Wykład o Czterech Rozmyślaniach, wygłoszony w Dhagpo Kagyu Ling w październiku 1997 roku.
Autor:
Dzigme
Rinpocze
Tlumaczenie,
opracowanie:
Małgorzata
Śmietana
Cztery
rozmyślania są bardzo ważne, ponieważ mogą nam pomóc w
podejmowaniu życiowych decyzji w bardziej przejrzysty sposób.
Medytując nad nimi,uświadamiamy sobie:
cenność ludzkiego
ciała,
nietrwałość,
karmę oraz
skutki karmy
Rozmyślania
te są łatwe do zrozumienia i bezpośrednio związane z naszym
życiem. Czasami padamy jednak ofiarą własnych koncepcji, zaczynamy
mieć wątpliwości, usprawiedliwiamy się z naszych niezręcznych
poczynań, blokując sobie w ten sposób możliwość pracy z nimi.
To całkiem naturalne. Podświadomie nie chcemy widzieć tego, co dla
nas trudne. Ukrywamy nieprzyjemne aspekty życia za czymś ładnym, a
potem udajemy, że w ogóle ich nie ma. Wyobraźmy sobie świątynię
z drewna, którą ktoś pokrywa pięknym materiałem tak, że
surowca, z którego naprawdę została wykonana, nie widać. Często
postępujemy podobnie. Nawet zdając sobie sprawę z sytuacji, tak
naprawdę wcale nie chcemy jej zrozumieć. Odwracamy się od niej,
pocieszając się w myślach. Nie pamiętamy, że jeśli złamiemy
rękę, zakrywanie jej drogocennym materiałem nie pomoże.
Potrzebujemy po prostu odpowiedniego leczenia.
Cztery
Rozmyślania są dla nas ważne. Nie oznacza to, że musimy być
pesymistycznie nastawieni do życia, rozmyślać nieustannie o
cierpieniu albo przez cały czas wczuwać się w nasze kłopotliwe
położenie. Właściwe jest za to nieustanne uświadamianie sobie
ich znaczenia.
Cenne ludzkie życie
Najpierw
myślimy o tym, że posiadamy cenne ludzkie ciało, że nasze życie
stanowi bardzo szczególną szansę. Powinniśmy starać się
podejmować w nim właściwe decyzje i przeżyć je tak, by było ono
pełne znaczenia.
Nauki Buddy mówią, że wszystkie istoty –
nie tylko ludzie – mają naturę buddy. Jednak tylko w ludzkim
ciele możemy zrealizować ten potencjał. Natura buddy to wolność
umysłu – urzeczywistnienie jej oznacza bycie wolnym od
pomieszania. Nie możemy zmarnować takiej szansy. Tymczasem
przeważnie jesteśmy skoncentrowani na zdobywaniu rzeczy, które są
jedynie przemijające i efemeryczne. W rezultacie zostaje nam bardzo
mało czasu na praktykowanie nauk. Oto powód, dla którego
nauczyciele podkreślają konieczność myślenia uniwersalnego, w
dalszej perspektywie. Dlatego inwestujmy w osiągnięcie trwałych
korzyści. Umysł nie ma końca ani granic, będzie istniał zawsze.
Nie rozpuści się, ani nie odejdzie, dlatego urzeczywistnienie go
jest takie ważne. Chcemy, aby był wolny od cierpienia, wolny od
niewiedzy.
