Ponizszy tekst jest wersja robocza. Tresc wykladów zostala spisana z polskiego tlumaczenia “na zywo”. Zanim jednak dokonana zostanie gruntowna redakcja, czytelnik juz teraz moze wyniesc pewne korzysci z zapoznania sie z inspirujacymi naukami czcigodnego Ato Rinpoczego.
ATO RINPOCZE -WYK£ADY <ato.htm> (Grabnik-Warszawa, I '96)
(.......) Potem bede recytowac modlitwe mojej linii, wlasciwie naszej linii przekazu. W tych modlitwach bede sobie przypominac mojego nauczyciela. Pózniej zgodnie z tym jak zostalem przed chwila poproszony, powiem troche o sobie, w jaki sposób studiowalem, czego sie uczylem, jak to sie stalo, ze zostalem nauczycielem, a takze opowiem, w jaki sposób wyjechalem na zachód i jak uczylem sie byc tutaj.
W moim zyciu bylo wiele róznych zmian, przezywalem rózne okresy. Gdyby to pokrótce podsumowac, mozna powiedziec, ze mialem takie cztery etapy w zyciu. I dlatego chce z wami podzielic sie tym, w jaki sposób znalazlem sie tu, na zachodzie, gdzie spedzilem jedna czwarta zycia.
Cwierc zycia uczylem sie wszystkiego, co jest niezbedne, tradycyjnie zwiazane z naukami. Oczywiscie naleze do linii Mahamudry, i ja glównie studiowalem, ale mialem to szczescie, ze mój wój Dilgo Kyentse Rinpocze byl wielkim mistrzem w Maha Ati, w Dzogczen i uczyl mnie tych praktyk. Mój wlasny klasztor nie satysfakcjonowal mnie wystarczajaco, wiec udalem sie do klasztoru Sakja i tam dwa lata studiowalem w tej tradycji. Nastepnie pojechalem do Lhasy i w klasztorze Tsurphu spotkalem Gyalwang Karmape, ponad rok studiowalem z nim, ale uznalem, ze to mi jeszcze nie wystarczy i chcialem studiowac takze w tradycji Gelugpa, w akademicki sposób na uniwersytecie i to jest powód, dla którego tam sie udalem.
Nie pamietam tego, ale w moim klasztorze powiedziano mi, ze kiedy bylem bardzo, bardzo maly Tai Situpa rozpoznal mnie jako inkarnacje. Poprzedni Tai Situpa Pema Langcziuk Dzialpo po smierci poprzedniego Ato Rinpocze powiedzial, ze w rodzinie Ato urodzi sie taka inkarnacja. Ato jest moim nazwiskiem rodzinnym, a moje imie Dharmy brzmi Tenzin Tulku. Ale w rodzinie Ato nie wiedziano, ze urodzi sie dziecko. Dziadek powiedzial: "nie wiemy czy urodzi sie dziecko i czy urodzi sie syn, ale jesli faktycznie urodzi sie chlopiec (powiedzial to do Situpy) to oczywiscie nalezy on do ciebie". Kiedy mialem 8 lat zabrano mnie do klasztoru i rozpoczalem nauke wszystkiego co nalezy do tradycji nauczania w Mahamudrze, zaczynajac od tego jak czytac i pisac. Uczylem sie pózniej recytacji róznych tekstów, jak dawac nauki, inicjacje, wszystkiego co nalezy do tradycyjnego wyksztalcenia lamy.
Teraz troche przeskocze przez ten okres. W '59 roku, kiedy Chinczycy zajeli nasz kraj, musialem uciec do Indii. W tym czasie studiowalem w klasztorze Sera i wlasnie wtedy wyjechalem. W Indiach przez pól roku najpierw mieszkalem w Assamie, pózniej pojechalem do klasztoru Rumtek. J. Sw. Karmapa zdecydowal, ze powinienem jechac do Dharamsali. Udalem sie tam jako oficjalny reprezentant linii Kagyu w departamencie do spraw religii przy Dalajlamie. Tam reprezentowalem we wszystkim linie Kagju przez trzy lata. Moge powiedziec, ze robilem polityke religijna. Naprawde nie cierpie tego, ale J. Sw. Karmapa prosil mnie, wiec cokolwiek bylem w stanie to robilem. Wówczas, w Indii mieszkala angielska mniszka Gelongma Kyncziok Palmo, uczennica Karmapy i ona zalozyla szkole dla mlodych lamów. Jednoczesnie wspólprowadzacymi szkole byli Trungpa Rinpocze i Akong Rinpocze, którzy postanowili przeniesc te prace do Anglii. Uczyli sie tam inkarnowani lamowie wszystkich czterech tradycji. Poniewaz pracowalem w departamencie religii chcialem sie uczyc angielskiego by nie porozumiewac przez tlumacza.
Wówczas Trungpa Rinpocze i Gelongma Kyncziok Palmo powiedzieli: czemu nie przyjedziesz tu, do szkoly mlodych lamów. Ale jak tam pojechalem to zrobiono mnie dyrektorem tej szkoly i nie mialem czasu uczyc sie angielskiego. Bycie szefem takiego klasztoru jest bardzo czasochlonnym zajeciem. Stwierdzilem, ze tutaj nie mam szansy uczyc sie angielskiego wiec musze gdzies wyjechac. Ale Gelongma powiedziala: mam tutaj bardzo dobra nauczycielke, jest Angielka, studiowala w Oxfordzie, ma bardzo dobra wymowe, ona bedzie ciebie uczyc. I zdecydowalismy sie pobrac. Kyncziok Palmo byla bardzo zaskoczona. A pózniej niej musialem przedstawic zone J. Sw. Karmapie, to byla najtrudniejsza rzecz w moim zyciu. Musialem ja tez wprowadzic w moja rodzine, rodzine mojego wujka Dilgo Kyentse Rinpocze. Potem przedstawic Dalajlamie, to bylo dosyc skomplikowane, nie bede opowiadal w szczególach.
Zatem przechodzilem przez rózne okresy zycia, okres kiedy uczylem sie i naprawde staralem sie byc bardzo dobrym mnichem, pózniej byl okres kiedy ozenilem sie, uczylem sie swieckiego zycia. Nie chce opowiadac wszystkich szczególów bo caly ranek zszedl by nam na tym. Potem pojechalem do Anglii, ozenilem sie w Indiach, a pózniej musialem J. Sw. Dalajlamie, J. Sw. Karmapie zwrócic obowiazki, których sie podjalem i dopiero wtedy wyjechalismy do Anglii. Moi przyjaciele Tenga Rinpocze, Trangu Rinpocze (pochodzimy z tego samego rejonu, mielismy wspólnych nauczycieli, jestesmy w tym samym wieku, wychowywalismy sie razem) nie mogli tego zrozumiec. Pytali: czemu to zrobiles. Naprawde trudno bylo im to wytlumaczyc. Oczywiscie byli dla mnie uprzejmi, akceptowali to, ale wszyscy prosili mnie i zachecali abym kontynuowal nauczanie. I ja pracuje w ten sposób, jedynie oddalem slubowania mnisie. Gdy przyjechalem do Anglii uczylem sie dalej angielskiego. Chciano abym studiowal angielski dokladnie, lecz powiedzialem: nie, to mi wystarczy, ja chce pracowac z ludzmi.
Jak bylem maly to, tak jak tutaj, ktos podawal mi wode, uslugiwal, wszystko dla mnie robiono. Chcialem wreszcie zrobic cos samemu, w jakis sposób pomagac ludziom. Chcialem pracowac w szpitalu dla dzieci uposledzonych fizycznie. Poszedlem tam na rozmowe, ale powiedziano mi, ze nie gdyz jest to praca taka jak matki: ty idz lepiej do szpitala psychiatrycznego. Tam powiedziano mi: oczywiscie, jak najbardziej przyjmiemy tu ciebie, w przyszlym tygodniu zaczynasz prace. I faktycznie przez dwanascie lat pracowalem w szpitalu. Naprawde lubilem to i nauczylem sie tam bardzo wiele. Cala buddyjska nauka: jak pracowac z emocjami, z róznymi sytuacjami stala sie tam przydatna, mialem szanse ja zastosowac. I musze powiedziec wszystkim moim pacjentom: dziekuje, poniewaz dzieki nim nauczylem sie jak stosowac w praktyce buddyjska nauke. Pózniej odezwala sie moja karma, mialem zlamany kregoslup i, niestety, rzad angielski powiedzial: nie mozesz juz pracowac. Wrócilem do swojego starego zawodu-nauczania. Wczesniej nauczalem tylko indywidualnie, a teraz mam wiecej czasu, coraz wiecej daje nauk. Wystarczy, to jest pokrótce moja historia, wiecie mniej wiecej z kim macie do czynienia. Zatrzymamy sie tutaj i przejdziemy do tematu.
Teraz zaintonuje krótka modlitwe, jesli ja znacie recytujcie razem ze mna, jesli nie to zrelaksujcie sie.
Gdybym mial wymienic wszystkich swoich nauczycieli, nie mialoby to konca. Uczyli mnie róznych przedmiotów ze wszystkich czterech szkól buddyzmu tybetanskiego. Ale w moim zyciu dwóch mialo wyjatkowe znaczenie. W linii Mahamudry moim nauczycielem byl drugi Dziamgon Kongtrul Rinpocze, Palden Kyentse Yzer. Natomiast Maha Ati uczylem sie od Dilgo Kyentse Rinpocze. Ci dwaj sa naprawde bardzo szczególni dla mnie. Nie jestem w stanie powiedziec co jest wazniejsze: to, czego nauczylem sie poprzez Maha Ati czy Mahamudre. To jest jak dwoje oczu, oba sa jednakowo wazne. Tak samo jest z Mahamudra i z Maha Ati. Sa to nauki Buddy, to najwazniejsza rzecz, która zrozumialem w zyciu. Na przyklad, kiedy drzewo zaczyna rosnac najpierw jest malenki kielek. Stopniowo ten maly zalazek zaczyna wypuszczac wiele korzeni, pózniej drzewo w pelni rozrasta sie i ma wiele galezi. I równiez kazda galaz ma piekne kwiaty, wspaniale owoce.
Tak samo najpierw byly nauki Buddy, tak jak to male nasienie, które wypuszcza pózniej wiele korzeni, galezi, dlatego mamy rózne szkoly, odgalezienia buddyzmu. Bardzo wazne jest by zrozumiec, ze jest to tylko jedno drzewo. Dzieki temu mozna nalezec do jakiejs okreslonej szkoly rozumiejac, ze wyrasta ona z tego samego drzewa. W buddyzmie tybetanskim mamy cztery glówne szkoly: Kagju, Ningma, Sakja, Gelug, ale sa inne tradycje buddyjskie: therawada, buddyzm Mahajany, Zen itd. Sa rózne rodzaje buddyzmu, rózne odgalezienia ale jest to to samo drzewo.
