Proza niefikcjonalna

12. PROZA NIEFIKCJONALNA

Od jakiegoś czasu na rynku wydawniczym mamy istny wysyp wszelkiego rodzaju prozy wspomnieniowej, w mniejszym lub większym stopniu autobiograficznej, reportaży, dzienników, książek pisanych
„z głowy” albo kleconych ze szpargałów wygrzebanych w rodzinnych archiwach. => jest to tzw. proza niefikcjonalna (niefikcyjna) – znak rozpoznawczy dwudziestowiecznej literatury.

Dlaczego proza niefikcjonalna jest na topie?

Dobrze zrobiona literatura faktu, przybliżająca ciekawe, niezwykłe życiorysy proza biograficzna czy autobiograficzna mogą sprawić naprawdę wiele przyjemności lekturowej. Tyle tylko że akurat dobrej literatury z życia wziętej jest niewiele. Dominują książki pełne mocno odgrzewanych historyjek i dowcipasów z czasów PRL-u albo holokaustowych opowieści różniące się między sobą jedynie nazwiskami bohaterów. Gdyby jeszcze autorzy próbowali te „mocno sprawdzone” tematy przyoblec w interesującą formę, byłoby pół biedy. Najczęściej jednak zwyczajnie brakuje im umiejętności. Rzecz całą można oczywiście zamknąć stwierdzeniem, że wydawcy stawiają na to, co chcą kupować czytelnicy, ale przecież tłumaczenie wszelkich zdarzeń na scenie literackiej działaniami „niewidzialnej ręki rynku” to totalna łatwizna. Poza tym zawsze pozostaje pytanie, dlaczego ludziska wybierają akurat ten, a nie inny rodzaj literatury. Być może jest tak, że w dobie ponowoczesnego pomieszania prawdy z fikcją wciąż magiczną moc przyciągania uwagi konsumentów kultury ma etykietka „z życia wzięte”, która daje – co z tego że bałamutną, złudną, kto by się przejmował takimi szczegółami – gwarancję dotknięcia „prawdziwej” rzeczywistości. „To zdarzyło się naprawdę!”, „Opowieść oparta na faktach!”, „Prawdziwa historia życia X-a!” – takie zaklęcia ciągle są skuteczne promocyjnie. Wydaje się, że również pisarze niezbyt starają się, aby przekonać czytelników do prozy fikcjonalnej. Większość czytelników szuka w prozie przede wszystkim dobrze opowiedzianych historii i ciekawych postaci; cóż, można się na to wykrzywiać, ale tak właśnie jest, wszelkie awangardowe wygibasy przyjmowały się u nas raczej słabo. Tymczasem w głównym nurcie przeważają książki, w których narracja przypomina kiepsko zmontowany teledysk z MTV pełen chaotycznych strzępów scen i wątków, a bohaterowie są płascy jak ludziki wycinane z papieru przez dzieci w wieku wczesnoszkolnym. I to chyba jest główny problem – brak „żywych”, wielowymiarowych bohaterów w naszej prozie, zindywidualizowanych postaci, które nie byłyby jedynie odbitkami z kilku poręcznych, a modnych w danym momencie, sztanc. Oczywiście można bagatelizować całą sprawę, twierdzić, że w naszej literaturze zawsze był problem z porządnie zrobioną prozą psychologiczną, że wymyślaniem barwnych historii i postaci powinna się zajmować proza środka. Nie zmienia to jednak faktu, że nasi prozaicy nie potrafią, albo nie chcą zaspokoić czytelniczego „głodu” bohaterów. Trudno się więc dziwić, że czytelnicy tak chętnie sięgają po reportaże, biografie czy autobiografie. I tylko szkoda że w tym wszystkim gubi się gdzieś literatura, że mniejsze znaczenie ma jakość tekstu, a większą – siła rażenia nazwiska osoby, która sprzedaje nam „historie z życia wzięte”.

Kategoria „dokumentu osobistego” objąć może listy, pamiętniki, wspomnienia, autobiografie, dzienniki, reportaże, wywiady, itp. Są to „dokumenty”, ponieważ wszystkie mają charakter nie-fikcyjny, przynoszą zapisy jakiejś rzeczywistości, która istnieje realnie i obrazują ją jako realnie istniejące. Są osobiste, ponieważ „ja” piszące jest w nich tożsame z konkretną osobą autora.

PROZA AUTOBIOGRAFICZNA

Są to różnego rodzaju dzienniki…

Chwin wykorzystuje stylistykę Gombrowicza, kreuje się na wybitnego pisarza i intelektualistę. Prawie o nikim nie pisze dobrze.

