, następnie nie mógł on ingerować w jego losy, świat zaczął się rządzić własnymi prawami.
Doszedł on do wniosku, iż człowiek przynależy zarówno do świata fizycznego jak i duchowego. Są one jednak zbyt odmienne by mieć ze sobą coś wspólnego.
W jego systemie został zakwestionowane empiryczne spojrzenie na świat. W rozumowaniu Descartesa nie było mowy o przyjęciu jakichkolwiek autorytetów. Jedyną podstawą w rozumowaniu był rozsądek danego indywiduum. „Być rozumnym to największa cnota, a mądrość polega na tym, by mówić prawdę i postępować godnie z naturą, słuchając jej głosu.”(Heraklit z Efezu).
Wszystko, co prawdziwe wynika tylko z rozumu, nie możemy opierać się na własnych empirycznych doznaniach.
„Nie złość się, nie narzekaj, ale rób użytek z rozumu.”(Baruch De Spinoza.)
Baruch był bardzo kontrowersyjną postacią jak na wiek XVII, został on wyklęty i odsunięty od gminy żydowskiej. Wielokrotnie przestrzegany i karcony, mimo wszystko trzymający się bezustannie swych poglądów. W młodości zadziwiał wszystkich swymi niepospolitymi zdolnościami umysłowymi.
Niektórzy uznają go za pierwszego oficjalnego ateistę. Zarabiał on na życie szlifowaniem szkieł optycznych. Wszystkie jego dzieła zostały wpisane w indeks ksiąg zakazanych.
W jego filozofii Bóg równał się wszechświatowi i naturze, został on pozbawiony osobowości i władzy nad światem. Światem dla Spinozy rządzą stałe i niezmienne prawa, nic dal niego nie dzieje się bez przyczyny. Przypadek istnieje jedynie jako produkt uboczny ludzkiej niewiedzy. Człowiek musi uwolnić się od wszelakiej tradycji i autorytetów.
Wg Spinozy człowiek oświecony jest zdolny sam z siebie do życia moralnego. W swoim rozumie znajduje on wszystkie racje cnotliwego postępowania.
„Starałem się jedynie, aby ludzkich postępków nie wyśmiewać, nie opłakiwać i nie potępiać, lecz je zrozumieć.” - tak mówił o sposobie swego myślenia Spinoza. Wszyscy ludzie są równi, człowiek nie jest pozostawiony sam sobie, dlatego iż żyje w społeczeństwie z innymi. Pojawia się tu stwierdzenie: ”człowiek człowiekowi jest bogiem”.
Celem Spinozjańskiej filozofii było wyzwolenie człowieka, oraz uznanie jego niezależności. Spinoza nie uznawał życia pozagrobowego, jego koncepcje skupiały się głównie na doczesności.
Mieliśmy do czynienia z wielkim filozofem, który stworzył system, nad którym po dziś dzień toczą się różne spory na temat słuszności jego poglądów. Baruch De Spinoza, wolał żyć życiem wygnańca, niż zrezygnować ze swych poglądów.
„Czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, pośrodkiem między niczym a wszystkim.”(Blaise Pascal). Pascal 8 ostatnich lat swojego życia poświęcił się działalności religijnej i filozoficznej. Był genialnym fizykiem i matematykiem. Żył tylko 39 lat... W jego filozofii odnajdujemy zarys człowieka, który stoi przed obliczem nieskończoności. Wg Pascala prawdę poznajemy nie tylko rozumem, ale i sercem.
Twierdził on, iż: „Człowiek jest trzciną najsłabszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nieco mgły, kropla wody starczy, by go zabić. Lecz niechby był zgnieciony przez wszechświat cały, to jeszcze byłby szlachetniejszy od tego, co go zabija: gdyż on wie, że umiera. Cała tedy godność nasza leży w myśli".” Zdawał sobie sprawę z małości człowieka względem otaczającej go przyrody. Jedyną bronią człowieka był umysł. Istota ludzka zdaję sobie sprawę z tego, że kiedyś jego egzystencja się skończy. Tak, więc stoi on wobec skończoności swego życia, jak i zarówno wieczności swej duszy.
Pascal tak pisał o człowieku: „Sędzia wszechrzeczy-bezrozumny robak ziemny; piastun prawdy-zlew niepewności i błędu; chluba i zakała wszechświata.” Ten cytat mówi nam o wolności w wyborze człowieka, może on wybierać pomiędzy życiem godnym a marnym. Żyć to znaczy stawiać na określone wartości i trwać przy swym wyborze. Zarówno słuchać się swego serca jak i rozumu. „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna.”