Powinniscie próbowac tego o czym mówili moi nauczyciele, bycia niesekciarskim. A takze byc ekumenicznym wobec innych religii. Dla mnie niesekciarstwo nie oznacza zmieniania codziennie swoich zainteresowan. Do jakichkolwiek tradycji nalezycie trzymajcie sie tego, nie ma w tym nic zlego. Niesekciarstwem nazywam szanowanie innych tradycji, bez ich krytykowania. Jezeli nalezycie do tradycji Mahamudry, to bardzo dobrze, praktykujcie ja, dzieki niej tak wielu ludzi osiagnelo Oswiecenie, tak wielcy jak Milarepa, Gampopa, Karmapa.
W Tybecie tradycje inkarnowanych lamów rozpoczal najpierw Karmapa i wtedy inne szkoly uznaly system tulku za sensowny i odnajdywaly w ten sposób wlasnych lamów. Najbardziej jasna jest sytuacja inkarnacji Karmapy, który zawsze przed smiercia pisal list przepowiadajacy swoje przyszle narodziny, imie ojca, matki, kraj i czas narodzin. To mozna sprawdzic listy, na podstawie których odnajduje sie Karmape, istnieja. Ta zdolnosc przepowiadania swoich przyszlych narodzin jest rezultatem medytacji, w innych tradycjach odnajdywanie tulku równiez jest jej efektem. Niestety wspólczesnie w ten system zostala wmieszana polityka, jest przez to splamiony, ale w swej istocie mial on byc czyms bardzo szczególnym. W koncu wszyscy jestesmy reinkarnowani, zatem o jakim rodzaju reinkarnacji mówimy? Sa nauki o kregu samsary (tyb. korla-krag), w którym ciagle sie odradzamy. Nie ma w tym nic niezwyklego, wspólczesnie tak popularny jest recycling, wszystko od nowa sie wykorzystuje. Specjalny system odrodzenia-tulku-jest czyms dobrym, jednakze wszyscy wciaz sie odradzamy.
Wczesniej uprzedzono mnie, ze istnieje polskie tlumaczenie tekstu IX Karmapy "Mahamudra rozjasniajaca ciemnosci niewiedzy" (tyb....). Bylem proszony o wyjasnienia do tego tekstu i o ile jestem w stanie stopniowo was w nie wprowadze, ale zanim ich udziele chcialbym powiedziec kilka ogólnych rzeczy o buddyzmie, które my jako sanga swiecka
powinnismy wiedziec. Od poczatku mojej nauki w tradycji Mahamudry moi nauczyciele tacy jak II Dziamgon Kongtrul Rinpocze i inni wciaz objasniali mi ten tekst mówiac, ze zawiera on trzy glówne rozdzialy. W tych naukach pierwszym rozdzialem jest nyndro, czyli praktyki wprowadzajace, drugim praktyka sama w sobie, a trzeci rozdzial to nauki niezbedne do wprowadzenia praktyki w zycie. Równiez w naukach Maha Ati-Dzogczen mówi sie o dampa sum? trzech swietych punktach. Najpierw jest wprowadzenie: przyjecie Schronienia i pobudzenie Oswieconej Postawy, pózniej praktyka sama w sobie, a trzeci punkt to poswiecenie zaslugi. Jak dlugo praktykujemy, zawsze musimy stosowac te trzy punkty.
Kiedy zaczynamy sciezke buddyjska najpierw musimy przyjac Schronienie w Buddzie, Dharmie i Sandze. Schronienie przyjmujemy od nauczyciela. Zwiazane z tym jest rozwijanie oddania, zaufania. Powinnismy zrozumiec, ze przyjmujac Schronienie szukamy go w czyms co jest od nas lepsze, wyzsze, co nie jest nami, lecz na zewnatrz nas czyli w Buddzie, Dharmie i Sandze. Na poczatku Budde rozumiemy w ten sposób, ze jest on na zewnatrz nas, jest kims lepszym od nas, sa posagi, obrazki Buddy, klaniamy sie przed nimi, rozwijamy zaufanie. Dharma jest dla nas tez czyms szczególnym, lepszym, bardzo wartosciowym, pouczeniami, ksiegami zawierajacymi wiedze i w tym szukamy Schronienia. Gdy przyjmujemy Schronienie w Sandze rozgladamy sie gdzie sa mnisi i mniszki, gdyz oni ja stanowia dlatego szukamy w nich Schronienia.
Jest to sposób w jaki uczy sie tego na poczatku, ale te rzeczy w rzeczywistosci nie sa rózne od nas samych. Stopniowo, jesli zrozumiecie czym jest Budda zrozumiecie, ze wasz umysl ma nature Buddy. To jest wlasnie Budda, staramy sie rozpoznac nasza wlasna nature.
Na poczatku studiujemy Dharme, ale gdy dochodzi sie do zrozumienia istoty Dharmy, jaka jest natura mojego umyslu, jest to to samo co istota nauki Buddy i w ten sposób znajdujemy Dharme w sobie samym.
W buddyzmie Mahajany mówimy o dwóch rodzajach Sangi. Jest Sanga rozumiana na sposób sutr i Sanga rozumiana na sposób mantr. W tradycji sutr rozumie sie Sange jako spolecznosc mnichów i mniszek, a takze gdy swiecka osoba staje sie duchowym nauczycielem.
Budda Siakjamuni byl takim samym czlowiekiem jak my, ale w koncu praktykujac dharme urzeczywistnil nature buddy i w ten sposób stal sie duchowym nauczycielem. Posiadal nature Buddy, tak jak my wszyscy ja posiadamy i ty i ty, dlatego mozemy ja urzeczywistnic. Potrzebujemy na poczatku pewnej samodyscypliny i dlatego Budda najpierw nauczal Czterech Szlachetnych Prawd. Wszyscy potrzebujemy wysilku w tej praktyce, aby ja urzeczywistnic.
Powiem jak ja rozumiem nauki dharmy, o czterech szlachetnych prawdach, których nauczal Budda i praktykowal zgodnie z nimi. Potem bedziemy mówic o naukach Mahamudry, które sa glównymi naukami w naszej linii przekazu.
Najpierw Budda Siakjamuni nauczal o cierpieniu. Budda urodzil sie w królewskiej rodzinie, byl bardzo bogaty i mial mnóstwo rzeczy, wychowal sie w takich warunkach, ze mial wiecej niz potrzebowal. Zarówno jego królewska rodzina, jak i wszyscy w królestwie chcieli zeby cieszyl sie tym bogactwem, pieknymi ogrodami, doswiadczal rozrywek, zachecali go do tego. Ale on stawal sie coraz smutniejszy. W koncu jego rodzina zaczela sie zastanawiac "co robimy nie tak" i postanowili zapytac jaki jest powód jego smutku. Wtedy odpowiedzial: wy nie robicie nic niewlasciwego, ale ja czuje, ze inni cierpia.
Cztery glówne rodzaje cierpienia: narodziny, choroby, starosc i smierc dotycza wszystkich, nikt przed nimi nie jest w stanie uciec i on czul, wiedzial o tym, ze wszyscy tego doswiadczaja i to wlasnie czynilo go smutnym. "Oni wszyscy cierpia fizycznie i mentalnie i nie zdaja sobie sprawy ze swego cierpienia, z tego jak go uniknac i to wlasnie sprawia, ze jestem taki smutny". Zastanawial sie jaka jest przyczyna cierpienia, skad ono pochodzi. Potem myslal o tym w jaki sposób doprowadzic do wygasniecia cierpienia, do osiagniecia Nirwany, jak innym mozna pomóc to osiagnac, jak innych tego nauczac i to bylo nastepnym stopniem jego dociekan. Nastepnie jaka sciezka powinien postepowac, jakiej sciezki nauczac ludzi. Takie bylo jego podescie do tych spraw.
Dlatego gdy zostajemy buddystami powinnismy zastanawiac sie nad tym, w jaki sposób Budda zyl, w jaki sposób praktykowal w swoim zyciu, jaka sciezka podazal. Osobiscie uwazam, ze powinnismy przede wszystkim dowiedziec sie jakie bylo zycie Buddy, poznawac i studiowac Cztery Szlachetne Prawdy i to czego on nauczal.
Wspólczesnie tybetanscy lamowie nie nauczaja tak bardzo osmiorakiej szlachetnej sciezki, a to jest naprawde niezmiernie wazne dla nas, swieckiej sangi i dlatego bede to teraz omawial.
Niektórzy ludzie mysla: moze nie jest to tybetanska tradycja, nauki o osmiorakiej sciezce sa tylko w hinajanie, ale to jest blad. My, praktykujacy buddyzm tybetanski równiez powinnismy to studiowac i praktykowac.
Kiedy ozenilem sie i przyjechalem na zachód, najwazniejsze czego sie nauczylem to w jaki sposób cala wiedze, która musialem przyswoic, polaczyc z naszym zyciem, ludzi swieckich. Na zachodzie ludzie czesto mysla: to jest moje duchowe zycie, to jest moje duchowe miejsce, moja duchowa poduszka do medytacji. Siedzimy, praktykujemy, a pózniej wracamy do swojego normalnego, swieckiego zycia i byc moze do nastepnego dnia nasza duchowosc pozostaje tam na poduszce. Najwazniejsze to pamietac o tym, ze mamy tylko jedna osobowosc. Jesli próbujemy miec dwie osobowosci, to nasze zycie rozdwaja sie. Musimy naprawde polaczyc te rzeczy, musza stac sie nierozdzielne. Jedno zycie, jeden rodzaj aktywnosci. Oczywiscie jak dlugo mozecie praktykowac samodyscypline, medytacje, jesli mozecie robic 2,3 letnie odosobnienia, jest to bardzo dobre i przynosi wiele pozytku ale wazne jest by potem kontynuowac to w swoim codziennym zyciu. Czas medytacji, czas na odosobnienie oczywiscie jest bardzo wazny ale trzeba utrzymac swoja praktyke pózniej, w codziennym zyciu, to jest najwazniejsza i najtrudniejsza rzecz. Na przyklad ogrzewanie pomieszczenia. Gdybyscie rano wlaczyli na troche kaloryfer, pózniej przestali grzac, potem znów go wlaczyli, to nie jest pozyteczne, on musi stale grzac. Tak samo jest z praktyka, nie wystarczy troche praktykowac gdy medytujemy, to wymaga kontynuacji. Kiedy zjemy sniadanie to pozytki z niego trwaja az do obiadu, gdy zjemy obiad to pozytki z niego trwaja do kolacji, stale musimy miec pozytki z jedzenia. Podobnie medytacja jest czyms waznym, ale pozytki z tego powinny trwac po niej. Gdy idziemy do lekarza, ktos pracuje w biurze lub w fabryce to nie moze powiedziec: "ach jestem tak zajety, ze nie jestem w stanie kontynuowac swojej praktyki". Oczywiscie to nie jest latwe, ja sam mialem z tym problemy, ale wszyscy musimy nauczyc sie to robic. Dlatego musimy o tym stale pamietac, w kazdej sekundzie. Na przyklad, gdy ktos rano powie albo zrobi nam cos bardzo przykrego, cos co naprawde nas dotknelo, to pózniej caly dzien myslimy o tym, nie porzucamy tego, tylko stale jestesmy zasmuceni, podsycamy swoje emocje. To jest taki samsaryczny sposób, od dziecka wciaz i wciaz wzmacniamy swoje emocje.