Warunki osiągnięcia cennego ludzkiego życia
Zgodnie
z prawem przyczyny i skutku, odrodziliśmy się jako ludzie w wyniku
naszych wcześniejszych działań. Jeżeli postępujemy w sensowny
sposób, ponownie będziemy cieszyć się dobrymi warunkami. Dobre
warunki to okoliczności sprzyjające praktykowaniu dharmy, czyli
odrodzenie się w miejscu, gdzie prawdziwi nauczyciele przekazują
nauki Buddy; brak upośledzenia uniemożliwiającego zrozumienie lub
praktykowanie nauk. Przeszkodą jest bycie osobą nie posiadającą
jakiegokolwiek zaufania, współczucia czy możliwości jego
rozwinięcia. Komuś takiemu trudno rozpocząć praktykę. W
„Klejnotowej ozdobie wyzwolenia” Gampopa wyjaśnia, że wyżej
wymienione warunki składają się na cenne ludzkie odrodzenie. Każdy
ma naturę Buddy, ale brak którejś z tych okoliczności sprawia, że
podążanie ścieżką dharmy jest niemożliwe. Inne teksty mówią,
że jeśli nawet wiemy, co jest dla nas korzystne i chcemy rozwijać
nasz potencjał, uniemożliwiają nam to pragnienia, przywiązania i
przyzwyczajenia. To tak, jakby ktoś zaproponował nam bardzo dobrą
pracę i piękne mieszkanie w miłej okolicy, ale my wolimy mieszkać
w nieprzyjemnym otoczeniu i zostać w naszej obecnej pracy, gdzie
znajdujemy się pod silną presją. Jest tak, ponieważ myślimy, że
nie możemy odejść, ponieważ nie potrafimy „puścić” tego, do
czego jesteśmy przyzwyczajeni. Z powodu przywiązania nie umiemy
zmienić naszej sytuacji na lepszą. Należy uwolnić się od takiego
lgnięcia, w przeciwnym razie sami będziemy sobie wciąż wszystko
utrudniali. Uważamy życie za coś pewnego, dlatego wiele rzeczy nas
absorbuje, a nie myślimy o tym, co jest dla nas naprawdę korzystne.
Kiedyś nasz czas się skończy, a wówczas będzie za późno.
Rozmyślanie o cennym ludzkim ciele nie powinno wywierać presji, a
raczej motywować nas do dokonywania właściwych wyborów. Stopniowo
sami możemy ocenić jakość naszego życia. Zaczynamy więc coraz
bardziej doceniać dharmę.
Uważność
jako sposóbna właściwe wykorzystanie cennego życia
Jak
możemy zastosować pierwsze rozmyślanie w codziennym życiu?
Niezbyt rozsądnie byłoby stwierdzić, że ludzkie odrodzenie jest
cenne, a następnie o tym zapomnieć. Wiemy, jak wiele warunków
potrzeba, aby odrodzić się ponownie w dobrych okolicznościach.
Powinniśmy więc jak najskuteczniej się rozwijać. Nie uważajmy
niczego w życiu za pewne, niczego sobie nie lekceważmy. Na
przykład, jeśli lubimy jakiś rodzaj jedzenia, który jest dla nas
niezdrowy, zwykle świadomie ignorujemy ten fakt i mimo wszystko
nadal je jemy. Początkowo sądzimy, że nie zaszkodzi nam, jeśli
będziemy je jeść od czasu do czasu. Potem szybko przyzwyczajamy
się do tego – odrzucamy wszelkie przestrogi, mówiąc: „No tak,
ale ja naprawdę to lubię. Jakoś to będzie... ”. Zamykamy oczy
na to, co oczywiste. W ten sam sposób zazwyczaj lekceważymy wiele
drobiazgów, które kiedyś być może spowodują niemiłe
konsekwencje. Powinniśmy zawsze być świadomi tego, że nasze życie
jest bardzo cenne.
Musimy
też starać się coraz lepiej rozumieć znaczenie nauk. Próbujmy
dzięki naszym życiowym doświadczeniom stawać się coraz lepsi –
stosując metody i praktykując, stopniowo osiągniemy doskonałe
rezultaty. Znaczenia nauk nie sposób przecenić, chociaż czasem z
rozmysłem nie chcemy ich słuchać lub nie rozumiemy ich prawidłowo.