Człowiek zdaje sobie sprawę ze swojej nędzy na tle tego, co wieczne, człowiek przemija, jedno, co wieczne to jego dusza, o którą powinien dbać w czasie swej ziemskiej egzystencji. Najważniejszym zadaniem dla serca jest przyjęcie wiary, ponieważ tylko Bóg, pozwala nam zrozumieć to, co nieskończone.
W tym artykule będzie mowa o Giordano Bruno, człowieku borykającym się z losem, czerpiącym jedynie radość z poznania prawdy. Skazany za herezję. Jego winą była gorąca wiara w potęgę człowieczego rozumu, jak i nienawiść do ciemnego tłumu, krytyka ówczesnego kleru Wstąpił on na drogę buntu, samotnie stawiał czoła wszelkim przeciwnością tułając się z kraju do kraju, cierpiąc prześladowania. Był wierny jedynie własnym przekonaniom.
Wierzył on, że prawda zatriumfuje nad ślepą wiarą, ludzie wg Bruna mieli wyzwolić się z kajdan danego wyznania by poznać prawdę. Jego wędrówka została zakończona w Wenecji, tam został schwytany i przekazany inkwizycji. Przez osiem lat procesu Giordano nie załamał się i nie wyznał skruchy.
Nie załamał go wyrok śmierci, wysłuchawszy go powiedział: "Z większą trwogą ogłaszacie wyrok przeciwko mnie, aniżeli ja go słucham." Spalony na Campio di Fiore. Jego życie skończyło się w 1600 rok, gdy ginął miał 52 lata.
Nie zawahał się on złożyć swego własnego życia w imię prawdy. Rozwinął on teorię Kopernika, uważając, że nasz układ słoneczny jest jednym z wielu nieskończonych. Giordano odrzucał grzech pierworodny, boskość Jezusa. Płonąc, kiedy podawano mu krucyfiks odwrócił twarz, jak widać mieliśmy do czynienia z heroiczną walką o słuszność swych racji.
"Kto chce w prawidłowy sposób rozumować powinien umieć się odzwyczaić od przyjmowania czegokolwiek na wiarę. Przyzwyczajenie do wierzenia jest największą przeszkodą rozwoju poznania naukowego."
Tak, więc człowiek musi wyzwolić się z kajdan, zawierzyć swemu umysłowi, nie ślepej wierze i autorytetom.
W tym artykule będzie mowa o Giordano Bruno, człowieku borykającym się z losem, czerpiącym jedynie radość z poznania prawdy. Skazany za herezję. Jego winą była gorąca wiara w potęgę człowieczego rozumu, jak i nienawiść do ciemnego tłumu, krytyka ówczesnego kleru Wstąpił on na drogę buntu, samotnie stawiał czoła wszelkim przeciwnością tułając się z kraju do kraju, cierpiąc prześladowania. Był wierny jedynie własnym przekonaniom.
Wierzył on, że prawda zatriumfuje nad ślepą wiarą, ludzie wg Bruna mieli wyzwolić się z kajdan danego wyznania by poznać prawdę. Jego wędrówka została zakończona w Wenecji, tam został schwytany i przekazany inkwizycji. Przez osiem lat procesu Giordano nie załamał się i nie wyznał skruchy.
Nie załamał go wyrok śmierci, wysłuchawszy go powiedział: "Z większą trwogą ogłaszacie wyrok przeciwko mnie, aniżeli ja go słucham." Spalony na Campio di Fiore. Jego życie skończyło się w 1600 rok, gdy ginął miał 52 lata.
Nie zawahał się on złożyć swego własnego życia w imię prawdy. Rozwinął on teorię Kopernika, uważając, że nasz układ słoneczny jest jednym z wielu nieskończonych. Giordano odrzucał grzech pierworodny, boskość Jezusa. Płonąc, kiedy podawano mu krucyfiks odwrócił twarz, jak widać mieliśmy do czynienia z heroiczną walką o słuszność swych racji.
"Kto chce w prawidłowy sposób rozumować powinien umieć się odzwyczaić od przyjmowania czegokolwiek na wiarę. Przyzwyczajenie do wierzenia jest największą przeszkodą rozwoju poznania naukowego."
Tak, więc człowiek musi wyzwolić się z kajdan, zawierzyć swemu umysłowi, nie ślepej wierze i autorytetom.
"Jesteśmy tym wolniejsi, im bardziej działamy z inspiracji rozsądku, a tym bardziej zniewoleni, im więcej pozwalamy sobą rządzić namiętnościom." (Gottfried Wilhelm Leibniz). Był on zarówno filozofem, jak i matematykiem, fizykiem, dyplomatą i inżynierem. Ten wybitny człowiek umierał w zapomnieniu, język którym przemawiał do ludzi był mało dla nich zrozumiały, tym samym trudniej było mu zdobyć ich uznanie.