Podobnie gdy zakochamy sie to ciagle i ciagle o tym myslimy. Tak samo powinnismy postepowac z tym co sie wiaze z wyzwoleniem, to czego nauczymy sie w medytacji stale wzmacniac, podtrzymywac.
Jesli mielismy piekny sen nad ranem, przez caly dzien chodzimy usmiechnieci, szczesliwi a przeciez nie ma powodu, to nie bylo nic realnego, tylko sen. Gdy mielismy nocne mary, caly dzien potrafimy sie smucic a przeciez nie bylo to nic prawdziwego.
Mówie tutaj caly czas o swoim doswiadczeniu, nie wiem czy wy macie takie same. Moge objasnic tekst kartka po kartce, slowo po slowie, umiem to, uczono mnie tego, ale zawsze staram sie myslec co ja sam doswiadczam, co przezywam i dzielic sie tym z wami, przede wszystkim tego nauczam.
Mysle o tym, co jest najwazniejsze, czego uczyl sam Budda. Mamy sie teraz zajmowac tym co nazywa sie (tyb....) osmioraka szlachetna sciezka i najpierw bedzie lista osmiu skladajacych sie na nia rzeczy:
1. (tyb....) Doskonaly poglad
2. """""""" Doskonala motywacja
3. """""""" Doskonala mowa
4. """""""" Doskonale dzialanie
5. """""""" Doskonaly sposób zycia (poprawny, wlasciwy, calkowicie czysty)
6. """""""" Doskonala pilnosc
7. """""""" Doskonala uwaznosc
8. """""""" Doskonala medytacyjna koncentracja
Jezeli potrafimy tych osiem rzeczy robic calkowicie czysto, doskonale, to wówczas umysl mahamudry jest stale utrzymany.
Zrobie równiez inny podzial:
- wlasciwe zrozumienie i wlasciwa motywacja to jest doskonalosc madrosci
- doskonalosc moralnosci (Rinpocze woli to tlumaczyc jako doskonalosc samodyscypliny). Do tego nalezy wlasciwa mowa, wlasciwe dzialanie, wlasciwy sposób zycia i wlasciwe wysilki. To sa rzeczy, na które trzeba uwazac, myslec o nich, stosowac w codziennym zyciu.
- doskonalosc medytacji to jest wlasciwa uwaznosc i wlasciwa medytacja
Jest to powiazane z Mahamudra, Maha Ati, ze wszystkimi poziomami praktyki.
Wspólczesnie tak wielu ludzi interesuje sie medytacja. I dlatego aby w pelni je praktykowac w tradycji Maha Ati nauczane sa trzy swiete punkty: wprowadzenie, glówna praktyka i poswiecenie zaslugi. W tekscie Mahamudry sa wspomniane trzy glówne czesci praktyki: przygotowawcza, zasadnicza i wprowadzenie praktyki w zycie.
W tekscie IX Karmapy podane sa cztery podstawowe rozmyslania. Po tybetansku nazywaja sie Lodokh szi(?). Lo oznacza umysl, dokh - odwrócic (od samsary) tzn. zwrócic umysl ku dharmie. Sa to rozmyslania o:
- cennym ludzkim ciele
- przemijalnosci
- karmie
- cierpieniu samsary
Te cztery rozmyslania sa na poczatku niezbedne.
Wymienilem wam wszystkie korzenie, które rozgaleziaja sie z pierwszego nasionka: osmioraka szlachetna sciezke, trzy swiete punkty, cztery rozmyslania.
(Nie wierze w przedluzanie nauk. Wszyscy sa wtedy zmeczeni i nie ma w tym wiele pozytku. lepiej po trochu, krótkie sesje....)
PYT: Jakie sa relacje Rinpocze z Tenga Rinpocze?
ODP: W czasach szkolnych mielismy wspólnego nauczyciela ja, Tenga Rinpocze, Trangu Rinpocze. We trzech uczylismy sie, dokazywalismy, razem robilismy wszystkie zarty i wlasciwie cale dziecinstwo spedzilismy wspólnie. Równiez wielu nauczycieli mamy wspólnych. Tak jak ty gdy chodziles do szkoly, to w klasie miales wielu kolegów, z którymi uczyles sie, razem zartowales, czasem byliscie nieznosni, czasem walczyliscie ze soba, tak samo i my robilismy to wszystko. To jest po krótce historia naszej przyjazni.
Teraz bedziemy kontynuowac poranne rozwazania. Szczególnie chcialbym powiedziec wiecej na temat poswiecenia i oddania, na temat wiary. W praktyce Mahamudry bardzo waznym pojeciem jest cos co nazywa sie mug(?) a tlumaczy sie jako szacunek, oddanie.
Milarepa w swoich piesniach mówi, ze bez mug(?) nie rozwinie sie medytacji, milujacej dobroci i wspólczucia, a wiec oddanie, szacunek sa czyms bardzo waznym. W naukach buddyjskich jest powiedziane (tutaj Rinpocze powiedzial po tybetansku dluzszy cytat), ze bez oddania nigdy nie bedzie sie prawdziwie podazac sciezka. Jezeli chcemy wyhodowac wspanialy, piekny kwiat, to potrzebujemy doskonalego nasienia. Jezeli w nasieniu cos jest nie w porzadku, to nie wyrosnie z niego dobra roslina. Dlatego na sciezce buddyjskiej wiara jest czyms bardzo waznym. Dam pewien przyklad. Jezeli macie nasiono jakiejs rosliny zanim je posadzicie, potrzebujecie pewnych przygotowan: doskonalej gleby, odpowiedniej temperatury, wilgoci. Nawet gdy te wszystkie warunki sa spelnione to potrzeba stale cierpliwosci gdy roslina bedzie rosla. Równiez na sciezce bodhisattwy potrzebujemy takich przygotowan. Potrzebna jest wiara, medytacja, milujaca dobroc i wspólczucie, te trzy warunki sa konieczne. Kiedy sa one przygotowane i nasionko zaczyna kielkowac to i tak na poczatku jest bardzo delikatne, nie jest od razu wielka roslina. I wciaz potrzeba doskonalych warunków, dzieki którym bedzie ona wzrastac, dwa liscie, trzy liscie, coraz wiecej lisci, az w koncu zacznie kwitnac. Nie mozna zapominac w którym miejscu zostala posadzona. Jezeli pamietacie o tym przez tydzien, a potem przez tydzien zapominacie to nie wyrosnie. Wciaz, stale trzeba pamietac o tej roslinie. Dokladnie tak samo o wierze (oddaniu), medytacji i milujacej dobroci i wspólczuciu musimy pamietac ciagle, codziennie, w kazdej godzinie, minucie.
Slepa wiara nie skutkuje, potrzebujemy wiary okreslonej jakosci, czterech wlasciwosci wiary:
1. Pierwsza oznacza, ze kiedykolwiek studiujemy dharme, idziemy do swietych miejsc, sluchamy nauk albo sami medytujemy mamy uczucie, ze jest to cos bardzo szczególnego, specjalnego. Czujemy, ze jest to cos innego równiez pod wzgledem fizycznym. Umysl jest zaangazowany emocjonalnie, równiez fizycznie czujemy sie inaczej np. siadamy do medytacji, czujemy: jestem jidamem, ze lama, linia sa czyms bardzo szczególnym.
Wezmy przyklad zwyklych emocji. Gdy ktos was zdenerwuje, stwarza problemy i powstaje w was gniew, czujecie sie inaczej, równiez fizycznie to odczuwacie. Albo kiedy czujecie sie szczesliwi, jestescie bardzo wzruszeni, sa to fizyczne odczucia z tym zwiazane. Równiez gdy jest wam bardzo przykro, czujecie gleboki smutek, odczuwacie to fizycznie, placzecie. Istnieje nawet takie okreslenie, ze ktos zalamuje sie psychicznie ale nie jest to nic innego jak silne uczucia.
Podobnie wobec duchowej praktyki potrzebujemy pobudzac, podtrzymywac ten okreslony rodzaj uczuc. Nie ma nic niewlasciwego w tym, ze zaczynamy plakac gdy myslimy o swoim nauczycielu czy naszej linii. Wezcie na przyklad Milarepe, który siedzial samotnie w jaskiniach, medytowal. On plakal bardzo czesto z powodu oddania i w tym nie bylo nic na pokaz.
Potrzebujemy zatem tego uczucia, ze kiedykolwiek idziemy po nauki, spotykamy nauczyciela, sluchamy nauk jest to cos szczególnego. Kazdy z nas mial tego rodzaju doswiadczenia.
2. Nastepnie jest (tyb....) pragnienie przekroczenia samsary, osiagniecia Nirwany, oznacza to chec przemienienia, osiagniecia, urzeczywistnienia czegos. Bez tego pragnienia nigdy tego nie osiagniemy. Równiez Budda Siakjamuni praktykowal w ten sposób, rozpoczal od zrozumienia prawdy o cierpieniu, nastepnie pragnal znalezc przyczyne cierpienia, zrozumiawszy ja pragnal zrozumiec jak mozna to cierpienie wygasic, usmierzyc. Budda chcial przemienic sciezke cierpienia na sciezke wyzwolenia. I my równiez pragniemy tego. Na poczatku mozemy czegos nie rozumiec, nie wiemy co i dlaczego praktykujemy i pragniemy to pojac, to równiez jest czescia tego aspektu dharmy. Nie jest to niemozliwe, jesli naprawde chcecie, mozecie to osiagnac. Budda Siakjamuni powiedzial, ze wszyscy maja doskonala nature Buddy i dlatego, ze ta natura ma dobre wlasciwosci wszyscy potrzebujemy oczyszczenia, aby ja urzeczywistnic.