Jeśli już nie potrafimy zachować się właściwie, unikajmy
przynajmniej tych działań, które mogłyby spowodować nasze
odrodzenie w niższych światach. Warto pamiętać, że każdy z nas
dzięki naukom jest zdolny osiągnąć oświecenie w ciągu jednego
życia. Wyzwolenie z samsary nie jest równoznaczne z porzuceniem
świata. W rzeczywistości oznacza ono wolność od cierpienia i
możliwość pracy dla pożytku innych.
Pragniemy
stale odradzać się jako ludzie, by móc praktykować dharmę aż do
osiągnięcia oświecenia. Życie jednak nigdy nie stoi w miejscu i
jest zmienne, a to oznacza gromadzenie negatywnej lub pozytywnej
karmy. Fizyczne ciało jest nietrwałe, nasze życie postępuje zaś
w czasie i kiedyś się skończy. Bardzo ważne jest więc, byśmy
nie tracili czasu. Przemijalność życia również podlega prawu
przyczyny i skutku. Musimy starać się dostrzec, jak funkcjonuje ten
strumień. Nie chodzi o to, byśmy odczuwali presję, ale by
zrozumienie przemijania stopiło się z naszym życiem. Zaczynamy
praktykować z niewielką jego świadomością, jednak stopniowo
będzie ona rosła. W rezultacie będziemy coraz lepiej pojmować
nasz umysł i poznawać jego naturę.
Często
trudno jest podążać za naukami – proces rozwoju bywa
skomplikowany. Dlatego dobrze jest codziennie przypominać sobie o
tym, że nasze ciało jest cenne, a także, iż nieustannie wchodzimy
w interakcje z innymi ludźmi i zwierzętami. Spróbujmy pozostawać
świadomymi tego, co się dzieje w nas i wokół nas. Wówczas życie
nie będzie się już wydawać takie trudne, a jego zrozumienie
pojawi się spontanicznie.
Nietrwałość
Drugie z Czterech
Rozmyślań podkreśla konieczność uświadomienia sobie
nietrwałości zjawisk. Codziennie pojawia się wiele możliwości,
wiele rzeczy do zrobienia. Jednak trwałe rezultaty osiągniemy
tylko, jeśli postanowimy włożyć wysiłek w praktykę. Pamiętajmy,
że rzeczywiście warto medytować, w przeciwnym razie ciągle
będziemy odkładali nauki na bok, a czas nie zatrzyma się dla
nikogo z nas. Działania i ich skutki nieprzerwanie następują po
sobie. Musimy postarać się rozwinąć jak najwięcej przejrzystości
w umyśle, dopóki mamy tę możliwość. To pomoże nam szczególnie
w stanie bardo, w okresie pomiędzy śmiercią a ponownymi
narodzinami.
W
pewien sposób nietrwałość paradoksalnie wyraża ciągłość.
Rzeczy nigdy nie pozostają takie same, ciągle się zmieniają,
ciągle się rozwijają. W „Klejnotowej ozdobie wyzwolenia”
Gampopa pisze, że samsara to cykliczna egzystencja, uwięzienie w
kręgu narodzin, starzenia się i śmierci. Każde istnienie to
zarówno szczęście, jak i cierpienie, każde również kończy się
śmiercią. Wkrótce potem następuje kolejny cykl, potem następny i
tak bez końca. Nie lubimy cierpienia, chcemy się więc od niego
uwolnić. Pragniemy wolności; ona jednak nie nadejdzie, jeżeli nie
włożymy wysiłku w odpowiednią praktykę.
Dwa
pierwsze rozmyślania sprawiają, że rozumiemy znaczenie i potencjał
naszej egzystencji, wiemy też, że jest przeniknięta cierpieniem.
Nauki zawierają metody, które pomagają nam radzić sobie z różnymi
sytuacjami. Również z największym wyzwaniem życia – ze
śmiercią. Zaczynamy stopniowo akceptować jej nieuchronność,
kiedy uświadamiamy sobie nietrwałość zjawisk i rozwijamy
przejrzystość umysłu. Pracujemy więc, by zrealizować konkretny
cel. Jesteśmy świadomi, że na drodze pojawią się przeszkody, ale
to nas nie powstrzymuje.