„Polka” to rzeczywiście dziennik, mozolnie, dzień po dniu, spisywany diariusz kobiety spodziewającej się dziecka. Gretkowska sprzedała nam nie swoją intymność lecz swoje doświadczenie. Przyszła matka (Matka – Polka, Matka - Manuela) powoli odkrywa ten największy cud, zmaga się z nim, poznaje by dojść w końcu ze swym nienarodzonym jeszcze dzieckiem do symbiotycznej równowagi. Opis tych dziewięciu miesięcy życia jest dynamiczny, lapidarny, sugestywny, psychologicznie wiarygodny, literacko i stylistycznie zróżnicowany, ale pozbawiony koturnu sztucznej kreacji. Codzienność (polska i szwedzka) przeplata się z relacjami z podróży, wspomnieniami, relacjami ze spotkań autorskich czy mini – esejami na temat filozofii, sztuki greckiej, historii, literatury, polskości, katolicyzmu. Fragmenty te, intelektualnie odkrywcze (choć nie pozbawione nieraz niekonsekwencji i nielogiczności) a stylistycznie ciekawe spowalniają nieco dynamiczny charakter dziennika. Nigdzie jednak nie ma śladu prowokacji tak charakterystycznej, świadomej i stale obecnej w poprzednich książkach Gretkowskiej. Owszem – pozostaje naturalistyczna perspektywa opisu i „druga” na własny użytek ujawniana prawda lecz nie zapominajmy, że mamy przecież do czynienia z konwencją dziennika. To nie przypadek – autorka próbuje dokonać w „Polce” demitologizacji własnego wizerunku, wizerunku, który po trosze sama wykreowała. Chce zedrzeć z siebie szaty prowokatorki, kobiety – wampa, gorszycielki, w które ubrała je obiegowa opinia, „kobieca” prasa, czytelnicy – ignoranci:
„Wywiad w gdańskim radiu (...) Pani, obsługująca aparaturę, nie może się nadziwić, że jestem normalna. Powinnam mieć cyce na wierzchu, perukę, pazury wampa i pizdę obszytą brokatem”
„Stylistki z „Vivy”. Dwie młode dziewczyny (polonistki, czytały „Kabaret...”), mające mnie „ustroić” do zdjęcia. Przerażone, że będą ubierać kapryśnego dwułechtaczkowca. Zdziwione moją normalnością”.
Gretkowska zdała sobie chyba sprawę, że ten fałszywy wizerunek uwięził ją, zepchnął do literackiej niszy, uczynił z niej pisarkę z drugiego niemal obiegu. Gdzieś między wyrazami wyłazi czasem jakiś żal:
„Niedługo będę miała czterdzieści lat i nie mam nic, nawet hulajnogi. Co miesiąc płacę pięćset dolców za mieszkanie, jedzenie. Obojętnie, czy mieszkałabym w Warszawie, czy w Szwecji. Chłopcy z „bruLionu”, raczkując z pampersami między nogami, dorobili się w nowej Polsce willi, chałup, c’est la vie.”
Źle się stało, że w powszechnej czytelniczej świadomości popularność Gretkowskiej nie wynika jednoznacznie z jej literackich dokonań. Na przykładzie „Polki” widać doskonale, że autorka ma niezastąpiony i bodaj najcenniejszy dla pisarza dar – dziwienia się, zastanawiania, przerabiania „siebie” w literaturę. Jej literacki instynkt jest wyczulony na pełną absurdów, paradoksów, wzniosłości a czasem zwykłej głupoty rzeczywistość:„We francuskiej telewizji „Bouillon de culture” Pivota. (...) W Polsce nie ma takiego programu o literaturze. Nie tylko z braku prowadzącego, ale i zapraszanych gości. Ilu z nich (poza noblistami) byłoby w stanie znieść konkurencję? Najlepszy przykład – nagroda Nike. (...) to ludzie są wystawieni w Polsce do konkurencji, a nie książki(...)” Gretkowska pokazuje doskonale jak nieprzekładalne, nieprzetłumaczalne, jak jednostkowe i niepowtarzalne jest doświadczenie „bycia w ciąży”. To nie ciąża jest w kobiecie – to kobieta jest wewnątrz niej. To nie kobieta organizuje swoje życie – to ciąża determinuje je i oplata. Uniwersalne jest powtarzalne; bycie w ciąży to oprócz fizyczności zjawiska również stan psychiczny – nieredukowalny do podręcznikowego opisu 40 kolejnych tygodni. Ale „Polka” nie jest dziennikiem kobiety cierpiącej, załamanej, sfrustrowanej czy przygnębionej swoim stanem. Ciąża dezorganizuje życie ale jednocześnie scala je na nowo nadając mu nowy sens, wypełniając go radością i ciepłem. Polkę” możemy również czytać z punktu widzenia jej wewnętrznej bohaterki – Poli. To o niej książka, o miłości, której jest owocem, o wzajemnym – tak, tak – zrozumieniu matki i nienarodzonego dziecka, o oczekiwaniu. Dziennik Gretkowskiej posiada wewnętrzne, stale rosnące napięcie. To nie dziwi – wszak każda kolejna strona to nowe doświadczenie, nowe niebezpieczeństwo ale i nowa radość, w końcu długo, w najwyższym napięciu oczekiwany– poród. Wspomniane już wyżej eseistyczne fragmenty książki spowalniają tempo dziennika odbierając mu nieco jego tętno, rozrzedzając jego esencję. Odbierają mu również jakąś naturalną radość.