Leibniz uważał, że początkiem prawdziwej wiedzy jest sam rozum, nie wykluczał on istnienia Boga. Sam Bóg jest przyczyną harmonii świata. Dzięki niemu rzeczy są takimi jakimi mają być. Wierzył w potęgę rozumu ludzkiego. Ostateczną prawdę nie osiągniemy za pomocą samych zmysłów, twierdził on, że jedynym co nam pomoże są zasady logicznego rozumowania.
"Doskonałość jest niczym innym, jak ilością rzeczywistości. Doskonałe jest jedynie to, co nie posiada ograniczeń." Także i nasza egzystencja nie jest doskonałą, Bóg tworząc indywidualne byty, jest skazany na to, iż człowiek może stać się zły, choć nowo stworzone istnienie, nie jest spaczone.
Ludzie powinni się poddać zamiarom Boga i dożyć do szczęścia wspólnego, a nie tylko własnego. Jeśli człowiek będzie skupiał się tylko nad sobą, nie wyzbędzie się ułomności.
O Leibnizu mówiono: "ostatni człowiek, który wiedział wszystko". Historia miała do czynienia nie tylko z wielkim filozofem, ale i także matematykiem. Umierał w zapomnieniu, ale zapisał się wiecznie na kartach historii i z każdym dniem na nowo jest odkrywany przez współczesnych.
W tym krótkim artykule zajmiemy się sprawą śmierci, a dokładniej różnymi sądami na jej temat. Śmierć jest koniecznością i stanowi kres życia. Czy człowiek zna sens śmierci? Czy z góry zapisany jest jego los? Gdyby człowiek z góry skazany był na przegranie i nie możność pokierowania swym losem, to czy nasze życie miałoby sens?
Jak mówił Seneka Młodszy: „Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki.” Śmierć jest stanem naturalnym, jednak nie możemy ciągle o nim myśleć. Nie możemy zatracać się w myśleniu o śmierci i o tym, że życie przemija. Gdybyśmy z góry zakładali, że jesteśmy straceni nic nie uczynilibyśmy ze względu na to, że nie popłacałoby nam to. W końcu jesteśmy istotami śmiertelnymi, życie przeminie, a po nas nie będzie śladu... Gdyby nasze rozumowanie opierało się na tak skrajnym pesymizmie, nie byłoby odkryć, rozwoju techniki. Wszystkim byłoby wszystko jedno, bo w końcu umrzemy... Musimy tak żyć, aby zostawić po sobie coś dla potomnych.
Nie gódźmy się z losem tak jak Epiktet, który uważał, że nie w naszych rękach jest nasz los i nie możemy się od niego odwołać.
Jak napisał Kleantes: „Prowadź mię tedy, Zeusie, i ty, przeznaczenie.
Rad pójdę i bez zwłoki na wasze skinienie,
Jaką w życiu mi losy wyznaczyły drogę:
Bunt-zbrodnią, iść-konieczność, skargi-nie pomogą...
Kto przed potęgo losu gnie czoło beztroskie,
Ten dla mnie mędrzec, poznał tajemnice boskie...”
W cytowanych słowach widzimy, że z losem trzeba się pogodzić, nic zdołamy uczynić buntując się, nasze skargi nie zmienią tego, co zostało nam zapisane... Ale czy taka jest prawda? Zauważmy, gdybyśmy tak myśleli nasze życie byłoby pozbawione jakiegokolwiek wewnętrznego sensu, żylibyśmy wg ustalonej roli, której nie moglibyśmy zmienić.
Może jednak człowiek nadaje ciągle nowy sens swojemu życiu? Z biegiem lat może dostrzec ukryty sens własnej, doczesnej egzystencji?
Dołóżmy, więc starań, aby nasze życie było godne i moralne, starajmy się je przeżyć jak najlepiej.
Wartość jej polega na tym, iż pozwala ona orientować się w życiu, rozsądnie i efektywnie działać. W każdym momencie życia stajemy na rozdrożu, kiedy musimy wybrać pomiędzy dwiema często kontrastowymi możliwościami. Może filozofia pozwoli nam uczynić nasze życie świadomym? Czy bez filozofowania, zastanawiania się nad naszymi wyborami osiągniemy ataraksję (spokój duszy) i aponię (bezbolesność cielesna)?