3. (tyb....) oznacza, ze czegokolwiek nauczal Budda, ta linia nauk prowadzi mnie we wlasciwym kierunku, ze moge to urzeczywistnic i nie ma zadnych watpliwosci, zadnego wahania. Oczywiscie wszyscy mamy jakies watpliwosci, bez nich niczego bysmy sie nie nauczyli. W jednej ze swych piesni Milarepa naucza pewna kobiete, która ma mnóstwo watpliwosci, stawia wiele pytan i Milarepa wszystko jej wyjasnia. Gdy mamy pytania i watpliwosci, stawiamy je i wyjasniamy, dzieki temu rozwijamy sie do miejsca, w którym nie ma juz zadnych watpliwosci, mozna praktykowac i urzeczywistnic nauki. Ta (tyb...) oznacza pozytywny rodzaj wiary, przekonanie-to jest wlasnie tak-,ze dzieki temu mozna praktykowac.
Kiedy te trzy rodzaje wiary rozwija sie, dochodzi sie stopniowo do takiego poziomu, kiedy wiara staje sie w nieodwracalna wiara, która juz nie moze sie pomniejszyc. Dlatego Milarepa nauczal, ze w Mahamudrze wiara jest czyms bardzo waznym, dzieki czemu mozna osiagnac urzeczywistnienie. Oczywiscie w Maha Ati i w innych naukach równiez jest podkreslane znaczenie wiary. Wezmy przyklad dziecka: kiedy jest szczesliwe, radosne bedzie wolalo podekscytowane "mama, mama, tata, tata", kiedy jest przygnebione, cos zlego mu sie dzieje tez bedzie wolalo "mama, mama, tata, tata", ma podstawowa wiare w swoich rodziców, skupiona na nich niezaleznie od tego czy dzieje sie cos dobrego, czy zlego. Podobnie my potrzebujemy tego rodzaju wiary w swoja podstawowa nature buddy, wiary w Budde, Dharme i Sange jako nieoddzielnych od nas, potrzebujemy te wiare utrzymywac we wszystkich warunkach, gdy jestesmy szczesliwi albo smutni, zawsze.
Opowiem wam cos z mojego wlasnego doswiadczenia; kiedy jestem szczesliwy medytacja idzie mi bardzo dobrze, wówczas mam dobra wiare, moge wykonywac praktyki milujacej dobroci i wspólczucia, wszystko jest bardzo latwe. Ale kiedy pojawiaja sie jakies trudnosci wówczas, gdy przygladam sie sobie widze, ze nie mam zbyt wiele wiary, milujacej dobroci i wspólczucia, nie ma tak wiele medytacji, a wiec czasem potrzeba troche problemów.
Jesli nauczymy sie utrzymywac wiare, milujaca dobroc i wpólczucie, medytacje w trudnych warunkach, wtedy w latwych jest to bardzo proste.
Mówilem o warunkach koniecznych do praktykowania sciezki bodhisattwy i pierwszym z nich byla wiara. Dalej potrzebujemy medytacji. Medytacja jest wyjasniona w tekscie IX Karmapy, ale najpierw wprowadzeniem w nia sa cztery rozmyslania. Zanim je omówie, skomentuje osmioraka szlachetna prawde. Pozostawimy teraz bez wyjasnienia dwa pierwsze aspekty tej sciezki, wlasciwe zrozumienie i wlasciwa motywacje a zajmiemy sie omówieniem czterech innych: wlasciwej mowy, wlasciwego dzialania, wlasciwego sposobu zycia i wlasciwych wysilków. Jest to sciezka, której uczyl Budda, która mamy postepowac. Oczywiscie jest to doskonala sciezka ale nikt z nas nie potrafi jej doskonale praktykowac, powinnismy to robic na tyle, na ile jestesmy w stanie.
Wlasciwa mowe kojarzymy z mówieniem w przyjazny, przyjemny sposób, ale mowa jest czyms bardzo poteznym, powinnismy z nia pracowac. Dharma jest takze mowa, bo mowa Buddy Siakjamuniego, nauki buddy sa dharma. Równiez w Mahamudrze, w naszej linii sa rózne pouczenia, to wszystko jest mowa. Slyszeliscie o czyms takim jak Kangjur. Jest to sto osiem tomów wszystkich nauk Buddy (Ka-mowa Buddy, gjur-nauki). Tybetanczycy przechowuja Kangjur w klasztorach, skladaja ofiary, okazuja czesc, cokolwiek potrafimy z niego studiowac, uczyc sie, wszystko jest wlasciwa mowa.
Rano dawalem nauki, teraz je przekazuje, wymagana jest tutaj wlasciwa mowa, tak bym nie czynil zadnych pomylek. Na poczatku modle sie, przypominam sobie swojego nauczyciela, nauki jakie od niego dostalem, zeby je calkowicie czysto, tak jak je od niego otrzymalem przekazac wam, nie wymyslajac wlasnych. Inaczej nie beda to czyste nauki, nie bedzie to doskonala mowa. Gdy zostajecie buddystami, macie trzy podstawowe zasady buddyjskie: nie zabijac, nie klamac, nie krasc. Nie klamac oznacza takze wlasciwa mowe. Dlatego tak wazne jest by podazac osmioraka sciezka, w której wyjasniona jest wlasciwa mowa. W kazdej tradycji buddyjskiej, czy to bedzie Tharawada, Mahajana, zen wszyscy musza podazac osmioraka sciezka. Trzy podstawowe zasady: nie zabijac, nie klamac, nie krasc obowiazuja takze w codziennym zyciu. Jezeli macie dobrych rodziców to uczyli was tego samego. Prawo obowiazujace w danym kraju równiez zakazuje tych rzeczy, jest to cos oczywistego. Ale gdy wstepujemy na buddyjska sciezke, wkladamy w to wiecej wysilku, uwaznosci, jest to czescia naszej duchowej sciezki. Gdy zostajemy buddystami nie jestesmy od razu doskonali, po angielsku jest takie powiedzenie: "nikt nie jest doskonaly". Nauczyciel wyjasnia wam jak nalezy wlasciwie, doskonale zyc, ale uczycie sie tego stopniowo, powoli, co roku robicie w tym troche postepu. Nie wyobrazajcie sobie, ze gdy zostajecie buddystami wszystko jest takie cudowne i piekne, to jest niemozliwe.
Dlatego praktykujmy mowa tak, ze mówimy grzecznie, w uprzejmy sposób taki, który pomaga innym. Uzywamy mowy na wiele róznych sposobów, np. recytujemy wiele mantr, czasami utrzymujemy milczenie, sa to metody cwiczenia samodyscypliny mowy. Praktykujemy cialem, mowa i umyslem, te trzy aspekty praktyki powinny byc nierozlaczne. Dlatego mowa jest równiez wazna. Niewlasciwa mowa moze byc bardzo szkodliwa, nie trzeba miecza lub pistoletu by kogos zranic. Mowa mozna komus zadac wiele bólu, czasem wystarczy jedno slowo. Równiez wobec rodziny, dzieci czy nawet zwierzat wazne jest by mówic w lagodny, przyjazny sposób. Jak krzykniecie zwierzeta sie splosza, jest to cos co im szkodzi. Przemyslmy co mówimy, przynosi to wiele pozytku.
Nastepnym elementem osmiorakiej sciezki jest wlasciwe dzialanie. Jest ono czyms bardzo widocznym: czasami ktos jest podekscytowany, duzo sie porusza, ktos inny jest uspokojony, zrelaksowany. W tybetanskim okresleniu (.....) pa oznacza rezultat dzialan, zwraca sie uwage na skutki tego co robimy, czy beda one pozytywne, czy negatywne. Równiez w sanskrycie jest slowo karma wskazujace na rezultaty naszych dzialan. Nie omówie tego teraz szczególowo, dopiero przy prawie karmy.
Wlasciwy sposób zycia.
Z tym zwiazane jest cale nasze zycie: jak zarabiamy pieniadze, czym sie zajmujemy. Bardzo trudno jest prowadzic doskonale czysty sposób zycia. Np. nie mamy wplywu na to jaka droga przeplywaja nasze pieniadze, nie wiemy co sie z nimi dzieje. Pracujemy bardzo ciezko myslimy, ze zarabiamy pieniadze dla siebie, naszej rodziny, a tymczasem wiekszosc pieniedzy idzie na podatki i nie decydujemy o tym co dalej bedzie zrobione z rezultatami naszej pracy. Moze te pieniadze sa uzywane do rozwoju czegos co niszczy srodowisko, do produkcji broni, na to nie mamy w ogóle wplywu. Ale nie powinnismy byc przygnebieni, nie ma zadnego pozytku w gniewie, walce przeciwko temu, starajmy sie po prostu jak najlepiej uzywac swego zycia. Jezeli mozemy utrzymywac samodyscypline, starajmy sie to robic. Oczywiscie mozemy wiele rzeczy podawac w watpliwosc ale sami zyjmy jak najlepiej.
Wlasciwe wysilki
To jest najwazniejsze. We wszystkim potrzebujemy wysilku. Na duchowej sciezce, rozwijajac wiare, milujaca dobrocc i wspólczucie, w medytacji. Bez niego nie bedzie rezultatów. Studiujecie lub kochacie-bez wysilku nic nie osiagniecie. Szantidewa powiedzial: "jesli czynisz wysilki, to cos osiagniesz, jesli jestes inteligentny ale nie czynisz wysilków, nic nie osiagniesz".