Uzyskanie
kolejnego odrodzenia, to proces naturalny i automatyczny. Cykl życia,
śmierci, bardo i ponownych narodzin powtarza się przez cały czas.
Wyzwolenie oznacza uwolnienie się od stanu pomieszania, w którym
nie możemy widzieć rzeczy takimi, jakimi one są. Przejrzysty umysł
postrzega wszystko w jasny sposób; doświadcza życia tak samo, jak
i bardo. Nie jest to aż tak trudne do osiągnięcia, jeżeli
wkładamy wysiłek w praktykę.
Skutki nietrwałości
Jak
przygotować i zbudować podstawę praktyki? Musimy regularnie
rozmyślać o sensie nauk. Oznacza to utrzymywanie świadomości
ciała, mowy i umysłu w medytacji, i w codziennym życiu. O Czterech
Rozmyślaniach mówi się czasem jako o „praktykach wstępnych”.
W tym wypadku jednak nie są one warunkiem wstępnym
urzeczywistnienia. Nie chodzi w nich o wejście z jednego poziomu na
następny. Dobre ich zrozumienie jest jednak konieczne, ważne jest
też utrzymanie go przez cały czas. Świadomość nietrwałości w
codziennym życiu sprawia, że nie obawiamy się jej skutków i nie
jesteśmy od niej zależni. Staje się ona częścią naszego życia,
jak picie herbaty – pijemy ją codziennie i nie ma w tym nic
szczególnego.
Uczniowie
w szkole, starając się zapamiętać nowe wiadomości, szybko
zapominają o tym, czego się niedawno nauczyli. Ze zrozumieniem
nietrwałości postępujmy jednak inaczej. Powinniśmy przyzwyczaić
się do dostrzegania nietrwałości zawsze i wszędzie. Nie oznacza
to, że musimy bardzo się w tym celu wysilać. Powoli próbujmy
przyzwyczaić się do jej istnienia, tak, żeby jej świadomość
była czymś naturalnym. Niech rozmyślanie o niej będzie jak
codzienne ubieranie się: zmieniamy i pierzemy nasze rzeczy,
troszczymy się o te ładniejsze, nie siadając w brudnych miejscach,
i czynimy to w sposób bardzo prosty i bezpośredni. Nie ma w tym
niczego skomplikowanego.
Karma i jej skutki.Rozmyślanie trzecie
i czwarte
Trzecie
i czwarte z rozmyślań dotyczy karmy, czyli prawa przyczyny i
skutku. Ogólnie rzecz biorąc jej skutkiem jest samsara,
uwarunkowana egzystencja. Jest wiele sposobów jej rozumienia. W
buddyzmie traktujemy je podobnie, jak we wcześniejszym przykładzie
z ubraniami. Karma nie jest żadną wielką sprawą – utrzymujemy
po prostu wiedzę o niej w świadomości i staramy się być uważni.
Nie możemy jej uniknąć, nawet gdybyśmy chcieli. Im bardziej się
staramy, tym bardziej się wikłamy w niechcianą sytuację i zaczyna
być ona coraz trudniejsza. Nie zamartwiajmy się więc karmą.
Jest
ona wytworem naszego umysłu, naszej mowy i działań. Często
sądzimy, że tylko nasze działania przynoszą takie lub inne
określone rezultaty, ale gdybyśmy wcześniej o nich nie pomyśleli,
nie zaistniałyby. W „Klejnotowej ozdobie wyzwolenia” Gampopa
dokładnie objaśnia znaczenie karmy i jej skutki. Nie zawsze
spodziewamy się, że nasze negatywne myśli mogą spowodować
negatywne działania, jednak każda z nich pociąga za sobą
określony skutek, niezależnie od tego czy została wprowadzona w
życie, czy też nie. Bez względu na to, czy chcemy coś zrobić i
zupełnie nic nam nie wychodzi, czy osiągamy to, co sobie
zamyśliliśmy, tworzymy karmę. To, czy jest ona neutralna,
pozytywna czy negatywna, zależy bezpośrednio od naszych intencji.