Ludzie współcześni nie dostrzegają takiej wartości „umiłowania myślenia” jak myśliciele starożytności. Brak nam czasu nad zastanawianiem się nad przyczynowością zdarzeń. Filozofia jest niewyczerpalną, ciągle stawia sobie nowe pytania, w przeciwieństwie od innych nauk szczegółowych dąży do braku ogólnych granic. Tak, więc łączy ona inne nauki. Dostrzegamy wiele analogii, np.: między filozofią, a dajmy na to historią. Jak widzimy filozofia graniczy z wieloma naukami.
Studiowanie jej daje wyniki bezcenne, dzięki niej możemy odnaleźć spokój duszy. Pozwala uporządkować nam to, co przedtem zdawało się być niewyjaśnione i niepojęte. Pobudza ona biegłość naszej myśli. Jeśli raz wejdziemy w nią głębiej, zainspiruje nas i pomoże w codziennej orientacji.
Filozofia nie starzeje się. Nie można filozofować nie znając jej filarów. Jak widzimy poglądy Sokratesa czy Platona, są nadal aktualne w dzisiejszym świecie, tak, więc nie jest to tylko coś archaicznego, przestarzałego, to coś ponad czasowego i nieprzemijającego.
Podkreślam jeszcze raz wartość filozofii nigdy nie przeminie, a kultywowanie dawnych tradycji rozszerzy nasze horyzonty. Ciągle zadajemy sobie te same pytania, co myśliciele starożytności, z tego wynika, że są oni wiecznie żywi i pamięć o nich pozostanie wieczna.
„Magnis nominis umbra”- „cień dawnego imienia” zawsze będzie przy nas, jeśli będziemy zgłębiać systemy filozoficzne, niektóre, choć dawno stworzone nie tracą nic ze w swej ponadczasowości. Patrząc poprzez pryzmat wieków widzimy, że problemy filozoficzne się nie zmieniają...
Wartość jej polega na tym, iż pozwala ona orientować się w życiu, rozsądnie i efektywnie działać. W każdym momencie życia stajemy na rozdrożu, kiedy musimy wybrać pomiędzy dwiema często kontrastowymi możliwościami. Może filozofia pozwoli nam uczynić nasze życie świadomym? Czy bez filozofowania, zastanawiania się nad naszymi wyborami osiągniemy ataraksję (spokój duszy) i aponię (bezbolesność cielesna)?
Ludzie współcześni nie dostrzegają takiej wartości „umiłowania myślenia” jak myśliciele starożytności. Brak nam czasu nad zastanawianiem się nad przyczynowością zdarzeń. Filozofia jest niewyczerpalną, ciągle stawia sobie nowe pytania, w przeciwieństwie od innych nauk szczegółowych dąży do braku ogólnych granic. Tak, więc łączy ona inne nauki. Dostrzegamy wiele analogii, np.: między filozofią, a dajmy na to historią. Jak widzimy filozofia graniczy z wieloma naukami.
Studiowanie jej daje wyniki bezcenne, dzięki niej możemy odnaleźć spokój duszy. Pozwala uporządkować nam to, co przedtem zdawało się być niewyjaśnione i niepojęte. Pobudza ona biegłość naszej myśli. Jeśli raz wejdziemy w nią głębiej, zainspiruje nas i pomoże w codziennej orientacji.
Filozofia nie starzeje się. Nie można filozofować nie znając jej filarów. Jak widzimy poglądy Sokratesa czy Platona, są nadal aktualne w dzisiejszym świecie, tak, więc nie jest to tylko coś archaicznego, przestarzałego, to coś ponad czasowego i nieprzemijającego.
Podkreślam jeszcze raz wartość filozofii nigdy nie przeminie, a kultywowanie dawnych tradycji rozszerzy nasze horyzonty. Ciągle zadajemy sobie te same pytania, co myśliciele starożytności, z tego wynika, że są oni wiecznie żywi i pamięć o nich pozostanie wieczna.
„Magnis nominis umbra”- „cień dawnego imienia” zawsze będzie przy nas, jeśli będziemy zgłębiać systemy filozoficzne, niektóre, choć dawno stworzone nie tracą nic ze w swej ponadczasowości. Patrząc poprzez pryzmat wieków widzimy, że problemy filozoficzne się nie zmieniają...
Rozważania na temat pojęcia etosu.
Wg Arystotelesa etosem była właściwa miara pomiędzy dwiema skrajnościami. Rozpatrywać możemy to na płaszczyźnie filozofii polityki państwa. Najwartościowszym elementem w państwie miała być klasa średnia, będąca pośrednią pomiędzy dwiema skrajnymi (klasą bogatych i biednych, klasa ta bowiem nie odczuwa ani braku pewnych rzeczy, ani ich nadmiaru. Właśnie ta klasa, jest tzw. "złotym środkiem" ("area mediocritas").