To dziennik powrotu z Europy do Polski, która staje się właśnie Europą. Paradoksy polskiej codzienności opisuje pisarka uchodząca za narodową skandalistkę, a prowadząca przykładne rodzinne życie na wsi. Europejka to również książka o młodych Polkach usiłujących zrozumieć mężczyzn, świat, a przede wszystkim same siebie.

REPORTAŻE LITERACKIE

Szczygieł stał się jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich dziennikarzy. Wspólnie
z Wojciechem Tochmanem i Jackiem Hugo-Baderem jest wymieniany w antologiach zagranicznych poświęconych współczesnej polskiej sztuce reportażu. Jest uważany za ucznia Hanny Krall.

Od 2001 jego głównym tematem jest historia i kultura Republiki Czeskiej. Jego książka "Gottland", określana we Francji zbiorem esejów, w Niemczech - zbiorem opowiadań, w Polsce - zbiorem reportaży literackich, została w Czechach 2007 bestsellerem. Jej bohaterowie to m.in. rodzina Batów, siostrzenica Franza Kafki, piosenkarki: Helena Vondrackova i Marta Kubisova, mega-gwiazdor Karel Gott, pisarze: Jan Prochazka i Eduard Kirchberger vel. Karel Fabian, rzeźbiarz Otakar Szvec, chirurg plastyczny Jaroslava Moserova, 18-letni samobójca Zdenek Adamec. Wiener Zeitung określił "Gottland" jako "wielką literaturę pod płaszczem reportażu", recenzent Le Figaro napisał: "To nie jest książka, to klejnot".

"Tytułowe Rondo de Gaulle'a nie znajduje się we Francji. I nie jest rondem - to 'płaski kawałek pustyni pomiędzy wielkimi wydmami', niczym nie wyróżniający się od dookolnego saharyjskiego pejzażu. Jesteśmy na północy Czadu, afrykańskiego państwa, które francuski minister spraw zagranicznych nazwał kiedyś 'fikcją stworzoną na użytek dyplomatów'."

Ta książka to owoc roku spędzonego w drodze przez Afrykę od Casablanki do Kinszasy, od Bamako do N'Dżameny; zapis spraw: niewolnictwo w Mauretanii, dramat Tuaregów, konflikt czadyjski, ale przede wszystkim zapis nieustannego spotkania z drugim człowiekiem, w jakie zmienia się samotna podróż przez kontynent, o którym Graham Green mówił, że ma kształt ludzkiego serca.

"Ukąszona Afryką. Przed nią był Ryszard Kapuściński, wcześniej zaś Joseph Conrad. Nikt z pokąsanych nie rozgryzał Afryki z takim smakiem jak Olga Stanisławska." (Wojciech Giełżyński)

Olga Stanisławska od kilku lat podróżuje po Afryce i Bliskim Wschodzie. Jej reportaże i eseje ukazywały się w najważniejszych polskich pismach społeczno-kulturalnych. Książka Rondo... otrzymała w 2002 r. prestiżową Nagrodę Fundacji im. Kościelskich.

ESEISTYKA

- eseje kulturalne

1) Martwa natura z wędzidłem (1993)

Zbiór esejów, Martwa natura z wędzidłem ukazał się w 1993 roku i poświęcony jest siedemnastowiecznemu malarstwu holenderskiemu. Podobnie jak w Barbarzyńcy w ogrodzie osobiste preferencje autora są niezależne od ogólnie przyjętych ocen. Wśród malarzy holenderskich najbardziej fascynuje go prawie zupełnie nieznany Torrentius, którego jedynym zachowanym dziełem jest właśnie tytułowa Martwa natura z wędzidłem. W przeciwieństwie do poprzedniego tomu esejów, mniej widoczna jest obecnie postać samego podróżnika. Nadal jednak interesują go ludzie - nie tylko malarze, także ci, którzy kupowali a często zamawiali ich obrazy - jest bowiem malarstwo holenderskie wykwitem pewnej cywilizacji i niemożliwe byłoby w innym miejscu i czasie.

