Czas i miejsce akcji „Akademii pana Kleksa”
Akcja powieści Jana Brzechwy rozgrywa się w czasach współczesnych autorowi w bajkowym mieście, nieznanym z nazwy, w Akademii pana Kleksa, mieszczącej się na końcu ulicy Czekoladowej.
Wszystkie wydarzenia, opisane w utworze, rozgrywają się w ciągu kilku miesięcy – od chwili, w której Adaś Niezgódka pojawił się w Akademii do wigilijnej kolacji i jego pożegnania z panem Kleksem.
Opowieść o niezwykłej Akademii pana Kleksa jest głównym wątkiem powieści Jana Brzechwy. Jej narratorem jest dwunastoletni Adaś Niezgódka, uczeń pana Kleksa, który w pamiętniku stara się opisać to, co dzieje się w szkole, w której uczy się od sześciu miesięcy.
Akademia jest miejscem niezwykłym, w którym chłopcy uczą się kleksografii, przędzenia liter i leczenia chorych sprzętów. Wykładowcą jest pan Kleks – mężczyzna niezwykły, dobry i kochający swych uczniów. Chłopcy często odwiedzają sąsiednie bajki i spędzają miło czas. Wszystko zmienia się z chwilą, kiedy fryzjer Filip żąda od pana Kleksa, aby umieścił w szkole jego dwóch synów, Anatola i Alojzego. Od tego dnia Akademia zmniejsza się, a pan Kleks staje się roztargniony.
Mateusz jest gadającym szpakiem, którego pan Kleks kupił na targu w Salamance. Jest ulubieńcem i pomocnikiem pana Kleksa, często zastępującym go w obowiązkach. Jego sympatię zyskuje Adaś Niezgódka, któremu Mateusz opowiada o swoim życiu.
Okazuje się, że w rzeczywistości jest księciem i następcą tronu potężnego króla. W dzieciństwie mieszkał w pięknym pałacu i był otoczony służbą, która spełniała każde jego życzenie. Szczególnie uwielbiał konną jazdę i polowania, lecz ojciec, w trosce o jego zdrowie, zabronił mu dosiadać konia aż do ukończenia czternastego roku życia. Chłopiec złamał jednak zakaz i pewnej nocy potajemnie opuścił swoją sypialnię. W lesie spotkała go nieszczęśliwa przygoda – na drodze pojawił się ogromny wilk.
Pewnego popołudnia pan Kleks wymyślił dla swoich uczniów zabawę w poszukiwanie skarbów. Wszyscy chłopcy rozbiegli się po parku, a Adaś Niezgódka zaproponował Arturowi, aby razem udali się na poszukiwania.
Zaopatrzeni w przydatne przedmioty, wyruszyli w kierunku wschodniej części parku. Z trudem przebrnęli przez gęste zarośla pokrzyw i czołgali się pod zwisającymi nisko gałęziami. W końcu dotarli do olbrzymiego dębu. Wśród konarów dostrzegli otwór dziupli i postanowili wejść do niej. Po sznurze wdrapali się na drzewo i znaleźli się w środku jamy. Ku swojemu zdziwieniu dostrzegli kręte schody, wiodące w dół. Bez zastanowienia zaczęli schodzić i po kilkunastu minutach znaleźli się w ciemnym, wąskim korytarzu.