Opowiem wam historie Asangi jednego z wielkich mistrzów, który praktykowal na Budde Maitreje. Wykonywal praktyke, przebywal na odosobnieniu, ale w koncu pomyslal, ze nigdy jej nie urzeczywistni. Opuscil swoje miejsce odosobnienia i zszedl na dól. Spotkal czlowieka, który trzymal duza sztabe zelaza i pocieral ja kawalkiem jedwabiu. Asanga spytal go: "co robisz". "Chce zrobic igle"-odpowiedzial. Wtedy Asanga pomyslal: "wykonywalem praktyke Maitrei i przerwalem ja, a ten czlowiek z tak wielka cierpliwoscia pociera kawalkiem jedwabiu sztabe zelaza bo chce uzyskac igle. Czuje sie zawstydzony, powinienem wrócic i dalej praktykowac". I kontynuowal ja ale po pewnym czasie pomyslal: "nie dam rady tego urzeczywistnic" i porzucil odosobnienie. Wówczas spotkal czlowieka, który gladzil skale w jaskini ptasim piórkiem. Asanga spytal: "co robisz". "Chce by podloga w jaskini byla gladka". Asanga pomyslal: "cóz, taki wysilek, dla takiego celu a ja porzucilem swoja praktyke, czuje sie zawstydzony" i wrócil z powrotem na odosobnienie. I po raz trzeci poczul, ze nie jest w stanie nic urzeczywistnic i porzuciwszy odosobnienie zszedl na dól. Wtedy przy drodze spotkal chora suke. Polowa jej ciala byla jedna, wielka rana, w której zagniezdzily sie larwy. Przednia czesc ciala byla zdrowa i suka próbowala sie czolgac. Zapragnal jej pomóc i pomyslal " jesli wszystkie larwy wyciagne palcami, moge któras uszkodzic i moze to byc bolesne dla psa". Doszedl do wniosku, ze najlepiej bedzie jesli jezykiem wyciagnie kazda z tych larw, nie uszkodzi ich i nie zada bólu psu. Ale nie mógl patrzec na ropiejaca rane, wiec zamknal oczy, wyciagnal jezyk i nachylil sie zeby wyssac któras larw. Wtedy jego jezyk dotknal ziemi, nie psa. Natychmiast otworzyl oczy, spojrzal w góre i zobaczyl przed soba Budde Maitreje. Zapytal: "Maitrejo, tyle czasu wykonywalem swoja praktyke i nigdy cie nie zobaczylem, nie mialem zadnych rezultatów, czemu wlasnie stalo sie to teraz?". Maitreja odpowiedzial: "za pierwszym razem, drugim i trzecim to bylem ja, ale teraz tak bardzo obudziles w sobie milujaca dobroc, ze byles w stanie mnie zobaczyc. Potrzebujesz wysilku, pracy, wtedy osiagniesz rezultaty".
Nie mozemy praktykowac codziennie po trochu, np. dzis medytujemy ale do jutra zapominamy o praktyce, az przyjdzie czas nastepnej medytacji. Zapomnijcie, takie cos nie przynosi rezultatu. Musimy, tak dalece jak potrafimy, polaczyc duchowa sciezke z codziennym zyciem. Medytacja nie moze byc czyms oderwanym od zycia, jak ryba wyjeta z wody, musimy miec wiecej przestrzeni.
To, co omówilem, jest wlasciwym dzialaniem, samodyscyplina. Wazne jest by miec wlasciwa motywacje. Gdy ona sie pojawi, pojawi sie takze madrosc, zrozumienie. Jesli nauczymy sie samodyscypliny czyli: wlasciwej mowy, wlasciwych dzialan, wlasciwego sposobu zycia, wlasciwych wysilków i jesli bedzie w tym wlasciwa motywacja, to w naturalny sposób pojawi sie doskonala uwaznosc-inny element osmiorakiej szlachetnej sciezki. A jesli pojawi sie uwaznosc, to w slad za tym naturalnie przyjdzie takze doskonala medytacyjna koncentracja.
Nie mówie o wysokich tantrycznych praktykach, lecz o normalnym zyciu. Jezeli bedziemy w stanie polaczyc nasza praktyke z codziennym zyciem to stanie sie ono nasza praktyka i bedzie polaczone z nauka Buddy. Jest to trudne ale najwazniejsze: praktykowac w swym codziennym zyciu. Jezeli bedziecie rozbudzac w sobie uczucie zapracowania: jestem zajety nauczaniem, praca w fabryce, leczeniem, zyciem rodzinnym to rzeczywiscie bedziecie zapracowanymi ludzmi. Najpierw musimy nauczyc sie znajdowac luke w tych codziennych zajeciach. Na przyklad, gdybyscie wybrali sie do Londynu i jechalibyscie metrem, tam ciagle powtarzaja: "zachowaj odstep" bo chodzi im o nasze bezpieczenstwo. Równiez my powinnismy sobie przypominac: "zachowaj odstep", zachowac dystans do tego co robimy. Jezeli go mamy, wówczas mozemy pamietac o powtarzaniu formuly Schronienia, znalezc luke, w której mozemy praktykowac. I wówczas pojawia sie uwaznosc. Ludzie na zachodzie sa zapracowani, gdyz mentalnie czynia siebie zapracowanymi. Kiedy macie leciec samolotem w podróz myslicie: jaka ksiazke mam wziac ze soba, jaki komiks jest najnowszy, jaka gazete mam przeczytac. Wsiadacie do samolotu i zaraz ktos pyta jaka gazete chcecie wybrac i luke, która mozecie wykorzystac zaraz tracicie bo myslicie czym mozecie ja wypelnic. Oczywiscie buddystom wolno czytac gazete, dowiedziec sie o ostatnich wydarzeniach, ale sa pewne granice. Przeczytacie, siedzicie jakbyscie spali a macie kupe czasu na medytowanie. Powinniscie umiec zagospodarowac sobie czas na rózne rzeczy, ale okazuje sie, ze znajdziecie duzo czasu do praktyki i to bardzo rozwinie wasza uwaznosc. Powinna ona towarzyszyc wszystkim rodzajom aktywnosci. Tradycyjnie mówimy o siedzeniu, chodzeniu, spaniu, mówieniu, równiez pójscie po zakupy, gotowanie itd. temu wszystkiemu powinna towarzyszyc uwaznosc. Dam wam przyklad-na zachodzie ludzie siedzac w ubikacji czytaja, np. komiksy. Czesto pytam: czemu wlasnie tam czytasz-"bo to jedyna chwila, kiedy mam troche spokoju". A wiec czemu wlasciwie nie medytowac siedzac tam. W kazdym miejscu mozemy medytowac i bedzie z tego wiele pozytku. Równiez kiedy kapiemy sie. Nalewamy duzo cieplej wody i dlugo lezymy w wannie.
Duzo myslimy o przeszlosci, przyszlosci. A przeciez w wannie cialo jest doskonale zrelaksowane, wiec dlaczego uwaznoscia nie zrelaksowac swojego umyslu.
Opowiem wam pewna historie-bardzo je lubie:
Pojechalem raz do Ameryki, gdzie nauczalem. Wracalem samolotem, usiadlem, samolot byl prawie pelen, ale nie odlatywal, pomyslalem, ze ktos sie spóznia i dlatego czekaja. W ostatniej chwili wbiegl do samolotu czlowiek. Niósl walizeczke w lewej rece, komputer w prawej, ksiazka pod pacha. Kiedy usiadl, zaczal ukladac sobie wszystko w umysle i staral sie zorganizowac sytuacje. Najpierw zdjal plaszcz i krawat, usiadl kolo mnie. Powiesili mu to co zdjal. Wtedy otworzyl walizeczke, wyjal z niej ksiazke, polozyl gazete, próbowal zorganizowac swoje miejsce pracy. Posiedzial przez chwile i zaczal mi sie przygladac. Polozyl na kolanach walizeczke, przed soba komputer i zaczal sie przygotowywac. Przyszla stewardesa i powiedziala: sluchaj, przed startem nie powinienes tego rozkladac, wiec poskladal to wszystko i zlozyl pod siedzenie. Usiadl normalnie, zapial pasy i znowu zaczal mi sie przygladac. Zapytal: czy chcialbys pozyczyc moja gazete. Powiedzialem: nie dziekuje, jestem calkiem zadowolony. Siedzialem, samolot zaczal sie wznosic, a on ciagle mi sie przygladal. Postawil przed soba komputer, mikrotelewizor, wlozyl sluchawki, zaczal znowu wszystko rozkladac, bawic sie jakas gra na komputerze. Siedzialem obok niego zupelnie spokojnie i nic nie robilem. Po pewnej chwili zwrócil sie do mnie: nudzisz sie? Powiedzialem: Nie, jestem troche zmeczony, chce sie zrelaksowac.
- Co robiles w Ameryce?-powiedzial.
- Nauczalem tam.
- A czego nauczales?
- Nauczalem buddyzmu.
- Czego??
- Buddyzmu.
- A czego dokladnie?
- Medytacji.
- To swietnie sie sklada, bo w swojej firmie potrzebuje kogos, kto nauczy medytacji, jak sie zrelaksowac, wiec prosze przyjedz do mojej firmy i naucz tego.
- Nie jestem taki pewien czy moge was nauczyc medytacji. Raczej tego jak sie troche zrelaksowac, odprezyc.
- Bardzo tego potrzebujemy.
Dal mi swój adres, nr faxu itd., zapytal gdzie mieszkam, prosil o kontakt. Powiedzialem, ze jestem dosc zapracowany, ale ktos z moich ludzi nauczy was jak sie zrelaksowac. I rzeczywiscie, bylismy nadal w kontakcie, wyslalem jednego z moich uczniów, ale nie wiem jakie sa tego wyniki.
To byla pozytywna historia o byciu zajetym. Czesto podrózuje biznes class, gdzie obserwuje wielu ludzi, ale pewnego razu przyszedl ktos specjalny. Gdy wszedl, zamówil kawe, cala podróz siedzial zrelaksowany i medytowal. Nie byla to pelna postawa medytacyjna, ale po sposobie w jaki siedzial mozna bylo poznac, ze medytuje. Prawie go zapytalem, skad pochodzi i co robi, ale nie osmielilem sie przeszkadzac mu. Byl tak wspaniale zrelaksowany.
To sa rzeczy, które zauwazam w praktyce. Myslicie moze, ze tylko jezdze i nauczam w róznych miejscach, ale ucze sie bardzo wiele przez bycie w codziennym zyciu. Tak czy inaczej pozostawie ten temat, teraz czas na pytania.
P. Czy moge zadac pytanie osobiste? Czy zona Rinpocze jest buddystka?
O. Nie, ona jest chrzescijanka. Kiedy mielismy wziac slub zapytala mnie: jesli wyjde za ciebie czy musze zostac buddystka. Odpowiedzialem: nie, nie musisz. Jezeli jestes dobra chrzescijanka mnie to wystarczy, jesli jestes zla chrzescijanka dla mnie jest to bezwartosciowe. Ale równiez nie oczekuj, ze ja zostane chrzescijaninem. Chinczycy przystawiali pistolet do glowy, mówili: wyrzecz sie swoich pogladów i nic nie pomoglo. Nie mysl, ze jak ozenie sie z toba to zmienie swoje poglady. Najwazniejsze abys ty dbala o mnie, ja o ciebie, to nie ma nic wspólnego z religia. Religie nigdy nie walcza, to ludzie walcza. Dlatego jezeli bedziemy o siebie dbali i bedziemy dzielic ze soba zycie, to religia nas nie podzieli. Jezeli twoja religia przyniesie tobie rezultaty, to kontynuuj ja. I jak dotad jest wszystko w porzadku, zadnych problemów. Jak dlugo bedziemy zyli, kazdy bedzie wyznawal swoja religie.