Bowiem ludzie, którzy posiadają czegoś w nadmiarze będą szkodliwi dla państwa ze względu na to, że będą troszczyć się jedynie o własne dobro i interesy.
Tak samo jest z osobami, które nie posiadają niczego. Są oni pozbawieni wszelakich hamulców i po dojściu do władzy, za wszelka cenę będą starali się wyjść z nędzy.
Ideał państwa-środka Stagiryty, przeciwstawiał się wszelakim skrajnością, w myśl dewizy, że tylko właściwa miara jest godna podziwu.
Przedstawię to na przykładzie etosu "Solidarności". "Solidarność" była wielkim ruchem społeczny mająca na celu odzyskanie utraconych, podstawowych praw i wolności obywatelskich. Powstał on w sierpniu 1980 roku. "Solidarność" była specyficznym związkiem zawodowym , nie budowała ona więzi społecznych na poziomie zawodów, ale również na poziomie różnych środowisk. "Solidarność" zbudowała wewnątrz państwa polskiego pewien rodzaj więzi opartych na miłości do Ojczyzny, szacunku do wartości głoszonych przez kościół katolicki.
"Solidarność" była wielką nadzieją na nowe życie. Po samej nazwie można było doczytać się głębszego wniosku, o tym, że podziały klasowe, płciowe czy zawodowe w społeczeństwie są mniej ważne wobec poczucia wspólnoty Kościoła.
Fenomen tego ruchu polegał na tym, iż przyczynił się on do obalenia komunizmu i dał początek zmianom w całej Europie. Miliony ludzi, którzy byli gotowi do podjęcia działań dla wspólnego dobra. "Solidarność" nie była tylko nazwą, łączyła ona ludzi bez względu na bariery.
Jak mówił Jan Paweł II:
"Ruch ten zrodzony na ziemi polskiej, otworzył bramy wolności w wielu krajach Europy. Cieszę się, że etos "Solidarności" nadal jednoczy wielu ludzi w naszej Ojczyźnie. Życzę, aby ten zdrowy duch przenikał do całej zjednoczonej Europy.
Rozważania na temat pojęcia etosu.
Wg Arystotelesa etosem była właściwa miara pomiędzy dwiema skrajnościami. Rozpatrywać możemy to na płaszczyźnie filozofii polityki państwa. Najwartościowszym elementem w państwie miała być klasa średnia, będąca pośrednią pomiędzy dwiema skrajnymi (klasą bogatych i biednych, klasa ta bowiem nie odczuwa ani braku pewnych rzeczy, ani ich nadmiaru. Właśnie ta klasa, jest tzw. "złotym środkiem" ("area mediocritas").
Bowiem ludzie, którzy posiadają czegoś w nadmiarze będą szkodliwi dla państwa ze względu na to, że będą troszczyć się jedynie o własne dobro i interesy.
Tak samo jest z osobami, które nie posiadają niczego. Są oni pozbawieni wszelakich hamulców i po dojściu do władzy, za wszelka cenę będą starali się wyjść z nędzy.
Ideał państwa-środka Stagiryty, przeciwstawiał się wszelakim skrajnością, w myśl dewizy, że tylko właściwa miara jest godna podziwu.
Przedstawię to na przykładzie etosu "Solidarności". "Solidarność" była wielkim ruchem społeczny mająca na celu odzyskanie utraconych, podstawowych praw i wolności obywatelskich. Powstał on w sierpniu 1980 roku. "Solidarność" była specyficznym związkiem zawodowym , nie budowała ona więzi społecznych na poziomie zawodów, ale również na poziomie różnych środowisk. "Solidarność" zbudowała wewnątrz państwa polskiego pewien rodzaj więzi opartych na miłości do Ojczyzny, szacunku do wartości głoszonych przez kościół katolicki.
"Solidarność" była wielką nadzieją na nowe życie. Po samej nazwie można było doczytać się głębszego wniosku, o tym, że podziały klasowe, płciowe czy zawodowe w społeczeństwie są mniej ważne wobec poczucia wspólnoty Kościoła.
Fenomen tego ruchu polegał na tym, iż przyczynił się on do obalenia komunizmu i dał początek zmianom w całej Europie. Miliony ludzi, którzy byli gotowi do podjęcia działań dla wspólnego dobra. "Solidarność" nie była tylko nazwą, łączyła ona ludzi bez względu na bariery.
Jak mówił Jan Paweł II:
"Ruch ten zrodzony na ziemi polskiej, otworzył bramy wolności w wielu krajach Europy. Cieszę się, że etos "Solidarności" nadal jednoczy wielu ludzi w naszej Ojczyźnie. Życzę, aby ten zdrowy duch przenikał do całej zjednoczonej Europy.