Nauki mówią, że jest to naturalne i niezawodne prawo, jak również
powód, dla którego zawsze powinniśmy być świadomi naszych
motywacji. Kiedy uważnie obserwujemy umysł, widzimy, że to, co się
w nim dzieje, jest zawsze związane z karmą. Proces jej powstawania
pozostaje taki sam zarówno w przypadku karmy pozytywnej, jak i
negatywnej. Na przykład to, że nie chcemy krzywdzić innych, już
samo w sobie stanowi pewną karmę. Jeśli natomiast pragniemy
szkodzić, tworzymy ją, nawet jeżeli ostatecznie nic złego nie
robimy, ponieważ w naszym umyśle pojawiły się negatywne myśli.
Tak działa prawo przyczyny i skutku.
Skutki karmy nie
funkcjonują jak sąd z sędziami i ławą przysięgłych. Nikt nie
siedzi i nie ocenia naszych myśli i działań. Ich rezultaty
pojawiają się samoistnie, choć nieuchronnie. Ponieważ musimy
zastosować tu jakieś pojęcie, używamy określenia „prawo” lub
„prawo naturalne”, chociaż naprawdę nie mamy na myśli
zwyczajnego znaczenia tego słowa. Jeżeli podlewamy kwiat, przetrwa
on przez jakiś czas. Bez wody natomiast zwiędnie. Taka jest
naturalna kolej rzeczy. Tak samo jest z karmą. Wydaje się ona
odpowiadać naszemu nawykowemu sposobowi myślenia. Kiedy dziecko się
kogoś boi, próbuje się przed nim ukryć. Jeżeli jednak jest
świadome swojego strachu, może starać się go pokonać. Tak
naprawdę wiadomo, że z powodu lęku nie myśli we właściwy
sposób, ale jeżeli zdoła się opanować i naprawdę zechce
dostrzec i zrozumieć swoją słabość, pojmie funkcjonowanie
swojego umysłu.
Nawykowe
tendencje przesłaniają prawdziwą naturę naszej przejrzystej
świadomości. Nauki wyjaśniają, że stanowią one sumę
doświadczeń z naszych poprzednich żywotów i obecnego życia.
Łatwiej jest nam dostrzec przyczyny i skutki zachodzące teraz, niż
te pochodzące z przeszłości. Nie jest łatwo zrozumieć, co
rzeczywiście złożyło się na to, jak funkcjonujemy dzisiaj.
Jeżeli jednak będziemy obserwować umysł, zobaczymy, w jaki sposób
działa on w oparciu o nawykowe skłonności i staniemy się świadomi
jego uwarunkowań.
Lodziong – wymiana:
Teraz
przyjrzymy się praktyce rozwijania bodhiczitty, zwanej po tybetańsku
lodziong. Prowadzi ona do zastąpienia nawykowych tendencji
pozytywnym nastawieniem. Stopniowo „zaszczepiamy” oświeconą
postawę w umyśle, aż wreszcie zacznie się ona przejawiać w
naszych myślach i działaniach. Dzięki lodziong, wszystko będzie
mogło wydarzać się tak, jak chcemy.
Praktyka ta przynosi dwa
rodzaje rezultatów: zmniejszenie się ilości negatywnych myśli i
działań, i, co ważniejsze, szansę na lepsze odrodzenie. W stanie
bardo nasz umysł jest wciąż uzależniony od nawyków, które
wypracowaliśmy w ciągu życia. Pojawiają się spontanicznie; każda
myśl automatycznie pociąga za sobą następną, a my nie mamy nad
tym większej kontroli niż we śnie za życia. Doświadczenia bardo
i snu są bardzo podobne. Jeżeli osiągnęliśmy rezultaty w
medytacji, może nam to w owym stanie przejściowym bardzo
pomóc.