Mam córke. Mielismy wiele problemów: piec, szesc poronien, kilka operacji, lekarze mówili, ze moja zona nigdy nie bedzie miala dziecka. Pojechalismy do XVI Karmapy, który powiedzial: czemu nie zrobicie praktyki Zielonej Tary? Odpowiedzialem: oczywiscie, zrobie. Przedyskutowalem to z moja zona. Zgodzila sie. Poprosilismy pewnego artyste aby namalowal dla nas tanke Zielonej Tary i... urodzila nam sie córka. Moja zona radzi mi nieraz abym nauczal swoja córke buddyzmu, a ja mówie nie, jesli poprosi mnie o to to wyjasnie jej pewne rzeczy, jesli mnie nie poprosi wówczas tego nie zrobie. To kwestia wlasnego wyboru. U siebie w domu mam pokój do medytacji i kiedykolwiek ide medytowac swiadomie nie zamykam drzwi, w dowolnej chwili moze tam wejsc moja zona, córka, dwa psy nigdy sie od nich nie oddzielam, moga tam zawsze przyjsc i w tym uczestniczyc. Wracajac do pytania: ona szanuje moja religie, ja szanuje jej religie, dzieki temu nie ma problemów.
Kiedy podziekowano Rinpocze za te nauki w tak katolickim kraju, Rinpocze odpowiedzial, ze to nie jest jego zasluga lecz jego nauczycieli, którzy wciaz powtarzali: nie badz sekciarski, szanuj wszystki galezie buddyzmu, a takze wszystkie inne religie, wpajali to tak, ze bedzie pamietal o tym i staral sie to utrzymywac do konca zycia.
Powiem wam jakie to sa modlitwy, które wlasnie recytowalem. Najpierw jest przyjecie Schronienia, pobudzenie bodhicitty i cztery niezmierzonosci. Pózniej jest modlitwa, w której oddaje czesc Buddzie Siakjamuniemu, nastepnie modlitwa do Guru Rinpocze i modlitwa do Marpy, Milarepy i Gampopy a potem modle sie do swojego Lamy.
Jest tak wiele róznych szkól, nauczycieli i ksiazek, trzeba byc bardzo powaznym w tym wszystkim. Jest wielu specjalnych(?) nauczycieli, od których z trudem mozemy sie uczyc, musimy byc w tym bardzo ostrozni. Równiez bardzo powoli powinniscie podejmowac decyzje kto bedzie waszym osobistym nauczycielem. Mozecie spotykac oczywiscie bardzo wielu nauczycieli, sluchac ich nauk i rozmawiac z nimi. Ale badzcie uwazni, miejcie dwoje oczu, swój umysl, swiadomie podejmujcie decyzje. Jest tak wiele róznych religii, niektóre wam pasuja a inne nie. Nikt nie moze za was zdecydowac, nakazac wam co macie wybrac, sami mozecie postanowic co dla was jest najwazniejsze. Czasami mozecie sie zastanawiac: na jakiej podstawie mam decydowac, wybrac co jest dla mnie najlepsze. Ale takie decyzje trzeba podejmowac. Mamy w tekstach Mahamudry, Maha Ati, czy innych tradycji rozdzialy mówiace o tym jakie wlasciwosci musi posiadac taki szczególny nauczyciel.
Na przyklad w naszej linii Mahamudry jest ksiazka Gampopy "Klejnotowa Ozdoba Wyzwolenia", gdzie caly dlugi rozdzial poswiecony jest kwestii nauczyciela, jego wlasciwosciom. Równiez w tradycji Maha Ati jest ksiazka Patrula Rinpocze "Slowa Mistrza Samantabhadry", gdzie caly rozdzial mówi o nauczycielu. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze na zachodzie ludzie maja oczy zdolne do postrzegania i wlasne umysly, sa w stanie myslec samodzielnie. Ale mam wrazenie, ze nigdy tego nie uzywacie. Oczy sa zakryte zaslona, a inteligentne umysly sa wylaczone i jakikolwiek nauczyciel przyjedzie natychmiast mówicie: zabierz mnie dokads...(?). Jezeli jest to sensowny nauczyciel to bardzo dobrze, jesli nie to pójdziecie jak dwoje slepców, nie wiadomo dokad. Dlatego musicie byc rozsadni. Nie decydowac zbyt szybko, dajcie sobie troche czasu, badzcie cierpliwi. Sluchajcie nauk, patrzcie jak dalece jest to zgodne z naukami Buddy, czy jest w tym cos pozytecznego dla was, jakie wartosciowe rzeczy sa w tych naukach. Kiedy juz wybierzecie takiego nauczyciela, wtedy trzymajcie sie go. Cokolwiek nauczyciel wam doradzi, róbcie to. W naszej linii jest przyklad Marpy, który podrózowal tyle razy do Indii. W tamtych czasach nie bylo samolotów ani samochodów, szedl z Tybetu na piechote, gdyz chcial sie uczyc do swojego nauczyciela. Nazywany jest Lotsawa-tlumacz, gdyz jakiekolwiek nauki Buddy otrzymal, przekladal je na swój jezyk. Równiez(...?) Sambotha(?) wykonal tak wiele ciezkiej pracy otrzymujac i tlumaczac rózne nauki, zeby pomóc ludziom w Tybecie. Przelozenie nauk na tybetanski wymagalo wiele czasu, pracy i pilnosci. Teraz te procesy maja miejsce w krajach zachodu i trzeba wiele rozsadku by to przyjac, uczyc sie we wlasciwy sposób. Jest wiele ciezkich, przykrych doswiadczen, jest wiele grup religijnych na zachodzie, niektóre popelniaja samobójstwo, musimy sie z tego uczyc aby w cos podobnego nie popasc. Dlatego bardzo wazne jest aby miec wlasciwych nauczycieli. Wezmy taki przyklad. Jezeli chcemy odlewac posazki wedlug doskonalej formy, to wykonany posazek tez jest doskonaly. Jezeli forma jest popekana, ma rysy to równiez odlew nie bedzie dobry. Podobnie gdy nauczyciel nie bedzie dobry równiez to co "wyjdzie spod jego reki" nie bedzie dobre. W buddyzmie tybetanskim jest takie powiedzenie: "jezeli twój duchowy przyjaciel jest dobry, ty równiez bedziesz dobry", co oznacza, ze jezeli bedziemy sie trzymali wlasciwego nauczyciela to beda wlasciwe efekty. Wiec macie dwoje oczu, rozsadny umysl, sprawdzajcie, stawiajcie pytanie czy to jest ten wlasciwy nauczyciel. Mozecie obserwowac Tybetanczyków, którzy znaja swoich nauczycieli, jak wielu innych lamów odnosi sie do nauczyciela, czy go akceptuja, to takze jest pewien sprawdzian czy to jest wlasciwy nauczyciel. Niektórzy nauczyciele znaja jezyk angielski, jada na zachód i przedstawiaja sie jako szczególni. Jedni z nich sa bardzo wartosciowi, inni nie, trzeba sie temu przygladac. Budda Siakjamuni mówil, ze sprawdzianem tego czego naucza jest to w jaki sposób traktuja go inni. Dalajlame szanuja wszyscy i jest to sprawdzianem jego wlasciwosci. Podobnie Karmapa, Siakja Trinzin Rinpocze, wszyscy ich szanuja, wiadomo jakiej klasy jest to nauczyciel. Zebrak na ulicy moze byc wielkim bodhisattwa, trudno jest kogos ocenic, jednak warto próbowac byc rozsadnym, cierpliwym.
Ja sam mialem wielu nauczycieli i otrzymalem mnóstwo nauk ale w calym moim zyciu mialem tylko dwóch specjalnych nauczycieli, oni sa moimi rdzennymi guru. Na zachodzie jak ludzie spotykaja nauczyciela mówia: o, mój rdzenny lama. To stalo sie moda. Uzyjcie zdrowego rozsadku. Pomyslcie: jak chcecie by wyrosla dobra roslina, kwiat, drzewo ile musi miec korzeni aby wyrosnac (tsali lama znaczy doslownie "korzenny lama"). Wiec potrzebujecie swojego korzennego lamy, potrzebujecie tez calej linii przekazu, lama od lamy-caly system korzenny i to jest wlasnie linia. Zdrowe drzewo potrzebuje wielu korzeni. Gdy roslina wyrasta ma wiele galezi, wyrosna piekne kwiaty i smaczne owoce. Wielu ludzi blednie mysli: "przyjalem schronienie od danego lamy, teraz jest on moim rdzennym lama, nie wolno mi sluchac zadnych innych nauk". Taki sposób jest pelen przywiazania-samsaryczny. Uzywajac zdrowego rozsadku nie moglibysmy tak powiedziec. Moze marchewka ma jeden korzen ale nie jest to dobry przyklad.
Jak zostajecie buddystami to miejcie otwarty umysl. Trzeba byc niesekciarskim wzgledem innych tradycji, wszystkich religii. Trzymac sie tego do czego ma sie zaufanie i robic to a jednoczesnie byc otwartym. Jest to równiez blad nauczycieli gdy mówia, ze mamy trzymac sie tylko jednej szkoly, jednego nauczyciela. Pamietajmy, ze sciezka bodhisattwy jest praktyka dla dobra wszystkich istot, dlatego powinnismy byc otwarci, dzielic sie tym a nie zamykac sie we wlasnym gronie. Istotne jest by nie krytykowac innych.
Gdy zostajemy buddystami powinnismy starac sie w relacjach z rodzina, spoleczenstwem by byly one lepsze niz poprzednio, aby to co robimy bylo uzyteczne dla innych. Np. jesli chce zobaczyc swoja twarz, potrzebuje jakiejs metody by ja ujrzec. Dlatego inni sa dla nas jak lustro. Jesli chce wyraznie zobaczyc swoja twarz musze spojrzec w lustro. W innych widzimy tak wiele bledów. Gdy dostrzegamy, ze ktos robi cos blednego myslimy: o, jaka nieznosna, okropna osoba. Powinnismy podejsc do tego inaczej. Gdy widzimy, ze inni popelniaja bledy, wtedy spójrzmy na siebie, do wewnatrz i zastanówmy sie: a jaki ja jestem? Myslmy: ja nie powinienem robic w ten sposób, gdyz takie sa nauki Buddy i wówczas sami uczymy sie na bledach innych. Widzimy, ze wielu ludzi robi dobre, pozyteczne rzeczy wtedy pomyslmy: powinienem tez nauczyc sie robic, nasladowac to. Uczac sie od innych tego czego unikac a co przyjmowac bedziemy sie sami rozwijac.