Cel życia wg Marka Aureliusza.
"Czy więc czuć się mam niezadowolonym, że idę do pracy, dla której się zrodziłem i zesłany zostałem na świat?" (Marek Aureliusz, Rozmyślania, Księga V)
"Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce"-jak mawiał Terencjusz. Każdy człowiek zrodził się po to, aby mieć cel życia, trwać przy nim i przy własnym wyborze. Eudajmonia u Marka Aureliusza nie jest hedonizmem. Recepcja jego poglądów, może być cząstkową. Pracę można połączyć z przyjemnością.
"Meden agan", "Nie przesadzaj w niczym", tak głosiło słynne zawołanie na delfickiej świątyni. Miejmy na uwadze to, iż człowiek musi wypośrodkować sobie trud i wysiłek w pracy, korzystając również z życia.
Aureliusz był tzw. "filozofem na tronie", właśnie za jego czasów powstało państwo kierowane przez "miłośnika mądrości", tak bardzo upragnione przez Platona, który chcąc wcielić w życie swój pomysł wybrał się do Syrakuz, by doradzać Dionizemu Młodszemu-przypłaciłby to życiem.
Tak, więc filozofia Aureliusza traktowała o życiu wraz z poszanowaniem dobra i cnoty. Można zgodzić się z częścią tej tezy, ale pamiętajmy człowiek nie został stworzony tylko do pracy!
Stworzony został także do celów wyższych, rozwoju intelektualnego, do szukania własnej niewiedzy, jakby to powiedział Sokrates: "scio me nihil scire", "wiem, że nic nie wiem".
Życie to pielęgnowanie duszy i rozwój intelektualny, życiem są również przyjemności, jak i praca.
W jaki sposób prawo do godnego życia wiąże się z prawem do godnej śmierci?
Na początku tych rozważań postaram się zdefiniować pojęcie godnego życia oraz godnej śmierci. Życie jest darem Boga. Nasza egzystencja jest wynikiem bezwarunkowej miłości Boga w stosunku do człowieka. Nasze życie jest ku chwale bożej, wszelkie pogwałcenia życia są grzechem, zarówno naruszenie życia swojego jak i cudzego.
W tezie zostało zawarte pojęcie godności. Definicję tego słowa można rozpatrywać na wielu płaszczyznach i nigdy pojęcie godności nie zostanie jednoznacznie zdefiniowane. Jednakże grupy społeczne przyjmują ujednoliconą wartość godności, określając granicę pomiędzy godnością a nierządem. Nie można, bowiem stworzyć integralnego systemu wartości dla całej ludzkości ze względu na to, iż dzielą nas bariery poglądowe, religijne.
Pojęcie godności ogólnej jest, więc synkretyczne, jest mieszaniną wielu poglądów, wątków, systemów religijnych, także stworzenie ścisłego pojęcia godności byłoby sofizmatem, opierałoby się na wieloznaczności pojęć i założeń. Godność jest kojarzona z honorem, szacunkiem dla samego siebie i innych. Godność to granica, po której przekroczeniu asertywność nie ma racji bytu. Godność jest obroną własnego jestestwa.
„Godność jest wewnętrznym, wrodzonym i naturalnym znamieniem człowieka, niezależnym od kontekstu społecznego i historycznego. Społeczeństwo i historia nie nadają jej człowiekowi, ale mają obowiązek jej poszanowania i chronienia.” (J.W. Gałkowski, Jan Paweł II o godności człowieka, w: J. Czerkawski (red.), Zagadnienie o godności człowieka, Lublin 1994, s. 108.) Nie ma, więc różnic między ludźmi ze względu na godność. Wszyscy umieramy i rodzimy się równi.
Godność ma swoje podstawy w stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boże.
W „Deklaracji o eutanazji” wyjaśnioną mamy wartość ludzkiego życia oraz kontrowersyjne tematy, jakimi bez wątpienia są eutanazja i samobójstwo.
Kiedyś eutanazja oznaczała łagodną śmierć-dziś to zabieg medyczny. Wołanie o śmierć cierpiącego jest swoistym aktem poszukiwania miłości, nie woli śmierci. Przykłady z dnia codziennego powinny wywołać w nas swoistą ekspiację, która będzie miała na celu wyjście z naszego egoizmu.
W książce pt. „Oskar i pani Róża” Erica-Emmanuela Schmitta ukazaną mamy walkę z nieszczęściem, jakie dotknęło dziesięcioletniego chłopca, który choruje na białaczkę. W ciągu dwunastu dni uczy się kochać i żyć, pomaga mu w tym była zapaśniczka-Róża. Książka pokazuje nam, że śmierci nie należy się bać. Jak powiedział Seneka: „Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki.”