Urzeczywistnienie, które uzyskujemy dzięki praktyce,
ma wiele różnych poziomów. Na przykład, kiedy zasypiamy, tracimy
świadomość tuż przed zaśnięciem. Jeżeli nawet staramy się
świadomie przejść od jawy do snu, gubimy się. W końcu zasypiamy,
a po jakimś czasie zaczynamy śnić. Przez cały ten czas nasze
ciało jest żywe, jednak nie potrafimy byś świadomi tego, co
rzeczywiście się z nim dzieje, ponieważ nie jesteśmy
urzeczywistnieni. Jeżeli natomiast uda nam się przejść przez ten
proces bez niewiedzy, przeżyjemy zasypianie świadomie. Wówczas sen
nie będzie już dla nas niespodzianką; zobaczymy go po prostu jako
kolejny stan umysłu.
Także
w nieurzeczywistnionej świadomości tkwią pewne pozytywne
tendencje. Praktyka lodziong wzmacnia je, powodując, że stajemy się
zainteresowani dobrem innych istot. Dzięki temu mamy bardziej
otwarty umysł, na który negatywne, przeszkadzające emocje nie mają
wielkiego wpływu.
Trzy zaciemnieniapowodujące cierpienie
Praktykując
lodziong, musimy sobie uzmysłowić, że nasze postrzeganie jest
zabarwione przez karmę. Skutki karmiczne decydują o trzech głównych
kategoriach zaciemnień w naszym umyśle. Pierwsza to przeszkadzające
emocje, druga z góry powzięte osądy i sztywne poglądy, a trzecia
to nawykowe tendencje. Te trzy rodzaje zaciemnień umysłu
odpowiedzialne są za cierpienie wszystkich istot. Każdy z nas może
zobaczyć je wokół siebie. Jeżeli nawet nie widzimy go
bezpośrednio we własnym otoczeniu, wiemy, że w niektórych krajach
ludzie bardzo cierpią. Zdajemy sobie również sprawę z cierpienia
zwierząt. W ten sposób, zaczynając od troski o innych, stopniowo
wypracowujemy w sobie miłość i współczucie. Nasza świadomość
stapia się niejako z miłością i współczuciem obecnym w
przestrzeni. Nasza motywacja nie może opierać się przy tym na
własnej obawie przed cierpieniem, na niechęci do niego, czy też
pragnieniu uniknięcia go. Podstawą powinna pozostawać troska o
wszystkie czujące istoty. Na początku może być ona jedynie
sporadyczna, z czasem stanie się nawykiem.
Kiedy
oglądamy telewizję, możemy na własne oczy przekonać się, ile
cierpienia jest na świecie. Jest nam wówczas trochę przykro, ale
nie doświadczamy w związku z tym szczególnie silnych uczuć. Ta
przykrość jest raczej koncepcją. Jeżeli komuś dzieje się
krzywda bezpośrednio w naszej obecności, odczujemy o wiele
mocniejsze współczucie. Tak też, pracując nad sobą, zaczynamy
tylko od jego wyobrażenia, stopniowo staramy się to nastawienie
rozwijać, aż wreszcie zaczynamy pojmować, co naprawdę znaczy
troszczyć się o innych. Wówczas dbamy o nich, nie osądzając ich.
Wiemy, że podstawową przyczyną cierpienia jest niewiedza i trzy
zaciemnienia, o których mówiliśmy. Działając w oparciu o z góry
powzięte osądy, pod wpływem negatywnych emocji lub nawykowych
tendencji, istoty tworzą warunki, w których powstaje cierpienie.
Zanim zaczniemy trening umysłu, powinniśmy zrozumieć tę
podstawową zasadę. Następnie musimy upewnić się, czy nasza
motywacja jest szczera, ponieważ ludzie miewają różne powody, dla
których chcą szkolić swój umysł, może to być po prostu kolejne
ćwiczenie w ramach samodoskonalenia.