Teraz mówie w bardzo ogólny sposób jak powinnismy postepowac gdy praktykujemy buddyzm. Moje wlasne doswiadczenie mówi aby starac sie w ten sposób. Np. jezeli nie umyje twarzy, nie ogole sie, nie bede w stanie zobaczyc, ze tak jest jezeli nie spojrze w lustro, ale wy mozecie wyraznie ujrzec moja twarz. Jezeli ktos podejrzanie przyglada sie mojej twarzy, to powinienem wyciagnac wniosek, ze cos nie jest w porzadku i trzeba to sprawdzic. Niektórzy moga w uprzejmy sposób powiedziec: Ato Rinpocze, jestes brudny na twarzy. Ale nie beda w stanie widziec co dzieje sie z moim umyslem, jak zwróca mi uwage. Jezeli jestem dumny wówczas pomysle: ach, to co mówia to bzdury, i stalbym sie rozgniewany. Albo zawstydze sie lub bede mial troche poczucia winy. Obydwa podejscia nie pomoga. Jezeli zaakceptuje to co mówia, to spojrze w lustro i przekonam sie czy tak wlasnie jest, umyje sie i koniec problemu.
Nasz umysl potrafi wiele komplikowac.
W ten sposób ucze sie od innych. Nie jestem doskonaly i co moge staram sie poprawiac. Dalajlama uczy w bardzo akademicki sposób, jest bardzo wyksztalcony ale jest równiez bardzo doswiadczony w medytacji i na koniec nauk zawsze mówi: spróbujcie po prostu miec dobre serce. Mam do was prosbe o taka przysluge; miejcie dobre serce. Jest to bardzo dobra porada bodhisattwy. Jezeli bedziecie miec dobre serce wobec waszej rodziny, znajomych, spoleczenstwa jest zupelnie wystarczajace.
Teraz przejde do omawiania tradycyjnych nauk Mahamudry w trzech punktach.
Tekst IX Karmapy o Mahmudrze zostal przelozony na jezyk polski ("Mahamudra eliminujaca ciemnosci niewiedzy"). Jest on przedstawiony w trzech punktach:
1. przygotowawcze praktyki
2. glówna praktyka
3. rozszerzenie praktyki na cale swoje zycie
Tybetanska nazwa praktyk przygotowawczych brzmi Nyndro-"cos, co jest wczesniej" (przed glównymi praktykami). Najpierw sa cztery rozmyslania:
Pierwsze polega na docenieniu faktu jak trudno jest osiagnac cenne ludzkie odrodzenie.
Slyszac to mozecie spojrzec na takie miasta jak Warszawa, Londyn i powiedziec: przeciez jest tak duzo ludzi, nietrudno odrodzic sie czlowiekiem. Rzadzacy mówia: zbyt wielu ludzi imigruje, nie panujemy nad tym. Ale z punktu widzenia duchowej praktyki jest bardzo niewiele ludzkich odrodzen. Dlaczego? Musimy porównac to z liczba innych istot. Np. w jednym mrowisku policzenie wszystkich mrówek jest bardzo trudne. A gdyby policzyc mrówki we wszystkich mrowiskach, to ilosc ludzi w porównaniu z nimi okazala by sie naprawde znikoma. Budda nauczajac tego mógl to precyzyjnie okreslic, gdyz dzieki zdolnosciom osiagnietym przez medytacje byl w stanie widziec caly swiat, wszystkie istoty tak jak mozna zobaczyc dlon z bliska. Mógl porównac liczbe ludzi z liczba zwierzat i ujrzal, ze ludzi jest znikomo malo. Wsród ludzi jak niewielu poswieca sie religii, niekoniecznie buddyzmowi lecz jakiejkolwiek wielkiej religii. A z tych, którzy interesuja sie duchowoscia jak niewielu faktycznie praktykuje. Zobaczcie jak wielu ludzi przychodzi na corride lub mecz pilkarski, a ilu przychodzi na religijne spotkanie. W ten sposób ujrzycie jak niewielkie jest zainteresowanie duchowoscia. Rzadkoscia jest naprawde szczere, powazne studiowanie religii. Równiez wielu ludzi ma przeszkody tak, ze nie sa w stanie praktykowac. Tutaj sa normalni ludzie ale pójdzcie do szpitala psychiatrycznego a przekonacie sie jak wielu ludzi nie jest w stanie przyjac nauk. Mozna podawac wiele przykladów jak trudno uzyskac cenne ludzkie odrodzenie, ale nie bede tego wyliczal, nie skonczylibysmy. Najwazniejsze to zrozumiec, ze jest ono jak drogocenny klejnot, który chcemy wyszlifowac, wypolerowac aby zobaczyc caly jego blask. Wszyscy mamy doskonala nature buddy i chcemy ja urzeczywistnic. Posiadamy teraz drogocenne ludzkie odrodzenie i próbujemy uzyc go w sensowny sposób aby to osiagnac. Jesli diament bedzie nieoszlifowany, nikt nie rozpozna jego wartosci, drogocennosci.
Mamy doskonale odrodzenie, sposobnosc ale istnieje nietrwalosc i smierc, moze nadejsc w kazdej chwili, minucie, sekundzie. Budda Siakjamuni urodzil sie w bogatej rodzinie, ale zdawal sobie sprawe, ze sa cztery glówne rodzaje cierpienia zwiazane z przemijalnoscia i smiercia, ze smierc moze nadejsc w kazdej chwili. Myslac o tym nie mógl zniesc tego dluzej i skierowal swój umysl ku Oswieceniu.
Rozmyslanie o smierci powinno byc dla nas upomnieniem. Nie jestesmy w stanie przewidziec kiedy nadejdzie smierc. Siedzimy tu, czujemy sie dobrze ale jak wyjdziemy na zewnatrz mozemy umrzec lub ciezko zachorowac. Nawet siedzac tutaj nie wiemy czy za chwile cos takiego sie nie wydarzy, to jest naprawde nieprzewidywalne. Podam wam wlasny przyklad. Kiedy w Tybecie uczylem sie od swoich nauczycieli, codziennie przerabialismy jedna kartke tekstu. Nastepnego dnia trzeba bylo powtórzyc cala lekcje nauczycielowi. Podobnie jak wy chodzicie do szkoly i uczycie sie róznych rzeczy tak i my musielismy strona po stronie, linijka po linijce nauczyc sie tekstu. Na studiach po Nowym Roku macie egzaminy, tak my mielismy je codziennie. Na przyklad nauczyciel wyjasnial sens tej wlasnie strony. Najpierw wyjasnial ogólnie, a potem szczególowo skomentowal. Po poludniu spotykali sie uczniowie w grupie dyskusyjnej, jeden starszy uczen pomagal innym i dyskutowali o tym. Nastepnego dnia rano przyszliby do klasy. Nauczyciel mial imiona wszystkich uczniów wypisane na karteczkach zwinietych w kopercie. Po wejsciu do klasy recytowalo sie modlitwy do Mandziusrego i nauczyciel bral koperte. Podrzucal, az jedno imie wypadlo. Serca wszystkim bily, czytal to imie i wskazywal: teraz ty. Cokolwiek bylo wylozone wczoraj, trzeba bylo dokladnie powtórzyc. Nauczyciel sluchal calej dlugiej wypowiedzi, niezaleznie od tego czy byla poprawna, czy nie, pytal czy ktos chcialby skomentowac. Wielu uczniów podnosilo rece i mówilo, to bylo poprawne, to nie i wtedy nauczyciel korygowal wypowiedzi. Potem uczyl nastepnej strony.
Na wszystkich lekcjach nauczyciel powtarzal cztery rozmyslania: o cennym ludzkim ciele, o przemijalnosci, o karmie, o cierpieniu. Nudzilem sie wtedy. Codziennie powtarzano: nietrwalosc, smierc, a ja myslalem: przeciez ja to wszystko wiem, mam nadzieje, ze przestanie to powtarzac. A pózniej mój kraj stal sie jak sen przeszlej nocy, mój klasztor, jak sen, przestal istniec, moja rodzina-jak sen. W czasie chinskiej inwazji Chinczycy zabili moich czterech braci, trzy siostry, ojciec byl w obozie koncentracyjnym. Wtedy przypomnialem sobie nauki mojego nauczyciela: nietrwalosc i smierc. Dopiero wówczas poczulem: to jest prawda, jest to bardzo szczególna nauka. Tak wiele razy mój nauczyciel powtarzal ja, az w koncu zakorzenila sie we mnie. Naprawde, my ludzie bardzo ciezko sie uczymy. Nauka o smierci i nietrwalosci jest bardzo sensowna, iz wszystko jest jak sen, chociaz trudno w to uwierzyc. Obecnie w Anglii mam zone, córke, dom ale nie jest to moja prawdziwa ojczyzna. Gdy jade do mojego kraju, czuje sie jak obcokrajowiec, dostaje wize na tydzien, ktos mi pozwala gdzies jechac lub nie, wszystko zostalo postawione na glowie. Teraz podrózuje i czesto pytaja mnie czy nie tesknie za swoim domem ale duchowe nauki mówia, ze gdziekolwiek jestesmy jest to dobre miejsce. Dalajlama zaznal wiecej cierpienia niz ja, ma wiecej odpowiedzialnosci i klopotów, a ludzie pytaja sie: czemu on tak ciagle sie smieje. Jest tak dlatego, ze ma doswiadczenie duchowego urzeczywistnienia, moze robic to wszystko i byc pogodnym, zawsze czarujacym. Powinnismy zaakceptowac to, ze nasze zycie czasem sie uklada , a czasem nie, ale zawsze powinnismy praktykowac nauki Buddy. Tak bardzo lgniemy, kurczowo trzymamy sie wlasnego ciala ale nie jest ono trwale. Pewnego dnia utracimy to cialo, naszych najblizszych, cokolwiek posiadamy. Dlatego teraz kiedy to mamy powinnismy cieszyc sie tym i byc jak najuzyteczniejsi dla naszej rodziny, spoleczenstwa, wykorzystac to jak najsensowniej. Nietrwalosc i smierc nie powinny napawac nas smutkiem i przerazeniem, ale powinnismy to zrozumiec i wykorzystac jak najlepiej czas jaki jeszcze mamy.