Przykrym jest to, gdy ludzie umierają w upokorzeniu. Przykładem może być Lenin, będący w stanie niezaradności, utraty mowy i sprawności fizycznej. Nie mógł znieść poniżenia, jakiego doznawał ze strony swych lekarzy. Po drugim ataku Lenin stracił całkowicie siły, nie mógł on jednak pozostać przy życiu jako inwalida.
Rozważając aspekt godnej śmierci, traktujmy ludzi równo, bez względu na to, czy ktoś był zły, czy dobry. Godna śmierć powinna być zapewniona każdemu, kto jej potrzebuje.
Wg Giovanniego pico della Mandola, włoskiego filozofa Bóg godnością obdarzył jedynie człowieka: „Natura wszystkich istot została określona i zawiera się w granicach przez nas ustanowionych. Ciebie zaś, nie skrępowanego żadnymi ograniczeniami, oddaję w twoje własne ręce, abyś swą naturę sam sobie określił, zgodnie z twoją wolą. Umieściłem cię pośrodku świata, abyś tym łatwiej mógł obserwować wszystko, co się w świecie dzieje (...) Będziesz mógł się degenerować i staczać do rzędu zwierząt; i będziesz mógł odradzać się i mocą swego ducha wznosić się do istot boskich.” (P. Kunzmann, F. P. Burkard, F. Wiedmann, Atlas filozofii, Warszawa 1999, s.99.)
Św. Augustyn obdarzył człowieka jednym z najpiękniejszych komplementów-powiedział, iż człowiek jest „capax Dei”, „zdolny otworzyć się na Boga”-który daje nam szczęście. To Bóg ustanowił nam prawo moralne dając nam Dekalog.
Moralność jest porządkiem ludzkiego bytu, stanowi urzeczywistnienie jedności, która osiągamy, gdy działamy w harmonii ze Słowem Bożym.
Dignitas hominis (godność ludzka) jest wartością rodzącą się wraz z aktem stworzenia. Prawo do godnego życia wiąże się z prawem do godnej śmierci, mamy tu doczynienia z tą samą godnością. Jest ona wartością niezbywalną. Została nam nadana przez Boga, żaden człowiek nam jej nie odbierze.
Zapewnienie godnej śmierci nie zależy od płci, klasy społecznej bądź stanu majątkowego. Wobec śmierci jesteśmy równi, zabiera ona zarówno bogatych jak i biednych. Nie ma wyjątków.
Blaise Pascal tak pisał na temat śmierci: „Zatem wyciągam ramiona ku memu Oswobodzicielowi, który przepowiadany przez cztery tysiące lat, przyszedł cierpieć i umrzeć za mnie na ziemi, w czasach i wszystkich okolicznościach, które przepowiedziano, i przez Jego łaskę oczekuję śmierci w pokoju, w nadziei wiekuistego z Nim połączenia; a tymczasem żyję radością bądź w pomyślnościach, które podobało Mu się mnie dać, bądź w niedolach, które zsyła dla mego dobra i które nauczył mnie cierpieć swoim przykładem.” (B. Pascal, Myśli, Warszawa 1989, s. 335.)
Śmierć nie jest stanem przejścia w niebyt. Śmierć jest zjawiskiem transcendentnym. Św. Paweł w liście do Rzymian napisał: „grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć.” (Rz 5, 12)
Człowiek umiera, wszystko co doczesne przemija „panta rhei” jak mawiał Heraklit z Efezu. Śmierć nie jawi się człowiekowi jako coś naturalnego, boi się jej i żyje przerażony myślą o śmierci.
Pascal uściślił to tak: „Znajmy więc naszą wartość; jesteśmy czymś, lecz nie jesteśmy wszystkim; to, czym możemy być, zasłania nam świadomość pierwszych zasad, które rodzą się z nicości, a nikłość naszego istnienia broni nam widoku nieskończoności” (B. Pascal, Myśli, Warszawa 1989, s. 65.) Nigdy człowiek nie przeżyje życia w pełni. Człowiek jest rozdarty. Nie żyje teraźniejszością, martwi się o to co będzie, a nie o to, czego doświadcza w danym momencie.