2) Labirynt nad morzem (2000)

Jest to zbiór szkiców Zbigniewa Herberta z podróży do Grecji, do źródeł naszej cywilizacji. Wraz z BARBARZYŃCĄ W OGRODZIE i MARTWĄ NATURĄ Z WĘDZIDŁEM tworzy trylogię - niezwykłą opowieść o sztuce Południa i Północy, od antyku do czasów współczesnych. Te szkice można czytać na wiele sposobów. "Co innego znajdzie w nich amator historii starożytnej, co innego wielbiciel eseistyki Herberta. Ten ostatni pobiera - w trakcie lektury - zwięzłą lekcję patrzenia i pisania" (Barbara Marciniak).

1) Życie na wyspach (1997)

2) Piesek przydrożny (1997)

Stary mistrz zabiera nas w podróż w czasie i przestrzeni do malowniczych dworków, kurnych chat i innych uroczych zakątków. Towarzyszyć nam będzie wierny kompan – wszędobylski piesek przydrożny. Przewodnik wyprawy to człowiek niezwykły: sędziwy starzec, poeta, noblista Czesław Miłosz. Z tej wędrówki wrócisz bogatszy o nowe doświadczenia, zafascynowany prostotą i głębią wyznań pisarza.
Być poetą to rzecz niełatwa – zderzenia wrażliwej duszy z rzeczywistością bywają bolesne. Mimo to Czesław Miłosz decyduje się na szczerą spowiedź przed czytelnikiem. Jego opinie i przemyślenia są wynikiem doświadczeń ponad osiemdziesięciu przeżytych lat. Autor przyznaje się do wielu błędów, opowiada o swych rozterkach. Jest świadom, że choć przeżył tak wiele, niczego naprawdę nie zgłębił do końca. Cechą, która pomaga mu w szczerym osądzie świata, jest wrażliwość dziecka zachowana mimo zaawansowanego wieku. To naiwnie – emocjonalne spojrzenie, które na co dzień bywało przyczyną wielu zranień poety, jest z drugiej strony ogromnym atutem, pomagającym w stworzeniu silnej więzi z czytelnikiem. Czesław Miłosz, jako poeta klasyczny, dzieli się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi roli poezji we współczesnym świecie. Kiedyś była ona głosem siejącym zatrucie, jednak teraz wydaje się być jedyną prawdą w chorym świecie. Ludzie często tworzą swoje własne kodeksy wartości, obłudnie osłaniając się religią. Rolą klasyka, jakże obecnie trudną, jest wyrzeczenie się awangardowych poszukiwań, niezłomne stanie na straży rytmu i ładu składni oraz szlifowanie języka poprzedników. Autor broni wartości fundamentalnych, głównie ze względu na chaos panujący na świecie, który dociera także do wnętrza każdego człowieka. „Piesek przydrożny” to książka niezwykła nie tylko ze względu na bogactwo myśli, ale także z powodu jej nietypowej, bardziej pojemnej, formy. Autor po mistrzowsku umieścił w swoim dziele zarówno nowe wiersze, wspomnienia, medytacje, rozważania teologiczne jak i teksty niejako wartościujące całe swoje życie i twórczość. Druga część zatytułowana jest „tematy do odstąpienia” i stanowią ją krótkie opowiadania przepełnione mądrością i subtelnością. „Piesek przydrożny” zapoczątkował więc nową formę literacką, która ułatwia podejmowanie wszechstronnych tematów, ze względu na przeplatającą się z prozą poezję. Medytacje i badania teologiczne pisarza skłaniają do głębszej refleksji. Zachęcają do stawiania pytań i do rozważań nad własnym życiem. Pomagają odnaleźć siebie, mimo że trudno doszukać się konkretnych odpowiedzi na fundamentalne pytania.

  1. Tablice z Mocando. Osiemnaście prób wytłumaczenia, po co i dlaczego się pisze (1990)

  1. Kultura starożytna


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
18 Proza niefikcjonalna, Literaturoznawstwo, życie literackie po '89, zagadnienia
Proza niefikcjonalna, Prof
Współczesna polska proza kobieca, polonistyka, 5 rok
Proza 20-lecia jako tradycja literacka dla powojnia, Polonistyka, 08. Współczesna po 45, OPRACOWANIA
Norwid proza
Norwid Proza
Proza
LEM PROZA
Proza XX lecia międzywojennego
Lancelot prozą
Proza iberoamerykanska
Proza dwudziestolecia
14 Proza kobieca i feministyczna
proza poV do?
45 PROZA STEFANA GRABIŃSKIEGO
29. Proza Tadusza Konwickiego, 29. Proza Tadusza Konwickiego, 43
29. Proza Tadusza Konwickiego, 29. PROZA TADEUSZA KONWICKIEGO, 43

więcej podobnych podstron