Budda nauczal, ze sa cztery podstawowe rodzaje cierpienia: narodziny, starosc, choroby i smierc i nikt nie jest w stanie przed nimi uciec. Gdy jednak je zaakceptujemy nie paralizuje nas strach przed nimi, lecz widzimy, ze nie jest to nic niezwyklego. Cierpienia, nietrwalosc i smierc zaakceptowane sa tym co nam przypomina abysmy sensownie uzywali naszego zycia, lepiej je wykorzystywali. Wszystkie praktyki, które wykonujemy przez cale zycie, jak medytacje, praktyki wstepne, sa przygotowaniem do nastepnego zycia, do tego co bedzie w czasie smierci i po niej. Np. we wtorek mam leciec z powrotem do Anglii. Zanim polece w poniedzialek wieczorem spakuje swoje rzeczy i sprawdze czy wszystko zabralem, bede przygotowany i gdy nadejdzie chwila odlotu zabiore je i polece. Jesli nie przygotujecie sie i rzeczy beda porozrzucane, wpadniecie w panike gdy przyjdzie czas wyjazdu. Moze nawet spóznicie sie na samolot. Jezeli poprzez praktyki przygotowujecie sie cale zycie wówczas w dowolnej chwili gdy przyjdzie smierc, nie widzicie w niej nic przerazajacego, dziwnego. Po prostu nadszedl czas do dalszej podrózy wiec zabieram sie i jade. Jak duzo czasu spedzicie ze swoja rodzina doceniajcie to, cieszcie sie tym, ale kiedy przychodzi czas smierci, naturalna rzecza jest rozstanie. Dlatego dla praktykujacego smierc nie jest niczym zaskakujacym, po prostu akceptuje ja. W ten sposób powinno sie rozumiec nietrwalosc i smierc.
Karma. Bezposrednio po narodzinach latwo zobaczyc jaka mieliscie poprzednia karme. Nie mozecie decydowac sami, wasza karma decyduje jakimi sie urodziliscie. Nigdy wszyscy nie beda tacy sami. Czasem z tych samych rodziców rodza sie rózne dzieci. Czasem blizniaki rodza sie rózne, jeden jest piekny i madry, drugi brzydki i glupi, jednemu w zyciu sie uklada, drugiemu nie. Wówczas, jesli nie rozumie sie karmy, pojawia sie walka, zazdrosc.
Tak wielu ludzi cierpi, z powodu karmy doswiadczamy cierpien ale nie wiemy jak sobie z tym poradzic i stwarzamy jeszcze wiecej klopotów. Z pewnego punktu widzenia jest to latwe, z innego trudne do zrozumienia. Czasem nauczyciele uczac o karmie mówia, ze wszystko jest karma. I wówczas powstaje "nawyk karmy". Tak wielu ludzi naduzywa karmy, mówi sie: nie moge ci pomóc, taka jest moja karma; albo: wiesz musze ci przylozyc bo taka jest twoja karma. I karma staje sie wymówka do wielu róznych rzeczy. Musimy wiedziec, ze jest karma, ale musimy sie starac robic najlepiej to co potrafimy. Nie mamy co czekac na karme i tak przyjdzie ale sami róbmy w danej chwili to co najlepsze.
Potrzebujemy takze wiele oczyszczajacych praktyk pomniejszajacych negatywna karme, ale poprzez praktyke staramy sie gromadzic pozytywna karme. Na czas naszej smierci i na przyszle odrodzenia potrzebujemy teraz zgromadzic wiele pozytywnej karmy.
Samsara. Wszyscy jestesmy w samsarze, jest wiele samsarycznych nawyków. Budda uczyl jak uwolnic sie od samsary i przejsc do Nirwany. Dosc trudno zrozumiec wszystko co dotyczy samsary, ale bez samsary nie moglibysmy dojsc do Nirwany. W pewien sposób samsara jest uzyteczna, w pewien jest przeszkoda. Po tybetansku nazywa sie ja korla-krag. Bez konca wciaz krazymy w samsarze. Jezeli pszczole zamkniemy w butelce, bedzie ona krazyc w góre, w dól cale zycie ale nigdy nie wyleci. Tak wiec urodzilismy sie wszyscy w samsarze, mamy wiele samsarycznych nawyków i musimy je przemienic na nawyki Nirwany. Tak jak noc jest przeciwienstwem dnia. Oczekujemy tego by sciezke samsary przemienic na sciezke Nirwany. Dlatego wczoraj mówilem o osmiorakiej szlachetnej sciezce, dzieki której mozna przemienic samsare na Nirwane.
Jezeli pilnie cwiczymy sie w tych czterech rozmyslaniach to w koncu zrozumiemy je. Jezeli nie rozumie sie czterech rozmyslan to niezmiernie trudno wejsc na sciezke bodhisattwy.
Cztery wewnetrzne przygotowania.
Najpierw jest przyjecie Schronienia.
Wczoraj wyjasnialem dlaczego przyjmujemy Schronienie, jakie jest znaczenie Buddy, Dharmy, Sangi. Wazne jest by studiowac to i poznac historie swojej linii przekazu od Buddy, jak jest kontynuowana, imiona róznych mistrzów, co to jest Lama, Jidam, Budda, Dharma, Sanga, kim sa Opiekunowie. Dobrze wiedziec te rzeczy gdy wykonuje sie praktyke Schronienia polaczona z poklonami. Nazywa sie to przygotowaniem bo stanowi baze, fundament calej naszej praktyki. Jesli nie nauczymy sie tego czym jest Budda, Dharma, Sanga, Lama, Jidam, Opiekunowie, linia przekazu, jak praktykowac Schronienie to nie jestesmy w stanie poprawnie wykonywac tej praktyki. To tak jakby budowac dom bez fundamentów.
Moze ladnie wygladac ale szybko sie rozsypie, wiec te rzeczy sa naprawde wazne. Jesli bedziecie budowac wlasciwie, to budynek bedzie stabilny, jezeli zbudujecie podstawy do praktyki wówczas nie bedzie zadnych problemów. Wezmy taki przyklad. Jezeli spojrzelibyscie na jedna tylko tanke tybetanska, jezeli nie studiowaliscie podstaw, nie zrozumielibyscie jej znaczenia, bylibyscie zaskoczeni. Tak wiele elementów: gniewne bóstwa, lagodne bóstwa, tak wiele postaci. Jezeli nie wykonaliscie poprzez studia wlasciwego fundamentu bedziecie zupelnie zagubieni. To tak jakbym pojechal do Warszawy, której nie znam, wyszedlbym na ulice i nigdzie nie trafil, nawet do domu waszych przyjaciól, u których mieszkam. Jezeli znam miasto, moge wlasciwie orientowac sie w nim. Podobnie jesli wlasciwie praktykowaliscie podstawy, patrzycie na tanke i rozpoznajecie, to jest to i to. Wlasciwa praktyka podstaw jest niezwykle wazna i pomocna. To tak ogólnie o Schronieniu i poklonach.
Praktyka Dordze Sempa.
Tutaj pojawia sie wizualizacja i moze to byc trudniejsze. Zwykle jestescie przyzwyczajeni do wyobrazania sobie róznych postaci przedtem, które wizualizuje sie nad soba. Uczynienie tej wizualizacji klarowna jest zlozonym problemem.
Jako ludzie jestesmy przywiazani do poczucia siebie, ja jestem najwazniejszy. Opierajac sie na tym przekonaniu wykonujemy te praktyke, wyobrazamy sobie, ze Dordze Sempa jest nad nami, oczyszcza nas. Myslimy: i ja chce byc taki doskonaly. Wykonuje sie to oczyszczenie jako przygotowanie do tego, zeby {faktycznie byc bóstwem(?)} Do samooczyszczenia konieczne jest samozaufanie. Wielu ludzi ma silne poczucie winy, to równiez powinno sie oczyscic, odrzucic, potrzeba wiele zaufania do siebie samego.
Ofiarowanie mandali
Mielismy wiele przywiazania: to nalezy do mnie, to jestem ja sam, nie chce utraty tego. Ale teraz próbujemy rozwinac szczodrosc, ofiarowac wszystko. Nieprzywiazanie nie oznacza, ze mamy oddac wszystko co posiadamy, ale jest to mentalne cwiczenie. Ciagle i ciagle ofiarujemy mandale i powstaje w nas gotowosc do ofiarowania. Cwiczymy sie równiez w dzieleniu sie zasluga ze wszystkimi istotami. To takze jest aspekt szczodrosci.
Potem trzeba rozwinac oddanie, poswiecenie.
Mowilem wczoraj o tym, ze niewystarczy slepa wiara, potrzebne jest rozsadne zaufanie, które jest niezbednym warunkiem na sciezce bodhisattwy. Zaczynamy rozwijac wiare wobec naszej linii przekazu, nauczycieli.
W ksiazce IX Karmapy bedziecie czytac jakie sa wizualizacje i znaczenie tego wszystkiego, jak uczynic duchowe powiazanie z obiektem przekazu. Jezeli ktos pierwszy raz spotyka sie z taka ksiazka, moze pomyslec: to wszystko jest takie dziwne, tak wiele róznych wizualizacji, jaki jest pozytek z ciaglego wyobrazania sobie tego? Oczywiscie nie ma w tym nic materialnego. Nauki Buddy nie jest to cos co sie przed nami zmaterializuje, ale jest to ciagle cwiczenie swojego umyslu. Jezeli naprawde wycwiczymy nasz umysl, to materialne rzeczy nie beda takie wazne. Oczywiscie maja one znaczenie, ofiary, tanki itd. sa bardzo wazne dopóki nie wycwiczymy umyslu. Ale potem stopniowo przejdziemy do absolutnej prawdy-cwiczenia umyslu. Dlatego wczoraj gdy mówilem o osmiorakiej szlachetnej sciezce to wspominalem, ze jesli nauczymy sie jej: wlasciwej mowy, postepowania itd. wówczas przejdziemy do samego cwiczenia umyslu, do ostatecznej prawdy. Najwazniejsze by nauczyc sie wprowadzac to w codzienne zycie. Nie robic sobie dwóch osobowosci: to jest moje duchowe zycie, a to jest moje swieckie zycie i rozdzielac je, wtedy zawsze beda klopoty. Dlatego dzisiaj po poludniu przejde do wyjasnienia jak praktykowac medytacje wedlug trzech glównych punktów:
1. Przygotowania co zostalo pobieznie omówione
2.Glównej praktyki medytacji i o tym bede uczyl po poludniu ale te nauki opre o wyjasnienia do pewnej piesni Milarepy, w której naucza on swoja uczennice (tyb...) dajac jej rózne przyklady, pouczenia, sa to doskonale nauki na temat medytacji. Bede czytal ten tekst po tybetansku i omawial go. Sa tam cztery przyklady jak naprawde medytowac na nature umyslu. Uczennica zadaje tak wiele róznych pytan i Mila caly czas odpowiada, koryguje jej bledy. Zanim zaakceptowali siebie jako uczen i nauczyciel mieli wiele trudnosci. Równiez my nie musimy tak szybko znalezc swojego nauczyciela.
Tlumaczyl z jezyka angielskiego “na zywo” Lama Rinczen.