„Tak więc nie żyjemy nigdy, ale spodziewamy się żyć; gotujemy się wciąż do szczęścia, a co za tym idzie, nie kosztujemy go nigdy.” (tamże, s. 102.) Życie by przeżyć-to nie życie. Życie to cele i wartości, kierowanie się godnością i hierarchicznością dążeń życiowych. Więc jeśli już żyjemy róbmy to moralnie, godnie i kierujmy się naszym sumieniem, w które Bóg wpisał najwyższe zasady. Śmierć niech będzie dla nas tym, czym była dla Pascala, nieskończonością i wiekuistym połączeniem z Bogiem.
„Zamiast na obecne życie na całą wieczność życia i szczęśliwości. Istotnie po jednej stronie jest nieskończoność do drugiej potęgi (nieskończoność życia w nieskończonym szczęściu) pomnożona przez jedność (jedna szansa), po drugiej zaś-iloczyn nieskończoności w pierwszej potędze (nieskończoność przypadków) przez liczbę skończoną (skończone dobra życia doczesnego) iloczyn, który poza tym wyraża szanse gracza stawiającego na życie doczesne przeciwko Bogu.” (tamże, s. 464.)
„Perspektywa śmierci niesie za sobą lęk, ponieważ człowiek jest ofiarą grzechu. Jezus uwolnił człowieka od strachu przed śmiercią i przywrócił pogodę ducha w jej obliczu dzięki swej śmierci na krzyżu. Dzięki zmartwychwstaniu Jezusa człowiek może umierać radośnie, zachowując pogodę ducha. Jakże wymowne jest pod tym względem świadectwo męczenników i tych, którzy byli prześladowani z powodu wiary. Zdumiewało ono prześladowców chrześcijan. Dla chrześcijanina śmierć jest oknem otwartym na wieczność, niezbędnym przejściem do życia, które nie zna końca.” (A. Ugenti, Problemy młodych, Łódź 2002, s. 8.)
Prawa: do godnego życia i godnej śmierci należą do fundamentalnych praw człowieka, dlatego nie obdzierajmy z tego prawa chorych i umierających. Wielkie świadectwo wiary dał Jan Paweł II, pokazał on światu, że mimo choroby i cierpienia, może spełniać urząd papieża. To w nim tak naprawdę dostrzegliśmy wartość człowieczeństwa. Papież wcielił własną naukę w swoje życie. Jan Paweł II głośno mówił o „spisku przeciwko życiu”. Bronił życia od momentu poczęcia, do momentu śmierci. Troska o życie, ukazanie jego wartości, służba jemu, to główne założenia „Evangelium Vitae”.
Lepszy niezadowolony Sokrates, niż zadowolona świnia?
Człowiek jako jedyna istota posiada rozum. Intelekt jest czymś o wiele ważniejszym niż inne dwie części duszy, które posiada dusza wegetatywna czy zmysłowa. W życiu nie liczy się hedonizm, doznawanie przyjemności-liczą się również cele wyższe, potrzeba filozofii, wewnętrznego rozwoju. A czy świnia posiada takową potrzebę? Otóż nie, nie posiada, jej całkowitą eudajmonią jest najedzenie się do syta.
Dla człowieka myślącego, nie tylko ważny jest konsumpcjonizm. Człowiek posiada orthos logos i wg Stagiryty dla niego najwyższym szczęściem tj. właśnie eudajmonią będzie samorealizacja, sztuka doskonalenia siebie. Arystoteles o szczęściu pisał tak: (...) Szczęście jest czymś powszechnie dostępnym; bo może dzięki pewnego rodzaju nauce i staranności stać się udziałem wszystkich, którzy są, skutkiem jakby kalectwa jakiegoś, niezdolni do dzielności.?
Jak wiadomo Arystoteles podzielił cnoty na intelektualne i etyczne, w tym, że tych pierwszych można się wyuczyć, drugie nabyć. Cnotę można osiągnąć poprzez zasadę środka. Mesotes pozwala na cnotliwe postępowanie.
Platon w ?Apologii? przestrzega nas słowami Sokratesa, abyśmy nie troszczyli się o dobra materialne, tylko o to, co naprawdę ważne, o cnotę. ?Ale kiedy kto do wnętrza tych słów zaglądnie, kiedy kto wejdzie w nie naprawdę, zobaczy, że tylko w takich słowach jest jakiś sens, a potem się przekona, że tam są w nich skarby dzielności; znajdzie tam prawie wszystko, a raczej wszystko, na co powinien uważać człowiek, który chce być doskonały.?
Sokratesowi przyświęcał inny cel niż świni, cel wyższy. Jemu przyświęcało poszukiwanie prawdy. Sokrates starał się wydobyć wiedzę z człowieka za pomocą sztuki położniczej. Świnia do osiągnięcia szczęście potrzebuje 0,01% tego, co potrzeba Sokratesowi do zadowolenia.