Zazwyczaj przykładamy
dużą wagę do efektów wszystkiego, co robimy, a środków do
osiągnięcia naszego celu nie traktujemy jako istotne. Jeśli
chcemy, na przykład, zrobić stół, nie zastanawiamy się
specjalnie nad tym, jakich narzędzi użyć. Koncentrujemy się na
końcowym rezultacie. Kiedy mebel jest już gotowy, odkładamy
narzędzia – nie są one już ważne. Z praktyką dharmy jest
inaczej; wszystkie okoliczności, które spotykamy na drodze, są
bardzo istotne. Miłość i współczucie są bardzo ważne od
początku do końca praktyki. Zaczynajmy naszą codzienną medytację
od życzenia dobra dla wszystkich czujących istot; w ten sam sposób
również ją kończmy. Pod koniec każdej sesji pokłonów wyrażamy
życzenia, by wszystkie istoty osiągnęły szczęście i przyczynę
szczęścia, a także by uwolniły się od cierpienia i przyczyny
cierpienia. Dotyczy to raczej poziomu relatywnego – chcemy po
prostu, by urzeczywistniły naturę umysłu i w ten sposób wyzwoliły
się z cierpienia. Taka współczująca postawa nie może pozostawać
jedynie techniką. Bez szczerości nasza praktyka ograniczy się
tylko do słów. Nasze życzenia nie powinny jednak być wymuszone.
Nie spieszmy się i szczerze myślmy o powodzeniu i szczęściu
wszystkich, aż współczucie stanie się nawykiem.
Podczas
życzeń, jak już mówiłem, wyrażamy pragnienie, aby wszystkie
istoty osiągnęły przyczynę szczęścia oraz by były wolne od
przyczyny cierpienia. Przyczyny, o których mowa, są karmiczne –
wywodzą się z działań i ich rezultatów. Dotyczy to każdego,
również nas, wyrażających życzenia. Kolejne słowa mówią o
tym, aby istoty nigdy nie były oddzielone od stanu prawdziwej
radości, wolnej od cierpienia. Umysł, który pozostaje nieoddzielny
od prawdziwego szczęścia, jest nieporuszony. Jeśli zaś jest
rozproszony, nie doświadcza uspokojenia. Życzmy więc każdemu, aby
osiągnął i zrealizował prawdziwą radość. To urzeczywistnienie
oznacza wolność od cierpienia, stan, który nazywamy równowagą
umysłu – pojęciem trudnym do wyjaśnienia i bywa, że źle
rozumianym. Określa ono stan, w którym nie rozróżniamy pomiędzy
sobą a innymi. Nasza świadomość pozostaje wówczas bardzo
przejrzysta i wolna od zakłóceń, jak umysł Buddy. Dlatego
ostatnia linijka zawiera życzenie, aby wszystkie istoty spoczęły w
stanie równowagi, by były wolne od przywiązania do bliskich i
niechęci wobec innych.
Na pewno wszyscy zgodzimy się, że miłość i współczucie to dobre właściwości, że rzeczywiście mają pierwszorzędne znaczenie i są pożyteczne dla innych. Dogłębne przekonanie o tym może nam jednak zabrać dużo czasu. Podobnie jest, gdy próbujemy uświadomić sobie przyczyny naszych przeszkadzających emocji – zrozumienie powiązań pomiędzy różnymi zjawiskami zachodzącymi w umyśle wymaga czasu. Kiedy nauczymy się już pojmować (kiedy już będziemy wiedzieli??), co powoduje nasze kłopoty, zdamy sobie sprawę z tego, co dzieje się w umysłach ludzi. W ten sposób, dzięki poznaniu sposobu, w jaki funkcjonuje nasz umysł, urzeczywistnimy doskonały stan równowagi.